Kochane Kury Zrzeszone, Niezrzeszone i Te, Które Za Chwilę się Zrzeszą (jak na przykład Barbara, która zrzeszyła się tak skutecznie, że aż!)
Aktualizacja!Gucio bez problemów pojechał dzisiaj z miłym, nowym panem do nowego domu i nowej żony. Niech pociechą będzie zdjęcie Zuzi - od dzisiaj towarzyszki Gucia i zdjęcie przestrzeni do biegania wokół domu:
Zuzia |
Nie chciałabym zapeszyć, ale jest nieźle! Wczoraj rwałyśmy pióra z żałości nad niewiadomym losem zwierząt Mamalinki i jej samej, a dzisiaj ronimy łzy wzruszenia. Jeśli nic po drodze się nie zdarzy (tfu! tfu! tfu!), wszystkie kociaki po 20 września pojadą do Barbary, gdzie zamieszkają w domu z ogromnym ogrodem (widziałam zdjęcia!). Po prostu koci raj, gdzie dwa koty Barbary wylegują się na tarasowych fotelach i na poduchach w niebieski rzucik!
Inkwizycja ma przed sobą wyzwanie: trzeba przekonać Padre, który w podróży, że Aura jest cudem przysłanym przez los specjalnie dla nich (wiem i czuję, że tak jest, i że Aura jest im przeznaczona).
Może łapówkarska lista będzie w tym pomocna? Jest ona bardzo smakowita. A więc:
Orka - litr nalewki orzechówki, dereniówki, kawowo-pomarańczowej - opcjonalnie
Ja (Hana) - pastel - do wyboru
JolkaM. - konfitura poziomkowa, lub czereśniowa z rumem i kardamonem (ludzie!!!) - do wyboru
Lidka - powidła śliwkowe, lub mus jabłkowy - do wyboru
Mika - dżem morelowy z cynamonem i truskawkowy
Ewa - naleweczka, lub gruszki w czerwonym winie - do wyboru
Kalipso - laurka
Mamalinka - Tadeusz z haremem zielononóżek
Ksan - konfitury malinowe
CzeKo - 0,7l cytrynóweczki
Orszulka - torcik zielony z truskafkom
Opakowana - marmelada z gorzkich (?) pomarańczy (mam, ale jeszcze nie otworzyłam!)
Elżbieta na J. - dżem z czarnej porzeczki, papryka w zalewie słodko-kwaśnej - do wyboru
Jeśli wszystko się uda, musimy jeszcze "tylko" znaleźć dom dla ślicznotki Belli o Lśniącej Sierści. Nie mam wątpliwości, że damy radę!
Może dzięki temu Mamalinka i dzieci będą szukać swojego miejsca w życiu z nieco lżejszym sercem.
Bardzo Wam dziękuję, tak bardzo, że nie wiem, jak to wyrazić, a nie chcę, aby to wypadło płasko i banalnie. Nigdy, przenigdy nie sądziłam, że Kurnik stanie się tym, czym się stał, że zgromadzi takie BABY! To się dzieje dzięki Wam przecież!
Póki co, żeby nie zapeszyć, zostawiam informacje o zwierzakach Mamalinki i nadal szukamy domu dla Belli. I tutaj apel do Krakowa i okolic! Halo Kraków! Halo okolice! Barbara mogłaby za jednym transportem (koty) przywieźć do Krakowa i Bellę!
***
Na skutek życiowych zawirowań Ola Mamalinka jest zmuszona zlikwidować swoje gospodarstwo i szukać szczęścia i chleba gdzieś w świecie. Nie poddała się bez walki, już rok temu taka groźba nad nią zawisła. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji. Kiedy sobie pomyślę, że musiałabym spakować dobytek i szukać domu dla moich zwierząt, chce mi się płakać, a nawet trochę płaczę. Ola ma czas tylko do końca września. Koń Brylant i kozy mają szczęście - pojadą do jednej z naszych blogowych koleżanek. Jednak Ola ma jeszcze trzy psy i trzy koty, wszystkie z odzysku. I to spędza Oli sen z powiek. Musi, po prostu musi znaleźć im szybko domy. Pomóżcie, proszę, przez fb, znajomych królika, blogi, gdzie się da. Już nie raz i nie takie rzeczy nam się udawały!
Jeśli chcecie, bierzcie odezwę żywcem na Wasze blogi!
Przedstawiam Wam Bellę:
Bella ma ok 7 lat, jest kochaną pieszczochą. Wychowywana z dziećmi,
kotami i dużymi zwierzętami. Odrobaczana i szczepiona, wysterylizowana.
Jest średnim psem. Tu link do ogłoszenia na olx: http://olx.pl/oferta/psy-szukaja-domu-CID103-IDbySFN.html
A to jest Aura:
Aura ma ok 5 lat, to łagodna, wesoła i posłuszna suczka. Jest dużym psem. Wychowywana z dziećmi, kotami, dużymi zwierzętami też. Szczepiona, odrobaczana, jest wysterylizowana.
Link: http://olx.pl/oferta/psy-szukaja-domu-CID103-IDbyTKW.html
I malutki Gucio:
Gucio ma ok 4 - 5 lat, jest wesołym psem. Kocha dzieci, uwielbia
pieszczoty, mieszka w domu z 2 suczkami i 3 kotami. Jest
nieduży, wykastrowany, ma naprawdę pogodne usposobienie. Jest
niekłopotliwy. W domu grzeczny i czysty. Jeździł samochodem i pociągiem.Link: http://olx.pl/oferta/musze-znalezc-dom-dla-gucia-CID103-IDbCw4f.html
Oraz koty: Ósmy cud świata - młodziutki BłysKotek. Mówi Ola: przez pomyłkę (czyli moją niewiedzę nt wyglądu męskich cech u kotów) nazwany początkowo żeńską wersją imienia. Jest kochany, bawi się z dziećmi, co wieczór idzie je usypiać - wchodzi pod kołdrę, daje się wytulić i wyściskać, i jak uzna że już śpią, to cichutko się uwalnia z objęć. Kotek młodziutki, z tej wiosny. Jeszcze nie był kastrowany.
Jednooka powsinoga Muszelka. Pisze Ola: Dorosła kotka, myślę, że może mieć ok.3,5 -max 4 lata. Trochę
zdystansowana do obcych, ale jak zaufa to przyjazna i pieszczotliwa.
Super myśliwy. Bardzo cierpliwa do dzieci. Szybko zaakceptowała nowego
kiciusia. Myślę, że mogłaby tęsknić za przestrzenią, gdyby trafiła do
bloku. Życzę jej z całego serca ogródka przy nowym domu.
Te skarpeteczki! |
Jednooka Muszelka - najlepszy myśliwy we wsi |
Kanapowa Niagarka. Ola: wiek zbliżony do Muszelki. Ze względu na jakiś uraz błędnika z
przeszłości ma czasem problemy ze słuchem, ma trudności ze
zlokalizowaniem skąd pochodzi dźwięk i trochę śmiesznie się porusza -
jak kuna, zygzakiem. Ale to wszystko nie przeszkadza jej normalnie
funkcjonować. Dzieci toleruje, psy też. To śpioszek i pieszczoch. Doceni
ogródek, ale spokojnie odnajdzie się w mieszkaniu (tak z nami na
początku mieszkała). Wysterylizowana. Kuweta, odrobaczanie itp.
Spróbujmy znaleźć im domy, uda się, musi się udać!
To se jeszcze popisałam pod poprzednim wpisem...
OdpowiedzUsuńSe poczytam!
OdpowiedzUsuńMam problemy z czytaniem tego wszystkiego.Czcionka jakaś niewyraźna, rozmazana...:(
OdpowiedzUsuńKsan, musisz zakroplić oczy.
UsuńBoszsz, niech już nie zakrapla, bo przecież coraz lepiej się dzieje! Tylko nad Mamalinką chce się jeszcze chlipać, fakt... Ale trzeba myśleć pozytywnie, nie desperować, bo może ta zmiana, choć tego nie ogarniamy, czemuś dobremu jednak służy.
UsuńJolkoM,moje oczy już tak mają,w ogóle mnie nie słuchają,robią, co chcą:)
UsuńA czy w Kurniku,gdzie tyle dobrego się dzieje,można pozostać niewzruszonym?
Oczywiście, że nie można! Taki już nasz los...
Usuń:*
Nie no, to szfystko jest wzruszające i nie na moje rozklekotanie serce,ludzież kochane! Zapijam czystkiem i czekam na dalsze ciągi tych dobrych wiadomosci,oby były jak najlepsze i zwierzaczki aklimatyzowały się w nowych miejscach dobrze,bo przeciez dla nich to bedzie szok.
OdpowiedzUsuńCo za dzień,co za wieczór! Takie emocje to tylko w Kurniku!
OdpowiedzUsuńPiękny dzień, piękna noc... Oby jeszcze Bella znalazła swojego Sebastiana...
UsuńI piękna opowieść.Przypomina mi trochę historię Lawendusia.
UsuńPo za tym jak to parszywie jest,.kiedy napada taka potrzeba zmiany swojego życia o 180 stopni!
OdpowiedzUsuńDora, to koszmar jest... Jeszcze jak nie do końca z twojej woli to się dzieje.
UsuńOjejujeju jak fajnie :) I sie zwruszam na mokro ! Kocia banda razem :) Barbarko ♥ ... A Gucio mi Lamusię przypomina. Co na niego spojrzę, to mi Lamusia przed łoczy staje ! ...
OdpowiedzUsuńEwa, mnie też...
UsuńChyba muszę wypić zdrowie wspaniałych Bab- Kur. Mamalince spokojnego startu i wszystkiego dobrego życzę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEwa, wypij podwójnie!
UsuńDziewczynki, to i ja wypiję! Cieszę się bardzo!!!
UsuńEwa2, potrójnie!
OdpowiedzUsuńAle pamiętajcie, jest jeszcze trochę Aura (Padre, litości!) i Bella.
OdpowiedzUsuńOesu! Czymie kciuki, a Padre, jak sie nie zgodzi, bedzie pociagniety za konsekwencje. Nnno!
OdpowiedzUsuńPantera, nie odezwiemy się do niego, co nie?
OdpowiedzUsuńAni slowem. Ale ciagniecie za konsekwencje jest jeszcze gorsze i bardzo bolesne dla ciagnietego. :)
UsuńDziewczynki Kochane Kurki. Wypiłam 330 ml cydru, (więcej nie miałam) rozczuliłam się, spać mi się zachciało, to był ekscytujący dzień.
OdpowiedzUsuńUdaję się do alkowy, nawet przez sen kciuki potrzymam za szczęśliwe zakończenie.
Dobrej nocy Kurniku.
Ewa2, norrrmalnie alkoholizujesz się! Ale w takim celu można, a nawet trzeba! Cydr jest dobry na sen. Dobranoc!
OdpowiedzUsuńMam mokre ocze ze wzruszenia. Ola ma ogromne serce i niech jej sie szczesci, nawet nie chce myslec co ona czuje muszac rozstac sie ze swoimi zwierzakami, no ale coz, zycie echhh.
OdpowiedzUsuńA Kurnik ma niesamowita moc!
Barbara ma wspaniale serce, a Inkwi musi przekonac Pedre, nie ma innej opcji.
Kolorowych snow Kurki o zlotych sercach:)
Jeszcze Bella, a ja myslalam, ze ona znajdzie dom pierwsza! te oczy !takie ,madre, lsniaca siersc, jest piekna ...bella! Dzien dobry, oby dzis sie wszystko dobrze skonczylo...
OdpowiedzUsuńAle, ale - jeszcze do tych pór nie wiozłam kotów taki kawał drogi (do mnie to będzie dobrze ponad 500 km), trochę się tym martwię, zwłaszcza o te starsze niezbyt zdrowe. To jednak stres ogromny, trwało będzie trochę, bo przecież nie mogę z nimi jechać ostro. Nie wiecie czy można im podawać jakiś środek uspakajający ? Czy co? Popytam ja oczywiście weterynarza ale może która ma jakie doświadczenia? Miałam koleżankę która podróżowała po świecie z kotem no ale był przyzwyczajony i u siebie. A tu obce zapachy i klatka.... Pokombinujcie i podpowiedzcie.
OdpowiedzUsuńBarbara
Barbaro, do klatki (klatek) najlepiej będzie zabrać coś z domu Mamalinki, co będzie pachniało swojsko (ręcznik, kocyk - byle nie świeżo wyprane! ;). To po pierwsze. Po drugie są środki dla kotów, które na pewno poleci wet, a które działają łagodząco na stres - wiem, bo daję takie preparaty moim kotkom, które mają pęcherzowe idiopatyczne problemy. Moje dostają Zylkene i Cystofan, ale regularnie. Tak doraźnie to może co innego potrzebne i może lepiej, żeby już Mamalinka im podała wcześniej - ale to wszystko do uzgodnienia z wetem jak najbardziej, ja tak tylko napomykam.
UsuńPrzyszłam dziś na gotowe, bo wczoraj nie zaglądałam. Czytając post, poryczałam się nad losem Mmalinki, a potem, czytając komentarze i dowiadując się, że znajdują się domy dla zwierząt, ze szczęścia, że wszystko się uda. Barbaro, Ty też się do tego przyczyniasz. :) Kochane ludziska!
500 km to dużo, ale kotki powinny znieść podróż dobrze. Myślę też, że lepiej, żeby nie były zbyt najedzone - nie wiadomo, jak znoszą jazdę samochodem. Wszystkie moje jeżdżą bez problemu, ale nigdy nie wiadomo. Jak dostaną coś na uspokojenie, to powinny większość drogi przespać. Bez środków to mogą nawet miaukać jak syreny, jak moja Śliwa na ten przykład. Lepiej też tak zaplanowac przewiezienie kotków, żebyś mogła w następnych dniach być z nimi w domu, dopóki nie oswoją się choć trochę ze swoim nowym miejscem. To ważne, żeby coś ich nie spłoszyło i żeby nie zwiały zalęknione - pewnie dałyby sobie radę, znajdując inne miejsce, ale przecież jadą do Ciebie. :)
Dzięki za podpowiedż ze środkami uspakajającymi, nie wiedziałam że są, bałam się że na koty to tylko usypianie. Oczywiście, przegłodzone powinny być już na dzień przed podróżą, dostawać tylko wodę no i również o tym pomyślałam, że muszą jechać w swoich szmatkach. Niestety, najlepszym rozwiązaniem (najbezpieczniejszym dla kotów) byłoby, gdyby mogła z nimi przyjechać Mamalinka, bo ja mam takie nieudane podejście. Z kotem który się przyplątał do moich znajomych w Krakowie - znała mnie, więc sprawa wydawała się prosta. Przywiozłam,wyskoczyła wściekła , przeleciała przez dom i szybciej niż ja znalazła jedyne otwarte okno i dała dyla. Krążyła wokół domu ale przyjść nie chciała, dopiero jak kolega przyjechał wieczorem i zakiciał to przyszła. Jest oczywiście u nich (se wybrała w końcu ;)!) i do dziś jak przyjdę to sztywnieje i raczej mnie omija. Ostatnio (po 2 latach!!) dała się pogłaskać. Koty żle znoszą przymus i osobę która je przymusiła. Mam plan ale teraz już lece do kościoła, wrócę to napiszę. Jak macie wiedze i propozycje to czekam na rady.
UsuńBarbara
JolkoM czy po Zylkene mają nawroty często? Bo ja swojej podaję Kalm Aid, i teraz jest na specjalistycznej karmie Hillsa antystresowej. I suchej i mokrej. Trzeba dużo mokrej podawać. Z tym, że moja wlaściwie cały czas ma problem. Takiego wrażliwca to nawet mój weterynarz ukochany nie widział. Normalnie oszaleć można. Niedawno to sikanie jej się z tej wrażliwości na trzy dni zatrzymało. Dwa razy !
UsuńEwo, Zylkene biorą od kilku miesięcy, niby im się to normuje, ale chwilowo akurat było gorzej. Zaraz będę łapać znów siuśki i badać. Kalm też dostawały. Moje też są teraz na tym cholernie drogim Hillsie antystresowym, dodatkowo Bazyl na RC Dilution, bo miał ostatnio struwity, a Śliwka na Renalu, bo miała białko w moczu. :] Tylko Glizda, Mietek i Majtek dostają "zwykłą" karmę, czyli RC dla sterylizowanych. Moi weterynarze też mówią, że to wyjątkowe przypadki, ale tak czasem jest, i tyle. U mnie w dodatku kotki wychodzą do ogrodu, trudno mi wyśledzić regularność ich siusiania, a właśnie powinnam skontrolować Bazyla., bo on jakieś takie malutkie siku ostatnio porabiał. Muszę zaplanować sobie na jakiś dogodny dzień całodobowe śledzenie kocurka. :]
UsuńMamy się temi kotemi, co?
* z temi ;)
UsuńA wiesz, że to po sterylce tak może być. Ten idiopatyczny pęcherz ! O, widzisz, czyli to, że Twoje są wychodzące, to wcale nie pomaga na te zapalone pęcherze. ... U mego weta 1 saszetka tego renala 5,50zł - 80 g.
UsuńEwo, pomaga, i nie pomaga, znaczy się taka np. Śliwka jest jednak bardziej uszczęśliwiona, gdy pogania po drzewach i trawach, Bazyl też, więc o tyle jest to dobre, że mogą wychodzić. Ale tam też różne strachy na nie czyhają przecież... A w domu to znów Glizda chodzi i burczy, i dominować próbuje. Ale na szczęście akurat najbardziej nad pozostałymi: Majtkiem i Mietkiem. Co za gonitwy się tu czasem odbywają! :]
UsuńJak już napisałam wyżej Barbarze, spłakałam się dwa razy - najpierw nad Olą Mamalinką, a potem ze wzruszenia, bo wszystko wskazuje na to, że względnie dobrze się sytuacja ułoży. Piszę względnie, bo to, że w ogóle Mamalinka musi się z tym zmierzyć, jest okropne. Dzielna dziewczyna, niech przejdzie to bez jeszcze większych zawirowań.
OdpowiedzUsuńCo do Aury, to ja też trzymam kciukasy za jasność umysłu Padre, żeby chłop nie popełnił głupstwa jakiegoś, nie pobłądził, bo Inkwi w smutku przecież pozostać nie może. A jako że w całym tym przedsięwzięciu nijak pomóc nie mogę, to wzorem innych Kur deklaruję coś dla Padre Łasucha ze swojej spiżarni, na ten przykład poziomki, co w samym środku zimy są jak balsam - tak dla duszy, jak i ciała. Hana wie coś na ten temat, to niech się ewentualnie wypowie. :)
Pozdrawiam wszystkie Kury - zrzeszone, niezrzeszone, jawne i utajone (jeszcze). :)
PS. Jakby Padre nie reflektował na poziomki, to może konfitura z czereśni z rumem i kardamonem?
Poświadczam z całom mocom - Jolczyne poziomeczki rozpływają się w paszczy! A czereśnie z rumem i kardamonem - nawet nie słyszałam o takim cudzie. Padre się oprze:)
UsuńNIE oprze oczywiście.
UsuńNo, i ja znajdę na przekupienie Padre jakowąś naleweczkę, albo gruszki we winie czerwonym !
UsuńO rany, Ewo, a czy do tego się nadadzo takie gruszki-ulęgałuszki, co to się na mojej miedzy rozsiewają z gruszy, która już nogę-pień ma za miedzo, ale owoce spadajo do mnie, to moje, co nie?
UsuńNie nadadzo, Jolko ! Kąferencja twarda, nie do końca dojrzała potrzebna na ten delikates. Albo cytrynówka. Ale gruszki cytrynówki nigdy na me oczy nie widziałam. Poślę Ci mailem przepis :)
UsuńJolko, puść do mnie cóś na maila, jakieś heloł, na przykład, bo rozdziawa jedna wchrzaniłam, a raczej chyba niechcąco skasowalam Twego adresa komputrowego !
UsuńU mnie też ulęgałek mrowie a mrowie. Znacie jakiś przepis na nie?
UsuńEwo, jak wygląda gruszka cytrynówka? Aha, przecież Ty też nie widziałaś... Ktoś widział? Właśnie, przepisy na ulęgałki potrzebne od zaraz.
UsuńA tymczasem wracam do powideł - zabezpieczam się na wypadek, gdyby Padre zażyczył sobie coś ze śliwek. ;)
PS. Ewo, wysłałam "ponaglenie". :)
Współczuję Mamalince i wysyłam dobre mysli. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńI kciuki zaciskam za Padre, chociaż już wiem, że nie ma opcji, podejmie właściwą decyzję. Tyle Kur z uwagą patrzy teraz w jego stronę i czaruje, czaruje... On już nieświadomiie podjął decyzję. Co do przekupstwa też chciałabym się dołożyć, ale moja piwniczka na przetwory jeszcze w sferze marzeń. I z umiejetnosciami, jeżeli chodzi o konfiturki, raczej krucho. Ale laurkę mogę zrobić, wycinankę kurpiowską zadobyć czy cuś:)))
Czekam, na dobre wiadomości w sprawie Belli. Na tę ślicznotkę też z pewnością już czeka Ktoś. Niechże się ujawni...
Dzień dobry Kury drogie. Dziś będzie drugie pożegnanie.. (pierwsze były kurczaki)
OdpowiedzUsuńPan od Zuzi właśnie wyjechał i będzie u nas za jakieś półtora godzinki. Trzymajmy kciuki.
Trzymamy, K0ochana (zero wcisnął Mieczysław Białas, czasem Węglarz)! Nie wiem, o co mu chodziło, może chciał dodać też coś od siebie, choćby tak niewiele.)!
Usuń:***
Przekaż Węglarzowi, że to najpiękniejsze zero jakie w życiu widziałam :)
UsuńMamalinko, cudny Gucio będzie miał dobrze ! W końcu w uzdrowiskowej miejscowości będzie mu się żyło :) I żonkę będzie miał !
UsuńRzekłam mu, Olu, bo akurat znów mam go pod ręką, a właściwie pod łokciem, gdyż zalega na stercie papierów i kopert bąbelkowych złożonych malowniczo (której to malowniczości nie odważyłam się jednakowoż sfotografować na biurkowy plebiscyt w Kurniku). :)
Usuń:***
wczoraj z rana udostępniłam na fb, ale nie było mnie w domu i nie śledziłam akcji na Kurniku i tu taka dziś niespodzianka, wspaniale! wrzuciłam oczywiście od razu i ten post na fb z Bellą w temacie, trzymam kciuki! Kurniku, jesteś wielki!! :) Mamalinko, ogromnie współczuję i życzę, żeby Ci się wreszcie wszystko ułożyło!
OdpowiedzUsuńCześć wykurowana, wygładzona i wyklepana Elajo!
UsuńDzień dobry. Oby był dobry, by zasoby kurnikowych cudów nie utknęły w miejscu. Trzymaj się Mamalinko, będzie dobrze, musi być.
OdpowiedzUsuńPadre bym przekupiła wytrawnie ale.....sałatki zimowej jeszcze nie zrobiłam. Moje lenistwo zostało ukarane.
Ewa2, nie martw się, u mnie tylko parę marnych słoiczków z mirabelkami i śliwki jeszcze w garnku.
UsuńPadre ma taką kurpresję, że jest bez szans!
Biedny Padre, tyle KUR wywiera presję;))) Kurpresja normalnie, nie mylić z kompresją;)
OdpowiedzUsuńNIe było mnie w sieci czas jakiś, a tu widzę - problem prawie rozwiązany - Dziefczyny, nie mam słów;) Jesteście suuuper!
Krecie, zachowujemy ostrożność i odpukujemy w niemalowane!
UsuńAllllle kurnik maaaaaaaaaa moooooooooooooooooc :)))) Cieszy mnie to bardzo :))
OdpowiedzUsuńMamalinko życzę Ci aby wszystko w Twoim życiu ułożyło się jak najlepiej, cały wór dobrej energii przesyłam ♥
No i dzień dobry wszestkiem kurom, u nas słoneczko, lato na kilka dni siem nawróciło, tylko ma być ponoć, przyzwoite :)))
Marija, fajnie tak zacząć dzień, co nie?
UsuńDzień dobry,słonecznej niedzieli i tylko dobrych wieści całemu Wielkiemu Kurnikowi z lekka jeszcze zamglonego Śląska życzy Elżbieta.
OdpowiedzUsuńElżbieto nie na H, Kurnik się kłania i dziękuje!
UsuńHej Elżbieto, u mnie piękne słońce jesienne!!!
Usuńdziewczyny ja Was przepraszam, że ja tak mało się udzielam tu, i nie odpisuję każdej z Was, choć naprawdę tyle ciepłych słów usłyszałam (przeczytałam), ale w trakcie pakowania jestem, no i wciąż jestem mamą. Niemniej jednak KOCHAM WAS wszystkie, jesteście cudowne i w ogóle!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie jest mi łatwo, ale w tym wszystkim to jest mega krzepiące, że nie jestem sama i tyle pomocy i wsparcia od Was płynie!
Mamalinko, nikt nie oczekuje hołdów przecież, no coś Ty!
OdpowiedzUsuńTylko piśnij coś jak Gucinek kochany:(
Oooo, próby przekupstwa Padre :))) Jak fajnie. Też mogę sie dołączyć. Mam powidła tegoroczne i sprzed dwóch lat - pyszne :)) I mus jabłkowy z kolejowych jabłek - zeszłoroczny - pyszny :)) Więc, jeśli potrzebne, to dajcie znać - będę słać :)
OdpowiedzUsuńMamalinko - ♥
No to ja się dokładam do przekupywania Padre dżemem morelowym z cynamonem i truskawkowym też. Koleżanki Kury mogą zaświadczyć, że jadalne...
OdpowiedzUsuńO matulu, żeby Bellę ktoś zechciał...
Chyba trzeba zrobić listę oferowanych łapówek, żeby Padre miał wszystko w jednym miejscu i czegoś nie przegapił.
UsuńMika, świetny pomysł! Zrobisz?
UsuńZrobię po południu, może jeszcze ktoś coś dołoży:)))
UsuńDooobra Mika, już prawie machnęłam, spoko.
UsuńTo już się przyznam,że z rozbiegu chciałam dorzucić pudło z moimi biżutkami,ale zreflektowałam się w porę,bo na co one chłopu,jeszcze by mnie wyśmiał;) Ale mam konfitury malinowe,jakby co,to mogę słać.
UsuńKsan, chłopu na nic, ale chłop ma babę!
UsuńAno tak:))
UsuńInkwi,Basię i Mamalinkę mam na uwadze,ale nie chcę nikogo uszczęśliwiać na siłę.Nie wszyscy muszą lubić biżu hand made.Jeśli zaś Dziewczęta zechcą jakieś ozdóbki,to ja zawsze do usług,z miłą chęcią:))
A Barbara? Też jej się coś od życia należy, nie? Może podzielmy łapówki na pół?
OdpowiedzUsuńRóbcie listę, moze być podział ;)
Usuńto wygląda jak kompletowanie posagu :) ktoś oferuje komplet sztućców i koronkowy obrusik?
UsuńI koszulę nocną z koronkami?
UsuńI szlafmycę.
UsuńSztućców na zbyciu nie posiadam, ale obrusik, czemu by nie. Znajdzie się ! Koronkowy, aligancki !
UsuńMam na zbyciu filiżanki do kawy - z talerzykami, nie używane :))
UsuńHihi, jak do tych spirytualiów co go nimi chcecie znieczulić , tfy! przekupić to raczej karafka z choćby jednym kieliszkiem! kulawką najlepiej ;)) . I jako element posagu też obleci ;)
UsuńBarbara
Co to jest kulawka?
UsuńKieliszek bez nóżki, trzeba wszystko wypić do końca bo odstawić nie można.
UsuńKula się czyli kiwa:))
Aaaa! To ciekawostka, nie wiedziałam! Może dlatego, że nie pijam i nie znoszę wutki.
UsuńHanuś to bardzo stary wynalazek,szlachta piła z niego ,że ho ho upijając kompanów przy okazji:))
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Kulawka
Gucik pojechał.
OdpowiedzUsuńZgadał się od razu z nowym Człowiekiem (przemiłym panem - tak na marginesie dodam), dał się przekupić chrupkami, a kiedy owionął go zapach kocyka przyszłej żony, zupełnie o mnie zapomniał i z chęcią wszedł do transportera i ... odjechał....
Oh dziewczyny, będą łzy, będą, i to nie dlatego, że kroję cebulę do jajecznicy, nie dlatego...
niech im się dobrze wiedzie...
idę ochłonąć.
♥
UsuńSerce pęka. Aż strach myśleć, co teraz przeżywasz :( Mamalinko ♥
UsuńMamalinko, przytulam...
UsuńA to ci Gucio, poleciał na babę po prostu.
Wszystkiego najlepsiejszego dla Gucia i jego nowych Opiekunów.Niech się wszystko dobrze układa!!!:)))
Usuńoby Gucio dogadal sie ze zmowiono rzono tak gladko jako i z czlowiekiem swoim nowym...dobrze widziec, jak piesek poszedl cehtnie...jak musialam oddac naszego pieska 35 prawie lat temu, to mialam surowego kartofla w gardle...ale jak zobaczylam, ze poszedl ok to mi sie lepiej na duszy zrobilo...
Usuńzeby tylko teraz Bella mogla znalezc dobry domek...ona jest cudna z tym uchem :)))
Poza tym - Mamalinko, jak sie trzymasz w tym tajfunie kurniczym? Bo to, co sie dzieje to tajfun zwyczajny, ale mozesz odetchnac odrobinke glebiej .. . czego Ci zerdecznie zycze!
UsuńJak oddawałam Malina pani Krysi, to też się czułam okropnie. A przecież on tylko dochodzący był, a regularnie mieszkał u nas zaledwie dwa miesiące! Za to był to intensywny w wydarzenia i emocje czas. Bardzo się z Malinurkiem/Mańkiem związałam.
UsuńNo ale nie płaczmy nad sobą, nad Olą też nie - wszystko będzie dobrze! To banał oczywiście, ale uniwersalny i się tu nadaje, o!
Aha, Zuzia, żona Gucia, zdaje się dla niego wprost wymarzona - tak na oko, z wyglądu. A i wybieg przydomowy zacny. Niech mu się wiedzie, pieskowi kochanemu, jak i jego nowemu opiekunowi oraz Zuzi. :)
Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.
UsuńNormalnie w kawałkach jestem, niech to wszystko... ech!
OdpowiedzUsuńMamalinko, a dzieci jak to znoszą?
Jestem po prostu w SZOKU! Dobrym, pozytywnym szoku. Kurnik potrafi zdziałać więcej, niż fb, olx, twittery i inne portale społecznościowe. Normalnie legenda się na naszych oczach rodzi ;))) Brawo dziewczyny!!! Nie- brawo DZIEWCZYNY !
OdpowiedzUsuńO rany Mariolko, o rany DZIEWCZYNY, będą nas sobie z ust do ust przekazywać ludziska!
UsuńJestem ogromnie zszokowana temi wszystkimi wiadomościami, nie mogę sobie wyobrazić co przechodzi Mamalinka. Bardzo serdecznie współczuję i mam nadzieję, że dobre domki dla jej zwierzaczków choć trochę ukoją jej ból. Bella, taka piękność na pewno szybko znajdzie domek, a Aura to przecież negatyw Krimci Inkwizycji,to prawdziwy cud, wierzę, że Padre się zgodzi:)))
OdpowiedzUsuńMamalinko bądź dobrej myśli i trzymaj się kochana:)
Hana, a jakom ja kurom jestem, kochanieńka?
OdpowiedzUsuńHaniu, nie mam wątpliwości, jakem PrezesKura, żeś Kura Zrzeszona!
Usuńja tysz?
Usuńa legitymacje czlonkowska mam? albo choc tarcze niczem szkolna?
Co się wogle pyta? Jeśli legutymacji nie zgubiła, to ma!
Usuńcos tam mruczy od nosem, ze wzrokiem utkwionym w glebie, noskiem bucika krecac dziure w w/w glebie...
UsuńAura to belg, jak moja Kasta. Inne stworzenia są urocze. Niestety z trudem się mieścimy w miejscu, w którym mieszkam, ale liczę, że Mamalince się poukłada. Udostępnię ten wpis na FB.
OdpowiedzUsuńDzięki Ankoskakanko:)
OdpowiedzUsuńOpublikowałam łapówkarską listę! Pójdziem siedzieć!
OdpowiedzUsuńA źle tam mają? ;) byle razem, w jednej celi he,he ;) Kto dołączy?
UsuńLidka, cały czas to mówię. Żyć, nie umierać! Kury nie siedzące donosiłyby siedzącym dobra wszelakie.
Usuńja muszę iść siedzieć, bom kontuzjowana i chodzić nie mogę;)
UsuńEch Krecie, byłoby pięknie!
Usuń:)))
UsuńJestem już. Transport kotów już obmyśliłam, dogadam z Mamalinką, szczegóły będzie dobrze. Podrzucam Wam (bo macie odezwę i zdjęcia i ogólnie) jeszcze taki kierunek - w naszym Radiokraków jest audycja Klinika Zdrowego Chomika, bardzo to świetni ludzie i wiele robią mądrze dobrego, poślijcie im odezwę (można mailem, mają stronę) może coś się uda dla Belli, bo ja wtedy mogłabym ją przywieżć razem z kotami. Wiecie jak to jest, czasem ktoś z okolic Krakowa może by chciał a to kłopot z przywozem, a tak to proszę bardzo, z kokardką ! No, wszędzie trzeba próbować. Oni na tej stronie mają zdjęcia i filmiki z audycji, wielu zwierzakom już pomogli.
OdpowiedzUsuńI jeszcze takaż mie to myśl naszła - może która z moich sąsiadek Kur śmigła by się ze mną na tą przejażdżkę, hę ? Mika? ewa2? Trasa piękna, barwną jesienią, cel dobry, bo i zwierzaki i dobre słowo Mamalince byśmy zawiozły, towarzystwo jak widać przednie...a mnie byłoby weselej :) Czekam na odzew!!
Barbara
Ewa2, to coś dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńNo i byłoby bezpieczniej i łatwiej w dwie osoby.
UsuńMoże być trzy, jakby Mika mogła to spokojnie się mieścimy, normalnie robimy wesoły autobus :))!!!
UsuńBarbara
He, he, gdybyś nie miała jeszcze kompletu, Barbaro, to już bym Cię prosiła, żebyś nadłożyła trochę drogi, zahaczyła o woj. zachodniopomorskie i zabrała mnie ze sobą. ;)
UsuńA jak już będziesz u Jolki, możesz przecież zjechać trochę w dół i zabrać mnie! Potem polecimy już prosto przez Łódź!
UsuńHehehe, Wy se Kury, nomen omen, jaj nie róbcie, bo kto wie, kto wie ....
UsuńBarbara
O, i to mi się podoba! Nie musiałabym Ci zadeklarowanych Padremu poziomek wysyłać, tylko byś se wybrała z udawanej spiżarni, co byś chciała. ;) I jeszcze sadzonkę jakąś z ogrodu, a jakże! Przy okazji jadąc po Hanę do Tick City, zabrałabyś sadzonkę języczki obiecaną jej i pamiętaną przeze mnie. :)
UsuńJolko:)))
UsuńBarbaro, zaraz wejdę na tę stronę.
OdpowiedzUsuńTo ja dorzuce 0,7 cytrynoweczki. Padre woli na bimberku z owocow czy na wodeczce?
OdpowiedzUsuńI dla pani Basi tez oczywiście:)
UsuńMiły CzarnyKocie (wszystkie moje najfajniesze koty były czarne ;] ) jeśli mogę grymasić to wolę jakąś sadzonkę ogrodową....bo z bloga wychodzi, że masz ogród? a ja to najbardziej łasa na kwiatki i krzaczki :)
UsuńBarbara
Mam Basiu, mam chwilowo kulejący z racji mego stanu, ale coś się upatrzy. Tylko mów, co duszyczkę interesuje?
UsuńWszystko......ja mam prawie hektar do obsadzenia....(bo na reszcie las) ale spokojnie, może być na wiosnę ....a kiedy to ten bocian do Ciebie wpadnie ? :))
UsuńBarbara
Przy pomyślnych wiatrach za miesiąc, więc jeszcze trochę turlam się. To obecnie mam nasionka malw zebrane, co do innych muszę zrobić rekonesans, bo babcia męża ostatnio urzędowała w ogródku, więc wszystkie "sucharki" mogły zniknąć, a sadzonki krzewinek i bylin prześlę wiosną,bo teraz schylanie się, to najmniej lubiana czynność.
UsuńPotwierdzam, Czarny Kot przesyła pięęęknie opakowane malwowe nasionka;)
UsuńNo, widziałam. Nie to, co ja, w ordynaryjnych kopertach!
UsuńBarabaro,
OdpowiedzUsuńmoże warto mieć pod ręką coś z kocimiętką?
Rucianko, na pewno warto, nie zaszkodzi. Jednak nie wszystkie koty lubią. Moje na ten przykład mają kocimiętkę w pompce.
OdpowiedzUsuńWiem że nie wszystkie ale w razie co ,zamiast grzechotki ;)
UsuńNo i JolkaM słusznie prawi ,żeby nie wypuszczać jakiś czas.
Oby nie chciały zaraz wracać do domu.
Kiedyś moje koty miały robione z gumki obróżki.Na odwrocie pisałam numer tel.
Szyłam je z najbardziej elastycznej,rozciągliwej gumy do majtek. W razie zaczepienia, koty gubiły obrożę a nie zostawały uwięzione.Miałam całą szufladę naszytych gotowców.
Mam sporo kocimiętki wokół domu, nawet w odmianach, moje też mają ją dzieś. Wyczytałam że to tylko młodziutkie kotki, mnie kastrowane i to nie każdy, lubią jej zapach.
OdpowiedzUsuńBarbara
To dla BłysKotka, z opisu jak znalazł.
UsuńMój kot ,pan w wieku poważnym,szalał za zabawkami z kocimiętką.
Może to nie kocimiętka tylko jakaś kocia marycha była? ;)
UsuńBarbara
Moja śp Kitka to się rzucała na torebki po herbacie miętowej, zwykła mięta, nie kocimiętka. Rozrywała takie mokre woreczki wyjęte ze szklanki i tarzała się w nich z warkotem, najchętniej na stole:)
UsuńTak zakładałam, że jakieś dwa-trzy tygodnie muszą siedzieć w domu. Zresztą będę obserwować, jak się zaprzyjażnia z moimi, to będzie łatwiej. Moje o tej porze i jak jestem w domu to raczej nie łazęgują i może nowych przyuczą, mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńBarbara
Ale fajnie, że wszystkie kotki będą razem. Raźniej im będzie
UsuńSiedzenie w domu przez pierwsze dni obowiązkowe, tak u nas babcia zawsze przyzwyczajała koty. Potem już wychodziły ale "trzymały się domu" bez problemu. A po zaprzyjaźnieniu się z Twoimi to już spokojnie będą sobie łazić po okolicy. W sumie jak zima przyjdzie to całej ferajnie odejdzie ochota do łazikowanie i będą szukać cieplutkiego kąta, a nie ganiać po wsi:))
No nie bądż taka pewna! To jest super czas do polowania na świeży drób ;)) na białym śniegu i gołych gałązkach, niestety.
UsuńBarbara
Basiu u nas śniegu ostatnio jak na lekarstwo, już mnie nerwa na to bierze:((
UsuńA widzisz zapomniałam jak koty lubią łowy, nawet te najedzone. Fakt, że zima kocią "zwierzynę łowną" widać jak na dłoni. Ale ciepełko tez kochają:))
Są takie, co ciepełko przedkładają ponad wszystko!
UsuńBaśko, Rucianka dobrze gada - weź zamiast grzechotki i smoczków:)))
OdpowiedzUsuńRóżnie z nimi jest. Stary, kastrowany kocur koleżanki chciał połknąć torbę, w której miała kocimiętkę!
Moje kochane łazęgi też się tarzają i ją nadgryzają, do tego stopnia, że jest dosyć złachana i nie za bardzo ma siłę się rozrastać. Nawet zamiaruję napisać o tym któregoś dnia ZMD (Gocha jak to przeczyta, to pęknie ze śmiechu, znając mój zapał do pisania postów), i o tym, jak to się kociary wszystkich kotów przypadkiem łączą, spotykając np. na naszym regionalnym Czaczu przy akcesoriach kocich. ;)
UsuńWidziałaśty?! A moje i somsiedzkie nic, nawet olać nie chcą ;)), ale wezme, może akurat.
UsuńBarbara
dobrze by było w coś ją napchać
UsuńW woreczki małe i zaszyć.
Ja sie dolacze jesli mozna do listy darczyncow przekupnych...
OdpowiedzUsuńUpieke torcik dla Padre, bo Padre lubi torciki.
Ha! Orszulko, a jaki, jaki? Dopisuję do łapówkarskiej listy:)))
OdpowiedzUsuńTaki zielony z truskafkom ;)
UsuńŁaaaaa!!!
UsuńOrszulka, zielony ze szpinakiem, czy z hierbatą maczą robisz ?
UsuńCo to jest hierbata (to rozumię) MACZĄ?
UsuńChyba ta zielona,sproszkowana matcha,ale głowy nie dam:) Do tego ciasta dodaję szpinak,a nie herbatę.
UsuńTeż jestem ciekawa przepisu Orszulki:)
UsuńKsan, ja tak jak Ty szpinakuje :)
UsuńLeśny mech.Znalazłam przepis w necie i zrobiłam...z granatem! :)
UsuńGucio też powinien adresatkę nosić,że się tak upierdliwie wtrącę.
OdpowiedzUsuńAle jeżeli chodzi o zwierzaki,to namolna i nieustępliwa jestem.
Do Mamalinki:
OdpowiedzUsuńJest czas by kotki przyzwyczaić do jazdy samochodem. Szczególnie maluch może bardzo przeżyć taką drogę.
Nasz jechał po raz pierwszy samochodem niedaleko z fundacji do domu, ale był tak zestresowany miauczał histerycznie cała drogę.
Uczyliśmy wymagało to kilka chwil w ciągu dnia.
Zanosiliśmy do samochodu gdzie łaził w nim gdzie chciał. Następnego dnia włączony był silnik na chwilę, gdy zaczął miauczeć okazując strach zabraliśmy go do domu.
Następnego dnia po połażeniu w samochodzie silnik został włączony na dłużej i już nie było takie stresu. Następnego pojechaliśmy kilka metrów w tę i z powrotem. Następnego dnia pojechaliśmy kilka kilometrów. :)
Dodam że miał na tylnym siedzeniu budkę do schowania się wygodne miejsce duże.
Myślę że największym ekspertem od zachowań kotów w trakcie przewozu będzie Gosianka.
OdpowiedzUsuńTyle kotów ile przeszło przez Jej dom,nie miałyśmy w sumie wszystkie razem.
tylu,oczywiście
UsuńDokladam sloik marmelady pomaranczowej, z gorzkich pomaranczy - wlasnej roboty, rzecz jasna...o ile slubny nie wyzarl wszystkiego (co roku robie jakies 60 sloikow...).
OdpowiedzUsuńTy mi powiedz, czy w Polszcze do kupienia są te gorzkie pomarańcze, bo już wiele o nich czytalam, i przepisów widzialam, i same ochy i achy na ich temat ! A nie wiem czem się zachwycają ! W czem one są takie wyjontkowe ?
UsuńKurna, dostałam słoiczek od Opakowanej, ale jeszcze nie otworzyłam, czekam na Wielką Okazję!
UsuńEwa - w Polszcze nie widzialam/nie slyszalam (co jak przy glosowaniu na plenum PZPRu)a w Jukeju do kupienia tylko i wylacznie w styczniu i na poczatku/do polowy lutego. Sewilskie sie nazywaja. no marmelada jest gorzkawa...ze zwyklych mozna zrobic, ale wtedy goryczka idzie tylko z tej bialej czesci pod skorka, a to za malo i wychodza za slodkie; mozna dodac grejfiutow oraz cytryn, ale to dalej nie to samo. ersatz bedzie. niektore sklepowe saa calkiem calkiem.. jakbys miala pod nosem M&S z jedzeniowym dzialem to na mus bedzie marmelada. polecam tez lemon curd (albo inszy owocowy, jadlam malinowy i z zcarnej porzeczki i z passiflory...o matku bosku. ale wracajac do marmelady. ja mroze troche tych pomaranczy jak mi sie nie chce robic duzo naraz, robie tylko troche.
UsuńHana - Wielka Okazja bedzie lada moment, jak Bella domek znajdzie. Jak nie bedziesz jadla szybko, to w lodowce trzymaj. jak postoi, to osocze wyjdzie, nie przejmowac sie, bo domowe tak majo. i nie grzebac w sloiku oblizanem/maslanem nozem, obchodzic sie jak z mniodem. ja lubie marmelady grubo na grzanke, ale to ja tak mam.... i jeszcze jak sie piecze szynke swiateczne, to na koniec sciac skore, zostawic trochu tluszczyku, naciac go w diamenty czyli romby, w skrzyzowania powtykac gozdzikow i cale szynkie pomazac marmelado. wstawic do piecyka az marmelada sie zbronzowi...o matku bosku, ja juz o SWIATECZNEJ szynce gadam....ale za to sie obslinilam.....a jak sie nie ma marmelady to czarno melaso pomazac...o matku bosku.........
Opakowana, nie nakręcaj się, do świąt jeszcze trochę. U nasz ani takiej marmelady, ani melasy ni ma (chyba).
UsuńA z pomarańczami tak zrobię. Jak Bella znajdzie dom!
albo znajdz marksa oraz spencera z dzialem jedzeniowym, to to wszystko powinno byc i chyba melase czarne widzialam w tym samy sklepie co specjalistyczna monka Grazyny do manufaktury arepow. molasses sie nazywa badz black treacle. jest boskie, dla osob, co lubio czarne jedzenie, potwornie geste, slodko jakby nie wiem jakie, pasuje do wielu rzeczy. no i marmelada moze jest w Almie/Piotrze-Pawle, bo w takich sklepach lubiejo miec takie egzotyczne rzeczy, uoryginalne, bo raz kupilam tubylcze i mialo za duzo pektyny, jak tansza marmelada u nasz.
UsuńOpakowana, ta marmelada to jest spokojnie do dostania w takich bardziej delikatesowych sklepach, np w Almie jest. Nawet chyba w Tesco widziałam kiedyś.
UsuńDobra, dopisuję!
OdpowiedzUsuńA żonka Gucia też Taka Lamusiowata, no nie ? Fajna dziefzzcynka !
OdpowiedzUsuńŚliczna jest Guciowa żonka. Niech im się wiedzie, chlip, chlip...
UsuńTaka basetowata troszku.
Usuńi jakby korgi w przodkach siedzail...
Usuńw ogole zapowiada sie przysjtone malzenstwo z nich :))
UsuńMi też się bardzo podoba Guciowa żonka:)
UsuńDobrze że to małżeństwo będzie wegańskie ;)
UsuńI bardziej takie białe...
Usuńwłaśnie to miałam na myśli,
Usuńbez jajek ;)
Hrehrehrehre!
UsuńJesteście niemożliwe:)))))))
Usuńo matku bosku, rucianka, jestes mi winna suche gacie ;)
UsuńWy tak nie wyrokujcie o tem małżeństwie, bo nie wiadomo, może Gucio pomysłowy chłopak jest ! I bezjajeczność może mu w niczem nie przeszkadza. Mogo mieć całkiem kolorowo w tem uzdrowisku !
UsuńDo listy łapówkarskiej proponuję do wyboru dżem z czarnej porzeczki lub paprykę w słodko-kwaśnej zalewie.Mamalince serdecznie życzę,by wszystkie jej sprawy ułożyły się po jej myśli.Elżbieta J.(nie na H)
OdpowiedzUsuńDziękuję Elżbieto na J. i dopisuję do listy. Jesli taka lista Padre nie ruszy, to ja już nie wiem:)
OdpowiedzUsuńTyle dobroci może wzruszyć nie tylko Padre ale i Jego wątrobę.
UsuńProponuję dołożyć ostropest i siemię lniane ;)
Rucianko, a masz?
OdpowiedzUsuńNie mam.
UsuńAle dawałam psu i świetnie działało.
tzn.teraz nie mam ale jak będzie potrzebne to kupię w sklepie zielarskm
UsuńA, jeśli tak, to i na Padre podziała.
UsuńNo co Wyyyy???Na to to jest orzechówka a nie jakieś siano czy inne nasiona!:)))
UsuńOrko, ale tak na pierwszy rzut dla Padre to jednak ziarenka, bo przecież nie masz jeszcze orzechówki!
UsuńAle Inkwi pisała,że mają orzechówkę w produkcji więc wiedzom z jakiego powodu się ją pija.Laata temu jak robiłam pierwszy raz orzechówkę dałam butelkę Somsiadowi-bardzo dobry Somsiad był-po jakimś czasie pytam się żony onego:jak tam orzechówka pomaga na żołądek,na co Somsiadka:taaak pomaga,cały tydzień bolał go żołądek a przestał jak w butelce było ino dno:)
UsuńOrko, dobre!!!
UsuńNo wiadomo przecie, że żaden lek nie pomaga po jednorazowym zażyciu ;))
UsuńBrabara
Logiczne to jest. Skoro bolała, to pił. Wypił, to i bolenie przeszło.
UsuńNapisałam o Belluni na blogu. Może będę miała taką szczęśliwą rękę, jak z Gretą Garbo?
OdpowiedzUsuńhttp://wwwtrembil.blox.pl/2015/09/Siostra-Wronki-w-potrzebie.html
Dzięki Damo, oby!
OdpowiedzUsuńMamalinka,nie smutaj się ino,Tobie też cosik podrzucę coby Ci się świat wydał radośniejszy w nowym miejscu,ale to już jak się zadomowisz w tym onym:)
OdpowiedzUsuńCzymię kciuki;))) Dziewuchy, jezdeście w dechie;)
OdpowiedzUsuńW dechie i w ogóle:))) O jacie, jakie one som:)))
OdpowiedzUsuńHana, a gdzie ta lista?? Bym chciała zobaczyć... Rozrosła się od południa okrutnie:))) Ja oczywiście dokładam dżemiki dla Basi.
OdpowiedzUsuńNo dobra, już wiem gdzie lista, ale tam pomyłka jest, bo ja pisałam, że morelowy i truskawkowy a nie do wyboru!
Usuń