Inspektor Trent siedział zamyślony przy biurku. Przed nim leżała kartka z kilkoma nazwiskami, opatrzona znakami zapytania i wykrzyknikami. Wiły się po niej pokrętne linie łączące nazwiska ze sobą w różnych konfiguracjach. W popielniczce dopalał się papieros, odłożony i zapomniany przez inspektora. Trent westchnął głęboko, zdmuchując popiół z popielniczki na papier. "Psiakrew!" warknął ze złością, strzepując popiół z notatek. Na takie dictum podniósł głowę leżący pod biurkiem pies Trenta, Tropik. Tropik był pięknym przedstawicielem rasy gończy polski, psem obdarzonym bardzo wrażliwym węchem i znakomicie tropiącym, zgodnie ze swoim imieniem. Trent przywiózł go z Polski, gdzie często bywał u swoich przyjaciół w górach. Tropik zasłużył się bardzo przy śledztwie w sprawie seryjnego mordercy, który został ujęty dzięki niezwykłym umiejętnościom węchowym psa. Od tej pory Tropik stał się pełnoprawnym pracownikiem policji ( w skrócie PPP) na etacie.
"Przepraszam cię , stary, nie denerwuj się." powiedział uspokajająco Trent do Tropika. "nie wiem, jak ugryźć tę sprawę..."
A sprawa była skomplikowana. Kilka dni temu znaleziono ciało lady Winter w ogrodzie jej posiadłości pod Londynem. Lady Winter była żoną lorda Wintera, członka Izby Lordów. Sprawa musiała więc być prowadzona w sposób niezwykle delikatny a jednocześnie zdecydowany, co łatwe nie było, a naciski z góry szły, oj szły!!! Lady Winter została otruta mało znaną trucizną, pochodzącą z Australii, używaną przez Aborygenów.
Zbrodnia miała miejsce w sobotę, podczas spotkania rodziny i przyjaciół. W posiadłości przebywali wówczas lord Winter, mąż ofiary, Archibald Winter, syn lorda Wintera z pierwszego małżeństwa, Mirella, córka Winterów, sir John Talbot, przyjaciel lorda, Peter Gordon, zaprzyjaźniony z młodymi Winterami oraz Pandora i James Garnerowie, czyli siostra lady Winter z mężem.
Inspektor Trent westchnął głęboko, przypominając sobie przesłuchania, przeprowadzone na miejscu zbrodni. Odniósł wtedy wrażenie, że nikt nie mówi mu prawdy, albo całej prawdy...
*
"Witam, inspektorze" powiedział uprzejmie lord Thomas Winter. "Słyszałem wiele o pana dokonaniach, mam nadzieję, że odnajdzie pan zabójcę mojej żony..." tu głos mu lekko zadrżał, choć lord był wyjątkowo opanowanym człowiekiem.
"Zrobię co w mojej mocy. Prosiłbym pana o dokładny opis wydarzeń dzisiejszego dnia." odrzekł Trent. Rozmawiali w gabinecie lorda, przy wielkim, zabytkowym mahoniowym biurku.
"Jak pan wie, mieliśmy dzisiaj małą uroczystość rodzinną," rozpoczął lord, " urodziny mojej żony. Spotkaliśmy się w małym gronie, żona ostatnio nie czuła się zbyt dobrze i nie chciała dużego przyjęcia. O piątej zasiedliśmy do obiadu w ogrodzie. Atmosfera była bardzo miła, opowiadaliśmy różne dykteryjki, wspominaliśmy poprzednie urodziny żony, które odbyły się podczas naszej podróży do Australii na dwudziestolecie naszego ślubu. Gdy podano deser i kawę, żona powiedziała, że trochę jest zmęczona z powodu upału i że pójdzie na chwilę odpocząć w swoim ulubionym zakątku ogrodu, w różanej altanie. Pandora, jej siostra, zaproponowała, że pójdzie z nią, ale Helen powiedziała, żebyśmy sobie nie przeszkadzali i że za chwilę do nas wróci. Gdy nie było jej pół godziny, poszedłem zobaczyć, jak się czuje. Siedziała w altanie na ławce..." tu lord przerwał i głos mu się załamał. "Wyglądała, jakby się zdrzemnęła... Ale gdy podszedłem bliżej i zobaczyłem jej sine usta i ciemnoczerwone plamy na szyi, wiedziałem, że została otruta..."
"Skąd pan wiedział?? Przecież to mogło być jakieś uczulenie, alergia..." zapytał inspektor.
"Podczas naszego pobytu w Australii gościliśmy u naszego znajomego, Gordona Fletchera. Gordon zawsze interesował się różnymi truciznami, jest toksykologiem. Opowiadał nam o tajemniczej truciźnie, używanej przez Aborygenów, która daje dokładnie takie objawy, jakie zobaczyłem u mojej żony."
"Co zrobił pan potem?"
"Dotknąłem jej szyi i ręki, żeby sprawdzić puls i zacząłem wołać o pomoc. Wtedy wszyscy przybiegli i zrobiło się ogromne zamieszanie, Pandora i Mirella zaczęły płakać, Archie i mąż Pandory próbowali je uspokajać, ja nie byłem w stanie nic zrobić, stałem jak skamieniały. Jedyny przytomny John Talbot zawiadomił policję i pogotowie. Przyjechali bardzo szybko i dopiero wtedy zapanował jakiś spokój..."
"To, czy rzeczywiście była to trucizna, będziemy mogli potwierdzić dopiero po wszystkich badaniach, co nieco potrwa." powiedział Trent, nieco zaskoczony diagnozą lorda. który w ogóle nie dopuszczał innej przyczyny śmierci żony. " A dlaczego ktoś miałby otruć pana żonę? Miała jakichś wrogów, grożono jej?"
"Nie, była dobrą, kochaną osobą, wszyscy ją lubili. Nic mi nie wiadomo, żeby ktoś jej groził. Chociaż..." tu lord zamyślił się na chwilę. "Jakiś miesiąc temu dostała list. który ją zdenerwował."
"Co w nim było?"
"Nie wiem, wrzuciła go do kominka. Gdy zapytałem, odpowiedziała, że to nic ważnego, list od znajomej, która chciała pożyczyć od niej pieniądze. Ale widziałem, że wyprowadziło ją to z równowagi. "
"No cóż , dziękuję panu na razie. Chciałbym teraz porozmawiać z panem Archibaldem, jeśli to możliwe."
"Oczywiście, zaraz panu go tu przyślę."
znowu pudło ? :)))
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, jeszcze nie śpisz??
UsuńTeraz będę czytać !
OdpowiedzUsuńNa razie czekam na dalszy ciąg ... dobranoc Kurki :))) samam w tę ciemną , deszczową noc...
OdpowiedzUsuńJa jestem! U mnie tylko kropi i trochę wieje.
UsuńO jejku czy dalej Mikus Ty bęzisz pisła czy znowu Kurencje tak zagmatwają że co ktoś umarł to ożył a jakieś skarby nagle w dwóch miejscach będą i dwóch odkrywców. Bo już się spanikowałam. Acha no ale to przecież Tropiczek ma rozwiązać zagadkę!!!!!
OdpowiedzUsuńJast już po 3/ciej to idę spać. Spijcie dobrze, człapie do alkowy.
Dzień dobry! Pogoda troche z angielska, wiec czekam niecierpliwie na dalszy ciąg..zapowiada się pyszna zabawa:-)
OdpowiedzUsuńTo może jeszcze miłych snów:-)
Klasyka gatunku a´la Agatha. :)))
OdpowiedzUsuńTropik bohaterem! zapowiada sie niezle, a jakie piekne zdjecie tropikowego oblicza...no obudzialam sie i Nicea, to sie chyba nigdy nie skonczy!
OdpowiedzUsuńA Hana jak? podal deszcz mocno w wielu czesciach kraju!
Grazyna - ja szlam spac z tymi wiadomosciami :(((( naprawde nie wiedzialam co powiedziec. juz mi slow brakuje....
OdpowiedzUsuńTropik na pewno bedzie najglowniejszym bohaterem. Nie tylko wyweszy zbrodniarza ale i bedzie wiedzial jakie ow zbrodniarz mial motywy. I co jadl na obiad.... Zapowiada sie smakowicie. Mika - niech to nie bedzie tylko w 3 odcinkach, baaardzo prosze :)))
I no wlasnie - Hana - prunt i woda (w domu...) nawrocily? wiec cos ktos jak ona sama nie moze napisac?
Jestem, jestem! Prąd i woda wróciły rano! A jaka jestem wyspana! O 22.00 już chrapauam!
UsuńI co dalej? I co dalej? Chyba prze weekend nie wytrzymam żeby nie zajrzeć choć na chwilkę:)
OdpowiedzUsuńCo u Was, Kurki? Pokazywali w tv, że było w kraju nieciekawie. U nas, po porannej przerwie, podczas której nawet chodniki obeschły, znów pada, a na dodatek wieje silny wiatr.
Cześć, jestem zdruzgotana wiadomościami z Nicei, co za sukinsyny,żeby wjechać tirem w tłum,gdzie spacerują z dziećmi!!!!Boże!Ależ zaplanowali celnie.Hanna
OdpowiedzUsuńPoczekali, skubańcy, aż służby po Euro trochę odpuszczą i wykorzystali to. Nie będę się wyrażać w tak miłym towarzystwie, ale co myślę, to myślę.
OdpowiedzUsuńHana! jak tam nawalnica...podobno przeszla przez Wielkopolske i Dolny Slask! daj znac...pewnie jestes bes pradu
OdpowiedzUsuńGrażyna, nas oszczędziło, większych strat nie ma. Sąsiednie wsie są odcięte od świata, a Leszno (20km stąd) kompletnie zalane z ewakuacją dużej galerii handlowej włącznie.
UsuńCzołgiem Kury! Jestem! Wrócił prąd i woda kapie, chociaż słabiutko. Przestało lać i wiać, chociaż nie do końca. Aż mi się nie chce iść na gumno i sprawdzać straty, bo też co to tam za straty. Włączyłam radio i aż mnie przygięło. Nie mam słów komentarza.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Wczoraj nie doczekałam, żałuję.
OdpowiedzUsuńPo wiadomościach z Nicei wyłączyłam wszystkie media, bo już nie mogłam tego oglądać.
U nas chłodno, ale się przejaśnia, wiatr, może nie będzie padać.
Mika pięknie się zapowiada, kryminałek z gatunku moich ulubionych, będę niecierpliwie czekać na cd.
Dobrego dnia, niech nawałnice sobie pójdą, a wieści nie będą takie tragiczne...♥♥
Mika jestes jak Joe Alex! mozesz byc Jo Alex dla odmiany ;)))
OdpowiedzUsuńLubię kryminały :) A ten zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMam już swoje typy, ale poczekam na rozwinięcie tematu.
Nie miałam prądu cały wieczór, całą noc i dopiero teraz włączyli... Co za pogoda u nas - ludzie...
OdpowiedzUsuńKrecie, prądu i wody (!) nie miałam od wczoraj. Teraz pogoda jest stabilna, ale deszcz wisi. Kingę Lawendową (i wieś w której mieszka) zalało tak, że niektóre meble są do wyrzucenia. Po lawendzie zostało wspomnienie.
Usuńo matku bosku...toz to jej zycie...
UsuńCzy wie ktoś, dokąd pojechała Kasia Alzacka? Wspomniała coś o grzaniu kości na południu. Mam nadzieję, że nie TO południe miała na myśli.
UsuńRany, Kinga....serdecznie współczuję.
Usuńna szczęście nic złego się nie stało, poza przybitym ogródkiem, lipy zrzuciły kilka gałęzi, ale poza tym - spoko...
UsuńKasia chyba do Włoch pojechała .
UsuńNo... Mika... Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy jak zwykle nastąpi:)
UsuńWczorajsze deszcze i wichur wywaliły mi wszystkie słoneczniki, które rosły przy płocie żeby go zasłonić, bo beton niestety! Beton stoi , słoneczniki leżą, w TV masakra- jak żyć? Mika, w nocy minęłyśmy się w eterze :) Znowu zaczyna padać...
OdpowiedzUsuńBDB, u mnie podobnie. Kwiatki wszystkie leżą stetrane, jałowiec popodpierałam czym mogłam na szybko i w ulewie (grabiami i deskami). Ale co to wszystko znaczy wobec tego, co stało się w Nicei:(
OdpowiedzUsuńUff Kury. Była duża woda, ale nas nie zalało. Tylko kawał pastwiska przy rzece i jedno drzewo się złamało i padło nam w poprzek rzeczki na ogrodzenie. Poza tym - trzeba patrzeć pozytywnie - była woda - będą grzyby w lesie. Siana ciągle nie udało się zrobić. To gorzej, ale może jeszcze nadejdzie jakiś dłuższy suchy okres przed zimą.:-D.
OdpowiedzUsuńPodrawiam was Kury z podmokłych łąk i pastwisk.
Dobrze, że was nie zalało. A siano nie zgnije?
UsuńSiano na szczęście ciągle ma formę trawy. :-)
UsuńMoja przepiekna hortensja anabella o kwiatach jak duza glowka kapusty lezy pod ciezarem wody, czekam az sie obsuszy i sprobuje podniesc, niektore kule kwiatowe , a raczej ich lodygi sie zlamaly, mam piekny bukiet i przynajmniej tak sie nimi ciesze.
OdpowiedzUsuńAle co to w porownaniu z Nicea...
Wenezuejlos pojechal ponmagac mezowi kolezanki, beda suszyc sciany jakims ustrojstwem, rabac meble i wrzucac je de kontenera.
o matko....
UsuńU mnie w pogodzie o dziwo spokój, tylko trochę wieje i jest zdecydowanie chłodno.
OdpowiedzUsuńOpakowana, Joana Alex mogę być, czemu nie.
Pomysła mam takiego, że może któraś by napisała cały następny odcinek? A potem znowu ja i potem znowu ktoś. Co wy na to? Zakończenie rezerwuję dla siebie:))
Pisać to nie napiszę, ale mam takiego pomysła,że brakuje służby do obsługi tego wytwornego towarzystwa,bo koniecznie musi wystepować Cecylia pokojówka.No ostatecznie jakaś Ukrainka do sprzątania i posług. A chto na tej kolacji menu serwował,przecie nie madame latała z półmiskami między kuchnio a ogrodem.Taka Cecylia może się w ostatecznem rozrachunku pokazać joko nieślubno córko lorda z ochmistrzynio,która szantażowała owom Helen i molestowała o piniędze w tem spalonem liście.No i trza jeszcze postawić u drzwi jakiego kamerdynera w białych rękawiczkach, coby państwu kapoty podawał.Kamerdynery też bywają w kryminałach podejrzane, na ten przykład ów w hiszpańskiem gran hotel zabijał młode i skalpy pod łóżkiem trzymał.Pukle włosów znaczy siem kolekcjonował.Hanna
UsuńMika - Jo to skrot od Joanna(h) i Josephine, glownie u kobiet wystepuje zjedzenie "e" :) Joanna Alex przydlugie jest chyba.. albo mozesz byc Alex J. zeby bylo filuternie, taki nom de plum.
UsuńHanna, juz prawie napisałaś!
UsuńNo dzie Ukrainka w arystokratycznym, angielskim domu!?
Usuń;)może to zubożałe arystokraty?albo zatrudnili w ramach multikulti?Najlepiej by pasowała Hinduska,jako przedstawicielka mniejszości wykorzystywana przez angoli,budziłaby empatię czytelnika;)Hanna
UsuńNo tak czulam, Kurencje ta ktora bedzie pisala niech czyta CO bylo wczesniej!!!! zeby znowu umarli nie ozywali. Ja dzis nie dam rady, moze Opakowana, ma taka fantazje albo Ewa2?
OdpowiedzUsuńA niech ta,mało to było,że zabili go i uciekł;)Hanna
UsuńNo Bacha, no co Ty...raz bralam udzial w pisaniu i zostalam wyproszona, bo TAK mieszalam, ze slychac bylo zgrzytanie zebodolami ;)))))
Usuńwszystko u mnie sie zaczynalo od "a tymczasem..." i dokldalam wongli do wontku/wontkuf, wktore sie mnozyly jak myszy przez to. I to nie koniec - dodawalam zupelnie przypadkowych bohaterow, najczesciej 3-planowych czyli jednorazowych.... ja tyl;ko mam glupie pomysly, jak trza to zagarniam na kupe rozne pomysly ale bez specjalnego porzadku, wiec chyba lepiej zebym nie pisala, hrehrehrehr
Musisz się włączyć Krysiu.Trzeba ułożyć menu, bo czem się otruła?Jedzeniem czy cosik jej wstrzyknęli?Ja z angielskiego jedzenia to znam tylko pork yorkshire, yorkshire pudding i sos miętowy.Przecie takie państwo nie żarli frytek z rybom?A inspektor będzie o to wypytywał a pies węszył w kuble na śmieci.No.Hanna
UsuńA roasted lamb leg gdzie?
UsuńO,Rogata siem zna, to będzie od kuchni.A pamiętacie w "Wojnie domowej" Kwiatkowska gotowała gościowi z Anglii na śniadanie cynaderki, bo plotka głosiła,że takie śniadania jadają;)Hanna
UsuńRogata tym razem odpada, ale chętnie poczyta.
UsuńBardzo przepraszam, ale obfitość pomysłów Opakowanej nieco zakłóca tok opowieści i potem już nic nie wiadomo:)
UsuńHanna, spokojnie i po kolei, służba oczywiście jest ale cicha i dyskretna, więc póki co się nie ujawnia, menu też za chwilę, dopiero wszak mąż został przesłuchany, badania w trakcie. Nie da rady wszystkiego naraz:)
Mika ma racje...
UsuńRoast beef i yorshire pudding, roast potatoes, minted peas. badz York ham and salad.Moze byc roast lamb (zeby bylo aligancko to moze crown) ze sosem mietowym
Cynaderki jadali kiedys na sniadanie, jak rowniez ryz z curry (leciuchno) z podrobiono wedzono rybo. kedgeree sie nazywa.
sluzba - obowiazkowo, zubozala daleka krewna moze byc damom do towarzystwa. Ukrainek raczej nie maja, Hinduska raczej odpada bo to nie te czasy....
Dziędobry ! A raczej chyba nie dobry :( Przeraża ten dzisiejszy świat. ... A mnie jakieś plagi napadli od rana. Z rana sąsiedzi dokumentnie mnie zalali. Lało się po ścianach, podłoga i sufity zalane. Czekam na agienta od ubezpieczeń, żeby szkody ocenił. Porobiłam zdjęcia, bo zanim łaskawie się zjawi, to poobsycha wszystko. Na dokładkę spsuł mi się telefon, jakieś cuda i esy floresy wyskakują na wyświetlaczu. Na szczęście dzwonić i odbierać telefony można. Ma gwarancję do końca miesiąca, to jutro do serwisu zaniosę.
OdpowiedzUsuńMikuś, świetnie się kryminał zapowiada :) Kompletnie nie mam głowy, żeby pociągnąć odcinek. A może Ty sama go napisz w odcinkach. Masz talent do kryminałów, fcale nie gorszy, jak Christie. Napisz ! A AniaM. Cię wyda :)
Pogodowo u nas całkiem znośnie. Chłodno, co prawda, ale nie leje, lekko kropi. Dwa dni temu podtopiło nam miasto.
Ewa nie złap się na pierwszą propozycję, bo agent najsamprzód zaproponuje jakąś kwotę.Wybadaj jakie są widełki i naciskaj na więcej;)Hanna
Usuńjakie widelki?
UsuńJak to jakie? Od do przecie!
UsuńEwa, dopiero miałaś remont! Matko, wszystko od nowa?
UsuńEwa, biedaku! Dopiero co remont był!! Bardzo ci współczuję:((((
UsuńJak nam w garsonierze somsiad z góry zalał kawałek sufitu w łazience to sprawę załatwiliśmy telefonicznie z agentem On podał kwotę, ja siem wykrzywiłam, to podał wyższom.Stąd wiem,że za daną szkodę mają odszkodowanie we widełkach od do.Hanna
UsuńNie wpuszcza bloger wyżej, trzeba hurtem. współczuję wszystkim Kurkom, którym wiatr i deszcze sponiewierały gumna, zalali sąsiedzi i inne spotkały nieprzyjemności.
OdpowiedzUsuńCo do dalszego ciągu to nie będę pisała, bo nie umiem, ale chętnie poczytam.
Teraz czeka mnie nie lada wyzwanie, obiecałam wnuczce pierogi z jagodami, a nie cierpię lepienia.
Rety jak mi się nie chce......
Bezpiecznego popołudnia Kurki.
Słońce się przebija przez chmury i trochę cieplej (22)
marze o pierogach z jagodami...niech strzelaja i obpryskuja mnie od stop do glow, nawet sie specjalnie ubiore.....
UsuńJeżu, aż mi po zębach z żądzy pierogów pociekło:)
Usuńno i mam ci ja dylemat - isc do pierogarni czy lepic...jak lepic to tylko dla siebie, bo jak nie tylko dla siebie, to osoba obok lubi TYLKO ruskie....i w ten sposob pierogi bym robila do konca swiata i jakis czas po (spoznie sie...)
UsuńGdyby nie to, że bezglutenowe muszą być to bym poszła jak w dym do pierogarni, a nie męczyła się sama.
Usuńw sumie sie dziwie, ze nie ma pierogarni, ktore oferowalyby bezglutenowe.....
UsuńTorty już pieką, ale z pierogami gorzej, bo się to ciasto rozłazi.
Usuńi sa cukiernie piekarnie, co ciasta bez cukru sprzedaja...
Usuńno tak, masz Racje ewa2 z tym nielepieniem sie... e, do kitu...moze bezglutenowy makaron i jagody luzem?
A wydałoby się, że lato to powinien być czas beztroski, ech...
OdpowiedzUsuńWspółczuję wszystkim wszystkich plag które je nawiedziły, maluczcy jesteśmy, a tak chcielibyśmy aby było inaczej.
Mika twój kreminał obiecująco się zaczyna, bardzom ciekawa jak się rozwinie :) Niestety nie dołożę swoich trzech groszy, bo po prostu nie potrafię.
To co na górze to samo na dole. Na górze burze na dole - Nicea, ból, szok, przerażenie. U nas wszystko jakoś się trzyma, rzeczka - marny strumyk bo początek rzeki Ner, w tym roku nie wystąpiła z brzegów i nie zalała działki. Szklarnia też nie fruwała, sąsiedzka grusza w poprzednim wianiu złamana, więc teraz nie było co łamać, nasze jabłonie całe.
OdpowiedzUsuńWspółczuję wszystkim tym którym burze miotają czym mogą. I u nas słońce popatruje z góry.
Mika, chyba nie masz wyjścia, mus pisać kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńNo a ty??? Możemy na zmianę:)))
UsuńNo właśnie Hana, świetnie ci pójdzie.
OdpowiedzUsuńLitości! Normalnie ja nie od tego, przecież wiecie. Ale czeka na mnie 100 stron tłumaczenia i muszę się zdyscyplinować jak cholera!
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę zdyscyplinować Połamało i wyrwało mi drzewa, zalało sypialnie na poddaszu i ogóle kaplica), a muszę oddać do poniedziałku tzw. redakcję jezykową 1000 stron. Po co ludzie tyle piszą? Się pytam.
UsuńRogata, biedaku, bardzo mi przykro... Tysiąc stron???????????? Jak ty to zrobisz??
UsuńMika, jak to, co? Wybłaga nowy termin! Na środę!
UsuńDokładnie Hana!
Usuńtysiac...o matku bosku....
UsuńOesu, Rogata! Do poniedziałku w żaden sposób nie zdążysz:) Ja mam trochę więcej czasu!
OdpowiedzUsuńHanuś, ale wszak jeszcze nie zaczęłaś tłumaczenia...
UsuńMusze, dziś juz nie widzę nic. Jutro wstanę skoro swit, kawa i zabawa. To habilitacja jest, nie ma jakoś wiele do poprawiania, ale i tak sporo. Robiłam już temu autorowi wcześniej ksiażkę i uparł się, bym to wzięła, a ja nie wiedząc, ile tego jest, radośnie się zgodziłam.
UsuńJeżu! Habilitacja? 1000 stron??? Kto to przeczyta?
UsuńJa i recenzenci. Ale świetna praca, nawiasem mówiąc.
UsuńMam nadzieje, ze dobrze i na pore zaplaca!
UsuńOwieczko, to dobrze, że praca świetna, przynajmniej masz trochę przyjemności w czytaniu :).
UsuńBarbara
Mika, a powinnam!
OdpowiedzUsuńDziś popełniłam kradzież to prawie jak kryminał Miko? :) Ukradłam kurę, to ze niechcący nie tłumaczy przecież czynu zakazanego.:)
OdpowiedzUsuńUcieszona że lubiana przeze mnie hodowczyni kur wolnodziobiących jest :). Kupiłam kurkę, zapłaciłam i poszłam gdzieś do innych, wróciłam za chwilę do tej samej pani po jagody i ucieszona, ujrzałam jeszcze jedną kurkę, zapłaciłam wzięłam i sobie poszłam. W domu okazało się że mam trzy kury, się mi rozmnożyły w międzyczasie? :) Jak ja to zrobiłam? Kobieta pojedynczo pakowała nie zapakowała trzech. :) nie mam pojęcia w jaki sposób ja ten kryminał popełniłam, oto zagadka. :)
o jezu....
UsuńAle dałaś do wiwatu! Może ta trzecia to był bonus za to, że wzięłaś drugą? Albo były to trojaczki jednojajowe i nie można było ich rozdzielać? Piękna historia!
UsuńLubię Miko Twoje poczucie humoru :). Trojaczki jednojajowe :)) zapewne tak było :) inaczej tego nie wytłumaczysz. :)
UsuńTylko na jakim etapie skorupki były robione???;-)
UsuńModlić się? :)
OdpowiedzUsuńElko, ukryj dowód przestępstwa. Ni ma ciała, ni ma zbrodni.
UsuńDowód przestępstwa pokrojony nie da rady go poskładać. :)
UsuńRozkawałkowałaś ciało???
UsuńWszystkie trzy :)
UsuńChociaz pani od kur zanies troche rosolu....
UsuńElko, trzeba było zatrudnić do wyjaśnienia rozmnożenia kur inspektora Trenta z Mikowego kreminału,a Tropik wnet by się uporał z dodatkowom kurom.Hanna
UsuńHanna - w ot ostatnie to zupelnie wierze ;)
UsuńTropik jak najbardziej by sobie poradził z dowodami rzeczowymi.
UsuńA od razu mi się przypomniało, w internecie jest informacja na allegro w Tomaszowie jest skład kamieni, tam jest taniej niż u nas w Łodzi. Szkło artystyczne po 4.50 za kilo, kamień nie dopytałam. wiem że nie wiedzą u ans z jakiej to kopalni bo się dziś dopytywałam. http://allegro.pl/bryly-szklane-ogrodowe-szklo-ozdobne-gabiony-grys-i6338535775.html?reco_id=d14a39eb-49f0-11e6-b9d2-56847afe9799&ars_rule_id=201
OdpowiedzUsuńDodam że to żaden problem, w najbliższym czasie pani otrzyma pieniążki za trzecią kurę. :)
OdpowiedzUsuńElka, zobacz moje domysły powyżej pod twoim komentarzem.
UsuńWidziałam super pomysł :).
UsuńEla - no wiesz! przestepczyni wsrod Kur??? Zeby Ci nie bylo przykro, to moze wszystkie zaczniemy krasc. Ja nie za bardzo umiem, ale jutro bede sie starala i zdam sprawe. Chcesz?
UsuńChcę. :) Zdaj sprawę koniecznie :).
UsuńFajnie razem kraść :)
Ciekawe czy puści mi komentarz bo nie mogłam nic w odpowiedzi napisać. :)
Razem kraść to najlepiej konie! Co się będziemy rozdrabniać!
UsuńTo ja sobie ukradnę garść wiśni przeznaczonych na dżemik. Bo na razie nie mam komu co ukraść.
UsuńMoje proszę zostawić w spokoju!
UsuńUkradłam sama sobie.
UsuńAgniecha, od dawna zasadzam się na Twoje koniska. Wreszcie coś się ruszyło w tej kwestii!
Usuńna kunie sie nie pisze - za duze. Gdzie bysmy zatrynily? ani zjesc ani schowac....
UsuńU mnie w lesie, przy strumyczku ;) tak ze dwa .... ;) Agniecha nie znajdzie może ;)
UsuńBarbara
No, Rabarbara, u Ciebie jest z gorki i pode gorke, i drzewa so, to rzeczywiscie dalobys ie zatrynic. No to meline juz mamy. a JAK sie kradnie kunie?
UsuńZ czułością.... :) i na kawałek chleba abo jabuszko i pęęędem !
UsuńAgniecha, a może Twoje wolą marchewkę ?
Tylko co my potem z nimi zrobimy? Hana!! co zamyślasz z tymi kuńmi?
Barbara
U Hany miał być osieł, nie kunie ;)
UsuńMatko kochana, podobno zamach wojskowy w Turcji!!! Co za czas:((
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam przerażające a i nie będzie lepiej taki rok, co ma się skończyć skończy się, każdy związek który jest słaby w tym roku rozleci się. Jako numerolog się wymądrzam, mam za sobą 30 lat zbierania wiedzy na ten temat i tak mi wychodzi że rok 2016 = 9 ma niestety taką tendencję, nie będzie lepiej wcale. A Październik to będzie fajnie całkiem. :(
UsuńMika, czy to źle...?
UsuńNie wiem sama, wojsku nie ufam.
UsuńTureckie wojsko: przejmujemy władzę, by przywrócić narodowi wolność i coś tam o demokracji też mówili, przywracają demokrację. Strasznie się robi, wojsko to nie żarty wcale.
OdpowiedzUsuńStrzelają...
Usuńno i nie wyszla im ani wolnosc ani demokracja....
UsuńPodobno władza sama sobie to zrobiła, bo chciała jeszcze większej władzy, ludzie życiem zapłacili, ale co się dziwić to przecież Turcy.
UsuńA co to znaczy" to przecież Turcy"?
UsuńMika, wysłałam Ci coś na pocztę op.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, dzięki.
UsuńA ja właśnie zastanawiałam się czy nie pojechać na kilka dni do Turcji cob się wygrzać i popływać w ciepłym morzu.
OdpowiedzUsuńA propos trucizny. Może być długo działająca i nie koniecznie połknięta. Kartka listu może mieć jej ślady.
Jak w Imieniu Rozy? oblizywala list i sie otrula?
UsuńTo chyba najbardziej podejrzany bedzie producent papieru listowego. Badz atramentu (normalnie to smmaczny jest...)
UsuńOj, lepiej nie jedź, może być gorąco, ale inaczej.
OdpowiedzUsuńNo nie w tej sytuacji to na mur tam nie pojadę.
OdpowiedzUsuńWitojcie Kury. Deszcz się skończył. Słońce świeci, niebo błękitne z chmurkami dla ozdoby. Chłodno. Myślę, że to będzie piękny dzień. W Lwówku Śląskim w sobotę i niedzielę "Agatowe Lato"- jarmark i atrakcje, kamienie, kamienie, kamienie. W końcu Sudety to raj dla geologów. Lubię sobie raz na parę lat pochodzić po wystawach, straganach i patrzeć na te wszystkie agaty, ametysty, krzemienie, turmaliny i stotysięcymilionów innych fajnych minerałów. Kiedy widzę to wszystko, to moja wewnętrzna Kura zmienia się w wewnętrzną Srokę. Może która Kura też se pójdzie pooglądać?
OdpowiedzUsuńZachowaj rozsądek, tylko popatrz,ręce zaplecione z tyłu;)Chętnie bym Ci towarzyszyła,bo jestem sama i mam labę, ale trochu daleko.
UsuńU nas pogodnie, jednakowoż te cirrusy trochę kłębiaste.Obaczym co się wyklaruje.Hanna
Szkoda, że daleko bo sroka we mnie też siedzi. Na ostatniej wystawie minerałów byli panowie z Lwówka, nawet dostałam ładny folder.
UsuńA w kim nie siedzi sroka? Agniecha, porób zdjęcia, co? I połączysz przyjemne z pożytecznym - będziesz miała zajęte ręce:)))
Usuńmnie to nie mozna puszczac w takie miejsca...moj brat, jak mieszkal w Lesnej k/Lubania to ganial w weekendy po jaskiniach, rumowiskach itepe i duzo ladnych roznosci znalazl, rozlupal i sie ucieszyl./
UsuńJakże się ucieszyłam że ten Lwówek tak daleko. :)Sroka we mnie mieszka.
UsuńMojej sroki będę pilnować. Niech się cieszy, że dam jej popatrzeć.
UsuńU nas szaro i zimno, ale prawie nie wieje i nie pada. A myslałam wiosna, że w tym roku uda mi sie być w Lwówku, ale nic z tego. Nie mam środka transportu. Niech to będzie piękny dzień!
OdpowiedzUsuńDzięń dobry. Nie pada, niebo jednolicie szaro-perłowe, wieje chłodny wiatr, 20 stopni.
OdpowiedzUsuńDobrej soboty Kurkom życzę.
U nas meteorologicznie podobnie. Słoneczny, rześki dzień nastał. Niech będzie miły!
OdpowiedzUsuńHana - znaczy sie jestes u nasz, u nasz tu, a nie tam.. slicznie jest i wichurek mily dmucha. az szkoda sie ruszac...
UsuńU mnie też dziś świeci słońce ale jest przyzwoicie chłodno i niech se tak zostanie:)
UsuńWczoraj miałam dławiący za serce dzień.Bardzo mnie przydławił zamach w Nicei,no bo jak można jeździć samochodem po ludziach a do tego dzieciach?Po południu poszłam na imieniny Henryka to dość mocno się rozluźniłam.Po powrocie do domu chciałam sobie obejrzeć do spania Szkło kontaktowe a tu Turcja!!!No i jak biedna Kura ma chodzić prosto?!:(
Miłego i bezdeszczowego dnia:)Ogrody i innego rodzaju gumna pewnikiem już macie dosyć podlane:)
Trochę nie na temat,ale nie mogę się napatrzeć na Anę Ivanovic wew ślubnych sukniach.Taka piękna, a jednocześnie skromna i dziewczęca,suknie takoż bez przegięcia i piórpuszy.Hanna
OdpowiedzUsuńJa też oglądałam ślub Any dwa razy tak mi się podobała.
OdpowiedzUsuńA propos Erdogana, sam jest sobie winien ale zaczął ograniczać laicyzację i chciałby jak dydkator mieć władzę absolutną. Z puczem źle, z Erdoganem też nie dobrze. Wojsko chyba nieprzewidziało że ludzie ich nie poprą. żal mi wszystkich zabitych, po obu stronach, co się stanie z aresztowanymi puczystami wolę nie myśleć.
A teraz zmiana tematu.
Wykarczowałam kawałek działki, gdzie rosły stare maliny i dzisiaj posadzę cukinię i cebulę.
Od jutra, jako że sie wkoło uspokaja, pracujemy nad d.c. kreminału.
Hana jak tam tłumaczenie? Skończyłaś?
Ale przypominam, że nie chodzi mi o podpowiedzi w komentarzach, ale o napisanie całego następnego odcinka, takiej długości jak mój.
UsuńHej Kurniku po południu.
OdpowiedzUsuńRozlało się, pada, 19 stopni. Wychodzić się nie chce, sennie i smutno.
Co jet, wywiało wszystkie Kurencje? pewnie wszystkie przy robotach naprawczo-ogrodowych. No to ja też zmykam na działki.
OdpowiedzUsuńU mnie dziś chyba najgorsza pogoda, leje równo od rana i jest 11 stopni... Koszmar.
OdpowiedzUsuńTak koło 17-tej przestało padać, ale okazuje się, że znów mokro i 16 stopni.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru.
A ja dopiero wrróciłam z działek i jakąś obiado-kolację muszę uskutecznić. Pogodę na roboty ziemne miałam przyzwoitą +21 i lekki wiatr.
OdpowiedzUsuńHanuś zniknęła, pewnie pisze c.d.
Oczywiście Mika, że to musi być cały rozdział.
Czołgiem Kureiry, niestety, nie piszę i nie napiszę - mówię, jak jest. Przyjechały koleżanki i się rozrywamy. A w poniedziałek zasiadam do tłumaczenia i już nie ma wykrętów, bo będzie gorąco.
UsuńW ogóle coś dzisiaj Kurki wymiotło. Może piszą drugi rozdział?
OdpowiedzUsuńja latalam. Dluuugo.
Usuńsamolotem? Dzie? Dluuuuuugo? napisz! i dziendobry!
Usuńtu. i juzem jest - przyjedz. co Ty na to?
Usuńa dlugooo, bo przesiadka byla cos 6 godzinna...
UsuńJa na to jak na lato...ale jak zwykle cos stoi na przeszkodzie, jutro o swicie wybywam pod zagle, wiec dzisiaj sie pakuje , ale do kiedy bedziesz w Polszcze?
Usuńa jeszcze dosc dluuugo :) Krasnale maja przybyc cos 4 sierpnia. pewnie nie na dlugo :( ale oprocz tego to wolnam jest przez dobrych kilka tygodni.
Usuńmilego zaeglowania! zazdraszczam!!
Ok! sie spotkamy w jakims do ustalenia terminie...ciesze sie!
UsuńMiko, historia pyszna, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńTeż popieram pomysł powyżej, że trza tu jeszcze służbę wplątać, przecież arystkoraty same se talerza nie podajo i gaci same se nie pioro :)
Czekam na ciąg dalszy, jak nie wiem co :)
Służba czeka na zapleczu:)
UsuńMiko, a czy te państwo nie jeżdżo konno?To i stajnie muszo być,koniusze czy masztalerze, o koniach mogłaby się wypowiedzieć Agniecha;)
UsuńI może za portalem zamkowego kominka jakie tajne przejście umieścić?
U nas słońce niby prześwituje, ale bógwico jak to będzie.
Hanna
Jejku, no chyba jutro, znaczy się dzisiaj coś skrobnę (późnym popołudniem).
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńChmury niskie i szare, bardziej listopadowe, 16 stopni, pada drobny deszczyk. Nielubię upałów, ale ztym to już przesada.
Dobrej niedzieli życzę wszystkim Kurkom.
Miało być "nie lubię" i "z tym", nie działa mi automatyczne podkreślanie błędów i dlatego takie kwiatki.
Usuńa ja zapomnialam, ze to niedziela, bo sie niczym nie rozni od innych dni...
UsuńCzołgiem Kureiry! U nas tak sobie, ale nie pada i ciepło. Dalej sie rozrywamy.
OdpowiedzUsuńHanuś, już drugi dzień się rozrywasz ! Już jesteś rozdarta ? ... Dziędobry :)
UsuńNo to ide na dzialki ukladac w glowie kolejny rozdział bo coś żadna Kurencja się nie wychyla a ja szybko i z głowy nie dam rady, może w altance (hrehrehre) u znajomej wena przyjdzie. Pogoda na roboty ziemne w sam raz +21, trochę chmur, trochę wiatru. Do wieczora.
OdpowiedzUsuńNo chyba że któraś by w między czasie coś skrobnęła.
OdpowiedzUsuńBacha, uklepałaś se w głowie ten rozdział?;)Wrzuć cosik, bo martwota zapanowała bez PrezesKury, nikt się nie wychyla.Nie wiem czy zakładać już piżamę;)Hanna
UsuńDopiero wróciłam i wsuwam obiado-kolację, zaraz wezmę sie do pisania.
UsuńPada deszcz i zimno jest. Byłam na tej giełdzie minerałów z przyległościami, wtedy na szczęście było jeszcze ciepło i sucho... Kamienie, kamole, kamyczki. Dużo, dużo pięknych i ciekawych minerałów. Powstrzymałam wewnętrzną srokę przed nieopanowanym gromadzeniem błyskotek. Ale coś tam jednak skubnęła. Fajnie było, i nawet międzynarodowo.
OdpowiedzUsuńCały dzień padało, siąpiło, mżyło, lało, przestało dopiero teraz, 18 stopni.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru.
Mika, nie podtopiło Cię? Czytałam, że u Ciebie wody spadło zbyt wiele i potoki wystąpiły z brzegów.
Chodzcie na nowy wybieg.
OdpowiedzUsuńEwa2, Mika mieszka trochę wyżej w stosunku do potoku. Nie sądzę, żeby ją zalało. Wiedziałabym raczej o tym.
Do pokoju wszedł przystojny, lekko szpakowaty mężczyzna, ok. 35 lat. Dość wysoki, wysportowana sylwetka i gdyby nie oczy niesamowicie podobny do Lorda Wintera. Przy ciemnobrązowych włosach miał niebieskie oczy ale to nie były zimny kolor, twarz Archibalda Wintera sprawiała sympatyczne, powiedziałby takie ciepłe wrażenie. Ocho, pomyślał Trent, pewnie w tych ślepiach ciągle topi się jakaś dziewczyna.
OdpowiedzUsuńWitam Pana, powiedział do Trenta, podając mu rękę, zapewne chce mi postawić kilka pytań ale nie sądzę żebym mógł dodać coś do tego co powiedział juz mój ojciec.
Wdzięczny jednk będę, jeżeli Pan opowie mi swoją wersję przyjęcia urodzinowego żony lorda Wintera.
No cóż, kolacja przebiegała w bardzo miłej atmosferze, meny było wspaniałe, Ann, kucharka, wspięła, się chyba na wyżyny swoich możliwości, ale tym nie będę Pana zanudzał inspektorze. Kiedy Jody serwowała kawę i deser, lady Winter przeprosiła na chwilę gości i wyszła na chwilę do swojej altany, zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszyscy byli trochę zaniepokojeni ale nie chciała towarzystwa. Resztę już pan zna.
Taaak, powiedział Trent, pan pozwoli lordzie Winter, że zapytam jakie były stosunki pana z żoną pana ojca. Zajęła w jakimś sensie miejsce pana Matki, pierwszej lady Winter.
Czy nie są to zbyt osobiste pytania, Lord Archibald lekko zmarszczył czoło.
Proszę tego tak nie traktować, nie prowadzę rozmów towarzyskich, ja przesłuchuję.
L Archibald patrzył przez wysokie okno. Lady Winter była bardzo ciepłą, serdeczną osobą. Po tym jak matka opuściła nas ojciec długo był sam. Kiedy poznał ś.p. Lady Winter bardzo zależało mu żebym ją zaakceptował. Na początku było mi trudno ale z czasem bardzo ją polubiłem. Ona nie starała się zastąpić mi matki, myśmy się poprostu zaprzyjaźnili. To nie była kobieta, której wszędzie było pełno ale jej nieobecność w domu była od razu wyczuwalna, od razu robiło się pusto. Kiedy wyprowadziłem się do Oxfordu bardzo często rozmawialiśmy ze sobą. Potem coraz rzadziej ale nasze stosunki pozostały serdeczne i bliskie. Nie wiem jak mój ojciec zniesie jej nieobecność.
A pan?
OdpowiedzUsuńNie wiem.
W głosie Archibalda wyczuwało się smutek.
A czy zna pan lordzie Winter kogoś kto darzyłby niechęcią lady Winter?
Nie znam i nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić inspektorze ale uważam, że nie ma ludzi, których wszyscy darzą sympatią. Sądzę, że siostra lady Winter mogłaby coś bliższego na ten temat powiedzieć.
Dlaczego Pan tak uważa- zapytał Trent
Z tego co wiem, były bardzo blisko ze sobą związane zanim wyszła lady Helen wyszła za mąż za mojego ojca.
W tym momencie PPP wstał, popatrzył na lorda Archibalda i podszedł do okna. Trop wracaj-powiedział Trent.
Jakie dziwne oczy ma ten pies, jakby przenikały na wskroś, co to za rasa? zapytał lord Archibald - w jego głosie Trent wyczuł ledwo zauważalne zmieszanie. Ale Trop dał mu sygnał : daj spokój, niczego się więceej nie dowiesz.
Dziękuję lordzie Archibald, to na razie wszystko i prosiłbym nie opuszczać posiadłości.
Czy byłby pan uprzejmy i poprosił do mnie lady Mirellę?
Oczywiście inspektorze, czy przejaażdżki konne w obrębie posiadłości są dozwolone - zapytał lord Archibald
Tak - krótko rzucił inspektor Trent.
Tropik patrzył cały czas przez przez okno. Co mi chcesz powiedzieć piesku? Tropik odwrócił się do niego ze wzrokiem mówiącym: nie łapiesz co ci mówię? Kurcze nie łapię, westchnął Trent. Tropik wrócił na miejsce koło fotela i zwinął się w rogala.
Rozległo się pukanie do drzwi. Do pokoju weszła młoda kobieta z dwiema tacą. Lord Winter przeprasza, że nikt o tym wcześniej nie pomyślał, na pewno chętnie napije się pan inspektor kawy, jest też herbata, dołożyłam też kilka kanapek. Lady Mirella przebiera się w swoim apartamencie i zejdzie za dwadzieścia minut.
Bardzo dziękuję......?
Susan, dzisiaj pomagam w kuchni. A to dla pana pupila. Susan postawiła przed Tropikiem wspaniałą cielęcinę z jarzynami i jogurt.
Trent zaniemówił. Skąd pani wie,że Trop lubi jogurt? Wiem, przecież to PPP, a o jego zwyczajach pisał jakiś dziennikarz. Uśmiechnęła się i zniknęła.
Trent nie zapamiętał nawet jej wyglądu, tylko głos. Ach, drobiazg, przecież i tak ją będę pzesłuchiwał. Ppatrzył na Tropika pochłaniającego jedzenie i nagle uświadomił sobie, że nikt nigdy nie pisał o jego ulubionych potrawach.
Na razie muszę podreperować siły pomyślał i zabrał się za kanapki, rozpływały się w ustach.
c.d.n.
Musiałam dać w dwóch odcinkach bo mi blogger wyrzucał.
OdpowiedzUsuńSuper, Basiu :)
UsuńBrawo Bacha!!!
UsuńCiesze się Mikuś!!! i dreptam do alkowy.
OdpowiedzUsuń