To jest część 4 napisana przez Bachę, ja jutro pociągnę dalej.
Susan leżała na wznak, koło jej prawej ręki leżał telefon komórkowy , w palcach tkwił jeszcze niedopałek
papierosa, lewa ręka, dziwnie skręcona schowana była pod plecami. Otwarte oczy wyrażały niebotyczne
przerażenie. Włosy na lewej skroni były zlepione krwią.
-Muggs, nie pozwól nikomu zbliżać się- powiedział Trent widząc domowników,
zwabionych szczekaniem Tropika, zmierzających w ich stronę. - Mają zawrócić i tym
razem żadnego wychodzenia na teren posiadłości.
Wyciągnął telefon i połączył się z komendą: "Przyślijcie natychmiast
nieoznaczony wóz policyjny, fotografa, technika z całym majdanem. Aha i bez
syreny, no i karetkę, do posiadłości lorda Wintera. Wjazd boczną bramą. Co się głupio pytasz ?? - wrzasnął do słuchawki- No pewnie, że nowy trup!
Tropik wpatrywał się w jego buty i popiskiwał. " Mam ubrać ochraniacze?" Wyciągnął z kieszeni
woreczek plastikowy ze specjalnymi samoprzylepnymi podkładkami.
Muggs w tym czasie odesłał
wszystkich do głównego budynku i zbliżał się do Trenta.
Ochraniacze!! krzyknął Trent. Muggs
wiedział, że Tropik dał im sygnał: patrzcie pod nogi gamonie.
Tropik tymczasem stał obok Susan z
nosem zbliżonym do jej lewej ręki .
Trent z Muggsem naciągnęli
rękawiczki i czekali niecierpliwie na przyjazd karetki.
Zjawili się w ciągu kilku minut.
Muggs dał im znać, gdzie mają podjechać.
"O essu, jęknął technik, mam włazić w
te pokrzywy? Mogłeś mnie uprzedzić – powiedział do Trenta, z którym znali się
od lat. "Delikatna panienka się znalazła – odwarknął mu Trent a Tropik zasłonił
oczy łapą, co oznaczało – pies by się uśmiał. Technik wykonał wszystkie
rutynowe zdjęcia i kiwnął na sanitariuszy, że mogą zabrać ofiarę. W trakcie
podnoszenia Susan jej lewa ręka opadła w
dół.
W zaciśniętej dłoni Susan trzymała
nieduży plastikowy woreczek. Tropik warknął.
Dajcie to do analizy, zawartość i
odciski palców – powiedział Trent. I sekcja natychmiast.
Przyjrzał się woreczkowi – w środku
było opakowanie po jogurcie.
"Tropik, szukaj.!" Trop przez chwilę
kręcił się w kółko, i biegał tam i z powrotem.
"Dziwne - pomyślał Trent - tyle śladów w
takim mało przyjemnym miejscu? W końcu Trop podjął ślad, obrócił się do Trenta
i krótko szczeknął. Biegł lekkim truchtem, żeby mogli za nim nadążyć.
Ślad prowadził ścieżką, kilkanaście metrów od tych cholernych
pokrzyw, przez zarośla i mały zagajnik na tyłach stajni - Widać, nie cały teren posiadłości jest tak
zadbany jak przed głównym wejściem – pomyślał Trent. Ale Tropik przebiegł
wzdłuż stajennych budynków i skręcił za nimi w prawo. Zadowolony z siebie
czekał na nich przed niedużym barakiem z uprzężą i siodłami. No i co dalej
Trop? Pies szedł z nosem przy ziemi, zatrzymał się na chwilę przy podkowach
chyba z czasów pradziadka lorda Wintera, zawrócił i skręcił znowu w prawo i
zatrzymał się przy niewielkich drzwiach z boku głównego budynku. Trent nacisnął
klamkę, drzwi były zamknięte.
"Poczekaj Tropik, zostawimy tu Muggsa, a na razie wrócimy do
towarzystwa i obmyślimy co dalej zanim zaczniesz działać."
Popatrzył w mądre oczy Psiaka i
podrapał za uszkami. Tropik sapnął zadowolony.
*
Teraz część 5, napisana przez Mikę.
Trent zgromadził wszystkich domowników i gości w wielkim salonie.
"Jak zapewne państwo wiedzą, mamy jeszcze jedną zamordowaną osobę, Susan, która pomagała w kuchni podczas przyjęcia."
Część zgromadzonych popatrzyła po sobie z niejakim zdziwieniem. "Susan, jaka Susan??" zapytał lord Winter.
"Zastępczyni Jenny Stubbs, która ponoć się rozchorowała." wyjaśnił uprzejmie Trent. "Mój współpracownik już do niej pojechał , aby ją przesłuchać." Nie uszło jego uwagi lekkie zmieszanie Archibalda, który nerwowo grzebał po kieszeniach, szukając chusteczki, aby otrzeć pot z czoła.
"Chciałbym państwa poinformować, że Susan usiłowała otruć mojego psa, Tropika (tu PPP zamachał raźno ogonem, udowadniając, że nic mu nie jest). W podanym mu jogurcie znaleźliśmy truciznę pochodzenia roślinnego, z roślin australijskich."
Tu padło kilka okrzyków, a lord Winter powiedział: "Czy to ta sama trucizna, którą otruto moją żonę???"
"Tego jeszcze nie wiemy. Ale jest to prawdopodobne. " odpowiedział Trent.
"Chciałbym teraz poprosić o klucz od bocznych drzwi do stajni, musimy sprawdzić to pomieszczenie."
Kucharka nagle poczerwieniała i wyjąkała nieśmiało: "Ale, ale, on zginął... Już wczoraj go nie było... Panna Mirella chciała tam schować buty do konnej jazdy i nie mogła go znaleźć."
"To prawda, powiedziała Mirella - nie było go w szafce z kluczami ani w drzwiach."
"No cóż, włamiemy się więc. " zdecydował Trent . Wyjął telefon i zadzwonił do sierżanta Muggsa. "Muggs, otwórzcie drzwi od schowka przy stajni, zebrać wszystkie odciski palców i dokładnie przeszukać, przyjdę tam zaraz z Tropem. Przyślij mi też jednego z ludzi do pilnowania domu."
"A państwa proszę o nieopuszczanie domu, dopóki nie wrócę. " zwrócił się do zebranych w salonie.
"Jak to, jesteśmy uwięzieni?!" oburzyła się Pandora.
"Nie, proszę pani. Jesteście państwo podejrzanymi." powiedział spokojnie porucznik.
"To już bezczelność!" odezwał się milczący dotąd Peter Gordon, przyjaciel młodych Winterów.
Trent przyjrzał mu się spokojnie. "Czemuż pan się tak denerwuje, chyba zależy panu na wykryciu mordercy lady Winter i Susan? A może morderców, wszak to nie musi być jedna i ta sama osoba..."
W tym momencie do salonu wkroczył przysłany przez Muggsa posterunkowy Maddock. Porucznik zostawił go na straży, po czym udali się wraz z Tropikiem w stronę stajni.
"Macie coś ciekawego?" zapytał Muggsa. "Mnóstwo odcisków palców szefie i różne buty. To schowanko na buty do konnej jazdy i do ogrodu."
"Tropik, szukaj śladu , szukaj." polecił Trent, choć sam nie wiedział , czego pies ma szukać. Na szczęście on wiedział. Obwąchał starannie wszystkie buty i zatrzymał się przy ubłoconych zielonych kaloszach. "Czemu te?" zapytał Trent. Tropik wyszedł ze schowka i zaczął szczekać w stronę pokrzyw. "A, ktoś był w nich w pokrzywach? Skąd wiesz?" Tropik spojrzał na niego z politowaniem i przewrócił jeden z kaloszy łapą. Do ubłoconej podeszwy przylgnęła złamana pokrzywa...
"No dobra, przepraszam, wiem, że jesteś mistrzem..."
Pies jednak węszył dalej. W schowku była też szafka z półkami i Tropik zainteresował się bardzo czymś za szafką. Gdy Muggs ją odsunął, zobaczyli okruchy ususzonych listków. "Do analizy, piorunem!!!" krzyknął Trent. Wziął kalosze do foliowego worka i ruszył w stronę domu.
*
Teraz część 5, napisana przez Mikę.
Trent zgromadził wszystkich domowników i gości w wielkim salonie.
"Jak zapewne państwo wiedzą, mamy jeszcze jedną zamordowaną osobę, Susan, która pomagała w kuchni podczas przyjęcia."
Część zgromadzonych popatrzyła po sobie z niejakim zdziwieniem. "Susan, jaka Susan??" zapytał lord Winter.
"Zastępczyni Jenny Stubbs, która ponoć się rozchorowała." wyjaśnił uprzejmie Trent. "Mój współpracownik już do niej pojechał , aby ją przesłuchać." Nie uszło jego uwagi lekkie zmieszanie Archibalda, który nerwowo grzebał po kieszeniach, szukając chusteczki, aby otrzeć pot z czoła.
"Chciałbym państwa poinformować, że Susan usiłowała otruć mojego psa, Tropika (tu PPP zamachał raźno ogonem, udowadniając, że nic mu nie jest). W podanym mu jogurcie znaleźliśmy truciznę pochodzenia roślinnego, z roślin australijskich."
Tu padło kilka okrzyków, a lord Winter powiedział: "Czy to ta sama trucizna, którą otruto moją żonę???"
"Tego jeszcze nie wiemy. Ale jest to prawdopodobne. " odpowiedział Trent.
"Chciałbym teraz poprosić o klucz od bocznych drzwi do stajni, musimy sprawdzić to pomieszczenie."
Kucharka nagle poczerwieniała i wyjąkała nieśmiało: "Ale, ale, on zginął... Już wczoraj go nie było... Panna Mirella chciała tam schować buty do konnej jazdy i nie mogła go znaleźć."
"To prawda, powiedziała Mirella - nie było go w szafce z kluczami ani w drzwiach."
"No cóż, włamiemy się więc. " zdecydował Trent . Wyjął telefon i zadzwonił do sierżanta Muggsa. "Muggs, otwórzcie drzwi od schowka przy stajni, zebrać wszystkie odciski palców i dokładnie przeszukać, przyjdę tam zaraz z Tropem. Przyślij mi też jednego z ludzi do pilnowania domu."
"A państwa proszę o nieopuszczanie domu, dopóki nie wrócę. " zwrócił się do zebranych w salonie.
"Jak to, jesteśmy uwięzieni?!" oburzyła się Pandora.
"Nie, proszę pani. Jesteście państwo podejrzanymi." powiedział spokojnie porucznik.
"To już bezczelność!" odezwał się milczący dotąd Peter Gordon, przyjaciel młodych Winterów.
Trent przyjrzał mu się spokojnie. "Czemuż pan się tak denerwuje, chyba zależy panu na wykryciu mordercy lady Winter i Susan? A może morderców, wszak to nie musi być jedna i ta sama osoba..."
W tym momencie do salonu wkroczył przysłany przez Muggsa posterunkowy Maddock. Porucznik zostawił go na straży, po czym udali się wraz z Tropikiem w stronę stajni.
"Macie coś ciekawego?" zapytał Muggsa. "Mnóstwo odcisków palców szefie i różne buty. To schowanko na buty do konnej jazdy i do ogrodu."
"Tropik, szukaj śladu , szukaj." polecił Trent, choć sam nie wiedział , czego pies ma szukać. Na szczęście on wiedział. Obwąchał starannie wszystkie buty i zatrzymał się przy ubłoconych zielonych kaloszach. "Czemu te?" zapytał Trent. Tropik wyszedł ze schowka i zaczął szczekać w stronę pokrzyw. "A, ktoś był w nich w pokrzywach? Skąd wiesz?" Tropik spojrzał na niego z politowaniem i przewrócił jeden z kaloszy łapą. Do ubłoconej podeszwy przylgnęła złamana pokrzywa...
"No dobra, przepraszam, wiem, że jesteś mistrzem..."
Pies jednak węszył dalej. W schowku była też szafka z półkami i Tropik zainteresował się bardzo czymś za szafką. Gdy Muggs ją odsunął, zobaczyli okruchy ususzonych listków. "Do analizy, piorunem!!!" krzyknął Trent. Wziął kalosze do foliowego worka i ruszył w stronę domu.
Przeczytałam z zapartym tchem i chcę jeszcze!!
OdpowiedzUsuńTo się świetnie czyta.
Ja też przeczytałam i zgadzam się z Ewą2, czekam na ciąg dalszy, a tera idem spać :)
UsuńDobranoc :)
Po dobrej lekturze dobrze się śpi. Ja też idę, Morfeusz czeka.
UsuńDobranoc.
Dobrej nocki, ja też idę. Jutro dopiszę cd.
Usuńa ja zasnelam zanim przeczytalam. swietnie sie czyta i mam nadzieje na dluga dosc ksiazke...., nie bede upierdliwa i mendzila o wiecej juz zaraz, bo sie Mika z Bacha zle zrobia i skroca opowiesc. Jaki ten Tropik madry. Dobrze, ze nie jest ignorowany i sluchaja sie go bez zastanawiania sie czy przypadkiem pies ma racje. Pies ma ZAWSZE racje!
UsuńToż przeca od dawien dawna wiadomo,że Piesy som mondrzejsze od niektórych ludzi/większej większości/ a za przykład niech bendom ci z Hanowego posta:)))
UsuńNo to ja tez do alkowy uaaaaa (to ziewniecie).
OdpowiedzUsuńMika, dzięki, że dałaś znać!
OdpowiedzUsuńAkcja pięknie się rozwija. Tropik to mój ulubiony detektyw!
Ale co dalej, co dalej? No nic, poczekam do jutra...
Kurcze Mikuś, świetne :) Czyta się super :) Całkiem fajna książka się zapowiada ! Będziem wydawcy szukać, jakby co !
OdpowiedzUsuńMikaa!!musialam wrocic do czesci drugiej i trzeciej, bom wtedy zeglowala z Arte po jeziorze i omine;a mnie lektura z powodu braku na jeziorze internetu...no i przeczytalam wszystko! jestescie zdolne jak diabli! Bacha i Ty..ale rodzina!!macie fantazje nie z tej ziemi. No i Tropik jest bohaterem nr 1.
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem , jka czytam , moja torebusia byla nie trudna do odgadniecia, ale sie ubawilam czytajac poprzedni post. Z Opakowana fajnie sie rozmowia, dom sliczny, co prawda kluczylismy bardzo by go znalezc ale przy okazji poznalismy kawalek MAzowsza pieknego! Tak mi sie spodobalo tamze, ze nawet rozwazylam sprzedaz naszego mieszkanka i zakup domku w podobnych okolicznosciach przyrody i podobnej konstrukcji...no ale jednak rozwaga przewazyla.
O zgadywance torebusiow dowiedzialam sie dzisiaj rano, bom padla wczesnie ze zmeczenia chyba to pogoda, cos wisialo w powietrzu bo Opakowana jak sie doczytalam, tez zasnela!
Dzien Dobry!!
Alez Grazyno! tylko upierdliwy bylby handel nieruchomosciami - jedno sprzedac drugie kupic ;) bo wydaje mi sie, ze macie malo klamotkow, wiec pakowanie mieszkanka by Wam zajelo z pol dnia...sam moj pokoj by mi wiecej zajal, hrehrehreher, co nie?
UsuńAle Wasze mieszkanie jest tez bardzo fajne i macie kawalek gumienka i wygody inne.
o widze, zes tez wstala, pewnie siedzisz w tym swoim pokoju z kawa w rece i patrzysz na swiat zza drzwi tarasowych! piekny jest! klamotow nie mam, bom nauczona wenezuelskimi doswiadczeniami, ze z klamotami potem trudno sie przemieszczac i je ogarniac jeszcze trudniej. Wenezuejlos uwielbia gromadzic ja sie sprzeciwiam, ot i mamy problemy. Nawet sobie nie wyobrazasz jak on sie ucieszyl, kiedy opowiedzialas o tych reklamowkach w walizce!
UsuńOpakowana,dawaj te renklamówki w walizce:)
UsuńBedzie je wiozla do UK!
UsuńJak to, do UK? Tam lekramówek nie majo? I po co cała walizka?
UsuńMoze Opakowana sie wytlumaczy, jak nie ona to ja opowiem. Ona gdzies sie zapodziala, rano dala znac,ze wstala a teraz pewnie patrzy przez te swoje piekne drzwi tarasowe i zapomniala o swiecie.
UsuńNa pewno pognala na targ do pobliskiej miejscowości po wedlinki:-) na jakieś uklady na jednym stanowisku:-) no ale wiadomo jak Opanowana czaruje a tam dwóch chłopów sprzedaje:-)
Usuńno wywioze walize reklamowek, bo one sa bardzo potrzebne na ceramice a schodza potwornie szybko. u nas w sklepach trza placic 5 pensow za jedna. a ja tu, po 2 tygdoniach zakupow mam okolo 70, nie , chyba wiecej, na targu w Szczakach daja po jednej jarzynie do reklamowki i jak mowie - ale ja mam torbe, to nie sluchaja....a na ceramice doszlo do tego, ze woze sie z reklamowkami do opatulania niewykonczonych ulepow i ukrecen - jak nie owiniesz szczelnie to wyschnie i mozna wywalic. przynoszone na ceramike to sa skarby. ludzie oswieceni przywoza duzo smieci - za torby reklamowki chca calowac po rekach. za gazety i babelki i i jakies wielgie kawaly folii plastikowej strasznie sie ciesza. takze za sloiki, pedzle, linijki, dzbanki plastikowe, pudelka plastikowe z przykrywka, za trzepaczki balonowe, za dynksy do robienia piure kartoflanego, za scierki i szmaty (ja zanioslam cala torbe starych scierek i recznikow oraz moje spodnie od pizamy i t-shirt).
UsuńCzarowac chlopow na targu dopiero jade, bo przy okazji.mozliwe, ze ich juz nie bedzie. i zeby tak samo smaczne kupic to bede musiala do Almy jechac!
a walizke reklamowek? no bo przez ostatnie pare razy mielismy o wiele wiecej klamotow do przywiezenia tu niz do zabrania nazad i w ten sposob tu zaczyna byc zastraszaja ilosc duzych waliz. a nie ma co wnie wtrynic. wiec wywioze poduszki, bo te co mamy w uk juz zdziadzialy (i, o dziwo, NIE nadaja sie do zabrania na ceramike!), moze kordeukie, bo kordeuka slubnego jest juz zupelnie plaskata - tak kordeuka jak i poduszki pojda do psiego sierocinca.
czyli musimy choc dwie walizy zabrac do uk....i co niby mam tak wkladac. ciuchow mych z pol walizy najwyzej. sloik smalcu ze stwartami, moze butelczyne nalewki.....toreb reklamowek ma na razie tylko dwie, wypchane mocno ale to sie uplaska....czyli beda dwie duze walizy co beda wazyc po 7 kilo kazda, rherhehre
Grazyna - masz racje, siedze od rana w pokoju z widokiem na czerwonej kanapie.
Tylko się spiesz do tej almy, bo słyszałam,że podobnież bankrutują, jak markpol.Kordły i poduchy można kupić tanio w ikei w sprzedaży okazyjnej na dole;)Hanna
Usuńalma bankrutuje? ale tam tyle fajnych rzeczy jest. i szyneczka dobra i chleb ciekawy....
Usuńa korduy i poduchy to mi wszystko jedno jakie kupie, byleby walize wypelnily. a do Ikdei to pewnie pojade w poniedzialek, jak slubnego bede wywozic na lotnisko.
no i od razu mi sie przypomnialo, ze wywoze go cos o 5 rano a ikea chyba nie jest otwarta 24h... zaskoczylam pania od szambelanow, ze OWSZEM moga przyjechac tuz po 6 rano, hrehrehre
UsuńIkea chyba od 9 lub 10 to zdążysz zrobić drzemke, później darmowa kawkę i dopiero po kolderki:-)
UsuńZaraz zaraz to dziadek daje nogę przed krasnalami?
Z Almą coś jest na rzeczy, w Nowym Targu likwidują (już mi nie będzie miał kto dowozić zakupów do domu, buuu....).
UsuńA co do reklamówek, to Opakowana możesz sobie podać rękę z panem Biedroniem, którego bardzo cenię, a który z podróży służbowych przywozi foliowe koszulki na papiery a z samolotu zabiera niewykorzystane serwetki papierowe. Przy urzędzie w Słupsku kazał zamontować poidła dla psów:))
Dziad wraca w poniedzialek pozno wieczorem, a Krasnale we wtorek beda .
Usuńja pana Biedronia kocham. od jego samego poczatku jako kierownik Slupska.
ja w zasadzie nie wyrzucam za pierwszym podejsciem rzeczy, ktore mozna znowu uzyc, czyli rozne opakowania i woreczki itepe. jak kupuje jedzenie na tackach to mam odruch wyjecia ich z tych tacek i wlozenia do szmacianej torby a mieso do woreczka, ktory zajmuje 5 razy mniej miejsca w zamrazarce. w zamierzchlych czasach tez jezdzilam do pracy slubnego i uczylam ludzi na temat uzywania papieru w lepszy sposob i zabieralam 4 wielkie worki makulatury co tydzien i wywozilam do smietnika papierowego (5 minut od domu), bo przedtem wszystkie smieci szly jak leci. calosc zabierala mi pol godziny...ale to bylo jakies 25 lat temu, kiedy nie bylo jeszcze prawdziwego sortowania smieci etc.
w tej chwili w puszkach po kawie trzymam: rodzynki, inny susz, kasze manne i inne rzeczy. jak mi garnek sie zmarnuje to w nim sadze kkwiatki. serwetki paapierowe tez biroe z samolotow, bo sie zawsze przydadza! prawie kazdy przedmiot moze miec podwojne badz potrojne zycie, az sie sam z siebie rozpadnie. i juz.
Opakowana, mogłabym bardzo wspomóc lepienie garnków w folie, torebusie foliowe, bąbelki, ścierki... szkoda, że Ci nie po drodze! Co to jest trzepaczka balonowa?
Usuńno paczaj, tyle dobrego pojdzie na marnacje. trzepaczka balonowa jest do trrzepania bitej smietany badz bialek na bezy, a taka:
Usuńhttp://www.houzz.com/photos/5642667/Kuhn-Rikon-Nonstick-Silicone-Balloon-Whisk-10-Graphite-modern-whisks
bardzo ladnie miensza szkliwo, nie trzeba rencami po lokcie grzebac sie w blocie....
A, mam tako, ale nie wiedziałam, że ona balonowa!
UsuńDzień dobry Kurki ranne ptaszki.
OdpowiedzUsuńTrochę zbyt długo sobie przysnęłam, ale kiepską noc miałam, bolały mnie nogi. Po mgle o 5 rano nie ma śladu, niebo błękitne, już 25 stopni. Ciekawe czy dzisiaj też lunie koło 15-tej.
Miłej soboty życzę.
Czołgiem Kureiry!
OdpowiedzUsuńNie, żebym dopiero wstała, dopiero nadaję! Przeczytam sobie nowy odcinek i do roboty.
Matko, za drzwiami czyha złoczyha!?
OdpowiedzUsuńza drzwiami Opakowanej?
UsuńNo dzie, Grażyna! Za stajniom!
UsuńNo i czyha ten zloczyha?
Usuńmasz zloczyhe? I co?
Usuńojacie, wczoraj tu byłam i nie zauważyłam nowego odcinka !
OdpowiedzUsuńale za to miałam fajną lekturkę do kawusi :)
Bacha, super się to czyta !
Widze, ze dwa posty sa aktywne,poszlam na torebusiowy i widze, ze sa tam nowe komentarze...wiec tez sie dopisalam wyjasniajac jak kupilam to kolorowe cudo indianskie,
OdpowiedzUsuńJa najpierw byłam tam poczytac, bo posty gęsto wydane to pod każdym coś nowego:-)
UsuńBacho i Miko piękny ten kryminał! Ależ dobrze się to czyta:-)
OdpowiedzUsuńSyn wstał dziś i 5:20 ale dał się przekonać do podrzemania do 6, a później to już szybie śniadanko i na dworek, aż Nela się wyspala czyli i 8. Teraz mały Miś robi drzemkę:-) a ja mogę poczytać.
Dzień dobry Kurniku:))
OdpowiedzUsuńU mnie już grzeje,zapowiada się następny gorący i pracowity dzień,ogórki porosły i trzeba je zagospodarować.Zatem biorę się do pracy,a potem czekają mnie już same przyjemności,czytanie zaległości,a na deser dzieło Miki i Bachy:)To do roboty!
Udanego weekendu i dobrego dnia Kurki:))
Elzbieto J. ja cały czas czekam na zdjęcia z Twojego ogrodu. Znaczy cały post. Może być treść do minimum a zdjęć maksimum. Proszę pokaż!:-)
UsuńElżbieta, dołączam się do CzeKo - pokaż gumno!
Usuńja takze samo!
UsuńZapowiada się zawiły wątek,ale Tropik da radę:)
OdpowiedzUsuńCześć Kury i Kurki,
OdpowiedzUsuńTropikowi się należy nowa porcja cielęciny.Ten scotland yard zatrudnia gamoniowatych inspektorów,dobrze,że psina jest czujnym menadżerem.Ale troszku mi brakuje (nie,żebym narzekała,brońbuk) napięcia w postaci jakiś cień za firankom,jakaś renka zza węgła,śpiegujący ogrodnik w słomianym kapelusie wew różach czy makach.No;)
U mnie o 6 rano też siem rozegrał kreminał z myszom.Czuję tarmoszenie za rękę,syn mi mówi(wrzeszczy),że mysz u niego, łaziła mu po nodze.Łomatko,pędzę po rękawice i mietłę.Odsunął szafę,złapałam ją za ogonek i fruu poleciała gdziesiś na gałęzie.To ta moja kocica!Włazi na balkon po wysokim pnączu (powój czy cuś,ma pomarańczowe kielichy) i jak tylko zapomnę zamknąć drzwi to znosi łupy,debilka.
Czako,a próbowałaś na migrenę coffepiryny albo solpadeiny?Ta ostatnia występuje w postaci kapsułek lub rozpuszczalna.Rozpuszczalną lepiej zagryźć śledziem bądź czekuladom, bo wykrzywia gębę;)
Hanna
CzeKo ofkos, sorki;)
UsuńHana, chcesz napięcie się postaramy. Mika napnij coś!!
UsuńHana, chcesz napięcie się postaramy. Mika napnij coś!!
UsuńChceta z łuku szczelać?
UsuńHanna
No nie, jakies mocniejsze napiecie.
Usuńnapiac czy wypiac? Bo ja jestem dobra w wypinaniu...
UsuńNapiac i wypiac w tej kolejnosci:-) i wytrzymać 20 wdechow, rozluźnić i powtórzyć 5 serii po 10 wypiec-napięć:-)
UsuńHano dziękuję za radę. Zaopatrze się w solpadeine i wypróbuję nastepnym razem, który na pewno nastapi:-(
UsuńŁomatko Czeko, ale chiba nie po grochówce sie tak mordować;)Hanna
UsuńZapytajmy Opakowana co dziś zjadła?
UsuńBo i mnie teściowa usmazyla wątróbkę z cebulką. Smakowało wybornie bo wątróbka mieciutka i slodka, ale ciężkie to połączenie dla brzuszka oj ciężkie:-)
Prawie jak by po tej grochowce.
Ale to nie thriller, tylko klasyczny kryminał ze śledztwem. Trupy są.
Usuńja sie wypinam niezobowiazujaco, bo mam czym!
UsuńDziś meteo nie było.Wywiesiłam pranie i zaczęło padać.
OdpowiedzUsuńHanna
a umylas moze jeszcze do tego wlosy i ladnie sie wysuszyly? Bo to, w polaczeniu z praniem na dworze i byciem w najdalszym punkcie terenu od dachiw/drzew/domu, jest gwarancja ulewy.
UsuńŻebyś wiedziała umyłam,ale nie zmokłam!!Chodzę w lokach;).Ale deszcz był krótkotrwały,znów parówka.
UsuńHanna
Obu mnie lunelo tak z godzinkę temu. Całe 3 minuty. Ja ani okien ani włosów dziś nie mylam.
UsuńUmyłam włosy i padało.
Usuńja ide umyc, moze zwabie deszcz...bede sie starala uformowac koafiure dobrze, zbye wzmocnic mozliwosc opadu...
UsuńMika i Bacha napiely napiecie i znikly gdziesik a tutaj u HAny czyha zloczyha i nic nie wiadomo a Opakowanna bedzie przemycac dwie walizki reklamowek do UK...
OdpowiedzUsuńnie zapomnij o piernatach! nie wiem czy to sie kwalifikuje jako zwierzeta czy juz nie...
Usuń;)))Alem się uśmiała i tej kontrabandy i z tego,że coś dziś przekręcamy swoje nicki,najwiecej ucierpiała Krysia.Czeko nazwała ją opanowana,a Grażynka opakowanna,teraz wiadomo,że zawiera tę wannę co podobno jej zaginęła;)Hanna
Usuńalez ja moge byc opanowana. jesli zaistnieje taka potrzeba, w przeciwnym razie nie bede sie przeciez wyglupiac ;)))
Usuńi tak, juz wiadomo dzie ta wanna...mialam nadzieje, z emi sie uda i nikt braku wanny nie zauwazy....
Ale wannę w walizce? Sonik mówiła że to ogromna wanna. Jak Ty ją upchnelas?;-)
UsuńHanno zdaje się że to Ty zaczelas od przekrecenia, najwyraźniej jakaś zaraza idzie na łączu:-)
Opanowana Opakowana w Opakowannie to za brak nagrody za wczorajszą zagadkę.
no i mow czlowieku to szybko po paru kieliszeczkach Ducha Puszczy....
UsuńDodając i cóż,że ze Szkocji;)Hanna
UsuńMówi się ze Szwecji.
Usuńmoznaby mowic szybko, po Duchu Puszczy, jeszcze " ze Szkocji do Szwecji, ze Szwecji do Szkocji"...
UsuńHej Kurki. Wytrzymało u mnie cały dzień, nie padało, 30 stopni, ale wiaterek łagodzi temperaturę. Niestety musiałam sobie odpuścić dzisiaj wędrówki, bo mi noga powiedziała:dość. No to siedziałam w domu i zgrzytałam zębami, ze złości ulepiłam wnuczce pierogi z jagodami. Bezglutenowe ciasto się rwie i szybko przemaka co mi humoru nie poprawiło....wrrrr.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru.
Moze trzeba bylo zrobic kluski luzem i jagody luzem, a potemw szysko zgrabnie wymieszac...
UsuńPewnie, ale to nie byłyby pierogi. Jakoś wybrnęłam.
UsuńEwa, a to z mąki kukurydzianej?
Usuńhanna
Kupuję specjalną mieszankę na pierogi i naleśniki. Sama kukurydziana się nie lepi. Ciasto można upiec z samej kukurydzianej.
UsuńMoże kleju trzeba dodać? Tylko jakiego, żeby był i zdrowy i jadalny?
UsuńAgniecha, klej taki z mąki i wody. Dziecięciem będąc takie kleje sporządzałam.
UsuńW mące jest gluten, Prezeskuro, dlatego onże klei.
UsuńHrehre, Agniecha, to był taki subtelny dowcipas:)))
UsuńTo ci się udał, Szefowo.:-)
UsuńCzęść piąta napisana powyżej.
OdpowiedzUsuńWcale się nie wyłania podejrzany. Bardzo mnie to cieszy będzie dłużej i więcej czytania.
OdpowiedzUsuńDalej świetnie się czyta.
w ten sposob Mika mogalby sie zrobic podejrzana....
UsuńWszyscy jesteśmy podejrzani...
Usuń:)))
UsuńO rany, Mika! A już myślałam, że za szafką była Twoja mysz!
OdpowiedzUsuńCoś przeoczyłam?U Miki?U mnie też dziś była mysz!Hanna
UsuńHanna, u mnie myszy mieszkają na stałe...
Usuńi do tego sa bezczelne o ile pamietam, na poduszki wchodza....
UsuńNo Sherlocki dedukujemy.Archibald się spocił,kucharka poczerwieniała,Pandora i Gordon się byli oburzyli.Kogo podejrzewamy?Ja podejrzewam Mikę;)Że kieruje naszą uwagę w drugą stronę, by nas zaskoczyć z innej mańki.
OdpowiedzUsuńHanna
Weźcie pod uwagę, że jeszcze jest paru nie wykorzystanych bohaterów, mąż Pandory, przyjaciel lorda...
UsuńNo i cała masa tych, których jeszcze nie wymyśliłaś, a możesz.
UsuńAkcja kryminalu sie pieknie rozwija. Dziewczyny, piszecie genialnie.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki, najgorzej jest potem pozamykać wszystkie wątki:)
UsuńStawiam na mysz za szafkom w stajni. Albo w kaloszu.
OdpowiedzUsuńE tam, to by ofiary tylko zawału dostawały na widok myszy.A tu som krwawe ślady.
UsuńHanna
Ojtam, Hanna, jak ofiara ze strachu trzepła głowom o cement w stajni to jest i krew!
OdpowiedzUsuńHrehrehrehre Hana, przeca śladów krwi poza pokrzywiskiem nie było.
OdpowiedzUsuńJESZCZE nie.....
UsuńBacha, na pewno był! Przeoczyłyście!
OdpowiedzUsuńTropik by nie przeoczył.
UsuńEwa2, no właśnie on jest genialny najwyżej może się zdarzyć, że Trent będzie miał blokadę i czegoś nie zrozumie.
UsuńKury! Gosianka jest kandydatką na medal! Patrzcie! Hura!!!
OdpowiedzUsuńhttp://www.wroclaw.pl/nowe-wroclawskie-odznaczenie-sece-dla-zwierzat
Pięknie!!!
UsuńNooooooo,bardzo pięknie.Siem wzruszyłam:)
UsuńTez siem wzruszylam bardzo nawet, Gosianka gratulacje! a swoją drogą ladna akcja Wroclawia!
UsuńŁadna akcja z ładnym logo, co w dzisiejszych czasach rzadko się zdarza.
UsuńGosianka na podium!
Gratulacje dla Gosi!!!
UsuńI pochwała dla loga :)
Przeczytałam, jakie to fajne, że wszyscy ci ludzie doczzekali się oficjalnego uznania, bo nie tylko nagroda jest ważna ale samo opublikowanie informacji, że są i docenia się to co robią.
OdpowiedzUsuńTeż przeczytałam i bardzo się cieszę, bo Gosianka zasługuje na wyróżnienie i nie jeden ale 5 medali.
OdpowiedzUsuńWidzę, że niechcący zgasiłam wczoraj światło.
OdpowiedzUsuńNiedzielne dzień dobry.
Ładny poranek, trochę chłodny, chmury się pokazały, 19 stopni. Nie ma wiatru.
Dobrej niedzieli wszystkim Kurkom życzę.
a tu idealne lato, kolo 21 stopni, leciutenka mgielka jak welon i mini chmurki. sieze powietrze i niech juz tak zostanie. Ament!
OdpowiedzUsuńU Ciebie 21 stopni, bos otoczona puszcza!a drzwi tarasu otwarte? jak widzisz te drzwi bardzo mi siedza w glowie!
Usuńno wlasnie widze...otwarte oba, cien markiza robi, ale ual sie czuje....
UsuńW Warszawie tez slonecznie, na razie 22 stopni, wczoraj po poludniu wyruszylam na Krakowskie Przedmiescie i Plac Zamkowy, gdzie w soboty odbywaja sie koncerty szopenowskie, bardzo lubie usiasc sobie na ulicy gdziekolwiek i posluchac, bylo pieknie, szczegolnie na Placu Zamkowym gdzie gral Pawel Pawlik, o malo nie doszlo tam do brzydkiego incydentu zakrawajacego na 'rasizm", kiedy koncert sie odbywal obok usadowila sie grupa ciemnoskorych muzykow z bebnami i zaczeli dudnic mocno, co przeszkadzalo sluchaczom i pianiscie. Wiec niektorzy sluchajacy zblizyli sie do grupy i poprosili, by jednak zaniechali bebnienia..byl moment, ze myslalam ,ze skonczy sie to gwaltownie, w koncu jakis pan z tej bebniacej grupy zazegnal awanture. Jak sie okazalo byla to grupa pt. " Wspolnota Odkupionych Chrzescijan Kosciol Bozy w Chrystusie". Nie bylo jak im wytlumaczyc, ze Plac Zamkowy, Stare Miasto, czy Krakowskie Przedmiescie jest wystarczajaco duze, by znalezc sobie inne miejsce.
OdpowiedzUsuńPoza tym dotrzymalismy do zmroku by pozachwycac sie parkiem fontann na Podzamczu, pieknie podswietlone strugi wody...luda jak mrowkow!! dojechalam metrem do domu o 23..padlam trupem ze zmeczenia...ale dzisiaj zyje!
Dzien Dobry!
Te wspólnoty czasem są dość dokuczliwe. W Krakowie też taka była, ale biali ubrani trochę jak Amisze, grali sobie z boku i nie przeszkadzali.
UsuńOni nie byli zwiazani z ŚDM, weszlam na ich strone internetowa, maja siedzibe miedzy innymi w Polsce...organizuja takie akcje lapania sympatykow czy nowych czlonkow, mysle, ze wszyscy myslelismy, ze oni przyjechali na ŚDM...wiec na poczatku znosilismy w imie goscinnosci ich bebnienie, ale w koncu kilku sluchaczy sie skierowalo do nich i probowalo grzecznie interweniowac....reakcja tychze byla dla nas zaskakujaca...
Usuńa co zrobili????
UsuńStrasznie sie zdenerwowali, szczegolnie jedna kobieta, wymachiwala rekami w czasie dyskusji, kiedy pani, ktora poszla ich prosic by jednak zaprzestali bebnienia, wrocila do publicznosci pani czarnoskora pobiegla za nia i dalej cos krzyczala i wymachiwala rekami ..wlaczyl sie jakis pan, tez z publicznosci...na nic, dopiero jakis czlonek owej wojowniczej grupy podszedl do kobiety i ona popchnela go ale jakby sie uspokoila...za chwile jednak bebny znow zabebnily i pianista zakonczyl koncert, moze, dlatego, ze mial w planach zrobic przerwe, bo tak bylo, pianisci przerywali i po 15 minutach znowu kontynuowali...nie mniej jednak bardzo mnie ta sytuacja zdenerwowala...wiec poszlam na skwer Hoovera. gdzie inna pianistka koncertowala, godzine pozniej wrocilam na Plac Zamkowy, juz pan Pawlik koncertowal bez przeszkod i bylo fantastycznie.
Usuńale dziwna i glupia sytuacja....
Usuńdobrze, ze sobie z tymi bebnami poszli, w koncu w takiej sytuacji kto pierszy ten lepszy, conie?
Ja na Gosianke glosowalam juz dawno. to chyba na to odznaczenie. Nalezy jej sie jak kotu rypka :))
OdpowiedzUsuńW piatej czeci najbardziej podoba mi sie ..."Tropik spojrzal na niego z politowaniem"
OdpowiedzUsuńMika i Bacha! podziwiam Was, jaka latwosc w pisaniu i stwarzaniu sytuacji, tylko jak Wy to pozbieracie i zakonczycie!?
To się dopiero okaże...
UsuńTropik jest bezkonkurencyjny, taki ludzki chciałoby się powiedzieć i co za bystry umysł :))
OdpowiedzUsuńBo on tak ma:)))
UsuńBo Tropik w życiu też taki jest:)
OdpowiedzUsuńBo to jest NIESPOTYKANIE MĄDRA PSINA.
OdpowiedzUsuńHej Kurki w południe. Upał niemiłosierny (32 w cieniu), lekki wiatr. 20 lat temu bym szła na Rudawę się opalać, dzisiaj wyszłam rano, przejechałam przez kawał miasta i wróciłam ledwie żywa.
OdpowiedzUsuńW mieście pusto pielgrzymi w Brzegach, w mieście apotkałam niewielu.
Kurki, czas mi wycieka pomiedzy paluchami. Moze w Warszawie troche dychne?
OdpowiedzUsuńPrzeczytam porzadnie ktyminal i wiesci o Was:)Bo sie stesknilam. Ale jak w domu na piec osob, jest jeden do ogarniania wszystkiego, to czasem niedomaga:)
Grazynko , na pewno pojde na Krakowskie-posluchac!
Ewa2, u nas tez ciagle goraco.
Opakowana, o niechby takie idealne lato na nas czekalo.
W kazda sobote od 16 eo 19...na Placy Zamkowym i na Skwerze Hoovera. BArdzo lubie te koncerty. Wczoraj tak wiele sie dzialo na Krakowskim Przedmiesciu, na Placu Zamkowym i na Starym i Nowym Miescie, ze nie wiadomo bylo gdzie sie zatrzymac...a luda cale mnostwo i to roznojezycznego!
UsuńKomunikat meteo z Krakowa.
OdpowiedzUsuńBurze przechodzą jedna za drugą, leje jak z cebra, w tej chwili ciemno jak o zachodzie słońca, wiatr.
Brak sygnału z anteny tv, teraz trochę spokojniej, ale wcześniej pioruny waliły aż huczało.
Nie udała się pogoda.
O rany, znów jakieś tornado u nas!
OdpowiedzUsuńU Ciebie? przeciez prawdopodobienstwo drugiego razu mialo byc zerowe!
UsuńU Ciebie? przeciez prawdopodobienstwo drugiego razu mialo byc zerowe!
UsuńNo widzisz, Grażyna? Nawet rachunek prawdopodobieństwa kłamie!
UsuńNie klamie, bo gruszy nie wyrwalo. kilka podmuchow, leje, to przeciez dobrze a jakie powietrze!
UsuńHrehre, Grażyna, odpukaj, bo gruszy nie odżałuję! Poza tym dobrze:)
Usuńczymam kciuki.
Usuńodpukuje...na razie pod blatem stolu, nieheblowany jest...na razie, bo Arte obiecala deseczke do odpukiwania, ma byc w kury i koguty
UsuńDzięki Grażyna, od razu przestało wiać!
Usuńa widzisz!
UsuńHana, właśnie widziałam na mapie burzowej, że u Ciebie wali równo.
OdpowiedzUsuńU nas sie zachmurzyło, moze coś dojdzie, jak Wartę przekroczy ...
Kryminał super :) Tropik wymiata :) Pies by się uśmiał :))
U mnie się skończyło na kilku grzmotach, ale ponoć w Kościelisku było oberwanie chmury. Już od jakiegoś czasu te burze są tylko w części miasta albo okolicach.
UsuńDzięki Lidia, będę musiała mu poczytać, bo sam nie umie (jeszcze).
Mika to straszne niedopatrzenie, czegoś go nie nauczyła(jeszcze) :)))
UsuńU nas właśnie pada, ale umiarkowanie.
Dobrze Mika, że nie zlało Domku bo ja czytam codziennie prognozę pogody w Z. i odpukuję żeby nie lało, silny ciepły wiatr przydałby sie żeby osuszył co namokło.
UsuńLidka, na szczęście skończyło się na kilku podmuchach, teraz tylko leje. Ale za to jakie powietrze!
OdpowiedzUsuńSkończyłam zmagania lingwistyczne na dziś. Jest tam kto?
OdpowiedzUsuńJezdem, ale chyba pójdem już spać ;)
UsuńJestem i ja, chociaż spać mi się chce. Jeszcze niedawno padało i mruczało w oddali, nareszcie zrobiło się chłodniej. Konczyłam czytać książkę i nad ostatnim rozdziałem przysypiałam.
OdpowiedzUsuńNo dooobra, przyznam się, że też padam. Gaszę? Gaszę. Dobranoc!
OdpowiedzUsuńDobranoc. Miłych snów.
OdpowiedzUsuńEee tam gaszę, ja dopiero weszłam do Kurnika a tu szfystkie śpiom. Wandale wleźli dziś znowu na działki, tym razem mnóstwo działek ucierpiało, moja niestety też. Buuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńPocięte ogrodzenia, powyrywane albo pocięte bramki, wybebeszone skrzynie na narzędzia itd. Jacyś totalni debile. Zgłoszone na policję, ja na wszelki wypadek nie zmywałam śladów butów z wieka skrzyni.
No to chyba też już udam się do alkowy.
Nudzi im się.
Usuńno cholera jasna. potrzeba tam Tropika zeby wytropil tych idioto i pogryzl im tylki. najpierw moze udawac milego psa.
UsuńMoże czegoś szukają, niechby potężnego guza znaleźli i zasłużoną karę.
UsuńOpakowana, że też na to nie wpadłam, telefonuję do Trenta, żeby na jeden dzień pożyczył Tropika, dobrze, że Psina ma prawo latać w kabinie (specjalne pasy posiada), toż to dla niego będzie drobiazg. A teraz gnam sprawdzić czy nowych szkód nie narobili.
UsuńWitojcie Kury,
OdpowiedzUsuńu nas szaro i po-deszczowo, mam nadzieję, że nie przed-deszczowo.
Cholerna pogoda, ona chyba w tym roku się układa wedle jednego klucza: zrobić na złość jak największej ilości ludzi. Ci, co słońca chcą, otrzymują deszcz, ci co deszczu pragną, słońcem są obdarowywani. Przy okazji małe bonusy w rodzaju a tu złamane drzewo, a tu podtopiona piwnica, a tu namiot pogięty... Nie uważacie, że jest złośliwa?
Co prawda, wyskoczyłam wczoraj z domu na minut 15, bo sąsiedzi twierdzili, że grzyby som. I były. I nawet niektóre nierobaczywe.
Pozdrawiam wszystkie, wciąż czekając na sianokosopogodę.
jeszcze dodaj, ze ten upal i te deszcze jak juz sa i nie tam gdzie potrzeba, to sa jeszcze w zupelnie nieodpowiednich prach.
Usuńchce na grzyby, trzeba bedzie gdzies sie wybrac....
zapomnialam napisac dziedobry oraz, ze tu cieplo (18 czy 19 stopni) zupelnie szaro i o 4 godz lalo, a teraz juz nie. tylko parno, wilgotno i niebo zaciagniete.
UsuńDziendobry a jakze i tak samo jak u Ciebie..szaroburo i nie chce sie wykaraskac z loza!
Usuńa ja ciagle zasypiam i sie budze. Krasnale podobno maja przyjechac dzis w nocy...ich Rodzice uwazaja,z e maluchy beda grzeczniejsze w nocy...hhhhmmmm mowi, ze Krasnale ogolnie zle sie zachowuja w samochodzie (winie za to rodzicow...hrehrehr u nas metoda na marudne dzieci bylo zapakowanie ich do samochodu i objezdzanie terenu, bo inaczej na stanie jest slynny poeta chilijski - Pablo Maruda
UsuńOjezdzanie terenu samochodem zaladowanym Marudami stosuje wiele ludzi, moja corka Portugalka, takze, Sofi po kilku objazdach obrotach w sasiedztwie domu padala i spala, moje kolezanka Dulce, wenezuelka tez stosowala te swietna metode...wiec rzeczywiscie rodzice Krasnali cos tu pokrecili, bledy wychowawcze, wyrazne!
Usuńmysle ze jakby wiezli Krasnale U-Bahnem, to by sie grzecznie zachowywali...
Usuńbledy wychowawcze im wytkne, choc posiadanie samochodu w centrum Berlina to tylko klopot...
Dzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńBardzo szaro, bardzo mokro (w nocy lało), chłodno, 19 stopni, teraz nie pada, ale chyba będzie. Wiatru nie ma.
Miłego dnia i niech sierpień będzie piękny dla wszystkich.
Nareśśście chłodniej i nieźle popaduje.
OdpowiedzUsuńWczoraj chciałam spędzić leniwą niedzielę,ale dzietam!Wpadli zapóźnieni goście, później staremu pomogłam w papierkach,bo go goniły dedlajny.Mój chłop to fszystko na ostatnią chwilę,a wcześniej to kawka,papieroski wew fotelu,gadające głowy w telewizorze to jego ulubione klimaty.
Ewa2, wczoraj nad Krakowem podobniesz było oberwanie chmury.
Hanna
Lało porządnie, ale na oberwanie to jeszcze nie wyglądało, przynajmniej w mojej dzielnicy.
UsuńBywa, że u córki pada, a u mnie nie.
Ja nawet jeszcze nie wiem, jaka pogoda. Aż się nie chce wyglądać, bo dzisiaj sprawy urzędowe do załatwienia. I może na fryzka się załapię. Zasnęłam wczoraj, a dzisiaj zaspałam. Ranek minął przyjemnie przy lekturze kryminału. Dzięki, Mika:) To jeszcze kawa i w drogę...
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kury! U nas też popaduje i chłodno, ale przyjemnie! Poza tym nie wiem, bom i tak przykuta do fotela i kompa.
OdpowiedzUsuńHana,łańcuchami przykuta?
UsuńMamy lecieć na ratunek?
Hanna
Juz w Nigerii badz Czadzie jestes moze? albo inszy Kamerun?
UsuńChto ja?Już wróciłam, mietłę mam dobrą to siem uwinęłam, trzonek z drzewa z dróg co na rozstajach rosło a brzozowe rózgi moczone w ziołowych wywarach,żeby mocy nabrały.Nad Kamerunem zawróciłam, bo nigdzie przykutej Hany nie widziałam.Ani cierpiącego Prometeusza na skale tyż nie;)
UsuńHanna
Nimbus 2000 jednym słowem;)
UsuńNowszy model 2001, jak szaleć to szaleć;)
UsuńHanna
Utkłam w Burkina Faso.
UsuńDzień dobry Kurki:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj tylko pochmurno i siąpi mały deszczyk,wczorajsza niedziela była burzowa i ulewna.Niedzielnym rankiem wybrałam się na targ staroci słonko grzało niemiłosiernie wróciłam z niego jak przysmażona na grillu!a za chwilę zaczęły się grzmoty i tak do samego rana.Na targu jak wszędzie mydło i powidło,czego tam nie było!np:wspominane niedawno adaptery Bambino,pełne kartony płyt winylowych,gramofon,mnóstwo książek,z ciekawostek "Cichy Don" wydany w 1951roku za 30zł,kryminały,romanse,powieści,biografie w tym o Stalinie,Leninie,Hitlerze!meble, nawet fajny kredensik wśród nich był,obrazy,rzeżby w drewnie(bardzo udane)porcelana,szkło,biżuteria,zabawki,lalki z lat 60-tych,stare żelazka z duszą po 80zł,numizmatyka,żyrandole,świczniki,piękne stare lampy itd.Dość dzielnie opierałam się zakupom poza jednym,który jako pierwszy wpadł mi w oko,podobał nam się też stolik,solidny na czterech toczonych nogach-łapach,dzisiaj trochę żałuję,że go nie wzięliśmy.
Teraz o zdjęciach,niestety nie mam zdjęć z gumna:(to lato mam całkiem pofyrtane,brak czasu,remont przygniótł mnie całkiem,po remoncie malujemy i tak przeleciały najładniejsze chwile kwitnienia w ogrodzie,mam tylko pojedyńcze zdjęcia kfiatków i zdjęcie kwitnienia juk przed budynkiem.Jakiś czas temu rozsadzałam juki i miałam ich na tyle,że posadziłam przed budynkiem 8 sztuk,w tym roku zakwitły pięknie!8sztuk wydało 20 kwiatostanów,niesamowity widok dla przechodniów,ja ich nie mogłam podziwiać z okien,od dwóch miesięcy mam je zaklejone z czego dostaję już klaustrofobii oraz oznak nerwicy z powodu przedłużających się prac i bałaganu!Po dwóch miesiącach fachowcy są dopiero na półmetku przy trzypiętrowym budynku!!Zastanawiam się czy nie napisać pracy o tym fenomenie,z pewnością byłby to horror!
A skoro o horrorach i kryminałach Mika i Bacha chylę czoła przed Waszym talentem,jesteście niesamowicie zdolne:)))
Drogie Kurki zaczął się nowy miesiąc życzę by był udany,ciepły i bez kataklizmów,a na dzisiaj bardzo miłego dnia:))
Wczoraj na starociach widziałam łyżeczkę do kawioru, sprzedawca powiedział, że kosztuje 40 zł, bo jeżeli kogoś stać na kawior, to za łyżeczkę też tyle zapłaci :)
UsuńBardzo logiczne rozumowanie.
Były także pięknościowe żelazka ze zbirniczkami na denaturat, zupełnie sprawne, po 200 zł, ale sprzedawca najwyraźniej chciał się ich pozbyć bo skłonny był do negocjowania ceny. Ja miałam przy sobie 20 zł, wiec poddałam się w przedbiegach ;)
Mario,widziałam też dzwonki porcelanowe od 40 zł wzwyż,ale uchwyty miały takie prościutkie raczej nie do zawieszenia:)
UsuńElżbieta, pochwal się chociaż zakupem, bo coś tam nabyłaś na targu. Współczuję życia na gruzach.
OdpowiedzUsuńDziefczyny, ja z innej beczki. W związku z tym, że chwilowo muszę sprawować większą kontrolę nad tym, kto mnie czyta i po co, zamknęłam bloga publicznego, jest dostęp tylko przez zaproszenie. Nie wiem dokładnie, jak to ogarnąć jeszcze i nie do wszystkich wysłałam zaproszenia, bom nawet nie miała maili... Dlatego bardzo proszę zainteresowane Kury o mail na uobora@gmail.com w sprawie dostępu.
OdpowiedzUsuńNiestety, ludzie udostępniają co chcą i jak chcą, potem dostaję dziwne maile, potem jakieś podejrzane propozycje reklamowo-jakieśtam. No wybaczcie - za blisko to nagle wszystko, za blisko... Więc Kurencje zapraszam serdecznie, póki co będzie dostęp dla wtajemniczonych, jak się nieco uspokoi, otworzę na powrót;) czas jest dziwny, tyle Wam powiem, blog jest dla mnie bardzo ważny i wartościowy, ale nie może być źródłem jakiegoś stresu dla mnie, chyba rozumiecie;)
Dziękuję Kurnikowi za zamieszczenie ogłoszenia bezpłatnego (mam nadzieję), najwyżej Prezeska ustali stawkę w stosownych flaszkach węróż to się rozliczymy w swoim czasie;))) Buziole!
Dzięki Krecie za zaproszenie, jednak coś takiego się stało, że jak kliknęłam w "zaakceptuj zaproszenie" to wyświetliła mi się informacja, że jest ono już wykorzystane.
UsuńCzy ty już zamknęłaś dostęp do bloga? Nie orientuję się w niuansach, ale na teraz można wejść do Ciebie przez internet na wiejskoczarodziejsko, a na zamknięty to chyba nie można.
nie doczytalam oczywiscie, wiec juz wiem dlaczego kamuflujesz blog!
UsuńTo ja też z tej beczki.Mam konto na googlu i siem zapytowywuję czy Hanna i Hana nie będom się mylić.Może zmienić na eHanna,Hanka,co proponujecie?
UsuńHanna
Marijo, możesz wejść, bo już masz zapr.;) Mam reszta, że nikt bez tego nie może, statystyka mi znacząco spadła, więc chyba dałam radę to zrobić, chociaż na czuja ustawiałam i bałam się, że mi wszystko szlag trafi;)
UsuńWięcej dam znać w następnym poście;)
Hanna, zmień na Hanusia.
UsuńAlbo Chanusia .
UsuńChanósia!
Usuńjak ma byc porzadnie to chyba Chanóśa
UsuńDobra Krecie, spoko. Jeśli czas mi dzisiaj pozwoli, dam nowy wybieg i tam ogłoszę, bo tu Kurom może umknąć. Chwatit?
OdpowiedzUsuńSpoko, dzięki;)
UsuńHanuś dziękuję,doprawdy nie przypuszczaliśmy,że to tak może wyglądać!
OdpowiedzUsuńNo to się pochwalę kupiłam ładną,nowiutką porcelanową wazę z Wałbrzyskich Zakładów Porcelany,przyda mi się druga,bo do tej pory miałam jedną z kompletu z Chodzieży.
Wyślę zdjęcie ocenisz czy nie przepłaciłam hee he dałam za nią calutkie 18zł!
Elzbieto może cię trochę pocieszy cudze nieszczęście. Jakieś 20 lat temu wymieniali nam strop w kuchni i jednym pokoju. Trwało to przeszło pół roku, a my musieliśmy sobie dawać radę, bez dostępu do kuchni i toalety, łazienki jeszcze wtedy nie mieliśmy.
UsuńJak to za mało, to dorzucę ;) Kilka lat temu w moim pokoju zmieniali usytuowanie okna, trwało to chyba ze trzy miesiące, a roboty wykonywało kilka ekip. Jedna skończyła, następowała przerwa i przychodziła następna, przerwa i następna itp itd :) To i tak nie było najgorzej bo opcja była taka, że zamurują okno, a nowe zrobią po roku, ale pogoniłam majstra, który to proponował ;)
Elżbieta, przepłaciłaś. Ja utargowałabym do 15.
UsuńHa ha Hana tyś zaprawiona w Czaczu ja utargowałam 2zł!
UsuńMario nie wierzę!!bukbroń żeby pocieszało mnie cudze nieszczęście,ale mnie przebiłaś,bo braku dostępu do wymienionych bym nie strzymała!no chyba,że zaczęłabym przytaczać codzienne przykłady zupełny brak wyobrażni,ignorancja i często zwykła głupota ekip remontowych przeraża,zaczęli w ośmiu chłopa,po miesiącu pracuje 2-3 pracowników po 2-3 dni w tygodniu!
OdpowiedzUsuńTo jest dobra zmiana!
OdpowiedzUsuńDziędobry !
OdpowiedzUsuńDziędobry:)
UsuńDziędobry?
UsuńDobry wieczór.
OdpowiedzUsuńBył dzień jaki lubię. Temperatura około 20 stopni, lekki wiatr, bez duchoty i upału. Wnuczki wróciły, było urozmaicenie i zajęcie.