Jęczą góry jęczą, gdy Janicka męczą...
Jęczą i z innego powodu. Nadmiaru ludzi. Rozdeptane, zatłoczone, zasypane śmieciami, odarte z magii. Cieszę się, że miałam okazję chodzić po nich, gdy jeszcze było normalnie. Chociaż Giewont cieszył się (choć to chyba złe słowo w tym kontekście) wielką popularnością od zawsze. Jak zobaczyłam w telewizji potworną kolejkę czekających na wejście na górę, to mnie wbiło w fotel. Morskie Oko było zamykane w niedzielę z powodu zbyt dużej ilości ludzi, nie było gdzie usiąść na kamieniu wokół jeziora... A dojechać tam i wrócić to wyczyn zajmujący kilka godzin. Jeden koszmar. Czy można w tych warunkach cokolwiek oglądać, podziwiać? Podczas dwóch dni długiego weekendu majowego Morskie Oko odwiedziło 10 000 ludzi ... (nie pomyliłam zer!)
Gdybyż to choć byli turyści, miłośnicy gór, czy choćby pięknych widoków. No niestety nie. Trzeba zaliczyć Giewont czy Morskie Oko, zrobić sobie selfie, wypić parę piw i już . Panie w butach na obcasach czy też sandałkach z cekinami były zawsze, ale nie w takim natężeniu i nie tak zadufane we własne możliwości. Wydaje im się, że idą na kolejny po Krupówkach deptak. Tak też zresztą te szlaki wyglądają.
W "Tygodniku Podhalańskim" ukazał się artykuł doskonale obrazujący wiedzę naszych rodaków o górach. Artykuł był oparty na rozmowach z recepcjonistami hoteli i pensjonatów, którzy opowiadali o pytaniach zadawanych przez "turystów". Oto kilka próbek. Uwaga, proszę przygotować się na wstrząs!!! Nadmieniam, że pytania są autentyczne...
- Czy jest wyciąg albo kolejka na Giewont? (nagminne)
- Jak mam samochód z napędem na cztery koła, to chyba jakoś na ten Giewont wyjadę? No i jest tam chyba jakiś parking ???
- Czy jest bankomat na Czerwonych Wierchach?
- Dlaczego nie można się kąpać w Morskim Oku? Przecież to jezioro, a w jeziorach można pływać!
- Chcieliśmy wynająć przewodnika, żeby nas zaprowadził do niedźwiedzi. No i wie pan, przecież jak będziemy sobie robić selfie z niedźwiedziem, to musimy mieć jakąś ochronę z tyłu, nie???
- Czy można w jeden dzień zrobić wycieczkę do Morskiego Oka, na Giewont a po południu na spływ Dunajcem? (gdy w odpowiedzi usłyszeli, że trzeba na to trzech dni, pan oburzony powiedział do recepcjonisty: Pan nie ma prawa oceniać naszych możliwości!!! Proszę przestać myśleć i wziąć się do roboty!)
- Jak daleko od pensjonatu jest miejsce X? - Pięć minut piechotą. - To proszę mi wezwać taksówkę!
- Po otrzymaniu rachunku od recepcjonistki pan odmówił zapłaty, stwierdzając, że tyle nie zapłaci, bo jak jechał do Zakopanego to stał 2 godziny w korku, a poza tym na 5 dni pobytu były tylko 2 słoneczne, a reszta z deszczem !
Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, ja osobiście raczej skłaniam się ku płaczowi...
I jakoś ta bezdenna niewiedza kłóci mi się z totalnym przywiązaniem do smartfonów i tabletów, gdzie można wszystko sprawdzić i zobaczyć, jak te góry wyglądają...
No to w góry, w góry, miły bracie!
Piersza? znowu??
OdpowiedzUsuńMorze - tlumy lataja sobie po glowie, gory - to samo. Tempakow sa cale worki, w lecie wyraznie wylaza spod swojego guazu... jak to okreslil moj slubny - polskie Tatry sa male...
OdpowiedzUsuńMalutkie są, tym bardziej je trzeba chronić przed zadeptaniem.
UsuńJak zauwazyl brat mojego Wu, Polska niby sie wyludnia, a wszedzie tlumy.
UsuńMnie zawsze najbardziej żal ratowników. Polezie taki baran ,jeden z drugim w góry, często jeszcze nabombany, a potem Oni muszą nadstawiać karku, żeby ich szczęśliwie na dół sprowadzić. Wiem jestem wredna, ale ja bym ich tam zostawiła, niech siedzą głupki jedne.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to mi się marzą Tatry, poza sezonem, w Bieszczady tak jeździłam, fajnie było. Tylko teraz to pewnie moja łękotka miałaby wiele do fafrania niestety :((
Garde, mam takie same refleksje zawsze, kiedy jakiegoś debila w przysłowiowych sandałkach ściągają z gór. Przecież to samo dzieje się nad morzem, rzekami i jeziorami, wszędzie tam, gdzie trzeba mieć chociaż odrobinę wyobrazni, głupota ma natychmiastowe skutki w postaci zwłok.
UsuńTak Hanuś , niestety.
UsuńPrzecież dopiero wczoraj ,znaleziono ciało dziewczynki,której przemądrzały tatuś, nie dopilnował. Co dziecko winne, że ojciec idiota, a to ono zapłaciło najwyższą cenę:(((
Na bym tych idiotow utylizowala! Jak można bym takim kretynem. I to durne tłumaczenie bo dzieci chciały zamoczyc stopki.K..wa jakby chciały wsadzić rękę do ognia to też by im ognisko rozpalili na środku chałupy?!
UsuńPięknie się pod tym podpisuję!Dla mnie to jest najzwyklejszy brak odpowiedzialności takich rodziców czy rodzica.Dorośli do sexu ale nie do odpowiedzialności!!!
UsuńGarde, o opłatach za akcje ratownicze dyskutuje się od wielu lat, ale jakoś bez skutku. A niejednokrotnie ratownicy przypłacili czyjąś głupotę własnym życiem...
UsuńI to jest najsmutniejsze,że nie skręci karku ten, co lezie bezmyślnie ,na oślep, tylko ten co idzie ratować bałwana ...............
UsuńMnie po prostu trzesie, jak czytam o tych co sie topia. Bom plywaczka jest, po klasie sportowej. Ile razy chodzilam do mamusiek prosic, zeby poszly po malucha, bo ten juz po pupe w wodzie byl, nie mowiac o tym, ze dwa razy dziecko ratowalam .Raz nad morzem, raz na basenie. Kompletna bezmyslnosc .A za ratowanie w gorach powinno sie Goprowcom , slono placic.
UsuńBankomat na Czerwonych Wierchach doprowadził mnie drgawek śmiechowych. Ja tam nigdy po górach nie lubiłam chodzić ale mnie,ekhm, zmuszano to szłam i sporo tych wycieczek zaliczyłąm i bohu dzięki że to było dawno i tłoku na szlakach nie było. Ale o zgrozo nigdy nie byłam na Giewoncie!!!!!!! i pewnie już się tam nie dopcham.
OdpowiedzUsuńI ja nie byłam i Morskiego Oka nie widziałam. Może za parę lat nim dziecka szkolne będą wybierzemy się przed sezonem.na tygodniu to tłumów nie będzie. Tylko nie wiem czy będzie jeszcze co oglądać za 3 lata?
UsuńTrochę głupio się przyznać, ale i ja nie byłam. Kiedyś byłam bardzo blisko, ale jak zobaczyliśmy ten ogon stojący do wejścia i rozwrzeszczaną wycieczkę to się nam jakoś odechciało...
UsuńOstatnio bylam w latach osiemdziesiatych, zima.Pieszow racalismy z Morskiego do Bukowiny. Kawal drogi. Ale...po drodze zlapalismy zachod slonca na Glodowce. Bede miec ten widok przed oczami do konca zycia!
UsuńNo chyba się już szfystkie pospały. Tak tu pusto. Druga minęła to też człapię do spalnej. Mika może by zgłosić kolejkę na Giewont do księgi Guinessa, bo tak ciasno to nawet na Everest nie ma.
OdpowiedzUsuńBacha nurtuje mnie o której Ty wstajesz jak zawsze chodzisz spać i 2 albo i po?
UsuńNo tak 9-10, mnie się najlepiej pracuje wieczorem ew nocą jak mam coś do zrobienia.
UsuńAle jak mus wstać wcześniej to idę do spalnej też wcześniej.
No bo ja nie wiem, Mika, przeciez trzeba ludziom spelniac zyczenia, wychodzic naprzeciw ich oczekiwaniom. Jezioro oddac kapiacym sie, pobudowac kolejki z napedem atomowym na wszystkie szczyty, zeby turystki sobie obcasow nie polamaly i sprowadzic troche wiecej niedzwiedzi, zeby kazdy mial okazje zrobic sobie selfie. Aaa, i jeszcze zrobic zakopianke szesciopasmowa, bo to skandal, zeby tyle stac w korkach! Nnno! :))
OdpowiedzUsuńPopieram.
UsuńOtóż to. Mika, Ty się znowu czepiasz!;-)
UsuńTo, o co gawiedz pyta jest tak obezwładniająco głupie, że aż mam wątpliwości, czy ktoś tego nie zmyślił. Bo przecież nie można aż takim bałwanem być?
Usuńno wiec ja tez nie jestem w 100% przekonana, ale moze zwyczajnie nie bywam :P
UsuńHano, myślę że można być takim balwanen i to jest jakiś wirus bo co raz ich więcej.
UsuńA bedzie jeszcze gorzej, bo w miejsce nauki (matematyki, fizyki, historii, polskiego) wprowadza sie w szkolach wiare (klepanie paciorkow i obowiazkowe rekolekcje). Kosciol prosta droga dazy do przedwojennego analfabetyzmu wsrod owieczek, takimi latwiej sterowac. A wóda dopomaga w redukcji szarych komorek. Ament.
UsuńNiestety moje drogie, to wszystko jest prawda. Mam koleżankę, która prowadzi biuro turystyczne i spora część z tych pytań się pokrywa z pytaniami jej klientów.
UsuńI ta kolezanka jeszcze nie zwariowala zupelnie?
Usuńalbo nie dusi sie podejrzanie i pokasluje jak palanty, pardon, klienci pytaja o te bankomaty i parkingi na gorce?
Owszem, czasem się dusi, ale już przywykła i niewiele ją dziwi...
Usuńa mozna by wiecej takich perelek? tak jak perelki od Corusia Hany?
UsuńMika, ten świat chyli sie już ku upadkowi. Hordy takich "turystów" są u nas wszędzie. Dziekuje niebiosom, że mogłam wiele zobaczyć, pozachwycac się pięknem w innym czasie. A może tak jest tylko w naszym nieszczęsnym kraju, gdzie indziej jakoś inaczej, ale bywam gdzie indziej tylko po sezonie. Inna sprawa, że może spędzamy czas w innych okolicznościach nie tylko przyrodniczych, na wszelkich zadupiach, co kiedyś tętniły życiem, a dziś i pies z kulawą nogą tam nie zagląda.
OdpowiedzUsuńBez bankomatu na Czerwonych Wierchach, bez parkingu na Giewoncie, bez możliwości kapieli w Morskim Oku...Jak kurna żyć mają? A jeszcze ten brak niedźwiedzi. To jest karygodne. A na przedwojennych zdjęciach wszędzie owieczki, żadnych hord zdziczałych. I to w tzw. sezonie.
Tatry są za małe, żeby tę dzicz, bo inaczej nie da się nazwać tego sortymentu) skanalizować, jak mówi mój kolega.
Wszystkich udanego weekendu przedłużonego.
Wszystkim naturalnie, wszystkim
UsuńW odpowiedzi na wypowiedź kolegi, uściślę, że dzicz należy kanalizować w KANALIZACJI. Docelowo należałoby powiększyć średnice rur, żeby się nie zapychało.
UsuńAgniecha, Ty masz łeb! To załatwiłoby sprawę korków na zakopiance.
Usuńa moze i niedzwiedzie wyszlyby niesmialo z lasu. Niemniej ogladajac sie przez ramie....
UsuńAgniecha pomysł pierwsza klasa powinno się to wysłać do władz Zakopanego:-)
UsuńMika może zgłosić. Miejscowa jest.
UsuńAgniecha, dzięki za słuszną ideę!!!
UsuńOwieczko, ja tez za te szanse niebiosom dziekuje:)
Usuńo matko!!
OdpowiedzUsuńFilmików nie obejrzałam, bo po co sobie psuć humor.
OdpowiedzUsuńByłam w Tatrach ostatnio ze dwa lata temu, pod koniec sezonu turystycznego, wtedy , co to z Miką nie udało się spotkać. Widziałam te tłumy walące na Morskie Oko, bo szliśmy po drugiej stronie granicy, równolegle do Rybiego Potoku, gdzie nie było NIKOGO. Były też świeże ślady niedźwiedzi, jagód i borówek że ho, ho, szałas z najprzystojniejszym producentem sera, jakiego widziałam w życiu. Same plusy. Jedyna różnica - Słowacja. Poza tym, połaziliśmy po ścieżce pod Reglami - pustki. Gdzieś tam jeszcze byliśmy - pustki.
Nie chcę wyciągać wniosków na podstawie jednego pobytu, ale wydaje mi się, że jak się odpuści tzw. turystyczne atrakcje, to Tatry można zwiedzać we względnym spokoju i bez tłumów towarzyszących.
Oczywiście, są takie miejsca, np na Hali na Stołach zazwyczaj jest pustawo, ale nie jest o nie łatwo w sezonie. Specjalistką od Tatr poza sezonem jest Arte, która często bywała na szlakach samiutka.
UsuńAcha, no i gdy już zostanę Ministrem Architektury i Zagospodarowania Przestrzennego w rządzie Hany i Miki, to przejadę osobiście spychem przez calutkie Krupówki. A za mną drużyna saperów będzie lecieć i zakładać dynamit, żeby roz-ierdolić resztę tego syfu. Poniosło mnie. Troszeczkę. Ale brzydota tego miejsca jest przytłaczająca.
OdpowiedzUsuńAgniecha, ja z Tobą na spych! Poza górami i kilkoma historycznymi miejscami w Zakopanem, ilość brzydoty na metr kwadratowy jest porażająca. Byłam tam bardzo dawno temu jako młoda laska i kiedy pojechałam teraz, do Miki, byłam strasznie rozczarowana tym, co tam zastałam (w Zakopanem, nie u Miki!).
Usuńdokladalm pare lasek trotylu jakby co....biegunowo - to samo moznaby zrobic w Sopocie na Monciaku...wprawdzie tak jakbym tam zaczela robote, bo iles tam lat temu (byly tlumy ale nie straszliwe) bylam w towarzystwie 4 dam roznego wieku tamze i sukkcesywnie demolowalysmy lokale ze stolikami na wierzchu az doszlysmy do mola. powodem demolki byla straszna obsluga, a wlasciwie jej brak. Chyba po przejsciu tornada znad jeziora D. musieli zmieniac obrusy, suszyc stoliki, zbeirac smieci i probowac usuwac plamy ze wszystkiego. Nie wiem czy takie cos by sie dalo zrobic na Krupowkach ale poswiecilabym sie i przyjechala coby jaka zadyme zrobic, moze jaka smierdzaca bomba alboco na poczateczek...
UsuńOpanowana byłam w tym roku na tem molo, ale przed sezonem no i w środku tygodnia. Lus-blus. W sezonie się tam jednak nie wybiorę. Raczej ponownie przed obejrzec miasto, bo przyznam że mnie oczarowalo kwiatami, drzewami i architektura.
UsuńZ przybytkow jadlodajnych nie korzystałam oprócz frytek w macu, ale ten to taki sam jak wszędzie.
No rzecz jasna Opakowana:-)
UsuńJa mogem iść przodem z pepeszą coby ewentualnych protestujących uspokoić.Przy okazji jakiś stolarz z trumnami zamykałby ową barwną karawanę.Fajniście by było:)
Usuńchwilowo JESTEM Opanowana....
Usuńp.s. myslalam, ze o sobie pisalas ;)
Agniecha, super pomysł. Dołączyłabym jeszcze parę wybuchów pod skocznią, celem pozbycia się tych wszystkich tandetnych stoisk i bud.
UsuńNo to jesteśmy umówione. :-)
UsuńHana, mialam takie samo wrazenie, bedac po latach w Szklarskiej Porebe, bosz. I ten halas!
UsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że po tatrzańskich szlakach chodziłam kiedy jeszcze nie było tłumów.
Zastanawia mnie jedno, gdyby tak tych "najeźdźców" spotkał jakiś kataklizm w postaci wyłączenia sieci komórkowej, braku benzyny, dawkowania energii elektrycznej....może by trochę spuścili powietrza z nadętych głów.
Szkoda i właściwie rady na to nie ma, bo od dziecka trzeba uczyć szacunku dla tej resztki tatrzańskiej urody i w ogóle gór.
Dzień wstał piękny, słońce, tylko zimno.
Miłego dnia.
Ewa2, z tym uczeniem to kiepsko, jakbyś teksty niektórych rodziców słyszała, to byś zwątpiła, to skąd te dzieci mają mieć ten szacunek?
UsuńPowalajace pytania, i też się zastanawiam po co im ten internet skoro nic nie sprawdzą.
OdpowiedzUsuńMiko współczuję Ci właśnie zaczyna się dlugi sierpniowy weekend i zatrzęsienie selfistow.
Będę siedzieć w domu...
Usuńbankomat :) najlepszy
OdpowiedzUsuńa na orlej perci wylęgarnia pokemonów
:)))
Cottonara, nikt na to nie wpadł, a może w Tatrach jest największe zgrupowanie pokemonów i stąd ta tłuszcza?
Usuńpokemony = tluszcza, masz odpowiedz.
UsuńNiech mi ktoś wytłumaczy o co chodzi z tymi pokemonami? Nie ogarniam.
UsuńCzeKo, do niedawna też nie wiedziałam! Ale już wiem. Wpisz sobie do wyszukiwarki, wszystko Ci wytłumoczy.
UsuńCo to to wiem, tylko nie rozumiem tego szału, że ludzie to wszędzie że auto kierują i też? Co to na być jakaś masowa zaraz ? Histeria?
UsuńKocie ja też tego nie łapię, jak by to jeszcze dzieciaki latały , to może bym pojmła ale to latajo stare byki!!!
UsuńNo jak nie łapiecie,no jak?Przeca teraz w głowach zamiast mózgów to som same diody,styki i insze elektroniczne tałatajstwo brak ino MYŚLENIA bo takich aparatów to jeszcze nie wymyślili.
UsuńHelooouu, pogoda fajowska, znów wybieram się powłóczyć po sieciach handlowych, na nogach, nie wirtualnie;)Próbowałam wczoraj wypatrzeć tych gwiazdek z nieba, ale świeciły tylko dwie i rosnący księżyc.
OdpowiedzUsuńCo do dzisiejszego tematu to uważam,że kultura stała się masowa,po wojnie lud dostapił awansu społecznego..Przed wojną tylko tylko nieliczni wyjeżdżali do wód to i tłoku nie było.Dziś jeżdżą naśladowczo szlakiem tamtych - Zoppot,Zakopane itp.
Po rewolucji arabskiej i ze strachu przed zamachami wreszcie dutki zostają u górali, na Mazurach i na wybrzeżu,wszyscy są zadowoleni.A naród jak to naród, są mądrzejsi i głupsi, jak wszędzie na świecie.Wkrótce lato się skończy wraz z turystyczną stonką i jesienią zaczną napływać prawdziwi wędrowcy i koneserzy górskiej przyrody.
Hanna
Zgadzam się z tobą Hanno całkowicie. Dawniej płynęli co najwyżej statkiem do Młocin, bo tylko takie mieli możliwości.
UsuńHanna, a co Ty tak po tych sieciach? Masz zdrowie...
UsuńMarija - Ty sobie zdajesz sprawe, ze ten statek do Mlocin to mysmy tak o centymetr.. o centymetr...
Usuńa czego , Hanna, w sieciach szukasz? Hana - moze pustki sa w centrach, mozna spokojnie sobie jesioneczke kupic i nowe buciki...
Hanno tylko pozazdrościć, choć dziś to już może być tlumek w centrach bo piątek no i w poniedziałek sklepy zamkniete, to trza nakupic, zapasy porobić:-)
UsuńJa się odzwyczailam, chyba zdziczalam, bo męczą mnie już takie centra, dopada mnie tam migrena. Lekarz twietdzi, że to może być związane z oświetleniem.
Jestem ciężko chora jak mam latać po sklepach.Nie widzę w tym żadnej przyjemności a wręcz na odwrót:(
UsuńNo ewentualnie empik ale i to z namiarami na konkretne tytuły:)
Kocie, a czemu w piątek nieczynne sklepy ?
Usuńw poniedziałek nieczynne, bo święto.
UsuńChyba się Kotowi z poniedziałkiem pomyliło.
UsuńAle ja tam o piątku pisałam że będzie tłumnie. A że nieczynne w poniedziałek. Proszę przeczytać jeszcze raz całe zdanie;-)
UsuńNo to mnie zatkalo! po raz pierwszy w zyciu jestem zadowolona,ze nie wybralam sie w Tatry...chyba tego jeszcze nie bylo, w sezonie bywalo duzo luda ale nie tak...wybiore sie w pazdzierniku, mam nadzieje na zlota tatrzanska jesien i samotnosc na szlakach...
OdpowiedzUsuńmysmy raz w lipcu czy na samym poczatku sierpnia byli. w piecioro. Pogoda ladna, pensjonat na uboczu, nie pelen. na drugi dzien uznalismy, ze pojedziemy kolejka na Kasprowy i zedjziemy. wyszlismy z pensjonatu i buchnal w nas wsciekly upal. dojechalismy do kolejki, w ogole nie zwrocilismy uwagi na jakioch klebiacych sie ludzi, zaparkowalismy, znowu nas upal walnal...okazalo sie, ze ludzi dlugi ogon a kolejka, jak wiadomo, jedna. ogluszylo nas to, z boczka doleciala jakas baba, za lokcie nas lapie i mowi - bilety, jusz jusz, myk, juz idziemy i zlapala B. za okiec mocniej i przewlekla ja przez raczej zly tlum...nasadzila B. na kolejke i wrocila po nas. a nam sie glupio zrobilo, tym bardziej, z eludzie w kolejce ja przyblokowali. otrzasnelismy sie z upalowego oglupienia i mowimy no przeciez jakby ktos nam tak zrobil to bysmy oczy wydrapali. Po prostu POJDZIEMY pod gorke, do schroniska (5 Stawow?) i spotkamy sie z B. No i ruszylismy pdo te stroma gorke. Dziecko zobaczywszy strome podejscie odmwoilo wspolpracy. trzeba bylo zanecac, ciagnac, odwracac uwage, no ogolnie nameczyc sie...slubny, po swojemu, na nikogo nie czekal, ruszyl ostro pode borke. zostalam ja i dziecko, bo przecie dziecka nie zostawie i R. porzadny czlowiek, maz B. No i tak sie wleklismy, widac bylo, ze R. chcialby isc jak czlowiek a nie jak lamaga (p.s. WSZYSCY poprzedniego dnia kupilismy sobie nowe buciki do chodzenia po gorkach, tylko moje stopy uniknely bombli i obtarc...tak samo ja jedna jedyna na drugi dzien podnioslam sie z legowiska jak kozica gorska a nie pijany gorol..a z legowiska, bo nam wpensjonacie zle zrobili rezerwacje i nie mialam na czym spac i spalam na podlodze na poduszkach z fotela - dla reszty to bylo za krotkie, a ja - kurdupel mialam w sam raz.).
Usuńno wiec - idziemy pod te gorke , idziemy...no i w pewnym momencie okazalo sie, ze:
- slubny ma wszystka wode w butelkach
- R. ma swoj piterek i torebke swojej malzonki. Oraz swetro-kurtki.
- B. w kolejce na Kasprowy ma tylko lunete, jest ubrana letnio, nie ma pieniedzy a telefonow komorkowych jeszcze w sumie nie bylo za duzo.
- ja mam mazidla od slonca
idziemy, idziemy, pchamy-ciagniemy dziecko. wreszcie widac schronisko. "Tam maja super nalesniki. Lecimy!!". Dochodzimy do schroniska (chyba ze 2 godz. szlismy), po slubnym sladu nie ma...poszlismy na nalesniki, zamowilismy 5 porcji i czekamy. Tamtych jak nie ma tak nie ma...obserwujemy (golymi oczami, bo luneta jest gdzies na Kasprowym), schodza od Kasprowego jakby grupki, ale B. nie ma. zjedlismy we troje 5 porcji nalensikow (b. smaczynych rzeczywiscie). jak pyski obtarlismy wlazl slubny (bez B.) mowiac, z eon jeszcze stawy poszedl ogladac. Gdzie B.? no to zamawiamy jeszcze 2 porcje nalensikow, bo na pewno B. zaraz bedzie. Zjedlismy jej porcje. zaniepokojony, ale wzmocniony R. postanowil ruszyc na poszukiwanie zony. Spotkali sie w polowie drogi, zeszli, zamowilismy jeszcze 5 porcji nalesnikow i napoje, zeby oblac szczesliwe re-spojenie grupy. Okazalo sie, ze B. pojechala na Kasprowy, wysiadla, a tam chmurki i 11 stopni. Od razu zachcialo jej sie siusiu. A tu ani grosza na tualete. juz chciala pozyczyc badz uzebrac na wychodek ale jakos jej nie szlo. po zatm nos jej twarozow sfioletowial. czeka...czeka, przeczekala cos 4 kolejki - nie przyjechalismy...no to co robic. zaczela isc w dol i spotkala meza. mowila, z emogla za pomoca lunety podziwiac okolice, jak sie z mgielnej chmury wylanialy, ale luneta nie grzala. Postanowilismy juz nigdy wiecej nie probowac jechac w kupie na Kasprowy.
Mysle, ze teraz to by sie w ogole nie udlo. nawet te nalesniki...
O matko ja się zmęczyłam samym czytaniem:)) Ale na naleśniki bym się skusiła.
UsuńO właśnie dawno nie było, trza zrobić:))
ja tez...zrobie z japkiem i gruszko oraz ze serkiem, a zdziebko dzemu walne na patelnie z maslem, na ktorej odsmazane beda nalesniki, zeby sie przysmazylo, skarmelizowalo i ogolnie ciagnelo po brzegach.... chyba jeszcze mam ze dwa jaja...cokolwiek by to nie znaczylo....
UsuńOpakowana. dzie Kasprowy dzie Pięć Stawów, proszę cię... To schronisko to chyba Murowaniec na Hali Gąsienicowej.
Usuńswietnie, bardzo sie ciesze, ze mnie poprawilas - gor nie znam W OGOLE! a poniewaz mnie niegdy nie ciagly (moge podziwiac z daleka, hrehrehre, jak Pies w Swterze - stojac na palcach) to pewninigdy sie i tak nie naucze. Tatko moj latal po gorach i pokazywal palcami na panoramicznych pocztowkach co jest co, ale mnie to zupelnie nie obchodzilo. a wiesz gdzie sa najlepsze amonity w Anglii? albo bursztyn w Polsce? morskie rzeczy to ja latwo przyswajam ;) Gory i Twoje okolice traktuje jak...egzotyke, naprawde! Bylim w Gliczarowie, bo znajomi maja tam mete. ladnie i ladny widok maja z balkonu i nawet Giewont rozpoznam, ale na tym sie konczy. wiec sie do gor nie wtrancam za bardzo, za omylke przepraszam i zaraz polete na groch, pokleczec ;))) i moze pojesc.
UsuńTez tak pomyslalam jak Mika, zadziwilam sie bardzo jak Wy to zrobiliscie...tzn ten Kasprowy i DOline 5 stawow...
Usuńa to az tak daleko od siebie? no pytam sie, bo zupelnienie wiem! Wiem, gdzie jest Poronin.
UsuńNiby geografie znam dosc dobrze.....
Poza tym zwroc uwage na znak zapytania po tych stawach, co chyba jednakowoz wskazuje na me ignorancje wielga!
Klęczeć nie musisz:))) Te miejsca to daleko od siebie bardzo. Oczywiście, że nie wiem gdzie amonity albo bursztyn:) jak Giewont rozpoznajesz to już podstawa! A generalnie lubisz chodzić po górach czy nie bardzo?
Usuńzupelnienie bardzo ;)
Usuńja moge chodzic po plaskim...jak jest gorka to ja wysiadam.
a gor sie boje tak jak morza, na zasadzie, ze nie mozna bagatelizowac mocy ni jednego ni drugiego i niebezpieczenstw iednego i drugiego.
jak kleczec nie musze to sobie posiedze ;)
Zawsze żałowałam, że podczas moich, dość skąpych zresztą, górskich wędrówek, nie udało mi się odwiedzić Tatr. Teraz tracę na to ochotę, bo takie - TAKIE - tłumy działają na mnie alergizująco. Chyba że faktycznie po sezonie. Ale kiedy w Tatrach jest tak naprawdę po sezonie? Albo przed? Poza tym wolałabym jednak cieplejszą porę roku, nie zimę i śnieg. Ech, mam wymagania:))))))
OdpowiedzUsuńNinka, początek czerwca nie jest zły, koniec maja, wrzesień, październik, tylko, że wtedy dzień krótszy. Warto przyjechać, naprawdę.
UsuńDla mnie najpiękniejsze są Tatry słowackie, Dolina Białej Wody, Krywań.
OdpowiedzUsuńCudowne widokowo trasy i dużo mniej ludzi.
Polecam :)
Na Giewoncie byłam przed laty i już w tedy był tłok :(
Giewont zawsze był oblegany, jako znak rozpoznawczy Tatr. Słowackie są dużo większe i trudniejszy do nich dostęp z pobliskich miejscowości, doliny długo wchodzą w góry, nie tak jak u nas . Spokój dużo większy, to prawda.
UsuńKrywań jest narodową górą Słowaków a mimo to (choć Słowacy lubią chodzić po górach) jakoś nie ma tam tłoku. Podoba mi się polityka naszych sąsiadów, jeśli chodzi o dostęp do szlaków. Słowacy zamykają zdecydowaną większość szlaków na zimę (czyli od 1 listopada do 15 czerwca). Ma to sens zarówno ze względów bezpieczeństwa jak i troski o nie zadeptywanie tras, czy też spokój dla dzikich zwierząt.
UsuńI jakoś im się to udaje...
Jak im nie szkoda czasu na stanie w kolejce na ten Giewont to niech idą, znaczy się wloką, nadzieja, że z nudów rozejrzą się wkoło i może co poniektórzy zauważą te góry wkoło i może jeden na sto się zachwyci ;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem po co oni tam w ogóle lezą i się męczą? Zwłaszcza w klapkach czy innych sandałach, w których męczą się podwójnie?
UsuńMój kuzyn wynajął sobie meleksa bo stwierdził że on się w nalazi na polu cały rok to tam już nie musi się meczyc. Ogólnie to siedział na Krupówkach i popijal piwo, podjadal i to mu wystarczyło. Żona z dziećmi chiala się męczyć to chodziła po górach, ale jego mieli nie męczyć.Powalił mnie tą szczera historią:-)
UsuńAle po co ta reszta tam w tych klapkach i na obsacach? Wzięli by przykład z kuzyna mego i posiedzieli przy piwku, nie depczac gór.
Czemu lezą? No żeby sobie to selfie czy cuś na szczycie zrobić i pokazać gdzie trzeba i komu trzeba że byli ;)
Usuńmogliby sobie w zaciszu pieleszy domowych zrobic fotomorgane iz nia w tle zrobic selfie. albo w innym photoshopie.
UsuńJa, jako nastolatka, zaliczyłam Orlą Perć, Zawrat, Wołowiec pod opieką takich co to po górach wprawni w chodzeniu byli i parę wariackich wspinaczek po kolana w śniegu na Nosal i jakimiś bocznymi ścieżkami na Gąsienicową no i trochę mniejszych, których już nie pamiętam. Mimo niechęci do chodzenia po górach z Zawratu i Orlej Perci byłam bardzo dumna.
OdpowiedzUsuńMika jest jakiś miesiąc kiedy w Z. jest trochę luźniej? Pewnie listopad ale wtedy do mało atrakcyjnie. U mnie dziś w nocy było tak zimno, że włączono ogrzewanie!!!!! Ale teraz słońce to przynajmniej pojadę zebrać trochę sałaty i jeżyn. Miłego dnia.
U mnie też zimno, wczoraj było 6 stopni. O luźniejszych miesiącach napisałam w odpowiedziach powyżej. Gratuluję Orlej Perci, ja nie byłam, mam trochę lęk wysokości...
UsuńJa, jako nastolatka, zaliczyłam Orlą Perć, Zawrat, Wołowiec pod opieką takich co to po górach wprawni w chodzeniu byli i parę wariackich wspinaczek po kolana w śniegu na Nosal i jakimiś bocznymi ścieżkami na Gąsienicową no i trochę mniejszych, których już nie pamiętam. Mimo niechęci do chodzenia po górach z Zawratu i Orlej Perci byłam bardzo dumna.
OdpowiedzUsuńMika jest jakiś miesiąc kiedy w Z. jest trochę luźniej? Pewnie listopad ale wtedy do mało atrakcyjnie. U mnie dziś w nocy było tak zimno, że włączono ogrzewanie!!!!! Ale teraz słońce to przynajmniej pojadę zebrać trochę sałaty i jeżyn. Miłego dnia.
Bacha, byłam u Miki w czerwcu ubr. i nie było najgorzej. Poszłam sobie przecież do Kościeliskiej i było zupełnie spokojnie. W tym roku coś się porobiło.
OdpowiedzUsuń500 plus...
UsuńByłam parę lat temu w Zakopanem.Poszłyśmy w kilka dziewczyn przez dolinę Kościeliską nad staw Smreczyński.Okazją była chęć jednej z dziewczyn odwiedzenia miejsca w którym odebrał sobie życie jej mąż.W lutym owego roku nad onym Stawem,żeby nie ta okoliczność to pewnie i nie było by mnie w tym kurorcie.Z tłumów to ja lubię ino spokój:)
OdpowiedzUsuńKiedyś,będąc w Szczawnicy dałam się namówić na wjazd kolejką na Palenicę.Miałam pecha bo tym samym kursem jechała grupa ułomnych fizycznie i umysłowo dzieci.Kolejka była co parę chwil zatrzymywana,żeby dzieci mogły bezpiecznie być zapakowane w siedzenia.Myślałam,że żywa z niej nie zejdę przy moim lęku wysokości.Z powrotem to schodziliśmy na nogach.
Też jak zobaczyłam w tv kolejkę na Kasprowy, i paniusie w tej kolejce, to uwierzyć nie mogłam. Parę lat temu dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego chciał zamknąć część terenu parku, o ograniczyć wstęp turystom do reszty terenu. Ależ była jazda na niego. Że nawiedzony, że trawki i kwiatki ważniejsze od ludzi, i tego typu nagonka. I w zasadzie górale się tak buntowali, pezewidując uszczuplenie swoich dochodów. Ale teraz, co się dzieje, to przekracza ludzkie pojęcie ! Ja też łaziłam po górach, jak jeszcze tego bumu nie było. Jak się kogoś na szlaku spotkało, to się pozdrawiało. ... Na Giewoncie też nie byłam, bo tam trzeba było po klamrach włazić, więc to już całkiem nie dla mnie, bo siem boję wysokości pionowej bez asekuracji poziomej :) No, ale że bankomatów na trasie nie ma, to lipa !
OdpowiedzUsuńJa tam wolę kwiatki i świstaki od sporej większości ludzi:))
UsuńZ bankomatami lipa totalna, co niektórzy jeszcze się uskarżają, że kałuże i błoto na szlakach... I ławeczek nie ma... W końcu to park...
Hrehrehrehre z tym parkiem to super, no i wyasfaltować by trzeba.
Usuńa jakby tak wyaswaltowac wszystko? I to podejscie pode gore? i pasy namalowac. a moze i swiatla trzeba i zebry....rozmarzylam sie....
Usuńdziędobry :)
OdpowiedzUsuńA tak we w ogóle to dziś wybieram się do Chabówki i dalej.Tydzień odpoczynku po ciężkim roku i mi się należy.Czekam w tej chwili na odbiór Pandy do hotelu.
OdpowiedzUsuńMiko,jak zobaczysz kobietę z końską grzywą i kitą w mahoniowych kolorach i w słusznym wieku,ciut przy kości pytającą o drogę do Pastelowego Kurnika to w 99% będę ja:)
Nie umawiam się konkretnie bom nie samochodowa to raz a dwa nie wiem czy wybierzemy się w tamtą stronę czy będziemy sięgały dna na miejscu.Jeżeli będę i Cię nie zastanę to na pewno zostawię jakiś znak:)
Orka, napisz na maila nr telefonu, żebyśmy mogły mieć jakiś kontakt, OK?
UsuńI to są powody dla których nie chce mi się ruszać z domu i jeżdżę sobie w okoliczne odludzia. W Zakopanem byłam w 2004 czy 2005. Nie było gdzie z psem się ruszyć na spacer! A przy mej mikrej posturze góry widziałam jak stanęłam na palcach - tyle było ciżby. Zabawilim trzy dni i z podkulonymi ogonami wrócilim do Barda :) Cisza, spokój, przestrzeń, olbrzymi pokój z łazienką na dwie osoby i psa za pół ceny w stosunku do małej klitki bez łazienki za to z piętrowym łóżkiem, gdzie nawet drzwi nie można było na całą szerokość otworzyć. Starczy mi oglądanie Tater na google maps ;)
OdpowiedzUsuńPsie, przybij piątkę! Na gumnie tak mi dobrze, że w ogóle nie chce mi się ruszać gdzieś. Do Zakopanego jeżdżę tylko dla Miki. Co ona winowata, że tam jej żyć przyszło?
OdpowiedzUsuńja to bym chciala nade morze pojechac. choc na dwa dni, ale, myslicie, ze slubnemu chce sie odwlok ruszyc? Taz to trzeba JECHAC...ja wiem, ze w uk mieszkam o rzut beretem ode morza, ale mi teskno do piasku nadbaltyckiego. i a nuz znajde ci-ja bursztyn. ale ogolnie to na gumnie najlepiej. ja sie dzis przespalam na hustawce na tarasie, pod daszkiem. dolce far niente.
UsuńAle tam się kiedyż bardzo fajnie żyło, no trochę dawno to było ale na szczęście było.
UsuńOpakowana ponoc najlepsze bursztyny przy ujściu Wisły som. Ale to jeszcze nie sezon. Najlepiej jesienią. Tak słyszałam jak mówił w Jantarze bursztynowy poławiacz. Oj też bym się wybrała i na dwa dni:-).
UsuńAle wiesz że to trzeba kilometrów w nóżkach nastukac?
W Stegnie chodzialam ja cale godziny wypatrujac bursztynow, zebralam cala garsc ale takich drobniutkich, mam je w domu i przypominaja mi to patrzenie w piasek, chodzac po plazy juz nie moglam nic innego robic tylko patrzec pod nogi, taki nalog...
UsuńOpakowana wybierz sie sama, jak slubny nie chce, jak tak robie, na ogol mezowie nie chca...a ja nie zamierzam zaszywac sie w chalupie...dzisiaj wymyslilam pojscie na nowy plac warszawski...zwie sie Europejski, u stop wspanialego Warsaw Spire, piekna nowoczesna architektura, Wenezulejlos nie chcial, ale w koncu podreptal za mna, po drodze do metra opowiadal mi o Fidelu Castro co to skonczyl 90 lat, odpowiedzialam ze wzruszylo mnie to lez...potem pokazal mi w telefonie zdjecie mlodego Chaveza, chudziutkiego takiego, bylo to juz w metrze, znowu zapewnilam,ze wzruszylam sie do lez..potem stwierdzil, ze to wielcy ludzie i ze z nimi tylko pokoj by zaistnaial na swiecie...wzruszylam sie do lez...kiedy doszlismy do wysokosciowcow na placu eusropejskim na ich widok oniemnial i powiedzial ,ze tylko pranie brudnych dolarow pozwala na taki luksus...wzruszylam sie do lez...chcialam w przepieknej kawiarni ultranowoczesnej napic sie herbaty i zjesc kanapecke..powiedzial ze nie jest glodny...mimo to usiadlam i zjadlam i zachwycalam sie...kiedy juz skonczylam, powiedzial ze jest glodny i pogalopowal na sasiednie ulice gdzie wynalazl uliczny kebab i najadl sie szczesliwy skumawszy sie z wlascicielem iranczykiem i obslugujacym Pakistanczykiem..a ja na niego czekalam pod fontanna na placu Europejskim...i co...wole sama!
Kocie - jesien i m/w luty - marzec. Jantar, jak sama nazwa wskazuje to tam wlasnie i kawalek w prawo ;)
Usuńja po plaskim z tym pluskotem w uchu to moge daleko isc.
Gorzej z wroceniem, hrehrehre
Grazyna - on ten slubny, to by i chetnie pojechal bo tez lubi morze, ale jechac, panie, jechac, jemu bokiem wychodza dlugie jazdy i energie orac ochote konserwuje na wyjazdy do Krasnali (pazdziernik - beda PIERWSZE urodzinki!!!!).
Wenezuejlos i mnie wzruszyl do lez. I obsmarkania sie. Czekam na ten pokoj. Z Toba, pardon - z Wami!
ale ze tuz kolo takiej elegancji jest budka z kebabem??? i co? nie dostal womitow ni praczki? ja to zawsze mam podejrzenia, co oni do tych kebabow wrzucaja.
a dzie ten plac nowy?
Blisko Ronda Daszynskiego, u stop wiezy Warszaw Spire...
Usuńnie wiem gdzie poszedl, bo nie bylo go dosc dlugo, podejrzewam ze kilka ulic dalej, kebab jest wszedzie, kiedy wrocil poinformowalam go, ze mieso to byc moze jest z niewiadomego zrodla, kiedys w Warszawie wybuchla afera, podejrzewano,ze nawet psy bezdomne w tym celu sie uzywa. Uznal to za wymysly rasistowskie. Jak na razie jest jeszcze zywy...
Grażyna, toś się uryczała po pachi! Ja też zresztą, ale ten, ze śmiechu (pardą).
UsuńUryczam sie tak juz 18 lat, od kiedy rewolucja chavistowska opanowala umysl mego meza, przedtem w miare normalny. Przed chwila zostalam poinformawana,ze Trump powiedzial,ze Clinton jest winna za powstanie Panstwa Islamskiego i wobec tego on jest za Trumpem bo chlop ma racje...zawiadomilam go, ze bardzo sie ciesze , bo wreszcie straszenie narodu przez chavistow, ze Ameryka dokona inwazji kraju bogatego w rope sie spelni, Trump nie bedzie mial zadnych do tego oporow. Siedzi cicho i pewnie trawi te katastroficzna moja wizje. Dzisiaj bylam poddana indokrynacji wyjatkowo usilnie,
UsuńHana, przybijam piątkę! Oczywista ja gumna nie posiadam (jeszcze - mam nadzieję ;), ale choćby balkon. Byle własny. Własne łóżko, własna łazienka, mogę sobie we szlafroku siorbać ranną kawę o 13.00 na własnym balkonie - urlop mam, a co! - a potem psy do samochodu i w ostępy nadodrzańskie! To są dopiero wakacje! :)
UsuńA Grażyna ma rację - często lepiej chłopa w domu zostawić. Jakby się bardzo napierał na wspólny wyjazd (mój nie dałby mi z książeczunią spokojnie poleżeć) to trzeba roztoczyć WIZJE i mu zohydzić. Jak się nie da - trudno, trza wziąć ze sobą, bo nie można zostawić przywiązanego do kaloryfera. Zacznie wyć i może wtedy na pomoc przyleźć ta blondyna spod numeru 20, a tego byśmy nie chciały ;)
UsuńGrażyna, podziwiam Twoją cierpliwość, bo ja nie wiem, podgryzłabym chłopu tętnicę, albo cuś? Pogoda taka jakaś dzisiaj niemrawa, to chłop nisko lata.
UsuńGrażynka, i ja się wzruszyłam do łez!!!
UsuńDziewczyny, miłośniczki gumien własnych, mam apel do was: póki możecie i jesteście w stanie fizycznym, ruszajcie w szerszy świat! Jakikolwiek wyjazd daje inną perspektywę, inne spojrzenie na życie a i pięknych miejsc mnóstwo można zobaczyć. Wierzcie mi, jak już nie będziecie w stanie tego robić, będzie wam żal... Nie ograniczajcie się do własnego podwórka, choćby nie wiem jak pięknego...
Grażynka, buziaków milion!
Psie, przedkładam takie wakacje! Chłopa można postraszyć lataniem po sklepach (niby że po drodze) na ten przykład. Zawsze działa.
UsuńKrysiu ten kawałek w prawo to 5 kilosikow. Szliśmy w tym roku wszyscy ten kawalunio po mojej nanowie. Tak po kilometrze rodzina zaczęła się obrażać. Zabrała dzieci i przyspieszyła. A ja szłam z nosem przy ziemi. Moja mama jeszcze wolniej. Chyba z 3 godziny albo lepiej zajął nam ten spacer. Spowrotem przywozl nas pan busikiem za 5 dyszek (9 sztuk człowieka plus wozek) bo deszcz zaczął padać i nie zanosiło się na poprawę. W tamtym roku latalam o 5 rano z mama na plaże bo Kostek jeszcze w brzuchu siedział. Teraz nie dało rady bo i on o 5 wstawal;-)
UsuńMama co rano leciała. Sporo drobiazgu nazbierala. I ja też w czasie tego spaceru do Stegny.
Ale ten pan mówił że to trzeba na lewo do ujścia Wisły.
O Tak Grazynko jesteś niezwykle cierpliwa. Pseudonim Opanowana od dziś jest Twój:-) (wybacz Krysiu Opakowana).
UsuńPotwierdzam waszą teorię,lepiej samej.Zawsze jak swojego gdzieś wyciągnę to po godzinie foch murowany,zawsze.Bo najlepiej mu w fotelu w pozycji półleżącej;)
UsuńHanna
No wiec tak - nie wiedzialam, Kocie, ze Wy az takim hurtem pojechaliscie nad to morze. No i drobiazg bardzo przeszkadza w lazeniu z nosem u ziemi. Pamietam dawne czasy, kiedy nad morzem sie spedzalo np miesiac i ja zawsze wracalam do domu opalnoa zupelnie krzywo - kawalek twarzy, koniec nosa, kawalek czola, pol dekoltu i jedno ramie. wlasnie z powodow szukalnych. I zupelnie mi to nie przeszkadzalo nigdy - ba! wrecz czlowiek swojego rozpoznalawal, bo wiecej takich opalonych inaczej bylo. a w drodze powrotnej to juz slonce nie tu gdzie trzeba, k at nachylenia i inne takie, ze symetrii sobie czlowwiek nie doopalal. 5 km bym dala rade, z przyjemnoscia. z rodziny to chyba tylko coreczka ma podobny charakterek. Reszta by sie zwinela w klebuszki w grajdole z widokiem na morze i ksiazka.
UsuńJa z Tatkiem do Mikoszewa z Gdyni jezdzilam, do Jamtaru takze samo sie szlo. a na oko nie wiem czy to z lewej czy z prawej, Tatko zawsze mnie ciagal w ciekawe miejsca bez tlumow.
Opanowana oddaje, bo sie Grazyni nalezy, ale jak nas bedziecie rozpoznawac?
Moj slubny to chce ogladac/zwiedzac/nawet lazic ze mna, bo nie chce sam, ale dopiero teraz po 38 latach zaczyna mu switac, ze spposoby na to mamy nieco rozne....z lancucha nie udaje mi sie urywac, bo mu sie przykro robi. raz tyylko warknelam niezle, jak chcialam z nim sie przejsc po kawalku Paryza, gdzie ja bylam dwa dni wypoczynkowo a on dwa dni sluzbowo i a to musial sluchac glupkow albo im cos usilnie tlumaczyc. pode wieczor, jak go chcialam zawlec z mile miejsce, to powiedzial, ze jest glodny ras ras, dzie ta knajpa.
Kiedyś każde ferie zimowe i kilka tygodni w wakacje ale od wieeeeeelu lat z dworca myk, myk do Zielonego Domku i co najwyżej w najbliższej okolicy, bukbroń Krupówki.
OdpowiedzUsuńBylam na Krupowkach, w straszliwy zupelnie dzien, w grudniu, byla straszna sniezna bryja, jak dojechalismy do Zakopanego to zaczal padac taki gesty, wielki mokry snieg. I mysmy w to szli. I ja sie, jak glupia zapytalam co to jest (o Krupowki chodzilo), bo po tej bryi miotaly sie jakies nieludzkie ilosci ludzi.. I do glowy mi nie przyszlo, ze to Krupowki. Bo poprzednim razem to bylam tamze do apteki w sylwestra 2000roku a przedtem na 1 roku studiow - do Hasiora pojechalam z wizyta (co mnie wtedy ulica wieczorem gonil gosciu, co za mna stal w monopolowym gdzie nabywalam wodke, bo taki wrecz byl warunek wizyty u artysty, bo uznal ze pewnie jestem ledwo pelnoletnia albo wrecz nie i a nuz a nuz...) i jakos malo luda bylo...czy tam w ogole kiedykolwiek nie ma tlumow?
Usuńznaczy a nuz a nuz to byl ten gosciu co mnie gonil i zaczepial zachecajaco, nie artysta)
UsuńKrupówki mnie też by umknęły, to było 4 lata temu. W lutym jakoś tak przeszlam, wyszłam i musiała mnie szwagierka oswiecic, że to tu.
UsuńJestem właśnie w Zakopanem po raz nie wiem który i nigdy takich dzikich tłumów nie zastałem co w tym roku. Princet plus i strach przed terroryzmem sprawiło że wszyscy ciągną do Zakopanego lub nad morze. Przyjeżdżają ale zachowują się jak bez wyobraźni - japonki na szczytach czy pantofle na koturnach to już norma. W tym roku królują zaś croscy. Do tego buta i zero szacunku dla przyrody. Masakra jakaś.
OdpowiedzUsuńKarolina, ja się zastanawiam, dlaczego akurat Zakopane upodobały sobie tłumy. Przecież tych gór trochę tam jest. W pobliskich miejscowościach w dodatku taniej. Nie kumam. Mika mogłaby powiedzieć, jak młodzież przyjeżdża na weekend, bo w sąsiedztwie wynajmują domki. Trzy dni chleją, pieką kiełbachę na grillu i w ogóle się stamtąd nie ruszają. I na kacu czwartego dnia wracają do domu. Po kiego grzyba jechać po to do Zakopanego?
UsuńKarolina, podsumowałaś całą sytuację w punkt. Właśnie tak jest.
UsuńGór nie rozniosą, ani nie wyniosą /no, może ubędzie kilka kamlotków ;)/, rośliny przetrwają, odrosną. Tylko koni żal..., ogromnie :(
OdpowiedzUsuńCzołgiem Ksan, dawno Cię nie było!
UsuńObawiam się, że wynieść nie wyniosą, ale zdewastują. Widziałam jak to wygląda pod Gubałówką - znaczy niedaleko wejścia do kolejki. Jeżu, przerażająca ilość śmieci, najwyrazniej starych (nowych też) i nikt tego nie sprząta... Śmieci to tylko jeden aspekt dewastacji.
Ksan, fajnie, że się odezwałaś! Szlaki niestety są rozdeptywane bardzo, powiedzmy szlak o szerokości 2m jest rozdeptany do szerokości 10m, depcze się po kosówce i wszystkich roślinach, byle było wygodniej...
UsuńHano, byłam, siedziałam na ostatniej grzędzie, po cichutku. Nie wychylam się, piórka mi opadły, podcięli mi skrzydełka...
UsuńŻycie, Hanuś, życie...
nie bajka :(
Ksan, ostatni będą pierwszymi.
UsuńPiórka Ci umyjemy, Mnemo ma różne szampiony a skrzydełka opatrzymy,nie martw się.
Hanna
Miko:)*, jestem tego świadoma, ale gdy wspomina się turystykę górską, Zakopane, to ja tylko o tych biednych, umęczonych koniach myślę i złorzeczę "turystom", którzy każą wozić swoje tłuste doopska.
UsuńHanno, dziękuję :) Dobra z Ciebie Kura*
UsuńBywa, że dokopią leżącemu...
Ksan, od siedzenia w kącie skrzydełka nie odrosno. Od gdakania też nie, ale mozna o nich na chwilę zapomnieć.
UsuńKsan, piórka podcięte odrośli, nastrosz się i sru na najwyższo grzęde, i zagdacz gromkim głosem ! Niech se nie myślo, no ! Nie będzie Kurom nikt pluł w dziób !
UsuńWróciłam!!Ach, co się naoglądałam śliczności.Ale tyle naprodukowałyście historii i nie wiem czy przetrawicie jeszcze jedną;)
OdpowiedzUsuńTurystyka sklepowa.Wczoraj niespiesznie zlustrowałam wola park,najpierw ciuchy,buty później skorupy.W tk maxx nabyłam se koszulowom bluzkę w szare paski, oczywiście pionowe oraz fajnom skorupę: portugalski pojemnik ceramiczny we fajowym szmaragdowym odcieniu, wew a tab kieliszki do wina w promocji i dzbanek z krowom;)w englishhome pościel mieli po 50%.Ale nie nabyłam.
Dziś udałam się do arkadii, dwie godziny spędziłam w przymierzalni peek&cloppenburg,gdzie było duuużo przecen.Najpierw poprzymierzałam se spodnie ulubionej marki gerry webera i tommy hilfigera 70% obniżki i ..załamka.Jakoś się upychałam w 42, w niektóre rozciągliwe dżinsy nawet w 40,najwyżej nie zapinałam guzika;)A tera...?!Nogi mam dosyć szczupłe,ale te opony w talii i dupa trochę jak perszeron!I te cycki.Co robić, jak żyć?
No to na pocieszenie polazłam do zary home, ale przetrzebiony towar, bo promocje od czerwca.Nabyłam 3 szklaneczki, bo więcej nie było.Zajrzałam do home you,leroya,empiku, na koniec do spożywczaka.Na górę już nawet nie wchodziłam, chociaż zamierzałam odwiedzić spencera.No i tak zleciał dzionek,cały dzień nie jadłam,dopiero po powrocie.
Miałam jeszcze po drodze wejść do millenium,ale już mi się nie chciało, bo podobno majo tako promocję, że przez pół roku dajo po 60 zł.czyli 60x6=360 zł,piechotą nie chodzi.Warunkiem jest założenie konta i wpłata co miesiąc 1000 zeta.Dowiem siem we wtorek.
Mam wolne,młodszy wyjechał na weekend na Mazury.Żeberka mi się marynują już drugi dzień, ale jutro upiekę.Starszemu się zachciało leniwych, to mnie na to jak na lato,rach ciach i kluchy som.No, to zdałam Wam sprawozdanie;)
Hanna
Portugalczycy robia fajne skorupy, wiem cos na ten temat, mam troche, ale najladniejsze to dzbanek z dwoma kubkami, biale to to z rysunkiem bardzo minimalistycznym jakis kurakow, kupilam w przepieknym grodzie serdniowiecznym Obidos.
UsuńPadłam od samego czytania... Nienawidzę przymierzania ciuchów w sklepach. Masz zdrowie, kobito!
Usuń;)))
UsuńH.
rety! Ile Ty dalas rade!!
UsuńLubie zajrzec do TKMaxx - ogladam buty/torebki (chyba obecne wszystkie sa stamtad) i rozne domowe duperele. I jak jestem w duzym centrum handlowym z TKMaxx to potem daje rade isc do jednego sklepu z ciuchami. Wiecej nie wyrabiam... a sklepy gdzie jest posciel badz garnki glownie to jakos zupelnie nie. jakos nie przerabiamy poscieli wystarczajaco szybko. Garnki to insza inszosc, ale po wiekszosc rzeczy latam do supermarketu. W Sainsburym w UK kupie i majtki i patelnie i ksiazeczki dla niemowlat i wdzianko dla slubnego i kalesonki dla mie i jedzenie (i posciel jakby trzeba bylo). a jak czuje sie szczegolnie energetycznie to polece wizawi sklepu do dwoch ciuchowych sklepow i do Aldiego. Potem wymagam troski i opieki i herbaty i nie chce mi sie rozpakowywac zakupow...
portugalskie skorupy sa sliczne! mam pare talerzykow. A Obidos mi minelo rok temu jak slubny zaniemogl zupelnie w dzien wyjazdu :/
i klka skorup z Vietri sul mare, kolo Amalfi, mam i trzeba bylo kupic wiecej a nie wydziwiac. znaczy trzeba pojechac i tu i tu i sobie skorupy nabyc.....
Trzeba pojechać, jakoś ominęliśmy tę Portugalię;)
UsuńHanna
Oessu, przymierzalnie to moj wróg. Wogóle idę na zakupy jak coś konkretnego potrzebuję. Dzisiaj zajrzałam do Stadium. 75% przeceny. Kupiłam za grosze trzy bawełniane podkoszulki, ciemnoniebieski pomarańczowy i koralowy. Tylko zdjęłam z wieszaków. Przymierzę jutro w domu. Najwyżej oddam bo to niedaleko. Coś porządniejszego to ja wolę w Krakowie nabyć.
UsuńHanna, tosmy sie gdzies ropzminely:) Moje dupsko weszlo w spodnie od Olsena(maja sklep na Targowku) Arkadie lubie boa taka przestrzenna jest:) Ale tam odkad zlikwidowali Kappahla, niewielki wybor dla mnie. Choc dalam sie skusic w Tatum -sukience;) Takiej bardziej "dresoweJ, Wu stwierdzil, ze to pizamka. Poza tym polecam Zabkowsak, na weekend!:)
UsuńOesu, przeprszam za bledy.
UsuńKatarzyno, ul.Ząbkowska?
UsuńHanna
Hanno-tak:)
UsuńKatarzyno, jakiś bazar robio w weekendy na Ząbkowskiej.Bo ja znam tylko na Namysłowskiej;)
UsuńHanna
AAA już wiem, otwarta Ząbkowska.Paczaj, nie wiedziałam;)
UsuńH.
Oj masz Ty zdrowie Hanna. Nigdy w życiu nie spędziłam tyle czasu na zakupach, nawet na pchlich targach, które uwielbiam. Dłużej zabawiam tylko w księgarniach, ale i tak nie u nas. Portugalską ceramikę też bym sobie sprawiła.
OdpowiedzUsuńOjacie, Hanna, nie dałabym rady obskoczyć nawet połowy. Do tk maxx zawsze zaglądam ze względu na skorupy właśnie. Stamtąd moja ukochana filiżanka i parę jeszcze drobiazgów. Uwielbiam portugalską ceramikę, jest niepowtarzalna i ma charakter. Ale droga. Miałam cudowną misę do owoców, bajecznie kolorową made in Portugal via Czacz za dychę. I się zbiła:(
OdpowiedzUsuń"Sie" zbila? rhehre
UsuńZawsze "się" bijo.
UsuńZbiła się Czajnikiem? Czy tak sobie jakoś?
UsuńHanna,masz Ty zdrowie. Ja dostaję szału po godzinie w galerii. Nie przymierzam ciuchów bo jestem obrażona, dla małych grubych nic nie ma. Jak są na mnie na szerokośc to zaraz na 1.80 m i nic nie pasuje. Buty na stópki Kopciuszka, małe i wąskie, eee... nie będę wymieniać bo się znów wkurzę.
OdpowiedzUsuńDzień był całkiem fajny, nie padało i temperatura była w sam raz. Jedyny przykry moment to dziecko mi zjechało na mokrej zjeżdżalni, zanim zdążyłam zatrzymać. Latała potem z mokrym tyłkiem.
Hehe Dziewczyny,po niedzieli zaiwaniam do ikei;)
OdpowiedzUsuńDawno nie buszowałam, bo a to remont,a to okna, więc mnie nosi.Najbardziej nie lubię tej kociej muzyki w sklepach,jedynie ona mnie męczy.
Ewa,też uważam,że te rozmiary to dla barbi albo małych azjatów;)No i przemyśliwuję jaki szlaban założyć na lodówkę.Odkąd siedzę w domu tyję z dnia na dzień.Chyba trzeba się udać do dietetyka albo na wczasy odchudzające;)Tylko mało mam ambicji i woli,by się ruszyć.
Hana,jakbym miała taki Czacz pod nosem...;)U nas czasem można coś trafić na Kole,w Broniszach, ale przeważnie cenią na wagę złota.Mam koleżankę, co większość rzeczy kupuje w second handach i ma takie ciuchy,że mi gały wychodzą.Buty po 5 zeta, skórzane kozaczki za 10-20, jakie torby,apaszki,dodatki!Za grosze.
Grażynko, Portugalczycy,Włosi,Hiszpanie mają ten smak,nie?Lubię tk maxx i zarę,ponoć jednak na rynek wschodni trafia gorsza jakość.
Hanna
Maja smak, a szczegolnie mi odpowiada ten portugalski,moze dlatego,ze go lepiej znam, zadziwiaja mnie swoimi wyrobami...a jak szyja!! a jak haftuja, a jak sztrykuja, a jak szydelkuja!! hoho!
UsuńKocham second handy, czasem trafi się super podkoszulek z rodziną Muminków.
Usuńja mam spodnie od pizamy w Muminki i , cholera, zaluje, ze wiecej nie kupilam...
UsuńOdpadam Kurki. Pracowałam od szóstej rano z przerwa na karmienie zwierząt i dwa komenty pod postem. Nie widzę, nie słyszę, nie wiem, czy jeszcze żyję, ale w tym tempie jutro skończę. A w niedzielę ostatni szlif, a w poniedziałek dolce far niente. Dobrej nocy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Owieczko.
UsuńCzyli juz zaraz, Owieczko!
UsuńTeż się zbieram,kocica mi już łóżko grzeje.Do jutra, Kurki.
UsuńHanna
Rogata, zazdraszczam. Ja jeszcze ho, ho...
UsuńOwca, oby do poniedziałku...
UsuńRogata - już widać światełko w tunelu, to super - zrób sobie odpoczynek co najmniej tak długi, jak praca go poprzedzająca.
UsuńHano, zatańcz sobie wiadomy taniec, zobaczysz, jak Cię najdzie ochota do pracy.
A ja dzisiaj wcześniej, czyli za godzinę.
OdpowiedzUsuńOdpadam Kurki.
OdpowiedzUsuńSpać mi się chce cały dzień, a teraz to już ledwo klawiaturę widzę.
Dobrej nocy Wszystkim.
Dobranoc mówię i ja.
UsuńDobranoc Mikus i moc buziakow przesylam!
UsuńWyjatkowa pozna jestem dzisiaj, wlasnie skonczylam konferencje skypowa z moja biedna kolezanka, ktora zajmuje sie moimi sprawami w Wenezueli...zle sie dzieje ale co tam! jak zauwazylyscie cierpliwa jam jest i sama sie sobie dziwie...czyzbym to ja dzis gasila swiatlo w kurniku, nie moge w to uwierzyc! Dobranoc!!
OdpowiedzUsuńNie Grażynko, jeszcze nie zdążyłam się położyć. Ja gaszę.
OdpowiedzUsuńWobec tego ja światło zapalę - dzień dobry Kury - tym bardziej że na dworze tak szaro, że aż ciemno. Padało w nocy, ale chmury nisko jeszcze wiszą i chyba się zastanawiają co tu zrobić. Chlusnąć, czy usnąć.
OdpowiedzUsuńAaa to chmury, myślałam,że Agniecha się zastanawia czy chlusnąć i już miałam odpowiedzieć najpierw chlusnąć potem usnąć;)
UsuńU nas też szarawo i słońca niet.
Hanna
Chyba bym musiała po jakiejś imprezie długiej a mocnej być, żeby się w sobotę rano zastanawiać, czy chlusnąć, czy usnąć. To już nie te czasy, Hanno. I może nawet dobrze. Kaca nie lubię bardzo, on natomiast mnie sobie upodobał od pewnego czasu.
UsuńTez dzien dobry warszawskie, chmurki i swiezosc w powietrzu, ale ja tak lubie. Ja kaca mam po jednej kropli wina, wiec nawet wina nie dotykam, a kiedy mam kaca to umieram....kaca psychicznego tez nie znosze...
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńMiało być ładnie, a się chmurzy. Może nie będzie padać, jest 15 stopni, nie ma wiatru. Ładnej soboty Kurki.
LAdnej soboty zycze tez!!!
UsuńMika, ludzie sie stali bardzo roszczeniowi. Place, nalezy mi sie. Okropnosc. O kulturze, grzecznosci, skromnosci, dawno juz zapomnieli. Ale-nie wszedzie.
OdpowiedzUsuńPodczas pobytu w Warszawie, spotykalismy sie z ludzmi milymi, uprzedzajaco grzecznymi, z poczuciem humoru. Moze cale, przepraszam , bydlo , pojechalo w Tatry?;)
Ubawilismy sie po pachy dzieki Pozarowi w Burdelu. Wszystkim polecam! Nas troche na poczatku odstraszyla ta nazwa, to nazwa trupy, bardziej kabaretowej moze niz teatralnej, ale poziomem rozrywki, humoru, to jednak bardziej teatr. A absurdalne zarty, prawie jak u Witkacego. Fajnie bylo spotkac na widowni, ludzi myslacych podobnie:)
U nas upalnie, chlopcy wyjechali w Alpy, a ja sie "bycze" w chalupie.
Mika, Twoj apel, by nie siedziec w miejscu, podpisuje obiema rekami i nogami!
Czołgiem Kureiry, u nas piękny i ciepły dzień, chociaż tylko przez okno go oglądam:)
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kury! Z moich planów skończenia roboty intelektualnej nici. Wstałam dziś wcześnie, by już o świcie zrobić zakupy kocie i psie, bo mnie niczego nie brakuje. W drodze powrotnej okazało sie, że bak paliwa juz prawie pusty, więc udałam sie na stację benzynową. A tam armagedon. I ja w tym armagedonie nalałam do baku benzynę, miast oleju napędowego. Do nieswojego auta na dodatek. No i kaplica. Szlag mnie trafił, ciśnienie skoczyło. Dopiero wróciłam, auto na lawecie pojechało do warsztatu i nie wiem kiedy mi je oddadzą, a w poniedziałek muszę jechac do Wro. i we wtorek. Dobrze, że mnie laweciarz podwiózł do domu, bo bym jeszcze kilkanaście km musiała iść z tym moim chorym kregosłupem. Masakra. Mimo wszystko, miłego popołudnia dla nas wszystkich
OdpowiedzUsuńOwieczko, trzymaj się. Dobre myśli posyłam, niech kłopoty się skończą.♥♥♥
UsuńU nas to się wzywa specjalnego facia, co przyjeżdża na stację i on spuszcza niechciane paliwo do jakiegoś pojemnika, chyba taniej wychodzi.
UsuńHanna
Ale to już nie te auta, z którym można sobie tak spuścić paliwo, niestety.
UsuńDzieki Ewo za dobre słowo. Ech, zaczynam robotę, może sie uda dziś skończyć.
UsuńLo matko. Sila zlego noo. Niech sie dobra passa zacznie!
UsuńŁomatko, to z tego złego, to choć dobrze, żeś marszruty uniknęła. Rogata, niech te plagi egipskie ido precz od Ciebie ! ... ale za to może robotę intelektualną skończysz, i będzie z głowy .
UsuńBoszszsz, Owieczko, takie g. a ile upierdliwości!
UsuńMa jakieś ustrojstwo i wypompowywuje.
OdpowiedzUsuńH.
Jeśli stosujecie kalendarz księżycowy, to pamiętajcie, że od wczoraj do przyszłego czwartku macie znakomity czas na zbieranie i magazynowanie owoców;)
UsuńHanna
Hanna, chętnie bym sobie pomagazynowała, ale coś mi się widzi, że tej zimy to zęby w ścianę pustej piwnicy. Zanim skończę, to będzie po ptokach. Może jeszcze na śliwki się załapię.
UsuńU mnie wszystko w ogrodzie się marnuje, serce boli, ale nie rozdwoję się. Może choc śliwki, tak sie też pocieszam.
UsuńRogata, jak ta żaba z dowcipu:
UsuńW lesie zrobiono casting na sekretarkę.Przybyły długonogie sarenki o pięknych oczach,skoczne wiewiórki,zajączki,lisice i inne leśne misski , przywlokła się też żaba.
Piękne na prawo, mądre na lewo-zarządził niedźwiedź.
żaba została pośrodku.
A ty?- pytajo żabę.
-No przecież się nie rozedrę- zaskrzeczała ;))
Hana, może co uzbierasz,a jak nie to uszczknij conieco sąsiadom;)Ja może zrobię parę słoików powideł.
Hanna
Dziędobry :)
OdpowiedzUsuń