"Czego on chce ode mnie??!!" krzyknął Gordon - "Przecież poszedł do kuchni, głupi pies!!!"
Trop warknął z cicha. "Tylko sobie nie głupi, dobra?? Jakbyś miał jedną dziesiątą mojej inteligencji, matole, to byś chociaż skarpetki zmienił, żeby gumą nie śmierdziały.."
Trent podszedł do Gordona. "Spokojnie, wszystko się wyjaśni. Czemu się pan tak denerwuje?"
"Może dlatego, że chyba znał Susan wcześniej..." odezwała się złośliwie Pandora. Peter Gordon rzucił w jej stronę mordercze spojrzenie, które nie uszło uwagi inspektora. "Muggs, zaprowadź pana Gordona do gabinetu lorda i zostań tam z nim, a panią Pandorę proszę o złożenie wyjaśnień. Pozostałych państwa proszę o udanie się do swoich pokoi i pozostanie do mojej dyspozycji. "
Gdy wszyscy wyszli, Trent zapytał Pandorę. skąd wie o znajomości Petera Gordona z Susan.
"Byłam na wernisażu wystawy w jednej z galerii. Obok była malutka kafejka, do której wstąpiłam czekając na taksówkę, gdyż padał ulewny deszcz. Stanęłam przy wejściu, żeby widzieć taksówkę i w lustrze zobaczyłam Petera siedzącego z Susan przy stoliku w rogu. Trzymali się za ręce i coś do siebie szeptali. To wszystko, zaraz przyjechała taksówka. Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam ją pomagającą w kuchni na przyjęciu urodzinowym, ale nie miałam okazji, żeby zapytać o to Petera na osobności, zamieszanie było zbyt duże."
"Kiedy widziała ich pani w kawiarni?" zapytał Trent
"Jakiś tydzień temu. Pomyślałam, że to jakaś przelotna znajomość, wiedziałam, że smali cholewki do Mirelli. "
"Ciekawe...." mruknął Trent. "Po co więc sprowadził tu Susan?"
"Nie mam pojęcia. Peter to playboy, lubi kobiety. Ostrzegałam przed nim Mirellę, ale tylko mnie wyśmiała."
"No cóż, dziękuję za interesujące zeznania. Wrócimy jeszcze do tej rozmowy."
Inspektor nie powiedział Pandorze, że ma już wyniki przesłuchania pokojówki Jenny Stubbs, którą zastępowała Susan. Okazało się, że Jenny otrzymała okrągłą sumkę pieniędzy za udawanie chorej i przysłanie Susan na zastępstwo. Pieniądze otrzymała od Petera Gordona, który tłumaczył, że jego koleżanka dziennikarka pisze reportaż z życia wyższych sfer i potrzebny jej materiał do artykułu.
*
"No cóż, panie Gordon, czy złoży pan wyjaśnienia na temat pańskiej znajomości z Susan?"
"Tak, oczywiście. Susan to moja znajoma z dawnych lat. Pracuje , pracowała, jako dziennikarka w jednym z kolorowych czasopism. Dowiedziała się o przyjęciu i błagała mnie, żebym jej umożliwił dostanie się do rezydencji i napisanie relacji z urodzin lady Winter. Nie podobał mi się ten pomysł za bardzo, ale obiecała, że podzieli się ze mną honorarium, a że mam ostatnio problemy finansowe, więc się zgodziłem... Gdybym wiedział, jak to się skończy..." Peter ukrył twarz w dłoniach.
"Skąd miał pan pieniądze dla Jenny Stubbs?"
"Od Susan. Bardzo jej zależało , aby się dostać do domu Winterów, to miała być jej szansa zawodowa."
"Nie czuł się pan nielojalny wobec państwa Winterów, wobec Mirelli??"
Gordon spuścił głowę. "Musiałem się zgodzić."
"Czyżby Susan pana szantażowała?"
Peter skinął głową z rezygnacją. "Swoimi sposobami dowiedziała się o moim romansie z Pandorą... Gdyby to wyszło na jaw, nici z małżeństwa z Mirellą i stanięcia na nogi, sam pan rozumie.."
Inspektor poczuł się nieco skołowany. "To pan nie miał romansu z Susan tylko z Pandorą?? No, no, to zmienia postać rzeczy... Miał pan motyw, żeby pozbyć się Susan. "
"Ale ja jej nie zabiłem!!! " krzyknął Gordon. "Owszem, byłem koło szopy w tych cholernych kaloszach, ale tylko pokłóciliśmy się, jak stamtąd odchodziłem, była żywa!"
"O co się kłóciliście?"
"Po śmierci lady Winter zrobiło mi się głupio wobec Mirelli i lorda Wintera, chciałem, żeby ujawniła całą sprawę , ale tylko się roześmiała i powiedziała, że morderstwo jest jeszcze lepsze i że ma pewne dowody. Usłyszałem jakieś szelesty za szopą i uciekłem. To wszystko."
"Czy nie wie pan, dlaczego chciała otruć mojego psa?"
"Nie mam pojęcia, chyba przyszła tu z innym planem niż mi powiedziała..."
"I ja tak myślę..." powiedział Trent z zadumą.
*
Ponieważ zrobiło się późno, inspektor zapowiedział, że rano będzie kontynuował przesłuchania i poprosił, aby wszyscy byli na miejscu.
"Kłamią i kręcą, co piesku? " powiedział do Tropika w samochodzie. Odpowiedzi nie było. Pies zmęczony trudami dnia zasnął smacznie na tylnym siedzeniu, pochrapując z cicha...
Pierwsza ???? ...lece czytać ! Mikuś, z wieeeelką przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńAjjj, niczego nie wyjaśnia dzisiejszy odcinek, I idę poczytać wcześniejsze, bo mi się te panienki pomieszały :)
OdpowiedzUsuńZrobię zakładkę z całością.
Usuńdrugaaa!
OdpowiedzUsuńchoroba, tez sie zgubilam wzgledem tych bab...ktoora to Mirella a ktora Pandora...pojde szukac i sobie zapisze.
OdpowiedzUsuńfajnie sie komplikuje :)
Trzecia, przeczytałam:) super!
OdpowiedzUsuńDo Bachy:
UsuńPod poprzednim postem pisałaś i myszach których panicznie się boisz. Mam dla Ciebie sprawdzony i bardzo humanitarny sposób. Małe urządzono na baterie do kupienia na allegro za 50 zł. Od dwóch tygodni leży w kurniku ( w takim z kurski od jajek w nie z Kurski od Jaj) i myszy po kilku godzinach latały jak opętane w na drugi dzień już ich nie było. Wyprowadzily się. Jeszcze jakieś może trochę przygluche były jeszcze z dzień ale też zniknęły. Urzadzonko emituje dźwięki wywołujące panikę i niepokój i gryzoni i wyprowadzają się z danego terenu. Nie jest to słyszalne dla ludzi kur psów i kotów. Tak więc polecam i spokojnie możesz nabyć dom. Takie samo jest do sieci, mamy w piwnicy pod domem. To do sieci kosztuje 8-10 zł.
Kupiliśmy bo wszelkie inne sposoby nie dawały rady i na początku miesiąca Parówek leżał w drzwiach na chodniczku w obok myszka postanowiła się wprowadzić. Na szczęście on jest na gryzonie zacięty i wyniósł kolezanke.
Kocie, podasz linka do tego urządzenia na allegro? Ciekawa jestem czy to takie samo jak mam, bo mojego niestety nie mogę używać, Tropik jednak je słyszy i bardzo się boi.
UsuńMika, to może włączaj kiedy Tropik jest na spacerze, albo hasa po ogródku. Może wystarczy?
UsuńNie, to powinno być na całą noc włączone.
UsuńMiło ten jest na baterie i leży w kurniku;
Usuńhttp://www.allegro.pl/ShowItem2.php?item=6326701317
Psy chodza po podwórku i niereaguja. On ma zasięg chyba 40m.
Ten mamy w piwnicy pod domem:
Usuńhttp://www.allegro.pl/ShowItem2.php?item=6368005845
Parówek i Śliniak śpią w domu całą noc i również nie reagują.
Ten na baterie co jakiś czas wydaje dźwięk słyszalny i dla nas, być może to drażni Tropika, bo to trochę jak mysz popiskuje?
Mirella, córka Winterów, Pandora-siostra zamordowanej lady Winter.
OdpowiedzUsuńOessu, tak to fajnie napisałaś Mika, że nie wiem jak wyrobię z kolejnym rozdziałem. Może podpowiesz coś??????
Bacha - dzieki. znaczy Gordon chce sie wzenic w kase i dom za pomoca corki a romansuje z ciocia...
UsuńTak jest.
UsuńBardzo to skomplikowane:)
UsuńDzięki CzeKo, to mogę teraz sobie marzyć o domku.
OdpowiedzUsuńA proszę:-)
UsuńTylko co Ty o tej porze w domu? Deszcz pada czy kiepskie siły?
Prace domowe.
UsuńSie komplikuje, tez lece czytac te poprzednie, ale podnosi sie napiecie! Mika ale masz fantazje!
OdpowiedzUsuńOd komplikacji jestem dobra, gorzej z rozwiązaniami...
UsuńJak dobrze, że zdążyłam dzisiaj przeczytać. Fajnie się akcja rozwija i dzięki za przypomnienie kto jest kto, bo też mi się trochę zapomniało.
OdpowiedzUsuńGratuluję talentu, jesteś świetna.
Dzięki Ewo. Do świetności to mi jeszcze dużo brakuje.
UsuńNo fajnie, ale mam niedossyt!!! Znów trza czekać na cd!
OdpowiedzUsuńPrzy kreminałach w odcinkach, to dopóki się nie zagadka nie rozwiąże to jest niedosyt, ja też go odczuwa :)
UsuńMożna czekać na całość, ale to nie dla mnie. Ciekawa jestem.
UsuńI o to chodzi, o to chodzi, o ten niedosyt właśnie.
UsuńTropiczek na zdjęciu widać, że nieźle główkuje jak powiązać ze sobą wszystkie tropy.
OdpowiedzUsuńMika nad Zakopianką on?
Nad Bystrą.
UsuńNo, w mordę jeża, romanse, zdrady!A ten Gordon takie ziółko, niby narzeczony Mirelli, a łajdus ze starom ciotkom się bzyka.Łomatko, sodoma na tem świecie.
OdpowiedzUsuńHanna
a moze ciocia mlodka jest....
UsuńNie wim, zapowiada się niezła heca!
UsuńHanna
Ciotka wcale niestara, wszak to młodsza siostra nieboszczki.
UsuńPrzydały by się portrety albo jakie zdjęcia gwiazd obdarzonych w roku bohaterów to kury by nie mylily kuzynek i innych?
UsuńMoże jaki plebiscyt na obsadę?
Rzecz jasna gwiazd obsadzonych w roli:-)
UsuńGender normalnie.
OdpowiedzUsuńJaki gender, przecie nie z wujkiem romansuje!
UsuńNieno, z wujkiem to byłoby kazirodztwo!
UsuńTacy to Brytyjczycy. Niby flegmatyczni, stateczni, ułozeni, z tradycjami, do szaleństw nieskłonni i w ogóle tacy jacys niby correct, a tu takie historyje.
OdpowiedzUsuńKurki, wyjezdzam i zostawiam Kurnik. Nagdakacie tyle, że jak wrócę, to nie przebrnę przez komentarze.
Miłego tygodnia i bawcie sie dobrze!
Dobrego wypoczynku, miłego tygodnia, udanych peregrynacji.
UsuńDziękuję Ewo!
UsuńBaw sie bardzo dobrze! i odpocznij w miedzyczasie :)
UsuńSzerokiej drogi Izydoru!
UsuńBo wiesz Izydorze, ci zimni Anglicy to mit!
UsuńOdpoczywaj i szerokiej drogi, baw się dobrze.
I jaki z niego gentleman? Mit. Usłyszał szelest w krzakach to nogi za pas zamiast sprawdzić kto to.
UsuńOwieczko Izydorze, bezpiecznej podróży! Odpocznij tam i wracaj szybko.
UsuńJutro zrobię zakładkę z całością kryminału, będzie łatwiej sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńreklamację składam! dziś za krótko, za szybko się czyta! to jak kiedyś w gazetach były powieści w odcinkach, zawsze się wkręcałam i zawsze za szybko taki odcinek się kończył ;) spadam spać, dobranoc wszystkim :)
OdpowiedzUsuńJak za krótko, normalnie!
UsuńElaja, dobranoc! Też mi za krótko:(
OdpowiedzUsuńPomaluję pazury i idę spać Kurencje.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy życzę.
Wiesz co, Ewa2, podziwiam Cię za pazureiry nie od dzisiaj! Mnie się nie chce i gumnem się zasłaniam:)
OdpowiedzUsuńJa tam obgryzam resztkami zębów.
Usuńa ja mam przerazliwie mientkie. I co urosno to sie lamio w przerozny sposob, a potrafio sie lamac od beleczego. I mam nieladne palce a paznokietki to mam tej samej wielkosci co 3latek. mazam tylko takim niby wzmacniaczem paznokciowy w bezbarwnym kolorze. szkoda.
UsuńJa mam zawsze krótkie i niczym nie mazane. Mam niezgrabne palce i wolę by nikt ich nie zauwazał. Po pomalowania paznokci czuje jak bym cały czas miała coś tłustego i najlepiej było by umyć, bo inaczej pocą mi się ręce.
UsuńNo jednak mię ubiegłaś!;)
UsuńHanna
Ja tysz nie mam zwyczaju malować.Jedynie od wielgiego dzwonu,ale delikatny,bezbarwny, kiedyś lubiłam tzw.francuski.
UsuńHanna
No patrz Kocie, to jak ja. Lakier mogę mieć tylko na paznokciach palców nóg. Na paznokciach górnych swędzi, ręce się pocą , palce puchną i ogólny dyskomfort.
UsuńNa paznokciach nog też mi wadzi. Miałam może że dwa razy w życiu. Ogólnie nie czuje potrzeby by je malować.
UsuńJa lubię umalowane rzęsy:-) rzecz jasna tuszem nie lakierem;-)
...juz myslalam :)))
UsuńRzęs też nie mogę - tusz mnię łaskocze.
Usuńa ja rzesy maluje od 13 czy 14 roku zycia - malo ich, cienkie i krotkie, to trza sobie jakos pomagac. trafilam na tusz, co sie od razu nie uczulilam, to go uzywam od lat...
UsuńHehe, dziś ja roztwieram Kurnik,więc pobudka,dosyć spania, a sio, na kafkę,na powietrze;)
OdpowiedzUsuńRanek rześki,później pewnie upałek da popalić.
Hanna
O nic z tego. Frycowe poprosim ( coś do porannej kawki lub herbatki, ja rano to zaczynM od herbatki)bo ja już 6:45 siedzę przy stoliku i grzeje miejsca:-) Opanowana 6:55 przyszła w Ty Hanno 6:48:-)
UsuńNo dobra, trzeciam!To poczęstuję was biszkopcikiem, dietetycznie;)
UsuńHanna
Glodny ten biszkopcik:-) z rana to musi być jakiś konkret;-)
Usuńja to przysiadlam jak juz pozgarnialam jakies talerze i widelce itepe zbey mnie nie denerowaly, rozwiesilam pranie, zrobilam owsianke i zaczelam sweterunio dla Krasnala. jak juz to zaczelam, to zajrzalam do kompa. wczoraj popadalo troszke, dzis jest slicznie, zaloze ubranie ochronne i pojde do lasu na grzyby.
UsuńTzn że wstałaś i 4:30?
Usuńo, przepraszam, wlasnie przeczytalam ze zrzumieniem, ze pisalas "OpaNowana", rhehrehre. nie, tuz przed szosta.
UsuńA ja czwarta dzisiaj ! ? Wlasnie przyczytalam o paczkach superhiper, najlepszych w Warszawie ..z Pracowni cukierniczej "Zagozdzinski" , na Woli, troche daleko, ale mam ochote tam poleciec i wyprobowac, slinka leci ze az hej!
OdpowiedzUsuńDo tej kawki porannej nie byloby zle. Taka to pracownia cukiernicza, gdzie sprzedaje sie tylko paczki i to do ostatniego a potem zamykaja podwoje, podobno sie robia za niemi kolejki, strasznie mnie to podekscytowalo!
UsuńZnani, na Górczewskiej.Kiedyś na tłusty czwartek stałam godzinę ale mnie nie powaliły;)
UsuńHanna
Nie powalily, to moze dzisiaj tam nie polece, ale w tygodniu to muszem to sparawdzic, poza tym to jakies historyczne miejsce ...kolonia Wewelberga
UsuńCzytałam wczoraj u Oli, ale ja nie pączkowa.Nie jadam więc podziekuje.
Usuńno wlasnie Ola pisala a dzisiaj weszlam na ich strone gdzie cala historia rodzinna jest opisana.
Usuńjaka Ola? (ja jestem powolnie myslaca Kura, z malym rozumkiem a la M. Puchatek).
UsuńGrazyna - a wiesz, ze dzis nade Wisla jest jakis swiatowy festiwal pierogow? jak bedzie taki "wielki" jak piknik wege w ub. tygodniu to nie ma co isc. Slubny odmowil pojscia (bo kawal jechac a tam malizna leci). ale tak sobie pomyslalam, ze Ty masz piorko w tym, no tam, to moze polecisz (i potem opowiesz). a paczki...to musza byc jak 50 lat temu - takie podniecione, plaskate troche, zebym im zawierzyla. Te nadymane mi nie leza. Jeszcze takie maluskie, na wage, lubie. A NAJlepsze w ogole na swiecie to byly na Dworcu Gl we Wroclawiu w dawnych latach. Moj Tato specjalnie po nie jezdzil z Biskupina (czyli kawal)...jak sie wchodzilo na dworzec, to czulo sie paczki od razu. I jeszcze bylo takie okienko w paczkami, gdzies Pomorska, Dubois...kolo przystanku tramwajowego...to juz tylko wroclawskie Kury by wiedzialy. I jeszcze pan na bazarku w Szczakach, jak jest i ja jestem wczesnie, to ma p laskate paczki.
wejszlam na ich strone i pączki wygladaja na plaskate i tyz majo paczki maciupkie na wage...i nic wiecej nie majo.
Usuńno wlasnie, etz widze, ze plaskate czyli prawdziwe...ale nie wiem czy bym pojechala zbey kupic 3-4 paczki...
Usuńmoze jakbym gdzies tam byla wedle Gorczewskiej to pewnie tak.
Na pierogi nie pojade, bo dostaje od tych kupnych zgage jak diabli, ale korci mnie jakis park dzisiaj, bo pewnie bedzie goronc okrutny. A dzie ten festiwal, bo szukalam w internecie i nie znalazlam.
UsuńOpakowana z puchatych pączków plaskate zawsze idzie zrobić, wystarczy je przydusić, jakby były oporne to można przysiąść na nich ;)
UsuńNigdy za bardzo pączkowa nie byłam, więc nie znam pączkowych miejsc o których piszesz, za to rurki z bitą śmietaną to i owszem. W pierwszej kolejności te na placu Grunwaldzkim w kultowej budce, potem koło kina Śląsk :)
znaczy przepat, bo tez nie moge znalezc....
Usuńna te rurki to ja legurlanie jezdzilam, ale te blizej mnie. Kino Slask za daleko...
Usuńa na dworcu to byly w jednym lub obu jaky kioskach jedzeniowych duzych, przy obu wejsciach od ulicy...aaaa...eeerrrr...Swierczewskiego (nigdy naprawde nie pamietam czy teraz to marszalek czy papiez...)
Jajecznica na boczku albo z pomidorami może być?;)
OdpowiedzUsuńJa biszkopcik, no może cienki omlecik;)
Hanna
Ja to lubie jajko na mietko! wstaje i bede sobie podjadac z harbatka, dopiero potem kafffka i patrzenie na sloneczko za oknem leniwe, leniwe to patrzenie, bo sloneczko dzisiaj podobnie pracowicie bedzie grzalo.
UsuńTeraz Hanno mówisz do rzeczy:) wreszcie jakiś konkret. Boczek zamienimy na swojska kielbaske do tego pół cebulki sól ziołowa i będzie pyszna jajeczniczka. Taka dobrze scieta, bo jajek na miękko też nie jadam. A i tych sadzonych również.
UsuńI ja dzień zaczynam od sniadanka. Najpierw ciepła owsianka. Później herbatka z cytryna i jakiś konkrecik ( wybaczcie bo Wy prawie wszystkie warzywbe, ale ja muszę coś mięsnego wrzucić do brzuszka). Kawka pomiędzy 9-10 bo podobno dopiero wtedy powinno się pić pierwsza. Zazwyczaj jedna dziennie to wystarcza, a tak to herbatkę żłopie wiaderkiem;-)
UsuńDziędobry! Na razie u mnie deszczowy,to akurat Trenta poczytam!:)))))
OdpowiedzUsuńto niech sie ten deszczyk pospieszy, bo Trenk krotki. ale nie narzekam za duzo, bo jeszcze sie bardziej skroci ;)
UsuńA ja juz po owsiance i teraz dylemat wyboru - jogusrt naturalny z owocem czy jogurt naturalny z chalka...chalka sie zagarnia jogurt...a wlasnie - czy Wyscie w dziecinstwie tej jadly chleb posmarowany smietana?
OdpowiedzUsuńa jajecznice to lubie z uchrupionym na patelni zoltym serem. Boczek czasem tez moze byc. jako i dobra kielbaska, ale nie za czesto.
Mysmy juz w ogole prawie przestali jesc mieso, moze raz w tygodniu, czasem sie trafi dwa.
a do jaj na mientko to trzeba porobic zolnierzykow z grzanek. czyli wagoniki....
Ta Ola, blogerka,
Usuńhttp://daleka-droga.blogspot.com/2016/08/podobno-najlepsze-paczki-w-warszawie-w.html
JAdlam chlenb posmarowany smietana i posypany cukrem! w dziecinstwie ofkors.
dzieki!
Usuńa teraz juz nie? DLACZEGO?
Też jadłam. Nawet jeszcze na studiach.
UsuńTeraz juz nie bo to nie ten chleb z piekarni wiejskiej w Wiekszycach, szlo sie tam po poludniu i wracajac zjadalo sie polowe chleba potem reszte smaroawalo sie smietana z mleka prosto od krowy i sypalo cukrem...poza tym ciagle sie teraz zniecheca do smietany, ze tyle tluszczu i kalorii.
UsuńMoja mama tak jada, jada prawie wszystko na słodko, ja jadałam chleb z masłem i musztardą albo z pokrojoną w plasterki cebulą, ale najbardziej to lubiłam bekon ;)
Usuńjeju, chleb z maslem i musztarda, albo cebula - tez ulubione. od malosci!
UsuńGrazyna - w Piotrze i Pawle kupilam chleb sandomierski i smakuje jak prawdziwy...chyba zjem z cebula a pozniej eis bede odwaracc od slubnego, rhehre
a chleb ze skwarkami, ogorkiem kiszonym i cebula...ledwo do ust wchodzilo..
a ja to jeszcze ubie swiezy chleb z marmite - to sie albo uwielbia albo nienawidzi, z taka sama energia! ciemno brazowa gesta maz z drozdzy. kipi od witaminy B. slone, cudowne. no to swiezy, jeszcze cieply chleb, maslo, marmite i pomidor...
Do dzis lubię chleb z musztardą:)
UsuńCebula też mniam,albo i czosneczek.
Chyba zjem drugie sniadanie, bo zglodnialam od tego czytania:))))
O własnie,ze smalcem i cebulą,też.
UsuńJka jeżdziłam na praktykido pobliskiej wsi,była tam piekarnia akurat przy przystanku autobusowym.Szłysmy z dziewczynami od tyłu i kupowałysmy bochem chleba,taki duzy ,albo czasami tylko cwiartki.W każdym razie jeszcze był ciepły,i tak zanim doszłysmy do zakładu,to zjadalyśmy prawie wszystko. W fabryce był sklepik,no ale to nie to samo juz bylo,co taki super swieży chlebek zjadany po drodze:)
Świetny kolejny odcinek kreminału! No ,ten Gordon to jakiś straszny pikus,zeby nawiać bo szelest usłyszał,no i te kombinacje z Pandorą i młodą Winterówną.Moze to Pandora zazrosna uknuła,ze wrobi go w morderstwo,zazdrosc ma wiele twarzy!
OdpowiedzUsuńOpakowano,jadałam świezą bułke maczaną w smietanie,czasem kromke chleba też.Lubiłam tez szczypiorkiem drobniutkim posypać kromke z maslem i gorąca herbata do tego.
OdpowiedzUsuńChociaz u nas to tez pijano kawę Inkę,bez mleka.
ach! chleb ze szczypiorkiem, mrrr mrrr
OdpowiedzUsuńMieszkałam u dizadków,w połóce domku z ogrodem,wiec po ten szczypiorek wpierw biegłam,zeby kanapke posypac;)
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! U nas pochmurno jakoś i chłodnawo, ale mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńChlebek ze śmietaną i cukrem jasne że jadłam! I jeszcze chleb z masłem i cukrem pokropiony cytryną. Pączki najlepsze były u mojej mamy.
wersji cytrynowej nie znalam. ale cytryny to byl towar deficytowy, tylko przed swietami, jadlo sie z cukrem, wygarniajac miazsz.
Usuńa do galarety to wole sok z cytryny nizli ocet.
A, i jeszcze chleb z masłem i zieloną kiełbasą, tzn, z kiszonym ogórkiem w plasterkach na onym.
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi sie zielona kielbasa ;))
Usuńa chleb z maslem i rzodkiewka...dalej jadam i slubny patrzy z troska, jak kroje rzodkiewke na plasterunie i szczelnie oblkadam namaslona kromke chleba...
a jako dziecko w Ciechocinku, dalej robilam za niejadka, to tylko godzilam sie na jajecznice ze szczypiorkiem, kilka razy dziennie. codziennie. szczypiorek musialam sama zrywac, rosl wedle szalwii.
Nam osobnika, który rzodkiewkę kroi na perfekcyjne plasterki 2 mm grubości, następnie smaruje grubo masłem każdy plasterek, soli go, i wciąga.
UsuńZNAM. Znaczy się.
UsuńAgniecha, to zakrawa na rzodkiewkową fobię:)
Usuńa moze tylko rzodkiewkowy perfekcjonizm...
UsuńNie tylko rzodkiewkowy, proszę Opakowanej.:-)
UsuńHana, ale dlaczego fobię? Moim zdaniem to -filia.
tez uwazam, ze filia. fobia by byla jakby na widok rzodkiewki uciekal na drzewo z lkaniem.
Usuńmyslalam zbey zostac perfekcjonistkom, ale mi sie nie chce.
Babcia (musialaby byc babcia po kadzieli) mojego Taty slynela z paczkow i w Tlusty Czwartek zbeigalo sie tam ludzi a ludzi, podobno ta Babcia to szalala zupelnie. smazyla i smazyla (podejrzewam, ze rencami sluzby, hrehrehre) i wpychala ludziom te paczki do wypeku. I podobniez stryj mojego Tatki - Jerzy W. - usilowal wymigac sie od j=zjedzenia NASTEPNEGO paczka i powiedzial - az droga pani, juz nie moge, zjadlem 7. na co Babcia podobno odpowiedziala - drogi panie Jerzy, zjadl pan 8 ale niech pan dalej je. hrehrehre
OdpowiedzUsuńChleb ze śmietaną i cukrem,chleb z masłem i talarkami rzodkiewki oraz chleb z masłem,szypiorkiem pokropiony cytrynką uwilbiałam i od czasu do czasu takie wspomnienie dzieciństwa serwuję sobie.Pączków sklepowych nie trawię,najlepsze pączki były mojej mamy te jeszcze gorące i te ostatnie jednakowoż smakowały wybornie!Natomiast jedna Babcia była mistrzynią słodkich bułeczek i potrawy z żeliwnego garnka druga gotowała nam najpyszniejszy,biały żurek z kiełbaską,majerankiem i z ziemniakami!
UsuńDzień dobry Kurniku!
Lazurowe niebo bez chmurek zapowiada się upalny dzień!
Miłego dnia i weekendu korzystajmy póki cieplutko!
Miko chylę czoła przed kunsztem pisarskim!Obie jesteście niezwykle zdolne fajnie,że zbierzesz wszystko w jedno chętnie przypomnę sobie całość.☺☺
Ela - zeliwny garnerk to skarb nad skarby! a jaki dobry chleb mozna upiec w nim!
UsuńPrzypomniała mi się rodzinna anegdota opowiadana na zjazdach rodzinnych ze strony mojego Taty (przedwojenne kresy wschodnie)gdzie królowały kołduny. Na wschodzie panowała tzw. prynuka czyli nakłanianie do jedzenia przez gospodynie do rozpuku gosci. Po kolejnej porcji kołdunów gospodyni namawia "ależ Panie Bolesławie, proszę jeszcze trochu, jeszcze jeden ostatni .... ale ja już na pierwszym siedzę ...." Potem to juz weszło do języka rodzinnego jako odpowiedź na nakłanianie do zjedzenia czegokolwiek. KolKa
UsuńPS: Opakowana, z każda kolejną lekturą wybiegu, utwierdzam się w przekonaniu, że gusta kulinarne mamy identyczne :) No może z wyjątkiem kuchni z wysp ...:(
a ZNASZ prawdzwia kuchnie z Wysp?
UsuńBo ja bardzo chetnie moge przedstawiac!
Usuńszczerze mówiąc, znam z punktu widzenia francuzów i kuchni francuskiej. Ale jak czasem piszesz o róznych pysznosciach np. to ostatnie marmite ... to mię mgli. Oczywiscie nie mam nic przeciwko pieczonemu udźcu jagniecemu. ale juz sos mietowy... albo ta samżona ryba z frytkami na łoju wołowym... no sorry. BARDZO chetnie poznam smakowitą strone kuchni wyspiarskiej. oczywiscie z pominieciem kuchni nabytych z terenów kolonialnych. KolKa
Usuńa probowalas sosu mietowego badz galaretki mietowej? wiadomo, ze octowate rzeczy ida dobrze, zeby przeciac niejako tlustosc. sos jablkowy do wieprzowiny, mieta do jagneiciny. a jeszcze czysta, zywa mieta dodana do albo zielonegro groszku badz mlodych kartofelkow, tuz po odlaniu wody, a jeszcze pod przykrywka - paluszki lizac.
UsuńZa kuchnia francuska SPECJALNIE nie przepadam, ale da sie zjesc ;)
a o marmite - to ta, jak mowilam - ludzie dziela sie na tych, co nienawidza i ich mdli i takich, ktorzy by sie tym obmazali i oblizywali. ja jeszcze musz eimec do tego grubo tego marmite. ale zaloze sie, ze gdybym dodala do sosu jakiesgos a la pieczeniowy, to bys nie wiedziala, ze jest :)
p.s. i nie tylko udziec jedza ;))
dlaczego nie kolonialne? Nie lubisz dan z grupy curry?
kolonialne są w kazdym kraju postkolonialnym wiec sie nie liczy. Miętę poważam, np. dodaję do farszu na ruskie pierogi - pychota! Lepsza swieża oczywiście. Sosu mietowego z jagniecina próbowałam u koleżanki anglistki i anglofonki - nie powala. Tak w ogóle to ja jestem za poznawaniem kultury każdego kraju od strony kuchni oraz wytworów tzw. terroir. KolKa
UsuńPS: a chleb z zsiadłym mlekiem z braku śmietany? Albo w sytuacji skrajnej zmoczony wodą i z cukrem. "Mamoooo, rzuć mi chleba!" Bo przecież całe dnie spędzało sie na podwórku i kazda chwila była cenna ;)
wlasnie doszlam do loju - skad ach skad takie informacje??? pewnie od tych paskudnych Francuzow :P
UsuńO Matko łój? Mięta? Kartofle?
UsuńJak ja się cieszę że zjadłam przed chwilą własnoręcznie wyprodukowane fryteczki, usmażone na oleju rzepakowy posypane solą i spalaszowane z keczupem. Finito. Żadne tam fiszki, kurczaczki, kiełbaski. Ja frytki lubię jeść ino z frytkami:-)
Chlebek że śmietaną i cukrem jadłam jak i ten z woda i cukrem. Ale i nas zawsze była krówka Petełka, więc na kolację szczególnie od wiosny do jesieni było ciepłe mleczko świeżo dojone i chleb z marmolada truskawkowa, ktora też musiała być zawsze w domu.
Usuńmarmelada truskawkowa...mmmrrrrr
UsuńP.S. Prawdziwy loj wyszedl z uzycia jakies 50 lat temu, rhehrehre
a kolduny to z lojem sa? nie znam sie...
w UK wszystkie frytkarnie smaza tak ryby w chrupiacej panierce jak i frytki w oleju roslinnym. podejrzewam, ze rzepakowym, bo teraz wszyscy smaza w rzepakowym, i nie zalatuja mi a to byla okropnosc dziecinstwa ten olej rzepakowy....ja wole slonecznikowy ale drozszy jest...
Kolka - ciekawe co mowisz o tej kolonialnek kuchni. Jest jeden rodzaj dania z Indii...no wlasnie - jakby z Indii, bo zostalo niejako rozpracowane w UK, w Birmingham, nazywa sie Balti. W sumie zrodla ma gdzies gleboko w Indiach/Chinach poprzez naczynie, w ktorym sie serwuje danie...mnie pali za bardzo, wiec nie tykam. No i widze w restauracji hinduskiej tu w PL, - doszlo!! jest Balti! rhehre
Usuńa z fenacuskich kolonialnych rzeczy to dosc lubie rum z Martyniki.
o miecie w pierogach slyszalam i sprobowalam, ale mnie nie ciagnie kombinacja...paczaj pani, odwrotnie mamy. ja moge sie polewac sosem mietowym/galaretka (robilam, teraz mi sie nie chce, sos sie robi na swiezo) ale do pierogow prosze mi nie dodawac. Poza tym od kiedy jest taka profanacja z pierogami ruskimi, ze sie dodaje boczku??? czy to jakis wariant regionalny, jak z ta mieta? synus mi prawie umarl z glodu, bo b. lubi ruskie a tu taki afront. Jeszcze mi powiedzieli, jak chcialam zamowic , ze o takie BEZ boczku to trzeba specjalnie prosic. a pare lat temu nie trzeba bylo....hhhmmmm
Opakowana, do pierogów na Bałkanach, w Gruzji,Rosji to dodają posiekaną, świeżą kolendrę.Gotowe jedzą pokropione czymś kwaśnym,octem,sosem tkemali z mirabelek,dobre to nawet.
UsuńHanna
Hanna - kolendra sie zaczyna od Balkanow chyba wlasnie i gna na poludni i na wschod. Gruzinska i szczegolnie ormianska kuchnie poznaje po kawalku i mam sloik tkemali w domku. Oni tam do wszystkiego (prawie) orzechy dodaja tez!
UsuńRuskie pierogi z boczkiem??? Fuj! U nas, w Wielkopolsce znaczy, podaje się ruskie polane tłuszczem ze skwarkami. Fuj, fuj i fuj! Ruskie tylko z masełkiem i tartą bułką, albo masełkiem, kwaśną śmietaną, ew. zastępczo z jogurtem.
UsuńOpakowana, jak się robi sos miętowy?
dla mnie polane opcjonalnym stwartami ze sloniny moga byc (bo lubie stwarty i sa po wierzchu). smietane tez lubieje.
Usuńsos mietowy ze wstepem, rhehre
jak pisalam zasada jest taka, zeby bylo cos przegryzajacego sie
przez ciezkosc miecha a i jego tlustosc - w uk do wolowiny
(niekoniecznie tlustej, hrehrhre) daja sos chrzanowy, do wieprza
- japko, do jagniecia - sos mietowy.
do mdlego jentyka - juz nie octowate ale wyraziste borowki, co
niedoslodzone wykrecaja pysk, co nie? a moze to zurawina...
potrzebny peczek miety, wiesz tak na oko peczek.
posolic troche i drobno posiekac. wrzucic do miseczki badz
dzbanuszka. dodac marna plaska lyzczke cukru badz odrobine mniej
albo odrobine wiecej. w sumie zalezy od ilosci soli i jaki ocet
jest, wiesz jak dodasz sol i cukier to one sie tak wyrownuja
troche.
teraz to zalej 4 lyzkami gotujacej wody, wtedy aromat wylizie. niech postoi i naciagnie.
jak sie troche schlodzi dodaj 4 lyzki octu, np winnego, raczej unikaj spirtowego, bo on ma taki troche siermiezny smak ;)). niech sobie postoi. i juz.
acha - listki miety oberwac z tego peczka, bo nogi czyli lodygi
sa troche sztywne.
konsystencja sosu jest dziwna, bo polewasz jedzenie troche woda z
octem i smakiem a kawalki miety osadzaja sie na jedzeniu. ale w
sumie ma byc geste. cos jak dressing leonarda da vinci.
oczywiscie przed polaniem jedzenia, zamienszac dobrze. w sumie ma
byc kwasne, dosc wytrawne ale nie za bardzo.
no i ja tego sosu nie lubię - psuje pyszną jagnięcinę moim zdaniem.
UsuńPoniewaz mam bardzo nudne tłumaczenie do zrobienia to wydrylowałam 2 kg wiśni i nastawiłam nalewkę. KolKa
Opakowana, spróbuję tego sosu, lubię kwaśno-słodkawe smaki. Brzmi interesująco.
UsuńKolKa, tylko 2 kilo??? Szkoda spirtu na take nikczemne ilość:)
UsuńOpakowana sos mietowy pierwsza klasa! Minta do jagnieciny musowo musi byc, pychota:)
UsuńHanus poprobuj, uzaleznisz sie. A co do zurawiny, to tez pychota i aby zlamac kwasny smak dodaje miod, brazowy cukier i koniecznie odrobinke koniaku. Sos zurawinowy do ptaszkow takich jak indyk, kaczki, kurczaki - pysznosci.
ja gruszeczki w kostke robie i dodaje do zurawiny, mniod dobry pomys.
UsuńKolKa - dlaczego usuwasz pestki? i zgadzam sie - nikczemne ilosci. Powinno byc minimum 6 kilo ;))
Tak, tak, zapomnialam o gruszce! Gruszke tez dodaje, a do smazenia zurawiny zamiast wody dodaje sok z pomaranczy - pycha:)
Usuńja tez - jak pamietam, hrehrehr
Usuńpestki najpierw usuwam a potem dodaje trochę dla lekkiej goryczki. Pestki majo dużo kwasu pruskiego więc ograniczam ;) KolKa
Usuńilość akuratna jak na przerywnik w tłumaczeniu. Borówki ZAWSZE z gruszkami, najlepiej szarkami bo się dzielnie trzymają i nie rozpadają w smażeniu. KolKa
Usuńa zurawina?
Usuńżurawiny do mięs nigdy nie robiłam. O przepraszam, raz sporzadziłam sos cumberland ! Z sukcesem, nie chwaląc się. Zurawiny mam zawsze w zamrażarce na wypadek choroby w rodzinie. Robię wtedy kisiel na bazie surowych przetratych żurawin - każde chróbsko zwalczy. Tradycyjnie, w mojej rodzinie, kisiel żurawinowy był zawsze na boze narodzenie. KolKa
Usuńu nas tez bywal taki kisiel.
Usuńa zurawinowy sok to trzymam na zapalenie pecherza.
Przepis na sos miętowy wrzuciłam do rzepisów, jakby co.
Usuń:)))
OdpowiedzUsuńBardzodawno nie jadłam pączków, w Klodzku są dwie cukiernie ,w których mozna kupić bardzo smaczne.
No to poczytałam, pipisałam, zjadłam i popiłam,teraz idę,bo słonce zdązyło juz się pojawić.MIlej soboty !
Ależ Tropik pięknie wygląda na tym zdjęciu:)
OdpowiedzUsuńWszystkich wywialo dziś jakoś? Jakaś dziś impreza? Festyn? Nic nie wiem. Trudno. Zmykam spac, coś mi starsze dziś nie je. Może być nie ciekawie w nocy jeśli coś z brzuszkiem się dzieje:-(. Obu nie.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy:-) !
trzymam kciuki za nie!
UsuńZwariowały Kurencje z tym jedzeniem. Moje ukochane tzw. bułki wodne mocno wypieczone (zakopiański wypiek) z skwareckami z cebulka roboty Babci. Albo z masłem od góralki i lekko posolone, a z ogórkiem kiszonym też domowej roboty, mniamniam. Rzeczywiście cos już chyba wszystkie poszły spać, to posłucham jeszcze poniedzielskiego na dobranoc i wskakuje na spalną. Niech Wam się przyśni koljny odcinek Trenta, łatwiej będzie pisać hrehrehre
OdpowiedzUsuńBacha o jedzeniu bo to kryminał kulinarny. Obydwie Panie otrute. No w czymś musiały spożyć:-)
UsuńDzień dobry Kurniku:-) Dobrej niedzieli Wam życzę:)
OdpowiedzUsuńa jak noc, jak to starsze z brzuszkiem?
UsuńDziędobry Kurniku.
OdpowiedzUsuńcieplo ale szaro. cos na ksztakt slonka wylazi gdziejsik zza chmurow.
wczoraj siedzielismy na tarasie az sie zrobilo za ciemno. jeden komar mnie tylko uzarl, moze wyschly wczoraj na wior bo byl goronc.
Slubny poogladal prognoze na dzis i tak - 8 - chmurki, 9 - burza, 10 - chmurki i przejasnienia, 11 - burza, 12 - chmurki i przejasnienia, 1 - burza. Reszte juz znacie, hrehrehre.
wczoraj jednak nie udalo mi sie isc na grzybki, a jak juz moglam to bylo za goraco. ale po takiej prognozie jutro na pewno ruszam!
wracam do sweterunia w paseczki.
Nie ! do czternastej pochmurnie z przjasnieniami a po to juz ma popadywac...burzy nie bedzie!
UsuńWczoraj bylam w cieniach lazienkowych i botanicznych UW. Bylo bardzo milo. ladnie a juz ten botaniczny to zejszlam dokladnie, ladnie rozplanowany i ladnie utrzymany a obiad pozny zjedlismy w Flora Caffe, jaki to sliczny zakatek, sikoreczki nam lataly nad glowami i podjadaly placki ziemniaczane z lososiem i smietana...wrocilam zmachana i zasbelamjak kamien o 21..
UsuńDzień dobry :)
Usuńw tej Warszawie co ja jestem to chmurki gęste choć blade ;) i stopni 23, to burzą skończyć się może :( ale może nie :))
Barbara
Czyli z wizyta w stolicy? a chmurki to sa w mojej Warszawie jak futerko baranie...i troche podnibieszczone! a z temeratura sie zgadza..
UsuńZ wizytą SUPER WAŻNĄ !!!! Pierwsze urodziny :))))
UsuńBarbara
Pierwsze? dziecka ? urodzinki?
UsuńWNUCZKA :)))!! młodzieniec przystojny skończył roczek ;))
UsuńBarbara
Gratuluje !!! to dobrej pogody zycze, burz nie bedzie...oby nie padalo!
UsuńCzołgiem Kurska! Leje jak z cebra, jakby nigdy nie miało przestać.
Usuńdokladam sie do kongratulacji!
UsuńRabarbaro wszystkiego najlepszego dla wnuczka!
UsuńBardzo dziękujemy :))), jesteśmy po urodzinowym obiedzie, torciku ze świeczką i lodach :). Świeczka została zdmuchnięta zespołowo ;).
UsuńJeszcze nie pada i chyba przejdzie bokiem.
Barbara
Rabarbaro spóźnione ale serdeczne i cieplutenkie życzenia dla Wnunia z okazji 1 urodzin!:-) caluj i sciskaj od nas:-)
UsuńWitojcie Kury.
OdpowiedzUsuńKomunikat pogodowy z Izerów: Leje jak z cebra od nocy. I będzie tak do popołudnia aż skończy.
O jakże się cieszę, że siano zrobiliśmy w piątek w gorąc nieziemski.
Co prawda wybieram się na lokalną wystawę źrebiąt w Rybnicy i szkoda, że mocno pada, bo wystawa ma się odbywać na dworze. Zobaczymy...
O jakie szczescie mialas!z tym sienem, a ja sie od dawna zastanawiam....te baloty to sie nie mocza i nie gnija i potem sie nie nadaja do spozycia przr zwierzatka?
Usuńja przyuwazylam na blogu zwije z siana i odetchuam z ulgom.
Usuńone w kiszonkie sie pewnikiem zamieniaja. Kiszonka jeszcze zdrowsza. a moze calosc jest nieprzemakalna...a moze ubrana w ortaliony....
Grazyna - a dzie to Caffe ze sikoreczkami?
Flora Caffe przy wejsciu do Ogrodu Botanicznego UW, obok gmachu Obserwatorium Astronomicznego UW , te sikoreczki byly bezczelne, w ilosci 3 lub 4 lataly i podkradaly jedzonko, a nawet dobraly sie do torebek z cukrem i przedziurawily smakujac jak cukiereczki, Pewnie nie jest to najzdrowsze dla nich, al one czuja sie jak we wlasnym domku tam.
UsuńAgniecha, siano już pod dachem? Czy zrolowane i w ubranku? A jeśli tak, deszcz mu w tym ubranku nie szkodzi?
UsuńAgniecha jeśli jest jakiś święty od pogody to świeczka mu się należy :)
UsuńGrazyna - nigdy nie bylam w tamtych okolicach... pragne ogladac sikoreczki - napadaczy napadajacych na jedzenie w bialy dzien. Taki rozboj mi sie podoba.
Usuńnam tez cukier te dobrze nie robi a jemy...jemy.....
u nas dzis stoja resztki bread and butter pudding i co ide zrobic sokawke to urywam kawal...cukru dalam o polowe mnie chyba niz powinnno byc na 6 jaj i pol lita mlkeka, ale dla mnie slodzkie (rodzynki sprawe zalatwiaja :)
slonce wychodzi mgielne...co ta prognoza moja czyli slubnego klamliwa. moze imperialistyczna i stad takie....
Grażyna obiad z sikorkami musiał być uroczy, ciekawe jak długo jadłaś? Czy spieszyłaś się żeby zdążyć przed sikorkami? Coś mi się jednak wydaje, że cykałaś jedno zdjęcie za drugim obiad zostawiając na pastwę :)
UsuńO ja bylam rozbojem zachwycona! siedzielismy i siedzielismy a one rozrabialy. Oczywiscie pstrykalam zdecia jedno za drugim, niektore pewnie wyszly, te sikoreczki byly tak ruchliwe i czasem tak blisko ze aparat wariowal. JAk sobie wyobrazacie, bylam jak w niebie, na dodatek miejsce jest bardzo czarowne, przylepione do ogrodu botanicznego, ze starodrzewiem , kwiatow mnostwo, na zadaszonym ale swiezym powietrzu.
UsuńOpakowana wybierz sie ze Slubnym na obiadek tamze, a potem pojdzcie sobie do ogrodu, maja tm ladnie zadbany zagon pchnacych roz, a na prawo w glebi ogrodek typu wiejskiego, gdzie migaja wiewiorecki a nawet myszka polna byla, nie zdazylam jej portretu zrobic, ale byla przemila.
jeju jak z bajki. Kcem, obadam na mapie, bo nawet nie wiem gdzie to jesti polecim. Czy nalezaloby zabrac jakichs orzechow dla wiewiorek? u nas leza na glebie laskowe w duzych ilosciach. Myszka polna by rozczulila slubnego, ktorem=n mientki jest na takie rzeczy...
UsuńMyszka byla malusia i wyjatkowej urody, a wiewiorek do karmienia orzeszkami jest cala masa obok, w lazienkach, dzieci calymi chmarami sie zbieraly z orzeszkami w dloniach i mialy wielki ubaw, ja tez, patrzylam z luboscia!
UsuńGrażyna tak właśnie to widziałam oczami duszy mej :)Też bym chciała obiadać z bezczelnymi sikorkami, a najlepiej chciałabym siedzieć przy stoliku obok i robić zdjęcia :)
UsuńByłam na tej wystawie, a potem zabrali na prąd.
UsuńTo napiszę w odpowiedzi opóźnionej, że nasze baloty odziane są tylko w gęstą siateczkę. Ale ubite są na tyle mocno, że nawet jak deszcz je zmoczy, to tylko powierzchownie. Przeschną przez parę dni , a potem je się zwiezie pod dach. To jest siano, i sianem ma pozostać. Sianokiszonkę zrobić jest łatwiej, bo siano nie musi być aż tak suche do niej. Baloty po zrobieniu zawija się w taką folię, w naszych okolicach białą, i to siano w nich sobie lekko fermentuje. Jakkolwiek sianokiszonka lepsza jest dla krów niż dla koni.
Wystawa źrebiąt była fajowa, odbyła się pod dachem, więc deszcz nie przeszkadzał. Ponad 20 źrebaków 3 ras.Oczywiście z matkami. Co jeden to ładniejszy.
Miało być zabrali NAM prąd. Mojej klawiaturze jednak się pogorszyło po tym, jak wylałam na nią kubek kawy z mlekiem. Połyka litery.
UsuńAgniecha, kawę powinna połknąć, nie litery.
UsuńKupiłaś sobie zrebaczka?
Mnie tylko kiedyś wróble w Łazienkach wyjadały z talerzyka.
OdpowiedzUsuńa mnei nie pamietam gdzie wiewiorki podkradaly kanapke , nie mowiac juz o tym pawianie, co synusiowi kanapke ukrat!
UsuńWrobelki kocham sercem szczerem.. moglyby mi i glowe obsrywac.
Opakowana, przylataj na gumno. Posadzę Cię na tarasie w odpowiednim miejscu i masz wróbelki oraz guano jak w banku.
Usuńmozna by mnie potem spozytkowac.... u Ciebie jeszcze sa te jaskoleczki tez?
UsuńWrobelki sa bardziej bezczelne ale sikoreczki to takie bezczelne nie widzialam.
UsuńOpakowana, są jaskółeczki i owszem. Drugi lęg dojrzewa i wyleci lada dzień. One w produkcji guana są lepsze niż wróbelki! To w warstacie Cię posadzę.
Usuńjak taki tlum to i pasarolka by sie zdala.
UsuńU nas sobie pada równo, równiutko...
OdpowiedzUsuńDzieńdoberek :)))
Dziędobry niedzielnie. Luneło wtem wcozraj poxnim wiecozrtem,nawet burza przeszla,ale szybka i bokiem. dzis chlodniej,ale slonecznie.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia!
pogrzmiewa, rowno slicznie leje, znaczy troche nierowno, bo mnie pokropilo na tarasie. wrocilismy do domu akurat jak zaczelo niezle padac i co widzimy? wlaczyly sie swiatla zmierzchowe, a bylo wpol do trzeciej. w domu tez swiatlo zapalone a ja sobie slucham deszczu... Fajnie. jutro beda grzyby....
OdpowiedzUsuńMiala racja prognoza imperialistyczna, tutaj ciemno bardzo i duje!
UsuńGrzmi i leje! ciemno, nie bede musiala podlewac mego gumienka ..
Usuńno wlasnie, ta imperialistyczna miala racje. juz nie grzmi, wichurku w zasadzie brak, pada rowno, tez sie ciesze na mokre gumienko oraz wode w miseczce dla kotkow roznych.
UsuńLubczyk i rabarbar bedzie rosl, ze ho ho.
a teraz pilka reczna Polska - Niemcy o 3 miesce. Slubny mowi, ze jest rozdarty komu ma kibocowac. Puknelam sie w glowe...
Puknelas mu w glowe, jak to za kom? czy on MNiemiec jest? aaa, rozumiem to przez wnuki!
Usuńnie kom tylko kim...
Usuńdokladnie...tlumaczylam mu, ze dzieci sa w cwierci polskie, ja m/w prawie cala (no, powiedzmy...) a niemieckosc jest tylko w polowie w Krasnalach....to KOMU powinien kibicowac?
UsuńBangladeszu.
OdpowiedzUsuńW, z czy do?
UsuńBangladeszu Twój Ślubny powinien kibicować!
UsuńU mnie też równo lało cały dzień, niebo się zaciągnęło na szaro i cały dzień zrobił się szary a ja durna wybrałam się z J. na zakupy, nic nie kupione tylko benzyny sporo poszło więc złe wróciłysmy do domciów.
OdpowiedzUsuńA propos zdjęcia Tropcia, jest śliczne, mordka kochana.
Nam się udało,zwiedziliśmy Flensburg,pomoczyliśmy nogi w morzu, fajnie było. Akurat jak chmura z deszczem przelatywała,to byliśmy w aucie.
OdpowiedzUsuń