Kochane Kury Zrzeszone, Niezrzeszone i Te, Które Za Chwilę się Zrzeszą!
Nie, żebym chciała bombardować Was coraz to nowymi wpisami - ale jest sprawa. Pilna i bolesna. Pamiętacie Kudełka, który znalazł dom u Graszkowskiej, a który żyje dzięki Mamalince? Konia Brylanta adoptowanego przez Mamalinkę od Ori, która z kolei uratowała go od rzeźni?Na skutek życiowych zawirowań Ola Mamalinka jest zmuszona zlikwidować swoje gospodarstwo i szukać szczęścia i chleba gdzieś w świecie. Nie poddała się bez walki, już rok temu taka groźba nad nią zawisła. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji. Kiedy sobie pomyślę, że musiałabym spakować dobytek i szukać domu dla moich zwierząt, chce mi się płakać, a nawet trochę płaczę. Ola ma czas tylko do końca września. Koń Brylant i kozy mają szczęście - pojadą do jednej z naszych blogowych koleżanek. Jednak Ola ma jeszcze trzy psy i trzy koty, wszystkie z odzysku. I to spędza Oli sen z powiek. Musi, po prostu musi znaleźć im szybko domy. Pomóżcie, proszę, przez fb, znajomych królika, blogi, gdzie się da. Już nie raz i nie takie rzeczy nam się udawały!
Jeśli chcecie, bierzcie odezwę żywcem na Wasze blogi!
Przedstawiam Wam Bellę:
Bella ma ok 7 lat, jest kochaną pieszczochą. Wychowywana z dziećmi,
kotami i dużymi zwierzętami. Odrobaczana i szczepiona, wysterylizowana.
Jest średnim psem. Tu link do ogłoszenia na olx: http://olx.pl/oferta/psy-szukaja-domu-CID103-IDbySFN.html
A to jest Aura:
Aura ma ok 5 lat, to łagodna, wesoła i posłuszna suczka. Jest dużym psem. Wychowywana z dziećmi, kotami, dużymi zwierzętami też. Szczepiona, odrobaczana, jest wysterylizowana.
Link: http://olx.pl/oferta/psy-szukaja-domu-CID103-IDbyTKW.html
I malutki Gucio:
Gucio ma ok 4 - 5 lat, jest wesołym psem. Kocha dzieci, uwielbia
pieszczoty, mieszka w domu z 2 suczkami i 3 kotami. Jest
nieduży, wykastrowany, ma naprawdę pogodne usposobienie. Jest
niekłopotliwy. W domu grzeczny i czysty. Jeździł samochodem i pociągiem.Link: http://olx.pl/oferta/musze-znalezc-dom-dla-gucia-CID103-IDbCw4f.html
Oraz koty: Ósmy cud świata - młodziutki BłysKotek. Mówi Ola: przez pomyłkę (czyli moją niewiedzę nt wyglądu męskich cech u kotów) nazwany początkowo żeńską wersją imienia. Jest kochany, bawi się z dziećmi, co wieczór idzie je usypiać - wchodzi pod kołdrę, daje się wytulić i wyściskać, i jak uzna że już śpią, to cichutko się uwalnia z objęć. Kotek młodziutki, z tej wiosny. Jeszcze nie był kastrowany.
Jednooka powsinoga Muszelka. Pisze Ola: Dorosła kotka, myślę, że może mieć ok.3,5 -max 4 lata. Trochę
zdystansowana do obcych, ale jak zaufa to przyjazna i pieszczotliwa.
Super myśliwy. Bardzo cierpliwa do dzieci. Szybko zaakceptowała nowego
kiciusia. Myślę, że mogłaby tęsknić za przestrzenią, gdyby trafiła do
bloku. Życzę jej z całego serca ogródka przy nowym domu.
Te skarpeteczki! |
Jednooka Muszelka - najlepszy myśliwy we wsi |
Kanapowa Niagarka. Ola: wiek zbliżony do Muszelki. Ze względu na jakiś uraz błędnika z
przeszłości ma czasem problemy ze słuchem, ma trudności ze
zlokalizowaniem skąd pochodzi dźwięk i trochę śmiesznie się porusza -
jak kuna, zygzakiem. Ale to wszystko nie przeszkadza jej normalnie
funkcjonować. Dzieci toleruje, psy też. To śpioszek i pieszczoch. Doceni
ogródek, ale spokojnie odnajdzie się w mieszkaniu (tak z nami na
początku mieszkała). Wysterylizowana. Kuweta, odrobaczanie itp.
Spróbujmy znaleźć im domy, uda się, musi się udać!
A niech to ! Aż mnie w dołku ścisnęło :(
OdpowiedzUsuńWiem, każdego ściska, to jest jak zły sen. Uda się.
OdpowiedzUsuńO Bozszsz! trzeba szukac domow....
OdpowiedzUsuńUda się:) musi!!!
OdpowiedzUsuńDziefczynki, dawajcie na fb, ja nie mam tam konta!
OdpowiedzUsuńCholerra!
OdpowiedzUsuńNo dalej, każda po jednym zwierzaku i już!
OdpowiedzUsuńHanus, udostepnilam na fb i g+.
OdpowiedzUsuńDzięki!
OdpowiedzUsuńA niech to...! Facebooka nie mam, ale jutro gościć będę +- 40 osób u siebie. Zapytam i pokażę odezwę. Większość zakocona, ale może ktoś będzie mógł się zaopiekować, albo znał kogoś.
OdpowiedzUsuń♥ dziękuję!
UsuńDziękuję Owieczko!
OdpowiedzUsuńO kurczę! Biedactwa... Dam na bloga i na fejsa, tylko trochę ogarnę dom.
OdpowiedzUsuńSpróbujmy, oby się udało! Daje ten post u siebie i popytam wśród znajomych.
OdpowiedzUsuńSuper Dziefczęta, dziękuję
OdpowiedzUsuńNietrudno sobie wyobrazić, że taki los może spotkać w każdej chwili każdego z nas - z różnych powodów. Dobrze wtedy wiedzieć, że nie jest się pozostawionym samemu sobie.
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńBoże! Jestem wściekła! Nie mogło (jeśli już musiało) zdarzyć się to za rok??? Za rok, jeśli dobrze pójdzie (a na razie- odpukać- idzie), mogłabym przygarnąć wszystkie naraz. Na razie udostepnię na fb. Pozdrawiam i trzymam kciuki- tym razem- nie jako Mariolka, ale Joanna Kupniewska.
OdpowiedzUsuńMariolko-Joanno, a może, a może jednak? Rok to mgnienie tylko...
OdpowiedzUsuńNiestety na razie za dużo zawirowań i brak warunków... ;(
UsuńKochane Kury! dziękuję za odzew, dobre słowa i udostępnianie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zadzwonił jakiś pan w sprawie Gucia, chce towarzysza dla swojej suni.
Dziewczyny, nie dam rady każdej z osobna... jesteście cudowne ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTak bardzo życzę, by wszystkie zwierzęta trafiły w dobre miejsca!!!
Mamalinko, nie jesteśmy cudowne, jesteśmy normalnie empatyczne i tyle. Trzymam kciuki za Gucia, za wszystkich.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już kto o tym pisał, chyba Gosianka, ale już ten apel na fb udostępniałam. I oberwało mi sie od dziewczyny, która w sprawę pomocy zwierzętom jest bardzo zaangażowana i z racji doświadczenia oraz rozległych kontaktów możliwości ma naprawdę duże. A oberwało mi sie za brak informacji, gdzie się te zwierzęta obecnie znajdują, jakie są możliwości ewentualnej pomocy przy transporcie i brak telefonów kontaktowych.
OdpowiedzUsuńChętnie znowu zamieszczę info na fb, ale z tymi uzupełnieniami.
(A ta Bellunia to chyba siostra Wronki).
kochana, ja widziałam ten komentarz i w tej sekundzie uzupełniłam wpis o te dane :)
Usuńpoza tym na olx jest podane, jakiego miejsca dotyczy ogłoszenie, oraz jest tam telefon kontaktowy.
Damo, bierz Bellunię w ramach łączenia rodzin!
UsuńTo samo pomyślałam o...łączeniu rodzin:)
UsuńWłaśnie rozmawiałam z koleżanką na temat przygarnięcia któregoś ze zwierzątek,ale niestety:(
Pomyślnego zakończenia szukania dooobrych domków.
Damo, pod zdjęciami są linki do olx, a tam są namiary. I miejscowość, i telefon. Nie wiem, jak działa udostępnianie na fb, ale myślę, że to nie problem dla Oli - dopisać namiary gdzie trzeba. Czy udostepnienie to link do mojego posta? Jeśli tak, to dopiszę co trzeba.
OdpowiedzUsuńZ calego serca wspolczuje Mamalince, domyslam sie jak bardzo musi cierpiec oddajac swoje ukochane zwierzeta.
OdpowiedzUsuńPopieprzone jest to zycie. Wierze, ze zwierzaki znajda drugi, rownie kochany dom.
Hana, masz wielkie serce - buziak.
Ataner, nie dopuszczam innej możliwości. No bo jak? Gdzie?
Usuńcholera, cholera, cholera, przepraszam.
OdpowiedzUsuńudostępniam na fb.
Ewa z M. nie uciekaj jak oparzona! I dzięki!
OdpowiedzUsuńI w takich momentach jest mi ogromnie przykro.
OdpowiedzUsuńMłodzi ludzie emigrują, nie widząc przyszłości.
Jeszcze nie tak dawno kiedy jechałam po Kudełka dane mi je było pogłaskać.
Oj to życie bywa czasami okrutne
Ech, Kury, ja bym tak chciała wziąć Aurę... to jak dla mnie pies idealny... jakby moja Krimcia, tylko w negatywie.
OdpowiedzUsuńAle Padre się nie chce zgodzić ;-(((
:(( jednak?
Usuńszkoda :((
może jeszcze serce zmięknie?
/mamalinka
Nie powiedział NIE ostatecznie... ale na razie się nie zgodził ;(
UsuńBędę walczyć, oczywiście. Może zmięknie...
Inkwizycjo,dorzucę do Aury 1 litr z moich nalewek do wyboru:pomarańczowo kawową-stoi od zimy,dereniówkę-w trakcie roboty,pigwówkę-pigwa jeszcze na drzewie,orzechówkę-będę mieszać w listopadzie,bardzo dobra na perturbacje żołądkowe a i świetnie zatrzymuje"praczkę":)
UsuńInkwi, idziemy na całość! Wyposażę Aurę w jeden z moich pasteli! Dam Ci wybór! Albo nie, Padre niechby wybrał!
UsuńNo no, dziewczynki, tylko się nie rozpędzajcie za bardzo w tych deklaracjach ;-))
UsuńOrko, orzechówkę mamy nastawioną. Ale dereniówka i pigwówka - może zadziała? Padre wielkim smakoszem (czyt. łasuchem) jest ;-)
Swoją deklarację podtrzymuję. Mogę jeszcze dorzucić dżem z mirabelek, skoro taki łasuch z niego:)))
UsuńA to nie byle co - kuchenne wyczyny to nie moja bajka, hrehrehre! Ale dżem wyszedł pyszny.
Myślę (mam nadzieję), że najbardziej ujmie go Wasza szczodrość.
UsuńInkwi, zaszlochaj na szerokiej piersi Padre, nawet w spazmy wpadnij, co ja Ci będę mówić...
OdpowiedzUsuńNo sęk w tym, że go nie ma. Wraca w niedzielę i powiedział, że wtedy się zastanowimy...
UsuńSkoro Panterka namówiła swojego na drugiego kota ...... to był wyczyn nie lada ;) Może rzuci kilka porad ;)
UsuńUdostępniłam i na fejsie, i na blogu. A w tę samą sobotę, w którą Grażyna wzięła Kudełka, przyjechał do nas Bonus. To już pół roku :)
Inkwi, niedziela zaraz, przygotuj arsenał. Wiesz - różnorodne środki przymusu pośredniego i bezpośredniego, jakiś szantażyk, środki perswazji i rozmiękczania w postaci wystawnego obiadu/kolacji. Jeśli to nie pomoże - spazmy.
UsuńJeśli powiedział, że "się zastanowimy" to jest nadzieja.
Lidka, to już pół roku? Boszszsz...
UsuńPewnie, że nadzieja jest ;)
UsuńSpazmów nie umiem, ale cichy szloch i rozmiękczanie łzami - jak najbardziej.
Zdecydowanie łatwiej przekonuje się bezpośrednio, nie przez telefon...
No i ta nalewka od Orki - to jest argument! Ja znam Orkowe nalewki!!! Niebo w gębie to mało powiedziane. Ambrozja!
UsuńLitr ambrozji zdecydowanie powinien wspomóc negocjacje ;)
UsuńJa też znam nalewki Orki i poświadczam som grzechu warte :)
UsuńA ta pomarańczowo kawowa ma moc :))
UsuńOj ma...
UsuńTak, pół roku szczeliło 7 września. Ciekawe, czy tęskni jeszcze za poprzednim domem .... niuniek nasz, malutki ...
UsuńA nie wiem, czy u Pantery też nalewka od Orki jakiejś roli nie odegrała ....
widzę tu przekupstwo pełną parą idzie :)
Usuńna chłopa presję kładziecie ;) pewnie nalewkę by skosztował, ale gdy litr się skończy to pies i tak pozostanie :)
ale jak już tak daleko się posuwacie, to ja dorzucę Tadeusza z haremem (4 zielononóżki) tak jak na początku mowa była.
A co, znajoma ich nie zabrała?
UsuńInkwi, za chwilę zaleje Cię potok naszej szczodrobliwości.
UsuńOlu, to nie żadne przekupstwo, tylko wdzięczność. Poza tym Chłop na razie o niczym nie wie. Takie tam knowania:)))
Lidka, dzie tam pamięta! Jak mogliście żyć bez niego?
UsuńLidka, mam pomysł! A może by go (Bonuska) dokocić? Do roboty idziecie, na zawody, a kotek sam w domu:(((
Usuńkoleżance oddałam brązowe kurki, już się u niej zaaklimatyzowały, ale dopiero teraz widzę, jak były z nami oswojone - dziewczynki co dzień szły do nich po kilka razy i brały je na ręce, a te kury coś tam se pod dziobami pogdakały, ale nigdy jakoś szczególnie im czy mi nie uciekały. a tam nie dają się dotknąć. pewnie z czasem też przywykną.
Usuńzielonenóżki miały być dla męża, ale uzgodniliśmy, że będzie lepiej jak żadne ze zwierząt nie zostanie, ze względu na to, że może być konieczność, że cyklicznie będzie wyjeżdżał. także wiesz, jeśli wciąż chcecie, to Tadziu z żonami może zamieszkać u was.
Kurnik czeka. Tylko, cholercia, muszę go wysprzątać... bo korzystając z sytuacji zrobiła sobie w nim składzik.
UsuńHana, ja bym dokociła, ale rozum mówi nie .... Bonus to jedynak, za bardzo nie przepada za innymi zwierzakami - sąsiadka kiedyś ze swoją kociczką przyszła, to nafuczał na nią, że hej. Ona to olała, ale sam fakt. Zaniosłam go kiedyś do koleżanki z przeciwka - ma dwa koty. To było ciekawe spotkanie, bo alfa pozwolił Bonusowi na przejrzenie jednego pokoju i łazienki, ale nie pozwolił mu wejść do dużego pokoju, Bonus położył się w korytarzu, ten leżał w pokoju i tak to widocznie ustalili sobie telepatycznie.
UsuńBartek mówił, że Bonus bywał w domu ze zwierzętami, jakos się dogadywały, ale ja nie mam przekonania do takiego rozwiązania. To jest już starszy kotek i nie będę mu fundować takich atrakcji. Dopóki to będzie możliwe.
Lidka, przy takiej wizycie trudno stwierdzić cokolwiek, bo na to trzeba czasu. To naturalne, że kot rezydent nie jest zachwycony gościem na własnym terenie. Jakiegoś spokojnego młodziaka (-czkę) zaakceptowałby na pewno. Byle to nie był Czajnik (w sensie temperamentu), hrehrehre...
UsuńKurna, co spojrzę na zdjęcia, to ryczę. One nic nie wiedzą:(((
OdpowiedzUsuńah Hana, no właśnie... widzą że coś dziwnego, że rzadko po podwórku łażę, że jakieś kartony tylko pakuję, a wszystko na wierzchu porozwalane... ale chyba nie mają świadomości, że się będziemy wkrótce rozstawać...
UsuńDobrze, że nie mają. O Jezu...
UsuńDziolchy, ryczeee((
UsuńKasia, wróciłaś?
UsuńJa porykuję przez cały dzień. To jest takie okropne wszystko, przejmująco smutne.
Wrocilam. Jestem emocjonalnie rozjechana. A tu jeszcze w Kurniku-smutno.
UsuńBardzo mi przykro. Ech,życie... Dałam znać i na swoim blogu,może ktoś,coś, chociaż wiem, że ci co do mnie zaglądają to wąska grupa, w większości mają już zwierzęta, ale może znają kogoś,kto poszukuje.
OdpowiedzUsuńKurcze, ryczeć się chce...
OdpowiedzUsuńU siebie już "wplotłam" linka, i będę jeszcze po znajomych pytać, MUSI się udać!!!!
Powiało smutkiem, ech plączą się ludzkie, a przy okazji zwierzęce losy. Te zwierzaki.....oby znalazły dom.
OdpowiedzUsuńNie umiem przekleić posta, napisałam na blogu jak umiałam, może ktoś przeczyta. Popytam, ale wśród znajomych marne szanse, a szkoda.
Zatkało mnie i jest mi bardzo smutna :( łza w oku się kręci...
OdpowiedzUsuńJuż udostępniam na fb i całym sercem trzymam kciuki za Mamalinkę i zwierzaki.
Ewa2, to proste (przeklejanie). Robisz kopiuj-wklej i już!
OdpowiedzUsuńKurna, Błyskot jest taki śliczny, że aż mnie przydusza z zachwytu. Te oczy bursztynowe!
OdpowiedzUsuńNamawiam Mamalinkę, żeby Błyskota zatrzymała...
OdpowiedzUsuńAle ona sama nie wie jeszcze gdzie i co:(
OdpowiedzUsuńWiem... ale jak się urządzi, mogłaby go zabrać.
UsuńZ drugiej strony - on powinien najłatwiej znaleźć dom. Jest zjawiskowy!
Sęk w tym, że wszystkie są zjawiskowe. Ale Błyskot najmłodszy i ma największe szanse.
OdpowiedzUsuńTak życie jest nieprzewidywalne, szkoda i zwierzaków i ludzi.
OdpowiedzUsuńUdostępniłam na fb, a u siebie wsadziłam na boczny pasek.
Poryczałam się i wściekła jestem, że nic nie mogę zrobić... Do dupy z takim życiem.
OdpowiedzUsuńI mnie też jest bardzo przykro,że nie mogę pomóc...
UsuńMika, możesz - ślij po wszystkich świętych.
OdpowiedzUsuńja pytam...
OdpowiedzUsuńCo za pieprzone zycie ....Mammalinko , trzymaj sie kochana .
OdpowiedzUsuńUdostepnilam na fejsie .
zanim klapnę, jeszcze raz wszystkim Wam Dziękuję!
OdpowiedzUsuńna pewno znajdą domy, na pewno.
w końcu najtrudniej, teoretycznie, miało być z koniem, a dom już czeka, a i transport się dogrywa (wkrótce napiszę co i jak)
co do Błyskotka, ahhh, biję się z myślami, że może jakiś dom tymczasowy, że jak już się urządzę, a mam zamiar urządzić się szybko ze względu na dzieci - to wtedy go ściągnę do siebie. a jak Błyskot, to i Niagarka, bo to kitka, która kilka miesięcy temu była na granicy śmierci, jakieś zapalenie, które spowodowało dziwny paraliż - i WYSZŁA z tego, dziwnym cudem, mimo że wet dawał niewielkie szanse. Poiłam ją wtedy mieszanką drożdżową i ruszałam nóżkami, wiecie jak na filmach o sparaliżowanych psach.
To strasznie smutna myśl, że dziś co rano Niagarka przychodzi się ze mną przywitać do łóżka, jak tylko wyczuje, że już się przebudzam. A Błyskotek towarzyszy dziewczynkom w niemal każdej zabawie - kiedy rysują - leży obok nich na podłodze, kiedy idą na rowery, biegnie za nimi i szlaja się poboczem, kiedy dziewuchy idą na szaberek pomidorowy do ogrodu - B.Kot grasuje w trawie, ostatnio odprowadził je aż do domu sąsiadki, gdzie poszły pobawić się z koleżanką, i wrócił chyba dopiero z nimi.
Nie umiem sobie wyobrazić domu, w którym ich nie ma...
no nic, trzeba tfartkom być a nie mientkom, więc wiecie...
dobrej nocki.
ps. ale w tym wszystkim jedna rzecz jest NIESAMOWITA.
WY.
E, z koniem to było łatwo... ;-)
UsuńWięc domy znaleźć się MUSZĄ.
Śpij spokojnie.
Znajdą się domy na pewno, dużo pozytywnej energii przesyłam mamalinko ♥
UsuńI ja dokladam swoja porcje - durzom szuflom!
UsuńDorzuciłam, jeszcze na fb wrzucę.
OdpowiedzUsuńNo. Teraz to już ryczę jak Niagara:(((
OdpowiedzUsuńMamalinko aj lof ju
OdpowiedzUsuńSerce pęka na kawałki....:(((
OdpowiedzUsuńDzien Dobry Kurencje, jakos pochmurno, opublikowalam odezwe na facebooku....oby znalazl sie dobry dom dla kazdego zwierzaczka...
OdpowiedzUsuńUdostępniłam na fb, trzymam kciuki za dobre domy.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki, oby przyniósł DOBRE wieści.
OdpowiedzUsuńChłodny poranek, ale temperatura rośnie, już 17 stopni. Lekkie chmurki, słonko przymglone prześwituje.
Wszystkiego miłego.
Urzekła mnie Niagarka, ale mój by ją zamęczył.
Przeczytałam komentarze i się poryczałam.
OdpowiedzUsuńUdostępniłam.
Hano, nie wiem czy jesteś przy komputerze, napisałam Ci maila w temacie, proszę przeczytaj!!!!!
OdpowiedzUsuńBarbara
Barbaro, dasz dom któremuś?
UsuńNapisałam obszernie do Hany w tejże sprawie , bo są pewne moje uwarunkowania, jeśli zdecydujecie że to się może udać to tak.
UsuńBarbara
Łomatko Barbarko, to się MUSI udać !
UsuńNo kury, kurna niech ta Hana przeczyta i powi wam o co biega !!!!
UsuńBarbara
Hana czytaj, czytaj i mów o co chodzi?
UsuńDziędobry Kurki ! Czaruję i czaruję ! Gadałam z sąsiadki córką o wzięciu jednego pieska, bo oni po swojej suni w żałobie, ale mówi, że na razie im za wcześnie. A na koty dzieci uczulone :(
OdpowiedzUsuńNo co, dlaczego tak cicho...?
OdpowiedzUsuńJestem Kurki Kochane, jestem! Skontaktowałam Barbarę z Mamalinką, jestem tak podekscytowana, że normalnie nie mogę myśli zebrać! Barbara mogłaby wziąć wszystkie koty.
OdpowiedzUsuńOożesz... jak by było cudnie!
UsuńO kurczaki! Wspaniałe, oby się udało! Trzymam kciuki:))) od razu i na niebie jaśniej sie zrobiło i slonko przeblyskuje, to mize byc jeszcze bardzo dobry sobotni wieczor!:)))
UsuńOMAKOŚWINTO! To byłoby cudnie, już kocham Barbarę!
OdpowiedzUsuńMAtko:)
OdpowiedzUsuńNie noooo,to wszystko z wrażenia,trzymam bardzo ,bardzo kciuki, żeby się udało!
OdpowiedzUsuńDziewczyny skontaktowane, czekamy na Mamalinkę. Ola!!!!!!!!!!!!!! Leć do maila!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo jeszcze byłyby do wzięcia Belcia i Aura, cudne psinki obie i jak byłoby pięknie gdyby gdzieś razem...ale to chyba za wielkie marzenie.
OdpowiedzUsuńDora, może Inkwi ubłaga Padre w sprawie Aury. Zostałaby tylko Bella, a to już pikuś.
OdpowiedzUsuńCzyli Gutek ma juz nowy domek? Pan który dzwonil w jego sprawie jest ok?
UsuńMam wielką nadzieję, że Aura trafi do nas.
UsuńI ja mam taką nadzieję,bo co swój to swój a nie obcy nowy opiekun:)))
UsuńInkwi, jesteś kochana, wiesz?
Usuńo matku bosku, zmienkuy mi kolana :) a kciukow juz mocniej nie da sie trzymac...
UsuńOpakowana, przejawiamy ostrożny optymizm:)
UsuńGosianko, Ty wiesz najlepiej, że jak baba się uprze, nie masz granic ni kordonów:)))
UsuńHe, he, wiem! :)
UsuńGosia, weź wytłomacz Inkwi krok po kroku, co ma robić:)))
UsuńCzeko, nie mam pewności w sprawie Gucia:(
OdpowiedzUsuńBarbara napisała do mnie tak:
OdpowiedzUsuńWidzisz, wyszło tak, że napisałam do Twojego poprzedniego posta komentarz, uważając że niepotrzebnie, bo jak zawsze wspomnienie mojego drogiego psa staruszka i jego śmierci rozkleja mnie, napisałam też, że wciąż nie podał mojego adresu żadnemu zwierzątku.... i za chwilę wyskoczył post z informacją o. Rozmyślam i rozmyślam i proszę , musicie niejako zdecydować za mnie biorąc pod uwagę dobro zwierzaków - mogłabym zabrać wszystkie trzy koty. Wątpliwości są takie - mieszkam w dużym domu z duuużym ogrodem we wsi, gdzie ludzie (na pewno okoliczni) są dobrzy, mieszkam tu już ponad trzydzieści lat ale od kilkunastu sama. . W tej sytuacji nie mogę wziąć psa, bo byłabym całkowicie uwiązana, nie mając nikogo do opieki nad nim podczas moich (średnio częstych, ale zawsze) wyjazdów. Koty aktualnie mam dwa, wszystkie jakie kiedykolwiek miałam (czyli stale jakieś w zmiennej liczebności) żyły sobie wolno, czyli tyleż w domu co przy domu, przyzwyczajone do tego, że czasami zostają same, na zewnątrz, (mają swoje kryjówki bezpieczne) z zapasem jedzenia i picia, ale też, jak to w tej tu wsi, łaziły sobie po sąsiadach i nigdy nie zaznały krzywdy, do mnie też przychodzą sąsiedzkie różne.Mogę więc przygarnąć te bidy, jeżeli wiesz, że poradzą sobie w razie czego w takich warunkach. Bywa to różnie, przygarniałam przez te lata masę znajd i podrzutków i wiem, że kot albo polubi nowe miejsce (nie wiem dlaczego?) albo nie (też nie wiem dlaczego) i rady nie ma. Na pewno lepiej żeby te trzy, znające się i tworzące już jakąś "rodzinę" były razem. A - jeśli wyjeżdżam na dłużej niż trzy dni, do kotów zagląda mój syn, jadąc z pracy do domu, żeby nie czuły się opuszczone, bo one to bardzo odczuwają.
Reasumując - jeżeli będziecie uważały, że będzie to dla nich bezpieczne i jest szansa, że to zaakceptują, chętnie je zabiorę. Jestem samochodowo mobilna, z transportem nie ma problemu. No chyba, że już ktoś się zgłosił.
przepraszam Kury moje drogie, że dopiero teraz piszę :) a tu tyle dobrych wieści!!
OdpowiedzUsuńBędę zaraz dzwonić do Barbary, tylko ja dopiero z pracy wróciłam i jeszcze kózie muszę wydoić, i dziewczynki ogarnąć, więc to jeszcze trochę potrwa.
Pan od Gucia nic nie mówi, też będę do niego dzwonić.
Poinformuję Was jak coś się wykluje.
Buziaki!!
O to wspaniale:) jak dobrze, że w okolicy porządni ludzie i zwierzętom krzywda sie nie dzieje. Chyba u Oli te kotki też takie domowo-podworkowe?
OdpowiedzUsuńtak tak! one są takie pół na pół! myślę, że sobie poradzą.
Usuńrok temu, jak córcia była 2 tygodnie w szpitalu i moja mama przyjechała zająć się drugą córcią, to koty mieszkały praktycznie cały czas w kuchni letniej, ja tylko raz dziennie jak przyjeżdżałam ze szpitala, to dawałam im jedzenie i sprzątałam kuwetę. innym razem podczas jej pobytu szwendały się cały czas na podwórku i tylko spały w kuchni letniej. a wszystko dlatego, że z mamą przyjeżdżał bardzo myśliwski pies i dla ich bezpieczeństwa nie mogły wchodzić do domu. Więc myślę, że poradzą sobie. Tym bardziej że będą wszystkie razem!!! ach jaka dobra wiadomość!!!
Łocieflorek!!!Ale bomba!!!Myślę,że koty Mamalinkowe to se poradzom w takich okolicznościach!!!
OdpowiedzUsuńCzekałam na takie dobre wieści!
OdpowiedzUsuńOne nawet powinny być w takich warunkach, to wszak koty chodzące i polujące.
OdpowiedzUsuńZaczekajmy na wynik rozmów samych zainteresowanych, czyli Mamalinki i Barbary.
OdpowiedzUsuńInkwi, kiedy dokładnie wraca Padre? W sensie o której godzinie? Bo nie wiemy, kiedy czarować i kciuki trzymać.
OdpowiedzUsuńNo więc niestety pokręciłam, wraca dopiero w poniedziałek - w sensie że w domu będzie - wyjeżdża jutro, ale to kawał drogi jest. Pewnie będzie wieczorem. Ja tu już wszyściutko szykuję na jego powitanie ;) i wszyscy będziemy go przekonywać, że to świetny pomysł jest...
UsuńNo bo przecież jest ;)
Tak że czarujcie w poniedziałek pod wieczór, Kurki drogie!
Dobra Inkwi, ja zaczynam już teraz dla pewności. Ale coś mi się zdaje, że nie ma szans Chłopina:)
UsuńDobra,czarowanie zapewnione!:)
UsuńKciukasy zacisnęłam, że aż boli!
UsuńKciukasy zacisnęłam, że aż boli!
UsuńNo i jak tu wytrzymać do poniedziałkowego wieczora no jak?A jeszcze zanim dywersja zadziała to może być wtorek.Ale jak mus to mus,bendziem szczekać coby ino praczki nie dostać od tego szczekania w nerwach łokrutnych:)
UsuńOrko, w razie praczki liczymy na Twoją orzechówkę:))) Czy dereniówkę, bo już nie wiem z nerw, która dobra na praczkę!
Usuńo Boże, jaka wiadomość!!!! Barbaro, jesteś cudowną osobą!! One na pewno sobie poradzą, na pewno. A jeszcze jak mówisz, że ludzie dobrzy naokoło to musi być dobrze. Trzymam kciuki, żeby się wszystko ułożyło.
OdpowiedzUsuńtrzymajcie kciuki za Guciosława, bo jak wszystko dobrze pójdzie, to już jutro pozna swoją nową żonę Zuzię :)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno! Mamalinko, przepraszam, że pytam, a gadałyście z Barbarą?
UsuńMika, rozmowy się toczą mailowo i telefonicznie chyba też - tu nie mam pewności.
UsuńTrzymam bardzo!
Usuńosobiście trzymam kciuki, a nawet je zagryzam dla pewności:)))
OdpowiedzUsuńCudownie i ja się dołączam w trzymaniu za powodzenie dzisiejszych rozmów:)))
Usuńkochany, łagodny, ciepły i wspierający głos...
OdpowiedzUsuńpo 20tym września wszystkie kicie pojadą do swojego nowego domu do Pani Basi ♥♥♥♥♥♥♥♥
Kury drogie, Prezes Kuro... brak słów...
♥♥♥♥♥♥♥♥ DZIĘKUJĘ
Cudnie :))))))
UsuńWspaniale!
UsuńPani Basiu , kocham panią!
UsuńJa już to widzę - szfystkie, albo prawie szfystkie Kury siedzo teraz i smarczo w chusteczki, albo w dekolt im kapie:)))
UsuńNo i znowu ryczę... Tylko z radości. Barbaro , Opatrzność cię do Kurnika wysłała, nie ma co gadać! Ściskam baaardzo mocno!!!!
UsuńPani Basiu♥♥♥
UsuńTo siem pewnikiem nazywajom łzy wzruszenia:)
UsuńDzięki,pani Basiu:)))Ino pewnikiem przez pierwsze dni to tych kotów nie będzie można wypuszczać na podwórko coby nie chciały wracać do Mamalinki???
Hura!!! Pani Basiu:****
UsuńOjacie, byłoby pięknie, jakby wszystkie kotki, razem :) I to do domu, w którym miałyby i wybieg, i schronienie :)
OdpowiedzUsuńOooooooooo jakie wieści dobre. Trzymam kciuki, niech się uda, niech kotki zamieszkają razem. Kocham Was Kurki, zawsze wiedziałam, że Barbary to fajne kobiety są.
OdpowiedzUsuńEwa2, w dodatku z okolic Krakowa.
UsuńNo... nie będę ściemniać, poryczałam się.
OdpowiedzUsuńNie ty jedna, Ewo, nie ty jedna...
UsuńKibicuję po cichu i trzymam kciuki bo inaczej nie mogę pomóc:((
OdpowiedzUsuńI po cichu powiem - ale nam się ta nowa Kura udała, oj udała:))
Ja też się przyznaję, że ryczę trochę. Oesssu, co za dzień!
OdpowiedzUsuńGarde, co tu dużo gadać, Kury tak majo.
Amen:))
UsuńGdakajcie, gdakajcie, ale uwaga ! pamiętajcie, że, jak twierdził Ojciec Koziołka Matołka, Barbary to patronki nie tylko górników ale i ciężkiej artylerii ;))
OdpowiedzUsuńA tytułem puenty cytat z serialu "Blondynka" (jak która nie wie to o weterynarzach i zwierzakach) : "bo jak ktoś, komu, coś, to choć niewiele, ale zawsze, a jak nikt, nikomu nic, to stoisz jak goły na rogu stodoły" (albo Kurnika)
Barbara
Bo wszystkie Baśki to fajne chłopaki!
UsuńO tak, Mika! Takie morowe:)
UsuńMika, czy wiesz, że Barbara mieszka po drodze do Ciebie? To już na bank zrządzenie opatrzności.
UsuńHrehrehre, no toż to jasne jak słońce, a jeszcze z okolic Krakowa!!
UsuńO no masz! Opatrzność srodze namieszała:))))) Trzeba będzie coś pomyśleć...
UsuńA dajta już spokój, psem sie zajmijta ! czyli Bellą, bo na nią do tej pory nikogo chętnego nie ma.....w mojej okolicy wszystko zapsione, a w dodatku Bella lubi biegi i do miasta się nie nadaje.
OdpowiedzUsuńBarbara
Stoisz jak ci... na rogu Kurnika:)
OdpowiedzUsuńNo, na rogu Kurnika to tak ;)
UsuńBarbara
Barbara, no daj się pocieszyć trochę!
OdpowiedzUsuńCzy ja dobrze rozumiem, że została tylko Bella??
OdpowiedzUsuńJeśli Aura pojedzie do Inkwi, a po Gucia przyjedzie jutro pan Zuzi, to tak, tylko śliczna Bella.
OdpowiedzUsuńwstępnie tak.
OdpowiedzUsuńKoń i 3 kózie czekają na potwierdzenie transportu.
Aura jak Padre się zlituje, także pojedzie. (Tadziu i 4 zielone w bonusie ;) )
Gucio do Supraśla, bukdaj jutro.
Nad dwiema kózkami zastanawia się znajoma, która brała ode mnie mleczko.
Kicie do Basi na krakowsko ziemię.
I tak, zostaje Bella..
Spełnia się coś, co wydawało się niemożliwe... Kurnik to jest czarodziejskie miejsce!
UsuńGosia, wczoraj ryczałam z żałości, dzisiaj wręcz naprzeciwko. Chociaż ciągle mi przykro ze względu na całą sytuację, ale jakoś lżej na sercu, mimo wszystko.
UsuńPoczekajmy ze spokojem, niech się wszystko potwierdzi. Gucio i Aura, bo koteczki już raczej na pewno? Jeszcze wczoraj był dramat, a jeśli wszystko się uda, na dzisiaj została Bella. Uda się. Choćby na tymczas, żeby szukać dalej ze spokojem.
OdpowiedzUsuńZapytam koleżankę, ale wątpię. Ona dopiero straciła swoją sunię i jeszcze nie jest gotowa.
UsuńJa myślę, że Padre nie ma innego wyjścia, tylko jeszcze o tym nie wie ;) przeczuwa jedynie - może ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, szkoda, że naleweczka od Orki do poniedziałku nie doleci. Byłby płyn zmiękczający:)))
OdpowiedzUsuńMożna rzeczoną naleweczką pomachać niczym marcheweczką ;))
UsuńDziewczynki, mam przygotowane napoje i inne argumenty... musi wystarczyć na razie ;)
UsuńI tak będzie mus poszczekać bo wszytko w robocie a pigwy jeszcze na drzewie:( Ino pomarańczowo kawowa w tej chwili dostępna ale jakby co to puszczam ją natentychmiast po nierdzieli:)
UsuńDobra Inkwi, już nie wymyślamy, sama wiesz najlepiej jak trafić do serca menszczyzny. Trzymaj nas na bieżąco - jak powiadajo Francuzi.
UsuńOrko, czekamy w napięciu na poniedziałek. Matkożtymoja, przed żadnym egzaminem nie miauam takich nerw.
UsuńNo bo tak na kurzy rozum to Padre do poniedziałku ma czas się dooobrze zastanowić i już zawitać w domowe progi z WŁAŚCIWĄ decyzją i ino mieć z tego tytułu same przyjemności:)))
UsuńA tera to ssssspadam na"Bękarty wojny":)
Orko, Padre już ja podjął, tylko dowie się o tym dopiero w poniedziałek.
UsuńZawsze można mu perswadować że to nie krokodyl przecie ;))
OdpowiedzUsuńBarbara
Może nie wystarczyć. Wizja krokodyla znaczy.
OdpowiedzUsuńPani Barbaro jest Pani ...........Wielka!!!!!!!!!! Pozdrawiam cały Wielki Kurnik.Elżbieta.
OdpowiedzUsuńElżbieto, dziękujemy za pozdrowienia, czy to Ty?
OdpowiedzUsuńWitam,pewnie nie Ta,ale stała czytelniczka i fanka Pastelowego Kurnika.Kibicuję i trzymam kciuki za Bellę...........
UsuńElżbieto, jeśli nie jesteś Elżbietą na H to nic nie szkodzi. Miło jest mieć cichą wielbicielkę, bardzo miło:)
OdpowiedzUsuńDziękuję,no nie jestem na H,a kocham i wielbię Tu wszystkie Kury i obie Panie Prezes od daaaaaaaaaaawna. Serdecznie pozdrawiam
UsuńTeraz to ja :). Kurnik jest WIELKI, a świat nie tak straszny dzięki WAM... Pani Barbarze same uściski i choć tylko podglądam, to bez Kurnika nie umiem zacząć dnia! Dzięki Hano za to miejsce, a wszystkim kurom za serce :) Elżbieta H.
OdpowiedzUsuńO jeżu, to ja już nie wiem! Pogubiłam się w Elżbietach! I przytłoczyła mnie odpowiedzialność:) Ale tylko trochę...
OdpowiedzUsuńKochane Elżbiety, dziękuję i nie znikajcie!
Bądźcie czujne Kury, zaraz mus będzie nowy wybieg otworzyć.
OdpowiedzUsuńBędę czujna, cały czas zaglądam. Tutaj nie można się nudzić, ani długo smucić, fajnie jest.
OdpowiedzUsuń