Każdy ma na pewno swoje ulubione obrazy, na które lubi patrzeć i wracać do nich. Ja oczywiście też. Oczywiście impresjoniści, nenufary i tak dalej, to zawsze się miło ogląda, ale nie tylko. Na początek obraz Paula Klee, który zapamiętałam ze względu na tytuł: "Tańcz, poczwaro wedle mojego cichego śpiewu".
Poczwara jest urocza, prawda?
I jeszcze jeden Paul Klee "Zimowy dzień przed południem"
Taką barwną zimę to ja mogę.
Bardzo lubię też kubistę Georgesa Braque'a , np "Port Bordeaux".
Oczywiście, że jest tego dużo więcej, to tylko pierwsze, które mi przyszły do głowy. I nie chciałam tylko pokazać, chodzi mi o to , co sztuka nam daje, jak z niej korzystamy, czym dla nas jest.
Obejrzałam ostatnio świetny film, polski tytuł jak to często bywa, bez sensu "Wypisz, wymaluj miłość", jak w taniej komedii romantycznej. Oryginalny tytuł "Words and Pictures", słowa i obrazy, a raczej słowo kontra obraz. To historia dwojga nauczycieli, nauczyciela literatury (Clive Owen) i malarki, uczącej sztuki (Juliette Binoche) , chorej na gościec. Oboje mają niełatwe charaktery i ich znajomość przebiega dość burzliwie. Ale nie w tym rzecz. Oboje organizują w szkole debatę o wyższości słowa nad obrazem lub odwrotnie. Uczniowie podzieleni na dwie grupy przygotowują argumenty za jednym i za drugim. Już nie mówię, że marzyłoby mi się, żeby w naszych szkołach ktoś się takimi rzeczami zajmował, ale żeby dać możliwość choćby zastanowienia nad takim tematem.
Ja się zaczęłam zastanawiać i wyszło mi, że jak dla mnie to chyba jednak przeważa obraz, chociaż minimalnie. Słowo daje większe pole do wyobraźni, nie jest oczywiste, potrafi stworzyć wspaniałe obrazy w naszym umyśle (Bruno Schulz!!!), porządkuje myśli, jest poezją... A jednak nie zawsze potrafię odnaleźć w sobie dość skupienia i koncentracji , żeby z tego skorzystać, czasem myśli uciekają, słowa uciekają i trzeba czytać kilka razy, by zrozumieć, by dotarło. Obraz jest niby czymś gotowym, ale jego interpretacja słowami jest też czymś osobistym, twórczym. Ja mogę się dopatrzyć w obrazie czegoś całkiem odmiennego niż inni i to jest moje, moja wizja ubrana w słowa. Czasem obraz dociera wprost, bezpośrednio , nie wymaga szukania drugiego dna, jest odpoczynkiem bądź inspiracją. Człowiek po prostu patrzy i jest mu dobrze...
Czasem potrzebne jest człowiekowi jedno, czasem drugie , najważniejsze, aby było potrzebne w ogóle. Żal mi tych, którzy nie potrzebują ani słowa ani obrazu. Albo im się tak wydaje...
A wasze obrazy i słowa?
A tu fragmencik przepięknego filmu Lecha Majewskiego "Młyn i krzyż" , ożywiającego obrazy Breugla.
Pierszam!
OdpowiedzUsuńBarbara
A teraz do tematu ;))
OdpowiedzUsuńTeż obejrzałam ten film, nawet wiele razy (Juliette Binoche - świetna i piękna !) i Miko .....kończy się przecież remisem ;)))
po prostu, jedno uzupełnia drugie, opisuje, obrazuje....
Nie umiałabym powiedzieć, że któraś ze sztuk dla mnie jest ważniejsza niż inna.
Barbara
Iiii.....ja lubię burość, szarość i krótkie dni póżnej jesieni....
OdpowiedzUsuńPatrzyłam dziś, jak porywy wiatru szarpały ostatnie, pojedyncze już listki na drzewach, jak rozlewały strugi deszczu na szybach, jak goniły chmury tak czarne, że w domu robiło się ciemno......no, piękne to.....
nie wyrywajcie mi piórek.......naprawdę lubię.....
Barbara
Lubiłabym, gdyby było jaśniej... Jestem uzależniona od światła:))
UsuńŚwiece sobie zapalam :))), duże ilości :))
UsuńBarbara
Baśko, ja nie nienawidzę jesieni, tak to ujmijmy. Ale tylko dlatego, że czuję się zwolniona od różnych prac na gumnie i mam więcej czasu na zajęcia w podgrupach.
UsuńNie oskubię Cię.
Dziękuję ..........choć rozumiem, że to trudna decyzja, piórka tak ładnie wirują na wietrze..... ;))
UsuńBarbara
Jedyna zaleta że można sobie odpuścić z czystym sumieniem ogród.
UsuńHmm, no nie wiem Rucianko - ja z powodu pogody dziwnej, jeszcze kończę wykopywanie georginii, przygotowuję stroisz do okrywania, bo nie wiadomo kiedy wypadnie, za chwilę bielenie, jak będzie dalej tak mało opadów to jeszcze mam co podlewać.....i jeszcze trochę ale nie chce mi się wymieniać......
UsuńBarbara
Nie mam dalii,nie mam nic do bielenia i ciągle u mnie pada.
UsuńMiko, pytałaś pod na poprzednim wybiegu o przepis na orzechowe ciasteczka - posłać Ci na majla?
OdpowiedzUsuńBarbara
Bardzo poproszę!!!
UsuńPoleciało ;))
UsuńBarbara
Też poproszę,na te z forniru orzechowego.
UsuńHrehrehre, zaraz puszczę ;))
UsuńBarbara
Wielokrotnie próbowałam sobie wyobrazić, że jestem niewidoma i jednak nie, wolałabym być głucha. Zdaję sobie sprawę, że czym innym jest nie widzieć, lub nie słyszeć NAPRAWDĘ, niż tylko sobie to wyobrażać - jak z większością zdarzeń i emocji w życiu. Jednak mimo wszystko bardziej przemawia do mnie obraz i kolor, niż słowo.
OdpowiedzUsuńHano, czyzbys byla moim AE?? Ja mysle dokladnie tak samo, co do wzroku i sluchu. Ja mysle i snie obrazami...czasem bez slow, ale slowa ida ZA obrazami...
UsuńChyba łatwiej nie słyszeć niż nie widzieć...
UsuńPod wpływem Waszych wypowiedzi skupiłam się i zastanowiłam, co, gdybym musiała wybrać albo albo......
Usuńi potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym nie oglądać (nie: być niewidoma, tylko: nie oglądać) obrazów czyli malarstwa (od tego wyszła Mika, nawiązując do filmu), ale nie wyobrażam sobie, żebym nie czytała - poezji, dramatów, powieści, rozważań , wspomnień.....
Barbara
Mika, łatwiej pewnie tak, chociaż co możemy o tym wiedzieć? Mimo wszystko mój świat emocji to obrazy.
UsuńOpakowana, AE, przybij piątala!
Mam niewidomą Ciotkę,przyjaciółkę Mamy,powiem Wam że jest niesamowita,bardzo oczytana (osłuchana),ma znakomitą pamięć i nie wiem czy potrafiłabym być tak dzielna i otwarta na życie.
UsuńRucianko, w takich przypadkach włączają się mechanizmy przystosowawcze i kompensacyjne (tak to się chyba nazywa). Inne zmysły niejako przejmują (w pewnym stopniu oczywiście) funkcje tych, których nie ma. Widząc, słysząc itd. nigdy się nie dowiemy, jak to jest.
UsuńCzłowiek zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, na ile go stać, dopóki nie znajdzie się w podbramkowej sytuacji. Wtedy wyzwalają się różne możliwości, o które w ogóle siebie nie podejrzewamy.
UsuńTo prawda,możemy znieść więcej niż nam się wydaje.
UsuńWłączę się do dialogu. Też wolę więcej światła, słowo do mnie przemawia i obraz. Nie lubię interpretować obrazów, nie potrafię. Są takie, które mówią do mnie, wciągają, ale wolę milczeć niż nazywać uczucia. Zresztą każdy odbiera indywidualnie. Na listopad mam obraz Weissa "Demon" i Malczewskiego. Lato to Van Gogh i jego szalone krajobrazy z łanami zbóż i zakręconymi chmurami.
OdpowiedzUsuńNa lato to ja jeszcze "Dziwny ogród" Mehoffera. Nie znam "Demona", poszukam.
UsuńMam tak jak Ewa,lubię to wszystko czuć w środku,albo i wcale nie lubię,jak jest smutne.
UsuńWszystko do mnie przemawia,od zawsze i to jest mój problem.
Potrzebuję mocnego stania na nogach.
Mialam napisac wczpraj o Mehofferze, na Dziwny ogrod moge patzrec -godzinami..
UsuńTeż lubię P.Klee, kiedyś, dawno temu, kiedy można sobie było w hucie zamawiać obrazy na ściany miałam jego reprodukcje.Lubię jego Złotą rybkę. Dodam do kompletu ulubionych Boscha Hieronima -można się gapić godzinami. Co on jarał, jak malował te dziwadła?
OdpowiedzUsuńFilmu, o którym piszesz nie widziałam, natomiast, co do słów, to ich bełkoczący nadmiar płynący ze środków przekazu tworzy mi w głowie obrazy ohydne. Zwykłe rozmowy też ostatnio sprowadzają się do politykowania i biadolenia, na, co totalnie nie mam ochoty. Ludzie nie mogą już o niczym innym mówić? Dlatego zostaje słowo pisane, każdy znajdzie jakieś dla siebie właściwe.
Boscha też uwielbiam, nie pisałam o nim bo na jesień to on niezbyt optymistyczny:)) Ale niezwykły bardzo, cud, że go na stosie nie spalili...
UsuńZ rozmowami to fakt, trudno jakoś o porozumienie międzyludzkie. Chociaż ostatnio mi się parę razy udało i to międzypokoleniowo. Ale słowo pisane zawsze w odwodzie:)
Ach! Bosch! Co ja bym dała, żeby tak...
UsuńPodejrzewam, że jakąś schizofrenię miał, czy inną paranoję.
Coś mieć musiał... Albo jakieś ziółka...
UsuńAlbo cholerną, rozpasaną wyobraźnię, czy też zapędy heretyckie. Wygląda też, że miał chłopina jakąś seksualną obsesję, albo ktowie może i dewiację - wystrczy popatrzeć na obrazy, te splatane ciała, jakieś nogi, jakby ludzikopulujących, wystających z muszki...eee wystarczy popatrzeć. W tych obrazach jest mnóstwo symboli, ale malował je 500 lat z okładem temu, więc nie dziwota, że ukrywał pod symboliką, to czego nie mogł namalować oficjalnie, bez ryzyka spalenia na stosie. W sumie na zdrowie mu to wyszło, bo obrazy są jedyne w swoim rodzaju.
UsuńSzlag z tą klawiaturą, tak mi literówki robi, że głupoty mi wychodza, jak nie sprawdzę. Hana ja mam ciagle ten sam lapek, wiesz, jak byłas u mnie to miał wytarte już litery, teraz nie ma prawie wcale ino korektorem domalowałam. Ufff
UsuńMoim zdaniem bardzo mądrze napisałaś, a nie żadne głupoty:)) Na te obrazy można się gapić i gapić, ciągle coś nowego da się odnaleźć.
UsuńMnemo, właśnie miałam zapytać o laptoka. Naprawdę? To Ty już brailem jedziesz!
UsuńA sa tacy , co nie potrzebuja? Moze sa, chyba takich nie znam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba ten Zimowy dzien.
Ale u nas na razie bardzo, hm , no jak... wiosennie chyba? Plus 18, duzoooo slonca, kitnie bez iw isienki, zima ma przyjsc w sobote, wiec dla organizmu to bedzie szok.
Lubie obrazy pelen koloru. Takie jak malowala Frida Kahlo. Bardzo przyciagaja moje oko;)
Ostatnio spodobaly mi sie obrazy panstwa Ptakow. Takie bajkowe, naiwne..Chyba tego mi teraz trzeba.
Ach no i oczywiscie Seraphine..
UsuńNiedawno widzialam piekny film o niej.
Seraphine malowala kwiaty, ale jak!!
A propos niczego - Kasia - zapisalam juz pocztowki od Ciebie! jest o tym, jak chlopakow jeszcze nie bylo, jest o tym, jak probowalam jezdzic na nartach, jest o tym, jak lubilam jezdzic pociagiem gdziekolwiek zanim dojechalam tam, gdzie mialam jechac...raz jechalam do Mamy, ktora byla na urlopie gdzies niedaleko Kolobrzegu...no to najlpierw pojechalam do Krakowa, potem do Gdanska i do Mamy. jechalam chyba 3 dni, rhehreher, jest o moim Tacie, gdzie mieszkal i jak konie hodowal....a w notesie - brulionie mam juz chyba ze 20 opowiesci!! fajne te pocztowki od Ciebie ;)
UsuńKiedyś chciałam być kierownikiem wagonu sypialnego.Starałam się nie spać żeby napawać się stukotem kół.
UsuńAle nie udawało się.
Frida Kahlo jak najbardziej, ale nie na zimę, zbyt poruszająca. Byłam na jej wystawie w Sztokholmie, oderwać się nie mogłam. Zazdroszczę ci tej wiosny...
UsuńOpakowana, gratuluję, że się tak spięłaś!
Kurna, Opakowana. miałam poszukać pocztówek i zapomniałam...
Usuńto ja Ci bede przypominac ;) i innym tez...moze jednak majo trochu :)
UsuńO jakich pocztówkach mówicie?
UsuńFrida Kahlo to tez niesamowita osobowosc, bylam w Meksyku , stolicy, w jej dwoch domach , jeden rodzinny w Coyoacan y drugi w San Angel...obok rozowego domyu Diego Rivery, jej niebieski...uwielbiam ogladac domy niezwyklych osob. Bardzo lubie soczyste w kolorach jej obrazy...
UsuńGrazynko, och chcialabym tam byc:)) Tez lubie zwiedzac domy ciekawych ludzi.
UsuńOpakowana, nie masz pojecia, jak sie ciesze, ze karteczki sie przydaly. Jeszcze na pewno jakies znajde;))
Kurcze,Wy takie uduchowione a ja chciałam być konduktorką w pociągach dalekobieżnych.hrehre
UsuńRucianko, ale konduktorki też mogą być uduchowione i mogą obrazy oglądać!
UsuńGrażyna, zazdroszczę. Widziałam te domy na filmie dokumentalnym, ale w rzeczywistości to dopiero coś.
UsuńMnemo - apelowalam (i apeluje) do kolezankek Kur o pocztowki, bo mi sie wyklul pomysl - Postcards to My Grandsons...takie rozne historyjki z mojego zycia, zycia naszego, dzieci, rodzicow, zeby te moje nowe Krasnale poznaly lepiej rozne rodzinne historie, anegdoty etc. a na pocztowkach, bo pocztowki to sie zawsze dobrze oglada! Dostalam pakuneczek zgrabny od Kasi Alzackiej i juz do nich sa doczepione opowiastki. Opowiatki beda takie same dla obydwu, tylko pocztowki beda sie troche roznic, bo kto przy zdrowych zmyslach kupuje dwie identyczne pocztowki tylko po to, zeby miec! hreherher.
UsuńOpakowana,ja tera kupuję dwie takie same kartki:P
Usuńdo tych malarzy jeszcze Kandinskiego mozna dorzucic...dzieki Ci , droga kobieto, za te obrazy...baaardzo lubie tych malarzy i przy takiej pogodzie dobrze jest sobie poogladac OBRAZY...nie musze sluchac muzyki etc etc, moge sluchac wiatru...
OdpowiedzUsuńPrawda, że barwa potrzebna na ten czas? Kandinsky też, bardzo owszem. I jeszcze Miro.
Usuńa takie jakies rozne ekspresjonisty? Ci to walili po oczach kolorkami ;)
UsuńJuz byl wspomniany Wangog - on dobry i na lato i na listopad...byle nie rysunki z Flandrii.....
Opakowana, ubiegłaś mnie z tym Kandinskim. On to od razu poprawi nastrój. Uwielbiam te jego radosne kompozycje. Ale przyjemne dla ucha nutki też dobre na jesienną chandrę. Na przykład Moricone. I świece tak jak u Barbary.. Dziś to one nawet konieczne, bo co chwilę wyłączają mi prąd.
UsuńJa dziś miałam arie operowe w wybitnych wykonaniach i kocie mruczenie...... ;)),
UsuńBarbara
A co z tym prądem, naprawiają coś?
UsuńMiko, u nas z tym prądem to podobnie jak u Hany. Zawieje ciut mocniej i ciemno, i głucho :( A tu na północy od jesieni po wiosnę to duć będzie często gęsto. Przy świecach można sobie posiedzieć, to nawet jest przyjemne, ale po kilku godzinach spędzonych w zimnicy umyka gdzieś ten romantyczny nastrój,brrr.
UsuńOjej, czemu w zimnicy?? Ogrzewanie masz uzależnione od prądu?
UsuńBarbara
Tak, Basiu. Mamy ogrzewanie gazowe. A dziś to arie urządzają mi moje własne koty.Siedzą pod drzwiami balkonowymi i zawodzą. Za odźwiernego robię. Nie mogę przecież zostawić otwartych drzwi, bo będę miała tu lodówkę.
UsuńUuu, też mam gazowe, ale czujna po latach, kiedy wyłączanie prądu było stale, mam możliwość przełączenia na działanie bez sterowania. Żre wtedy więcej gazu ale grzeje.
UsuńBarbara
Dlatego mamy koze. W razie czego. Mee;)
UsuńMój mały Vaillant nie ma takiej opcji :(
UsuńHrehre, a my mamy dwie kozy!
UsuńHrehre, a my mamy trzy koty :)))
UsuńJa mam tak samo, że gaz zależny od prądu:(( Na szczęście nie wyłączają często. Przymierzam się do wymiany pieca gazowego po 15 latach w przyszłym roku, to zapytam o taką opcję, zawsze się może przydać.
UsuńU mnie sterowanie jest prądem ,no i doopa blada, a raczej zimna.To samo z telefonem stacjonarnym,trzeba mieć aparat na sznurku.No i kozulkę.
UsuńW grupie raźniej, hrehre...
UsuńI cieplej:)))
Usuńmoj slubny sie uparl, zeby w daczy miec jeden telefon na sznurku. ratowacz zycia jak ni mo prundu. Teraz wieziemy do daczy mini kucheneczke turystyczno, z nabojami gazowemi oraz czajniczkiem turystycznym.
Usuńmamy tez lampe na korbe.
Co do malarzy, to nie będę oryginalna - dawno temu powalił mnie Breughel i tak mi zostało....... ale, oczywiście, wszyscy których wymieniłyście i jeszcze trochę innych też mam w sercu i oczach :) , także takich niekolorowych, czyli grafikę, która zawsze coś mi robi w środku...
OdpowiedzUsuńBarbara
Dla mnie zawsze był smutny, dlatego jakoś nie bardzo... Chociaż doceniam. A widziałaś film "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego?? Właśnie inspirowany malarstwem Breughla, niezwykły wizualnie. Jakby obrazy ożywały. Powinien być w internecie.
UsuńTak, widziałam! Wspaniały pomysł i wspaniale zrobiony!
UsuńBarbara
Opakowana - Tyś jest osobą niezwykła, fenomenalną i imponującą !!!!!!
OdpowiedzUsuńBarbara
Dlaczego? Co ja Ci zrobilam? hrehrerh
UsuńA KTORY Brueghel? hrehrehr ale - o taaaak, wrazenie robi . Nad biurkiem mojego Taty wisiala reprodukcja Zniw...tam ida zniwiarze czy ktos tam z koszami na glowach...jak bylam mala to sie zastanawialam, JAK mozna sobie skombinowac taka glowe, bo bylam przekonana, ze to glowy....
Opakowana,po prostu fajna jesteś i nic z tym nie rób :)
UsuńHrehrehre - z tymi pocztówkami chociażby :))))
UsuńA u nas w domu był album, chyba przedwojenny albo od ciotki z Anglii, uwielbiałam go oglądać i jakoś tak jechaliśmy na ferie zimowe w góry i nagle zobaczyłam JEGO zimę, nie tą z łyżwiarzami , miasteczkiem, tylko właśnie wzgórza, ośnieżone pola, nagie drzewa ..... zobaczyłam, że to PRAWDA i że też ją widzę, jego prawdę...
I tak już patrzę na obrazy.
Barbara
No wiec taki mam plan z tymi pocztowkami...na razie wszystko jest w brulionie i te pocztowki od Kasi Alzackiej sa wlozone na strony z opowiastkami, ktorym sa przypisane...niestety, znajac moj sposob pisania wiekszosc opowiastek juz spisnych zajmuje przynajmniej jedna strone. wiec sobie pomyslalam, ze kazda pocztowka bedzie w kopercie. do pocztowki na zadniej stronie bedzie przyklejona kartka zlozona jak list, z opowiastka. czasem w kopercie beda fanty - wczoraj pisalam, jak to bylam w szpitalu na zoltaczke. mialam chyba 7 czy 8 lat. i jak zlozlcialam nagle, wrecz przy obiedzie niedzielnym (rosol plus smazony kurczak). w szpitalu bylam zwyklym zakaznym, maly budyneczke, nikogo nie wpuszczali na wizyty. Poza moja Mama, ktora obok w laboratorium pracowala. Przychodzila do mnie CODZIENNIE o 12 w poludnie i o 4 po poludniu. o 4 przynosila mi jeszcze letnie, ugotowane skrzydelka kurczaka. Strasznie tesknilam d domu i ktoras z tych codziennych wizyt spedzalam na kolankach Mamy, za drzwiami mojej sali, lekko pochlipujac. No i chyba codziennie pisalam listy. Zawsze do Mamy, troche do Taty, braciszka Jacka, psa Dragi i Cioci Miry z gory (tej, co Jacka wystraszyla rzucajac cienie niczem czarownica, jak stawiala Mamie banki i pradu nie bylo....to jest tez ta, ktorej rzygnelam za dekolt w czasie burzy...). Listy objawily sie zupelnie nagle pod papierrem wyscielajacym szuflade maminej toaletki....Mama jeszcze zyla (bo po jej smierci objawily sie takie perelki jak laurki/obrazy na Dzien Kobiet dla Mamy i Cioci Miry tez...obrazy byly tematyczne wzgledem wieku i zainteresowan artystow. Artysci to Jacus i ja. Na jednym obrazie byl las, pan w berecie z antenka NA KOLANACH...zbierajacy grzyby, zas z powietrza pikowaly nan i strzelaly hitlerowskie samoloty...
Usuńwracajac do listow. Od czasu znalezienia listow kazdy list do Mamy zaczynalam od pierwszychh slow KAZDEGO listu ZE SZPITALA : Kochana Mamusiu, czuje sie dobrze.
Hrerhehrehreher
No wiec w kopertach do wnukow bedzie fotokopia listu (z obrazkami).
Nie wiem czy przyklejane papiery beda dobrze dzialac i nie klocic sie z ogladaniem pocztowek. Moze lepiej kupic albumy foto, takie staromodne, z papierem i na 1 stronie pocztowka w takich naroznikach a wizawi przyklejona kartka z tekstem. I wszystko ponumerowane!! Ma kto jakis dobry pomysl na to????
Rabarbaro - wiesz, ze ja tez tak mam...jak widze takie lekko posypane, bardziej niz zupelnie biale, wzgorza i pola to mysle o obrazach Brueghla. I nauczylam sie patrzec impresjonistycznie, znaczy swiadomie patrzec na TEN wlasnie, w tej sekundzie swiatlocien, badz kolory swiatla badz....
ERRATA - pan na kolanach nie mial antenki na kolanach tylko na bereciku.
UsuńTrudno byłoby mi powiedzieć czyje obrazy najbardziej lubię, tak wielu jest artystów.
OdpowiedzUsuńSztukę odbieram bardzo osobiście i intuicyjnie.Zdecydowanie za mało oglądam ,kiedyś była u nas galeria sztuki, owszem jest i muzeum,ale teraz głownie są wystawy fotografii,malarstwa niewiele i nieczesto. Dobrze,że są internety,albumy ,no i czasami fajne filmy :)
A dla mnie słowa i muzyka idą w parze i przed obrazami. A jesli już obrazy to nie te rzeczywiste, ale senne. Bardzo dużo mi się sni (a w listopadzie spię o wiele więcej, bo jakieś niedźwiedzie spanie mnie ogarnia) i potem w dzień noszę te senne wizje w sobie, dotykam, obracam, tłumaczę, łączę z rzeczami zobaczonymi na jawie, dokładam melodię, z tego jakiś wiersz płynie, albo tylko westchnienie. No tak westchnienie - bo w ciszy czasem jest wszystko - i słowa i obraz. pełnia...
OdpowiedzUsuńTakie obrazy senne to piękne bywają...
UsuńDo tych pozytywnych, kolorowych można jeszcze dołożyć Franza Marca. Koniki niebieskie dla koniolubnych...
OdpowiedzUsuńMoja kolezance bardzo podobaja się jego obrazy a stało się to przez przypadek całkeim niedawno:) Byla na targowisku z klamotami i tam znalazła obraz z kolorowym koniem ,który bardoz jej się spodobał.Kiedyś odwiedził ją ktoś,kto ją uswiadomił, że to jakaś domorosła kopia obrazu Marca:)
UsuńA to coś dla mnie nowego, poszukam sobie.
UsuńDla mnie tez!! NA PEWNO widzialam jakies obarzy jego na wystawie w Paryzu (tej, ktorej czesc ogladalam przez ucho faceta przede mna), ale tam bylo tyle tego, ze hej!
UsuńBardzo mi sie podoba, juz poogladalam!
Przypomniał mi się film, który kiedyś obejrzałam. Chiński chyba pt. "Miałem sen" (chyba). Był niesamowity, prawie bez akcji i bohaterów, przenikające się obrazy jakiejś wędrówki, po drodze ożywające obrazy mistrzów, impresjonistów i innych. Był też łan Van Gogha z wronami, on ożywał na ekranie. Tak mi się ten film podobał, że obejrzałam jeszcze powtórkę, właśnie przez te wrony i przejmującą muzykę.
OdpowiedzUsuń"Sny" Kurosawy to też obrazy ze snów, bardzo poruszające.
UsuńKurosawa, mój ulubiony reżyser. Pamiętam jak się "odkrywało" japońskie filmy.
Usuńmatku bosku...mnie sie kawalki z 7 samurajow snily miesiacami, ba, latami, w charakterze koszmaru sennego...
UsuńA u mnie jest dziwnie. Obraz zdecydowanie bardziej do mnie przemawia niż słowo, a muzyka jest właściwie bardziej dopełnieniem. Jednak jestem bardzo wrażliwa na melodię słowa, dlatego lubię radio. Nieraz wogóle nie słucham tego co mówią, tylko melodię słów. We wrocławskim radiu jest taka felietonistka, nie bardzo odpowiada mi jej spojrzenie na swiat, ale jak ja lubię jej słuchać ;) Słucham nie rejestrując treści. Kiedyś miałam bardzo dobrą pamięć do... nie wiem jak to nazwać. Pamiętałam głosy, barwę głosu wszystkich znajomych. Na przykład myśląc o kimś, widziałam twarz i słyszałam głos. Teraz już nie zapamiętuje głosów nowych znajomych.
OdpowiedzUsuńTo ciekawe z tym zapamiętywaniem głosów, nie spotkałam się z tym.
UsuńMiałam kiedyś kontakt z osobą, która czytała w kolorze. To znaczy, każdej literze przyporządkowany był inny kolor, tak widziała. Z tego co mówiła wynikało że jest na świecie kilkanaście takich osób. Po prostu dziwny jest ten świat ;))
UsuńSpotkałam się z tym kiedyś. Na ćwiczeniach prowadząca zapytała nas z jakim kolorem kojarzymy litery. Niektórzy a widzieli "w głowie" niebieskie, inni j żółte.
UsuńOd dziecka widziałam imiona w kolorach.
UsuńA ja dni tygodnia i miesiące:)
UsuńA ponoć można też widzieć dźwięki i słyszeć kolory.
UsuńKiedyś czytałam,że to jakiś defekt mózgu hrehrehre.
UsuńMnie uksztaltowaly slowa, ksiazki przeczytane w dziecinstwie i wczesnej mlodosci. Te slowa, tworzace obrazy w mojej glowie nadal ze mna sa, ale teraz duzo mniej ( niestety) czytam i swiat ogladam poprzez obrazy. Jestem uzalezniona od obrazow! Mam np fioła na punkcie instagramu, gapie sie i gapie, szukam inspiracji i obrazow, ktore sprawia, ze poczuje sie fajnie. Ale z kolei dobry tekst warto przeczytac, bo jak insczej mozna sie zmusisc do zastanowienia?
OdpowiedzUsuńTez czesto si zastanawialam ( chyba z nudow:D), czy wolalabym byc slepa czy glucha- zdecydowanie glucha, bo i tak mi we łbie gra caly czas, a oczów mi nic nie zastapi;) no i strach sie przyznac, ale jak kooocham jesien! Nawet ten deszcz i szarugi, jakas ponura czesc mojej osobowosci czerpie z tego rownie ponura radosc. Uwielbiam sluchac plumkania deszczu o dach i te mgly i te nagie galezie na tle nieba... No dobra, spadam zanim mnie ktos dziobnie...;)
No nareszcie!! Choć jedna bratnia dusza ;)))!!
UsuńBarbara
Możecie sobie podać skrzydła:))) Oczy są potrzebne i do obrazów i do czytania słów.
UsuńMiałam na myśli kochanie jesieni ;)))
UsuńBarbara
ja nie lubie jesieni, szczegolnie tej pozniejszej, ale plumkanie po dachu i gwizdy wichuru to lubie..... jedno skrzydlo podaje.
UsuńNikt nikogo chyba dziobał nie będzie.
OdpowiedzUsuńTak na marginesie, wiecie że ja się zakochiwałam w jesieni? Zawsze mnie dziwiły te wiosenne kląskania, mnie się zdarzało w październiku.
Telewizor się naprawił, miałam słuszne podejrzenia, ktoś coś nadepnął łapą, metoda prób i błędów udało sie wrócić do normy.
Ktoś sobie chciał pooglądać, bo mu się nudziło samemu.
UsuńJesienna dziewczyna z ciebie:))
W jesieni (późnej) życia też. Dlatego kiedyś lubiłam jesień...hi, hi wolałam randki po ciemku.
UsuńOj Ty Ewa! Ścichapęk!
UsuńHmmm, teraz mogę się przyznać.
UsuńA nawet cicha woda:)
UsuńŻadnego brzegu nie podmyłam, najwyżej serce przyprawiłam o szybsze bicie, ooo i reumatyzm mnie dopadł. Później.
UsuńA Chagall?
OdpowiedzUsuńIza
Jeszcze jak! Te zwierzaki...
UsuńNo, ba!
UsuńMiko; widziałam "Młyn i Krzyż". Niesamowity. Był to jeden z ostatnich filmów jakie oglądałam z moim mężem. I tym bardziej stał sie dla mnie ważny. A co do obrazów i dźwięków... Te pierwsze, zdecydowanie....Impresjonistów kocham i latem i jesienią. W pozostałych porach roku też.
OdpowiedzUsuńMartazezlotnik
Siedziałam jak zahipnotyzowana na tym filmie. Jak to dobrze, jeszcze ktoś chce robić takie filmy i udaje mu się na to zdobyć pieniądze. Rutger Hauer był po prostu niesamowity.
UsuńMartozezłotnik a masz ten film?
UsuńHanuś, specjalnie dla ciebie dałam kawałeczek tego filmu z YT. Cmok!
UsuńChagall tak! I Dali!
OdpowiedzUsuńSpływające zegary uwielbiam.
UsuńPłonące żyrafy też lubię.
UsuńA jeszcze przypomniałam sobie, że pierwszy i ostatni raz w życiu zaczęłam (i na tym skończyłam) pisać powieść - było to gdzieś w 5 klasie szkoły podstawowej. A zaczynała (i skończyła) się tak: "Jest jesień - chyba wszyscy lubicie jesień...."
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
Złotą polską chyba wszyscy:)
UsuńMartozezłotnik, hrehrehre, robisz koło pióra!
Usuńo Jessu, poszło jako Hana - to mówiłam ja, martazezlotnik
OdpowiedzUsuńKiedyś myślałam że córka Hany ma na imię Marta.
UsuńRucianko, jesteś blisko. Córuś ma na imię Martyna.
UsuńHana nigdy takich gupich powieści nie pisała - Ona malowaa
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
Jeszcze o słowie i obrazie. Mam książkę, którą napisał Gert Hofmann pt "Upadek ślepców", zrobiła na mnie wrażenie, tak samo jak obraz Petera Brueghla Pod tym samym tytułem. O tym kim mogli być namalowani ślepcy i jak doszło do powstania obrazu.
OdpowiedzUsuńIntrygujące, cała książkę o tym napisać...
UsuńTo raczej dłuższe opowiadanie. Mówią w nim oni - ślepcy. Bo to nie jest rozprawka tylko wizja pisarza.
UsuńA, rozumiem.
UsuńMartozezłotnik, co Ty gadasz? Z KolKą napisałam powieść w odcinkach, co na szkolnej gazetce wisiała. To był taki bardziej remake "Trędowatej". Polonistka nie była zadowolona.
OdpowiedzUsuńA znacie malarstwo Stasysa Eidrigeviciusa? Jejku, jak ja go lubię!
OdpowiedzUsuńNie znam, zaraz poszukam, chociaż to imię mi się kołacze.
UsuńZnamy,jego chyba też kiedyś poznałam.
UsuńBardzo lubię u niego ten cień groteski, naiwności i to, że to podobne klimaty jak u Makowskiego.
UsuńTeraz już tak ;) On też lubił pastel i malował dzieci o wielkich oczach. Coś mi to przypomina :)
UsuńAle strasznie smutne te jego ludziki. On robił obwolutę do pierwszego wydania "Władcy pierścieni" w Polsce. I miałam szczęście go poznać osobiście podczas pracy w teatrze:) Dudę-Gracza też, miał u nas wystawę i robił scenografię do jednego ze spektakli, wspaniałą zresztą.
UsuńMam właśnie to wydanie, tylko obwoluta już nieco zniszczona, ale robiła wrażenie.
UsuńJa właśnie mam to samo wydanie, cudem zdobyte na giełdzie książek pod Halą Targową w Krakowie:))
UsuńTłumaczenie też było lepsze niż późniejszego wydania. Pamiętam spór o: Elfy czy Elfowie.
UsuńNie wiem czy dobrze pamiętam, czy to było tłumaczenie pani Skibniewskiej?
UsuńA jak o ludzikach i kolorach to jeszcze Eugeniusz Józefowski jest ciekawym twórcą.
UsuńHano; filmu nie mam; widziałam w kinie
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
Szkoda Martozezłotnik. Będę musiała ślepić w kompie, a nie lubię.
OdpowiedzUsuńHano; przepraszam; Twojej i Kolki twórczości nie pamiętam. A może i lepiej?!
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
Martozełotnik, lepiej.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, może to byłyby cenne juvenilia?
UsuńMika, obawiam się, że niekoniecznie. To było coś w stylu powieści tworzonej u Mnemo swego czasu bezblogowego. Tylko takie bardziej, ekhm, młodzieńcze:)
UsuńAle na pewno zabawne:))
UsuńPrzypomniałam sobie, dobrze pamiętałam. Musiałam być na jakiejś wystawie. Też mi się kojarzy z klimatami Makowskiego, tylko jest bardziej agresywny. Kot z naszyjnikiem myszek powala.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, znalazłam na You Tubie stareńką piosenkę Jana Wołka "Chłopcy od Breugla" plus teledysk z fragmentami obrazów, zamieściłam w tekście.
OdpowiedzUsuńObejrzałam sobie i posłuchałam, fajne. Tak się fajnie gada, ale muszę się odmeldować. Wnuczka była dzisiaj słodka, ale przed odebraniem jej z przedszkola, dzień ciężki miałam.
UsuńDobrej nocy Kurki, idę dziób przyłożyć do poduszki.
No to śpij dobrze i niech ci się piękne obrazy przyśnią:))
UsuńDobranoc Kury, czas najwyższy. Czajnik się niecierpliwi.
OdpowiedzUsuńWidziałaś, że specjalnie dla ciebie dałam kawałek "Młynu i krzyża"? Dobranoc
UsuńNie wiem czy gasić, bo jak się znowu Bacha poobija, to mi się dostanie. Gasić czy nie gasić ?;)
OdpowiedzUsuńGaś, ma czołówkę:) Dobrej nocy, ja idę też.
UsuńDobranoc Miłe Kurki. Kolorowych obrazów i pięknych snów/słów
OdpowiedzUsuńA w ogole to dziędobry! szaro buro, wietrznie i mokro. ale nie za zimno. Jeszcze, wlasnie w radio slyszalam, ze dzies w Szkocji ma popadac snieg. no to jak popada, to u na wium bedzie taki bardziej zimowy. a ja nie wiem, dzie zatrynilam zimowe kurtki....
OdpowiedzUsuńNikt jeszcze nie gdakał o poranku? Witam Kurki.
OdpowiedzUsuńPochmurno, deszczu nie ma, 14 stopni, wieje.
Miłego dnia życzę.
Dokladnietak samo tutaj, to znaczy pod laskiem kabackim, wlasnie sie zastanawiam, czy jednak nie wyjsc na sportowanie sie....
UsuńBrrrrrrrrrrrrrr...
UsuńRano lało, teraz się przeciera, ale wieje ciągle i mocno :)
OdpowiedzUsuńU człowieka wzrok jest zmysłem dominującym. Najpierw patrzymy, potem przychodzi cała reszta. Lubię patrzeć; lubię obrazy, a moim ulubionym malarzem jest Henryk Waniek. Jednak na pierwszym miejscu stawiam słowo. Jak napisałaś, za nim idzie obraz. I ten obraz jest mój własny, nikt inny nie zobaczy tego samego; czytam i widzę, wyświetla mi się w głowie film, seria obrazów... Ale to słowa je budzą. I lubię ubierać w słowa to, co widzę. Czasem też słyszę swoją własną muzykę.
A jesień lubię. Jak każdą inną porę roku, każdą za coś innego. I w każdej jest coś, czego nie lubię.
Ninko, każdy sobie buduje coś i pod wpływem słów, i obrazów. Trudno to rozgraniczyć. Kto wie zresztą, co się w tym naszym mózgu dzieje?
UsuńTak, każdy buduje, ale nie każdy w ten sam sposób, że tak banalnie stwierdzę :) Kiedy czytam, obraz, wizualizacja słów, powstaje niejako automatycznie. A kiedy sobie coś wyobrażam, często łapię się na tym, że buduję w myśli tekst do obrazów, które mam w głowie, jakbym pisała opowieść równolegle do tego, co widzę. Tak bywa również wtedy, kiedy coś oglądam, podziwiam; myślę o tym słowami, zdaniami, nie koncentruję się wyłącznie na patrzeniu.
UsuńI rzeczywiście, trudno to wszystko rozgraniczyć; jedno implikuje drugie :)
To prawda, jak coś oglądam, to też tworzę w myśli zdania, wszystko się ze sobą łączy i zazębia.
UsuńA jak na przykład pisałaś wierszyk o aniołkach to najpierw pisałaś a obraz się kształtował pod wpływem słów, czy najpierw widziałaś obraz a potem niejako go opisałaś poetycko?
Jak sennie dzisiaj,dzień dobry.
OdpowiedzUsuńAktualnie u nas pada i 9 st.
Dzieki Miko za ten temat, film już zapisałam do oglądniecia, poogladałam obrazy , dobre takie przypomnienie , a nie tylko ta codziennosć i codzienność;)
Jak rzeczywistość skrzeczy, to trzeba się od niej na chwilę oderwać:))
UsuńDziędobry :) Na taką pogodę, to tylko Klee, albo Kandinsky. Klimt też bardzo ! No i Marc Chagall i Miro ! Na mnie najbardziej dziala obraz, bo i pamięć mam fotograficzną. Równie mocno działa na mnie dźwięk. Najmniej słowo pisane. Choć na przykład bardziej wolę książkę, niż film. ... I też kiedyś z koleżankami myślałyśmy, czy lepiej być ślepą, czy głuchą ! I też wszystkie doszłyśmy do wniosku, że jednak lepiej jest widzieć :) ... Ja to jeszcze kiedyś zazdrościłam koleżance z podwórka, że złamała nogę, bo do szkoły nie długo chodziła :) .. też nie lubię tej ciemnicy już o 16, ale trzeba przyznać, że w tym roku listopad jest bardzo mało listopadowy ! Bo normalnie w listopadzie, to nawet w górach jest brzydko !
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj zdecydowanie dzisiaj niepięknie, ciemno, szaro, wieje mocno i deszcz pada - kwintesencja listopada:)
UsuńCiepłe kolory dziś konieczne!
Czołgiem Kureiry!
OdpowiedzUsuńLecę na pocztę, zgadnijcie po co?
Ciepło u nas, chociaż nadal wieje, ale nie tak jak wczoraj. Jest nadzieja, że prądu nie wyłączą.
Czołem Hano:)
OdpowiedzUsuńPoleciałaś wysyłać BK i PK ?:)
Dora, wygrała Pani znaczek za 3,75!
Usuń:)))))
Usuńcześć, Kurniku!
OdpowiedzUsuńjak się mają Koguciki?
wczoraj wiatr mi kilka razy wywrócił parasolkę na lewą stronę, co nie jest niczym szczególnym, ale że ją wygiął pod kątem prostym, to już coś. i to są jedne z nielicznych chwil, kiedy nie lubię jesieni.
zastanawiałam się, co dla mnie ważniejsze, obrazy czy słowa. i wyszło mi na to, że przez parę pierwszych dekad mojego życia rządziły słowa. bardzo dużo czytałam, słuchałam, rozmawiałam. od jakiegoś czasu bardzie skupiam się na obrazie, patrzę i kontempluję to, co widzę. dotyczy to nie tylko obrazów w sensie aktów twórczości plastycznej, ale każdej sztuki posługującej się obrazem. również natury, którą odbieram bardzo intensywnie.
i równie intensywnie słucham.
dziś u nas spokojniej, niebo zbłękitniało.
aa.. zapomniałam o poezji. jej słów słucham uważniej niż kiedyś.
UsuńTo przychodzi z wiekiem, moja wrażliwość na poezję i muzykę zmieniła się bardzo z biegiem lat.
UsuńNa naturę patrzę z nieodmiennym zachwytem...
Hej Kurki.
OdpowiedzUsuńMusiałam wyjść w ten deszcz, trochę zmokłam. Też wiatr mi wywracał parasol. Jak wracałam na chwilę sę przejaśniło i przestało padać, teraz znów ciemno i po przejaśnieniach nie ma śladu.
Mika, dzięki za "Młyn i krzyż", jasne, że widziałam. Przesyłka dotarła?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie... Ale jeszcze może dojść, jeżdżą teraz i po południu.
UsuńChyba mnie trafi zaraz. To była przesyłka gwarantowana 24H.
OdpowiedzUsuńHana, sprawdź po numerze przesyłki, gdzie ona teraz jest:
Usuńhttp://emonitoring.poczta-polska.pl
DOJSZŁA PRZED CHWILĄ!!!!!!!!!!!!! Jeszcze nie odpakowana:))) Dzięki!
UsuńHanus, po tych zamachach przesylki ida strasznie wolno, chyba wszystkie pzreswietlaja.Albo co.
UsuńMoja paczuszka tez idzie i idzie..
Tropik zapadł w sen zimowy, olał pana z paczką kompletnie, nawet nie raczył zleźć z łóżka ani dać głosu, szyję tylko wyciągał i stwierdził, że nie opłaca się złazić...
UsuńKasia, czy to znaczy, że nie masz jeszcze kalendarza? Bo już nie pamiętam...
UsuńCzołgiem Kurejrony,u mnie walnął pierun dwa razy.
OdpowiedzUsuńJakoś tak dennie jest.
zasun zaslony, podgrzej sobie soku japkowego (z woda, bo podgrzany robi sie strasznie slodki) i ociupna cynaonu - od razu odbijesz ode dna!
Usuńzaraz sama polete sobie grzac sok japkowy...z piekarnika mi leci czosnkiem, tez dobry zapaszek ;)
O rany, jeszcze pieronów brakowało! Ogólnie to Rucianko spierać się nie będę, jakoś trochę dennie. A, jeszcze tylko miesiąc...
UsuńChyba sobie poleje czegos z voltami dzis.
UsuńDobry pomysł. Może sprawdzę czy nalewka naciągnęła, taka z ubiegłego roku.
UsuńMika, ale do czego jeszcze miesiąc?
UsuńAż dzień się zacznie wydłużać:)))
UsuńPamuetam, jak bylam mala dziewczynka i stanalem w Gadnsku przed kopia obrazu Memlinga "Sad ostateczny" I jak mna trzepnelo, loj.
OdpowiedzUsuńI drugie trzepeniecie choc znacznie milsze nastapilo w Cortonie, w parafialnym muzeum maja kilka obrazow Fra Angelico. Nie byo tlumu ludzi moglam sobie smakowac ile wlezie. te miekkosc, zloto, spokoj na jego plotnach.
Zbieg okoliczności. Widziałam ten obraz też w bardzo wczesnej młodości. Zrobił na mnie wrażenie. Byłam w ubiegłym roku w Gdańsku, kiepsko oświetlony i łatwo przegapić.
UsuńJeszcze w takim miejscu jak Cortona... Pięknie.
UsuńJedno z moich zadziwień sztuką współczesną miało miejsce w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Sztokholmie, gdzie zobaczyłam taką instalację, złożoną z kuli (lub koła, nie pamiętam dokładnie), która miała być jajeczkiem, a naokoło niej były poukładane szklane plemniki, ku niemu zdążające... Tych plemników to do końca życia nie zapomnę:)))
Hana! czemu znowu muszę być czujna, bo nie zapodajesz, że rozmalowałaś się we skrzydełkowatych ;))!!?
OdpowiedzUsuńBarbara
Koleżanki drogie , mieszkające w Warszawie, nie przegapcie niezwykłej multimedialnej wystawy obrazów Van Gogha w Centrum Wystawowym przy Stadionie Narodowym!!! Obrazy są wyświetlane jakąś specjalną techniką na całej ścianie, można sobie każdy szczególik zobaczyć. Do 14 lutego jest . Grażynka, poszłabyś i jaką relację zdała, co?
OdpowiedzUsuńBarbaro,dobrze ,że donosisz,bo qrna cza czujnym być jak widać! idę ogladać!
OdpowiedzUsuń