Kilka dni temu Viki zaproponowała, abym robiła jakiś kleks, jeśli poprzedni wybieg już doszczętnie się wydziobie, a Wy, Kury, dorobicie treść, ąturaż i całą resztę. To ja dzisiaj robię kleks. Będzie nim opowieść o tym, jak Ogniomistrz wysłał mnie do sklepu komputerowego. Jeszcze chichoczę. Ponieważ przez cały dzień nie było u nas prądu, na zewnątrz deszczowo i pochmurnie, w domu ciemno, co tu robić? Postanowiłam więc udać się na zakupy, bo i tak wreszcie musiałam to zrobić. Przy okazji Ogniomistrz dał mi jakieś komputerowe papiery do przekazania panu w sklepie, w którym kupił komputer. I powiedział mi, że pan nazywa się Tomasz Kwiatkowski. Musicie wiedzieć, że Ogniomistrz jest miszczem świata w lapsusach językowych, myleniu nazw miejscowości, nazwisk, przysłów...Wchodzę więc do owego sklepu, dziędobry mówię kulturalnie i o pana Kwiatkowskiego pytam. I słyszę w odpowiedzi, że taki pan tu nie pracuje. Osłupiałam, bo pomyłka wykluczona. W pobliskiej metropolii nie roi się od komputerowych sklepów. Ale, jak to - wyjąkałam - pan Tomasz Kwiatkowski tu nie pracuje? Bo my, bo ten... bo Mój kupił przedwczoraj taki tam... A!!! Już wiem! zakrzyknął pan. Pamiętam, to był pan B., ale ja nazywam się Tomasz Szafranek...
Zaczęłam się śmiać jak niespełna rozumu, ponieważ od razu skumałam, jaką drogą szło Ogniomistrzowe rozumowanie: Szafranek, szafran, kwiatek taki, Kwiatkowski! To oczywiste! Jednak to jeszcze nie koniec. Wracam do domu i podstępnie pytam Ogniomistrza jak nazywa się ten facet ze sklepu? Myśli Chłopina, myśli i mówi w końcu: Stachowiak!
No i tak mam. Nie raz i nie dwa o mało nie wysłał mnie w drogę do Krotoszyna zamiast do Szamotuł, albo odwrotnie. Upewniam się zawsze pięć razy, chociaż co do pana Kwiatkowskiego też się upewniałam...
Poza tym Mika ma się dobrze, jutro wraca do domu. Dostała lek, o który chodziło, chociaż zanosiło się na to, że sprawa odwlecze się na okres po świętach. Pani Gadająca pojechała do domu, więc dzisiaj u Miki normalnie szpitalna orgia i fajerwerki.
To ja teraz czekam, aż dorobicie filozofię do mojego kleksa.
|
Kleks filozoficzny |
PS. Z oczywistych powodów prawdziwe nazwisko Pana ze Sklepu zostało zmienione. Nazywa się kwiatowo, ale rodzaj kwiatka nie ma w tej opowieści znaczenia.
Z radością zawiadamiam, że Mnemo w swojej hucie zebrała dla pani Aliny kaskę na PÓŁ TONY węgla!!! Rzeczona kaska jest już na koncie pani Aliny.
1!
OdpowiedzUsuńMógł się nazywać Kwiatek Tomaszewski :)
OdpowiedzUsuńAniuM, gdyby takie nazwisko i imię mi podał, podpadłoby mi (chyba). Ale Kwiatkowski? Straciłam czujność, bo brzmi normalnie!
UsuńA jednak piersza i to od razu, jak komp włączyłąm tylko.
OdpowiedzUsuńZ lapsusów to słynę ja, ale żadnego nie pamiętam, Wu chyba pamięta, ale ogólnie jest obecnie podminowany, bo matka od 5 godzin czeka w kolejce do okulisty i trza ją odebrać,o bukwieoktórej........
OdpowiedzUsuńHrehrehre, uśmiałam się. Ja też przekręcam nazwy, wciąż mi się to zdarza. :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza jest jednak jedna moja znajoma, ostatnio np. wg niej wysłała mi faxem.. skaner. :) Chodziło oczywiście o skan. :)
Gosia, nie ma dnia, żeby Ognio nie szczelił czegoś. Czasem się turlam normalnie.
OdpowiedzUsuńCo do kleksa, skojarzenie mam dziwne...kołpak????
OdpowiedzUsuńO nie opona chyba, zimowa......Ogniomistrzu chyba zbyt wykręcił zdjęcie. Może być, że to jednak UFO.
UsuńNie ufo i nie opona!
UsuńHanuś ja Ogniomistrza doskonale rozumiem.
OdpowiedzUsuńNie mam za grosz pamięci do nazwisk, za to dobrze zapamiętuję twarze i.......miejsca zamieszkania.
Czasem jak sobie za nic nie mogę przypomnieć nazwiska, to tłumaczę, najczęściej mojej mamie, gdzie ten ktoś mieszka.
Ona jakoś od razu wie o kogo chodzi.
Ja muszę kilkanaście razy usłyszeć nowe nazwisko, żeby je zapamiętać. Normalnie masakra.
Gardi, ja mam dokładnie odwrotnie. Pamiętam, jak się do kogoś idzie/jedzie, ale za chiny nie pamiętam adresu!
UsuńHanuś ja też nie podaje adresu.
UsuńTylko mówię że mieszka w takim domu, niebieskim ,a obok jest to i to....
Jak raz gdzieś byłam to potem trafię ale za czorta nie wiem co za ulica i jaki numer.
Zresztą u mnie na wiosce, to ulic z nazwami nie ma, ale drobnych uliczek to od groma i trochę:)))
A nie, Mnemo, fcale!
OdpowiedzUsuńFcle ufo?
UsuńJa za to zapominam. Zbyt szybko, jak nie powtórzę i nie zapiszę, koniec.
OdpowiedzUsuńPatrzę na ten kleks i wir czasu mi się kojarzy. Wpadamy w takowy i już wyjścia nie ma. Tak mi się katastroficznie skojarzyło.
Ewa2, tak jak teraz, przed świętami, nie? Wir bigosowy, wir pierdnikowy, wir mycia okien...
UsuńA potem będziemy jak odwirowane z kasy, siły, ochoty do robienia czegokolwiek. Ale się nie damy, z wiru podobno można wypłynąć dołem.
UsuńJesu, Hana, jak my by z Twoim Ogniomiszczem pasowali!
OdpowiedzUsuńW polsce nie musisz znac za dokladnie nazwisk, bo mowisz do kogos prosze pani/pana i gra. Za to w Niemczech do kazdego zwracasz sie panie/pani+nazwisko. Zawsze! Wszyscy sie sobie zatem przedstawiaja, a Ty zapamietuj, bo jak go drugi raz spotkasz, trza od razu per Frau Ixinska. Dla mnie horror!!! Kombinuje jak moge, stosuje roznorakie triki mnemotechniczne. Wychodzi roznie.
Babsko Schumann - acha, latwe! Taki kompozytor na Sch (SZ). Przy nastepnym spotkaniu ja do niej: Guten Tag, Frau Schubert. No qrna, tez kompozytor, co nie?
Boszszsz, ile ja sie wstydu nieraz najadlam! Ile gaf popelnilam. Z imionami tez nie lepiej, niektore takie zagraniczne, w zyciu nie slyszalam. A w ogole to ja jestem wzrokowcem, ze slyszenia sie nie naucze i nie zapamietam.
O, jeszcze nazwy ulic! To jest dopiero sztuka. Mieszkam w tym miescie cwierc wieku, wiem gdzie co jest, ale kiedy mam nazwac ulice - klops na wiankach! Przyklady? Prosz: Schlagemühlenweg, Stegemühlenweg, Pastor-Sander-Bogen, Peter-Debye-Stieg. Heinrich-von-Stephan-Str., Heinrich-A.-Zachariä-Bogen
UsuńNie do ogarniecia!
O to, to...też wysyłam czasem do Nuestadt listy, kartki, ale , jak mi przyjdzie ulicę napisać, to po literze, takie to pokrętne, Schreiberieiciśtamcośtam. Z niemieckim nie miałam problemu, ale wiadomo organ nieużywany ulega atrofii, i uległ, w tym przypadku język.............
UsuńMnemo, sprobuj Ty choc raz zaadresowac po finsku. To jest dopiero wyzwanie! Jesusmaria!!!
Usuńale fińskiego to ja się nie uczyłam, a niemieckiego tak.....
UsuńPantera, wyraz współczucia, zwariowałabym od razu. Muszę Ogniomistrza przestrzec, żeby do Niemiec nie emigrował.
UsuńPantera... ja przyjęłam metodę, że od razu przy przedstawianiu się grzecznie przepraszam i... mówię, że kobiecie w moim wieku sklerozę należy po prostu wybaczyć ;-)))
UsuńOt, kokietka...
Usuńto jest czarna dziura.
OdpowiedzUsuńja jak nie muszę to nie pamietam. ale raczej mam pamięć do mordeczek.
Ewa z M. rzecz w tym, że czasem straszny mus spamiętać i za cholerę! To jest dopiero menczonce!
Usuńkaska jest, pani alina się cieszy:)
UsuńPantera, mnemotechnicznie? To coś o mnie?
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Mnemotechnika
UsuńJakby sie uprzec i dopasowac, to dlaczego nie? :)))
(gr. mneme: pamięć) i to by się zgadzało, taka mi idea przyświęcała przy zakładaniu pierwszego bloga....
UsuńPaczę na tego kleksa i nic.... jakieś kręgi szyjne, jakieś serwetki w talii rozłożone, co to kurna jest? Nie za trudne?
OdpowiedzUsuńNieee, Mnemo, to łatwizna jest. Mogę powiedzieć, nie miała to być zagadka, ale tak ładnie interpretujecie, że nie powiem od razu.
UsuńTa Hana takie łatwe jak z tą paterą ;)))
UsuńTo już było na pewno , to pamiętam ,ale nie pamiętam gdzie i co to jest ;)))
Marija, ja też nie:)))
UsuńMnemo, jezdes wielga! Dobrze sie uwinelas z tym weglem dla Alinki. ♥
OdpowiedzUsuńTo moich ludków zasługa, że wrzucili datek do czapki mikołajowej.... w grupie siła, szczególnie złotówkowa. Moi pracownicy mają jednak serca, więcej niż 50% rzuciło grosz.......
UsuńMnemo, a może oni się Ciebie bojeją i ze strachu wrzucali?
UsuńAle nie ja zbierałam, miałam delegata:))) Gdybym ja zbierała byłaby tona..:))
UsuńNiby delegat, a i tak szfystkie wiedzo!
Usuńoooooooooooooooooo
Usuńjestem pod wrazeniem tej pomocy weunglowej. ja wyslalam mala paczuszke - troche wszystkiego.
UsuńA kleks to cus plecionego, moze koszyczek przerobiony graficznie?
OdpowiedzUsuńTo nie koszyczek.
UsuńTo mamy zgadywać, co to jest, ten kleks?
OdpowiedzUsuńCzy też wynalazczo i twórczo sobie interpretować?
Bo jeżeli pierwsze, to to koszyk jakiś z serwtką, może Ogniomistrz zrobił zdjęcie koszyczka ze święconką, i z okazji Bożego Narodzenia Hana prezentuje...
A jeżeli drugie, to jest DÓŁ.
Na szczęście go nie mam. On tylko tak wygląda.
Dzisiaj niestety nie znalazłam żadnych grzybów, ani nawet krokusów czy przebiśniegów, natomiast Nikolas wymusił zakup choinkowy, bo POTEM BĘDĄ SAME BRZYDKIE. Więc biedne drzewka mokną na deszczu. U nas na trawniczku. Zamiast na placu przed sklepem...
Agniecha, interpretować proszę, tak ładnie Wam idzie:)
UsuńMokną choinki, to trudno. Za to są ŁADNE, chociaż mokre.
Agniecha , jeżeli Cię to pocieszy, to moja moknie na balkonie.
UsuńSpecjalnie przytargałam w środę z miasta, bo potem różnie bywa. A tak wsadziłam świerkusa do autobusa i mam:)))
Więc ja chyba trochę jak Twój , jestem:))
No nie wiem, on waży ponad 90 kg. :-D
UsuńAgniecha, nie wal poniżej pasa:))
UsuńMogłaś wzrost podać, a nie to co możemy mieć podobne.
Nie macie podobne, na pewno. Tak sobie żartujesz.
UsuńŻartują to sobie te dziady, co mi notorycznie ubrania zwężają.
UsuńJakoś im się ten proceder znudzić nie chce.
Tauron, albo Turoń jakiś świąteczny, chyba Hanę znów prondu pozbawił............
OdpowiedzUsuńMnemo, nie, prunt jest, ale O. mnie podsiadł, bo tylko u mnie jest net., hrehrehre...
Usuńto skont my mamy wiedzieć, czy to Ty teraz piszesz czy O. ???
UsuńA znikont Viki, znikont!
UsuńMyślę tak jak Agniecha, że to koszyczek, ewentualnie tarka do jarzyn;)
OdpowiedzUsuńJa pierwsza powiedzialam koszyczek! Nie uzurpujcie sobie... :)
Usuńodpływ zlewu??? :)
OdpowiedzUsuńNie tarka, nie koszyczek, nie odpływ zlewu.
OdpowiedzUsuńPułapka na Wałka! Łapie go i wciąga do rzeczywistości równoległej, w której Hana biega z rurą od odkurzacza na szyi i gdzie nie ma żadnych ogrodzeń.
OdpowiedzUsuńta odpowiedź bardzo mi się podobuje :)
Usuńsplot tkaniny ?
OdpowiedzUsuńWitam Kokoty ;)
Miałam ciężki dzień, to się musiałam odstresować i poczytać o czym gdaczecie :P
Hanuś, ja jestem miszczyniom gaf i to dużo gorsze od przypadłości Ogniomistrza :)
oraz cieszę się, że Mika wraca do żywych !
Usuń:)
Viki, opowiedz jakom gafę!
Usuńoch...
Usuńdługo będzie ..;P
Wiele, wiele lat temu, kiedy byłam piękna i młoda, poszłam ze swoim już mężem( 190 cm wzrostu) z wizytą do znajomych- kolegi (170 cm wzrostu) i jego narzeczonej
coś tam sobie gadaliśmy, coś tam jedliśmy, coś tam piliśmy i oglądaliśmy chyba Festiwal w Oplu, gdzie akurat występował Szcześniak( 170 cm w kapeluszu) , taki swego czasu młody, zdolny piosenkarz( notabene nie mój klimat, ale ok), cały ubrany w jakiejśc siateczkowej zbroi, która miała potęgować wyraz artystyczny i zaangażowanie rzeczonego w wykon.
Koleżanka zachwycona piosenkarzem i jego piosenką pewnym momencie stwierdziła - boszzzz , jaki on przystojny!
Na co ja odruchowo wypaliłam- Jaki on przystojny?! Taki mały?!
I cisza! Siedzieliśmy tylko w czwórkę:)
Ale na szczęście, mój kolega ma olbrzymie poczucie humoru i zaczął się śmiać:)
Mój mąż też. Ale to nie koniec:P
Chyba z 3 lata później byliśmy wszyscy razem plus jeszcze chyba około 12 innych znajomych w knajpie na imprezie. Pech chciał, że X z narzeczoną siedział na przeciwm mnie przy tym długim stole. Obsługiwał nas bardzo miły i śliczniutki, zajebisty kelner, ale niestety znów wzrostu raczej Wołodyjowskiego i znów ta moja koleżanka palnęła -" o esssuuu jaki on przystojny", a ja- ... tak, tak, ja oczywiscie znów wypaliłam to samo" jaki przystojny, jak taki mały? " No i X mało nie zdechł ze śmiechu :P
Ale tym razem ja też :)
zapomniałam dodać - ja mam 160 cm':P
Usuńoraz to, że za pierwszym razem, myślałam, że się zapadnę pod ziemię:)
Usuńzresztą, widać, że nieźle mną wszoncho skoro pamiętam to , chociaż minęło ponad 20 lat
Viki:)))))))) Mnie też czasem tak się wyrwie, później próbuje załagodzić sytuację i wychodzi jeszcze gorzej:)
Usuńtaaaa, potem te nieudolne próby ratowania sytuacji :P
Usuńto jest dopiero czad :DDDD
Viki, kawał baby z Ciebie!
UsuńE tam, taka gafa, to gafunia jest:)))
taaak?
Usuńto opowiedz o lepszej :)
Też pomyślałam, że kawał baby! Wyższa ode mnie:)
UsuńOde mnie też. I to ile!
UsuńViki, ja? I gafa? W życiu never! Tylko bon ton i tirli-tirli.
Usuńeeee ja niewysoka jestem
Usuńa 160 to ja mam w pasie ;P
Przeskoczy się.
UsuńHe, he, mam podobnie, jak pan O. Ale raczej z tytulami filmow i ksiazek:)
OdpowiedzUsuńSpojrzalam na kleksa i natychmiast przypomnialo mi sie sitko w sokowirowce;)
Choc wydaje i sie, ze widze tam emalie;)
UsuńDzie tam, Kasia, jako emalie!?
UsuńNiebieskom;)
UsuńNo tak, powinnam była się domyśleć, hrehrehre!
UsuńTen kleks to jakaś plecionka. Kurza plecionka, bo kury plotą. Plota i plotą, aż tworzy się wir. Kto zajrzy, ten wpada.Ja tak wpadłam:)
OdpowiedzUsuńKalipso, lodówka się zepsuła! Drzwi odpadły... o jeżu, ale sobie porę znalazła...
UsuńNo widzisz! Wykrakałam, ale Ty tego chciałaś:) Ale mogla cholera się zepsuć po świetach!
UsuńWidzicie - marzenia się spełniają! I jak szybko! Hana, Ty to masz moc sprawczą...
UsuńOstatnio już tak nie marzyłam! Chorera jasna! Ogniomistrz próbuje reanimować zwłoki. Ale w końcu tylko jedne drzwi odpadły. Od zamrażalnika...
UsuńA te to niepotrzebne:)
UsuńUdało się. Może jeszcze chwilę wyczymiom.
Usuńw razie czego niech Ogniomistrz robi za podpórkę drzwi, skoro TAK naprawił ;P
UsuńViki, też tak sobie wykombinowałam. Powiem mu to jutro, dzisiaj nie będę go dobijać. Na noc podeprę mietłom.
UsuńDobre Kalipso, dobreee!
OdpowiedzUsuńTo chyba jest właściwa odpowiedź.
UsuńDzięki, Dziewczyny! Tylko jeszcze nie doszłam, co jest na dnie tego leja. Kurzy portret?
UsuńTam ja jestem Kalipso! PrezesKura!!! Co za pytanie???
UsuńPrezesKuro, nie gniewaj się! Tyż przecież źródłem, musisz być na dnie!!!
UsuńKalipso, przemyślałam sprawę. Nie chcę być na dnie. Wymyśl coś innego.
UsuńDobra, na dnie trampolina, coby się od dna można było odbić i dalej pleść! Alem wymyśliła!
Usuńja mówię, że to czarna dziura i już!
OdpowiedzUsuńCoś z bambusa...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa tak sobie myślę, że my (czyli Twój Ogniomistrz i ja) to byśmy się dogadywali rewelacyjnie ;-)))
OdpowiedzUsuń- jaak to on miał na imię - tu Kasia myśli - no tak na A jakoś... Aaa..aaa już wiem Zenek ;-)))
od zawsze mylę nazwy i kierunki ;-)))
a w kleksie nic a nic nie widzę... usprawiedliwiać się będę niewyspaniem ;-)))
A kury maści wszelakiej zapraszam na...
bajkę na dobranoc ;-)))
O tak, Bru. Ale ta przypadłość naprawdę bywa kłopotliwa...
OdpowiedzUsuńNiom, Czechow się kłania! :)
OdpowiedzUsuńA łobrozek to nic jak zlew i odpływ, w który wpadłam ;) i wygramolić się nie mam jakoś siły ;)
Czechow, hrehrehre...
UsuńŻaden zlew, ani odpływ! Tupaja!!!
To jest zjezdzalnia dla krasnoludkow :)
OdpowiedzUsuńTaaa, Orszulka, prosto do szafy mendy zjeżdżajo!
UsuńWiecie, co robię zamiast sprzuntać? Koncert życzeń na youtubie se puszczamy z Wu, ale zabawa..............
OdpowiedzUsuńMnemo, fajną macie zabawę, ale mój M to akurat ni ma ochoty na koncert. Nie to nie:)
OdpowiedzUsuńMatko, ale kawałki,...lecą Wu się przekonał do Frediegi M, którego kocham, choć on tego,. no......i puszczamy se takie ramoty z lat młodzieńczych.....tzn 60,70,80 tych......
UsuńMnemo, wieczorek taneczny?
UsuńO Mnemo, lubiee:)
UsuńPrzed chwila puszczalam Mlodej, OMD. Bo Mloda stoi przy sztalugach(jeszcze) i konczy lobraz dla babci;)
Niech Wam Hana zapuści, ja jusz nie mogie bo jej jeden przykład wysłałam, matko, jakie ramoty, ale nie tańcujem, tylko tak se puszczamy archaiki.....
UsuńAle z Was musi być piękna para:)))
UsuńNie umiem tego zapuszczać, link mogie dać! O tu, Dziefczynki, warto to zobaczyć!
Usuńhttps://mail.google.com/mail/u/0/?tab=wm#inbox/14a64adabf73b486?projector=1
Kalipso, zrób M własny koncert życzeń, zaraz chłop nabierze ochoty na wirtualny!
OdpowiedzUsuńHrehrehre... Chyba mu daruję, ciężko pracował, tylko z tego względu, bo mógłby się zamknąć w sobie:)))
UsuńO nie, Kalipso, tylko nie to! Zamknięty w sobie chłop, to jakby go fcale nie było. Żadnego pożytku!
UsuńNo żadnego... Ani zagadać, ani nic:)
UsuńZwłaszcza nic...
UsuńOj tak:DDD
UsuńZatem śpiewać nie bede:)
UsuńZaśpiewaj Kalipso, wtedy na pewno się ożywi - zwłaszcza, jęśli nie śpiewasz bez przerwy:)))
UsuńJest internet:) I jest w porządku:)
OdpowiedzUsuńTropik:)
same dobre wiadomości :)
Usuń:***
Tropik! Arte!!!
OdpowiedzUsuńŻyjemy całkiem nieźle, najedzeni, ciepło mamy i czegóż do szczęścia więcej trzeba:)
UsuńcudARTeńka
:))
UsuńA jutro jeszcze Mika wraca:)))
UsuńNo, właśnie, trochę mi tęskno.
UsuńTropik:)))
Dziefczynki, dobrej nocki życzę:) Już mi się oczy kleją.
OdpowiedzUsuńJa też spadam, bo huta jutro, buuuu, wzywa.......dobranoc.
OdpowiedzUsuńCzołem Kury!
OdpowiedzUsuńzagrzewasz nas do walki, niczym Czterech Pancernych i psa ???
Usuń:D
zwłaszcza psa :)
UsuńTo dobranoc Kurzyska, wcześnie wymiękacie (jak to Kury;)))
OdpowiedzUsuńMika wraca - suuuper;)
nie szfystkie ;P
Usuńja słucham Parov Stelar z koncertu
https://www.youtube.com/watch?v=Bq27xRR9HCc
Ja tylko z rozsądku oddalam się w okolicach 1.00. A potem i tak jeszcze czytam w łóżku - w zależności od tego, ile czasu zajmuje Czajnikowi moszczenie się pod mojom pachom. Kiedy już się umości, gaszę światło, żeby go w oczki nie raziło:)
UsuńTo dokładnie tak samo mam z Franią :) I z tem czytaniem !
Usuńno i znowu kury śpiom :(
OdpowiedzUsuńNo i znowu Ewa nie śpi...
UsuńAle już wstały!
OdpowiedzUsuńPewnie Mika już jedzie:))) A tu ładna pogoda, nawet słońce świeci. Tylko ta kroplówka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tropik:)))
Tropik, powiedz Arte, że będziesz tęsknił i że chciałbyś, żeby kiedyś pobyła z Tobą bez kroplówek, diety i lekarstw, czego Jej życzę z Tobą wraz.
UsuńTropiś, czochram za uszkiem ! I nie wstydź się, powiedz Jej, że uwiebiasz z Niom latać po górkach ! Będzie Jej przyjemnie, zobaczysz. Wyściska Ciem za to z całych sił !
UsuńDziędobry :) U nas dziś wiater duje, aż siem drzewa kołyszom na boki !
OdpowiedzUsuńZdjęcie - tromba aleksandra od środka !
ewa
Duje, duje, z niepokojem przyglądam się mojej starej gruszy.
OdpowiedzUsuńHm. To mogłoby być ciekawe doświadczenie - siedzieć z aparatem w środku tromby:)))
I to się nazywa pozytywne nastawienie do życia! :))
UsuńJak tam przygotowania?
Spoko Gosia. Bez napinki. Tylko Wałek mnie wkurzył - ganiał kury u sąsiada. Miarka się przebrała. Została ostatnia deska ratunku, czyli smycz. Doigrał się.
UsuńCzy on kiedyś spoważnieje?!
UsuńNie.
Usuńa po co powazniec?
UsuńŻeb kurów nie gonić, bo gupka jakiś s... łopatą trzepnie!
UsuńDzień dobry Kurkom.
OdpowiedzUsuńRęce mam jak nie przymierzając krewny naczelny. Tak to jest jak człowiek musi sam zakupy zrobić i przytargać na 3 piętro. Słońce prześwituje, ale wiatr łeb chce urwać i zimny. Miłego dnia Kurom życzę.
to jest wnetrze kosza na smieci badz to kolko wokol ktorego sie kreci lancuch od roweru.
OdpowiedzUsuńOpakowana, ani kosz, ani kółko. Pointerpretujcie jeszcze trochę, pod wieczór Wam powiem. Leć do @.
OdpowiedzUsuńjak to nie kolko ani koszi pewnie nie taka tarka z malaksera...pppfffttt :)
Usuńbylam w @ :)))))
Ten kleks to zapewne mikser będzie. Dobrze trafiam? :)
OdpowiedzUsuńCo do pamięci mam tak samo jak Ogniomistrz że tak powiem dokładniusieńko, mój to pół drogi potrafi pękać ze śmiechu gdy podaje nazwę lub nazwisko. A jeszcze gorzej wypadam prawa lewa. Powiadam w lewą to znaczy w prawą skręć.
Do tej pory opowiada jak było na mazurach, stoję i trzymam nogą rumpel od steru by widzieć więcej, mój burłaczy i mówi zwrot w prawo przez rumpel no a jużsci zrobiłam w lewo jak raz, wprost na brzeg. Słyszę wrzask w prawo i mruczenie pod nosem, siano owies, zboża tego do dziś zresztą nie odróżniam. odpowiadam owsiane. I tak zostało ani prawo ani lewo tylko owsiane. :)
I ciesze się z pani Aliny radości, umiem sobie wyobrazić ciepło w domu gdy wieje lub mrozi, to mówię ja wieczny zmarzlak. :) Alem się rozpisała i dla Miki dla zdrowotności za Jej zdrowie wypiję zaraz kieliszek czerwonego winka na rozgrzewkę bośmy na zakupach byli brrr
a tą prawą i lewą mam tak samo......
Usuńa u mnie dziś wichura! konary i koty latajom.
U mnie to nawet Frodo lata, tak duje.
UsuńElka, z prawo-lewo to każdy tak ma, ale nie każdy się przyznaje:)))
UsuńHana, z prawo-lewo nie każdy, na bank ;) ale moja pani od rehabilitacji ma - trącając mnie w lewą nogę mówi "a teraz podnosimy prawą nogę..." i patrzy zdziwiona co ja robię ;)
UsuńNo z tego zakręcenia wyszło .. owsiane :)) Nie odróżniam jęczmienia od owsa do dziś :)
OdpowiedzUsuńja pora od selera dopiero od dwóch lat odróżniam.
UsuńEwa z M. czyli jak gotujesz zupę z porów, to Ci selerowa wychodzi?
Usuńod gotowania jest mój mąż. on odróżnia.
UsuńEwka jesteś niemożliwa:)))
UsuńJa miałam kłopoty groch od fasoli odróżnić, no ale to było dawno temu, u nas się na jedno i drugie groch mówiło. No i kłopot był z odróżnieniem szarego od beżowego..........
Usuńnosz mnoemo, jak to? przecież szare to szare a beżowe, to beżowe. bardzo proste to jest do odróżnienia.
UsuńTylko nigdy nie mogłam zapamiętać, czy to,co widzę to akurat szare, czy beżowe jest:)))))
UsuńW końcu metodą skojarzeniową załapałam: szare-popiół, beżowe - kawa z mlekiem:)))
Alina napisała, że ma już kaskę na koncie. Zbiorę jeszcze ciuszki dla małej, po świętach.
W Zakopanem zimno i duje ze az strach...polecielismy na kolacje i wrocilismy biegiem z Fofi bo bardzo jej sie nosek zaczerwienil. Oby sie uspokoilo jak najszybciej....
OdpowiedzUsuńGrażyna, co ze śniegiem dla wnuczek? Nie ma!
OdpowiedzUsuńWlasnie troche posypalo!!!
UsuńDobry wieczór wszystkim!!!! To ja, Mika, we własnej osobie:))))) We własnym domu, na własnym laptopie, z własnym Tropikiem obok na tapczanie:))) Jest cudnie...
OdpowiedzUsuńWieści o mnie wszystkie macie na bieżąco, dodam więc tylko, że wszystko się udało załatwić w miarę sprawnie, w piątek dostałam do żyły nowy lek na stawy i teraz będę musiała raz na miesiąc jeździć do Krakowa na podanie tegoż, na szczęście to już będą wyjazdy jednodniowe.
Zdążyłam jeszcze w locie uściskać Arteńkę, która już podążyła wreszcie do siebie, mam nadzieję, że już dojechała, Kobieta Wspaniała i Nieoceniona! Tropikowi została jeszcze jedna kroplówka jutro, teraz już ja będę siedzieć i nękać weterynarza, i tak mnie już chyba tam traktują jak zbzikowaną babę, która się czepia, to mi wszystko jedno.
Hana, rozśmieszył mnie pan Kwiatkowski niepomiernie...
Grażynka, zaraz napiszę do ciebie na maila!
No i oczywiście chciałam wszystkim podziękować, z trzymane kciuki, łapy i pazurki i za wszystkie serdeczności i pokrzepienia serc:)))))
no i na swoch smieciach! szkoda, ze Artenka umkua!
Usuńciesz sie stesknionym Tropisiem i wypoczywaj, bo masz czyste okna!
a swoją drogą ciekawe, czy Mika zauważyła te okna? bo że Arteńka się nie przyznała do "nadprogramowych" działań to pewne ;) Mika?
UsuńMika cieszę się ,że jesteś już w domu i możesz się cieszyć że w nim jesteś i Tropik może się cieszyć razem z Tobą :)))
Usuńmoje koty tak trzymały pazurki, że je sobie stępiły:)
OdpowiedzUsuńTo przynajmniej cię teraz nie drapią!
UsuńHej hej Mika, w domu najlepiej, to się docenia, szczególnie po powrocie ze szpitala.
UsuńPoczytaj tego linka. co Ci przysłałam, może Tropisiowi coś tam dopasujesz, żeby się psina nie męczyła. Tak podają, jakie badania należy zrobić, wątek jest dość obszerny.
Będę czytać, dzięki:)
UsuńMiko,
OdpowiedzUsuńjak fajnie, że już jesteś i że lepiej z Tobą.
Hana, gdzie się podziałaś?
Idę spać i ciągle nie wiem, jaką bambusową plecionkę Ogniomistrz przeciągnął przez swoją butelkę lejdejską. Obijasz się, Prezeskuro!
No dooobra. Uwaga... to jest rattanowe krzesło! Wszyscy, którzy mówili o wiklinie, plecionce itp. byli blisko, ale nie najbliżej...
UsuńAgniecha, wiesz jak ja się cieszę, że już jestem w domu i w Kurniku!
UsuńNooo, rattanowe krzesło:))) Szczególnie ładnie wygląda ta część z prawej u góry:)))
UsuńWitam wszystkie Kury z domu:) Pozdrawiam prawie zimowo:)
Dziękuję za dobre słowa i z góry - za piedestał:))))
Piedestał masz jak w banku!!!
UsuńAle ja wcale nie chcę:))))
UsuńMika, dobrze, że już jesteś. Arteńce mogłybyśmy jakiś piedestał wykombinować, wspaniała kobieta.
OdpowiedzUsuńŚciska Tropika łapki, bądźcie zdrowi na święta.
Czas na mnie starłam chrzan do sosu i oczy mnie pieką.
Dobrej nocy wszystkim.
Dzięki Ewuś, uważaj na oczka! Dobrych snów!
UsuńJest Mika:) Arteńka w domu:) Szpitalna akcja zakończona! Cieszę się bardzo:)
OdpowiedzUsuńDzięki Kalipso kochana, zdrowia dla twoich kurczaków!!! I sił dla ciebie!
UsuńI ja też się dołączam do życzeń zdrowia:)
UsuńCześć dziewczynki :) Nareszcie każda w swoim domku :)
UsuńDziękuję, Kochane:)))
UsuńEwa, fajnie, że jesteś, bo jakoś długo Cię nie było:)))
Kto w domku, to w domku. Ja na ten przyklad z New Mexico do was pisze i moc serdecznosci przesylam Wszystkim Kurkom w okresie przedswiatecznym.
UsuńHana, ja z Twoim O. moge sobie podac reke, no ale ja mam wytlumaczenie - blondynka jezdem:)))
A kleks filozoficzny, to jak nic swietlana przyszlosc po przekreceniu sie przez te trybki - kosmos jak nic!
Mika w domu, ufff. Cala i zdrowa, drapki dla Tropika i ukłoony dla Arteńki - co z Kobieta!
Grazyna w gorach wraz z rodzinka wyczekuje na snieg.
Kalipso, zdrowka dla calej rodzinki i juz zadnych akcji szpitalnych.
Mnemo, dalas czadu! P. Alina i jej rodzina bedzie zachwycona.
Jak tylko bede miala dostep do internetu, to zagdakam do Was:)
Pada snieg!!! bialo i wyglada jak w ilustracjach basniowych, bialo. slicznie, juz wychodze do sklepu po sniadanko dla rodziny...Mika potwierdz ,ze jest slicznie!
OdpowiedzUsuńDzien dobry! moje wnuczki sa szczesliwe!
udało się więc śnieg przywołać, chociaż na chwilę :) musi być pięknie, Mika pewnie potwierdzi jak wróci z Tropikiem z kroplówki
UsuńUdalo sie udalo, Starsza wnuczka zaczyna lepic balwana!
UsuńAle fajnie Grażyna ,spełniło wam się już jedno bożonarodzeniowe marzenie :)))
UsuńDzień dobry wszystkim Kurkom :) jestem na bieżąco, ale niezalogowana zaglądałam
OdpowiedzUsuń