UWAGA, SUPLEMENT!
CzeKo zrobiła wyrzutę i przysłała, co następuje:
Drugie z materiału na wierzchu, użyte na pewno dwa razy. Na niskich obcasikach w typie kieliszka. Moja stopa ma 23,7 cm długości i 9,7 szerokości. Rozmiar 36. Dla mnie ciasnawe:
2. Krótkie kozaczki z delikatnym ociepleniem. Nowe, rozmiar 37. Na stopę o niskim podbiciu. Na moją nie mogę wciągnąć, bo one są właśnie wciągane, a mam wysokie podbicie i zmierzyć nawet nie mogę. Zakup w necie nie do końca przemyślany, hrehre. Kolor ciemny brąz. W dotyku mięciutkie. (rezerwacja)
3. Grubawy sweter, miły w dotyku. Asymetryczny krój, frędzelki i ozdobny kołnierz. Długość 60-95cm plus frędzle 10 cm. Szerokość pod pachami 45×2. Chodziłam w nim w 3 lata temu gdy byłam w ciąży, żeby brzuszka nie zawialo:-) Ogólnie to ja swetrów nie lubię i zapewne jeszcze coś będzie z tego okresu. Rozmiar to myślę że to 40.
4. Nowe spodnie, z metki 36, na mnie za duże więc jest to 40. Szerokość w pasie 2×37cm, w biodrach 2×55 cm. Nogawka na dole 2×27 cm. Długość. 105 cm. Są super cieplutkie, bo ocieplane takim milutkim materiałem w bialo- czarne prążki. Idealne na zimę. Na lewej nogawce jest kieszonka na suwaczek., poza tym standardowo 2 z przodu i dwie z tyłu. Guzik i suwak w zapięciu. Spodnie jak i tamten sweter są idealnie czarne, tylko na zdjęciach to mi jakoś nie wychodzi:
5. Sukienk-tunika, kolor chyba morski ciemny. Ładny. Nie chodzona, tylko przymierzylam. Wisi od roku w szafie, więc na pewno jej nie włożę. Rozmiar z metki 36 na 38, ale wg mnie jest to 40. Dlugość 95, pod pachami 40×2. 100% polyacryl. Miła w dotyku. Z bonprixu:
Oczywiście wszystko za dobre słowo!
Ten klangor... słów brak.
OdpowiedzUsuńNo nie, Agniecha? Aż mię dreszcz przeleciał!
OdpowiedzUsuńMnie tez, ten dreszcz! Widac, widac jak sie unosza w powietrze.
UsuńTęsknoty budzące ...
OdpowiedzUsuńPiękne, aż za serce szczypie! Zazdraszczam! U mnie tylko dzikie gęsi przelatują, ale i to jest cudowne. Słychać wizg tych dziesiątek skrzydeł, a ludziska lezą jak te ślepe-głuche i nawet łba nie podniesą. A potem wracają do chałup, włączają te dyskowery i planety i się podniecają, jak im tam gunsi pokazujo.
OdpowiedzUsuńPsie, też zawsze gęsi wypatruję, i cieszę się jak głupia jak je widzę.
UsuńPiękne,dzięki za filmik:))
OdpowiedzUsuńNapawajcie się kurki żurawiami, mnie mus do roboty:(
OdpowiedzUsuńTo znowu nas opuszczasz?:-(
UsuńTylko czasowo.
UsuńBuuu:-( nie otwiera się na komorczaku. Lapek zajęty albo przez męża albo przez córkę. Może pogoda uspi towarzystwo ( teraz to całkiem ciemno od chmur i deszczu) to wtedy obejrzę:-)
OdpowiedzUsuńU mnie takich widoków nie ma. Nie ma koło mnie żadnych podmokłych terenów, tylko piaski. Rezyduja tu w ilościach znacznych dziki i trochę sarny, ale dzikie ptactwo leci nad rzekę.
Udało się, pospało się towarzystwo, mąż jedzie na rechabilitację -lapek w moich rękach choć 5 minut.
UsuńPrawdziwa uczta.Masz szczęscie do tych zurawi,tu czasem kaczuszki przelatuja,bywało,ze kilka łabedzi,lub ew.gęsi. Ale też sie tym emocjonuję;)
OdpowiedzUsuńZawsze dostaje gesiej skorki, kiedy je slysze, czesto przelatuja nad Getynga, widac lezy na ich trasie. Niestety nie cumuja u nas, tylko przelatuja i to nierzadko noca, choc i w dzien udawalo mi sie je widziec i fotografowac.
OdpowiedzUsuńPantera, takie stacjonujące przez całą wiosnę i lato mam na wyciągnięcie ręki. W takich ilościach dwa razy w roku.
UsuńSzczesciara z Ciebie, Hana. Ja ciesze sie jak goopia, kiedy zdolam je uslyszec przelatujace i czasem sfocic, kiedy dopadne je za dnia.
UsuńJakie piekny halas i jaki widok! HAna zazdroszcze Ci bardzo, nigdy nie widzialam podobnego zjawiska w Polsce. W Wenezueli tak, takie ogromne ilosci widzialam w Tacarigua, kiedy ibisy szkarlatne wracaja na miejsca noclegowe.
OdpowiedzUsuńGrażyna, mamy egzotykę jednym słowem, może tylko trochę mniej kolorową. Tyle razy już je widziałam, ale za każdym razem robią na mnie piorunujące wrażenie.
UsuńNasze okolice podgórskie nie obfitują w żurawie. Miejscowych jest sztuk 3. A przelotne do nas nie zaglądają.
OdpowiedzUsuńPiękne. Mnie też udało się parę razy w życiu zobaczyć przelot żurawi. Ich trasa jest nad naszym cmentarzem, bo właśnie tam obserwowałam i te odgłosy...
OdpowiedzUsuńOrko i Ewo2 wepchnęłam sprawozdanie o kocie na poprzednim wybiegu, może nie zginął.
Pogodę mam jesienną, wietrzną, bez deszczu i 10 stopni. Tak może być do grudnia, albo dalej.
Bezowa
Dzięki,pierwej tam zaglądłam:)
UsuńI ja dziękuję, też przeczytałam.
UsuńNima za co.
UsuńKoci kurator-Bezowa
...a żurawie,jak okręty,płyną pod chmurami...
OdpowiedzUsuńPierwotne. Aż dreszcz przeszywa. Podobnie jak ryk jeleni pod płotem. Ło matko!
OdpowiedzUsuńMariollo, one znów tam siedzą, ale cicho i mniej niż przed południem. Ognio poleciał z aparatem, ale wątpię, już robi się ciemnawo.
UsuńHana dzięki za filmik, one są niesamowite. Nigdy nie miałam szczęscia zobaczyć i usłyszeć na żywo, więc chociaż tutaj....
OdpowiedzUsuńA u nas było ciepło i nawet na parę chwil wyjrzało słońce. Chyba mnie zawiało bo mnie bolą plecy pod łopatką, aż dech zapiera.
Miłego wieczoru.
Ewo, tylko smarowanko i ciepłe łóżeczko;)
UsuńHanna
Ewa2, to na bank mięśnioból, luzik.
OdpowiedzUsuńWiduję ten spaktakl przynajmniej dwa razy w roku - wiosną i jesienią. Upodobały sobie "naszą" górkę. Niedługo Ognio będzie miał porządny obiektyw, to dopiero będą fotki! Raz żurawie w takiej ogromnej ilości przelatywały bardzo nisko nad gumnem. Mogłam zajrzeć, czy nie mają włosów w nosie. Tego nie zapomnę do końca życia.
Zazdroszczę. Też bym pamiętała.
UsuńEwa2, weż na boleść jakiegoś przeciwbóla i już.
UsuńChyba na tym się skończy, bo smarowidło nie podziałało wystarczająco. Na ogół unikam piguł i stosuję kiedy już nie mogę inaczej.
Usuńhrehrehre, i miały te włosy w nosie?
UsuńRucianko, pełno! Czarne i kręcone!
UsuńNiesamowite! Dzięki za ten filmik.
OdpowiedzUsuńKalipso, szkoda, że filmik kiepściutki, bo trochę daleko i mgua zalegała. Ale drą się jak się patrzy!
OdpowiedzUsuńCudnie się drą!
UsuńBardzo cudnie, aż ciarki po ciele latają !
UsuńHana, zobaczysz kiedyś na taki żurawi sejmik do Cię przybędę!!! ;)
OdpowiedzUsuńWrocław jest zaczaplony, ale one wolą latać w pojedynkę :)
Marija, zaloguj się u mnie gdzieś tak na 2 tygodnie, bo one się nie meldujo:)))
UsuńFilmik taki, że dreszcz po pleckach przebiega z radości.
Usuńale cudnie....
OdpowiedzUsuńzobacz, tak blisko siebie mieszkamy a u mnie nie ma ich
Kinga, tam są podmokłe pola, łąki i kanał Obry. Pewnie dlatego. No i od niebieskiej furtki patrząc jest przestrzeń, to je widzę.
UsuńOdgłosy iście wiosenne, nawet poczułam zapach odmarzanej ziemi...
OdpowiedzUsuńMnemo, muszę Cię rozczarować. To jest JESIEŃ, chociaż w duszy Twej może i wiosna:)
OdpowiedzUsuńHana na maila Ci odpisałam w sprawie adresu.
UsuńW duszy raz mam nerwa i bunt, raz pusty smiech innym razem rezygnację - huśtawka. I nawet mi się już nie chce nucić tej piosenki " baraba, baraba, huśtwaka ta osładza życie me, dalej, dalej niech pan pcha, bo jeszcze mi się chce..." Jak ma mi się chcieć?
Mnemo, dziękuję! Uratowałaś mój honor!
UsuńJa się cały czas dziwię, że to znosisz.
Jak dobrze, że jeszcze możemy oglądać takie widoki! Cudne są, że aż się roztopiłwszy z podziwu!
OdpowiedzUsuńLubię jesień. :)
Gosia, za każdym razem mam taką refleksję - że jeszcze są:(
OdpowiedzUsuńZa takie widoki i ptaków śpiewy można polubić jesień :)
OdpowiedzUsuńHanuś, doczytałam tu i @ sfszystko- dziękuję :*
Tempo i inne Kurki, które zaniepokoiły się moim "wypadkiem" spieszę to w skrócie opisać, nie po to byśta mi współuczułowaliśta, ale żeby Was przestrzec i może pomóc, a więc..
W sobotę zachłysnęłam się małym łyczkiem soku, który wypiłam sącząc tenże napój przez słomkę ( nigdy więcej tak nie zrobię!)
Oczywiście poszło nie tą dziurką, każdemu się to zdarzyło pewnie nie raz i nie dwa, ale pewnie też szybko przeszło. Niestety mnie nie:( Łapałam powietrze coraz bardziej rozdymając płuca, wpadajć przy tym w panikę, chociaż umysł miałam jasny i w tej przytomności pobiegłam do pokoju, gdzie była Najstarsza ma córka, siostrzenica i jej chłopiec i od razu stanęłam do niego tyłem, pokazując, że ma mnie objąć i uciskać poniżej mostka. Chłopiec jest wysoki i silny, ale źle mnie złapał, więc nijak mi nie pomagała, ino ból większy powodował. W tym czasie Najstarsza próbowała mnie tez w dołek uderzać, jednocześnie płacząc ze strachu. Siostrzenica i Najmłodsza krzyczały w panice od rzeczy i obie zaczeły dzwonić na pogotowie. Ja w tym moencie widziałam, że to koniec, że nie mogę nic zrobić, próbowałam zamiast wciągać powietrze to je odkaszliwać. Gówno to dawało, a ja już widziałam swoją śmierć, serio. W końcu Marek puścił mnie i zaczął do mnie krzyczeć- Uspokój się!, Uspokój się ! Oddychaj! i ja przestałam wciągać powietrze ustami charcząc niemiłosiernie , zrobiłam pauze i wypuściłam powietrze nosem, odruchowo wciągnęłam je znów ustami, ale blokada trwała, więc znów nosem lekko wciągnęłam i mocno wypuściłam i tak do skutku. Usta nadal chciały wciągać i łapać powietrze, ale już całkiem świadomie używałam tylko nosa.
Piszę to po to, by jeśli której z Was lub ktoś z Waszych bliskich znajdzie się w takiej sytuacji, byście wiedziały co zrobić. Raz - uspokoić taką osobę i dwa -kazać wciągać lekko nosem i nim wypuszczać powietrze. Długo nie mogłam dojść do siebie, cały następny dzień bolały mnie żebra od tych uścisków i miałam straszną traumę. Oby nikomu się to nie zdarzyło, ale jakby co.. to już wiecie..
Może Wy macie jakieś metody na to ???
Współczuję, traumatyczne przeżycie.
UsuńDobrze wiedzieć, że mozna też zakrztusić się płynem. Myślę, że takie trudniej opanować.
Jeeeżu, Sonic!
UsuńKurcze, Sonic, to ja nie wiedziałam , że z ocaleńcem gadam.
UsuńBiedna, duszenie jest straszne.
Prostuję i podnoszę ręce wysoko, podobno coś się wtedy korzystniej ustawia w czeluści.
UsuńNiedawno zakrztusiłam Mamę, gadając coś od rzeczy.
Tak i ja odzyskuję oddech przy zachłyśnięciu.Znaczy NIE oddycham buzią ale nosem i nie wpadam w panikę.Mieszkam sama.Nie jadam też babek piaskowych z racji tegoż ewentualnego zachłyśnięcia.Spróbuj nauczyć córki jak ratować w takich sytuacjach.
UsuńRucianko, ja na drugi dzień czułam się jakbym dostała drugie życie;) Serio! A dzisiaj to nawet bardzo żywotna byłam :P
UsuńOrko, dziewczyny wiedzą, starsza już mnie tak ratowała, mnie się to często zdarza, młodsza nie miałaby tyle siły. Marek w sumie nie umiał tego zrobić, bo to trzeba naciskać i jednocześnie przesuwać ręce zaciśnięte w pięść w górę, tak jakby chciało by się wypchnąć coś z jelit do góry.
Jednak z tym oddechem to sama na to wpadłam, nie widziałam już żadnej szansy dla siebie i udało się
rucianko, ja słyszałam, że te ręce do góry to działa odwrotnie
Usuńsama tak kiedyś robiłam, dzieciom się kazało tak robić..
teraz chyba ta metoda oddychania nosem wydaje mi się najlepsza
Ja muszę bardzo uważać przy jedzeniu kaszy gryczanej.Nie wiem dlaczego,ale akurat nią często się zakrztuszam. Metody nie mam, krztuszę się do skutku,aż mi bańki nosem pójdą albo ktoś mnie postuka pięścią w plecy;)
OdpowiedzUsuńHanna
Hanno, kaszą też mi się zdarzyło, masakra!!1 współczuję!!!!
UsuńOpakowana, Ewuś, Hanuś :***
sonic - o jezu. nie mam metod. biednas...
OdpowiedzUsuńHana - to chyba wrecz jakis dar od bostw moc tak tego sluchac i, jak sie da, ogladac klucze zurawi. jednak melancholijne.
Opakowana, trochę dar, trochę okoliczności przyrody:)
OdpowiedzUsuńto tysz dar od bostw lesno-naturalnych...
UsuńSonic - normalnie horror przeżyliście .... dobrze, że tylko na bolesnych żebrach sie skończyło, gorzej z traumą, ale ona pewnie minie za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńSonic, jak to trzeba uważać,zdarzało mi sie zakrztusic,ale na odkaszleniu sie konczyło,alb ona tych bańkach wn osie,jak to Hania napisala.
OdpowiedzUsuńWieczór mało optymistyczny,bo byłam z córką u endokruynolog ,no i przepisala córce tabletki na 2 meisiące,bo ma podwyższony poziom TSH, czyli początek czegos,tylko nie wiadomo,czy nad czy niedoczynnosci,stąd te tabletki.I od razu lekarak,ze oj pani szczulutka taka drbna niska, to co ja pani moge zapisać,ojej
nosz kur...
dziecko mi sie rozpłakało:(
Czytałam,że melisa reguluje problemy z tarczycą.
UsuńDoro,tylko spokój Was może uratować.Moja omc/o mało co/Synowa też jest szczupła osobą i od dawna łyka prochy w związku z tarczycą.
UsuńEch..no zobaczymy, córka chyba zdecyduje się wziąć te tabletki.Nie iwem jak sie nazywają, ma poczytac jeszcze w internecie o nich,zresztą sama lekarka jej powiedziala,zeby sie zapoznała z tematem.
UsuńLekarka wygodnisia, sama powinna powiedzieć co i jak. Pociesz córkę, łykam eutyroks od 30 lat i będę do końca życia. Teraz dobrze dobrany lek utrzymuje równowagę. Głowa do góry.
UsuńDziękuję Ewo* lekarka powiedział dość dużo, wypytała, zbadała,wiesz,nie ma co narzekać,ale też nie musiała być taka obcesowa.
UsuńNieno, Dora, trzeba zmienić lekarkę! Co za durna c...a! Jak to, sama ma się "zapoznać z tematem"??? Toż to woła o pomstę do nieba! To może przecież być chwilowe tąpnięcie hormonów czy cuś! Skonsultuj i powtórzcie badania. Noszsz, kurna, nie zwyczymie!
UsuńWytłumaczyła, powiedziała co i jak,długo rozmawiały,ale gdyby córka chciała sprawdzić,to może sobie poczytać, rozumiesz.
UsuńNo i że teraz nie ma potrzeby zrobić więcej badań, dopiero za 2 miesiące,jak weźmie te tabletki,to zrobić usg i jeszcze raz poziomy tarczycowe.
Nie tak prosto zmienić lekarza,to jest prywatna lekarka,bo w mieście nikogo nie ma ,no i jest jeszcze jeden endokrynolog,ale do niego zapisy dopiero za miesiąc.,a chciałyśmy już teraz.No i tak o.
UsuńZastanawiałyśmy się czy isć do niego,mimo tej dzisiejszej wizyty,ale córka mów,ze przecież co moze jej innego powiedzieć. No nie iwem, na spokojnie jutro z nią jeszcze porozmawiam.
Dorko,poszukajcie jakiegoś forum o niedomaganiach tarczycy,ludzie mają doświadaczenie i piszą i o dobrych lekarzach,dietach,nowościach w leczeniu itp.
UsuńNa zmianę lekarza jest czas, zobaczycie ta jak wasza będzie prowadziła córkę.W obecnych czasach zaburzenia tarczycowe są nagminne,nie martw się.
Moja przyjaciółka to dopiero ma problem,odchodzi od zmysłów.U jej syna (36 lat)wykryto w jamie brzusznej rozległego guza,zaczął chemię.
Pozdrawiam Was,
Hanna
Haniu, tak,córka juz wertowała internet, duzo wie na ten temat.Od wyjazdu do Dublina( mieszkla tam ponad rok) zauwazyła ,ze cos nie tak, po czasie ktos zasugerował,ze to moze od tarczycy sa te objawy, no i teraz jak przyjechala do Polski ,to zaczynamy kontrole lekarskie.szybko wychwycone,to mzoe i da sie wyregulować.Kupi dzisiaj te tabletki.
UsuńTwojej przyjaciółce i jej synowi bardzo współczuję, niem a nic gorszego jak choróbska a jeszcze tak poważne.Szlag by to! Trzymam za nch kciuki,bardzo,bardzo mocno i zyczę temu chłopakowi powrotu do zdrowia!
UsuńDzięki Dorciu,
Usuńchoroba dziecka to najgorsze co może w życiu spotkać.
Ale u Twojej córci na szczęście nic poważnego,tarczycę da się wyregulować i życzę córeczce zdrowia.Całuski,
Hanna
o joju...trzymam kciuki za to zeby wyszlo dobrze i spokojnie...
UsuńOreczko,trudno o spokój,ale zawsze staram się być dobrej myśli. Niestety córki okazami zdrowia nie są,kazda ma jakis problem zdrowotny,a wiadomo,ze to spędza sen z oczu:(
OdpowiedzUsuńDowiem się jutro u Synowej co Ona ma z tą tarczycą.Trzymajcie się.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJak szczupłe, to raczej nadczynność. Jeżeli do tego są energiczne i nerwowe.
UsuńHormonalne sprawy nie są łatwe, ale nie ma co panikować. Niech córka weźmie tabletki i zrobi powtórnie badania. Wytłumaczył mi kiedyś endokrynolog, że taka kuracja powoli się rozkręca.
UsuńRucianko,córka pije mielise od dawna.
UsuńEwo no właśnie, to wszystko skomplikowane.
Dora, mocno ma przekroczony TSH?
OdpowiedzUsuńNorma4.200 a Mata ma 4.400.
UsuńNo i ma objawy takie,ze cos sie dzieje.
Marta- literówki to moja specjalnosc
UsuńCholera, trochę dużo:(
UsuńPrzypomniała mi się z dzieciństwa taka sytuacja, trochę podobna do sytuacji Sonic.
OdpowiedzUsuńJadłam kluski z serem, kluski były odgrzewane, chrupiące i w pewnym momencie łykając, poczułam ból na wysokości mostka, ale w plecach, zdążyłam mamie powiedzieć i straciłam przytomność. Teraz bardzo często się zachłystuję powietrzem, ale kończy się na potwornym kaszlu, który obrywa mi wszystkie wnętrzności, ale to skutek mojej najdroższej /cenowo też/ przyjaciółki astmy.
Sonic współczuję Ci.
Bezowa
Odmeldowuję się Kurki.
OdpowiedzUsuńZażyłam tabletkę, wysmarowałam się, idę grzać plecy do łóżka. Strasznie upierdliwe to paskudztwo.
Dobrej nocy życzę.
CzeKo, Bacha pisze pod poprzednim postem, że ma rozmiar 35/36. Tam może umknąć.
OdpowiedzUsuńNo to by umknęło. Towarzystwo młodzieżowe przejmuje się pofocic i powierzyć i sle foty do Ciebie.
UsuńNie przejmuje A drzemkuje. Maile polecialy;-)
UsuńWitojcie Kury,
OdpowiedzUsuńdzień lekko pochmurny, ale przyjemny się zapowiada.
Dzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńChmury, deszcz, 10 stopni, nie ma raczej nadziei na słońce.
Miłego dnia.
Jak Twój bark, Ewo2?
UsuńHanna
Boli nadal, chyba trzeba będzie iść do lekarza jak do końca tygodnia nie puści.
UsuńDziędobry Kurniku! Deszczowo,wiatr,9 st. Pospałam do 9 tej.Męzuś juz w domku swym odpoczywa ,wszystko super poszło,i to juz była ostatnia koronarografie i stent.Teraz juz wszystko ponaprawiane i szlus,wypiska ze szpitala na odbre.Nawet mu do kontroli nie kazali przyjść,ale jeszcze podpyta,bo moze zapomnieli:)
OdpowiedzUsuńW kazdym razi przynajmniej kardiologicznie jest juz teraz spokój .Jeszcze ma dwie inne wizyty u specjalistów i jak dobrze pojdzie to bedzie miał spokój na dłużej.
....
Córka na tę tarczycę ma przepisany euthyrox.
Dora, takie wieści z rana cieszą bardzo, chociaż trochę połowicznie w tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńHano,no co poradzić, jest cos do wyleczenia,trzeba dołozyc starań by sie z tym uporać,mam nadzieje,ze wszytko sie unormuje!
OdpowiedzUsuńTo są bardzo dobre wieści,Doro podczytuję Cię choć nie komentuję,dla Córci i dla Twojego Męża szybkiego powrotu do zdrowia i lepszego samopoczucia,dla Ciebie spokojniejszych już dni.Idzie w dobrą stronę,będzie dobrze:))
UsuńDora, jasne że się unormuje, to kwestia doboru leków i czasu. Niedomogi tarczycy są dzisiaj częste, niestety. Otacza nas syf, kiła i mogiła - w powietrzu, w wodzie, w ziemi = w jedzeniu. To jak ma być?
UsuńNiby tak.Dzięki dziewczyny,wiecie jak podnieść na duchu:) Mężem się bardzo cieszę, jak jeszcze pomyślnie załatwi urologa i gastrologa to będzie nówka sztuka, ale nikomu nie oddam:)
UsuńCzołgiem Kureiry! Jak żyć przy takiej pogodzie przez najbliższe pół roku? Leje jak z cebra, wieje i ciemno, a głowa jak owinięta watą. I jak tu błyskotliwie przekładać język Moliera?
OdpowiedzUsuńUuu, i u nas ise teraz na dobre rozpadało,a chciałam umyć okna u teściowej,korzystając z jej nieobecności.
OdpowiedzUsuńHano,no jakoś trzeba,przyzwyczaimy sie,a z pewnoscią rteż beda i ładniejsze dni,tak że wiesz, głowa do óry, złopnij sokawki, wygłaskaj zwierzyniec,moze nabierzesz trochę werwy:)
OdpowiedzUsuńDora, wszystkie zalecenia wykonane i nic - nadal lewituję.:)
UsuńBierz przykład ze mnie, wzięłam sie do roboty i myję te okna:)
UsuńDora, deszcz leje, to nie będę myć. A nawet gdyby nie lał, to też nie będę myć:)))
UsuńNie no,do mycia nie namawiam,tylko do werwy ogólnej:))))
UsuńDora, hrehre, wizja mycia okien nie dodaje mi werwy, nic a nic:)))
UsuńU mnie podobnie buro,ponuro i nie może się zdecydować lać czy nie!
OdpowiedzUsuńHana,a może tak sokawkę po góralsku?...z prundym!
Dobrego dnia Kurki♥
Elu J. coś Ty! Hierbatka/sokawka z prundem uśpi mnie w 3 minuty, a na to nie mogie sobie pozwolić. Muszę się zmagać.
OdpowiedzUsuńPilnuj listkowego, powinien zapukać trzy razy dziś, albo jutro.
Hanuś,listkowa nie pukała,zostawiła awizo.Dziękuję za książkę i za to cudeńko,piękne!!:))
UsuńDziędobry :) A u nas od poniedziałku lazur, choć chłodnowato.
OdpowiedzUsuńEwa, trudno w to uwierzyć, u nas paskudztwo trwa i ma się dobrze. Teraz mnie do tego głowa ćmi.
OdpowiedzUsuńNie mam prądu!
OdpowiedzUsuńUkradli Ci?
UsuńKurna, już oddali, ale zeżarło mi całą wyrzutę!
UsuńU nas nawet ładnie się rozpogodziło i wyszło słońce .
OdpowiedzUsuńHm, u nas słońce już zaszło.:-) Ale było.
UsuńFakt,u nas też już zaszło,ale jeszcze chwilkę temu świeciło:)
OdpowiedzUsuńWróćcie na górę posta, jest wyrzutka! Poprzestawiało mi zdjęcia, ale już nie mam czasu się z nimi wozić. Nie było prądu coś z 3 godziny i wszystko mi zeżarło, musiałam od nowa.
OdpowiedzUsuńHano tylko tam poprawka te dwie pary pantofelkow to 36 A tylko kozaczki 37.
UsuńOK, CzeKo.
UsuńHej, Kurencje! Ja też muszę przebadać tarczycę:( Mam dziwną alergię, lekarka kazała zrobić TSH.
OdpowiedzUsuńGdyby nie bylo innego chetnego na te kozaczki to ja bardzo chetnie dla wnuczki, to jest to czego daremnie poszukuje od kilku dni.
OdpowiedzUsuńAga z Czech
Aga, kto pierwszy, ten lepszy! Wyślę Ci mailowy adres CzeKo i załatwiaj sprawę. Kozaczki są Twoje! A raczej wnuczki:)
UsuńAga, upewniam się - Twój adres zaczyna się od fia......?
Usuńtak Hano, zaczyna sie od fia...............
UsuńDzieki wielkie!
Dobry wieczór. Pogoda byle jaka, na szczęście ciepło. Co chwilę kropiło, ale mało.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mam stopy nie do pantofelków, bo bardzo mi się podobają. Nie ma ktoś efektownego namiotu, na małą a szeroką?
jakie fajoskie rzeczy CzeKot wystawia...i nic na mnie. do kitu!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOpakowana, na mnie też nie, jeśli to Cię pocieszy:)
OdpowiedzUsuńi tak i nie...
UsuńI na mnie tez nie. I tez niestety. Witajcie Kurki. Dawno mnie nie było, ale to nie znaczy że zapomniałam. Byłam ostatnio bardzo zaabsorbowana swoimi (egoistka)sprawami. Ale czytałam prawie na bieżąco. A teraz zachciało mi się remontu, łącznie ze zmianą podłogi w części domu. Właśnie jutro wchodzą fachowcy. Odłączony telewizor, radio nawet, wreszcie będę miała TYLKO komputer. Będziecie mnie musiały częściej znosić.
OdpowiedzUsuńPrzed kilkoma minutami myślałam o Tobie, miałam sie Hany pytać. :)
UsuńTo już nas jest kilka niepasujących.
UsuńChcemy Cię znosić częściej.
CzeKo jest za chuda, Słyszysz CzeKo? Masz utyć!
Usuńi ma za małe kurze stopki
UsuńRucianko, stópki zniosę jeszcze, sama mam kurze dosyć, chociaż letko już rozciapane:)))
UsuńDzięki Rucianko i Ewo; bo już było mi trochę nietęgo że nikt o mnie nie zapytał nawet. Mógłby człowiek szczeznąc i nikt...
OdpowiedzUsuńAle nie w Kurniku; tutaj szczeznąć się nie da
OdpowiedzUsuńMarta, dawaj jakiś mądry tekst, bo ostatnio same knoty płodzę.
OdpowiedzUsuńPomyślę, ale mądry to nie na remont, chyba że niezbyt mądry
OdpowiedzUsuńNiezbyt mądry też dobry będzie. Nie mów Haho o knotach bo się obrażą ci ze zdjęć.
UsuńEwa2, oni są poza wszelką konkurencją. Mówię o słowie pisanym.
UsuńMarta, może być niezbyt, to i tak będzie mądrzejszy niż mój.
OdpowiedzUsuńMM, wiem, że jesteś pod czujnym okiem PreKury, ale daję słowo, że pomyślałam o Tobie tuż przed Twoim komciem.
OdpowiedzUsuńRucianko; mamy telepatyczne połączenie? Dzięki!
UsuńBliscy twierdzą, że mam coś z czarownicy (oprócz urody), podobno dzwonię w momencie, kiedy biorą telefon do ręki, lub stają w drzwiach ( dotyczy tel stacjonarnego). Mam kilka całkiem nieużytecznych darów, które w żaden sposób nie dają się przekuć w zasilenie budżetu domowego.;)
UsuńRucianko, pielęgnuj dar i urodę - nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda i zasili.
UsuńDobra, Hana, pomyśle, ale jutro - cos o radościach wieku hmmm dojrzałego?
OdpowiedzUsuńHrehrehre, czyli o fitoestrogenach? ;)
UsuńEstrofito zostawmy na wiek jeszcze późniejszy. ten nas nie interesuje (jeszcze)
UsuńDobrej nocy Kurki - idę śnić o niezbyt madrym tekście, może mnie coś natchnie. Oby jutrzejszy dzień był choc ciuteńkę słoneczny.
OdpowiedzUsuńMM, będzie chyba. U nas wygwieżdżone niebo.
OdpowiedzUsuńChodzcie Kurska na nowy wybieg. Wyluzuje Was przed snem.
OdpowiedzUsuńCzeKo, napisz prosze do Hany, poda Ci kontakt na mnie.
OdpowiedzUsuńAga z Czech
Hano sprawa zalatwiona, kozaczki będą lecieć do nowej właścicielki:-)
OdpowiedzUsuń