Mika szykuje na jutro post taki więcej uduchowiony i intelektualny, to ja się wstrzelę z gupotkami, jak zwykle. Odkryłam otóż tajemne życie za kakuarem. To znaczy odkryłam je już dawno, ale teraz nabrało rumieńców. Panowie jaszczurowie zwinkowie przybrali szatę godową, którą trudno według ludzkich kryteriów nazwać rumieńcem. Jednak w jaszczurczym świecie niewątpliwie jest to rumieniec, a nawet gorączka! Panowie z bezbarwnej brązoszarości przeszli do jaskrawej zieleni, aby żadna jaszczurcza piękność ich broń Boże nie przeoczyła. Za kakuarem od zawsze leżą na kupce stare dachówki i jaszczurki pod nimi mieszkają, a jak tylko zaświeci słońce - wygrzewają się na ich powierzchni. Zawsze tam są. Wcale nie było łatwo o dobre zdjęcie, bo czujne są i zwinne - jak to zwinki. Najlżejszy szmer i błyskawicznie znikają.
Ponadto zakwitła nasza stara, dzika grusza. Czekam na ten moment cały rok. Wczoraj pod wieczór zbierało się na burzę i niesamowite światło wydobyło z gruszy piękno zapierające dech w piersiach:
|
Zbiera się na burzę |
|
To białe wirujące wokół gruszy, to płatki kwiatów na wietrze |
|
Jest i jabłoń (jedna z sześciu) specjalnie dla Ewy. Oj, będzie urodzaj! |
Jaszczurki z rumieńcem przydybałam dzisiaj:
|
Tupajka, co to za ogon? |
Frodo oczywiście krok w krok za mną, co nie ułatwiało sesji zdjęciowej:
Naoglądałam się wczoraj skalnych ogrodów w internecie i mam szerokie plany. Zaczęłam skromnie:
|
Tu informacja dla Tupai: to są jakieś może ze 3 metry kwadratowe (góra). Przelicza się je na 4 taczki perzu |
|
|
|
|
|
|
|
Ogród skalny jeszcze nieskończony, ale najgorsza robota za mną. Teraz tylko posadzę byliny i wyczyszczę z perzu ten kawałek do ściany. Tam jest beton, niestety. Sama nie wiem, co lepsze: beton, czy perz? Na betonie mogę przynajmniej jakieś doniczki poustawiać.
Fantastycznego weekendu!
PS. Mika, mój post to tylko zapchajdziura, nie myśl sobie, że Ci się upiecze:)))
Widzę, że szał robót ogrodowych trwa w najlepsze:)))
OdpowiedzUsuńJa mam do zlikwidowania kawalątek ogródeczka z kwiatami, który już całkiem zarósł zielskiem i jak o tym pomyślę, tzn. o tym rypaniu potem pleców to nie wiem, czy mi się chce zaczynać. A jutro jadę, wypadałoby coś popchnąć do przodu... W tym miejscu planuję zakomponować jakiś iglaczy zakątek, choć nie wiem, jak przemycę, bo Wu wróg iglaków ( to przez te sosny na całej działace)
Skoś i zostaw swojemu biegowi, albo jakieś jałowce posadź, jest ich tyle, do wyboru! I są bezobsługowe, ponadto szybko rosną.
OdpowiedzUsuńPan zwinek ze ślimakiem? W biały dzień? Do czego to doszło!
OdpowiedzUsuńTez mi to wpadlo w oko! Tak miedzygatunkowo? Co ta viagra czyni z jaszczurkiem?
UsuńTaaa, a potem wychodzą takie popaprane genetycznie gołe i czarne ślimoki, blee...
Usuńno wlasnie sie tak zastanawialam, co pa slimak tam robi...czy pan jaszczurek w zielonym kubraczku zaleca sie do pana slimaka czy przed nim sie popisuje co potrafi i jak szybko potrafi? moze on doradza jak podrywac...alboco.
UsuńJaszczur pokazuje ślimaku jak PRZELECIEĆ z punktu a do punktu b.
Usuńdoczytalam tylko do "przeleciec".....
UsuńNiczego nie chciałam insynuować, ale chyba mu się pomyliło?
OdpowiedzUsuńA jakież to ma znaczenie, wiosna, miłość, i chatę ma .
UsuńWłasną:))
Usuńjednak przecież dosyć ciasną...
UsuńZwinka na pewno się tam nie zwinie.
UsuńChociaż... miłość czyni cuda:)
Usuńno i nie zpominajmy - milosc jesc slepa.... ale tak przyszedl bez kwiatow...bez czekoladek....
UsuńA kto ich tam wie, co przedtem skonsumowali???
Usuńpewnie kwiaty....
UsuńNo masz , myśli człowiek nie zdąży zebrać a tu już jaszczurki na łamy się wślizgują...
OdpowiedzUsuńNiesamowite i piękne te zdjęcia gruszy. Najbardziej mi się podoba to z wirującymi na wietrze płatkami.
OdpowiedzUsuńSkalniaczek zapowiada się interesująco.
Natomiast skradanie się w kierunku jaszczurek, z Frodkiem depczącym po piętach na pewno łatwe nie jest.
Z której strony by nie patrzeć, poczciwe psisko to nie ułomek, i szum robi niezgorszy. Ale kochany jest i chyba bardzo cierpliwy.
Uwielbiam kwitnące jabłonie i grusze. A poza tym grusze są drzewami o pięknym pokroju.I pięknie ją obfociłaś. I z jakim poświęceniem, z żabiej perspektywy ! No, a pan jaszczur Ci zapozował jak zawodowy model !
OdpowiedzUsuńOj, Ewa, czekaj, dołożę jabłoń, zapomniałam, a mam!
UsuńPan jaszczur nie taki głupi, musiałam się naczatować!
UsuńGardenio, tak, to misiaczek, jest to psisko wielkiej poczciwości. Frodo znaczy.
OdpowiedzUsuńSkalniaczek w rzeczywistości fajniejszy jest. Jakiś taki mikry tu wyszedł, bo nie widać spadku terenu. A jest i to wygląda naturalnie dosyć. Muszę żywotnikom porobić wigwamy, bo psiska z upodobaniem tam sikają:(
Musi być poczciwy skoro spokojnie znosi ten drobiazg co mu się pod łapami pląta:)))
UsuńRany u was jabłonie już w pełnym rozkwicie, u nas dopiero zaczynają, uwielbiam kwiaty jabłoni , cudne są.
Czasem się odszczeknie, ale nieszkodliwie. Odgania się jak od upierdliwej muchy.
UsuńO i widzę, że masz konstrukcję pod tęczę kwiatową, prawie taka sama jak w stolycy na Placu Zbawiciela - ta, co ją tak piromani palą .
OdpowiedzUsuńEwa, mówisz-masz, jest i jabłoń. Konstrukcja, hm, miała być daszkiem nad drewnem:) Czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńŁomatko, dziękuję :))) Ojojoj, jaka piękna ! I ten płotek !
UsuńEwa, płotek ledwo dycha, lepiej się nie opierać, ale fajny jest.:)
UsuńI w ogóle fajnie kolorystycznie zdjęcia Ci wyszły. Pierwsze ciemne niebo z zielonościami trawiastymi. Trzecie zupełnie jak obrazek., rozedrgane niebo, i ta cegła, i żółty paseczek, i światło - moje ulubione !.
OdpowiedzUsuńWłaśnie - pomijając tematy, same zdjęcia git!
UsuńTeraz naprawde idę. Ale to naprawdę naprawdę. :) Oj, bo Was to zawsze najdzie na nocne gadactwo, wtedy, gdy ja już całkowicie podupadam...
Tak mi samo wyszło, choć nie miałam zamiaru, łamy zostawiwszy dla Miki. Szkoda mi było tej gruszy. Co ma zalegać?
UsuńGrusza w żaden sposób nie może zalegać. Jako i jabłoń !
UsuńTy wiesz, Ewa, one wszystkie tak kwitną! 6 sztuk! Będzie pierdylion jabłek, a pyszne są, jakaś stara odmiana, nie wiem jaka, ale takich już nie ma. Szykuj tira na październik.
UsuńCieszem siem na urodzaj :) "Siódemka" przywiezie :)
UsuńCzymię Cię za słowo. Co roku mam kłopot z nadmiarem.
UsuńŚwiatło było takie, że samo się robiło!
OdpowiedzUsuńNa to zdjęcie nie mogę się napatrzeć. Ono takie włoskie trochę .
UsuńAle na które Ewa, na które?
UsuńA, już wiem, to z rzepakiem w tle.
UsuńNo właśnie !
UsuńJeju, dobrze, że jeszcze nie poszłam spać - taka grusza, taka jabłoń, taka przedburza i takie zwinki na winniczku! Niech mi się co fajnego teraz przyśni - grusza?
OdpowiedzUsuńPS. Hano, przybij piątkę z okazji gmeractwa w ogrodzie. Ja tak ryję ostatnio, że dziś ledwo w klawiaturę mogę stukać, takie obolałe opuszki palców mam. :] Ale póki nie odpadły, gmerać będę. :)
Uściski wszystkim kurkom i innym drącym pierze itepe.
Teraz to naprawdę idę spać. :)
:*****
Jolka, piątala przybijam. Kładę się spać i myślę co i gdzie jutro pociągnę. Moje opuszki są w porzo, ale ze zginaniem paluszków gorzej:)
OdpowiedzUsuńMoże Ci się zbereźne zwinki przyśnią?
Dobranoc Kurki najmilejsze, padam i spadam. Ten skalny ogród dał mi popalić.
OdpowiedzUsuńTeż padam. Branoc .
UsuńNo wiec tak, po pierwsze primo: zachwyt moj i zazdrosc nie maja granic. Bo ja tez bym chciala sfocic taka jaszczurke, a nie widuje zadnych w naszych okolicach, co nie musi wcale znaczyc, ze ich nie ma, ale ja ich nie widuje.
OdpowiedzUsuńPo drugie primo: co to jest, do diabla, ten kakuar? Pewnie gdzies kiedys to wyjasnialas, ale mi umklo.
Po trzecie primo: pieknie zapowiada sie skalniaczek, ale az cztery taczki perzu z takiego splachetka??? Wierzyc sie nie chce. Chyba musialas sie dokopac do jadra ziemi w poszukiwaniu jego rozlogow.
No i po czwarte primo: przedburzowe niebo odebralo mi glos z zachwytu oraz pomieszalo w zmyslach. Miszczostfo!
Pantera kakuar to wychodek , u Hany na podwurku stoi podwójny i zamiast dziury na odchody ma wysuwane skrzynie .
UsuńAaa, wot technika! :)))
UsuńDodam tylko, że stoi tam od wieków, ja go tylko obsadziłam zieleniną i właśnie tamto miejsce upodobały sobie jaszczurki. O kakuarze możesz Panterko poczytać tutaj: http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/01/czy-wiesz-ze-masz-w-domu-kakuar.html
UsuńDziękuję za komplimenta, ale żeby aż w głowie Ci się pomieszało?
Wszystko jasne! Nie czytaylam tego posta wczesniej, a ciekawy, oj, ciekawy! :)))
UsuńHello Kury:)))
OdpowiedzUsuńŁadny ranek Bozia dała, u mnie pada:))) Zaczyna się, w tygodniu piękna pogoda, przyjdzie łykend leje!!!
Hana światło na tych zdjęciach jest cudne, zieleń bardziej zielona, a grusza........jak panna młoda. Cudna jest. To Twoje podwórko ma jakąś taką aurę, spokoju i sielskości.
Mnemo, to gumno takie jest, zwłaszcza wiosną/latem. Pogoda u nas też nieciekawa, jeśli to Cię pocieszy:(
UsuńTeraz, jak już zostałam, to mi wisi, może padać. Ranny spacer jeszcze zaliczyłam prawie bez deszczu. Będzie okazja, żeby nigdzie nie iść, poleżeć, coś w końcu zrobić dla siebie. Nagniotłam ciasta na anioły, mam kilka napoczętych książek i winko na wieczór. Może skrobnę jakiś post?
UsuńOd rana wzdycham z zachwytu...ta kwitnaca grusza, jaszczury, slimaki, ach :)
OdpowiedzUsuńHana, Mnemo pieknie ujela to w slowa o Twoim podworku, podpisuje sie pod tym rekami, nogami i glowa ;)
Kto by pomyslal, ze za kakuarem tak ciekawe zycie sie toczy :)
Orszulka, bardzo chciałabym zajrzeć pod te dachówki - tam to dopiero musi się dziać! Oczywiście nie zrobię tego. Jaszczurek jest więcej, samce z rumieńcem widziałam trzy. Na pewno, bo widziałam je równocześnie!
UsuńZ rumieńcem. Zielonym. I widziałaś trzy na raz. Czy Ty przypadkiem jakiegoś cydru nie piłaś ;)
UsuńNie piłam. Widziałam, ale zdjęcia zrobić nie zdążyłam, codziennie czatuję! W jaszczurczym języku rumieniec jest ZIELONY.
UsuńAleż cudne te zdjecia, mogłam wczoraj wstać w nocy i pooglądać, a nie przewracać sie z boku na bok, nie mogąc spać .....
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, ot taki kakuar zwyczajny, chociaż u Ciebie nadzwyczajny, bo podwójny, a takie różnorodne życie się toczy za nim :) Skalniaczek zapowiada się fajnie, a ta maszyna rolnicza, która za nim stoi, skojarzyła się mi z armatą ;) No, ale jeśli od kilku wieczorów ogląda się Borgiów, to potem takie dziwne skojarzenia przychodzą ;)
Dzięki Lidka, myślisz, że zdjęcia by Cię uśpiły? Bardzo możliwe.:) Takie życie toczy się wszędzie. Na szczęście. Jeszcze się toczy, chociaż pewnie coraz mniej. Wycacane trawniczki i chodniczki nie sprzyjają. U nas półdziko, tylko trochę ugłaskane wokół domu.
UsuńSkalniaczek to za duże słowo. Miejsca mam tyle, że mogłabym Góry Skaliste tu mieć. Tylko uporządkowałam trochę na wjeździe. Ta kopara też kojarzy mi się z armatą. Znajomym różnym też. Tak więc to nie jest wpływ Borgiów.
Wyciszyłyby może ;) Bo są tak ładne, że człowiek z przyjemnością na nie patrzy :)
UsuńTeż wolę półdzikie tereny, są takie bardziej swojskie, nie mówiąc o tym, ile owadów i innych robaczków znajduje tam azyl.
Uspokoiłaś mnie z tą armatą ;)) To jeszcze trochę Borgiów pooglądam :)
Lidka- jesli maszyna rolnicza TYLKO Ci sie z armata skojarzyla po Borgiach to nie jest tak zle...teraz trzeba czekac na skojarzenia zwiazane z armata, jak sie za duzo Borgiow naogladalo.....
UsuńHana ,niesamowite te przedburzowe światło , a te fruwające płatki ,o ja cie. tyle razy próbowałam zrobic takie zdjęcie i nic :(
OdpowiedzUsuńJakos nigdy się nie wgłębiałam w jaszczurcze życie i nie wiedziałam że ten zielony rumieniec ,to szata godowa ,myślałam że to taki zielony gatunek .
Ziemniaczki będziesz kopać ? Czy to tylko wystrój . A u mojego kuzyna tyle malowniczych zardzewiałych maszyn rolniczych wala się po zakątkach gospodarstwa .dawałam mu do zrozumienia jak można by to wykorzystać ,ale nie z nim takie numery ;)
Marija, takie światło to jest łut szczęścia. Było niesamowicie, zerwał się silny wiatr, to i płatki potarmosił. To zasługa wyłącznie przyrody.
UsuńI ja myślałam, że zielone jaszczurki to inny gatunek. Zielone też są, ale zielone inaczej i przez cały czas. A "moje" na tyle mnie zaintrygowały, że poczytałam i się dowiedziałam.
Kopara stoi, bo stoi. Osobiście nie przepadam za tego typu dekoracją.
Oj, cztery taczki to i tak niewiele;))) Ja z przedogródka wywiozłam sewgo czasu z 50!!! I co??? Zarósł w nic na nowo, jak się nie patrzyłam;))) Lipa i tyle, już niczego nie wywożę;)
OdpowiedzUsuńKrecie, przedogródek to brzmi dumnie, a mój wydarty perzowi pazurami spłachetek to coś między 2 a 3 metry! Oczyściłam, bo żywotniki już się w nim dusiły. Wszędzie mam ten perz, a tu różni się dziwią, że warzywnictwa na handel nie uprawiam. Zapraszam najpierw do uprawienia perzu. Wiadomo - na świństwo to nie ma rady. Trzeba wybrać i koniec. Zaraz tam idę dokończyć dzieła.
UsuńTaa, dumnie! Będę kopać jeszcze fundamenty i dlatego nic posadzić nie mogę!!! A zarasta jak licho!!!
UsuńJakie fundamenty? Dobudowujesz coś?
UsuńMuszę się do czegoś przyznać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie rąbnęłam Ci zdjęcia jabłonki i gruszy i na pulpit se pykłam. No boskie są.
Teraz mi powiedz, jaką grzywnę wymierzysz za to złodziejstwo?
Gardenio, mitenki za karę takie długie, do łokcia rób!
OdpowiedzUsuńJak materiał dojdzie, tymczasem sprzęt grzeję.
UsuńNaostrz druty, dawno niczego nie drapałaś:)))
OdpowiedzUsuńHe he dawno, oj dawno :)))
UsuńU mnie wszystko ostre, czasem tylko dowcip bywa tępy, ale ostrzę go regularnie, na kim popadnie.
Oj, jaka skromnisia:)))
UsuńZdjęcie gruszy nadzwyczajne... i te lecace płatki, u mnie też są, ale jeszcze nigdy nie udało mi się ich utrwalić... dałaś impuls, zaraz lecę do ogrodu i będę próbować!
OdpowiedzUsuńKamienie też targam codzień i obkładam dom i klomby, u mnie perzu to całe tony... wyplewiam wszystko jak leci, recznie i systematycznie, jestem juz lepsza od koparki!
Ja też. Kamienie mnie ratują. Jak już wydrę kawałek, "grodzę" kamieniami, pod które z braku laku daję jakąś folię. Dopiero wtedy perz nie przechodzi. Kamienie wkopuję na płasko, żeby koszenia nie utrudniały - taki bruk kładę. Uszarpię się, ale za to potem spokój.
OdpowiedzUsuńAmelio, płatki były oświetlone słońcem, to to magiczne światło sprawiło, że tak dobrze je widać.
OdpowiedzUsuńWidac je te płatki ,bo kontrastują od tła które jest monochromatyczne , gdyby za tą gruszą była pstrokata łąka ,płatki nie były by tak widoczne . Tamtego lata próbowałam fotografowac lecące nasiona lipy i niestety gubiły sie w tle .
UsuńPiękne te płatki, grusza i chmury też:) Odperzanie podziw mój wzbudza:)
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, odperzanie budzi grozę, ale jeśli chcę coś posiać/posadzić, raczej nie mam wyjścia, bo to ugór.
UsuńU mnie zamiast perza jest podagrycznik, też ma takie syfiaste korzenie i żywotny jak cholera.
UsuńNie ma bardziej syfiastych , niż perz! Masakra! Metrowe kłącza wyciągam!
UsuńSą - perz ma kłącza na tyle trwałe, że jak pociągniesz to wyciągniesz, a są takie chwasty, że ciągniesz, korzeń się urywa i... z nawet malutkiego korzoneczka zostającego w ziemi za jakiś czas... znów łany chwastów:))))
UsuńWiem, wiem, ale akurat perzu mam dostatek i zdobywam ten ugór centymetr po centymetrze:)
UsuńMnie perz wylazl przez folie ogrodnicza na frontowym ogrodecku. Druga taka zaraza to kaczence. Ja na to uzywam widelca i czlowieka pelzajacego a nie opaty czy widel z czlowiekiem pionowym.
UsuńAle ogolnie to bitwa pod Monte Cassino - o kazdy cenytemtr gleby trza sie bic!
U mnie to jest Waterloo...
Usuńi Stalingrad? znaczy kto kogo przetrzyma...
Usuńprzepiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńElajo, mam nadzieję, że aukcyjna serwetka doszła. Powinna .
UsuńElaja, dziękuję!
UsuńDużo syfu siedzi w glebie, perz z pewnością przoduje, bo żywotna zaraza. Na wsi ( daaaawno temu) miałam takie wielkie chwaściska, podobne do piołunu, ale z takimi czerwonymi łodygami, wielkie rosło, jak człowiek, Wu, jak zaczął czyścić to szpadel na korzeniach złamał, Pod tym dziadostwem nic nie rosło, widać trujące. U mnie w Kaczorówce każdy kawałek zarasta mech, co ma rosnąć w tym lesie?? Albo igły leżą, albo mech rośnie.......sypanie wapnem daje niewiele.......
UsuńJa nie wiem, Mnemo, co Ty się tak szarpiesz z niemożliwym. Las, to las i cuda wianki tam nie urosną. Połóż się w hamaku i od razu lepiej Ci się zrobi. Niech rośnie to, co tam normalnie rośnie. Kwiatki posadź w donicach i szlus!
UsuńNo bo ogród pełen kwiatów chciałam mieć, łany cale......a tu dupa!!!
UsuńEwo, wydaje mi się, że pisałam pod postem aukcyjnym, że doszła, że śliczna, i ze dziękuję :) ale może mi się tylko wydaje? ;)
UsuńMnemo, to przy tej szkole łany kwiatów mają być! W Kaczorówce zacznij się byczyć, jak to na wakacjach, zamiast walczyć z wiatrakami. Mnemoludy sobie rób i inne janioły. Od razu będziesz szczęśliwsza!
UsuńMnemo - koze pozyczyc trzeba i wpuscic na pol dnia. po lesie pewnie sladu tez nie zostanie...
UsuńPacz, Mnemo, że też na to nie wpadłyśmy. A kozie bobki odkwaszajo glebę?
UsuńKoza nie da rady, sosny już, jak byki porosły. Tu tylko piła spalinowa pomoże........
UsuńBędą Hana ludy, będą niech no tyn prunt podłączą:))) Umowę już mam teraz czekam na jej zwrot, występuję z wnioskiem o dostawę i mogę już działać!!! Chatka już okablowana, żarówki dyndają. Czacz by się przydał na jakieś fajne żyrandole/lampy bym poleciała......
Jejku, Mnemo, 3 godziny PKP i jesteś!
UsuńOjej, Elajo, to może mi się coś pomerdało, albo umknęło :) No, ale w każdym razie się cieszę, że doszła :) A to, że jesteś zadowolona, to w ogóle :)
UsuńZnaczy w ogóle szczęśliwa :)
UsuńTo zdjęcie z płatkami to faktycznie ci się udało, i te chmury burzowe też piękne są. A panowie zwinkowie wyglądają bardzo efektownie w tej zieleni. Tylko ten ślimak to trochę nie na miejscu, ale cóż, krzyżówki międzygatunkowe się zdarzają... Ostatnio pokazywali w tv ośliczko-zeberkę. była brązowa jak osiołek a nóżki miała pasiaste:)))
OdpowiedzUsuńTo jakaś miłość szalona musi być. Co zajrzę za kakuar, są oba:)
OdpowiedzUsuńNo masz i jeszcze wierne!
UsuńHano, od wczoraj pasę oczy tymi widokami, tym niebem i lecącymi płatkami. Udał ci się ten post, udały się zdjęcia, a najbardziej to podoba mi się, że grusza kwitnie, i że jabłonie kwitną! Uwielbiam ten czas, choć inne też darzę sympatią. :)
OdpowiedzUsuńMika, czekamy co tym razem wymyślisz. :)
Już wymyśliłam...
UsuńŚwiat jest teraz oszałamiający zielenią, świeżością, wszystkim! A wiesz, jak ta grusza pachnie? A jak brzęczy! Uwielbiam ją i trochę się o nią boję, jak duje, bo rośnie na skarpie.
OdpowiedzUsuńJaszczurek z jakiegoś powodu mam tu mnóstwo - małych, dużych, z rumieńcem i bez...
Wiem jak ta grusza pachnie bo u mnie też jest taka stareńka, już mizerna, ale jeszcze kwitnie. :) Zapisuję się na koszyczek jabłek. Przyślesz mi jak Olga jajka. Wszystko jest przecież możliwe. :)
UsuńGosiAnko, pewnie, że przyślę, ale jakby co, od Ciebie to tylko 100km, a jabłka są nigdy nie pryskane i pyszne, chociaż bywają PARCHATE. A jaki z nich sok!
Usuńja tez dziekuje za jablon. Grusza jest imponujaca i niesamowita z burzowym tlem, ale moje faworyty to jablonie...
OdpowiedzUsuńskalniak zapowiada sie apetycznie. co dalej zasadzisz?
Opakowana, byliny posadzę, rozchodniki różne, bo tam pod spodem i z boku jest beton i cienka warstwa ziemi, nic wielkiego tam nie urośnie. A kamienie trochę uporządkowały ten kawałek i zyskał Ci on na wątpliwej urodzie.
UsuńSzykuj ciężarówkę jakowąś na październik, bo jeśli kataklizmu nie będzie, utonę w jabłkach.
przerob na cydr. z dodatkiem gruszek, przyjade z cysterna!
UsuńGruszki są z tych dzikich, malutkich - u nas mówi się na nie ulęgałki, albo leżołki, bo są dobre dopiero wtedy, gdy poleżą pod drzewem. Cydr chodził mi już po głowie, bo nie jestem w stanie opanować tych ilości jabłek, trochę rozdam rodzinie i znajomym królika, ale masa sie marnuje. Tutejsi nie chcum, nie pojmę nigdy, dlaczego.
UsuńOpakowana, mądrala z Ciebie! Z cysterną, na gotowe, tak?
mogie pozamiatac.... podobniez jablka sie gniecie, dolewa trochu wody i czeka az sie cydr sam wykona. prawda to moze byc?
Usuńja od sadownika p. Lisa dostaje zawsze ilosci jablek jak na przyjazd do Cute Henry - niemozliwe. i dobre do jedzenia, do gotowania - nudne.
Z cydrem z grubsza tak to właśnie wygląda, ale doczytać mus. Pan Lis, jako sadownik na bank pryska 45 razy w ciągu sezonu. Ja nie:)
Usuńzdaje sie, ze tak, bo widuje, jak bywam, z pryskaczem... :( no to rychtuje cysterne....
UsuńRychtuj, rychtuj, ale bez zamiatania się nie obejdzie. I kopania perzu. Jabłonkom też szkodzi.
Usuńprzywieze widelec. W Walii mialam wlasciwie dwie grzadki z frontu, takie sliczne pocztowkowate, nad ktorymi sie znecalam. I raz dostalam od sasiadow wiaderko przegryzionego konskiego gnoju. czesc poszla pod trawnik (druga rzecz, ktora byla MOJA i ktora obrabialam z perzu oraz kaczencow oraz kamykow, czesc pod jakas fasole i ziola i cos tam jeszcze a czesc na kolanach rozsypywalam delikatnie wlasnie posrebrzanym widelcem, bo kwiatki juz byly i trza bylo ostroznie, bo inaczej to i widok i zapach nie za bardzo pasowaly do delikatnych piennych rozyczek podle ganeczku...
UsuńAleż piękne te burzowe chmury i płatki kwiatów fruwające!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że zwinki tak się ślicznie rumienią na zielono.
Ewa, takie światło w kontekście kwitnącej akurat gruszy nie zdarza się często. Gruszka w słońcu też piękna, ale zwyczajna. A tu - zadziała się magia:)
OdpowiedzUsuńZe zwinkami muszę doczytać. Skoro panowie w szatkach godowych dopiero, to skąd pełno wszędzie malutkich zwinek? Zeszłoroczne, czy jak?