Mniej więcej całość |
Strona lewa |
Strona prawa |
No i wszystko jasne! Mam winnego! |
Najgorsze są kredki. Próbowałam układać je w różnych pudełkach, kolorami. Nic z tego. Wyłażą, mieszają się, kruszą, pylą, plamią, są wszędzie. Wystarczy jeden przemarsz Czajnika i już mam na ścianach/drzwiach/łóżku prześliczne, kolorowe łapecki:)
Licytowałam się kiedyś z AniąM. kto ma większy bałagan na biurku. Idziemy łeb w łeb. AniuM., do sesji sprzątnęłam tylko ogryzki i pestki, albowiem po wszystkim eksponaty zjadam. Tych jeszcze nie zdążyłam zjeść.
Odkąd przeczytałam zdanie wypowiedziane podobno przez Alberta Einsteina o tym, że "jeżeli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?" przestałam się przejmować.
Ciekawam, jak to z tym jest u Was i czy się do tego przyznacie, hrehrehre!
A może, hmmm, jakieś fotki? Dla porównania?
Pierwsza odważna (druga po mnie!) i biurko godne Einsteina: to biurko AniM.:
Bardzo uporządkowane biurko Ewy2:
Na szczęście Ewa2 zrehabilitowała się (trochę) zapudlonym kątem:
Jako następna obnaża się Opakowana:
to jest koncik mojej pracowni z ogolnym widokiem na biureczko, ktore jest chwilowo nieuzywane - stad ten porzadek!! hrehrher |
to jest moje stanowisko pracy (welnianej), rozne rzeczy weszly w parade wyraznie.... |
Bachę trochę ratuje parapet jako dodatkowa powierzchnia do zabałaganienia, bo co to za bałagan? No i poniżej:
I Pantera z biureczkiem na kuchennym stole. Poza tym, że w kuchni, to ma wzorowy porządek:
A Marija to już wogle. TO jest bałagan???
Biurka Izy z Kidowa średnio zabałaganione:
Kolejna odważna - KolKa. Proszszsz - biureczko. Jest nieźle:
I aktualnie, "bieżąco" noszone ciuchy, które wiszą na drążku do podciągania się pozostawionym przez syna. Jak to dobrze, że go nie zdemontował:
KolKo, żółta sukienka niezmiennie mi się podoba:) Ale tej w kropki nie znam. Wygląda przyjemnie!
Mam jedną ważną obserwację. Wszystkie komputery na zdjęciach otwarte są na Kurniku. Poza moim i Ewy2. Ja - wiadomo. Ale Ewa2 musi nad sobą popracować. Ogólnie jestem zadowolona z Waszej subordynacji.
PIERSZAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńTAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!
OdpowiedzUsuńKochaniutka - w koncu to tak czesto sie nie zdarza ;))))
UsuńOpakowana, no nie. Przeważnie gdaczesz pustym kursem do obrazu na poprzednim wybiegu.
UsuńDRUUUUUUUGAAAAAAA
OdpowiedzUsuńJa to mam po mojej Mamie tako ceche.ide , z uczuciem szlachetnosci wywalam wszystko z szafy (na przyklad. bo moze byc biurko, komodo, szafki kuchenne, o spizarni nie wspomne, bo w niej jest np Z Zubrowka przez Dzieje Polskiego Przemyslu Alkoholowego, materialy na patchwork, rozne buty, rozne dzemy, roze maszyny kuchenne, rozne puste opakowania, cale pudlo kopert babelkowych i workow pocztowych i tekturek i pudelek wysylkowych, bo ja przecie lada dzien, NO lada dzien zaczne na ebayu znowu handlowac, rozkladana suszarka do ciuchow, drabinka, odkurzacz, wielgie sagany, komplet obiadowy, stojak na ciacha, apteczka, gasnica, wina, likiery, i inne takie, doniczki, piec c.o., plastikowe pudelka z przykrywkami, kilka ladnych puszeczek...docen to, bo pisze z pamieci, ja mowie o spizarni w UK!!)
OdpowiedzUsuńno wiec, wywalam wszystko, robie sliczny porzdek, czuje sie juz ekstraordynaryjnie szlachetnie, siadam i po 5 minutach zaczynam odczuwac niepokoj....cos mi stanelo przed oczyma duszy...w czasie tzw porzadku znalazlam cos, co wTEJ chwili jest mi absolutnie niezbedne....no, nie moge bez tego zyc..lece do szafy , robie wsciekly bajzel, znajduje to cos, zabieram, wpycham reszte gzarow na sile, dociskam kolanem i odchodze niemozebnie szczesliwa....
a u Ciebie na biurku to wzorowy porzadek zreszta temi oczamy widzialam!
a kredki to kredki. a co? pudelko na cygara nie pomaga?
Opakowana, ja po prostu MUSZĘ zobaczyć Twoje spiżarnie!
UsuńKiedy byłaś, BYŁ porządek:) Zdjęcia zrobiłam dzisiaj!
Żadne pudełka nie pomagają, żadne.
zapraszam do spizarni, moze cos jeszcze znajdziemy...mam eszcze trzypietrowy stojak na ciastka. i pompke do roweru.
UsuńJa nie mam spiżarni, dlatego mam bałagan po kątach i szufladach. Gdybym miała spiżarnię, na pewno miałabym porządek:)))
UsuńPrzypomniałam sobie, że muszę wyrzucić materiały na paczłork...
Usuńjak to WYRZUCIC???? GDZIE wyrzucic???
UsuńTogę oddać. To próbki tkanin, które kiedyś dostałam, takie kwadraty... z Muzeum Narodowego.
Usuńoczywiście mogę, ni togę. togi nie mam:)
UsuńA szkoda, bo wyobraziłam sobie, jak malowniczo by się komponowała z biurkiem - zanim oddałabyś ją Opakowanej na patchwork, a może i paczłork. ;)
Usuńno wlasnie! oddac mozesz mnie. ja juz tylko w kwadratach robie (albo trojkatach z kwadratow, ale zycia mi szkoda na skomplikowansze wzory). zapisuje sie na Twoje kwadraty! Jolka dobrze mowi.
UsuńToge powinna miec kazda dama! zupelnie jak sukienke cocktailowa/balowa....
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!
OdpowiedzUsuńto do mnie? hrehrher
UsuńNie, do Ewy!
UsuńMój kolega architekt miał nad biurkiem wypisany DUŻYMI literami transparent :"Porządek na biurku jest przejawem chorego umysłu", widać jakoś porozumiał się z Einsteinem ;)), podrzucam Ci drugie hasełko :"kurz nie rzuca się aż tak bardzo w oczy jeśli jest wszędzie" - sprawdzone! :D
OdpowiedzUsuńBarbara
Hehehe Barbaro ja mam to też sprawdzone, stosuje to od lat.
UsuńMam jeszcze jedną zasadę, w pokoju pełnego rękodzieła i na dodatek mojego i tak nikt nie widzi żadnego kurzu ;)
Barbara, o jeżu, jak mi się to podoba - o kurzu zwłaszcza! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńTo już lece kolejny - miałam czarowną ciocię, damę pod 90-tkę, która mi zawsze mówiła "moja droga, albo porządek albo życie" Tego sie czymam ......i Wam Gospodyni tyż życze ;)
OdpowiedzUsuńBarbara
O rany, natychmiast wdrażam! Dzięki!
UsuńJa też, ja też! Dotąd robiłam to instynktownie, a teraz mam filozofię!!!
UsuńŻebyśmy się tylko dobrze rozumiały - wdrażamy opcję "życie" ;))?
UsuńNo przecież nie porządki!!!
UsuńBarbaro - szacun dla Ciebie.
UsuńChyba se te hasła złotą nitką wyhaftuję...:)
Na makatce, w kuchni.
Ja nie mam biurka, natomiast mam stół, na którym jest wieczny bałagan i tysiąc potrzebnych rzeczy. A to: lekarstwa, maści, długopisy, kwiatki, gazety, piloty, telefon, kapuściany talerz Opakowanej, na którym leżą wszystkienajpotrzebniejszepapierki.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to jest 9 stopni i śnieg w górach... I leje z krótkimi przerwami.
Też mam taki stół.... w kuchni :D to bardzo malowniczo wygląda wokół wazona z kwieciem i talerzem z czymścoaktualniemożnazjeść ;) . Śniegu to jeszcze nie dowieżli ale lać leje ...
UsuńBarbara
Prawda, że malowniczo?:))
UsuńMika, bardzo!!!
UsuńZapomniałaś Miko o prezentach, ja na Twoim stole widziałam jeszcze internetowe prezenty :)))
UsuńMarija, ale to nie ten stół:)) Na internetowe prezenty jest osobny stolik wystawka:)
UsuńMika, przyjrzyj się, na pewno nie wymieniłaś wszystkiego!
UsuńHano! Duszo Ty moja pokrewna! ;)))
OdpowiedzUsuńMariolko, ja to czułam!
UsuńO rany! A ja mam porządek! Czyli.... pusto w głowie? Ratunku...
OdpowiedzUsuńJulito, nieee no, coś Ty, nie martw się, zabałagani się, musisz się bardziej postarać:)))
OdpowiedzUsuńPoza tym mozemy podskoczyc i zaradzic :P
UsuńO tak! Jednym ruchem, góra dwoma!
UsuńNo i Julito, GDZIEŚ na pewno masz bajzel, skup się!
OdpowiedzUsuńMam wszędzie kocie kłaki. To się liczy?
UsuńJulita, odetchłam. Obleci. Kocie kłaki to prawie jak kurz.
UsuńOkazuje sie, ze jak zrobie bardzo dobry porzadek, i wszystko klade gdzie uwazam, ze powinno byc, bo logika to miejsce mi wskazuje...to potem ta logika gdzies mi sie gubi albo zmienia i za zadne skarby niczego nie moge znalezc..wiec doszlam do wniosku,ze latwiej mi jest z balaganem i tego sie trzymam....a Venezuejlos tez ma swoja logike inna niz moja...i np...usilnie chowa kartofle cale z ziemia miedzy garnki wymyte i lsniace...albo wszelakie narzedzia typu kombinerki i mlotki miedzy swoje skarpetki...bardzo mi sie spodobalo to co powiedzial Einstein...w koncu byl genialnym fizykiem!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Venezuejlosa za te kombinerki w skarpetkach:))) Nie nudzi ci się z nim chyba:))
UsuńJa też jak sobie posprzątam to niczego znaleźć nie mogę...
miedzy skarpetki chowa tez ksiazeczki oszczednosciowe, ktore jeszcze w Weenzueli sa w uzyciu...
UsuńMój znajomy trzyma wiertarkę w komodzie w sypialni .
UsuńHana, zdanie Einsteina mnie dowartościowało:)
OdpowiedzUsuńMam w miarę uporządkowany chaos.
Jak zaczynam sprzątać, wszystko się gubi.
Też najbardziej lubię pracować w kuchni, bo wszystko pod ręką ale w pracowni też bajzelos na kółkach...
Iza, pracuję w kuchni, kiedy w pracowni zaczyna brakować miejsca:)))
UsuńTeż tak robię :)) Stół kuchenny się przydaje. Gorzej, że moje dzieci w genach to przejęły, zamiast posprzątać na biurku przychodzą odrabiać lekcje w kuchni. I co wtedy mam powiedzieć???
UsuńWybieram z premedytacją kuchnię do prac różnych.
UsuńPotem się odgarnia kawałek placu i można zjeść obiad nie tracąc poczucia, że się robotę zaniedbuje...
Izabela, pfff, masz związane ręce...
UsuńGrażyna, zaczynam wielbić Venezuejlos! Jaki on niestereotypowy!
OdpowiedzUsuńKiedy mu zwacaam uwage, ze nie tam miejsce , to twierdzi, ze gdzie indziej tych rzeczy nie znajdzie!!!on jest bardzo niestereotypowy, w tych dniach na kurtke przeciwdeszczowa i przeciwwiatrowa nalozyl pulower z welny, bo mu bylo zimno i tak sobie paradowal po Krupowkach!
UsuńA ! jeszcze chce powiedzic,ze bardzo mi sie podoba prawa strona Twego biurka, szczegolnie obrazek i filizanka!
UsuńGrażyna, obrazek skiepściłam z powodu nieodpowiedniego papieru. Jadę drugi na lepszym papierze. A filiżanka jest filiżanką mojego życia. Znalazłam ją w jakimś outlecie przecenioną ze 100 zeta na 40 i absolutnie nie mogłam się powstrzymać! I była tylko jedna, toteż pilnuję jak oka w głowie. Jest cieniutka i po prostu piękna:)
UsuńGrażyna, a kto powiedział, że pulower ma być pod kurtką?
UsuńNo właśnie!!!
UsuńJa powiedzialam, bo poza tym ,ze jakos nie bardzo to wygladalo to na dodatek welna sie nasaczala bardzo pieknie woda deszczowa, w Zakopanem deszcz ostatnio niespodziewanie zwykl jest padac, Mika swiadkiem...
UsuńGrażyna, co za różnica, czy nasączy się pulower, czy kurtka? No ale jeśli kazałaś, to dziwię się Venezuejlos, dziwię... Ot, ryzykant!
UsuńW szafie z ubraniami też mam szczypce płaskie (tzw. kombinerki:)
UsuńEch, Arte, czego ja NIE mam w szafie!
UsuńDorzucę jeszcze kawałki lin, gazę i masę żelastwa, plecak, kupę dokumentów, kijki, raki i.. puste butelki po nalewce (do zdobienia w przyszłości:))))
UsuńHana, co Ty chcesz od Twojego biurka ? Jest bardzo elegancko. Widac, ze cos sie dzieje, zycie tetni :)
OdpowiedzUsuńA dom, gdzie zycie tetni jest szczesliwym domem :)
Orszulko, jak cię miło widzieć znowu!
UsuńOrszulko powtarzam za Miką, fajnie że jesteś i mam nadzieję że to Ci tak już zostanie ;))
UsuńOj tętni Orszulko, tętni! Czajnikowymi łapeckami!
OdpowiedzUsuńTo nie żaden winny, to chyba Damowy Pan Czesiulek przyszedł na pomoc ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie, to Pan Czajnik jest, już go tam wiem, obwiesia! Chociaż podobny do Pana Czesiulka, zwłaszcza z tyłu:)))
UsuńJak ja kocham Einsteina. W dodatku urodziliśmy się tego samego miesiąca.
OdpowiedzUsuńAnkoskakanko, to zobowiązuje:)
UsuńNo i gdzie ten bałagan?Tu go nie ma! To się nazywa artystyczny nieład:)
OdpowiedzUsuńKsan, bardzo chętnie tak to nazwę!
UsuńHanuś ,Ty chyba bałaganu nie widziałaś:))
OdpowiedzUsuńBiurka nie posiadam. Mój pokój = moja pracownia. Sprzątana gruntownie z okazji wielkich świąt ( pomniejszych to nie).
To miejsce gdzie można potknąć się o motek, wbić sobie szydełko lub drut w ............różne newralgiczne części ciała, czasem oberwać książką akurat zlatującą z półki, a w sezonie nawet farbowanym jajem.
Ci, którzy mnie znają, są przyzwyczajeni, jeżeli komuś nie pasuje, nie zmuszam przecież do wizyt u mnie. Albo mnie lubią z moją pasją i jej atrybutami albo droga wolna.
No to teraz wiecie już wszystko o mnie też i macie wybór:))
Garde, to straszne, co nam tu wyznauaś! Ja nie wiem, co mam teraz zrobić!
OdpowiedzUsuń:((((((((((((((
UsuńChyba posłużę się maksymą ciotki Barbary: porządek, albo życie!
UsuńMam nadzieję, że optujesz za tym drugim?
UsuńZdecydowanie tak! Chociaż porządek też lubię, a lubiłabym jeszcze bardziej, gdyby ktoś mi go zrobił:) Ale w tej sytuacji wybieram życie.
UsuńPrzyznam się, że lubię porządek, ale bardzo nie lubię go robić.
UsuńAgniecha, piąteczka!
UsuńJakbyś o mnie pisała :)) Uwielbiam ten cytat Einsteina i gdy patrzę na moje „artystyczne" biurko, to przypominam sobie ten cytat i nabieram pewności, że nie mam pustki w głowie, he, he...
OdpowiedzUsuńI, u mnie też najgorzej z kredkami. Przeróżne pudełka próbowałam, zwykłe kubki i inne, ale te kredki się nie słuchają i już! A najbardziej nie lubię, gdy nagle mi znika najbardziej potrzebny w danej chwili kolor. Marnuję czas na szukanie, a gdy rezygnuję z szukania kolor pojawia się wśród innych kredek, jakby zawsze tam był...
O to, to, to, Iza! Jakbyś tu była!
UsuńTwoje biurko Hano wygląda twórczo i malowniczo :))) Moje w okresie twórczym wygląda podobnie, ale od czasu do czasu udaje mi się nad nim zapanować. Na powierzchni środkowej mojej przestrzeni mieszkalnej,udaje mi się utrzymywać jako taki porządek, gorzej z peryferiami . No a kurz tak jak pisałam powyżej, traktuje jako patynę, która nadaje szlachetności przedmiotom. Tu obowiązuje też zasada, że im bardziej na oku stoi jakiś przedmiot ten jest częściej odkurzany, niektóre, a mam ich multum, nie są odkurzane od lat . Bywały u mnie osoby, które na widok tych wszystkich niezbędników zamieszkujących moją przestrzeń, stwierdzały, że nie chciałoby im się tego odkurzać, mnie tez się nie chce ;)))
OdpowiedzUsuńMarija, co ludzie mają z tym odkurzaniem? U mnie też - co ktoś przyjdzie i popatrzy na eksponaty, to w pierwszych słowach mego listu melduje coś w rodzaju: matko, ale naodkurzasz... A co to, ja odkurzacz jestem, czy co?
OdpowiedzUsuńNo, właśnie - co ludzie z tym mają? Bo tak - odkurzacz hałasuje jak cholera, prawda? a kurz se leży cichutko...., odkurzacz w zasadzie śmierdzi, prawda? a kurz to raczej bezwonny jest....a nawet chwilami powiedziałabym że taką woń przytulności wydziela...., odkurzacz pożera energię co to i droga i dziurę ozonową powiększa i w ogóle, prawda?a kurz to raczej dziurę może jakąś zatkać .....i darmowy jest.... No to ce te ludzie z tym majo????
UsuńBarbara
Barbara:))))))
UsuńNajbardziej przemawia do mnie woń przytulności kurzu! Oraz jego cichutkość. Prawie jak śnieg, nie?
No właśnie, jak tak cichutko leży, to po co mu przeszkadzać???:)
UsuńNie przeszkadzam Haniu, gdzieżby!
UsuńMoje fotki masz, jak chcesz, możesz użyć :)
OdpowiedzUsuńDzięki AniuM., nie zawaham się!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA wiesz, Aniu, że od razu rozpoznałam Twoje biurko? Po prezent-kocie. :)
UsuńKurki Kochane, czuję się jak w wielkiej rodzinie. Zawsze wychodziłam z założenia, że dom jest dla mnie, a nie ja dla domu.
OdpowiedzUsuńBiurko mam, ale przy nim nie pracuję, należy do sprzętu, więc powierzchnia wygląda przyzwoicie. Natomiast wszystkie zbierane od lat "ciulma "papiernicze zalegają po kątach upchane do pudeł, plus książki, które nie zmieściły się na regale, czasopisma czyli na niewielu metrach upchane co się da. Wystarczy, że zrobię gdzieś porządek, zaraz niczego nie mogę znaleźć, albo zrobię bałagan gdzie indziej.
I jeszcze kicham, bo przy sprzątaniu się kurzy.
Ewa2, ciulma? To znaczy szpargały? Piękne słowo!
UsuńJa też kicham od kurzu, a nawet spektakularnie rzężę:)
Ciulma to: szpargały, różne rzeczy o niesprecyzowanej przydatności, coś co zalega aktualnie na widoku, a nie jest potrzebne, (jeszcze) itp. Najczęściej w ferworze sprzątania zgarniane do pudełeczka, szuflady, gdzie zalega i czeka na następna porcję. Czasem ulega wyrzuceniu, czego natychmiast żałuję.
UsuńEwa2, w takim razie mam dwie szuflady ciulmy większej i ciulmę pomniejszą w kilku różnych miejscach!
UsuńOżeż, kurna, teraz widzę, że ja mam ciulma (ciulmy?) co najmniej w sześćdziesięciu ośmiu miejscach chałupy. Hm, i co mam z tym zrobić? Przerzucić w kolejne szufladozakamarki? To wtedy już na pewno nigdy niczego nie znajdę! Załamka...
UsuńAha, Ewa, ja też jeśli już coś wyrzucę lub oddam, natychmiast tego potrzebuję albo za tym tęsknię... Czuję, że jestem w matni. Dobrze chociaż, że nie sama. :))
UsuńDzie tam sama, Jolko! Ja czasem lecę i wyciągam ze śmietnika!
UsuńUff, od razu mi lepiej w tak zacnym towarzystwie. :D
UsuńJa tez wyciagam ze smietnika!, a wory z gzarami do oddania od razu zanosze do samochodu na wywozke, bo inaczej, jak stoi w przedpokoju, to powoli wraca...
UsuńJolka - a musisz koniecznie te cosie zanajdywac? ja mam szufladki, gdzie do spodu ciulm nie dochodze i jakby kto pyrgnal to do smieci, to wogle nie wiem cojsik tam bylo....
Opakowana, mam tako szufladę, która się rozeschła i są szpary. Póki zamknięta, jest dobrze. Ale jeśli ją ruszę, to te szfystkie ciulmy się sypio. Ja je zbieram i wsypuję nazad. W ten sposób mam rotację. Coś jak odświeżanie strony.
UsuńNo naprawdę Hano! :D !! Hihihiihih - to mnie powaliło głębią i mądrością !!! To jest to !!! Odświeżanie strony !!!!!
UsuńJesteś WIELKA
Barbara
Krysiu, mam identycznie! Ile to razy coś znajdowałam i się dziwiłam, że mam coś takiego! Jestem niereformowalna pod tym względem. I pod wieloma innymi. :D
UsuńAha, jeszcze dodam, że jak ubranka wyrośnięte składam do wora i od razu do samochodu z nimi (jak Ty z garami, Krysiu), to i tak potem w samochodzie jeżdżą ze mną z pół roku. Inna rzecz, że nie raz się już coś takiego zapomnianego bardzo przydało w bardzo newralgicznym momencie, o czym nawet kiedyś napisałam w pościku o jednej nad morzem zamokłej dziewuszce uroczej. :)
UsuńBarbara, no cusz. Z wrodzonej skromności nie zaprzeczę.
UsuńNa moim mam jeszcze skaner i drukarkę. Drugi PC na parapecie przy biurku bo ten co na biurku nie kompatibilny z drukarką. Dodatkowo zarzucona papierami półka nad biurkiem i pół stołu w kuchni. Chyba przyślę fotkie.
OdpowiedzUsuńNo dobra Hana, ogłaszaj konkurs na biurkowy/pracowniaby chaos.
OdpowiedzUsuńZgłoszę się na pewno:)
Miało być - pracowniany:)
UsuńIza, dawaj zdjęcie, plebiscyt się ogłosi!
UsuńBacha, ślij, proszęęęę!!!
OdpowiedzUsuńBiurka nie mam, a niedawno posprzątałam przestrzeń okołokomputerową, więc nie mam czego tutaj szukać. Chociaż zdjęcie bajzlu zrobiłam przed sprzątaniem. A jak zaczaiłam sie z odkurzaczem na przestrzeń podkomputerową ...... to było wyzwanie ;)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze parę miejsc w domu, które chciałabym jakoś ogarnąć, moze się w końcu uda.
Podoba się mi określenie cichutko leżącego kurzu :) Póki się nie odzywa, to daję mu spokój, ale jak zaczyna pyskowac - nie ma zmiłuj się ;)
Lidka, jak to nie masz czego szukać? Skoro bajzel był, to i wróci - normalna rzecz! Daj zdjęcie!
UsuńBardzo milusie biurko. Sympatyczne i twórcze. Moje ostatnio jest smętne- same szkolne papiery i inne dzieła rozpaczy. W tydzień 120 stron biurokracji stworzyłam...Nawet anioł ceramiczny uciekł... ale od was nabiorę dobrej energii i ulgi, o:)
OdpowiedzUsuńNabieraj Kalino, nabieraj garściami. Anioł wróci i twórczy bałagan też.
UsuńPodziwiam cię, że dałaś radę tej biurokracji. W takich chwilach jestem szczęśliwa, że już nie pracuję i nie muszę tego produkować... Uściski
UsuńJa między innymi przez te papiery uciekłam z Oświaty.
UsuńKocham Was i wszystkie te aforyzmy, złote myśli dotyczące bezzasadności porządków i kultu porządków. Bo u mnie to jest tak, nie ma porządku ale też nie ma życia. Ja nie wiem na co ten czas tracę. Biurko teraz oddałam młodemu i na razie zawiesiłam działalność tfurczą, ale kiedym działą na biurku dosłownie nie było centymetra wolnego miejsca. Walały się tam farby, kleje, bejce, sznurki, pędzle, nie nie wymienię tego wszytskiego, to mnie przerasta. Musialam ten cały bajzel usunąć ( dla młodego) wieć poutykałam to po kątach i teraz nie wiem, gdzie to jest. Mam jeszcze inną przywarę, wieszam ciuchy na drzwiach, bo w szafie się nie mieszczą. One by się zmieściły, ale musiałabym tam zrobić porządek i robię go od lat, ale nigdy do końca. Co wywalę wór to znowu skądś te ciuchy się pojawiają i znowu nie ma miejsca. W ostatnią sobotę starałam się zrobić porządek na drzwiach, skończyło się na tym, że zwaliłam wszystko, uprałam, bo już nie wiedziałam, co załozone, co nie i uwiesiłam czyste. Tylko, że zabrakło miejsca, wiec dodatkowo obwiesiłam rzwi do szafy...jestem jakaś nienormalna chyba. Kiedyś tak nie było, mialam w szafach ciuszki ułozone w kosteczkę. Widac się starzeję....
OdpowiedzUsuńU mnie też wiszą ciuchy na drzwiach, bo w szafie się mną. I tak chodzę w tych co wiszą, a o tych w szafie zapominam. My się nie starzejemy, myśmy zmądrzały i nie marnujemy życia na głupoty.
UsuńO to, to, Ewa2! Mam ze 3 ciuchy przez przypadek wyprasowane, w każdym razie nadające się do założenia i na okrągło w nich chodzę. Wiszą na szafie. Czasem mnie coś najdzie, wyciągam z szafy coś innego i szybko chowam nazad...
UsuńMnemo, prawie się posikauam!
Kocham Was, dziewczynki! Siostry! :) Całe życie tkwiłam w przeświadczeniu, że mam tylko brata, o ja gupia...
UsuńA ja, że tylko jedną siostrę!
UsuńHi, hi, Mnemo, ja z kolei mam furę ciuchów na poręczy fotela... Jednej, bo fotel ma jedną:)) A tego co wisi w szafie to w ogóle nie noszę, bo o tym nie pamiętam... I do szafy się trudno dostać...
UsuńMika, ale chyba nie chcesz powiedzieć, że drugiej poręczy nie ma, bo się urwała pod naporem? :D
UsuńJolko, to jest możliwe!
UsuńMoja krew! :)
UsuńNo to ja się nareszcie dorobiłam rodzeństwa, bo zawsze jedynaczką byłam. A teraz tyle Sióstr.
UsuńI jeszcze taka złota myśl...
OdpowiedzUsuń"Ten dom jest wystarczająco czysty, aby być zdrowym i wystarczająco brudny, aby być szczęśliwym"
Nie mam wlasnego biurka :((( Waletuje na stole w kuchni, zarowno z laptokiem, jak i czasem z utensyliami do malowania albo z maszyna do szycia. Z koniecznosci wiec musze za kazdym razem sprzatac wszystko do zera, kiedy stol jest potrzebny np. do jedzenia. Dlugopisy, karteczki i duperelki stoja na parapecie okiennym. Za to papiery mam we wzorcowym porzadku, bo wszystko zaraz chowam do segregatorow.
OdpowiedzUsuńPewnie gdybym miala biurko, nie musialabym byc taka porzadna. :)))
Pantera, bardzo Ci współczuję, nie dałabym rady:( A nie możesz zrobić odwrotnie? Tzn. jedzenie wydawać na parapecie?
UsuńOstatecznie mozna tace polozyc na kolanach i tak jesc.
UsuńAlbo z Kira na podlodze tez.
No i w salonie stoi fajny stol, ale daleko nosic te talerze.
To zrób w salonie biuro!
UsuńWyslalam Ci moje "biurko". :)
UsuńE, jakos w kuchni fajniej mi sie siedzi.
UsuńHana, idę o zakład, że gdybym zrobiła teraz zdjęcia swojego "biurka" (w cudzysłowie, bo jest dość prowizorycznie przerobione ze starej szafy), nikt by mnie nie przebił. Na szczęście nie mam miejsca w aparacie. Co gorsza, nie mam też miejsca na dysku, żeby fotki z aparatu przerzucić i zrobić miejsce w aparacie. A w końcu to też jakoś świadczy, he, he. Nikt mnie nie przebije, nikt! A na pewno nie Ty z tym swoim nieporządkiem - też coś! Phi!
OdpowiedzUsuńmoze Hanie sie uda moje powiesic...mam jeszcze jedna fotke biurka z bliska. widac, niewyraznie, rozne przedmioty, co to niektorzy by rozpoznali.....
UsuńJolko, rozpaliłaś moją ciekawskość! Komórko chociaż zrób! Bo Ci nie wierzę!
UsuńEkhm, ten... W komórce też nie mam miejsca... Wierz mi! Ale jutro spróbuję coś z tym zrobić. Znaczy się z miejscem w aparacie (bo przecież nie z porządkiem!), i zrobię zdjęcie. Szkoda tylko, że jutro już Śliwa pewnie nie będzie mojego bajzlu zdobić swą skłębioną osobą... Ale może chociaż Mieczysław będzie, któren to akurat zalega tuż obok (jak prawie zawsze) w kartonie z papierami (czytaj: ciumlami), któren to karton z kolei zalega na stacji dysków. Dodam dla porządku (he, he), że pod biurkiem też mam jakieś kartony z ciumlami. Aha, i za plecami też mam, czyli za fotelem przybiurczym... Jakaś kartoniara jezdem, mam to chyba po kotach - jak one lubiejo kartony!
UsuńCiulma Jolko, ciulma! Jestem coraz bardziej zaintrygowana Twoim biureczkiem oraz wyobraziłam sobie Ciebie z Mieczysławem w kartonie pod biurkiem. Fajne są też do zalegania bąbelkowe koperty:)
UsuńTen, no... Tak się też składa, że Mietek, owszem, ma pod zadowiem w tem kartonie także koperty bąbelkowe... A może ja tu mam jakąś pluskwę z kamerą i Ty to wszystko, wszak będąc prezeskurą, widzisz? Aaaaaa, to ja się trochu boję - przeważnie pluskwów.
UsuńCiulma, ciulma, ciulma - powtarzam sobie, żeby znów nie przekręcić. Wszak talibstwo me zobowiązywać powinno, nno!
Wychodzi na to,że Prezeska ma podgląd nie tylko w Zakopanem;)
UsuńWielka Prezeska patrzy! Strach, strach, strach, rany boskie, rany boskie, strach - że zacytuję Mistrza.
UsuńA teraz naprawdę idę spać, trzy-czte-ry-za-my-kam...
Ja Wam mówiłam Dziefczynki. Uprzedzałam. Jak grochem o ścianę. Oesssu. A potem puacz i zgrzytanie.
UsuńUwielbiam ten cytat :)
OdpowiedzUsuńzawsze do zdjeć sprzątam biurko, i ostatnio ktoś napisał, że mam porządek, aż się zawstydziłam, bo przypomniałam sobie słowa Einsteina. Oczywiście, to żadne usprawiedliwienie :P i już nie sprzątam :P
Margarithes, dobrze, że się opamiętałaś w porę!
Usuń:) dobrze się tak opamiętać :)
Usuńściskam
PS
Piękne gruszki
Bardzo słuszna decyzja, twórczym trzeba być! No i jeśli przeczytałaś komentarz Barbary, cytując jej ciocię: "albo życie albo porządek":))
Usuń:)
UsuńDziewczyny na chwilę zmiana tematu. Jutro we naszym mieście, ten kto będzie w komunikacji miejskiej czytał książkę, nie musi kasować biletu. Chyba wezmę ze sobą jakąś książkę i pojeżdżę po mieście;)
OdpowiedzUsuńMaryś, dziś gdyśmy wracali z Igorem z miasta, słuchali my o tej akcji i się do siebie uśmiechaliśmy porozumiewawczo. Ech, za daleko jednakowoż.
UsuńAkcja ma być powtórzona 22 września w Dniu Bez Samochodu, czy jakoś tak. :)
Bardzo fajny pomysł! Bierz książke i objedź całe miasto za darmo!
UsuńOj szkoda Jolko że jesteś tak daleko :))
UsuńNoo, ale by się pojeździło... Tylko niewygodnie byłoby czytać i łypać jednocześnie krajoznawczo, a do tego jeszcze gadać. ;)
Usuńwyobrazasz sobie w taki dzien caly tramwaj Kur? z ksiazkami.
UsuńOpakowana, a po kiego nam tramwaj? Mamy mercbęca przecież! Nikt nas nie będzie przymuszał do czytania!
UsuńSzkoda, że do Ciebie mam daleko pojeździłybyśmy razem.
OdpowiedzUsuńSzkoda Ewo, ja też żałuję :))
UsuńKurczę, w takich momentach żałuję, że mieszkam na wsi. Świetny pomysł! Założę się, że cały Wrocek będzie jutro zaczytany!
OdpowiedzUsuńHana, może zaproponuj sołtysu Tick City (tak to szło?), coby od czasu do czasu zorganizował przejażdżkę "na książkę" pekaesem. ;)
UsuńNie wiem do ilu osób dotrze wiadomość o tej akcji, ja usłyszałam w naszym radiu .
UsuńJolko, to mogłoby się nie udać. W bibliotece nie majo tyle książek:)))
UsuńA kto będzie sprawdzał, czy czyta się ze zrozumieniem? Bo przecież książkę w ręku każdy umi trzymać.
UsuńAgniecha wydaje mi się, że w akcji chodzi o to że organizatorzy jej mają nadzieję, że jak już ktoś będzie miał ochotę za darmochę pojeździć po mieście i w tym celu weźmie do ręki książkę, to jednak coś go tknie i do niej zajrzy ;) No i niektórzy będą mieli szansę sie dowiedzieć jak w ogóle książki wyglądają ;)))
UsuńAgniecha, ale nie każdy książkę w domu ma. Może jeden z drugim z wizją darmoszki w tramwaju poleci nawet do biblioteki (o ile wie, że tam się pożycza książki)? Trzy razy zmieni tramwaj i piwko jest!
UsuńA przy wysiadaniu powinni odpytywać ze streszczenia!
UsuńNo aż żal ...... ściska, że tak mam daleko do tego Wrocławia bo bym chętnie na ócz własnych błękit to ujrzała :)))
Usuńi absolutnie ale to absolutnie! przychylam się do konieczności odpytywania ze streszczenia !!!! No jak ! Jakaś kontrol musi być!!!
A tak lubie jeżdzić tramwajem.....i książęk trochu mam... Ale brałabym tylko te chude !
Barbara
Barbara, niechby kanarki (kanarkowie?) zamiast sprawdzać bileciki, odpytywali ze streszczenia. Za karę, gdyby ktoś ściemniał i się jąkał w stylu "ale, ale ja naprawdę przeczytałem...", musiałby delikwent przeczytać i szczegółowo streścić "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, niczego nie ujmując Proustowi oczywiście.
Usuńdzieuje Prezesowej za powieszenie moich obnazyn, ale jakos porzadek widac....hrehrhherhe
OdpowiedzUsuńOpakowana, za mało się postarauaś!
OdpowiedzUsuńJa też tak uważam. To ma być nieporządek? No naprawdę... :] Na jutro mają mi tu być jakieś bardziej spektakularne ujęcia, nno!
UsuńA teraz oddalam się do mojego posłanka, na którym też w zasadzie dziada z babą tylko brakuje. ;)
Dobranoc, Kurki-Bałaganiurki! I te Porządkowe też. ;)
No dzie tam, ja tam palcem nie ruszylam, zeby robic bagalan! jak ja bym sie za to zabrala (tak jak przy w/w sprzataniu) to ho ho!
UsuńDobranoc Jolko. Dołączysz do dziada, to będzie komplet.
OdpowiedzUsuńidę się na chwilę ponapawać bałaganem na ławie, muszę przemalować pazury, a potem chyba pójdę spać, bo coś mi się oczy zamykają.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy Kurki.
Einsteinowe porzekadło znam i zawsze się nim zasłaniałam, jak mi ojciec w domu gledził :) Jak tłumaczenia robiłam sobie, amatorsko, książek o robalach z niemca, to miałam sajgon dopiero! A teraz: Lapek ląduje gdzie miejsce, a biurko...szkoda gadać. Pod książkami, gazetami, bajkami, czympopadnie plus ubrania Absorberowe, zasmarkane chusteczki zwane "zwierzaczkami" (bo z gilami i kozami). Ja dziś przeprowadzkę do nowej kuchni robiłam ze bratem i łojcem. Brat mi furę do obejrzenia przywiózł i musiałam go (brata) odwieźć do domu, bo mi furę zostawił na spróbowanie. Fox niestety ledwo zipa i mus. Znów jakąś starowinę, ale młodszą może z wielką pomocą rodziców....Tak wiec na biurku stoją herbaty, zioła z szafek, co jeszcze nie wiszą...Dość mam, dość...ale dobrze, że cos do przodu.
OdpowiedzUsuńTupaja, mojaś krew...
OdpowiedzUsuńNo i fotka by się zdała!
UsuńJa też myślałam, że mam tylko jedną siostrę /która do nas nie pasuje/, a tu tyle SIÓSTR - dzięki - mam tak samo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Aniu, wychodzi na to, że osobistą siostrę musisz podszkolić. Ale może samo przejdzie:)))
UsuńAż poczułam się lepiej we w tej wspólnocie, choć Hana uważa, że bałagan mam umiarkowany...
OdpowiedzUsuńIza - Twoj balaganik bliski memu sercu. Tylko na co Ci tyle drutow prostych (moje, uzbieralo sie z 5 razy wiecej, bo dobrzy ludzie mi dawali na peczki....., sa we worku i jak np byla wyprzedaz garazowa i ja handlowalam wloczka, to z kazda wloczka gratis w postaci 2par drutow...albo ile kto kce). Na zdjeciu mojego biurka tu na slodku stoi pudeleczko a obok wieczko i w nich wspaniale klebowisko drutow na zylce plus druty palketkowe..ale to tylko te druty, ktore przywiozlam (ja zawsze woze rozne zapasowe druty...)
UsuńOpakowana, to nie są druty.
UsuńTo rurki do wyplatania papierowej wikliny. Jakiś czas się wziełam za wyplatanie, ale jednak ten materiał wydał mi się tandetny, więc pociepłam i... tak se leży...:)
Iza, jakoś też nie szaleję na widok takiej "wikliny". Takie rurki turla się ręcami, czy kupuje się gotowe?
UsuńRęcami i jest to wybitnie głupawa robota...
UsuńPasek papieru nawija się na patyczek do szszłyków i na końcu skleja.
Samo wyplatanie jest fajne, nauczyłam się z internetu:)
miało być szaszłyków...:)
UsuńU mnie w domu, to nikt pusto w głowie nie ma, hrehrehre:)))
OdpowiedzUsuńHaniu, musimy uwierzyć Ci na słowo, hrehrehre! Chyba że będzie fotka!
UsuńWitam wszystkie Kury.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam uwagę Prezeski, popracuję nad sobą. Niestety muszę od czasu do czasu wyłączyć internet bo, mi się wiesza i nawet odświeżanie nie pomaga. Akurat padło na ten moment.
Pogodne, trochę chmurek, lodowaty wiatr i 11 stopni. Miłego dnia z twórczym bałaganem.
Ewo2, jest Ci wybaczone:) Niech będzie - ludzkie ze mnie panisko.
OdpowiedzUsuńHana kurzaste z Ciebie kurzysko
Usuńhrehrehre!
UsuńDzięki Kurzasta Prezesko.
UsuńDzień dobry kurkom :)
OdpowiedzUsuńHana ja wiem że mój bałagan nie powala, ale tak fajnie się ogląda te wasze wnętrza, że miałam ochotę dorzucić i moje :))
Marija, rozszyfrowałaś mnie! Chciałam się pogapić na Wasz dobytek!
OdpowiedzUsuńO rany, dziefczynki, nie dość, że uśmiałam się setnie, to jeszcze tyle sióstr odnalazłam :))) Mój kąt (za drzwiami do pokoju), w którym trzymam różne przydasie i cześć papierów do robienia kartek chyba niedługo będzie zawalony pudłami po sufit. Kiedyś zrobiłam porządek i na każdym pudle nakleiłam kartkę ze spisem zawartości. Niestety, ten stan nie utrzymał się długo. Biurka nie mam, używam stołu w pokoju, bo stół w kuchni służy jako biurko mojemu mężowi. Szafę mam obwieszoną ciuchami, a kurz leży sobie cichutko po kątach i stara się nie zaprzątać mojej uwagi... Szkoda, że nie możecie zobaczyć mojego pokoju, kiedy robię kartki albo szyję - to dopiero jest sajgon! Najgorsze jest to, że muszę to wszystko uprzątać przynajmniej ze stołu na czas posiłków, bo nie mam innego miejsca, w którym można jeść. Stół w kuchni - j.w. Niestety, zdjęcia Wam nie wyślę, bo nie mam pojęcia, gdzie jest czytnik kart; czasem mąż go zabiera do pracy i pewnie właśnie zabrał.
OdpowiedzUsuńJa mam takie powiedzenie: Sprzątanie dla mnie, czyja dla sprzątania? I sprzątam wtedy, kiedy potrzebuję, co budzi wieczną dezaprobatę mojej rodzonej siostry, u której ZAWSZE jest błysk.
Czy ja - oczywiście :)))))
UsuńNinko, to niesprawiedliwe! Założę się, że Mąż ma mniej do sprzątania! Może sprzątać stoły rotacyjnie? Tydzień Ty, tydzień Ślubny? Albo wykombinować taki blat wysuwany spod spodu czegoś na czas posiłków? To byłby raj! Nie musiałabyś sprzątać wcale:))) Przynajmniej ze stołu...
OdpowiedzUsuńMój kurz jest wyjątkowo spolegliwy. Spolega i zalega bez szemrania.
Hana, bo to jest kurz powstały z zaKURZENIA :)
UsuńA ja nie mam biurka!!! A pożądam!!! Pisze i pracuję gdzie popadnie - a to na stoliku z duzym kompem, a to na małym kawowym stoliczku z lapkiem, a to w kuchni, a to na łóżku - wszędzie zatem muszę sprzątać wszystko, a potem na nowo rozkładać - marzę o biurku z prawdziwego zdarzenia, gdzie rozłożone papiery mogłyby sobie leżeć i leżeć i nkomu by nie przeszkadzały... Ach....
OdpowiedzUsuńMoja Sis do problemu kurzu podeszła naukowo i przyczepiła mi kiedyś na lodówce magnesik z napisem: "Badanie kurzu w toku. Prosimy nie niszczyć próbek";) Zakaz obowiązuje;)
Krecie, Twoja Sis to geniusz!
OdpowiedzUsuńZrobiłaś sobie tarasik przecież - możesz tam się rozłożyć:)))
Jak było na rajdzie? Myślałam o Tobie, bo u nas lało jak z cebra.