Ogród – piękno, harmonia, spokój. Takie przywołuje skojarzenia i tym w istocie jest. Ogrody zakładali już starożytni i na przestrzeni wieków różnie one wyglądały. Podlegały różnym modom i wpływom. Człowiek otoczony był dziką naturą, zatem w ogrodzie dążył do jej uporządkowania, czego odzwierciedleniem były ogrody barokowe, renesansowe, japońskie i mnóstwo innych. Łączyło je jedno - były perfekcyjne. Z biegiem czasu człowiek tak dalece zaingerował w środowisko i przyrodę, że teraz tworzy coś zupełnie odwrotnego – pragnie ogrodu „dzikiego”. Ja również takiego pragnę. Wydepilowane ogrody mnie nie interesują. Chcę dzikości trochę kontrolowanej! Zadziwiam samą siebie, bo nigdy dotąd nie miałam takich zapędów. Zawsze przy domu był ogród, ale pełnił on funkcję wyłącznie użytkową. W miarę jak dorastałam stawał się kulą u nogi. Trzeba było pomagać mamie, plewić, podlewać i takie tam. To był upierdliwy obowiązek, nic więcej. W miarę upływu czasu nasz ogród się zmieniał, przybywało w nim roślin ozdobnych i kwiatów, aż przestał być warzywnikiem i stał się OGRODEM. Nadal jednak niewiele do niego czułam. Rządziła w nim mama i moje pomysły – nawet gdybym je miała – nie miały racji bytu. Moja w nim rola ograniczała się do prac porządkowych, typu kopanie, koszenie, podlewanie, zbieranie liści. On nie był mój, po prostu. Toteż kiedy przeprowadziliśmy się na wieś i zobaczyłam ten pusty ugór, albo raczej plantację perzu i pokrzyw, z jedną starą gruszą i jedną czereśnią, tym bardziej nic mi nie zapikało.
|
Przed... |
|
Po... |
|
Przed i po |
|
Przed i po |
|
Po i przed |
|
W ubiegłym roku pod czereśnią |
|
Też w ubiegłym roku |
Ogłosiłam, że ogród będę mieć w doniczkach i poza tym żadnych szaleństw. I że nie po to przeniosłam się na wieś, żeby zarobić się na śmierć i takie tam. Hrehrehre! Bardzo szybko obudziła się we mnie dusza ogrodnika, która gdzieś tam musiała drzemać. Mam potrzebę zmieniania i porządkowania przestrzeni wokół siebie, zawsze tak miałam, od dziecka. Jestem z tych przestawiających meble, przemalowujących różne graty, upiększających otoczenie. No i poooszło! Dom i otoczenie wyglądały tak smętnie, że trzeba było trochę to uporządkować, chociaż pokrzywy wykosić. A skoro już się je wykosiło, to zrobiło się miejsce, żeby postawić stół i jakiś fotel. A jeśli już stół w ogrodzie, to fajnie byłoby zawiesić oko na jakimś drzewku, kwiatku, na czymś ładnym i zielonym. Zabrałam się za to bez większego pojęcia i bez większych pieniędzy, za to z entuzjazmem. Zagospodarowywałam teren intuicyjnie roślinami niezbyt wyszukanymi i odpornymi na trudne warunki. Ziemia tu słaba, gliniasta, przez wiele lat leżała odłogiem. Mnóstwo roślin zmarniało, popełniłam masę błędów, normalna rzecz. W końcu udało mi się stworzyć miejsce, które bardzo lubię, jest przyjemne dla oka, przyjazne dla zwierząt i jest moje! Nie jest to ogród pokazowy dla Mai w ogrodzie, ani on wiejski, ani miejski, nie francuski, ani angielski, chociaż podążam w tym kierunku (angielskim). To jest ogród eklektyczny! Który uwielbiam i w którym dobrze się czuję. Są iglaki, są – o zgrozo – tuje, jałowce, wierzby, morwy, lipy, derenie, ot taki misz-masz. Ale i tak jestem dumna z mojego gumna i będę się nim chwalić. Codziennie patrzę na nie z niedowierzaniem. Wszystko tu zrobiliśmy sami, każdy listeczek przeszedł przez nasze ręce. Nie uprawiam całości, nie dałabym rady zadbać o sześć tysięcy metrów. Chociaż chciałabym. Oglądam przepiękne ogrody w necie i aż mnie skręca z żądzy i żałości. Nie mam sił ani środków, aby zagospodarować całość. Mimo to nadal oglądam…
Taki mi się porobiło, że kładę się spać i chcę, żeby już było rano i żebym mogła już do ogrodu!
Bez zdjęć się nie obejdzie. Dzisiaj pierwszy raz od ponad tygodnia nie padał deszcz, udało mi się skosić trawę i posiać kwiatki.
|
Tutaj posiałam białe kosmosy, a na ich tle czerwone maki (Haniu z Zielnika, dziękuję!). Czujecie ten efekt? Patyki to zasieki. |
|
Kwitną dzikie czereśnie |
|
Niebieskie, hrehrehre. Ognio powiedział, że nie da mi już pędzla do ręki! |
|
Nie ma to jak świeżo skoszona trawka! |
|
Próby techniczne bruk przeszedł śpiewająco - kosiarka się nie haczy. |
|
Pnącze z lewej to akebia. W ubiegłym roku kupiłam taką bidę zamęczoną i proszę, jak się odwdzięcza! |
Wiecie co jest w tych kartonach? To są sadzonki od Elżbiety J.! Pierdylion sadzonek! Wszystkie posadziłam i wszystkie się przyjęły! Liliowce, hosty, pierwiosnek, kanna, wszyściutko rośnie! Elu, dziękuję!
A mam jeszcze inne nasionka od Hani, Mnemo i Opakowanej! Będzie kwietna orgia!
No. To się nachwaliłam, teraz podziwiajcie:)
Obejrzałam z zachwytem, czytać będę później. Teraz nie mogę.
OdpowiedzUsuńJeszcze tu wrócę.
No podziwiam i podziwiam. A najbardziej w zadziwienie wprawiło mnie zdanie :"Jestem z tych przestawiających meble...", no raju, tak jakbym o sobie czytała! A myślałam, że tylko ze mnie taki dziwaczek :-D Tylko mój Miś ma obawy, że kiedyś wejdzie do domu i rozwali się na czymś, co jeszcze rano tu nie stało. Hre, hre!. Pozdrawiam. Margolcia.
OdpowiedzUsuńOjtam Margolciu, więcej nas takich uporządkowanych inaczej!
UsuńFajnie macie. ja nawet śmieci nie przestawiam. jak spadno, tak leżo.
UsuńAniuM. co do śmieci, to całkiem inna sprawa:)))
Usuńojacie - czecia! lete czytac...
OdpowiedzUsuńHanuś przepięknościowe gumno i nie musi być francuskie ani angielskie najważniejsze że jest Twoje i stwarzanie go sprawia Ci taką olbrzymia frajdę! To moim zdaniem powinna być cecha wszystkich ogrodów. Powinny być naznaczone tym który go tworzy i komu ma służyć.
OdpowiedzUsuńRzeźba głowy nowa? bo do tej pory na wpadła mi w oko .
OdpowiedzUsuńMarija, rzeźba-świątek mieszka u nas od niedawna. Ognio dostał w prezencie od kolegi.
UsuńFajny podarek i pasuje jak ulał :)
UsuńPodziwiam, jest u Ciebie tak właśnie jak lubię...swojsko.
OdpowiedzUsuńOgród mojego dzieciństwa i młodości pełnił funkcję użytkową, kwiaty, które mama kochała były dodatkiem. Najbardziej mi żal, że nie mogę sobie wyjść, usiąść na progu, patrzeć na róże, zerwać z krzaczka poziomki, w sadzie jabłka. Skopanie i wyplewienie grządki dawało widoczne efekty, człowiek widział, dlaczego się zmęczył.
Doskonale Cię rozumiem, to przyjemność i satysfakcja stworzyć coś pięknego.
Ewa2, właśnie to jest fantastyczne we własnym ogrodzie. Że można wyjść prosto z łóżka, usiąść z sokawką na przyzbie i się gapić.
UsuńCudności ogród, przepiękny ! Moje, raczej nigdy nie spełnione marzenie :(
OdpowiedzUsuńMam tylko balkon i kwiatki w donicach a tak bardzo tęsknię za ogrodem.
Ale może kiedyś ? Kto wie ?
Kaja, na balkonie też można poszaleć! Znam takie szalone balkony:)) A z ogrodem nigdy nie wiadomo, może jakiś sam do ciebie przyjdzie? I będziesz miała swój Tajemniczy Ogród, czego bardzo życzę.
UsuńDziękuję Mika :)
UsuńKaja, kiedyś weszłam na stronę "balkony" i pożałowałam, że nie mam takowego. Ogród przyszedł do mnie całkiem z nagła i nieoczekiwanie. Taki splot losowych sytuacji. Tak więc czekaj cierpliwie!
UsuńImponująco wygląda to porównanie przed i po, masę pracy w wasz ogród włożyliście razem z Ognio i efekt jest wspaniały, właśnie taki półdziki i to jest fajne. Ja w waszym ogrodzie czuję się świetnie, bardzo relaksująco działa na mnie.
OdpowiedzUsuńNa kanale Domo+ jest program Alana Titchmarsha, znanego angielskiego ogrodnika "Najpiękniejsze ogrody W.Brytanii", coś przepięknego! Są bardzo różne, od przystrzyżonych po dzikie i ekologiczne, ale wszystkie piękne. Odcinki są w soboty przed południem. Hanuś, ja nagrywam, to sobie zobaczysz jak przyjedziesz:))) Mnie się bardzo podobał ogród starszego małżeństwa, gdzie połowa należała do męża a połowa do żony. Połówka męża była wymuskana, z przystrzyganym codziennie aksamitnym trawnikiem i uładzonymi klombami a połówka żony dzika i żywiołowa, z zarośniętą sadzawką i polnymi roślinami. I każdy był zadowolony:))
Mika, zdaje się, że przyjadę do Ciebie telewizję sobie pooglądać!
UsuńJa też wolę te angielskie. Pięknie masz i masz z czego być dumna .Zazdraszczam zwłaszcza tej czereśni ;)
OdpowiedzUsuńSonic, stareńka ta czereśnia i co roku drżę i pączków wypatruję. Są i kwitną!
UsuńMiodzik i masz jeeszcze masę powierzchni do przerobienia. Kiciusie na gumno nie wyglądają?
OdpowiedzUsuńAcha, jaaak by ktoś hciał sie cofnąć do poprzedniego posta to zakończenie kryminału napisałam.
Brawo Bacha, zaraz patrzę!
UsuńBacha, powierzchni mam jeszcze masę. Już ustaliłyśmy kiedyś, że się u mnie najmiesz:)))
UsuńJa mam jeszcze zapytanie, czy ktoś wie co z Barbarą???
OdpowiedzUsuńJa wiem, co z Barbarą. Orze w ogrodzie i przy wnuku, wszystko gra, ale casu ni mo.
OdpowiedzUsuńPiękny ogród - gumniany :)
OdpowiedzUsuńJa też chcę.....
Bacha fajne zakończenie napisała. Podobało mi się.
OdpowiedzUsuńTrudno wymienić co najpiękniejsze,bo jest cudowny i każdy jego zakątek uroczy,takie ogrody lubię dla siebie nie na pokaz i podobnie było u mnie ogród z dzieciństwa kojarzył mi się z obowiązkiem plewienia,podlewania itd. teraz mam go dla siebie i pracuję w nim dla własnej przyjemności i odpoczynku.
OdpowiedzUsuńW Twoim ogrodzie niezmiennie zachwyca mnie ganeczek,ławeczka pod czereśnią,poletka brukowe,dekoracje,kwiaty,guazy,piesy...wyliczać dalej?:):):)
Niebieskości ładnie wtopiły się w zieleń,a gdzie prosiaczek?
Co popatrzę na głazy to mi się powrót z Zakopanego przypomina i cichy podziw dla auta Hany, że takie stabilne, równiutko ciągnię. Hrehrehre
OdpowiedzUsuńBacha, wiesz, jak żałuję, że tak mało ich przytargałam? W tym roku nie popełnię tego błędu!
UsuńTylko rozłóż je dobrze w razie gdybyś sama wracała, żeby było stabilnie.
UsuńDobrej nocy wszystkim ogrodniczkom!
Elu, dziękuję!
OdpowiedzUsuńProsiaczek Wandzia czeka na swoją kolej. Będzie pilnował niebieskiej furtki, którą ktoś (?) musi zamontować. Będą zdjęcia oczywiście.
Dobranoc Kureiry, idę spać, Czajnik czeka, że o ogrodzie nie wspomnę!
OdpowiedzUsuńObejrzałam sobie jeszcze raz, zielono mi się zrobiło.
OdpowiedzUsuńZimno u mnie, tylko 6 stopni.
Dobrej nocy Kurki, idę już spać, ale jeszcze sobie poczytam do poduszki.
Nigdy nie miałam ogrodu, działki, ani nawet grządek. Miałam za to najukochańsze na świecie ludzkie łąki - boszsz cośmy tam wyprawiali, szałasy, stogi siana.... Potem zamieszkaliśmy w bloku. Nie raz tak sobie marzyłam, że jak będę na emeryturze, to sprzedam to mieszkanie i kupimy sobie chyżę w Bieszczadach i będę miała właśnie taki ogród jak Ty Hana - piękny, dziki i swój własny. Niestety na marzeniach się skończyło. Zdrowie podupadło, lata do emerytury się wydłużyły i dziś mieszkać na uboczu z dala od ludzi strach.
OdpowiedzUsuńZazdraszczam Ci gumna, bardzo Ci zazdraszczam - cóż moje marzenia prysnęły.
Pozdrawiam cały Kurnik po paru dniach milczenia
Ania Bezowa
Aniu, może tylko je przekształć, zamiast Bieszczad coś niedużego za miastem...
UsuńAniu, na uboczu nie znaczy na odludziu. W takich miejscach też ludzie żyją i funkcjonują - chodzą do pracy, do szkoły. Warunkiem koniecznym jest samochód. My mieszkamy na uboczu, we wsi bez sklepu nawet. Raz na jakiś czas jeżdżę do miasta i robię większe zakupy, a takie pomniejsze robię w miasteczku (5km). Jeśli trzeba do lekarza (tfu! na razie nie trzeba, poza wizytami kontrolnymi) to i tak trzeba zamówić wizytę i pojechać. Mam zawód, który mogę wykonywać wszędzie, pod warunkiem, że jest internet. Wiesz, takie strachy są najczęściej nieuzasadnione, wynikają z naszych "miastowych" przyzwyczajeń i wyobrażeń. Codzienne moje funkcjonowanie nie różni się specjalnie od tamtego, miastowego. Zyskałam dużo więcej. Zaryzykowałabym twierdzenie, że zalet jest więcej niż wad. A co czas przyniesie? Się zobaczy, tego nie wiem nikt - niezależnie od miejsca zamieszkania. Młódką nie jestem, wcale. Liczę się z sytuacją, że kiedyś trzeba będzie zwinąć majdan. Ale o tym pomyślę jutro.
UsuńMoże więc jeszcze warto o tym pomyśleć?
No właśnie Hana warunkiem koniecznym jest samochód. Na samochód nas nie stać, ani ja, ani mąż nie mamy nawet prawa jazdy - my po prostu nie nadajemy się do prowadzenia. Mieszkam za miastem w cudownym miejscu, za oknem wspaniały park, ale cóż to nie to, co własny kawałek świata.
UsuńHana mnie w życiu spełniło się tylko jedno marzenie - dziś żałuję, że się spełniło. Widocznie takim typom jak ja , nie wolno marzyć.
Niech trwa, to co jest.
Ania Bezowa
Oj, Aniu, chyba musimy Cię przeszkolić, co nie, Kury? Jak to, nie nadajecie sie do prowadzenia? Każdy się nadaje, to nie jest żadna filozofia przecież, a kwestia ćwiczeń i wprawy, jak z większością czynności. Rozumiem, że nie stać Was na samochód. Z tym też nie do końca się zgadzam, bo dzisiaj można kupić całkiem zgrabne autko za bardzo nieduże pieniądze. Ale z marzeniami to przesadziłaś! Marzyć wolno, a nawet trzeba. Pytanie o czym się marzy. Ja, na ten przykład, marzę o płocie, żeby Wałek nie uciekał. Nie mam jakichś wygórowanych marzeń - ot takie mam zwykłe, codzienne. Nie chcę przez to powiedzieć, że Ty masz wygórowane, absolutnie nie!
UsuńA wiesz Hana, że się uśmiałam z tego wszystkiego, nawet z tych moich marzeń. Nie, nie są wygórowane, absolutnie, takie malutkie, przyziemne. Nie marzę o samochodzie bukbroń, bo gdybym go potrzebowała to tak jak Wy może bym jeździła. Życie trochę kopie mnie w zadek, ale cieszę się tym co mam, a domek i własne gumno? czy ja muszę mieć? To, że napisałam, że zazdraszczam Ci gumna, to tylko tak słownie, bo w sercu nie ma zazdrości, ani zawiści - ja dobry człowiek jestem, cieszę się, że komuś coś się udało. Może mnie się też jeszcze coś w życiu uda? - byle zdrowie było, a z tym jest kiepsko - czyżby starość zaglądała mi w oczy? hahaha.
UsuńBuziaczki - Ania od Czajnikowej bliźniaczej siostry
Hana, ja też marzę o płocie!!! Intensywnie!!! Musze na niego w końcu zarobić;)
UsuńDo prowadzenia nie nadaje się książę Małżonek, za to do kupowania aut - jest "jedyny";)))) Ani niczego nie radzę - ale ja już teraz wiem, że jeśli kiedykolwiek się z mojej wiochy wyniosę to tylko do domu spokojnej (ekhem, ekhem...) starości;)
Dobranoc,śnijcie o rajskich ogrodach:)
OdpowiedzUsuńJa będę śnić,że jutro nie będzie padać.
I co, Elu, wyśniłaś?
UsuńDzień dobry, od samego rana zachwycam się. Piękny zrobiłaś sobie świat wokół siebie, Hano! Chce się patrzeć i żyć.
OdpowiedzUsuńDziękuję Julito, patrzę do wypęku. Już jestem po sokawce na przyzbie i po obchodzie, chociaż zimnem dzisiaj wieje.
UsuńOesu! No obumarlam z zachwytu. Zwlaszcza na widok PRZED-PO, az sie wierzyc nie chce. W jakim czasie zrobilas ten raj na ziemi? Ile lat trwalo klepisko->raj na ziemi? Musi duzo, bo zasadzone drzewa mocno podrosly.
OdpowiedzUsuńI pies tracal Maje w ogrodzie i wszystkie inne podrecznikowe porady, u Ciebie jest po prostu wyjatkowo klimatycznie i niepowtarzalnie. O!
Bardzo zazdroszcze, mnie pozostana juz tylko doniczki. :))
Pantera, nie wiem wprawdzie, jak wygląda Twój balkon, ale wpisz sobie w wyszukiwarkę "aranżacja balkonu" i zaraz zachce Ci się zmian!
UsuńRaj wyrastał 8 lat.
Nie moge zrobic tego kotom, musza miec miejsce na wybiegi i opalanie sie. Jak zaaranzuje ten balkon, to w obronie kfiatkuf nie bede mogla wpuscic nan inwentarza. Ja nie mam hektarow, jak Ty, zeby inwentarz se polatal.
UsuńNiech wiec juz tak zostanie. :)))
pusc se jako roslinnosc i fasole na sciany balkonu, kotom miejsca nie zabierzesz, a zielonosc zyskasz!
UsuńTez sobie poogladalam, to wielka przyjemnosc wyjsc do ogrodu w pizamce i oijac kawe zawieszac oko...a jest na czym. Pieknie Ci zarasta Hana! Dojrzalam jakas niebieska latarenke zawieszona na drzewie, wiec nie tylko machnelas na niebiesko klatke? i w malym okienku domu siedzi kureczka? ciekawam jest jak z ta furtka bedzie, i swiniaczkiem jej pilnujacym. Na plotku widze jakies pnacze o niebieskich kwiatkach, co to jest? podoba mi sie.
OdpowiedzUsuńA tak w ogole to....Dzien dobry
Grażyna, latarenka jest zbiegiem okoliczności - to prezent od Orszulki (dzie Orszulka???)
UsuńW małym okienku siedzi kura, zgadza się.
To niebieskie na płocie nie jest pnączem - to żywokost. Bardzo ładne i pożyteczne dla zdrowotności ziele, o dużych, dekoracyjnych liściach, ale tak ekspansywne, że chętnie wyprosiłabym je z ogrodu, przynajmniej z jego części (tłamsi inne rośliny), ale to prawie niemożliwe, więc machnęłam ręką. Niech sobie będzie. Do kwiatków przylatuje mnóstwo motyli i innych owadów.
Zywokost, chyba go nie widzialam w zyciu moim, bardzo mi sie podoba, i ladnie wyglada na plocie...a nie bedzie Ci pieknie gral z Twoja furtka niebieska?
UsuńGrażyna, i to jak będzie grał!
UsuńWidziałaś na pewno, zobacz w necie.
mieta jest tez strasznie ekspansywna ai starej daty ogrodkniki w tym kraju sadzo miete w...starych ceramicznych zlewach (tych kwadratowych, teraz niezwykle modnych), bo ma to to dziurkie a mieta nie ucieknie. moze masz odpowiednia instalacje sanitarna (np wychodek uszczerbiony, kupiony tani przez te szczerbe, znaczy NIEUZYWANY, hrehre) i zasadz zywokosta w tym, i dalej wedle plota. podoba mi sie zywokost. czy moge zamowic? znajde jakies wiadro z dziurom i pode plotem tez se zasadze, ladne te kfijatki niebieskie....
UsuńOpakowana, ile chcesz! Słać?
UsuńOpakowana, posadzenie go we wymborku to świetny pomysł! Albo za płotem. Lubią go trzmiele, motyle i inne robactwo.
Usuńżywokost idealny na spadnięcie z konia;)
UsuńDzień dobry Kurki :) Wreszcie, po paru dniach deszczu, słonko!
OdpowiedzUsuńHana, pięknie u Ciebie, pacze i podziwiam.
Też chyba dziś chwycę za kosiarkę...
Miłego dnia!
Edit: i już po słonku :(
Usuńza to zimno...
A jakby któraś Kurka miała nieoczekiwanie jakiś nadmiar sadzonek, to chętnie przygarnę. Psisko mi rozryło rabatki a bez kwiatków smutno.
Chwytaj Iza, chwytaj, zapach trawy ma zbawienny wpływ na psyche. U nas też pogodowo tak sobie - zmiennie, zimno i wieje, ale nie pada. Dokończę zasiewy, chociaż gnaty trochę mnie bolą.
UsuńPsisku zrób zasieki z patyków - u mnie pomagają, nie chce im się leźć przez patyki - idą tam, gdzie ich nie ma.
Hana, przywalam rabatki suchymi gałęziami, ale kiepsko to wygląda :(
UsuńA Bartek to kopara po zbóju...
Iza, spróbuj zasieków. Pod badylami leżącymi na ziemi toczy się życie i pachnie...
UsuńNo to ide wyciosać te patyki na zasieki...
UsuńJak nie będę pisać, znaczy, że se uciełam paluszki :)
Bedzie na Ciebie, Hana!
Iza, to może jednak lepiej zostaw te badylki?
UsuńWłaśnie na chwilę oderwałam się od prac polowych.
UsuńNa myśl, ile ich jeszcze trza wykonać, już opadam z sił.
Hana, poradziłam!
Obyło się bez rozlewu krwi.
Jestem dzielna?
Oj, Iza, bardzo! A przyhamowało Bartka?
UsuńSię okaże pewnie niebawem...
UsuńPrzepięknie, kiedy ja takiego się doczekam. Dwa lata kopałam, wyrywałam pokrzywy, nawiozłam tony ziemi, posiałam trawę. jest nareszcie równo i zielono ale wszystko małe. Teraz sadzę wszystko co możliwe, las sto metrów od domu to sadzonek nie brakuje. Kamienie za płotem leżą, niczyje, to pewnie coś wybrukuję, bardzo podobają mi się takie ścieżki z kamiennego bruku, ale nie wiem czy potrafię bo to trudna i cięzka praca a chodzi o to że sama chcę to zrobić.
OdpowiedzUsuńDom bez ogrodu i sokawki w ogrodzie to nie dom, to tylko mieszkanie.
Alina, doczekasz się, przysięgam! To taki etap niecierpliwego ogrodnika. Mnie też się wydawało, że to nigdy nie urośnie, w związku z tym wszystko rośnie zbyt blisko siebie (klasyka). Nigdy nie sądziłam, że cokolwiek z mojego ogrodu kiedykolwiek wytnę! A jednak! Teraz muszę przerzedzać, przesadzać, rozgęszczać. Roślinki łapią wiatr w żagle tak po 3-4 latach, zobaczysz, jak pójdą!
UsuńUkładanie bruku to prościzna, chociaż ciężka, nie przeczę. Ale przecież nikt Ci nie każe brukować na akord. Powoli, w miarę sił. Wbrew pozorom nie wybieraj płaskich kamieni (będą się ruszać). Wybieraj takie, które choć trochę są płaskie z jednej strony - tej, po której się chodzi.
Jest sporo takich kańciastych, jakby łupanych, nie ma okrągłych, moim zdaniem na bruk sie nadają, będę próbować napewno, bo nie szczymam
UsuńAlina, ja strasznie chciałabym trochę tych łupanych, a nie tylko te otoczaki i otoczaki...
UsuńOne (kamienie te) powinny być dość grube, bo inaczej będą niestabilne. Chyba że będziesz się taplać w zaprawie. Jeśli bez zaprawy i nie zależy Ci, aby poprzerastały trawą, wybierz darń, połóż na spód agrowłókninę, albo kawał folii (nieekologicznie, no ale). W takiej wersji jest z tym więcej roboty, bo włóknina, czy tam coś, przeszkadza w dopasowaniu kamieni na głębokość. Da się, ale dłużej trwa. Ale jeśli masz takie bardziej połupane kamienie, to łatwo dobrać podobną grubość. Pamiętaj, żeby kłaść ciut wyżej (chociaż centymetr) niż poziom ziemi, bo one trochę siądą. Pokażesz fotkę?
Po ułożeniu dobrze je polać wodą. Nazajutrz będzie wiadomo, gdzie trzeba poprawić, bo np. za bardzo się zapadło.
UsuńAlina, w miarę możliwości podsypuj piaskiem.
UsuńDzięki Hanuś za cenne rady, mniej więcej tak mi to to roiło. myślałam zebrać ziemię, posypać piaskiem i na nim układać kamienie dość blisko siebie, a między nich dać zaprawy, są jakieś cementy kolorowe a biały to na pewno byłoby kolorowo i trawa by nie przerastała. Uroiło mi się zrobić taki placyk do siedzenia pod starym drzewem, na stolik mam starą niewielką beczkę jakby przykręcił okrągły blat byłoby super, do tego ławeczka albo leżaczek i oh! Wokoło nasadzę słoneczników, no bo jeszcze nic nie urosło i będzie jak w Toskanii. Może tą beczkę i ławkę walnę na niebiesko? Jutro zrobię zdjęcie tych kamieni i ci wyślę, bo one chyba będą dobre. Wszystkie te kamienie przyniosła woda podczas powodzi, po prostu wypłukała je z potoku w lesie.
UsuńOj tak, ślij! Paczaj, to i powódź czasem może się przydać:)
UsuńW kwestii zaprawy można kupić gotową podsypkę, którą sypiesz na kamienie i polewasz wodą. To musi być cement z piaskiem, ale sama w życiu nie umieszasz właściwych proporcji. Kup gotową, to nie jest drogie. Nie może tylko za długo leżeć, bo skamienieje. Jeden woryszek powinien starczyć na taki placyk. Ale uprzedzam, że z czasem to się częściowo wykrusza, chociaż nie aż tak, żeby miało to jakoś zasadniczo zniszczyć bruk.
Jak u Ciebie zielono! U mnie nie bardzo. Wszyscy piszą, że nareszcie słonko po dniach deszczowych ... a u mnie padało tylko jeden dzień, sucho okrutnie - aż boję się co będzie latem.
OdpowiedzUsuńLubię takie ogrody, co to nie jest wwszystko jak z katalogu ... u mnie dziki mocno. Też mam taaaaki obszar, że tylko częsci zagospodaruję, bo nijak nie ogarnę całości. Zresztą ja z tych co to nie lubią w ziemi ... ale lubią mieć kwiaty ;) a na ogrodnika nie bardzo mam, więc nie ma wyjścia. Też posiałam co nieco, zobaczymy czy coś wyrośnie ;)
Ataboh, mnie też się wydawało, że nie lubię i pacz! Obudziło mi się:)))
Usuńsz, Hana, dryg do takich robot ziemnych, bo jakbys nie miala to by Ci tak nie wychodzilo :)))
OdpowiedzUsuńzdjecia przed i po powalaja. Wasza przyzba czy jak tam, ganeczek, to mam nadal w oczach, bo mi TAK do gustu przypadl! Duma gumienna zasluzona ;)
a tak wogle to dziedobry - piekne slonko, cieplo (koniec swiata), dzis tylko ceramika i zadnych zlecen - hurra ;)
Sama nie wiem, Opakowana, czy to dryg, czy co? Moja wiedza ogrodnicza jest mikra, chociaż czytam, szukam, pacze. W dużej mierze to sprawa uporządkowania przestrzeni wokół, roślinek też, pewnie, ale cudów na kiju to tu nie ma, przecie wiesz:)
Usuńco Ty trujesz!! cuda na kiju SO!
Usuńto jest dryg rozbudzony!
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńNa początek nacieszyłam oko zielenią i za każdym razem wyławiam ciekawe detale...pięknie.
Ranek był słoneczny i zimny, teraz już chmurki przysłaniają słońce.
Pogodnego dnia wszystkim Kurkom życzę.
Ewa2, dziędobry, u nas też zimno i wieje, chyba czapusię założę do prac polowych.
Usuńa u nasz jest tak peiknie i cieplo, ze az nie wierze! posadzilam roslinnosci (dla slimakow) oraz zasialam nasturcje (uwielbiam), groszek pachnacy (uwielbiam), tego co pachnie slodko na noc a filutowe malusie kfijatuszki ma (uwielbiam). wyszly mi doniczki, ziemia i miejsce ;)
UsuńOpakowana, maciejkę znaczy zasiałaś?
UsuńJa dziś kupiłam, bo zapomniałam wcześniej.
UsuńNajpierw kryminał, bo pod nim to pewnie mało kto przeczyta; autorki to po prostu supertandem z bajerami :))))) - Czyli Sonic i Rogata jako tandem plus pozostałe Kurki w postaci większych i mniejszych bajerów:))))))))))))))))) Świetnie Wam to wyszło! Fantastycznie!
OdpowiedzUsuńA teraz ogród. Ja ogrodu co prawda nie mam, ale Twoje podejście do tematu jest mi bardzo bliskie. Też lubię przestawiać, zmieniać przestrzeń wokół siebie i dlatego teraz cierpię, bo ustawienie mebli po ostatnim remoncie jest takie, że praktycznie nie mam możliwości manewru - wchodzi w grę tylko przestawienie stołu i foteli (w celu uzyskania miejsca na choinkę), które kompletnie zagraca pokój. W kuchni też nici z przestawek, bo jest tu stanowisko komputerowe, a ostatnio klatka z drugim królikiem córki (tymczaskiem, który przeszedł poważną chorobę i którego raczej, nikt nie będzie chciał adoptować). No, ale remont się zbliża i będę przestawiać, co się tylko da :)))))
A moje ogrodowe wspomnienie jest przeciwieństwem Twojego; jako dziecko mieszkałam w dawnej dozorcówce przy dużej kamienicy. Było tam podwórko złożone z dwóch części - właściwego podwórka i przedwojennego ogrodu, który z biegiem lat ulegał powolnej dewastacji. Pamiętam jeszcze drzewa i krzewy owocowe, zieloną trawę, zdziczałe stokrotki, samosiejki warzyw... i postępujący proces przemiany przyjaznego miejsca w klepisko. Początkowo mieszkańcy jako-tako dbali o ten ogród, nie pozwalali dzieciakom (a raczej młodzieży), niszczyć zieleni i drzew, ale kiedy starzy lokatorzy poumierali albo się wyprowadzili, nikt już o to nie dbał. Niedawno odwiedziłam to podwórko - został na nim jeszcze orzech włoski i jedno drzewo wiśniowe.
Kurczę, Ninko, kiedy widuję takie miejsca, to aż chce mi się zakasać rękawy. Nie rozumiem dlaczego ludziom nie chce się tego ogarnąć. Takich podwórek z ogromnym potencjałem jest w miastach mnóstwo. Coś się powoli zmienia, ale przeważnie tylko tam, gdzie ktoś ma pomysł np. na knajpkę.
UsuńObserwuję to zjawisko codziennie, tutaj, na wsi. W 90% wygląda to tak, że od ulicy stoi wypasiony, złocony płot, drzwi wejściowe mienią się lustrzanymi szybkami, czasem nawet stoi jakaś pelargonia w doniczce. A za tym klepisko, składowisko rupieci, stare, zardzewiałe maszyny, kupa obornika, jakieś worki nie wiadomo z czym, kiła i mogiła. Między tym wszystkim, na klepisku, w kurzu, pyle, czasem błocie bawią się dzieci. W niedzielę po kościele gospodarz w białej koszuli stoi przed płotem i gapi się nie wiem na co.
Najbliższy sąsiad w ub. roku wyremontował sobie dom. Całkiem ładnie to zrobił(bałam się, że pomaluje np. na odblaskowy seledyn, albo niebieski, hrehrehre). Dobudował bardzo porządny i ładny taras, zadaszony i opierający się na solidnych, pięknych belkach i w ogóle. Taras szybciutko zamienił się w skład rupieci...
Nie rozumiem tego i już.
W sąsiedniej wsi jest fioletowy dom...zaczepisty kolr. A jak wpasował się w mazurskie klimaty...uuuu. Dom nawet ładny, ma czerwoną dachówkę i ogrodzony jest ceglanym murem, ale ten filuet...
UsuńTaki bardziej alzacki klimacik:)
UsuńNo własnie, ogród może być przyjemnością, a nie tylko przykrym obowiązkiem.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę angielski styl, a nie taki "poznański" pod linijkę, z wygrabionymi rajkami i żeby ani jeden listeczek nie leżał, bo skaranie boskie z tymi liśćmi jest!
Kryminału nie czytałam, ale kiedyś ,jak będę miał mnóstwo czasu, to poczytam Wasze dzieło :)
Lidka, mówi się "liściami". I zapomniałaś o ptakach, którym strąca się gniazda "bo ino srajum".
UsuńSąsiadka czasem przychodzi i mówi: ale tu mosz tych ptoków! Nie srajum ci? U nos ni ma!
He, he u mnie tysz srajum, bo siedzo na tarasowj półce, pewno na noc przylatujo, jak nas nie ma. No i niech srajo. Mojej siostrze srajo bociany na nowy plot, a te to potrafio walić. Jest sposób na srule, płot od marca do sierpnia, ogacony pod gniazdem czarną folią, bo guano żrące jest i nie chce się zaś umyć.
UsuńMnemo, Ognio ma cały warsztat poprzykrywany foliami, bo jaskółki go sobie upodobały (warsztat znaczy, nie Ognio).
UsuńJa swój zakładałam na gołej ziemi gdzie były sadzone ziemniaki ,słabo rosło więc ziemię przekształcono na działki budowlane- to było 17 lat temu-.Teraz jestem na etapie wykopywania i dosadzania ,coś słabo rośnie , coś słabo wygląda w tym miejscu ,coś w jakiejś pomroczności posadziłam czego nie znoszę np tuje ,własnie wczoraj wykopałam już ostatnie a było ich przeszło 20 ,coś trzeba wsadzić w to miejsce. Tak w kółko ale to jest moje życie i tylko myślę czy zdążę zobaczyć efekt końcowy,jeżeli takowy będzie.I wcale się nie przejmuję , że gdzieś tam wyrasta mi zielsko ,bo zbrakło czasu lub siły.Zielsko też piękne.Krystynaulowa
OdpowiedzUsuńKrystynoulowa, cześć i czołgiem w Kurniku! 17 lat to już prawie puszcza! Ja tam lubię tujki, bo są odporne i nawet na moim gliniastym i zaperzonym gumnie rosną. A skomponowane z roślinami o innym pokroju wyglądają pięknie. Nie znoszę tujek w szpalerze wedle płota, co jest coraz częstszym widokiem. Albo ta koszmarna moda cięcia ich w kulki, srulki i inne bonsaje. Zwłaszcza na tle kupy śmieci i zardzewiałych maszyn. Mam takie zdjęcie, gdybyście nie wierzyły.
UsuńNo właśnie, ja też nie lubię tujowych szpalerów, ale bardzo blisko mnie, w bocznej uliczce rosną bardzo stare tuje, co najmniej pięćdziesięcioletnie, nigdy nie formowane - odcinano tylko dolne gałęzie; teraz są jak drzewa, pochylone, powykręcane - piękne! Choć te najpiękniejsze, najbardziej nietypowe wycięli:(
UsuńNinka - na pewno tuje a nie cisy? cisy lubio rosnac krzywo powykrecanie...
UsuńNa pewno tuje, nie ze mną te numery; botanika to moje hobby, no, może nie bardzo poważne, ale lubię wiedzieć, jak roślinki "mają na imię", i jak nie wiem, to sprawdzam. A tuja i cis są do siebie zupełnie niepodobne.
UsuńNiech O. nie marudzi, krzesełko ma bardzo słuszny kolor.
OdpowiedzUsuńDziękuję Skrzatko za zrozumienie i wsparcie.
UsuńHana [podziwiam, podziwiam i jeszcze raz podziwiam. Twój wpis jest bliski mojemu sercu. Bo i ja oglądami i podziwiam inne ogrody i na podziwianiu sie przeważnie kończy. No cóż popatrzyć zawsze można.
OdpowiedzUsuńPisałam to już dzisiaj u Aluchy - ja, nie lubię grzebania w ziemi. Ale lubię patrzeć jak rośnie, jak kwitnie. Lubię otaczać się zielenią. Skoro lubie efekt końcowy, muszę zacząć lubić efekt początkowy :-)
ps. Post napisałaś w najbardziej odpowiednim momencie dla mnie. Jakieś zwątpienie mnie ogarnęło. Może przytłoczył brak kasy na wszystko. Jakoś lżej mi sie zrobiło oglądając Twoje zdjęcia. U mnie kiedyś, też tak będzie wyglądało :-) Dziękuję
Czytając Hany post, myślałam "idealny dla Graszki" :D
Usuń:)))
UsuńMyślałam, pisząc, o Graszce:)
Graszko, dopóki nie przejdziesz ze sklepową na TY, to tymczasowość będzie Cię zniewalać.
UsuńPotem już z górki...
Graszko na początki ogrodu wystarczą sąsiedzi, znajomi, koleżanki, miejscowe rośliny. Uważnie patrz po rowach:) Wiesz ile ja przyniosłam w ten sposób roślin? Ludzie wywalają w śmieciach sadzonki, te się tam ukorzeniają i rosną. Mam i pięcioklapka z takiego śmieciowego rozsadnika i irysy i takie na g... z dużymi liśćmi, narcyza, bzy, karagenę, dziką różę, wszystkich nie spamiętam. Pierwsze kwiaty dostałam od sąsiada, przywiózł na taczce, czesc od siostry, jechały ponad 400 km i nadal zwożę, jak tylko mogę. Teraz Elka mi przyśle. Jak też Cię poratuję, jak będzie nadmiar. Niektóre krzewy cudnie się same ukorzeniają, taki np. bukszpan, tamaryszek, derenie, lawenda, pnące roże, hortensje (przyspać ziemią gałązkę)i inne. Jedne bezpośrednio w ziemi inne w wodzie. Pytaj, jak chcesz to podpowiem. Zakup tylko ukorzeniacz:) No i przyglądaj się na spacerach rowom, krzakom i pytaj ludzi, czy podzielą się sadzonkami.
UsuńPodobne tematy mamy na blogach :)
OdpowiedzUsuńHana, piękna metamorfoza! Mi też się podoba dziko, nie do końca grzecznie ;)
A w dzieciństwie robiłam wszystko żeby nie iść do ogródka i mama mnie nie zmuszała. Za to, na przykład prasowałam. :)
Do tej pory nie chce mi się nic w ziemi robić... Chciałabym żeby było inaczej. Może się to zmieni, bo uprawa balkonowa mi wychodzi, do domu znosze nowe kwiaty i żyją... :)
Zmieni się, Alucha, zmieni! Już tam Dziadek nad tym czuwa!
UsuńGraszko, dopóki tam nie zamieszkasz i nie okrzepniesz, będziesz się miotać od euforii po wręcz przeciwnie. Wierz mi, to normalne. Długo miałam tutaj poczucie jakiejś tymczasowości, jakbym nie była u siebie, albo jakbym była na wakacjach, co nie do końca było niemiłe. Ale też nie do końca miłe, trudno mi to określić.
OdpowiedzUsuńMy również nie byliśmy, ani nie jesteśmy krezusami. Sprzedaliśmy działkę w P-niu, za co kupiliśmy to siedlisko, nie chcieliśmy budować domku pod miastem w szeregu z innymi domami.
Na czarną godzinę są jakieś tam oszczędności - nienaruszalne. Żyjemy z pracy, jak wszyscy, na bieżąco, czy to w mieście, czy na wsi. Kasą się nie stresuj, bo życie tam nie kosztuje więcej. Remonty, owszem, ale to się robi powoli i stopniowo. Najważniejsze, że będzie dach.
dzień dobry, kochany Kurniczku!
OdpowiedzUsuńmało mnie ostatnio, ale staram się przynajmniej Was podczytywać.
Miko, Twoja bajka ogromnie mi się spodobała!
dziewczyny, szczęka mi opadła na widok Waszego kryminału. powoli go czytam, świetnie Wam wyszedł :))
Hana, nawet nie umiem sobie wyobrazić, jaką radość czujesz na widok tego, jak własną ciężką pracą zmieniliście dom i gumno. jak ono dzięki Wam wypiękniało i pięknieje nadal :))
Kurki, pisałam Wam parę dni temu o Emilku Koryczan, o jego nieprawdopodobnej woli życia i walce o nie. na operację Emilka potrzeba jeszcze bardzo, bardzo dużo pieniędzy. ścigamy się z czasem. trzeba je zebrać jak najszybciej, póki Emilek ma jeszcze szansę przeżyć kolejną operację, a raczej operacje. dzisiaj Emilek i brat kończą 5 lat. dajmy im dziś prezent - chociaż 5 zł. KAŻDA złotówka jest naprawdę na wagę życia.
https://www.siepomaga.pl/emil
https://www.facebook.com/emilkoryczan/
http://www.emilkoryczan.pl/
Się pomaga, TG:)
UsuńMika, tez ogladam programy ogrodnicze na Domo. I z buzia otwarta ogladam angielskie ogrody.Spelnie jedno z moich marzen, zwiedze niedlugo Wisley Garden, ach:)
OdpowiedzUsuńHanus, co to gadac! Bajecznie jest! Wiem to z autopsji:) Przyjaznie i pieknie:)I co roku sie zmienia. A ile z tym pracy! Szapo!
Ale ile radosci, z kazdej roslinki co wzejdzie, ilez niespodzianek:)
U nasz tez przestalo lac, to troche dzis w ziemii pogrzebie, choc jeszcze do siebie nie doszlam po zaziebieniu.
Oglądam i się zachwycam. Jak zawsze, gdy widzę gumno:) Piękny macie ogród! Widać w nim Waszą pracę i serce. No i jest duży. A to ważne! Można po nim biegać swobodnie:)
OdpowiedzUsuńKalipso, nie biegam, bo nie mam czasu:))) Ale so tacy, co biegajo...
UsuńJakbym miała taki ogród, to bym biegała! I też pewnie bym miała takich, co biegajo... Oj, rozmarzyłam się:))) Bu...
UsuńHanuś Twoje gumno niezmiennie piękne. Ech marzę o takim ogrodzie......
OdpowiedzUsuńNa szczęście tutaj , gdzie mieszkam jest sporo zieleni,a obok osiedla stary park, zrewitalizowany niedawno ( trochę za bardzo wymuskany jak na mój gust). To mi musi wystarczyć. A jeszcze chciałam się wam pochwalić, nowymi lokatorami, którzy zamieszkali na brzozie rosnącej naprzeciw mojego okna. Zdjęcia są dzisiejsze i wcześniejsze też.
https://picasaweb.google.com/107911817953789696415/Ptaki#
paczaj, ja wczoraj tez takiego pseudo-Stefana przydybalam na rozpanoszaniu sie w naszym frontowym ogrodeczku - ale wygrywasz - masz gniazdko! nigdy nie widzialam gniazdka golebiego!!
UsuńJa też nie, choć może widziałam, a nie skojarzyłam że to ich:))
UsuńAle wiesz, myślałam że z tego gniazda nic nie będzie, bo z początku ze dwa razy im patyki zjechały z gałęzi. Lecz wytrwale budowały dalej i jest.
Mam nadzieję, że uda im się odchować pisklęta, a przede wszystkim uchronić je przed gawronami. One są gorsze niż osiedlowe koty.
Garde, takie sierpówki też mam na świerku i gruchajo sobie. Widzę, że Twoja osobista sowa ma się dobrze i nadal tam mieszka? Jest piękna! Mogłabyś jakieś myszki jej podrzucać, albo inne mięsiwo.
UsuńHanuś sowa poszła gdzieś, pewnie sama organizuje sobie żarełko. Mam nadzieję, że wróci zimą. To zdjęcie jest z grudnia:))
UsuńSierpówek też u nas pod dostatkiem. Natomiast gniazdko należy do gołębia grzywacza, nie widać go najlepiej zza tych listków, a szkoda bo piękny jest. Jak mi się uda, to może zrobię mu ładniejsza fotkę.
u nasz to sroki sa ohydnie bezczelne i kradna kosie dzieciatka z gniazd!
UsuńHana - Stefek sie pokazuje czy dal noge?
Pięknie. Ja z ogrodnictwem do tej pory nic i uczę się dopiero. W większości od Was. Jak narazie najlepiej wyszły mi pokrzywy i mniszek ;)))
OdpowiedzUsuńchesz przepis na chrupki z pokrzyw? A młode listki mniszka na kanapki albo do sałatki się nadają, więc się nie martw.
UsuńPod warunkiem, że przed kozami zdążę ;)
UsuńMariolka, nawet jeśli nie zdążysz, to i tak będą chrupki!
UsuńHana ja zamawiam codziennie, specjalnie dla mnie dawkę fotek z Twojego gumna i szczegółowy opis ile, co urosło. Mogłabym godzinami o ogrodzie. A, że widziałam Twoje gumno to mniej więcej umiem te zakątki sobie przypasować. Z ogrodem związana jestem od dziecka, głównie, tak, jak Ty - obowiązki pielenia, raczej niewiele do powiedzenia w kwestii nasadzeń. Ale u nas, na miarę tamtych lat, zawsze był ładny ogródek, pnące róże, tamaryszki, cisy. Ja uwielbiam tajemnicze zakątki splątane w bluszczu. Moje gumno jest, jakie jest, uprawiane lat tyle, co Twoje, ale gdzie mu tam...rośnie połowę wolniej niż u Ciebie. Szczególnie, że dopiero sezon, jak mamy wodę. Ale i tak jest pięknie, a nodrzwie dwa razy takie, jak płot. Tujki-chujki są be, jeśli jest ich szpaler i poza nimi nic. Takie w kompozycjach są fajne, robią właśnie te zakątki, które uwielbiam. Mam zalążki dwóch takich zakątków, reszta w planach, bo to koszt spory, nie starczą dwie sadzonki. Ela i mnie uszczęśliwi sadzonkami, już mam dla nich miejsce, a liliowce bardzo lubię, hosty również. W tym roku zairysiłam się sadzonkami od siostry i znalezionymi w lesie. Jak będziesz chciała to wrócimy do tematu jesienią, Hebe Ci odkopie irysów i wyśle. Widziałam na Domo+ jakiegoś faceta z Polski, który ma prawdziwą hodowlę, przecudne odmiany. Poranne uczucie błogości od tego patrzenia na gumno znam i tęsknię codziennie. Tyle ranków nikt na nie patrzy, a tam codziennie nowe listki, nowe gałazki wyrastają...Wrócę tu jeszcze tylko zupę zamieszam:)
OdpowiedzUsuńW nawiązaniu do mojej wcześniejszej wypowiedzi dodam, że co roku jesienią oświadczam, dość tyrania, nic nie sadzę nic nie sieję. Leżę i odpoczywam. Nadchodzi wiosna, a ja, co? To samo, co rok wcześniej, od świtu do nocy na gumnie. W deszczu też. W tym roku zagoniłam WU do zrobienia skrzyni permakulturowej. Na swoje dyniowate, już mi kiełkują w domu w doniczkach. Na ziemi nie urosną, do sąsiada już nie idę w obawie przezd randapem. Pod płotem przygotowałam grządkę na fasolę tyczną. Zrobiłam też mały eksperyment ziemniakowy. W worek jutowy nawkładałam na przemian słomy i ziemi i piętrowo zasadziłam ziemniaki ( w worku wycięłam dziurki w miejscu, gdzie ziemniak). W oryginale robi się taką tubę z siatki ogrodzeniowej, ziemniaki łatwo przerastają przez oczka, ale ja nie mialam siatki. Podobno z 1.5 kg można zebrać 15 kg. Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Na razie stoi ten worek w zacisznym miejscu, bo może jeszcze być przymrozek, potem wystawię na słonko. Niech rosną, może na jaki obiadek będzie.
UsuńMnemo, to sie nie da tak leżeć i nic nie robić. Utyrasz się fizycznie, ale psychicznie na pewno jesteś wtedy bardziej wypoczęta, niż gdybyś się wałkoniła. Zreszta wałkonienie się jest nudne.
UsuńMnemo, gumno widziałaś w momencie najgorszym z mozliwych, bo w listopadzie:(
Usuńi tak było ładne:)
UsuńZobacz Hana ja dopiero teraz zauważyłam, że od ganku w bok prowadzi ścieżka do furtki pewnie, u Ciebie nie zwróciłam na to uwagi. No ale wjechaliśmy przez bramę i wyjechaliśmy przez nią. No i świetne towarzystwo ludzkie i zwierzęce, odciągało trochę uwagę od gumna :)
OdpowiedzUsuńKurietty wybaczcie, że się powtarzam, pisałam już o tym wczoraj na końcu komentarzy pod poprzednim postem, więc może zainteresowane nie zwróciły na to uwagi.
OdpowiedzUsuńO cóż się rozchodzi, a o to że może warszawskie kurencje miały by ochotę na malutki sabacik :)
W maju będę u Opakowanej i obie z chęcią pogdakałybyśmy z kurnikowymi Warszawiankami :)
Będę także u Kalipso i jest jeszcze taka propozycja, że może by jakaś dobra dusza z Warszawy pojechała by ze mną dalej do Ostrołęki.
Termin mojego pobytu w okolicach Warszawy to 14-17 maj.
I co Wy na to? :)))
Odzywam się, jako miejscowa. Bo jestem chętna, jak cuś nie pokrzyżuje planów, zawsze zastrzegam, bo czasem może się jakieś szkulenie trafić czy cuś.
UsuńOczywiście że musowo trzeba uwzględnić przypadki losowe. Cieszę się, że jesteś chętna :) Szczegóły sobie ustalimy jak już będzie zbliżał się termin mojego wyjazdu.
UsuńKurde, znów muszę Wam pozazdraszczać. W połowie maja nie mogie.
OdpowiedzUsuńSzkoda Hanuś, że nie możesz.
UsuńSzkoda, ale rok jest długi przecie. Nie ten sabacik, to inny!
UsuńNie wiem, Marija, którą ścieżkę masz na myśli. Kiedy patrzysz na zdjęcie ze świątkiem, to furtka jest na przestrzał przez ganek, znaczy się na wprost. Będzie niebieska, to nie przegapisz:)))
OdpowiedzUsuńNo więc właśnie o tej mówię, nie miałam okazji przez nią wchodzić, no i nie zauważyłam :)
UsuńHana, to zestawienie przed i po robi niesamowite wrażenie. Było tak goło i raczej niewesoło, a teraz jest zielono, kolorowo i pięknie. Wiem, wiem, mnóstwo pracy w to włożyliście, podziwiam Was i podziwiam gumno.
OdpowiedzUsuńGumno - marzenie!
Ksan, największe wrażenie robi na mnie! Ciągle nie dowierzam, że to ja, moimi ręcami!
UsuńMnemo,proszę uprzejmie do maila:)
OdpowiedzUsuńTa jest! Lece...
UsuńWitam wieczorową porą,wyśniłam sobie dzisiaj bezdeszczową pogodę i parę spraw udało się załatwić.
OdpowiedzUsuńTeraz lecę poczytać co dziś nowego w Kurniku.
Elu, miałam zastój ogrodowy. Wyszłam na gumno w kurtce, czopce, bo wichur, zerżłam 3 metry żywopłotu i świgłam sekatorem do koszyka. Od tej pory się obijam.
OdpowiedzUsuńTeż dziś troszkę ogarnęłam gumno, choć huk pracy jeszcze przede mną.
UsuńZmasowany atak wszelakiego zielska napiera...
Czemu to jednak w większości chwasty???
Izo, te chwasty to zazwyczaj zdrowotne i do jedzenia,ale się nie znam,tylko pokrzywę zrywam i używam:)
UsuńPodzielę się chętnie np. ostami!
UsuńTo nowość u mnie w tym sezonie.
Jest promocja, ktoś chętny?
Iza, juz raz zachwyciłam się ostami, dziękuję!
UsuńMogę się podzielić szczawiem. Czyściutkim, ekologicznym i w dużych ilościach.
UsuńSzczaw bardzo zdrowy jest, chętnie :)
UsuńIza, słać krzaczek?
UsuńSłać, bardzo proszę :)
UsuńNo fakt nie przepracowałaś się,u nas dla odmiany słonecznie i samopoczucie pojszło w górę tak,że trochę obrobiłam się domowo,ogródkowo,pocztowo,a teraz sączę martini rocznicowe,ktoś chętny?
OdpowiedzUsuńA jakaż to rocznica, Elu?
OdpowiedzUsuńWczoraj chyba się przetrenowałam, bo na samą myśl o schyleniu się naszet mnie fstrent.
Ślubna:)
UsuńElu, w takim razie gratuluję wytrwałości i życzę jeszcze piękniejszych lat i jeszcze większej wytrwałości. Ona z czasem (wytrwałość) robi się coraz bardziej potrzebna:)
UsuńWe wszystkim masz rację hehe.Pięknie dziękuję za życzenia,niech się spełnią i niech tak zostanie,tak jest dobrze.
UsuńWszelkich dobroci i wspólnego dalszego z nich korzystanie.
UsuńDziękuję Ewo:))
UsuńWszystkiego, co najlepsze na dalsze piękne lata!
UsuńZdrowia i radosci Elzbieto:)
UsuńIzo,Kasiu dziękuję za życzenia:))
UsuńDołączam się do życzeń:)
UsuńDziękuję:)
UsuńHana, wklej zakonczenie na zakladke. Bo sie czuje niedokonczona.
OdpowiedzUsuńBacha, spoko, wkleję. Dzisiaj mam dzień dziecka.
OdpowiedzUsuńCudnie hano,cudnie,wzdech,tyle dobroci tam u Cię rosnie.Ten żywokost to kaukaski(uwielbiam niebieskie kwiatki) z tego co wygugliłam, lekarski jest fiuletny.
OdpowiedzUsuńDora, zgadza się. Fajny jest, chociaż upierdliwy.
UsuńJuż bym wolała taki kwietny ,niż ten mój rdestowiec cholerny.
UsuńDoram rdestowiec też fajnie kwitnie!
UsuńNooo,ładniutki jest,liście piękne,dorodne,tfu,na jego urok:)
UsuńHano! Oczywiście!
OdpowiedzUsuńElu, wszystkiego najpiękniejszego dla Ciebie i męża twego na następne długie lata!
Doro,bardzo nam miło,dziękujemy pięknie za życzenia:)
UsuńCo do kryminału, to chylę czoła,nie miałam czasu poczytać,ale nadrobię!
OdpowiedzUsuńMaryja, jezeli bede w Warszawie to chetnie sie spotkam...mam w tym czasie wyjazd na Podlasie...ale moze sie uda
OdpowiedzUsuńWidzę że maj miesiącem podróży, ludzi zaczynają swędzieć nogi i wyrywają przed siebie ;) Trzymiem kciuki Grażyna aby udało nam się spotkać, fajnie by było poznać Cię osobiście :)
UsuńJade w maju ogladac pola tulipanow, choc nie pwoiem, chetnie bym sie z Wami, w Warszawie spotkala:)
UsuńKasia, ale tulipany już kwitną, przynajmniej w Warszawie...
UsuńU mnie w ogrodzie tez. Mam nadzieje, ze zalapiemy sie na jakies pozniejsze odmiany.
UsuńGraszka, Mnemo, Hana, moge tez troche ciekawych nasion podeslac, bo jak pisalam kupilam troche slicznosci w Wisley Garden. Moje poletko malenkie, troche wysieje, sporo mi jeszcze tego kwiecia zostanie.
OdpowiedzUsuńKasia, a co masz? Że tak bezczelnie zapytam?
UsuńHana czyżbyś zaczynała być wybredna ;)
UsuńJam chętna, ale takie, co wytrzymują syberyjskie mrozy. Wszak to Mazury. No chyba, że to jednoroczne:)
UsuńMarija, najwyraźniej we łbie mi się przewraca:)))
UsuńHanus, jutro Ci napisze. Na pewno cudne groszki pnaco-pachnace, ale tez takie cuda, co na oczy nie widzialam nigdy:)
UsuńMnemo, to Ci chetnie wysle:)
Kasiu, wyjszło na to, że wybrzydzam! Nieeeeeeee!!! Ja tylko z pewną taką niesmiałością, bo u mnie jest hardkor, a takie wytworne roślinki to nie wiem, czy dadzo radę.
UsuńA poza tym wiecie, jak sie rozmarzam jadac szosa w kierunku "mojego zamku...Wszystko kwitnie, na niebie koluja bocki, niektore z nich juz maja dzieci w gniezdzie. Zapominam, ze to ja jestem kierowca;)
OdpowiedzUsuńKasiu o tym że kierujesz samochodem lepiej nie zapominaj ;)
UsuńSzkoda, że we w tej Warszawie nie będziesz w tym czasie o którym myślę.
Jak to boćki majo już dzieci? Nasze dopiero kopulojo lub siedzo na jajach.
UsuńMnemo, takie co tu zimuja, ale gniazduja normalnie, na wolnosci. To juz majo, widze te male lebki, jak sie domagaja zab:)
UsuńMario, czesto jestem pasazerem, wiec naprawde zadrza mi sie wylaczyc podczas jazdy, to sie zle skonczy kiedys:)
UsuńNooo, Wy i Warszawa wiosna, to udane polaczenie:) Tez mi szkoda.
U mnie dzisiaj jest więcej ukorzenionych o 4 jeżyny, dwie lawendy, hortensję pnącą i tamaryszek;) czasu nie mam podlewać - ale zlecam komu trzeba;) buźka!
OdpowiedzUsuńHana, na Twoje gumno wpadnę albo Ty na moje tyrajmisiu;) Tęsknię jak nie wiem co!
Krecie, też posadziłam hortensję pnącą. Czy pod starą jabłonią będzie jej dobrze? Wiesz coś na ten temat? Miłego dnia. Margolcia.
UsuńMargolciu, będzie jej dobrze pod warunkiem, że jabłoń nie zabierze jej całego światła.
UsuńNo, Krecie, dobrze gadasz!
OdpowiedzUsuńIdę spać, Kury, ten bezproduktywny dzień mnie zmęczył jednak.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńWięcej chmur niż słońca, wiatr i 10 stopni.
Miłego dnia.
Dzień dobry.
UsuńChmurzy się,chłodno i wietrznie po wczorajszym dniu widoczny spadek mocy,dzisiaj mnie naszet wstrent do schylania,może coś na siedząco np.posłucham ptasich treli.
Dobrego dnia Kurki:)
Dobry dzień, choć również wietrzny.
UsuńSłonecznie lecz chłodnawo.
Miłego dnia :)
Elu, świetny pomysł! I nie zapomnij o sokawce i wonchaniu kfiatkuf.
OdpowiedzUsuń