Poczucie własnej wartości to sprawa szalenie skomplikowana. Jeśli jest zaniżone – źle. Jeśli zawyżone – jeszcze gorzej. W moim odczuciu „zawyżony” stoi w miejscu. Skoro wszystko jest idealne, to lepiej już być nie może. Po co więc szukać, drążyć, ulepszać? „Zaniżony” jest bardziej rozwojowy, bo jednak szuka i ulepsza. Byle nie przesadził, hrehrehre. Zapewne upraszczam, życie wszak nie jest czarno-białe.
Lepiej nie będę się więcej wymądrzać, oddaję głos – było-nie-było - fachowcowi.
A jeśli psychoterapia, to odjechane zdjęcie:Zawyżony z zaniżonym |
Teraz mówi MartaMarta. Rozbuchała się, co nie?
Ale - moim zdaniem - zawsze warto sobie sprawy poukładać po porządku. Otóż z samooceną to jest tak:
- Bywa ona zazwyczaj parcjalna. Oceniamy się różnie pod różnymi względami. Tu jesteśmy głupie, tam trochę mądrzejsze, nogi wprawdzie dobre, ale te cycki… Gadać z ludźmi umiemy, ale czy mądrze? Mamy zdolności językowe, ale w ścisłych ani dudu... itd.
- Globalny charakter ma zaś poczucie własnej wartości. Powstaje najprawdopodobniej (jego zręby) w dzieciństwie i w okresie dorastania, a zależne jest przede wszystkim od prawidłowej, opartej na bezwarunkowej miłości więzi z rodzicami (zwłaszcza z matką). Wpływa ono na samoocenę, utrudnia bądź ułatwia powstawanie samooceny pozytywnej, a z drugiej strony może być przez nią całe życie modyfikowane.
- Samoakceptacja jest kolejnym pojęciem związanym z obu powyższymi (samooceną i poczuciem własnej wartości). Bezwzględnie związana jest z poczuciem własnej wartości, ale z samooceną już nie tak bezwzględnie. Można więc nisko się oceniać w zakresie różnych umiejętności, cech, a jednocześnie się akceptować, ze wszystkimi swoimi słabościami, takim jakim się jest. I tutaj jest nam potrzebne wcześnie wbudowane rozwojowo poczucie własnej wartości.
Można też przyjąć, że poczucie własnej wartości i samoakceptacja są tożsame, będąc globalną, (co nie znaczy, że bezkrytyczną) akceptacją siebie jako jednostki – jedynej i niepowtarzalnej, cennej li tylko przez sam fakt istnienia, a nie dlatego, że zasłużyła sobie na to poprzez coś tam (bezwarunkowa miłość do samego siebie).
Wprawdzie psychoanalitycy twierdzą, że wszystko zależy od dzieciństwa (wczesnego), ale okazuje się, że możemy mieć na to wpływ i dużo później, włączając w to wiek dojrzały i nawet bardzo dojrzały. A psychologia humanistyczna uważa, że każdy człowiek rodzi się z potencjałem piękna i dobra, który nigdy nie umiera, choć czasami zagrzebany bywa pod różnymi gruzami. Ale jak się bardzo chce, to zawsze można go odgrzebać.
Pracę nad samoakceptacją, poczuciem własnej wartości i samooceną można zacząć od któregokolwiek końca, bo wszystko jest ze sobą - jak widać - ściśle związane.
Pierwszy krok to zdanie sobie sprawy z tego, jak to ze mną jest. Jakie są u mnie proporcje między tym, co widzę w sobie jako swój potencjał, a tym, co widzę jako słabość. I szukać, szukać, jeszcze raz szukać potencjału, jeśli naszym zdaniem jest go zbyt mało. Każdy ma w sobie coś, z czego bywa zadowolony, chociaż ciut. Chociażby to coś wydawało się banalne. Bo nigdy banalne nie jest, choć nam samym może się takie wydawać.
Proste ćwiczenie na początek to stworzenie listy cech, z których jestem dumna, które mi się podobają, czy z których jestem zadowolona. Ważne - JA, nie Inni!!! A najlepiej upublicznić te cechy w środowisku, w którym czuję się bezpiecznie, nie obawiam się pomniejszenia ich znaczenia, czy - nie daj Bóg - wyśmiania. Czyli – w Kurniku!
To mówiłam ja – MartaMarta
Teraz mówię ja – Hana:
Nasza „psychoterapia” jest oczywiście dobrowolna. Możecie ją potraktować żartobliwie, możecie podejść do sprawy poważnie, możecie gdakać o czym tylko Wam się zamarzy, albo wszystko naraz!
Chętnych brak?
OdpowiedzUsuńSom, som, ino później siem wypowiem, teraz muszem siem odmeldować, wieczorkiem się zjawie :)
UsuńNo to ja się wypatroszę. :)
OdpowiedzUsuńZręby mam w porządku I to mój cenny kapitał na całe życie. Brak mi uczucia zazdrości i potrzeby konkurencji. Sama nie wiem, czy ma to więcej plusów czy minusów.
Wydaje mi się, że w miarę akceptuję siebie, bo już mi ręce opadły i wiem, że wyżej de nie podskoczę. ;)
iii, co to patroszenie!
OdpowiedzUsuńPoszłam jako pierwsza. Na ochotnika.
UsuńU mnie wszystko pod gruzami. I co jeden odrzucę, to trzy następne się walą.
OdpowiedzUsuńChociaż wizja buldożera, ktory je odwala i odrzuca bezpowrotnie jest fajna. Tylko teraz trzeba go poszukać i uruchomić.
Wizualizuj, podobno to pomaga.
UsuńPodobno tak ;)
UsuńPodczas pisania tego komentarza tak się mi zwizualizowało.
Pięknie Ci sie Lidio zwizualizowało. Można rzec: Każdy orzeł ma swój buldożer
UsuńLidio; Twój buldożer poszedł w ruch. Zobacz niżej
Usuń„Zdolna jestem niesłychanie,
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze...
To tak we wstępie. Bójcie się! Jeszcze tu wrócę!
a ja przeczytalam i to jest tak madre i naukowe, ze musze przeczytac jeszcze ze 12 razy...jam mis o malym rozumku. pardon - Kura.
OdpowiedzUsuńBylam akceptowana jaka jestem od dziecinstwa, na wszystko (prawie) mi pozwalano, Tatko pozwalal i nie pozwalal, bo mnie szalenczo kochal i zlego slowa nie mozna bylo na mnie mowic, a nie pozwalal na duzo, bo pierwsze primo - jeszcze bym sie z plebsem mieszala, najlepiej klosz na mnie i hodowac. Mama - pozwalala na wszystko z ufnoscia, ze nie popelnie glupoty (docenilam to i grubszych glupot nie popelnilam) i wspierala glupie pomysly. Na szczeke brala krytyke za w/w glupie pomysly fiu bzdziu. Czyli jakis balans jest. a ja te samoocene mam gdziejsik na poziome wykopalisk w Herkulanum. Zazwyczaj czuje sie gorsza i glupsza od ludzi, z ktorymi choc slowo zamienie. czasem zdarzaja sie wyjatki, jak wyjatki wala po oczach tempota.
Okrutnie to dusi i ciagnie ku dnu niczem kolo mlynskie.
Jak slubny zaczal za mna latac, to pierwsza rzecz, ktora pomyslalam bylo - ale dlaczego ja? Tu, na miejscu jest 450 dziewczyn o niebo ladniejszych i bardziej blyskotliwych. ALE...nie pytalam go, moze sie balam, bo on mi sie baaardzo podobal, mimo uczucia braku szans, poza tym, co bede sobie gitare zawracala.
Mówiłam Krysiu, inteligencja emocjonalna stoi wyżej urody;)
UsuńHanna
Krysia, skąd u Ciebie taka wykopaliskowa samoocena?? świetna jesteś, błyskotliwa, nic dziwnego, że ślubny zaczął latać akurat za Tobą :)
UsuńHanno; w przypadku Opakowanej myślę, że nie tylko emocjonalna. O urodzie nic nie wiem niestety
Usuńmozecie mnie rozwalkowac na elementy pierwsze, bo nawet ciekawa jestem. oszczegam ino, ze prawdopodobnie wszystkiemu zaprzecze (jeden fatygant bardzo to we mnie lubil az i ja polubilam, hrehrehre), co nie oznacza, ze nie slucham....
Usuńo urodzie lepiej nie wiedz nic, rhehrehrehrhrhrhreh
Elaja - nie wiem...
Marto, pewnie,że nie tylko.Miałam na myśli,że kawalera oczarowała urokiem osobistem a nie rozwiązywaniem układu równań;))No, chyba,że matematyk.
UsuńHanna
Rozumniem
Usuńja mu raczej wate na oko zalozylam, hrehrehr, chociaz moze i nie, bo nie umiem sie sprzeadawac dobrze nic a nic. a chaliera, mialo nie byc negatywne!!!!!!!!!!
UsuńJak to, o urodzie nie wiem? Wystarczy spojrzeć na zdjęcie profilowe. Uroda aż po oczach bije. Oj, będę zdołowana, bo to mój "konik":) I słaby punkt, niestety...
UsuńDo ostatniego wybiegu - Hana! Rucianka! Zakladamy biznes jak lalunia. mysle, z eklientow, ktorzy by chcieli zeby za nich sie pomartwic znajdziemy cale zagony!
OdpowiedzUsuńBezwarunkowo to akceptowano mię tylko od poczęcia do porodu. Nadszedł czas i urodziłam się. To było me pierwsze faux-pas. Okazałam sie bowiem płcią słabszą, jak wówczas mniemano i o kobietach myślano. Errare humanum est, o czym w familii mej czciciel mądrości starożytnych zpomniał był zupełnie. Płeć silna w osobie mego wątłego brata zadała kłam mniemaniu powyższemu, ku rozczarowaniu progenitorów.
OdpowiedzUsuńNie spełniałam więc żadnych pokładanych w pierworodnym potomku nadziei niejako ex definitione. Jak żyć z taką wyprawką?
Izydor
Izydorze - bezczelnie ;).
UsuńBarbara
Izydorze, zmieniłaś wyprawkę potomkom?
UsuńHanna
Mam nadzieje, że tak.
UsuńIzydor
Izydorze - i dlatego teraz jesteś Izydor?
UsuńIzydorze - kawal walizy targasz przez zycie. no bo chyba to sie ciagnie jak makaron spaghetti chyba...powiedzialas komu trzeba o tym? Rozmawialam pare dni temu z przyjaciolka o powiedzeniu Rodzicom roznych rzeczy zanim bedzie za pozno. Moj slubny plakal na pogrzebie swojego Ojca, ale glownie z bezsilnosci i zlosci, ze nie zdazyl nigdy mu powiedziec, co o nim, jako ojcu, myslal i kiedy mu brakowalo jakiegos tam ojca... jednak rodzice maja to do siebie, ze marnuja dzieciom zycie jak sie tak rozgladam :/ i az sie boje czy moje male przyjda do mnei kiedys i cos wygarna... ale wychowanie dziecka to, no ma sie na to jedna szanse, nie mozna wracac i poprawiac. mozna poprawiac pozniej, ale co sie juz popsulo to sie ciagnie. Mowil Chlopski Filozof, NIE JA! hrehre
UsuńOpakowana; z tego że im wywalisz (zwłaszcza kiedy sa już starzy) raczej nic nie wyniknie, poza uczuciem, być może ulgi, po której przyjść może poczucie winy. Wydaje mi się, że kiedy jesteśmy dorośli to czas żebyśmy sobie powiedzieli, że co nam zrobili, to nam zrobili, ale teraz juz sami sobie robimy i na nic tak naprawdę nie maja już wpływu. Zwalanie na Rodziców w dorosłości jest raczej przejawem niemocy i wręcz pewnego rodzaju wygody.
UsuńNo!.Tylko na świekrę można;)
UsuńHanna
No, na świekrę mozna
UsuńMoj slubny by nie wywalil w pelnym sensie slowa, ale moj tesciu byl tez bardzo specyficznym charakterem i pewnych rzeczy zwyczajnie nie widzial, a te rzeczy bolaly slubnego przez cale zycie. okazje na rozmowy nie bywaly czesto i jakos mijaly...a slubny zostal z niezakonczonym biznesem... jedna kolezanka zyje z kamieniem u szyj, bo nie pogodzila sie z ojcem swoim przed jego smiercia. wiec to tak dziala... Moze i "wygarniecie" ale tez stworzenie mozliwosci dialogu i wytlumaczenia co i jak w tym zyciu i w tym. wiec moze trzeba pamietac, z ejak gryzie, to to wyjac na swiatlo dzienne wczesnie a nie zostawiac na pozniej, bo po prawdzie starzy ludzie to starzy ludzie.
Usuńp.s. byla okazja (slubny vs. tesciu), jak tesciu mial ...tyle lat, co slubny teraz, czyli mlodzian ;))) zostawia do ==to jeszcze duzo zycia na rozprasowanie tych zalow.
Rozumiem Opakowana. A wiesz, na terapiach to sie pisze listy do rodziców, w których się "wywala". Albo sie z nimi "rozmawia". Listów sie oczywiście nie wysyła. To tez działa.
Usuńwiem, wiem, pisalam takie...ale raczej o mnie a nie o Rodzicach do Rodzicow.....
UsuńMiałam w bliskim znajomościowym otoczeniu kilkanaście psycholożek i psychoterapeutów (paru facetów było też, w tym jeden gej). Mieli ogromne problemy ze sobą, jednocześnie dając fachową pomoc inym...
OdpowiedzUsuńKoleżanka była psychologiem sądowym i podobnie, samotna i z traumą wynikającą z ciągłego kontaku z problemami pacjentów, które brała na klatę ze sobą.
Wszyscy, bez wyjątku, mieli pogmatwane życie osobiste z którym nie dawali sobie rady.
Większość pozostaje sama, lub miewa przelotne związki bez zobowiązań.
To bardzo trudny fach.
Z ust mi wyjęłaś Iza;)
UsuńPosyłaliśmy dzieci do prywatnej szkoły,u jednego syna złożyło się,że połowa rodziców mieniła się psychologami,choć wg mnie raczej psycholami.Co to się działo na zebraniach!!Helpunku!Jak się wymądrzali,jakie głupoty wygadywali,aż żal wychowawczyni i tych dzieci;)
I tak samo pokręcone ich życie, widać szewc bez butów chodzi;)Jedyna korzyść z tej szkoły,że codziennie angielski z native speakerem,bo miałam tej atmosfery po kokardę.
Zawsze powtarzam głupi jest pewny siebie,inteligentny ma wątpliwości.
Hanna
Izo i Hanno; niestety część ludzi wybiera tef fach w nadziei że uleczy siebie. To najgorsza z możliwych motywacja. Kiedy jeszcze na psychologie były egzaminy wstępne, łącznie z rozmowa kwalifikacyjną, to odpowiedź na pytanie o motywacje właśnie tego typu - że chce pomóc sobie obniżała szanse. Ale tez rzecz nie w tym żeby psycholog nie miał problemów, bo to niemożliwe, rzecz w tym, żeby umiał sobie z nimi radzic A "branie na klatę" cudzych problemów jest zwyczajnie błędem zawodowym.
Usuńa ja dostalam sie na studia psychologiczne tu...i w tydzien od tej dobrej nowiny okazalo sie, ze jedziemy do Nigerii, moze i dobrze, ze tej psychologii nie studiowalam...a chcialam, bo mnie to po prostu baaaarrrrddddzzzzooo interesowalo i interesuje. od zawsze.
UsuńNo to się wywnętrzę: pozytywną moją cechą jest to, że mi się chce rozwijać. Mam w sobie ciekawość "życia" ogólnie, ciekawość jutrzejszego dnia, następnego tygodnia, roku. Chce mi się odkrywać nowe dziedziny i sprawdzać - co dla mnie mają. Jestem też dość odważna. To znaczy - boję się, ale idę mimo to.
OdpowiedzUsuńTematu cech negatywnych dziś nie ruszamy, prawda?
Aniu; tylko ktos kto się boi, a idzie mimo to, ma szanse na rozwój. Nowego zawsze sie boimy. To stare jest bezpieczne (Maslow)
UsuńA negatywnych nie ruszamy, zakazane!!!!
Usuńto tylko ja tak negatywne szarpam dzis??? juz siedze cicho i drapie sie po czerepie.
UsuńTrochę tak ogólnie poszarpać można, nieuniknione przy tym temacie, ale tak bardziej osobiście to na pozytywy się nastawmy. A psychologia JEST ciekawa
Usuńwyszłam z kochającego domu gdzie dostałam miłość, wsparcie i całkowitą akceptację, i faktycznie nie mam problemu z samoakceptacją i poczuciem własnej wartości ...
OdpowiedzUsuńz samooceną bywa różnie, ale nawet jak daję sobie minus to zamykam temat i idę dalej!
nie wiem tylko, czy nie przesadziłam z dowartościowywaniem swoich dzieci ;) ale chyba jest ok, i teraz Zuźka dostaje miłość i wsparcie z każdej strony
chyba lepiej przewartosciowac niz niedowartosciowac?
UsuńPrzewartościowanie też nie wskazane,powoduje pychę.Można się na tym przejechać, wiem cosik o tym;)Upadłe księżniczki boli ambicja;)
UsuńHanna
Opakowana - czy prze..., czy niedo...; u Damy zawsze umiar i elegancja, z naciskiem na umiar
Usuńzapomnialam o byciu Damo!!
UsuńNo właśnie Opakowana, to przypominam
UsuńMój dom rodzinny? E lepiej nie mówić. Nie okazywanie żadnych uczuć a już broń panie święty emocji, ze strony mamy, ze strony ojca wręcz przeciwnie. Wynik: zaniżone poczucie własnej wartości,przekonanie żem nie bardzo mądra, chociaż i może ładna ale głupia. Dziś? Jakby nieco lepiej, nie zastanawiam się nad mądrością w dalszym ciągu uważam że niezbyt ona duża jest a uroda minęła. Dotarłam do emocji i nie tłumię ich, kosztowało lat sporo. dziś potrafię wybuchnąć ale uważam to za spadek po ojcu i tyle.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBuziole Ewko
Usuńa dlaczego Ewa sie wycofala?
UsuńTego nie wiemy; Ewo; wróć!
Usuńyyyy temat w moim przypadku przywołuje złe demony :/
OdpowiedzUsuńMarto, nie zgodzę się z Twoim zdaniem - "Zwalanie na Rodziców w dorosłości jest raczej przejawem niemocy i wręcz pewnego rodzaju wygody" Ja tak naprawdę nigdy nie wywaliłam matce co mi zrobiła i co nadal robi, a nawet dzisiaj bezczelnie skłamała w pewnej sprawie i po mojej interwencji przynała, że było inaczej niż mówi. Nie chcę wchodzić w szczególy, ale ani to wygodne, jak piszesz, ani mnie nie dowartościowuje, ino wielkie poczucie żalu mam do niej. Nie mniej jednak nigdy jej nie powiem co o niej myślę i co mi zrobiła, niech jej będzie, unikam z nią kontaktu, bo mnie to wyczerpuje psychicznie. Na szczęście nie podcięła mi skrzydeł i z moją samooceną jest ok. Znam swoje wady, znam zalety, chciałabym być lepsza, ale winię za to jaka jestem tylko siebie
Sonic - a może Jej napisz i nie wysyłaj?
UsuńMarto, ja z nią przegadałam setki godzin- w myślach ;) To jest wyjątkowo toksyczna osoba, najlepsze dla mnie to mniej z nią kontaktować się, ona znienacka zasunie czasem takim złośliwym, obrażającym tekstem, że aż dziw mnie bierze na tę jej pomysłowość i czerpanie przyjemności z dowalenia mi. Zresztą nie tylko mi. Oczywiście ona jest ideałem ;) Manipuluje moją siostrą i wykorzystuje jej wrażliwość, chociaż ją akurat kocha :/ Ja to kiedyś zobrazowałam w ten sposób, sorry ale trochę brzydko, no więc mama przychodzi , zostawia brzydką kupę, wychodzi i potem to nam śmierdzi i my się z tym męczymy, a ona zapomina o problemie i tryska humorem w swoim towarzystwie. Ja już się na to od dawna nie nabieram i pracuje nad siostrą, co by i ona przestała się dawać zatruwać:/
UsuńSonic; gadac w myślach to nie to samo co napisać. Przez napisanie pewne rzeczy przybierają bardziej konkretny wymiar. Spróbuj, może akurat
UsuńNie zgadzam się. Warto rozmawiać nawet ze starymi rodzicami. Wolno im powiedzieć, że nas zranili. To może pomóc nie tylko nam, ale paradoksalnie, im również. Tyle, że należy robić to w wyważony sposób.
UsuńJa tam nie wiem, czy wybuchiwanie jest spadkiem po kimś. To znaczy pewnie wynika z kombinacji genów, ale ogromne znaczenie ma wzorzec, czyli wychowanie. Mój Tata był cholerykiem i potrafił, oj potrafił. Jeśli to dziedziczne - mam to po nim. Jak się wścieknę, to mam czerwoną płachtę przed oczami i na mózgu. Ale potrafię ją powstrzymać (nie zawsze do końca), tylko mi bulgocze. Szybko mi mija, ale strasznie tego u siebie nie lubię.
OdpowiedzUsuńA miało byc Hana o tym co lubisz!!!
UsuńNo dooobra. Ale nie wiem, co lubię. Lodziki lubię.
Usuńa ja klubie swiety spokoj. w sobie tez....
UsuńHana, tak nie może być. Nie wykpisz sie lodzikami
UsuńO to, to! Spokój też lubię. I robotę dobrze zrobić też lubię. I lubię to, że nie nawalam.
UsuńTo już lepiej. A co jeszcze?
UsuńHano, myślę że jesteśmy do siebie podobne, nie tylko z racji ojców choleryków, mój też potrafił i ja swoją czerwoną płachtę na mózgu opanowałam. I nie tylko w tym zauważyłam podobieństwo, też zgubiłam ukradziono mi z kieszeni całkiem niedawno telefon, :)) jestem raczej mało towarzyska i chyba dlatego że nie potrafię być błyskotliwa ale za to bywam ironiczna nie mam zbyt wielu przyjaciół.
UsuńŚwietna dyskusja bardzo ciekawy temat.
Elko, przybij piątkę! Widzisz! Zapomniałam, że jestem towarzyska!
UsuńWiem że nie jesteś pisałaś :))a piątkę przybijam, fajnie jest rozmawiać, otrzymywać odpowiedzi na to co się pisze, to dopiero wydarzenie.
UsuńPowiem za Elę- Ela jest bardzo ciepłą osóbką, potrafi uważnie słuchać i wyciąga trafne wnioski. Jest kopalnią wiedzy, którą się chętnie dzieli, ba! Ona ją użycza ku naszej zdrowotności i szczęśliwości. Jest bardzo skromna, życzliwa, po prostu dobry człowiek z naszej Eli! I bardzo kocha zwierzęta!!!
UsuńKochanie zwierząt, to dla mnie najlepsza rekomendacja, nasz jesteś Elu.:)
UsuńPS. Ale się dzisiaj obijałam, łomatko!
OdpowiedzUsuńA czem Hano, wałkiem po plecach?(ale nie psem;)
UsuńHanna
Hanna, ale co wałkiem? Że z grubej rury?
OdpowiedzUsuńNie,że się czymś poobijałaś.
UsuńH.
ze obilas sie ;))
UsuńAaaa, pojmłam. Lubię sie pokatować.
OdpowiedzUsuńHana, dlaczego zamilkłaś,aaaaaa?
OdpowiedzUsuńNo dzie? Jezdem!
OdpowiedzUsuńTo dobrze Hano, myśl, myśl co jeszcze w sobie lubisz. I inne Kury też myślą!!!!
UsuńA Ty? MM?
OdpowiedzUsuńPewnie z Balusiem poszła. Żeby mu nie wypadło gdzie nie powinno.
UsuńŻebyś wiedziała, właśnie wróciłam
UsuńHrehre, wypadło mu co trzeba i gdzie trzeba?
UsuńJo, wypadło, chociaż nie wszystko
UsuńNo dobra, to lubię w sobie swoje poczucie humoru, spostrzegawczość, ciekawość świata, kreatywność. Tak generalnie to lubię siebie, chociaż nie zawsze tak było.
OdpowiedzUsuńLektura Wysokich Obcasów bardzo mi pomogła z dojściem z sobą do ładu, pomogła odpowiedzieć na mnóstwo pytań dotyczących mojej osoby, z przepracowaniem swojego "staropanieństwa". Wydaje mi się że wiem dlaczego wybrałam taką drogę w życiu a nie inną.
Dlaczego piszesz Mario, że Ci się wydaje że wiesz. Pewnie po prostu wiesz.
UsuńO właśnie, zapomniałam, że jestem kreatywna. I szybko pracuję, co nie znaczy, że zle!
OdpowiedzUsuńJak pomyślisz Hana to jeszcze parę rzeczy sobie przypomnisz
UsuńNo co jest, Kury!? Pruć mi tu flaczki, bo z czymś trzeba do senatorium jechać!
OdpowiedzUsuńI jeszcze jestem otwarta na ludzi.
No, coraz lepiej Hano, rozkręcasz się
Usuńno dobra, to ja też powiem, że jestem otwarta na ludzi, nie jestem nieśmiała, łatwo nawiązuję znajomości, jestem bardzo rodzinna, empatyczna, lubię pomagać ludziom, chętnie doradzam i potrafię słuchać, jestem dobrą matką, nie spóźniam się, jestem obowiązkowa, o! więcej grzechów nie pamiętam ;PPP
UsuńSonic, całkiem imponujący wynik!
UsuńTo teraz ja: szybko sie dogaduję z ludzmi, ktokolwiek to jest, jestem kontaktowa. Empatyczna też, nawet chyba za bardzo.
Sonic, to znaczy,że między innymi jesteś śmiała i punktualna; mam rację?
UsuńO! Punktualna też jestem. Nawet paranoicznie.
UsuńWyprułam jako pierwsza, ale nikt mi nie odpowiedział. :(
UsuńRucianko, nie napisałaś CO w sobie lubisz i że Ci rence opadli.
UsuńBo jakoś zupełnie nie wiem co napisać. Chyba ten rodzaj terapii nie dla mnie.
UsuńRucianko, to ja Ci powiem. Masz empatię, poczucie humoru, dystans do siebie. To tak na pierwszy rzut oka.
UsuńRucianko; napisałaś czego Ci brak. Napisz co masz, co lubisz w sobie
UsuńMarto, tak :)))
UsuńHana, dzięki za ten pierwszy rzut oka, drugi mógłby być mniej łaskawy, hrehre.
UsuńMM, jakoś nic mnie specjalnie nie zachwyca, ale też nie muszę się zbyt wielu cech aż wstydzić, ot taka przeciętność.
No właśnie Sonic; to brzmi lepiej niż; "nie jestem nieśmiała" i "nie spóźniam się"
UsuńRucianko, a te, których się nie wstydzisz, to jakie są?
UsuńNo napisałam przecież, że przeciętne.
UsuńKurde, Rucianko, tępa jestem, nie wiem jakie to są przeciętne, ale trudno, najwyżej się nie dowiem
UsuńMM, takie średniej jakości, ani się chwalić, ani wstydzić, ciężki byłby ze mnie pacjent.
UsuńJestem taka zwykła i nie mam o to do nikogo żalu. :)
Rucianko; pacjenci to w przychodni. A Inne Kury widza Twoje mocne (przepraszam, przeciętne)strony?
UsuńToć mówię, że widzę! Dowcipna jest do pęknięcia, inteligentna, empatyczna, pomocna, kocha zwierzęta.
UsuńTo mi się udało wyprowadzić Cię w pole. :)
UsuńJeżu, Rucianko, to wszystko nieprawda? Jednak jesteś Marcinkiem, co wyrywa muchom nóżki!?
Usuńwidzialam - JEST Marcinkiem! nic tylko Marcinkiem! na liscie cech rucianki blyskotliwe poczucie humoru oraz empatia u mnie wychodza na prowadzenie :) Bez inteligencji tych cech nie ma, tralalla.
UsuńA ja... Lubię swoja wrażliwość na innych, umiejętność wybaczania, brak małostkowości (jaki jest tego odpowiednik pozytywny? - bo nie powinno się lubić rzeczy których sie nie ma przecież), poczucie humoru, umiejętność panowania nad emocjami (do pewnego stopnia), szczodrość (chciałabym w tym zakresie mieć większe możliwości), ciekawość świata, lojalność...
OdpowiedzUsuńMM., odwrotność małostkowości to dużostkowość. Proste.
UsuńPoczucie humoru posiadam, lojalność też.
Dzięki za dużostkowość. I tak to działa też. Jak Inni mówią co maja, to inni odgrzebują to tez w sobie. Taki buldożer własnie. Gruzy sie odsypują
Usuńa u mnie to jakos nie dziala , bo czytam i mysle i niczego nie moge wymyslec....
UsuńU mnie też nie działa.
UsuńWidać buldożer za mały dla Was, albo sie jeszcze nie dokopał
UsuńOpakowana, jesteś błyskotliwa, inteligentna, dobra, empatyczna, dowcipna, pomocna. No.
UsuńTo nie ja - to rucianka!!! nie myl osob. znaczy Marcinek.
UsuńOpakowana, zgadzam się z Haną.
UsuńJesteś taka, bo inaczej Annavilma nie przyjaźniłaby się z Tobą tyle lat.
A ja jej ufam, mamy podobny gust.
no to Ty tez jestes taka, a nawet pincet razy wiecej, bo znacie sie od pierdyliona lat a ja z nia dopiero jakies 15. Ha!
UsuńOpakowana, wez i nie pitol. To Ty! O Tobie nawijam!
UsuńBrak małostkowości to wielkoduszność, jak sądzę.
Usuńna empatyczna sie zgadzam.
Usuńtak poczytałam pobieżnie ale widze ,że nie ja jedna z domu rodzinnego wyniosłam zaniżoną samoocenę
OdpowiedzUsuńdopiero od niedawna zaczęłam sama siebie doceniać i lubić
przykre to ale prawda jest taka ,że zaczęło mi się układać kiedy odsunęłam się od osób z rodziny , które mnie wciąż krytykowały i dołowały
Kingo; to w czym się cenisz i lubisz?
UsuńJa powiem, ja! Kinga jest pracowita i kreatywna. Bardzo!
Usuńzawsze lubiłam coś tworzyć , zdobywać nowe umiejętności , poznawać ludzi...
Usuńa w domu rodzinnym to ,że czytałam książki było złe , to ,że jestem otwarta i mam swoje zdanie było tłamszone , cokolwiek zrobiłam byłam krytykowana
powiedziano mi ,że byłam , jestem i będe zerem .....
te słowa bolą- zwłaszcza kiedy sie je usłyszy z ust najbliższej osoby , osoby która powinna mnie kochać , wspierać i akceptować...
teraz robie to co kocham , jestem akceptowana przez osoby które sa w moim otoczeniu i jest mi dobrze ....choć żal gdzieś w sercu jest
Oj, to lekko nie miałaś.
UsuńIzydor
Kingo; ten żal pewnie zostanie, na to nie ma rady. Ale pewnie możesz go przykryć tym co masz teraz dobrego, a on będzie być może coraz mniejszy.
Usuńczyli wyszlas na ludzi wbrew najblizszym!
Usuńszkoda, ze dzieci nie moga wziac rozwodu z rodzicami czasem...
no, czasami szkoda ...
Usuńprzykre to ale prawdziwe
No, święte słowa Opakowana
UsuńKingo, siostro w niedoli ;) Ja zostałam zerem, bo.... zbankrutowałam 15 lat temu, tak solidnie, dom 560 m2, 3 samochody i firma poszły w pisdu i to jest to, czego matka mi nie wybaczyła, dlaczego jestem dla niej głupkiem, nie liczy się z moim zdaniem, wszystko co robię i mówię jest złe. Ponadto ma dziką przyjemność w kłamaniu na mój temat, zmyślaniu i przypisywaniu mi złych intencji, więc sama rozumiesz, że jesteśmy, a raczej byłyśmy w podobnym szambie. Ale obydwie się wyzwoliłyśmy, między innymi dzięki odsunięciu się. Teraz macki mojej matki są zbyt krótkie, stara się mnie dotknąć, ale albo to zbywam, olewam, albo zdecydowanie się sprzeciwiam. Nie lubię jej, ba ją nią gardzę. Nie życzę jej źle, służę pomocą z czystej przyzwoitości, ale na miłość nie ma już u mnie miejsca. Skupiłam sie na swojej malutkiej rodzince, dzieciach i rodzinie siostry i jest mi teraz zdecydowanie lepiej.
Usuńtak, odsunięcie sie było najlepszym rozwiązaniem aby zacząć żyć swoim życiem według swoich zasad
Usuńczasami tylko dziecku trudno było to wyjaśnić ale na szczęście jest coraz starszy i więcej rozumie
A więc, za radą Marty, możemy śmiało powiedzieć- jesteśmy silne i wolne :)
Usuńtak !!!
Usuńbo jak nie my to kto ? :)
Ale to w człowieku zalega. Wydaje mi się, że nie da się całkowicie uwolnić.
Usuńkurczę, podoba mi się na tej kozetce :P
UsuńBo jak nie Wy to nikt!!!!
UsuńHana nie da się
Usuńsą chwile kiedy wszystko wraca ....ale trzeba sie otrząsnąć i robić swoje ,życ tym co jest teraz a przeszłość zostawić za sobą ....
Sonic, nie zaśnij!
UsuńKinga, dobrze że to w porę zrozumiałaś zamiast w tym tkwić. A to wcale nie jest łatwe.
OdpowiedzUsuńKinga, znaczy nie jest łatwo odciąć się. To miałam na myśli.
OdpowiedzUsuńzgadza się, łatwo nie jest
UsuńPo tym moim wstępie myślicie pewnie, że jakąś traumę w sobię noszę albo co. Otóż nie. Nie wiem. jak to się stało, ale tę moją „wyprawkę” rzuciłam w kąt dość wcześnie, bez rozdzierania szat. Nie będąc chłopcem i tak miałam bardziej chłopięcą duszę. Byłam silna, wytrwała, nie byłam mazgajem i prócz koni i wody nie bałam się nikogo i niczego. Brat był bardziej zniewieściały, delikatny, może wrażliwszy i do tego bardzo chorowity. Chciał nie chciał, okazałam się córcią swego ojca. To ja odziedziczyłam po nim świetną temperament, pamięć, głos, umiłowanie do heksametrów i treochejów, do "drzewek" hebrajskich, egzegez i gramatyk . Jakby na przekór rodzinnym pragnieniom. Nastepne faux-pas. No i zawsze robiłam co chciałam, nigdy się też za bardzo nie przejmowałam i nie przejmuję i dziś tzw. opinią. Rodzice tolerowali różne ekscesy, w sumie byli luzakami. Moi znajomi ich lubili. Z maman nigdy nie byłyśmy jakoś blisko, z ojcem też nieszczególnie. Oboje już nie żyją. Czasem mi ich brak. Choć nasze wspólne życie usłane różami nie było muszę powiedziec, że byli dobrymi ludźmi, bardzo oddanymi i pomocnymi bliźnim.
OdpowiedzUsuńA ja, cóż znam siebie, wiem na co mnie stać, gdzie leżą moje słabe punkty. I akceptuję siebie, i lubię. Nie podoba mi sie moj zadarty nos od zawsze i niepiękny kształt paznokci, ale to przecie duperele.
Rogaty Izydor, co sie nie może zalogować
Izydoru, to się komuś pcie kompletnie pomyliły:)))
OdpowiedzUsuńMusi gender.
UsuńIzydor
Nawiasem piszac, to straszliwie upierdliwe jest to podpisywanie pod kazda wypowiedzia i jeszcze oświadczanie, że się nie jest robotem.
Izydoru, albo gender, albo robot.
UsuńIzydoru, mnie się czsem wydaje, że jesteś robotem. Tyle ogarniasz, że nie ogarniam. Ile masz owiec teraz, na ten przykład?
UsuńIzydoru, masz fajowy nos, co Ty gadasz???
OdpowiedzUsuńOwieczko, przecież byłaś zalogowana? Zresetował Cię, czy jak?
OdpowiedzUsuńCos sie pochrzaniło. To nie na mą głowę dziś. Izydor
UsuńIzydorowego nosa nie znam, ale tak na mojego (wydatnego) nosa to Izydor bardzo mię się podoba
OdpowiedzUsuńIzydor tez mi sie bardzo podoba, choc go nigdy nie widzialam w sumie, a nosa to juz w ogole. Moj jest okropny - mercy bucket prprababciu.
UsuńKabluję, że Rucianka ma same przeciętne cechy i nie chce powiedzieć jakie, choć się ich nie wstydzi. Może Jej pomożecie?
UsuńPomogłam wyżej.
Usuńa ja wyżej pomogłam Eli :)
Usuńrucianka jest absolutnym miszczowskim komentatorem na blogach, o ! uwielbiam jej dowciapność :P
MM, przeciętne, tzn. średnia krajowa, nie mam jakiejś ekstra cechy z której byłabym dumna. Ale nie narzekam, bo bym była zakłamana.
UsuńDzięki Sonic, akurat jesteś osobą o podobnej wyobraźni, ale nie wszyscy rozumieją o co mi chodzi. Więc wyciągając z tego średnią, co nam wychodzi? Przeciętne poczucie humoru hrehre.
UsuńNie musi byc zaraz duma Rucianko, nie wymagajmy od siebie za wiele. Wystarczy być zadowolonym, lubić, akceptować, cenić. To ostatnie przede wszystkim
Usuńkurczę, Rucianko, ja bym to rozszerzyła u siebie na przeciętną urodę i wagę hehehe
Usuńjakoś jednak ta przeciętność portfelowa jest dla mnie nie do osiągnięcia ;P
Kurczę, Sonic, a może jeszcze jakieś rozszerzenie?
UsuńTo dumna, to tak mi się napisało, wiem o co chodzi, jestem trochę zażenowana, bo wygląda jakbym się krygowała, a tak nie jest. Wydaje mi się że nie mam większych problemów ze swoimi zaletami i ogólnie ze sobą. Raczej martwię i przejmuję się innymi, czego wcale za dobrą cechę nie uważam, bo jest to bolesne i wyczerpujące.
UsuńAkceptuję siebie, bo staram się nikogo celowo nie krzywdzić i mogę sobie w gębę spojrzeć, choć niespecjalnie lubię.
no paczaj, ja mam podobnie. Akceptuje siebie, bo wypada...
Usuńźrenic ? :))
Usuńjeszcze... hmmm nie jestem pamiętliwa i nie żywię urazy, po prostu zostawiam za mną to co złe i nie żywię się złą przeszłością
może Ci się, Marto, wydawać to niespójne z tym, co pisałam o mamie, ale ona nie jest przeszłością w moim życiu i na bieżąco coś tam mi dorzuca, jednak ja o tym na co dzień nie myślę, dzisiejsza notka i dyskusja mnie sprowokowały, mam tu raczej na myśli byłego męża i partnera, teściową itd ;)))
zresztą mój były śp. partner, mimo że go zostawiłam, do końca uważał mnie za swojego jedynego prawdziwego przyjaciela, a przeszłam z nim wiele, oj wiele :)
Opakowana, ale co wypada? Akceptować? Ale tego na oko i tak nie widać!
UsuńSonic, jedna, jedyna sprawa mi zalega i nie mogę sie od niej uwolnić. Świństwa byłego męża, które dotyczyły nie tylko mnie, ale i córki. Zapewne dlatego nie potrafię o tym nie mysleć. Nie, żeby przesadnie, ale nachodzi mnie i nawiedza. Chętnie bym sie tego balastu pozbyła, ale jak?
UsuńAkceptuję, bo nie mam skłonności samobójczych.
Usuńmi zalegała tylko matka, i to że się teraz nazad sprowadziłam trochę już mi komplikuje utrzymywanie spokoju ducha, bo kciał nie kciał widuję ją teraz częściej, ale przeganiam myśli, Hanuś, oj przeganiam
Usuńpoza tym jak mnie wkurzy, to się wygadywuję do swoich dzieci, obśmiejemy temat i już mi lżej :)
Wiem, Hanuś, że są takie sprawy, że siedzą w nas, siedzą, ale mamy wiele sposób na poprawę kondycji psychicznej, chociaż tutejszy KURNIK czyli Szczajnicę Zdrój :)))
Hana, zapytaj Córkę, może ona już się od tego uwolniła. Podejrzewam że bardziej Cię bolą właśnie te, które dotyczyły Twojego Dziecka. Ze swoimi może łatwiej się uporasz.
Usuńno wypada akceptowac, bo inaczej ciezko zyc...tak sobie mysle, ze to, co lubie/akceptuje u siebie to wlasnie to, co wypada lubic/akceptowac. a sama w sobie to nie wiem jaka jestem i co mozna lubic. jak bum cyk cyk.
UsuńHana - swinstwa dokonane - nie da sie ich odkonac. mowilas mu ?
Sonic, może jakiś amulet?
Usuńrucianko, myślę o czerwonej nitce na nadgarstek ;) i jem dużo czosnku ;PPP
UsuńDobrze że na nadgarstek, a nie na szyję, uff. ;)
UsuńMM., słusznie Ci się podoba. Fajna laska z fajnym nosem.
OdpowiedzUsuńCiekawe rzeczy dziewczyny piszecie. Ciekawe i mądre. Zmuszające do myślenia.
OdpowiedzUsuńTo dla mnie trudny temat, ale widzę, że mam podobne doświadczenia jak wiele z Was. Dla mnie niestety nadal one są trudne. Sorry więcej nie będę pisać, bo ma być pozytywnie, a tych akurat za wiele nie dostrzegam. Poczekam na odcinek o negatywach , o wtedy lista będzie długa i konkretna.
Garde, negatywom mówimy NIE! Ty jesteś uzdolniona, taktowna, współczująca, empatyczna (to chyba to samo).
OdpowiedzUsuńTaktowna????
UsuńHanuś Ty mnie nie widziałaś jak mi nerwy puszczą, oj pioruny lecą i taktu brak. Pocieszam się jedynie, że to rzadko się zdarza. Lepiej działa cięty dowcip, który podobno posiadam, podobno podkreślam:))
Rucianka się kamufluje. A my czekamy.
OdpowiedzUsuńOpakowana, masz przecie fajny nos. Na zdjęciach widać, że fajny.
Kiedyś, kiedyś jakiś typ w kolejce nie pamietam za czym koleja ta stała, a byłam tam z dwoma kolegami, więc typ ten patrzył na mój profil i powiedział głosno, że cytuję "ta mała ma nos jak skocznie w Sarajewie". Nikt sie nie zaśmiał, nawet koleś tego typa. Nie byłam jakoś szczególnie przybita tym porównaniem, ale moi koledzy chyba mysleki, że musza mnie jakoś pocieszyć i rzekł K. lub J., bym sie nie martwiła, bo w Sarajewie są dwie skocznie. Większa i mniejsza. I pewnie chodziło o te mniejszą. Pewności jednakowoż nie mięliśmy.
Anonim Izydor z nosem jak skocznia do tego niezalogowany
o matulu... Izydorze, takiego porownania to nigdy nie slyszalam, az mi wyobraznia ruszyla, ale i tak nie wierze, rhehrehr
Usuńco do mojego nosa - nie da sie go lubic i nie lubie zdjec z profilu. bo do tego doczekalam sie kolejnych podbrodkow. To juz wogle...
Izydoru :))) to co napisałaś, świadczy tylko o tym ,jak duży dystans masz do siebie i jak tak naprawdę masz duże poczucie własnej wartości, i słusznie !!! :)
Usuńtez mi sie to wlasnie objawilo, a ty, Sonic, to napisalas.
UsuńŁomatko, Izydoru, ale gościu walnął! Kudy tam Twemu nosu do jakiejkolwiek skoczni?! Nigdy mi nawet przez myśl nie przeszło, że coś z nim nie tak! No jaja jakieś.
OdpowiedzUsuńznaczy to byly perly przed wieprze!
UsuńTyle lat minęło, a ja pamiętam to porównanie. Podbródki też mam juz dwa a czasem i trzy. To chyba jakies geny, bo moje chude jak piszczel dziecię też ma dwa i dlatego nosi brodę.
UsuńBardzo jestem niefotogeniczna. Czasem mnie to wkurza.
Oesu, nie mogłam nijak tu wejść. Głowa mi pęka od tego udowadniania, żem nie robot. Jakieś obrazki wybierac musiałam i weryfikować, i ciągle było nie tak.
OdpowiedzUsuńHana, owieczek teraz ma 27 plus 31 i jedną kozę Lilith albo Lilitu. Lilitu to żeński demon w mitologii babilońsko-asyryjskiej. Jest demonem prawdziwym.
Jeżu Hana dzisiaj jestem po takim wybuchu,bardzo rzadko mi się to zdarza i wcale
OdpowiedzUsuńnie tłumaczy mnie fakt,że miałam konkretny do tego powód,bo potem czuję się z tym cholernie źle,nie mogę poradzić sobie z emocjami i jest mi wstyd jeśli przy okazji dostanie się domownikom.
Co w sobie lubię? Teraz niewiele:(
Jaka jestem? Prawdomówna,lojalna,empatyczna,chętna do pomocy,punktualna,obowiązkowa,ciekawa "ciekawostek",niektórzy mówią z poczuciem humoru,staram się być dobrą matką.W domu rodzinnym każdą wolną chwilę wykradałam na czytanie książek i ta miłość do czytania pozostała, no nazbierało się!To tyle na szybko,dzięki MM za darmową terapię:))
Coś na rzeczy jest z komuterem,przed chwilą wylogował mnie z Kurnika i z poczty:(
I jakie piękne spacje mi porobił!!
UsuńElżbieto, gdyby to był plebiscyt, wygrałabyś! Wymieniłaś chyba najwięcej cech, które w sobie lubisz! I do tego znasz się na kfiatkach!
UsuńProponuję zamknąć na dzisiaj dyskusję o naszych faaaantastycznych cechach. Okazuje się, że mamy ich sporo mimo poplatanych i trudnych czasem losów i mimo różnych, trudnych czasem doświadczeń. To dowód na to, że nasz los w naszych - i tylko naszych rękach. I tego się trzymajmy. A do dyskusji o nosach chętnie sie przyłączę. Nos mam po ojcu, a jego przodkowie, po których on go odziedziczył, mieli pseudo "Nosy". Więc same rozumiecie....
OdpowiedzUsuńMM., mam to słynne zdjęcie z nosami na baczność, w równiutkim szyku!
UsuńIzydoru, niezłe stadko. Wnoszę, że 31 jagniąt? Musisz być robotem, żeby to wszystko ogarniać.
OdpowiedzUsuńTeraz to pikuś. Przedstaw sobie, w zeszłym roku miałam samych owieczek 180.
UsuńTak mi się zdawało, że było grubo ponad 100!
UsuńOgłaszam wszem i wobec, że Izydor ma najnormalniejszy w świecie nos! Widziałam na własne oczy i to nie raz!
OdpowiedzUsuńmarzę o tym, by się o tym przekonać osobiście :))) ponoć może być to październik :)
UsuńIzydoru, 180 ??? szok
Czyli nic nie napisałaś o swojej pracowitości!
Hana, a ja, a ja, powiedz że normalny choć troszku duży....
UsuńAni o erudycji, wiedzy, talencie organizacyjnym...
UsuńI kompletnie nie wiem o co chodzi Opakowanej w sparwie nosa. No nie wiem, a też widziałam. I nos, i Opakowaną. To tylko dowodzi, że nasze wyobrażenia o sobie mają się nijak do tego, jak odbiera nas świat.
OdpowiedzUsuń