Wiem, że czekacie na nowy wybieg, ale ja z niczym nie zdanżam. Kiedyś to chociaż mogłam Mikę pomolestować i czasem mi się to udawało, a przynajmniej czułam się usprawiedliwiona - wiecie - odpowiedzialność zbiorowa i te sprawy:)
Uprawiam albowiem gumno, a przynajmniej próbuję, bo miętko bardzo i kopie się jak w masełku, ach! Sama przyjemność, tylko sił nie staje. Jest mus i przymus, bo drugiej takiej okazji szybko nie będzie. Dzisiaj dzień był piękny, toteż wykorzystałam go na prace ziemne. Teraz znów leje - wiedziałam, że to ostatnie chwile! Pozbierałam jabłek trochę (oesssu, kiedy je przerobić?), ugotowałam makaron z sosem brokułowo-czosnkowym, bo szybko. Ognio od rana walczy z kominem, jezdzi gdzieś po jakieś rury, wymienia, przepycha, kuje, stuka - cóż, taka wiejska sielanka.
O czym to ja? Acha, o tym, że nie zdanżam. Bo nie zdanżam. Kolejne (duże) tłumaczenie czeka (co mnie cieszy, bo to sztuka teatralna, fajna robota, którą uwielbiam, no i kaska, wiadomo), w międzyczasie rysuję nie tylko kalendarz (wcześniejsze i odkładane zobowiązania), że o rodzinnych powinnościach nie wspomnę. Skutkiem czego dom porasta grzybami, pleśniami, skrzypem i paprocią, o czym już gdzieś napomknęłam, ale chyba nikt mi nie wierzy. Codziennie mi się wydaje, że co tam, posprzątam kiedy będzie deszcz, albo kiedy się ściemni, a potem nie ma deszczu, więc ja na gumno, albo jednak się ściemnia, ale myślę sobie, że co tam, zdążę posprzątać jutro, bo dzisiaj już nie mam siły, a poza tym nikt mnie nie goni i tak w kółko. Może w kominie to jaki skrzyp właśnie wyrósł i wystarczy randap, a Ognio niepotrzebnie się męczy, a mógłby w tym czasie jakiś przepięknościowy obraz machnąć? Jakiś sielankowy wiejski domek, gdzie dym z komina i malwy wzdłuż (szczelnego) płota? Gdzie gospodyni o poranku w chmurze motyli ścina róże i układa je w koszyczku, a gospodarz na hamaku w promieniach słońca planuje sobie swoje gospodarskie i pozagospodarskie życie. A nad nim uwijają się pszczoły i ptaszęta gniazda wiją w czeremchach...
Nawet nie wiem, czy mam jakieś nowe zdjęcia dla zilustrowania naszej sielanki. Mam tylko takie pt. stary nowy kosz:
A z Wami to jak jest? Zdanżacie, czy tylko ja taka niezorganizowana jestem? Bo do tego wszystkiego mam taką fanaberię, żeby sobie czasem poczytać. Kładę się z książką do łóżka, trzy strony i chrrrrrrrr... Następnego wieczora muszę sobie przypomnieć te trzy strony żeby wiedzieć o czym czytałam. No więc czytam te trzy strony i chrrrr... Efekt jest taki, że stoję w miejscu. I mam frustrację.
Kto zasiada w fotelu i dwie godziny czyta książkę, ręka w górę!
PS. Tak wyglądają jamniki naprawdę i w passe-partout:
A ponad 4 godz w lózku liczy sie? (Leciwa)
OdpowiedzUsuńJessssu, liczy się, i to jak!
UsuńO matko, wzorze niedościgniony!
Usuń4 godziny spania czy czytania? :P
UsuńJA, nie czytam ostatnio prawie nic niestety, oprócz blogów :( Chaupe mam zapuszczoną, ino dwa okna w tamtym tygodniu umyłam.
OdpowiedzUsuńMarija, okna jakiś czas temu litościwie umyła mi siostra, bo już ją wkurzyły:)))
OdpowiedzUsuńDo spółki z bratem myjemy okna w dużych pokojach, to w kuchni i w moim pokoju niestety muszę umyć sama. Chociaż mam jeszcze kilku braci to oni jakoś nie rwą się do moich okien, siostry nie posiadam, a zawsze chciałam ją mieć. Lubię swoje bratowe, ale jednak żadna nie okazała się być moją "siostrą".
UsuńMarija, nie mam doświadczeń z braćmi i bratowymi...
Usuńnie ma czego zalowac...do mojej ex-bratowej przyjezdzal z daleka jej brat i mama zeby posprzatac i umyc okna....
UsuńJa tez mam czas czytac jedynie w lozku, ale na szczescie pamietam nastepnego wieczora, co przeczytalam, wiec jakos posuwam sie do przodu, choc wolno, bo tez szabko zasypiam przy czytaniu. :)
OdpowiedzUsuńJa to bym moze nawet ze wszystkim zdanzala, ale marazm mnie taki ogarnal, ze nic mi sie nie chce, ani pisac, ani malowac, ani wyjsc i fotografowac (bo zimno, bo pada, bo cos tam). W domu tez nie chce mi sie czegokolwiek zrobic i dobrze, ze maz sporo pomaga. Fabryka mnie wykancza, stresy nie poprawiaja nastroju i nie zachecaja do niczego. Tak sie snuje po tej chalupie jak smrod po gaciach i w sumie nic nie jest zrobione. :(
Pantera, gdyby udało mi się przeczytać z 10 stron, to może spamiętałabym fabułę:)))
UsuńMnie najczesciej sie udaje.
UsuńPrzybij piatkę, z czytaniem mam to samo. Aż mi się wierzyć nie chce, że kiedyś średnio grubą książkę pochłaniałam w kilka dni, wypadały przynajmniej 3 albo 4 w miesiącu. A teraz?! Chałupa też zapuszczona, bo ciągle odkładam do jutra, nie gotuję obiadów, codziennie, tylko od czasu do czasu, przepuszczam czas między palcami i tylko sie wściekam z tego powodu.
OdpowiedzUsuńTylko kartek imieninowych ostatnio kilka zrobiłam.
Ewa2, przybijam! Żeby to choć człek odpuszczał sobie z czystym sumieniem! Ale nie, wleczę się to to i uwiera!
UsuńWłaśnie. Zaczynam coś robić bo mnie sumienie gryzie, ale po chwili sobie odpuszczam i kończę po łebkach, byle prędzej. Mieszkam sama i to jeszcze utrudnia zebranie się w sobie.
Usuńa na cholere sumienie Cie gryzie. raz na jakis czas zgarnij wszystko do wora i do smieci!!!!!!!!!!!! u nas w przedpokoju stoi sobie komoda. Polka gorna i srodkowa zawiera rozne klamotki, takie co sa a nie wiadomo po co, do czegos sie moze wprzydadza i szkoda wywalac. Ponad rok temu moj slubny napalil sie na biurko do roboty do stania, bo to zdrowo. Kupil mebel. postawil tak, ze zastawil komodke (w dolne szufladzie sa obrusy), w jadalni pod sciana stoi blat do tego biurka. No i pojechalismy do Polski, wrocilismy, pudlo stalo, zaczelo sluzyc jako przedluzenie blatu komodki....no i stoi...slubny nie wie co z tym zrobic, bo jakos mu odeszlo stanie 6-7 godzin dziennie. W zwiazku z tym mam mocno ograniczony dostep do komodki - najwyzsza szuflada da sie troszke otworzyc - tam sa tasmy klejace i tam skladam znaczki do wydania. teraz to nawet nie wiem CO jest glebiej w szufladzie, nie mowiac o srodkowej. chyba pora po prostu wywalic mebel albo zawartosc dwoch szuflad bez patrzenia, bo wyraznie poza tasmami, nic mi nie bylo ptrzebne...
UsuńHana, wyjaśniłam Ci u siebie jak rekina przewozili, zajrzyj w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńa teraz idę czytać coś napisała
a wiadomo juz czy rekin sie zakochal w narzeczonej?
UsuńElaja, dzięki, zadziwiłam się!
OdpowiedzUsuńO jakżeście mnie koleżanki na duchu podniosły! A ja myślałam, że to ja tylko taki, z przeproszeniem, ćwok, w marazmie tkwiący i zasypiający przy trzeciej stronie, albo i drugiej... Blokada czytelnicza mnie trzyma nadal, na miejscu "podręcznym" piętrzy się stos książek (około 10 chyba), zakupionych i nie przeczytanych i kiedy mnie puści to nie wiem. Zimny front ze śniegiem sieknął mnie tak, że słabo żyję i wszystko zdaje mi się nadmiernym wysiłkiem... Jedynie filmy mogę oglądać, co czynię z upodobaniem.
OdpowiedzUsuńMika w Karkonoszach też spadł już śnieg.
UsuńMika, widziałam zdjęcia z Zakopanego, masakra! A kilka dni temu przekonywałaś mnie, że o tej porze śnieg to tylko w górach, hrehrehre!
UsuńA mnie coś filmy nie podchodzą ostatnio. W tv same starocie, w kinie byłam w ubiegłą sobotę po długiej przerwie. Obejrzałam "Ostatnią Rodzinę" i tylko sie zdołowałam, chociaż film dobry.
UsuńMika, nie ma wyjścia, musisz się już na zimę przestawić, psychikę przeprogramować to może się odblokuje?
UsuńElaja, właśnie się staram przestawić, ale łatwe to nie jest... Jeszcze za wcześnie trochę. Chociaż zawiesistych zup mi się już chce:)) Chyba zrobię fasolówkę:))
UsuńEwa, "Rodzina" rzeczywiście bardzo dołująca? Ciekawa jestem tego filmu.
Hana, no kurczę tak zawsze było, a nawet jak napadało to zaraz topniało, a tu nic, trzyma i trzyma, za zimno jest.
Marija, jakoś mnie to, kurna, nie pociesza:)
Mika w Bieszczadach też już śnieg. Nie wiem, czy to pocieszające, ale jak się mieszka w górach....
UsuńBezowa
Trochę, może nastroju nie miałam, jesienią częściej daję się zdołować. Ale film dobry, zwłaszcza aktorsko.
UsuńJak mogłam pominąć uroczy zadek Czajniczka penetrującego wnętrze koszyka? Uwielbiam takie zdjęcia u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNo, zadeczek Czajniczka, mimimimimi....
Usuńnie umiem czytać w łóżku odkąd muszę to robić w okularach :( zawsze okulary miałam do chodzenia, a do czytania zdejmowałam, a teraz się odwróciło :( na siedząco, w fotelu ale rzadko teraz, też na nic nie mam czasu :( czas kiedyś się wlókł, a teraz zasuwa jak głupi, odbiło dziadu cyco??
OdpowiedzUsuńElaja, odbiło. I nie wiem po kiego grzyba tak zapitala.
OdpowiedzUsuńDobranoc kurencje, jutro muszę się dopakować, a pojutrze nie ma mnie doma...
OdpowiedzUsuńMarija, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDzięki, przydadzą się :)))
UsuńMaryś, to ten festiwal dyni będzie w niedzielę?? wszystkie trzymamy kciuki, zrobisz furorę :)
Usuńbaw sie dobrze!
UsuńTeż się odmelduję, może uda mi sie przeczytać 5 stron.
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki.
i spadam spać, jak kaszel na to spanie pozwoli :( rano znów lekarza bo franca jakaś rozwojowa się trafiła i łeb mi rozrywa od kaszlu!
OdpowiedzUsuńspokojnej nocy wszystkim życzę :)
Elajka, zdrowia!!!
Usuńdzięki MIkuś, staram się zdrowieć, ale kurde jakoś kiepsko mi wychodzi!
Usuńczosnek, mleko, maslo i mnijut!
Usuńi paw
Usuńnie przesadzaj, hrehrehre
UsuńDobranoc Kureiry, idę czytać przydziałowe 5 stron:)))
OdpowiedzUsuńNie jesteś osamotniona, też nie zdanżam...dziś trochę ajvaru nagotowałam,buraki na kwas nastawiłam, piorę, jak szop pracz, wiecznie, albo wisi, albo się pierze. Kapliczki stojo i się proszo malunki, łachy do uporządkowania wylądowały w Mopczynym koszyku, bo on ma go w nosie. Przez okna to już nic nie widać, i żaden brat, ani siostra nie chco ich umyć. Wkurwiwszy się dziś, bo myślalam, że jak łobiod ugotowany (ogórkowa i ryba p grecku), ktoś zechce wyręczyć w zmywaniu, ale dupa...zmęczeni...jedno siadło do kompa, drugie się wyrychtowało i pojszło...czytanie...to marzenie...pierwsza strona i odfurwam...jest jeszcze gorzej, bo jak przychodzi teściowa to na siedząco potrafię usnąć w pół zdania...
OdpowiedzUsuńNo popatrz Mnemo, a moja tesciowa to mi zawsze tak cisnienie potrafi podniesc, ze juz nawet kawy nie musze pic:)
UsuńDziala jak dopalacz!
Dobrze, że nie mam teściowej :))) Bo pewnie też działałaby jak dopalacz hahah ....
UsuńMnemo, strajk kulinarny jem zrób.
UsuńOpowiadania mojej teściowej też mnie usypiały, na szczęście rzadko przychodziła /bo za wysoko mieszkam/, więc Mnemo wcale Ci się nie dziwię.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, że dosyć dawno już nic nie przeczytałam, bo na leżąco to ja mogę tylko spać, albo masować brzuszek Bezy. Moja chałupa taka sama jak Wasze, sprzątam z doskoku. Miałam ochotę umyć okna - zaczęło lać, zrobiło się ciemno i mchów i porostów nie widać. Za dzisiejsze pierogi, ślubny obiecał jutro poodkurzać, a ja przelecę okna chociaż od środka, bo na gwałt muszę zmienić firany.
Dobranoc. Bezowa
Bezowo, tanio się Ślubny wykpił:)
UsuńRacja, tanio!Te ślubne to cwaniaki, odkurzają tylko środek,po kątach kurz zostaje.
UsuńBezowo, zrób test rękawiczki w jakim kącie jak Majdanowa-Rozenkowa.Jak ślubny nie zda egzaminu pierogi schowaj i nie dawaj,choćby skomlał na kolanach!
Hanna
Firany dawno wywaliłam, kolejny łach do prania. Tylko w sypialni fodrygałki małe zostały. So rolty i zasłony to po co?
UsuńHana, gotuję, bo mi jakiś się chce. Całe lato nie było czasu. Dziś nawet zainaugurowałam jesienny sezon ciastem marchewkowo-dyniowym. leczo zrobiłam i starłam czerwoną kapustę. Na razie w soli leży, bo chciałam zakisić. Ciekawe czy mi się uda. Już drugi raz kiszę buraki na kwas buraczany, uwielbiam go, takiego z lodówy, zimny. Wu umył okno, świat widać teraz za nim. Ło i tak tuptam od rana. Jeszcze się pierze, jeszcze coś tam stoi do sprzątnięcia...sobota panie...
Hanus, a gdzie te skrzypy i paprocie? Pieknie, czysciutko i nawet mchu na podlodze nie ma.
OdpowiedzUsuńRobota nie zajac, nie ucieknie. Mnie taka niechcica trzyma od dluzszego czasu i nic mi sie nie chce robic, ostatnio dzialam jak automat. Wykonuje podstawowe czynnosci ktore musze.
Az strach sie bac, co to bedzie dalej.
I nawet czytac mi sie nie kce, ino slucham ksiazek - to jest dopiero lenistwo!
Ataner, drugie zdjęcie od góry. Na samym dole, tak bardziej z prawej ten taki popielaty kłąb to są kudły z kurzem, znaczy się gigantyczny kot.
Usuńnie wyglada na zaden gigant ino na jakis kotek.
UsuńOj Hana, książki to ja od dawna nie miałam w ręku. Wystarcza siły na przeczytanie zaprzyjaźnionych blogów, na pozostawienie komentarza już nie zawsze.
OdpowiedzUsuńWczoraj był wielki dzień, pierwszy raz gotowałam w nowej kuchni. A stało się to dlatego, że postraszyłam panów włącznie z Bogumiłem, że nie będzie obiadu, bo ja nie będę gotowała w komórce na drewno :-)
Graszkowsko, gratuluję kuchni. Jak to dobrze czasem postraszyć, co nie?
Usuńoj dobrze :-) Kuchnia jeszcze nie skończona, właściwie to murki i blat ale i tak cieszy bardzo
UsuńO 15 pojechali. Mimo, że ich lubię dzisiaj chyba jakiś przesyt był. Cieszyłam się, że jadą do domu. Teraz będą w poniedziałek albo w środę.
Graszko, do pełni szczęścia przydałby się jeszcze zlewozmywak, ale nie kuśmy losu:)))
UsuńHana, kotografie urocze,Czajnik wygląda jakby wysiadywał jajka w koszyku;)
OdpowiedzUsuńPogoda zimna,wilgotna, na razie bez słońca.
Czytuję w każdej pozycji,na leżąco,siedząco,nawet stojąco przy gotowaniu i ciągle przypalam gary.Tematyka głównie wojenna,dramatyczna,wszystko inne wydaje mi się infantylne.Ale muszę na chwilę zmienić,bo przytłacza.
Hanna
Hanna, przy takiej lekturze to zasnąć trudniej. Może się przestawię.
UsuńW łóżku to ja nie mogę ani czytać, ani oglądać filmów, bo zasypiam natychmiast. Ba! potrafię zasnąć i w fotelu, jeśli tylko usadowię się wygodnie. Moja koleżanka śmieje się, że zasypiam, jak tylko zobaczę poduszkę:))) I nie dzieje się tak z powodu przepracowania. Moja siostra sprząta bez przerwy, choć ma czysto, ja sprzątam wtedy, kiedy już muszę. A że jest tyle ciekawszych do zrobienia rzeczy, niż te, które zrobić muszę...:) w dodatku w zeszłym tygodniu robiłam na zamówienie dwie karteczki i szyłam zabawkę, to mi się chata trochę zabałaganiła. A na balkonie czekają pigwy, jabłka i buraczki przywiezione wczoraj... masakra. Przyznam, że nie lubię być tak znienacka uszczęśliwiana darami ziemi przez działkowiczów, którzy nie maja co z nimi zrobić. I nie lubię stać godzinami przy kuchni, a to mnie właśnie czeka...
OdpowiedzUsuńpiiigwyyyyyyy....ukochane!
UsuńGenowefy
UsuńOesssu, Ninko, podaj dalej te dary boże i szlus...
UsuńOch, Ninko, mojaś krew! Wszystkieście mojeś krwie!
OdpowiedzUsuńHana, randapem nie.
OdpowiedzUsuńJak zaczniecie palić w piecu, to same się uwędzą i sczezną.
Marazm i niemoc - skąd ja to znam, skąd ja to znam ..... moje ostatnie 5 lat to jedna wielka niemoc. Ale teraz jest ciut lepiej. Do tego stopnia, że uporządkowałam pierdolnik w kocim kątku i "segment" w pokoju z książkami. Siatę Chłop do bibliotek i zatargał i uwolnił ;)
A dzisiaj być może, uwaga, ale tylko być może - posprzątamy piwnicę .... To będzie wyzwanie!
Życzę Wam udanego dnia i zdrówka, Elajo szczególnie.
Co do czytania, to znajduję wolną chwilę, owszem ... ostatnio czytnik okupuję, tematyka przeróżna ... Jak gdzieś traficie, to przeczytajcie sobie "Ekologiczną zemstę" - śmialam się przy tym, jak przy "Porwaniu Doni Agaty" :)
Lidka, ciekawam efektów sprzatania piwnicy.
UsuńW czytniku się zakochałam na zabój. W łóżku jest wygodniejszy:)
Witajcie, Kureczki moje :)
OdpowiedzUsuńJa od 3 miesięcy u sis, więc obowiązki się dzielą na pół, dodatkowo do niej przychodzi co tydzień pani sprzątająca. Sis nie lubi sprzątać , stąd ta pani, co mnie bardzo dziwi, ja wolałabym tę kasę wydać na coś innego, ale to nie mój biznes, więc się nie wtrancam.
Ja z tych lubiących sprzątać i gotować ;) ale nie powiem, bywa, że mam jakąś taką niemoc psychiczną, która przekłada się na tą fizyczną i wówczas mam nieład, który mnie dodatkowo wykańcza i z dużym oporem wówczas sprzątam .
Obecnie marzę o sprzątaniu, myciu podłóg, porządkach w szafie i okien hehehehhe, bo nie mogę tego robic, wody nadal nie ma:(((( Ponoć ma być w przyszłym tygodniu .
Czytam kompulsywnie- raz dużo, do nocy, na siedząco, jak się położę, to zasnę. Potem przerwa i dużo oglądam , też do nocy. W kolejce czeka kilka książek, ale to już mam nadzieję w nowym domku nadrobię, bo u sis jakoś nie mam nastroju.
Hanuś, Ty jesteś usprawiedliwiona- przeca Ty robisz miliard rzeczy naraz !!!
No przecież mają czas do końca października,sama pisałaś, zobaczysz, 32.10.2016 będziesz miała wodę.
UsuńObawiam się, że dopiero 33 grudnia :)))
UsuńA kysz, a kysz! Nawet tego nie pisz!
UsuńOjtam, Sonic, miliard to nie i to mnie uwiera. Tzw. powinność, niech ją szlag.
UsuńTeż jestem Twoja krew Hano! Mam mętlik w głowie, w domu i w zagrodzie. Zdążam tylko z tym, co naprawdę muszę, a resztę odkładam na tzw. później i ono czasem nadchodzi. Ale mam wyrzuty sumienia, cały czasu po głowie mi chodzi, czego nie zrobiłam, więc męczę się bardziej tym, czego nie robię, niż tym , co robię, głupio to jakoś. Gdyby człowiek tak mógł po prostu być.
OdpowiedzUsuńAcha, czytanie w łóżku ostatnio też dość szybko zamienia się w spanie w łóżku. Jeno sił tarcza na zgaszenie światła i zdjęcie okularów.
Załóżmy, że to przez pogodę. :-D
Sił starcza, miało być.
UsuńKlawiatura jednak nie wydobrzała całkowicie po wypróżnieniu na nią kubka kawy z mlekiem i z cukrem jakiś czas temu. Pewnie cukier jej zaszkodził.
Bo cukier szkodzi ponoć ;)Chociaz przed wojną twierdzono, że krzepi :))
UsuńEch, Agniecha, jak ja Cię rozumiem! Mówię sobie - co do knędzy, przecież nie ma musu i nikt mnie za to nie zabije, ale nie, ale nieee, dusi człeka jakiś głupkowaty paproch i już!
UsuńBo powiedzmy, mam coś zrobić, np. wykonać jakiś telefon do jakiejś instytucji, bardzo nie lubię tego robić, no i zwlekam i zwlekam, ale cały czas ten telefon mi po głowie się błąka, no i to bardzo męczące jest, bo rozmowa tel. trwa powiedzmy 3 minuty, a moje ociągania niech będzie tydzień dwa, i to się dolicza do tej rozmowy. Głupio co?
UsuńGupio jak chaliera, ale jak już to zrobię, to jestem tak ulżona, że aż mi się spać od tego chce.
UsuńA ja nie pękam,dzwonię na gorąco.Jak z reklamacją to zaczynam "proszę pani/a, ja płacę za usługę a wy mi tu....
UsuńKiedyś we Wielgi Czwartek raptem wodę wyłączyli, ponoć planowany zabieg.Rence miałam ubabrane,bo jak raz schaby przyprawiałam, ani umyć ani co.Opieprzyłam i za 10 minut woda była;)
Hanna
Witam Kurnik sobotnio.
OdpowiedzUsuńNie będę sprzątać, idę dzieci bawić. Niebo szare, 9 stopni, wiatru trochę, nie wiadomo czy będzie padać, czy się przejaśni.
Dobrej soboty, bez udręk sprzątaniowych i wyrzutów sumienia z powodu zaległej roboty.
Ta seria obrazkow jest lepsza od hamakow, malw i szczelnych plotow.
OdpowiedzUsuńMyslalam, ze piszesz o mnie tak naprawde....ja, nie dosc, ze odkladam za pomoca sprytnych wykretow, to jeszcze autentycznie zapominam, bo jak cos rozbebeszone lezy i lezy, to po jakims czasie przestaje byc zauwazane. zupelnie. co nie?
ja juz tak sobie myslalam, ze nie moge robic zdjec z wnetrzem domu w tle, bo ciagle cos gdziesz porozwalane, albo nastawiane, albo rozstawione (wlasnie zerknelam na deske do prasowania - sluzy jako trzeci stol w kombajnie kuchnia - jadalnia...a wydawaloby sie, ze spizarnia pare krokow obok.
W sumie zasada jest taka - przyjdzie ktos w gosci - zwijamy manele, balagan, etc. Jak ktos przyjedzie w gosci - malujemy sciany i kupujemy nowe poduszki...wyobrazacie sobie jak by bylo pieknie jakby ktos przychodzil ze dwa razy w tygodniu...to sie chyba sprzataczka nazywa...
W Kopenhadze w ub. roku, lecac przez nia do PL chyba, czytalam non stop 6 godzin. przesiadka trwala 7 godzin. niczego nie mialam naladowanego na 100% wiec czytalam ksiazke nr 1 na jednej maszynce, jak ta padla, to sie przesiadalam etc etc. bylam w miejscu okrutnie halasliwym ze wszystkimi gniazkami publicznymi zajetymi. Dawniej bardzo duzo czytalam w lozku, bo sie tam pchalam w miare wczesnie. slubny nie czyta w lozku, woli siedziec wedle lampy i herbaty w naszej kuchni, ktora JEST przytulna. ale moje czytanie w lozku to - jak Ty - spanie z ksiazka w reku - jestesmy tanie w utrzymaniu - wystarczy nam jedna ksiazka na rok, bo primo po stronie spimy, secundo - zapominamy co bylo na poczatku.... ja jeszcze czytam w pracy - jak czekam na nastepne zlecenie i musze powiedziec, ze lubie miec te godzinke miedzy zleceniami, kiedy moge bezkarnie czytac....
Czasem mi sie zdarza poczytac rano np w niedziele, tu w kuchni. ale i tak za duzo czasu siedze i wyrypiam galy w TO pudlo...chcialbym mniej. mialabym wtedy czas, zeby poskladac klamoty i zmienic posciel (a nie o polnocy na lapu capu) na przyklad. Ogolnie to bym chciala miec mniej gratow, bo wtedy mniej trzeba sprzatac....
Taaa, Opakowana, święta racja. Jak coś tak leży i leży, to w końcu wrasta w otoczenie i zlewa się z tłem. Mam parę takich miejsc.
UsuńNie możesz się umówić z kimś, żeby wpadał 2 razy w tygodniu? Zawszeć to taniej niż sprzątaczka. Ten ktoś mógłby się umawiać, że wpadnie, a potem by nie wpadał. Ale Ty nigdy nie wiedziałabyś, czy aby nie wpadnie. I sprzątałabyś na okrągło. Bardzo śmieszne, nie?
ekstraordynaryjnie smiesznie, rherheher.
Usuńnie lubie ludzi na tyle zeby ich zwabiac dodom...moze sama sobie bede tak robic.
gwoli wytlumaczenia - chwilowo na stanie nie mamy tu przyjaciol coby wpadywali, dawniej byli i to dzialalo, ale sie wykruszyli; jedni nam obrzydli (charaktery im sie pozmienialy) a inni poszli precz gieograficznie. Najlepsza metoda na posprzatanie takie gruntowe i pozbycie sie wielu rzeczy to PO PROSTU przeprowadzka....jak sie wkolko przeprowadzalismy sie (14 razy w 8 lat, wiekszosc przeprowadzek z synusiem, trudno sie dziwic, ze synus pobil rekord rodzicow juz dawno...), to mielismy malo rzeczy - w ogole jak z POl emigrowalam, to zabralam to, co sie w samochodzie zmiescilo. w tym cos 570 spisanych z koniecznosci ksiazek, przemycony obraz (malowany w 1947 roku ale malarz zaraz wzion i umar, wiec jego tworczosc kwalifikowala sie na przedwojenna) oraz dwa misie z mojego dziecinstwa. Jeden jest o 3 lata ode mnie mlodszy, prawdziwy plusz, prawdziwe trociny i prawdziwy guziczek w brzuszku, ktory dalej dziala. wprawdzie skrzypi, ale dziala.
Mialam wtedy bardzo malo i jakos mi bylo dobrze.... jak w domu jest pustawo po wierzchu to albo sie nie brudzi albo szybciej ogarnac....
Najbardziej obrzydliwe charaktery to spóźnialscy.Mieliśmy takich lebiegów,zapraszałam na kolację na 19,przychodzili o 22-23, gdy inni już wychodzili i podgrzewałam pieczyste na suchy wiór a gula mi rosła i wqurwa dostawałam.
UsuńHanna
no przeciez trzeba im bylo mowic, ze na 15ta!! Moj Tatko to dlugo sie szykowal a potem pierdylion razy zawracal, nawet z polowy ulicy zobaczyc czy zamknal drzwi, czy klucz JEST pod wycieraczka, czy zamknal okno, czy ustawil temperature pieca, czy aby cos na kuchni nie stoi na gazie, moze zelazko zostalo wlaczone alboco. Mama zawsze klamala i mu mowila, jak gdzies szli, ze ida na godzine wczesniejsza. i nigdy sie nie spozniali.
UsuńTakich lebiegów to olać w czambuł, to lekceważące jest.
Usuńhehe,dobre z Tatką
Usuńale tamci niereformowalni, a do nich jak się szło z rewizytą to gospodarz jeszcze w wannie się pluskał,a pani dopiero gotowała kolację;)
Hanna
Dziędobry Kurniku.Dzisiaj mniej słonecznie,nadal dość zimno,ale nie pada.
OdpowiedzUsuńKotecki cudnie się bawią, nasze na wiklinę nawet spojrzeć nie chcą:(
Z ksiązką mi nie po drodze,cięzko sie skupić ,wyciszyć,wieczorem padam i nie jest mi do czytania,bo oczy bolą po chwili,a w dzien to wiadomo, zawsze ocś od zrobienia.
No lae myśle,ze przyjdzie czas na lektury,jeszcze dużo długich ciemnych wieczorów do wiosny.
pociesz się ,że ja tez czasu na sprzątanie zbytnio nie mam ale Maciej mówi,że przecież co za problem :nie teraz to później :)
OdpowiedzUsuńa ta wogóle to byłam u Ciebie w tym tygodniu i jakoś nie zauważyłam żebyś zarastała :)
ale ta moja ciocia co Ci mówiłam niedługo wraca to może ją zatrudnimy :)
choćby przed świętami :)
miłego weekendu :)
Kinga, łaskawa jesteś dla mnie. Ciemno było i ponuro, a poza tym u kgoś nie widzi się tego, co widzi ten ktoś u siebie. Niezle zagmatwałam, hrehrehre!
UsuńJa za to mam wszystko posprzątane, pomyte i poprane. Uwielbiam sortować, prasować i układać. Wypieliłam ogród, mam tam posadzone jesienne piękne kwiaty. Do nasadzeń używam sznurków, linijek i ekierek. Szyby przecieram codziennie, bo każdy pyłek spędza mi sen z powiek. W spiżarni równiutko poukładałam słoiczki z przetworami. Na każdym etykietka ręcznie robiona i dołączony do niej stosowny wierszyk. Czytam bez przerwy, same mądre książki. Czy mam pisać dalej, czy już wystarczy? hrehrehre
OdpowiedzUsuńPisz dalej, przecież trzeba mieć na kim się wzorować. Lecę po ekierkę oraz cyrkiel i suwmiarkę - zabieram się do sadzenia cebulowych ( ku ścisłości, zabieram się tak już od miesiąca ).
Usuńpodziwiam !!!!
UsuńJeszcze tylko muszę troszkę przytyć i będę jak pani Majdanowa. ;)
UsuńUżywam też sadzarki z miarką hrehrehre...
UsuńRozumiem, że pani Majdanowa jest jakąś celebrytką?
Usuńaz sie przestraszylam, jak zaczelam czytac...pisz dalej, bedziesz naszym Kurniczym Spikerem Motywacyjnym!!!
UsuńWlasnie! co to pani Majdanowa?
Usuńa cebule wiosenne w tym tu kraju sadzi sie nastepujaco - staje sie na gumnie - paczy na miejsce, gdzie kwiatki maja zamieszkac. odwrocic sie tylem, zlapac garsc cebyul i rzucic za siebie. powtarzac az wyjda cebule, wsadzic tam, gdzie padly, bo tam KCOM zamieszkac. Finito.
W ekierke wierze....
UsuńRuciance chodzi o Perfekcyjną Panią Domu, czyli Małgosię Rozenek vel Majdan, gdyż niedawno wydała się była za piłkarza Radzia Majdana :))
UsuńDawna pani Rozenkowa, czyli Perfekcyjna.
Usuńi co? jest perfekcyjna czy tylko chce byc?
UsuńGra taką rolę w programie, to taka Anthea Turner w polskim wydaniu.
UsuńMatkozcórko, Rucianko, okropnie się przeraziłam! Przez moment pomyślałam, że to wszystko prawda. Ale tylko przez moment:)))
Usuńanthea prawie wszystkich TAK denerwowala, z epewnie wiele bab przeszlo na ciemna strone i celowo robily bajzel....
UsuńJa pierniczę!!!Rucianko,czy Ty aby na pewno jesteś ZDROWA???:)))
UsuńDzień dobry Kurniczku♥
OdpowiedzUsuńA ja już tęsknię za ciszą i książką,tego lata zupełnie nie miałam czasu na czytanie,lubię czytać w łóżku i tu oczywiście zależy od tego co czytam do jednych nie mogę doczekać się wolnej chwili przy innych często przysypiam.
Sonic ja też marzę o umyciu okien,bo w tej chwili nie ma to żadnego sensu:(
Do mycia okien przymierzam się co tydzień,po pięciu miesiącach roboty ociepleniowe posunęły się o 2/3 przy niskim 3 i 4 kondygnacyjnym budynku!!Po 5 miesiącach z przed moich okien zdemontowano rusztowanie (reszta stoi)Demontaż rusztowania to osobny temat to był prawdziwy horror!! patrzyliśmy na te poczynania z przerażeniem!a wyglądało to w ten sposób,że z 3i4 piętra rzucano duże,ciężkie,stalowe konstrukcje gdzie popadło i jak się udało:do ogródków,na resztki żywopłotów,pod nogi przechodniów......zaś długimi,ciężkimi rurami rzucano jak oszczepami gdzie i w kogo! trafi?!!Mało tego jak trafiło do ogródków to już na długo tam zostało tak samo w żywopłotach!Szczerze żałuję,że nie zostało to nagrane!
Po demontażu przymierzałam się do mycia okien...kiedy zobaczyłam,że ...nic nie widzę,bo pracownicy zaczęli ciąć krawężniki tuż pod oknami choć przy bocznej ścianie jest mnóstwo miejsca no,ale tak jest chyba...weselej?Z puzli i krawężników ułożyli autostradę wokół budynku i polecieli nią przez ogródki,mało tego będzie kopane jeszcze pod bednarkę(do odgromienia)w odległości około 1m od ściany to wychodzi mniej więcej przez środek ogródków,fajnie jak cholera,z naszych pięknych ogródków zostało wspomnienie i resztki połamanych żywopłotów.Wspomnę jeszcze o ogródku sąsiadki w którym miała róże i piękną kolekcję lilii i tulipanów w tym miejscu pracownicy rozrabiali beton,czyścili wiadra i wylewali obok i nawet w upały to bajoro nie wysychało:(
Wracam do okien,które miałam nadzieję już umyć kiedy trzy dni temu z w wielkim osłupieniu widzę ponowny montaż rusztowania!!W między czasie ekipa młodych,łysych,wałęsających się przez dwa letnie miesiące z butelkami wody,puszkami i komórkami została zastąpiona ekipą emerytów(naprawdę starsi panowie,może byli Fachowcy w swoim zawodzie)ci panowie nadrabiają zaległości w robotach oraz poprawiają usterki po młodych stąd to ponowne rusztowanie.Ale,rusztowanie stanęło...i nic się nie dzieje! To jak,mam myć czy nie?
Fajnej soboty Kurkom życzę:)
O matko jedyna, jak Wy to wytrzymujecie? Pamiętam jak ocieplali mój blok /4 piętra, 3 klatki np. jedna ściana - rusztowanie postawili w jeden dzień. Odkurzaczem zbierali resztki ze styropianu, żeby nie pchało się do mieszkań, po tygodniu sru na ścianę balkonową i to samo. Jedyny ślad, jaki po nich został to kawał wygniecionej trawy, gdzie stał blaszany garaż w którym trzymali materiały, ale trawa ma to do siebie, że szybko rośnie. A zapomniałam o najważniejszym. Jeżeli ktoś nie ofoliował sobie okien, to jak zabrudzili, to myli po sobie. Jak to czasem dobrze mieszkać na zadupiu.
UsuńBezowa
Przenoszenie liczników z mieszkań na klatkę, też jest bardzo fajne.
UsuńBezowo nie wytrzymujemy!!Odkurzacz???? a co to takiego???
UsuńLetnią porą uciekałam do ogrodu.
Elu, aż mną zatrzęsło z nerw, jak sobie wyobraziłam te zniszczone ogródki i te róże i lilie i żywopłoty, trza ich było zwyzywać i policję wołać i odszkodowania żądać, co to ma być?!!!! Co za prymitywy pieprzone. Nic straconego jeśli chodzi o odszkodowanie, świadkowie są- napiszcie pismo i żadajcie kasy na nasadzenia i pracę profesjonalnej firmy- ta firma m= powinna mieć ubezpieczenie OC , a jak nie ma, to niech z własnej kasy płacą!
Usuńrucianko, jak nie ma wody też jest ciekawie :P
oraz witam w klubie zboczonych:P
mie tez zatrzeslo i pewnie za trzecim oszczepem bym cos bonknela, a jak by dalej zwalali tak, to bym na policje zadzwonila...czy inno strasz miejsko.
UsuńMieszkam w moim mieszkanku 44 lata. Liczniki mamy na klatce, więc nic im nie grozi. Parę lat temu zmieniali rurki przy grzejnikach, nie mieli okazji nic spartolić, bo to robili chłopy z mojej firmy= koledzy, stałam nad nimi i jeszcze dodatkowo wkręcili mi odpowietrzniki, które dostałam od ich majstra.
UsuńSkoro dorwałam się do pisania nie na temat, to jeszcze napiszę o kominiarzach. Przyszli na kontrolę przewodów kominowych i zakwestionowali mi rurę od pieca łazienkowego /nowego/, że ma być chromoniklowa, a ta nie jest. Mówię, że taką mi założyli razem z piecem, ja się nie znam, napomknęłam, że lepiej założyliby deflektory na kominach, bo kratką wentylacyjną wali mi deszcz, na to oni, że to prywatnie bo mieszkanie wykupione, na to ja, że nie mam pieniędzy. Minęło dwa dni - dzwonek do drzwi, stoi kominiarz z rurą i deflektorem. Poszło w koszty jak zobaczyli u kogo takie braki, nawet flachy nie chcieli - abstynenty, nie zmarnowała się hahaha.
Bezowa
Elżbieto,prezesa spółdzielni wziąć za fraki, pewnie przetarg "wygrał" znajomy królika, a lokatorzy płaczą i płacą w nieskończoność.
UsuńHanna
Hanno,dokładnie, tak jak piszesz.
UsuńElu, nie może być, co to za ekipa? A w SM czy inne Wspólnocie nie reagowaliście? Oszalałabym...Przechodziłam wszelkie możliwe remonty, ocieplanie, wymianę okien, wymianę kaloryferów, wymianę pionów ciepłej i zimnej wody, przenoszenie licznika i rur gazowych na korytarz. Najgorsza była wymiana kaloryferów, bo rżnęli diaksem w chałupie te żeliwne kolubryny.Wymiana okien była szybka i sprawna ale, bardzo się bałam o robotników, wtedy mieszkałam na XV piętrze i jak zatykał dziury to stawał na barierce udającej balkon, ręką trzymał się za mur i paćkał, a w dół XV pięter...
UsuńMnemo SM olała sprawę od początku,żadnej kontroli i nadzoru nasze interwencje nie przyniosły żadnego skutku wręcz przeciwnie zaczynają się bronić i pokazywać pazury...
UsuńDo "fachowców" dodaj jeszcze radio na cały regulator z muzyką rapu,cienkie dowcipy i głośne rozmowy typu jedna ku... drugiej ku.... łba nie urwie...
A wyobrażasz sobie,że przez ponad miesiąc nie było kontenera na śmieci? i wszystko:śmieci,rury,resztki betonu i styropianu wysypywane były do ogródka również dostawy styropianu wrzucane z odległości na żywopłot,na kwiatki byle jak i byle gdzie? Nie strzymałam jak góra tego "dobra"zaczęła sięgać powyżej okien,po mojej interwencji-awanturze kontener przywieziono po...tygodniu! Przy demontażu desek o mało nie wybili mi okna,bo deski zrzucali ot tak sobie,jedna zawadziła o rury i wpadła na balkon i o mały włos...
Przykładów jest mnóstwo:((
Ale czy on tak mogli zdewastować Wam ogródki?? Może jest jakas wyższa instancja, gdzie można interweniowac?
UsuńRobotnicy z tym radiem to mają jakiegoś fioła, niech sobie sluchają, ale czy na kilometr musza wszyscy? Na Mazurach na wolnej obok działce latem robili płot i tak kilka godzin z otarteego auta non stop radio wyło. A ja tak lubię mazurską ciszę...
Cytuję kierownika:"zniszczenia były,są i będą,a ja nie kazałem Wam robić tu ogródków"!
UsuńAle w tym przypadku była to jawna dewastacja i na wszelki wypadek potrzeba czy nie powycinano,a resztę niszczono w czasie robót! Na klombie mieliśmy piękny złotokap,podlewany resztkami betonu usechł.Moje 20 host jeszcze nie ożyło!Połowa kwitnących juk beztrosko powyrywana,niepotrzebnie,bo źle obliczyli odległość rusztowania itd.
Mnemo z tymi radiami nie tylko robotnicy tak mają u mnie na każdej działce inna stacja się wydziera począwszy od radia Maryja do utworów na perkusję!!!Sąsiad przyjaźnie zapytany czy nie lepiej słuchać ptaszków odpowiedział,że łon musi być na bieżąco!Tym samym ja też jestem na bieżąco z wiadomościami i z różańcem!
P.S. Bardzo chcialabym byc widlakiem....
OdpowiedzUsuńA ja wilkołakiem., hrehre.
UsuńA ja czapkom niewidkom i takiego kota popędziłabym tym od ocieplania, że nie ma słów. Elu, może by zadenuncjować do tv? Ile mozna ocieplać jeden budynek?
UsuńHaniu nie popędziłabyś,to betony umysłowe,kierownik to szczyn,który nikogo nie wysłucha,a łysi to nieroby i partacze i pomijając już ten miniony czas to nie ma żadnej organizacji pracy.Przykład:po oklejeniu głównych ścian ktoś wpadł na pomysł,by przy okazji wymienić okna klatkowe,wybito okna,czekamy na nowe...miesiąc!!!w tym czasie leje i wieje do środka i syfi.Mamy okna,ściany w środku wciąż nie otynkowane.Dalej,oklejono zewnętrzne ściany wejściowe do klatki i nagle "mądrzy inaczej"zobaczyli,że drzwi nie otwierają się do końca,debatowali i kiwali głowami przez tydzień w końcu olśnieniło ich,wymienimy drzwi!Czekamy na nowe i przeciskamy się przez dotychczasowe.Po dwóch tygodniach wymontowali wszystkie drzwi i...czekamy dalej!Po paru dniach przywieziono,zamontowano...bez zamków,na dworze wieje,drzwi hulają w te i nazad dzień i noc.Sąsiadka nie strzymała,poszła do kierownika z bólem głowy i aparatem w ręku,pomogło na tyle,że można je przymknąć.Sąsiad również próbował interweniować,kierownik mu się ostro postawił,sąsiad grzecznie uprzedził:proszę się liczyć ze słowami,bo dużo mogę,jestem sędzią kierownik na to,a ja prokuratorem...no cusz...
UsuńCzekałam na przesyłkę,dostałam info od kuriera,że w danym dniu dostarczy,czekam,godz.16 i nic,w końcu wali do drzwi,drżącymi ze zdenerwowania rączkami podaje paczkę i prawie z łezkami w oczkach mówi:jest ulica,nie ma numeru,nie ma domofonu nie Pani!Szukałem Pani godzinę,a przecież często tędy przejeżdżam i od maja widzę ciągły plac budowy żadnych oznaczeń,a ja się teraz nie wyrobię z dostawą,jaka firma tu działa? Hmm...pan poczyta sobie na samochodach...i przepraszam,bo remont,brak oznaczeń,domofonu przepraszam,przepraszam....
Za co?za kogo?
A żyło nam się dobrze i spokojnie,budynek niski,ładny,ceglany,wyróżniający się z pośród innych,mieszkania włsnościowe,otoczenie ładne i zadbane między innymi przez nas mieszkańców,blisko centrum,sąsiedzi przyjaźni,kulturalni i nagle ktoś wpadł na pomysł,żeby nam zrobić dobrze...
Elu, właśnie o to chodzi, żeby zainteresować sprawą "czynniki", a nie użerać się z debilami. Najlepiej zacząć od miejscowej gazety. Tylko czekają na taki materiał. Chyba warto spróbować. To się w głowie nie mieści.
UsuńW pierwszym wynajętym mieszkaniu, zaczęto remontować elewację. Trzeba było udostępniać balkony. Robota im wolno szła, chyb całe lato łazili po mieszkaniach. Fachowcami byli marnymi, jednego popieścił prąd na moim balkonie. Złapał za przewód bez izolacji. Miałabym mieszkanko z duchem. Na szczęście chłop był tak odporny jak głupi.
OdpowiedzUsuńW drugim, wymieniano ogrzewanie, piony, kaloryfery, pruli ściany. Musieliśmy rozbierać boazerię i łapać odpadające kafelki. Sami płukaliśmy kaloryfery, żeby nam nie rozbili brodzika.
W trzecim, wymieniany rury na wodę, przy okazji zakładania liczników. Z ulgą przeprowadziliśmy się do naszego domu na uboczu, który był w stanie surowym. Ale byliśmy u siebie i odpadała kasa za wynajmowanie. Niebawem okazało się, że zaczynają wkoło rosnąć domy, jak grzyby po deszczu, przez kilkanaście lat mieszkaliśmy na budowie i nadal tak jest.
Jestem zaprawiona w bojach wszelakich.
Wiecie co, rozmawiałam dzisiaj telefonicznie z ciotką,no i ona powiedziała,że jak kicię jej przywiozę,to ona chce żeby została,żeby zobaczyć jak się sytuacja rozwinie ,czyli potencjalnie,jak nie będzie ostrych reakcji miedzy kotkami,to są wielkie szanse,że kiciunia zostanie u Ciotki na stałe.
OdpowiedzUsuńSuper, tylko powiedz, że ma być dobra dla kici, miziać i dogadzać, bo jak nie, to Kury przyleto i zadziobio ( dziedziczysz coś jakby co? ). ;)
Usuń:)))
UsuńNo,źle tam nie będzie miała,ciotka jest trudna osobą, ale serce do zwierzaków ma.
UsuńNie,nic nie dziedziczę:)
UsuńMoże chociaż zwierzęta?
UsuńHano,a mało mam swoich:)? Dziękuję.
UsuńCzas ostatnio wyraźnie przyspieszył, to już cała masa osób stwierdziła. Też się nie wyrabiam od dawna. No trudno, przeczekam.
OdpowiedzUsuńPrzeczekasz czas? Trudne zadanie. :-)
UsuńPrzeczekam to zwariowane przyspieszenie, nic sobie (i w ogóle) nie robiąc! Na złość.
UsuńGorzka, taki bunt jest nadzwyczaj skuteczny. Potem mus zapitalać z podwójną szybkością.
UsuńNiewyrabianie to stan permanentny! Nigdy nie udało mi się zakończyć tematu sprzątania w stanie samouwielbienia, to jest, uzyskania czasu dokonanego. Jednakowoż to spostrzeżenie dało mi do myślenia i cytat "Panta rhei" Heraklita z Efezu stał się jakoby wybawieniem i usprawiedliwieniem tych jakże przyziemnych czynności;-)
OdpowiedzUsuńPrzyszłam i się zachwyciłam. Ileż tu przyjaznych dusz, jakie zdjęcia, jakie piękne wszystko, widłaki uwielbiam. Czytanie jest świetne, można spokojnie zapomnieć o sprzątaniu, gotowaniu i całej reszcie. Mam właśnie dołek i tak mi się przydało przeczytać te wszystkie komentarze i popatrzeć na koty Hany i na Wałka jak kopie, no mniód na serce. Bo sobie obejrzałam trochę postów wcześniejszych a jeszcze muszę lecieć dalej do tyłu, czyli czeka mnie czytanie dobrej książki :-)
OdpowiedzUsuńCześć Hano w ogóle :-*
No, nareszcie zlądowałaś w Kurniku Ewo z A.
Usuńnooo, ja tez czekalam, bo predzej czy pozniej kumotersko POWINNA byla zawitac i az sie dziwie ze az tak dlugo zwlekala, a Kurnik przecie lepszy na doly niz drabinka (w kwiatki. choc pomaga, pomaga)
UsuńNiepotrzebna obrona, niepotrzebna...
UsuńJakoś się chyba broniłam przed spędzaniem całego dnia w telefonie lub komputerze. A na tym się skończy niechybnie. Na Teutatesa. Trochę znaczy pomogło :-)
UsuńPowiedzcie mi czemu mi wstawia po dwa komentarze? Nie chce mi się już tego kasować. Jak pisze w telefonie to jakoś się kopiuje. Starałam się, Hano, ale przyszła na mnie jakoś pora :-)
UsuńEwo z A. srajfony tak majo, nikt nie wie dlaczego. Nie przejmuj się, ja to wykasuję, bo miejsce zabiera.
UsuńDzięki dobra kobieto. Czy zbierasz czasem chrust?
UsuńA pewnie, kiedy gajowy nie paczy.
UsuńWy jakims szyfrem rozmawiacie?
UsuńJa tez nie zdanzam i nie nadanzam ;)
OdpowiedzUsuńPowtarzam sobie - co masz zrobic dzis zrob jutro i tak jakos leci bimbajaco ;)
Ale widze, ze Czajnik to wszedzie zdanza ;))
Bo pewnie Orszulko masz za wysokie obcasy,zamień na trampki.Czajnik boso to wszędzie zdanża;)
UsuńHanna
Orszulko, przecie Czajnikus juz zmyl statki, poscieral prochy, zamiotl obejscie to MOZE teraz robic co chce. to chyba oczywiste!
UsuńSame bratnie?siostrzane dusze.Mam tak samo jak Wy.Pranie do prasowanie se leży na fotelu od...urlopu.Ino dokładam,Całe szczęście,że tam są ino letnie ciuchy.Chociaż ostatnio musiałam przekopać coby sięgnąć do niewymownych bo cały zapas z szuflady się skończył.No to teraz starczy mi onych na dwa miechy.Prasowanie poczeka.Sprzątanie?No nieeee,bałaganu to ja nie mam ino tony kurzów a w sypialnie na"komandorze" to jest od Bożego Narodzenia,trza ruszyć z generalką to i tam zrobię.Zamiatam i zbieram ino sierść,Panda na całe szczęście zakończyła zmianę futra.Nooo,po prostu cierpię na chroniczny brak czasu a ponoć na emeryturze jestem,ale"pani profesor"ma czysto,znaczy na moje mieszkanie już mi brak chęci.Żeby tak ktoś mi zapłacił za sprzątnięcie mojego:(Zrobiłam synowi przyjaciółki powidła,zrobiłam kilka nalewek a jeszcze jedna lada dzień będzie do zmieszania,przefiltrowania,opisania i pochowania.Przez ostatnie dwa tygodnie miałam dyżur u"pani profesor"na okrągło/moja Zmienniczka se zrobiła urlop/,czyli dziennie pokonywałam na piechotę dwa całkiem duże wieżowce i jedyne co mi się chciało to mieć święty spokój.
OdpowiedzUsuńFachowcy?Kilka lat temu mieli zmieniać dach,skończyło się na wymianie papy i smołowaniu.Na strychu wstawili drewnianą ramę z drewna,duże bale.Rama ta ma za zadanie podtrzymywać,wzmocnić dach i jednocześnie"leciała"se po podłodze? czyli wieszając pranie muszę pamiętać przy każdym sznurze o zrobieniu kroku coby zębów nie wybić.Oczywiście przed odbiorem owej robocizny tego nie widziałam mimo,że moje mieszkanie graniczy ze strychem no ale kiedy doszło do odbioru i tę ramę zobaczyłam to diabeł we mnie wstąpił.Pytam się pana inspektora nadzorującego ów remont,czy wie jak się wiesza pranie i czy sobie pomyślał czym może się skończyć dla wieszającego jeżeli"zapomni o tej przeszkodzie?Pan na to,że przecież można podnieść nogę i przejść przez belkę.No to mu powiedziałam,że nogę to se może podnieść jak będzie mocz oddawał!Na drugi dzień przyszli i spiłowali ową belkę,zostawiając ino po kawałku od ścian.
Jakaś taka leniwa się zrobiłam na"stare lata"Człowiek już dawno ma za sobą czas,kiedy po pracy i odbiorze dziecka z przedszkola i zrobieniu zakupów,wpadałam do domu i leciałam podłogi na mokro coby dziecię nie jeździło kolanami po brudnej podłodze:)
przynajmniej mialad odpoczynek od podopiecznej.
UsuńFacetom/majstrom/"fachowcom" trzeba rzeczywsicie mowic tak, zeby zrozumieli....geometria cepa ;)
moje dzieci mogly jezdzic na kolanach po brudnej podlodze. w pewnym sensie pomagaly w czyszczeniu owej....
Jaki masz ładny koszyk na kota! ;)
OdpowiedzUsuńJa już chyba do końca życia nie zdążę z ogarnianiem chaupy. No i znowu wychodzi na to, że bałagan jest fajniejszy, bo robi się sam :)
Psie, poprzednio mieszkała w nim surfinia:)
Usuńna pewno nie byla taka sliczniusia jak obecny mieszkaniec :)
UsuńNo, i też czarna była. Serio.
Usuńczarna surfinia? a co jej sie stanelo?
UsuńA nic, Opakowana, była po prostu czarna i przepiękna!
UsuńDobry wieczór wszystkim Kurkom.
OdpowiedzUsuńPrzebrnęłam przez wszystkie wzmacniajace komentarze.
Wykpiłam się od sprzątania, bo trzeba było pomóc matce przy dzieciach. Siedziałam pół dnia, obiadek dostałam i jakoś zniosłam okropna barową pogodę. Dzień szary, pada deszcz, 9 stopni. Jeszcze mi parę rzeczy zostało do zrobienia poza sprzątaniem. Okna nie wiem kiedy umyję, nie zanosi się na przypływ energii.
moze na Wielkanoc?
UsuńJak będę miała gościa na BN to pewnie będzie prędzej.
UsuńJa na szybach w dużym mam przyklejone jeszcze gwiazdki z Bożego Narodzenia...teraz już nie opłaca się ich zdjmować:))
OdpowiedzUsuńNiewymownych dziś wyrzuciłam z 20 sztuk, jakies takie się ciasne zrobiły. w szyfladzie było też kilkanaście skarpetek, każda inna.hm ciekawe gdzie te drugie do pary się podziały, byłytrż rajstopy różnych maści- jedno kłębowisko. Wszystko wywaliłam nie przeglądając. I zrobiłą się pusta wielka szuflada. I tak mam w każdej szafie nawalone po kokardki...szafy to mój słaby, bardzo słaby punkt. Taki słaby, że ze trzy prania, czystych rzeczy wewaliłam do Mopczynego koszyka ( bo i tak w nim nie śpi) przykryłam kocykiem i udaję, że tego nie widać. Nie wiem, kiedy zrobię z tym porządek, bo to letnie ciuchy.
Patrz Mnemo, to ja też tak robię, składam na kupy i przykrywam jakimś kocykiem, coby się nie rzucało w oczy, a potem staram się nie patrzeć w tamtą stronę, a potem zapominam, a potem, to mam niespodziankę.
UsuńHrehre, Ognio dzisiaj tak posprzątał swoją pracownię!
UsuńU mnie nie zalega, bo nie prasuję. Wyprane wtryniam od razu do szafy i szlus. Jak co potrzebuję, to prasuję. Albo i nie...
no wlasnie. po co prasowac na zapas? anuz sie pogniecie wiszac....
UsuńMnemo - blad z tymi palketkami, ja nosze wszystkie niedopasowane. bo po co sie streowac i szukac par.
Od dziesięcioleci noszę palketki nie do pary. One tak majo i pora to zaakceptować.
UsuńOpakowana, gdyby wisiało, to może by się i nie pogniotło, ale ten, eee... no wiesz.
Usuńrzucasz luzem do szafy?
UsuńZa późno, już poleciały zsypem...
UsuńMnemo,te drugie do pary som u mnie,tysz mam po jedny...
UsuńJa próbuję walczyć z tom tendencjom, kupując po pięć par identycznych, ale chyba zwiększę do dziesięciu;)
UsuńE tam, Haniu z Z. to nie działa. Nawet jeśli szfystkie są czarne, to czerń czerni nierówna:)
UsuńStertę przykrytego prania leżącą, przygotowaną do prasowania w następnym stuleciu, od zamierzchłych czasów nazywam babcią. ( za przeproszeniem).
Usuńleżącą na fotelu, znaczy stertę
UsuńA fotel to dziadek?;)
UsuńHanna
co za jakies zberezienstwa???
UsuńHm, hm, a mnie to moje własne biadolenie zmobilizowało i sprzątnęłam, ale tylko to, co musowo, mycie kuchenki odłożyłam NA POTEM. Jeszcze jest zbyt mało ufeflana. Wyprałam natomiast psa. Ręcznie, żebyście sobie nie myślały.;-)
OdpowiedzUsuńAgniecha, gratulacje! Na samą myśl o myciu psa boli mnie kręgosłup. Sprawa kuchenki w cudowny sposób rozwiązała sie sama. Mieliśmy dość gazu z butli (drogi i niebezpieczny) i kupiliśmy płytę indukcyjną. Boszszsz, jedno machnięcie szmatką i już!
OdpowiedzUsuńa p iekarnik? u mnie straszny i czeka na zlitowanie...opakowanie takiego czegos, czym sie polewa polki piecyka i zamyka we woreczku a sam piekarnik obsikuje tym czyms to stoi juz coraz blizej kuchenki i dalej NIC!
UsuńOpakowana, piekarnik mam elepstryczny. Stara kuchenka została razem z piekarnikiem, zdjęlim tylko płytę z gazem z wierzchu i położylim płytę z indukcjom.
Usuńmoj tysz elepstryczny.....dzis mi troszku wybuchly pieczone japka....to co zostalo smakowite bylo bardzo.
UsuńJamniki jak zywe, elegantsze z paspartu.
OdpowiedzUsuńOpakowana, no i ostre so.
OdpowiedzUsuńLuzem wrzucam do szafy. Takim prawie luzem.
Podziwiam,a nie napisałam,kocurki i jamniczki ostre czy nie przepięknościowe są!!
Usuńmam niestety szafe, gdzie trudno luzem wrzucic. za to mam jedna PUSTA polke w tejze szafie... tralalla. moz etam zaczne wrzucac.
UsuńHej Kurki, ale tu przyjemnie w Kurniku i ogrzać się można.
OdpowiedzUsuńU nas palą na pół gwizdka, znaczy rano i wieczorem, teraz woda w kranie letnia, wiec nie wiem czy awaria czy cuś. A taką miałam ochotę na gorącą kąpiel co by się odstresować:((
Na domiar złego odebrałam dziś telefon od mojego komputerowego magika, który to podłamał mnie wieścią iż padł dysk w moim lapie. Od tygodnia coś kombinował i w końcu zdechł:(((Porę sobie wybrał fatalną, bo komp mi do roboty potrzebny. Nie wiem czy naprawiać czy szukać nowego? I jedna i druga opcja fatalna ,bo finanse leżą i kwiczą. Na razie nadaję ze sprzętu pożyczonego od wice szefa ale same wiecie, długo tak się nie da.
No to się pożaliłam, pocieszyłam oko Czajnikowskimi portkami ,(Frodziowe bym też chętnie pooglądała a i mordkę również) i idę coś robić.
garde - jak w hucie?
Usuńwspolczuje umarniecia komputera....
UsuńWspółczuję, padnięcie dysku to kłopot wielki. Sprawdź czy nowy nie wyjdzie, w ogólnym rozrachunku, taniej niż naprawa.
OdpowiedzUsuńDzięki Ewo .
UsuńWłaśnie w poniedziałek sprzęt jedzie do fachowców, którzy spróbują coś odzyskać i powiedzą czy naprawa ma sens. To znajomi mojego siostrzeńca ciotecznego, to przynajmniej powiedzą faktycznie jak jest, a nie będą oczu mydlić. Tak czy tak to dla mnie wielki finansowy kłopot niestety:((
Garde, jeśli to znajomi to może Ci coś zaproponują,może po cenach hurtowych albo jakiś letko przechodzony, porozmawiaj.
UsuńBo na allegro to chyba strach kupować.
Hanna
Haneczko właśnie siostrzeniec wspominał, że oni mają możliwość zaoferowania sprzętu nawet nowego i na raty. Zobaczę co zaproponują. Na razie się po prostu martwię, jak to ogarnąć:(((
UsuńA może ktoś ma zbędny komputer?
UsuńHanuś nie znam nikogo takiego:((
UsuńAle ja pytam tu, w Kurniku! Może któraś Kureira ma zbędny, a na chodzie komputer?
UsuńNiestety nie mam, mój padł w zeszłym roku po 7 latach.
UsuńPrzejrzyj oferty sklepów, mają czasem promocje i laptopy bywają już po "przyzwoitych" w porównaniu z początkami cenach.
Mój wytrzymał 6:((
UsuńHanuś nie załapałam, chyba zmęczona jestem.
Urocze koty :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Woman, za komplimenta oraz pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń