Każdy zwierzolub zna nieprzychylne spojrzenia nie-zwierzolubów na widok zwierzęcia w miejscu publicznym. Na ogół jest to pies. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zapała świętym oburzeniem, że pies szczeka/biega/sika/straszy dzieci, o roznoszeniu zarazków nie wspominając. Znam i ja, chociaż teraz rzadko i nie dotyczy to moich zwierząt, bo z nimi się nie przemieszczam. Uświadomił mi to na nowo nie tak dawny, bo letni pobyt w Jastrzębiej Górze z moją Siostrą i Balusiem. Baluś to pies, który w obcym miejscu za nic nie zostanie sam, nawet na 5 minut. Ani w hotelu, ani nigdzie. Można z nim chodzić tylko tam, gdzie toleruje się psy. Na szczęście takich miejsc jest coraz więcej. W Jastrzębiej Górze na posiłki chodziłyśmy do pobliskiej jadłodajni. Żadne cudo, zwykła stołówka. W grupie nam przynależnej pewna pani nie zgodziła się na obecność psa podczas posiłków. Nie, bo nie. Dodam tylko, że Baluś w takich sytuacjach jest grzeczny, leży pod stołem, zawsze na smyczy i nie ma mowy, żeby np. chodził luzem po knajpie. Zawsze w takich razach trafia mnie szlag, bo ode mnie wymaga się tolerancji, podporządkowuję się woli jednej pani, ale odwrotnie to nie działa! No ale - to dygresja taka.
Miało być o meblach "załatwionych" przez nasze słodkie kociaczki. I o tym, że nie drzemy szat z tego powodu. Ileż to razy słyszałam stwierdzenia/pytania w rodzaju: po co ci ten kłopot, muszą ci strasznie brudzić w domu, śmierdzą, niszczą, hałasują, kosztują - po prostu codziennie w domu apokalipsa! Odpowiadam wtedy z tzw. grubej rury, że równie dobrze można nie mieć dzieci, bo z grubsza robią to samo, a bywa, że więcej... Poza tym leciwy fotel to tylko leciwy fotel, a perskie dywany z Czacza leżą tylko po to, aby zwierzęta się nie ślizgały. Widzę wtedy w oczach interlokutora niedowierzanie pomieszane z politowaniem. I kit mu w oko. Znów odbiegam od tematu. A więc dzisiaj chwalimy się sprzętami i innym dobrami, które są bardzo ważne w życiu naszych pieszczoszków. U mnie jest to fotel ukochany nade wszystko przez Wałka. Czajnik też go lubi, ale tak bardziej po obrzeżach:
Miałabym zrezygnować z takich scenek na rzecz jakiegoś starego fotela?
|
To krzesło upodobał sobie Czajnik, chociaż ma drapak taki po sam sufit:) |
Kolej na Was. Wielką szansę na pierwsze miejsce ma TG:
U Dory:
U Marii:
|
fotel:) |
U Ewy2:
|
To jest fotel:)
U Pantery:
U Mariolki:
Magda L-B, Kura coraz mniej utajniona. Fotel, tez z Czacza zreszta ,zostal tydzien temu wystawiony ( brali tzw
duze gabaryty ) a szkoda,bo mialby szanse...fotel,ktorego nie ma,
zalatwily koty,a sciane i drzwi psy....
U Miki:
To łóżeczko rozszarpane przez Tropika, potem jeszcze podarł oparcie, ale już nie mam zdjęć:))
Mika
U Gosianki:
U Gosianki - najnowsze osiągnięcie:
U Hersylii: ( dzieło pazurków mojej nieżyjącej już Hesi. Zgadzam się z Tobą, że żaden
fotel ani inna kanapa nie są warte tyle, co widok najmilszego futerka
zapamiętale gimnastykującego się na jego niwie:
.
U Mnemo. Futryny trochę spęczniały od Mopkowego podlewania:
U Ewy: Pierwsze 5 zdjęć : szafa w przedpokoju, zdemontowane dolne drzwi, bo po
powrocie do domu były zawsze otwarte, odkurzacz wysunięty, a Misza tam
sobie spał na terakocie (mój poprzedni cudny pies) Poobgryzał dolne
listwy, podrapał drzwi, i próbował się przez ścianę dostać do lazienki.
Ząbeczkami wygryziony gips na połowę grubości ściany. Uszkodzenie
zachowane na pamiątkę ! Zdjęcie 6,7,8,9 pufka zalatwiona przez moją
Franusię ! Zdjęcie nr 10 - taboret, również opracowany przez Franię ! Nr
11, 12 fotel mniej ulubiony przez koteczkę ! Nr 13,14,15,16 - fotel, na
którym śpi Kaja. Tu widać, jak bardzo Frania lubi ten fotel ! Nr
17,18 - tył kanapy - również bardzo zaopiekowany przez Franię :) Cala
tylna szmata jest prawie zerwana. Zdjęcia słabo obrazują stan faktyczny,
na żywo wygląda to zdecydowanie atrakcyjniej :) No, i na koniec efekt
uwielbienia książek przez moją Kajcię. Uwielbia czytać ! Okładki są
nabardziej interesującą częścią książek. Te cudem udało się uratować od
doszczętnego przeczytania !
Nie mam siły do bloggera Wszystko traktuje jako całość, miesza mi zdjęcia, a kiedy chcę coś wyrzucić, to wyrzuca mi wszystko. Sprawdzałam formatowanie w tę i nazad, coś pewnie knocę, ale nie mam siły się z tym boksować. Upraszam o wybaczenie.
Obawiam się, że Ewa z Przytulnego domu oraz przygarnięty, 10-miesięczny pies Chaos wysforowali się na prowadzenie:
U Ninki:
|
Czekam na zdjęcia! Sprawca (wybór należy do Was) najbardziej spektakularnych zniszczeń dostanie paczkę chrupko-smaczków, może odczepi się od mebli chociaż na chwilę?
PS. Można zajrzeć do galerii:)
Oj, to idę robić zdjęcie!
OdpowiedzUsuńI do galerii!
UsuńI pierwszam!
A w galerii piękne panie czarodziejki. Ale moja najpiękniejsza! :)
UsuńI siup na podium!
OdpowiedzUsuńnie mam zdjęcia, ale musisz uwierzyć mi na słowo, że moje kociaki ulubiły sobie róg materaca.
OdpowiedzUsuńUszkodzony materac, rekompensuje mi Hana, kiedy kładzie mi się na szyi i mruczy.
Graszko wierzę Ci, co mam nie wierzyć! Za te chwile z Czajnikiem pod pachą, dałabym ze 3 fotele!
UsuńRany! Hana! Co Ty Graszce robisz? ;) Świetny temat, bardzo życiowy. Zaraz podeślę dzieła mojej suni ;)
UsuńMariolko, ale chodzi Ci o to owijanie się na szyi? To nie ja! To moja krzesno, Hanulka!
UsuńAaaaaa. Bo już perwersje jakie wróżyłam ;)
UsuńNiestety, Mariolko... żadnych perwersji w moim życiu.
UsuńWiesz - jeśli zwierzęta straszą zarazki,. to chyba dobrze ;))) Przynajmniej owe będą mniej zjadliwe :)
OdpowiedzUsuńAniuM., nie wiedziałaś, że zwierzęta straszą zarazki? To dlatego właściciele psów i kotów są zdrowsi!
UsuńNo przecież mówię :)
UsuńNiestety, nie mogę zademonstrować samochodu Pana Weterynarza, nad którym wydziwiać zaczęło nasze stado koni parę lat temu. Sprawdzały, czy lakier, lampy, zderzaki itp., dobrze przymocowane, za pomocą kopytek i ząbków swych ślicznych. Pan Wet uciekł z autem najszybciej jak mógł.
OdpowiedzUsuńAgniecha, szkoda, wygrałabyś, chociaż co koń, to nie kot:)
UsuńUważam, że nawet końskie gówno pachnie przepięknie. Zwariowałam?
UsuńAni trochę! :)
UsuńW temacie koni nadgryzających samochody to miałam taki epizod w 2009 roku, że mi konicze pana Smolenia (tego Smolenia, miałam tam praktyki) nadszarpnęły nieco lakier na klapie bagażnika. Ale nie ma się co dziwić, same sobie chciały suchego chleba trochę wyjąć, bo wcześniej stamtąd wyjmowałam i im podawałam. ;)
Może mam nawet jakieś zdjęcie (bo samochodu już nie), ale kto by to znalazł w moich przepaścistych archiwach. ;}
A Lu jak była mała, wyciągnęła całe runo z kołdry. A runo wyciągnięte zajmuje o wiele więcej miejsca, niż gdy siedzi sobie w kołdrze potem zajęła się odtapicerowywaniem puf. Jak już zdarła materiał, powyciągała gwoździe tapicerskie...
OdpowiedzUsuńMojej koleżance lata temu zapodział się gdzieś chomik. Znaleźli go w tapczanie, wśród pierza które pracowicie wyłuskał z przegryzionej pierzyny ;)
UsuńKiedyś moja Siostra miała jamnika. Ten to miał osiągnięcia! Pewnego dnia, podczas imieninowego przyjęcia przytulał się do nóg jednego z gości, który zresztą był tym zachwycony. Kiedy gość wstał, okazało się, że ma poogryzane nogawki od spodni:)))
UsuńTo się nazywa "scichaobgryzacz"
UsuńTo siem gość ucieszył hehehehe
UsuńZwierzolubny, to tylko się uśmialiśmy ro rozpęku:)))
UsuńJa nie o zdjęciach zniszczonych rzeczy , chociaż takowe posiadam w dosyć dużej ilości/trzy psy/ np ostatnio Maniek , z nudów , wygrzebał cały styropian ze swojej budy ,poroznosił po działce i pokruszył. Ale do sedna - dostałam wylosowane mydełka są śliczne, będą sobie ozdabiały moją łazienkę.Jestem pełna podziwu dla Was ,że Wam się chce chcieć.Uściski ode mnie i mojej trójcy -Klusi ,Mańka i Benka. Krystyna
OdpowiedzUsuńKrysiu, pies mojej Siostry kiedyś rozpruł poduchę z pierzem. W mieszkaniu!
UsuńSzybko doszła paczuszka!
A ja gdaczę w poprzednim poscie i podziwiam uroczą damę w galerii.Idę do czytania. Pozdrawiam Elżbieta J.
OdpowiedzUsuńElżbieto na J. i blogger Cię tam wpuścił? Bo mnie nie:)
UsuńWpuścił,tam gdakałam o damie w galerii..
UsuńNo nie, to jak mam sobie poczytać?
UsuńJeszcze mnie wpuścił he he...
UsuńNie mam sie czym pochwalić w sprawie "demolki"moja kotka Zuzia jest bardzo grzeczna.A pozy Wałeczka....eh.
UsuńNie mam się czym pochwalić w sprawie "demolki"moja kotka Zuzia jest bardzo grzeczna.A pozy Wałeczka...eh,prosze o wiecej.
UsuńNie wierzę, że niczego nie podrapała!
UsuńNo nie mam,bo właśnie wywalone demolki,dostała nowy fotelik.....tzn.chyba ja dostałam he he i obiecałam,że nie zrobię jej obciachu na blogu.
UsuńOdpowiedź na tytułowe pytanie: Zysk, czysty zysk!
OdpowiedzUsuń:)) No co zrobić, jak drapaki nie są mniej kuszące od mebli. Chociaż teraz,odkąd nowy drapak to też z niego korzystają na szczęście.
OdpowiedzUsuńhano, ja ci maila po prośbie napisałam niedawno,jak masz czas to zerknij.
Dora, nie mam! Gdzie wysłałaś? Na 3baby? Spam też sprawdziłam i nie ma!
UsuńNa 2 baby,kurcze, no to nie wiem ,wcięło:) Chciałam adressa mailowego do Ewy2 po prostu,bo tak mnięp okierowała do Cię,ze posiadasz:)
UsuńA, to! Wysłałam Ci wczoraj, ale zaraz wyślę drugi raz!
UsuńDziękuję bardzo, no nie wiem coś się dzieje z moim programem pocztowym (thunderbird - a niech go dunder świśnie) i może gdzieś zniknęło. Teraz dotarło i jest git:)
UsuńHano! Oczywiście,przepraszam.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to wygrywa na razie TG :))
OdpowiedzUsuńCo tam dyskutować z tymi, którzy zwierząt nie lubią. Są przez to o wiele ubożsi. Może kiedys dojrzeją ...
Niestety zdjeciem się nie pochwalę, bo te mini powyciągane niteczki z fotela przez Bonusa się nie liczą. Taki to gzecny kotecek jest :)))
Czekaj Lidka cierpliwie, on się jeszcze rozkręci!
UsuńNa pewno nie :)) Już rozkręcił, co miał do rozkręcenia ;) chyba ;)
UsuńPowiem wam,że nie wszystkie koty drapia, kotka mojej ciotki np.nie niszczy mebli, a nasz 3 kotek też nie za bardzo rwie się wo óle do drapania,ale on czasami wychodzący, potrafi brykać po drzewie ,moze dlatetgo.
UsuńEee, moje kociszcza brykają po drzewach i po meblach. ;) Pstryknęłam dziś nawet jakieś fotki, ale nie do końca, bo tyle tego, że bateria mi padła. ;) Jutro Ci wyślę, Hana, nasze eksponaty. :)
UsuńWidocznie jedni lubio bardziej:))
UsuńJolko, istnieje obawa, że do jutra się zapcha:)
UsuńTaaa... To może się pościk przeniesie do nowego. ;)
UsuńJejku, nie mam kiedy fotek zrobić... ale kanapa, fotel, drzwi... A i tak kit w oko tym wszystkim co się pytają "po co Ci to" jak pisałaś.
OdpowiedzUsuńLuna, kit, a nawet kij!
OdpowiedzUsuńNo, musialam na szybko porobic zdjecia. Miecka przez cale zycie NIGDY NIC nie zniszczyla, za to Bulka nadrobila za obie. Obie sofy podziurawione sa pazurkami jak takerem, choc drapakow stoi w chalupie do wypeku. :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj, Hanus, na poczte, zdjecia powinny juz byc.
Aaa... ze nie wspomne o obszczanej innej sofie. Ale popralam, a pokoj jest zamkniety na trzy spusty.
UsuńBarbara, Ewa2 wysłałam info!!! Sprawdźcie mejle.
OdpowiedzUsuńBacha, gouompek pocztowy poleciał do Ciebie......... ;)
UsuńBarbara
A ja nic nie mam zniszczonego, bo wszystkie moje koty od zawsze były wychodzące i miały się gdzie wyszaleć i wydrapać. Bo zdemolowanych choinek nie biorę pod uwagę - drzewko samo się prosi, żeby na nie wskakiwać ;)). A psy......no, to już trochę tego.. Ale do pokazania też nic nie mam, bo głównie ofiarą padały pantofle, buty skórzane, pozostawiane zabawki dzieci (pozytyw pedagogiczny - "jak będziecie składać i chować to wam piesek nie zje " ;) ) i niestety, porządnie oprawione i zszywane książki (parę sztuk za jeden dzień poszło......) . Ofiarą obsikiwania była jedna noga fortepianu, obowiązkowo każdy pies-gość to wykonywał a nasze poprawiały, żeby zaznaczyć, że to jednak ICH fortepian. To było. Aktualnie to ani Muszelka ani Niagarka nie mają ostrych zapędów do drapania a Błyskotek, który jest bardzo grzecznym koteczkiem (złodziejstwa nie biorę pod uwagę, bo tego! od kota nie można wymagać) drapie wyłącznie drewnianą framugę jednych! drzwi. Myślę, że jak zacznie wychodzić to też przerzuci się na drzewa. No. Ale jakbym miała mieć porządek a nie mieć zwierząt.....nie, no , o czym tu gadać ! :)))
OdpowiedzUsuńBarbara
Baśko, te koty wygrałaś na loterii!
Usuń:)) se mnie wybrały to dbajo :)) żeby im starczyło na długo ;)
UsuńBarbara
Jakie mądre koteczki! Moje takie nie so. Nie ma sprawiedliwości, oj, nie ma.
UsuńO, a moje podobnie. Mają kawał drewna co zostało z palenia w kominku do drapania i fotel wiklinowy teściowej, ale nie, żeby jakoś bardzo go maltretowały, ot tak tylko, żeby się przeciągnąć na nim. Poza tym anioły. Kotka nawet choinki nie ruszyła w zeszłym roku, w tym to już za stara na to. Gorzej bo kocieł młody ma zapędy do demolki. Póki co uwielbia w kwiatkach grzebać, wszystkie wylądowały poza jego zasięgiem - na razie. Ale jak zbytnio rozrabia, to od kotki dostaje łapą po głowie. Czasem mam wrażenie, że go wychowuje, żeby nam nie niszczył zbytnio :P
UsuńDobry wieczór. Zapomniałam, że jeszcze mi podrapał obudowę szafki w kuchni i wszystkie dostępne tekturowe pudła. Ale to nie meble, jak się rozlatują zmieniam. Pod fotel włazi, kładzie się na plecach i dawaj, na cztery łapy.
OdpowiedzUsuńEwa2, zwizualizowałam sobie jak to robi Twój kot i mnie to rozśmieszyło. Ciebie pewnie mniej:)
UsuńU mnie to Rysiul brał się za tapetę w przedpokoju,teraz już mu przeszło.
UsuńZa to pierwsza dama,czarna mamba potrafi otworzyć szufladę w córki pokoju ,i koniecznie chce wejśc jak najdalej, bywa,że upycha się za szuflada,czyli w szczelinie ściana-tył szafy! No i przez to trochę targa ciuchy córki, bo łapka cyk,cyk,tą szyfladę ,jak jej sie uda zahaczyc ciuszka to łatwiej sie otwiera..spryciula. Musimy wiazac szufladę sznurkiem:))))
Ale Wy macie mądre koty! Czajnik tylko po ścianach chodzi:)
UsuńPoprzedni kotek właził pod wersalkę i jechał na grzbiecie przez całą długość. Komicznie to wyglądało.
UsuńMoja poprzednia Kizia-Mizia i obecna Beza też tak jeździ, a ta szmata pod wersalką cała zdrapana, ale farfocle nie wiszą. Owszem trzy pufy są w stanie wskazującym na kota, ale co tam jakieś głupie pufy. Niczego innego nie mam podrapanego, a od 14 lat jestem zakocona. Na takie grzeczne trafiłam?
UsuńAnia
Ania, żadne futryny nie odrapane, żaden kredens, nic? Niemożliwe...
UsuńFutryny mam metalowe, a meble widocznie nieciekawe dla kota, bo śliskie? Niby Beza miała początkowo ADHD i szmyrgla, ale nic nie niszczyła. Ostatnio łazi po moskitierze w otwartym oknie, bo za oknem są sikorki i parę drucików pod jej ciężarem popękało, ale co tam. Ja obcinałam Kizi i Bezie też obcinam pazury co jakiś czas - może dlatego?
UsuńAnia
Ja nie robiłam dokładnej inwentaryzacji, wysłałam tylko przykładowo to co w zasięgu mojego wzroku jest najczęściej. Dziury wydrapane w korku sukcesywnie przykrywamy dywanikami. Już spora część przedpokoju na wyciągnięcie kocich łap, jest tak przyozdobiona ;))
OdpowiedzUsuńPamiętacie co Czajnik robił z karniszami? Teraz nie robi, bo nie ma karniszy:)))
OdpowiedzUsuńPamiętamy! Milusi Czajniusi. :D
UsuńMiluś jest dziwnym kotem, nigdy nic nie drapał nałogowo ;) od czasu do czasu na dywanie potrenuje, najczęściej jednak swój drapak ćwiczy ;) co jakiś czas kupuję nowy sznurek i wymieniam na drapaku, właśnie znów stoi "nówka sztuka" ;)
OdpowiedzUsuńza to stary kot to dopiero był artysta!! tapeta ze ścian (przedpokój jeszcze w mieszkaniu teściów), tapicerka krzeseł, później na drewniane elementy przechodził, tapicerowane oparcia foteli i kanapy ;) jak już poniszczył i trzeba było wymienić, nowe meble pod kątem kota zamawialiśmy - wszelkie poręcze i boki z gładkiego, śliskiego drewna ;) nawet pomogło i zaczęliśmy mieszkać jak ludzie ;) później zajął się młodym Milusiem i razem swoje chodniczki niszczyli
Elaja, Czajnicza krew...
OdpowiedzUsuńJakoś zasłony, firany nie są w zasięgu zainteresowania,obecnie mam tylko zasłony,to elegancko łapka odsuwają by wejśc na parapet.
OdpowiedzUsuńPragnę wytapicerować komplet w pokoju,a mąż od razu niechętny,ze znów zdrapią,a ja się łudze,że może jednak nie. Bo już patrzeć na takie obśurpane nie mogę,a uszyć ładnych pokrowców nie umiem:(
OdpowiedzUsuńDora, pokrowce też obśrupią!
OdpowiedzUsuńHano,uszyłam takie byle jakie, jak je zakładam to nie drapią! Tak więc jest szansa,ze po prostu ta tapicerka wyjatkowo im przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńDora, obawiam się, że nieee. Tapicerka jest gładka, twarda, sprężysta, fajnie się drapie. A pokrowce się ściągają, grulą, gruchmanią, eee, tam...
UsuńNie mam dokumentacji fotograficznej, ale kotka córki uwielbia wyciągać ubrania. Jak była u mnie na przechowaniu, to po powrocie do domu znajdowałam sweterki wywleczone z szafki, u niej wyciągała z szuflady, przez maleńką szparkę, rajstopy i majty. Wystarczyło że się trochę nie domknie drzwi.
OdpowiedzUsuńI co, Ewa2? Przebiera się?
OdpowiedzUsuńPrzerabia na moher z angorą ;)) czyli grępluje ....
UsuńBarbara
Podejrzewamy, że przymierza jak nikt nie widzi, albo fascynuje ją sam fakt wyciągania.
UsuńObstawiam, że przymierza.
UsuńMój poprzedni pies , Gromiś, bardzo lubił wyciągać moje ciuchy gdy mnie nie było w domu. zanosił sobie na legowisko i spał na nich. Pewnego letniego wieczora, gdy wracałam późno z teatru z pracy znalazłam swoją hinduską spódnicę i wyjściową bluzkę na podwórku, w dole uprzednio wykopanym...
UsuńNo bo chciała psinka być blisko Pani, rozumiem, że nie ciamkał i nie drapał ale o tej spódnicy i bluzce nie słyszałam, dobrze, że nie zakopał. Miał odbicie, kurna dość orginalne.
UsuńWysłałam te zaszczane fitryny kuchenne, obcinane nożem, bo spuchły okrutnie. Jeszcze tylko wkanapie dziura, bo drapie, została, ale za ciemno- to mio zrobił Lulek-Cebilek, alias Mopek. Trudno, już przywykłam do tych futryn. A w galerię zaglądałam i zauważyłam, że to panny wielkookie, bardzo ładne. I każda ma inną minkę:
OdpowiedzUsuńHana pisała o jednym z moich poprzednich psów - jamniku szorstkowłosym imieniem Cymes. Ogryzione nogawki spodni zaliczył nie tylko u jednego z gości imprezowych, ale niestety, tez u mojego teścia, czym ani Teść, ani ja niestety nie byliśmy zachwyceni. Poza tym w czasach lat 80 -tych, w których nie było nic, niszczył wszystkie zdobyte ciężko buty które choć na chwile znalazły sie w zasięgu, zjadł dwa fotele wypchane pianką, dywan, a do końca swoich dni (żył niestety tylko niespełna 12 lat), nuplał wszystkie poduszki, wygryzając narożniki i puszczajac z nich pierze. Mieszkaliśmy wtedy na 9 piętrze w wieżowcu i on wychodzac z synem na spacer, kiedy mu sie znudziło czekać aż on skończy grac w piłkę, wracał sam do domu (okazywało sie że czasem windą, czasem pieszo. A syn biegał po osiedlu szukając go.Okropnie przeżyliśmy jego śmierć
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
Jeden z psów podwórzowych zjadł 2 budy, potem następną obili mu blachą, wygryzając deski powiększał sobie w budzie wejście.A i tak spał na zewnątrz, w budzie rezydowały mu kury, z którymi zył w symbiozie, one mu siedziały w budzie,niosły tam jajka, a on lezał głupek na deszczu. Nawet mu wyjadały z miochy żarcie i ich nie pozagryzał. Dziwak jakiś.
UsuńMarta, a pamiętasz Bono, jak właził na stół, otwierał szafkę i wyżerał cukerki?
Usuńw uzupełnieniu; nieznośny skądinąd Balus niczego o dziwo nie niszczy, tylko ostatnio, ku mojemu zmartwieniu, zaczął posikiwać na dywan w dni kiedy nie ma mnie w domu, choć nie jest wtedy sam. Ale dywan rzecz nabyta. Już powoli nadaje sie do wymiany, bo tak obsikany.
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
Zajrzałam do galerii :))
OdpowiedzUsuńDama urocza, ale ten smok, jak dla mnie cymesik :) Bardzo udana całość!
Hanuś widać coraz pewniejszą rękę :))))
Marija, Ty to jesteś balsam na moje dusze:)))
Usuńhehehehehehe Hanuś, mam racyję przecież :)))
UsuńMarija, my obie takie bardziej smokowe jesteśmy, nie? Lubię te klimaty:)
UsuńZgadza się, smokowate jesteśmy i stąd u mnie dyniaki.
UsuńMoje Kochane do klubu smokolubnych musicie zaliczyć i mnie. Przecież mamy własnego i zawsze lubię smoki.
UsuńEwa2, przyjętaś!
UsuńMarta, z Czacza coś się przywlecze i szlus!
OdpowiedzUsuńHano; oczywiście że pamiętam,nigdy nie dotarliśmy do tego jak on to robił; duży pies (karelski na niedźwiedzie)właził na stół normalnej wysokości i otwierał sobie szafkę z butelkami i słodkościami, która otwierała się na zewnątrz, więc musiał jakoś łapą albo pyskiem pociągac do siebie. Cieszyliśmy się, że tylko wyjada, a nie popija.
OdpowiedzUsuńmartazezlonik
Marta, chyba po prostu nie dał rady odkręcić butelki...
OdpowiedzUsuńWybaczcie Kureiry, że JUŻ Was opuszczam, ale kręgosłup trzeszczy i popiskuje. A i Czajnik nuszkami przebiera i zagląda mi wyczekująco w oczy:)
OdpowiedzUsuńDobranoc!
A mnie nie wpuścił bloger. Też mówię dobranoc, przytrułam się na spacerze i łeb mnie boli i jeszcze kocica mi narzygała na sweterek bo ona musi mieć coś człowieka obok albo pod sobą.
OdpowiedzUsuńMiłych snów
W aproposie tego, jak te psy brudzo, przypomniało mi się: staliśmy kiedyś z mężem na przystanku autobusowym, a razem z nami był nasz ówczesny pies o imieniu Drop - bardzo duży i bardzo kudłaty.
OdpowiedzUsuńLeżał w pozycji rozpłaszczonej żaby z łapami rozwalonymi we wszystkich kierunkach. Do przystanku podeszły dwie panie, jedna z nich zaczęła się zachwycać, jaki piękny pies, a druga jej na to, że owszem piękny, ale jak taki pies brudzi w domu, jak te podłogi muszą wyglądać, ile to piachu musi nanosić, a ile kłaków wszędzie musi fruwać... rozpalała się co raz bardziej aż mój mąż jej przerwał i z uroczym uśmiechem powiedział: właśnie, tak strasznie mamy brudno w domu..., może by pani wpadła posprzątać?
Zdjęcia obśrupanego fotela nie mam, ale dołączam historię, jak to jest z naszym fotelem:
http://wwwtrembil.blox.pl/2014/01/Fotel.html
Damo, piękna historia! Jak wszystkie Twoje historie zresztą. Dobrze byłoby zapamiętać tę błyskotliwą ripostę, bo może się przydać. Założę się, że baba zapomniała języka w paszczy, albo wręcz odwrotnie - doznała słowotoku.
UsuńZatkło jom :)
UsuńHrehre, mam nadzieję, że nadal jo trzyma.
UsuńHrehre, bliższa i dalsza rodzina onej oraz znajomi wszelcy powinni w każdom rocznicę tego wydarzenia stawiać mężu Damy .....coś ;)...chciałam napisać CO ale nie wiem co damakier na to... może zmieniłaby się w damępik? :))
UsuńBarbara
Co stawiać memu mężu? Cokolwiek, byle nierozcieńczone i bez lodu.
Usuńdzień dobry, Kurencje i Kogutencje!
OdpowiedzUsuńna moje oko, prowadzi Mnemo :)
Hana, Twoje pytanie takie bardziej retoryczne.
skoro nasze zwierzaki zjadają nam meble, obsikują futryny i nie tylko, a my je dalej mamy, to jakiś ukryty zysk w tym musi być. na przykład, masochistyczna skłonność do przysparzania sobie dodatkowej roboty, albo upodobanie do szczególnych zapachów. a propos! moja Luna parę tygodni temu wymyśliła sobie, że będzie sikać do zlewu. na szczęście, nie do kuchennego, tylko do pralniczego. żeby nie było, że ja tu mam nie wiadomo jaki metraż, od razu wyjaśniam, że pralni nie mam, ale zlew pralniczy i owszem. super, nie? no nie. bo z powodu szczególnego kształtu mieszkania zapachy, które wpadną do przedpokoju, nie mogą z niego wypaść. pół biedy, jeśli jestem w domu i od razu spłuczę, ale jak nie jestem, to wrażenia węchowe powalają. nie było rady, musiałam wstawić do zlewu miskę ze żwirkiem.
Omamuniu, TG, a sika do tej kuwety, czy przeniosła się do zlewu w kuchni?
Usuńsika :)
Usuńoboje sikają, bo Lolek podpatrzył i mu się spodobało. teraz mają dwie kuwety, dolną i górną.
Brawa dla wszystkich futrzastych dizajnerow :)
OdpowiedzUsuńOrszulko, a gdzie to się podziewasz? Mało Cię!
UsuńTwój dizajner nie wyznacza Ci żadnych trendów?
Hano, jakbym słyszała moją własną osobistą siostrę i widziała jej minę na widok naszych mebli :)))) Wersalkę wymieniliśmy, bo oprócz tego, że Songo zmienił tapicerkę na futrzaną, miała już wygnieciony w środku dół i była bardzo niewygodna, ale fotele stoją, bo chcemy zgrać oddanie ich do tapicera z zaplanowanym (od dawna!) remontem. Zaraz zrobię zdjęcie, ale wyślę troszkę później, bo teraz muszę wyjść.
OdpowiedzUsuńNinko, Siostrę trzeba zakocić i już!
UsuńHej, hej Kurniku.
OdpowiedzUsuńPiękne słońce, a w nocy był lekki mrozik. Teraz już +5, niebo błękitne, bez wiatru.
Miłego dnia.
U nas błękit był, ale się zmył...
OdpowiedzUsuńDziędobry :)
OdpowiedzUsuńOj, wdzięczny temat :) Też jestem zdania, że zysk. Pomimo tego, że niektórzy tego kompletnie nie rozumieją ! ... Hanuś efekty działania Frańci i Kajci posłałam na maila !
Ewa, jako że też miał psa miłośnika literatury, to tylko tak napomkne ;), że sądząc z tytułu, to Twoja Kajcia chciała Ci dać do zrozumienia, że tracisz czas na takie czytadła ..... ;))
UsuńBarbara
Taka sama myśl postał w mojej głowie.
UsuńJest jeszcze druga możliwość - Kajcia potraktowała tytuł poważnie i zrobiła sobie terapię ;)
UsuńBarbara
o kurcze, to ja zaraz wysyłam wyczyn mojego Chaosa. Chaos zjadł nowa kanapę IKEA w jakieś 45 minut, poduszki były z pierza więc wszystko fruwało. Miał sie nazywać Marley ( jak ten z mojej ukochanej książki Marley i ja) ale Chaos do niego bardziej pasuje. Często słyszę od ludzi, że już dawno by go oddali do schroniska. A my go kochamy i rok poświęciliśmy na układanie i socjalizowanie skrzywdzonego przez pierwszego właściciela psa
OdpowiedzUsuńEwo z PD, rozpaliłaś moją wyobraźnię:)
OdpowiedzUsuńLudziom nie-zwierzolubnym bardzo często się wydaje, że w schronisku jest bardzo fajnie i w ogóle to lek na całe zło. Schronisko to takie sanatorium przecież. Oddać i po kłopocie. A najlepiej wziąć jakiegoś innego, za jedną jazdą. Jakby co, to znów się odda.
Wysłałam zdjęcie na mail, ale niestety tylko tzw. I ETAP, drugie zdjęcie zaginęło a kanapa na nim miała obżarte podłokietniki do gołego drewnianego stelaża. Może je odnajdę.
UsuńKiedy go przygarneliśmy miał ok. 10 miesięcy. Dziś jest bardziej stateczny, długo z nim pracowaliśmy. Ale nadal imię jest adekwatne do naszego 60kg szczęścia. Mamy też zupełnie grzeczną goldenkę Frajdę. Historię Chaosa opisałam kiedyś tytaj.http://przytulnydom.blogspot.com/2011/11/jak-to-jest-przygarnac-psa.html?m=0
Usuńjakie piękne nowe demolki! :))
OdpowiedzUsuńEwa, co jest na zdjęciu nr 6? bo to nie pufa chyba? patrzę i patrzę, i kompletnie nie jarzę, co widzę.
w sumie, to mam szczęście. moje futra nie czytają książek. raz tylko Luna przeczytała okładkę książki z biblioteki i za karę poszła ze mną ją oddać i przeprosić.
za to mam namiętnie porządkowane papiery, ale to też czysty zysk - wszystko, co ważne, musi być natychmiast chowane do odpowiedniej szuflady.
już wiem! to ta wygryziona ściana. imponujące! :)
UsuńKurczę, TG, a tak długo prowadziłaś!
OdpowiedzUsuńnio :)
Usuńa wogle, to niesprawiedliwe jest, żeby taka malutka Luna startowała w jednej konkurencji z takimi wielkoludami. powinno się wprowadzić kategorie wagowe. absolutnie!
TG, jak na malutką Lunę, to wyczyn godny Herkulesa!
UsuńKotkę Lunę też mamy. Zniszczyła zabytkowe fotele uszaki ale chyba nic nie pobije tej kanapy.Dzięki Bogu są ludzie ktorzy rozumieją że kanapa to tylko rzecz a pies to żywa cudowna kochająca istota. Dzięki Hano za ten post. Od razu mi lepiej bo czasem czuje się jak dziwoląg kochający pomimo.
UsuńEwa z PD, trochę nas jednak jest! Zniszczone meble to pikuś. Mój kiedyś wszedł do łóżka i zakrzyknął: a które to mi tu kupę zostawiło? Przyjrzał się i uspokojony rzekł: a nie, to tylko rzygi...
Usuń:D Urocze!
UsuńNie no, Ewa z Przytulnego domu pobiła wszystkich, ja bym jeszcze rozgraniczyła psy od kotów,bo to jednak inny rodzaj zniszczeń. o i przeciez przypomniałam sobie ,że jeszcze mam drzwi zdrapane.
OdpowiedzUsuńwszystkie fotele i mebelki drapaki i mebelki gryzaki zasługują na nobilitację skoro nasze zwierzęta je wybrały.
UsuńO to, to!
UsuńWysłałam zdjęcia mojego fotela (na 3baby). Nie wyślę zdjęć podrapanych grzbietów książek, bo od czasu, kiedy nie ma Songa, stoją w tylnych rzędach, musiałabym poprzestawiać. Przyznam, że tylko te książki mnie z lekka wkurzały. Meblami się nie przejmowałam, bo jak ktoś (nie pamiętam, kto) powiedział, albo się ma koty, albo się ma meble :)))))
OdpowiedzUsuńwreszcie poszłam do Galerii. miodzio!
OdpowiedzUsuńHana, jeszcze kilka pasteli i otwieraj, kochana, swoją galerię np. na DaWanda!
Próbowałam, ale za Chiny nie chciało mnie zalogować. Widać tępam.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór Kurkom.
OdpowiedzUsuńCały dzień był piękny, po wnuczkę do przedszkola poszłam na piechotę. Trzeba się zabrać za jkąś robotę, bo święta za pasem.
Zapomniałam o zachwytach nad działalnością twórczą naszych podopiecznych. Co jeden to lepszy. Pies sąsiadów sznaucer olbrzymi, jak jego ukochanej pani długo nie było to ściągał jej okrycie z wieszaka i zanosił na legowisko, a raz wygrzebał z wersalki kołdrę, jak wyjechała na tydzień.
UsuńCzy taki mały smok, jak ten piękności z portretu, mógłby zaprzyjaźnić się z kotem?
Ewa2, mógłby, spoko. Znaczy smok z kotem.
UsuńStrach pomyśleć, co zrobiłby sznaucer, gdyby jego pani wyjechała na miesiąc!
no i jak tu nie kochać tych słodziaków ;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDd Chaos pobił chyba wszystkie rekordy. po co zatem kupować te dizajnerskie gryzaki i drapaki, chyba po nic ;DDDD
OdpowiedzUsuńKanapa z wyprzedazy Ikea jest super na samotne siedzenie w domu. Duży pies- duzy gryzak:)
Usuńa samotne siedzenie na super kanapie jest smutne i nudne, a na takiej podgryzanej i razem z przytulaskiem podgryzakiem....nie zastąpi niczego :)))
UsuńNo i nie trzeba się przejmować, że coś zniszczy:)))
UsuńWygląda na to że Chaos w pełni zasłużył sobie na swoje imię ;))
OdpowiedzUsuńEwy pupilki też niczegowato sobie poczynają :))
Zdecydowanie nie pozwala nam się nudzić. Kupiliśmy nową identyczną kanapę a on już wie że poduszki w całości są wygodniejsze. Kochamy tenadze 60kg futra do przytulania
UsuńDopiero zdjęcia uświadomiły mi, że mam destrukcyjne towarzystwo w domu :) A mnie się wydawało, że niczego nie mam nadwyrężonego. Ja tego nie widzę, to jakby normalne, ... ale boszszsz, CO LUDZIE POWIEDZĄ :)))
UsuńMario, podobają mi się szafki z kfiateckami ! To koronki wkleiłaś jakomś sobie tylko znanom metodom ?
Usuńo, tak! Chaos przejął prowadzenie :)
OdpowiedzUsuńa przy okazji, jakby się ktoś pytał, czy zwierzęta mają poczucie humoru, to tu jest odpowiedź:
https://youtube.com/watch?v=FIxYCDbRGJc
ale z drugiej strony ta wygryziona ściana.. trudny wybór :)
UsuńŚwietny filmik!!!
UsuńChaos prowadzi;))) Hana, szkoda, że nie sfociłam wiadomych obżartych książek z biblio;)))
Nie, no kufa, czemu nie pisałaś jakieś ...dokładnie 9 lat temu, jak wzięta ze schronu Ruda dawała upust swemu lękowi separacyjnemu?
OdpowiedzUsuńKanapa rozdarta na strzępy, kiedyś wszystkie przyprawy rozpruła i porozrzucała po kuchni. Normalnie widok prawie jak po trzepaniu przez kryminalną :D (jak się domyślam;)
Tupaja, za to masz wodę w piwnicy...
UsuńKretowata, rozejrzyj się dookoła, na pewno coś znajdziesz!
OdpowiedzUsuńTo som dziela sztuki:)
OdpowiedzUsuńInstalacja i performence!
OdpowiedzUsuńWidzę tu jakieś idee bliskie Hasiorowi...
UsuńNo nie. Czy ja nie mogę mieć normalnego zwierzaka? Miałam psa, który w kołysce dla lalek poobgryzał mi bieguny i tyle przez 9 lat napsocił. Potem miałam przez 13 lat kotę, która trochę potraktowała pufy, ale nawet nie ma co focić. Od 9 miesięcy mam drugą kotę Bezę, która też nic jeszcze nie potraktowała pazurami. No nie wiem, aż się głupio przy Was czuję, jakbym nie pasowała do Kurnika.
OdpowiedzUsuńDobranoc Ania
Ania, wypożyczę Ci Czajnika. Chcesz? Dobrze to przemyśl:)))
UsuńCzajniczek z wyglądu brat bliźniaczy mojej Bezy. Ale bym się śmiała, gdyby Beza naprawiła mu charakterek. Ja naprawdę mam szczęście do grzecznych zwierząt.
UsuńAnia
W sumie kocham to półdiablę takim, jakim jest:) tylko się tak droczę. Wszystko zniosę, wszystko!
UsuńWitam Kurnik mokro.
OdpowiedzUsuńCałkiem się obróciła pogoda, pada, szaro i zimno.
Ciepełka Kurkom życzę.
Czołgiem Kureiry! A propos, Rucianko!!! Jesteś tam?
OdpowiedzUsuńHelou, dzień dobry!
OdpowiedzUsuńPolecam słuchanie różnej fajnej muzyki, którą puszcza mój kolega z Niemiec
http://media.spacial.com/player/sam-vibe/black/250x200.html?sid=70271
popołudniami będzie jazzowo i elektronicznie a po 20,30 puszcza stare listy przebojów Trójki,dzisiaj 83 rok:)
U nas piękne słońce, zaraz wychodzę z domu!
OdpowiedzUsuńMiłej soboty!
OdpowiedzUsuńDziędobry .. coraz bliżej święęęta coraz bliżej święęętaaa !!!
OdpowiedzUsuńE tam, Ewa, czym tu się ekscytować? Jakoś mi to nie robi. Bluźnię, co?
OdpowiedzUsuńZaśpiewałam lekramę, bo na un czas leciała :) A ja lubię nastrój, ten dziecięcy, ale calej tej durnowatej roboty to nie !
UsuńBluźnisz Hana, bluźnisz.
OdpowiedzUsuńAnia
Mi też nie robi, nie lubię tego zamieszania świątecznego a szczególnie Wigilii.
OdpowiedzUsuńA ja dokładnie wręcz przeciwnie, bardzo lubię wszystkie przygotowania świąteczne i Wigilię i kolędy i wizytę rodziny z Krakowa.
UsuńHrehre, Ania, lubisz tę całą kołomyję? Sprzątanie, gotowanie, pieczenie, zakupy w obłędzie sklepowym, padanie w końcu na paszczę od tego, przyjmowanie i bywanie niekoniecznie tam, gdzie by się chciało? Zamiast robić to, na co naprawdę masz ochotę? Np. Poleżeć z książką pod kocykiem. Nie cierpię tego przymusu świętowania, ani to tradycja, ani religijne uniesienia. Komercja w najczystszej postaci. Sztuczne choinki spowite girlandami sztucznych róż, chińskie mikołaje wiszące smętnie na kominie, albo za oknem, wszędzie tandeta i szpetota oraz nietrzeźwi panowie w czerwonych wdziankach namolnie wciskający jakiś kit. Ale to moje zdanie. Nie lubię i już.
OdpowiedzUsuńKażdy przedstawia Święta na swój sposób. Ja uwielbiam przygotowania do świąt, pieczenie pierniczków i ich zapach, wyszukiwanie prezentów, świąteczne dania, choinkę i lampki, kolędy, pasterkę, kolację wigilijną u moich przyjaciół, wizytę rodziny z Krakowa w pierwszy dzień Świąt. I sianko pod obrusem. I kategorycznie protestuję przeciwko nazywaniu świąt czystą komercją. Dla mnie to właśnie jest i tradycja i też święto religijne. Oczywiście, że w sklepach komercja, ale nikt nikomu nie każe kupować sztucznych choinek i chińszczyzny. Każdy może zrobić sobie takie święta, żeby były dla niego miłe i ważne. A pod kocykiem z książką przecież można codziennie...
UsuńWiem, że pisałaś do Ani, ale musiałam zaprotestować przeciw twojej wizji Świąt:)))
Hana mnie to wszystko omija. Nic przed Świętami nie piekę, robię tylko pierogi. Na Wigilię chodzimy do mojej siostry, bo nas jest dwoje, a ona ma rodzinę, dzieci itp., a Święta spędzamy właśnie w łóżeczku z książeczką - nigdzie nie chodzimy i nikt do nas nie przychodzi. Tak jest dopiero od 6 lat, odkąd mama nie żyje, bo całe życie Wigilia była u nas i dryndałam przy garach prawie do Pasterki. Teraz ja chodzę na gotowe i jeszcze placków dadzą na wynos. Lubię Święta i choinkę, nawet tą sztuczną, a trzymam do 2 lutego.
UsuńAnia
Myślę, Dora, że jest nas więcej, tylko się nie przyznajo.
OdpowiedzUsuńNie lubię Świąt z tych samych powodów co powyżej. A jutro z przyjaciółmi nie ruszamy do galerii handlowych ale na manifestacje w obronie demokracji. w tym samym miejscu, w którym staliśmy w sierpniu 1980 - przed stocznią. NIGDY nie przypuszczałam, że znowu będę tam stała z tych samych powodów.KolKa
UsuńJeżu, KolKa, weź, bo sobie w łeb palnąć przyjdzie. Przyjedź do nas.
OdpowiedzUsuńWiesz, że bardzo bym chciała... KolKa
OdpowiedzUsuńKolKa, po prostu zrób to.
OdpowiedzUsuńTeraz muszę pracować bezustannie ... chociaż pojawiło się światełko w tunelu - Tomek w przyszłym tygodniu jedzie do Francji podpisywać kontrakt.Trzymaj kciuki!
OdpowiedzUsuńPewnie że trzymam. U dużej nogi nawet trzymam.
OdpowiedzUsuńWspaniale efekty wielkiego wysilku zwierzatek. Nasz pierwszy wspolny pies - Iggy - byl specem od przekopywania przez sciany i podlogi....takze kilkooro drzwi musielismy zrefundowac... a Sal to glownie te kanape glansowala do zera....
OdpowiedzUsuńto pisze ja, Waza opakowana, juz z Berlina, oblozona wnukami. Z duma dodam, ze albumy pocytowkowe zostaly bardzo dobrze przyjete przez rodzicow Krasnali :) Alzacka Kasia moze sie pochwalic, ze jej pocztowki sa na pierwszych stronach albumu! Dzieki, Kasia! :)) opowiastek zatknietych za kartki jest chzba juz z piec. pisze nastepne!
Wazo Opakowana, dwojga imion Malario! Jakby co, jest nowy wybieg. Zrób ukradkiem jakieś zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia koniecznie!!! I pokaż jak te albumy wyglądają. No i , jeśli Rodzice się zgodzą, Krasnale też:)))
Usuń