PAMIĘĆ SKŁADA SIĘ Z
OKRUCHÓW...
To
już 30 lat... Jak to jest możliwe, pytam sama siebie i nie znajduję
odpowiedzi... Kiedy minął ten czas, przeciekł przez palce,
przesypał się jak suchy piasek na plaży? 30 lat!!! To przecież
okres , kiedy ktoś się urodził, był niemowlęciem, dzieckiem,
młodym gniewnym, młodym dorosłym, a potem tylko dorosłym... To
czas narodzin, rozwijania się i dorastania Teatru. Naszego teatru,
mojego teatru, zakopiańskiego Teatru...
Z
tych 30 lat pracowałam w nim tylko pięć, jedną szóstą całego
jego istnienia. Ale były to lata ciekawe, niezwykłe, owocujące
przyjaźniami, poznawaniem niezwyczajnych i interesujących ludzi,
artystów, muzyków. Owocujące rozwojem mnie samej, moich
zainteresowań, moich możliwości, moich umiejętności. Ten czas
mnie zmienił, odchodząc z Teatru byłam zupełnie inną osobą niż
ta, która tam się zjawiła. I chociaż nie były to lata łatwe,
pamiętam głównie jasne strony, ludzi, spektakle, zapominam o
stresie i nerwach, choć były obecne w dużych ilościach. Składam
więc z okruchów to, co pamiętam... Czy ulepię z tego jakiś
pachnący chleb? Nie wiem, może wyjdzie zakalec a może okruchy
rozsypią się w bułkę tartą... W każdym razie ja tak ten czas
pamiętam... To moja pamięć i moja prawda, chociaż z całą
pewnością niepełna.
Przychodziłam
kupować bilety do małej kasy na Krupówkach, zaprzyjaźniłam się
z przemiłą blondynką w czerwonej czapeczce, sprzedającą bilety i
nigdy nie myślałam, że będę kiedyś pracować w Teatrze na jej
miejscu... Lubiłam tam posiedzieć i pogadać, poznałam tam też
kilka innych osób z teatru. Gdy przychodziłam na spektakle czułam
się już swojsko, nie obco. A od pewnego momentu na spektaklu
„Dziura” z piosenkami i skeczami Tuwima i Słonimskiego z
przedwojennych teatrzyków , to już czułam się wyróżniona... W
tym spektaklu jeden z aktorów wręczał w trakcie spektaklu komuś z
publiczności bukiecik kwiatków, zawsze białych. I ja dostąpiłam
tego zaszczytu otrzymując z rąk Andrzeja Jesionka białe
cyklameny... Zasuszyłam je sobie w Wielkim Polsko-Angielskim
Słowniku Kościuszkowskim, są tam do dziś...
Potem
przyszły Sylwestry spędzane w teatrze, aż w końcu okazało się,
że być może byłoby tam dla mnie miejsce. I tak się stało.
Miejsce się znalazło i ja znalazłam swoje miejsce. O dziwo, nie
pamiętam zupełnie pierwszego dnia w pracy... Musiałam być tak
przerażona i zestresowana, że wyrzuciłam go z pamięci:)). Robiłam
tam różne rzeczy, prowadziłam sekretariat, sprzedawałam bilety,
kupowałam kwiaty, robiłam herbatę, pracowałam przy obsłudze
spektakli, rezerwowałam hotele dla gości teatru, , sprzątałam,
robiłam za tłumacza, potem prowadziłam DKF „Appendix”. A przy
spektaklu „Don Juan” nawet robiłam za akustyka, bo nikogo innego
wolnego nie było:).
Najważniejszy
i największy z okruchów mojej pamięci to ludzie. Bez nich nie
byłoby tego miejsca, ani tej atmosfery. Te parę lat mojej pracy w
teatrze zaowocowały przyjaźniami, bliższymi znajomościami, po
prostu ludzkim ciepłem i sympatią. I chociaż od mojego odejścia z
Teatru minęło 21 lat, niektóre przyjaźnie trwają do dziś. Z
K., z którą byłyśmy w teatrze razem tylko rok, ale jak widać
był to rok pamiętny, skoro cały czas (z przerwą pośrodku)
jesteśmy ze sobą w kontakcie, a nawet piszemy do siebie codziennie
e-maile. Z A., pełną niezwykłych pomysłów, gdy się spotykamy
(choć nie za często) nie możemy się nagadać i zawsze brakuje nam
czasu. Z I., ciepłą i kojącą, chociaż też wolałabym
częściej. Dziewczyny, czemu wy tak daleko mieszkacie??? No i
oczywiście J., która na szczęście jest na miejscu. Właśnie
sobie uświadomiłam, że nasza przyjaźń trwa już 25 lat... Nie
wymienię tu oczywiście wszystkich, których też bardzo ciepło i
serdecznie pamiętam. Kochani, jestem szczęśliwa, że mogłam was
poznać, być tu z wami, pracować razem z wami. Dziękuję za ten
piękny czas.
CDN
Ciekawa to musiała być praca.
OdpowiedzUsuńW teatrze Witkacego byłam raz, w okresie, kiedy tam pracowałaś. :-)
I o wstydzie, nic nie pamiętam, oprócz tego, że przedstawienie podobało mi się.
Bardzo ciekawa i kompletnie nieprzewidywalna:)))
UsuńCiekawa jestem, na jakim spektaklu byłaś... Nic zupełnie nie pamiętasz? Najważniejsze, że ci się podobało.
Ja też byłam raz. Z Mikom.
UsuńPiękne są takie dobre wspomnienia i poczucie tego, że przyczyniłaś się do budowania czegoś trwałego, czegoś, co daje radość i szczęście innym po dziś . I te wyniesione z tego okresu przyjaźnie i sympatie. Gratuluję, Miko :)
OdpowiedzUsuńDzięki Sonic, wiadomo, że czas zaciera ostre kanty i pamięta się tylko to co lepsze, ale mam poczucie, że było fajnie:))) Pewnie, że stresu i nerwów było mnóstwo, ale nie o tym chcę pamiętać...
OdpowiedzUsuńPamiętam odcinek "Kuchennych Rewolucji" w domu zaprojektowanym przez Witkacego- nikt z personelu nic o nim nie wiedział, restauracja w żaden sposób nie nawiązywała do jej sławnego gospodarza. Ciekawa jestem, czy ta restauracja nadal dobrze funkcjonuje, bo chyba ta restauratorka jednak padła .
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, o której restauracji mowa, bo nie oglądam tego programu.
Usuńhttp://restauracja-zoska.pl/onas
UsuńPadla! teraz jest w innych rekach..
UsuńPotwierdzam, ktoś mi mówił, że padła i to chyba krótko po programie.
Usuńpo przeczytaniu wchodziłam w komentarze z myślą "piękne są takie wspomnienia ..." i co?? mam się powtarzać, bo Sonic była szybsza?? ;) no to powiem tylko, że czekam na c.d., i że Tobie też się należą gratulacje z okazji tego jubileuszu! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Elajka, możesz się powtarzać:))
UsuńW Polsce bywalam regularnie, teraz nie bywam, ale w Teatrze Witkacego nie bylam nigdy. W ogole rzadko zagladalam w Twoje strony. Ale praca zaiste ciekawa i nie pozwalajaca na nude.
OdpowiedzUsuńGratulacje! ♥
Może jednak kiedy zawitasz, nigdy nic nie wiadomo... Teatr też był w Niemczech kilka razy.
UsuńPięknie to napisałaś Mika tak prawdziwie ,aż poczułam że w tym uczestniczę :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Marija, szczerze pisałam... Następnym razem jak będziesz, to się musimy wybrać. Że też ja o tym teraz nie pomyślałam...
UsuńMika mnie to chodziło po głowie ,ale czy spektakle są codziennie ?
UsuńDo teatru wybrałabym sie bardzo chętnie ,szczególnie do takiego kameralnego :)
UsuńSądząc po tych wstawkach filmowych które zamieściłaś w tekście ,atmosfera na uroczystości na której teraz byłaś ,też pewnie była wspaniała .
jeśli chodzi o spektakle, to w sezonie turystycznym są codziennie bez poniedziałków, poza sezonem rzadziej.
UsuńAtmosfera była rzeczywiście bardzo miła:))
Nie wiedziałam, że Twój teatr, Miko jest taki młody ;) Widocznie było dla mnie oczywistą sprawą, że teatr jest integralną częścią Zakopanego i zawsze tam był.
OdpowiedzUsuńFajne masz zapewne wspomnienia, z dużą nostalgią chyba ten post pisałaś ...
No patrz, a mnie się wydaje taki stary:))) Nutka nostalgii z pewnością się tam pojawiła:))
UsuńBo wiesz - czytam teatr, myślę - np. Teatr Wielki w Poznaniu, stara i szacowna budowla ;) albo Słowackiego, czy Stary w Krakowie ....
UsuńSą takie miejsca, w których się nie "pracuje", tylko "jest się jak u siebie";) Kto takie znajdzie ma szalenie dużo szczęścia;)
OdpowiedzUsuńTo święta prawda:))
Usuńwprawdzie nie pracowałam , ale też byłam związana z teatrem. z teatrem ochoty państwa machulskich. to były cudne wspomnienia....
OdpowiedzUsuńEwa, napisz te wspomnienia, albo u siebie, albo u nas. Będzie na pewno bardzo ciekawe!
UsuńJa też już kiedyś spisałam swoją historię w hucie, jest jeszcze nie skończona, bo do widzenia jeszcze nie powiedziałam. Kiedyś tam skończę. Bardzo fajne miejsce na pracę miałaś, ciekawi ludzie, ciągle coś nowego. No i widziałaś wszystkie premiery, jako pierwsza:)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście był plus, z tymi premierami:)
UsuńTwoje historie huciane też mogą być pasjonujące. Wydasz pod pseudonimem "Jak hartowała się stal"...
Dziewczyny , na razie, jadę na koncert do teatru:)))
OdpowiedzUsuńA ja pamiętam do dziś ten dzień, kiedy Mika oznajmiła, że rzuca swoją nudną pracę bo dostała propozycję z Teatru Witkacego i okłutnie mi sie Jej decyzja wtedy podobała.
OdpowiedzUsuńKretowata, zazdraszczam takim ludziom.
No pacz, a ja nie pamiętam jak ci mówiłam:)))
UsuńPrzede wszystkim opowiadałaś o Teatrze i dziewczynie, z którą lubiłaś sobie porozmawiać. I tak któregoś dnia od słowa do słowa, jak to masz dość tej nudnej pracy, dziewczyna powiedziała "a może u nas by się coś znalazło".
UsuńI się znalazło.
UsuńNo bo pamiec skalda sie z okruchow...
UsuńTakie wspomnienia to powinny byc oprawione w ramki, za szklem i powieszone w Teatrze!
OdpowiedzUsuńciekawa prace mialas!
a teatr ma tyle lat co moja coreczka. Czyli mlody jest :))
Bylam aktorka ....jednego sezonu . Razem ze slubnym. Byl to teatr studencki Why Not. W zasadzie prowadzila go niejaka Nina Witoszek, mozno utalentowana dziewczyna. Byl to jedyny teatr w Polsce, ktory wystawial w jezyku angielskim wtedy. Wylacznie po angielsku, bo to byl teatr anglistyki wroclawskiej. Z Under Milkwood Dylana Thomasa i z Peterem O'Hej'em Mrozka pojechalismy do Wiednia na festiwal. Ja bylam w swiezej ciazy. bylam jako o'Hejowa. dostalam kwiaty i oklaski. Raz mi sie tak zdarzylo w zyciu. I tyle mojego teatralnego zycia...dawno nie bylam w teatrze.....
Twoje okruchy, Mika, sa piekne :)
Ale fajnie!!! Opakowana, twoje życie ma tyle barw co tęcza i jeszcze więcej... A ileż talentów w tobie drzemie, jeszcze aktorski na dodatek!
UsuńOpakowana, zazdraszczam rozlicznych talentów.
Usuńale jakie tam talenta! Za aktora byl slubny przez caly rok akademicki, mnie zawolali pozna wiosna (kolo maja, na wyjazd na ten festiwal w lipcu), bo osoba jakas nie tyle zostala zwolniona ile dostala rozwolnienia na mysl tych pierdylionow oczu wyrypionych w nia. Ja tam sie niczego nie boje, dosedl do mnie ten pierdylion w pociagu do Wiednia, hrehrherhe. NIE UMIEM grac na probe....wiec na probach wypadalam straszliwie, naprawde straszliwie i caly pociag sie trzasl co bedzie. drewniana, monoton, bez zycia. wyuczylam sie z trudem mojej roli (malo gadania, hrehrher, ale chaliera - pamietac KIEDY cos powiedziec!). no i na scenie tak bylismy oslepieni, ze bylo mi wszystko . Poniewaz jestem mala, a wtedy jak zabiedzona koza to ni z tego ni z owego jak mialam pare linijek solo, wlazlam na stol i zrobilam mini flamenco ...i tylko widzialam szczeki moich wspolaktorow lecace na deski, zycie we mnie weszlo, powiedzialam co mialam do powiedzenia z przytupem! ale - nigdy wiecej! owszem, dawalam raz glos do jakiegos filmu o wojnie, krzyczalam do schronu! do schronu! oraz moze ktos chce herbaty (film o Londynie...) i TO mi sie podobalo!! i zaplacili mi calkiem niezle jakby przeliczyc na slowa, hrehre
UsuńO Bozszsz Opakowana, Ty ciagle zadziwiasz!!!
UsuńZnów znalazłam coś wspólnego z Tobą, Krysiu, mam córkę w tym samym wieku :)))
UsuńI też byłam w teatrze studenckim, i też na próbach wypadałam niedobrze :)
UsuńPrawda? Ciekawe, czym nas jeszcze Opakowana zaskoczy?
UsuńDziędobry z Poznania mówię ja, MartazeZłotnik oraz Baluś. Piękny dzień!
Dziędobry dziefczynki :) No, no, i Baluś do dużego miasta się przejechał :) A u nas nie piękny. Mokro .
Usuńopakowan, Ty nas nigdy nie skończysz zadziwiać:) jak doczytałam, że wskoczyłaś na stół, a kolegom szczęki opadli to parsknęłam śmiechem :DDD jesteś boska!!! :) Boska Malaria ;P
UsuńHanuś, pozdrów Martę i wyczochraj Balusia :)
UsuńOpakowana, jasny gwint, pamiętniki wydaj!!! Bestseller pewny!!! A przekleiłaś swój komentarz o teatrze do memuarów???
UsuńDziefczynki, już jestem na wsi nazad. Dziękuję za pozdrowienia, czochranie i w ogóle. Ewa, Złotniki to już Poznań.
Usuńkurdemol, niczego nigdzie nie wklejam. potrzeba mi sekretarki. I moze lokaj....jak to zadziwiam, kazdy ma rozne rzeczy co to w zyciu robil chocby dla draki....
UsuńOpakowana, skoro już o tym mówimy - znalazłaś listy Hasiora?
Usuńchorera....to przez ten cholerny strych....kilofa mi trzeba...
UsuńBierz kilof i do roboty! Na peno znajdziesz tam parę fajnych rzeczy, których szukałaś bezskutecznie!
UsuńNo!!! Nie opieprzać się!!!
Usuńo rany...
Usuńpoza tym, oczywiscie w zlych okurarach (czyli jakby bez brylow) gapilam sie w monitor i przeczytalam, ze mam sie nie opierzac....
Ninka - moze my jestesmy blizniaczki? bylabys nastepna do kompletu ;)))
UsuńOpierzać się możesz, jak najbardziej:)))
UsuńHana - znalazlam jeden list i trzy zdjecia z kawalkami listow jakby na zadnich stronach. Gdzie reszta to nie wiem czy kiedykolwiek znajde, bo te byly w takim wielgim zeszycie z kartonowymi prawie kartkami, gdzie wklejalam wszystko. Nawet i wiersz dla mnie napisany ;)
Usuńa co do dziwnych rzeczy robionych w zyciu, to nie wiem czy pisalam, ze obsikalam plany rozbudowy Akademii Medycznej we Wroclawiu. W obecnosci glownego architekta miasta, rektora, prorektorow, dziekanow i takich tam innych. Wszyscy byli zachwyceni, bo rektor byl zachwycony ;)))
Późno już Kurki, do alkowy spać. Ja człapię pierwsza. Męczący dzień dzisiaj miałam. Przyjemnych snów.
OdpowiedzUsuńMiko, pięknie napisane:)
OdpowiedzUsuńNooo, ja to lubie jak Mika pisze o takich rzeczach, albo historycznie o rodzinie albo o Zakopanem.
UsuńJa tez te okruchy przeczytalam z przyjemnoscia...wyobrazam, ile sie dzialo w Teatrze w ciagu tych 5 lat!
UsuńDzięki Arte:))
UsuńGrażyno, działo się mnóstwo, to bardzo intensywny czas był...
Fajne wspomnienia... Od razu mi się przypomniało, jak często w czasach szkoły średniej i studiów bywałam w teatrze, widziałam w prawie wszystkie wystawiane wtedy spektakle, a nawet byłam na próbie generalnej (w związku z zajęciami).
OdpowiedzUsuńNależałam też do teatru studenckiego... Czy te wspomnienia są piękne? Po części tak, ale nie wszystkie, z różnych powodów, choćby dlatego, że na próbach zawsze wypadałam dużo gorzej, a prowadzący teatr był zdecydowanym zwolennikiem motywacji negatywnej...
Czekam na drugą część Twoich wspomnień, z ciekawością i niecierpliwie :)
Dziękuję Ninko bardzo, popatrz, ile naszych czytelniczek miała jakieś związki z teatrem!! Motywacja negatywna to nie dla mnie, natychmiast mi skrzydełka opadają, natomiast metodą marchewki zrobię wszystko i na głowie stanę żeby sprostać...
UsuńDzień dobry wszystkim :))
OdpowiedzUsuńJa z prywatom ;)
Hana, Haaaaaana dostałam !!!!!! Przyszedł do mnie lump M ,najbardziej malowniczy lump jakiego widziałam w mojej zalumpionej okolicy :))) Bardzo się cieszę że w pore wlazłam do Skarpety ,bo chyba Opakowana też ostrzyła sobie na niego zęby ;))
Dziękuję za M i za ten znajomy dodatek :)))))
Hrehre, Dziefczynki, nie bijcie się, mogę zrobić replikę!
UsuńTeż lubię to Mikowe pisanie. O tym dość awangardowym teatrze zawsze było bardzo głośno, od momentu jego powstania, ale ja w nim nigdy nie byłam. Bardzo ciekawe wspomnienia, fajne znajomości. No, i obcowanie ze sztuką ! ...niecierpliwie czekam na ciąg dalszy !
OdpowiedzUsuńEwuś, a ty masz przecież też dobry teatr w twoim mieście, nie bywasz tam? A nawet ma on związki z moim, bo przez parę lat aktor i reżyser z naszego teatru był u was dyrektorem, teraz juz nie jest, ale chyba dalej tam pracuje.
UsuńWiem, wiem, nasz teatr jest całkiem liczący się w "środowisku". Bywam też, mam tam paru znajomych aktorów, a i sama ładnych parę lat temu miałam miaam całkiem bliskie kontakty teatralne. Tak, do niedawna był dyrektorem Wasz aktor. Ale jakoś niechlubnie skończył. Do dziś nie chce opuścić mieszkania, które od miasta otrzymał na czas pracy, i dzisiejsza dyrektor przez to mieszka w teatrze, w pokoju gościnnym. Trochę cyrk :)
UsuńNo tak , różnie to bywa , czasem bycie dobrym aktorem i reżyserem nie idzie w parze z życiem codziennym... Twój teatr był gościnnie u nas z "Płaszczem" Gogola, to znakomity spektakl był i aktorzy też świetni.
UsuńWitajcie Kurki:) Będą w temacie kulturalnym wrzucam Wam linki do :
OdpowiedzUsuńfilmy dokumentalne o Witkacym:
http://tnij.org/kveqiew
Inny świat z Danutą Szaflarską :
http://ninateka.pl/film/inny-swiat-dorota-kedzierzawska
wywiad z D.Szaflarską po filmie pora umierać- bardzo ciekawy
http://ninateka.pl/film/spotkanie-z-danuta-szaflarska
Sonic, jestes niezastapiona!! "Ide" widzialam, bardzo Ci za nia dziekuje a te linki tez przegladne na pewnoe, tylko znajde moment na spokojne zaszycie sie w zaciszu kanapowym!
UsuńO piękne uzupełnienie, dzięki Sonic!!! Zajrzę na pewno.
UsuńFantastyczny to musiał być czas. Miałam tylko raz okazję być w teatrze Witkacego. Kiedyś po zakończeniu szkoły z całą byłą już klasą i z naszą ulubioną polonistką pojechaliśmy do Krakowa i Zakopanego. Każdy z nas miał zobaczyć coś co związane jest z jego zainteresowaniami i pokazać to innym. Byliśmy na koncercie dżezowym, wspinaliśmy się po skałkach, ale spora część z nas interesowała się teatrem i sztuką, więc Teatr Witkacego był obowiązkowym elementem naszej wycieczki. Miło się czytało :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam też serdecznie. To ciekawa wycieczka była, fajny pomysł nauczycielki. A nie pamiętasz na jakim spektaklu byliście?
UsuńDopiero dziś przeczytałam Twoje wspomnienia, Miko, na spokojnie. Oby każdy z nas miał taką ciekawą pracę! Jacy bylibyśmy szczęśliwi. :) Najbardziej mnie poruszyło, że stałaś się inną osobą kończąc pracę niż ją zaczynając. Na czym to polegało? Jak byś to opisała?
OdpowiedzUsuńGosianko, tak jak pisałam gdzieś wyżej, czas łagodzi wspomnienia, oczywiście, że były też gorsze chwile, ale nie bardzo chyba chcę je przywoływać:)) Ale że ciekawie było to święta prawda. Najgorzej jest nudzić się w pracy:)) Nauczyła mnie ta praca wiele, nabrałam większej pewności siebie, wiedziałam, że potrafię sobie poradzić w trudnych sytuacjach, że potrafię tłumaczyć na żywo (a wierz mi, wypowiedzi mojego szefa, kwieciste i pełne znaczeń, nie były łatwe do przełożenia na żywo). No i może najważniejsze, że przestałam się bać publicznych wystąpień, później w szkole nie był to dla mnie problem, żeby coś powiedzieć publicznie. Poza tym miałam bezustanny kontakt z ludźmi, tak z widzami jak i z ludźmi sztuki i "ważnymi osobistościami" i nauczyłam się rozmawiać z każdym. To w skrócie chyba tyle:)))
UsuńMoże o tych osobistościach też nam kiedyś opowiesz. :)
UsuńMika, pięknie napisałaś o teatrze. Widać, że bardzo lubiłaś tamten czas. Jak to fajnie mieć pracę, którą z sentymentem wspomina się po latach. Ja też taką miałam, ale to było daaawno. Potem bywało różnie. Teraz też lubię, tylko nie ma jej za dużo:(
OdpowiedzUsuńNo lubiłam... I cieszę się, że miałam ten etap w życiu:))
UsuńUprzejmie i mimochłodem nadmieniam, że w Skarpecie jest anioł z sarenką od Anety!
OdpowiedzUsuńMika,
OdpowiedzUsuńprzeczytalam z przyjemnoscia. Ogromna. Masz co wspominac.
Dziękuję bardzo, kasiu kochana.
UsuńMika, kiedy będzie druga część?? bo to na jednym dniu się nie skończyło przecież?
OdpowiedzUsuńKurnik śpi, kolorowych snów :)
OdpowiedzUsuńWcale, że nie śpi:))) Zakończenia opowiadania o mnichu są zamieszczone, sonda też, można głosować - zapraszam serdecznie:))))
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny idzcie do Arteńki ,tam świetna zabawa ,można sie pośmiać i powzruszać :)))
już nocom byłam :)
UsuńZakończenia całkiem mnie ...zaskoczyły. Jeszcze nie zagłosowałam, bo się nie... rozośmiorzę:)
UsuńZabawa przednia, to fakt! Głosujta, głosujta!!!
OdpowiedzUsuńA ja się pytam dzie Kalipso??? I Elka??? Drugą część chcę zamieścić a ich nie ma i nie ma... Buuuu...
jak się znajdą to hurtem przeczytają, prosimy o ciąg dalszy :)
UsuńDobra, dam po kolacji:)))
UsuńU Kalipso szpital.
UsuńO rany, biedaki!!!
UsuńDziędobry Kurki :)
OdpowiedzUsuńAni nie śpiom, ani nic, tylko prądu znów nie miały przez pół dnia!
OdpowiedzUsuńwicher duł i pozrywał??
UsuńHanuś, idź na maila !
OdpowiedzUsuńZdaje się znów ją odcięli od świata czyli do nas. :((
UsuńDruga część już jest, zapraszam:))
OdpowiedzUsuń