Przed chwilą przeszło coś na kształt tornado. Trwało to wszystko jakieś 3 minuty. Na moich oczach zmuchnęło czereśnię jak piórko. Przewróciła się na jałowce i najpiękniejsze z liliowców, ale szkody da się oszacować dopiero jutro. Nie daliśmy rady tego dzwignąć, trzeba ciąć po kawałku, żeby nie zniszczyć do reszty tego, co zostało...
wtorek, 5 lipca 2016
Nie ma już czereśni
Bez niej gumno jest niepełne. Zrobiło się goło i pusto:(
Przed chwilą przeszło coś na kształt tornado. Trwało to wszystko jakieś 3 minuty. Na moich oczach zmuchnęło czereśnię jak piórko. Przewróciła się na jałowce i najpiękniejsze z liliowców, ale szkody da się oszacować dopiero jutro. Nie daliśmy rady tego dzwignąć, trzeba ciąć po kawałku, żeby nie zniszczyć do reszty tego, co zostało...
KolKa, nie ma już czereśni, została sama ławeczka...
Przed chwilą przeszło coś na kształt tornado. Trwało to wszystko jakieś 3 minuty. Na moich oczach zmuchnęło czereśnię jak piórko. Przewróciła się na jałowce i najpiękniejsze z liliowców, ale szkody da się oszacować dopiero jutro. Nie daliśmy rady tego dzwignąć, trzeba ciąć po kawałku, żeby nie zniszczyć do reszty tego, co zostało...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O rany, jaka to siła niszczycielska:-( A u nas, na południu ani kropelki deszczu i na razie spokojnie.
OdpowiedzUsuńPrzykry widok, spokojnej nocy życzę.
Azalko, deszczu co kot napuakau, tylko szkody:(
OdpowiedzUsuńJaka szkoda. Mam nadzieję, że jałowce nie bardzo uszkodzone. Paskudne te silne podmuchy, nie wiadomo, gdzie uderzą najmocniej. Trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńEwa2, najmocniej uderzają tam, gdzie najsłabiej.
UsuńOch, Hano....aż mnie serce zabolało......brak mi słów....
OdpowiedzUsuńA dom i zabudowania? Dachów Wam nie uszkodziło ?
Barbara
Baśko, żal zadek ściska. Ona mogła mieć ze 100 lat.
UsuńReszta w porządku, nawet doniczki się nie turlały. To trwało naprawdę ze 3 minuty!
Hana,dobrze,że domu nie uszkodziło.A loveseat se postawisz pod innem drzewkiem,też będzie romantycznie.U mnie kiedyś brzozę złamała wichura.Hanna
OdpowiedzUsuńHanna, pewnie! Ławeczki mam gdzie stawiać, ale teraz zrobiło się okropnie goło!
UsuńOjej ... dobrze, że nic więcej. Zapowiadali, tyle że na jutro podobno.
OdpowiedzUsuńAtaboh, Ty mnie nie strasz, już starczy!
UsuńChwała Bogu, że się na czereśni skończyło... Trzymajcie się dzielnie :)
OdpowiedzUsuńDamo, trzymamy się, spoko, to "tylko" czereśnia, ale żal...
UsuńTo jest powalające - zdruzgotało mię jak tę nieszczęsną czereśnię :( I gdzie się podzieją te bezdomne sikorki? U nas też burze i wichury na przemian ale ja od 2 tygodni jeżdżę na siódmą do fabryki kabli w Tczewie i przez osiem godzin świata nie widzę. KolKa
Usuńżal wielki, ale dobrze, że Wy i futrzaki bez uszkodzeń, mam nadzieję!
OdpowiedzUsuńElaja, reszta w całości. Chyba...
UsuńŁomatko! Okoliczne szpaki już pewnie w żałobie. Ale za to jaki malowniczy pień Wam pozostanie - uruchom ogrodową kreatywność. No i rozważ uwieszenie się na krokwiach, w celu przytrzymania dachu na miejscu, jakby żywioł się czereśnią nie zadowolił, bo ponoć pogoda ma nie rozpieszczać... Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńKurna, Psie, Ty to umiesz pocieszyć człowieka! Chwilę przed napaścią tornada wyartykułowałam spostrzeżenie, że szpaki chyba obżarte czereśniami po korek, bo wiśni nie ruszajo. Tera pewnie ruszo - z braku laku:)
UsuńDo usług! Zawsze możesz na mnie liczyć w zakresie czarnowidztwa :)
UsuńPsie, też jestem w tym niezła. Możemy stanąć w szranki.
UsuńElaja, poza czereśnią chyba nic więcej, zwierzaki były w domu, my ucieklismy. Resztę szkód oszacuję jutro.
OdpowiedzUsuńHanus... to tak, jakby ukochane zwierze odeszlo...
OdpowiedzUsuńTak właśnie prawie to czuję. Ławeczka pod czereśnią była kultowa:(
OdpowiedzUsuńhana....brakuje mi słów w takich sytuacjach. mogę cię przytulic?
OdpowiedzUsuńEwa z M. przytulaj, a juści! Każda okazja jest dobra!
OdpowiedzUsuńtulam cię.....
Usuńoddtulam...
UsuńSzkoda czereśni:(Oby to była jedyna strata,chociaż kwiatki można nowe posadzić a czereśnia już tylko wspomnieniem zostanie.Posadź w tym miejscu nową obok złamanej,dla pamięci.
OdpowiedzUsuńU mnie też okrutnie grzmiało i lało jak z cebra.Krótko.
Orko, koncepcji mam kilka, chociaż żadna nie zastąpi czereśni...
UsuńO kurcze, Hana, tak mi przykro.
OdpowiedzUsuńKiedyś mi się wydawało, że chociaż drzewa mnie przeżyją i nie będę musiała ich żegnać. Ale to nie zawsze prawda.
Rucianko, nie zawsze, jak widać. Boję się też o naszą piękną, starą gruszę. Wygląda zdrowo i jakoś się opiera na razie. O czereśni nie myslałam, że padnie w taki sposób. Bałam sie raczej, że po prostu uschnie.
UsuńOjejku !!!! Nie ma juz czeresni !!! pomyslalam ze szpaki objadly owoce ... a tu taka strata... piekne dorodne nie oparlo sie zywiolowi ... Hanus ,az serce sciska tem widok ... Wanda.
OdpowiedzUsuńWando, szpaki zdążyły się objeść, chociaż tyle.
UsuńA może ona odbije? Nie wiem, jak czereśnie, ale stara grusza u siostry, kiej padła to z pnia zaczęły wyłazić gałęzie i stoi do dziś. Obsadziła ją bluszczem, który wspiął się na kikut a z boku stojo te gałązki i majo co roku kupę dużych gruszek klapsów. Gruszka też ma pewno ze sto lat, dobrze przedwojenna. Zaraz zadzwoniłam do siostry, jak u nich, ale u niej wielka chumra poszła na południe, w stronę Owcy.
OdpowiedzUsuńMnemo, wątpię, ona była stareńka i widziałam, że złamany pień jest spróchniały. Pnącze pod nią jest, coś wykombinujemy, ale to nie będzie to samo...
Usuńwlasnie mi chodzilo po glowie zeby napisac - zostawcie ten pien, moze tylko wyrownac, jak sa galzeki i pedy to powinny rosnac SZYBKO i moze za pare lat beda dawac cien laweczce.
UsuńJakie to szczescie, ze Wam sie nic nie stalo i nie ma zerwanego, podziurawionego dachu alboco.
szkoda czeresni, szkoda :(
Hana, bardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńWażne, że z Wami i zwierzyńcem ok!
Alucha, zwierzyńcu tylko materac zalało. Będą musiały spać dzisiaj na tapczanie:)))
Usuńno biedne zwierzatka ;)
UsuńRozumiem Twój żal Hano. Może od pnia odrosną jakieś nowe pędy,a może też spróbuj zaszczepić na jakiejś owocowej innej podkładce ? Nie wypełni to pustki,ale przynajmniej może będzie szansa na nową. na pustkę coś wymyślić,jakieś pnącze puścisz,pergolę uformujesz,i ławeczka nadal będzie miała przyjemny cień i romantyczny wyraz.
OdpowiedzUsuńJakby uwzięło się na nią...
OdpowiedzUsuńSzkoda jej.
AniuM., bardzo mi szkoda, aż się popuakauam trochę. No ale zdarzają się gorsze rzeczy. Kindze Lawendowej kilka dni temu spustoszyło pole lawendy, a to jej być, albo nie być.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ,Hanuś, ale dobrze, że nie np. dach z domu
OdpowiedzUsuń:*
Kurna Hana szkoda drzewa! Czytałam dzisiaj prognozę na lato, podobno ma być takie burzowe. U nas tez była burza, ale bez takich ekscesów, teraz też się tłucze.
OdpowiedzUsuńMarija, dotąd jakoś omijały nas kataklizmy. Drzewa mi żal tym bardziej, że to było jedyne drzewo, jakie tu zastaliśmy. Poza starymi jabłoniami na tyłach domu i ogrodu.
UsuńSonic, dachy obejrzę jutro. Generalnie leżą, ale pewności nie mam, czy gdzieś coś się nie omsknęło. Mam nadzieję, że nie.
OdpowiedzUsuńU nas na razie burze przechodzą bokiem,dzisiaj też się chmurzyło,ale chwilkę popadało i na tym koniec.
OdpowiedzUsuńTakich gwałtownych porywów to się boję,bo to nigdy nie wiadomo co może poniszczyć.
Dora, gdybym była na zewnątrz, mogłabym pofrunąć!
OdpowiedzUsuńOżesz!
OdpowiedzUsuńSzkoda!!! ale pomysl, ze prawdopodobienstwo ze inne tornado do Ciebie powroci jest prawie zerowe, w tym pierwszym ucierpialo drzewo czeresni, tylko tyle i az tyle, ale jednak to jest tylko tyle...
OdpowiedzUsuńGrażyna, tak właśnie sobie kombinuję! Przywyknę jakoś do tego pustego widoku. Przynajmniej mogę tam sobie coś posadzić - tylko co, żeby szybko urosło? Najlepiej jeszcze do jesieni:)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, cos co szyblo i pieknie rosnie, masz okazje, by pospacerowac po ogrodnikach
UsuńKlon i czeresnia, a u nas jest wierzba, co ma chyba 9 lat i jest OGROMNA. I brzoza, ale brzoz za blisko domu to nie warto chyba miec, bo strasznie paproszom.
UsuńMoże mandżurską sobie posadzę?
UsuńHana, czarny bez albo bez koralowy, ten co się u mnie zasiał sam, w ciągu 3 lat rozrósł się w ogromny i szeroki krzew.
UsuńHanuś ta u Opakowanej to mandżurska i jest przepiękna, wysoka rozłożysta i widać ją z daleka. aż dziw że tak szybko urosła do takich rozmiarów.
UsuńHana, posadz sobie sakure. Owocow co prawda nie ma ale jak pieknie kwitnie!
UsuńAga z Czech
Aga, dzięki, zaraz sobie poczytam, nie znam sakury.
UsuńAj, znam przecież, nie wiedziałam tylko, że to sakura!
UsuńDobrze, że nic się Wam nie stało, ale drzewa żal. Od kilku lat słyszę o tych tornadach, w Polsce też przeleciało obok naszego domu, wyrwało trzy brzozy ,co rosły niedaleczko płota. No i tutaj, to nasze krzaki ucierpały, ale w wielu ogrodach zniszczyło kilka, kilkanaście drzew. I dachy fruwały. I anteny , i meble ogrodowe wszelakie. Brrr, boję się tych sił przyrody.
OdpowiedzUsuńTrzymcie się!!
Może kalinkę jakąś? Taka rustykalna jest, na to czereśniowe miejsce?
Kasia, coś wykombinuję. Jutro zobaczę, na ile da sie uratować pnacze, które tam jest - pod czeresnią i obok. Może nakłonię je, żeby poszło na jakis stelaż, który zrobimy? Nie wiem, zobaczymy jutro co i jak.
OdpowiedzUsuńŻywioł to żywioł. Człowiek jest bez szans.
Hanuś, przykro mi bardzo, ale jak spróchniałe było, to nie uradzisz... Parszywa trąbka powietrzna, dobrze, że dachy całe i dobytek. Powyżej pisałam o bzie koralowym, który się rozrasta jak szalony, mam jeszcze dwa małe, mogę ci wysłać. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńDzięki Mika, tam MUSZĘ mieć drzewo i już! Coś wymyślę.
UsuńO jejku, Prezeskuro, dobrze, że Wam, czyli lokalnej faunie, nic się nie stało. Szkoda czereśni, może zasadź następną - ku pamięci.
OdpowiedzUsuńU nas nie było wiatru, ale 5-minutowa ulewa-niespodzianka. Cisza, spokój już nocny, i nagle - HUK i ŁOSKOT wody, i trwał ten łomot przez 5 minut, a potem jak nożem uciął - i znowu cisza. Kałuże duże po nocy więc to było mocne 5 minut. Jednakowoż dobrze, że nasz sianokosomistrz zaniemógł nieco alkoholowo w wybranym przez nas terminie, bo z siana byłyby nici.
Ściskam Cię współczująco i krzepiąco.
Agniecha, straty są tylko moralne - sama nie wiem, czy na szczęście, czy wręcz przeciwnie?
UsuńNastępnym razem patrz na stan niemocy sianomistrza jak na barometr.
Na szczęście, Hano, na szczęście.
UsuńJużem go w myśli ochrzciła: "Pogodynek." Ale mu nie powiem.
Agniecha, toć są barometry, które chodzo na spirytus:)
Usuń"Barometr" to też niezła ksywka.
UsuńWitajcie Kurki.
OdpowiedzUsuńTrochę chmur, 20 stopni, w nocy padało, bo kałuże są.
Mam nadzieję, że szkody nie są zbyt duże, szkoda czereśni, dobrze, że dom cały.
Dobrego dnia.
Ewa2, cała reszta w porządku, ale pogoda dzisiaj kompletnie pofyrtana i wszystko może się zdarzyć. Tfu!
UsuńOżesz, Hano, jaka strata ;( Bardzo szkoda czereśni... Poświęciła się bidulka, co by reszta mogła przetrwać. Szczęście, że z Wami i domem nic się nie stało. Liliowce odrosną. A pień czereśniowy powinien zostać ku pamięci.
OdpowiedzUsuńŚciskam najczulej.
Inkwi, ta czereśnia była osią ogrodu, punktem centralnym. Dzięki niej ogród wyglądał, jakby zawsze tu był. Teraz jakieś to wszystko bez wyrazu. No ale. Przywyknę.
UsuńBardzo mi przykro, Hano, że ta czereśnia Wam padła - to aż nie do wiary ... Mnie zawsze serce boli, jak widzę wycinkę drzew, albo takie rozdarcie poprzez wichurę. U moich rodziców w tym roku, śliwka na pół pękła. Też spróchniała w środku była.
OdpowiedzUsuńOne zawsze zostawiają pustkę po sobie.
U nas takiej wichury wczoraj nie było. Pogrzmiało, popadało ,ale chyba bez wielkich szkód.
Lidka, bo to było lokalne, nawet bardzo - tylko na naszym gumnie!
UsuńSzkoda czereśni:( Mnie żal każdego drzewa; wycinka zdrowych, starych drzew, "bo przeszkadzają", to barbarzyństwo, tak jak i bezmyślne "przycinanie" gałęzi. Niby wicher to siła naturalna, ale i tak szkoda, tym bardziej, że te wichury też spowodował człowiek, choć pośrednio. Patrzę właśnie na jedną z dwóch rosnących przed moim oknem jarzębin, w połowie uschniętą właśnie na skutek bestialskiego przycięcia i zastanawiam się, kiedy złamie ją jakaś wichura... A może wcześniej ją zetną... I nawet nie będę mogła protestować, bo drzewo jest na dodatek zagrzybione i ta uschnięta część może być faktycznie niebezpieczna...
OdpowiedzUsuńNinko, też nie mogę patrzeć na takie przycinanie drzew, "do gołego" pnia. Od lat gmina tak przycina lipy wzdłuż drogi. Wygląda to żałośnie. Gruby pień z żałosną czuprynką liści na czubku:(
UsuńPrzykro mi Hana...
OdpowiedzUsuń:(
Orszulka, ot, żywioł. Dobrze, że żadnej rzeki w pobliżu nie ma.
UsuńSmutno. Drzewa też można pokochać. U nas w pozostałościach dawnego sadu są cztery jabłonie najbardziej lubimy najbliższą, Królową ją nazwaliśmy, ciska w nas jabłkami i czasem udaje się jej trafić. :) Byłoby smutno i pusto bez niej.
OdpowiedzUsuńMąż uratował czwartą, chorowała coś żarło od środka, dostała pomoc, odpłaca jabłkami, ma je najsmaczniejsze z wszystkich czterech jabłoni. :)
Drzewa kocham je bardzo prawie tak jak zwierzęta, z ludzi niektórych bardzo, ale bardzo mniej.
Hano trzeba będzie posadzić drzewko w tym miejscu szybko urośnie.
Jeszcze coś, przeżywamy w Polsce tornada niszczące dachy i drzewa, niewielu ludzi zauważa że przyczyną jest wyżynanie drzew na południu kraju i w górach. Na pewno urzędnicy nie zauważają ale oni nie są ludźmi. :(
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! Sytuacja opanowana, innych strat nie ma. Ognio zahaczył powaloną czereśnię liną do samochodu i wyciągnął. Jałowce są trochę uszkodzone, ale to pikuś. Teraz na wschodzie mamy lazur nieba, a na zachodzie burza z piorunami i leje jak z cebra. Epicentrum jest akurat nad lawendą Kingi. Oesssu, co za lato!
OdpowiedzUsuńDrzewa żal, ale...
OdpowiedzUsuńHanuś, nie gniewaj Ty się na mnie, ale myślę, że lepiej się stało, że to dzieło zniszczenia dokonało się właśnie teraz, gdy nikogo nie było w pobliżu. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać w innych okolicznościach...Drzewo ucierpiało już podczas poprzedniej nawałnicy. Pęknięte, ze spróchniałym pniem było poważnym zagrożeniem. Szczęście wielkie, że nikomu nic się nie stało.
A pień (krótki) może niech zostanie na pamiątkę...
Wymyślisz coś ładnego, bardzo kreatywna z Ciebie Kura:)
Ksan, ani mi w głowie gniewanie się. Wiem to wszystko, ale jednak żal...
OdpowiedzUsuńHanuś, dobrze,że się pogodziłaś ze stratą,zajumać Ci te palmę z ronda deGaulle'a?Tak tymczasowo, da Ci trochę cienia i egzotyki?;)Hanna
OdpowiedzUsuńHanna, zajumać i skitrać w szopce, póki nie przyjadę.
OdpowiedzUsuńOjjj, rzeczywiście szkoda drzewka. Dla mnie też to jak strata żywego. W ostatnią wichurę połamało u mnie na osiedlu trzy piękne, duże już jarzębiny. Ale one miały nasady lekko przwegniłe. Chyba były źle , za głęboko posadzone. Właśnie w to ostatnie wiatrzysko wyłamało prawie połowę drzew w Supraślu. ... ałe szczęście, że Wam nic, i chałupa stoi z dachem.
OdpowiedzUsuńCoś takiego uświadamia człeku, jaka to siła. Teraz będę ostrożniejsza. Zawsze mi się wydawało, że zdąży się uciec. Nie zdąży się. To był króciutki moment i po ptokach.
UsuńŻadne to pocieszenie, ale my też przeszliśmy tornado. W deszczu trzymaliśmy namiot, żeby nie odleciał. Rurki pod drugim namiotem, gdzie miałam kuchnie nie wytrzymały. Poleciała szafka z talerzami i szklankami. Leje, wieje i końca nie widać
OdpowiedzUsuńGraszko, a wiesz, że pomyślałam sobie o Was i o tym, jak Wam dzieje się pod namiotem. To teraz już wiem, niestety. Co za pofyrtane lato!
OdpowiedzUsuńnajbardziej brak mi wanny. Kąpiel z dużą ilością piany zawsze stawiała mnie na nogi :-).
UsuńW jeden dzień pomagałam chłopakom wyrzucać przez okno wszystkie te śmieci, w kolejny sprzątałam kurnik od rana do wieczora. Mija drugi dzień a ja robotę czuję w barku i łokciu :-)
Spanie pod namiotem nawet jest ok szkoda jedynie, że nie ma wanny :-) Obozowisko rozbiliśmy na górce, co by nie przeszkadzać maszynom i budowlańcom, a tu wieje, że mało głowy nie urwie :-)
Jutro Bogumił zarządził wycieczkę. Jedziemy zawieść moje szkatułki. To nam dobrze zrobi :-) Odpocznę
Graszko, na górce przynajmniej Was nie zaleje:)
UsuńNie masz jakiej wanny w ogrodzie? Jak chłopaki będą mieli fajrant, możesz sobie zafundować kąpiel z pianą pod chmurką. Albo powieś sobie prześcieradło na sznurku i kto Cię tam dojrzy!
Prognozy mówią, że od jutra i pózniej ma już być ładnie.
Starsza pani się wyniosła bez awantury?
Graszko, PS. Odbierasz maile? Czy nie masz poczty chwilowo?
UsuńSzkoda czereśni :( U nas właśnie co chwilę przelatuje deszcz, duje zimnem a w nocy było podobnie jak u Agniechy- woda lała się intensywnie ale krótko, lała się , a nie padało :)Kiedy kupiliśmy dom to na podwórku rosły 2 jesiony całkiem spore. Jeden z nich w odległości 0,5m od narożnika domu i jego korzenie wyłaziły w piwnicy przez ścianę, a drugi w odległości 3m od domu i 1,5 m od garażu.Zaproszony fachowiec polecił wyciąć oba, zgoda urzędu była, ale mnie zrobiło się żal tego, który rósł dalej i miał taki fajny konar, akurat na huśtawkę i zacieniał część podwórka.Jesion został i w ciągu 15 lat zacienił podwórko do imentu, z korzeniami zaczął włazić do domu , szorował gałęziami po dachach i kiedy wreszcie zdecydowałam się go wyciąć, bo zagrażał nam wszystkim to kosztowało to niemało- wysięgnik z koszem, zmasakrowany ogród po korzeniu... Czasami trzeba coś zrobić z zimną głową i bolącym sercem :) żałowałam, że za późno to zrozumiałam.A może katalpa ? Malownicza, szybko rośnie ...
OdpowiedzUsuńBDB a jaki jest koszt wysięgnika z koszem? Bo nam za wycięcie metodą alpinistyczną zaśpiewali prawie 2 tys.Hanna
UsuńZnajomy z synem i kolegą syna z piłami motorowymi policzyli po 100/os za godzinę, za żywą robotę. Nie policzył za dojazd ani koszty ciężarówki( wysięgnik 25m). Pracowali 2 godziny i trochę :). Sprzątanie zostało nam :)))
UsuńAle wcześniej cieńsze gałęzie "po obwodzie" moi panowie poobcinali dokąd mogli sięgnąć z drabiny. Tak że był trochę "podkasany" :)))
UsuńBDB, ta bidna czereśnia niczemu i nikomu nie zagrażała. I sikorki miały w dziupli gniazdo, na szczęście już puste. I karmnik na niej wisiał i mogłam sobie patrzeć na ptaki przez kuchenne okno myjąc np. naczynia... Nie mówiąc o kibelku z widokiem - główna atrakcja dla gości!
UsuńHana, wlasnie wrocilam z ogrodu botanicznego i widzialam katalpe, pomyslalam a Twoim probleme, chociaz lipa tez dobry pomysl...
UsuńBDB dzięki za info,zostały mi jeszcze dwa drzewa do wycinki,boję się,że w razie wichury spadną na sąsiadów (odpukać), ale pozwolenie mi się przeterminowało i muszę ponowić zgodę.Jak ją uzyskam zainteresuję się tym sposobem, może taniej wyjdzie.Pzdr,Hanna
UsuńGrażyna, myślę o katalpie też. Fajny parasol i szybko rośnie.
UsuńHanuś, a jak ona pięknie pachnie w kwitnieniu ! I fasolki potem są bardzo dekoracyjne. ... Możesz jeszcze tulipanowca wsadzić. On 1000 lat rośnie. U siebie na osiedlu wsadziłam go jakieś 6-7 lat temu. Na początku owijaliśmy kordełką na zimę (przez 5 lat) W tym roku jeszcze nie byłam, ale chyba kwitnieniem jeszcze nie zachwyci. Mówią, że może zakwitnąć po 7 latach. Czekam z niecierpliwością.
UsuńTak mi przykro, to takie malownicze miejsce było, przez to drzewko. Ławeczka samotna będzie:(
OdpowiedzUsuńTeraz strach sadzić drzewa, co duże urosną na gumnie. Tak na szybko, żeby oczy nie bolały, to ja bym jakiś trejaż wstawiła i pięcioklapka nań puściła, co go żem uwidziała obok ławeczki.
U mnie też wieje, pada i zimno strasznie:(
Haniu z Z. na początek tak właśnie zrobię. I spokojnie się zastanowię.
UsuńHaniu z Z. no i nie będę sie martwić, że kiedy urośnie, to zwali się na dom, czy cóś. To już nie moje zmartwienie:)
UsuńNo właśnie Hana, najgorsze to decyzje na łapu-capu,pośpiech to przyłapaniu pcheł.Ja też byłam w gorącej wodzie kąpana i później czegoś żałowałam,trza rozważyć plusy dodatnie i ujemne;)Hanna
UsuńBurza pognała gdzieś, piorunem tylko błysnęła a teraz deszcz pada i słońce świeci, pewnie baba jaga masło kleci. :)Co za pogoda, co za lato, wicher, deszcz, słońce, burze, te baby jagi coś bardzo paskudne w tym roku są. :)
OdpowiedzUsuńHano, w arboretum w Rogowie (pewnie w Kórniku też, ale nie można wejść na ich stronę) można kupić za 39 zł 2,5 metrową rajską jabłoń (nomen omen :)) o nazwie (nomen omen ;)) Comtesse de Paris. To już daje jakiś efekt. Można inne, spore a zwykłe drzewa - lipę na przykład.
OdpowiedzUsuńBarbara
Baśko, myślę o lipie. Mam lipy z tyłu domu, żałuję, że nie ma ich na froncie. Koncepcji mam kilka. Tylko jak to posadzić bez karczowania korzeni i całej tej demolki?
UsuńOgólnie to wiem, że robi się to trochę jak z bonsai - przycina odpowiednio część korzeni i korony, ale popytam kolegę od drzew. Oczywiście, w arboretum mają też w sprzedaży spore lipy, przygotowane do posadzenia. Jeśli chodzi Ci o karczowanie korzeni czereśni, to nie musisz. Wystarczy ściąć resztkę pnia możliwie przy ziemi a korzenie zostawić w ziemi, powoli się rozłożą. Tam gdzie będziesz sadziła coś nowego to wystarczy ucinać (ja to robiłam sekatorem lub siekierą) te korzenie na które akurat natrafisz.
UsuńBarbara
Znowu jesteś niedostępna....
UsuńBarbara
Hana, tu masz link do preparatu, który rozkłada pniak i korzenie http://www.ekologiawogrodzie.pl/sposoby-na-szkodniki/produkty-na-szkodniki/bioekol
UsuńDzięki Haniu, rozważam wszystkie opcje!
UsuńA u nasz grad!I tak zacina, że prawie poziomo dudni w okna.Drzewa falują jak na oceanie.Ale żywioł!Hanna
OdpowiedzUsuńHanna, żyjesz, czy odpłynęłaś?
UsuńŻywię,Hanuś, żywię, ledwom się uratowała.Teraz mecz oglondałam,a właściwie menczem się, bo mało zachwycający jak na półfinał.Ronaldo jak zwykle stroi miny jak srający kot...
UsuńA opakowana się dziś nie udzielała, normy wyrabia dla Angoli jak strachanowiec przy budowie socjalizmu?Może jeszcze nie jej pora;))Hanna
Nie lubie Ronaldo, oj nie.
UsuńBo to głupek jest przylizany.
UsuńU nas dalej co godzinę "żabami rzuca" i nie można z domu wyjść.Bella drzemie schowana, bo mruczy trochę burzowo...
OdpowiedzUsuńHana, przykro mi że ta czereśnia...
OdpowiedzUsuńBo lubię drzewa.
Nie sadź czarnego bzu, bo to chwast. Rozrasta się niekontrolowanie.
U mnie burze są co chwilę, na przemian z pięknym słońcem.
Klimat jakby tropikalny?
Iza, dzie on tam tropikalny! Tam mają większą stabilność pogodową niż my!
UsuńHana, oni już przywykli a my dopiero w trakcie :)
UsuńDobrze, że innych szkód nie ma.
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj rano padało potem chmury na przemian ze słońcem, wietrzysko zimne. Teraz się wypogodziło, ale wieje nadal.
Miłego wieczoru.
No to już opuakana;) A teraz "z żywymi naprzód iść" - przyjedź do Kórnika - wybierzesz sobie drzewo;) Przyjedź duuużym autem z przyczepom - wybierzesz sobie duuuże drzewo;) teraz już puacz nie pomoże, dobrze, że nikomu nic;) A z Kórnika rzut beretem do Krecika;) Nie ma tego złego zatem...
OdpowiedzUsuńHmmm, Krecie, to jest jakiś pomysł...
UsuńHanus, przykro mi bardzo, bardzo. Najwazniejsze, ze Wy cali i zwierzaki. Cos sie dzieje, u Oli Jaworowej tez czeresnia padla, ech...
OdpowiedzUsuńZ takim zywiolem nie ma zartow, przyjdzie, dmuchnie a straty nieodwracalne.
Ataner, dzieje się jak cholera! Pogoda jest tak zmienna, że nie nadążysz.
OdpowiedzUsuńWidocznie czereśnie są kruche...
A tu mamy-lato idealne(mniej wiecej od 10 dni). Troche popada, noce chlodne, w dzien przyzwoite 25 stopni i slonce. Kocham taka pogode. Siedze, pisze i sie drapie jakies robactwo mnie pogryzlo, podczas przycinania krzakow, ktore porosly, jak w lesie deszczowym.Zebyscie Kurki widzialy , miny naszych znajomych, ktorzy byli u nas dwa lata temu. Nas teraz wogole zza krzakow nie widac. Mozemy na golaska latac.
OdpowiedzUsuńI co, Kasia? Latasz?
UsuńYyy, prawie:)
UsuńU mnie grad wielkości ziaren grochu poszatkował ogórki. Nie wiem czy odbiją ;(
OdpowiedzUsuńMasakra z tymi nawałnicami!
Mariolko, to masz gotową mizeryję przecież, nie ma co puakać, ino lecieć po śmietanę, czy inny jogurt! Cebulkie mosz?
OdpowiedzUsuńHrehre- z dziurawych liści najwyżej ta mizeryja ;)
UsuńAdekwatna nazwa nawet!
Ja za oknem mam topolę, która zasłania mi cały horyzont. Wiele razy se myślałam, coby przyszedł jaki mocny wichur i ją wywalił, ale nie, wichur wywala pożyteczne drzewa. Jakieś 3 lata temu poprzycinali jej mocno korzenie, bo robili parking i widać, że topola co roku rzadsza, za parę lat sama się złoży, ale czy doczekam? Często świecę światło w kuchni, bo nie widzę co mam w garach, chociaż na polu pełnia słońca.
OdpowiedzUsuńHana, dobrze, że Wy jesteście cali i zdrowi.
Ania Bezowa
Aniu, oby topola złożyła się w odpowiednią stronę, one kruche są. Poza tym co sie będziesz zawartości garów przyglądać? Nic ciekawego!
OdpowiedzUsuńW gary trza patrzeć, moja znajoma kiedyś ugotowała coś a'la krupniczek dla piesa, bez ziemniaków i nadmiaru soli ofkos,jak mąż przyszedł z roboty to zeżarł,bardzo mu smakowało;))Hanna
UsuńTeż czasem podżeram psu z gara, jak mu ugotuję.;-)
UsuńOjtam, a bo to raz?
UsuńKurom podzeralam, gotowane kartofelki i kasze, mmm:)
UsuńZrobiłam przed chwilą zdjęcia tej topoli, o mamuniu jaka teraz rzadka - daję jej dwa lata. Jak poleci w stronę bloku, gałęzie będę miała w kuchni i jednym pokoju - aby nie. Dziewczyny, gdybym miała psa i gotowała mu, na 100% pies byłby głodny, a pan nażarty.
UsuńOd następnego tygodnia mają być u mnie znowu upały ponad 30 st.
Buziaki Ania od Bezy
Koszmarna noc była poprzednia, burze, bojący pies i okrutny mój refluks nie pozwoliły mi spać p[rawie do piątej. Biorę zatem procha, piję siemię i idę odsypiać zarwaną noc. Dobranoc wszystkim.
OdpowiedzUsuńI co Mika siemie Ci pomaga,czy bierzesz leki?Mojego znajomego też męczy reflux,mówi,że musi długo glamać i przeżuwać na papkę zanim przełknie, ale bierze jakieś tabletki.Hanna
UsuńMika, jak tam po dzisiejszej nocce, wyspanaś? Samopoczucie lepsze?
Usuń:)*
Mika mnie na refluks i zgagę tylko soda oczyszczona pomaga, nic więcej.
UsuńBezowa
Miko - Soda oczyszczona albo szklanka wody i pół cytryny na czczo. Na pierwszy rzut oka na refluks czy kwas w żołądku podawać kwas cytryny? Ale ma to sens, otóż wlewając do kwasu żołądkowego kwas z cytryny zachodzi reakcja która zmienia się z kwasowości w zasadę. Sprawdzone.
UsuńJeszcze: szklanka wody jedna łyżeczka sody, dodać pół cytryny pić na czczo odkwasza organizm. Pić raz dziennie przez dwa tygodnie i przerwa. Pielęgniarka znajoma moja bliska, jadła łyżeczką sodę. :) przez tydzień.
Dzięki dziewczyny za rady. Siemię dobrze mi robi i taki lek IPP też pomaga. Już jest trochę lepiej.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńU nas aura stabilna, piękne słońce, chłodno 15 stopni, wiatr jest, jak silny zaraz się przekonam.
Miłego dnia, bez zawirowań pogodowych i kataklizmów.
Ewa2, a który to rejon?Bo u mnie z oknem jesień,ledwie 13 st, siąpi i wieje,brr..Hanna
OdpowiedzUsuńKraków. Wiatr zimny.
UsuńDolny Śląsk. Wiatr zimny. Słońce ostre. Prognoza bardzo zmienna.Czołem Kury.
OdpowiedzUsuńWielkopolska. Wiatr zimny, zachodni. Chmury kłębiaste w kolorze czarnym. Bez opadów.
OdpowiedzUsuńMazowsze. Pogoda do dupy. Marznę, idzie jesień. Jak o tym myślę, to mi niedobrze.
OdpowiedzUsuńRucianko, zawsze o Tobie myślę, że w tako pogode kiedy mi lepiej, to Tobie gorzej.
UsuńBrat mojego Wu, tez tak wczoraj zeznawal, ze jesien w Warszawie. To sie porobilo.
UsuńEwa, szkoda że nie może być nam dobrze obu naraz. :)
UsuńPodlasie. U nas na zmianę słońce, wiater i deszcz. Przed chwilą lało jak z cebra, teraz słonko. 18 stopni. Aha, i chmury. Różniste, od pięknych pierzastych obłoczków, po przelatujące migiem czarne i nie za piękne !
OdpowiedzUsuńO, teraz na ten przykład lazur się zrobił na zachodzie !
UsuńEwa, to u mnie! Lazur ten! Chwilowo.
UsuńNa Górnym Śląsku dzisiaj wieje dość mocno, ale jest słonecznie i w miarę ciepło. Deszczu nie było od niedzieli. Jaka ta nasza Polska podzielona;-) Pozdrawiam
UsuńHej Dziefczynki,po Krecie jest wakat przepowiadacza pogody;)Może się któraś załapie na te fuchie?Z nas niegorsze pogodynki,raportujemy cudnie;))Hanna
UsuńNa Podkarpaciu sucho, ciepło i trochę wietrznie. W dzień było 22 st. Burzy nie było, wczoraj strasznie wiało.
UsuńAnia Bezowa
Do Marii : Marijo, Twoje ple ple plecie o lecie się nie otwiera. Mówi mi, że taka strona nie istnieje ! Cóś nakićkałaś, czy to u mnie brak zasięgu :)
OdpowiedzUsuńEwo chyba oboje z bloggerem żeśmy nakićkali, wczoraj weszłam w opcję przywróć wersję roboczą i on wtedy zdublował mi posta i też się nie otwierało, więc wyrzuciłam zdublowanego, nic to nie dało ale przy odpowiadaniu na komentarze się naprawiło, a teraz wygląda na to że wskoczyło na ten niby wyrzucony, bo tak wskazuje liczba wyświetleń nie wiem jak to możliwe skoro go wyrzuciłam.
UsuńW tej chwili mnie otwiera się prawidłowo, ale jak wchodzę z linków na innych blogach to jest informacja o nieistniejącej stronie, ale jak się kliknie pod spodem w stronę główną, to post się wyświetla, tylko trzeba potem osobno otworzyć dostęp do komentarzy.
Ufff to na razie na tele, spróbuję coś jeszcze z tym zrobić, a może ktoś obecny tutaj miał podobną sytuację i wie co z tym zrobić?
Na północy bez zmian. Zimno, mokro, duje.
OdpowiedzUsuńWypogodziło się. Zza chmur wyjrzało słońce, od razu przyjemniej :)
UsuńHana, a dajże nowe zdjęcie po usunięciu trzereśni. Jak to miejsce teraz wygląda? Hanna
OdpowiedzUsuńHanna, a co tu pokazywać. Brzydko jest.
UsuńEwa, u Marii szfystko się otwiera. Musi problem jest u Ciebie.
OdpowiedzUsuńOtwiera się jeśli wchodzisz na blog Mary, jeśli na link bezpośredni do posta, to nie ma takiego wpisu.
UsuńO widzę, że Mary odpisała w tej samej chwili:-)
UsuńOtwiera sie Hana?
UsuńTo znaczy że bloguś waryuje ;) Bo u mnie to wygladało jak napisałam u góry, trzeba go chyba jakoś przetrzymać, bo jak zacznę z nim dyskutować to znowu coś wywinie, obawiam się co by mi po prostu nie ukradł posta, bo szkoda by mi było. Spróbuje go skopiować.
Już byłam :)
UsuńAlzacja-lato. Piekne i umiarkowanie gorace.
OdpowiedzUsuńDopinam waliche i jutro srana-kierunek polednie. Nie zebym potrzebowala dogrzania;)
Niech sie juz pokoncza te grady, wichury, nawalnice.
Kasiulka, wygrzej kosteczki ! I odpocznij ! I zdjęć narób :)
UsuńDobry wieczór, pogoda bez zmian, słońce, trochę chmur, w południe więcej, opadów brak, wiatr umiarkowany, zimny. Jest jak lubię, to mi przyszło siedzieć w domu z chorym dzieckiem.
OdpowiedzUsuńBlog Mariji otworzył mi się z zakładek, link z bloga kurnikowego gadał, że nie ma.
UsuńMnie się otworzył normalnie. Ale to wczoraj było, dzisiaj jeszczem tam nie była. Zaraz spróbuję.
UsuńFakt. Dzisiaj się nie otwiera. Musi wszczeliłam się wczoraj w lukę. Marija, a wrzuć do roboczych i za chwilę każ dziadu opublikować.
UsuńHana wczoraj działał prawidłowo, potem mu się coś pochrzaniło jak było już kilka komentarzy, jak wiec zaczęłam odpowiadać na komentarze to zaskoczył i wyświetlało się prawidłowo i dopiero dzisiaj coś mu się znowu pochrzaniło i nic nie pomaga. Do roboczych wrzucałam go już kilkakrotnie i nic. Myślałam, żeby zrobić nowego posta o tej samej treści,po prostu bym skopiowała, ale wtedy stracę komentarze i będzie Wam przykro. No i po za tym on z zakładek otwiera się prawidłowo, tylko z Waszych blogów nie można na niego normalnie wejść. Tak jak pisałam wyżej jak się kliknie w stronę główną pod informacją, że nie ma takiej strony, to się otwiera. Na fejsie zmieniłam link na ten do bloga a nie do ostatniego postu i otwiera się na tym poście ostatnim.
UsuńNic już chyba nie będę z tym robić, ze statystyk wynika, że cały czas ktoś wchodzi. Jutro spróbuje jeszcze cofnąć do roboczych i może się odetka ;)
nawet nie mam sily czytac komentow - wrocilam po 10 godzinach (od 7 rano, musialam ubrac sie, umalowac, obudzic, dojechac pol godz) u porodu. zawodowo to robilam, ucieklam ale gdybym zostala to dodom bym wrocila pewnie jutro kolo sniadania....ide pasc.
OdpowiedzUsuńOpakowana, a jeśli urodzi się bez Ciebie i z braku porozumienia dostanie na imię Alfons? Albo Adolf? Albo Ewangelina?
OdpowiedzUsuńProszę na nowy wybieg, myk-myk!
OdpowiedzUsuń