Gumniany szał nasadzeń, jako rzekła Marija, jeszcze trwa, ale o tej porze dnia już ledwo kulasami ruszam. Siedzieć mogę. Jesień na gumnie to jest pikuś w porównaniu z wiosną, jesienią się nie przemęczam. Inna sprawa, że rzuciłam się w wir i ciągnę 5 spraw jednocześnie, ale tak mam. Trochę to męczące (dla otoczenia również), za to za jakiś czas będę się obijać i wyłącznie napawać. Układałam dziś nawierzchnię z plastrów drewna oraz zakopywałam pozyskaną darń tam, gdzie przedtem był nieszczęsny basen dla Frodo, który się na basen wypiął. Najgorsze jest to, że trzeba coś jeść. Nie to, że jedzenie jest nieprzyjemne, ale przedtem trzeba je przygotować, a jeszcze przedtem wykombinować. Oesssu, co za strata czasu! Ile mogłabym bruku ułożyć! Wczoraj na obiad był budyń, dzisiaj poszłam wytwornie - szpinak (mrożony) z pleśniowym serem i makaron. Jejku, jak ja chciałabym kucharkę mieć!
Będzie więc nudno i monotematycznie, chociaż zdjęć moich osiągnięć Wam oszczędzę. Pokażę za to, kto pomagał mi w pracy:
I Ognio pomagał:
Koty tylko ładnie wyglądały na ryczce z Czacza:
Pomagają mi też ptaki, ale nie złapałam in flagranti. Wszędzie tam, gdzie posiałam kfiatki, porobiły dołki, w których się "kąpią". Zaczął Stefan, teraz reszta kontynuuje jego dzieło...
Elżbieto J. spójrz, jak urosły Twoje hosty:
Zwracam się z uprzejmą prośbą do Miki. Kochana Miko, napisz jakiś fajny post, który miałby głębię, treść i wszystko, co trzeba, a nie tylko te zwierzaki i ten ogród. Prośbę moją motywuję tym, że - zwłaszcza o tej porze roku - nie spełniam kryteriów...
Proszę o przychylne ustosunkowanie się do mojego podania.
Rety, ale mam fart. Czytałam Lidkę, a tu masz! Nowy wybieg. Idę się napawać zdjęciami.
OdpowiedzUsuńDRUGAAAAA! lete czytac i ogladac obrazki.
OdpowiedzUsuńoaoby nie rozpoznaje, psy i Ognio - tak. gumno zielenieje slicznie. wlasnie podlewalam moje nasadzenia i nasiania i z krzaczka wylecial papa kos, a dziecko zostalo w doniczce, gdzie lezakuje....w doniczce wysiane sa nasturcje.
OdpowiedzUsuńOpakowana, której z trzech osób na zdjęciu nie rozpoznajesz? Zakładając, że oaoby to biernik rzeczownika "osoba":)))
Usuńzadnej.... bez twarzy ludzi nie rozpoznam.
Usuńzgadza sie. oaba przypomina Ochaba....
Psiaczki pewnie wysysają z Hanuś zmęczenie, jedno jest pewne, że zwierzaczki jedzą regularnie i pożywnie.
OdpowiedzUsuńO tak, Bacha, jedzenie dla zwierzaczków rzecz święta!
OdpowiedzUsuńJakie tylko, toż to piękne jest,już tak prędko hosty podrosły?! Cudnie u Was ,Hano,pomocnicy jak się patrzy:)
OdpowiedzUsuńZdjeć zdecydowanie za mało,za filmikami tęskno.
Jak tam koteńki broją,czy Malinka już całkowicie zadomowiona i przychodzi na głaski?
Dora, koteczki rozrabiają, aż gwizdo! Malinka sobie nie szkoduje, przychodzi spać na mnie, do łóżka, kiedy się ją dopadnie, wygina śmiało ciało, ale na widok wyciągniętej ręki nadal ucieka. I niedajbuk dotknąć ją znienacka. Prawie wyskakuje wtedy w powietrze. Bidunia jest, ciągle czujna...
UsuńHana pieski pięknie się prezentują na tle Twojej bluzy, a jakie one szczęśliwe, no i Wy we trzy szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńMarija, takem sobie przysiadła na trawce, a one natychmiast mnie oblepiły.
Usuńale to przeciez nie TY!! tutejsza krolowa ma chustke na glowe, a nei TY! nigdy bym sie nie zgodzila, ze to Ty. nie pasuje mi ta chusteczka. tylko gumno i psy sie zgadzaja :P
UsuńNooo, Hanka, prawdziwa chlopka z Ciebie, nawet chusteczkie masz adekwatnom do roboty. No i bardzo szkoda, ze nie pokazujesz nam swoich osiagow w ukladaniu nawierzchni. Moglybysmy od razu ocenic, czy ladnie i prawidlowo. :))
OdpowiedzUsuńPantera, wichur u nas hula zimny od kilku dni, a włos mój bujny przy robocie do szału mnie doprowadza. Wiązanie nic nie daje, bo i tak fruwa. Osiągi w końcu pokażę, nie strzymom.
UsuńHanuś też bym chciała mieć kucharkę, u mnie budyń na obiad by nie przeszedł, moja matula i braciszek muszą mieć obiad z dwóch dań, tak przywykli ;)
OdpowiedzUsuńMarija, rozpuściłaś towarzystwo...
UsuńTo moja mama nie ja. Ja walczę jak lwica coby to zmienić ;)
UsuńMarija, to proste. Nie daj wyboru!
UsuńMarija - no to juz jedno danie gotowe, a na drugie wez ten sam budyn ino go udekoruj np andrutami powycinanymi w kurze udka...
UsuńCoraz piękniej na gumnie,rozpoznałam tę popielatą,jest większa niż u mnie! one najpóżniej wychodzą,ta pewnie z ciekawości na nową właścicielkę szybciej nos wystawiła.
OdpowiedzUsuńŚlicznie i kociaczki się załapały:) Hanuś skąd ja to znam!! szkoda czasu na gotowanie obiadu hehe...
Doro,nie uwierzyłabyś jakie u mnie już rozwinięte hosty!!
Te rozwinięte to inny gatunek.
UsuńElu, one rosną z godziny na godzinę, dosłownie!
UsuńTeż miewasz budyń na obiad? To bardzo pocieszające, że nie ja jedna.:)))
Na zmianę z kisielem...
Usuńfuuu budyniu na obiad w życiu romana, zresztą nic słodkiego, wolałabym suchy chleb z masłem i solą ( lubię) ale co najciekawsze, to budyniu nie jem, a karpatkę uwielbiam i wef zwionsku zez tym, dzisiaj pierwszy raz w życiu zrobiłam karpatkę ! co prawda, była ze sklepu drłotkera, bo mnie dziecie wyprosiło, ale nawet zjadliwe:)
Usuńnastępną zrobię prawdziwą
więc szkoda, że mam daleko, bo byś Hanuś zjadła budyń w cieście ;)
a jeszcze bardziej szkoda, ze nie mieszkam bliżej, bo jak lubię gotować i to bardzo, a mam w domu problem, bo teraz tak się moim dzieciom gusta zmieniają, że co rusz któreś czegoś nie lubi, więc coraz bardziej zawęża mi się jadłospis, bo jest pełen wykluczeń, tak aby każdy zjadł obiad i każdemu pasowało:)
Łomatko Sonic, jak ja Ci współczuję! Najmiesz się u mnie? Ja nie wybrzydzam. Z Wrocka będzie bliżej. Chociaż ze 2 razy w tygodniu, co?
UsuńElu, a jogurt, albo jaglanka? Urozmaicenie musi być.
UsuńHanuś, przyjadę na wakacje- ja ponapawam sie gumnem, a wy będziecie zajadać co tylko sobie wymarzycie :)
UsuńSonic, kiedy sie ponapawasz? Przecież będziesz gotować?
Usuńkochana, bez okno będę podziwiać ;P
Usuńpo obiedzie się będzie napawać. walnie się pod jaką gruszę ze zwierzyną, a wy będziecie zmywać. może być?
Usuńczołem, Kurniku! Hana, ale masz branie :)
Sonic, i tu masz rację, bo kuchenne okno, a pod nim blat roboczy, wychodzi na gumno i pola, po których różne zwierza ganiajo! No i rzepak zaczyna kwitnąć!
UsuńTG, po obiedzie to mus brać się za kolacjum, a nie wałkonić się pod gruszą!
UsuńHana, ugotuję kilka dużych garów i wy se tam na zmianę będzieta to jeść- gar gołąbków, bigosu, kapusty młodej ze śmietanką, pierogi różne, szczawiową z gumna zrobię, placki ziemniaczane, spaghetti ze zczym tam chcecie, to może pozwolisz pod tę gruszę na 5 minut wyjść ?
UsuńSonic, za pierogi z serem pozwolę na wiele.
UsuńAle nagotowałyście wieczorem smakowitości!!boszsz!! a tu tylko biedny budyń i kisiel buu..no i widzę,że Sonic wielkom kucharkom jest(w sensie umiejętności i bogatego menu) Haniu kasza jaglana i owszem dla odmiany:))
UsuńSkad ja takie sceny znam...no z gor andyjskich, tez tak wygladalam i psiaki za mna lazily, ale to juz przeszlosc, teraz mam miniminiogrodek i jeszcze sie za niego nie zabralam, czekam az sie ukwieca mniszki a potem bede porzadkowac trawe i reszte, mniszki lubie, kiedy kwitna. Zdjecie z Frodo i laweczka niebieska bardzo mi sie podoba, zreszta wszystkie mi sie podobaja, sa takie soczyscie zielone!
OdpowiedzUsuńJejku, Grażyna, muszę Ci zrobić zdjęcie naszych mniszków - niech no tylko się rozbuchają! Mniszkowa orgia!
UsuńU mnie aż żółto, ślicznie wyglądają. Bardzo je lubię.
UsuńUwielbiam kwitnace mniszki...czekam tez az sie rozbuchaja
UsuńJa też! I mnie sie wszystko u Hany podoba :)
UsuńGosia, wdzięczny z Ciebie oglądacz!
UsuńU nas mniszki siem już rozbuchały, trawniki są całkiem żółte :)
Usuńnikt na nie nie mowi juz mlecze??
Usuńtez bardzo lubie i sie teraz napawywam. znaczy niedokladnie w tej chwili, bo ciemno i poszly spca. mam jednego, co mi dokladnie pode progiem kwitnie akurat.
Ja mówię mlecze zawsze. U mnie jeszcze nie kwitną, zbierają się dopiero. Uwielbiam je.
UsuńOpakowana u nas mówią mlecze:))
UsuńGdybym powiedziała mniszek nie wiedzieliby o co mi chodzi. Nie znam nikogo w okolicy kto posługiwałby się nazwą mniszek. Mlecz i już:))
no to dobrze, ze nie tylko ja...z tym to tak jak z chrustem i faworkami...
UsuńU nas mlecze so, nie inaczej.
UsuńU nas też mlecze.
UsuńI chruściki :)
Ja miałam jajecznicę z pomidorami - mogłam, bo bardzo lubię i dziś jestem sama i nikt nie marudził, że obiadu brak :)
OdpowiedzUsuńa jajecznica z zoltym serem na zasadzie - najsamprzod ser, niech sie roztopi i potem na to jajca...mmmmmmm na grzaneczke siup i obiad jak lalunia.
UsuńAniuM., Ognio może i by pomarudził, ale to daremne... No i przywykł:)
OdpowiedzUsuńz takimi pomocnikami to góry można przenosić, nie tylko gumno upiększać ;)
OdpowiedzUsuńElaja, czasem przenoszę...
OdpowiedzUsuńWitam wszystkich serdecznie - będzie w punktach:
OdpowiedzUsuń1. Twoje zwierzaki i Twoje gumno nigdy nam się nie znudzi w oglądaniu, nigdy! - mało dziś fotek.
2. Z budyniem by u mnie nie przeszło, no kisiel to tak, bo mój ślubny nie "mleczny" i mógłby mi "umrzyć", ale jajecznica nawet bez niczego jest ok.
3. Muszę się Wam czymś pochwalić - kupiłam sobie lapka, ale dopiero jutro będę mogła na nim działać, bo muszę rozgałęzić internet. To tyle.
Życzę najpiękniejszych snów
Ania Bezowa
OOOOOOOOOO!!! Aniu! A to się będzie działo!
OdpowiedzUsuńNo próbuję pisać, ale na starym stacjonarnym było mi łatwiej. Wpadł mi lewy grosz to trzeba było zainwestować, bo stary już zajeżdżony na amen.
UsuńBuziaczki Ania Bezowa
Jak u ciebie swojsko, przyjemnie, dobra energia... zwierzaki - cudne, roszpływam się nad nimi ogarnięta smutkiwm wielkim, bo w poniedziałek Tunię swoją kochaną pochowalam...
OdpowiedzUsuńAgnieszko, tak bardzo mi przykro. Chyba każda z nas, tutaj, wie jak to boli.
UsuńByła ogórkowa, dzień wcześniej grochowa, a jeszcze wcześniej to już nie pamiętam nic innego tylko kanapki. Na jutro obiecałam załodze wątróbkę z cebulką i jabłuszkiem. Bydyń też bym zjadła, ale WU by jęczał, że słodkie. No chyba, że byłaby kasza manna na mleku z cynamonem, albo ryż. Gumnianych fotek pokazuj więcej, bo ciągle mało i mało. A jak tam żywopłot z wiązu, dalej rośnie jak gupi?
OdpowiedzUsuńu nasz czasem tez bywa wontrupka, smazona okropnie goraco (strzela okrutnie, wiec zakladam bryle i sie opasuje od szyi scierka, bo mnie taka kurza wontrupka juz pare razy uszkodzila. I potem sikam duzo sojowym sosem i dodaje sporo smietany, juz nie smaze, wylacze, a wszystko i tak dalej szczela, glownie sosem. i to sie komponuje ze kartoffeln salad. chyba dopisze te wontrupke do listy zakupow jutro....
UsuńA ja robię wątróbki drobiowe z jabłkiem , cebulą i majerankiem oraz podlewam winem jakimkolwiek, jakie jest pod ręką. Wychodzi pycha.
UsuńTeż lubię wątróbkę. Podsmażam obtoczoną w mące, potem cebulka i podlewam wodą.
UsuńDusze przez parę minut i mam w pysznym sosiku.
Ps. Krysiu tego strzelania też nienawidzę, również mnie kilka razy uszkodziły te podroby:))
Strzelanie? Z wontrupki??? Matkozcórko!
UsuńJak mnie tak raz zastrzliła, że cały pysk i dekold miałam w kropki to powiedziłam basta. Smażę/piekę w piekarniku i tam zmora nie strzela. Ni nie pilnuję ino raz obracam. A majeranku daję dużo.
UsuńA koniec, końców ontróbki nie było, bo kolajka taka, że mi się stać ni chciało. Bez sił byłam, bom do 5 rano spać nie mogła i wstałam oczadziała. Zrobiłam lazanię, właśnie siedzi w piecu. Będzie na dwa dni.
Usuńa na slodko znasz lazanie?
Usuńmakaron jak zwykle, sos waniliowy/budyn, owoce typu banan, jagoda, malina, cokolwiek, moga byc i z puszki [ja nie uzywam w zasadzie, bo cukru dodajo) i zalatwiac sprawe jak ze zwyklo lazanio, tylko nie posypywac serem! ale na ten przyklad migdalami.
ja to jem potem z jogurtem. Bo lubie ale to nie obowiazkowe.
i jest taki islandzki jogurt, przy ktorym grecki moze isc do kata i sie wstydzic! wlasciwie cos pomiedzy jogurtem gestym a fromage frais.
Właśnie pożywiam się kaszką jaglaną z jogurtem.
UsuńNie znałam przepisu, ale lubię takie, które moźna robić na 2- 3 dni. Ostanio nie mam ochoty i siły w garach stać.
UsuńZupki, Mnemo, gięste zupki!
UsuńZupki lubię ja - jajeczna część zje, ale głodna za chwilę.
UsuńPoszłam dziś na zakupy. Najpierw do Biedry- kupiłam całą torbę cytrusów, bom nabyła za 10 zł wyciskarkę do cytrusów (taka jak do cytryny ino większa), dwie paczki mielonego na lazanię i wyszłam. Na bazarze dostałam kociokwiku od nadmiaru towaru, zgłupiałam. bo nie wiedziałam, co mam kupić. Skończyło się na chlebie, rzodkiewkach. ogórkach do kiszenia, nowych szelkach dla Mopka i kropelkach na kleszcze.Nie umiem robić przemyślanych zakupów? Wróciłam do domu i okazało się, że masła nie ma. A jak zaczęłam robić lazanię to się okazało, że nie ma brytfanki...potem się połozyłam i znowu spałam do 20:00, no bo wczorajszej nocy nie spałam do 5...no bez sensu, bez sensu...
o matku bosku, jaki stresujacy dzien mialas Mnemo!!!!
Usuńa ja juz przebieram kopytkami/pazurkami, jak tylko przyjade to lete kupowac male ogoreczki i od razu nastawie na malosolne.....
Dzis już podjadamy małosolne, bardzo małosolne...
UsuńMnemo, dobrze, że nie wbijasz mnie w kompleksy. Ognio robi pyszny budyń! Ja takiego nie zrobię:)))
OdpowiedzUsuńŻywopłot z wiązu i offfszem, jak gupi. Przycięlim w ostatniej chwili, bo za moment będzie się roił od gniazd i ptaków wszelkiej maści.
Bo zapewne dokłada łyżeczkę masła doń...i polewa soczkiem malinowym?
UsuńMnemo, ja tak kapkę żartuję, żeby chłopina się nie zniechęcił:)))
UsuńUgotował na wodzie???
Usuńja budyn surowy do sernika dodaje, inaczej sie wszystko rozlata, a tak jak ten budyn scisnie wszystko, to jako tako da sie pokroic.
UsuńIdę do łóżka Drogie Kureiry, już ledwo zipię jednakowoż. Mam nadzieję, że rano dam radę się spionizować? Dobranoc!
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ja dopiero wstałam:)
UsuńWcześnie wstajesz, Mnemo:)
Usuńmoze ona wampyrem jest....
UsuńTaaa, a potem do piątej nie śpi.
Usuńkiedyś mogłam spać popołudniami, nadchodziła noc i dalej spałam, teraz widać się pozmieniało.
UsuńMnemo, zajeżdżona jesteś.
UsuńZrobię sobie jutro budyń, daaaawno nie jadłam. Dzisiaj ugotowałam wielki obiad, nakarmiłam wnuki, na kilka dni mam spokój.
OdpowiedzUsuńA mnie teraz wzielo na rabarbar.......
OdpowiedzUsuńOpakowana, mój rabarbar jeszcze w powijakach. Też uwielbiam.
Usuńrabarbar....z kruszonka... tarta migdalowa z rabarbarem....komput....a sok rabarbarowy z gazowano wodo to mogie pic non stop.....
Usuńa przykrywasz czarno folio tego rabarbara?
UsuńOpakowana, dlaczego miałabym przykrywać go folią i do tego czarną?
Usuńpo angelsku tu http://www.gardenersworld.com/how-to/projects/fruit-and-vegetables/how-to-force-rhubarb/276.html, ale jak wczesnie w roku sie przykryje zasadniczy rabarbar, przykryc go mozna czarnym workiem smieciowym (ma nie przepuszczac swiatla ta metoda), podziubanym, przykryte tak, zeby powietrze dochodzilo, albo duzo doniczko alibo innym wiaderkiem, to ma sie rabarbar wczesniej niz regulamin przewiduje.
Usuńa w ogole odkrylam bylam dawno temu dobra metode na to, zbey rabarbar rosl jak szalony - nie wiedzielismy, ze mamy rabarbar - w poprzednim domu, gdzie ogrod byl duuuzy, przy domu stal malutki ploteczek, rozowe rozyczki pnace sobie na ploteczku i przejsciu rosly, a za ploteczek sie rzucalo drewniane kawalki domu, ktore byly wymienione. plus inne smieci. po 2 miesiacach zostalo to spalone in situ, a w miesiac pozniej mielismy rabarbar jak debowy las!
p.s. rozne programy ogrodnicze prowadzi tu niejaki Monty Don
http://www.thetimes.co.uk/tto/magazine/article3356744.ece
na jego widok wiele kobite lapie sie za grace, doniczki, kwiatki i sekatorki, a zaraz omdlewa :)
A ja dziś tradycyjnie, sznycelki plus marchewka z groszkiem oraz pomidorówka. Mniam.
OdpowiedzUsuńHanuś, postaram się zebrać i coś napisać w niedzielę, bo jutro gościa mam całodziennego i plany małe.
Dołożysz jutro parę fotek i będzie git. Pomocnicy rozkoszni, a w chusteczce ci bardzo twarzowo.
Mika, zdjęcia mogę zawsze, ale dzie ta głębia przemyśleń?
UsuńMika,ależ sobie dogadzasz:))
UsuńHanuś, głębia jest ! Ja jom widze ! I czuje !
UsuńTeż czuję tę głębię! A foty ze zwierzyńcem + komentarz Bachy :" Psiaczki pewnie wysysają z Hanusi zmęczenie" - rozczulają bardzo...
UsuńHano, pieski nie chcą, abyś marnowała czas na kopaniu dołków, wszak one są w tym lepsze :) Dbają o to ,abyś się nie przemęczała. Mądre psinki.
One, psinki znaczy, chcą powiedzieć: Odpuść sobie kamloty, bruk i podobne, to robota dla faceta. Pomyśl o swoim słupku z kręgami i o kulanku. Dbaj o zdrówko.
UsuńKsan, ja wiem, co one mówią. One mówią "uwal się babo z nami na trawce, będziemy się turlać".
UsuńSłupek z kręgami i kulanko muszo się ze mno pogodzić:) Dajemy radę. Jeszcze.
Ewa, głębia bezdenna, nie?
UsuńJa wstałam, przeczytałam. Gumno prezentuje się elegancko. Hana jak pastereczka na nim. Wszyscy domownicy na zdjęciach. Tak jak powinno być:)
OdpowiedzUsuńNarobiłyście mi smaka na wątróbkę. A ja wątróbki nijak nie umiem zrobić i wcale nie robię. I teraz będę mogła sie tym smakiem obejść. U mnie dzisiaj obiadu nie było - fizycznie niemożliwe. Wszyscy gdzieś zjedli, oprócz mnie, ale ja mogę i budyń:) ALe jutro...
Hana, masz racje, chłopa trzeba chwalić w kwestii gotowania. To procentuje:)
Mika, Ty to miałaś dziś zacny posiłek:)
Dobrej nocki, Kurki!
Kalipso, bierz dzieciuki i jazda w plener. Szkoda czasu na gary. Dasz im zdrową kolację.
UsuńBardzo szkoda czasu na gary:)
UsuńDziefczynki, ale Wy jestescie zapracowane i az mi wstyd, bo u mnie wszystko odlogiem lezy.
OdpowiedzUsuńKfiatki zakupine ale nie ma kiedy do ziemi wsadzic.
W rozjazdach strasznych jezdem, jutro skoro swit do Kalafiornii lete, miasto Aniolow odwiedzic i niestety nie dla przyjemnosci:(
Hanus zazdraszczam Ci tych prac polowych, pieknie u Ciebie na gumnie, no i trepki masz przepieknej urody takie holenderskie - super!
Ataner, może i nie dla przyjemności lecisz do Kalifornii, ale jak to brzmi!
UsuńPrace polowe nieco wyczerpujące są, a trpki gumniane, o 3 numery za duże. Mniejszych nie było.
Sobotnio witam Kurki.
OdpowiedzUsuńPogoda się psuje, niebo zamglone. 13 stopni i lekki wiatr.
Imprez trochę się szykuje książkowych i muzeum nowe otwarli, tymczasem odcięli mi komunikację tramwajową na dwa tygodnie. Trzeba będzie się poruszać zastępczym autobusem w koszmarnym tłoku.
Miłego dnia życzę, ciepła i słońca.
Wczoraj znowu wcięło mi internet,zaczynam tracić cierpliwość do Netii!wrrr
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
Słoneczko coś dzisiaj przymglone,ale może przetrze się.
Udanego,ciepłego weekendu życzę:))
Dziędobry.Słoneczko wychodzi,ale my z córką zasmarkane ,to nie możemy korzystac z dobrodziejstwa pogodowego.
OdpowiedzUsuńMiłej soboty Kurki.
Dora, w słoneczku to i smarkać przyjemniej!
UsuńI u nas słonecznie, ale ciągle wieje.
OdpowiedzUsuńDzień dobry!
Dzień dobry :) U nas słońce też przymglone, chociaż w sypialni, o dziwo strasznie jasno jest, po wczorajszym umyciu okna :))
OdpowiedzUsuńHano, ja tam gumno i zwierzaczki mogę zawsze oglądać :))
Piękne masz saboty, nawet przy pracach gumnianych wyglądasz jak pani dziedziczka :)) chusteczka też bardzo fajna, też mnie fruwające włosy wkurzają ;)
Budyniu nie jem i nie robię, bo nie lubię. Temu stanowcze nie. Chłop mój czasem sobie robi i kaszkę na mleku też (fuj) w ramach kolacji.
Kucharka ze mnie też średnia, ale jakoś dajemy radę. Jak już Chłop moich propozycji nie strzymuje, to sam wieczorem coś pichci na następny dzień :)) Albo ustala ze mną, co ma być :))
Lidka, słońce u nas też ledwo, ledwo, ale nareszcie jest cieplej i nie duje.
UsuńSaboty są gumniane (jak to na gumnie), chusteczka jest kawałkiej starej poszewki na poduszkę, hrehrehre!
Ognio wyjechał na 2 dni, to mam luzik. Pożywię się jogurtem.
Dzień dobru, u nas też słoneczko:)
OdpowiedzUsuńZnowu wzdycham sobie patrząc, Hano, na Twoje gumno. Budyniu - jak Sonic - nie lubię, ale karpatkę bardzo. I tartę budyniową z owocami; kruche ciasto, gorący budyń, owoce (jabłka, gruszki), na wierzch starte ciasto (1/3 porcji wcześniej odcięta i schowana do zamrażalnika). Robię w różnych kombinacjach: jabłka i budyń waniliowy, gruszki i budyń czekoladowy, i ciasto tez różnie, albo zwykłe jasne, albo z dodatkiem kakao - zależy, jaką mam aKURAt fantazję. Najlepsza jest na ciepło, to na obiad by się nadała, a robi się szybko :))))))))
Ninko, przepis jest kuszący i to bardzo! Jak znam życie i tak wyjdzie mi glut. Pieczesz z tym budyniem?
UsuńNo właśnie Ninka, Pieczesz z tym budyniem, jak długo i w jakiej temp.?
UsuńNinka, daj koniecznie przepis na tartę :)
UsuńTeż poproszę przepis:)
UsuńPieklam kiedys podobne,tylko budyń robiłam sama i dawałam na jabłka,dopiero później reszta utrtego kruchego. Bardzo mi smakowało,chociaz nie przepadam zaza budyniem w ciastach!
UsuńPiecze się z budyniem,budyń robi isę gęsty dość.ja spód-czyli kruche wcześniej chwilę podpiekam, na to daję jabłka ze słoika,albo robię szybki dżem z jablek. Wtedy takei ciasto piecze się raz dwa,tyle,żeby to kruche z wierzchu sie upiekło,tak do pół godziny góra-doł.
UsuńJestem ciekawa przepisu Ninki.
Tak, jak napisałaś - u mnie tak samiuśko! Tyle, że w porównaniu do Twojego gumna, to ja mam co najwyżej maluśkie gumienko...
OdpowiedzUsuńDamo, areał jest bez znaczenia:)
UsuńNo, nie wtedy, kiedy przyjdzie go obrabiać... :)
UsuńJa teraz na obiady robię na pierwsze rosół z makaronem, a na drugie makaron z rosołem.
Damo całego areału nie obrabiam bo nie wyrabiam:))
UsuńHanuś pięknie wyglądasz z pieskami na trawniku. Ależ z nich pieszczochy:))
OdpowiedzUsuńChętnie usiadłabym obok Ciebie, a i cięższe prace mi niestraszne.
Czekam ,kiedy zakwitnie Twoja grusza, mam nadzieję na jej zdjęcie w " ślubnej" sukni:))
Garde, ja też czekam! Już za momencik!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jesteś daleko, mogłabyś kamienie na bruk ponosić.
Haana, ja z lenistwa kupiłam gar na parę. Kładę wszystkie jarzyny jakie mam, trochę przypraw a potem oliwa albo masło, albo gotuję dodaję śmietanki i miksuję + grzanki. Daję słowy 5 min. Dla mnie gotowanie to też strata czasu ale pewne dania opanowałam na wypadek nieoczekiwanych gości. Albo podduszone, posiekane (tu trochę roboty) przyprawione i na jakąś szybką kaszę.
OdpowiedzUsuńMnie tam nie nudzi Twe gumno. Możesz fotorelacje zdawać z roboty co i rusz. A jak jeszcze zwierza się zna fotki zalapią, to już wogle super. U nas wiosna bucha, jak szalona. Ciepło, nie duje. A ja dziś mam lenia, jak stąd do miasta aniołów :)
OdpowiedzUsuńDziędobry :)
Ewa, mnie też dzisiaj coś nie sporo szło, ale plan wyrobiłam. Nooo, powiedzmy, że prawie. Znów zimno się zrobiło i do tego popaduje.
Usuńmimo, ze grypsko mnie powalilo a pan fizjoterapeuta wczoraj calkiem zmaltrertowal mi reke prawa i boli jak sto nieszczesc, ale powinno tak byc podobno...wiec mimo tego wyszlam na moje gumno warszawskie ktore ma 3x3 mkw no oko, i doliczylam sie 13 kwitnacych stokrotek i 4 kwitnace mniszki-mlecze, wszystko to na marnej trawce. Otoz skoro ta trawka nie lubi mi rosnac, teren jest troche malo sloneczny i pewnie kwasny, wiec postanowilam go obsiac stokrotkami, ile razy wychodze na zielone tereny to wydziubuje jakis krzaczek stokrotkowy i sadze na moim gumnie, mam ich calkiem juz duzo i bede kwitnac caly rok, bo one tak kwitna...po obrzezach wyzej wymienionego gumna kwitna inne rosliny np. hortensje bo one lubia glebe kwasna wlasnie, tzn. beda kwitnac kiedy nadejdzie ich czas...ciesze sie bardzo moim 3x3 gumnem.
OdpowiedzUsuńHana! dopatrzylam sie juz troche mniszkomleczow na Twoim gumnie i frodowego futerka fruwajacego po trawie..pewnie go czesalas w ramach odpoczynku od ziemskich robot.
UsuńGrażyna, moja siostra ma takie maniuunie gumienko. Wypieszczone i wychuchane, że aż! I kwitnące o każdej porze roku, poza zimą. Czasem jej zazdraszczam, zwłaszcza kiedy melduje, że się urobiła w ogrodzie, hrehrehre!
UsuńMniszki już kwitną, ale to jeszcze nie jest orgia. Dwa ciepłe dni i będzie.
Frodka podskubałam, żeby ptaki miały na pierzynki dla dzieci.
Hana - mozliwe, ze unikniesz gluta na tarcie jesli zapieczesz najsamprzod ciasto, letko schlodzic i dorzucac tego budynia oraz owoce. i siup do piecyka.
OdpowiedzUsuńCześć Kurki! Wszystkie pewnie zarobione po koniuszek nadobnego dzioba, jak to przy sobocie :) Przyznajcie się, Dziewczęta, że ta harówka + kisiel, to nie tyle dla urody gumna, co własnej. Jak chce się mieć kibić zgrabną i powabną, to trza trochę pocierpieć;) Tak to już jest w życiu, nic za darmo.
OdpowiedzUsuńKurczę, Ksan, to tak nie działa...
UsuńJak to? To nie mam przejść na kisiel? Harówa odpada. Nie wydolę i już!
UsuńKsan, właśnie kisiel skuteczniejszy. Ruch na gumnie jest dość jednostajny: skłon i wyprost, skłon i wyprost. I jeszcze rwanie.
UsuńSkłon i wyprost, to jeszcze ujdzie, ale rwanie ?? Po czymś takim to można mieć rwę. Kulszową. Nie, dziękuję!
UsuńA ten kisiel to można łączyć z golonką ?
Ksan, można łączyć. Kisiel musi być żurawinowy i bez cukru!
UsuńAha, kisiel ma być dietetyczny. To dobrze, bo goloneczka taka maniunia, prawie niewidoczna :))
UsuńAj,wy o tym budyniu i kisielu, a ja mam ochotę na coś słodkiego,ide pogrzebać w kuchennej szafce:)
OdpowiedzUsuńGrażynko, biednaś z tą grypą, szybkiego ozdrowienia życzę!
OdpowiedzUsuńDo jutra musze wyzdrowiec, bo chrzest w rodzinie..dziekuje
UsuńHanuś,oglądam i oglądam zdjęcia i za sprawą Twojej chusteczki takie wspomnienia przywołałaś taki dawny,sielski obraz,moja mam zawsze przy pracach polowych nosiła podobną i do tego fartuszek,a przy jej boku biegającego,rudego psa Tarzana.Taką chusteczkę czasem zawiązuję przy wichurach i tak jak wczoraj we dwoje pracowaliście tak ja bardzo lubię pracować z moim M i od czasu do czasu usłyszeć..Elżbieto! oderwij się od grabek,kawka podana...
OdpowiedzUsuńOt,nostalgia mnie najszła...
A Ty proszę nie szczędż nam fotorelacji,najlepiej na bieżąco!
Tyle masz pięknych zakątków,że wcale,a wcale siem nie znudzom:)
Elu, kiedy mnie denerwuje fakt, że zdjęcia nie oddają tego, co widzę wokół. Tych rozbuchanych czereśni, kwitnącego pigwowca, tawułek. Zdjęcia wychodzą beznadziejne. Nie potrafię złapać tego światła:( Ile można te zwierzaki i bruk?
OdpowiedzUsuńHanuś do upadłego można:))
UsuńBruk i zwierzaki jest git !
UsuńGumienko i Hanę siedzącą na niebieskiej ławeczce oraz futrzaki - takie foty mogę zawsze i w nieograniczonych ilościach :)
UsuńMożna,dużo i uprasza się o nie!!
UsuńNie narzekaj Hanuś na zdjęcia. Wiadomo, są statyczne, nie poczujemy na nich zapachów, gry świateł, kołysania się liści na wietrze.... To co robisz jest piękne i nam się podoba, nawet statyczne. Ty się napawaj urodą gumna w całej krasie, zostaw nam zdjęcia i tak będziemy zachwycone.
OdpowiedzUsuńPogoda się popsuła, nie było słońca, ale nie padało.
Ech, łaskawe jesteście! Bardzo!
OdpowiedzUsuńU nas pada.
U nas też już pada. Zdjęcia są super, nie marudź. A Frodzik i niebieściuchne krzesło w tle,toz to bardzo ładny portret (ino łapki nieco ucięte)
OdpowiedzUsuńŁaweczką:)
UsuńBrukiem się zachwycam!
OdpowiedzUsuńPięknie u Cię,Hanuś a najpiękniej to wygląda Frodo na Twym memłonie z roześmianym pysiem:)
OdpowiedzUsuńCzytam wsio na bieżąco ino chyba sama się wpakowałam w jakąś niechęć do wszystkiego przez nadmierne obcowanie z tvn24 i słuchanie rozmów z jedyną słuszną partią.Gdzie ci ludzie mają mózgi?
U mnie pogoda piękna,znaczy słonecznie ale wciąż zimno.
Gotowanie?Ja należę do tej grupy ludzi,którzy jedzą aby żyć a nie odwrotnie.
A tak we w ogóle to bardzo zazdraszczam wszystkim gumnowym i ogródkowym.Napracujecie się ale z jaką przyjemnością później możecie patrzeć jak...trawa rośnie:)
Chyba deszczowa aura zaciągnęła kurki do łóżek:)
OdpowiedzUsuńZatem dobrych snów,odpoczywajcie i snijcie o pieknych gumnach tonących w kwieciu:)
No dzie, Dora! Przeczesuję internet w poszukiwaniu ogrodowych inspiracji. Utkłam tam i znów się zdołowałam. Nigdy, nigdy nie będę mieć takiego ogrodu jak ten, czy tamten:(
UsuńOrko, jest prosty sposób na nadmierne obcowanie - nie obcować, co czynię od dawna. Wiem wystarczająco dużo, żeby mieć własne zdanie, a jatki i potok plugastwa wylewający się zewsząd, zwłaszcza z telewizora, nie jest mi do niczego potrzebny. Ogród jest harówką, ale też ucieczką i wytchnieniem.
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze nie pada, jest 11 stopni i chmury.
OdpowiedzUsuńHana nie dołuj się, weź poprawkę na to, że ogrody pokazują z najpiękniejszej strony. Twój jest Twój, takiego nikt nie będzie miał.
Polityka już mnie tak dołuje, że przestaję oglądać.
Gdyby się komuś chciało zajrzeć, to wrzuciłam do galerii 3 rysunki.
Nie wiedziałam, że już tak późno...
OdpowiedzUsuńHana, Ty masz cudowny ogród! Wielki, zielony, z niebieską ławką i brukiem... I z żywiną różnorodną. A Stefan (którego wprawdzie teraz nie ma, ale może jeszcze będzie, a jak nie będzie, to przecież był) jest wisienką na torcie. Och, jak ja Ci zazdraszczam! I mogę ogladać i oglądać.
No! A teraz idę do galerii Ewy!
UsuńByłam już. Cudne rysunki!
UsuńMa kobita dar, rękę i pazur, nie?
UsuńNo to niech dzień będzie dobry dla wszystkich Kurek-gumnopiórek.U mnie w nocy był mrozik bo dachy białe,acz słoneczko też już dawno nie śpi:)
OdpowiedzUsuńZajrzę i ja do Ewy.Jak do tej pory to najbardziej jestem zakochana w Jej lwich paszczach:)
Miłego i słonecznego dnia:)
Deszczowo witam Kurencje.
OdpowiedzUsuńPada, 6 stopni, na zmianę się nie zanosi. Miłej niedzieli życzę.
Dziękuję za ciepłe słowa o rysunkach.
No i diabli wzięli dalsze prace ogródkowe. Termometr mówi "outdoor 7" i siąpi. Brrr. I flance sałaty się chyba nie przyjęły wszystkie a część została przegalopowana przez piesy pomimo zabezpieczeń :-( Do dooopy z takom robotom. Pozdrawiam Kurki, życzę udanej niedzieli. Margolcia.
OdpowiedzUsuńDzień dobry!
OdpowiedzUsuńdziedobry, slonecznie i slicznie ale zimnoooooo - nogi mi zmarzly co jest czyms niezwyklym. reszty flanc jeszcze nie wsadzilam, bo albo zimno albo pozno. a teraz mi sie nie chce, hrehreherh
OdpowiedzUsuńRany, wieki nie byłam w Kurniku, a jeszcze dawniej mi do dni, w których czytałam wszystkie komcie...
OdpowiedzUsuńMam więc propozycję od czapy, nie na temat i egoistyczną: Hano i Miko, wydajcie Kurnik w postaci papierowej (a może jeszcze lepiej w wersji słuchalnej), żebym mogła nadrobić zaległości - bo do książki to jeszcze od czasu do czasu zasiadam, ale do blogów to już prawie nie. :(
Pokój zatem Kurnikowi, dobrej niedzieli, Kurejry kochane wszelkie, stowarzyszone, prezesowe, odwiedzające, czytające, komentujące i te co nie gdaczą, ale cichcem czytajo i sprzyjajo. :)
PS. A na temat to dodam, że ogród Twój, Hano, przepiękny. I chyba szybko polecę do mojego, żeby coś w podobie urządzić - te Twoje ścieżki i bruki z kamuszków i drewnianych plasterków! :)
Aha, i mam absolutnie takie same jak Ty refleksje na temat przygotowywania żarełka, podczas gdy robota w ogrodzie jest - mogłabym nie jeść niczego, może jakieś korzonki listki ewentualnie, bo żal czasu. I jaka to dezorganizacja takie wyjście z transu i konieczność wejścia do kuchni. :] Gdybym nie była taką przeciwniczką zupek chińskich z Radomia, to tylko nimi żywiłabym moich chłopulców. ;)
Jolko, do tego dochodzi jeszcze sprawa zakupów, a przedtem wymyślenia CO. Jak się człek urobi i utytła, a potem mus między ludzi lecieć z tym pazurmi czrnymi, z tym włosem spod chusteczki i całą resztą, to jakiś hordkor jest. Staram się ugotować coś PRZED, żeby potem się nie stresować i nie wypadać z transu. Często robię zupki z mrożonych warzyw - wrzucam do wody, coś tam dorzucę, jakiegoś ryżu, czy innych kluseczków, trochę ziół i szlus. Gęsta musi być, to wtedy drugiego nie chco.
UsuńAudiobuka się zachciewa, taaak? Nie jest to takie głupie, komentarze czytałaby każda Kura swoim osobistym głosem.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńDarmowe podlewanie od wczoraj,chłodno,a i tak wszystko śmiga w górę.
Ciepłej niedzieli wszystkim:))
Ewa2 śliczne obrazki w galerii:)
Taaa, podlewanie... Przed chwilą taki grad przeleciał, że zrobiło się biało. Na szczęście kulki nieduże i niczego nie uszkodziły, ale zimno jak na biegunie. Nici dzisiaj z robót ziemnych. Jak żyć?
OdpowiedzUsuńO cie florek grad?!u nas całą noc padało,dalej siecze i z zewsząd napływają ciężkie,ołowiane chmury,ciekawe z czym ido?:(
UsuńA w ogóle to czołgiem! I gdzie jest Rucianka?
OdpowiedzUsuńNo niestety, u mnie pada śnieg, normalny i biały... Gubałówka już cała zasypana, pies zakopany w kołdrę. A ja właśnie wczoraj posadziłam bratki w donicach, buuu...
OdpowiedzUsuńP.S. Informacja kulturalna informuje, że dziś na Kulturze popołudnie i wieczór z Szekspirem, od 17.00. Rozmowy, film Branagha "Wiele hałasu o nic" (bardzo zabawny i z moją ulubioną Emmą Thompson), 5xHamlet i "Burza" Warlikowskiego.
OdpowiedzUsuńMika,dzięki za informację,to mam zaplanowane popołudnie:))
UsuńBratki śliczne są,jakie kolory posadziłaś? one są dość odporne na chłody.
Ciepełka życzę:)
Dzięki za informację. Chętnie obejrzę, bo u mnie też barowa pogoda. Spacer musiałam skrócić bo przerwa między deszczami okazała się za krótka.
UsuńNa szczęście gradu ani śniegu nie ma i temperatura nawet znośna, około 10 stopni.
Miłego popołudnia.
Elżbieto, posadziłam żółte z czarnym środkiem, żółto-bordowe, same bordowe i niebieskie. Śliczne są i tak ładnie wyglądają. Na wszelki wypadek dwie mniejsze donice wzięłam do domu na noc, została taka większa. Mam nadzieję, że przetrzymają, zimno jak cholera.
UsuńMiko,będziesz miała kolorowo i wesoło,wszystkie słodkie są,długo kwitną i na pewno przetrzymają te pierońskie chłody,rankiem mieliśmy 6stopni!!
UsuńMikuś, bratki wytrzymajom, tu przetrzymały nocne przymrozki. A piesiowi się nie dziwię, ja też dzisiaj nosa z domu nie wychylam. Śnieg z deszczem .
OdpowiedzUsuńA ja w związku z pogodą usmażyłam górę naleśników, tak na 3 dni. Jedne będą z serem, drugie jak krokiety, trzecie z nadzieniem ruskich (zamiast pierogów).
OdpowiedzUsuńHana, a jak Ty tak na tej trawie będziesz siedzieć, to nie dość, że masz dwa psy, to jeszcze dostaniesz wilka...
OdpowiedzUsuń:) Hana lubi zwierzątka :)
UsuńDamo, poniosę i wilka...
OdpowiedzUsuńWitam nocną porą. U mnie też dziś cały dzień padało i jutro ma padać. Tak czytając, to prawie wszystkie Kury, ja też - jesteśmy podobne do siebie. Stać przy garach nie lubimy, latać ze szmatą też - o jak mi dobrze z Wami, jaka czuję się dowartościowana. Wprawdzie gumna nie mam, ale wczoraj znalazłam sobie też kolankową, ciężką robotę - odkłaczyłam grubą rękawicą gumową wszystkie dywany, dywaniki, koce. Matko co było sierści, a kot jeden.
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkim dobrej nocki.
Ania Bezowa
Ja lubię gotować...
UsuńMika,szacuneczek!!
UsuńAniu, toteż nie odkłaczam, co się będę stresować. Mam zresztą takie dywany, które trudno nazwać dywanami, co przez nie przelatuje jak przez wycieraczkę.
OdpowiedzUsuńNie szła mi robota dzisiaj ani na gumnie, ani nigdzie. Każdy ruch był na siłę, toteż odpuściłam i zaległam z książką, a co!
A ja zlikwidowałam wszystkie dywany i teraz te kudły sobie tak swobodnie fruwają po
Usuńpodłogach...
Damo, u mnie też mają dużą wolność i dowolność!
UsuńTo, że odkłaczyłam nie oznacza, że odkłaczam regularnie - nie, nie. Tak mnie najszło. Próbowałam pozbyć się dywanów, ale jakoś tak w tym domu zrobiło się pusto i zimno, dlatego są. Gdybym miała panele, byłyby gołe, ale parkiet nieciekawie goły wygląda, chociaż jest ładny.
UsuńAnia Bezowa
Aniu, stanie przy garach i inne szmatławe czynności nie są wszak sensem życia i trudno, aby kogokolwiek dowartościowywały. Chociaż pewnie są takie osobniki, dla których spełnieniem jest lśniąca podłoga. Ja w każdym razie do nich nie należę:)
OdpowiedzUsuńJa tez do nich na szczęście nie należę :)
UsuńPowiem Ci jednakowoż coś co Cię na pewno dowartościuje i nie będą to Twoje lśniące podłogi ;)Otóż Twoimi obrazkami wiszącymi u mnie zachwycała się wczoraj 18 letnia córka mojego kuzyna :)Czyli że młodzież mamy jednak rokującą i znającą się na rzeczy...
Zawsze uważałam, że mieszkanie jest dla mnie,nie ja dla niego. Wprawdzie czasem już mi przed sobą wstyd i posprzątam, ale długo się porządek nie utrzyma. Od czasu do czasu lubię coś ugotować, jak rodzina była w komplecie to trzeba było ją nakarmić. Teraz nie muszę, to nie gotuję, gotowanie i sprzątanie nigdy nie było dla mnie sensem życia.
OdpowiedzUsuńale zabawy w kuchni nie maja niczego wspolnego z czysta podloga. powiedzialabym, ze sa odwrotnie proporcjonalne wrecz!
OdpowiedzUsuńJa tam lubie bawic sie garnkami, byle nie za dlugo.
w zwiazku z czym jutro bedzie klops z jajami utwardzonymi - nie zabiera duzo czasu przygotowawczego, a rozhulam sie z przyprawami i bedzie dooobre. i babke kartoflana moze zrobie.....o taaak!
Gotowanie dla mnie nie jest sensem zycia, ale grzebanie w glebie tez nim nie jest. dzis sie ZNOWU umeczylam na gumienku i palcy nie doczyszcze juz nigdy :/
Chłodne dzień dobry Kurnikowi.
OdpowiedzUsuńJaśniej, nie pada, tylko 7 stopni.
Miłego startu w nowy tydzień i ciepła więcej.
u nasz tez zimno (termostat w kaloryferach nastawiony na 19 stopni bo ziomp.
Usuńzapowiadaja w tym tygodniu snieg.
Dopiero doczytałam, że chcecie dokładny przepis, to daję.
OdpowiedzUsuńNa ciasto: pół kilo mąki, 3/4 szklanki cukru, 250 gram masła, 1łyżeczka proszku do pieczenia, 2 jajka.
Na wierzch: 1 niesłodzony budyń waniliowy, 3 duże gruszki (niezbyt twarde i aromatyczne).
Zagniatamy kruche ciasto, odcinamy 1/3 i chowamy do zamrażalnika, resztą wylepiamy formę do tarty. Gotujemy budyń dodając cukier (tak jak w przepisie albo według uznania) i gorący wylewamy na ciasto. Gruszki obieramy, kroimy w plastry i układamy na budyniu. Na wierzch ścieramy na tarce (duże otwory) wyjętą z zamrażalnika resztę ciasta. Tartę wkładamy do nagrzanego do 180-ciu stopni piekarnika, pieczemy 45 minut.
Dla mnie taka kombinacja była za słodka, dlatego odjęłam z mąki kopiastą łyżkę mąki, a dodałam tyle samo kakao. A na jasnym cieście robiłam z budyniem czekoladowym i kwaskowymi jabłkami. Spód też czasem podpiekam, ale rzadko.
Forma na takie proporcje powinna mieć 30 centymetrów średnicy. A piecyk najlepiej włączyć przed rozpoczęciem układania gruszek na budyniu.
UsuńKureiry! Dzien Dobry! popatrzcie na zdjecia mojej kolezanki , kolorowy swiat kolibrow wenezuelskich
OdpowiedzUsuńna szary dzisiejszy dzien ...
http://miscaminos-meinewege.blogspot.com/2016/04/black-throated-mango-male.html
Mikuś...masz zime w Zakopanem!
Usuń