E. dziękuję! Za wszystko!
Tegoroczna Biała Kura zawiera rysunki trzech osób - jeśli ktoś jeszcze nie wie - Ewy2, Kjujewny i moje. Poszło nam śpiewająco, a inspiracją były prawdziwe, najprawdziwsze zdarzenia w wykonaniu Waszych zwierząt. Opowiedzieliście mi ich dużo, ale musiałam wybrać - z bólem - dwanaście. Niech mi będzie wybaczone, musiałam dokonać wyboru. Było ciężko, chociaż dostałam od Was wszelkie plenipotencje.
Przechodzę wreszcie do rzeczy i przecinam wstęgę. Tadammmmmmmmm! Biała Kura w pełnej krasie! Uprzedzam, że zdjęcia na blogu są słabe, ponieważ są to zwykłe fotki w formacie jpg. o niedużej rozdzielczości. W kalendarzu to jest żyleta!
STYCZEŃ
Inspiracją był Mopek, pies Mnemo:
Mopecek jest grzecznym psem, ale jak się zdarzy go nie upilnować, to w ciepłe dni napotykając kałużę, z lubością w nią włazi, kładzie się i tak oblepia tym błotkiem. Kiedyś wlazł do jakiegoś rowu na łące, a jak już wylazł wyglądał jakby był w czarnym, lateksowym kombinezonie...
rys. Hana |
Piękniś Mopek - styl i szyk, do bajora cichcem myk.
Na nic fryzjer, koafiura, lepiej w błotku taplać pióra (Hana)
LUTY
Opowieść Opakowanej:
Jednego roku nam sie udalo NIE klasc pod choinka psich prezentow przed rozpakowywaniem wszystkich innych, ale pies i tak poszedl pod choinke i poprobowal, no bo moze kielbasa bezwonna jakas jest....usiedlismy, juz z psimi prezentami na miejscu i mowimy do niej - idz! szukaj! szukaj! pies trafil jak nalezy. I kochana nasza Sally zaczela rozszarpywac papiery z wielka psia radoscia. Do tego stopnia, ze jak niezle szarpnela to papier poszedl w jedna strone, zabawka trafila w choinke a kielbasa poleciala za telewizor obok, rhehrehre
p.s. szukala tej kielbasy dlugo, az sie zlitowalismy i ktos wpelzl za telwizor z jakims drągiem i wydlubal jedzenie...
rys. Kjujewna Maja |
Sally mądra i kochana,
prezentu szukała od rana.
rozpakowała go z taką radością,
że telewizor oberwał kością (Marta&Rucianka).
MARZEC
pod znakiem Błyskotka, koteczka Rabarbary.
Błyskotek, rudzielec Rabarbary (pamiętacie ubiegłoroczną akcję pod kryptonimem "Zwierzaki Mamalinki"?) Barbara przygarnęła trzy koty, w tym Błyskotka - rozrabiakę jakich mało, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziała. Otóż Błyskotek wlazł był na słup i nie potrafił z niego zejść. Cóż było robić?
Barbara zakasała spódnicę i też wlazła na słup...
rys. Ewa2 |
Żeby upolować łup,
po to polazł na ten słup.
Rabarbara dzielna była, sprytnie sobie poradziła
z łobuziakiem rozbrykanym, ale jakże ukochanym (Rucianka).
KWIECIEŃ
należy do Saby, prawie łyżwa Mariolki:
Saba uwielbia aportować- w końcu to pies myśliwski - prawie wyżeł, czyli łyżew.
Jej ulubiony sprzęt do aportowania to... buty.
Wielokrotnie najadłam się wstydu, kiedy wychodzący goście nie mogli znaleźć swojego sandała czy kozaka, a ja wyciągałam go (ten but znaczy) spod łóżka albo z psiego legowiska. Oblizany doszczętnie i wzbogacony o rude kłaki ;)))
rys. Hana |
Pewna Saba od Mariolki,
zeżarła buty swojej idolki.
Ten sam los spotkał laczki sąsiada,
chociaż wiedziała, że nie wypada (Rucianka).
MAJ
Historia Orki i Pandy:
Gdy wchodzimy do parku wita nas prawie zawsze jedna wrona, albo kilka wron.Tuptają za nami,czasami podfruwają,domagając się groszków/purina/. Są czasami tak bezczelne, że potrafią od pleców przefrunąć tuż nad głową uderzając mnie łapkami lub tuż koło ucha, muskając policzek skrzydłem.Tak odważniejsze wrony zwracają moja uwagę na ich obecność i należną im z tego tytułu garść groszków. Chleba nie biorą. Panda leżała sobie na środku trawnika i jadła spomiędzy swoich łap wysypane groszki. Ta też codziennie rano preferuje śniadanie na trawie.Wokół nas kręciło się 12-14 wron czekających na swoje porcje. Kiedy rzucam, niektóre z nich łapią w dzioba po dwa, trzy groszki, odlatują parę metrów i pracowicie ukrywają je w trawie. Za chwilę przyfruwają po kolejne. I tak po parę razy.Wczoraj jedna była dość nerwowa i zawadiacko odważna. Panda spomiędzy przednich łap je groszki, a ja obserwuję jak wrona się skrada boczkiem do jej ogona. Jedna nóżka w przysiadzie, a druga wyciągnięta w kierunku ogona. Zrobiła kroczek, potem tak samo drugi i złapała w dziób końcówkę ogona Pandy, szarpnęła i w nogi na parę metrów. Panda obejrzała się do tyłu zdziwiona, że nikogo nie ma.Wstała i odeszła na parę kroków dalej.W tej samej chwili wrony dopadły groszków, których nie zdążyła zjeść...
(Zaznaczam, że dla lepszego efektu plastycznego wrony zamieniłyśmy na sroki - przyp. Hana)
rys. Kjujewna Maja |
Pandę w ogrodzie sroki napadły,
zwłaszcza od Pandy strony zadniej.
Od moich chrupków wara lebiego,
lepiej ogona pilnuj swego! (Hana).
CZERWIEC
W czerwcu wymiata śliczna Bułeczka Pantery, a właściwie śliczna Miećka też. Obie wymiatają, albowiem wieczne z nimi utrapienie. Z tym, że z Bułką większe. To spiritus movens w Panterowym domu. Każdy dzień niesie niespodziankę...
rys. Hana |
Lecz kiedy spojrzy w twarz przenikliwie,
ćwierknie cichutko, zmruży oczęta,
wtedy się sama sobie nie dziwię,
że o złych czynach już nie pamiętam (Pantera).
LIPIEC
Opowieść Ewy2 mrożąca krew w żyłach:
Wieczór, wybieram się spać, ciało moje obfite pod prysznicem sobie moczę, nagle gaśnie światło. Zanim pomyślałam co robić, zapaliło sie znowu, kontynuuję więc ablucje. Za chwilę gaśnie znowu, tym razem się nie zapala. Przez uchylone drzwi widzę, że jasno jest w pokoju, więc to nie awaria, a pewnie żarówka. Zakręcam wodę, sięgam po ręcznik i mam zamiar iść po świeczkę, wyłażę z kabinki, idę do drzwi, słyszę pstryk i światło się zapala. Mokre włosy stają mi dęba, JESTEM W DOMU SAMA!!! Wyglądam ostrożnie, a tu na szafce przy drzwiach stoi wyciągnięty na całą długość kot i bawi sie kontaktem!
rys. Ewa2 |
Gdy za długo kąpiesz się,
wówczas kotek nudzi się.
wtedy taki numer wytnie:
zgasi ci światełko sprytnie (Rucianka).
SIERPIEŃ
Sierpniem zarządza Beza, wirtualna siostra Czajnisia, o której mówi jej mama - Bezowa Ania:
Moja Beza jest bardzo grzeczna. Jest jednak jedna sytuacja, która może nadawałaby się do kalendarza i nawet popełniłam jedną zwrotkę wierszyka na tę okoliczność - Beza wszystko co się da, znosi w zębach do mojego łóżka.
rys. Kjujewna Maja |
Beza, cudna ta koteczka,
lubi znosić do łóżeczka
wszystkie lary i penaty
oraz garnki i krawaty (Marta).
WRZESIEŃ
wspomina Mika:
Mój poprzedni gończy zrobił z szynką takie czary, że po podłodze walała się jeno siateczka... I jeszcze wspiął się po kilku szczeblach po drabinie wiodącej na strych, bo tam się suszyła swojska kiełbaska, której pętko sobie ściągnął...
rys. Hana |
Pewien gończy w Zakopanem,
poczuł straszny głód nad ranem.
A gdy głód tak psa przyciśnie,
to i na drabinie zwiśnie (Hana).
PAZDZIERNIK
należy do Ninki i Songo:
należy do Ninki i Songo:
Mój Songo nie rozrabiał za bardzo, tylko raz zdarzyło mu się coś poważniejszego - zbił szybę w regale. A było to tak: w okresie bożonarodzeniowym przestawiam meble w pokoju, żeby zrobić miejsce na choinkę. Stół stoi wtedy przy wersalce, a jeden z foteli plecami do regału. Kot wtedy bardzo lubił leżeć na górze oparcia fotela, bo stamtąd miał na wszystko dobry widok. Lubił też bieg z przeszkodami - wersalka, stół, jeden fotel, drugi fotel, w różnej kolejności. I podczas takiego biegu skoczył na sam koniec oparcia tego fotela, który stał tyłem do regału, fotel stracił równowagę, pięknym łukiem poleciał do tyłu i rąbnął w szybę, która oczywiście się rozbiła. A kot prysnął z pokoju zanim zorientowałam się na dobre, co się właściwie stało...
rys. Ewa2 |
Kotek Songo tak świętował,
że w regale wylądował.
Ninka wszystko wybaczyła,
szkło zamiotła, odkurzyła (Rucianka).
LISTOPAD
to bardzo smakowita opowieść Gorzkiej Jagody:
Przez kilka dni nie
wybierałam kurom jajek z kurnika. Kiedy więc je w końcu wybrałam, to zebrał się
prawie cały kosz, około 30. Niosę ci ja ten kosz do domu, a tu mąż pilnie woła.
Postawiłam go więc (kosz z jajcami, nie męża) na ławie na ganku i poszłam
sobie. A że urwanie głowy było, to o jajkach zapomniałam. Wieczorkiem mąż pyta,
po co ten kosz tak sobie stoi? To mu mówię, żeby przełożył jajka do spiżarni, a
on na to:"Jakie jajka?" Lecę patrzeć, a tam jedno jedyne jajuszko smętnie
sobie leży, poza tym ani śladu. Czysto, sucho i pusto. Tylko Luna podejrzanie się oblizuje i coś jakby skorupki kawałek pod brodą przyklejony
ma... Wywlokła wszystkie jaja delikatnie, zeżarła dyskretnie, chyłkiem i
milczkiem. Jedynie kilka odłamków skorupek zostało. Obawiałam się, że się
rozchoruje, ale nic jej nie było. Tylko przez dwa dni bąki puszczała.
rys. Kjujewna Maja |
Chcecie bajki? Oto bajka,
taka bajka o stu jajkach.
Jakich jajkach, zapytacie?
O tych, co w koszyku macie.
Jajek nie ma? Gwałtu! Rety!
Luna zjadła je, niestety (Kjujewna).
GRUDZIEŃ
to gwiazdkowa opowieść Marii:
Choinka u nas, miedzy innymi z powodu kota, zawędrowała na piec kaflowy, w którym się pali w zimie i dlatego kotek całą oktawę sypia pod choinką. Oczywiście od czasu do czasu zrzuca jakąś bombkę, ale to chyba niechcący...
rys. Ewa2 |
Myk to kocur nad kocury,
na zabawki patrzy z góry.
Śni o jednym cały rok,
by na bombki zrobić skok (Hana).
No i oczywiście okładka:
całość kalendarza komputerowo uładziła Marija |
Jest ktoś jeszcze nieprzekonany? Może woli ktoś piękne koty? I psy? Gosianka rwała włosy z głowy, bo jej tymczaski to sama słodycz, wdzięk i bezpretensjonalność. I wybierz tu człowieku tylko dwanaście zdjęć! Jednak dała radę i oto jest - PKP, czyli Piękne Koty i Psy!
Gdyby ktoś, coś, spieszcie się. Niewielki dodruk właśnie się robi, a trzeciego raczej nie będzie. Tutaj (klik) znajdziecie szczegółowe wskazówki.
I jeszcze coś bardzo ważnego. Gosianka i ja dziękujemy Wam za zaufanie, zaangażowanie i całokształt. Zamawiacie kalendarze w ciemno - śmiem twierdzić, że to jedyna taka sytuacja w Europie, a może i na świecie:)
Ufacie nam, a to dla nas nie ma ceny.
DZIĘKUJEMY!
można Kurnik na fb polecić? (elaja)
OdpowiedzUsuńElaja, tak, ale może jakoś znajomym tylko? Trochę się boję, że jakieś hejterstwo się zwlecze.
UsuńOk, tylko znajomym :-)
UsuńTeż jestem dumna! Podwójnie, że się przyczyniam do skarpety i że miałam zaszczyt rysować w tak doborowym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńEwa2, to tak jak ja!
OdpowiedzUsuńI ja na rowni z przedmowczyniami pecznieje z dumy, ze moglam przylozyc olowek do tak szlachetnego celu i w wyborowym towarzystwie :) Kurnik rules!
UsuńWasze 3 style rysunkowe pieknie sie uzupelniaja i za cholere nie wiem JAK :)))
UsuńCóż, artystycznie...
UsuńA ja się cieszę, że od trzech lat mam wielką przyjemność uładzać Białe Kury.
OdpowiedzUsuńTo fajowska zabawa, przez kilka dni zasypują cię mailami, zdjęciami, wskazówkami. Przesuń jeszcze to tamto, w lewo, w prawo, do góry, w bok...tu brakuje przecinka, a tam wykrzyknika...
W tym roku, już tak się dograłyśmy, że chwytałyśmy w locie swoje myśli :)
Hana, Ewa2, Kjujewna, Gosia dziękuję Wam za współpracę!!! :)
A jesli w przyszlosci znow bedziemy wspolpracowac to ja chetnie swoje parafki sama poprzesuwam :) Nie chcialam nikomu dokladac roboty :)
UsuńTaka jest moja rola w opracowaniu kalendarza :) Wszystkie zmiany wprowadzam w porozumieniu z PrzezesKurą i Gosią, to one pełnią role naczelne :)
UsuńOtusz to, otusz to. Zawsze sa jakieś koncepcyje, a Marija nie da juz rady bez kalendarzy i naszej upierdliwości żyć. Ale jeśli się zbuntuje, to masz Kjujewno dodatkowy etacik z końcem roku.
UsuńMasz rację Hana nie dam rady, taki kalendarz to świetna rzecz na słotą jesień :) I Biała Kura to mój wkład w zwierzęcą sprawę, nie mam innych możliwości :)
UsuńI ja Wam, Tworczyniom Kalendarzy dziekuje, w pas sie klaniam. Dziob mi sie od rana smieje, gdy sobie na Wasze rysunki pacze:)
OdpowiedzUsuńMaria-za ualadzanie tez dziekuje, trudna robota.
Kasia dziękuję :)
UsuńPiękny i przeboski!
OdpowiedzUsuńBrawa, brawa , brawissima dla twórców ;)
A mnie akurat dzisiaj listonosz przekazał do rąk własnych ! Do skrzynki się nie zmieściły i musiał biedak dygać na trzecie piętro. Dziękuję ! KolKa
OdpowiedzUsuńKolKa, możesz czytać kalendarz Misiowi:)))
UsuńBardzo mi się podoba kalendarz, bardzo! I wierszyki - wszystkie! - i rysunki, a szczególnie strona z Songiem - cóż, nie umiem być w tej sytuacji obiektywna:)))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńAle, ale! Muszę zaznaczyć, że (oprócz talentu plastycznego) posiadasz, Hano, niewątpliwy talent poetycki - jakoś dotąd się z nim chyba nie ujawniałaś? Twoje wierszyki są super!
Ojtam, Ninko, moje wierszyki to pierdółki. Tak bardziej do śmichu:)))
Usuńdo śmichu tez trza talentu. A pierdułki mogą być jak perełki :)))
UsuńHej Kurki.
OdpowiedzUsuńZaraz mi zły humor mija jak czytam tutaj takie zachwyty.
Pogoda była piękna, spacer z wnuczką zaliczyłam, potem drugi chociaż wietrznie się zrobiło, ale wkurzona byłam nadal. Nie udało mi się naprawić lampy, coś jej pierdykło w środku, abrakło mi determinacji żeby ja rozkręcić, no bo kto to potem skręci?
Ewa2, zięcia przymuś.
OdpowiedzUsuńJeden z tych czysto "umysłowych" i nie potrafi, drugi nie ma kiedy wymienić lampy u siebie, to bym czekała pół roku.
UsuńCoś wymyślę.
Kup nowa lampkie?
UsuńPewnie na tym się skończy.
UsuńEwa, najlepiej inną lampę:)
UsuńI ja jestem baaaaardzo zadowolona i z tego,że dzięki Waszej twórczej pracy udaje się nam wszystkim radować z kalendarzy i z tego,że kilka zwierzątek ma lepsze życie.
OdpowiedzUsuńMyślałam,że w nawale pracy pomyliłaś wrony ze srokami ale nie miałam odwagi zawracać Ci głowę coby również nie popsuć Ci humorku:)))
Orko, artystka Kjujewna uznała, że sroki są bardziej malownicze niż wrony.:)
OdpowiedzUsuńOrko, za te sroki mi przykro. Wrona cala czarna jest! Sroka .... ciekawsza dla oka :)
UsuńOjtam, Kjujewno, to taka licencia poetica. Artysta jest w prawie:)))
UsuńToż i o tym prawie artysty i se pomyślałam i wzięłam te sroki za tą...licencie;)
UsuńOrko, mondra z Ciebie Orka!
UsuńHano, Ewo2, Kjujewno i Marijo, wielkie ukłony ślę w Waszą stronę. Kalendarz jest przepiękny, rysunki super, wspaniale ujęte historyjki, a moja Beza?.... wypisz, wymaluj tak robi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wszystkim i każdej z osobna.
Dziś wracając z huty nie mogłam otworzyć drzwi wejściowych... leżały dżinsy męża. Wlekła do mojego pokoju i pewnie usłyszała, że idę - wypuściła z zębów w pół drogi.
"Beza co dzień ciągnie spodnie, w zębach, bo jej tak wygodnie,
przy tym mamra tak dosadnie, aż nogawka jej wypadnie"
Dziękuję - Bezowa
W życiu nie słyszałam, żeby kot robił takie rzeczy:)))
UsuńKalendarz jest cudny i nie dlatego, że Mopeczek się załapał, choć dlatego też. I to w samym styczniu. To taki prezent dla mnie, styczniowy:)) Wszystkie rysunki i wierszyki superowe. Ucieszyłam swą znękaną dziś paszczę.
OdpowiedzUsuńMasza, co Ci w paszczę?
OdpowiedzUsuńAch...Hana, huta moja umiłowana. Czy jest na sali specjalista od kodeksu pracy? Ewnetualnie psychiatra? Tak na wszelki wypadek? Może mi od 1 stycznia będzie potrzebny:)
UsuńMaszo podejrzewam,że psychiatra lepiej Ci pomoże bo kodeks pracy od lat jest tylko spisem paragrafów które se można poczytać i...powspominać do czego służył.
UsuńAle on na krótką metę, a jam niewinna. Muszę sobie z tym poradzić...jakoś.
UsuńJeżeli zaciskanie zębów nie pomoże/wiem,że to nie wyjście ale.../to spróbuj z jakimś radca prawnym od prawa pracy pogadać,może coś poradzi.
UsuńDobry wieczór Kurniku:)
OdpowiedzUsuńWierszyki zgrabne ,idealnie opowiadające historyjkę psot zwierzaka. Rysunki miodzio.
Bardzo fajna Biala Kura,bardzo!
♥
UsuńKalendarz jest cudny!
OdpowiedzUsuńNajbardziej urzekł mnie chyba listopad i historia Luny :))) ja też tak kocham jaja ;)
Alucha, ale 30? Tych jaj? Luna potem miała te, eee... wzdęcie:)))
OdpowiedzUsuńMoja Nora to mi wynosiła jaja z kurnika, skubana szła daleko w pole i tam konsumowała, żeby nie było śladów;-)
UsuńSie rozczulilam bardzo. Bardzo.
OdpowiedzUsuńtekalendarze to ogromna robota Dzialu Produkcji Kurnika. ja to bym nie wiedziala, gdzie zaczac - jestescie WIELKIE!
Ja tez czuje sie jakos wyrozniona przez los, ze trafilam do Kurnika, ze nie ucieklam - po pierwszym czytaniu strasznie mi sie tu podobalo, ale polowy nie zrozumialam, bo pisalyscie kurzym szyfrem, a ja wtedy nie wiedzialam, ze jestem Kura. Wiec zamknelam strone. a zaraz wrocilam, bo mi sie jednak bardziej podobalo nize sie obawialam, ze nie zostane przyjeta na Kure.
a w innym temacie - spoznilam sie na kontynuacje watku gastro z poprzedniego wybiegu i mam niedosyt.
Hana - co mialas na mysli piszac " KolKa, zdziwiona tym, że Opakowana TO robi!"? Ktoro to???
Kolka - ja nie jem wiekszosci mias. nie jem dziczyzny, cieleciny, kaczek ni gesi , bo wole je zywe (no, nie JESC zywe, rhehrehre), na Boz Nar (angielskie) robie pierws indyka, ale na 10 razy 9 razy nie zjem. Wolowina mi wisi, dynda i powiewa, kurczaka w wykonaniu wlasnym nie lubie i juz (no, moze rzepis Rabarbary, ale robie z pieczarkami, tak pol na pol).
Bliskosc dusz jest jak byk - Kura Kure wyweszy i wydlubie :)) Ksiazek kucharskich mam straszliwie duzo. I tak leci - Nigel Slater (KOCHAM!!) i Mary Berry (tak samo kocham) i Yotam Ottoleghi (barrdzo kocham i uwazam, tak poza kuchnia, ze szkoda, ze gej, padalabym mu w ramiona raz kolo razu) i Nigella (kocham, ale mniej), kuchnie wloskie i tureckie itepe itede i tez robie na swoja modle, ale obrazki i ciekawe rzepisy...do tego gazeta, ktora czytamy ma co sobote suplement gotujacy a niedzielna caly magazyn co miesiac. czesto tematyczne (lae nei przez cala gazete). wywoze duzo do daczy...a tak uzbieralo sie ksiazek przez lata. Oczywiscie tez mam mamina ksiazke Kuchnia Polska - Mama dostala na imieniny, a ja sie do niej dosiadlam i koniec! no i mam notes rzepisow maminych.
Hanna - a co to zefir?
a lut to nic innego niz uncja!
ide popatrzec na Biala Kure raz jeszcze - lezy tu kolo mojej grzedy wieczornej i czeka na nowy rok...
Opakowana, zefiry to jakieś zmrożone desery - śmietankowe lub owocowe.
UsuńA uncja to dwa łuty,tyle waży szczęście;)
Hanna
masz aracje z uncjami - 4 uncje to ok 113g...o ja gupia kura.
Usuńte zefiry mie zainteresowaly wielce...
Wklepię Ci,ale nie wiem czy dziś zdołam;D
Usuńhanna
Opakowana, bo KolKa napisała o tym plum puddingu z jakowejś starożytnej księgi, a Ty na to czask-prask i okazało się, że nic Cię nie zaskoczy i też to robisz. To miałam na myśli, ale może zle interpretuję słowa KolKi.
OdpowiedzUsuńhrehrehre
UsuńDobrze, że jednak zostałaś bo fajna z Ciebie Kura.
OdpowiedzUsuńKsiążek kucharskich mam kilka, dwa segregatory zbieranych dodatków kulinarnych do gazet,korzystam na zmianę z dwóch czy trzech przepisów. Już mi się nie chce, a dzieci ciagle chcą to samo.
Teszta leży odłogiem.
to tak chyba u wszystkich, ale obrazki ladne sa.
UsuńKolKa przysłała mi skany z tej starożytnej księgi. Piękne! A nazwy!
Usuńpowiesisz?
UsuńNie ogladam, i nie czytam. Chce miec niespodzianke:)
OdpowiedzUsuńAtaner, przeleciałaś do komentów i nic, w ogóle oczko Ci nie mykło w bok? Nie wierzę!
UsuńNic, a nic.
UsuńAcha, Ataner, kasiorka jest bezpieczna. Na moim koncie, hrehrehre!
Usuń:)
UsuńDzięki Dziewczyny za kalendarze. Dużo serca w nich jest i to najważniejsze. Komu dzisiaj się chce. tak dla idei, dla radości innych? Rzadko komu.
OdpowiedzUsuńDziękuję także za zaufanie, przelew uczyniłam już. Drugi zgodnie jest od Elai i ode mnie.
Hehe, co ja piszę, jest od Elai i ode mnie, a że zgodnie to chyba podświadomość mi podpowiedziała.
UsuńRucianko, ale jaki drugi, o co cho?
Usuńa moj mail Hanus dostalas?
UsuńHano, drugi, czyli grosik do Skarbonki.
UsuńAtaner, dostałam ten informacyjny, że powinno być tam a tam. O ten chodzi? Innego nie mam.
UsuńPoszedl nastepny, ale widocznie nie doszedl. Najwazniejsze, ze kasa jest na wlasciwym koncie:)
UsuńKurde przez TEN kalendarz, mój listonosz miał darmowy prawie, podkreślam, prawie striptease. Biedaczysko zapłonął jak piwonia !!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wiedział co taszczy:))
Opowiadaj!
UsuńWłaśnie, Garde! Nakrył Cię topless? Czy... omamuniu...?
OdpowiedzUsuńBes pióróf.
UsuńNo bez przesady, niech Wam wyobraźnia nie galopuje:))
UsuńA było to tak: w czwartek ubieram się do fabryki, stoję jeszcze w łazience, w bieliźnie. No i słyszę dzwonek do drzwi, a one niezamkniete bo mam do sklepu poszła . Więc otwieram te od łazienki( vis a vis) wejściowych i wołam: "proszę poczekać" . Hmmm listkowy chyba usłyszał "proszę wejść", bo w tym samym czasie otworzył wejściowe. No i jeszcze szybciej je przymknął, wołając: to ja to tutaj położę, podpisywać nie trzeba" i wsuwając kopertę przez szparę, między futryną a drzwiami. Ja w tym samym czasie zamykałam drzwi do łazienki, ale zdążyłam zauważyć, tego buraka na licu pana paczkonosza. Dobrze , że biedak na zawał nie zeszedł. Ja zresztą też:))
A wszystko przez kalendarz!!!!!
Eee, Garde, myślałam, że pikantniej było... skrawek nadobnej nóżki zobaczył i rąbek majteczek tylko... słaaabo...
Usuńpecinke zobaczyl i omglal!
UsuńObawiam się, że nieco więcej dojrzał ale trudno.
UsuńZa to kalendarz mam nieuszkodzony, bo ten drugi pewnie to by do skrzynki wcisnął, jak go znam. Co ciekawe ten młody jest na zastępstwie ,a ludzi zapamiętuje w mig. Kiedyś jak szłam do pracy to zatrzymał się na środku ulicy bo miał polecony dla mnie. Tamtemu by to do łepetyny nie wpadło:((
Garde ten starszy ma pewnie już skleroza :)
UsuńMarija, z ust mi wyjmłaś.
UsuńKurki; słów mi brak - jesteście WIELKIE - TE z WAS, które kalendarze przygotowały, ale i TE, dla których one przygotowane zostały. Bo przecież to Wasza wspólna sprawa, nasza sprawa, nasz świat, nasze zwierzęta i szkoda, wielka szkoda, że nie wszystkie nasze być mogą. Bo wtedy ten świat byłby lepszy. Wybaczcie patos. Tak mnie naszło, łzawo nawet. Ale łzawo radośnie zarazem.
OdpowiedzUsuńMarteczko, czy to Ty popełniłaś taki piękny wierszyk o mojej Bezie? - dziękujemy.
UsuńTera będę garczki zamykać na klucz, bo anuż przywlecze do mego łoża, a niedajbuk wypadnie jej ze zębów, a na dole sąsiedzi.
Bezowa
Bezowo, a z czajnikiem uważaj:)))
UsuńHano, gdyby przywlekła Czajnisia, to ja nie mam nic naprzeciwko, ale czajnika to nie kce. Ona woli mientkie, szmaciane, lepiej się trzyma zębów hahahaha.
UsuńBuziaki - Bezowa
Lzawo, ale prawdziwie! Podpisuje sie wszystkimi pazurami, mnie tez slow brakuje.
OdpowiedzUsuńJESTESCIE WSPANIALE!
Wezta Kurencje, bo się zryczę i tyle.
OdpowiedzUsuńRyczec ludzka rzecz! Rycz Hanus, a co tam.
UsuńChlip, chlip
co ja będę pisać jak już wszystko napisane? z roku na rok kalendarze są lepsze, chociaż od pierwszego razu to był i pomysł świetny i wykonanie :) twórzcie więc nam je jak Owsiak Orkiestrę, do końca świata i jeden dzień dłużej :)
OdpowiedzUsuńbo tu przecież nie o słowa, a czyny chodzi, a to nie takie znowu częste dzisiaj.
OdpowiedzUsuńHana; ryczaj - obys tylko takie powody do ryczenia miała - tego Ci życze ja, Marta
OdpowiedzUsuńI ja, Ataner.
Usuńija ija
UsuńNo dooobra, to sobie beknę przed snem, a co tam!
UsuńAle tylko z radosci i szczescia - pamietaj!
Usuńa ja, juz tak tradycyjnie, przeczytalam "bęknę" i sie przejelam.
UsuńNo, nie! Tylko sie nie przejmuj Calineczko. Jest co swietowac! Trzecia swieczka, kalendarzowa jest, i to jest wielki sukces!
UsuńA teraz z tej okazji mozemy sobie pobeczec:)))))
:)))
Usuńa zaraz i urodzinki Kurnika.....
Usuńw środę 23/11 trzy lata skończy, młodziak chociaż już z pieluch wyszedł ;)
Usuńi ciekawe, bo mnie sie wydaje, ze ja w Kurniku na grzedzie siedze od ponad 3 lat a ja przyszlam na gotowe. Dzieki Gosiance, nota bene, z czsow, kiedy ona sie zwala Anka Wroclawianka.
UsuńJa to sobie tak cichutko marzę, że może kiedyś, wspólnymi siłami, ruszymy naszą stronę na fb i będziemy tam też działać. Mamy tu talentów moc i zwierzolubów samych.
OdpowiedzUsuńTalentow nie brakuje, to fakt! Przylaczam sie do marzen.
Usuńno to idziemy pobeczec przed snem. Dobrej nocy Kurki!!!!
OdpowiedzUsuńKurejry mające fb, proszone są o udostępnianie postu o kalendarzach.
OdpowiedzUsuńTak, potwierdzam! Fejsbukowe Kury udostępniajcie. Jeśli trafi się jaki hejter zadziobiem jak kruki i wrony.
Usuńto co? jeszcze publicznie udostępniać? póki co tylko znajomym wrzuciłam
UsuńPublicznie, taka decyzja zapadła. W razie czego dziobiem niemiłych goście. Dyskusja była u żon Stefana, zapraszamy do czytania.
Usuńjuż poczytałam, nie pokazało mi się, że piszecie, tylko Twoje pytanie widziałam
UsuńWczoraj, albo przedwczoraj udostepnilam.
UsuńPrzecież można i kilka razy, kto nam zabroni?
UsuńDobrej nocy Kurki.
OdpowiedzUsuńRyczałam tydzień temu, dzisiaj nie będę, ale wzruszyłam się, tylko nie na mokro.
No pięknie, pięknie!!! Naprawdę wyszło wspaniale, gratuluję wszystkim twórczyniom kalendarzy, genialne jesteście!
OdpowiedzUsuńTylko u mnie jest pomyłka drobna, to nie Tropik łaził po drabinie tylko poprzedni, Gromiś...
No wiem, Mika, że Gromiś, ale tam nigdzie nie ma, że to Tropik, tylko że gończy...
OdpowiedzUsuńDosyć emocji na dzisiaj. Dobranoc Kureiry!
OdpowiedzUsuńDobranoc.
UsuńDobranoc.
OdpowiedzUsuńOoo, załapałm się na pobudkę?
OdpowiedzUsuńWitajcie Kury z rana. 9 stopni i chmurzasto, na razie nie pada.
Miłej soboty.
Poprawka: już pada, siąpi listopadowo.
OdpowiedzUsuńW Warszawie nie pada, wiec w zasadzie powinnam sie ruszyc na marsz zdrowotny, nie chce mi sie ale pewnie pojde. Z pogoda nie jest tak zle.
OdpowiedzUsuńWlaczam sie do choru peanow na temat kalendarza! sobie powolnie przeczytalam post i jeszcze bardziej sie zachwycilam, jak pieknie to wszystko zilustrowalyscie! Dziekuje!!! i dobrej soboty!
A Opakowana to co, spi!? zrobilam wedlug Twego przepisu klopsiki ale tym razem z brokulow...swietnie wyszly, tez zapieklam w piecu, nie zmazylam.
smażylam mialo byc!
Usuńno właśnie, post dopracowany bardzo! podziwiam, i tu i u Gosianki, pełen profesjonalizm :)
UsuńGrażyna, krakali na dziś deszczową sobotę, weź lepiej parasolkę, bo może im się sprawdzi! chociaż rzadko, ale czasem im się udaje z prognozą wstrzelić ;)
Krakali i wykrakali. poszlam w las kabacki, wyszlam z lasu i zaczelo kropic, ale tak od niechcenia, wiec bylo ok...a ja uwazam, ze na ogol prognozy sie sprawdzaja...
UsuńGrazyno - klopsiki czy kotleciki?
UsuńNiech Ci bedzie kotleciki...
Usuńno wiesz? Klopsik to kuleczka zgrabna (badz kanciasta jak u mnie) a kotleciki sa bardziej hamburgerowe. czyli zgniecione klopsiki.
Usuńapropo zgniatania. nizej napisalam, ze skonczylam dzianine dla Krasnali, zrobilam zgrabna paczuszke, z paroma innymi rzeczami, umordowalam sie z tasma i adresem na papierku (dla mnie to autentyczna tortura!!) i juz wychodza polozylam paczuszke (napuczona powietrzem, bo tak sie zakleila) na wage i widze 2 kilo i pare deko. I trafil mnie szlag, bo maly pakiet jest do 2 kilo, sporo kosztuje, ale POWYZEJ 2 kilo idzie jako paczka i kosztuje taka wysylka kolo £20 (ktos zwariowal...). Zrobilam dziurke w plastiku paczuszki (taka grubo plastikowa koperta) i w samochodzie ...na tym usiadlam i uplaskalam na ament (lacznie z papierkiem adresowym, hrehrehre). na poczcie pani przyjela jako maly pakiet. czyli dowod na to, ze powietrze wazy.
Dziędobry Kurki. znowu bezchmurnie. Chyba pojde na szpacirengejen, choc mię cus za ramie i kark zlapalo i nie puszcza. nie przesadnie, bo moge glowe odwracac i ruszac rencyma, ale denerujace. I znalazlam ksiazke kucharska z 1947 roku. Pisza, ze jest drozyzna i trzeba oszczednie i czasy powojenne i skromny obiad to: zupki rozne,ale pomijam to. Na danie glowne do wyboru: cieleca pieczen, sznycel, ozor w szarym sosie, mostek cielecy, zrazy a la Potocki, rostboeuf,kurczeta z mizeria, indyk, prosie, lin po nelsonsku, pieczen wieprzowa. NIE wszystko naraz ale zdziwilam sie widzac te rozrzutnosc, a czytajac chwile przedtem zeby suszyc wszelakie obierki i odpady kuchenne, bo wysuszone sa jak polana do palenia.
OdpowiedzUsuńOpakowana smarnij jakim mazidłem ramionko, a spacering dobra rzecz,u nas pada dysc i wcale sie nie hce spacerować,a mielim w planie rodzinny wypadzik do lasu, wzamian bedzie rodzinne pałaszowanie pierogów:)
Usuńno i nie poszlam na szpaciren, bo mie zajelo na poczcie i w sklepie z telefonami...
Usuńi zadnych pierogow nie mam, ino duszona kapuste kisz. jakos postnie mi wyszlo.
Dziędobry! U nas ciemnica,mokro,śpiąco,7st.
OdpowiedzUsuńZaraz się weźmiemy z córką za lepienie pierogów.Poźniej pewnie wpadnie druga córka zeby pojeść i tak nam zleci dzień.
Wysmazyłam kolejny poscik na temat kalendarzy, jak i udostępnłam na fb, siły rażenia zbyt wielkiej nie mam,ale zawsze coś;)
OdpowiedzUsuńWiem,ze jedna dziewczyna co roku kupuje kalendarz, inni się nie chwalą,wiec nie wiem.
Czołgiem Kureiry! Było ładnie, ale się zmyło (z deszczem). To nie mam pretekstu, żeby iść na gumno, więc mus dom ogarnąć, bo zaraz grzyby urosną po kątach.
OdpowiedzUsuńMoże poczekaj jeszcze, zrobisz grzybobranie a dopiero potem posprzątasz.
UsuńU nas też siąpi. Dostosowaliśmy się do pogody na zewnątrz. W środku kręcą się dwie pralki, a Pan domu poszedł moczyć swe rozległe ciało w wannie.
dobrze, ze sie mu nie pokrecilo, bo moglby krecic sie w pralce, a pranie mogloby zalegac w balii (pelnej babelkow)....
Usuńdobry pomysl z tymi grzybami - mialaby jak znalas do bigosu....
Kureczki witajcie i zapraszam na południowy-wschód. Pogoda paluszki lizać, słoneczko świeci pięknie i prawie 10 stopni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Bezowa
Chwalę się. Umyłam następne okno, pogoda się zrobiła piękna, 15 stopni!!!!. Zaraz mi się coś chce robić, niestety wyjść nie mogę, but mnie obtarł do krwi, trzeba stopie dać odpocząć. Szkoda, bo tak pięknie...
OdpowiedzUsuńWew Warszawie znów leje,będę gryźć argh!! argh!!
UsuńHanna
Po umyciu okna deszcz jak w banku. Już pada.
Usuńmialabys 200% gwarancje deszczu jakbys jeszcze wlosy umyla i ladnie uformowala...
Usuńjerzu - Ewo2 - JAKIE Ty buciki nosisz, ze taka krzywde Ci robia? zostaja pewnie japonki do noszenia...
To wina źle obciętego pazura. Buty miałam spacerowe adidasy, tylko mi przycisnęły palce, a wczoraj parę kilometrów zrobiłam. Na początku myślałam, że to but.
UsuńEwo, plastyr z takim cudem do szybkiego gojenia kup.Ja nie miałam ,ale koleżusia sobie hcwialiła,że tylko takich uzywa, zawierają jakiś żel czy cuś.
OdpowiedzUsuńU nas też leje:(
no to trzeba bedzie zapasik zrobic takich prasterkow.
UsuńDzięki za radę ale myślę, że zwykły wystarczy. Taki z żelem też dobry, kiedyś miałam.
UsuńZaraz sobie Poldarka oglądniemy, bardzo fajny serial na motywie powieści Winstona Grahama.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru Kurencje!
Dziewczyny a nie macie przypadkiem nadmiaru suszonych grzybków do sprzedania,te torebusie w markietach takie malusie,nie wiem czy gdzies mozna kupić w większym opakowaniu?
OdpowiedzUsuńI ja dołączam do chóru peanów. Kalendarz cacuszko.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Twórczyń. Jesteście wspaniałe i zdolne niesłychanie :)
Niezadługo i do mnie trafi ten wyjątkowy kalendarz, już się cieszę :)
Czołgiem Ksan! Miło Cię widzieć!
Usuń:)*
UsuńHano, proszę, zajrzyj na pocztę @.
Ksan, wszystko jasne!
Usuńtesz bym kupila grzybkow z pewnego, nierobaczywego zrodla....
OdpowiedzUsuńNie kupujcie w markietach, to zmiotki są. Nie wiem gdzie, ale nie tam!
OdpowiedzUsuńjak nierobaczywe zmiotki, to mozna, razem z jakims szlachetnym grzybem zemlec na proszek... jakie to dobre jako akcent albo wrecz posyka. ale musi byc pyl (gwiezdny).
UsuńMówię o takich małych opakowankach ,gdzie są same kapelusze np. no lae kurcze, dycha za kilka suchych kapeluszy!
UsuńU nas leje bez przerwy. Goście byli, pojechali, a mnie taka senność ogarła, że chyba nie strzymam.
OdpowiedzUsuńTa Wasza pogoda sie udziela zdalaczynnie, bo od pworotu do domu z tzw miasta o 3ciej, mimo pieknej pogody, ledwo lazilam i zupelnie nie wiem CO robilam. Poza ta kapusta.
Usuńa rano skonczylam wreszcie kamizelunie, dorobilam troczki do kupnych(!!!) czapek oraz sznurki do kupnych (!!! drugi horror!!!) rekawiczek dla Krasnali i czuje sie szlachetnie. Teraz zaczne swiateczny sweter dla (przyszlego) ziecia...tylko, ze mi sie nie chce liczyc i przeliczac wzorow na oczka...
ide zrobic kakauo.
I co Hanus, spisz? Bo moj chlop chrapie, az na dole slychac.
UsuńKasia, padłam jak ścięta lelija. Właśnie się obudziłam, ale chyba pójdę nazad spać.
UsuńU nas cieplo(plus 16), wietrznie i popadywa;)Teraz juz ciemno nawet;)
OdpowiedzUsuńDrozdzowe popelnilam, takie co zwykle, ale cwiczylam ostatnio miniserniczki, dobre to:)
Na razie jeszcze zerkam na tegoroczny kalendarz a , tam czerwone tango:)
Kurnik ma trzy latka, a przez połowę tego nie umiałam do niego trafić.
OdpowiedzUsuńU mnie pogoda wytrzymała pięknie, wieczorkiem zerwał się wichur, ale bardzo ciepły. W tej chwili jest 11 stopni.
Bezowa
Pusty Kurniczek? Gdzie jesteście?
OdpowiedzUsuńWłaśnieśmy wstały...
OdpowiedzUsuńA reszta śpi.
Usuńja jeszcze nie ale zaraz tak.
UsuńPrzy tej pogodzie to nie dziwota.
OdpowiedzUsuńWitajcie Kury.
OdpowiedzUsuńPo mokrej nocy ładny poranek. Nawet słońce błyska i chmurki różowe. 7 stopni.
Przyjemnej niedzieli.
Dzieńdoberek Kurnikowi.
OdpowiedzUsuńEwo2,no dzieee Ci słoneczko błyska kaj ciemno jak u przysłowiowego murzyna.
Miłego dnia Kurencjom:)
Już zdążyło przybyć chmur, ale nie jest ponuro. Do południa się pewnie zaciągnie na amen.
UsuńTo u mnie świeci:)
UsuńI u mnie słoneczko świeci!
UsuńDzień dobry,ładnej niedzieli życzę:))
Dla Opakowanej.
OdpowiedzUsuńZefiry.Pisownia oryginalna;)
Zefir śmietankowy:3 szkl.śmietanki,20deka cukru;4 krople cydru -(czyli czegoś kwaskowatego,np sok z cytryny) lub kawałek laski wanilii;1,5 szkl.poziomek.Do tego sok lub karmel.
Ubić gęstą śmietanę na lodzie na mocną pianę,włożyć cukier,parę kropel cedru lub utłuczonej wanilii,półtory szklanki poziomek,truskawek lub jakich czerwonych konfitur bez soku,wymieszać,włożyć do formy,osypać solą,obłożyć lodem i zostawić tak na kilka godzin.Na wydaniu umoczyć formę w ciepłej wodzie i wyrzucić na półmisek,oblawszy jakim sokiem lub karmelem.
Zefir jabłeczny:10 winnych jabłek,3 białka,30 deka cukru.Do tego biszkopciki.
Upiec 10 jabłek,przefasować przez durszlak,wziąć tej masy dwie szklanki,włożyć trzy białka i wybijać miotełką lub łyżką na lodzie,aż do zgęstnienia masy.Przełożyć do formy,osypać sodą i lodem na kilka godzin.Dając do stołu namoczyć formę w ciepłej wodzie, a wyrzuciwszy na półmisek obłożyć biszkopcikami.
Nie pomyl się i nie wyrzuć przez okno;)!!
Następny też jest jabłeczny tylko z dodaniem ubitej śmietanki (0,5 l)i cynamonem.
Zefir cytrynowy nie mrożony:łomatko, 10 żółtek wytrzeć mocno z dwoma niepełnymi szklankami cukru.Otrzeć pięć dużych kawałków cukru o dwie cytryny(??!!), wycisnąć sok z onych do małej szklanki i dopełnić ją wodą,dziesięć tabliczek białej żelatyny rozpuścić w 0,5 szkl. wody, wlać kieliszek rumu, zmieszać to wszystko, a dołożywszy pianę z dziesięciu białek wymieszać powoli i składać do formy,wylanej wodą i wysypanej cukrem.Stawia się w zimnie,ale nie zamraża.
Przypomina mi to semifreddo.
Jak bywałam służbowo w Moskwie to jadałam zefiry podobne do naszego ptasiego mleczka tylko o smaku miętowym,dobre.
Hanna
W tej książce jest chyba pomyłka,piszą cedr, nie cydr.Przecież cedr to drzewo!Może to jakiś olejek z cedru?!O ile nie trujący.
UsuńHanna
jeny, cuda paniusiu kochana, cuda! Rzeczywiscie semifreddo przypomina. ilosci smietany oraz bialek powalaja, ale chyba rzepisy sa na wiecej niz na jedna, glodna, osobe. hrehre
Usuńolejek cedrowy JEST trujacy, jak wszystkie olejki eteryczne w kącętracie i nawet na gola skore sa palace. normalne proporcje do uzycia na skore to 1 kropla na lyzeczke olejku nosnego (np migdalowego). na kapiel we wanience - do 8 kropli. jedyne, ktore mozna przykladac na skore nie rozcienczone to drzewo herbaciane (na pryszcze) oraz lawendowy (na oparzenia - DZIALA!!)
mozna sobie kupic badz wyciac ksztalty z drewna, moze byc cedrowe, ale nie musi. jak sa ladne i maja dziurke, to wlozyc do woreczka, psiknac niezle olejkiem cedrowym, niezle = z 10 kropli, moze odrobine wiecej), zamknac woreczek porzadnie (czli najlepszy strunowo zamywakny), zostawic w spokoju na dobe. Wyjac, przenizac sznureczek jakis ladny przeze dziureczke i zawiesic przedmiot pachnacy w szafie, gdzie moga grasowac mole. Nie lubia ceru.
Drzewiej skrzynie na posciel, pledy, paltoty i inne byly robione, badz wyscielane drzewem cedrowym wlasnie z tego powodu. Moj tesciu mial chinska skrzynie podrozna z drzewa kamforowego, z poczatkow ub. wieku. z nia jezdzil. mamy ja teraz my i pachnie kamfora dalej - Hana wachala. piekna rzecz sama w sobie, a ta kamfora to mnie zaskakuje za kazdym razem jak otwieram skrzynie. podobno mole tez nie gustuja w kamforze.
Mnemo lubi dlubac w drewnie i Hania z zielnika, to moga kokosy zbijac za pomoca cedrowych odstraszaczy moli. ja mam drewienko w fasonie serduszka pekatego.
Aaaa,też lubię takie aromaty,kamfora,olejek pichtowy.Lubię zapach sklepów zielarskich;)
UsuńMasz rację Krysiu, jest olejek cedrowy,paczaj nie wiedziałam.Nabędę sem.
Tutaj są różne
http://www.drbeta.pl/category/olejki-eteryczne
Hanna
ja kiedys sie bawilam w aromaterapie. fajne kombinacje sa tych olejkow. ale zostal mi swierwkoy, margarynkowy, cytrynowy chyba i oczywiscie lawenda - przecibablowo.
Usuńolejkow roznych jest straszlliwie duzo - dobre te z Twojego linka.
Wiem na pewno, ze cytrusowe rozweselaja a rozmarynowy mi na bol glowy pomagal.
Dziędobry Kurniku! Poranek jaśniejszy od wczorajszego,co dobrze wróźy,ponoć ma być ładnie,jak i w caluśki następny tydzień,ciepło i słonecznie.No a co mi z tego jak mąż wyjeżdża nazad.Wzdech.
OdpowiedzUsuńHanno,ale że ten zefir smietankowy solą obsypać?
...
Kiedyś teściowa robiła szybki torcik jabłkowy na zimno,ohyda,jak dla mnie. Ucierało się jabłka na dużych oczkach,mieszało z masłem ,lub co gorsza z margaryną i wtykało gdzieniegdzie biszkopty i do lodówki.
Niee,Dora;)
UsuńKiedyś tak schładzano,lód posypywano solą,na to stawiano naczynia z czymś tam.Tak jak teraz w marketach leżą ryby.
Hanna
A ten deser teściowej to zmodyfikowana wersja zydowskiego charosetu:
Usuńhttp://ugotuj.to/ugotuj/44359080/pesachowy+charoset+z+jablek+i+bakalii/p/
Kuchnia polska jest ściśle związana z żydowską,nie można rozróżnić co było pierwsze;)
Hanna
Noooo, to jest pyszny deser,nie ma tam grama masła,które pod wpływem zimna sztywnieje, oblepia jabłka i człowieczą paszczę;)
UsuńDora - znam i pamietam ten horror. odnowilo mi sie to, jak usilowalam zrobic taki jablecznik weganski bez pieczenia. niby dobre ale w sumie wyszlo mi (za 2. razem) ohydne, glownie dlatego, ze pomieszalam ze soba dwie rozne czesci rzepisu. ale za to przypomnialas te okropnosc. pewnie wersja z biszkoptami nie byla taka zla, ale z herbatnikami - HORROR!!
UsuńHanna - nie dziwota z ta kuchnia zydowska, ale nie tylko, perska, ormianska, kresowa...choc Kresy POLSKIE! niemiecka, rosyjska, co i raz sie lapie na tym, ze czytam/widze potrawe zagraniczna a ona albo brzmi z polska albo smakuje z polska jakby. niemniej jednak nie bede wspominac sledzia po japonsku, hrehrehrehe
to sa wszystko ciekawe tematy. niemniej jednak chyba NIC nie przebije bigosu swiatecznego, ktorym poczestowalam Chinczykow i sie dziewczynina chinska rozczulila, juz zawczasu weszac, ze domem jej powialo, bo jej Mama takie robi z kiszonej kapusty.....
Nigdy nie jadłam takiego jabłecznika bez pieczenia.
UsuńAle a propos wypieków.
Może niektóre Kury tak robią,ja do sernika i drożdżowego,by nie było suche rodzynki i żurawinę namaczam w gorącym maśle.2 łyżki masła lub więcej,zależy ile mam bakalii rozpuszczam w rondelku, na gorące wrzucam susz i trochę trzymam na małym ogniu,można dodać wanilię oraz alkohol.Mam resztkę dobrego likieru orange-zimt i wydzielam do tego celu;)U mnie jest płyta ceramiczna,która trzyma ciepło,więc zostawiam ten rondelek.Rodzynki wchłaniają i są nabrzmiałe ową tłustością;)Można później trzymać w lodówce i dodawać np.do owsianki lub deserów.
Pytanie, czy wiecie Kury czym się różni kapusta faszerowana od gołąbków?
otóż dowiedziałyśmy się wraz z koleżanką z wykładu ponad 90letniej sąsiadki,że gołąbki som z ryżem a do faszerowanej dodaje się startego surowego ziemniaka,bądź dwa.Mielone ze startym kartoflem też ponoć są wilgotne i dobre.
Hana, może byś te rady umieściła w rzepisach,a nuż się przydadzą młodszym gosposiom w kuchennej karierze;)
Hanna
Piszecie o kiszonej kapuscie, a jadlyscie tort czekoladowy z kiszonej kapusty?
UsuńNo wez, Grażyna, to wydaje się niemożliwe!
UsuńHanno - o roznicach kapuscianych w ogole nie wiedzialam!
UsuńGrazyno - moj Tatko jadal, a ja za nim, kapuste kiszona posypana cukrem. i sypie sie ten cukier w miare jedzenia, zeby chrupial a nie zamienial sie na syrop jakis. dawaj detale kapuscianego tortu!!
Dzień dobry, Kurki! Wy tak o tych zimnych zefirach, a ja ostatnio wole desery na ciepło. Ostatnio często robię jabłka zapiekane pod kruszonką: Jabłka (mniej więcej jedno na osobę) zetrzeć na tarce o dużych otworach, wymieszać z cynamonem (niekoniecznie) włożyć do naczynia żaroodpornego wysmarowanego masłem, posypać kruszonką, zapiec do zrumienienia kruszonki, około 20 minut. Do kruszonki można dodać cukier waniliowy. Ja ciągle robię za dużo kruszonki, więc chowam ją do lodówki na następny dzień (może nawet postać trochę dłużej) i tym sposobem wciąż jemy taki deserek:)
OdpowiedzUsuńAha! Można go robić w większej formie albo w małych, jednoosobowych foremkach, wtedy się wyjada prosto z foremki, pycha! I można dodać do jabłek co się tam chce: rodzynki, orzechy, żurawinę - według własnego upodobania:)
Podobnie mój zięć robi śliwki, podaje potem z lodami. Pycha!!! Pomijam wartość kaloryczną.
Usuńa rumbarbar jaki jest w formie takiego deseru!! Ninka - jablka mozna kroic na male kawalki, mozna wymieszac z innymi owocami - ja mieszam z drewnianymi truskawkami ( = kupionymi poza sezonem, kompletnie bez smaku, a w pieczeniu smak i aromat az buchaja!. przy takich bardzo mokrych owocach warto je leciutko posypac maka kartoflana, ale rzeczywiscie ciut ciut. z lodami albo sosem waniliowym (ja jem z jogurtem). I znajoma podala pomysl na kruszonke z roztopionym maslem. nie wiem czy wszycy tak robia i tylko dla mnie odkrycie. i do kruszonki dodac mielonych migdalow.
Usuńdzieki, ze przypomnialas o kruszonkach, bo uwielbiam i pora zrobic.
Moja mama zawsze robiła szarlotkę dodając stopione masło,kruszonkę też;
UsuńHanna
OdpowiedzUsuńSernik zjedzony,przydałoby się coś dobrego,a tu nikomu nic nie chce się upiec;)
Aleście mnie kulinarnie zanęciły!
OdpowiedzUsuńA co tu tak pusto???
OdpowiedzUsuńZupę gotuję, żeby się od kulinariów nie oddalać. Gar ma 8 litrów pojemności.
Agniecha na tydzień? Dla Was, czy dla koni?
OdpowiedzUsuńbedzie na 1 sniadanie, na 2 sniadanie, obiad, deser, podwieczorek, kolacje i przed spaniem? Cos jak ja z ogorkowa....
UsuńHana - myslisz, ze Agniecha nauczyla koniki jesc lyzka?
UsuńA nie, one przez rurkę piją. Taką dość grubą, żeby ziemniaki przeleciały i się nie zatkało.
Usuńkonska slomka??
UsuńKurki; aleście mi smaki (poznańskie)narobiły, tymi deserkami zwłaszcza. W okolicach Poznania dziś był dzień, mozna powiedziec, piękny,bo słoneczny, chociaz chłodny. Nadrobiłam jesienne ogródkowe zaległości, choc pewnie nie powinnam sie przyznawać - w niedzielę?!
OdpowiedzUsuńPrzyznam się razem z Tobą - sadziłam cebulki tulipanów i jeszcze nie skończyłam. :-)
Usuńja mam jeszcze torebke narcyzow, ale kiedy moglam dzis posadzic to padalo, a potem trzeba bylo obiad a potem sie zrobilo ciemno. Mniej wiecej.
UsuńHrehre, moja niedziela też pracowita, chociaż bardziej tak w cichości, pod osłoną domu.
OdpowiedzUsuńU mnie gar ogórkowej i smalec do chleba. Nie ma rozpusty.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór. My mieliśmy pierogi na obiad cosmy wczoraj lepiły z córka, mięsne i ruskie, do tego z wywaru mięsnego ugotowałam barszczyk do popicia, sprytnym sposobem,bo buraki przepuscilam przez sokowirówke,i tylko do wywaru wlałam ten sok,nawet z jabłkiem ,doprawiłam majerankiem i octem jabłkowym i było super pycha,delikatnie zagotowalam i gotowe. tak więc polecam sposób na szybki barszczyk.
OdpowiedzUsuńA wcześniej pojechalismy w las,odnalexlismy stary grobowiec i utaplalismy sie w błocku.
Dora; mam jeszcze prostszy sposób na szybki barszczyk - kartonik Krakusa (barszczu)dodany do wywaru mięsnego, czosnek, majeranek, pieprz, ocet jabłkowy - i tez pycha.
OdpowiedzUsuńi troche cukru - zapomniałam o cukrze!
OdpowiedzUsuń