BAJKA DLA ZABIEGANYCH
Był sobie w
niebie mały aniołek o imieniu Fąfelek. Był bardzo zabawny, zawsze
uśmiechnięty i szczęśliwy. Lubił biegać po całym raju i robić
różne psikusy, ale nikt się na niego nie gniewał, bo zawsze
pięknie przepraszał i wszyscy się śmiali, i z niego , i z samych
siebie. A to bardzo trudne. Ale niestety, pewnego razu Fąfelek
przesadził, wepchnął do wody jedną duszę męską, łowiącą
ryby nad jeziorem. Dusza się skąpała w zimnej wodzie, nic jej się
nie stało, bo to w końcu raj, ale przyjemne to nie było. Wezwał
Fąfelka święty Piotr i powiedział: „Fąfelku, wszystko
wszystkim, ale żeby dusze kąpać w lodowatej wodzie, to już
naprawdę przesada.” „Ja przepraszam, święty Piotrze, ja go
chciałem tylko nastraszyć, nie chciałem, żeby wpadł...”
powiedział Fąfelek - „Może jakoś mu to wynagrodzę?” Święty
Piotr potarł brodę „No jakąś karę ci muszę dać... Co by
tu,co by tu... A, mam! Znajdziesz sobie na ziemi jakąś duszyczkę,
przepraszam, osobę, duszyczką będzie później, która ma kłopoty
i trzeba jej pomóc.” „Aaaale jak ja mam jej pomóc?” zająknął
się nieco wystraszony Fąfelek. „Musisz zejść na ziemię i
próbować, to już twoja sprawa jak to zrobisz.” Poszedł Fąfelek
jak niepyszny i w duchu sobie obiecał, że już nigdy nic nie zrobi
bez zastanowienia, bo konsekwencje mogą być nieprzyjemne. Podszedł
do dziury w niebie , która była kanałem przerzutowym dla aniołów.
„No dobra ,to lecę.” powiedział do siebie, przeżegnał się i
skoczył.
Ocknął się na
jakiejś polance w lesie. Pomacał się po plecach – skrzydełek
nie było. Pomacał nad głową – aureolki brak. Koszulki
anielskiej takoż. Ubrany był za to jak zwykły chłopiec w lecie, w
koszulkę, szorty i adidasy. „E, fajnie!” ucieszył się Fąfelek
„Znacznie swobodniej się czuję. No nic, trzeba szukać
potrzebujących pomocy.” Ruszył przez las. Patrzy, a tu kobieta
jakaś zbiera grzyby. Podszedł Fąfelek i pyta grzecznie: „Czy ma
pani jakieś kłopoty i czy mógłbym pomóc?” „O nie, drogie
dziecko, dziękuję ci bardzo. Wiele nie mam, ale zdrowa jestem,
dzieci mam dobre, grzybków i jagódek sobie w lesie uzbieram i
dobrze jest.” „I naprawdę nic pani nie potrzeba?” upierał się
nasz aniołek. „Nie trzeba chcieć za dużo, wtedy człowiek jest o
wiele szczęśliwszy i bardziej ceni to co ma.” odpowiedziała
kobieta. „Może i racja” przyznał. Pożegnał się i poszedł
dalej.
Nagle usłyszał
jakieś postękiwanie i sapanie zza krzaków. Pobiegł w tamtą
stronę i zobaczył dziewczynkę, która usiłowała otworzyć sidła,
w które złapał się młody lisek. „Ojej, pomóż mi, nie mogę
sama tego otworzyć!” zawołała, widząc Fąfelka. Podbiegł do
niej , włożył gruby kij w sidła i uwolnili liska, który kulejąc
uciekł w las. „Oj, jak dobrze, że się zjawiłeś, nie dałabym
sama rady. Dziękuję ci bardzo.” powiedziała dziewczynka.
„Drobiazg, akurat przechodziłem.” odpowiedział aniołek. „Ja
jestem Gosia, a ty?” „Fąfelek.” „O rety, ale imię!”
zaśmiała się Gosia. „to chyba przezwisko?” „No właściwie
tak, ale wszyscy tak do mnie mówią.” wybrnął z sytuacji.
Ruszyli w drogę powrotną. Gosia nagle posmutniała. „Masz jakieś
kłopoty?” zapytał z nadzieją aniołek. „Och, mnóstwo. W
domu, w szkole, pokłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką.
W ogóle mi smutno jest.” „No, jesteśmy w domu” pomyślał
Fąfelek.
Okazało się, że
życie Gosi jest dość monotonne, dużo się uczyła, bo chciała
być najlepsza w klasie, pomagała w domu, nie miała czasu dla
przyjaciół. Czas wypełniały jej głównie obowiązki, a na
przyjemności już go nie starczało. Lubiła też martwić się na
zapas i zawsze spodziewała się wszystkiego najgorszego. Oj, miał
aniołek co robić, miał.
Zaczął wyciągać Gosię na spacery do
lasu, twierdząc, że na pewno jakieś zwierzątka potrzebują
pomocy, a Gosia zwierzęta bardzo kochała. Gdy na którymś kolejnym
spacerze usłyszał: „Ależ tu pięknie!” wiedział, że jest na
dobrej drodze. I tak, krok po kroku, pokazywał Gosi urodę świata,
piękne wschody i zachody słońca, ptaki śpiewające rankiem,
kwiaty na łące. Odkrywała z nim smak poziomek uzbieranych na
polanie, świeżo upieczonego przez mamę chleba, domowego rosołu.
Zaczęła się pomału przekonywać, że życie to nie tylko książki
i nauka, ale też przyroda, chwile lenistwa i po prostu bycia, muzyka
i rozmowy z ludźmi. Udało jej się pogodzić z przyjaciółką,
zrozumiała, że życzliwi ludzie wokół to bardzo ważna rzecz.
Uczyła się dalej dużo, ale tu już Fąfelek nie ingerował, bo się
bał przedobrzyć. Bardzo polubił Gosię, bo była miłą
dziewczynką, a gdy zaczęła się coraz więcej śmiać, to już
byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Największy kłopot był z
czarnowidztwem Gosi . „To się nie uda, to się nie może udać!”
mówiła zawsze, gdy Fąfelek przedstawiał swoje plany (zupełnie
jak smerf Maruda z całkiem innej bajki). „A skąd ty to możesz
wiedzieć??” denerwował się aniołek. „Równie dobrze może się
udać jak nie! Szanse są przynajmniej pół na pół! A poza tym jak
nie spróbujesz to się nigdy nie dowiesz, tylko będziesz żałować,
że nie spróbowałaś!” krzyknął wreszcie. Gosia otworzyła
szeroko oczy:”No jak tak liczbowo to przedstawiasz, to może i
tak...” mruknęła niechętnie. I to był przełom, potem już
poszło, ale zawsze została ostrożna. „Jesteś moim aniołkiem
opatrznościowym” powiedziała kiedyś do Fąfelka. Zarumienił się
lekko „No, prawie...” wymamrotał cichutko.
Pewnego dnia
aniołek usłyszał jakiś dziwny szum z góry. Patrzy, aż tu z
dziury w niebie aż do ziemi idzie wielki pas jasności, a święty
Piotr woła z nieba: „Fąfelku, koniec kary, możesz wracać!A
nawet powinieneś, bo smutno tu w niebie bez ciebie!” Gosia
zaniemówiła z wrażenia, a gdy już mogła mówić, wyszeptała: „O
kurczę, a jednak anioł!” Fąfelek odwrócił się do Gosi i
powiedział: „Muszę wracać, już sobie dasz radę beze mnie. Ale
będę patrzył przez dziurę, czy robisz to wszystko, czego cię
nauczyłem! Trzymaj się!” Gosia uśmiechnęła się trochę
smutno, ale powiedziała dzielnie ” Postaram się, obiecuję. Ale
daj mi czasem znak, że czuwasz nade mną.” „Oczywiście! Do
widzenia!” powiedział Fąfelek i wstąpił na pasmo światła. Gdy
tylko dotknął go stopą , chłopięce ubranka znikły, skrzydełka
wyrosły i pojawiła się aureolka. Gosia patrzyła z otwartą buzią
jak Fąfelek podążał do nieba, aż światło znikło.
Od tej pory w
trudniejszych momentach w życiu Gosi zawsze pojawiało się coś
dziwnego a radosnego: a to niezwykle kolorowy ptak usiadł na oknie,
a to w ogródku zakwitł kwiat, którego nikt tam nie sadził, a to
wspaniała tęcza zabłysła na niebie, choć nie było deszczu. I
Gosia wiedziała, że jest pod dobrą opieką. Uczyła się dalej, aż
została naukowcem i zajęła się ochroną zwierząt. Ale Fąfelka
nigdy nie zapomniała i opowiedziała o nim swoim dzieciom.
KONIEC
Ech, Fąfelka mi dajcie!
OdpowiedzUsuńWałek?
UsuńBy się nadał znakomicie!
UsuńTaaa, jasne. Chyba świetlistą ścieżkę widzi za płotem, bo normalnie nie ma sposobu. Przymusił nas do zamówienia siatki leśnej, ona na szczęście nie jest droga. Na razie będziemy łatać strategiczne miejsca. Taki to Fąfelek - aniołeczek uroczy...
UsuńPiękna!
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo bardzo:))) Bohaterka bajki mnie zapytała, czemu takie imię aniołek posiada, ale wyjaśnienia nie ma, on po prostu się tak nazywa i już:))
UsuńA jak miałby nazywać się inaczej? Gabryel? Angie? Michał Anioł?
UsuńJa chcę takiego Fąfelka, Gosię już niestety mam (w sobie).
OdpowiedzUsuńAle, jak z morału wynika, można trochę zmienić spojrzenie na świat:)))
UsuńNo patrzaj pani, a mnie wyraznie potrzebna jest jakas Gosia :))
UsuńMika, Ty musisz ksiazke z bajkami dla dzieci wydac! Koniecznie! Masz talent, czyta sie z wielka przyjemnoscia. A Hana postara sie o ilustracje.
OdpowiedzUsuńBedziecie bogate! :)))
I ...nie ma marudzenia to się musi udać ;))))
UsuńTakie Kury już so bogate :)
UsuńA sława, tak, pójdzie w świat !
Mika, nie wiem, jak Ciebie, ale mnie wizja bogactwa i sławy przekonuje!
UsuńWizja jest nader kusząca, zwłaszcza to bogactwo mnie kusi:))))
UsuńA mnie sława! Ma się to parcie na szkło:)))
UsuńPanterko, dzięki za dobre słowo!
UsuńKurde, a ja se uświadomiłam, że ja czasem jestem Fąfelek, pardą - Fąfel. I jakoś mi nie do śmiechu :) Bo co innego taki Fąfelek z dziury w niebie, a co innego taki Fąfel ludzki !
OdpowiedzUsuńOoo, to tylko pozazdrościć otoczeniu:)
UsuńNie sądzę cudARTeńka, poważnie . Mnie ta świadomość lekko przeraziła !
UsuńNooo, tak:) Jak jesteś sama jedna w otoczeniu marudzących inaczej, to można się lekko przerazić:) Poza tym trudno czerpać optymizm (bo przecież gdzieś go trzeba podładowywać i uzupełniać)
UsuńEwa, ty Fąflu jeden! To naprawdę jest fajne, chociaż może nie być łatwe, zgadzam się. Ale nie wrzucaj nikogo do lodowatej wody:))
UsuńEwa ksywka Fąfel, zgadzasz się?
UsuńMikuś, czasem mogę podtopić, tak dydaktycznie :) Nawet w lodowatej lepiej, bo obkurcza co nieco (co by to nie było)
UsuńHanuś, zgadzam się na Fąfel, a cóż mi zostało. Skoro Autorka Wielkiej Przyszłej Sławy nie ma nic naprzeciwko :) To jakbym do historii literatury się wcisła !
Wciskaj się, wciskaj Fąfelku nasz kochany! Ta sława to już chyba na drugim świecie, jak się z Fąfelkiem spotkam:))
UsuńWędrowiec szedł polną drogą, gdy na jej skraju, w trawie pojawiło się coś, co przypominało krzak o dziwnych kształtach. To wąż - pomyślał wędrowiec. Wąż rozwinął się, podniósł i ukąsił go śmiertelnie.
OdpowiedzUsuńInny wędrowiec szedł tą samą drogą i także ujrzał ten dziwny krzak. To na pewno ptak - pomyślał. Z trzepotem skrzydeł ptak odleciał gdzieś wysoko.
Króciutkie opowiadanko B. Ferrero nawiązuje do bajki o Gosi i Fąfelku (tak na pewno ma na imię wesoły anioł:) też jestem zdania, że Mika powinna pisać bajki i to nie tylko dla dzieci. Dokładając do tego ilustracje Hany - stałaby się szybko bestselerem:)))
Jest jeszcze bajka o wesołym i smutnym kotku ,kotki te wybrały się to krainy luster . Wesoły kotek stanął przed tysiącem luster ,uśmiechnął się pomachał łapką i powiedział ,świat jest taki piękny .I..tysiąc kotków z luster usmiechneło się do niego ,pomachało łapką i powiedziało ,świat jest taki piękny .
UsuńSmutny kotek stanął przed tysiącem luster ,ze spuszczoną głową i zbolała miną i powiedział ,świat jest taki beznadziejnie smutny . Tysiąc kotków z luster,popadrzyło na niego spode łba i stwierdziło że świat jest beznadziejny .
Bajkę tą opowiedziała nam dawno temu ,kobieta prowadząca zajęcia dla nauczycieli . Nie znam więc autora ,przekazałam tylko esencję tej bajki ,poniewaz nie pamiętam dokładnie treści .
Znalazłam coś podobnego - Wieża o tysiącu luster:)
Usuńhttp://www.wom.edu.pl/biblioteka/raciborz/includes/print.php?id=45
Renata to jest własnie ta bajka , tylko ja ja pamietam ,że była o kotku ,ale tak jak wspomniałam słyszałam ja tylko raz,dwadzieścia lat temu . Tak mnie urzekła ,ze pomimo nie najlepszej pamięci ,jej sens utkwił mi głęboko wpamięci .
UsuńO, jakie piękne obie przypowieści! Trochę to chyba jest tak, że świat jest takim jakim go widzimy i jakim go stwarzamy dla siebie...
UsuńTo coś jak w tym kawale o optymiście i pesymiście: obydwaj dostali w prezencie końskie , pardon, gówienko. Pesymista zapytany co dostał, powiedział zgodnie z prawdą : g....o. A optymista: Konika, ale mi uciekł...
Mario, to cieszę się, że przy okazji "odgrzebałam" Ci bajeczkę:)
UsuńBardzo mi się podoba twoja bajka Mika :)))
OdpowiedzUsuńU mnie choroba zastąpiła Fąfelka . Bo jak się zatańczy z kostuchą ,to pózniej życie jest takie piękne :)))
Żyje się wtedy na zupełnie inny rachunek.
UsuńMario droga, jak zwał, tak zwał, ale jakiś impuls był... I najważniejsze, że jest dobrze:))
UsuńBardzo podoba mi się fragment : "Wiele nie mam, ale zdrowa jestem, dzieci mam dobre, grzybków i jagódek sobie w lesie uzbieram i dobrze jest.” ... „Nie trzeba chcieć za dużo, wtedy człowiek jest o wiele szczęśliwszy i bardziej ceni to co ma.”
OdpowiedzUsuńDo tego, co powyżej wystarczy jeszcze dodać: "Życie jest piękne":)
Jak już wylazłam z choroby ,powiedziałam sobie że chce byc zadowolona z życia i tego się trzymam od kilkunastu lat , tu w tym miejscu w którym jestem ,pomimo licznych ograniczeń .
UsuńI tak trzymaj!!! A ograniczenia są po to, żeby je pokonywać i rozszerzać swoje granice. Też staram się to ćwiczyć.
UsuńMarija, każdy ma jakieś ograniczenia. Poza chorobą, wszystkie one tkwią w naszych głowach i wszystkie można przeskoczyć, poza chorobą, a i z nią się udaje, chociaż to najgorsze i najtrudniejsze z ograniczeń. Często zamartwiam się pierdołami, które nie są warte splunięcia nawet. Ale to kwestia umiejętności uświadomienia sobie, że tak jest. Coraz lepiej mi idzie i chyba trzeba mieć trochę lat już na karku, żeby to dojrzeć i dojrzeć. Jestem szczęściarą, jak ta kobicina z Mikowej bajki. Wszyscy zdrowi, wszystko, czego potrzebuję - mam, a nawet więcej. Codziennie patrzę na żurawia pasącego się za płotem, rozczula mnie Czajnik z Grażynką, rozśmieszają pieski i fiołki pachną w ogrodzie. Czego chcieć więcej? Będzie, co ma być, nie mam na to wielkiego wpływu. Ale dziś jest pięknie!
OdpowiedzUsuńO to, to,to!!! Chyba kurczę, założę firmę z bajkami terapeutycznymi... Tyle optymizmu z waszych wypowiedzi bije... Cieszę się bardzo.
UsuńBajki terapeutyczne są modne i pożyteczne . Jak mieliśmy problem z bratankiem ,to z nich korzystałam i podsuwałam bratowej ,sama próbowałam cos sklecić ,tylko ja bazowałam głównie na obrazkach ,tekstu było niewiele .
Usuńja jak kolezanka Hana, powiedzialam sobie, ze nie bede marudzic. .... widuje codzienni ludzi z np chronicznym bolem. Nic na niego nie dziala i nie wyjda z tego. To taki jeden przyklad tylko. Mnie w odwloku strzyka i biedro wyglada na rupiec na zlom, ale. Ciesze sie, ze mam co mam co dziala i w sumie jest ok, bardzo ok i warto sie z tego cieszyc. I ZAWSZE mam czas, zeby kwiatki powachac. To jest podstawowa podstawa.
Usuńpees. firma z bajkami to mus.
I takiej podstawowej podstawy należy się trzymać bezwzględnie, a nawet podstawowo:)
UsuńMika, takie bajki na zamówienie, co? Siedziałabyś sobie na Gubałówce, Ty na górze, ja na dole. Robiłabym marketing, telefonicznie przekazywałabym Ci zlecenie i zanim klient wjedzie na górę, bajka gotowa!
OdpowiedzUsuńA może by wystarczyło, żeby się na tę Gubałówkę albo inny Nosal:) sam wdrapał:). Mika tylko odrywałaby kupony od szczęścia:) Albo bajka w nagrodę:)
UsuńHanuś, będziesz dyrektorem marketingu??
Usuńznaczy naganiaczem. I chyba pod kolejka na Kasprowy, bo tam zawsze kolejki dlugie...sporo klejentow.
UsuńOpakowana, w sumie to dobrze gadasz. Mika będzie miała więcej czasu, bo na Gubałówkę za szybko się wjeżdża.
UsuńA co, na Gubałówce same takie dyrektory:)
OdpowiedzUsuńŚpio, czy jak?
OdpowiedzUsuńChiba śpio... Albo sprzątają...
UsuńAni nie śpio, ani nie sprzątają. Dziś taki dzień mulasty, że chyba zaraz rzeczywiście się machnę do spania. U was też tak pada ?
UsuńA myślałam, że będzie można obejrzeć czerwoną pełnię, bo to dziś, a zdarza się bardzo rzadko. Chciałam wstawić zdjęcie z netu, ale cóś mi nie wychodzi . Ale jeszcze w tym roku ma być dwa razy. a potem to chyba za 300 lat .
Pada. Nawet grad w porywach. I zimno. Ani śladu księżyca, ani czerwonego, ani żadnego.
UsuńSkończyłaś łazienkę?
jeszcze nie zaczęłam ! Argamedon po śwętach. Fachowiec coś tam kończy teraz. U nas gradu nie ma, ale też zimno .
UsuńTo gdzie trzymasz te kafelki co to Ci zwieźli nie takie, jak trzeba? Na balkonie?
UsuńA nie, kochana, zapomniałaś, że ja dyrechtor :) Na balkonie mam tylko opakowanie z kabiną, a to samo szkło w zasadzie ta kabina, to mało miejsca zabiera. I brodzik. Resztę zabrał do siebie do domu fachowiec, A glazura leży w magazynie LM, jak mi złą wtedy dali, to teraz niech trzymają w magazynie do poświęrach.
UsuńChyba masz rację z tym spaniem. Idę kury i koguty gdyż do łóżka mam ciąguty.
Usuńdo poświętach !
UsuńA u nas deszcz, śnieg i lodówa. Brrrr!
UsuńI się łudzisz, że po świętach ona jeszcze tam będzie? Na pewno już ze 3 razy nią obrócili:)
UsuńTo i ja idę, może jeszcze poczytam. Branoc Kurki :)
UsuńJa zawsze tak myślę. Że poczytam. A potem trach i po mnie! Dobranoc!
UsuńA niech obracają. Teraz już wiem, jak odbierać. Pytałam, może leżeć 30 dni .
UsuńO tej porze? Wczesnej takiej? Chyba się zawiesiły.
OdpowiedzUsuńM.L. Kossakowska napisała opowiadanie pt. "Beznogi tancerz". Streszczę. Był sławny, genialny tancerz. Władczyni kraju kazała go sprowadzić, żeby tańczył tylko dla niej. Kiedy chciał odejść kazała mu uciąć nogi.
OdpowiedzUsuńTymczasem jego sława nie zgasła. Okazało się, że tańczył nadal, ożywiając ruchami dłoni papierową lalkę w stroju tancerza.
A bajka o Fąfelku śliczna.
O proszę, kolejna piękna przypowieść! Dzięki Ewo2!
UsuńChyba znam to opowiadanie. W każdym razie brzmi znajomo.
OdpowiedzUsuńCudne imię dla anioła, prawda? Jak już Mika coś wymyśli:)
Ja nie wymyślałam, on się tak nazywa, przecież mu nie będę zmieniać imienia!
UsuńA teraz to już idę spać zaraz, łeb mi leci na klawiaturę... Dobrej nocko i niech wam się Fąfelek przyśni!
Pa, Aniele!
OdpowiedzUsuńImię super:) Może tak każdemu po Fąfelku??
OdpowiedzUsuńBardzo by się przydało...
UsuńBardzo piękna bajka :) Ponoć każdy takiego Fąfelka ma, tylko nie zawsze się o tym pamięta.
OdpowiedzUsuńRóbcie biznesy, dziewczyny :) Będę miała znajome słynne autorki :)))
problem w tym, że do biznesów to się chyba obie nie bardzo nadajemy:))
UsuńWiele w tej Gosi widzę podobieństw. Wierzę w takie opiekuńcze Fąfelki. Bo to nie bajka - to szczera prawda:-)
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne!
ta Gosia z L.
Dzięki Gosiu! Też ściskam!
UsuńMika - musisz pisać i publikować!! KONIECZNIE! Takie bajki to nieoceniony skarb. a wiadomo, że dzieciństwo nas kształtuje.
OdpowiedzUsuńGosia
Przydałby mi się taki Fąfelek bo nie wyrabiam na zakrętach. :(
OdpowiedzUsuńBajka śliczna i z dobrym przesłaniem. Odpoczęłam przy niej Dzięki, Mika :)
Miała być własnie dla złapania oddechu...
UsuńMika,bardzo ładna bajka-nie bajka.Dla mnie w tej chwili stałaś się takim Fąfelkiem,Jakoś ogarnął mnie strach, smutek,że nie potrafie,że już nie mam sił i gdy przeczytałam bajkę ,pomyślałam -przecież mam dobre dzieci,przyjadą ,pomogą,zrobią to z czym nie zdążę.Będzie rodzinnie,wesoło,smacznie.
OdpowiedzUsuńWeselna, wzruszyłam się... Tak się cieszę, że trafiłam w dobry moment dla ciebie:)) Będzie cudnie, a czy ciasto się przypali albo okna będą niezbyt czyste to nie koniec świata... Ale tobie na pewno nic się nie przypala:))
UsuńMam przy okazji pytanie do ciebie jako do fachowca: co zrobić, żeby w strucli z powidłami nie robiła się pusta jama w środku??? Na Boże Narodzenie to była właściwie dziura otoczona cienko ciastem...
Wspaniałych, rodzinnych świąt!
Strucle z powidłami po zwinięciu i włożeniu do blaszki przecinam przez środek prawie do dna blaszki aby właśnie tędy uciekała para z powideł.Pozostawiam do wyrośnięcia ,smaruje np,mlekiem,słodką śmietanką posypuje kruszonką lub po upieczeniu lukruję.Niestety,kształt strucli nie jest jak rolada.Można też zrobić przeplatankę-rozwałkowane ciasto ponacinać w lekko ukośne ,równe paski/mniej więcej po1/3 z każdego boku/na środek/1/3/położyć nadzienie i paski przeplatać końce podwijając pod spód,Między paseczkami same porobią się dziurki na uciekającą parę.Również życzę wspaniałych Świąt Wielkanocnych.
UsuńDzięki bardzo za poradę, ten pierwszy sposób mi znacznie bardziej odpowiada, wypróbuję:)))
UsuńPozdrawiam ciepło (chociaż za oknem śnieg...)
Dziędodbry !
OdpowiedzUsuńNa dobudzenie, i dobry humor :
https://www.youtube.com/watch?v=hjHnWz3EyHs
I jeszcze to :
Usuńhttps://www.facebook.com/photo.php?v=151716908320904&set=vb.100004477864789&type=2&theater
Ewuś, to pierwsze jest cudowne!!!!! Niech obejrzą wszyscy, którzy myślą, że są starzy i już nic nie potrafią! Dzięki!!!
UsuńEwa, jak Ty to znalazłaś? Specjalnie szukałaś starszej pani, która-jeszcze-może, czy jak?
UsuńTak, dokładnie tak :) wstałam rano, a tu aura raczej do leżenia. Myślę sobie, kurna, wyjść trza. No, ale zanim, to jakichś parę ćwiczeń by się zdało, no i bingo. Po takich wygibasach już pół miasta obleciałam :)
UsuńEwa, zostawie sobie ogladanie i smianie na wieczor:))
UsuńNie, no, nie szukałam. Dobre ludzie na maila przysłali :)
Usuńto się podzieliłam !
UsuńO, to dla mnie. Idę popatrzeć.
OdpowiedzUsuńOjacieżniemogie! Mika, nie zrozumiałam wszystkiego, bo mój angielski dosyć pasywny jest. Ile starsza pani ma lat?
OdpowiedzUsuń80 :)
UsuńI czwórkę dzieci:))
Usuńi tanczyla od wieku 2 1/2 roku...potem wyszla za maz, urodzila 4 dzieci i z tanca nici. Potem pojechala do Hiszpanii mieszkac ze swoim slubnym, ktoren jej wzion i umar po poltora roku. I byla szkola tanca , zapytala dzieci czy powinna wzowic hobby sprzed pol wieku, wszyscy powiedzieli tak, wiec poleciala. a reszta jest historia.
UsuńPoryczalam sie. Co za kobieta!!
UsuńNo nie, Kasia? Musiała być śliczna jakiś czas temu.
UsuńA ja obejrzałam drugi raz, tylko teraz patrzyłam na reakcję jurorów. Też niezłe. Mam wrażenie, że oni bali się, ż się ta kobieta rozsypie :)))
UsuńNa pewno Hanus. Jakie mlode oczy! Jakie nogi piekne. I duch:)
UsuńMiny jurorow bezcenne;))
Dzieciaki też boskie, trudno się nie śmiać, takie zaraźliwe!
OdpowiedzUsuńO dzieciokach to pojmłam.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze ten Fafel, tak nawyrabial w tym niebie;)) Znaczy Rozrabiaki tez potrzebne;)
OdpowiedzUsuńMika, dziekuje za chwile oddechu.
Polecam się:))
OdpowiedzUsuńMika, jaka ładna bajka!
OdpowiedzUsuńCi Janieli to zawsze mają pełne rece roboty.
Tak jak i twój Anioł:))))) Czytałam właśnie wczoraj twoje wspomnienia, jesteś wspaniała i bardzo cię podziwiam. Cieszę się bardzo, że ci się bajeczka podobała.
UsuńHano, odebrałam przed chwilą z poczty pastele od Ciebie, bardzo dziękuję. Już się trochę martwiłam o nie, bo co i rusz ktoś zachwycał się swoją przesyłką, a tu do mnie nic. Okazało się, że doszły 4 kwietnia, nie dostałam żadnego awizo , dopiero teraz powtórne. I jeszcze z groźbą, że 18 odsyłają, no rzutem na taśmę zdążyłam !!! Chyba jestem lekko obrażona na pocztę. Pozdrawiam cały kurnik. EEG
OdpowiedzUsuńEEG, zrób karczemną awanturę! Lekkie obrażenie to za mało:)) Takie arcydzieła przetrzymywać i jeszcze nie zawiadomić? Może sami sobie chcieli wziąć. Ale najważniejsze, że już masz.
UsuńPozdrawiam
Łomatulu, a ja myślałam, że daaawno je już masz! No nic, Mika dobrze mówi. Dobrze, że a końcu są. Mam nadzieję, że przynajmniej nie zniszczyli.
UsuńOciupinkę podgięli z dłuższego boku, ale bardzo niegroźnie - jak czymś przyduszę, to myślę, że się wyprostuje. Są takie śliczne, że aż niemożliwie, jak ja Ci Hano zazdroszczę talentu! Właśnie obwąchuje je Rozalka Łolaboga - jednak koty się znają na sztuce ( ma bardzo rozanieloną minę).
UsuńPewnie, że się znają, niektóre to nawet posikują z zachwytu!
UsuńJeśli tylko trochę podgięli (co za dziady!), to ramka powinna sprawę załatwić. Miło mi niezmiernie, że Cię nie rozczarowałam.
Fąfelek potrzebny od zaraz. Ta kobitka od salsy chyba ma na własność takiego Fąfelka......
OdpowiedzUsuńHanuś weselisko tuż tuż też będziesz miała okazję popląsać:)))
Osobisty Fąfelek to podstawa! Dedykacja była między innymi dla ciebie:)))
UsuńTak czułam Mikuś:)))
UsuńMój Fąfelek od czasu do czasu powinien mnie jeszcze kopnąć w cztery litery:)))) Na zapęd:)))
Albo wrzucić do lodowatej wody w Kaczorówce:)))
UsuńMnemo, baaardzo śmieszne:))) A jaki skombinowałam sobie strój, to padłabyś. M. in. mitenki mam bardzo piękne z rajstop z lumpeksu... Obleciałam 4 galerie i nic - czarna rozpacz. Więc złożyłam z tego, co mam + mitenki + rodzaj kołnierza z drugiej nogawki tych samych rajstop+ torba Prada z lumpeksu za 39 zł (droga była, jak to Prada:)
UsuńA poza tym, Mnemo, coś sugerujesz??? W kwestii pląsów? Zawiążę sobie kostkę bandażem, żeby dali mi spokój:)))
UsuńNo nic nie rozumiem. Ubrała się w torbę z Prady i dwie nogawki od rajstop. jedna na rękach, druga na szyi. A reszta ciała to co. Wychodzi na to że na wesele wybierasz się na golasa.
UsuńAgniecha, ją stać na wszystko, nawet na wielkie, gołe wesele...
UsuńNa wysokich obcasach? Z bandażem obsypanym brokatem?
UsuńI z piórami u zadu.
Usuńmoze w jakies liscie figowe sie ubierze...poczekajmy...
UsuńTak! Liście figowe, mitenki i woalka!
UsuńAle fotki pewnie nie zrobi...
UsuńHana, próbę trza zrobić przed weselem. Prezbieraj się,, niech Ci Ogniomistrz fotę strzeli, i dawaj nam tu. My Ci życzliwie powiemy, jak wyglądasz. Może cóś będzie trzeba zmienić. Może odcień mitenek, albo drugiej nogawki rajstop. Wiesz, zawsze lepiej sprawdzić przed.
UsuńA pióra masz jakie ? (te co u zadu majo być)
UsuńPióra mam tylko żółte, takie nieduże, nie wiem, czy kurze...
UsuńMogłabym się nimi okleić, bo do zadu się nie nadają.
UsuńPawich ci trza, coby efekt był! Albo strusie przynajmniej. Tak jak Ewa radzi, odziej się, zaprezentuj, a życzliwe koleżanki ci doradzą. A na paszczę gęstą woalkę, jak chcesz incognito.
UsuńPopieram dziewczyny, fotkę byś jakąś dała, my Ci doradzimy, czy dobrze, czy nie:)))
UsuńJa tam sobie Ciebie wyobrażam taka a la Lajza Minelli, wiesz mocne oko, toczek z woalką, but na bardzo wysokim obcasie i mała czarna ( albo czerwona) koniecznie baaaardzo opięta.
Oesu Mnemo, chętnie bym się opła, ale ten, no, ekhm, za jakiś czas...
UsuńHa, ha, jakie mam życzliwe koleżanki! Taaa, zdjęcie...
Zróbmy coś, żeby woalki wróciły do CODZIENNEJ mody!
UsuńMnemo, but na bardzo wysokim mam, ale tylko na wejście, a potem myk i do torby Prada.
UsuńJa mam różnokolorowe piórka, ale też nie za długie. Nawet by może wystarczyło na gęściejsze oblepienie. Możę Ci przyślę. A żółte byś przylepiła jako akcent - gdzieś w jednym miejscu. A paiwe ma moja koleżanka. W zad jak znalazł.
UsuńPatrz, tu kreacje całkiem całkiem :
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/02/Silver_Sebright_hen.jpg/700px-
Silver_Sebright_hen.jpg
http://eurocity.pl/obrazki/a/Perlica_sepia%5B1%5D.jpg
http://img14.tablica.pl/images_tablicapl/85009731_7_644x461_kury-ozdobne-feniksy-srebrzyste-minaturowe-tegoroczne-_rev003.jpg
Hana, co to znaczy opła ?
UsuńHana, i woalki i mitenki. A jak się dobrze za woalką wygląda, i botoksu nie trzeba :)
UsuńEwa, zdecydowanie wybieram pierwszą wersję - jest stonowana i elegancka poprzez swoją prostotę, a jednocześnie wyrafinowana. Kolorowy akcent w postaci kolorowych piórek w... uchu powinien wystarczyć za kropkę nad "i". Ślij piórka.
UsuńEwa, opła, to opięła, coś jak umią i umiom.
UsuńToż po kiego grzyba mówię o woalce???
UsuńAhaaaa
Usuńa moze beret z dwoma najdluzszymi bazancimi piorami. woalka moze zostac.
UsuńHana ,no jak ,piór nie masz ? Rasowa dzika kura bez piór ? ;))))) Nieopierzona , laboga !!!!
Usuńwoalka jeszcze dobra jest na worki pod oczami.....ja moge nosic nie tylko na wielkie wyjscia....
UsuńMarija, mom pióra, tylko one za krótkie.
UsuńMnemo, cały czas mówię i żałuję, że woalek nie nosi się na co dzień. Od święta też zresztą nie:(
Agniecha, chyba ustanowię dla Ciebie jakąś nagrodę. Zgadłaś i wygrałaś!
OdpowiedzUsuńCo zgadłam?? I co wygrałam???
UsuńZgadłaś, że w rajstopach na rękach i torbą Pradą na wesele się wybieram, a pomiędzy (rajstopami na rękach, a torbą Pradą) jest jak popadnie. Wygrałaś mój dozgonny podziw:)
UsuńMuszę go sobie jakoś zwizualizować w 3D. Może da się na ścianie powiesić zamiast obrazu.:-)
UsuńDla ułatwienia dodam, że mój podziw dla Ciebie jest zielono-złoty.
UsuńAle nie mów, że przypomina szklaną paterę ze słynnej zagadki. Pewnych pojęć zwizualizować się nie da. Ona chyba do nich należy.
UsuńCóż, przypomina...
UsuńZ przyjemnością przeczytana ;-)
OdpowiedzUsuńPrzyjemność wzajemna:))
UsuńNa dzisiejsze dziędobry (musowo z głośnikami oglądać) :
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=uxatneFtrZ4
Uwielbiam !
To tak trochę jak Ruficzek Gosianki :)
Hiii, ale fajne!
UsuńSuper, a jak podryguje:)))
UsuńEwa, popłakałam się znów ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńJak się cudnie rozluźnia, i jak się kiwa w rytm :))) cały goldenek :)
UsuńTo kiwanie jest najlepsze:))
UsuńEwa- dziekiiii:)
UsuńChce takiego psa, od razu wrocilabym do gry na gitarze:))
Kasia, ja Ci załatwię jakiegoś Wałka, co się do mnie przyplącze - chcesz?
UsuńKasiu, a jednak, a mówisz rączki niezdolne, ale paluszki sprytne :))) A to Ty pieska jeszcze nie masz ??? No wiesz, nie spodziewałam się tego po Tobie ;)
UsuńBije sie w piersi. Nie mam. I zaluje.
UsuńA wiecie, ze , gdy przyjechala kuzynka mojego Wu do nas, to bardzo byla zdziwiona, ze jej kuzyn ma kota?;) Bo on z takiej rodziny, ktora nie lubila zwierzat domowych. Jak ta kuzynka , z rodzicami i psem przyjezdzala do rodzicow Wu, to pies siedzial zamkniety na balkonie.
Zeby sie, bozebron nie platal pod nogami.
Tak, ze tego, to jest powolna praca;)) Pierwszy poziom: kot;)
Hej,hej Gardeniooo!!!!! No to możemy pogadać na temat ,no tej samooceny ,twojej ;) To ja ci mówię , że możesz spokojnie usodowić ją w sobie całkiem wysoko i to mówię Ja ,moja mama i nasz kot Myk :)))) Mykowi najbardziej podobały się wstążkowe pisanki ,próbował sprawdzić ich wytrzymałość ,ale wrednie nie pozwoliłam ;)
OdpowiedzUsuńNo to hihi śmichy na bok , wszystko śliczne ,bardzo dziękuje :))))) Przy takiej gęsiej pisance to się trzeba naskrobać ,mam nadzieję że dziadkowa brzytwa będzie ci służyć jak najdłużej .
Myk rządzi, a niedobra pani nie dała kocurkowi jajka:(((
UsuńAle tak poważnie to nie dla niego, bo tam są szpilki.
Cieszę się że podoba Ci się prezent. Dziadek pewnie w życiu się nie spodziewał, do czego jego brzytwa będzie służyć.Gęsie jajo rzeczywiście wymaga chwili pracy , ale ma niewątpliwą zaletę, jest twarde i można się nad nim pastwić artystycznie do woli.
Na samoocenę muszę uważać , żeby mi się w sodówę nie zamieniła:)))
Gardenia, a niech się zamienia, a co!
UsuńNie kracz, bo jak się to stanie to wiesz.....
UsuńCo? Powiesz upierdliwcom, żeby się od... pimpali??? Marzę o takiej sodówce:)
UsuńGardenio, nie zachwycałam się jeszcze Twoją serwetką. Jest PRZEPIĘKNA!!! Czy to te same rączęta ją zrobiły, co tak udatnie skrobią? Niesamowite te rączęta są!!
UsuńA tak w ogóle to śmieszna sprawa - ja szydełkiem prawie nie władam, sama podstawa, ale kiedyś, jakaś serwetkę wykonałam i właściwie myślę sobie, że jakbym tak przysiadła, to taką bardziej skomplikowaną może bym zrobiła (no, może nie przy pierwszym podejściu). W robieniu na drutach (czyli sztrykowaniu :)) bieglejsza jestem, ale nie wyobrażam sobie, jak na drutach można zrobić takie cudo, jak to, które od Ciebie dostałam. Jest naprawdę wspaniała!
Miko, bajka urocza, tylko w przeciwieństwie do tych pracowitych kobiet piszących wcześniej - u mnie chyba Fąfelek był i zabawił troszkę za długo i nie bał się przedobrzyć... Wpływ jakiejś Gosi dla równowagi by mi się przydał :):):)
Pozdrawiam serdecznie cały wspaniały Kurnik!
Danka BAW (BezblogowaAle...itd)
No wreszcie się ktoś orientował, że serwety są na drutach ufff.
UsuńFajnie że serwetka Ci się podoba, taka wiosenna jest.
Kochana ale jeżeli umiesz prawe i lewe to zrobiłabyś na pewno. Ja robię na drutach od podstawówki a na serwetkę odważyłam się 1,5 roku temu. Okazało się to banalnie proste, tylko zamiast drutów skarpetowych (pięciu) robię na drucie z żyłka i wtedy odpada pilnowanie żelastwa żeby nie wypadło. Odważ się kiedyś, tylko ostrzegam, po pierwszej wpada się w nałóg!!!!
Skoro tak uważasz...
UsuńMoże i się odważę, tylko muszę znaleźć jakiś opis dla baaardzo początkujących.
Tak naprawdę, to takie serwetki "drutowe" podobają mi się bardziej niż szydełkowe.
I jak pięknie ta Twoja została wykrochmalona i wysuszona!
Doprawdy - pełna jestem podziwu!
Danka BAW
Wiesz a ja się bałam, że przesadziłam z krochmalem, bo sztywna strasznie.
UsuńA jeżeli chodzi o serwety to robię ze schematów, wydają mi się bardziej czytelne.
Tylko trzeba pamiętać, że tam sa tylko rzędy nieparzyste narysowane. W parzystych leci się na prawo (przeważnie )i już.
Spadam bo ciasto w piecu.
Gardenio, a powiedz mi jeszcze - czy od samego początku używasz drutów z żyłką? (tzn od pierwszych rzędów -a nie od półtora roku :))? to się da?
UsuńDanka BAW
Od samego początku serwety. Na kółko z nitki nabieram początkowe oczka szydełkiem i od razu przekładam na druty. Mam Druty Knit Pro z bardzo miękką żyłką. A potem robię metodą Magic Loup.
UsuńLedwie zyje, odrywam sie na chwile od deski do prasowania, zeby Wam powiedziec :dobranoc:)
OdpowiedzUsuńKasia, we walyzce i tak się zmiętoli!
UsuńDobrej nocki i niech ci się Fąfelek przyśni!
UsuńDziękuję Mika, Uśmiechła mnie twoja bajka po strasznie wrednym i długim dniu.
OdpowiedzUsuńMałgoś, a Benek? Jak Benek?
UsuńNo dyć mówię, że terapeutyczne piszę:)))
UsuńBenek przekochany, tylko ma chyba stresa na moją psychokocicę bo na noc swoje michy zanosi sobie do wyrka. albo mu się do nich w nocy nie chce wstawać albo się boi że mu kocica wyźre. A moje dziecki w tydzień nauczył że się zabawek na podłogę nie rzuca :) mnie się w siedem lat nie udało. Żebym wiedziała że to takie proste też bym im pare barbiów nadgryzła wcześniej......
UsuńBenek, ma moc!:))
UsuńGardenio,dzisiaj pochwaliłam się pisanką koleżance plastyczce,tez była zachwycona! I resztą Twoich pięknych prac również.
OdpowiedzUsuń(to w kwestii podnoszenia,jeśli coś trzeba jeszcze Ci powiedzieć, zdolna kobieto)
Podnieść to mi trzeba- głowę z nad tych jaj:)))
UsuńMiło mi że profesjonalista docenił amatora, bo ja samouk jestem i tyle.
Gardenia, jeszcze dwa dni i wiesz - tarzanie się w kasie:)))
UsuńJeszcze dwa dni i druty nareszcie!!!!
UsuńOjtam, zaraz druty! Wyluzuj i trochę się potarzaj!
UsuńA w jakich nominałach proponujesz?
UsuńByle nie w monetach...
UsuńW tych najbardziej szeleszczących - nowych:)
UsuńZ nowymi zabezpieczeniami, widziałyście?? Ładniejsze takie............
UsuńGdzieś mi migło, że jest kumulacja w Lotto 17.000.000 i to jest odpowiednia kwota, żeby się w niej wytarzać.........
UsuńMnemo,to ja te 17 milionów wygram, więc się potarzamy !
Usuńczy ja sie moge choc w kilku tysiacach potarzac, w kaciku po cichutku ;)?
UsuńOpakowana, ja z Tobo, ja z Tobo! Nie jestem zachłanna:)
UsuńPozdrawiam cały wspaniały kurnik:)))
OdpowiedzUsuńMy też, my też!
UsuńOj Dziouchy, Dziouchy! Każdej przydałaby się jakaś bajka o samoocenie i kop w dupę za niewiarę we własne, niesamowite siły i kreatywność.
OdpowiedzUsuńDzisiaj dostałam od Ewy serwetkę-bieżnik i koronkę do wielkanocnego koszyka. Po prostu, po prostu... są cudowne. Pokażę Wam, a jakże, przy okazji następnego wpisu. Ewa, bloga roztwieraj i chwal się!
No dobra, następna będzie o samoocenie:)))
UsuńEwcia już dawno powinna bloga roztworzyć...
Oj, Dziouchy, Dziouchy a na co mi to,że się powtórzę, ten blog !
UsuńA z moją samooceną ok ;)
Ja tylko z pomiędzy fug kafelkowych w łazience szorowanych wpadam co by poprosić o wieści , jak tylko się pojawią o tej zaginionej paczce bo się od wczoraj zamartwiam okrutnie :(
OdpowiedzUsuńNa razie nic nie wiem, zaraz napiszę, jak coś będzie wiadomo, nie martw się tak bardzo.
Usuń