Wprawdzie o marzeniach już rozmawiałyśmy, ale co szkodzi porozmawiać jeszcze raz? Bardziej konkretnie tym razem, o tych spełnionych. I o odwadze. Marzenie wszakże to coś, co zawsze wymaga odwagi. Skoro marzę, to znaczy, że z jakiegoś powodu nie mogę czegoś mieć. Trzeba więc uruchomić działania prowadzące do realizacji. Marzenia mogą być malutkie i wówczas spełnienie ich nie wymaga specjalnych wyrzeczeń, ani wielkiej odwagi, czasem wystarczy determinacja i trochę starań. Marzenia z gatunku nieosiągalnych zostawiamy na boku - są przyjemne i niech tak pozostanie. Moje marzenie należało do gatunku wielkich. Z początku wydawało mi się nawet, że do nieosiągalnych. Marzyłam otóż o własnym kawałku podłogi na własnym kawałku gumna, najlepiej z dala od miasta. Mieszkałam wygodnie w wielkim mieście i teoretycznie niczego do szczęścia mi nie brakowało. I zasadniczo nie brakowało, ale jednak ciągle kołatała się jakaś myśl z tyłu głowy. Dopóki dziecko było w szkolnym wieku i praca na etacie była sprawą być albo nie być, myśl z tyłu głowy drzemała sobie spokojnie, budząc się tylko czasem w gorszych chwilach. Dziecko dorosło i wyfrunęło, na białym koniu zjawił się Ognio i... nie, jeszcze nie to, co myślicie! Z czasem dopiero zaczęliśmy o tym mówić, gdy, nagle, wtem! Bez większych dyskusji i planowania, można powiedzieć - spontanicznie, za wszystkie oszczędności kupiliśmy kawałek rolnej ziemi w ślicznym miejscu niedaleko Poznania. Pośrodku pola kukurydzy postawiliśmy maniuni domek i spędzaliśmy tam każdą wolną chwilę. Małe gumienko też było i wszystko co trzeba do życia.
|
widok z tarasu domku |
|
j/w |
|
Wtedy był z nami Julek, od dawna za TM |
|
j/w
|
Jednak szybko zaczęło nam to doskwierać. Powroty do miejskiej rzeczywistości były okropne. Kiedy przypominam sobie tamten czas, natychmiast myślę o Mnemo bo wiem, co czuje. W międzyczasie przekształciliśmy pole kukurydzy w działki budowlane - wiadomo, że jako takie mają inną wartość. W najśmielszych snach nie przewidzieliśmy takiego obrotu spraw. Nie pamiętam w tej chwili który to był rok - dwa tysiące któryś tam wczesny. Rynek nieruchomości z dnia na dzień wykonał woltę, która uwolniła moje (wtedy już nasze) marzenie oraz gotówkę i tadam! Jesteśmy, gdzie jesteśmy! Szukaliśmy długo, coś ze dwa lata. Zjechaliśmy Wielkopolskę wzdłuż i wszerz - ze względów rodzinnych szukaliśmy niezbyt daleko. Do mojej wizji z tamtego czasu brakuje tylko koni i jeziora w zasięgu wzroku. No i wielkiej literatury do tłumaczenia. Wizję mianowicie miałam taką, że siedzę sobie w pracowni tłumacząc wybitne dzieła literackie, spoglądam przez okno na ośnieżone świerki i zamarznięte jezioro roziskrzone w słońcu, na tle którego galopują konie... Zamiast jeziora mam rzepak/kukurydzę/żyto, a zamiast koni galopują Frodo i Wałek oraz Czajnik z Malinką, no i tłumaczona literatura taka trochę mniejsza. Między wizją a jej realizacją było mnóstwo zawirowań, przełamywania barier w sobie i bliznich, były wątpliwości, okropne rozterki, strach... Zaczęliśmy poniekąd od nowa, w kompletnie innych warunkach i NA innych warunkach. Od mieszkaniowych począwszy, na materialnych skończywszy. I wiecie co? Nie żałuję ani chwilki. Nawet nie postało mi w głowie, żeby wrócić do miasta. Jeszcze nie. Nie wykluczam takiej ewentualności, ale tylko z przyczyn od nas niezależnych. Nie mamy trzydziestu lat, ani nawet czterdziestu, ani nawet, ten, ekhm... Się zobaczy co życie przyniesie. Póki co niczego mi nie brakuje. Ani kin, ani teatrów, ani sklepów, a znajomi i przyjaciele odwiedzają nas częściej niż kiedykolwiek.
Całym tym przydługim wywodem chcę powiedzieć, że marzenia same się nie spełnią. Same w sobie są bardzo przyjemne, ale aby je zrealizować, trzeba czasem się narobić. Chyba że ktoś woli gonić króliczka. Ja tam lubię czasem go przyłapać.
Moje rumaki:
|
Czasem mus oczami poświecić... |
PS. Trwają poszukiwania domku. Jeśli znajdę, dołożę. Domek został rozebrany i jego elementy wykorzystaliśmy na gumnie. Został z nami.
Pierszwa? To teraz czytam :-)
OdpowiedzUsuńPierszwa CzeKo!
OdpowiedzUsuńTo teraz rozumiem czemu u mnie brak tych wielkich marzeń:-( te malutkie spelniam, te olbrzymie nie wykonalne, na wielkie póki co nie ma głowy i tych..no wiadomo..stety potrzebnych przy każdym grubszym marzeniu.
UsuńCo by nie było tak ponuro, to bardzo mnie cieszy że na wszystko przychodzi pora w życiu patrząc na Twoje marzenia:-) a już te galopujace rumaki...przecudne:-) ta rozwiana grzywna i fruwajace uszy...no lepszych nie mogłaś sobie wymarzyc:-)
CzeKo, lepszych już nie chcę wcale!
UsuńWiesz, kiedy marzyłam, też nie było szans. Potem przyszedł zbieg okoliczności i już! Gdybym nie marzyła, nie byłoby tamtej ziemi. To był pierwszy krok i namiastka. Może wtedy za oszczędności kupiłabym sobie nowszy samochód? I tyle...
Ja tak za bardzo nie chce marzyć bo choleryk że mnie i takie kiedyś strasznie mnie rozsierdza.
UsuńTo czarne na podłodze świecące oczami to Baluś?
OdpowiedzUsuńMarija, tak, to Baluś. Nie ośmieli się wejść na łóżko:)
UsuńSiem na podiuma załapałam ;)
UsuńI juz przeczytałam :)
Ja chyba jednak nienormalna jestem, ale właściwie nigdy takich marzeń nie miałam. Jakieś tam mam, ale ja wiem czy to marzenia?
Staram się polubić to co mam.
Marija, takich nie musisz mieć przecież. Ważne że masz swoje!
UsuńWydaje mi się, że najważniejsze jest to, z marzeniami czy bez to jestem dość zadowolona z życia.
UsuńChociaż strategię mam inną. Uważnie patrzę co podsuwa mi los i staram się nie przegapiać, to wymaga mniej energii ;)
Chociaż jednak cały czas się zmieniam, może i ja znajdę w sobie energię aby zawalczyć o marzenie...
Marija, będę Cię motywować. Jeśli nie teraz, to kiedy?
UsuńA, i podoba mi się Twoja strategia!
UsuńPrzyjęłam tę samą strategię, co Maria, ale marzenie podobne do Hany (z wyjątkiem jeziora i koni) ciągle mnie kąsa w duszę i zadek, a potem uporczywie swędzi. Czasem tak bardzo kąsa, że chciałabym rzucić to wszystko w pierony, a się rzucić głową naprzód.
UsuńI najbardziej obawiam się tego, że nie strzymiem świądu po ugryzieniach i tak właśnie się stanie :)
Psie, w sumie to Ci tego życzę. Żeby w pieruny. Nie ma na co czekać i wszystko da się zorganizować. Jeśli tylko masz cień takiej możliwości, to srrrru!
UsuńPsie, trudno przełamać obawy, strachy i wątpliwości. Jeśli człek ma jako tako ustabilizowane życie, to tym bardziej. Ale przełamywanie się z wiekiem przychodzi coraz trudniej, normalna sprawa, a wątpliwości zawsze będą - wiadomo. Tylko ktoś bez wyobrazni ich nie ma.
UsuńNie o wszystkich swoich rozterkach piszę bo to i za długo i zbyt osobiście. Nie mówiąc o reakcji rodziny i znajomych, hrehre.
Taaaa... rodzina i znajomi wiedzą najlepiej. Ocenią chłodnym okiem, łaskawie skrytykują i urządzą człowiekowi życie. Tu już nauczyłam się spuszczać wodę :)
UsuńAle jednak trudności obiektywne, bo Tofik w wieku szkolnym, bo bo mamy tu pracę, choć ja swojej nie lubię, to Mężczyzna swoją i owszem. Dlatego szukamy lokalnego gumienka w oczekiwaniu na finansowy cud. Na razie obrodziło kotami a nie biletami NBP niestety - te bym chętnie przygarnęła ;)
Psie, Tofika za chwilę wyjdzie ze szkolnego wieku, ani sie obejrzysz. Może ulubioną pracę można wykonywać zdalnie?
UsuńJakby co, bileciki NBP też przygarnę.
Mnie tam się trafiają tylko bileciki MPK.... i to niższe nominały
UsuńBarbara
Hana się nie liczy - jezdem druga i idę czytać.
OdpowiedzUsuńBezowa
No, nie liczę się:(((
UsuńBezowa jesteś trzecia i na dodatek ja już przeczytałam ;)
UsuńNo dobra mogę być czecia. Marija wyprzedziła mnie o 1 minutkę.
UsuńMarzenia... Miałam w życiu różne marzenia, chyba były malutkie, bo niektóre się spełniły. Miałam takie marzenie jak Ty Hana, mieć kawałek czegoś swojego, ogródeczek. Niestety jestem z tych, co się boją zaczynać życie od nowa, a zresztą miałam taką sytuację, że mieszkałam z mamą i nijak mi było ją samą zostawić na starość. Wiem, mogłam ją zabrać ze sobą, ale starych drzew się nie przesadza, nie zgodziłaby się na to. Teraz, to już nie czas na takie marzenia, brak sił, brak kasy, brak zdrowia. Pozostało mieszkanie w bloku, gdzie cieknący dach zreperuje administracja, tudzież pomaluje klatkę schodową. No trudno, nie udało mi się bogato wyjść na mąż, cieszę się tym co mam - mam własne mieszkanie i to mi wystarcza.
Bezowa
Hanuś Ty się zawsze liczysz, Ty zawsze jesteś pierwsza.
UsuńBezowa
Bezowo, zreflektowałaś się:)))
UsuńWiesz, wszystko ma swoje zady i walety. Jednak będę się upierać, że warto próbować.
z mężem marzymy o domki w górach ale tylko póki zdrowie dobre, później zamieniamy na małe mieszkanko w stolicy na jakimś 9 piętrze żeby była ładna panorama a i o wodę gaz i ciepelko nie trzeba się martwić. Wszędzie blisko i dobra komunikacja:-). Tyle że to to marzenie ogromniaste..nie do spełnienia bez totolotka.
UsuńCzeKo, ludzie robią takie rzeczy nie będąc krezusami. Sprzedają jedno, kupują drugie. Mysleliśmy o budowie domku tam, ale nie mieliśmy tyle kasy. Sprzedawszy tylko część ziemi nie mielibyśmy dosyć na nowy dom. Trzeba by iść w kredyt, a tego za nic nie chcieliśmy. A i tak marzyłam o starym domu. To sprzedaliśmy wszystko i szlus. Teraz znów możemy sprzedać, jakby co. Na niewielkie mieszkanko w mieście starczy.
UsuńNo to mnie jednak tylko totek ratuje, bo ja poki co to na własność mam moje 20letnie auto, które pewnie trzeba będzie zezlomowac, bo jak podniosą stawki OC to nie będzie mnie i na nie stać. Wg pomysłu który słyszałam to auto warte 5 tys, na mieć OC za 17 tys rocznie!
UsuńCzeKo, Ty mnie nie przestraszaj:(
UsuńTyle zapłaci młody kierowca po stłuczce. My póki co co najmniej 60% więcej niż dotychczas. To jak znam życie będzie to do końca 2017 120%.
UsuńPrzepiękne pejzaże!!
OdpowiedzUsuńCała prawda z tymi marzeniami, jakby tak trwać w bezruchu, to jak ta panna , z warkoczen na wieży;) Włos rośnie, skóra się marszczy, a księciunia ni ma.
Hanuś, jak mnie zawsze buduja takie opowieści. Też bym tak chciała, ale co zrobić, jak sobie wymarzyłam kiedyś kolorowy domek w Alzacji. To mam! Jak tu przejśc teraz do chałupy, w jakiś Karkonoszach, z osłem, psem i kozą?
Kasia, normalnie! Z oślim uporem! Sprzedajesz jedno, kupujesz drugie!
OdpowiedzUsuńNieważne która.
OdpowiedzUsuńPiękne spełnione marzenie. Mnie się już nie chce mieć wielkich marzeń i ich realizacji. Zamieniły się konieczność do zrobienia odkładaną z roku na rok.
A małe? Czasem się uda, czasem nie, gdybym miała teraz napisać jakie mam, to pozostaje to samo, o którym pisałam.Lenistwo to, czy z wiekiem przychodzi, nie wiem...
Julek w tym zbożu cudnie się cieszy i podobny do Wałka :)
OdpowiedzUsuńMarija, on wtedy kichał. To był taki duży Wałek. Kochane psisko.
UsuńPrzezabawnie wygląda :)
UsuńJulek wygląda jakby sie śmiał ^_^
Usuńaż się do niego usmiechnęłam
Maszowa, on taki był, uśmiechnięty pies.
UsuńEwa2, może to rezygnacja? Nie rezygnuj, przeganiaj!
OdpowiedzUsuńPrzeganianie idzie coraz oporniej.
UsuńRumaki najśliczniejsze :)))
OdpowiedzUsuńSpełniam to o wydawaniu książek. Marzę, żeby wydawać więcej i żeby nie chodzić w tym nigdy na żadne kompromisy. Niedawno ktoś mnie zapytał, ile trzeba zapłacić, żeby u mnie wydać książkę. Powiedziałam - "w ten sposób nie można u mnie wydać książki". Bo jest tylko jedno kryterium - ja muszę chcieć ją wydać, a wtedy nie trzeba nic płacić. Może pójdę z torbami, ale wtedy zadbam, żeby torby mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńMarzyłam jeszcze, żeby pracować na uczelni o tym profilu i też spełniam, ale to trudne jest i po drodze mam liczne zwątpienia w siebie. Nie poddaję się, bo po co miałabym się poddać, skoro jeszcze czuje siłę.
Jeszcze kilka marzeń - nauczyć się robić dobre zdjęcia jakimś lepszym aparatem, no i tenże mieć kiedyś. I jeszcze takie, co póki co zachowam dla siebie ;)
Aniu, i to jest coś! Wydawanie książęk, dawno temu o tym marzyłam.
UsuńAniuM., zadbam o fajne torby!
UsuńJuż robisz dobre zdjęcia. To kwestia po pierwsze oka, dopiero po drugie aparatu. A on jest stosunkowo łatwy do osiągnięcia.
Niedawno mój autor dostał nagrodę literacką (Warszawska Premiera Literacka). Pierwsza nagroda dla wydanej przeze mnie książki - to niesamowite przeżycie, skrzydła rosną!
UsuńHanuś, więc kwestię toreb powierzam twoim zdolnym dłoniom :)
UsuńAparat może kiedyś kupię. Na razie kilka pilniejszych celów finansowych i to wcale nie ekscytujących...
Wiem o nagrodzie i bukbroń nie zwijaj skrzydeł, prostuj je i pręż!
UsuńTorby masz jak w banku.
Co do Twoich zdjęć Aniu to mam to samo zdanie co Hana i coś mi mówi, że mając nie wiem jak wypasiony aparat wrócisz do BMA, tylko on kurna może nie okazać się wieczny :)
UsuńTo Twoje spojrzenie na świat jest najważniejsze w twoich zdjęciach :)
Aniu M.i ja dołączę do zachwytów nad Twoimi zdjęciami.Nie raz i nie dwa się nimi zachwycałam i myślałam sobie:takie niby nic,rdza,jakieś byle co a Ona tak pięknie złapie to czego ja bym nie zauważyła:)
UsuńZwracam się z uprzejmą prośbą do wydawczyni Ani M., żeby wydała książkę Gorzkiej Jagody/ Utygan, kiedy już ją napiszą. Nie wiedzieć czemu, jestem przekonana, że to będzie wartościowa pozycja.
UsuńA jeżeli chodzi o marzenia, to ja chyba jednak podobnie do Mariji. Jakoś nie miewam, ale życie przynosi takie sytuacje i konfiguracje, że jestem szczęśliwa.
Chociaż nie. Chciałam na wieś. No i jestem. Jakkolwiek miał to być mały, romantyczny domek w głuszy. A wyszło, co wyszło. Gospodarswo rolne i funkcjonalna nowoczesna architektura wiejska.
Pocieszam się tym, że te wszystkie stare chałupy też kiedyś były nowe, i ten chłop, co sobie taki dom budował, cieszył się jego nowością i nowoczesnością ( co z tego, że to był wiek XVIII ). A tak szczerze, to lubię, że w zimie mamy ciepły dom.
Aha, i wcale nie chciałam żadnych koni. Bałam się ich panicznie... Tyle o marzeniach w kontekście samowiedzy.
Ania - to sa spelnione (choc czesciowo, bo chcesz wiecej) z wyzszejpolki i wyzszego lotu. Torby do tego sa potrzebne tez najlepszego sortu ;))))
Usuńskrzydla wyczesaj i rozwijaj!
Łomatko,Opakowana masz na myśli torbę i kij?;)
UsuńHanna
Agniecha, naprawdę? Bojałaś się koni? Ja też się boję:) Ale Twoich to może nie? One trochę mniejsze takie, czy tylko tak mi się wydaje?
UsuńSwoich też się bałam! Chociaż są trochę mniejsze. Ale jakie straszne.
UsuńI już się nie boisz?
UsuńJuż nie. Oczywiście, czuję respekt, i oczy staram się mieć dookoła głowy, ale strach przeszedł. Zresztą, one wyczuwają emocje, i jak się boisz, to włażą na głowę. Takie one.
UsuńWredoty:)))
UsuńNie wredoty tylko mundre ;)), muszą włazić na głowę bo inaczej to człowiek wredny włazi im na grzbiet ;))
UsuńBarbara
Co racja, to racja.
UsuńTak, skrzydła wyczesać, naoliwić i fru.... :)))
UsuńRumaki :)) A nawet mustangi ! ;)
OdpowiedzUsuńHanuś, cale życie o czymś marzyłam, goniłam do tego i za tym i ciągle liczyłam, że już niedługo, jeszcze troszkę i na pewno się uda. No i się póki co nie udało. Niby jestem bliżej tego, o czym marzyłam, ale to nie to.Chyba już tylko dzieciom może się uda. Jedynie wielka kumulacja mnie ratuje ;)
Fajnie jest marzyć, nawet dla samych marzeń :)
Sonic, a dajesz Bozi szansę na tę kumulację? Znasz na pewno dowcip o tem:)
UsuńKasiu, czasem daję ;)
UsuńAle ona też nie ma szczęścia w grach liczbowych ;)
Sonic, jesteś bliżej - to już bardzo dużo. Czasem splot okoliczności rozwiązuje sprawę. Tak było w moim przypadku.
UsuńPrzestalam marzyc, dawniej jeszcze mi sie zdarzalo, teraz juz nie mam nawet malych marzen. Boje sie marzyc, bo i tak wszystko obraca sie wniwecz, to po co sie nakrecac? Zeby rozczarowanie bylo jeszcze bardziej bolesne?
OdpowiedzUsuńJulek wyglada jak likaon. :)
Oj, Pantera, to samospełniająca się przepowiednia. Nikt nie wie co i kiedy się spełni.
OdpowiedzUsuńJulek to był mieszaniec stafforda i owczarka niemieckiego. Miał ogromne uszy! Czasem ktoś mnie pytał co to za rasa. Mówiłam wtedy, że lufford nowozelandzki. Ludzie to łykali:)))
Nasz Hakus byl rasy PUNDEL, czyli skundlony pudel. :)
UsuńTrudno uwierzyć, że to wielkopolskie pejzaże. Bardzo ładne widoki z tego gumienka były, teraz pewno już ich nie ma.
OdpowiedzUsuńMarzenie o kawałku swojego gumna się spełniło, jest Kaczorówka. Teraz marzę, żeby troszkę powiększyć chałupkę, ocieplić, aby móc tam egzystować nie tylko latem. Zima, jak śnieżna też jest piękna na Mazurach i mogłabym tam spędzać np. święta.
Nie rezygnuję z tych planów, choć w hucie...ale, nie nie będę o tym myśleć.Jak będzie praca to chałupka się powiększy ni ma to tamto. Mam też inne marzenia, takie bardziej prywatne. No i chcialbym gdzieś, teraz zimą pojechać do jakiegoś ciepłego, ale bezpiecznego kraju.Poleżec na ciepłym piaseczku, nałykać się promyków słonecznych. Tylko, że nie pojadę bo nie zostawię nikomu Mopka.
Mnemo, Mopka przywiez do mnie i leć do Grecji.
UsuńWidok ze zdjęć to otulina Wielkopolskiego Parku Narodowego. Przed nią jest droga i powyżej drogi było nasze. Kiedy sprawdzaliśmy plany zagospodarowania, potencjalne autostrady itd. w gminie zapewniali, że w otulinie nie ma siły, żeby ktoś dostał pozwolenie na budowę. I co? I pstro!Stoi kilka rezydencji (nie domów) i za chwilę zapewne będzie więcej. Musieli to wszystko zrujnować przecież osuszając, bo to są podmokłe łąki i miejsca lęgowe żurawi były. I się zmyły.
Gdybym ciagle mieszkala pod Warszawa, to przyszlabym na casting , wzgledem opieki nad Mopikiem:)
UsuńJakies last minute do Grecji Mnemo?
A Mopek na takim przymusowym urlopie, z nieszczescia by nie obszczywal wszystkich kontow i nie obgryzal nog od foteli i szezlongow? Ja bym.
Usuńp.s. byloby latwiej komus przeniesc sie do Mnemo na tydzien, podlac kwiatki wyprowadza pieska na podlewanie, psi tress bylby mniejszy a i dom bylby zabezpieczony.
UsuńLast minute Kasiu będzie jakąś podłogą, albo innym wucetem, młody za chwilę odbiera mieszkanie, a Mopek choć cudny i nie obgryza to jednak podlewa z uporem maniaka. Na futryny w kuchni lachę już polożyłam, nawet chyba je zdejmę, bo co za sens takie oberżnięte nożem trzymać? Za to zaczął na futrynę pokoju młodego...pisiur jeden. Poczytałam, poczytałam i poszłam zagrać, lotto i ekstra pensja. Jutro kumulacja. Nie narzekam bo z głodu nie umieram, ale kuźwa w tym kraju uczciwie na etacie to tylko garba można się dorobić, ewentualnie, nerwicy czy innej depresji. No albo trzeba być wysokiej klasy specjalistą, albo przynależeć gdzie trzeba. Szkoda, że nie byłam odważniejsza kiedy kupowałam Mazury, wtedy trzeba było wziąc kredyt kupić 3 działki, a potem sprzedać dwie i postawić domek. Sąsiadka kupiła za 20 tyś 2000 metrów, a za 4 lata sprzedała to za 80 tysięcy. Bez wody, prądu, ogrodzenia.
UsuńChyba spać pójdę i pomarzę, żeby jutro nie lało. Na Targi Książki się wybieram, a tam trzeba podejść kawałek, bo w tym roku specjalny autobus nie jeździ no i wnuczkę najmłodszą zabieramy. Coraz zimniej się robi, już tylko 3 stopnie.
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki.
Jak bylo na Targach? CO kupilas? Mnie Amazon podsuwa coraz smaczniejsze kaski ksiazkowe...tragiedija...
UsuńEwa2, dobranoc! A wydaj trochę kaski i spełnij książkowe marzenia:)
OdpowiedzUsuńA ja to chyba kiedys mialam marzenia....chyba sie spelnily (no, moze poza tym, zeby wyjsc za maz za weterynarza i mieszkac z nim pod lasem i miec begonie w skrzynkach dokaldnie, szczelnie dokola domu, zeby mieszkac nad morzem - z widokiem i zapachem - te domki, gdzie Gosianka przebywala to mi calkiem calkiem pasuja. ale to musialby byc jeden domek luzem. sosny i piasek obok).
OdpowiedzUsuńteraz jakos tak dziwnie jest, ze moje marzenia sa jakies wybrakowane - dotycza najblizszych a nie mnie. ale o mnie sie ocieraja naturalnie.
Marzeniem (??) nieustajacym jest zeby nie musiec sie martwic o kase....aleod urodzenia jej brakowalo, wiec sie z tym zyje i czasem panikuje.
zawsze marzylam o podrozach. i to do tego sptopnia, ze z geografii bylam bardzo dobra bo chcialam. tomarzenie jeszcze gdzies tam tkwi, bo jestem cikawa swiata, moje wycieczki po swiecie to nie tylko atrakcje turystyczne, ale people watching, czyli obserwowanie tubylcow, z boczku, cichcem, chodzenie na egzotyczne cmentarze i do ichnich sklepow, jechanie tambylczym autobusem a wszystko z czyms, co przyciaga turystow w tle. Bardzo mi sie podobaja sprawozdania Kury Grazyny z miejsc , no takich wiecej niby banalnych, ile ona pokazuje w nich piekna. i wtedy wiadomo, ze nie tylko Taj Mahal ale i wies podlaska moze dac takie same wrazenia wzruszenia emocjonalnego i wizualnego. inna skala inna temperatura powietrza, ale o to samo chodzi. To chyba tez jest w sferze moich marzen i to tych do spelnienia :) jakby sie tylko czlowiekowi chcialo podniesc odwlok! czyli nieduzo do spelnienia marzen, hrehre.
Tak jak Prezesowa, kiedys kiedys marzylam, ze bede tlumaczem dobrych rzeczy. w ogole cud, ze JESTEM tlumaczem. Dzieki coreczce (dziekuje, coreczko, ale Ty o tym wiesz), tlumaczem zupelnie innym, ale jestem.
Jakos tak z zcasem uplywajacym zeszlam chyba na dalszy plan i siebie dostosowuje do potrzeb i checi najblizszych. Chyba ich rozpuscilam w tym wzgledzie i teraz, kiedy tych ich potrzeb i checi jest mniej, bo dzieci w domu nie ma, slubny prawie emeryta, to jakos tak sie rozgladam wokol siebie i sie zastanawiam, gdzie te marzenia do dazenia, do gonienia...
jejku, jeszcze nigdy w zyciu tego co tu napisalam ani nie powiedzialam nikomu, ani nie napisalam nikomu....Kurnik jako kozetka u psychiatry?????
z rzeczowych i konkretnych marzen, to tak jak Ania M - chciaabym lepszy aparat...ael moze dlatego, ze ten trzyma sie na plasterek. oderwalo sie takie cos, co zamyka bakterie i karte pamieci no i kiszka, nie chce robic zdjec, jak sie nie podtrzymuje tej naderwanej klapki, a do tego brakuje mi trzeciej i czwartej reki.
Inne marzenie to znalezc dobrego fizjoterapeuty, bo na razie widze, ze chyba nigdy nie bede nosic rajstop w zimie, bo mie lewe biedro boli np malowanie pazurow u prawej nogi jest szast prast, a lewej, to ledwo dosiegam, sapie i sapie z bolu.
I jeszcze zamienic wiekszy samochod na mniejszy.
I jeszcze nie wpadac w stany paniki zbyt czesto (na szczescie jest to rzadko, ale upierdliwe, moze to kwestia nauki jak dawac sobie z tm rade)
I chcialabym ogolnie byc lepsza (jak??)
I umiec zyc bez nad analizowania zbyt wielu rzeczy
I widziec dzieci i wnuki czesciej. W zwiazku z czym za poltorej godziny jade na pociag do Berlina, a w grudniu juz j estem umowiona z coreczka, ze do niej pojade.
Czy to sa w ogole marzenia?
Madra ta Opakowana.
UsuńA to biedro, to może zoperować? Szast prast. I będzie nowe.
Też chciałabym być lepsza ( JAK???)
Mam już sprawdzoną panią fizjoterapetke, mąż chodzi .
UsuńCeny rozsadne, więc jak będziesz tu na dłużej ( 10 zabiegów) to moze warto, ona oblozenie na znaczne, choć to prywatne zabiegi.
Opakowana!! dzieki za Twoja, bardzo podobajaca mi sie opinie, o moich podrozach! tak jest! wszedzie szukam tego co mnie zachwyca i wzrusza i znajduje! zawsze..jak fajnie,ze mozesz wsiasc w pociag i jechac do Krasnali, u mnie to raczej niemozliwe, a czasem by sie chcialo.
UsuńGrażyna, dokładnie te same mam odczucia w sprawie relacji z Twoich podróży.
UsuńAgniecha - jaka znowu madra, no co Ty...ja troche jak ten Czerwony Kapturek w lesie - z letka zagubiona w tym czy to marzenie czy raczej nie...
UsuńKocie - dzieki, jak dam rade byc w daczy dluzej, to sie zglosze i cos na kiedys sie wykompinuje moze?
Grazyno - Ty umiesz wylapywac to, co ciekawe i ladne i za dusze chwyta....ja bym pewnie szla i nic nie zauwazyla, tak jak Ewa 2 w Lanckoronie porobila mase pieknych zdjec a ja polowy tych cudow w ogole nie widzialam, tylko maly wycinek...jak to dziala?
Wlasnie dojechalam do Krasnali - pociag mialam o 10 rano a dojechalam o 15.18. pewnie byloby szybciej gdyby nie Zbaszynek, Kutno, Konic i cos tam cos tam. I franfur am oder. a potem jednym ciagiem. wygodnie sie jechalo w milym towarzystwie to i czas zlecial. a teraz sie zasadzam na Krasnale - w rzeczy samej dorosli panowie, w neidziele beda miec IMPREZE! wycaluje, jak wroca ze spacerku..ciekawe czy uciekna na moj widok, bo wkoncu 6 dni to kawal czasu w zyciu Krasnali.....
Dziekuje dziewczyny! ciesze sie!
UsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńZzzzzimno, 1 stopień, pochmurno.
Opakowana, prawie cały post napisałaś i mądrze. To są marzenia, a przy Twojej energii jeszcze spełnisz niejedno.
Miłego dnia Kurencje, niech Wam ciepło będzie.
Ewa - ja tak mam z tym pisaniem.
UsuńNie wiem czy energia ma cos wspolnego z rzeczywistym spelnianiem czy tylko z gadaniem o spelnianiu, hrehrehre
u nasz tez zimno, ale az nie tak. do pociagu biore m.in. wloczke zbye zrobic Krasnalom rekawiczunie malusie na maniunie raczusie.
Już sobie wyobrażam te śliczne rękawiczki.
UsuńJa tam nawet nie gadam o spełnianiu, bo też jak na kozetce wyznam, lubię jak ktoś spełnia moje marzenia. Sama mam z tym kłopot. To chyba jednak lenistwo. Mogłabym być mniej leniwa, ale to jak mówią: "marzenia ściętej głowy".
Marzenia i podróżach małych i dużych zrealizowałas w 200% :-) piszesz do nas, a na walizkach siedzisz. Ucaluj ponownie Krasnali, bo teraz to już poważni panowie są:-), roczek i 3 dni za nimi.
UsuńIle czasu zajmuje podróż pociągiem?
CzeKo, Opakowana pewnie już w Berlinie. Do P-nia jakieś trzy godziny i dalej też cos koło tego.
UsuńHana i Kot - prawie dokladnie tak ;) 5 godzin i 18 minut.
Usuńw sumie m/w tyle, co samochodem...
Też miałam marzenia ,czytając Hanę to tak jakbym sama to napisała,tylko moje zakończenie nie jest tak optymistyczne.Marzenia zrealizowałam,tak się cieszyłam z ich realizacji , nie zauważyłam ,że ktoś mi najbliższy zawłaszcza te już zrealizowane jak swoje.A ja jak ten murzyn -zrobił swoje i najlepiej jakby zniknął .Przestałam marzyć.Krystyna
OdpowiedzUsuńTo przykre Krysiu co piszesz.
UsuńKrysiu, może warto zamarzyć mimo wszystko? Tym razem wyłącznie dla siebie?
UsuńKrysia - widac pora isc na przyspieszony korespondencyjny kurs egoizmu....
UsuńCześć Kury,
OdpowiedzUsuńu nasz chłodnawo i ciemnawo.
Hmm, marzenia.Raczej nie, bierę co jest.Ale nie przywiązuję się do rzeczy i miejsc,więc mogłabym się przeprowadzać i zaczynać w nowych okolicznościach przyrody.Byle nie przymusowo,o co to,to nie!!Jak moi wujostwo,które po wymianie pieniądza po wojnie straciło cały dorobek i zaczynali niemal od początku.
Chyba kobiety są bardziej otwarte na zmiany niż faceci.W każdem bądź razie popieram marzenia.
Hanna
Hanna, mam podobnie. Byłabym w stanie przeprowadzić się np. w góry. Rzecz w tym, że chyba nie chciałoby mi się drugi raz "uzdatniać" domu i gumna. Gdyby było mniej więcej gotowe, to lecę:)
UsuńJa dla Jednej Takiej (juz ona wie ktora to!) co widze na FB nieruchomosci jakies wiejskie to ppodrzucam...mam p odrzucac i tu? bo jest mrowie. i ruiny zupelne i takie do wprowadzki badz do koncowego wykonczenia (by dac troche miejsca indywidulanym gustom i upodobaniom)
Usuńmnie podpowiada Morizon, takie w typie,wieś, las, stara chałupa, to się gapię na nie. Tak jak Hana nie miałabym siły na wielki remont i czekanie aż krzaki znowu urosną. Coś przyjemnego, gotowego do małego retuszu...i gotwkę na resztę życia, żeby już nie musieć się kopać z koniem.
Usuńno, ten sam Mozrizon...raz spojrzalam na jakas zapyziala chalupe i od tej pory mi podsuwa inne...
UsuńMnie też podsuwa:)))
UsuńZ jeziorem? Z jeziorem to bym brała......
UsuńBarbara
Rabarbaro,komary Cię zjedzom:)
UsuńTrochę się tego bojam..... ale zawsze marzyłam żeby tak sobie siedzieć i patrzeć na zachody słońca nad jeziorem....... i kocham pływać :)
UsuńBarbara
marzenia jak ptaki :) cudnie, że swoje realizujecie, piękny ten Wasz kawałek świata :) ja podziwiam, ale taki dziwoląg jestem, że dobrze mi we własnej skórze i na własnym kawałku podłogi, w mieście, i na łono przyrody rzadko mnie ciągnie chociaż je często podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńElaja, z marzeniami to trochę tak jest, że jeśli człek ma to, co do szczęścia mu potrzebne, to i nie szuka. I bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńPoczytałam sobie i tak mi z tego czytania wychodzi, że marzenia w większości mamy takie , nomen omen ;) przy ziemne ;))). Mamy, bo ja też takie miałam i się spełniły i spełnienie trwa :)).
OdpowiedzUsuńDo uwagi Hany o strachu, obawach i wątpliwościach dodać chciałam, że jak się jest bardzo młodym (a ja taka byłam, kiedy rzuciłam się chwytać to moje marzenie) to nie ma się ani obaw ani wątpliwości, za to ma się absolutne i bezczelne poczucie że ze wszystkim człowiek sobie poradzi. Póżniej istotnie nie jest to już tak prosto bo jak pisał WIELKI "to rozwaga czyni nas tchórzami" ;)))
A co z innymi marzeniami? Może któraś marzyła o ciekawym zawodzie, odnoszonych w nim sukcesach, o poznawaniu wielkiego świata, tworzeniu ? Przecież niekoniecznie musi to być sukces opisywany w mediach, sukcesem jest być dobrym nauczycielem, lubianym przez uczniów, dobrym lekarzem, życzliwym, pomocnym człowiekiem. Tylko czy o tym marzymy?
Barbara
O tym nie marzymy ale wprowadzamy w zycie.
Usuńwznioslych marzen jakos nigdy nie mialam, slawa etc mnie nigdy nie interesowaly, jak rowniez posiadanie za duzej ilosci pieniedzy, bo z tym to nie wiadomo co zrobic i jest klopot ;))
Moze z tym powiedzeniem WIELKIEGO to jest tak, ze od jakiegos pewnego wieku ryzykujemy (najprawdopodobniej) zbyt wiele - jakas wyczekana stabilizacja, swiety spokoj, pozycja (ale nie mowie o karierze ani nic takiego, ale nasza pz=ozycja w jakims naszym swiecie, nie jestem pewna czy to dobre slowo). ale wtedy, kiedy byly one wyczekane i wypracowane...to tak jakby odrzucac zdezaktualizowane marzenia, na ktore sie pracowalo...
a w mlodosci to rzeczywiscie kazdy WIE, ze swiat podbije, swiat jest nasz i zycie bedzie fantastyczne. a - i bedziemy w miare bogaci.
do bycia dobrym nauczycielem czy lekarzem trzeba miec prawdziwe powolanie...ja bylabym okropnym nauczycielem....
Tak, jeśli nam dobrze z tym co mamy, lubimy ten świat i ludzi wokół nas, to tak, ale jeśli nie i może chciałoby się zmian a tu rozwaga nam szepcze, że siły już nie te, ludzie wcale nie muszą się trafić lepsi i ...i.... wiesz, jak marzenie w dotknięciu okaże się nie takie to to bardzo jest bolesne
UsuńOj, z bogactwem to może być kłopot ;), jak rozbrajająco powiedział mi kiedyś miejscowy murarz, pan Franek -" wie pani, ja to bym nie chciał wygrać w totolotka, bo co ja bym zrobił z taką kasą?? no bym pił i pił i bym się zmarnił, to po co mi?"
Sława i stanowiska to chyba też kłopot.
Barbara
ps - ja to chciałam wyjść za leśniczego ;))
UsuńBarbara
Ja natomiast chciałam zostać leśniczym. :-)
UsuńNo i to wyjaśnia dlaczego tak Cię lubię :)))), leśniczy z końmi ! nie może być lepiej ;))!
UsuńBo w końcu liczą się marzenia i pragnienia, co tam fakty ;)!
Barbara
Nie wiem o co blogerowi idzie z tą pustą przestrzenią, może to pole do marzeń?
UsuńBarbara
Barbaro ja marzyłam przez pół podstawówki i szkole średnia żeby być lekarzem medycyny sądowej:-) ależ to pasjonujący zawód.
UsuńAa - i ja chciałam zostać zootechnikiem więc sama widzisz, wszystko się układa i pasuje ;), nawet literki alfabetu ;)) (kto powie A musi powiedzieć B no i prosta zawsze biegnie od a do b)
UsuńBarbara
Czeko i czemu zrezygnowałaś?
UsuńBarbara
Proza życia...o odarcie z marzeń jeszcze przed startem, trzeba było mieć dużo kasy albo przynajmniej znajomości i mnie ani jednego, ani drugiego.
UsuńMnie się podobała praca w laboratorium, te wszystkie kolby, palniki, menzurki, mikroskopy, ale z chemii byłam kiepska, więc potoczyło się inaczej.
UsuńCzeKo, przypuszczam, że Kathy Reichs jest ci nieobca?
Usuńdobry wieczór, Kurniku :)
Przyszłam dzisiaj do domu z właśnie kupioną książką, odwijam z paczki, otwieram na chybił trafił i czytam - "Jeśli będziesz kupował posiadłość ziemską(...)". A u Ciebie taki tekst - nic tylko to znak i powinnam usiąść i czekać na swojego Ognia. :)
OdpowiedzUsuńNo ale przecież co Cię powstrzymuje przed tłumaczeniem wielkiej literatury? Wielką literaturę na ogół trzeba tłumaczyć w wolnych chwilach, bo nie płacą, i nawet jeśli już jest przetłumaczona. A z jakiego języka?
Cudnie masz mimo nietypowych rumaków (a może właśnie zwłaszcza)
Czajko, może to znak, że ogień powinien zapłonąć w Tobie :).
UsuńBarbara
Czajko, znak! Znak jak amen w pacierzu! Czekaj przynajmniej na białego konia:)))
UsuńOj tak, do szuflady czasem sobie coś machnę, a potem porównuję z wielkimi i wychodzi mi, że nie jest zle. Zawodowo marzenie mi się poniekąd zrealizowało, bo jestem dobrym tłumaczem, na co mam dowody. Jakoś tak się to potoczyło, że tłumaczę sztuki teatralne dla dzieci i nie tylko. I jestem w tym dobra, nie boję się tego słowa. W tej chwili problem polega na tym, że język francuski jest w odwrocie. Zalała nas fala literatury i w ogóle wszystkiego ze strefy anglosaskiej. Jednak póki co jakoś rzezbię. Nie stronię od tłumaczeń różnej maści - dla chleba. Poza bardzo specjalistycznymi tekstami technicznymi, bo nie kumam ani po polsku, ani po francusku.
Szkoda Hana, że nie piszesz o swoich teatralnych tłumaczeniach.
UsuńNo właśnie Hano,a czemu się nie chwalisz.Fajnie by było w towarzystwie zabłysnąć tekstem:aaa,to tłumaczyła moja znajoma Kura:)
Usuńa te tance afrykanskie? Techniczne jak cholera, choc z dziedziny antropologii, hrehre.
Usuńchcialabym byc tez dobrym tlumaczem...
Ojtam, czym się chwalić i jak? Normalna robota jak każda inna. Lubię ją i wielbię, pewnie dlatego mi wychodzi.
UsuńOpakowana, afrykańskie tańce to inna technika jednakowoż, taka bardziej kurturarna:)
A co powiesz o tym: A. J. Greimas "Porównawcza nauka o micie, Ku teorii interpretacji opowiadania mitycznego" (oba teksty z Du Sens I) i "Ku semiotyce topologicznej". Jeśli idzie o skalę trudności, to dzieło mojego życia.
Padam do nog!!!
UsuńMoi rodzice poznali się w zespole folklorystycznym. często opowiadali, lak było fajnie, uczyli nas kroków ludowych tańców i od dziecka marzyłam, żeby tańczyć w takim zespole. więc kiedy w naszej szkole wywieszono ogłoszenie o naborze do tego właśnie zespołu, poleciałam do mamy i powiedziałam, że ja też chcę! A mama... nie pozwoliła mi! Mimo próśb i płaczu! Miałam wtedy jakoś 13 lat i swoje marzenie zrealizowałam dopiero 10 lat później. Wtedy po prostu zawiadomiłam mamę, że wstąpiłam do zespołu, na co stwierdziła: cóż, jesteś dorosła. Nawiasem mówiąc dowiedziałam się na własnej skórze, dlaczego mama nie chciała mi na to pozwolić:) Faktycznie, jak pisze Opakowana, niektóre rzeczy po prostu wprowadzamy w życie; zawsze myślałam, ze wyjdę za mąż, będę miała mieszkanie, dwoje dzieci... i tak jest. Ale nie zrealizowałam marzenia o byciu kosmonautą, a marzyłam o tym od pierwszego lotu człowieka w kosmos. Interesowała mnie astronomia, gwiazdozbiory, planety, księżyce, znałam kolejność lotów w komos, członków załóg, rok wyprawy... Potem okazało się, że jeszcze trzeba być bardzo dobrym z przedmiotów ścisłych, a ja może byłam dość dobra, ale nie BARDZO. I jeszcze mieć końskie zdrowie. Zostało mi zainteresowanie literaturą sf (do dziś) i tak duża wiedza z dziedziny astronomii, ze w szkole średniej miałam piątkę kompletnie się nie ucząc. Teraz, niestety, dużo pozapominałam. O domu nad morzem, na wsi pisałam już poprzednio, ale to marzenie trudne do zrealizowania, chyba że się zdarzy jakiś finansowy cud :)
OdpowiedzUsuńTo piękne marzenie Ninko :))! I choć niespełnione to chyba dało Ci wiele radości :).
UsuńBarbara
Dobry wieczór Kurki.
OdpowiedzUsuńLedwo żyję, to była jednak wyprawa. Kasa też popłynęła.
Teraz się regeneruję, bo jak wyszłam z domu o 8.30, tak wróciłam o 17-tej.
Marzę żeby usiąść w fotelu z nogami w górze i idę marzenie spełnić.
Dobry wieczór Kurniku! Śpiący wieczór, znów po południu się rozpadało.Jutro obiecuje sobie,ze wezmę sie za sprzątanie,dzisiaj szkoda mi było dnia i poszłam odwiedzic kicię .
OdpowiedzUsuńNadal biedulka jest zestresowana,mniej niż na początku,ale z kotką rezydentką są nadal na warcząco niechętnej ścieżce. Szkoda mi jej, 3 tyg. i niewielka zmiana:(
U mnie już 6 tygodni wzajemnych animozji. Śpią osobno, jedzą zgodnie obok siebie, tylko mój chce się bawić, a ona nie. Wtedy on ją goni , a ona go bije. Apetyt mają, sierści nie gubią, już chyba tak zostanie.
UsuńEwa2, zdradz co nabyłaś drogą kupna.
UsuńDora, spokojnie, w końcu ustalą sobie wzajemne zależności. Czasem to tak trwa.
UsuńHano, niby tak,ale reakcja bardzo nieciekawa,kiedy rezydentka sie zbliża to burasia potrafi aż pianę z pyszczka puszczać z nerwów.
UsuńJest już na blogu.
UsuńDoro a nie pomagają takie różne spraje na obniżenie kocich nerwów?
UsuńChaliera Dora, niefajnie. Może właśnie feliway?
UsuńMa jeden specyfik,do zjadania, feliway troche trudny w uzyciu,bo kotka jest zasadniczo w jednym pokoju,gdzie czuje ise najbezpieczniej, wychodzi z niego,kiedy innych nie ma, no i w takim razie gdzie go umiescic? Ale kupię i zaniosę.Ciotka się stara,zeby jak najmniej stresu miały ,ale to tez źle,zeby całkiem separować ich od siebie.
UsuńMój Rysiunp. miał takie momenty podczas podróży:(
Ja bym umieściła w tym pokoju gdzie ona się bezpiecznie chowa,stamtąd będzie wychodziła już"uspokojona".Tak myślę.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńno ale ten preparat feromonowy powinien oddzialowywać na oba koty,by oba były lpiej nastawione do siebie nawzajem,wiec umieszcza sie go w pomieszczeniu gdzie razem czesto przebywaja i najlepiej zeby było zamkniete,bo inaczej nie odniesie skutku.U nas, kiedy pojawił sie Luther niewiele pomogło,tak szczerze mówiąc, mimo ,ze wszystkie 3 koty czesto przebywały w moim pokoju.
UsuńDora, zapytaj Gosiankę, jest fajny lek na takie okoliczności, ale zapomniałam nazwę. Dawałam go Czajnku i Malince na początku drogi.
UsuńKurki,co ma być to będzie.
OdpowiedzUsuńZrelaksujcie się przy Doris Day https://www.youtube.com/watch?v=xZbKHDPPrrc
Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką,
pytałam mamę, jaka będę,
czy będę piękna, czy będę bogata,
oto co mi powiedziała:
Que sera, sera*,
co ma być, to będzie,
przyszłości nie zobaczymy,
que sera, sera,
co ma być, to będzie.
Gdy byłam młoda, zakochałam się,
zapytałam ukochanego, co nas czeka,
czy będzie kolorowo, dzień po dniu,
oto co mój ukochany powiedział:
Que sera, sera,
Hanna
Hanna,wciło mnie na amen:)
UsuńDora, co nie?;)
UsuńLubię od czasu do czasu stare,znane przeboje.Jak inzynier Mamoń z Rejsu;))
Hanna
Dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńAch jak dobrze tu trafić, masz rację - marzenia trzeba brać za rogi!
Skorpionie pandeMonio, ależ masz ksywkę! Rozgość się i znajdz sobie wolną grzędę:)
UsuńTrzeba brać za rogi, najwyżej się nie uda!
Najpierw byłam pandeMonią, ale każdy mówił per Skorpion. No to zremiksowałam.
UsuńSiedzę na siódmej od góry po lewej stronie, tuż przy schowku na szczotki :)
Dobra, to ja też pozostanę przy Skorpionie. Uważaj, drzwiczki od schowka lubią się otwierać samoczynnie i przestraszać Bogu ducha winne Kury:)))
UsuńTrza chyba Kurnik powiększyć,bo ciutkę ciasno się robi;)
UsuńHana od kiedy w Kurniku czymie się szczotki i po co? pytam spokojnie
UsuńBarbara
Baśko, jak to po co? Do sprzątania wybiegu! I odlatywania!
UsuńOrko, spoko damy radę!
UsuńZdawało mi się, że nie używamy tego strasznego słowa "sprzątanie" ;), odloty owszem.
UsuńBarbara
oj, trzeba rychtowac dobudowke jaka albo inne werande oszklone...
UsuńBaśko, głównie odlatamy, ale czasem chce Wam się pogdakać, to ktoś musi sprzątnąć wybieg i przynajmniej pozamiatać, nie?
UsuńMyślałam, że otwierasz i robisz przeciąg ;)))
UsuńBarbara
Witaj Rabarbaro:)A reszta niech se śpiom:)
UsuńA nie śpiom!
UsuńWitaj Orko :)) jak Panda na te jesienne zimna i wilgoć?
UsuńI witaj Agniecha :)! a wiesz, ja w dzieciństwie jeżdziłam z moim Dziadkiem na targ koński w Skaryszewie, to był TARG !!!!!
Napisz co ciekawego jest na Twoim targu w miasteczku :) uwielbiam targi wszelkie :)
Barbara
Hmmm. Ciekawie opowiedziane. Czy nadal mieszkacie w Wielkopolsce?
OdpowiedzUsuńBalum, tak, w Wielkopolsce bardzo środkowej!
OdpowiedzUsuńMacie takie,jakieś przyziemne marzenia.Ja to mam wielkie marzenie!!!Niestety,nie mogę napisać bo do 22 jeszcze trochę a rano po 6 jak wpadną to mi Pandę zestresujom a nie daj buk,jeszcze życia pozbawiom życia;)
OdpowiedzUsuńbez jednego"życia":(
UsuńCzyżbym się domyśliła?
UsuńNie , jednak się nie domyśliłam. Wydawało mi się.
Usuńchyba dobrze myślisz;)
UsuńOrko, ja też chiba wiem:))) I podzielam. Ninka załatwi zsyłkę w kosmos.
Usuńale bez powrotu!!!
UsuńOrko, mogę dołączyć do Twojego pięknego marzenia?
UsuńTG-oczywiście!Zawsze to w kupie raźniej a i może...marzenie będzie można spędzić?;)
UsuńOrko,bardzo tajemniczo to zabrzmiało!
OdpowiedzUsuńHaa,bo ja od dziecka mam jakieś,takieś nie realne marzenia.Może to i dobrze,bo są nie do spełnienia a i nie muszę analizować,żałować,dlaczego mi się nie spełniły;)
Usuńdobry wieczór! Hano, opowiedz choć trochę o tych sztukach, które tłumaczysz/tłumaczyłaś.
OdpowiedzUsuńNie wiem TG co chciałabyś wiedzieć? Jest ich kilkadziesiąt.
Usuńno, to już czegoś się dowiedziałam :)
Usuńgratuluję! to całkiem pokaźny dorobek.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńcoś tam już sobie wyguglałam :)
UsuńTG, proszę - to jedna z pierwszych i ulubiona.
Usuńhttp://www.teatrtelewizji.tvp.pl/595634/olbrzym
A to jedna z drugich:)
Usuńhttp://www.teatrtelewizji.tvp.pl/594359/ramdam
:*
Usuńale narobiłam sobie apetytu.. przeczytałam "teatr telewizji", ucieszyłam się, że będzie w archiwum, i figa.
dobranoc :)
A, i jeszcze chciałabym mieć kilka fajnych kapeluszy, nawet wiem jakich, ale takich nie ma nigdzie. I kaszkiety ze dwa fajne. Chyba w końcu będę zmuszona sobie uszyć :)
OdpowiedzUsuńAniuM., powiedz jakie. Wiesz że Kurnik jest w tej mierze wszechmocny?
UsuńPowiem, a nawet pokażę. Jutro :)
UsuńCzekom.
UsuńZ bardzo przyziemnych marzeń, to marzą mi się ŁADNE WYGODNE buty. W tej chwili najepiej chodzi mi się w adidasach, ale wiadomo nie zawsze można. Póki co wygodne nie lubi się z ładnym.
OdpowiedzUsuńEwa2, mam wygodne z ładnym, to się czasem zdarza:)
OdpowiedzUsuńa ja mam ladne i w 75% wygodne. liczy sie?
UsuńDobranoc Kureiry, ślicznych snów!
OdpowiedzUsuń***********************************
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=Cy6Pfq4kMk4
:)
***********************************
Dzien Dobry, szary jak diabli! ponury tyż!a trzeba na Dołek za owocami.bez owocow ani rusz. no i warzyw tez nakupic, jakis czas bede w domu, wiec trzeba zaopatrzyc sie wlasciwie. Poszlabym na piechte, ale chyba bedzie padac.
OdpowiedzUsuńMilego dnia!
Ciagle mysle o moich marzeniach..juz sie boje marzyc, marzylam o domu w Andach i mam, piekny, piekny teren ale tam nie moge mieszkac, mieszka tam sobie pewna mila goralka Margarita..a jam w Warszawie. i nie wiadomo kiedy wroce i czy wroce...chcem domek kamienny w Porgtalii w zamian, malutki, ogrodek tez malutki, z widokiem na winnice i rzeke Douro albo na Atlantyk, do corki by bylo nie daleko, by Fofi mogla do Gradzi zagladac tudziez Andrea na koniach obie. Moze? kto wie!
UsuńGrazyna - do boju! jako, ze wiesz, ze momzesz spelniac marzenia to siup!!
UsuńChetnie do Ciebie w tej Portugalii przyjade.
Ale by bylo milo! juz sie rozmarzylam!
UsuńTak Grażynko :), to marzenie które trzeba szybko zrealizować :)))♥, bo ja tak wstałam przed świtem, patrzę na ołowiane, piękne niebo.... na złote i białe brzozy trzepotane wiatrem..... na złote listki wirujące.....myślę o moich śpiących niedaleko wnukach, o tym że niedługo znowu będę przytulać te małe rączki.... i wiem, że już nie chcę marzyć, dostałam tak wiele :), nie można być zachłannym.
UsuńDobrego, pięknego dnia Dziewczyny-Kurki :))!♥
Barbara
Ha,Grażynko ubiegłaś mię, jak czytałam co naprodukowały wczoraj Kury;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście szaro-buro, też jadę po aprowizację.
Miłego..
Hanna
MIlego! pewnie bede musiala zasiasc za kierownica czerwonego autobusika, czyli fiacika 600.
UsuńSobotnie dzień dobry.
OdpowiedzUsuńWiatr trochę przegonił chmury, 10 stopni, dziwna pogoda.
Miłego dnia.
Dzien dobry Ewo, jeszczem w lozu, ale zwloke sie i pojde na targ! w te ponurosc!
Usuńja to tak sie budzilam i zasypialam od po piatej, Krasnale dawali popalic rodzicom...mysle, ze teraz wszyscy zasneli, to siedze cicho...
Usuńzanosi sie na slonko....
Ogarnęłam się i czas ruszać w drogę. Jadę do Tarnowa na grób rodziców, bo potem nie dam rady, tak się poskładało, że byłabym dopiero w środę. Może też pojadę.
UsuńCześć Kury! Szaro ale niezbyt zimno. Wybieram się na targ do miasta. Jak to brzmi podniośle. I może nie będzie padać... I może coś w końcu zrobię w ogrodzie dzisiaj...
OdpowiedzUsuń