I znów nieoceniona i kochana Ewa2 przyszła mi w sukurs! Napisała fajny tekst, pod którym będziemy sobie gdakać, eee, to znaczy gdybać.
Wprawdzie dzisiaj, około godziny 16.00 przestałam się gibać w takt kiebe-kiebe, ale i tak głowę mam puściutką. Chwilowo nic nade mną nie wisi poza zapuszczonym gumnem, ale jeśli upał nie odpuści to nie wiem. W domu posprzątam? Obiad ugotuję?
Ewko, dziękuję i przepraszam za piłkę. Za nic nie chciało mi zapisać pliku, ani skopiować, za żadne skarby! Tekst po prostu przepisałam na piechotę, ale zdjęcie magicznej piłeczki jest martwe jak Morze Martwe.
Teraz mówi Ewa2:
Różnie w życiu bywa, czasem musimy podejmować różne decyzje. Kiedy jesteśmy dziećmi robią to nasi rodzice, potem coraz częściej robimy to sami. Każdy z nas stanął niejednokrotnie na rozdrożu, jak bohaterowie bajek, gdzie wybór drogi ma określone skutki i konsekwencje.
Tyle że nam przeważnie nawet skutek nie jest znany, bo jak przewidzieć, czy jeśli zrobię określony krok, to naprawdę znajdę to, czego szukam?
Bywało, że żałowało się podjętej decyzji, albo odwrotnie – cieszyło z dokonanego wyboru. Dotyczy to wielu dziedzin życia - od wyboru szkoły, zawodu, partnera życiowego, czy choćby zakupu kiecki, butów, domu, lodówki itp. Mówimy sobie czasem: gdybym zrobiła to czy tamto, poszła inną drogą, byłoby inaczej. Ale czy na pewno?
Wiem, nie ma sensu gdybanie kiedy mleko się rozlało, ale miewam takie refleksje. Gdybym na przykład po śmierci ojca uległa namowom wujka i pojechała do USA? Chciał mnie zabrać, ja nie chciałam zostawić mamy.
Albo gdybym skończyła szkołę pomaturalną, którą zaczęłam, a nie skończyłam, żeby iść na studia?
Gdybym wyszła za mąż za kogoś innego? Albo na początku życia zawodowego przyjęłabym propozycję kierowniczego stanowiska w Rabce?
Takie gdybanie czasem daje pole wyobraźni, chociaż nie żałuję tych decyzji. No, może wyjazdu do USA i opanowania angielskiego.
Pobawmy się trochę w gdybanie.
Co by było, gdyby Wałek wykopał garniec ze złotymi monetami?
Tak się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że nigdy nie gdybie.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że dzisiaj znowu panoszę się na podiumie :)
UsuńMarija, znowu całe podium Twoje i nie wierzę, że nie gdybasz, gdybiesz. Każdy czasem gdybie...
UsuńTeraz nie mogę sobie przypomnieć żadnego.
UsuńOczywiście bywałam na rozdrożu i musiałam podejmować trudne decyzje, ale już potem do tego nie wracam.
A co by było gdyby Wałek wykopał ten garniec, no jakby to były zabytkowe monety to trzeba by je oddać, no dobra wiem, że nie o to chodzi w tej zabawie ;)
OdpowiedzUsuńMarija, ale gdyby się je oddało, wzięłoby się znalezne, a za to moznaby zrobić może nowy płot? I Wałek nie uciekałby na wieś, ja miałabym więcej spokoju i mogłabym oddać się pisaniu na blogu...
OdpowiedzUsuńmialam wlasnie napisac o plocie, ale widze, ze to zaden nowy pomysl, hrehrehre. albo byscie sie wyniesli na Hawaje.
UsuńHana, ale gdyby Wałek nie uciekał na wieś, to miałby więcej czasu na kopanie , a ty wcale nie miałabyś więcej spokoju, tylko byłabyś zajęta zasypywaniem nowych dziur Wałka. No chyba, że wykopałby następny złoty garniec, to wtedy zatrudniałabyś zakopywacza dziur i faktycznie miałabyś więcej czasu. :)
UsuńSzalona Haniu, a niechby sobie kopał ile wlezie, gdyby w zamian nie nawiewał!
UsuńMiło Cię widzieć:)
Choć czasem w myślach gdybam, to głośno raczej nie, chyba, że dotyczy to rzeczy prozaicznych w stylu, gdybym nie żarła tyle słodkości, może byłabym szczuplejsza?
OdpowiedzUsuńJa lubię stan już po podjęciu decyzji, kiedy trzeba na coś czekać i się zastanawiać, co z tego wyjdzie, to dla mnie nie jest komfortowe. Przez lata musiałam podejmować dużo decyzji (jak każdy), zawodowo codziennie kilka, kilkanaście, czasu na zastanowienie nie było, dziś wolę, jak ktoś za mnie decyduje, pod warunkiem, że mi to pasi.
No właśnie to nie pasi Mnemo w tym cały szkopuł.
Usuńa ja wrecz odwrotnie. jak juz podejme decyzje, klamka zapadla (a zapada dlugoooo....), to od razu mam obawy, ze zle wybralam i to mnie meczy i dusi.
UsuńMękę decyzji też posiadam, i owszem.
UsuńJa to jestem gdybacz wrecz zawodowy... :)
OdpowiedzUsuńOrszulka, na starość Ci przejdzie.
Usuńno paczaj, u mnie coraz gorzej z tym...
UsuńMnemo, hrehre, takie pasujace decyzje to nie są decyzje. Kużden jeden tak by chciał, przynajmniej czasami, ale tak to ni ma w życiu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdyby Wałek wykopał ten garniec to konieczna byłaby ekspertyza w Krakowie i Hana by przyjechała na kilka dni!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDla potwierdzenia ekspertyzy musiałabym też pojechać do Wrocławia i Warszawy i w parę jeszcze miejsc. A dla pewności do Londynu. No i komisję trza by powołać. Która składałaby się z eksperckich Kur.
UsuńO to, to !!! Do Londynu :)
UsuńCzyli więcej kłopotu, chociaż radość z jazdy murowana, jako że potrzeba by się spotkać z Kurami Rezydentkami.
UsuńDo Londynu pojadę przez Getyngę i Alzację oczywiście.
Usuńprzepraszam, a dlaczego tylko do Londynu???????? focha szczelam jak stad na ksiezyc....pomijajac fakt, ze pod nosem mam Mur Hadriana, gdzie tez wykopuja i ekspertyzuja...
UsuńOpakowana, Londyn to hasło, które mieści w sobie całe UK wraz z królowom.
Usuńdobra, dobra...........
UsuńMyślisz, żę Królowa nie podstempluje mi ekspertyzy?
UsuńMoze jej nie byc w domu...
UsuńTak, tak w Strasburgu bylyaby konieczna. Ta ekspertyza. W parlamencie samym:)
UsuńOj, Opakowana, przecież nie pojadę w ciemno do Królowej. Zadzwonię przedtem!
UsuńKasia, Trybunał Sprawiedliwości się przyda, bo na pewno zaniżo mi znalezne.
Gdyby Wałek wykopał garniec monet, wypożyczyłabym go i chodziła niczym ze świnią na trufle lub z wykrywaczem metali :))) Oczywiście sowicie bym psinę opłacała!
OdpowiedzUsuńA tak poważniej. Od jakiegoś czasu doszłam do wniosku, że trzymanie (w) życiu ściągniętych cugli w moim wypadku się nie sprawdza. Ilekroć czegoś bardzo chciałam, napierałam się na cel z całych sił, tylekroć obracało się to przeciwko mnie. A kiedy pozwalałam życiu po prostu płynąć, podsuwało nieoczekiwane rozwiązania, pędziło dziwnymi zakolami i zawsze, absolutnie zawsze okazywało się, że z dobrym skutkiem dla mnie. Teraz patrząc retrospektywnie na niektóre sprawy wiem, że gdyby potoczyły się one tak JAK JA TEGO CHCIAŁAM dostałabym po nerach tak, że pewnie bym się nie podniosła. A ponieważ z moich marzeń i owych zamierzchłych planów nic nie wyszło, to tylko dobrze dla mnie. Dlatego od jakiegoś czasu nie piszę scenariuszy, nie planuję zanadto tylko bardziej otworzyłam się na to, co życie ze sobą przynosi. A przynosi zwykle zaskakujące ale w sumie fajne rzeczy :)
Ponoć jest takie przysłowie w Ameryce, a zapewne nie tylko w Ameryce - uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić. Brzmi trochę jak groźba...
Tak właśnie, pozwalam swojemu życiu płynąć i staram się nie przegapić tych scenariuszów które mi podsuwa.
Usuńja w sumie tez tak mam, no i nie lubie jaki mi sie stawia wybor/grubsza decyzje. co do jednego jestem pewn - ze chce zebysmy sie przeniesli na poludnie, blizej jednego dziecka i w sumie drugiego.
UsuńOpakowana, to nie gdybanie, a zamiary, które należy zamienić w czyn.
Usuńpwody, dla ktorych jest to w sferze gdybania, sa ponizej i dotycza scisle loterii :P
UsuńMoze spadku wystarczy na psia bude, byloby to mile widziane...
Psie, ale wiesz, że to ja rozliczałabym się w imieniu Wałka?
OdpowiedzUsuńOd dawna już nie ściągam cugli i nie planuję bukwiczego z 5-letnim wyprzedzeniem. Ale to trochę co innego niż gdybanie. Zresztą gdybanie w tył i gdybanie w przód to dwie całkiem inne sprawy. Teraz czasem sobie gdybam, np. co by było, gdybym wygrała w totka kupę kasy? Postawiłabym solidny płot, ot co!
Każdy kiedyś dokonywał (i dokonuje) wyborów i dzięki bogu nie wiemy, co by było, gdyby się wybrało inaczej. Lepiej nie wiedzieć, bo i po co?
Właśnie! Lepiej nie wiedzieć, ale czasem skutki można przewidzieć, jak choćby z tymi słodyczami. Jest też inne powiedzenie: Gdyby ciocia miała kółka to by była tramwaj.
Usuńja to tak gdybalam na temat dwoch pretendentow do reki...i jak to dobrze, ze wywrozylam slubnemu z kart, ze sie ze mna ozeni....
UsuńOpakowana, tamten inny skończył marnie?
UsuńJeden trochu za bardzo zwariowal jak dla mnie, drugi zmarnial raczej a jeden taki, z ktorym bylam zareczona krociotko dosc, podporzadkowal zone do swoich ambicji zawodowych az mu sie znudzila, bo byla zbyt ulegla....
UsuńOpakowana, Ty nie byłabyś uległa, a gdybyś nie była, nie znudziłabyś gościa. Raczej on by Cię znudził.
UsuńBingo, Hanusiu, bingo ;) juz to podporzadkowywanie by mnie przepedzilo od dziada.
UsuńMnie przepędziłaby sama chęć podporządkowania.
UsuńHana własnie z gdybania w tył wyszło mi że nie ma co na zapas gdybać w przód, chociaz chyba niezbyt precyzyjne to wyartukulowalam. Dlatego ostatnio gdybanie ograniczam do: gdybym miała czas, to co fajnego bym sobie zrobiła (sweter na ten przykład). Z tego rodzi sie malutki planik i jak mi sie nadwyzkowa chwila objawi to wtedy sweterek sie realizuje. Ale bardziejsze gdybanie to jakoś nie :)
UsuńPiesu - ja tez tak mam, ze jutro, jutro, mam wagary, a wlasnie jade do huty, mam wagary i CO bede robicc. juz sie rwe do robienia tego xyz, przychodza wagary a ja siedze u kompa, czytam sobie, a np gumienko ma na srodku wielka kupe scietych galezi i odrostow powojnika, spomiedzy plyt tarasiku wychodza zwawiutko mlecze i trawa, doniczki bez kwiatkow sie walaja, ja na to patrze i czytam/siedze u kompa dalej...ale wystarczy, ze znowu wyjde gdzies, nie daj bogini, do huty, to juz sie robie zla,z e jakbym byla TERAZ w domu, to bym NA PEWNO skonczyla palketki dla Krasnali (jedna koncze) i skrocila konieczne do roboty porzadne spodnie... i tak w kolko. takie gdybanie mnie straszliwie wkurza a nie ma mi kto jakiej petardy pode odwlok polozyc a czsem bym chciala....a jak slubny mi tam o czyms przypomina to sie zwyczajnie obrazam, rhehrhre. Sweterkow (nie)zrealizowanych, spodnic, nawet sukienkek, powloczek na poduszki na kanapie,porzadku w pudle w rzepisami to ja mam multum! i co z tako Kuro zrobic?????
UsuńNa rosół!
UsuńOpakowana, nic nie robić! Postaw sobie kompika tak, żebyś miała baczenie na te mlecze i powojniki i obserwuj sobie zjawisko sukcesji wtórnej :) I wyjdzie na to, że się wcale a wcale nie obijasz, tylko się rozwijasz naukowo. Można? Można!
UsuńMój kuzyn kiedyś powiedział święte słowa - bałagan jest fajniejszy, bo robi się sam :)
A sweterki sobie robię gdy mam po temu ochotę, to się wtedy i czas znajdzie. Tak samo z resztą ustawiłam się do blogowania. Mogę lub chcę ale nie muszę!
Boszsz, psie - jestes genijalna, naukowo podejde do tego. a z temi sweterkoma i innemi spodnimi to ten tego, mam szmat tyle co i wloczek, czyli szkoda nawet wspominac, bo moglabym sklep zalozyc...moze zaloze....
Usuńa bloga nie zaloze, bo czas nie z gumy a wywrotki onego nie dowiezli....
E tam, ze słodyczami to łatwe jest!
OdpowiedzUsuńStaram się nie gdybać, wiem, że nie zmienię tego co było a takie rozmyślania to tylko psują mi humor. Czasem gdybie moja mam, ale zawsze jej powtarzam, że na nic się zda rozmyślanie nad tym co by było gdybym nie spadła z tego cholernego drzewa. Spadłam i już, czasu nie cofniemy, więc nie ma sensu nad przeszłym zdarzeniem się użalać. Staram się iść do przodu, a czy mi to wychodzi, to już inna sprawa:))
OdpowiedzUsuńGarde, nie zawsze i nie każdemu wychodzi...
UsuńI odwracalne - ze słodyczami znaczy. Jednak nie da się przewidzieć skutków ważnych, życiowych decyzji np. gdzie byłoby się teraz, gdyby wybrało się zupełnie inny zawód, albo innego partnera? Pomijam sytuacje ekstremalne w rodzaju małżeństwa z alkoholikiem, bo to raczej można przewidzieć, chociaż też nie, bo przecież alkoholik może przestać pić...
OdpowiedzUsuńKomkluzja jest taka, że gdybanie nie ma najmniejszego sensu. A jeśli do tego człek na tej podstawie wyhoduje sobie jakiś żal, to już kaplica.
Tak na poważnie to faktycznie można sobie zatruć życie, bo ciągłe rozważanie błędnych decyzji życiowych nigdzie nie prowadzi. Najgorzej, jak sie podejmie jakąś z nieświadomości, chwilowego zaćmienia umysłu i ciężko to odkręcić to faktycznie kaplica.
UsuńMam tak i co miesiąc zgrzytam zębami jak płacę rachunek.
Ewa2, ale tak co miesiąć Cię zaćmiewa?
UsuńZaćmiło mnie raz, skutki są co miesiąc. Wtedy aż się prosi: gdybym nie była taka głupia...
UsuńEwa - bedziesz na pewno madra nastepnym razem.
UsuńU mnie oczywiscie trwalo dlugo gdybanie na temat wyjazdu z Polski w 1979 roku. a potem przestalam, bo mi sie to gdybanie znudzilo.
OdpowiedzUsuńco do zawodu wyuczonego gdybalam i gdybam. ale to tez bez sensu.
a co by bylo jakbym na loterii wygrala? no pierwsze to by bylo to, co napisalam wyzej o przeprowadzce, bo w tej chwili to by bylo nas stac na psia bude badz stacjonarna przyczepe kampingowa.
no i wreszcie bym pojechala w te miejsca, w ktore chcialbym pojechac.
I kupilabym Sanatorium - Pensjonat dla Kur (SaPenDLAK). Najprawdopodobnie na obrzezu Wroclawia, albo na Kaszubach albo nad morzem. Albo w Dorset badz w Aberdyfi. Albo w Portofino. I moze gdzies w Szwwecji nad morzem.
A potem byś gdybała: bo gdybym kupiła nad morzem to może by więcej Kur przyjechało? A do Szwecji daleko.
UsuńNo jasne!! rhehrherhr
UsuńOjtam, kupiłabyś we wszystkich wymienionych miejscach. A gdybym ja też przypadkiem wygrała, dołożyłabym się.
UsuńW Portofino, nie, za duzo snobow.
UsuńW Szwecji nad morzem-brzmi niezle. Rzadko upaly tam bywajo:)
zafundowalabys takiego goryla plastycznego przy bramie?
UsuńKasia - jakbysmy mialy pensjonat zapchany Kurami po kukarde, to snoby by sie zainteresowaly a my bysmy ich nie dopuscily - a to remanent a to brak miejsc - niech maja!
UsuńTo dopiero snoby waliłyby drzwiami i oknami! I co wtedy?
UsuńSnoby by z nami nie wytrzymały. Wolą tłok na Krupówkach.
UsuńElektrycznego kowboja miec dokola posiadlosci i pierzchaj dziadu! won od Senatorium!!!
UsuńMusiałby być taki na 220V.
Usuńbedzie wedleniego stal generator by generowal odpowiedni prad dla dziobania snobow.
UsuńGdybam na temat zawodu. Trzeba było zostać prawnikiem, albo lekarzem. To nawet nie jest gdybanie, tylko błąd. Ale też nikt nie przewidział, że calutki świat rzuci się na angielski.
OdpowiedzUsuńNasz sasiad twierdzi, ze to zmowa i spisek z tym angieslkim, bo na siwcie powinno sie mowic esperanto. Wlasciwie, to moge sie z nim zgodzic, to w koncu Zamnehof -tworca tego jezyka jest.
Usuńjakbys byla prawnikiem, to bylabys prawnikiem tylko w Polsce, z lekarzami latwiej poza Polska.
Usuńmozliwe, ze jako prawnik bys pracowala na recyklingu albo w fabryce kurczakow :((((
jak moje dzieci rosly, to im powiedzialam, ze moga robic co chcca jak beda duzi ale absolutnie nie pozwalam byc zolnierzem albo lekarzem. jak mnie zapytali, dlaczego nie lekarzem, to powiedzialam, ze wolalabym, zeby mieli jakies zycie, na przyklad rodzinne...
Kasia, można jeszcze po łacinie.
UsuńMozna. Szkoda, ze greki nie ucza juz w szkolach.
UsuńŁacina bardziej uniwersalna.
UsuńUczyłam się łaciny 4 lata, ale już zapomniałam. Chociaż czasem rzadko, ale się przydawała.
UsuńMnie sie w sumie przydaje caly czas w roznych jezykach obcych, co czasem sa potrzebne.
UsuńOpakowana, prawniczenie w Polsce całkiem by mi wystarczyło. Poza Polskę jezdziłabym na wakacje do Twoich senatoriów. A gdybym była lekarzem, pracowałabym w nich i na wakacje jezdziłabym do Polski.
OdpowiedzUsuńa latwo jest prawniczyc w Polsce i nie dac sie oglupic?
UsuńMoj Tato studiowal prawo i go nienawidzil, on byl w duszy artysta. za to moj brat zaluje, z enie zostal prawnikiem a nie rolnikiem...
Opakowana, tego nie wiem. Znam kilku prawników, radzą sobie dobrze. I majo na płot...
UsuńNo to tak, rzeczywiscie, widze, ze nie kiebe kiebe a jakis zbir do sadzenia albo polityk do obrony Ci potrzebny - mialabys potrojny plot bo by sie ciaglo...
UsuńOjtam, Opakowana, nie mam wielkich wymagań, starczyłby taki ordynaryjny, pojedynczy:)
Usuńnie znudzilby Ci sie taki pojedynczy?
UsuńNie!
Usuńno to rzeczywiscie zal....
UsuńO gdybaniu, to jest niezla ksiazka Marka Twaina, tytulu nie pomne, "Przybysz"? "Tajemniczy przybysz".
OdpowiedzUsuńMNie sie zdarzalo gdybac, ale to sie robilo niebezpieczne, wiec odsuwam "te gdyby"
Dobrej nocy.
Nie lubię gdybać.
OdpowiedzUsuńAle co do stania na rozdrożu mam wrażenie, że to moja specjalność. Tylko że urządziłam sobie na tym rozdrożu trzy pokoje z kuchnią.
Teraz wreszcie podjęłam ważny krok. Nie bardzo umiem o tym pisać - u siebie tylko ogólnie albo w metaforach...
Zobaczymy, co będzie.
czymam kciuki za powodzenie w przedsiewzieciu krokowym .
UsuńPrzydadzą się...
Usuńjako i ja trzymam !
UsuńAniuM. jeśli rozdroże, to nie ma co gdybać, tylko obrać któryś kierunek. Czy właściwy - czas pokaże.
OdpowiedzUsuńTak. Obrałam.
UsuńTo teraz ja też trzymam kciuki żebyś potem nie gdybała.
UsuńPopełniłam tyle gupstf, że chyba bym zwariowała, gdybym gdybała, a co by było, gdybym tego nie zrobiła:) Jednakowoż z tych gupstf wyszło mi 3 najlepszych dzieci na świecie, więc tym bardziej nie gdybuję sobie ! Jedynie sobie gdybię, gdy wyślę lotka, po czym na ogół go nie sprawdzam, bo wiem, że i tak nie wygrałam. Po sprawdzeniu okazuje się, że miałam rację :)
OdpowiedzUsuńSonic, ja w totka nie gram, ale ostatnio mi się przyśniło, że wygrałam 60 tys., więc zagrałam. I dupa :) goopie sny.
UsuńAlucha, może trzeba do trzech razy sztuka?
UsuńPlus jeden dodatkowy ;))
UsuńRazu pewnego, dawno-dawno, wstajemy ze slubnym rano i zaczynamy sobie wzajemnie opowiadac co nam sie snilo. Sprawdzilam - pieniadze, wrecz duze pieniadze, wiec za pare dni, jak przyszedl list od totalizatora sportowego dreszcz antycypacyjny nas opszet. No i w srodku byl czek, a jakze. na zawrotna sume...chyba 28 funtow. jak TO maja byc te duze pieniadze ze snu, to ja dziekuje za tkie sny, juz wole sie nie meczyc i niech mi sie nic nie sni!!
Omamuniu, Opakowana, to umarnąć można z emocji.
UsuńZdrapki jeszcze kupiłam dwie. I wygrałam kolejna zdrapkę :P jeszcze jej nie wymieniłam, więc może tam czai się te 60 tys??
UsuńKrysiu, ale to masz jasnowidzące sny niemal!
Koleżanka moja w tym roku wyśniła 3 ciąże! Czekamy na jej kolejne sny :P
Alucha, ale sobie wyśniła?
UsuńNie, koleżankom. Trzem różnym.
UsuńHana - 3 ciaze sobie w jednem roku?
Usuńa ja kiedys pod rzad wrozylam przyjaciolce z kart, z run i z czegos jeszcze i jej wyszly zmiany, ze nie da sie zyc jak dotychczas i ona sie przejela, bo nie wiadomo co mialo byc w robocie. a potem sie okazalo, z ebedzie babcia i dzieci chcialy tylko z nimi mieszzkac. od tej pory jak jest mowa o wrozbie to ona ostrzega ludzi przede mna.....
No widzisz, Opakowana! Z wróżbami nigdy nic nie wiadomo, dlatego nie chodzę do wróżek.
Usuńuważaj Sonic, bo jak raz nie sprawdzisz i wygrasz, to gdybanie Cię zabije!
OdpowiedzUsuńKto gupstf nie popełniał, rąsia w górę!
tzn sprawdzam, ale z duuużym opóźnieniem, nie zaraz po losowaniu :)
Usuńa tak analizując -czemu jestem, tu gdzie jestem, cofając się do konkretnej sytuacji, to wychodzi mi , że wszystko jest dziełem przypadku, bo gdybym kiedyś nie spotkała kogoś, jadąc samochodem, a on akurat stał przy budce telefonicznej.... itd został moim mężem i paszło! po betonie - kawał ciężkiego życia i kolejne błędy i kolejne i kolejne .. :)
jestem miszczem błądzenia !przynajmniej w czymś jestem :P
no wiec w sumie gdyby nie saqochod to nie byloby Cie w Kurniku. No widzisz - sama pozytecznosc.
UsuńBrawo Błędny Miszczu, przybij piątkę oraz dobranoc!
OdpowiedzUsuńDobranoc OBłędna Królowo:P
UsuńDobranoc Kurki bo jesli nie pójdę spać, będzie jutro powód do gdybania.
OdpowiedzUsuńMiłych snów.
Ja chyba nie powinnam w ogole sie urodzic. Gdybym nie przyszla na swiat, ominelo by mnie wiele zlego, nie podejmowalabym nietrafionych decyzji, nie powolalabym na swiat dzieci, ktore teraz musza zyc w swiecie pelnym niebezpieczenstw i niepewnej przyszlosci.
OdpowiedzUsuńGdybym tylko sie nie urodzila...
I nie poznałabyś Kur z Pastelowego Kurnika wtedy - a to już byłaby strata nie do zagdybania, nie zaprzeczysz ;)
UsuńAniu, czy dzieci urodzone w 1920 mialy orzed soba przyszlosc-swietlana i dobra? Albo te , powojenne, urodzone w Polsce.
UsuńAlbo te urodzone w 21 wieku w Syrii.
Przyszlosc zawsze jeste niepewna, o ile pamietam, cale zycie nas straszano wybuchem atomowym.
Takie gdybanie, jest zupelnie bez sensu.
Nie daj sie zlym myslom!
Idąc tym tropem świat już dawno przestałby istnieć. Kiedyś przestanie, ale gdyby człowiek się opamiętał...
UsuńPanterko, wiem, że przeżywasz zły okres w swoim życiu, ale rozejrzyj się dookoła, spójrz ile osób uważałoby Twoje życie jako bardzo dobre, zazdrościłoby Ci tego życia. Czy Twoje córki nie są szczęśliwe, zdrowe? A to życie Ty im dałaś. ♥
UsuńAniu, no chyba tylko te Kury sa powodem, dla ktorego warto bylo sie urodzic. :)
UsuńKasiu, ja jestem ta powojenna urodzona w PRLu i mysle, ze to akurat byl dobry okres na rodzenie sie dzieci.
Hana, ten swiat nie zasluguje na to, zeby istniec, potrzebna jest dobra wojna jadrowa, a potem nowa ewolucja.
Sonic, dzieci zyja wlasnym zyciem, brak im czasu dla matki. Ehhh... do kitu to wszystko.
Pantera, po takiej wojnie jadrowej musialabys wyjsc za maz za karaluha...
UsuńMam nadzieje, ze bym tej wojny nie przezyla. Karaluch za to i owszem.
Usuńkiedy wtedy moze byc ciekawie. szczegolnie z tymi karalucvhami...
UsuńMam takie dwa życiowe "gdyby" - cóż żyję z nimi już tyle lat, że się przyzwyczaiłam i nie gdybam. Po co się denerwować, jak i tak już nic nie da się zmienić.
OdpowiedzUsuńBezowa
Ech, Bezowo, każdy ma gdzieś w głębi jakieś gdybki, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia. Ale tak jak mówisz - gdybanie w tył nie ma sensu, w przód już bardziej. Kiedyś tak zagdybałyśmy sobie z Miką - a gdybyśmy tak machnęły sobie blog? Od gdybania do machania jeden krok!
UsuńTo Wasze z Miką zagdybanie, to najlepsza sprawa XXI wieku. Księga Guinnessa w ilości komentarzy. A gdybym nie trafiła do Kurnika? - byłoby do doopy.
UsuńBezowa
PS. Jesteście wspaniałe
Bezowa - nie jestescie a jestesMY!
UsuńNo właśnie, Bezowo! JESTEŚMY! Bez Was nie byłoby przecież Kurnika, to proste jak drut!
UsuńA wiecie, kiedy mój wpis poszedł w świat, zorientowałam się, że nie napisałam słowa WSZYSTKIE - jesteście wszystkie wspaniałe. Padam na kolana i proszę o przebaczenie i rozgrzeszenie.
UsuńBezowa
PS. Połowa września już, czy są pomysły na kalendarze? trzy miesiące świśnie jak batem.
Przepraszam za bledy, ale bez okularow pisze, a zbieram sie zaraz do wyjazdu, za granice. Do Niemiec az;) Wu odwoze na dworzec, apotem sie spotkam z mama.
OdpowiedzUsuńCiemno tu. tesknie za jasnym,i porankami w Polsce.
Dobrego dnia!
Moja śp.I teściowa zawsze mówiła na gdybanie:gdyby ciocia miała wąsy to by wujkiem była.
OdpowiedzUsuńCzasami,gdy zapędzę się za daleko w gdybanie to sobie powtarzam to powiedzonko/ona na ciocię i wujka używała niemieckich nazw/. Gdybym kiedyś miała odwagę porozmawiać z moim I eksiem na pewien drażliwy temat to dziś bym była po 46 rocznicy szczęśliwego pożycia i żyła sobie z nim dalej.Gdyby tato dorobił mi jądra to bym była facetem i wiele rzeczy uchodziło by mi na"sucho". Dziś gdybam tylko przy ewentualnej wygranej w totka:)Hano,zafundowałabym Wałkowi płot:)))
Jest taka piosenka,chyba Łobaszewska ją śpiewała"Gdybyś". Lubię ją.
Miłego dnia Kurki i coby ten łupał trochi zelżał:)
Orko, jeszcze była ta śpiewana przez Kubasińską "gdybyś nie był jaki jesteś, gdybyś zechciał tak jak nie chcesz...." ;)
UsuńBarbara
I jeszcze taka piosenka dla dzieci:
UsuńGdyby tygrysy
jadły irysy,
to by na świecie nie było źle,
bo każdy tygrys
irysy by gryzł,
a mięsa wcale nie!
Co jest - choć może w założeniu nie było - rodzajem gdybania na temat: co by było, gdyby to co jest złe, było dobre.
Bardzo mi się podoba rym: tygrys - by gryzł. Chyba właśnie z tego powodu zapamiętałam ten fragmencik, bo więcej nie pamiętam nic, po prostu czarna plama:)))
Ninko, przypomniałaś mi tę pioseneczkę! Ale dalej też nie pamiętam:)))
UsuńOrko, dziękuję za płot! Nie będę wymyślać cudów na kiju - ma być prosty, szczelny i mocny. Ale niebieska furtka zostaje!
UsuńBarbaro,jakoś tak mi się w pierwszej kolejności wcisła na pamięć Łobaszewska,Kubasińską kocham miłościom wieczną-tak jak wielu wykonawców z mojej epoki:)
UsuńNinko się mi uśmiech pojawił na licu widząc tygrysa jedzącego irysa.Nie znałam tej piosenki.Ciekawam czy to były kwiaty czy cukierki?:)
Hano,no przeca nie można likwidować drogowskazu na Twe gumno;)
Orko, dzięki. Trochę się bauam...
Usuńbardzo mi sie podoba, bo od razu wizualizuje tygrysa, ktory zachwycony lezy i lapkami z wielgimi pazurami rozwija sobie pieczolowicie irysa z papierka i wciaga w rozanielona buzke i mlaszcze...czy mlaska..oj mlaska....
UsuńO,to,to właśnie :)))))))))))))))))))))
UsuńJa chyba nie lubię gdybać. Jeśli taką decyzję podjęłam w danym momencie to na tamten czas była to najlepsza decyzja. To, że dziś może zdecydowałabym inaczej wynika z tego, że dziś jestem inna, ale wtedy miało być tak jak było ;) tak myślę :)
OdpowiedzUsuńChoć rozumiem, Ewo. Twoje amerykańskie rozterki :)
Młoda byłam, głupia jeśli czasem gdybam to racej z ciekawości i w sumie mnie to specjalnie nie stresuje. Czasy inne były, z bagażem życiowych doświadczeń można powiedzieć, że decyzja była błędna....ale i tak nie wiadomo czy na pewno.
UsuńNa razie bez gdybania aurę za oknem nadal mam letnią, piękne słońce, błękitne niebo, poranny chłodek.
Miłego dnia.
Etam,Ewa, wszędzie dobrze,gdzie nas nie ma.Mam wielu znajomych w tej mitycznej Hameryce i Kanadzie i... bez fajerwerków.Jedynie przepisy są tam dla ludzi i sądy bardziej sprawiedliwe.I zapitalają na chleb powszedni w hutach i tzw "hutach".Raz w roku urlop na Hawajach albo Karaibach.Może różnica byłaby większa,gdyby u nas po staremu stał na półkach ocet.
UsuńHanna
Hanna, też tak myślę, że to sprawa dostępności różnych dóbr i przelicznika dolara w stosunku do złotówki. Czasy, kiedy "powracający" po kilku miesiącach pobytu tam kupował mieszkanie, albo dom, długo nie trwały. Wszędzie trzeba pracować, żeby żyć. Niesprawiedliwość i głupota są wszędzie. W jednych dziedzinach mają lepiej, w innych gorzej, normalna sprawa.
UsuńNo właśnie, nie wiadomo... a przysłowie "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" bardzo lubię!
UsuńKiedy skończyłam studia, moja mama (dzięki swojej znajomej) znalazła mi pracę na drugim końcu Polski. Powiedziałam wtedy, że za nic tam nie pojadę i czasem zdarzało mi się gdybać, co by było, gdybym się jednak na to zdecydowała. Ale już od dawna nie gdybam. Pewnie bym gdybała, gdyby życie mi się inaczej ułożyło:)))
OdpowiedzUsuńJa niegdybię ... bo to nic nie zmieni. Ale gdybym nie posłuchała swojej dużo starszej siostry, przy wyborze szkoły to ... no właśnie... to miałabym inny wyuczony zawód, ale czy bym go dziś wykonywała? Nie wiadomo ... wiadomo, że nie wykonuję tego jakiego się wyuczyłam i dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuńPodejmuje się jakieś decyzje, a potem życie i tak często robi swoje, więc po co zdybać ... przecież nie wiemy co nam los by przyniósł gdyby :)
Pozdrawiam kurnik ... rzadko piszę ale bywam :)
Ataboh, święte słowa. Jednak czasem o tym myślę (w sensie gdybania), ale nie jakoś z żalem, darciem szat itd., a w kategoriach ciekawostki: gdzie, z kim byłabym i kim byłabym, gdyby... Nie jest to gdybanie pt. gdybym wtedy to i to, to teraz NA PEWNO to i tamto.
Usuńno to z takich rzeczy to ludzie filmy robia. to takie wygdybane, aleternatywne zycie
Usuńgdybym miała mniej roboty to wleciałabym w tym tygodniu na gumno napić się sokawki :)
OdpowiedzUsuńa tak....wpadnę po niedzieli :)
pozdrawiam znad lawendowych wianków :)
Doobra, Kinga, powstrzymam kosmosy* przed ostatecznym upadkiem.
Usuń* kosmosy - kfiatki takie, jakby kto nie wiedział. Kinga je suszy i zdobi niemi lampiony.
JAKIE lampiony??
UsuńLampiony z warszawianek??? ;)
UsuńA takie lampiony:
Usuńhttp://lawendowamanufaktura.blogspot.com/2016/09/w-blasku-swiec.html
o jeny, jakie one piekne!!!
Usuńboze narodzenie za pasem....
Co by było, gdyby Hana z Miką nie założyły Kurnika????
OdpowiedzUsuńproszę o konstruktywne i merytoryczne odpowiedzi :PPPP
Nie umiem konstruktywnie i merytorycznie, tylko emocjonalnie: byłabym samotna, może wpadłabym w depresję, to w ogóle nie do wyobrażenia.
UsuńGdzie zrywałabym boki ze śmiechu, podziwiała zwierza śliczne i jeszcze ładniejsze gumna...
No dobra wolę nie gdybać :-))) ♥♥
ja nie poznałabym Hany choć mieszka za miedzą :)
UsuńKinga, zdybałabym Cię prędzej czy pózniej, gdyż albowiem wyróżniasz się na tle.
Usuńa ja nie rżałabym ze śmiechu do monitora z tekstów Kur, zwłaszcza opakowanej i rucianki ;)
UsuńNie poznałabym tylu fajnych, odjechanych bab!
UsuńNie było by w przestrzeni wirtualnej miejsca gdzie można gdakać na dowolnie wybrany temat i fcale a fcale nie myśleć,że to NIE temat bloga:)
Usuńgupie pytanie!! hrehrherh
UsuńNie miałabym do kogo dzioba otworzyć w długie zimowe wieczory. Nie miałby mnie kto dopingować do działania i motywować do zrobienia rzeczy, których bym dla kogo innego nie zrobiła , jak np napisanie bajki, czy odjechane mitenki:))Nie miałabym dla kogo robić swoich dziergadeł i jajec. Normalnie bryndza by była:(((
UsuńI nie dostałabym nigdy paczki od tajemniczej Maty Hari:))
Jakby złożyły Obórkę, to byśmy sobie muczały.;)
UsuńJak stajenkę- rżałybyśmy. Zawsze jest jakaś alternatywa. :)
Rucianko, z dwojga dobrego wolę być starą kurą, niż starą krową :p
UsuńRaczej miałabym zastrzeżenia do przymiotnika, nie rzeczowników. ;)
UsuńRucianko, napisałam z dwojga DOBREGO :p
Usuńten przymiotnik jest jak czas- zapierlala :P
Dzieńdoberek.
OdpowiedzUsuńNajszła mnie taka refleksja, że gdybanie związane jest z tym czy lubimy siebie i nasze miejsce w życiu.
Miłego dnia życzę :)
E, nie, Marija, nie do końca. Chyba. Czasem to jest takie gdybanie "poznawcze" tylko. O ile - jak już wspomniałam wyżej - nie wyhodujemy sobie poczucia żalu i straty na podstawie jakiegoś gdybka z przeszłości.
OdpowiedzUsuńDziędobry :) Ależ u nas pięknie, a mnie jakiś wirus zapał ... Ja tam wcale nie dgybam i nie dgybałam chyba nigdy :) Dgyby babcia miała wonsy to by dziadkiem była !... Wałecek kopacz zawodowy :)
OdpowiedzUsuńGdybym obcięła moje długie prawie do pasa włosy, tobym zbiła wagę może z jakie pół kilo :)))
OdpowiedzUsuńMiłego!
a ja gdybym nie obciela prawie tak samo dlugich wlosow rudych, to bym sie jeszcze dlugo turlala i meczyla z takim jednym fatygantem, ktoren dopiero wteczas pojal co i jak...
UsuńI pewnie by mnie dalej glowa bolala od szarpanych wlosow.
Iza, nie warto:)))
UsuńJak widać, długie włosy szkodzą.
UsuńZ moich obserwacji: 95% kobiet na wsiach i małych miasteczkach mają krótkie włosy.
Pragmatyzm to, czy przemoc w rodzinie?
Hana, wiem.
UsuńPół kilo to za mało :(
To jeszcze paznokcie można obciąć i nos wysmarkać hrehrehre.
UsuńWszystkie sposoby dobre i bezbolesne.
UsuńNo, dieta cud ino stosować i zaraz potem chyc na wagę!
Gdybym miala dluzsze nogi to latwiej dosiegalabym pedalow roweru. i wyzszych polek.
OdpowiedzUsuńTowary z wyższych półek są przecie droższe...
UsuńZ rowerem inna sprawa, może trza obniżyć siodełko?
juz nizej sie nie da...hrehrher moze jakie klocki przywiazac do pedalow - bylabym jak ten maly chinski chlopczyk w Indianie Jonesie.
UsuńEwa, u nas też przepięknie i nawet nie tak upalnie jak 3 dni temu. Strasznie Cię mało w Kurniku:(
OdpowiedzUsuńa u nas wglawo anowu i chodek w sam raz na cienkie kapotkie. nie narzekam.
UsuńMam wagary dzis.
Myślę, że powinnyśmy oddzielić gdybanie od marzeń.
OdpowiedzUsuńGdybanie według mnie nie ma sensu. Marzyć podobno się powinno. Myśl i słowo ponoć są energią.
ale gdybanie z marzeniami jest scisle zwiazane...
UsuńDobry wieczór Kurki.
OdpowiedzUsuńGdybym przeczytała skład mąki na opakowaniu nie musiałabym wyrzucić knedli dla córki :-(
Piękny był dzień, niebo bez chmurek, wiaterek chłodny łagodził upał, na spacerku z wnuczką byłam.
Miłego wieczoru Kurkom życzę.
zachorowalam na buciki...
OdpowiedzUsuńhttp://www.zazzle.co.uk/yellow_cheese_holes_printed_shoes-256751529702495880
Krysiu, czy to racji Twojego upodobania do sera szwajcarskiego;))?
UsuńHanna
do szwajcarskiego mam malo upodobania, bo trochu za slodki, ale lubie.
Usuńlubie te buciki,, bo do niczego by mi nie pasowaly :)))
Opakowana, popieram ten trend (a propos- co z insp.Trentem?) , buciki powinny być irracjonalne ;))
UsuńBarbara
Opakowana, trampeczki cudne! Ale 85 funtów to chiba dużo, nie?
OdpowiedzUsuńRabarbara dobrze mowi. 85 to ja nawet za zimowe nigdy nie dalam....
Usuńa moze by sie chetne Kury O Jednakowym Rozmiarze zlozyly i mialybysmy buciki na spoleczke ;))))
UsuńO to, to! Kto ma 37?
UsuńJa niestety nie.
UsuńKiedyś miałam 37, teraz mi się roczłapały i muszę nosić o numer większe.
UsuńDlatego zachorowała..... chore ceny so silnie chorobotwórcze....
OdpowiedzUsuńBarbara
A myszki za serkiem nie będą biegały? Fajne buciki, mnie się podobają te w kratkę.
OdpowiedzUsuńsprobowalyby!!!
UsuńA ja chyba mam jesiennego doua, nawet buciki mnie nie ruszajom.
OdpowiedzUsuńa moze jakies palketki, rucianka?
UsuńGdybym była stonogą, to tak.
UsuńNo to chyba da sie zalatwic...
UsuńZainteresowałaś mnie. Możesz rozwinąć?
UsuńNa doua kupiłam sobie dzisiaj torebusię za 15 zeta!
OdpowiedzUsuńRaczej powinnam odchudzić mój stan posiadania, tyle skarbeczków mam.
UsuńRóżne takie przydasie co z szaf wypadają.
Ojtam ojtam Rucianko, a kto nie ma przydasi? Wiesz ile mam torebuś?
OdpowiedzUsuń