Boszszsz ...jakie zatkane było, wogle wejść nie było możno ! Dziędobry ! U mnie też pracowicie aż za bardzo ! .. a te medzgi po lewo z paniom wenżem oplontanom to też rompek, czy zmyłka dla niepoznaki ?
Doszły wczoraj ! Ja z zalatania zapomniałam o nich. Już zaczęłam robotę. I znów mam rozterkę, czy wzór dobry :) Pół motka na próbki różnych wzorów wyrobiłam, i dalej nie jestem pewna :) Chyba na 6 będę robić, bo jakaś sprężysta na 5 jest..
Właśnie miałam dopisać, że skoro tak niefrasobliwie go pokazałaś, to znaczy, że to nie jest wersja kalendarzowa ;)). Mam nadzieję, że nie wyrzuciłaś i dostane na pamiontkie ;) Barbara
A gdzie jest pomocnik???? Ale się Hanuś napracowałaś, podziwiam naprawdę. Już bliżej , jak dalej do końca:)) Pomogłabym Ci chętnie ,no ale rysować to nie umiem ni w ząb.Jedynie mogę kciuki trzymać za pomyślne ukończenie projektu. Że będzie pięknie to nie mam wątpliwości :))
A może tak jak U Krecika: "Paweł i Gaweł w jednym stali domku"- Lama i Frycia też początki miały nieco nerwowe, a Twoja Córuś za arbitra musiała robić:)) No a potem pełna zgoda i uśmiechnięte mordki oraz spanie we wspólnym koszyczku. Ps. Pomocnik to wie gdzie się umieścić, oj wie:))
Ja dzisiaj już: 4 pralki prania, posprzątane w kuchni, wydane żarcie WSZYSTKIM, zamówiona szambiarka (oczekuję), przerzucona tona węgla, rozpalone w piecu, wyczyszczona kuweta, pozbierane gooowna na dworze, wprowadzone auto, gotowy obiad, zmieniona pościel, pozmywane, zakupy na tydzień w chacie, poczynione zamówienia internetowe konieczne, napompowane wszystkie rowery, naprawiony bagażnik, wyczyszczona kotłownia, narąbane drewna na rozpałkę... Się pracuje... Teraz: vin blanc, komputer i - zasiadam do pracy wreszcie;) Musze coś skończyć na cito, bo mnie powieszą za nogi... Pozdrawiam Koornik i ślę całusy. PS. Kot naszczał w łóżku: jak żyć?????????????????;)
Agniecha - naszczam na jego posłanie;) To jest myśl... Tylko jest jedno "ale" - on tam wcale nie zalega... Tylko w moim łózku do k*&^$%#! nędzy&^%^$#!!
To tak jak mój ojciec, kiedy mama zadecydowała, że będą mieli kota. Całe życie się zapierał ręcamy i nogami. A tu kota się pojawiła, parę dni było jako tako średnio, następnie kotka umościła się ojcu na kolanach. Tylko ojcu. I okręciła se srogiego kotożercę dookoła ogona. A co mój ojciec powiedział w tej sytuacji,( kulałyśmy się z mamą ze śmiechu ), cytuję: "Popatrzcie, jakie to mądre zwierzę."
O rany pomocnicy zmienili branżę !!!! Za piecowych robią vel palaczy:)) Tylko Frodula jeszcze brakuje ale jemu tam chyba za ciepło by było, w jego fiuterku:))
CzyjamogęzłapaćoddechpokomentarzuKretowatej? U nas się mówi w takich okolicznościach (nie obrażając nikogo): kreta ci wpuścili w tyłek, że tak zapierniczasz?
Zapraszam do mnie, Krecie! Moje mieszkanko małe, ogarniesz je góra w dwie godzinki - gdzie! W takim tempie w godzinę! A potem będziesz miała wolne! Obiad Ci sama ugotuję. I inne posiłki, i podam osobiście, z deserem :))))))))))))))
U nas też się pracuje... tyle, że w pyle i kurzu bo "szybkie przemalowanie" nie chce się skończyć i trwa i trwa i... :( a kotowe radochę mają ak tylko uda im się przemknąć do pokoju, i paść w ten pył... ;-))) tylko ja jakoś tej dzikiej radości podzielać nie potrafię :(
Dziędobry, przytkiwa mnię od przeziębienia, a tu jeszcze ze smiechu dodatkowo,rucianka jak coś powie,to z butów wyrywa;))) Z tym szczaniem na łózko,to współczuje, alek ot jakiś problem ma, albo znaczy teren, tak mi weteryniarka wytłumaczyła,ze najczesciej to znaczenie terenu,no chyba,że choroba.
Cześć dziewczyny, po strasznie męczącym tygodniu padłam wczoraj jak zdechły kapeć. A dzisiaj nic nie robię i bardzo mi z tego powodu dobrze. To znaczy zrobiłam wreszcie zadanie dla Hany. Hanuś, wysłałam na maila, tego drugiego. Telefon twój zasięgu nie miał on.
Hej jestem jestem, niestety moj srajfon nie dal rady pobrac komentow pod poprzednim postem. To dopiero nadrobie w domu, ale moze i lepiej bo śmiech jest dla mnie poki co bardzo bolesny, wiec prawie umarlam czytajac teksr Mariolki, a wlasciwie jej kuzynki czy pamieta czasy Grunwaldu:))) no tego chyba nie da się pobic?
a rano tez umarlam jak mi maz opowiadal jak maja takiego zartiwnisia w pracy, i ktos mu utarl nosa;) nie musze mowic kto. W kazdym badz razie kilka nieduzych kamieni podnosi smak zupy odrzewanej w mikrofali o wiele cennych skladnikow. Od tej pory wszyscy sa podejzewani, ale nikt nie wie kto mu wycial taki numer:)
Tutaj faktycznie bywa niebezpiecznie dla tych, co nie bardzo mogą się śmiać. Jak Kurczaczek? Śpi i je jak na takiego małego mężczyznę przystało? Dobrze, że dajesz znać.
Troche bylam otumaniona, chyba przez ten lek co to mial mnie uśpić na czas czyszczenia i szycia a nie dal rady. Mąż twierdzi, ze strasznie blada jestem.Ogolnie dobrze sie czuje, przeciwbolowe ograniczylam do minimum bo cosik wątroba nie zaskoczyla jak trzeba i dlonie mam opuchniete w swedzacych plamach. Dzis jest super bo jestem sama w pokoju:)a nawet bylo jakies 8 godzin ze oddzial byl tylko moj i Mlodego. Normalnie luksus jakbym piętro w hotelu wynajela:). Pod wieczor przybyly dwie oczekujace mamy i tez kazda swoj pokoj dostala. Przez dwie ostatnie noce mialam sie odezwac, ale mialam chrapiaca sąsiadkę i nie moglam sie skupic ani spac. Stad moje milczenie, bo bylam calkowicie rozbita.
W poniedzialek po obchodzie wychodzimy. To jest taki nieduży szpital, nie maja problemu ze znalezieniem lozka dla pacjentów no i trzymaja jak procedura nakazuje czyli pelne 4 doby po cesarce. No i oczywiscie jesli z dzidzia wszystko ok. A raczej tak. Z karmirniem nie mam kłopotu, mlody tez juz zalapal swoj rytm i je co 2-3 godziny. Wiec jest nadzieja ze dzis pospimy spokojnie i jutro me blade lico przestanie straszyć malzonka:)
Ja tez napaliłam w piecu ino ja w kaflowym, w drugim pokoju tyż napalone i na tamtym leży Myk i piecze się na jutrzejszy obiad, będyma mieć na jutro kocine na obiadek hehehehe. Jak go widziałam przed chwilą to wyglądał jak by już dochodził ;))) To mała szczypta czarnego humoru dla rucianki :)))
Zrobiłam dzisiaj coś a'la leczo na dwa dni, a kocina to myślałam, że będzie ekstra, ale lepiej że ożyła bo ze mnie strasznie marna kucharka, a z takim mięsiwem nie mam już żadnego doświadczenia, po za tym to lubię swojego Myka żywego ;)))
Matylda, buzuje, aż huczy, ale to latanie i podkładanie bez przerwy jest upierdliwe dosyć. A jeśli zapomnisz na godzinkę, to kaplica. Już dwa razy dzisiaj rozpalałam. Z tego powodu najbardziej nie lubię zimy.
Przy takich perypetiach to sobie egoistycznie myślę, że nie ma jak centralne. Tylko na kaloryferze ani kot się nie upiecze, ani się do niego przytulić...Bywa, że tęsknię za kaflowym.
Wierzę. Bezwonne, nie trzeba rozpalać, węgla nosić (chyba że na wkładkę są), pilnować, żeby się porządnie napaliło. Pamiętam to z dzieciństwa i młodości.
Mieszkam na 3 piętrze starej kamienicy, a węgiel w piwnicy, jeszcze jakieś 5 lat temu byłam w stanie wejść z wiaderkiem do góry, teraz już nie. Dobrze że jest ktoś kto jeszcze daje radę wnosić. Ale palić w piecu lubię, to trochę jak w kominku, a ja lubię ogień, taki oswojony.
Nam gospodyni na stancji dała niższy czynsz, ale węgiel z piwnicy trzeba było nosić, dla niej też. Rąbanie było świetne na wszelkie chandry i rozgrzewkę.
Miałam nie spać, ale chyba już czas. Dobrej nocy Kurkom. Pogoda dzisiaj barowa, to spać się chce, a robota nie idzie, wena sobie poszła, albo utopiła się w kałuży.
Niech dzień będzie dobry dla nas wszystkich i owocny w twórczość dla Prezessss:))) Rucianko a jak pudło na kapelusze?Któregoś dnia wrzuciłam ten temat w google i pokazały się one. Miłego dnia:)
Są, ale ja mam wygórowane wymagania ;) Mają być nie ozdobione i tanie. Najlepiej żeby były ze sztywnej tektury. Nawet znalazłam coś w miarę ok, jednak troszkę za małe.
Południe już, ale dzieńdobry ;)). Hana , Gucio objawiła mi się jako kultowa scena z "Pół żartem, pół serio" - Zuzia go wdzięcznie uwodzi, on żałośnie , ze zwieszonym łepkiem i uszkami mówi "ale ja NIE jestem mężczyzną"... na co Zuzia - "nobody is perfect" i padajom sobie w ramniona ;)) Barbara
cześć, CzeKo z synusiem! cześć, Mamalinko! cześc, Kurociotki! dorzucam swoją wizję Gucia: Gucio kręci pirueta, dookoła niego wirują motyle/serduszka, obok siedzi wpatrzona weń Zuzia i trzyma w łapie tabliczkę z oceną, a z jaką? no pewnie z dziesiątką :)
dobre! :) Gusio z nosem przy ziemi, złapał trop i leci za oparami, które wiodą do Zuzi uwodzicielsko upozowanej w fotelu, trzymającej w łapce flakonik Chanel nr 5.
Wysłałam Ci na maila autentyczne fiutro z lamy, wygrzebałam w szafie. Dostałam w spadku po siostrze, ma ponad 30. Przywiozła w ciężych czasach PRL z Czechosłowacji.
Mnie się bardzo podoba wersja Miki - Gucio wabiony smugą zapachu, łapie trop, pędzi jak szalony aż do Zuzi, co jak opisała Mika, otulona jedynie Chanel no 5 , patrzy na niego trzepocząc rzęsami. KURTYNA ;)) Barbara
Boszszsz ...jakie zatkane było, wogle wejść nie było możno !
OdpowiedzUsuńDziędobry ! U mnie też pracowicie aż za bardzo ! .. a te medzgi po lewo z paniom wenżem oplontanom to też rompek, czy zmyłka dla niepoznaki ?
Ewa, najsampierw powiedz mnie co znaczy medzgi?
UsuńEwa doszły motki do Ciebie?
UsuńDo mnie to chyba na piechotę zapylały, tyle im zeszło:((
Doszły wczoraj ! Ja z zalatania zapomniałam o nich. Już zaczęłam robotę. I znów mam rozterkę, czy wzór dobry :) Pół motka na próbki różnych wzorów wyrobiłam, i dalej nie jestem pewna :) Chyba na 6 będę robić, bo jakaś sprężysta na 5 jest..
Usuńmedzgi, czyli jakby brudnopis :) ... bo przecież ORGINAŁÓW ! za chiny ludwe byś nie pkkazała :)
UsuńDo mnie też wczoraj.
UsuńHmmm na 6 też może być, blokowanie załatwi resztę. Tak mi się wydaje
Ewa, jak żyję, nie słyszałam tego dziwnego słowa! Medzgi? Po jakiemu to języku (sformułowanie mojej coś 5-letniej córki)?
UsuńMoja znajoma na srbskim jazyku tak mówiła.
UsuńA, widzisz! Jak w srbskim, to rozumiem!
UsuńTo od mazania. Wydaje mi się.
UsuńCuś jak nasze mazgaje albo mazaje :))) ?
Usuńmazaje, mazgaje, mazgi, medzgi?
UsuńPiękny warsztat! Rysuneczki jakieś majaczą, trudne do rozszyfrowania!
OdpowiedzUsuńCzyżbym była pierwsza?
No to się Ewy wstrzeliły, prawie równocześnie. Łóżeczka też widoczne i mordki kocie za nim, jejciu ślicności!
UsuńEwa2, łatwe do rozszyfrowania będą w kalendarzu!
UsuńGłosowałam że nie chcę widzieć rysuneczków, ale kłamauam.
Usuńjednym słowem - artystyczny nieład :-)
OdpowiedzUsuńGraszko, z naciskiem na nieład:)))
UsuńWiem! Ten rysuneczek, to jestem ja, z kotami co mi mruczom kołysankę ;))
OdpowiedzUsuńBarbara
Baśko, hrehre, zgadłaś, ale on, rysunek ten, nie wszedł do kalendarza!
UsuńWłaśnie miałam dopisać, że skoro tak niefrasobliwie go pokazałaś, to znaczy, że to nie jest wersja kalendarzowa ;)). Mam nadzieję, że nie wyrzuciłaś i dostane na pamiontkie ;)
UsuńBarbara
Baśko, takich pamiątkowych mam pełno!
UsuńAle nie tylko ze mua? Inni Cie też męczyli?
UsuńBarbara
Baśko, mam nie tylko z tua. Inni menczyli jeszcze bardziej!
UsuńBo ja to taka nieskomplikowana jestem......
UsuńBarbara
A gdzie jest pomocnik????
OdpowiedzUsuńAle się Hanuś napracowałaś, podziwiam naprawdę. Już bliżej , jak dalej do końca:))
Pomogłabym Ci chętnie ,no ale rysować to nie umiem ni w ząb.Jedynie mogę kciuki trzymać za pomyślne ukończenie projektu. Że będzie pięknie to nie mam wątpliwości :))
Garde, pomocnik zalega przy kozie, tam teraz atrakcyjniej.
OdpowiedzUsuńMożesz pomóc snując fantazje na temat Lamy i Frytki:)
A może tak jak U Krecika:
Usuń"Paweł i Gaweł w jednym stali domku"- Lama i Frycia też początki miały nieco nerwowe, a Twoja Córuś za arbitra musiała robić:))
No a potem pełna zgoda i uśmiechnięte mordki oraz spanie we wspólnym koszyczku.
Ps. Pomocnik to wie gdzie się umieścić, oj wie:))
Podjeżdża Lama do McDonalda,do okienka dla kierowców i mówi - poproszę jedną Frytkę na wynos.
UsuńRucianko, jak zwykle, paduam!!!
UsuńKabrioletem oczywiście:))
UsuńI pytanie z okienka: Małą czy dużą?
UsuńMałą,ale sprytną. ;)
UsuńW nawiązaniu do mojego grafowierszyka.
Rucianka to ma głowę!!!
UsuńJa dzisiaj już: 4 pralki prania, posprzątane w kuchni, wydane żarcie WSZYSTKIM, zamówiona szambiarka (oczekuję), przerzucona tona węgla, rozpalone w piecu, wyczyszczona kuweta, pozbierane gooowna na dworze, wprowadzone auto, gotowy obiad, zmieniona pościel, pozmywane, zakupy na tydzień w chacie, poczynione zamówienia internetowe konieczne, napompowane wszystkie rowery, naprawiony bagażnik, wyczyszczona kotłownia, narąbane drewna na rozpałkę... Się pracuje... Teraz: vin blanc, komputer i - zasiadam do pracy wreszcie;) Musze coś skończyć na cito, bo mnie powieszą za nogi... Pozdrawiam Koornik i ślę całusy.
OdpowiedzUsuńPS. Kot naszczał w łóżku: jak żyć?????????????????;)
Naszczać na jego szczyny. Zrozumie, co artysta chciał wyrazić, i sam przestanie.
UsuńO wywołałam Krecika:)))))
UsuńCzołem Kretku!!
Agniecha ! genialne :))) W życiu bym na to nie wpadła :)))
UsuńAgniecha - naszczam na jego posłanie;) To jest myśl... Tylko jest jedno "ale" - on tam wcale nie zalega... Tylko w moim łózku do k*&^$%#! nędzy&^%^$#!!
UsuńCzyli nie naszczał, tylko tłumaczył Ci, że to będzie JEGO łóżko...
UsuńBarbara
Krecie, ale to raczej chodzi, żebyś na jego siki naszczała, pokażesz mu, żeś ważniejsza w stadzie :)
UsuńJuż ja mu k&^%#@! pokażę , kto tu jest najważniejszy w tym stadzie;))) Się zdziwi;)
UsuńAleż oczywiście, że on zalega na Twoim łóżku. Przecież on doskonale wie, że osobnik,który leży na tYm ŁÓŻKU, rządzi.
Usuńa tak na stronie, to o ktorej Krecie swtalaas, zeby to WSZYSTKO wykonac? Z tej listy dla mnie by wystarczylo n cala pieciolatke dla trojki murarskiej!
UsuńKlasycznie, wylegiwałam się do szóstej;)
UsuńA poszłaś spać o 5.59?
Usuń1.27;)
UsuńKrecie,ja tam nic nie gdakam ino powiem,że przejdzie Ci to razem z wiekiem:)))))))))))))))))))))))))
Usuńmam nadzieję;)))
UsuńOjtam, Krecie, jam zległa o czeciej!
UsuńKrecie, w głowie mi się zakręciło!
OdpowiedzUsuńKot prawdopodobnie naszczał ze stresu.
Zestresował się z przepracowania, patrząc na Kretowatą.
UsuńKot rano przyszedł do nas do łóżka i naszczał;) Po prostu. Bidulek, na pewno był zestresowany... potem;)
UsuńCzołem gardenio! czołem Kury wszelakie;)
Agniecha - 100 % mondrości z Ciebie przemówiło, sama sie zestresowałam, przeczytawszy, dwa razy, drugi ze zrozumieniem....
UsuńBarbara
Ażem urosła, tu, przed komputerem, że mnię tak doceniają. :-D
UsuńRośnij zdrowo :D
UsuńBarbara
Krecie, a jak układa się z Krukiem?
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej, ale... żal mi psa;))))) Ja jednak jestem psiora jak Tupaja...
UsuńRany, Krecie, nic mu nie będzie, to mu tylko dobrze zrobi. Dowie się, że nie nad wszystkim da się panować!
OdpowiedzUsuńTaa jest! Generałowo Hano.
UsuńA mnie go żal;) I już!!! I teraz mój najukochańszy!!! A to kocisko jest Księciowe - nie uwierzyłybyście, jak się skumali;)
UsuńJa wierzę, znam takie przypadki.......
UsuńBarbara
To tak jak mój ojciec, kiedy mama zadecydowała, że będą mieli kota. Całe życie się zapierał ręcamy i nogami. A tu kota się pojawiła, parę dni było jako tako średnio, następnie kotka umościła się ojcu na kolanach. Tylko ojcu. I okręciła se srogiego kotożercę dookoła ogona. A co mój ojciec powiedział w tej sytuacji,( kulałyśmy się z mamą ze śmiechu ), cytuję: "Popatrzcie, jakie to mądre zwierzę."
UsuńHrehrehre, to bardzo męskie :D
UsuńBarbara
No jakbym Księcia słyszała;)))
UsuńU mnie to samo. Zero oryginalności u tych facetów.
UsuńKrecie, Krukowi naprawdę dobrze zrobi, jak się przekona, że są i inni na tym świecie, ego mu trochę spadnie:))
UsuńO rany pomocnicy zmienili branżę !!!!
OdpowiedzUsuńZa piecowych robią vel palaczy:))
Tylko Frodula jeszcze brakuje ale jemu tam chyba za ciepło by było, w jego fiuterku:))
Garde, Frodul trzyma ciepełko przez okrągły rok. Dla niego im zimniej, tym lepiej!
UsuńCzyjamogęzłapaćoddechpokomentarzuKretowatej? U nas się mówi w takich okolicznościach (nie obrażając nikogo): kreta ci wpuścili w tyłek, że tak zapierniczasz?
OdpowiedzUsuńProszę Cię, nie każ mi sobie wyobrażać tego.
UsuńHrehrehrehrehre!
UsuńHrehrehrehre;)))))
UsuńKrecie, tak mię moje nierópstwo zwstydziło, a propo Twojej listy dzisiejszych dokonań, że wziełam i posprzontałam !
Usuńja tylko nieco w kuchni, ale jak nie dzisiaj to kiedy????
Usuńpomocnicy pomagaja i robia ogrzewanie podlogowe....
OdpowiedzUsuńOj Ewo, ja też ledwo dycham ! Można się zmęczyć samym czytaniem ! A wyobrażać sobie nie bede...:)))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, Krecie! Moje mieszkanko małe, ogarniesz je góra w dwie godzinki - gdzie! W takim tempie w godzinę! A potem będziesz miała wolne! Obiad Ci sama ugotuję. I inne posiłki, i podam osobiście, z deserem :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńNinko, Kretowata do mnie ma bliżej:)))
OdpowiedzUsuńTylko te obiady...
Kretowata to za własnym ogonem nie zdąży;))) czy Krety mają ogon, btw?
OdpowiedzUsuńMajo, taki krótki, jakby obgryziony przez te krety, które depczą mu po piętach.
OdpowiedzUsuńWyścig Kretów - hm...
UsuńTy wiesz jak kret potrafi zapylać??!!!
UsuńTylko z utrzymaniem obranego kierunku to u niego kiepsko:))
Ach, skąd ja to znam;))))
Usuń:))))
UsuńU nas też się pracuje... tyle, że w pyle i kurzu bo "szybkie przemalowanie" nie chce się skończyć i trwa i trwa i... :(
OdpowiedzUsuńa kotowe radochę mają ak tylko uda im się przemknąć do pokoju, i paść w ten pył... ;-)))
tylko ja jakoś tej dzikiej radości podzielać nie potrafię :(
znaczy trwa mac!
UsuńDziędobry, przytkiwa mnię od przeziębienia, a tu jeszcze ze smiechu dodatkowo,rucianka jak coś powie,to z butów wyrywa;))) Z tym szczaniem na łózko,to współczuje, alek ot jakiś problem ma, albo znaczy teren, tak mi weteryniarka wytłumaczyła,ze najczesciej to znaczenie terenu,no chyba,że choroba.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Mruczek się wprowadza i wyraźnie daje do zrozumienia, że to jego rewir.
UsuńCześć dziewczyny, po strasznie męczącym tygodniu padłam wczoraj jak zdechły kapeć. A dzisiaj nic nie robię i bardzo mi z tego powodu dobrze. To znaczy zrobiłam wreszcie zadanie dla Hany. Hanuś, wysłałam na maila, tego drugiego. Telefon twój zasięgu nie miał on.
OdpowiedzUsuńDziemdobry, wrocilam wlasnie z wieszania zaslon, ktore zdolalam chylkiem sfocic i bede zamieszczac. :)))
OdpowiedzUsuńSprawozdanie z egzekucji?
UsuńMozna na to i tak spojrzec. :)))
UsuńAle masz skojarzenia!
Pomocnicy mają jednak najlepiej. Taka pomoc też jednak się liczy.
OdpowiedzUsuńTojav, pomocnicy ZAWSZE mają najlepiej. Tylko narzędzia podają. Jak ten uczeń szambonurka:)))
OdpowiedzUsuńPomocnicy tacy umordowani, że hej.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś ma jakieś wieści od Czarnego Kota??
OdpowiedzUsuńWidziałam, że CzeKo nadała komunikat w poprzednim poście!
UsuńHej jestem jestem, niestety moj srajfon nie dal rady pobrac komentow pod poprzednim postem. To dopiero nadrobie w domu, ale moze i lepiej bo śmiech jest dla mnie poki co bardzo bolesny, wiec prawie umarlam czytajac teksr Mariolki, a wlasciwie jej kuzynki czy pamieta czasy Grunwaldu:))) no tego chyba nie da się pobic?
Usuńa rano tez umarlam jak mi maz opowiadal jak maja takiego zartiwnisia w pracy, i ktos mu utarl nosa;) nie musze mowic kto. W kazdym badz razie kilka nieduzych kamieni podnosi smak zupy odrzewanej w mikrofali o wiele cennych skladnikow. Od tej pory wszyscy sa podejzewani, ale nikt nie wie kto mu wycial taki numer:)
UsuńTutaj faktycznie bywa niebezpiecznie dla tych, co nie bardzo mogą się śmiać.
UsuńJak Kurczaczek? Śpi i je jak na takiego małego mężczyznę przystało?
Dobrze, że dajesz znać.
Troche bylam otumaniona, chyba przez ten lek co to mial mnie uśpić na czas czyszczenia i szycia a nie dal rady. Mąż twierdzi, ze strasznie blada jestem.Ogolnie dobrze sie czuje, przeciwbolowe ograniczylam do minimum bo cosik wątroba nie zaskoczyla jak trzeba i dlonie mam opuchniete w swedzacych plamach. Dzis jest super bo jestem sama w pokoju:)a nawet bylo jakies 8 godzin ze oddzial byl tylko moj i Mlodego. Normalnie luksus jakbym piętro w hotelu wynajela:). Pod wieczor przybyly dwie oczekujace mamy i tez kazda swoj pokoj dostala. Przez dwie ostatnie noce mialam sie odezwac, ale mialam chrapiaca sąsiadkę i nie moglam sie skupic ani spac. Stad moje milczenie, bo bylam calkowicie rozbita.
UsuńCzeKo, kiedy masz szansę na powrót do domu?
UsuńW poniedzialek po obchodzie wychodzimy. To jest taki nieduży szpital, nie maja problemu ze znalezieniem lozka dla pacjentów no i trzymaja jak procedura nakazuje czyli pelne 4 doby po cesarce. No i oczywiscie jesli z dzidzia wszystko ok. A raczej tak. Z karmirniem nie mam kłopotu, mlody tez juz zalapal swoj rytm i je co 2-3 godziny. Wiec jest nadzieja ze dzis pospimy spokojnie i jutro me blade lico przestanie straszyć malzonka:)
UsuńMiłych pogaduchow Kurki, ja wskakuje kolo mego Koteczka odsypiac braki:)
UsuńDobrej i spokojnej nocy CzeKo:)
UsuńOdsypiaj, odsypiaj, a Kurczaczka w stópkę od babci-kury ucałuj.
UsuńKocie, śpij słodko razem z Kociaczkiem:) I jakiś odplamiacz na te plamy znajdź! Buziaków moc.
UsuńMika, z wczoraj bodajże, wszystko było w porządku. Może są już w domu i wiesz - zaczęła się polka-galopka:)
OdpowiedzUsuńHana, to Ty oprócz kominka masz jeszcze piec-kozę? Nie zarejestrowałam...
OdpowiedzUsuńZwierza wiedzą gdzie się w cieple ułożyć...
Dobry wieczór.
OdpowiedzUsuńDzisiaj Kraków moknie. Cały dzień kapie, siąpi, pada, leje i tak na przemian.
Miłego wieczoru Kurki.
Już tak prędko do domu by ich pognali? No kto wie.
OdpowiedzUsuńMnemo, nawet dwie kozy. Ale wtedy chyba była tylko jedna. One są lepsze niż kominek!
OdpowiedzUsuńmam kozę.Lubię jak ogień buzuje;)
OdpowiedzUsuńJa tez napaliłam w piecu ino ja w kaflowym, w drugim pokoju tyż napalone i na tamtym leży Myk i piecze się na jutrzejszy obiad, będyma mieć na jutro kocine na obiadek hehehehe. Jak go widziałam przed chwilą to wyglądał jak by już dochodził ;)))
OdpowiedzUsuńTo mała szczypta czarnego humoru dla rucianki :)))
Marija ja nie obeznana, powiedz mi z czym ta kocinę podajesz??
UsuńJakie buraczki czy cuś w tym guście?
Gardenia z żalem powiadamiam, że z kociny nici, Myko siem wyparzył na piecu iiiiii ożył ;)))
UsuńTo co będzie na obiad jak zwierzyna dała drapaka????
UsuńZrobiłam dzisiaj coś a'la leczo na dwa dni, a kocina to myślałam, że będzie ekstra, ale lepiej że ożyła bo ze mnie strasznie marna kucharka, a z takim mięsiwem nie mam już żadnego doświadczenia, po za tym to lubię swojego Myka żywego ;)))
UsuńDzięki Mario. :)
UsuńMatylda, buzuje, aż huczy, ale to latanie i podkładanie bez przerwy jest upierdliwe dosyć. A jeśli zapomnisz na godzinkę, to kaplica. Już dwa razy dzisiaj rozpalałam. Z tego powodu najbardziej nie lubię zimy.
OdpowiedzUsuńMi tam buzuje w gazowym, już mi tyłek cierpnie jka pomysle o rachunkach za gaz,buuuuuuu
OdpowiedzUsuńZnam ten bul:)Doro.Ja po za sezonem grzewczym płacę sobie wyższe rachunki coby na zimę nie zwariować:)
UsuńDora, tak naprawdę to nie ma taniego środka grzewczego... Ja też gaz, zima trudna.
UsuńPrzy takich perypetiach to sobie egoistycznie myślę, że nie ma jak centralne. Tylko na kaloryferze ani kot się nie upiecze, ani się do niego przytulić...Bywa, że tęsknię za kaflowym.
OdpowiedzUsuńEwo lubię swoje kaflowe piece, ale na co dzień wolałabym centralne.
UsuńWierzę. Bezwonne, nie trzeba rozpalać, węgla nosić (chyba że na wkładkę są), pilnować, żeby się porządnie napaliło. Pamiętam to z dzieciństwa i młodości.
UsuńMieszkam na 3 piętrze starej kamienicy, a węgiel w piwnicy, jeszcze jakieś 5 lat temu byłam w stanie wejść z wiaderkiem do góry, teraz już nie. Dobrze że jest ktoś kto jeszcze daje radę wnosić. Ale palić w piecu lubię, to trochę jak w kominku, a ja lubię ogień, taki oswojony.
UsuńNam gospodyni na stancji dała niższy czynsz, ale węgiel z piwnicy trzeba było nosić, dla niej też. Rąbanie było świetne na wszelkie chandry i rozgrzewkę.
UsuńMarija, masz alternatywne ogrzewanie, czy tylko piece?
UsuńJa na to 3cie piontro u Mariji moze i dolazlam, ale slowa juz zadne ze mnie nie wyszly poza imitacja w postaci charczenia...
UsuńTak, coś za coś,to prawda, ja też bym już nie chciała latać do piwnicy i targać wiader z węglem.
OdpowiedzUsuńWprawdzie nie latam do piwnicy, ale do obory i owszem...
OdpowiedzUsuńHano,to przynajmniej latasz po płaskim:)
OdpowiedzUsuńNo, po płaskim. Ale jak zawieje, albo cóś, to najpierw mus odkopać:)
OdpowiedzUsuńWidział ktoś Kalipso? Kalipsoooo!!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wcięło ją...
UsuńKalipso choróbsko dopadło, choć może już przeszło. Poza tym miała bardzo zabiegany tydzień.
UsuńGarde, rozmawiałaś z Kalipso?
UsuńMailujemy w wiadomej sprawie:))
UsuńA, racja!
UsuńNie spisz, Mika? Bo ja nie śpię, hrehrehr! Coś dzisiaj Kury mało rozmowne.
OdpowiedzUsuńNo masz. Też śpi.
OdpowiedzUsuńMiałam nie spać, ale chyba już czas.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy Kurkom. Pogoda dzisiaj barowa, to spać się chce, a robota nie idzie, wena sobie poszła, albo utopiła się w kałuży.
Ewa2, a mnie właśnie dopadła i szkoda mi iść spać!
OdpowiedzUsuńTo ile jeszcze brakuje?
UsuńTrzy! Frytka, Lama, Gucio.
OdpowiedzUsuńJednakowoż idę spać, bo wena weną, ale zwrok woli dzienne światło. Gaszę! Dobranoc!
OdpowiedzUsuńNo trudno,posiedzę po ciemku.
OdpowiedzUsuńNiech dzień będzie dobry dla nas wszystkich i owocny w twórczość dla Prezessss:)))
OdpowiedzUsuńRucianko a jak pudło na kapelusze?Któregoś dnia wrzuciłam ten temat w google i pokazały się one.
Miłego dnia:)
Są, ale ja mam wygórowane wymagania ;)
UsuńMają być nie ozdobione i tanie. Najlepiej żeby były ze sztywnej tektury.
Nawet znalazłam coś w miarę ok, jednak troszkę za małe.
To jakie Ty masz kapelusze? Z gniazdami czy owocami czy piorami bazancimi?
UsuńZ okrętami.
UsuńSombrerro z galeonem....
UsuńBarbara
Żagle opuszcza jak woalke..
UsuńBarbara
Dzień dobry Kury.
OdpowiedzUsuńDzień taki szaro -bury.
Dzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńDzisiaj słonko wyszło zza chmur, nie pada, 10 stopni.
Miłej niedzieli, ciepła i niech się uda wszystko co zamierzacie.
Dziędobry, odpadłam wczoraj,oczęta już łzawiły.
OdpowiedzUsuńNoc była zimna, dopiero słońce przebija się przez mgłę.
Czołgiem Kureiry! U nas nic się nie przebija. Ani nie pada. Taki beznadziejny, pogodowy constans.
OdpowiedzUsuńPołudnie już, ale dzieńdobry ;)). Hana , Gucio objawiła mi się jako kultowa scena z "Pół żartem, pół serio" - Zuzia go wdzięcznie uwodzi, on żałośnie , ze zwieszonym łepkiem i uszkami mówi "ale ja NIE jestem mężczyzną"... na co Zuzia - "nobody is perfect" i padajom sobie w ramniona ;))
OdpowiedzUsuńBarbara
Zuzia, oczywiście jako MM ;))
UsuńBarbara
Baśko, za trudne:(
Usuńcześć, CzeKo z synusiem!
OdpowiedzUsuńcześć, Mamalinko!
cześc, Kurociotki!
dorzucam swoją wizję Gucia:
Gucio kręci pirueta, dookoła niego wirują motyle/serduszka, obok siedzi wpatrzona weń Zuzia i trzyma w łapie tabliczkę z oceną, a z jaką? no pewnie z dziesiątką :)
TG, ciepło, ciepło...
OdpowiedzUsuńGucio z Zuzią w upojnym tangu?
UsuńNo chyba że z różom w zembach...
UsuńBarbara
To już bardziej.
Usuńno pewnie że z różą. zapomniałam :)
UsuńI śpiewa jak Łucja Prus - "ustami śmiało po nią sięgaj..."
UsuńBarbara
A kość nie może być?....w tych zembach^^...
Usuńoby nie w gardle
UsuńW gardle to ość, z karpia, i można dać na grudzień ;)
UsuńBarbara
Ale ona,ta Zuzia, przecież nor-mal-nie go uwiodła !!! To nie może zostać zapomniane ;)! Poleciał na perfume !
OdpowiedzUsuńBarbara
To Zuzia niech powie, że sypia ubrana tylko w Chanel nr 5:))) A Gucio opętany zapachem idzie ku niej z zamkniętymi oczkami, węsząc namiętnie.
Usuńdobre! :)
UsuńGusio z nosem przy ziemi, złapał trop i leci za oparami, które wiodą do Zuzi uwodzicielsko upozowanej w fotelu, trzymającej w łapce flakonik Chanel nr 5.
No, a Frytka, otulona futrem z lamy, trzęsąc się z zimna, siedzi na kozie-frytkownicy .....
OdpowiedzUsuńBarbara
Baśko, jak narysować rzeczone futro, żeby od razu było wiadomo, że ono z lamy??? Nie mam zielonego pojęcia, jak wygąada futro z lamy!
UsuńJak Twój Frodo.....tylko czarne abo bronzowe
UsuńBrbara
Taka "mokra włoszka"
UsuńBarbara
Wysłałam Ci na maila autentyczne fiutro z lamy, wygrzebałam w szafie. Dostałam w spadku po siostrze, ma ponad 30. Przywiozła w ciężych czasach PRL z Czechosłowacji.
UsuńHanuś do Gucia to mi pasuje ta scena z "Zakochanego Kundla" jak jedzą wspólnie makaron.
OdpowiedzUsuńMoże coś w tym stylu:))
obawiam się, że makaron mógłby podpadać pod plagiat.
UsuńNo nie musi być zaraz makaron, nie upieram się.
UsuńMoże jaki inny smakołyk:))
To już było we wcześniejszych propozycjach...
UsuńA róża w zembach to nie?
OdpowiedzUsuńJak najbardziej:))
UsuńAle róża to też plagiat!
OdpowiedzUsuńZawsze można się obronić,mówiąc że to inna odmiana róży.
UsuńA nie może to być kabanosik albo insza parówencja?:)
UsuńNie róża, tylko rurza?
OdpowiedzUsuńWiem,Gucio tańczy na rurze.
UsuńChyba Zuzia?
UsuńRucianka zawsze przewrotna....
UsuńBarbara
Mnie się bardzo podoba wersja Miki - Gucio wabiony smugą zapachu, łapie trop, pędzi jak szalony aż do Zuzi, co jak opisała Mika, otulona jedynie Chanel no 5 , patrzy na niego trzepocząc rzęsami. KURTYNA ;))
OdpowiedzUsuńBarbara
Dzięki Basia:))
UsuńW gardle to ość, z karpia, i można dać na grudzień ;)
OdpowiedzUsuńBarbara
Ten bloger znowu wi lepiej co ja chcę i gdzie , wrrr
UsuńBarbara
Bądźcie czujne, za chwilę otwieram nowy wybieg!
OdpowiedzUsuń