wtorek, 25 lutego 2014
Kura u Kreta
Byłam, byłam, spędziłam u Kretowatej prawie cały dzień! Wręczyłam wygrany przez Kreta w konkursie pastel, w zamian dostałam kaszę jaglaną z owocami na drugie śniadanie, potem wyżłopałam trzy filiżanki Kretowatej kawy (pysznej, moja taka pyszna nie jest), zagryzłam gryczanym ciasteczkiem. Mam już w Kretowatej kuchni swoje ulubione miejsce przy stole (to przy oknie). Tamże omówiłyśmy parę BARDZO WAŻNYCH spraw (coś tam nam się w ślicznych główkach kluje), pożałowałyśmy, że Pacjan nie mógł się urwać, (ten temat też szczegółowo omówiłyśmy) i już trzeba było odebrać Księżniczkę z placówki edukacyjnej. Księżniczka dzisiaj nisko lata, więc nie chciała pozować do zdjęć w balowej sukience Księżniczki (a jakże!). Koniecznie chciała mnie uczesać, widocznie uznała, że moja starannie rozwichrzona fryzura tego wymaga. W międzyczasie Kretowata uwarzyła pyszną zupkę pięcioprzemianową, potem jeszcze dwie sokawki, omówienie blogowych nowinek, podsumowanie tychże i trzeba było się zbierać. Parę godzin minęło błyskawicznie! Dobrze, że wiosna idzie, hej! Będzie się działo! Drżyjcie bloginki, mamy plany!
poniedziałek, 24 lutego 2014
Jak zapolowaliśmy na lisa, a upolowaliśmy...
Dzisiejszy, Tupajowy wpis o lisie przypomniał mi historię pewnego polowania.
Ładnych parę lat temu, na samym początku naszej wiejskiej kariery, któregoś letniego poranka odkryliśmy, że ktoś nocami hula po naszym obejściu. Nic nie wynikało z drobiazgowego śledztwa, ani z nocnego stróżowania. Nic i nikogo, żywej duszy! I tak codziennie znajdowaliśmy: a to kaloszki porozwlekane po całym ogrodzie, a to plastikowe wiaderko w miejscu, do którego żadną miarą samo się nie doturlało, a to jakieś gałęzie porozciągane w paradnym miejscu, albo ręcznik, którego szukałam, nagle objawiał się pod świerkiem... Doszliśmy do wniosku, że to lisia sprawka, domniemany sprawca był bowiem widywany w sąsiedztwie. Dziwne zachowania, jak na lisa, no ale te zwierzaki dzikie teraz coraz bliżej człowieka, to kto je tam wie? I tak trwało to jakiś czas, aż czara goryczy się przelała. Pewnego ranka znaleźliśmy nowiutki, ogrodowy wąż pogryziony w drobny mak. Postanowiliśmy więc złoczyńcę przechytrzyć i zastawić pułapkę. W tym celu Mój (Pomysłowy Dobromir) zbił sporych rozmiarów skrzynkę z klapką otwierającą się tylko w jedną stronę (one way ticket). W skrzynce był szyber-dach z szybką, aby biedny stwór - jeśli już tam wlezie, nie zwariował do rana ze strachu i klaustrofobii. Z braku kury mieliśmy zamiar wabić lisa wędzonym boczkiem. Pierwszej nocy - nic. Drugiej nocy - zniknął boczek. A w obejściu nowe zniszczenia, m.in. w połowie zeżarty but Mojego (było nie zostawiać samopas nie tam, gdzie trzeba). Pułapka z szyber-dachem została ulepszona, boczek zakupiony. I nic. Rankiem bałam się tam zaglądać niepewna tego, co/kogo w niej zastanę. Niedźwiedzia? Sąsiada? Inkasenta? Listonosza?
I tak trwało to trochę, aż pewnego razu, wtem... zaglądam do pułapki, a tam...duży, z wielkimi oczami, z wielkimi zębami... szaro-biały...kot!
Liska mieliśmy zamiar wywieźć w pola i lasy. Zważywszy, że lisie terytorium jest ogromne, musielibyśmy zawieźć go gdzieś pod Szczecin.
Wypasiony na boczku kot udał się w sobie tylko wiadomym kierunku, a my daliśmy sobie spokój z polowaniem.
Demolka w obejściu trwała jeszcze jakiś czas, aż któregoś razu zjawiła się w świetle dnia: śliczna, malutka i młodziutka, o jedwabistej sierści ruda suczka Diana. Przechodziła sobie przez płot tak, jak przechodzi teraz Wałek. Zaprzyjaźniła się z naszymi psami i wszystkimi psami, które przyjeżdżały do nas z wizytą. Spędzała z nami dnie i noce, karmiona, pojona i szczepiona. Od czasu do czasu chadzała do swojego niefajnego"domu" i nie było jej parę godzin, albo parę dni. Potem przychodziła jakby nigdy nic, siadywała na naszym ganku, na poręczy, albo na skrzynce z kwiatami, skąd miała dobry widok na drogę i obszczekiwała każdego, w tym swojego "pana".
Nie ma już ślicznej Dianki, kiedyś opowiem jej długą historię. Ciągle sprawia mi ból, bo może mogłam zrobić dla niej więcej. Ale to bardzo długa historia.
PS. Lisek przychodzi latem napić się wody z psiej miski.
Na zdjęciu jest Hukała - już za Tęczowym Mostem. Bardzo lubili się z Dianką. Frodo też. Wałek Dianki nie poznał.
A jutro... jutro zobaczę się z Kretowatą! Kretowata! Rychtuj kurnik, nadciągam!
Ładnych parę lat temu, na samym początku naszej wiejskiej kariery, któregoś letniego poranka odkryliśmy, że ktoś nocami hula po naszym obejściu. Nic nie wynikało z drobiazgowego śledztwa, ani z nocnego stróżowania. Nic i nikogo, żywej duszy! I tak codziennie znajdowaliśmy: a to kaloszki porozwlekane po całym ogrodzie, a to plastikowe wiaderko w miejscu, do którego żadną miarą samo się nie doturlało, a to jakieś gałęzie porozciągane w paradnym miejscu, albo ręcznik, którego szukałam, nagle objawiał się pod świerkiem... Doszliśmy do wniosku, że to lisia sprawka, domniemany sprawca był bowiem widywany w sąsiedztwie. Dziwne zachowania, jak na lisa, no ale te zwierzaki dzikie teraz coraz bliżej człowieka, to kto je tam wie? I tak trwało to jakiś czas, aż czara goryczy się przelała. Pewnego ranka znaleźliśmy nowiutki, ogrodowy wąż pogryziony w drobny mak. Postanowiliśmy więc złoczyńcę przechytrzyć i zastawić pułapkę. W tym celu Mój (Pomysłowy Dobromir) zbił sporych rozmiarów skrzynkę z klapką otwierającą się tylko w jedną stronę (one way ticket). W skrzynce był szyber-dach z szybką, aby biedny stwór - jeśli już tam wlezie, nie zwariował do rana ze strachu i klaustrofobii. Z braku kury mieliśmy zamiar wabić lisa wędzonym boczkiem. Pierwszej nocy - nic. Drugiej nocy - zniknął boczek. A w obejściu nowe zniszczenia, m.in. w połowie zeżarty but Mojego (było nie zostawiać samopas nie tam, gdzie trzeba). Pułapka z szyber-dachem została ulepszona, boczek zakupiony. I nic. Rankiem bałam się tam zaglądać niepewna tego, co/kogo w niej zastanę. Niedźwiedzia? Sąsiada? Inkasenta? Listonosza?
I tak trwało to trochę, aż pewnego razu, wtem... zaglądam do pułapki, a tam...duży, z wielkimi oczami, z wielkimi zębami... szaro-biały...kot!
Liska mieliśmy zamiar wywieźć w pola i lasy. Zważywszy, że lisie terytorium jest ogromne, musielibyśmy zawieźć go gdzieś pod Szczecin.
Wypasiony na boczku kot udał się w sobie tylko wiadomym kierunku, a my daliśmy sobie spokój z polowaniem.
Demolka w obejściu trwała jeszcze jakiś czas, aż któregoś razu zjawiła się w świetle dnia: śliczna, malutka i młodziutka, o jedwabistej sierści ruda suczka Diana. Przechodziła sobie przez płot tak, jak przechodzi teraz Wałek. Zaprzyjaźniła się z naszymi psami i wszystkimi psami, które przyjeżdżały do nas z wizytą. Spędzała z nami dnie i noce, karmiona, pojona i szczepiona. Od czasu do czasu chadzała do swojego niefajnego"domu" i nie było jej parę godzin, albo parę dni. Potem przychodziła jakby nigdy nic, siadywała na naszym ganku, na poręczy, albo na skrzynce z kwiatami, skąd miała dobry widok na drogę i obszczekiwała każdego, w tym swojego "pana".
Nie ma już ślicznej Dianki, kiedyś opowiem jej długą historię. Ciągle sprawia mi ból, bo może mogłam zrobić dla niej więcej. Ale to bardzo długa historia.
PS. Lisek przychodzi latem napić się wody z psiej miski.
Na zdjęciu jest Hukała - już za Tęczowym Mostem. Bardzo lubili się z Dianką. Frodo też. Wałek Dianki nie poznał.
A jutro... jutro zobaczę się z Kretowatą! Kretowata! Rychtuj kurnik, nadciągam!
sobota, 22 lutego 2014
LISTY Z PRZESZŁOŚCI
Hana już mnie pogania, żebym napisała
cośkolwiek. Piszę więc i będzie to bardzo osobiste pisanie.
Myślałam o tym już dawno, w zasadzie od początku powstania bloga,
tylko ciągle coś mi przeszkadzało się na tym skupić. Hana
troszkę mnie wyprzedziła pisząc o zawartości tajemniczej
walizeczki z dokumentami i zdjęciami. Ja chciałam napisać o
listach , przechowywanych przez moją Mamę przez całe jej życie.
Nie wiem, czy byłaby zadowolona, że
odkrywam jej młodzieńcze tajemnice, tajemnica korespondencji jest
wszak tajemnicą obowiązującą zawsze. Ale nie zamierzam zdradzać
spraw osobistych, chcę tylko zachować całą tą historię od
zapomnienia. A warta jest tego.
Adresatką listów jest moja Mama,
wówczas w wieku lat 18-19. Nadawcą niejaki Heniek z Grudziądza, ku
mojemu żalowi, nigdzie nie ma jego nazwiska. Listy pochodzą z lat
1933 – 1935. Heniek podówczas był uczniem Gimnazjum
Humanistycznego albo klasycznego, nie wiem dokładnie, a potem
poszedł do szkoły wojskowej. W Grudziądzu był wtedy garnizon i w
ogóle był to duży ośrodek wojskowy.
Z listów wywnioskowałam, że
korespondencja zaczęła się poprzez kącik korespondencyjny w
piśmie „Kino”. Nie wiem, kto ją rozpoczął, ale trwała dość
długo. Prawdopodobnie Mama i Heniek nigdy się nie spotkali , choć
w jednym z listów Heniek wybierał się z wizytą, ale na
przeszkodzie stanęła mu choroba jego mamy. Ale wysyłali sobie
fotografie, więc wiedzieli , jak wyglądają nawzajem. Listy są
pożółkłe, niektóre się rozpadają, gdzieniegdzie atrament
wyblakł. Ale uczucia pozostały...
Z listów wynika, że poziom średniego
wykształcenia przed wojną był bardzo wysoki. Heniek pisze i o
filozofii (Kant, Hegel) , i o filmach („Frankenstein” z Borisem
Karloffem!) i o literaturze (poezje). Ale też o polityce , o
Bismarcku, o sytuacji w kraju. Styl miał niezwykle kwiecisty i nader
rozbudowane porównania . Humanista! A oto kilka próbek.
Zaczynam od definicji miłości z
jednego z ostatnich listów:
„ Miłość – to uczucie
psychiczne, trwające w niestałych granicach czasu, od 120 minut do
120 lat, o rozmaitych napięciach – do miljonów woltów prądu
miłosnego, uczucie psychiczne, zbudowane na fizjologii osobników,
które powoduje miljony dreszczów w jednej sekundzie.” Przyszłoby
wam coś takiego do głowy w wieku 19 lat???
A teraz jeden z pierwszych listów, z
1933 , gdzie Mama była nazywana jeszcze Panną Rysieńką (miała na
imię Maria) :
„ Jak mnie Pani sobie wyobraża, czy
rozpromienionego jak reflektor, czy o twarzy chińskiego kata?...
Druzgotający kości Panny Rysieńki w uścisku na odległość.”
„Czuję się, jakby mi ktoś wsypał
10 pudełek pluskiewek między zwoje mózgowe, a całość owinął
zardzewiałym drutem kolczastym – zwarjowałem, tzn. zakochałem
się i była to bardzo ciekawa miłość, jak ostatnia konferencja
rozbrojeniowa niemiecko-francuska...”
Zdaje się że mieli z Mamą różne
poglądy na filozofię:
„Nie wiem, czy drwiła panna Rysia z
Immanuela Kanta i przeszanownego Hegla, ale proszę pamiętać, że
po niemoralnych piosenkach Własta (jak je szacuje społeczeństwo) –
są moimi najulubieńszymi autorami.”
Mama zdaje się nie pisała zbyt często
i zbyt dużo, bo w każdym liście są prośby o częstsze listy:
„ … oczekuję Twego listu jak
Koryntjanie listu św. Pawła, z cierpliwością rutynowanej
pielęgniarki dla umysłowo chorych.”
„Dawniej Panna Marja była poważna
jak Popielec, stateczna jak samolot ze sterami poziomemi, była
dostojna jak zagadnienie z czwartego wymiaru, a teraz? Teraz panna
Ryśka stała się tak rozbestwiona jak 12-cylindrowy Mercedes
puszczony samopas!” Biedna Mama, nie wyobrażam jej sobie
rozbestwionej:))
A tu coś pół-żartem o poglądach:
„... nie jestem romantykiem, jestem
raczej młodym komunistą, radykałem, antyklerykałem –
pozytywistą, realistą, a tacy zwykle nie żyją tylko marzeniami,
które uważają za niezdrowe – to są Ludzie Czynu.”
Po wymianie zdjęć nastąpiły
komentarze:
„ Twierdzisz więc, że jestem
poważnie głupim widokiem z tą fajką? Prawda, wyglądam na niej
jakbym myślał o Darwinie, a tymczasem myślałem w tej chwili o
Heglu, z którego się tak wyśmiewasz.”
„Wyprowadziłem wzór na uczucie:
wszelaka sympatia, jak siła przyciągania – jest odwrotnie
proporcjonalna do kwadratu odległości.”
Podczas wakacji Heniek powtarzał
materiał fizyki z klasy VI (nie wiem jaki to odpowiednik obecnego
systemu edukacji) , jak pisze dzięki motywacji ze strony mojej Mamy:
„ … bo działałaś na mnie jak
pomnik Bismarcka na porządnego Niemca...”
A teraz filmy:
„Na „King-kongu” owszem –
byłem, bo to jest mój sobowtór [ten bohater] , tylko on był
brunetem, a ja jestem blondynem.”
„... byłem na „Kawalkadzie”,
(realizacja kosztowała podobno 3 miljardy dolarów!) - mydło...”
„ Byłem ostatnio na „The Mask of
Dr Fu-Manchu”. Tytuł jest nieuzasadniony i nienowoczesny...Ja
nazwałbym ten film „Miljon woltów i Dżyngis Chan” albo
„Potrójny Doktór”. Najlepiej podobały mi się krokodyle
doktorka , następnie sam Boris Karloff.”
„Jeśli lubisz niesamowite filmy, to
polecam ci, Ryśko, „Frankensteina” z Borisem Karloffem.”
Mama, jak się okazuje, w młodości
lubiła filmy „niesamowite” czyli obecnie horrory, NIGDY,
PRZENIGDY nie przyszłoby mi to do głowy!
Słuchajcie, teraz podczas czytania,
odkryłam datę urodzenia Heńka!!! Pisał o urodzinach 30 czerwca ,
a urodził się w 1915. I w 1934 był już w szkole podchorążych.
Oprócz tematów poważnych przewijały
się też i szkolne, narzekania na nauczycieli, opisy sztubackich
dowcipów , dyskusje ideologiczne z księdzem („módl się za mnie,
bo po jeszcze jednej takiej dyskusji heretykiem zostanę!”). A w
pierwszym liście zapytywał uprzejmie „Do jakiej budy Pani
uczęszcza?”
Kiedy odkryłam te listy 2 lata temu i
przeczytałam je dokładnie, czułam się, jakbym dokonała podróży
w czasie. Te lata, szkoły, płomienne listy młodzieńcze... Po
prostu pięknie. Dla Mamy musiały być także cenną pamiątką, bo
przechowywała je przez całe życie. Nie opowiadała mi nigdy o
Heńku, czego bardzo żałuję. Może to uczucie wydawało jej się
śmieszne, głupie i niewarte opowiadania. Ale przecież listy
zachowała... I bardzo, bardzo się z tego cieszę.
Spędziłam sporo czasu szukając w
Internecie jakichś list uczniów z tego czasu i tych szkół, tak
bardzo chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o Heńku. Nie wiem,
czy przeżył wojnę, czy zginął w walkach, nie wiem, czy mieli z
Mamą jeszcze jakiś kontakt. Nie wiem nawet jak się nazywał...
A może komuś się coś skojarzy,
naprowadzi na jakiś ślad tajemniczego Heńka z Grudziądza? Czekam
bardzo.
No i na koniec oddam głos samemu
Heńkowi:
„Jedno musisz mi przyznać, że listy
moje, choć zwykle nie przedstawiają piękna estetyki listowej, choć
niemi obraziłaby się panna wychowana duchem w.XIX, wnoszą w
dziedzinę korespondencji nowy pierwiastek, i dlatego powinienem
przejść do historji futurystycznej jako: „dalszy ciąg
(arytmetyczny) nastąpi. d.c.n.”
Powinieneś, drogi Heńku, z całą
pewnością powinieneś! I chyba przeszedłeś...
piątek, 21 lutego 2014
Logo do wyboru!
A więc mamy własne, najwłaśniejsze logo! Wolą ludu jest to logo numer trzy. Odtąd - za zgodą Marii - będziemy się nim posługiwać ku pożytkowi zwierząt u Ori. Raz jeszcze bardzo Ci dziękujemy Marijo!
1. |
2. |
3. |
Nadal szukamy transportu dla suni z okolic Hajnówki. Sunia ma już imię Miłka i pojedzie do Ori! To tak, jakby Pana Boga za nogi złapała!
Transport od zaraz potrzebny z Hajnówki do Warszawy. Inaczej Ori będzie musiała wybulić aż cztery stówki, które zresztą trzeba będzie szybko zebrać (Do Domu Aukcyjnego zapraszam nieustająco)! Jakby co (w sprawie transportu), piszcie od razu do Ori, bo szkoda czasu.
czwartek, 20 lutego 2014
Mamy własne logo!
Zobaczcie tylko co się dzieje! Nasza Kochana Maria N. vel Marija, zrobiła dla nas, dla Tymianków LOGO! Logo zapowiadające aukcję i nie tylko. Uważam, że jest śliczne, ciepłe, ma wszystko, co trzeba. Marija uważa, że trzeba jeszcze dopracować szczegóły, poeksperymentować z krojem czcionki, może zmienić tło. Jako Kury Stowarzyszone wypowiedzcie się! Marija, jesteś kochana nad wyraz, że aż! Oto ono, TADAMMMMMMMMMMMMM!
No powiedzcie, czy czegoś mu brakuje? Może być banerkiem do pobrania, znakiem rozpoznawczym W ŚWIECIE, jak to logo. Jest nadzwyczaj urodziwe! Dziękujemy Marija!
A teraz prawdziwe życie: Okolice Hajnówki odezwijcie się! Nie tylko Hajnówki, ale zwłaszcza! Ta sunia szuka domu, jest młodziutka i tylko dzięki Mamalince jeszcze żyje.
Przeczytajcie i pomyślcie, może akurat to TA sunia?
UWAGA! Sytuacja rozwija się dynamicznie: potrzebny transport dla suni z Hajnówki do Warszawy! Zgłoszenia tutaj: (klik)
Dziefczynki Kochane, Niezawodne i Wielkoduszne! Ogłoście proszę, na Waszych blogach, że transport potrzebny dla suni. Pojedzie do Ori!!!
No powiedzcie, czy czegoś mu brakuje? Może być banerkiem do pobrania, znakiem rozpoznawczym W ŚWIECIE, jak to logo. Jest nadzwyczaj urodziwe! Dziękujemy Marija!
A teraz prawdziwe życie: Okolice Hajnówki odezwijcie się! Nie tylko Hajnówki, ale zwłaszcza! Ta sunia szuka domu, jest młodziutka i tylko dzięki Mamalince jeszcze żyje.
Przeczytajcie i pomyślcie, może akurat to TA sunia?
UWAGA! Sytuacja rozwija się dynamicznie: potrzebny transport dla suni z Hajnówki do Warszawy! Zgłoszenia tutaj: (klik)
Dziefczynki Kochane, Niezawodne i Wielkoduszne! Ogłoście proszę, na Waszych blogach, że transport potrzebny dla suni. Pojedzie do Ori!!!
środa, 19 lutego 2014
Jaja w Kurniku
Tak oto wielki konkurs na nazwę aukcji i promocyjny slogan dla Tymianków zakończony! Pierwszy etap wygrała w cuglach Kretowata. W nagrodę, jako się rzekło, otrzyma ten obrazek - niech Jej pachnie majem! Może nawet osobiście go Jej dowiozę:
Etap drugi, na slogan promocyjny wygrała...fąfary...wygrała Mika tym oto hasłem: Pokochaj Tymianki, daj cosik u Hanki! I tu zaczynają się jaja, jak to w Kurniku! Mika musiałaby wysłać samej sobie słoik swoich osobistych konfitur! A zatem, po długiej i burzliwej debacie, jako demokratycznie wybrany Komisarz Konkursu, postanowiłam uhonorować Mikę, uwaga, nikt nie zgadnie, postanowiłam uhonorować Mikę pastelem, którego jeszcze nie mam! Mika, cieszysz się? Temat i kolorystyka do uzgodnienia.
Wszystkim Wam bardzo dziękujemy za wspólne i kreatywne darcie pierza, za wspólną zabawę ku pożytkowi Tymianków będących uosobieniem wszystkich pokrzywdzonych zwierzaków. Zbierajcie siły i środki na aukcję "Cuda-wianki na Tymianki" , tam dopiero damy czadu!
Odpocznijcie ze dwa dni, Mika na pewno napisze coś refleksyjnego, stonowanego i melancholijnego. A potem się zobaczy.
Etap drugi, na slogan promocyjny wygrała...fąfary...wygrała Mika tym oto hasłem: Pokochaj Tymianki, daj cosik u Hanki! I tu zaczynają się jaja, jak to w Kurniku! Mika musiałaby wysłać samej sobie słoik swoich osobistych konfitur! A zatem, po długiej i burzliwej debacie, jako demokratycznie wybrany Komisarz Konkursu, postanowiłam uhonorować Mikę, uwaga, nikt nie zgadnie, postanowiłam uhonorować Mikę pastelem, którego jeszcze nie mam! Mika, cieszysz się? Temat i kolorystyka do uzgodnienia.
Wszystkim Wam bardzo dziękujemy za wspólne i kreatywne darcie pierza, za wspólną zabawę ku pożytkowi Tymianków będących uosobieniem wszystkich pokrzywdzonych zwierzaków. Zbierajcie siły i środki na aukcję "Cuda-wianki na Tymianki" , tam dopiero damy czadu!
Odpocznijcie ze dwa dni, Mika na pewno napisze coś refleksyjnego, stonowanego i melancholijnego. A potem się zobaczy.
wtorek, 18 lutego 2014
Uwalnianie pomysłów - część druga
W pierwszej części zwyciężyła nazwa "Cuda-wianki na Tymianki" , której autorką jest, uwaga, uwaga, fąfary, KRETOWATA!!! Gratulujemy, nagroda główna w postaci bzu należy do Niej! Kretowata, cieszysz się??? Łeb w łeb szła nazwa "Daj w łapę" autorstwa, uwaga, uwaga, fąfary, Rogatej Owcy od Pacjana!!!
Wszystkim autorkom dziękujemy, byłyście niesamowicie kreatywne! Prosimy nie spuszczać nas z oka, to nie koniec!
Zgodnie z powziętą procedurą, dzisiaj głosujemy na slogan, lub jak kto woli, hasło promocyjne dla Domu Tymianka. Wierszyki też się załapują pod tę kategorię! Podobnie jak wczoraj, sonda znajduje się u dołu strony. Resztę już wiecie.
Głosujemy do jutra, 18 lutego do północy. Potem już tylko fanfary i rozdział nagród!
Slogan będzie używany na potrzeby Tymiankowych akcji wszelakich zarówno przez nas, jak i przez Ori. Zgadzacie się?
Oto Wasze propozycje:
6. Tu nie musisz się natrudzić!
Bo i jakiż to wysiłek
podarować psu posiłek?
Dekupaże, wszelkie dzieła,
Wnet Artystki wena wzięła
Coś dla ciała, coś dla duszy
Machnie ogon, klapną uszy
Sakwę otwórz, nie bądź sknera
Wydawanie rozwesela!
Bo to właśnie Wielka Sprawa
pomaganie i zabawa
13. Możesz pomóc wielu
Rozkosznym Wzruszaczom
Kup coś przyjacielu
Daj grosz na Tymianki
Na aukcji u Hanki!!!
17. Zamiast chłopu dawać z ranka zalicytuj na Tymianka
19. Datki dla Tymianka i to od samego ranka
21. Pokochaj Tymianki - daj cosik u Hanki!
26. Nie tylko ludzie są bezdomni, pomóż podopiecznym Tymianka
27. Pomóż nam uwierzyć w ludzi. Czekamy na Twoją pomoc - podopieczni Tymianka
Wszystkim autorkom dziękujemy, byłyście niesamowicie kreatywne! Prosimy nie spuszczać nas z oka, to nie koniec!
Zgodnie z powziętą procedurą, dzisiaj głosujemy na slogan, lub jak kto woli, hasło promocyjne dla Domu Tymianka. Wierszyki też się załapują pod tę kategorię! Podobnie jak wczoraj, sonda znajduje się u dołu strony. Resztę już wiecie.
Głosujemy do jutra, 18 lutego do północy. Potem już tylko fanfary i rozdział nagród!
Slogan będzie używany na potrzeby Tymiankowych akcji wszelakich zarówno przez nas, jak i przez Ori. Zgadzacie się?
Oto Wasze propozycje:
1. Zafunduj smaczne danko i wygodne spanko uroczym Tymiankom.
2.Darcie kaski na Tymczaski
3.Dla psa kiełbasa, a dla kota spyrka
4. Nie da ci Kryśka nie da też Hanka,
tego, co ty możesz dać dla Tymianka.
tego, co ty możesz dać dla Tymianka.
5. Wielka Sprawa Wielkich Ludzi
6. Tu nie musisz się natrudzić!
Bo i jakiż to wysiłek
podarować psu posiłek?
Dekupaże, wszelkie dzieła,
Wnet Artystki wena wzięła
Coś dla ciała, coś dla duszy
Machnie ogon, klapną uszy
Sakwę otwórz, nie bądź sknera
Wydawanie rozwesela!
Bo to właśnie Wielka Sprawa
pomaganie i zabawa
7.I czy TY dasz dla TYmianków
8. Dzika kura psu pomaga, to w naturze równowaga.
9. Zamiast babie dawać z rana, leć i wpłacaj na Tymiana.
10. Tym i Anka nas zaskoczy
da na aukcję pęk warkoczy
nic, że łysa pała kwili
wszak to sztuka moi mili.
Sztuka dać od siebie coś
to dopiero jesteś gość.
Tym i Anka nas zaskoczy
kiedy sprzeda pęk warkoczy.
Ty to kupisz boś ty gość
znowu dasz od siebie coś.
Twoja kasa guzik warta
gdy na koncie siedzi zwarta.
Tym i Anka nas zaskoczy
gdy zobaczy pieskie oczy,
jej powiedzą : "wszystko gra !"
Spłynie po policzku łza
da na aukcję pęk warkoczy
nic, że łysa pała kwili
wszak to sztuka moi mili.
Sztuka dać od siebie coś
to dopiero jesteś gość.
Tym i Anka nas zaskoczy
kiedy sprzeda pęk warkoczy.
Ty to kupisz boś ty gość
znowu dasz od siebie coś.
Twoja kasa guzik warta
gdy na koncie siedzi zwarta.
Tym i Anka nas zaskoczy
gdy zobaczy pieskie oczy,
jej powiedzą : "wszystko gra !"
Spłynie po policzku łza
11. Ars pro vita
Akcja znakomita
dla Tymianków ratowania
dawaj kasę bez gadania
Akcja znakomita
dla Tymianków ratowania
dawaj kasę bez gadania
Sztukę można kontemplować
Może nas do niebios wznosić
Może życie podarować
Wtedy radość nam przynosi
Podwójną
Fanty każdy w domu znajdzie
By na aukcję je wystawić
Psiaka od głodu wybawić
Kotu pomóc czy kobyłce
Na starość
Ars pro vita
Może nas do niebios wznosić
Może życie podarować
Wtedy radość nam przynosi
Podwójną
Fanty każdy w domu znajdzie
By na aukcję je wystawić
Psiaka od głodu wybawić
Kotu pomóc czy kobyłce
Na starość
Ars pro vita
12. Sztuka zbawia
Sztuka od śmierci wybawia
Na Tymiankowe zwierzaki
Podarujcie grosik jaki
Sztuka od śmierci wybawia
Na Tymiankowe zwierzaki
Podarujcie grosik jaki
Na aukcji u Hanki
13. Możesz pomóc wielu
Rozkosznym Wzruszaczom
Kup coś przyjacielu
Daj grosz na Tymianki
Na aukcji u Hanki!!!
14. Jak Hana dyryguje to Tymianek zyskuje
15. Ziarnko do ziarnka, licytację zrobi Hanka, będzie grosik dla
Tymianka
16. Grosik
babcia, grosik córka, będzie kasy niezła górka
17. Zamiast chłopu dawać z ranka zalicytuj na Tymianka
18. Panny,
rozwódki, mężatki, szykujcie grosik na datki
19. Datki dla Tymianka i to od samego ranka
20. Tym
Mianki się szczycą, że złocisze pochwycą
21. Pokochaj Tymianki - daj cosik u Hanki!
22. Na
Tymianki zbiorkę zrób
23.Witam,
Witam, ..i o dychę na Tymianki pytam
24. Już nie
piszę cudów-wianków - robię fanty dla Tymianków
25. Otwórzmy
serca dla tymiankowych podopiecznych
26. Nie tylko ludzie są bezdomni, pomóż podopiecznym Tymianka
27. Pomóż nam uwierzyć w ludzi. Czekamy na Twoją pomoc - podopieczni Tymianka
28. Podaruj psiakom radość i pełną miskę
29. Psi los w twoich rękach
30. Dla naszych braci mniejszych - Tymiankowo
31. Otwórzmy serca dla psiaków
niedziela, 16 lutego 2014
Uwolnienie pomysłów - część pierwsza
Znów dałyście czadu! Leciały wióry, pierze, sypały się skry! Rezultat nas prawie przerósł, ale dałyśmy radę.
Rozstrzygamy konkurs na nazwę naszej aukcji dwuetapowo, ponieważ w sumie mamy aż 80 propozycji! Podzieliłyśmy je więc na dwie części. W pierwszej, za pomocą sondy wybierzemy NAZWĘ dla aukcji - sonda włączy się dzisiaj o północy. To głosowanie zakończymy jutro, 17 lutego o północy. Zwycięzca wejdzie tym samym w posiadanie pastela z bzami. Jeśli ktoś z Was nie znajdzie swojej propozycji w pierwszej części konkursu, znajdzie ją w drugiej. Rozstrzygnęłyśmy z Miką autorytatywnie co jest nazwą, a co raczej hasłem promocyjnym, innego wyjścia nie było. Zaskoczyło nas to, chociaż pomne doświadczeń z aukcji, powinnyśmy się tego spodziewać. Niejeden copywriter mógłby Was po piętach całować.
Drugą część rozstrzygniemy 18 lutego o północy. Będą to Wasze propozycje na slogan/hasło promocyjne dla Tymianków. Innego wyjścia nie ma, sonda nie mieści tylu pozycji! Zwycięzca drugiego etapu wejdzie w posiadanie słoiczka konfitur truskawkowo-cytrusowych, które wyszły spod rączki nadobnej Miki. Są pyszne! Wiem, bo jadłam.
Sonda znajduje się na samiutkim dole strony - trzeba zjechać aż do końca. Jest długa jak tasiemiec i nigdzie nie wchodzi, tylko tam!
Głosujemy na numerek, który najbardziej przypadnie nam do gustu. Nie martwcie się, ja wiem, które czyje!
Przypominam, że sonda włączy się o północy.
Kolejność pozycji przypadkowa.
Kolejność pozycji przypadkowa.
Nazwy:
1.
Pastelowa Aukcja Wykurzania Psich Smutków
2.
Tymiankowa kapela
3. Wielka Sprawa
4.
Sztuka -
psu na budę
5.
Wspomóż
Dom Tymianka
6.
Aukcja Ssaki Ssakom
7.
Daj pastelowe życie
8.
Aukcja pod Psiokocim Aniołem
9.
Dycha - nasza bohaterka cicha
10.
Art for Thyme
11.
Cuda-wianki na Tymianki
12.
Niespodzianka dla Tymianka
13.
Ars pro Vita
14.
Daj w
łapę
15.
Tymiankowa
orkiestra
16.
Pomagamy Wzruszaczom
17.
Pospolite Ruszenie w Kurniku
18.
Orkiestra na Cztery Łapy
19. Na michę i dach dla czterech łap
20. Aukcja na kiełbasę dla psa
21. Aukcja na Tymiankowe mordki
22. Tymiankowe Pogotowie Ratunkowe
23. Tymiankowa kuraukcja
24. Tymiankowa Orkiestra Codzienna,
25. Dla naszych braci mniejszych - Tymiankowo
26. Polowanka dla Tymianka
27. Wielki Kurnik Nieustającej Pomocy
28. Kurnik dla Tymianków
29. Pastelowy Kurnik Pomaga Tymiankom
30. Złote jaja dla Tymianków
31. Przytul Tymianka
32. Aukcje dla Tymianków
33. Tymiankowa Buda Aukcyjna
34. Psi grosz
35. Psi uśmiech za grosz
36. Psu na budę i pełny brzuszek
37. Pełna kasa w domu Tymianka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)