wtorek, 25 lutego 2014
Kura u Kreta
Byłam, byłam, spędziłam u Kretowatej prawie cały dzień! Wręczyłam wygrany przez Kreta w konkursie pastel, w zamian dostałam kaszę jaglaną z owocami na drugie śniadanie, potem wyżłopałam trzy filiżanki Kretowatej kawy (pysznej, moja taka pyszna nie jest), zagryzłam gryczanym ciasteczkiem. Mam już w Kretowatej kuchni swoje ulubione miejsce przy stole (to przy oknie). Tamże omówiłyśmy parę BARDZO WAŻNYCH spraw (coś tam nam się w ślicznych główkach kluje), pożałowałyśmy, że Pacjan nie mógł się urwać, (ten temat też szczegółowo omówiłyśmy) i już trzeba było odebrać Księżniczkę z placówki edukacyjnej. Księżniczka dzisiaj nisko lata, więc nie chciała pozować do zdjęć w balowej sukience Księżniczki (a jakże!). Koniecznie chciała mnie uczesać, widocznie uznała, że moja starannie rozwichrzona fryzura tego wymaga. W międzyczasie Kretowata uwarzyła pyszną zupkę pięcioprzemianową, potem jeszcze dwie sokawki, omówienie blogowych nowinek, podsumowanie tychże i trzeba było się zbierać. Parę godzin minęło błyskawicznie! Dobrze, że wiosna idzie, hej! Będzie się działo! Drżyjcie bloginki, mamy plany!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tak, kurde w streszczeniu to jeszcze szybciej niż w życiu, chociaż nie - w życiu zdecydowanie szybciej;) Szkoda, że już pojechałaś, tęsknię już i tyle;) A pastelki piękne;)
OdpowiedzUsuńTylko nie puacz, bo będę musiała przyjechać, żeby Cię utulić!
UsuńAle Wam dobrze!!!
UsuńA wiesz, że specjalnie posprzątałam stolik w pokoju, a my w tej kuchni cały dzień!!!! na tej ceracie!!! a gdzie łobrus???
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłam w ferworze, że nie było adamaszkowego obrusa z haftem Richelieu!
UsuńNo ale był!!!! Wyprasowałam nawet, tylko za-pom-nia-łam;)))
UsuńNormalna rzecz. Będziesz miała jak znalazł na następny raz. Upomnę się.
UsuńPocieszasz mnie Krecie, bo mi się coraz więcej zapomina...
UsuńTo zapominanie to dobrodziejstwo:) Jest na to lekarstwo - można się tylko uśmiechać:)
UsuńEeee, przereklamowane. Mi tam do śmichu nie jest.
UsuńCo to jest ta sokawka?
OdpowiedzUsuńGorzka Jagodo, sokawka zaistniała w moim poście "O Hali, co adoratora nie chciała". Sokawka to kawka. Moja tutejsza koleżanka Hala mawia: "No, wszystko mum porobiune, tero so kawkę mogę wypić".
UsuńZawsze tak jest, co dobre szybko się kończy:)) No ale choć sobie pogadałyście bez literówek, bo jak tak piszę na lapciu to muszę ciągle poprawiać te literówki.......
OdpowiedzUsuńCoś Ty, Mnemo, pełno robiłyśmy literówek! Ale kto by tam się tym przejmował!? Zleciało, jak z bicza strzelił, ale my dopiero ostrzymy pazury!
OdpowiedzUsuńJuż drżę na samą myśl o tym, coście wymyśliły! Oesu!!
OdpowiedzUsuńSpoko Owieczko, będziesz Przewodniczącą!
OdpowiedzUsuńMusimy "napisać projekt" - napiszesz nam;))))
UsuńTylko tego brakuje!
UsuńOwce nie umiejąpisać, dajcie jej spokój!
UsuńNiektóre umiom.
UsuńKretowata, świetny pomysł! Dostaniemy kasę na integrację środowisk różnych regionów Polski! I się zintegrujemy!
OdpowiedzUsuńNie ma takiego priorytetu.
UsuńA jakie są?
UsuńTakie bez sensu i dla lokalesów.
UsuńNo to zrobimy lokalny projekt, a dziewczyny z innych regionów przyjadą się niby "uczyć" jak pisać takie projekty - szkolenia chyba w cenie teraz co???
UsuńTak, ale to te "inne rejony'' musza pisać projekt. A w ogóle w tym "sezonie" to cienko jest z konkursami. Kasa się skończyła. Nowy okres programowania zaczyna się, a pieniądze będą niewiadomokiedy. Teraz trzeba znów nowe strategie tworzyć, etc.
UsuńOjtam, Owieczko, coś się migasz! A strategię mamy gotową. Przylatamy strategicznie, po kolei i już!
UsuńOna sięnie miga, mnie gadają to samo wszyscy lokalni doradcy od rolnictwa i innych ...
UsuńDobra, dobra, Agniecha, Ty nie bądź taka solidarna, bo u Ciebie zrobimy zlot - padła już taka propozycja u Kretowatej.
UsuńW stajni? :-)))
UsuńNo tak, a gdzie? I na pastwisku mnóstwo jedzenia dla wegetarian.
UsuńBez glutenu, na 100%!
UsuńA co mi tam gluten! Lubię gluten!
UsuńJa też lubię.
UsuńNo to piękne spotkanie było, ja już drżę na myśl o waszych szalonych pomysłach. Podobają mi się bloginki, prawie jak boginki:))
OdpowiedzUsuńOwieczko, fajnie, że się odzywasz! Czytała mój wpis o Heńku?? Myślę, że twojej Maman by się podobało:))
Buźka
Tak, czytałam i Maman też. Bardzo mię takie listy wciągają i już mam przed oczami historie. Ja w naszych rodzinnych zbiorach takich listów nie mam. Czytałam list do Ojca, pisane przez pewną Basię, nota bene pisane z Zakopanego, ale ona tam była na przechowaniu, bo sama z Krakowa pochodziła. Trafiły w me ręce przypadkiem, na strychu, czytałam, ale czułam się z tym źle, bo przecież to były nie moje listy. Zostały na strychu. A w 1996 roku dom został zniszczony w pożarze wraz z moimi meblami, książkami , zdjęciami i listami (moimi, bo babcia mi je zostawiła w ostatniej woli, a ja mieszkałam poza krajem i nie przyszło mi do głowy, że już nigdy niczego nie zobaczę).
UsuńPewnie te bloginki od tych nimf w różowych sukienczynach:)
UsuńO matko, ale szkoda z tym pożarem!!! Tyle historii poszło z dymem...
UsuńcudArteńka, tak, z ust mi to wyjęłaś. Róż będzie kolorem wiodącym.
UsuńKsiężniczka będzie zachwycona;)
UsuńDziewczyny, żegnam się czule, ale jestem "odrywana" od klawiatury. Dobrej nocy! I owocnych rozważań o lokalizacji zlotu na obu blogach.
OdpowiedzUsuńPlany macie, a aparatow fotograficznych nie? ;)
OdpowiedzUsuńAparaty mamy, ale nie mamy głowy do zdjęć!
OdpowiedzUsuńPlany lepsze bez aparatów! Aparaty bez planów! Żywioł, żywioł pałubiczny;)
OdpowiedzUsuńI spontan, w którym zjedziemy do Riannon! Ona ma DWÓR!
OdpowiedzUsuńJestem za, będę miała bliżej!! Tylko co na to biedna Riannon? A może byłaby to faja inauguracja Dworu:)))
UsuńO to, to, Mika! Riannon będzie zachwycona!
UsuńSzlag, oczywiście miało być fajna a nie faja!!!
UsuńNo co, Mika? Faja inauguracyjna jak najbardziej - lepsza, niż faja pokoju, bo pokój już mamy.
UsuńI Riannon ją przyozdobi pirografem! Okolicznościowe napisy zrobi.
UsuńJa tam poczekam aż się Riannon odezwie...
UsuńNapisałam ci pewną sugestię w Domu Aukcyjnym:)
Wiecie co? Jesteście lepsze niż kabaret :-) Może być faja inauguracyjna i integracyjna we Dworze... Owszem w pokoju, ale póki co, na materacach i w śpiworach i gotowanie na ognisku, ewentualnie na grilu :-)
UsuńJestem bloginka- to brzmi dumnie i dostojnie :-) A czy rodzaj męski, to blogowie? :-)
Wiedziałam Riannon, że się ucieszysz! Blogowie, tak, jest tylko kłopot z liczbą pojedynczą. Blog? Blóg? Blug?
UsuńNo to bloginki strach się bać ;)
OdpowiedzUsuńMarija, Ty też nie jesteś bezpieczna!
OdpowiedzUsuńBylebyście nie kazały nic pisać i gotować ,resztę jakoś przeżyję ;)
UsuńMarija, będziesz moją asystentką od Spraw Ogólnych. Gotowanie zostawimy fachowcom
UsuńBędziesz robić słoniki okolicznościowe:))
UsuńI bloginki jak żywe...
UsuńNo i mam dylemat - bać się, czy nie bać ????? oto jest pytanie...
OdpowiedzUsuńBać się, nikt nie zna dnia, ni godziny.
UsuńKobitki, zajrzyjcie do Domu Aukcyjnego!
OdpowiedzUsuńHana!!! Znowu zapomniałaś mięty!!!!! ja oszaeje;)
OdpowiedzUsuńNo nie! Czymej w doniczce do następnego razu!
UsuńPrzecie Hana nie lubi minty- zapamiętałam!!!!!
UsuńJa nie lubię męty tylko w słodyczach i herbacie! W każdej innej postaci bardzo!
Usuńmięty, kurcze, mięty! Mętów na pewno nie lubię.
UsuńMiętowe męty wciągły ją w odmęty.
UsuńA w odmętach dętki dęte
UsuńKędy łęgi cięgiem kręte...
Na łęgach gęś gęga smętna
UsuńW kępie giętkiej łątka padnięta
Pęka bąk i chrząszczyk rączy
Od kąwalii i chrabąszczy.
Bączy chrabąszcz znamienicie,
Usuńczarna żmija pełza w życie,
w owsa rzędach rządzi żuk,
dzika kura zwala z nóg.
Wszak kąwalie są trujące
UsuńTęgo podjadł sobie bączek
Gdyż nie myślał biedak o tem
Że pryskane samolotem.
W mózgu pustki i posucha,
Usuńchyba mam go zamiast brzucha,
coś w nim burczy, powarkuje,
się zepsuło , więc dziękuję.
O, rany!!! Nie myślałyście, żeby kiedyś wydać wierszem i prozą opowieści o konwaliach i bączkach? Zysk - oczywiście - na Tymianki:)
UsuńO kĄwaliach! A wiesz, cudArteńka, to jest myśl!
UsuńPadła na pysk, więc mówi dobranoc.
UsuńPadła na pysk, więc mówi dobranoc
UsuńTo rzekłszy, zawinęła się w koc
I w kocu upojną spędziła noc
Tymczasem nadejszła Wielkanoc...
Miło by było, zasnąć, i obudzić się w Wielkanoc. Głaskaną będąc po głowie przez Zająca Wielkanocnego, pośród prześlicznych, malowanych jajeczek, w koszyczku. :-) Zieleń, kwiecie, ptaszęta, kto inny okna umył, posprzątał i ugotował...
UsuńW koszyczku z szynką w paszczy...
UsuńKtórą zajączek już mi troszkę przeżuł, żebym się nie męczyła?
UsuńNie. Zajączki nie lubieją szynki.
UsuńMam nadzieję, że jeszcze nie do końca rozprawione z przeszłością matki małoletnich maja jakieś szanse? ;)
OdpowiedzUsuńCo się pytasz!!! Się wie!!!
UsuńA, widzisz, Tupaja - do Ciebie możemy zjechać! Rozprawimy się, chcesz?
UsuńSzykujta miotły, odkurzacze, co tam Wam fruwa i zalatujta ;)
UsuńPóki podwórko suche, bo jak nam wiosna mokrym zadkiem przysiadzie to ino Woodstock na moim Małym Całowaniu :D
Dziecków ciotki popilnują, dziecka lubią takie szurnięte ciotki ............
UsuńZaglądajcie do domu aukcyjnego, zaglądajcie, bo właśnie WAM sprzątnęłam sprzed nosa janiołka, psiego, ale został jeszcze koci i inne fanty.............
Tupaja, a co nam tam wiosna z mokrym zadkiem! My raczej na miotłach - pięcioprzemianowo i ekologicznie.
UsuńTak jest Mnemo, na miotełkach dzieci powozimy...
UsuńKonkretnie to Kretowatej i mnie...
OdpowiedzUsuńNo to ja drżę... :)
OdpowiedzUsuńSłusznie drżysz GosiAnko, koncepcja nam się zmienia i rozwija z minuty na minutę! Tak czy siak, mamy Cię po drodze! Widziałaś kociego anioła w Domu Aukcyjnym? Jak dla Ciebie stworzony!
OdpowiedzUsuńHano, wysyłałam Ci zdjęcie z czymś na licytację dla Tymianków:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, już widziałam i zanoszę do DAT (Dom Aukcyjny Tymianek's)
UsuńKurde, klawiatura się dzis wieczorem spsuła, i dopiero naprawiłam. Nie wiem, jakimcudem. No to jak mogę gadać, to wszystkie już posnęły . Nic mi nie zostaje, tylko DOBRANOC PANIOM powiedzieć !
OdpowiedzUsuńDobranoc oraz dzień dobry PANI. Też się zastanawiałam, gdzie i co Cię z nagła wessało?
UsuńFajnie, że spotkanie się udało, inaczej być nie mogło, zresztą :) a o zdjęciach sie zapomina.
OdpowiedzUsuńLidka, święte, najświętsze słowa! Zwłaszcza fotki w kompie.
OdpowiedzUsuńTo już drżę na samą myśl ;-)
OdpowiedzUsuńDrżyj, drżyj bloginio, dotąd nie wzięłyśmy Cię pod uwagę. Teraz już bierzemy!
OdpowiedzUsuńKto tam jeszcze drżący - przybywać - wyleczymy wszelkie drżenia;))))
OdpowiedzUsuńKrecie, skłaniam się ku posiadłości Tupai - ma fajnych rockmanów!
OdpowiedzUsuńWidziałam - a może z namiotami jako nomadowie - wszędy po dwa dni;))) Taka pielgrzymka po kraju, a za nami ludzie, którzy spontanicznie dołączą, dzieci, Cyganie z muzyką i psy, i konie, kolorowe stroje, śpiew, proporce i szpalery - ale czad!!!
UsuńAle fajnie by bylo, taki tabor blogerowy :)
UsuńTak, tak, tak!!!!
UsuńTaborem TAK! Kolorowo i z pieśnią na ustach! Konkurs na pieśń klubową może by...?
UsuńŁendi
Stado Dzikich Kur Bloginek (każda z mapą i kompasem) /wyleguje się pod lasem.
UsuńStroszą piórka, czyszczą stroje,/ wnet ruszają na podboje!
Tabor im się wyśnił, koszyk pełen wiśni,/dużo gwaru, śmiechu.
Wiosna, trza oddechu!
Łendi
No i :
Usuńnie marudzić, się odchudzić,
prezent w łapki, prowiant w plecak - będzie fajna faja-heca :)))
Łendi (pod fajrant)
Łendi, dobry początek - kto kontynuuje pieśń? "Nie marudzić..." - to gotowy refren!
UsuńNa czele pojedzie Agniecha na Centusiu, za nią Czarny Zenon, Eustachy z Eulalią, Górą polecą Dzikie Kury oraz Pacjan na Franku...
OdpowiedzUsuńKretowata ekspresowo tunelem.
UsuńPaulina zaprzęgiem, psy + konie.
UsuńZnaczy Pacjan za Centusiem, górą tylko kury.
OdpowiedzUsuńZara, zara, Kamfora i tak się wybiera, to może od granicy Dojczlandu, tak po kolei, do granicy Łukaszenkolandu, po prostu się przyłączymy?
UsuńTo Kamfora taborem ciągnie przez Ojropę? To jasne, że się przyłączamy!
OdpowiedzUsuńDziędobry Trampki .
OdpowiedzUsuńDziędobry, właściwie dobry wieczór Królowo Koronek!
UsuńHeloł! Królowo! Ładnie to tak? Zanęcić i pójść sobie???
UsuńNo tak, jak jestem, to znów śpicie. Nikt ze mną gadać nie chce.
UsuńDobranoc Kuro Naczelna !
No masz tobie, jeden dzień się człowiek zacukał a tu już bloginkowe tabory przez Europę pędzą! Ludzie, nie nadążam! A wręcz nie zdanżam...
OdpowiedzUsuńO to, to! Przez Europe! Czemuz ta pielgrzymka, ino po kraju. U mnie w ogrodku namiot(y) mozna rozbic. Palacem nie dysponuje, ale dachem nad glowa, a juzci;))
OdpowiedzUsuńKasia, bardzo dobry pomysł! Tego jeszcze nie było! Zagraniczny Zlot Bloginek! Ludzie!!!
OdpowiedzUsuńZagraniczny Zlot Blogerek ,świetnie brzmi :) Trzeba by zacząć oszczędzać czy co ? :))))
OdpowiedzUsuńMarija, przyoszczędzić nie zawadzi. Na te zagraniczne sery, wino, kobiety i śpiew!
OdpowiedzUsuńA ja bardzo proszę o przybliżony termin - bo muszę sobie zaplanować wolne:)
OdpowiedzUsuńOj, cudArteńka, nam SIĘ KLUJE dopiero!
OdpowiedzUsuńOj, a ja już chciałabym:))) Ja te kury Ci prześlę:), tylko porządne zdjęcia i opis zrobię, ale to dopiero najwcześniej w sobotę:)
OdpowiedzUsuńŚlij, spoko, może być sobota. One (te kury) śliczne są. Pokusa mnie zżera.
OdpowiedzUsuńWieeem, Mika pisała:)
UsuńDziędobry :)
OdpowiedzUsuńDziędobry.
OdpowiedzUsuńEwa, czy Ty nie wiesz, że kury chodzo spać z kurmi?
OdpowiedzUsuńNiektóre chodzo z kogutami !
UsuńJako żywo, chyba ,, że czasem cierpią na bezsenność... Albo smażą pączki w Tłusty Piątek:)))
OdpowiedzUsuńMikuś, czyżbyś dziś, z powodu wolnego poranka zrobiłaś smażonko i Tłusty Piątek ?
UsuńTak właśnie zrobiła i w dodatku przysłała mi zdjęcie pięknych pączuszków.
UsuńCzytam, że zaczniemy zlatywać się do Alzacji, a potem ruszamy na wschód. Jestem za, bo Alzację lubię bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuńMika, pączki smażysz?. Ja się nie ugięłam pod ciężarem tradycji. Paczków zresztą nie lubię. Ide pogadac z gęsim stadem. Na razie!
Owco, jak fajnie, ze lubisz Alzacje;)) To na kiedy te beczki z winem szykowac?;))
Usuńowieczko, usmażyłam, a jakże. Takie jak moje to byś może polubiła:))
UsuńMika szacun, w życiu chyba nie usmażyłam pączków, no może kiedyś dawno na wsi........mam wrażenie, że nie warta skóra za wyprawkę, roboty i czasu dużo, a jedzenia.....5 minut. Nie opłaca się!!!!
UsuńTo zależy, jak się ma odpowiedni sprzęt to robota żadna:)) mam takie cudo, które wszystko robi i ciasto wyrabiało dokładnie 3 minuty. Potem sobie rosło, potem się formowało kulki z marmoladą i różą i smażyło. Wszystko razem z wyrastaniem zajęło może 1,5 godziny. I wyszło 22 sztuki, takie małe. A smak nieporównywalny z kupnymi!
UsuńKasia, szykuj od razu, na wszelki wypadek, nie zginie. Wiadomo, że wino im starsze, tym lepsze.
OdpowiedzUsuńAlzacji trudno nie lubić, piękna wszak jest.
Alzacja......tak ładnie tam, ale też mi się marzy Prowansja. We wtorek będę wiedzieć, czy w tym roku da radę pojechać do Francji, bo chyba bym chciała:))))
OdpowiedzUsuńA lećcie ino do DA. Nowa dostawa!
OdpowiedzUsuńDlaczego ja tu dopiero trafilam??????
OdpowiedzUsuńOpakowana, nic straconego! Ważne wszak, że trafiłaś!
OdpowiedzUsuńco prawda to fakt ;)
OdpowiedzUsuńJeju, ile ja mam zaległości... Komcie to dopiero w domu doczytam.
OdpowiedzUsuńA kawę Kreta to mam wydrukowaną i schowaną w kuchni, ale jeszcze nie wypróbowałam. Muszę ją wyjąć na wierzch ze schowka, bo to chyba błąd jest, że ściągawka jest ukryta. ;)
Komcie są najlepsze, nie?
OdpowiedzUsuńI kawa pyszna.