Więcej Wałka poproszę, bo to miłość ma! U nas też kociska walczą z dywanami, rozsiadają się pupskami w miejscach nieprzeznaczonych i rekompensują sobie nieumiejętność fruwania włażeniem na wyższe kondygnacje jak i zarówno zrzucaniem wszystkiego. A jak widzę, gliniane kury kuszą i proszą się o lot :)
No wyobraź sobie, że nie loto :)) Ale z drugiej strony, gdzie chce, to wskoczy delikatnie i z precyzją, np. na swoje drzewko. Wielu myślało, że nie da rady, bo grubas, a on delikatnie, hyc, hyc i już jest. Nie mowiąc juz o tym, jak potrafi po nas skakać :)) Kotu nam ładnie chudnie, powoli, ale tak ma być. Już taki klopsik nie jest ;)
Lidka, gratuluję konsekwencji, będzie zdrowszy. Moje kociska też potrafią mięciutko i z precyzją, ale czasem coś im się strąci:) Zwłaszcza gdy jakaś mucha się zaplącze i na nią polują. Wtedy jest demolka.
No niestety, trzeba uważać na jego dietę, bo szybko na wadze przybiera. Dobrze, że na spacery wychodzi, to ruchu ma więcej, to sprzyja chudnięciu :) W końcu dał się u weta porządnie zważyć ;)
Ukochaną zabawą naszego Myka jest gonitwa. Siada i wgapia się w człowieka, to znak aby potupać nogami, wtedy Myko zaczyna gonić, a ma gdzie. Tak że wielkie utycie mu raczej nie grozi, a ostatnio je jak najęty :)
Chorera ciezka! Pol godziny pisalam komentarz zeby za sekunde zobaczyc, ze nowy wybieg.... niejako tlumaczylam dlaczego cicho bylam... a teraz lece ogladac sliczne fotki...
Spoko Krysiu, nic się nie zmarnuje,poprzedni koment wyczytałam do ostatniej literki i teraz ja Tobie zadraszczam tej archiwizacji.Takie porządki muszę jak najszybciej poczynić tylko mię wena i ochota nie nachodzą.W kwestii papiórków panuje totalny bałagan,ślubny się do tego przyczynia znacznie.On tylko swój dyplom i świadectwa pracy trzyma pod kluczem w szafie pancernej;)Reszta ważnych dokumentów rozsiana jest po całym domu,księgi wieczyste,akty notarialne,urzędowa korespondencja,nipy,pity sryty,dziedzice też dokładają swoje,groch z kapustom.Dostaję roztroju żołądka jak się do tego zabrać.Aaaa i jeszcze bieżące rachunki leżące to tu to tam.Na początku małżeństwa jak ja prowadziłam rachunki wszystko było cuzamen w jednym miejscu,jak ślubny przejął to wqurwa można dostać;) Hanna
a to u nas po calym domu to nie jest porowzloczone, mamy szafe pancerne, z roboty slubnego, jak hute likwidowali kupilim szafki takie zelazne z szufladami z tymi przegrodkami co lataja po szynie. no i tam bylo a byulo. u nasz trza trzymac rozne rachunki etc, jak sie prowadzi dzialalnosc, do 10 lat czy 7. no i zabraklo miejsca i nie moglismy znalezc jakiegos papiura. zla sie zrobilam i zlapalam te makulature. Caly dzien rozwalaam to - do trzymania - na lozko na kupy tematyczne, co wyrzutka - niby ladnie na jedna kupe na podloge. pogebkiem siedzialam na lozku. po ilus tam godzinach przestalam sie gwaltownie ruszac, bo te kupy na lozku urosly a drzwi do pokoju nie mozna bylo zamknac ni otworzyc bardziej, bo zawalaly podloge papiury. Skonczylam dzielo, przynioslam czarne worki z dolu i poszlam do machiny co gryzie i tnie papier. a duzy kosz jest pod spodem. zaladowalam czarny worek do tego kosza i zaczelam siekac.. kurz z papieru mnie zadlawil kosiarka papierowa sie przegrzewala cos jakis czas. workow z pocieta makulatura uzbieralo sie cos5. mocno uklepanych. nawet nie wiesz jak szlachetnie sie czulam, hrehrehre. mamy jedna szuflade w tej szafie pancernej WOLNA! zostala jeszcze jedna szuflada - papiery pracowe, artykuly etc zawodowe slubnego. niektore srtykuly sa z lat 90tych i chyba (hrehre) mozna je wywalic. na szczescie nie trza tego macerowac, bo jusz bym nie szczymala! na cholere nam wszystkie te papiurki musze urposcic sobie zycie, ale wiem, ze w momencie jak potne jakis dokument, to sie okaze niezbedny do jakiegos glupiego urzedu :(
na taka robote trzeba miec nastroj odpowiedni. tak sam jak do mycia wychodka.
Czajnik na kurach wymiata, a ta jego bródeczka....ach. Cudne te futrzaki, mogłabym oglądać i oglądać. Próbowałam zrobić zdjęcie łapoczynów moich, ale skończyło się na patrzeniu, zajmowaniu strategicznych pozycji i omijaniu z daleka.
Mam kamerkę, ale one tak szybko to robią, że nawet nie zdążę złapać aparatu. Pogonią i idą spać, albo siedzą pod meblami i wystawiają łapę na pół sekundy.
To że kury przymocowane to wiem, a ten kororowy łobrazecek tyż? Piknie sobie łazikujo po tej macie, Myko tyż tak potrafi ;) Co do Myka, to mieliśmy wczoraj pełną chaupę ludzisków. Troje pozadomowników zniósł dzielnie, jednakowoż przy większej ilości salwował się na szczyty. W jakimś momencie zauważyłam go na szczycie mojej drabiny, wyglądał tak jakby przysypiał. Pozadomownicy powoli zaczęli sie rozchodzić, zostało jeszcze kilka osób, ale tylko w jednym pokoju. Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas z głebi mieszkania, nie mógł być to nikt inny jak kot, abo może jakiś duch. Poleciałam zobaczyć i to Myczysko rozpaczliwie chwytało się drabiny. Najprawdopodobniej przysnął tak głęboko, że zaczął się obsuwać, ale poradził sobie ino widać było, że się jednak trochę zestrachał.
On siedział na szczycie i jak zaczął się obsuwać to próbował się przytrzymać pazurami no i trochę się przy tym miotał, ale dał radę utrzymać się i wgramolić z powrotem, w końcu to dla niego rutyna, bardzo często tak robi. Na tym zwieńczeniu drabiny siedzi często, ale raczej nie śpi, jak są goście to tam czuje się najbezpieczniej.
Ukochane zwierzaczki nigdy nie spowszednieją. Zdjęcia wspaniałe, gębusia mi się cały czas śmiała do nich. Na 9-tym zdjęciu Czajniczek z przekrzywioną główką, moja pierdółka w takiej pozie patrzy na mnie jak do niej przemawiam, też tak przekrzywia główkę. Cudne, cudne te nasze futrzaki - wszystkie. Bezowa
Ale fajne zdjęcia.Zwierzyniec ma swoje zajęcia, co tu dużo gadać,jedni w pościelach inni na wysokościach, czymś trzeba wypełnić dzionek:))) Moje obecnie chodzą i nie wiedzą co by tu, niedługo przyjedzie trzeci,to będzie więcej biegania i zabawy.
Oto prosty przepis, jak poprawić sobie humor i nabrać chęci do życia: zajrzeć do Hany i popatrzeć na Czajnika na kurach i całą resztę. Dzięki, tego mi właśnie dzisiaj było trzeba.
Wszędzie ich pełno;) Jak w tej lekramie podlinkowanej przez Bezową na fb:) Urwipołcie:) Się narobiłam dziś, dzięki kominiarzowi, bo żeby do komina zajrzeć, na strych trzeba wleżć, niełatwe to, ale jak już kominiarz zaczął, to ja skończyłam. Trzy pudła rupieci wywaliłam, a kilka rzeczy odkryłam na nowo, np. obrazki na szkle, przecudnej urody., Już wiszą w folkowym pokoju. A kominiarz to chyba z nieba spadł, ostatnio Wu palił w kozie w domu -siwy dym, smród, pewnie i czad. Zapytałam czy paczyl w komin, bo nam tam gołębie gniazdo zakładają pięć razy do roku. Nie paczyl. I dziś wiadro patyków , śmieci , gałązek przy czyszczeniu wyleciało. Żeśmy nie oczadzieli to cud;)
U Gosianki pomór, u mnie też. Dlatego nie krzyżowałyśmy naszych wirusów, żeby Kurnik na wieńce zbierać nie musiał, bo kwiaty teraz drogie. Czyli nici z czochrania futer :(
Więcej Wałka poproszę, bo to miłość ma!
OdpowiedzUsuńU nas też kociska walczą z dywanami, rozsiadają się pupskami w miejscach nieprzeznaczonych i rekompensują sobie nieumiejętność fruwania włażeniem na wyższe kondygnacje jak i zarówno zrzucaniem wszystkiego. A jak widzę, gliniane kury kuszą i proszą się o lot :)
Ooooo! Czyżbym się wgramoliła na pudło?!
UsuńA jednak! :)
moja takze samo...az wzdycham....
UsuńNie mogie przesadzać z Wałkiem, bo Wam spowszednieje.
UsuńWałeczek, Wałkoniek kochany? SPOWSZEDNIEJE???!!!
UsuńTy se nie rób jaj!
Psie, wgramoliłaś się ewidentnie! Kury są przymocowane na ament. Malować będziem dookoła kur, bo nie da się ich zdjąć:)))
OdpowiedzUsuńW sumie to dobrze, że kury tak na sicher, bo pewnikiem już by fruwały - tak jak dzisiaj moja zabytkowa lampa :( Kochane kotecki.
UsuńTo ja wskakuję obok na grzędę numer dwa :)
OdpowiedzUsuńNie potrzeba telewizji, wystarcza Wasze zwierzaki. Jest horror, kryminal, romansidlo - wszystko w jednym czteropaku. :)))
OdpowiedzUsuńOoo, czecia?
UsuńPantera, toteż telewizji nie oglądam...
UsuńNic dziwnego, przy tylu atrakcjach live. :))
UsuńA czy ja mogę kupić osobiście u Gosianki ? :P
OdpowiedzUsuńPewnie, Sonic!
Usuńok :)
Usuńmoże odbiorę, ale zapłaciłam już via bank z konta Najstarszej
mojej nie pakujcie :P
Usuńzaoszczędzimy na listkowym :P
Poza tym, zdjecia urwipołciów zajefajowskie ♥♥♥
Dobra, Sonic, notuję "odbiór osobisty", coby nie słać bez sensu.
UsuńSonic, co i ile zamówiłaś, od razu odnotuję.
Usuńja tylko 1 BK plus cosik dołożyłam - wszystko na jedno konto Gosi
UsuńDobra Sonic, odhaczam dla porzundku.
UsuńPatrzenie na zwierzaki, to sama przyjemność :)))
OdpowiedzUsuńDobrze, że nasz po wyżkach nie loto ;)
Lidka, jak to - nie loto? Niemożliwe! Może nadal ma za ciężki zadek?
UsuńNo wyobraź sobie, że nie loto :))
UsuńAle z drugiej strony, gdzie chce, to wskoczy delikatnie i z precyzją, np. na swoje drzewko. Wielu myślało, że nie da rady, bo grubas, a on delikatnie, hyc, hyc i już jest. Nie mowiąc juz o tym, jak potrafi po nas skakać :))
Kotu nam ładnie chudnie, powoli, ale tak ma być. Już taki klopsik nie jest ;)
Bo to jest bardzo dobrze wychowany kot :)) Psowaty kot, jak go wetka nasza określa :) A psy po wyżkach nie lotajum ;)
UsuńLidka, gratuluję konsekwencji, będzie zdrowszy.
UsuńMoje kociska też potrafią mięciutko i z precyzją, ale czasem coś im się strąci:) Zwłaszcza gdy jakaś mucha się zaplącze i na nią polują. Wtedy jest demolka.
No niestety, trzeba uważać na jego dietę, bo szybko na wadze przybiera. Dobrze, że na spacery wychodzi, to ruchu ma więcej, to sprzyja chudnięciu :)
UsuńW końcu dał się u weta porządnie zważyć ;)
Ukochaną zabawą naszego Myka jest gonitwa. Siada i wgapia się w człowieka, to znak aby potupać nogami, wtedy Myko zaczyna gonić, a ma gdzie. Tak że wielkie utycie mu raczej nie grozi, a ostatnio je jak najęty :)
UsuńMarija, moje jak wpadną w trans, to chałupa drży. Jak stado koni.
UsuńO to to tylko że u nas jeden koń ;)
UsuńLidka, jak to psy nie lotajum? Wałek loto! Myk na kanapę, z kanapy na parapet i tak sobie świat obserwuje.
UsuńTo tak, jak Bonus, na kanapę, czasem na parapet, ale rzadko, bo przecież poddani balkon otworzą :))
UsuńZima idzie, to zwierzaki więcej jedzą :)
No jak Czajnik stoi na kurach, to niemożliwe jest... :)
OdpowiedzUsuńChorera ciezka! Pol godziny pisalam komentarz zeby za sekunde zobaczyc, ze nowy wybieg....
OdpowiedzUsuńniejako tlumaczylam dlaczego cicho bylam... a teraz lece ogladac sliczne fotki...
Opakowana spoko,ja tam pierwej sprawdziłam czego nie przeczytałam a później weszłam tutaj.Nawet ślepia zamkłam coby przewinąć na"starszy blog":)
UsuńSpoko Krysiu, nic się nie zmarnuje,poprzedni koment wyczytałam do ostatniej literki i teraz ja Tobie zadraszczam tej archiwizacji.Takie porządki muszę jak najszybciej poczynić tylko mię wena i ochota nie nachodzą.W kwestii papiórków panuje totalny bałagan,ślubny się do tego przyczynia znacznie.On tylko swój dyplom i świadectwa pracy trzyma pod kluczem w szafie pancernej;)Reszta ważnych dokumentów rozsiana jest po całym domu,księgi wieczyste,akty notarialne,urzędowa korespondencja,nipy,pity sryty,dziedzice też dokładają swoje,groch z kapustom.Dostaję roztroju żołądka jak się do tego zabrać.Aaaa i jeszcze bieżące rachunki leżące to tu to tam.Na początku małżeństwa jak ja prowadziłam rachunki wszystko było cuzamen w jednym miejscu,jak ślubny przejął to wqurwa można dostać;)
UsuńHanna
a to u nas po calym domu to nie jest porowzloczone, mamy szafe pancerne, z roboty slubnego, jak hute likwidowali kupilim szafki takie zelazne z szufladami z tymi przegrodkami co lataja po szynie. no i tam bylo a byulo. u nasz trza trzymac rozne rachunki etc, jak sie prowadzi dzialalnosc, do 10 lat czy 7. no i zabraklo miejsca i nie moglismy znalezc jakiegos papiura. zla sie zrobilam i zlapalam te makulature. Caly dzien rozwalaam to - do trzymania - na lozko na kupy tematyczne, co wyrzutka - niby ladnie na jedna kupe na podloge. pogebkiem siedzialam na lozku. po ilus tam godzinach przestalam sie gwaltownie ruszac, bo te kupy na lozku urosly a drzwi do pokoju nie mozna bylo zamknac ni otworzyc bardziej, bo zawalaly podloge papiury. Skonczylam dzielo, przynioslam czarne worki z dolu i poszlam do machiny co gryzie i tnie papier. a duzy kosz jest pod spodem. zaladowalam czarny worek do tego kosza i zaczelam siekac.. kurz z papieru mnie zadlawil kosiarka papierowa sie przegrzewala cos jakis czas. workow z pocieta makulatura uzbieralo sie cos5. mocno uklepanych. nawet nie wiesz jak szlachetnie sie czulam, hrehrehre. mamy jedna szuflade w tej szafie pancernej WOLNA! zostala jeszcze jedna szuflada - papiery pracowe, artykuly etc zawodowe slubnego. niektore srtykuly sa z lat 90tych i chyba (hrehre) mozna je wywalic. na szczescie nie trza tego macerowac, bo jusz bym nie szczymala! na cholere nam wszystkie te papiurki musze urposcic sobie zycie, ale wiem, ze w momencie jak potne jakis dokument, to sie okaze niezbedny do jakiegos glupiego urzedu :(
Usuńna taka robote trzeba miec nastroj odpowiedni. tak sam jak do mycia wychodka.
AniuM., on nawet na nich siaduje. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia.
OdpowiedzUsuńznaczy wysiaduje.....
UsuńO to, to, Opakowana! Wysiaduje!
UsuńCzajnik na kurach wymiata, a ta jego bródeczka....ach. Cudne te futrzaki, mogłabym oglądać i oglądać.
OdpowiedzUsuńPróbowałam zrobić zdjęcie łapoczynów moich, ale skończyło się na patrzeniu, zajmowaniu strategicznych pozycji i omijaniu z daleka.
Ewa2, masz może kamerkę w aparacie? Łapoczyny najlepsze w ruchu. Zdjęcia trudno zrobić jak się tak miotają.
OdpowiedzUsuńMam kamerkę, ale one tak szybko to robią, że nawet nie zdążę złapać aparatu. Pogonią i idą spać, albo siedzą pod meblami i wystawiają łapę na pół sekundy.
UsuńEwa, znam to. Ta masa potencjalnie pięknych ujęć!
UsuńTo że kury przymocowane to wiem, a ten kororowy łobrazecek tyż?
OdpowiedzUsuńPiknie sobie łazikujo po tej macie, Myko tyż tak potrafi ;)
Co do Myka, to mieliśmy wczoraj pełną chaupę ludzisków. Troje pozadomowników zniósł dzielnie, jednakowoż przy większej ilości salwował się na szczyty. W jakimś momencie zauważyłam go na szczycie mojej drabiny, wyglądał tak jakby przysypiał. Pozadomownicy powoli zaczęli sie rozchodzić, zostało jeszcze kilka osób, ale tylko w jednym pokoju. Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas z głebi mieszkania, nie mógł być to nikt inny jak kot, abo może jakiś duch. Poleciałam zobaczyć i to Myczysko rozpaczliwie chwytało się drabiny. Najprawdopodobniej przysnął tak głęboko, że zaczął się obsuwać, ale poradził sobie ino widać było, że się jednak trochę zestrachał.
Biedny Myku .... dobrze, że nie zleciał, chociaż nic by się mu nie stało ... niuniek ♥
UsuńOn sprytny jest i zwinny :)
UsuńMyku se poradził a czy Dyniaki nie naruszone?
UsuńNo dobra - kot caly (na szczescie) - ale czy drabina i dekoracje nie ucierpialy? ;)
UsuńNic i nikt nie ucierpiał, to była przygoda bez przykrych następstw :)))
UsuńNo Myk się trochę zestrachał.
UsuńMarija, łobrazecek nie, wisi na gwozdziu, normalnie. Po nim jakoś nie chodzo, pewnie do czasu:)))
OdpowiedzUsuńBiedny Myku. Nie mógł spaść na cztery łapy?
On siedział na szczycie i jak zaczął się obsuwać to próbował się przytrzymać pazurami no i trochę się przy tym miotał, ale dał radę utrzymać się i wgramolić z powrotem, w końcu to dla niego rutyna, bardzo często tak robi. Na tym zwieńczeniu drabiny siedzi często, ale raczej nie śpi, jak są goście to tam czuje się najbezpieczniej.
UsuńMalinka fajowsko odpyskowuje Czajnikowi, zanim jednak zdecyduje się zrobić ten wypad ;)
OdpowiedzUsuńMarija, Malinka jest niesamowitą gadułą. Nie znałam dotąd tak gadatliwego kota!
UsuńUkochane zwierzaczki nigdy nie spowszednieją. Zdjęcia wspaniałe, gębusia mi się cały czas śmiała do nich. Na 9-tym zdjęciu Czajniczek z przekrzywioną główką, moja pierdółka w takiej pozie patrzy na mnie jak do niej przemawiam, też tak przekrzywia główkę.
OdpowiedzUsuńCudne, cudne te nasze futrzaki - wszystkie.
Bezowa
Bezowo, mam je na żywo, a i tak gapię się na zdjęcia:)))
OdpowiedzUsuńCzajniczek ma wyjątkowo łobuzerski wyraz pyszczka, im dłużej się przypatruję tym wyraźniej widzę.
OdpowiedzUsuńEwa2, bo on jest łobuz!
UsuńBalans na kurach rewelacja! Lubią te wasze kociska patrzeć na was z góry:)) Wałeczek kochany, dopełniają się z Frodulą pięknie.
OdpowiedzUsuńMika, żeby tylko na kurach balansowały...
OdpowiedzUsuńKazda pozycja, to propozycja do leniuchwania:))))) Zwierzaki to jednak maja fajnie!
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłońce, bezchmurne niebo i tylko dwa stopnie.
Miłego dnia Kurki.
Helloł Kury,
OdpowiedzUsuńw pogodzie bz. szarawo,ale bezwietrznie.
Miłego...
Hanna
Ale fajne zdjęcia.Zwierzyniec ma swoje zajęcia, co tu dużo gadać,jedni w pościelach inni na wysokościach, czymś trzeba wypełnić dzionek:)))
OdpowiedzUsuńMoje obecnie chodzą i nie wiedzą co by tu, niedługo przyjedzie trzeci,to będzie więcej biegania i zabawy.
Słonecznie,ale zimno,3 st.
Czajnik na kurach zrobił mój dzień! :D
OdpowiedzUsuńDziędobry, dopiero zauważyłam, jaki różowiutki nochal ma Cajnicek :) U nas lazur, słonko i +5. Bosko !
OdpowiedzUsuńOto prosty przepis, jak poprawić sobie humor i nabrać chęci do życia: zajrzeć do Hany i popatrzeć na Czajnika na kurach i całą resztę. Dzięki, tego mi właśnie dzisiaj było trzeba.
OdpowiedzUsuńaaa.. słońceee!! nareszcie!
OdpowiedzUsuńczołgiem, słońca wszystkim życzę :)
Hana, zdjęcia Twoich futer łykam w każdej ilości. lecę sprawy załatwiać, poczytam jak wrócę.
UsuńHej Kurencje. Ładny dzień był, słońce piękne do południa, potem się zachmurzyło, ale nie padało.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru.
Hej, Ewo ,u mnie podobnie,ale zimno sie robi bardzo szybko, juz tylko 2,5 st. Pewnie w nocy bedzie ten zapowiadany mróz.
OdpowiedzUsuńWszędzie ich pełno;) Jak w tej lekramie podlinkowanej przez Bezową na fb:) Urwipołcie:)
OdpowiedzUsuńSię narobiłam dziś, dzięki kominiarzowi, bo żeby do komina zajrzeć, na strych trzeba wleżć, niełatwe to, ale jak już kominiarz zaczął, to ja skończyłam. Trzy pudła rupieci wywaliłam, a kilka rzeczy odkryłam na nowo, np. obrazki na szkle, przecudnej urody., Już wiszą w folkowym pokoju. A kominiarz to chyba z nieba spadł, ostatnio Wu palił w kozie w domu -siwy dym, smród, pewnie i czad. Zapytałam czy paczyl w komin, bo nam tam gołębie gniazdo zakładają pięć razy do roku. Nie paczyl. I dziś wiadro patyków , śmieci , gałązek przy czyszczeniu wyleciało. Żeśmy nie oczadzieli to cud;)
Ha! Cały Kurnik może mi zazdraszczać!
OdpowiedzUsuńWłaśnie byłam u Gosianki i mam już swoje cudne kalendarze :))))))))
pierwsza zazdraszczam!
Usuńnie tylko kalendarzy, ale i wizyty u Gosianki, rąk do futerek głaskania nie zabrakło? ;)
UsuńU Gosianki pomór, u mnie też. Dlatego nie krzyżowałyśmy naszych wirusów, żeby Kurnik na wieńce zbierać nie musiał, bo kwiaty teraz drogie. Czyli nici z czochrania futer :(
UsuńCwaniara!
UsuńA może przy pakowaniu karendarzów pomagałaś? :P
uuu, to i Wam szybkiego zdrowienia życzę, coś Wrocław zawirusowany!
UsuńHana, cudne te Twoje CUDA, ale chyba najbardziej mnie Wałek rozczula :)
OdpowiedzUsuńCzujne bądzcie, za jakieś pół godziny nowy wybieg.
OdpowiedzUsuńJuż się czaję i jeszcze raz futrzaki obejrzę.
OdpowiedzUsuńCzajbik po kurach łazi bezkarnie? Wiem, że przymocowane, ale...
OdpowiedzUsuńa to mozna kotu zakazac cos?
Usuń