Filozofia, psychologia, medycyna i pewnie parę jeszcze innych nauk, od zarania dziejów poświęcają mu wiele uwagi. Ja jednak tak od siebie. Charakterystyczne jest to, że nad sensem życia zastanawiają się głównie nastolatki płci obojga i... kilkudziesięciolatki. Ci pierwsi, bo jeszcze go nie dostrzegają, a ci drudzy, bo często już go utracili.
Młodzi dorośli i dorośli specjalnie na co dzień nie zastanawiają się nad celem i sensem swego życia. Ono samo jest celem; jest tyle rzeczy do zrobienia, a perspektywa końca tak odległa, że pytanie o cel i sens istnienia na tym świecie wydaje się wręcz bez sensu. A jeśli już, to taka myśl przychodzi do głowy w sytuacjach kryzysowych. Im jednak jesteśmy starsi, tym częściej, a czasami wręcz natrętnie zadajemy sobie to pytanie. Najtrudniejsze w tym jest to, że odpowiedź często bywa nieoczywista. Przyznam, że w okresie mojego zawodowego życia w którym parałam się nieco terapią, ten problem moich pacjentów był dla mnie najtrudniejszy. Jak bowiem wskazać drogę do odnalezienia sensu życia osobie starszej i samotnej, bez rodziny, po stracie partnera życiowego, bez bliższych kontaktów z innymi ludźmi, bez żadnej pasji, w dodatku niewierzącej?
Dzisiaj, kiedy sama mam często potrzebę odnajdywania tego, dla czego warto żyć, wiem że trzeba szukać blisko siebie. Tuż "przy ciele" wręcz. I tak na pierwszym miejscu postawiłabym egoistyczne przyjemności – bez żadnych tabu i ograniczeń, wszystko, na co tylko mogę sobie pozwolić, a co niczego nie ujmuje bliznim. I pielęgnować bliskość z ludźmi – ona na ogół daje tej przyjemności najwięcej. A najlepiej, jeśli można dzielić tę bliskość tak „na styk”, „przy ciele” właśnie. To przenośnia, ale jakby co, to wcale nią być nie musi. Hedonistka powiecie? W porządku, biorę.
(to mówiłam ja - MartaMarta).
PS. Pamiętajcie o Wyrzucie (zakładka).
Nie czytam. Piersza
OdpowiedzUsuńNo to teraz, kiedy zasiadłam na pudle mogę czytać.
UsuńTrudny temat zadałaś Marto-Marto.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tu i teraz warto choćby dla podziwiania urody świata, tego daleko i blisko. Piękne zdjęcia mi to uprzytomniły.
Równocześnie, tyle, że ja przeczytałam. :-))
UsuńNo właśnie Ci wierzący to przynajmniej mają rano i wieczorem kościół, koronkę w Radio Maryja, czytanie książeczki do nabożeństwa, różaniec...
OdpowiedzUsuńMnemo, nie jestem pewna, że codzienne modlitwy nadają życiu sens. Są tacy, którym nadają, ale większość odbębnia w imię bliżej nie wiadomo czego.
UsuńJa tak sarkastycznie tylko...
UsuńWiem, Mnemo, wiem...
Usuńja tez wierze, ale w innych bogow. i wierze gleboko. ale jakos nie pasuje u mnie w glowie do sensu zycia...
UsuńMnemo; a Ci mniej wierzący może Tuwima i Gałczyńskiego np., Jeszcze niedawno powiedziałabym, że Trójkę zamiast Radia Maryja, ale teraz juz nie wiem...
OdpowiedzUsuńRzadko zastanawiam się nad sensem życia, może dlatego żeby nie odkryć, że jednak życie nie ma sensu...
OdpowiedzUsuńJednak bardzo chcę żyć, bo gdybym nie chciała to by mnie już..nie było.
Chyba lubię istnieć, czuć...
Piękno świata to też dobry pretekst...
Marija, dla mnie jesteś świetnym przykładem kogoś, kto widzi sens w każdym gówinku i potrafi się tym cieszyć. Zawsze masz pół szklanki pełnej!
UsuńBo staram się o to z całych sił, jak ich nie mam to się nie odzywam ;)
UsuńMarija, w takim razie sprytnie się kamuflujesz:))) Ale do chandry masz prawo!
Usuńniby ma prawo, ale PRZECIEZ niech wie, ze JEST zawsze do wziecia drabinka w kwiatki do wyciagania z dolow.
UsuńMario; jak pięknie powiedziałaś- "istnieć, czuć". Dzięki
OdpowiedzUsuńMarto :)
UsuńMario; to "czuć" to jest własnie to co rozumiem "przy ciele". To dla mnie między innymi jest to dla czego warto być. Czucie właśnie.
OdpowiedzUsuńMarto nie bardzo potrafię kontynuować tą myśl, bo po prostu nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, próbuję i nie wychodzi :)
Usuńpomyślałam, że odczuwanie to chyba bardziej poprawnie po polsku, ale czucie to bardziej to o co chodzi.
OdpowiedzUsuńMarta, odczuwanie jest jakby płytsze i krótsze niż czucie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Hana; "czucie i wiara..." - jak to było u Wieszcza?
OdpowiedzUsuń"Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko."
UsuńO, to to, Hana
UsuńDlaczego, że będę trochę złośliwa, nie ma tu wzniosłych słów na temat sensu życia w życiu dla innych, o poświęceniu, potrzebie pomagania itd? Kurki Kochane, choćby dla takiego Kurnika warto żyć, nawet z bolącymi plecami.
OdpowiedzUsuńEwa2; wydaje mi się, ze mówienie o sensie życia w życiu dla innych jest czyms w rodzaju tematu zastępczego dla tych, którzy nie wiedzą jak życ dla siebie. kazdy z nas ma przecież życie swoje, nie innych. A że czasem dobrze jest BYĆ dla innych, to inna sprawa
UsuńŻycie dla innych bez życia dla siebie jest wręcz niezdrowe i szkodliwe. Nie wiem czy jest coś gorszego, niż zgorzkniała stara baba, toksyczna dla siebie i swoich bliskich.
UsuńSłodkopierdzący model dzidzipiernik? ;)
UsuńZastanawiałam się, czytając, kto jest autorem. Pomyślałam, że Mika, ale jakoś to nie Jej literki, bardziej przypominał mi ten styl naszą Prezeskę, ale coś sam temat nie bardzo na Nią wskazywał, bo nasza Hanuś inne tematy tu zapodaje. Nie żebym uważała, że Hanuś żyje powierzchownie ;P
OdpowiedzUsuńWyjszło mi że to Marija, ale ma swojego bloga, więc chyba ... Marta. I zgadłam !
Cóż mogę dodać, mam te same przemyślenia, im bliżej końca, tym smutniejsze, tym bardziej, że w Polsce naszej kochanej zaczynają wyłazić straszne, ukrywane od lat , demony , które podsyca sekta Prezesa, tfuuu, przesika.
no taaaak.. prezesika, ale kto wie, może to był dobry błąd ;P
UsuńSonic, piękne przejęzyczenie! A niech się przesika! Najlepiej publicznie i na drabince. Hańba będzie bardziej widoczna.
Usuńsorry, dla mnie to nawet mógłby się poosraaać, że tak z fransuska polecę ;P
Usuńnajlepiej ze strachu przed kobietami stojącymi pod jego oknem na kolejnym marszu!
Sonic, może i tak było, a kto go wie?
UsuńHhahahha , pewnie schowali go w schronie na działce Macierewicza :)
UsuńNa terenie POD.
UsuńBez okurarow przeczytalam "na terenie ZOO"...
UsuńEwa2, może dlatego, że pomaganie to część sensu życia? i oczywistość? Może nie dla wszystkich, ale to jest (powinien być) ludzki odruch. Co do poświęcania się - dyskutowałabym. Poświęcanie się zawiera w sobie martyrologię i - hm - przymus? Chyba że komuś poświęcanie się sprawia przyjemność. Zresztą to zależy dla czego i dla kogo się poświęcamy.
OdpowiedzUsuńNapisałam to trochę nie na serio, bardzo mi trudno dyskutować o sensie życia. Wiem jedno, że denerwują mnie takie właśnie, wygłaszane z namaszczeniem komunały na temat sensu życia. Zetknęłam się niedawno z "uduchowioną" osobą, która z patosem opowiadała jak to cierpienie nadaje życiu sens. Dla mnie, przyziemnie, skoro żyję to chyba już się nad sensem nie bedę zastanawiać.
UsuńEwa2, brednie o uszlachetniającej roli cierpienia w życiu doprowadzają mnie do szału. Co jest szlachetnego w tym, że człowiek śmiertelnie chory wyje z bólu? Albo matka, która właśnie straciła dziecko? I wiele innych dramatycznych sytuacji. Ktoś, kto te brednie wygłasza najwyrazniej nie ma pojęcia o cierpieniu.
UsuńTyle jest wokół cierpienie, ze mam czasami wrażenie, ze ktoś się nim karmi i napawa.
UsuńRucianko, głównie ci, co te brednie wygłaszają.
UsuńNiewykluczone.
UsuńMoze takie zycie dl aisbie to recepta na zycie, jak sie nie ma wlasnej recepty, albo cos sie zatraci gdzies, moze cos okropnego sie wydarza i nagle oska zycia sie odmienia, ze ja to pyl, ale dla kogos moze jestem czyms wiekszym niz pylek....tak gadam, bo nie wiem.
Usuńczuje, ze m.in. zyje dla dzieci, ze glupio nie zyc dla nich, bo fajnie jest miec Rodzicow.
sensu w zyciu nie znam, nie potrafie okreslic CO nim jest. uwazam, ze ze wszechswiatem w tle, to jestesmy mroweczkami, ktore tak liza sobie jakas sciezynka, cos tam dlubia, cos majstruja, wydaje im sie wazne...czasem jak jade samochodem, a wlasciwie j a d e strasznie powoli w korku to widze jakies ptaszki, jakies koty na oknie i sobie mysle, ze tez sa czescia tego wszechswiata, zajete swoimi sprawami, poza ktorymi nic sie nie liczy...to ich wszechswiat, jak i ten tych mrowek. I czy one sie zastanawiaja nad zagadnieniami egzystencjalnymi? i czasem sobie mysle, chaliera, skupuje te wloczki, materialy, nici, szydelka...i na cholere to? wszechswiat i tak nie zauwazy, roznicy nie zrobie, garb dzwigam i tyle.
wydaje mi sie, ze niczego z sensem nei napisalam, ale co m i szkodzi....
Nie wiem jak to przystępnie ująć, ja w pewnym sensie bujam w obłokach. To znaczy mam swoje wyobrażenie po co tu jesteśmy. Odkąd pamiętam, to ważne było pomaganie, żeby świat dzięki temu stał się odrobinę lepszy. Oczywiście nie mam poczucia misji, tylko mam taką własna ścieżynkę którą sobie drepczę. Niezbyt jestem ze swej "działalności" zadowolona, chciałabym móc robić więcej i lepiej i to jest moja szklanka do połowy pusta. No i tęsknię za tymi, których już nie ma ze mną tutaj.
OdpowiedzUsuńRucianko, a nie ma tej Twojej ścieżynce takiego przystanku na którym to Tobie byłoby dobrze (lepiej)?
UsuńJakoś tak w ten sposób nie myślę, nie jest mi źle, los mi dał dużo i doceniam to.
UsuńRucianko;a spróbuj sobie powiedzieć zamiast "nie jest mi źle",- "jest mi dobrze" - daje się? Nie lepiej brzmi?
UsuńOszem, brzmi lepiej, ale to za dużo powiedziane. ;)
UsuńDużo za dużo?
UsuńTak z pół kilo, hrehre.
UsuńNo, to trochę jest
UsuńRucianko, sądzę że każdy tzw. przyzwoity człowiek ma swoją ścieżynkę. Jest nią już choćby to, że nie czyni zła. Gdybyś była bardzo zadowolona ze swojej "działalności" mogłoby to oznaczać, że tak naprawdę robiłaś to dla siebie. Zresztą chyba w każdym dobrym uczynku jest element egoizmu.
OdpowiedzUsuńTak, tak Hano; większość koncepcji teoretycznych jest za tym, że prawdziwy altruizm nie istnieje. W każdym tzw. dobrym uczynku mamy swój interes
Usuńno tak..
Usuńte koncepcje tworzą, a może należałoby często mówić wymyślają, ludzie tacy jak my, wy, oni i śmiem podejrzewać, że dla usprawiedliwienia własnego braku altruizmu, zrelatywizowania go
nie zgadzam się z takimi koncepcjami i łatwo podac pierwszy lepszy argument z brzegu-
jeśli taka Gosianka poświęca mnóstwo swojego czasu, pieniędzy i świętego spokoju dla ratowania życia i zdrowia zwierzaków, to ni cholery nie uwierzę, że coś tam sobie chce podbudować
oczywiście są tacy ludzie i tu też mogę podać dobrze znany nam proceder lekarzy łapówkarzy, którzy jednak raz na jakiś czas zrobią coś za darmo, by w ten sposób móc spojrzec sobie samemu w twarz i powiedzieć, przecież pomagam , mam sumienie
przez rok uczestniczyłam w takim studium u z zarządzania Marka Kosewskiego i tam nam to bardzo naukowo wytłumaczono- to się nazywa anomia pracownicza
Sonic; czy w "podbudowaniu" sobie takim jak satysfakcja i radość z tego co się zrobiło jest coś złego? A to już, zdaniem pewnej grupy teorii, wyklucza czysty altruizm
UsuńWobec tego co to jest czysty altruizm?
UsuńRobić coś dla kogoś, ale nic przy tym nie czuć?
Kurcze, nie da się nic nie czuć.
UsuńMożna pomagając komuś czuć smutek i współczucie.
UsuńSonic, wg mnie to trochę coś innego. Anomia pracownicza miała się świetnie już w komunie, tylko nikt nie nadał jej nazwy. Wszyscy (większość) usprawiedliwiała swoje złe uczynki, kradła i oszukiwała ile wlezie za usprawiedliwienie mając złodziejskie państwo, które okradało nas. W ogóle myślę, że altruizm ma się nie bardzo do sensu życia. Albo inaczej - jeśli altruizm nadaje czyjemuś życiu sens, to bardzo dobrze. Ale to już nie będzie altruizm...
UsuńKurczę, trudna sprawa... Marta jak już zada temat, to zada:)))
UsuńMarto nie ma nic złego, bo radość z tego, że ktoś inny jest dzięki nam zdrowy, najedzony, szczęśliwy w moim odczuciu może być przykładem altruizmu, jeśli my nie skorzystaliśmy z tego w żaden materialny sposób.
UsuńJeśli ma w domu jednego pysznego cukierka, na którego mam wielką ochotę, ale przychodzi moja córka i ja jej go daję, bo ona też go lubi i ja się cieszę, że ona go ze smakiem zje,, bardziej sprawia mi to przyjemność niżbym sama go zjadła, to jaki mam w tym interes? To wynika z miłości do tego dziecka i z współodczuwania radości- ja się cieszę, gdy ona może się cieszyć.
Tak jak dziewczyny piszą- nie da się niczego nie czuć, a nawet powiem, że to by było straszne- robic coś bez żadnych emocji brrrr
Wracamy do teorii, która mówi, że nie ma czegoś takiego jak czysty altruizm.
UsuńSonic, taki interes, że cieszysz się, że ona zjadła cukierka. Ale to nic złego!
UsuńNo właśnie, nie da się nic nie czuć i dlatego trudno określić czym jest czysty altruizm i czy w ogóle istnieje. Jak czujesz smutek i współczucie to znaczy że czujesz sie w jakimś sensie lepsza i to też Twój zysk (korzyść)
Usuńnie zgadzam się z tym, po prostu
Usuńnie czuję się lepsza z tego powodu w żaden sposób
mówię o sobie, może inni czują inaczej, ich prawo
Ale rzecz w tym, moim zdaniem, że tak jak mówi Hana, w tej naszej "korzyści" nie ma nic złego. Więc pal licho czy to co robimy nazwiemy altruizmem czy nie, ważne jest że robimy cos dla kogoś, cos co jest dla niego dobre. A jeśli i dla nas w jakimkolwiek sensie jest to dobre, to tylko może podnosic wartość tego co robimy. No i przyczniać się do nadawania sensu naszemu życiu. Ot co.
UsuńDla ścisłości; ja nie jestem pewna czy czysty altruizm nie istnieje. Nie wiem bowiem jaki miał "zysk" Korczak idąc na śmierć z dziećmi - zbawienie wieczne?
Usuńale moim zdaniem są osoby ktore w żaden sposób nie robią tego dla korzyści i nawet głęboko we własnym wnętrzu w żaden sposób tej korzyści nie czują, nie liczą na nią i dla niej tego nie robią
Usuńjest to dla nich normalne działanie
dopiero gdyby zaczęły odczuwać korzyść, wówczas skończyłby się altruizm, a zaczęlibyśmy mieć do czynienia z pobudkami
tak jak już pisałam- ktoś ma taką teorię, ktoś inną, nie uważam, by moja była mniej prawdziwa od czyjejś, bo niby dlaczego?
to wewnętrzne poczucie może tak naprawdę określić czy coś jest czystym altruizmem czy nie
ktoś inny z boku może miec inne zdanie, ale ono będzie sumą jego postaw i doświadczeń, co wcale nie znaczy, że będzie zawsze obiektywne
Sonic, dlatego to jest takie trudne do zdefiniowania.
UsuńZgadzam się z Sonic, ja tez nie czuję się lepsza, przeciwnie, nawet mnie to boli. Nie cierpię jak ktoś mnie pociesza,mówią, popatrz oni maja jeszcze gorzej niż ty. A czymże ja niby mam się pocieszyć, czyimś nieszczęściem?
UsuńNieno, Rucianko, z takim pocieszycielem to w kosmos! To skrajność jakaś jest.
UsuńAle to bardzo popularne u nas. Często trwa licytacja, komu gorzej i kto biedniejszy i bardziej pokrzywdzony. Nikt nikogo nie słucha, tylko czeka na przerwę na oddech rozmówcy i zaczyna swój monolog pocieszający. ;)
UsuńDziewczyny - patrzcie wyżej - ja - troche przekornie, a trochę nie, mówię wam co się w temacie mówi. Sama nie do końca opowiadam się po którejkolwiek stronie. Ale dla porządku dopowiem, że istnieje coś takiego jak podświadomość i nieświadomość. I czasami jest tak, że robimy coś, nie do końca będąc świadomymi po co to robimy. Freud twierdził, że człowiek zazwyczaj nie zdaje sobie sprawy co rządzi jego zachowaniem, choć sądzi, że zna motywy swoich działań.
UsuńKieruję się intuicją, kierowanie się rozsądkiem nie służy mi. Widocznie rozsądek mam wadliwy. Więc nie do końca u mnie tak, jak Freud twierdzi.
UsuńTzn, że wiem co robię.
Usuńa ten altruizm to wobec tego co to?
Usuńna pewno altruizmem prawdziwym nie jest robienie dobrego uczynku interesownie i zeby kazdy potemm mowil jaka jestem dobra... ale czerpanie zadowolenia bez dodatkow to chyba to jest altruizm, co nie?
Pamietam, ze moja mama kiedy juz zostala emerytka, stracila meza, zaczela szukac pasji jakowejs by nadac swemu zyciu sens...i wlasniw zapisala sie na teologie korespondencyjna, i zaczela bardzo wierzyc, tak przynajmniej mowila, i podobno to jej dalo odpowiedz co do sensu zycia...hmmm...tak mnie starala przekonac ,ze powinnam sie jednak sprawa wiary zainteresowac, bo jakze tak istniec nie majac jasny ten sens zycia. Nie przekonala mnie, a ja czy ja wiem co daje sens zyciu? Chyba jak Maria uwazam, ze lepiej za bardzo nad tym sie nie zastanawiac...po prostu zyc i robic co sie lubi, czerpac radosc z momentow, ktore sie nadarzaja, miec oczy otwarte szeroko i dostrzegac to co warte dostrzegania. Powtarzam po raz ktorys za Jose Saramago, takie zycie sie ma jakie go widza wlasne oczy.
OdpowiedzUsuńteż uważam, że sens życia wcale nie musi być sformułowany. Ważne żeby umieć czerpac z niego radość, satysfakcję, czy jak tam jeszcze to chcemy nazwać. Problem jest dopiero wtedy, gdy przestaniemy to czuć właśnie. I wtedy trzeba sięgać po nazwanie tego, dla czego chcemy żyć.
UsuńGrażyna, toć to jest właśnie to, o czym Marta pisze. Takie czucie życia, "blisko ciała".
OdpowiedzUsuńW jakiej stronie świata aktualnie jesteś?
Jezdem w Portugalii! Fofi daje mi poczucie czucia zycia!!!
UsuńGrażyna, w dodatku galopem?!
UsuńNajgalopszym z galopow!
UsuńHrehre, ale Ci się trafiło! Ciekawe co będzie następnym razem?
UsuńPrzy takim małym gejzerze energii, nie myśli się o sensie życia, tylko o przetrwaniu, hrehrehre.
UsuńZdumiałam się czytając, że Hana miała taki epizod z byciem terapeutą! A to post gościnny i jakże mądry. :)
OdpowiedzUsuńSens życia? Akceptować siebie, być swoim przyjacielem, tworzyć - być kreatywnym i robić coś dla innych. Wtedy rosną skrzydła, a to chyba dobry sens?
Gosianko; wprawdzie nie ma chyba dobrych i złych sensów, ale Twój jest fantastyczny
UsuńGosia, chcesz o tym porozmawiać, hrehrehre?
Usuńz tym akceptowaniem siebie to nie zawsze latwe....
UsuńDotelepałam się na nowy wybieg. Ale nie mam wiele do powiedzenia. Na pewno nie zastanawiam się wiele nad sensem życia, w ogóle mam wrażenie, że mało się zastanawiam. Po prostu żyję, i już.
OdpowiedzUsuńAgniecha, bo Ty łapiesz się na przedział dorosłych, którzy JESZCZE się nad tym nie zastanawiajo.
OdpowiedzUsuńOraz tych, którzy czytają po łebkach.
UsuńDorosłych? Są tacy, którzy twierdzą, że nie jestem dorosła. Może dlatego się nie zastanawiam.
Nastolatką też nie jesteś, to mamy jasność!
UsuńPrzemyślę.
OdpowiedzUsuńBo pewnie masz rację.
Z tym szukaniem styku. Kiedy przepalają się styki...
UsuńTo trzeba wymienić korki? :-)
UsuńAniu M; te styki się nie przepalają, najwyżej nie kontaktują i na ogół dają się naprawić
Usuń:)
UsuńTrzeba zmniejszyć napięcie lub natężenie. ;)
UsuńAlbo poprawić izolację.
UsuńChyba to niezbyt wskazane, prawda MM?
UsuńCo Rucianko? - poprawianie izolacji? - zgadzam się, nie bardzo wskazane
Usuńi byle z daleka od wody...
UsuńStyki się nie przepalają, tylko odbiegują. Mój mechanik wie co mówi.
OdpowiedzUsuńOczywiście że odbieguja. A jak jak odbiegują, to moga przybiegnąć
UsuńTylko impulsu im potrza. Stykom znaczy.
UsuńŻałuję,że temat nie pojawił się wcześniej,byłabym mądrzejsza i może bardziej pomocna.Dzisiaj sąsiadka zapytała mnie o sens życia po śmierci jej ukochanego męża(zmarł wczoraj)Trudna to była rozmowa,nie jestem Fachowcem.
OdpowiedzUsuńTrochę ciężki dzień dzisiaj był,chandryczny i melancholijny,na okrągło słucham Andrzeja Poniedzielskiego i Jego "Tęsknij za kolejnym dniem"-
"Tańczmy,jak zagrają
nuty losu,krople dni
Sny tak pięknie tęsknią
do niedawnej szczęścia łzy
Ty,nim skrzydło nocy czarnej
rzuci szary cień
Tęsknij,za kolejnym dniem,
Tęsknij,za kolejnym dniem.
Tęsknij-tylko z Tobą
minie cały świat
Dźwięczmy struną potrąconą
przez różaniec lat
Podaj duszy łyk nadziei
a marzeniom tlen
Tęsknij za kolejnym dniem.
Tęsknij-tylko z Tobą
minie cały świat
Dźwięczmy struną potrąconą
przez różaniec lat
Dotknij nieba myślą senną
ale z każdym z tchnień
Tęsknij,za kolejnym dniem,
Tęsknij za kolejnym dniem.
Myślę,że warto tęsknić za kolejnym dniem,i żyć choćby dla piękna tego świata.Dziewczyny dzięki,dzisiejszy temat to balsam na moją duszę.
Elżbieto - piękny pean na rzecz radości i woli życia
UsuńDziękuję Marto,tak dzisiaj czuję:)))
UsuńElu J. tego się trzymam - tęsknię za kolejnym dniem, dalej staram się nie. Nie zawsze to wychodzi.
OdpowiedzUsuń♥♥
UsuńDobranoc,czas odpocząć.Miłych snów♥
OdpowiedzUsuńTymczasem ja mówię dobranoc. Sen miła rzecz, czy ma się jakoś do sensu zycia?
OdpowiedzUsuńWybaczcie, ale jakoś nie mogę napisać nic mądrego.
Dobrej nocy życzę.
Ewa2, ma się, jak najbardziej! Wszystko, co sprawia Ci przyjemność!
UsuńA ja sobie myślę że w życiu najważniejsze jest samo życie ( tak z doktora Marka na mnie spłynęło ). Istnienie świadome czy tylko wegetacja, jakie to ma w gruncie rzeczy znaczenie kiedy możemy być. Po prostu, bez usprawiedliwień i wielkiego gryplanu dla ludzkiego istnienia. Podłe życie, ból którego boimy się bardziej niż śmierci, wyczerpywanie się baterii - to nam zazwyczaj doskwiera kiedy tak na poważnie zastanawiamy się nad sensem istnienia ( zawodowych zastanawiaczy pomijam ). Refleksje ludzi młodych nad życiem i powodami dla których warto żyć - no cóż, zacytuję Agathę "Młodzi ludzie sądzą że starzy są głupi, starzy wiedzą że to młodzi są głupi". Młodzi stawiają pytania i zazwyczaj zdrowo błądzą zanim z wiekiem dojdą do jakichś konkluzji, starzy często doszli już do tego że znają odpowiedź dla siebie, czym konkretnie dla nich jest sens życia. Podejrzewają nawet że mogli takie pytanie kiedyś zadawać i teraz na nie odpowiadać bo prosu istnieją. Mniemanologicznie rzecz ujmując - sensem istnienia jest istnienie, cała reszta to przyjemność ( lub też nieprzyjemność )istnienia.
OdpowiedzUsuńTaa, alem się wypowiedziała, he, he.;-)
TabaA, pięknie się wypowiedziałaś, a co! Oj błądziło się, błądziło! Nadal się błądzi, ale w mniej zasadniczych kwestiach. Dostrzega się i docenia zupełnie inne rzeczy i wartości niż np. 20 lat temu. Sama nie wiem i często o tym myślę - czy to kwestia życiowego doświadczenia i "zmądrzenia", czy taka fizjologiczno-rozwojowa prawidłowość, co właściwie jest równoznaczne.
UsuńDobranoc Kury, by sie zachwycić kolejnym dniem, mus się przespać:)
OdpowiedzUsuńJa też dobrej nocy Kurom życzę. I pięknego dnia następnego. I następnego, i .....itd
OdpowiedzUsuńAleśmy poszły!!! Dobranoc!
OdpowiedzUsuńNie ma żadnej wspólnej odpowiedzi. Tak jak nie ma jedynej racji i nie ma patentu na prawdę. Każdy widzi to samo w inny sposób, własnymi oczami ( duszą?). Nie wiem czy to dobrze, czy źle, bo prostą kobieciną jestem. :)
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba wpierw pokochać siebie, by móc coś dla innych. Sens życia to umiejętność bycia szczęśliwym samemu ze soba. Jeśli tylko uda się to osiągnąć, będzie się szczęśliwym i z innymi.
OdpowiedzUsuńTrzeba by to też rozpatrzyć w dwóch aspektach tym filozoficznym, co powyżej i tym przyziemnym. Tego drugiego trzeba szukać blisko, przy sobie jak mówi Marta, ja nie rozpatruje to dlugofalowo, bo on zależy od "punktu siedzenia";-).
Dobrej nocy.
Ech, z tym istnieniem ciężko bywa... I tego sensu też czasem trudno się doszukać. Ale zapewne jakiś jest...
OdpowiedzUsuńJakby ktoś chciał, to zapraszam do Zakątka Miki po dłuższej przerwie.
Istnienie boli - ból istnienia to pojęcie, które przewija się regularnie w filozofii.
OdpowiedzUsuńMika a co z Niejakim Inspektorem Trentem i jego genialnym psem?
Już lecę do Zakątka!
Agniecha, kurczę, Trent zniechęcenie do roboty przejawia a genialny pies jeno śpi... Ale przemyśliwamy z Bachą nad ich przebudzeniem:)
UsuńTo się cieszę, bo bardzo lubię Waszą wspólną twórczość.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPrzespałam się i nadal nie mam nic mądrego do powiedzenia. Z akceptacją siebie u mnie kiepsko, tyle że się ze sobą nie nudzę.
Miłej soboty Kurki, nie będzie mnie dzisiaj, jadę na wieś, tylko czy ma to sens przy tej pogodzie?
Za oknem szaro i mokro, zimniej niż wczoraj.
Poprawka. Przejaśniło się, nawet na chwilę błysnęło słońce. Może się wyjazd uda.
UsuńEwo2,udanego dnia niezależnie od pogody.
OdpowiedzUsuńNa wsi zawsze jest fajnie i wyrwanie sie z miejskich szponów jest dla naszego zdrowia istotne!
Dziędobry Kurniku! W nocy popadało, za to słonecznie od ranka.
OdpowiedzUsuńŻadnych mądrości nie powiem,bo przeciez człowiek niezbadaną istotą jest a w szczególnosci jego dusza i odczuwanie.Czasem gdy myslę na takie tematy zapetlam się,same złozonosci,coś wypływa z czegoś itp.
Jeśli człowiek jest tzw.bogaty wewnetrznie,lubi siebie,to nigdy sie sam z sobą nie nudzi,zawsze nawet w najtrudniejszych chwilach zycia po załamaniu wraca na tory,które pozwalaja mu żyć a nie tylko trwać.Ale i do tego trzeba mieć podstawy i te bytowe,fizyczne i te psychiczne. I to co ja nazywam instynktem przetrwania.
Znam też osoby ,które tak się zakręciły w sobie, może odezwała się jakaś ukryta choroba psychiczna, nie wiem, ale nie dały rady i wybrały inne wyjście, to ostateczne.
Marto, ja jestem ZA i też to biorę :)
OdpowiedzUsuńElaja - cieszem siem. Hedonizm nie tylko przyjemnym jest, ale i pożytecznym bywa
UsuńCzołgiem Kureiry! Nikt mi pewnie nie uwierzy, ale u nas słońce, na razie nieskalany błękit i 20 stopni na słońcu.
OdpowiedzUsuńNie wierzę;)
UsuńWstaw zdjęcie.
Hanna
Mogę wstawić, ale nie mam dzisiejszej gazety.
UsuńMokro,mokro.
OdpowiedzUsuńHana,nie miałaś innych zdjęć,tylko śniek?Ś n i e k ?
Temat trudny, nie takie filozofy jak my zjadły zęby na onym pytaniu.
Osobiście mam takie motto,że skoro wybrałam życie rodzinne to sensem i celem jest wychowanie potomstwa jak potrafię najmądrzej w danych mi warunkach.Inaczej bym się zachowywała w innych realiach i okolicznościach:jako bezdzietna,niepełnosprawna,w czasie wojny,mieszkając w Korei PŁn,biednej Afryce itp.Inaczej postrzegają cel i sens chrześcijanie,buddyści...
Drugim krokiem jest wyjście poza rodzinę,pomaganie bliźniemu w miarę możności,wrzucanie drugiemu do puszki na chleb,leczenie itp.Czyli jałmużna zalecana przez religie świata,niezależnie czy jestem w sutannie czy garniturze oraz przestrzeganie kodeksu Mojżeszowego.Inaczej stwarza się piekło na ziemi w imię idei,władzy.Gdy te warunki są spełnione myślę,że można w miarę spokojne żyć,realizować pasje.Mimo różnych głupot ludzkość przetrwała i może...istnieć będzie;)
Hanna
Hanna; a jek potomstwo już wychowasz to co dalej? Cel tak konkretnie umiejscowiony i ograniczony w czasie bywa niebezpieczny
UsuńMarto, nie miałam na myśli celu odtąd-dotąd a później jakaś pustka.Planuję i realizuję większe i mniejsze cele,mam dystans,gdy coś nie wyjdzie.Teraz oswoiłam życie na emeryturze i ono mi się podoba. Mogę rzec,że na swój sposób jestem szczęśliwa,wypracowałam to sobie i to moje zadowolenie nie jest uzależnione od innych;)
UsuńHanna
Hanno; podoba mi się to co powiedziałaś o "wypracowaniu sobie swojego szczęścia". myślę, że właśnie o to chodzi.
UsuńHanna, mam wrażenie, że ludzkość zapętliła się tak bardzo, że nie ma już odwrotu. Coś musi pierdyknąć, żeby coś innego mogło się narodzić - że tak górnolotnie polecę.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, wyżej Czeko zauważyła, że sens życia zależy od punktu bycia.
Nie mam bezpośredniego wpływu na świat. Pewnie nawet żadnego wpływu, mam za to na siebie. Robię po troszeczku to, co mi w duszy gra. Bo trzeba się najpierw rozejrzeć się wokół siebie. Jak każdy to zrobi, to wtedy będzie ok, to mi się marzy. To tak, jakby każdy umył kawałek podłogi, da radę , potem te umyte kawałki stworzą całość i posprzątane. :)
UsuńOgólnie rzecz ujmując odgrywać swoją rolę,by nikomu nie robić krzywdy.Jak cytował Talar swoich dziadków;"żyj tak,by nikt przez ciebie nie płakał - to sens życia"
UsuńNiby proste a tak trudne;)
Hanna
Gdyby każdy chciał tak postępować, żeby celowo nie krzywdzić, to byłoby całkiem znośnie. Nie da się uniknąć tego, żeby nikt nie płakał, to nierealne. Jestem za mnimalizowaniem generowanego zła, jak tylko jest to możliwe.
UsuńPamiętacie naszą zabawę w przysłowia, jedno z moich brzmiało- świata nie zbawisz ale flaki wyprujesz. ;)
Pamiętam, bo to było moje ulubione!
UsuńAgniecha <3
UsuńZabawa była super.
To miało być serduszko.
UsuńHm. Nie wiem czy bym zgadła. Ale dobrze, że wyjaśniłaś.
Usuńdzień dobry :)
OdpowiedzUsuńdla mnie sensem życia jest bycie pożytecznym. przynosić swoim życiem jakiś pożytek. jakikolwiek. choroba mi odebrała sporo możliwości, ale zawsze coś tam sobie wynajdę :) a smakiem życia są dla mnie przyjaźń i pasje. chciałabym dodać, że i miłość, ale jakoś mi się ostatnio nie przytrafia.
u nas przestało padać. tak się tym ucieszyłam (wiem, wiem, deszcz jest bardzo potrzebny, ale ile można), że aż poszłam sprawdzić mapę meteo w nadziei, że zobaczę na niej, że ten brak deszczu wcale nie jest chwilowy. i dupa.
Tempo - szukaj tej miłości - sama nie przyjdzie
Usuńsorry, Marto, raczej się nie da.
Usuń"raczej" daje szansę
Usuńpodobno cuda się zdarzają :)
UsuńZaraz tam cuda!
UsuńHana, nie wiesz co z naszom Krysiom?W podróży doopkoła świata?
OdpowiedzUsuńHanna
Hanna, nie wiem na pewno, ale wspominała coś o Berlinie. Może pojechała do Krasnali?
OdpowiedzUsuń25 października krasnale kończą roczek, więc Krysia na pewno świętuje albo też szykuje przyjęcie urodzinowe:-)
UsuńA, to szfystko jasne!
Usuńz roznych powodow tylko na weekend bylismy, Krasnale koncza rok we wtorek. prezenty dostaly, etc etc etc...ja nie przywiazuje wagi do takich rzeczy. dziwna jestem, wiem. poza tym im teraz taka impreza wisi, dynda i powiewa...za to za rok to dopiero bedzie sie dzialo....
Usuńwe wtorek ma byc sniadanie urodzinowe, a w weekend impreza dla przyjaciol z takim Krasnalo-podobnymi, czyli bedzie wrzask i wyrywanie sobie zabawek, hrehrehre. ciesze sie, ze moglam z nimi weekend przesiedziec...
Kostek też z grubsza olewal gości, prezenty przyjął, trochę się powstydzil, Ci co kupili samochody byli uradowani, bo od razu nimi się bawił. Później obejrzał tort, jak goście wstali i zaczęli robić zdjęcia to pięknie bił brawo i się śmiał.
UsuńAle on akurat lubi mieć gosci, a najbardziej gdy to są kobiety lub dziewczynki. Od razu biegnie po piłki i przeprowadza samochodziki i jest bardzo radosny. Strasznie fajnie to wygląda bo on oczywiście zasuwa na czworaka:-) teraz od dwóch dni ćwiczy się w chodzeniu za jedna rękę. Nabiera ochoty do samodzielności w tym temacie.
Maz moj, w ogole o tym nie mysli zyje z dnia na dzien, jak ptak niebieski, czasem mysle, ze glupek. ale czesciej, ze medrzec.
OdpowiedzUsuńPrzypomniala mi sie sytuacja, gdy na skutek roznych zawilych i dramatycznych zdarzen, moja kuzynka, po smierci swego opeikuna(mojej babci) znalazla sie u mojej mamy w Niemczech.
Wstawala rano, sniadanie, jakies zakupy. A to byly lata 90te w Polsce, poczatek. Wydawalo sie jej, ze co dzien bedzie feria zdarzem i barw. Pyta mej mamy, "ciociu, a co my bedziemy przez ten tydzien robic? Mama moja na to :zyc dziecko, normalnie zyc". Kuzynka ma teraz 36 lat, do dzis te slowa pamieta.
Kasia, często odpowiadam na pytanie "co słychać", że żyjemy sobie, normalnie i po prostu:)
OdpowiedzUsuńjakieś cuda na tym blogu się dziejo, jak klikam u siebie w link, to pokazuje, że tej notki nie ma, a ona jest i to w dodatku nagdakana ;)
OdpowiedzUsuńZmęczonam, urobionam i co dziwne uradowana, bo trochę kartonów mniej w domku.
Dobry wieczór, Kurki, chociaż pewnikiem śpita :)
Od samego rana tak się u mnie wyświetla i może dlatego tak tu pusto.
UsuńNie śpima. Ale godać ni ma z kim...
OdpowiedzUsuńCześć Kury,
OdpowiedzUsuńwczoraj mnie ścięło wczesnym wieczorem dość niespodziewanie, właśnie wstałam i pogasiłam światła.
Hana, mnie też ten wpis, kiedy kliknę na kurnikowy blog u siebie w ulubionych, to otwiera się, że nieistniejący, ale wtedy otwieram go z kurnikowego archiwum, i pojawia się. Jakieś to dziwne.
A poza tym, to czerwone smugi na niebie, które jest jeszcze zachmurzone. Pozdrawiam Was Kury.
https://www.kod-mazowsze.pl/czarny-strajk-ogolnopolski-strajk-kobiet-runda-druga/
OdpowiedzUsuńA tu link do czarnego protestu w poniedziałek.
Dzień dobry Kurki! Pogodowo bez zmian, czyli popołudniowy wczorajszy deszcz zmienił się w mgłę i tak sobie wisi od wczorajszego wieczoru.
OdpowiedzUsuńCórcia na dołączyła do brata i w najbliższym tygodniu do dwóch będzie miała nowego ząbka. Kostek tydzień temu w niedzielę doczekał się 12 sztuki. Teraz startują dwie górne trójki. Jak tak pójdzie to jest szansa że na BN będzie po wszystkim i obydwojga :-).
Dziś dla rozrywki udamy się na basen, bo dzieciaczki uwielbiają wode, a dawno nie byliśmy z racji pooperacyjne rechabilitacji męża. Teraz już doktor pozwolil, trzeba więc nadrobić:-)
Dobrego dnia!
a jak mezowska nozka?
UsuńKrasnale teraz cierpia, bo znowu zeby sie sypia...maja chyba po 8 albo i 10 sztuk...
w drodze do domu pogoda byla taka bombowa, ze ciezko bylo uwierzyc, ze to koniec pazdziernika...
Jak to pan doktor powiedział " bardzo ładnie, bardzo elegancko, świetnie, świetnie zrobiona operacja";-). Hrehre robił jego podwładny. A tak poważnie to kazał już odstawić kule bo noga jest tak samo stabilna jak ta zdrowa. Dużo spacerowac, basen plus rowerek stacjonarny i widzimy się za miesiąc. Na pytanie czy do sportu będzie można powrócił odpowiedział " A po co my to robiliśmy?" sam kiedyś opiekował się nasza kadra piłkarska, to wie i czym mowi:-).
Usuńa to dobrze!
Usuńi przypomnialo mi sie, jak po raz kolejny z synusiem bylam na pogotowieu - norma po treningu i meczu w kosza - byl w druzynie szkolnej. Wychylil sie duzyrny lekarz, takze samo dryblas. no to go lapie i mowie - CO mozna zrobic zbey sobie tych palcow przy koszykowce nie wybijal? a lekarz - przestac grac.... ale to kolanko i operacja, u nas bylo tylko wybijanie palcow i bandazowanie ich razem ;)
Dziędobry! U nas niedziela pochmurna ale nie pada.6 st.Może uda sie skoczyc na moje dzikie gumno:)
OdpowiedzUsuńPrzyniosło mnie tu za sprawą Lidki i widzę, że w samą porę, bo na taki post trafiłam...
OdpowiedzUsuńStan na dziś (wczoraj i przedwczoraj): życie nie ma sensu, a wszelkie wysiłki są bezcelowe. Najgorzej jest, kiedy chce się umrzeć, a musi się żyć.
Frau Be, to trafilas we wlasciwe miejsce. Kurnik dziala cuda! Zycie nabiera sensu, przekonasz sie o tym, a prochy pojda precz.
UsuńPrawda Kurki?
Czołgiem Frau Be, fajnie, że przyszłaś. Dobrze trafiłaś, każda z nas tu przez los jakoś w doopę kopnięta. Nie ma letko, ale damy radę.
UsuńRucianka? Prawa czy lewa nozka?
UsuńFrau Be,ano, wtedy to już przydałoby się farmakologicznie sobie pomóc.
OdpowiedzUsuńDora, ano - farmakologiczne jest i nie pomaga. Nawet śmiesznie byłoby, gdyby pomagało.
OdpowiedzUsuńKażdy człowiek jest inny i co innego go motywuje do wstania z łózka kolejnego dnia. Dobrze,ze są takei motywacje,choćby na siłę,bo zawsze jest szansa,ze damy rade pokonać demony.
OdpowiedzUsuńU nas dziś sensownie ! Słoneczko przedarło się przez szarości welonowe i jest cudnie i cieplutko :) Dziędobry :)
OdpowiedzUsuńuprzejmie donoszę że i mnie słońce i trochę wietrznie, szczególnie na górkach pod lasami. Po zejściu do dolinki gdzie jest dom, całkiem przyjemnie i bez czapki, więc zamiast basenu dziś długi spacer był skoro pogoda zachęciła:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCóż to pomór w Kurniku?!
OdpowiedzUsuńWróciłam z rajzy,powłóczyłam się po sklepach.Widziałam wiele eliganckich rzeczy,wprowadzają już świąteczne tematy np.wystroj stołu,wianki.Swetry,na które czekam jeszcze bez przecen.
Po południu nawet się pięknie wypogodziło.
Hanna
Czołgiem Kureiry! Pomoru nie ma, jest zajętość:)
OdpowiedzUsuńTutaj, czyli w Porto od dwu dni grzmi, blyska, leje a potem sloneczko i znow grzmi, blyska i leje! spalna aura, wlasnie z Fofi ucielysmy sobie drzemke! teraz trzasnelo zdrowo!
OdpowiedzUsuńHelou,Kurencje, bywszy na wiosce, malinki jeszcze dziewczyny zerwały,mniam, a teraz jeszcze ide na ploteczki do kolezusi.Milego wieczoru!
OdpowiedzUsuńHej, Kurki! Poczytałam. Trudny temat, ale wasze przemyślenia ciekawe i mądre. Mój sens to moja rodzina, moje dzieci, przede wszystkim. To ten największy sens. Są też mniejsze sensiki:) Czasami bywają też myśli o bezsensie. Tak jak chyba u każdego. Spycham je w ciemny kąt i szukam sensu. Miewam poczucie bycia potrzebną, nie tylko dla rodziny. Taka specyfika mojego zawodu. Widzę, że plączę, zatem przestanę.
OdpowiedzUsuńW domu wszyscy się pochorowali. Ja się trzymam. Mam nadzieję, że jutro też się będę trzymać.
ojej, to zdrowia Wam wszystkim!
UsuńDzięki, Tempo:)
UsuńWitajcie Kureczki.
OdpowiedzUsuńCały dzionek gębusia uśmiechała się do słoneczka, było cudownie. Teraz jakby mniej cudownie, bo jutro trzeba do pracy, a będę miała dwa gorące dni w mojej hucie - trzymcie kciuki, abym dała radę, bo to poważne wyzwanie.
Życzę przyjemnego wieczorku.
Bezowa
będę trzymać!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam Kury. Wczoraj wieczorem nagle odłączyło mnie od internetu, więc przedwcześnie, wbrew własnej woli, wyszłam z Kurnika i poszłam spac.
OdpowiedzUsuńMyślałam, ze odpadłaś z wrażenia, hrehrehre.
UsuńZara zadzieram kiece i lece czytac komenty, bo temat ciekawy.
OdpowiedzUsuńale w pierwszych slowach mego listu donosze, ze zyje. Wlasnie wrocilam z B, po wizytacjach i okladach z Krasnali. jak sie spodziewacie jestem mocno rozanielona. I TU jest sens zycia. zobaczyc ten zniewalajacy usmiech z 6 zebami w roli glownej, ogladac ten dziki chlupot w wannie i pierwsze kroki oraz ekspresowe raczkowanie. Ani nie mialam czasu ani sil do komputera. a u gospodarzy jak pamietalam o zapytaniu o haslo do internetow to byla np 2 w nocy albo w samochodzie do Krasnali albo od Krasnali. Weekend okazal sie a krotki, ale wszystkie dzieci na kupie, okraszone Krasnalami to jest cos, ze czlowiek o internetach zapomina....
Pokaż jak było.
UsuńBezowa
to musze przerobic fotosy plus dziecko robilo zdjecia...ale o wiele mniej niz planowalysmy, bo tak nas Krasnale zajeli, ano tak :)
Usuń:)))))
UsuńHej Kurki! Wróciłam z małej orawskiej mieściny, cudna pogoda była, las i spacer.
OdpowiedzUsuńPrzydało mi się to po tygodniu szarzyzny i deszczu.
No widzisz, ciesze się bardzo,że miałas udany weekend;)))
UsuńOpakowana, to dobrze mi się zdawało. Wybaczcie Kurki lakką nieobecność, finiszujemy kalendarz, to trochę absorbujace.
OdpowiedzUsuńTroszke ;)
UsuńAleż Hano, to jak najbardziej usprawiedliwiona nieobecność;)
OdpowiedzUsuń