poniedziałek, 10 marca 2014

SOBOTA POD PSEM A NAWET POD TRZEMA

Wszystkie zwierzaki Hany już znacie, uznałam więc, że pora przedstawić wam mojego Tropika, zwanego również Tropidłem, Synusiemkochanym, Tropuchem, Pyszczusiem, Gadziną, Padalcem, i tak dalej, i tak dalej. Tropik jest gończym polskim, polska rasa zbliżona wyglądem do ogara, ale mniejsza rozmiarowo. No i o zupełnie innym charakterze, ogary to oaza spokoju, gończe pobudliwe, energiczne i ruchliwe. W końcu według literatury fachowej mają być używane do polowań na dziki... To już drugi pies tej rasy, jakiego mam. I powiem, że są słodkie... I nie lubią innych psów:(( Suczki za to aż za bardzo. Tropiś byłby kiepski na polowaniu, bo bardzo nie lubi głośnych , nagłych dźwięków. jest za to niesłychanie kontaktowy, rozumiemy się doskonale i znakomicie potrafi zadbać o swoje interesy.

Z powodów zdrowotnych nie mogę chodzić z nim na spacerki, wyprowadzany jest więc przez moich przyjaciół i znajomych. Nie przepuści żadnej okazji, żeby spróbować namówić kogoś na spacer. Zaczynają się uśmiechy, pląsy, owijanie wokół nóg, buziaczki, a gdy delikwent nie reaguje, z pewnym zniecierpliwieniem prowadzony jest do miejsca, gdzie wisi kolczatka i trąca się ją nosem "Ty matole jeden, wyraźnie przecież mówię, nie????" A nie daj Boże, jak już raz ktoś pójdzie, to ma przechlapane, nie odpuści. I żebyście widzieli ten uśmiech na pysiu... Czasem oszukuje, był już, ale jak się nadarzy okazja to próbuje jeszcze raz. Na hasło:  Nie kłam, już byłeś! "rżnie głupa" i robi oczka kota ze Shreka.

A teraz o sobocie. Umówiłam się z kolegą, że weźmie go na dłuższy spacer. Kolega zrobił nam niespodziankę i przybył ze swoimi dwoma psami, w postaci dobermanki Miśki i niskopiennego mieszańca Berka. No i tu się zaczęły schody. Najpierw wrzaski przy płocie i usiłowanie zaznajomienia towarzystwa, potem kombinowanie jak ich tu poprowadzić, a jeszcze nieletnie dziecię kolegi było. Po dłuższym miotaniu się kawalkada wyruszyła. Znikli mi już z oczu, ale jeszcze słyszałam oburzone szczekania jednego bądź drugiego bądź trzeciego... Nie czekałam długo, za dziesięć minut wracali z powrotem... Okazało się, że największym problemem okazało się nadmierne zainteresowanie Tropika Miśką, erotoman jeden! I nie robi mu różnicy, czy koleżanka ma cieczkę czy też nie. W tej sytuacji Berek stawał dzielnie w obronie honoru i czci swojej przyjaciółki nadrabiając mikry wzrost ambicją i walecznością. No ale tak się spacerować nie dało... Miśka i Berek zostali więc u mnie w ogródku, a Tropik poszedł sam, tzn z kolegą i dziecięciem.
Berek zachowywał się bardzo grzecznie, obwąchał wszystkie kąty i obsikał złośliwie wszystkie ulubione miejsca Tropika - "byłem tu! Berek." Miśka była zdenerwowana, że Pan ją zostawił i poszedł gdzieś z tym nieokrzesanym chamidłem o imieniu Tropik. Tuliła mi się do nóg i domagała ciągłego pocieszania. W pewnym momencie jednak musiałam, pardon, udać się do WC. Miśka i Berek oczywiście za mną. Beruś kulturalnie obszedł wszystkie kąty i wyszedł, Miśka natomiast podniosła nochal do góry i jak po sznurku ruszyła do kuchni, gdzie stało pudło z ukochanymi ciasteczkami Tropika, które już się kończyły... Zanim się wymotałam, Miśka już nurkowała łbem w pudle i pożerała ciasteczka, prawie się dławiąc, żeby jej nie odebrać. Udało mi się złapać ją za smycz, ale wyciągałyśmy się na podwórko już na siłę. " Kurna, takie ciasteczka, gdzie ta małpa mnie wlecze??? CIASTECZEK CHCĘ!!!! " Ufff.... Niebawem Pan Miśki i kolega Tropik powrócili, Tropik oczywiście gotowy do życia towarzyskiego "Jestem, jestem, cieszysz się??? (to do Miśki) Mały, spadaj!! (do Berka)"  Miśka wyszła dumnie za furtkę, mamrocząc pod nosem: "Ale głupek narwany, ale ciasteczka ma pyszne... Może jeszcze przyjdę..." Goście ruszyli w stronę swojego domu, a Tropik odprowadzał Miśkę tęsknym spojrzeniem, popiskując z cicha " Ale ostra kobitka..." A potem dłuuuuugo odpoczywał....
No i tak się nasza sobota pod psem skończyła.


Bohaterowie są zmęczeni, bardzo zmęczeni...

P.S. Imiona bohaterów zostały zmienione:))
P.S.2. Przepraszam za jakość zdjęć, ale mam tylko telefon:))

122 komentarze:

  1. A po czym Synuś tak odpoczywał? Czyżby do czegoś doszło? Mimo przeszkód?

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz mi sie wszystko pomieszalo z tymi Twoimi zwierzakami, nie nadazam za iloscia i gatunkami. Ja tu jestem dosc nowa u Ciebie, ale naucze sie, obiecuje :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panterko, to ja pisałam, Mika:)) Bo my w dwóch osobach jesteśmy:))

      Usuń
  3. Panterko, to Synuś Miki, współprowadzącej blog, vice-prezesury mojej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój stan pogłowia na dziś to: Frodo (wielki, biało-rudy, trofiejny), Wałek (rudy, długi, gładkowłosy, czasem widywany z rurą na szyi, trofiejny), Grażynka (szaro-biała kotka zołza-rezydentka, trofiejna) oraz Czajnik (czarno-biały bies udający kociaczkamalutkiego, trofiejny).

      Usuń
  4. Ale zamieszanie! Opisujesz z rasowym zacięciem humorysty :) Człek czyli Kalina się uśmiał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, człeku, cieszę się, że cię rozbawiłam na dobranoc:)

      Usuń
  5. Ach, to bujne życie uczuciowe naszych czworonogów!
    Miło cię poznać, Tropuchu, Synuiukochany. Widać, że szczęśliwy z ciebie człowiek. Tak, tak, człowiek! Patrzcie jakie ma mare spojrzenie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tropuch fajny jest. Wiem, bo mnie też na spacerki wyprowadzał. Mika, powiedz, jak przeciąga kocyk przez kółko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest wyższa szkoła jazdy. Kółko gumowe jest kładzione na kocyku. Następnie bierze się w zęby tą część kocyka, która jest w środku kółka i telepie się tym wszystkim , mało łeb nie odleci, a cały kocyk zostanie przewleczony przez środek kółka. Jak się zamota, to się sobie pomaga łapami, przegarniając całość pod brzuchem:)))

      Usuń
    2. Jakbym go widziała:))))))))

      Usuń
    3. :)) Nie dość, że mądry to jeszcze pomysłowy! :)

      Usuń
    4. Czyli kombinator ,jak nasz Myk ,nawet zrzucenie przedmiotu ze stołu nie może być proste ,trzeba pokombinować jak można by to zrobić inaczej :)
      Takie przeciąganie to także zabawa siłowa . Darek ,bawił się z nami w przeciąganiu kocyka ,człowiek po jednej stronie ,on po drugiej przepadał za taką zabawą ,a ile się przy tym nawarczał :) Przeciąganie kocyka z Tropkiem ,to napewno duże wyzwania , dlatego musi radzić sobie sam , cwaniaczek :)

      Usuń
    5. Bardzo jest zaradny, to prawda. Jak dopadnie silnego faceta to się bawią w przeciąganie kółka:))

      Usuń
  7. No wreszcie go przedstawiłaś! Śliczny jest i jaki romantyczny...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tropiś pięknie się wkomponował w białą poduszkę z kwiatuszkami :)
    Ten twój kolega to jakis wyjątkowy optymista , wziął dwóch kawalerów i jedną damę i liczył na pełną harmonię na spacerze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zgadłaś, że poduszka jest biała a nie różowa???? Kolega faktycznie, trochę zbyt optymistycznie podszedł do sprawy.

      Usuń
  9. Tropiś, Mopiś, symilar, jakbym o swojej pierdołce czytała... za kobitkami aż skiełczy, choć mało może, bo to kurdupel. Gończe mi się zawsze podobały, to takie psie psy. A Tropiś rozumie słowo spacer", bo mój tak, szczególnie w kontekście "Mopek idzie na spacer" i wtedy zastyga w oczekiwaniu.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jemu wystarczy samo : idziemy... spacer rozumie się samo przez się:)) Ale nie zastyga, bynajmniej.
      Jest faktycznie psim psem:))

      Usuń
    2. Moje reagują na "dobra, chłopaki"!

      Usuń
    3. Lu też! Wstaję sprzed komputera i mówię "no dobra"... tyle że nie dodaję "chłopaki":)

      Usuń
    4. One mają wbudowany jakiś zegar, jak nadchodzi TA godzina, to już aluzyjnie kładzie się pod stopami. Dziwne, ale kiedy leje deszcz, to ochotę na spacer ma mniejszą. Kiedyś testowałam na Mazurach do 14:00 (od wieczora) nie raczył chcieć na dwór (lało) a potem jak na siłę wyniosłam na działkę to obsikał koło samochodu i zwiewał do chałupy.......taki delikatesik.....

      Usuń
    5. Moje mają zegar w brzuchu. Pory posiłku nie odpuszczą nigdy. Gdybym zapomniała, to mi przypomną.
      Mnemo, jak Mama?

      Usuń
    6. Tropiś też nie lubi po deszczu. Jak kiedyś był z moją koleżanką i złapał ich deszcz, to zaciągnął ją pod dach koło Tesco i nie chciał się ruszyć , aż trochę przestało:)))

      Usuń
    7. Dzięki, Hana, jest dobrze, ketanol działa, nie boli, a to ważne, mama ćwiczy ubieranie, wyszła na spacer i zapowiada, że jutro też rusza. Czesać się nie potrafi w tego swojego kucyka i trzeba w kąpieli pomóc, ale to pryszcz. Za tydzień i tego się nauczy:))) Ale wygląd ma menelski ten rozkwaszony nos.............

      Usuń
    8. Znaczy sprawy idą w dobrym kierunku:)

      Usuń
    9. Ja bym jej tak samopas jeszcze nie puszczała...

      Usuń
  10. Śliczny Tropik:) Podobny bardzo do Czarlika, brata mojej Lu. Lu jest co prawda długowłosą prawiejamniczką, ale jej brat jest od nie dwa razy wyższy i krótkowłosy... Taki był mix w miocie - pięć szczeniat i każde zupełnie inne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w zasadzie gończe wyglądają jak większe i krótsze jamniki. Pyszczki mają bardzo podobne.
      Dziękuję za komplement w imieniu kolegi T, on jest bardzo na to łasy:))

      Usuń
  11. Psia mama nie była monogamiczna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psią mamę chyba ktoś wyrzucił, a moja przyjaciółka ją przygarnęła. No i okazało się, że jest w ciąży (sunia, nie przyjaciółka). Widocznie spotkała kilka piesków...

      Usuń
  12. Tropik jest bossski;) Mój tam na wszystko reaguje - taki nadreaktywny jest;) A jak biorę do ręki klucze to robi "Rejtana" w drzwiach - "pójdziesz, pójdziesz - po moim trrupie;)"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam Rejtana w akcji u Kretowatej, nic nie ściemnia! Kruku kładzie się pod drzwiami i blokuje je!

      Usuń
    2. Mój nie robi Rejtana, jak mu się powie : pies zostaje, to idzie na legowisko i się kładzie ze smętną miną.

      Usuń
    3. Moje lecą do drzwi na złamanie karku, a na "pieski zostają" hamują, jak w kreskówkach!

      Usuń
    4. U mnie się mówi "idź do koszyczka"...........i też idzie, ale ze spuszczoną głową, powoli, jak ten żołnierz z niemieckiej niewoli..........

      Usuń
    5. Dudnią drogi, ciągną obce wojska...

      Usuń
    6. A nad nimi złota jesień polska...
      Moja szkoła podstawowa była imienia Broniewskiego:)

      Usuń
    7. O, to chiba całość umiesz na pamięć? A swoją drogą, czy dzieciaki teraz uczą się wierszy na pamięć? Żeby pamiętać je przez całe życie?

      Usuń
    8. No prawie. A "Bagnet na broń" to już obowiązkowo! Nie wiem, czy się uczą, Kalina by wiedziała.
      Jeszcze umiem o Leninie "Na małej stacji w wiosce Poronin..."

      Usuń
    9. U Kaliny pewnie się uczą, ale poza tym? Kalina!!! Uczą się???

      Usuń
    10. Mika, znam mnóstwo na pamięć. Odę do młodości, fragmenty Balladyny, Inwokację do Pana Tadeusza i sama już nie pamiętam co jeszcze, różne takie pomniejsze w rodzaju Fraszek Kochanowskiego.

      Usuń
    11. I Bajek La Fontaine'a. Po francusku!

      Usuń
    12. Ja tam się i w ogóle uczę, a co, cholera jasna, jak internet zniknie? Skąd młódź będzie wszystko czerpać???

      Usuń
    13. A znikąd Krecie, znikąd, ciemna masa po prostu. Aby to przewidzieć, potrza trochę wyobraźni, a tego w guglu nie dajo.

      Usuń
  13. Miała szczęście (i sunia, i koleżanka:).

    OdpowiedzUsuń
  14. Powyższe było do Ani M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój poprzedni pies Julek kochał aportowanie i zamęczał nas piłeczkami, które oczywiście wiecznie wpadały pod meble. Aby ułatwić sobie wyciąganie tychże, skombinowałam laskę (taką zwykłą, do podpierania się) i ta laska wisiała na kaloryferze. Julek był taki cwany, że jak piłeczka wpadła mu pod jakiś mebel, leciał do kaloryfera i stukał w niego tą laską. Więcej takich numerów robił, ale inne są zbyt skomplikowane do opisania. Kochane moje psisko...

    OdpowiedzUsuń
  16. widzę że nie tylko ja mam "nie po kolei" w głowie Twój kolega także też miałam taki duet doberman i niskopodłogowiec jamnik tylko dobek to był on a jamniczka ona, gończe są przecudne i nad-aktywne, w końcu to myśliwce a co do wychodzenia na spacery to poczekajcie jak wasze szczęścia będą miały ...... 18-tkę, to pogadamy, moją Królową to teraz trzeba zapraszać na spacer, znieść i wnieść po schodach zrobi trzy kroki i do domu (zimą dłużej się ubieram niż na "spacerze" jestem) a ja pada deszcz to w ogóle nie wychodzi chyba że ją wystawię na siłę za drzwi a i tak spod daszku nie wyjdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to rzeczywiście twoja Królowa już wiekowa. Tropiś w maju będzie miał 10, ale póki co zachowuje się jak małolat, chociaż trochę więcej śpi.

      Usuń
  17. O zwierzakach można godzinami...

    OdpowiedzUsuń
  18. Odpowiedzi
    1. Tak się zastanawiałam, Hanuś, co się stało z Twoimi schodami, ktoś je skuł, czy zwinął moze? ;)) Ale już wiem :)) Taki żart umysłu.

      Usuń
    2. Lidka, u nas na wsi na noc zwijają - jak asfalt:)))

      Usuń
    3. No chyba, że zwijają ;) czyli pierwsza myśl najlepsza :))

      Usuń
  19. Miko, miło, że przedstawiłaś swojego piesa :) Historie spacerowo - życiowe są przednie :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaka cudnota... hmmm, skąd ja go znam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobny do jakiegoś znajomego?

      Usuń
    2. No, tak tak, szczególnie na pierwszym zdjęciu .
      Dziędobry .

      Usuń
    3. Dzię dobry, ostatniego jeszcze nie widziałaś, bo było robione już po sobotnich szaleństwach...

      Usuń
  21. Dobrze, że dziś zajrzałam... humor zdecydowanie mi się poprawił... bo dziś mam wtorek " pod kapiącym nosem" ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszymy oboje z T., że poprawiliśmy ci humor:))) Mnie się właśnie kapiący nos skończył, tobie też życzę.

      Usuń
  22. Ataboh, wtorek pod kapiącym nosem? Przy TAKIEJ pogodzie? Kwiatki do wazonu, okna na oścież - zawsze pomaga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś, czasem szkodzi :)

      Usuń
    2. No weź! Na kapiący nos? Neverrrr!!!!!!

      Usuń
    3. Mówię Ci, niektórym osobnikom wiosna szkodzi. Szczególnie ta najpiękniejsza . Z kwieciem.

      Usuń
    4. No, chyba, że tak. To insza inszość. Mnie nie szkodzi. Łatam ten cholerny płot. Ale nam Wałek robotę zadał!

      Usuń
    5. Ale za to jaki będziesz miała piękny wiklinowy płoteczek. Tylko, żeby Wałeczek nie nauczył się wspinać ;)
      A ja dziś cały dzień chodzę nawet nie lekko szarpnięta, bo po pierwsze fachowiec dał wycenę za remont łazienki - chyba z kosmosu ją wziął. A po drugie prawie legła w gruzach kocepcja, a pojutrze chce wchodzić fachowiec. Drugi, nie ten kosmita oczywista. A po najważniejsze JAK JA NIENAWIDZĘ REMONTÓW !!! Stan PO nawet bardzo, ale jak to przeżyć, panie ?

      Usuń
    6. Piękny to płoteczek nigdy nie będzie. Ważne, żeby był SZCZELNY! Ta cholera wylazła wczoraj razem z rurą. A już pochwaliłam, że nie wyłazi. No to masz!
      Remont przeżyjesz, jak wszystkie dotychczasowe. Intensywnie myśl o tym, jak będzie pięknie:)

      Usuń
    7. Pomyśl sobie, że z każdym dniem po rozpoczęciu remontu jesteś bliżej jego końca, a tym samym tego WSZYSTKIEGO PIĘKNEGO! A ile niepotrzebnych rzeczy można wyrzucić! Przestrzeń życiowa ci się zwiększy, zobaczysz! Moje hasło: Rok bez remontu to rok stracony:)))

      Usuń
    8. To ty Mika co roku masz remont ?Podziwiam ;)
      Ja tam także nienawidzę remontów . Przez najgorszy który przeszłam to był horror . Było to jeszcze za komuny .Administracja wymieniała nam stropy w kilku pomieszczeniach . Nie było dostępu do kuchni , pomieszczeń sanitarnych . Po wodę wchodziło się do kuchni po belce stropowej . Gotowanie na przedpokoju , do którego tato ,pomysłowy Dobromir ,przeciągnął gaz gumową rurą i takie tam ...... przez pół roku . Panom robotnikom się nie spieszyło .

      Usuń
    9. Marija, Ty mnie strasz. U mnie malować mus, bo brudno. Ale my sami wszystko robimy. Jak sobie pomyślę o tych wszystkich mądralach, co to przychodzą, patrzą i lecą w te słowa: Pani, kto to pani robił??? To już wolę sama pędzlem pomachać. Tylko dach nam robili fachowcy. I dobrze trafiliśmy. Takiej ekipy dotąd nie spotkałam i pewnie już nie spotkam. Wymierający gatunek.

      Usuń
    10. Ja już pięć lat remontuje poniemiecką chałupę,jeszcze z pięć lat potrwa ten bałagan.
      Też staram się robić wszystko sam.

      Usuń
    11. Mój tato też zawsze sam robił remonty i po jego śmierci ,też z bratem robiłam malowanko . Ta historia którą opisałam wyżej była specyficzna . Strop był przeżarty przez wilgoć ,a że mieszkamy w mieszkaniu komunalnym , to wymianę robiły siły państwowe , to było przeszło dwadzieścia lat temu . Ale mniałam drugą podobna historię ,co prawda nie taką traumatyczną . Zmieniali mi usytuowanie okna . To znaczy zamurowali jedno , a wykuwali drugie z innej strony . Robiły to także siły zewnętrzne i trwało to chyba ze trzy miesiące ,bo praca była podzielona na etapy . Tylko że w przy tej drugiej histori ,byłam nastawiona odpowiednio psychcznie i nie dałam się wpędzić w doła . A czasami był także zabawnie . Skończyłam technikum budowlane ,w tym zawodzie nigdy nie pracowałam ,ale każdą kolejną ekipę która mnie nawiedzała , informowałam o tym i prowadziłam z nimi fachowe rozmowy w trakcie kontroli ich pracy . Panowie byli bardzo sympatyczni ,nawet się starali , a na koniec wyszło ,że mnieli mnie chyba lekko dosyć ,szczególnie młody majster cha,cha .

      Usuń
    12. Marija, w tym szaleństwie jest metoda. Trza fachowców zmęczyć, szybciej się wyniosą!

      Usuń
    13. Zmęczony, ale z Ciebie optymista! Ja mieszkam w takiej chałupie! Ten remont nigdy się nie kończy!

      Usuń
    14. Mario, ja przez ostatnie 4 lata co roku coś robiłam, czasem większe, czasem mniejsze. Remontem nazywam też wstawianie drzwi wejściowych albo zrobienie ogrodzenia, ale zawsze coś się działo. Miałam szczęście, bo trafiłam na świetnego pana i jego współpracowników, szybcy i solidni.

      Zmęczony, chyba muszę jeszcze raz coś wyjaśnić, Tropik jest mój, a pozostałe zwierzaki Hany:)), bo nas jest dwie:))

      Usuń
    15. Jejku, Mika, aleśmy nafyrtały!

      Usuń
  23. Też mamy problem z psimi gośćmi płci męskiej. Jaskier zdecydowanie nie życzy sobie ich towarzystwa. Natomiast względem suczek jest szarmancki i dżentelmeński.
    Chłop ma oryginalne zawołanie na spacer: "pisowcy na spacer!", albo "zapraszam pisowców"! :-) Jak ktoś wie, o co chodzi, to może się to wydawać całkiem logiczne: Pieski i Suczki :-) Humor abstrakcyjny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo pomysłowy Chłop! Uwielbiam humor abstrakcyjny:)) Pozdrowienia dla stada:)

      Usuń
  24. No przecież bardzo logiczne! Wiadomo, że pisowców trzeba wyprowadzać szybko, bo bałaganu narobią! Poza tym przecież sami nie wiedzą, co robić i kiedy!

    OdpowiedzUsuń
  25. Mika, Twoj T. zupelnie jak Bzik, mojej ciotki z Gadnska. Ten na dzwiek slowa spacer dostawla bialej goraczki, slyszal tp slowo nawet szeptem wymawiane. Przepraszam, ze to powem, ale sikalismy w majty ze smiechu;)
    Oczywiscie dalismy sie wyprowadzac potem, no bo jak mozna mowic o spacerze, a nie wykonac?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ich zakusy nie ma mocnych ani odpornych, nawet najtwardszy ulegnie...

      Usuń
  26. Masz wspaniałe pieski....i zajęcie:)Ale życie bez zwierzaków byłoby nudne.
    Mam dwie suczki.Cawalier-o imieniu Abi-zero agresji,posłuszna,lgnie do Żony.Druga to przygarnięty kundelek-Zuzia-bardzo sprytny,szybki i mądry piesek.Zabieram je na dalekie wyprawy w góry.Niestety,Cawalier kiedyś mi w górach poszła za tropem,goniłem za nią kilka kilometrów,nie reagowała na żadne wołania,teraz chodzi na smyczy.
    Abi uwielbia jazdę samochodem,Zuzia zapiera się gdy ma wejść do mojego rzęcha,może nie odpowiada jej marka samochodu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może stan techniczny samochodu jej nieodpowiada ;)

      Usuń
    2. O to, to Marija! Zmęczony, a może za szybko/za wolno jeździsz?

      Usuń
    3. Cawaliery to chyba też po części myśliwskie, jak pójdą za tropem to amen. Beagle są jeszcze gorsze pod tym względem i w ogóle nie wracają. Jak Zuzia była przygarnięta, to może ktoś ją wyrzucił z samochodu i ma złe wspomnienia?

      Usuń
    4. Moja siostra ma cawaliera Kubusia :) Uwielbiam tę rasę. Nie dość, że przepiękne, to charaktery mają cudne. Są nieprawdopodobnie sympatyczne i czułe. A przy tym radosne i zacięciem sportowym :) Można zachwycać się bez końca :)

      Usuń
    5. Masz"ciężką nogę","Czy cię z piekła wypuścili"-to słowa moich pasażerów:)
      Lubię szybko jeździć po górskich drogach,po śniegu.Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i możliwości mojego rzęcha.:)Tu gdzie mieszkam rajdów samochodowych mamy kilkanaście w roku,plus motocros,samochody terenowe,zloty harlejowców.Tylko dziur na drogach nie ma komu naprawić:)

      Usuń
    6. Szybka jazda po górskich drogach to coś dla mnie. Musiałabym jechać na czyichś kolanach wyłożonych ceratą z foliowymi workami na podorędziu:(

      Usuń
    7. To masz ekstremalne warunki...

      Usuń
    8. Zmęczony, i Ty się dziwisz, że Zuzia nie lubi samochodu?

      Usuń
    9. Mój ulubiony"S"-tutaj mokra kostka,stąd takie piruety:"www.youtube.com/watch?v=_wCbjySJot0"
      Nie jest problemem rozpędzić się...ważne,by w porę się zatrzymać....:)
      "www.youtube.com/watch?v=LuDN2bCIyus"
      Bez muzyki życie byłoby pomyłką:"www.youtube.com/watch?v=2Rvjsc_Qg7w"
      :)

      Usuń
  27. Zmęczony, Wałek w aucie rzyga jak kot, a Frodo (ok. 50 kilo) w ogóle tam nie wsiada, nawet wabiony za pomocą surowej wołowiny. Jeśli mus, Wałek jedzie na moich kolanach zabezpieczonych ceratą, o workach foliowych - jak w samolocie - nawet nie mówię. Frodo wciągany jest na siłę, bo nic nie skutkuje, próbowałam wszystkiego. Na szczepienia wet przyjeżdża tutaj. Tak więc chodzenie na smyczy to pikuś.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziefczęta, branoc, kochane, padam na dziób, a jutro - wiadomo;) Kruk pozdrawia spod fotela (ciekawe jak wstanę, wiadomo przecież, że ON SIĘ NIE RUSZY;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Branoc Krecie, branoc, a co jutro???

      Usuń
    2. Życie, Mika, życie i ściąganie Krecich pazureirów przytrzaśniętych moimi drzwiami!

      Usuń
    3. Powinnaś Mika pamiętać to wydarzenie...

      Usuń
    4. Pamiętam, a jakże, to był niezapomniany wieczór...

      Usuń
  29. Krecie, udaj, że wychodzisz z kluczmi!
    Ludzie, a zajrzyjta do Domu Aukcyjnego, kaskę trzeba odkładać!

    OdpowiedzUsuń
  30. haha, uśmiałam się, że hej. Trochę mi poprawiłaś mój bardzo dziś nadszarpnięty nastrój!

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo się cieszymy oboje z Tropikiem:))

    OdpowiedzUsuń
  32. Tropikowi ładnie z oczu patrzy:) Już mi lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  33. W taką pogodę katar mieć i całą resztę, to naprawdę pech! Wiatr jest zimny i zdradliwy!

    OdpowiedzUsuń