UWAGA!!! DODATEK NADZWYCZAJNY PRZED EPILOGIEM!!!
POMOC DLA PSÓW!!!
Dostałam wiadomość od mojej kuzynki z Warszawy o 10 psiakach koczujących na śmietnisku przy Wałach Zawadowskich w Warszawie. Są tam też szczeniaki... Próbują im pomagać dobre dusze i tutaj daję linka do informacji na Facebooku , tam są też zdjęcia psiaków. Suczka z małymi jest już w DT, ale jest bardzo chora i wymaga opieki i leczenia. Jedna z fundacji zgodziła się użyczyć konta na pomoc dla tych psiaków, też jest na FB.
Może ktoś by mógł wspomóc, albo dokarmiać te, które zostały na tym śmietnisku?? Albo cokolwiek??
Link: https://www.facebook.com/events/800874873307377/?pnref=story
E P I L O G
POMOC DLA PSÓW!!!
Dostałam wiadomość od mojej kuzynki z Warszawy o 10 psiakach koczujących na śmietnisku przy Wałach Zawadowskich w Warszawie. Są tam też szczeniaki... Próbują im pomagać dobre dusze i tutaj daję linka do informacji na Facebooku , tam są też zdjęcia psiaków. Suczka z małymi jest już w DT, ale jest bardzo chora i wymaga opieki i leczenia. Jedna z fundacji zgodziła się użyczyć konta na pomoc dla tych psiaków, też jest na FB.
Może ktoś by mógł wspomóc, albo dokarmiać te, które zostały na tym śmietnisku?? Albo cokolwiek??
Link: https://www.facebook.com/events/800874873307377/?pnref=story
E P I L O G
Następnego dnia w południe profesor
wraz z inspektorem B siedzieli u X w domu popijając herbatę z
sokiem malinowym.
„Co za dzień, inspektorze, co za
dzień...” - powiedział X.
„Tak, dużo się wydarzyło, to
fakt.” - przyznał B.
„A czy wszystko już wyjaśnione? „
- zapytał nieśmiało X - „Oczywiście, jeśli to tajemnica
śledztwa, to proszę nie mówić.” - zastrzegł od razu.
„Jaka tam tajemnica! - zaśmiał się
inspektor – Myśli pan, że w naszym miasteczku jakaś tajemnica
się uchowa? Chociaż nie, pułkownik miał sporo tajemnic...”
„Inspektorze, dlaczego właściwie
pani N zabiła pułkownika? Nie daje mi to spokoju...”
„Profesorze, jak nie wiadomo o co
chodzi, to chodzi o pieniądze... Zawsze o pieniądze...”
„Pecunia non olet... „ - powiedział
sentencjonalnie X.
„No właśnie, można dla nich nawet
zabić. Otóż pani N była w tarapatach finansowych, kawiarnia
wymagała inwestycji, trzeba było ją zmodernizować, pieniędzy na
opłacenie dodatkowego personelu nie było, a pani N zdrowie
zaczynało szwankować. Gdy pewnego dnia zaczęła coś nadmieniać o
sprzedaży kawiarni, pułkownik sam zaproponował jej pożyczkę.
Okazało się, że ma całkiem spore oszczędności, prawdopodobnie
te plotki o łapówkach w czasach jego pracy w wojsku miały w sobie
jakieś ziarno prawdy. W zamian chciał procentu od zysku z kawiarni
i zgodził się na odległy termin zwrotu pożyczki. W niedzielę,
kiedy był pan u niego na kartach, odebrał właśnie telefon od pani
N i umówił się na przekazanie gotówki. Niestety, zmienił
całkowicie zdanie na temat warunków spłaty. Stwierdził, że
sprawy się skomplikowały i zażądał bardzo wysokiego procentu.
Pani N wpadła w szał. Chwyciła mosiężny pogrzebacz i walnęła
nim M w głowę. Gdy stwierdziła, że M nie żyje, postanowiła
spalić zwłoki w piecu. Niedawno piec był remontowany, miał duże
palenisko rakietowe i chciała w ten sposób pozbyć się ciała. Nie
wiedziała jednak, że to nie takie proste...”
„Może oszczędzi mi pan szczegółów.
Już chyba wystarczy mi ta wiedza, którą posiadam...” - przerwał
mu słabym głosem profesor.
„Oczywiście, oczywiście, powiem
panu, że nawet na mnie to zrobiło wrażenie, chociaż to moja
praca.” rzekł inspektor.
Ciszę przerwał melodyjny dźwięk
komórki B.
„Tak, słucham. Aha, świetnie,
dziękuję za wiadomości. Zaraz jadę.”
:U odzyskał przytomność. Muszę
jechać do szpitala. Dziękuję za herbatę.”
„Inspektorze, czy mógłbym pojechać
z panem?? I tak chciałem się wybrać do niego do szpitala, biedak
chciał mi coś powiedzieć wczoraj i nie zdążył...” - poprosił
nieśmiało X.
„O. to ciekawe, opowie mi pan po
drodze, jedźmy.”
W czasie jazdy X opowiedział
inspektorowi o niedokończonej rozmowie z U w parku.
„Interesujące...” - powiedział B.
„Zapytam go o to...”
Gdy weszli do sali, w której leżał
U, podłączony do skomplikowanej aparatury, profesor nie wiedział,
czy dobrze trafili. Właściwie to nie poznał, pacjenta. U był
umyty, siwe, rozwichrzone włosy były zaczesane gładko do tyłu,
szpitalna biała koszula też nie była jego zwykłym strojem.
Jedynie nos i policzki zachowały swoją normalną jeżynowo-malinową
barwę. Głowę zdobił spory bandaż.
„Szanowanko, inspektorze...” -
wychrypiał U.
„Dobrze, dobrze, niech pan odpowiada
tylko na pytania.” - powiedział pospiesznie inspektor.
W tym momencie do sali zajrzał lekarz.
„Inspektorze, ale krótko, bardzo proszę, on musi mieć spokój.”
„Tak, oczywiście.” zgodził się
B.
„To ja poczekam na korytarzu.” -
wycofał się profesor.
Czekając na inspektora , przypominał
sobie rozmowę z U w parku. „Co on mógł wiedzieć o tej całej
sprawie? Wyraźnie go coś gnębiło... Biedny człowiek, może
gdybyśmy dokończyli tą rozmowę, to by nie leżał tu teraz z
rozbitą głową... Właściwie to porządny człowiek ,życie mu się
nie poukładało, ale tak to bywa... Ciekawi mnie ten jego sweterek
ze słonikiem, dlaczego on takie coś nosi? Może kiedyś mi
powie...”
Po jakichś 10 minutach inspektor
wyszedł z pokoju - „Już wszystko wiem, profesorze” -
powiedział z półuśmiechem. „On chce pana widzieć, niech pan
nie pyta o nic i go nie męczy, słaby jest.”
:Tak, tak, wiem.” powiedział
pospiesznie X.
„Witam profesorku, - „zachrypiał
U.
„Niech pan się nie męczy, inspektor
mi opowie co i jak – przerwał mu profesor.
„Wiem, wiem, ja ino żem chciał panu
podziękować, że mnie pan uratowałeś, jakby nie pan, toby mnie
już na tym świecie nie było...”
„Panie U, przecież każdy by tak
zrobił, to Odysowi trzeba podziękować, bo mnie tam zaprowadził...”
„Odys? Nie znam – zdziwił się
nieco U _ Co za jeden??”
„Odys, to imię kota pułkownika M,
zaopiekowałem się nim .” - wyjaśnił profesor. Nie była to pora
na opowieści z mitologii, choć profesorowi serce się krajało ,
jak pomyślał, że Odys został zdegradowany do kociego imienia...
„O, to muszę mu jakiego szczura
skombinować, jak stąd wyjde – uśmiechnął się słabo U,
demonstrując wyraźne braki w uzębieniu.
X aż się wzdrygnął, nie wyobrażał
sobie Odysa pożerającego jakiegokolwiek gryzonia a co dopiero
szczura...
„Dobrze, dobrze, trzymaj się pan
jakoś, zdrowia życzę.” - chciał zakończyć rozmowę profesor.
„Profesorku, z pana to porzundny
gość, dzięki, a jażem jeszcze to parasolkie panu podgrandził...”
„Panie U, nie ma o czym gadać, leż
pan, odpoczywaj i do zdrowia wracaj.”
„Ale, ale , profesorku, weź pan się
dowiedz, gdzie mój sweterek, ten ze słonikiem, wiesz pan, czy aby
nie wyrzucili cholery gdzie???” zdenerwował się U. Skrzywił się
lekko i dotknął bandaża na głowie „Boli , cholerstwo...”
„Nie wolno się panu denerwować,
obiecuję, że się dowiem co ze sweterkiem.” - przyrzekł X.
„Wróć się pan i powiedz, co?”
X obiecał solennie, że wróci i
wyszedł z sali.
Inspektor czekał na korytarzu,
popijając lurowatą kawę z automatu.
„No i jak tam?” - zagadnął.
„Muszę się dowiedzieć co z jego
sweterkiem, strasznie go to niepokoi i denerwuje.” - powiedział X.
„Dziwna sprawa z tym sweterkiem, nie?
Kto by w takim czymś chciał chodzić? „ zastanowił się B.
X poszedł poszukać pielęgniarek,
które przyjmowały U. Miał szczęście, jedna z nich jeszcze była
na oddziale, zastępując koleżankę.
„Przepraszam panią bardzo, czy pani
nie wie, co mogło się stać z ubraniem pana U? „ zapytał
nieśmiało profesor.
„Oj, było takie brudne i
pokrwawione, że kazali wyrzucić...”
„Wszystko???” - zdenerwował się
X.
„Prawie wszystko, taki miał śmieszny
sweterek ze słonikiem, pokrwawiony trochę, wypłukałam go i
powiesiłam w suszarni, bo on nawet jak był nieprzytomny to tak go
kurczowo trzymał, że pomyślałam, że przywiązany jest do
niego...” - powiedziała pielęgniarka. Była dość młoda, miała
miły uśmiech i, jak widać ludzkie odruchy jeszcze jej pozostały,
nie przytłumione rutyną.
„Niech się pani nie zmienia. Dobra z
pani dziewczyna...” - uśmiechnął się profesor.
„Eeee, co też pan mówi... „
zarumieniła się, ale widać było, że słowa X sprawiły jej
przyjemność.
„On właśnie o niego pytał,
chciałbym mu go zanieść. „ powiedział profesor.
Pielęgniarka przyniosła jeszcze
wilgotny sweterek. „Tylko niech go pan nie zostawia w sali, tam nie
wolno.” - ostrzegła.
„Dobrze, pokażę mu tylko i wezmę
do domu.” obiecał X.
Gdy wszedł do sali, U otworzył oczy .
„No, co ze sweterkiem??? - zapytał
nerwowo.
„Mam, mam, spokojnie, ale resztę
niestety wyrzucili...” - powiedział niepewnie profesor.
„Inne, to ja wiesz pan gdzie mam!! O
sweterek ino się mnie rozchodziło!” - U wziął delikatnie
sweterek do ręki i przytulił do swojej twarzy. - Całe szczęście,
że się uchował...” - wyszeptał.
„Panie U, ale ja go tu panu nie mogę
zostawić, nie pozwalają, jak znajdą to wyrzucą. Mogę go panu
wziąć do domu na przechowanie, jak się pan zgodzi.” -
zaproponował X.
Na twarzy U widać było duży wysiłek
myślowy. - „No dobra, ufam panu, strzeż go pan, jak skarbu
jakiego. Zara się zgłosze, jak stąd wyleze.”
„Ma pan jak w banku.” - powiedział
X.
„Eeee, wiesz pan jak to te banki
teraz, bankrutujo, ludzi okradajo... Mnie tam pana słowo
wystarczy...”
„Panie U, a, przepraszam, że pytam,
czemu ten sweterek taki dla pana ważny?” - zapytał nieśmiało
profesor.
„O, to długa historia, Taka wiesz
pan, sętymętalna bardziej... Kiedyś panu opowiem...” U zamknął
oczy i zapadł w drzemkę, a profesor po cichu wyszedł z pokoju,
dzierżąc sweterek w ręku.
„O, widzę, że sweterek się
znalazł?” - uśmiechnął się inspektor.
Ano tak, biorę go na przechowanie.”
odpowiedział X.
Inspektor po drodze opowiedział X,
czego się dowiedział od U. Otóż podczas spotkania z X w parku, U
chciał opowiedzieć o rozmowie, którą podsłuchał przypadkiem,
kradnąc pościel ze sznura u Tyrolki. Okno w domu pułkownika było
uchylone, a on kłócił się z kimś przez telefon. U dosłyszał
tylko” Czego ty ode mnie chcesz!! Ta sprawa dawno zamknięta, swoje
dostałeś!! Szantażu ci się zachciewa??? A pamiętaj, że ja też
coś na ciebie mam, nie zapominaj o tym, ty gnido!” U struchlał i
schował się między prześcieradłami, po czym wymknął się cicho
z podwórza.
„Ta rozmowa to mogła być
bezpośrednia przyczyna zmiany decyzji pułkownika co do pożyczki
udzielonej pani N. Mógł potrzebować pieniędzy dla szantażysty. „
- powiedział inspektor.
„A dlaczego U dostał w głowę?” -
zapytał profesor.
„U poszedł pomyszkować w śmietniku
pani N, zobaczył światło w suterenie i podkradł się do okienka.
Zobaczył panią N wpychającą coś do pieca, nie bardzo się
chciało zmieścić i przerażony U zobaczył, że była to ludzka
ręka... Nie wytrzymał i wrzasnął głośno ze strachu. Chciał
uciekać, ale potknął się o stertę skrzynek i przewrócił. Pani
N wypadła z suteryny z pogrzebaczem w ręku i zadała leżącemu
cios w głowę. Na drugi cios nie miała czasu, gdyż na podwórko
wpadł Odys i usłyszała pana krzyki, schowała się więc szybko w
suterynie. Resztę pan już wie. Można więc powiedzieć, że
faktycznie U zawdzięcza życie panu i Odysowi.” - uśmiechnął
się inspektor.
„Taaak, obiecał Odysowi tłustego
szczura w podziękowaniu. Mam nadzieję, że się rozmyśli...”
„Profesorze, a co z tym sweterkiem?
Czemu on dla U taki ważny?” - zapytał B.
„Nie wiem, ponoć jakaś sprawa
sentymentalna... Powiedział, że mi kiedyś opowie.” -
odpowiedział X.
„No, no, kto by pomyślał, że nasz
U taki romansowy... Jak to nigdy nie wiadomo, co w człowieku
siedzi...”
„Inspektorze, może skosztowałby pan
mojej tegorocznej nalewki z czarnej porzeczki? Zapraszam serdecznie.”
- Profesor nie lubił sam kosztować nalewki, a miał na to wielką
ochotę.
„Chętnie profesorze, ale wieczorem
wpadnę, samochód musiałbym zostawiać...” - powiedział z pewnym
żalem inspektor.
„No cóż, poczekam więc do
wieczora... Do zobaczenia.” pożegnał się X.
Gdy wszedł do domu, powitał go Odys,
łasząc się do jego nóg. „Witaj kotku, zasłużyłeś na coś
dobrego, człowieka ocaliłeś... Ale twój pan już nie wróci,
wiesz o tym, prawda?”
„Miauuu” - odpowiedział przeciągle
kot
„Myślę, że będzie nam razem
dobrze... A wiesz, że U chce ci ofiarować gryzonia w podzięce za
uratowanie życia?”
Odys parsknął z oburzeniem i poszedł
prosto do miseczki w kuchni. „Jak można mnie, doświadczonemu i
szlachetnemu kotu śledczemu ofiarować coś tak trywialnego??? Oj,
ludzie , ludzie...” pomyślał kot z politowaniem.
K O N I E C
Huuuurrrrra, piersza !... lece czytać :)))
OdpowiedzUsuńdruga
OdpowiedzUsuńJa już przeczytałam więc to ja chyba byłam pierwsza ;)))
OdpowiedzUsuńTo ja druga. Cześć Marija!
OdpowiedzUsuńMika, pięknie, ale co z tym słoniem???
Cześć Hana :))) No mus dalszy ciąg będzie :))))
UsuńNo przecież chciałyście, żeby U był bohaterem jakiejś późniejszej opowiesci, to sobie furtkę zrobiłam:))
UsuńA, to co innego, to już nic nie mówię.
UsuńTeż nie lubię jak ktoś zmienia zdanie w ostatniej chwili ;)
OdpowiedzUsuńMika,kto szantażował pułkownika?
Ba...
UsuńBa..ba?
UsuńWiem,Tyrolka :)
Rodzaju męskiego szantażysta był.
UsuńMoże tyrolka jest transseksualistą ?
UsuńNo Mika więc ta niesympatyczna pani N , też była ofiarą poniekąd ;)
OdpowiedzUsuńIntryga fajnie rozwikłana ,a różowy sweterek zapowiada ciąg dalszy i tego siem trzymajmy :))))
A pan M okazał się szują ,chyba mu się należało :))))
Też m się tak zdaje Marija, M świetlaną postacią nie był...
UsuńSzkoda, że takie krótkie, bo czyta się cudnie :) No, to się zasadzamy na ciąg dalszy. Historia sweterka ze słonikiem bardzo, ale to bardzo mię interesuje !
OdpowiedzUsuńMikuś, Hanuś ma Galerię swoich prac, a Ty zrób zakładkę Moja literatura
Jest zakładka z całą historią pana X:))
UsuńMika swoim opisem trochę rozwiała domniemaną seksowność pana U ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ,wygląda ,że on jednak mało apetyczny ;))) Ten jerzynowo -malinowy nos ,brak uzębienia ;))
UsuńMika moze jednak ma na facjacie oznaki świetnej przeszłości :))))
Albo ciało pod słonikiem prężne kryje,hrehrehre
UsuńAle brelanta w pępku nima.
UsuńTrochę zawiedziona jestem i Viki pewnie też...
Usuńrucianka:DDDD
Usuńty maupo:PPPP
dobrze mnie znasz hahahaha
tak, mnie też ten malinowy nos oraz braki w uzębieniu zmroziły, ale od czego jest medycyna estetyczna ? :P
hehe, ja wiedziałam że tak będzie -cytat z Grzegorza Halamy :)
Usuń:DDD
UsuńBrak brelanta też mnie zawiódł! Brelant w pępku byłby seksi!
Usuńno może ona ma i mało tych zembuff, ale te które pozostały są złote i z brylantami ?
UsuńI brelanty za paznokciami...
UsuńPod tą aplikacją słonika musi być coś zaszyte....tylko, co???? Pukiel włosów młodzieńczej ukochanej U? Albo tasiemki z rączki jego synka, o którym wieść zagineły???? No właśnie, kto szantażował pułkownika????
OdpowiedzUsuńBrelant z pempucha przecież ;)))
UsuńWymacali by w szpitalu......
UsuńMnemo, akurat! W szpitalu to Ci nożyczki mogo zaszyć, a nie znaleźć cokolwiek! Nawet brelant! Poza tym taki był utytłany, że nie zauważyli.
UsuńAle brelant byl w trombie slonia zaszyty.
UsuńTo dwa brelanty były?
UsuńDwie dziury wąchalne w trombie,to i dwa brelanty mogą być.
UsuńA co żałować biednemu U.
No ale co wy, przecież to nie naszyta aplikacja była, tylko normalnie wrabiany wzorek!
UsuńWe wzorek też można.
UsuńMika, ty se przemyśl co mówisz, bo jeszcze trochę nic się nie da wykrzesać z tego słonika;P
UsuńMożna zacerować coś w sweterku przecież.
Usuńa może po lewej stronie coś doszyte???
Usuńa może to bezcenny sweterek Picassa, albo Salvadore Dalego {? },
Sweterek ze złotą nitką.
UsuńAle macie pomysły:)))
UsuńPacz Mika, mus kontynuować:))))
OdpowiedzUsuńNiedosyt został, niedosyt!
OdpowiedzUsuńHa! I tak ma być, inaczej byście powiedziały, że nuuuudy!
UsuńRucianka - ja tam nie wiem, moze jak wyjdzie i sie zapusci to znowu bedzie pociagajacy :P
OdpowiedzUsuńPulkownic nie byl az tak czysty jak pierd aniola za przeproszeniem, to pewnie mu sie jakas kara nalezala.... tu lapowki, tu zmiana zdania, tu szantazyk, kotku bedzie dobrze u profesora...mam nadzieje, z ebedzie chodzil z profesorem do parku, gdzie w cieniu platanow bedzie profesor (ale moze i kot..) gral w szachy z panem U..... i czekam na dalsze opowiesci!!! nie wykrecisz sie, Mika, a piszesz zachwycajaco!!!!
Mówisz że jak się trochę przybrudzi to będzie lepiej?
UsuńMoże go powinien ktoś pocałować i odmienić w królewicza.Z kobiet znamy tylko panią N a ona już go ucałowała pogrzebaczem,pozostaje młoda pielęgniarka o dobrym serduszku.Niech się ulituje i zmusi.W końcu uprała mu ten wonny sweterek. Nie wiadomo co gorsze.
Jeszcze Tyrolka jest! Niech całuje!
UsuńZapomniałam,mignął tylko jej kapelusz.
UsuńZa to podwędzone pranie,to raczej bardziej przetrzebi mu to niekompletne uzębienie
Nie, Rucianko, Tyrolka chyba nie wie, że to on był.
UsuńNo zapomniałyście o wścibskiej sąsiadce z początku opowiadania:))
UsuńOpakowana, pławię się w twoich komplimentach:)))
Plaw sie, kobito, plaw!
UsuńTyrolka nie mierdzi z letka, bo nic o niej nie wiemy, U jej unika, a piesek ciagnie!
niemniej jednak nie widze zadnych amatorek caluskow. nawet jak U jest przeprany i wysuszony...
Może pocałuje go wścibska sąsiadka,z ciekawości.
Usuńa on się rapobuchę w Za Jej Drzwiami zamieni ;P
Usuńto znaczy tej somsiadki, nie Gosi ;P
To ubek był! Albo i folksdojcz! Tfu!
OdpowiedzUsuńZ mafią współpracował pewnie.
UsuńRucianko, na bank - a niby skąd ma kasę? Za (nie)naganną służbę przy wojskowości? Ciekawe przy jakiej, hrehrehre?
UsuńOdysa użyczał odpłatnie jako reproduktora,bo to zły meszczyzna był...
UsuńŚwietnie się czyta. Masz talent pisarski Mika. Słonikowy niedosyt też mam, ale gdybać i snuć domysłów mi się nie chce, W takich przypadkach wolę zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńMiło mi Ewuś, że tak uważasz:))
UsuńMika,chodź i powiedz że będzie ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPowiedziałam powyżej:)))
Usuńgeneralnie większa część Epilogu mówi o naszym umiłowanym sweterku ze słonikiem, oznacza to ewidentnie, że będzie on kluczowym elementem kolejnych przygód naszych bohaterów :)
OdpowiedzUsuńz drugiej strony, to nasza biedna Mika chyba ze strachu przed mobingiem z naszej strony tyle miejsca mu poświęciła, bo byśmy jej żyć nie dały ;P
Mika, rzucaj fabrykę i pisz, masz talent dziewczyno :***
Wiedziałam, że to wasz ulubieniec, żeby nie powiedzieć faworyt:))Viki, fabryka dawno rzucona, ja nader slow life prowadzę:))
UsuńDziękuję uprzejmie za zachęte, ale kto by to chciał czytać, teraz wszyscy piszą a mało kto czyta:))
fakt, teraz każdy pisze, ale nie każdy powinien, bo nie potrafi lub nie ma o czym ;P
Usuńale ludzie czytajo, oj czytajo i kasę wydajo
ja dzisiaj właśnie pojszłam do Empiku i poszłam z torbami :/
ale z drugiej strony cieszę się, bo już Amelcię zaraziłam czytaniem
A Amelcia w jakim wieku?
UsuńMikuś, wpadaj do mnie, to będziesz wiedziec ;P
Usuńno ale powiem Ci w drodze wyjontku , że w ubiegłą sobotę skończyła 10 lat :)
ale ja mam jeszcze Piękniczną studiująca architekturę i syna, który zawalił psychologię, ale ma zamiar na nią wrócić w przyszłym roku
Jeszcze epilogu nie czytalam, bo Ewuni szukam. Ewa lec do Irenki, bo wygralas ceramike slicznom!
OdpowiedzUsuńKasiu, dzięki :) Zupełnie zapomniałam, że to już :) I zobacz, jaką mam fajną niespodziankę :) Dzięki, że mi przypomniałaś :)
UsuńHana,nie korci Cię żeby zilustrować powieść Miki?
OdpowiedzUsuńPana U tak pięknie odmalowałaś że hej :)
Jestem za, ale zastrzegam sobie prawo do korekty wizerunków:)))
UsuńMika, nie ufasz mi? hrehrehre?
UsuńJakoś tak nie do końca:))
UsuńOjacie, a ja myślałam, że jesteś mojom pszyjaciółkom:(((
UsuńMika, nie drocz się:)
UsuńJestem pszyjaciółkom nieodwołalnie, ale strzeżonego...
UsuńMikuś dla kurażu czasem trzeba udać, że się fochnie :)
UsuńPrzeczytalam z ukontentowaniem wielkim;)
OdpowiedzUsuńMika zgrabnie to zakonczylas.
Do U. atencja palam i tak sobie mysle, ze sweterek to dzieciecia jego byl. Zona, byla zona, puscila go z torbami, zabrawszy potomka, jeno sweterek , co pod lozkie lezal, ostal mu sie na pamiatke.
Cieszę się Kasia, żeś ukontentowana.
UsuńCiekawa koncepcja sweterka, no, no...
Rucianko, U jest wyrazisty, to było łatwe. A te subtelności profesora, to ja nie wiem. Chyba że Mika wprowadzi jakiś krwisty szwarc charakter?
OdpowiedzUsuńZawsze możesz sportretować Odysa:)))
UsuńNo a pani N z pogrzebaczem? To nie krwisty charakter?
UsuńTyrolkę widzę już oczami wyobraźni.
Mika opisze,Ty namalujesz. uładzi Marija a my książkę kupimy :)
Ostatecznie pani N. obleci.
UsuńNooo, przeczytalam! I z podziwu wyjsc nie mogie dla talentow Twoich kryminalno-literackich. A poniewaz zdolalas ich dowiesc, dla mnie znaczy to jedno: umiesz pisac kryminaly! Ergo - czekam niecierpliwie juz Ty wiesz na co. :)))
OdpowiedzUsuńPanterko, wyjdź z tego podziwu, bo to niezdrowo tak. Jasny piorun, wiem, na co czekasz, ale cholerka, czy ja zdążę???? Wiesz, że mam teraz tylko tydzień na załatwienie spraw przedświątecznych i zakup prezentów i na przygotowanie się do szpitala na 16-ego?... Ale będę się starać, tylko przypomnij mi jaka objętość ma być??
UsuńWiecie że mam bardzo fajny całkiem własny pogrzebacz ? Zgrabną siekierkę też posiadam i piłę elektryczną którą ogromnie lubię.
OdpowiedzUsuń:DDDD
UsuńTo zaopatrzona jesteś wszechstronnie:))))
UsuńLubię kobiece gadżety.
Usuń:DDDD
Usuńa ja taka niemodna, ino wałek mam buuuu
Rucianka, rozumiem, że gadżety noszone som oczywiście w torebusi !
UsuńViki, napisz list do Mikołaja:)
Usuńmiajam Ci ja ten wielgi topor we Walii, co wozilam w samochodzie. a jak synus byl maly i mieszkalismy na brzegu miasta niewielkiego i na spacer chodzilam wedle pola, lak i pastwisk, dochodzilam do lasku a tam sie tyle drewna marnowalao, ze w wozku wozilamm mniejsza siekierke i drewno zbieralam. Naprawde. az ktos mi powiedzial, ze siekiera za bardzo wystaje i policja moze mnie do ciurmy wrzucic za przechadzanie sie z bronia!! znaczy z przedmiotem, ktorym mozna krzywde zrobic...no przecie nie chodzilam miedzy ludzi!!!
UsuńOpakowana :))))))))))))))) widzę tę siekierę wystającą z dziecięcego wózka, znad główeczki synkowej :))))) mamusia na spacerze z dzieciątkiem !... no po prostu, jak pracować, jak rechoczę jak wariatka... i głupawki dostałam ... majom widok te z boku !
Usuń:)))))))))))))) siekiera za bardzo wystaje :)))))))))))
Usuńłzy się leją :))))))))))))))))))))
UsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa:)))))))))))))))))))))))))))))))))))
Usuń:DDDDDDDD
Usuńdora, ale ja nawet pieca nie mam, to nijak się wytłumaczyć bym mogła z tej nagłej miłości do pogrzebacza czy siekierki :)
UsuńRucianko, to spoko możesz rozkawałkowywać niegodziwe zwłoki. A masz piec z rakietowym paleniskiem?
OdpowiedzUsuńMam piec i mam rakiety do badmintona,mogą być?
UsuńRucianko, może być! Tylko najpierw dokonaj oględzin pempuszka, żeby brelanta nie zlikwidowała:)
UsuńMam wątpliwość w sprawie rakiet do badmigtona. W piecu mogo się nie sprawdzić.
UsuńBrelantu to się nic chyba nie stanie,tylko trzeba przeczochrać pazureurami popiół potem.
UsuńRucianka, spoko, brelant lubi ciepło, ale czochranie popiołu pazureirami to ja wymiękam. Wiesz, jak to pod pazureiry włazi?
UsuńHrehrehre...
UsuńAle teraz to se pomyślałam, że morderczyni letkomyślnie postompiła. Teraz z popiołów ludzkich wew Szwajcarii robiom brelanty. A ona te popioły tak wygarnęła do śmieci na zatracenie.
Usuńmoze o Szwajcarii nie slyszala....
UsuńPrzeczytałam jednym tchem! Drugim tchem czytałam komentarze. Teraz brak mi tchu! Mika, uwielbiam U. Z brelantem czy bez to postać godna opisania! Pisz, pisz, pisz:))))
OdpowiedzUsuńUważaj, żeby cię nie zatchło:)) Zakładamy fanklub pana U???
Usuń:) Jestem za:)
UsuńKoniecznie! Jam pierszom fankom!
Usuńkalipso, hola hola, Ty tu se nie uzurpuj pierwszeństwa, a my z ruciankom to kto ? kiełbasa ???
UsuńDobra, posunę siem:)))
Usuńjestem W! nie tylko za.
UsuńDzień taki sobie nijaki ,ale niech bedzie dobry :)))
UsuńJa mam panów U w koło na pęczki .Nawet na mojej klatce schodowej jakis by siem znalazł . Jak jesteście takie chętne to przyjeżdżajcie . Tylko ,ze po swietach hehehehehe . Może być karnawał we Wrocławiu z podobnopodobnymi panami U ;)))
Maria, a oni będą umyci? Bo U już czysty i może nawet ma brelant:))))
UsuńMnie się podoba profesor X. Z kotem się dogadał, wiek stosowny, zrównoważony i w sam raz. Mam nadzieję, że nie kryje ponurych tajemnic z młodości. Może razem z Odysem będą zagadki kryminalne rozwiązywać.
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia relacja profesora i inspektora.
UsuńNauczyciel i uczeń,relacje sympatyczne ale z dystansem.
Ewa2, nada się:))) I oczytany...
UsuńI na U się nie pogniewał, sweterek mu przechował, mam nadzieję, że nie zapomniał go do końca wysuszyć.
UsuńKot go trochę rozrusza, będą stanowić świetną parę.
Poniekąd zbieżne z moją koncepcją:)))
UsuńLudzkie chłopisko...
UsuńTo istotna uwaga,bo będzie czuć go pawiem,jak zatęchnie.
UsuńRucianka, ty to masz dowcip:) Coraz bardziej mnie zachwycasz:)))
Usuńtaki raczej niszowy ;)
UsuńMika zrób coś z tym sweterkiem, może Sen Pana U w szpitalu. Może pod słoniem była gotówka, wyprana przez pielegniarkę hrehrehre. No cosik jakby niedosyt czuję a poczytałabym jeszcze.
OdpowiedzUsuńZnowu idę wcześniej na grzędę sypialnianą, bo mnie te 3 antybiotyki + jakieś tam enzymy okrutnie osłabiają.
Dobranos kurki
Mika rozwiązało sie?
Bacha, 3 antybiotyki ??
UsuńDokadnie tak, trzy rozne antybiotyki . Cos tam u mnie znalezli i kazdy jest pewnym sensie na co innego. I to dostaję w konskich dawkach, wiekszych niz zalecane. O diagnozie nie wspomniano mi (to jest Szwecja, jak nien poprosisz to nie dostaniesz) tylko o przyczynie, ale nie chce się o tym rozpisywac, muszę przeżyc te dwa tygodnie, rezultaty sprawdzę w Krakowie. Pan, który mi wydawał leki w aptece popatrzył na mnie dziwnie i zapytał o boy co pani jest? Ja też byłam lekko zszokowana, ale mam to tej lekarki zaufanie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie bierz dobre bakterie,zapisali?
UsuńBacha, zdrowiej nam szybko! Dobrej nocki :)
UsuńNo właśnie. koniecznie bierz osłonowo te dobre bakterie! Trzymaj się ciepło.
UsuńBacha, a co się miało rozwiązać??? Jakoś nie kojarzę...
Kurna spac nie moge, oslonowe przepisali w duzej ilosci. Mika wysle jutro @.
UsuńBacha - zdrowiej!! z temi antybiotykami to tego, od razu zacznij jogurt naturalny konsumowac, coby Cie te antyb. nie wyjalowily dokumentnie! wazne to. poza tym jiogurt zywy naturalny (oraz zywy ananas) dobrze robio na organis w ogole jak sie bierze lekarstwa dlugo. kuracja pare dni intensywnie albo dlugofalowo mniej.
UsuńBacha, żyjesz ? Jak tam dzisiaj ?
UsuńSzkoda Miko,że już koniec,tak fajnie się czytało:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dostarczyłam trochę rozrywki:)))
UsuńTo jeszcze nie koniec:)))
UsuńMiko, proszę w wolnych chwilach już myśleć nad dalszym losem pana U:)
OdpowiedzUsuńo jesteś :)
UsuńO, fajnie, że masz dostęp do komputera. Tak szybko to to nie będzie:))
UsuńPadam Kurki. Chyba mnie zaczadziło na tym jarmarku, bo oczy pieką i w gardle drapie. Idę spać, jutro skoro świt (a właściwie jeszcze ciemną nocą) muszę się pozbierać.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy, niech Wam się proroczo wyśnią losy sweterka pana U.
Dobrej nocy Ewuś, może przepłucz czymś to gardło?
UsuńNaleweczką z czarnej porzeczki ? :)
UsuńTylko nie z czarnej!
Usuńdlaczego tylko nie z czarnej?
Usuńno właśnie, dlaczego ?
UsuńJakby nie wiedziały, że czarna to jest polewka! Poza tym na gardło z sadzą w środku jeszcze czarnego dokładać?
UsuńDobranoc Ewa. Maskę musisz nosić, jak w Japonii...
OdpowiedzUsuńDziewczynki, ja też zmykam. Chorym Kurom życzę zdrowia, wszystkim dobrej nocy:)))
OdpowiedzUsuńObśmiałam się tu dzisiaj, że hej:)))
To i ja idę na spoczynek, właśnie gości pożegnałam, gęba mi się już ziewaniem rozdziera. Dobranej nocki:))
UsuńNiech ci się U w sweterku przyśni:)))
UsuńAle szkoda, że po łikendzie........
UsuńCzołem Kurniku!
OdpowiedzUsuńA co to dzisiaj tak wcześnie zamykamy???
Usuńi ja zmykam, z żalem głebokim, ale się nie rozerwe jak rapobucha;P
Usuńogladam Domino, zaglądam tu i książka na kolanach
kocham Was Kurencje :***
Wszystkie :)))
We love you too...
UsuńI ja! Mocno:))))
Usuńkochane, moje :****
UsuńI Grażyny nie było...
OdpowiedzUsuńDzie wcześnie, jak wcześnie? Cały dzień Cię nie było, to Ci wcześnie!
OdpowiedzUsuńno chyba, że tu się ma zaraz Prolog pojawić ... ;:)))
UsuńProlog do powieści o panu U. pt. Dzieje różowego słonika...
UsuńNie liczcie na to, że to szybko będzie...
UsuńI Ewa przeczytała epilog i zniknęła. Ciekawe...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wyszła po angielsku:))
UsuńAlbo tak się przeraziła, że padua:)
UsuńZarobione dziś Kury... Dobranoc po raz drugi:)))
OdpowiedzUsuńLinka do mikołajów ci dałam u ciebie:)
UsuńWidziałam:)
UsuńDobranoc po raz trzeci:) Już teraz naprawdę, choć spać mi się odechciało:)
Dobranoc
UsuńJa już też dobranoc, na oczy już nie widzę...
UsuńTo ja dziś znów gaszę ! Dobranoc... aleście fajnie nagdakały :))) pochichrałam, i jak ja teraz zasnę .
OdpowiedzUsuńNormalnie Ewa, zmuś się.
UsuńI co tu napisać? Cd nastąpić musi. Kury śpią a mnie się coś odechciało. Pa, do jutra.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj Agniecha! Dzień dobry! Chociaż zasadniczo jest fstrentny meteorologicznie:(
OdpowiedzUsuńTak jakby monochromatycznie szarawy... A ja na dwór muszę, róże ciągle nie ogacone. I inne takie drobiazgi... Trzeba się będzie ubrać ciepło.
UsuńDzien dobry, jezdem, wczoraj mnie nie bylo, bo bylam w goscinie u mojej kolezanki co to nie widzialam 16 lat a teraz nadrabiamy zaleglosci i ciagle nadrobic nie mozemy. W czasie tych 16 lat z osoby , ktora nie umiala jajecznicy usmazyc jest wspaniala znawczynia kucharzenia wiec wieczorem wrocilam przejedzona i niezdolna do jakichkolwiek przemyslen i analiz kryminalnych. Teraz staram sie przebrnac przez gaszcz komentarzy i idzie mi to mozolnie ale idzie.
OdpowiedzUsuńMika jestes moja ukochana pisarka kryminalna! i jak dobrze ,ze zostawilas furtke na dalsze przygody z U i pulkownikiem....zaczynam darzyc miloscia tego drugiego i bede miala problemy z Ewa2. Zaintygowal mnie piec z paleniskiem rakietowym i polecialam do googla by sie wywiedziec co to jest...
a teraz koncze, bo mi blyka laptop ze soe wyladowuje...wstaje z loza ,
Dziendobry!
Czuję się zaszczycona, tą ulubioną będąc:)) Piec rakietowy to wiesz, tak sobie dopasowałam, bo mi się nazwa podobała, aczkolwiek pewności nie mam, czy pułkownik by się tam zmieścił, trzeba by go chyba było na części podzielić...
UsuńDziędobry Kurniku!
OdpowiedzUsuńJa z rana tylko obecna nieubrana. Zara sie trza zbierac leciec do pielegniarki od cukru od cisnienia i od czegos tam, a choresterroru, wracam, biere walizy i do London twon po dziecko, do tesciowej, na pogrzeb, do tesciowej i dodom w sierode. Biore sprzent czyli bede czytac, ale jak nie na biezaco to czy ja beidna dam rade przedrzec sie przez gonszcze?
no to lece sie ubrac.
Witam Kurki :*
Usuńopakowana, ja też mam tyle na głowie, że nie ogarniam i z tej niemocy zaraz się okaże, że nic nie zrobię:/
ech, ten fstrętny Matrix
na zewnątrz szaro mgliście, dobrze, że tu kolorowo :)
Trzymaj się Opakowana,mam nadzieję że kiedyś opowiesz nam o Wujku.
UsuńNo właśnie Ruciankę popieram i też czekam na opowieść o Wujku.
UsuńWracaj szybko bo nie strzymam !
UsuńCześć Dziewczyny,komp mi fika.
OdpowiedzUsuńKoteczka w lepszej formie tfu tfu i stepować po klawiaturze znowu zaczęła.
Stepować po klawiaturze? Nawet wiem, co to znaczy:)))
Usuńz tem stepowaniem to uważać trzeba. Jak się moja raz przeleciała po klawiszkach, to informatyk ze trzy dni szukał co wcisła, i jakiej kombinacji dokonała :)
UsuńMam tak prawie codziennie,wspaniale sobie radzą z kompem.
UsuńCzasami nawet gadają przez gg.
Kurki, trochę mi tak głupio, że ja tu do Was gdaczę, a u mnie zamknięte :/ Nie przed Wami, kochane Kurki :) Miałam poważne powody, by zahasłować bloga prawie dwa lata temu. Kiedyś był to bardzo "ruchliwy" blog;) więc była to dla mnie trudna decyzja. Po zamknięciu bloga wszystko się uciszyło, zostało wiele mi życzliwych osób, zmieniłam formułę bloga, dużo było żartów, więc podtytuł bloga brzmi Fariatkofo - nazwa mówi sama za siebie. Ostatnio los mnie nie oszczędzał i trochę rzadziej piszę, ale jeśli któraś z Kur chciałaby mnie czasem odwiedzić, to serdecznie zapraszam. Wystarczy napisać na vikiblog@vp.pl, a chętnie dam kluczyk :)
OdpowiedzUsuńviki, ja wszystko wiem ! Gdacz gdacz, mię na przykład tam Twoje gdakanie nie pszeszkadza, wręcz naprzeciwnie :)
Usuńuff, a już myślałam, że masz mnie dość ;P
UsuńOj, Viki:)))) Kury wyrozumiałe som, a Ewa bardzo przyjazna:))) Twoja gdakanie to czysta przyjemność i cieszę się, że mam kluczyk:)))
UsuńDziędobry ! U nas glizdowato, i ślisko. Napadało białego troche.
OdpowiedzUsuńHej, Ewa:) I u nas tak paskudnie. Glizdowato, ślimakowato i smarkato. Dobrze, że świeta tuż tuż... Jak to mało czasu zostało...
UsuńU mnie też pada białe, takie mokrawe...
UsuńViki, vp.pl czy wp.pl?
OdpowiedzUsuńvp.pl przez V jak viki;)
Usuńale Ty już masz kluczyk, a nawet używasz ;P
Dziewczyny drogie, spójrzcie proszę na Dodatek Nadzwyczajny, który umieściłam przed chwilą w poście przed Epilogiem, sprawa ważna i psia...
OdpowiedzUsuńWidziałam, przeczytałam:(((
UsuńNie jestem w stanie dokarmiać.To daleko ode mnie,zwłaszcza że dysponuję tylko napędem własnym.
UsuńFinansowo jestem pod kreską.
Próbuję namierzyć kotkę z kociętami.
Widziałam ja ostatnio z wielkim brzuchem i zwiała mi.Jak o nich myślę że zamarzają gdzieś ,to ryczeć mi się chce.
W przygotowanej budce nikogo nie ma.
Na dzień dobry trochę późno, ale jak wstaję skoro świt to już do kompa nie podchodzę. Zaczadzenie przeszło, deszcz pada to pewnie trochę pyłu spłukał. Doczytałam resztę po wczorajszym i dzisiejsze gdakanie. Nie jestem pewna czy w maseczce chciałabym chodzić, ale przepłukanie gardła smorodinówką to dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńMiłej reszty dnia Kurkom życzę, Grażynka niech się nie obawia problemów, ja zgodna jestem i o względy pana X nie będziemy kruszyć kopii.