Jak już wszyscy wiedzą, na weselu byłam i niewiele piłam. Zaczęło się nietypowo, bo Państwo Młodzi na weselną ucztę przypłynęli żaglówką. Toteż restauracja, czyli Dom Weselny musiał być nad wodą. I był. Przypłynęli więc, Pan Młody dzielnie wiosłował, bo wiatru nie było zupełnie, choć piękne, czerwone żagle na maszcie (nie)powiewały. Trochę się pewnie zmachał, ale co tam! Na skrzydłach miłości niesiony nie takie rzeczy zrobiłby dla ślicznej Panny Młodej. Pragnienie ugasił szampanem i przystąpiliśmy wszyscy do wesela właściwego. Jego ukoronowaniem był tort, który - co podkreślam z całą mocą - całkowicie sama, własnymi rękami upiekła i przyozdobiła moja Kuzynka, a mama Panny Młodej. Nie był to Jej pierwszy taki tort, druga córka albowiem za mąż poszła rok temu i też miała podobny. Wszystko na nim jest jadalne, wszystkie te lukry, kwiatki i co tylko tam znajdziecie. Kwiaty są z cukru, wiem, bo jadłam, żeby sprawdzić. Kuzynka robiła go trzy tygodnie. Był bezowy, piekła więc bezy i suszyła je z odpowiednim wyprzedzeniem. I robiła ręcznie te girlandy, róże, listki i listeczki. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na niezapominajki! Ja tkwię w osłupieniu do dzisiaj. Dodam tylko, że moja Kuzynka nie jest cukiernikiem. Ludzką duszą się zajmuje, chociaż nie jest też księdzem. Takie ma cukiernicze hobby i nie jest ono jedyne. Utalentowana jest!
Tort wjechał o północy w oparach "suchego lodu" - wrażenie było piorunujące! Niestety, opary opadły i naszym oczom ukazał się tort z kompletnie oklapniętymi girlandami, wszystko malowniczo siadło i spłynęło. Chociaż przyznam się, że kiedy go zobaczyłam w stanie już oklapniętym, to i tak mi się podobał - nadal był piękny. Dopiero na zdjęciach sprzed katastrofy w pełni doceniłam kunszt, który uszedł wraz z oparami suchego lodu. Okazało się otóż, że mądrzy panowie z restauracji wsadzili tort do chłodni. Widocznie temperatura była zbyt niska, wszystko zamarzło, a kiedy wjechało do pomieszczenia, w którym było ciepło, natychmiast i malowniczo spłynęło!
Czujecie rozpacz i bezradność mojej Kuzynki? Na szczęście jest osobą pogodną, więc szybciutko przeszła nad tym do porządku dziennego. Przykre to było okropnie, masa pracy i włożonego w nią serca dosłownie odpłynęła w niebyt, ale w końcu to tylko tort. Nie ma jednak tego złego, co nie wyszłoby na dobre, zwłaszcza mnie. W ramach przeprosin szef kuchni podarował Kuzynce piękną, dużą, dębową beczkę, która stała w knajpie. A my załapaliśmy się na piękną, olbrzymią (400-litrową!), dębową beczkę po "Starce", która stała w ogrodzie u Kuzynki, bo nie zmieściła się do piwniczki.
I jak tu nie wierzyć w palec opatrzności?
Więcej nie nawijam. Patrzcie i przełykajcie ślinkę, bo cała ta katastrofa na smak tortu nie miała żadnego wpływu. Został pożarty, bo był pyszny!
Osobiście nie mam więcej pytań. A Wy?
Przebiśniegi! Cuda!
OdpowiedzUsuńA te bezy gdzie, w środku???
Wierzyc się nie chce, że te kwiaty nie są sztuczne. Misiaczek:)
OdpowiedzUsuńBezy z kremem w środku, niczego sztucznego w nim nie było, niczego! Jadłam róże, niezapominajki, listki. Te białe kulki na dole i kratka po bokach to lukier!
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie trudno uwierzyc, ze to wszystko jadalne. Jaka precyzja!
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nie sfocilas tortu po katastrofie :)
Sfociłam, ale niewiele widać na zdjęciu z komóry, bo ciemno było.
UsuńTeż nie mam pytań ..... dech mi zaparło i te trzy tygodnie pracy nad nim .....
OdpowiedzUsuńTrochę tych girland szkoda, ale z drugiej strony, beczka na przeprosiny jest ok. :)
No nie? Zwłaszcza, że dzięki temu ja też się na bekę załapałam!
UsuńAno właśnie :) I wszyscy zadowoleni :) Bo już myślałam, że tort z podłogi zbieraliście, a to już nie byłoby takie śmieszna, zważywszy na ogrom pracy Twojej kuzynki.
Usuńja bym z podlogi jadla, piekny! i przebisniegi i niezapominajki i to baile z zoltymi srodkami t jakby z czarnego bzu wziete...mnie bybylo chyba przykrzej po ruinie....dobra masz kuzynke...choc beczka to dobre wynagrodzenie za krzywde....
UsuńDopiero teraz żałuję, że nie widziałam go na żywca w pełnej krasie!
UsuńNo nie powiem ale stwierdzam iż ten tort jest przecudnej urody.Słowa pełne podziwu dla Kuzynki:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Kuzynki, na pewno przekażę.
UsuńZbieram szczękę z podłogi.
OdpowiedzUsuńCUDO po prostu CUDO!!!!
Kuzynka powinna zmienić zawód, bo szkoda żeby taki talent ukrywała.
A tych fachmanów z restauracji to bym na golasa po pokrzywach pogoniła,
za zepsucie tego Dzieła i żadna beczka by im nie pomogła.
Gardenia, przy poprzednim torcie miała propozycje:)
OdpowiedzUsuńBoże, to dobrze, że tylko girlandy klapły. Jeszcze trochę, to byłby obraz nędzy i rozpaczy. Przy wahaniach temperatury i wilgotności ta masa cukrowa czy marcepanowa okrywająca tort spłynęlaby całkowicie. Szczęście, że tylko kwiatki złapały wilgoć. A tort oczywiście że obłędny ! Wyrazy uznania Artystce Amatorce. Niejeden cukiernik nie potrafiłby takiego cuda zrowbić. Szacuneczek ! Szacuneczek i podziw ! Proszę przekazać Autorce !
OdpowiedzUsuńI precyzja kratki ! Przecież każde skrzyżowanie - to "mocowanie". Podziwiam i oglądam, oglądam i podziwiam. Cudo !
UsuńEwa, przekażę, mam nadzieję, że Wasz zachwyt choć w części zrekompensuje Jej tę katastrofę:(
OdpowiedzUsuńNo widać, że się bardzo napracowała, ale i tak z sentymentem wielkim wspominam mój ślubny tort, który pokryty był jakby pomarszczonym materiałem i też różami, tylko mój tort robił cukiernik, a tu amatorka! Niesamowite to jest, a poza tym przede wszystkim to cudny prezent ślubny od mamy, dla córki!
OdpowiedzUsuńKzuynka powinna sobie dorabiac jako ten od dusz nie-ksiadz a przerzucic sie na cacuszka cukiernicze. a szczegolnie bezowe!! padam na twarz przed sztukom!
OdpowiedzUsuńJa bym się tam przerzuciła. Na pewno zarobiłaby więcej niż nie-ksiądz od dusz:)
OdpowiedzUsuńI te zwisłe przebiśniegi (ostatnie zdjęcie) I te żółte postrzępione ! No po prostu mistrzostwo świata !
OdpowiedzUsuńI ja także przyłączam się do zachwytów ,wygląda to jak dzieło florystyczne ,nie cukiernicze :)
OdpowiedzUsuńKuzynkę masz zdolną i cierpliwą ,przy tych kwiatuszkach trzeba się było nadzgać . No ale mnie jak coś rajcuje to też potrafię być cierpliwa . Kuzynka twa ma też stalowe nerwy , inna w tych okolicznościach zeszła by na apopleksję ;)
Twoja krewna nie musiała by robić całych tortów ,wystarczyło by zająć się produkcją ozdóbek . Tylko że ja ją rozumiem ,jak się produkuje takie cudeńka od czasu do czasu ,to jest to ekscytująca odskocznia od rzeczywistości . Jak by chciała zarabiać w ten sposób , w naszej rzeczywistości w której nie ceni się rękodzieła , to musiała by robić te kwiatuszki dzień i noc ,a to nie byłoby ekscytujące ale przytłaczające .
Beczułaczka na osłodę ,no ,no no :)))))
Marija, jeden porządny tort w miesiącu by pewnie wystarczył!
UsuńWierzyć się nie chce, że to jadalne. Piękny, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJadalne, zapewniam Was, w dodatku pyszne!
OdpowiedzUsuńPiękny i pewnie smaczny:)
OdpowiedzUsuńJa na Absorberki urodziny spróbuję pierwszy raz w życiu cos sama popełnić, bo to co było na Absorbera 3-ce to ...po 15 min. zaczęło się zamieniać w błoto. Sam Absorber stwierdził, że taka "ciapa". Fuj.
Tupajka, bezowy jest bezpieczny, a bezy możesz kupić, nie musisz ich sama robić. I takie girlandy uwijesz?
OdpowiedzUsuńO rany, toż to dzieło sztuki i to nie tylko cukierniczej ale i florystycznej! Takie kwiaty! Te przebiśniegi mnie rozłożyły na łopatki! Ale ze mną toby tak łatwo nie mieli, żeby się głupią beczką opędzić! Mowy nie ma! Tyle roboty w cholerę???? Miesiąc wystawne obiady dla całej rodziny bliższej i dalszej się należą!
OdpowiedzUsuńMika, ja ich absolutnie nie usprawiedliwiam. Zadziałali logicznie, no bo gdzie wstawić tort? Do lodówki! Tyle, że szef kuchni powinien wiedzieć takie rzeczy. A jeśli do chłodni, to mus nastawić stosowną temperaturę. Toż nie trzeba geniusza, żeby na to wpaść.
UsuńBeczka to za mało, no chyba że pelna;))) tort piękny! !!! Zaiste zdolna, ale mnie to nie dziwi, w Kaliszu wielu takich zakreconych;))))
OdpowiedzUsuń400 litrów starki??? Kretowata, cały internet spojony na umór!
UsuńKuzynka różne piękne rzeczy robi. Serwetki i inne cuda wianki. U nas ro rodzinne:)))
Niesamowita precyzja! Co za dolna osoba z Twojej kuzynki! Każdy kwiatek jako żywo! Nie mam pytań... może jedno: dasz kawałek?? Oddałabym wiele za taki spory kęs!
OdpowiedzUsuńGosiAnko, wiesz, jaka to frajda wtranżolić taką różę z niezapominajką?
UsuńMatko jak głodna jestem, a tu noc przede mną cała do skromnego śniadanka, a gdzie tort? Gdzie? Buuuuuuu
UsuńPrześpij głód - stara, dobra, mandziurska metoda.
UsuńJa tam bym stwierdziła, że te białe zwisające to kwiaty fuksji (ułanki:) Jednak cokolwiek by to było - piękne:)
OdpowiedzUsuńMnie też przypominają fuksję ,ale jak zwał tak zwał ,najważniejsze że piękne i jadalne :)
UsuńDziewczyny jesteście precyzyjne do bólu! Ja te zwisające też dopiero na zdjęciu zobaczyłam. Wtedy to raczej wszystko zwisało:(
UsuńJa tam przebiśniegi widzę zdecydowanie:)))
UsuńJa tam nie rozstrzygnę, chyba, że się założycie, to zapytam u źródeł.
UsuńOj Mika ,Mika ,ta przeca przebiśniegi mają płatki od samej zielonej nasady ,bez takiego tunelika :))))
UsuńTo co? Zakładzik? Na piniondze?
UsuńPiniondze z lukru.
UsuńNo to będzie zakład czy nie???? Stawiam na fuksję:)
UsuńMika!!! Wypowiedz się! Co będzie stawką?
UsuńAgniecha, dzie z lukru - jeszcze się rozpłyną:)
Gdybyś tak szczegółowo nie opisała, że ów tort rączkami Kuzynki zrobiony w życiu bym nie uwierzyła, że to jest zjadliwe. Wygląda, jak plastikowy. Kuzynka ma talent i jest niezwykle cierpliwa. Szlag by mnie trafił gdybym miała piec miesiąc bezy, choć uwielbiam bezę, szczególnie z bitą śmietaną i owocami (Pawlowa).
OdpowiedzUsuńZauważyłam na trzecim zdjęciu kurę ( na parapecie), to taki przypadek, czy ona tam się znalazła z Twojego powodu???? Beczki troszku zazdraszczam.........
Przez to, że te kwiaty są na białym tle ,ten tort wygląda na jadalny . Moja bratowa zrobiła ostatnio ,córce tort na urodziny , który wyglądał jak gadżet z Mc Donalda ,chodzi o kolorystyke . Był piękny ,ale jak dla mnie ,nie wyglądał na jadalny . Jesli chodzi o jedzenie tortów , to smakuje mi tylko z bitą śmietana i to robiony przez moją inna bratową ,wszystkie inne sa dla mnie za słodkie . Z weselnych tortów pokrytych gruba powłoką lukru czy marcepana wyjadam tylko środki .
UsuńMnemo, miłość matczyna nawet taki tort wyczymie! Kura jest absolutnie przypadkiem. Kuzynka jest bezblogowa i niezbyt internetowa. Poślę Jej link do Kurnika, może załapie zakażone pierze. Bardzo możliwe, że ta 400-litrowa beczka jest większa, niż Twój domeczek w Kaczorówce. Trzy dorosłe osoby spoko się w niej zmieszczą. Zapraszam:) Teraz kombinujemy jakiś transport, bo o osobówce można zapomnieć.
UsuńJejku taka wielgaśna? To można z niej zrobić domek ogrodowy, albo......... łóżko sypialniane.....a co planujesz z nią zrobić. W Niemczech widziałam taką bekę w winnicy, ta to była, jak mój domek:)))
UsuńTyle wina w jednym miejscu!!!!!
No, taka wielgaśna! Ona miała stać w piwniczce, ale się nie mieści. Ta za tort jest w sam raz. Tę wielką Kuzynka kupiła na Allegro, bo facet, który ją sprzedawał trochę Jej namieszał. Miała być inna, "normalna", ale mu się omsknęło i za tę samą cenę przysłał to. Wiesz, jak to jest. 400 litrów pojemności niewiele mówi o wielkości, jeśli ktoś w tym nie robi. Nie zastanawiasz się. No i przyjechała. Kuzynka o mało nie padła na jej widok! A co z nią zrobię? Nie wiem jeszcze, może balię do kąpieli właśnie? Wchodzić trzeba będzie po drabinie...
UsuńSaunę można w niej zrobiś . Widziałam kiedyć w sprzedaży takią skrzynie ,zamykaną, do której rurą doprowadzona była para . w skrzyni było miejsce na jednego człeka . Odczucia w tej skrzyni ,to chyba troche tak ,jak kura w garnku na rosół ;)
UsuńAlbo w trumience...
UsuńW beczce przynajmniej towarzysko można się udzielać, bo ze 3 osoby wejdą spoko. A jeśli szczupłe, to i czwóreczka do brydża:)
Marija, ja też wolę ze śmietaną, ale tutaj tylko bezowy wchodził w grę, z powodów praktycznych, wiadomo. Był słodki, ale nie zanadto. Taki wyczyn jest totalnie poza moim zasięgiem. Nawet nie podjęłabym próby. Wszystko, tylko nie kulinaria. W tej dziedzinie Bozia poskąpiła talentu:(
OdpowiedzUsuńJa to powiem tylko, że nie mogę w ten tort uwierzyć, w tym także w to, że spłynął (no jak można było trzy tygodnie pracy spłynąć!) i dlatego przyjdę tu jeszcze jutro, żeby się upewnić, że to wszystko prawda i żeby kuzynce Twojej, Hano, hołd, że tak powiem, należny oddać choćby słowami. Dziś mi ich brakuje. Chyba z rozpaczy nad tym spłynięciem. Szczęście, że ta niesamowita kobieta przyjęła to z honorem. Ja bym zeszła... Już widzę te nagłówki w tabloidach: Zeszła po tym, jak tor spłynął... Albo: Tort spłynął, matka zeszła. Itp.
OdpowiedzUsuńA jeszcze przed zejściem bym zastrzeliła tych, co tort na spłynięcie... Na pohybel im!
No nie, JolkoM? Ona się zdruzgotała, ale tylko na chwilę. Potem machła ręką i pozamiatane! Taka Ona jest, ta moja Kuzynka. Pogodna i niepamiętliwa. Oni w tej knajpie to tak sami z siebie się poczuwali do rekompensaty. Gdyby nie to, to jak znam życie i Kuzynkę nie kosztowałoby ich to nawet tej marnej beczki!
UsuńNiesamowita kobitka. Ale powiem Ci, że jak się tak zastanowić, to wybrała najlepszy wariant - puściła to w cholerę. Bo tak naprawdę cóż by jej dała ta rozpacz i złość... Fajna kobitka musi być. Idę od patrzenia na to cudo coś pożreć, cokolwiek, choćby kromkę z majonezem i rzeżuchą. :]
UsuńJest fajna, ma w sobie pogodę i ciepło.
UsuńPożryj kromkę z cytryną i z cukrem - przysmak dzieciństwa!
Z wodą i z cukrem, a w wersji niedzielnej- z mlekiem i z cukrem.
UsuńZe śmietaną i cukrem:))))
UsuńHanuś ta cytryna to w plasterki, czy sok ? bo pierwsze słyszę o takim zestawie. U nas był z wodą i z cukrem lub ze śmietaną i z cukrem. A tak swoją drogą to teraz z wodą i cukrem chyba bym nie zjadła :)
UsuńEwa, chleb z masłem posypany cukrem i skropiony cytryną. Mama mi rzucała przez okno.
UsuńEwo, kto wie? jakbyś była głodna, albo jakby inni wokół jedli to samo? Albo po prostu chleby był taki smaczny, zę tylko wodą zmoczyć i cukrem posypać:))))
UsuńJa tam wolałam na ostro , z musztardą albo z cebulą . Na słodko to mama robiła grzanki z czerstwych bułek . A najbardziej lubiłam ,makaronowe ciasto pieczone na blasze kuchennej ,z braku tejże na patelni . I żeby nie było spieczone tylko takie plastyczne ,z takimi bąblaaaaaaaaaaaaaami :)))))
Usuń:))))))))))))))))))))) zaraz umarnę:)))))))))))))))
Usuńprzecudny tort a jak powiadasz jeszcze że pyszny to rekord i miszczostwo świata! Raz w życiu jadłam tort z lukrem plastycznym i takimi bajerami ale chociaż wspaniale wyglądał to był paskudny w smaku , właściwie sam lukier i cukier twoja kuzynka w razie co to ma zawód w zanadrzu!
OdpowiedzUsuńMałgoś, nie wiem, co to jest lukier plastyczny, ale to, co jadłam, było pyszne i jadalne razem z lukrem. Specjalnie obgryzałam lukier, bo lubię. To takie reminiscencje z dzieciństwa. Uwielbiałam obgryzać z cukierków i lizaków najpierw tę powłokę zewnętrzną, rodzaj lukru właśnie.
OdpowiedzUsuńJa tak robię z ptasim mleczkiem:)
Usuń:) ja też tak robię z ptasim mleczkiem :)
UsuńI z wafelkami! Najpierw wygryzam to ze środka.
UsuńOooo, to musza być specjalne wafelki:)
UsuńNo cóż ,ja tam zawsze najbardziej lubiłam bekon ;) W dzień wypłaty ,błagałam mame ,daj pniądze na taki cienki paseczek ;))))
UsuńMatulu, Marija, wyobraziłam sobie słodką dziewczyneczkę błagającą o kawałek bekonu:))))))
UsuńI musztardówka do tego:)
UsuńTak, to jest okrutna prawda omnie ;) Renata bez musztardówki ,w naszym domu takich rzeczy nie było :)) . Ja chyba nigdy nie byłam słodką dziewczyneczką ,Hana ;)
UsuńPlastyczny to to taki właśnie co się daje w takie kwiatki i inne cuda formować :) OJ przypomniałaś mi czasy jak się cichaczem barankom z cukru łby obgryzało w kościele :) Benek awans dostał na Benedykta prawieżświętego - w sobotę porwał i włupał święconego barana z masła :) nie powiem żeby wyszło mu na zdrowie , ale wyszło szybko...
OdpowiedzUsuńMałgoś, ważne, że wyszło i nie zalega. A że szybko? No cóż, mówi się, że coś poszło jak po maśle, nie?
OdpowiedzUsuńMałgoś, ale one były pyszne! Te łby! Taki twardy glut, potem klajster w paszczy, mniam!
OdpowiedzUsuńNo i wez tu zaufaj panom z restauracji...
OdpowiedzUsuńMoj tort weselny o maly wlos nie przyozdobil pieknie przedniej szyby samochodu, bo dzik sobie bieg urzadzil przez jezdnie i mus bylo zastosowac ostre hamowanie.
Hana, jak ja Ci zazdraszczam, ze takie cudo piekne jadlas :)
Orszulka, aż żal było to kroić, nawet po spłynięciu był piękny. Dla takiego tortu gotowam za mąż pójść:)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo co? Se wyjdę, jak zechcę! Kuzynka zrobi mi tort 5-piętrowy, a co!
OdpowiedzUsuńTo ja Ci welon udziergam :)
UsuńI wszystkie przyjedziemy na wesele, cieszysz się??? I nie damy się tortu rozpłynąć:)))
UsuńMusi być mocny powód, żeby wszystkie kury się zjechały. Ale ślub Prezes(k)ury to nie byle co.
UsuńMika co by się miała nie cieszyć ,takie goście jak my to skarb przeca ;))
UsuńHana to kiedy ten ślub ? :)))) Byle nie w lipcu ,bo nie wydole ;)
Paczajta, już mnie wydały! A wiecie, jak to się nazywa? Małżeństwo zaaranżowane! Przyjeżdżajta bez powodu, taniej wyjdzie, bo prezentów nie potrza!
UsuńDorzucę karteczkę ślubną - z tortem:)
UsuńO nie, karteczką sprawy nie opękasz, chociaż bardzo piękne są! Chcę taki tort, to pogadamy o ślubie!
UsuńA wianek, co z wiankiem???
UsuńStracony... Bezpowrotnie...
UsuńA bo to jeden wianek na świecie?
UsuńWianek z żywych kwiatów też Ci mogę zrobić:)
UsuńA z jakich kwiatów? Trzeba to ustalić z wyprzedzeniem.
UsuńZ kaktusów? Ostrokrzewu?
UsuńNooo, gdzie z kaktusów, albo innego ostokrzewu:)))) Polne, chabry albo stokrotki (przy głazie spory zapas:)), mogą być też eustomy albo inne orchidee:))))) To w sumie zależy od upodobań, no i sukni:)))) Ja - na poważnie:)
UsuńA tren? Kto poniesie tren??? Wyłonimy drogą konkursu, czy zwykłego losowania?
UsuńHano - coś mi się wydaje, że mnożysz trudności:))))
UsuńMika, co z zakładem fuksje, czy przebiśniegi?
UsuńNooo, właśnie:)
UsuńPrzepiękny i czuję jego smak-pyszny.Jeżeli kuzynka włożyła w to dzieło tyle pracy to i na pewno serca ,więc nie może być inny.Bardzo dobrze że wypadek z tymi girlandami nie przysłonił jej radości z ślubu córki.Gratulacje.
OdpowiedzUsuńDziękuję Weselna w imieniu Kuzynki. Wypadek nie przysłonił, nic, a nic. Przez chwilę było przykro, każdemu by było. Mnie też było przykro, chociaż nie ja się napracowałam. A Kuzynka potrafiła obrócić wpadkę w pół szklanki pełnej, a nie na odwrót:)
OdpowiedzUsuńOOOO, to pewnie Fąfelek był blisko:)
UsuńMusowo!
UsuńNie wierzę własnym oczom...normalnie takie rzeczy nie powinny być jadalne, tylko stać w muzeum i dawać się podziwiać, a autorka takiego cudu powinna dostać jakąś nagrodę Naczelnego Cukiernika czy coś podobnego:) Chylę czoła, bo mi rzadko kiedy placek z owocami wychodzi:)
OdpowiedzUsuńOndrasza, ja psuję nawet kruche ciasto:(
OdpowiedzUsuńAle cudo!
OdpowiedzUsuńW życiu tortu nie upiekłam, a i ciasto ledwo ledwo mi wychodzi, wiec pełna podziwu jestem!
To jak dzieło sztuki... aż oniemiałam z zachwytu!
Dla takiego tortu niejeden(-a) zdecydowałby się na ślub:)
UsuńJeszcze raz przylazłam. I ten tort naprawdę jest!
OdpowiedzUsuńHana, kłaniaj się tormistrzyni i pozdrawiaj. Jest wybitna. Wspaniały.
Co do ślubu, to jakby co, ja przyjeżdżam. :D Bez ślubu zresztą też bym się chyba wybrała. :)
Dobrego weekendu, Kurki! :)
Ahoj Jolko! Tobie też pięknego weekendu:)))
UsuńWybierz się JolkoM, wybierz! Nie masz aż tak daleko! Pobawisz się z Czajnikiem, o ile nie będzie zajęty np. obrywaniem karnisza:)
OdpowiedzUsuńCzymś będzie zajęty niewątpliwie...
UsuńOj, czuję, że gdybym tak, to byłby zajęty MNĄ! :) Ależ bym sobie Czajniczka poabsorbowała. A Grażynka miałaby nareszcie słynną szufladę tylko dla siebie. :)
UsuńJolka, nie jesteś w stanie zaabsorbować Czajniczka! No chyba, że świeżo obudzony jest - wtedy najrozkoszniejszy. Ale to nie trwa długo:(
UsuńMoja Kuzynka przeczytała post i komentarze. Bardzo Wam dziękuje za słowa uznania i otuchy. I uśmiała się też!
OdpowiedzUsuńA wracając do poprzedniego postu - czy PAN od namalowanej łódki też otrzymał należne hołdy?
OdpowiedzUsuńMasz rację Renata ,jemu także owacje na stojąco się należą :)))
UsuńDzięki w imieniu PANA:) Tort przyćmił wszystko...
OdpowiedzUsuńHa! Spłynął, a przyćmił, ot co! :) A taka łódka nie dość, że spłynie, to i popłynie, dopłynie, wypłynie, przypłynie, opłynie, napłynie, odpłynie, zapłynie, nadpłynie, przepłynie, upłynie (?), podpłynie. Macie jeszcze jakieś pomysły? Kurna, to chyba przez ten basen, z którego wróciłam. ;)
UsuńByle się nie rozpłynęła... Lepiej niech popływa:))
UsuńLepiej łódką w świat popłynąć
OdpowiedzUsuńNiźli w knajpie marnie zginąć...
Jolka? Zanurkuje?
OdpowiedzUsuńA weź! To przecież nie jakaś jeloł sabmarin. ;)
UsuńTymczasem sama se nurknę lub chociaż popłynę w sen. :)
Dobranoc, kurki! :)
Znowu napisałam tam gdzie nie miałam, ale teraz wiem że na stronie głównej.Ponieważ wszyscy o torcie - prawda urody on ci przedniej - pewnie była to sama słodycz / niestety mam uczulenie związane z kilogramami/ czyli o torcie - koniec! Superastej imprezki otwarcia sezonu . Czekam na hasło Anny S. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń49 yr old Desktop Support Technician Teador Noddle, hailing from Madoc enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Mycology. Took a trip to Catalan Romanesque Churches of the Vall de BoíFortresses and Group of Monuments and drives a F150. link do strony internetowej
OdpowiedzUsuń