Mika (czyli ja, vice-Kura) chciałam się z wami podzielić bajką, którą napisałam kiedyś dla mojej przyjaciółki. Ale myślę, że pasuje do wielu osób, sami zresztą przeczytajcie...
DZIECKO Z BURZY.
Była sobie raz Jola, stale zajęta
różnymi obowiązkami domowymi, pracą i opieką nad psami. Czas się
jakoś okropnie kurczył i nie starczało jej go na zbyt wiele
przyjemności i chwilę oddechu. Nadszedł jednak taki dzień, który
był zdecydowanie odmienny niż inne.
Tak się nieoczekiwanie złożyło, że
wszystkie zajęcia domowe były odpracowane, goście odwołali
wizytę, zakupy były zrobione i przed Jolą otworzyła się
perspektywa zupełnie wolnego dnia. „No proszę, jak mi się
trafiło, cały dzień tylko dla mnie!” powiedziała do siebie . Co
tu zrobić, żeby go nie zmarnować?? Ponieważ dzień był pogodny,
z lekkim wietrzykiem, Jola zdecydowała się na wycieczkę w góry .
„Tak dawno nie byłam sama w górach, najwyższy czas sprawić
sobie jakąś przyjemność.” I wyruszyła. Szła przed siebie
ścieżką wijącą się wśród lasu, potem przez piękną łąkę,
porośniętą mnóstwem wielobarwnych polnych kwiatów. Ptaki
śpiewały, a pszczoły uwijały się wśród kwiatów. „Ależ
pięknie!” - pomyślała Jola. - Zapomniałam, że góry
są takie cudowne...” Odpoczęła trochę koło szałasu na łące
i poszła dalej, wyżej i wyżej, ścieżką wznoszącą się coraz
bardziej stromo między głazami obrośniętymi mchem. Zmęczyła się
porządnie, dotarłszy na przełęcz. „Uff, gorąco trochę, trzeba
odpocząć” powiedziała do siebie. Napiła się wody i oparła
się plecami o kamień. Przymknęła na chwilę oczy, a kiedy je
otworzyła, sytuacja przedstawiała się zgoła inaczej. Duszno było
nadal, ale słońce gdzieś znikło, niebo przybrało kolor
ciemnoszary, a na horyzoncie kłębiły się czarne chmury. Gdzieś
daleko zamruczał grzmot. „O matko!” jęknęła Jola „Co za
błyskawiczna zmiana!” Kiedy jednak popatrzyła na zegarek, okazało
się, że spała prawie godzinę... „Trzeba szybko pędzić w dół,
żeby uciec przed burzą!” I pobiegła.
Gdy zeszła w
dolinę, grzmoty zaczęły się nasilać. Jola poczuła się
nieswojo, burza w górach nie należy do przyjemności, jak wiadomo.
Pierwsze krople deszczu spadły, gdy dochodziła do drewnianej wiaty.
„Może trochę przeczekam, pioruny chyba mają wyższe obiekty do
strzelania, mam nadzieję...” pomyślała. Usiadła na pniu i
wsłuchała się w szum deszczu. W pewnym momencie poczuła się
dziwnie, jakby ktoś ją obserwował. Rozejrzała się, ale nikogo
nie zobaczyła. Po chwili coś zaszurało w krzakach. „Kto tu!”
zawołała Jola. „Proszę wyjść!” Bała się trochę, że to
niedźwiedź, ale z krzaków wynurzyła się niewielka postać,
otulona peleryną. Było to Dziecko. Trudno było określić płeć,
miało mokre, potargane dość długie włosy i bose stopy. „Co ty
tu robisz?! - zawołała zdziwiona Jola – Zgubiłeś się?”
„Nnnnie, chyba raczej znalazłem...” odpowiedziało enigmatycznie
Dziecko. „Jak to znalazłeś? Skąd się wziąłeś, czy wzięłaś?”
„Z burzy.” odrzekło Dziecko. Jola osłupiała. „Mokre, prawie
gołe dziecko , i jeszcze ma coś z głową” pomyślała ze zgrozą.
„I co ja mam zrobić? Przecież go tak nie zostawię...” „Jak
się nazywasz?” zapytała z nadzieją, że wyjaśni się chociaż ,
czy to chłopiec czy dziewczynka. „Dziecko z Burzy” odpowiedziało
Dziecko. „No masz, ale czy ty jesteś chłopcem, czy dziewczynką?”
naciskała Jola z desperacją. „Jestem tym, czym chcesz, żebym
było. Mnie wszystko jedno.” „Nie rozumiem...” wyszeptała .
„Nie musisz wszystkiego rozumieć. Po prostu zaopiekuj się mną.”
„No to chyba jasne, że cię tu samego nie zostawię.” fuknęła
ze zdenerwowaniem. - „Jesteś głodny? Mam jeszcze kanapkę i
trochę czekolady.” „Nie bardzo wiem, co to jest, ale mogę
spróbować” powiedziało Dziecko z Burzy. „Nie jadłeś nigdy
czekolady???” zdziwiła się Jola. „Nie, ja raczej nie jadam zbyt
dużo.” „O Boże, to dziecko z jakiejś dysfunkcyjnej rodziny! A
może uciekło z jakiegoś zakładu opiekuńczego??” zaczęła się
zastanawiać Jola. Dziecko tymczasem spróbowało czekolady i
stwierdziło z zaskoczeniem: „O, niezłe!” „A co ty normalnie
jesz?” „ Głównie wodę.” „Przecież nikt nie wyżyje na
samej wodzie!” zawołała Jola. „Ja tak, bez problemu.”
odpowiedziało Dziecko. „A gdzie są twoi rodzice?” „A, tego to
jeszcze nie wiem.” „Jak to JESZCZE nie wiesz?” zapytała
zaskoczona Jola. „No, bo jeszcze za wcześnie. Jak wy nic nie
rozumiecie...” westchnęło Dziecko z lekkim zniecierpliwieniem.
Tymczasem burza odchodziła dalej, a deszcz był coraz słabszy.
„Przejaśnia się, chodź, idziemy. - powiedziała Jola. -
„Zaprowadzę cię do Pogotowia Opiekuńczego, niech się tobą
zaopiekują.” „Przecież już ty się mną zaopiekowałaś?”
zdziwiło się Dziecko. „Ale przecież nie mogę cię tak po prostu
wziąć do domu!” „Dlaczego nie?” „Bo... bo...” zająknęła
się Jola. „A właściwie to czemu nie?” zapytała sama siebie.
„No dobra, pójdziemy do mnie a potem się zastanowimy co dalej
robić.” „No to chodźmy!” uśmiechnęło się Dziecko z Burzy.
„Od razu wiedziałem, że się nadajesz.” „Do czego?”
zapytała. „Dowiesz się w odpowiednim momencie .” odrzekło.
Jola miała już dość tych tajemnic i ruszyli w drogę powrotną. W
pewnej chwili Jola poczuła, że wypita woda daje o sobie znać,
powiedziała więc do Dziecka „Poczekaj tu chwilkę, muszę na
moment w krzaczki.” Dziecko kiwnęło głową. Gdy Jola wróciła
na ścieżkę, nikogo nie było. Wpadła w popłoch , zaczęła
szukać i nawoływać „Dziecko, gdzie jesteś?? Wracaj, czekam tu!”
Ale odpowiadało tylko echo.
Zobaczyła z daleka starszego
strażnika leśnego, idącego z przełęczy. „Proszę pana, proszę
pana, czy nie widział pan takiego dziecka z długimi włosami?”
zawołała z rozpaczą. „W pelerynie?” zapytał. „Tak, tak,
widział pan? Gdzie poszło?!” „Nie znajdzie go już pani, nie
znajdzie.” uśmiechnął się lekko. „Ale ja muszę! Co się z
nim stanie?” Strażnik pokręcił głową. „Niech się pani nie
martwi, ono sobie da radę.” „Skąd pan wie?” „Od lat się tu
pokazuje. Szuka kogoś, kto się nim zaopiekuje i zawsze przychodzi
podczas burzy, dlatego nazywa się Dziecko z Burzy.” „Jak to od
lat???? Przecież to dziecko???” zdziwiła się Jola. „Ale to
nie jest ludzkie dziecko. To dziecko ludzkich oczekiwań i nadziei, a
spotykają je na swojej drodze ci, którzy w głębi duszy pragną
zostać rodzicami, chociaż czasem sami sobie z tego nie zdają
sprawy.” „Ale ja o tym wcale nie...” zaczęła Jola. „Ono
lepiej wie – zaśmiał się strażnik – ono zna tajniki duszy i
nigdy się nie myli, niech mi pani wierzy. Szczęścia życzę!”
rzucił na odchodne. Jola powoli ruszyła w stronę wylotu doliny.
„Nigdy się nie myli...” dźwięczały jej w głowie słowa
strażnika. Idąc myślała o swoim życiu, swoich marzeniach i
pragnieniach i uzmysłowiła sobie, że strażnik miał rację...
A w jakiś czas później przyszła na
świat mała Zosia, córeczka Joli. „Moje ty Dziecko z Burzy...”
wyszeptała Jola, gdy ją pierwszy raz zobaczyła.
Mika, to TA Zosia?
OdpowiedzUsuńTA, jak najbardziej TA:))
UsuńTak też myślałam. Szczęściara i z Joli, i z Zosi. Taką pięknościową bajkę nie każdy może dostać. Ja dostałam:)
UsuńJaka piękna, wzruszająca opowieść :) I ta magia gór ! Marzenia się spełniają. Czasem tylko trzeba im pomoc by się ziściły :)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba dużo cierpliwości i pomocy ,ale zawsze jest szansa:)))
UsuńNo tak ,ja się wykpiłam . Już jako dziecko lubiłam dzieci ,zajmowałam się nimi z przyjemnością . Jak dorosłam zawsze lepiej dogadywałam się z dziećmi niż z dorosłymi . Ale obserwując jak moja mama boryka się z losem wychowując naszą piątkę ,instyktownie unikałam takiego życia . I..... znalazłam sobie inne rozwiązanie ,zmieniłam zawód i zaczełam pracować z dziećmi przedszkolnymi . Zawodowe dzieci ,oraz dzieci moich braci , zaspokoiły moją potrzebę kontaktów z maluchami . Bo....instynktu macierzyńskiego ,chyba nigdy nie miałam . W każdym razie nie żałuję że nie urodziłam żadnego .
OdpowiedzUsuńBardzo fajna bajka Mika :))))
Dzięki Mario, ja też jakoś zaspokoiłam swój instynkt pracując z młodzieżą, nieco starszą, a i dzieci rodzinne też były fajne (i są, chociaż już dorosłe).
UsuńU nas nie wszystkie jeszcze dorosłe , no i trzecie pokolenie już jest ,co prawda tylko jedno i nie na wyciągnięcie ręki .
UsuńU mnie właśnie trzecie pokolenie się szykuje w lipcu, cała rodzina podekscytowana, bo u nas w rodzinie posucha na maluchy:))
UsuńAle rozpiescicie;)))
UsuńOd tego się ma ciotki!
UsuńKretku, tego się obawiam... Ja będę cioteczną babcią:)))
UsuńNie zdazylam zachciec :) Tylko bach i bylo;) Ladnie napisane-Mika.
OdpowiedzUsuńTak chyba najlepiej:)))
UsuńOj Miko, cudowna bajka! Wiesz, że tak sobie od początku myślałam, że tak się skończy. Wszystkiego dla Ciebie i bohaterek. Uciekam do owiec. Mam pierwsze jagnięta!!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego, rzecz jasna!
UsuńDzięki za wszystkiego, gratuluję przychówku, chociaż nie z burzy:)))
UsuńMika, piekna bajka, bardzo Ci za nia dziekuje...Lezka mi kapnela...
OdpowiedzUsuńAch...takie wspomnienia bolesne mam...coz nikt nie mowil, ze bedzie latwo i prosto.
Sciskam Cie bardzo mocno i poglaszcz czule Tropika od Orszulki :)
Orszulko kochana, nie chciałam poruszać bolesnych strun, przepraszam, ale twoja łezka dla mnie dużo znaczy... Ja też cię ściskam, Tropik ucałowany w czółko:)))
UsuńPiękne. Zaczytałam się. I czytając, zobaczyłam to dziecko, wiesz?
OdpowiedzUsuńI o to chodziło:))) Dzięki za miłe słowa.
UsuńŁadna bajka, wzruszająca. Moje pierwsze było Dzieckiem Żniw.
OdpowiedzUsuńPięknie, po prostu plon...
UsuńTeż jestem pewna, ze dzieci sobie nas wybierają na rodziców :) Dziękuję za baśń!
OdpowiedzUsuńUściski, Kalino. Coś w tym chyba jest.
UsuńNasza pierwsza corka byla dzieckiem stanu wojennego. Slub bralismy 5 grudnia, a po tygodniu urzadzili godzine policyjna, zakaz zgromadzen, wylaczyli telewizje i czesto nie bylo pradu. We wrzesniu nastepnego roku urodzilo sie ponad 600 tysiecy mlodych polskich obywateli, w tym nasza pierworodna. Dziecko Wojny? ;)
OdpowiedzUsuńSwietnie sie Ciebie czyta! :)))
Dzięki Panterko serdecznie:))) Może Dziecko Kryzysu Energetycznego? Albo Drugiego Stopnia Zasilania:)))
UsuńNajcieplejsze głaski dla twojej Bułeczki i zestresowanej Miećki, cudne są obydwie!
Bukzaplac ;)
UsuńAch najpierw się wzruszyłam, potem przestraszyłam. Ja też miałam wczoraj wolne, na szczęście nie byłam na spacerze, łoj teraz to ja bym już nie chciała takiego dziecka spotkać.....no chyba, że mówiło by do mnie babciu......
OdpowiedzUsuńMoje dziecko było dzieckiem rocznicowym, poczętym w 40 rocznicę ślubu moich rodziców:)))
Ładna bajka.Czasem zastanawiam się czy jeszcze lubię dzieci i jakoś tak się składa, że jedne tak drugie nie. Bo bywają dzieci i dzieci- egoistyczne potworki, ale to już wina jest rodziców.
Mnemo, dlaczego nie chcesz dzidziusia? Wiesz, jaki to kop hormonów! Mogłabyś w pompie mieć krasnoludki, poszłabyś na wychowawczy...
OdpowiedzUsuńI trafiła do księgi ginesa..........
UsuńŁomatko, chciałabyś! Nie takie młódki pozachodziwszy!
UsuńTfu nie chciałabym, tak mogłoby być 15 lat temu, albo nawet 20, to nie było. Teraz to już niech se staje na innej drodze.......
UsuńDziewczęta, a zajrzyjcie do DAT's, pilność jest:(
OdpowiedzUsuńBardzo ładny prezent dla Rodziców zrobiliście:))) Pewno, że dzieci są różne, jedne są fajne i zabawne, drugie męczące, tak jak i dorośli. Przecież w gruncie rzeczy to mali dorośli:)))
OdpowiedzUsuńA co do Dziecka, to ono przecież pokazywało się tylko tym, którzy chcieli, ale jeszcze sobie tego nie uświadamiali: O wersji dla Babci pomyślę.
Mika, ale w wersji dla babci to gdzieś bardziej na równinach!
UsuńPoniżej poziomu morza?
UsuńSzklana kura fajna. Jaja w niej można przechowywać!!!!! ( To DATS)
UsuńMika, aż tak to nie! Byle górek nie było, bo wiesz...
UsuńMnemo, kura zarąbista. Gdybym miała wolne 2 stówki...
UsuńAle poszły serwetki od Ewy za 60 zł, zamiast 35!!! Bez aukcji!!!
Hurrraaaa!
UsuńJestem bardzo, ale to bardzo usatysfakcjonnowywnowanaowana !
UsuńA jeszcze bardziej ten, kto kupił:)))
UsuńOpowieść wciągnęła mnie od pierwszego słowo i pochłonęłam ją w minutę. Magiczna! Śliczna!
OdpowiedzUsuńMagiczna opowieść:) Zaczytałam się i aż wystraszyłam...! To "gorsze" zobaczyć takie Dziecko oczami wyobraźni niźli zagapić się na bociana!!!:)
OdpowiedzUsuńAch - moje jest Dzieckiem Studenckim - Ono przyszło, a Studia poooszły...:)
UsuńZawsze jeszcze jest kapusta w odwodzie:))) Ale czemu się wystraszyłaś???
UsuńNo wiesz, to pragnienie i zaglądanie w duszę...a ja JE kurcze zobaczyłam...:)
Usuń:) z kapusty to najlepsze gołąbki wychodzą:)
UsuńO matko, ale narobiłam!!!!
Usuń:) To teraz spać nie będę mogła:)
UsuńOndrasza, jak człek nie śpi, to potem są z tego konsekwencje różne. Mówi się wprawdzie "spać z kimś", ale wcale się przecież wtedy nie śpi:)
Usuńjasne...mówi się też, że "W(Y)PADKI CHODZĄ PO LUDZIACH":) czasami dodaje się jeszcze, że PARAMI...:) Ale namącone! Uważajcie dziewczynki, zwłaszcza te, które TO Dziecko zobaczyły:):):)
UsuńOndrasza, na pewno nic nie widziałaś??? Skup się.
UsuńMrrrrr, mruczę jak zadowolony kot:)))
OdpowiedzUsuńTo była odpowiedź do GosiAnki tylko mi się źle wpisało:))
UsuńKurde Mika, mam kompleksy! Mnie to tak nie chwalo:(((((
OdpowiedzUsuńMusisz sie bardziej postarac :)))
UsuńPanterko, ze skóry już wychodzę przecież!!!
UsuńChwalą - ale w innych kategoriach:)) Pamiętasz - "A teraz mi pochlebiaj":)))
UsuńHaneczko, moze Tobie pisane jest zachwycac nas pastelami, a nie opowiesciami? To byloby niesprawiedliwe, gdybys posiadla wszystkie talenta, co nie? ;)
UsuńNo pewnie, że niesprawiedliwe, nie może być tak, żeby wszystko umieć!!! Hana i tak umie miliony rzeczy. Ja niestety ręcznie nie umiem nic:((
UsuńOooo, może nawet nie wiesz, Miko, co potrafisz jeszcze zrobić:)
UsuńPanterko, ale właśnie ja posiadłam! I nic!
UsuńcudArteńko, wiedziałam, że na Ciebie można liczyć:)
UsuńJak to nie???? Chyba Prezesura żartuje? Za pastele cię chwalo oooooookropnie! I za szfystko w ogóle!
OdpowiedzUsuńZa szfystko chwalo obedwie :)
UsuńEwuś, widziałaś jak twoje serwetki pooooszły??? Ja cie chwalę za rękodzieła!!
UsuńPoszły ???? Które ? Byłam w DATcie przed chwilą, nie zauważyłam :) Lece sprawdzić .
UsuńMika, ale za LITERATURĘ mnie nie chwalo!!!
OdpowiedzUsuńKażda Kura ma inną grzędę:))) A z literaturą toście pani chyba ździebko przesadziła:))
UsuńNie przesadziła !
UsuńNo nie, Ewa? Coś z tym mus zrobić Mika! Z bajkami znaczy!
OdpowiedzUsuńNo tak, dryg ma :) czas się Mikuś do roboty brać ! Chcemy mieć znajomą znaną pisarkę !
UsuńNajlepiej, żeby Noblistkom została.
OdpowiedzUsuńSzymborskom nie będę, spokojna głowa... Nie ta skala, tylko takie miniaturki na własny użytek.
UsuńKużden jeden jest jeden jedyny. Szymborskom oczywista, że nie będziesz, co nie znaczy, że noblistkom nie możesz zostać. Statystycznie za dwa, trzy lata, góra pięć należy się literacki Nobel Polsce. Ty się za robotę bierz, mówię !
UsuńWłaśnie! Jakość, nie ilość!
UsuńMoże zostać, a jakże! Nawet już jest w Zakopanem (Mika).
UsuńA takie bajki też uwielbiam!
Tak mi mówcie:)))))))
UsuńMasz dar wzruszania i ocieplania, Miko. Chętnie przeczytałabym książkę z takimi bajkami. Najlepiej księgę, opasłe tomiszcze.
OdpowiedzUsuńŁendi
Heloł Łendi, coś Cię dawno dosyć nie było:)
UsuńMika tak ma. Wzrusza i ociepla.
O rany, aż mi głupio... Ale i przyjemnie, nie będę ściemniać:))))
UsuńTo i ja dorzucę gratulację dla autora:)
UsuńAutor się czuje usatysfakcjonowany:)
UsuńTeraz to tylko do autora skrobnę, ale to już za chwilę:)
UsuńDobra, bo autor idzie spać.
UsuńHellou, Jestem codziennie, wiernie i od deski do deski! Tylko czasem głosu nie daję, siedzę cicho jak mysz w kurniku.... :) Ale to, co się tu dzieje to mniód na moje serce!
OdpowiedzUsuńŁendi
Ale dlaczego jak ta myszka? Piśnij czasem głośniej:)
OdpowiedzUsuńPiskam głośno i konkretnie: piszecie sercem, Dziewczyny. W tej sytuacji świat jeszcze trochę musi potrwać...
OdpowiedzUsuńŁendi
Łendi, to też mjut (jak pisał Puchatek) na nasze serca. Pewno, że potrwa, nie damy mu zginąć.
UsuńAle piskaj głośniej, miło jest jak się odzywasz.
Ide spać !
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki i Myszeczki :)
Dobrej nocy Ewuś, wierny druhu!
UsuńDobranoc, dzika pora się zrobiła w kurniku :)
UsuńŁendi
No taaak, ja kurs haftu skrobię - a tu taka bajka:))) Piękna:) Zaczęłam się zastanawiać, w którym szałasie takie Dzieci bywają:) Wyszło mi na Przysłop Kominiarski:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się oderwałaś od haftu:))) To nie był szałas, tylko taka wiata, zgaduj dalej:)))
UsuńNie kuś - bo będę całą noc szukać:)) To Ty idź spać, a ja poszukam tej wiaty:)))
UsuńIdem.
UsuńMiko, Hano - miłego dnia życzę;)
OdpowiedzUsuńTobie też, wiatę znalazła?:))
UsuńCzołem Kury! I Wam też fajowskiej środy!
UsuńNie znalazła, poddała się resztką rozsądku:) W końcu spać 4 godz. któryś tam dzień z rzędu - to trochę mało:) Jeżeli to Tatry to jedyna wiata, która mi się kojarzy jest przy czarnym szlaku z Murowańca. Nieee, chyba jest jeszcze druga w Dolinie Roztoki.
UsuńDziędobry i dziś. Lecę, papa :)
OdpowiedzUsuńDzię dobry, dzię dobry, Latający Holendrze!
UsuńPiękna bajka :))
OdpowiedzUsuńKtoś się w góry może wybiera? ;)
Ja bym sie wybrala ale tu gor ni ma...;)
UsuńOrszulko, mus przyjechać:)))
UsuńLidio , dzięki. Pozdrowienia dla Męża, poczytaj mu bajkę:))))
Lidka, dobrze, że jesteś, bo to znaczy też, że jest dobrze.
UsuńJa się w góry wybieram:)
UsuńTeż jakby zobaczyłam tę dziecinę. Ale oczyma wyobraźni. I żaden bocian ani zając z kapusty nie pomoże. U mnie dzieci nie będzie. :-)
OdpowiedzUsuńAgniecha, miałabyś pomoc przy kuniach:)
OdpowiedzUsuńTy to mnie umiesz zmotywować.:-D
UsuńA chciałam spytać, czy można jeszcze coś dosłać na Tymianka i jak jeśli tak:-)
UsuńAgniecha, słynę z tego.
UsuńPaulina, można pewnie, na 3babyzwozu@gmail.com Zdjęcie, cenę i opis jak na Allegro! Błagam!
Hana do motywacji najlepsza!!!
UsuńA kto zmotywuje mnie? Moja motywacja na mnie nie działa!
UsuńOgniomistrz!!!
UsuńAle on o tym nie wie:)
UsuńA są jakieś ograniczenia c to ma być, albo insze wytyczne???:-)
UsuńNie, no jakie ograniczenia??? Fantazja nasza wszak bez granic! No chyba, żeby to miał być żywy koń, to nie wiem...
Usuńno jak żywizny nie przyjmujecie, to będzie problem...
UsuńA co, chcesz sprzedawać pszczoły na sztuki?:-))
UsuńBiorę tylko królowe.
UsuńCiekawa jestem tylko, jakby kwestia transportu była rozwiązana???
UsuńPszczoła leci sama, trzeba jej tylko wytłumaczyć, dokąd. :-)
UsuńGPS? Banał:((((((
UsuńWzruszyłam się... aż mi sie w góry zachciało!
OdpowiedzUsuńJak już to już:)) Wzruszaj się i ruszaj... Dzięki.
UsuńAmelia, a jeśli Ci się ukaże w jakiej wiacie?
OdpowiedzUsuńPiękna bajka,działa na wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się jak kiedyś uciekałem w górach przed burzą,skryłem się w poniemieckiej lodowni.
Dla przypomnienia:
"polvod.pl/film-Wodne-dzieci"
:)
Zmęczony, kogo tam spotkałeś? Nie ośmielam się domyślać:)
OdpowiedzUsuńAni żywego ducha:)
OdpowiedzUsuńDo tej lodowni wchodziło się przez otwór 40x40 cm.Obok była piękna restauracja"Kurfurstenbaude".
Zostały tylko fundamenty i mały,zarośnięty park.
Teraz stoi drewniana wiata i parkingowy zdziera jałmużnę za to,że możesz nacieszyć oczy ładnymi widokami.
"zoo.sandiegozoo.org/cams/panda-cam/"
:)
To prawie jak mysia dziura, rzeczywiście musisz być szczupły, jeśli się tam wcisnąłeś:)))
UsuńA, pandy też tam podglądam:)))
To szczuplak z Ciebie, jak mniemam. Nikt nie zmusiłby mnie do wejścia gdziekolwiek przez taki otwór! Umieram na samą myśl! Chociaż kto wie, gdyby pioruny świstały dookoła?
OdpowiedzUsuńMnóstwo u nas takich miejsc, gdzie kamień na kamieniu. Znasz może Łagów Lubuski? Jest tam przepiękne, ogromne jezioro Trześniowskie. Przed wojną kursował po nim statek wycieczkowy, a w lesie, po drugiej (w stosunku do Łagowa) stronie jeziora była restauracja właśnie. Można dostrzec tam ślady, jeśli ktoś wie, że w ogóle coś tam było.
Nie znam tej pięknej okolicy-tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńZnam okolice Krosna Odrzańskiego,Bobrowice-pływałem tam pontonem po Bobrze i kanale płynącym wzdłuż tej rzeki.Są tam też małe jeziorka i masa grzybów.Znam też okolice Jeziora Sławskiego-wczasy zakładowe:)
Bywałem też na jeziorkach w okolicach Wolsztyna.
Szczuplak? 93 kg-186 cm.A takich dziur to ja się nie boję,urodziłem się na zboczach "Riese"-"Olbrzym".
W ubiegłym wieku zajmowałem się trochę eksploracją tych terenów.W moich górkach jest ponad 100 wyrobisk górniczych.Są to kopalnie srebra,ołowiu,grafitu,miedzi,węgla i tajemnicze sztolnie(ok.40 sztolni) hitlerowskie kompleksu"Riese".
:)
Fajny z Ciebie gość. Chyba przyznamy Ci honorowe Srebrne Jajo. No i rodzynkiem jesteś w naszym Kurniku, Jajo Ci się należy jak psu zupa:))))
OdpowiedzUsuńMika, zgadzasz się?
No jasne, też już o tym myślałam. A może tytuł Honorowego Koguta:)))
UsuńZmęczony, jaki tytuł wolisz?
UsuńA może miejsce na Honorowej Grzędzie?
UsuńŁendi
A dziś kurturarnie : Dzień dobry Państwu :)
OdpowiedzUsuńewa .
Dzień dobry Szanownej Pani, odpowiem równie kurturarnie.
OdpowiedzUsuńU nas zawsze kurturarnie, jak to u kur:))
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść! Dla mnie tym piękniejsza, że o Joli i Zosi...dwóch cudnych istotach, które uwielbiam:)))
OdpowiedzUsuńOjej, może powinnam była imiona zmienić:)))) Cieszę się, że ci się podobało. I witam serdecznie w Kurniku, zapraszamy częściej.
UsuńMika, krajanka?
OdpowiedzUsuńNie, tylko koleżanka Joli:)))
OdpowiedzUsuńNo to krajanka tak, czy siak!?
OdpowiedzUsuńJuż mam 1 osobę PROPAGUJĄCĄ:))) Dzięki za pochlebstwa, ale proszę mi się tu nie wywijać, tylko w wolnym czasie zajęć się zagadkami:)
OdpowiedzUsuńTak jest proszę pani!!!
UsuńW wolnym czasie od zajęć proszę się zająć:)))
UsuńOgromnie się wzruszyłam, bo ta bajka, Miko, tak jakby opisuje mój sen. Kilka lat temu coś takiego mi się przyśniło - znalazłam w lesie dziecko, potargane, do zaopiekowania. Nie miało rodziców. Przypomniałaś mi o tym:)
OdpowiedzUsuńOjej Kalipso, to coś niesamowitego... Ale trafiłam...
UsuńO tak. Autoanalizy dokonałam natychmiast, ale o tym już nie na forum:)
OdpowiedzUsuń