Chcecie bajkę? Oto bajka! Najświeższa, jeszcze ciepła.Ciemno już jest o tej porze, co dla bajki istotne.
Dziś Wielkie Odrobaczanie, wywalam psy do ogrodu, jako że zawijanie tablet w leberkie jest niezwykle atrakcyjne i niezwykle przeszkadzające dla zawijającego. Przedtem karmię koty, żeby się odczepiły ode mnie i leberki. Zawijam w te papierki, gdy, wtem! Słyszę z ogrodu szczek Frodo na wysokim "C", a to nieomylny znak, że trafiła się jakaś zwierzyna, której nie można dopaść. Rzucam wszystko, przytomnie przedtem schowawszy leberkie z niespodzianką. Lecę na gumno. Słyszę, ale nie widzę. Lokalizuję sytuację po odgłosach. Zwierzyny nie widzę, widzę Frodo po właściwej stronie płotu, widzę też Wałka wręcz przeciwnie, jak miota się zygzakiem od płota do chaszczy po drugiej stronie drogi. Widzę też światła nadjeżdżającego samochodu, a ten lata w tę i nazad. Rzucam się w chaszcze i przewracam się boleśnie ocierając sobie łokieć, bo ciemno jak w... W determinacji jakaś siła człeka nachodzi, bo udało mi się łajzę spacyfikować. Wracamy na gumno i jak tylko zamykam za sobą furtkę, w oba psy jakby złe wstąpiło. Amok jakiś. Lotem błyskawicy ruszyły w kierunku obory, ja oczywiście za nimi. Wałek wpadł do środka przez tę dziurę co wiecie, Frodo nie wpadł tylko dlatego, że się nie zmieścił. Usłyszałam łomot, jakieś tłukące się doniczki (nie sprawdzałam). Wrzasnęłam tak, że Wałek wyczuł chyba, iż żarty się skończyły i wyszedł tą samą drogą, którą wszedł. Wiecie ile kosztowało mnie powstrzymanie się od walnięcia go kapciem w co się nawinie?
Wreszcie zagoniłam towarzystwo do domu, wzięłam latarkę, opaski zaciskowe i poszłam "naprawiać" płot. Zrobiłam co mogłam
wracam, a w kuchni na podłodze leży rozbity talerz, natomiast w salonie rozniesione na strzępy opakowanie po rybie, którą kupiłam moim skarbeczkom. Ryby już w nim nie było (zdążyłam sparzyć i leżała na sitku w garnku), tylko skóra, folia i papier posiekane na strzępki. Talerz to sprawa kotów, które zrzuciły go z blatu razem z opakowaniem po rybie. Reszta to sprawka Wałka przy współudziale Frodo.
Nie wiem za jaką zwierzyną goniły. Wolę nie sprawdzać, bo może w oborze siedzi przerażony niedzwiedz?
Koniec bajki.
Aktualizacja: w oborze nikogo, ani niczego nie ma. Za to w domu były cztery pawie, w tym jeden pod łóżkiem. Najwidoczniej rybka stanęła ością w gardle.
pierwsza :)
OdpowiedzUsuńteraz idę czytać :)
Usuńmoże to kuna albo co ?
Usuńkurczaczek ale tam rozrywki masz .....
jakby jednak okazało sie ,że groźny niedźwiedź to dzwoń : przybędziemy z łukami i siekierkami ( bo tylko taką broń ma Krzysiu :) )
ja ostatnio brakującą sztachetę w płocie przyczepiłam gumkami rezepturkami :)
Usuńtrzyma się i pies nie ucieka :)
Dzięki Kinga, bądzcie w pogotowiu.
UsuńRecepturki? Hrehrehre, na Wałka???
Druga:)
OdpowiedzUsuńAle ja już przeczytałam!!!
UsuńNiedzwiedź to maly pikuś, a jak tam przyjszła jakaś ...znajda???Z przychówkiem?
OdpowiedzUsuńRozrabiaki szalone. Myślałam, że który zeżarł leberkie z wkładem i się odrbaczy na trzy lata do przodu...
Mnemo, tyle przytomności jeszcze mam, no i nawyki chowania wszystkiego. Opakowanie po rybie mi umknęło.
UsuńNiezłe masz te swoje ancymonki :) Czecia jestę ?
OdpowiedzUsuńAnnavilma, czeciaś, tylko Mnemo z Kingą muszą się dogadać co do podium.
UsuńA my się z Kingą zmieścimy, jedną nogą będziemy stać na pierwszym a drugo na drugim podiumie:)
UsuńPiątka z plusem za umiejętne wykorzystanie trytek :) Opaska samozaciskowa, powszechnie zwana trytką od wydawanego dźwięku, jest w naszym kraju równie uniwersalnym spoiwem, co srebrna taśma klejąca w USA.
OdpowiedzUsuńTy baaaaardzo kochasz Wałka, prawda? ;)
Muszę sobie zapamiętać, że to ustrojstwo zwie się trytka...w sumie dlaczego trytka?
UsuńMnemo, Pies wyjaśnił wyżej. Jak się ją zaciąga, to robi trrrrrrrrrrrrr....
UsuńAaaaaa. Wyobraziłam sobie i usłyszałam to trrrrrrr.
UsuńHana ,czy Ty jadłaś ten ajwar od Poznańskich słoików, bo bardzo mnie zaintrygował i mi ozor teraz tąpie. Lubię takie pypry na chlebku na ten przykład.
ja juz liste zakupow robie od Sloikow...
UsuńMnemo, normalnie aż mi gupio, ale nie... Rzecz w tym, że Ognio na plenerze i nie mogie się ruszyć, bo zwierzaki... ale to się zaraz zmieni.
UsuńBaaaaaardzo Psie! Ale z nim nie gadam.
OdpowiedzUsuńNa brak atrakcji to Ty nigdy nie będziesz narzekała. Stawiam na kota w oborze.
OdpowiedzUsuńBezowa
Bezowo, ja też. Podejrzewam, że to kamikadze sumsioda. Wiecznie się tu snuje. Raz już się prawie doigrał.
UsuńPsie, bez trytków na gumnie nie ma życia.
OdpowiedzUsuńBez trytków w ogóle nie ma życia! Samochód nie jeździ, hydraulika przecieka i - jak widać - płot się wali :)
UsuńJa też mam uszczelnione ogrodzenie za pomocą trytków, do tej pory znanych jako opaski zaciskowe. Ogrodzenie było robione, gdy mieliśmy trzy duże psy, teraz mamy trzy nieduże, zwłaszcza jeden jest malutki i trzeba było wymyślać zapory.
UsuńNasze było robione 9 lat temu i zmurszało. Trza wysupłać kaskę skądsiś (?), bo nie zwyczymie tego napięcia.
UsuńU nas siatka plastikowa zasłania zbyt dużą przerwę między podmurówką a sztachetami.
Usuńa jakby posadzic cos bardzo klujacego?
UsuńTo powsinogę dodatkowo leczyć trzeba będzie.
UsuńOpakowana, zanim to kłujące urośnie, to ja je powoncham od spodu, nie mówiąc o Wałku. Siatka jest, będziem grodzić. Przynajmniej kawałek ze zmurszałymi sztachetami.
Usuńa moze uplec plot, podwojny.
UsuńTaaa, kilometr płotu uplotę, a potem utno mi rączki.
UsuńNooo,całkiem nie kiepska akcja!!!Całe szczęście,że nie dorwały leberki:)
OdpowiedzUsuńCały dzień bez wejścia w przeglądarkę ale już nadrobiłam chociaż Kurnik.
Moja Panda tez staje na baczność kiedy zaczynam rozmawiać z nią po łacinie przy wyprowadzeniu mnie przez nią z równowagi człowieczej:)
Orko, rzecz w tym, że łacina nie pomogła...
UsuńSłodziaki, nie...kurna
OdpowiedzUsuńBajka bez zakończenia? Jestem okropnie ciekawa co tam siedziało. A ciemno się robi stanowczo za wcześnie!!!
OdpowiedzUsuńA to łobuzy...kochane.
Ewa2, mam prawie pewność, że to kot sumsioda. Wiecznie tu łazi.
UsuńTo Stefan! wrocil! ja czekam niecierpliwie na jego powrot wiec sprawdz!
OdpowiedzUsuńTwoje naprawiane plotu przypomina mi prace kogos z mego otoczenia...
UsuńGrażyna, jutro sprawdzę, nie mam siły konfrontować się teraz z niedzwiedziem.
UsuńZe Stefanem!
UsuńZe Stefanem to z przyjemnością.
Usuńmozliwe, ze w ciemnym koncie ssiedza i sie trzenso i trzymaja za lapki Stefan i niedzwiedz...
UsuńS
Krewniacy Stefana zaczeli wylazic jesiennie z marnymi kąsekwencjami...stad wiem, ze so. :/
Grazyna - moj Tatko naprawial sie tak do robot fizycznych jak ja do choru dziewic mongolskich...jedna z jego specjalnosci byla prowizorka poleczki w lazience, pod lustrem, ktora obciazona zaczynala zwisac i zeby sie podniosla, moj Tatko wpychal pode nia ...zapalki. nie cement, nie wypelniacz a zapalki. w ten sposob mielismy zawsze pewnosc, ze zapalki nie wyszly. Mame dopiero trafil szalg jak tak z pol pudelka bylo wepchniete.
UsuńNo to Twoja mama byla cierpliwa...mnie po pierwszej zapalce trafia...
UsuńMysmy z bratem specjalnie kladli ciezkie rzeczy z frontu...pewnie testowalismy te cierpliwosc mamina, hrehre
UsuńUrzekła mnie wizja Stefana z trzęsącym się niedzwiedziem w oborze:)))) Tym bardziej nie sprawdzę kto tam jest (był). Umarnę ze śmiechu i co będzie zanim Ognio wróci?
UsuńI koniecznie m usza sie trzasc w objeciach.
Usuńalbo Stefan, chojrak jeden, bedzie siedzial na glowie niedzwiedzia. Wielkopolskiego, a zza pazuchy gronostaj bedzie uypau.
Do Grażyny - ten ktoś nazywa się Syzyf?
UsuńNie, Agniecha, to ja jestem!
UsuńŁomatko! Co to jest leberka???
OdpowiedzUsuńMariollo, leberka jest to wątrobianka:)
UsuńPierwsze słyszę. Jak to się człek dzięki blogom dokształca ;)))
Usuńleberwurst - po niemiecku -to wątrobianka, czyli pasztetowa. W poznańskim dużo naleciałości niemieckiego więc spolszczone brmi leberka. U nas nikt nie mówił PASZTETOWA, tylko własnie leberka, a na grubo babę LEBERA- obrazowe no nie?
UsuńMariollo, to po naszymu.
UsuńMnemo, przecież my z jednego miasta. W życiu o leberce nie słyszałam.
UsuńZ jednego miasta my teraz, pierwej ja byłam poznańska pyra:)
UsuńPoznan i okolice to zabor pruski, to maja duzo tam takich w slownictwie.
UsuńU mnie raczej rusycyzmy, chociaż jadam kartofle.:)
UsuńPatrzcie dzieci, a u nas na studiach w Poznaniu była taka jedna panna, na którą za jej plecami mówili "Pasztet", ale ze względu na cerę. Co prawda poznaniaków tam studiowało najmniej.
UsuńGrażyna Ktoś z Twojego Otoczenia zrobiłby to skuteczniej. Poszłam zbyt subtelnie. Ognio zaraz wróci, będzie miał co robić, bo żarty się skończyły.
OdpowiedzUsuńPacz, nie pomyślałam o Stefanie!
Wnosze, ze nudzi Ci sie, Hana, zwierzatka to wyczuly, jak to zwierzatka, i chca sie z Toba pobawic troche.
OdpowiedzUsuńMoze to gronostaj przyszedl do Ciebie?
Opakowana, to może być wszystko, co mieści się w dziurze: gronostaj, kot, lis, pies, wilk, jeż, zajonc, Stefan, warchlak, jenot, kuna, łasica, kura, kogut, żaba, kret, dziecko patologii.
Usuńa moze wszystko to sie zlecialo i stad pieski waryjacyj dostaly... zapomnialas o dzdzownicach, nietoperzach i malej zyrafie.
UsuńZwierzaczki dostarczają nam niewątpliwie rozrywki na najwyższym poziomie :))) Twoje, Hana to już w ogóle najwyższy level, bo kombinują w dwójkę, cwaniaczki ;)
OdpowiedzUsuńTo był na pewno niedźwiedź wielkopolski ;)
a moze jakas zawieruszona foka?
UsuńStawiam na rekina, hrehrehre
UsuńOpakowana ty masz głowę, zawieruszona foka była w tym tygodniu w Odrze w Brzegu Dolnym, może doszła już do Hany gumna ;)
UsuńW Brzegu Dolnym naprawdę była foka, a może jeszcze jest.
Juz nie ma, juz doplynela do Hany. Mozna media poinformowac ;)
UsuńMarija - a skad ona w Odrze? Przeciez od moczenia sie w Odrze parchow roznych nieodwracalnych mozna dostac!!!!
W radiu mówili, że ją widywali przez kilka dni w tym miejscu, znaczy się z Odrą nie jest aż tak źle ;)
UsuńTaaa, nie jest zle, zanim foka parchów dostanie, wyląduje w mojej oborze, a ja skąd mam wiedzieć, że parchy na foce są nienormalne, bo z Odry?
UsuńPoza tym może to jest złota rybka wreszcie?
UsuńMyslisz, ze zlota rypka? Tak na sucho? i bez parchow odrzanskich? nie wierze.
UsuńParchy odrzanskie z daleka widac.
Świeco?
UsuńTysz.
UsuńO ja pierdziu!!! A Ognio w rozjazdach... umarnelabym ze strachu, bo pewnie Frodo w godzinie proby sam by wial, gdzie pieprz rosnie, a Walka przeciez nikt sie nie przestraszy. :)))
OdpowiedzUsuńPantera, zdziwiłabyś się. Dalsza sumsiodka mówi tak: tegu dużygu to sie nie boje, ale tyn mały...
UsuńPowiadasz, ze maly, ale zadziorny? I ze w godzinie proby nie czmychnie przez dziure w plocie? :))
UsuńMysle, ze w godzinie proby da noge, ale dlatego, z enikt nie zauwazy....
UsuńPantera, nie da nogi, będzie ujadał i toczył pianę trzymając się na bezpieczną odległość. Chociaż chaliera go wie. Rowerzystę raz dziabnął w pędzie. Takiego w obcisłych. Zawrzasnął (rowerzysta), ale pojechał dalej. Widziałam to, bom akuratnie Wałka szukała w krzakach wedle płota.
UsuńNiedźwiedzica z małymi. Uznała, ze lepiej się nadasz i chciała Ci podrzucić dzieci :)
OdpowiedzUsuńTo chyba kukulka!
UsuńPróbowałam karmić pisklaka komarami, ale poniosłam klęskę. To już wolę nieświadki.
UsuńCiekawe, czym byś musiała je karmić...
UsuńJagutki mogo nie wystarczyć...
UsuńDużo musiałabyś zbierać. I jakąś barć znaleźć, aby pszczółkom mniodek podebrać :)
UsuńHana, ja tez lapalam komary dla wrobelka. i tez kleska. m oze byly za chude?
UsuńOpakowana, pewnie tak - nie zdążyły się opić, bo je łapałam na własnym ramieniu, jak tylko przysiadł jeden z drugim.
UsuńNo coś Ty, AniuM. nieświadki karmi się mlekiem! Przynajmniej na początku. A potem zbierałabym dla nich po lasach i polach czosnek niedzwiedzi.
UsuńI mrowki spode kory i ten mnijut z barci badz dzikiego ula?
UsuńZdolne te twoje piesiory, oj zdolne! Ja też stawiam na tego kota, widziałam cię kiedyś w akcji ratowania gada przed psami:)) A kuny tam nie chadzają? U nas dużo kun.
OdpowiedzUsuńPosłałam ci coś na drugiego maila:)
Może i kuny, Mika. W ogóle to są, bo widziałam. Ale tam będzie (był) ten sam kot, com go uratowała, ale on niewyuczalny.
UsuńOmamuniu, korespondowałam z koleżankom, a tu 30 komentów!
OdpowiedzUsuńMnożą się komenty jak...nie wiem co.
OdpowiedzUsuńJuż się nie będę dokładać, idę do łóżka, spać mi się chce.
Dobrej nocy Kurki.
Dzień dobry! Jana widno już leć sprawdzać czy Stefan z głodu nie przymiera;-) nóżkami przebieram z ciekawości.
OdpowiedzUsuńJeśli to kot to chyba mu ostatnie życie zostało.
Pytalas o Śliniaka. 22 kg i 52 cm w kłębie. Na razie jest trochę niekształtny, bo rośnie i jakiś taki beztluszczowy.
CzeKo, nikogo w oborze nie ma, wszyscy przeżyli.
UsuńŚliniak będzie duży, wynika z tego. Masy nabierze, nie bój się. Dużym psom to wolniej idzie.
tak liczę że za rok to już będzie miał ladniutkie, rowniutkie boczki do klepania:-).
UsuńJa lubię duże psy, choć pojęcie duży i Sliniaku jest względne biorąc pod uwagę Miska kaukaza. Jak biegają razem po podwórku to Śliniak taką kruszyna:)
Ależ akcja! Hana świetna historia do kalendarza.
OdpowiedzUsuńSłonko już wstało,ładny dzień się zapowiada i takiego życzę Kurnikowi:)
Dobrego dnia i udanego weekendu♥
u mie uykiend jusz sie zaczal, bo dzis mam wychodne.
Usuńdzien sie przychmurzony kroi, ale mi nie przeszkadza, czuje potrzebe wyrzutki to bede grasowac. I wyrzucac.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłońce, niebo lekko zamglone, 16 stopni.
Miłego piąteczku.
Dzień dobry! Chmurki, niestety, choć słońce jeszcze trochę się przebija, stopni już prawie 18. Ma padać i wygląda na to, że będzie.
OdpowiedzUsuńBajka super:) Już chciałam pytać, gdzie zakończenie, ale po przeczytaniu komentarzy mam ich (zakończeń) pod dostatkiem:))))) Do kalendarza się nadaje, ale narysować trochę trudno, bo który moment wybrać? Chyba że krótki komiks, ale to się nie mieści w konwencji:)))
Ninko, zakończenie dopisałam w poście:)))
OdpowiedzUsuńU nas też jakoś dziwnie meteorologicznie. Ciepło, ponuro, żadnego wiatru, za to horyzont wygląda tak, jakby właśnie wschodziło słońce. Niechby wreszcie popadało, kopać nie mogę!
Doczytałam. I przypomniał mi się stary dowcip: leżą dwa pawie na ulicy, a jeden płacze. Drugi go pyta: "Czego płaczesz?" A ten szlocha: "Bo mnie dziewczyna rzuciła!"
Usuńo matku bosku.... hrehreher
UsuńOjacie, ale miałaś przygody :)
OdpowiedzUsuńObstawiam Stefana i nie wiem, jak mogłaś go pominąć myślowo ??!!!
Poza tym, wielce prawdopodobna też wersja , ze to foka z Odry chociaż ja obstawiam, że to Hefalumpy .
Mnemo- Lebera wchodzi do mojego słownika ! :))))
Oraz witam Kurnik prawie weekendowo :)
We Wro pięknie, ciepło:)
ino u mnie wody nadal nie ma , kurna jego mać !
We Wroclawiu ZAWSZE jest pieknie!
UsuńA jednak zwierzęta były - 4 pawie :PPPP
OdpowiedzUsuńToż samo pomyślałam:)
UsuńSonic, to jakaś masakra wodna u Ciebie. Może jakiś pozew zbiorowy? W końcu nie każdy ma siostrę, u której może mieszkać!
OdpowiedzUsuńPawie prześliczne, w tym jeden z rozłożonym ogonem.
Nie, Hanuś Im nic nie można zrobić, bo mają czas do końca października :(
UsuńNie, Hanuś Im nic nie można zrobić, bo mają czas do końca października :(
UsuńBardzom uradowana,że Legia za hołotę kibolską dostała po łapkach.Nie na dobre jej szefom wyszła"dojna zmiana".Myśleli,że będą doić bez względu na bezpieczeństwo innych a tu stójka i zgrzytanie zębów i jeszcze głupków rżną,że za wysoka ta kara.Fuj.Szmaciarze.:)
OdpowiedzUsuńPiateczka Orko:)i ja się cieszę, skoro tak się pisdzielce bratajo z kibolskim szmaciarstwem,to niech cierpią. Wyjdzie im bokiem ten ONE !!!
UsuńORN- srajfon dokazuje
Usuńszkoda, ze w oborze nikogo nie bylo, a psiny nie wenszom tam?
OdpowiedzUsuńco do pawii...no COZ...chcialas Stefana, masz pawie...a rozlozyly ogony moze? znaczy paw z odrzutem?
Jeden paw z odrzutem, ten pod łóżkiem:)
UsuńMyślę, że to podpucha była. Fszystko dla tey ryby :D
OdpowiedzUsuńTupaja, czknęło im się. Złodziejstwo nie popłaca.
UsuńCześć, ponieważ nie wszystkie buszujecie po fb, to wklejam. Znalazła to Tupaja.
OdpowiedzUsuńOby nigdy nie musiało się przydać, ale warto mieć. Szkoda że tylko psy, ale kota, ptaszka czy króliczka, albo inne żyjątko, można dopisać przecież.
http://copiesnato.pl/karta-wlasciciela-psa-gotowa-do-pobrania/
Świetny pomysł i tak, powinno być dla wszystkich zwierzów:)
UsuńHano to ładnie, będziesz wiedziała kiedy na się na deszcz, bo one wtedy drą dzioby niemiłosiernie. No i w domu to ich nie trzymaj, 4 sztuki sporo miejsca zajmują, pomimo swej urody robią też duże kupska.
OdpowiedzUsuńRzecz jasna ja o tych pawiach.
CzeKo, spoko, dostały natychmiastową eksmisję.
UsuńJakby Kret mnie przeczytał, to proszę Cię Krecie o dostęp do bloga Twojego...;)
OdpowiedzUsuńCześć Kury,
OdpowiedzUsuńw oczach mi się troi,czytam,że Hana i Opakowana karmiły wróbelki homarami!! i się zastanawiam czy stawy hodowlane z homarami majo!?
Żem wróciła z zakupów.Autobusem!Wsiadł taki śmierdziel z reklamówkami,że mi jeszcze niedobrze i womity mię bierą.
Ciepło,ale bez słońca.
Hanna
Hrehrehre! ja też najpierw przeczytałam homarami:)))
Usuńno bo karmilysmy homarami - dla wrobelkow tylko najlepsza gastronomia.
Usuńnie da sie na zakupy jechac samochodem?
Zwykle da się, ale czasami trza zrobić wyjątek;)
UsuńHanna
i potem na womity cierpiec?? jestes sadystka sama na siebie!!!
UsuńI w dodatku te homary wabiłyśmy własnom krwiom.
Usuńno w koncu tak sie poluje na homary!
UsuńHej Kurki. Piękny dzień pod każdym względem. Ciepło, słoneczko, białe obłoczki, wiaterek, 27 stopni,
OdpowiedzUsuńcałe pół dnia spędziłam w parku, do tego jeszcze w miłym towarzystwie. Ach, takie dni lubię.
Ewa2, u nas chyba już po ptokach. Wprawdzie ciepło, ale ponuro.
UsuńCiemno było, gacopirz frunął i psi powariowali. Ani chybi! No i ta obórka, jako schowanek. Gacopirze krążą szał u źwierzyny wywołując. Co do ryby, po stresie posiłek jakby niezbędny, nie?
OdpowiedzUsuńTaba, na to nie wpadłam. Chociaż u mnie pełno ich, latajo w tę i nazad i dla piesków to żadna atrakcja. To musiało być coś większego, nie odbieraj mi złudzeń.
UsuńHejka. U mnie pogodowo jak u Ewy2 - w końcu do Krakowa mam ok 2 godzin jazdy.
OdpowiedzUsuńCudowny dzień. Miałam bardzo męczący dzień, wróciłam padnięta, nawet 5 litrów żwirku dziś ważyło chyba z 50 kg, ledwo na trzecie piętro wyniosłam.
Trzymcie się.
Bezowa
Bezowo, trzymamy się. Z puszczaniem nie najlepiej.
OdpowiedzUsuńa propo puszczania.......
OdpowiedzUsuńpo naszych komentarzach na fb dwie osoby mnie delikatnie zapytały co mnie łączy ze Stefanem :) koleżanka i ciocia :)
ha ha , nie mogłaś się nazwać Gąska Balbinka :)
Ale fajnie! Kinga, powiedz, że się kochamy!
OdpowiedzUsuńI chodzcie na nowy wybieg!