Ulubione poezje

1. KALINA

 Słowa niech pachną tak

pięknie jak kwiaty

przy których ludzie

zginają kolana

jak przywaleni ogromem zachwytu

jeszcze niepewni czy ktoś ich nie zwodzi

Słowa niech będą niby wiejskie chleby

tak smaczne że wszyscy wyciągają ręce
by czeluście głodu nakarmić do końca
i dzięki temu wędrować najdalej

Słowa niech będą tak jak serca bicie
prawie niesłyszalne lecz przecież konieczne
i niechaj sprawią że życie codzienne
będzie się zmieniać w mistrzowską symfonię


Wacław Buryła

2. GOSIANKA


Zatrzymaj mnie, Panie,

W moje serce spokój wlej,

Ciągle rozbiegane

myśli uspokoić chciej.

Mój codzienny pośpiech

Ukój majestatem gór,

Ciało, wciąż napięte,
Niech rozluźni rzeki nurt.
Dajże mi odpocząć
W śnie spokojnym całą noc,
Pokaż mi, jak umieć
Z piękna kwiatów czerpać moc,
Z rozmów z przyjacielem,
Z dobrej książki paru stron,
Z miękkiej sierści zwierząt,
Którą czuje moja dłoń.
Zatrzymaj mnie, Panie,
Bym swe wnętrze poznać mógł,
By moje marzenia
Rosły w świetle gwiezdnych dróg.

Author: Wilfred A. Peterson, tłumaczenie: Nina

3. CUDARTEŃKA


I cóż winnaś poezjo, że nie dajesz chleba,

Że gdy kogo ukochasz – najczęściej ma kwiaty

Lub złoty laur na głowie, lecz na butach łaty

I zimą bez paltota liczy gwiazdy nieba?

[Aleksander Michaux, Wiersze]



"Kiedy jest poezja – poeci też są poezją. Prawdziwy poeta nie jest poetą. Prawdziwy poeta jest poezją."
(Edward Stachura "Fabula Rasa")

Dobranoc

Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,
Dobranoc, niech odpoczną po łzach twoje oczy,
Dobranoc, niech się serce pokojem zasili.

Dobranoc, z każdej ze mną przemówionej chwili

Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,
Niechaj gra w twoim uchu; a gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili.

Dobranoc, obróć jeszcze raz na mnie oczęta,

Pozwól lica. - Dobranoc - chcesz na sługi klasnąć?
Daj mi pierś ucałować. - Dobranoc, zapięta.

- Dobranoc, już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.

Dobranoc ci przez klamkę - niestety! zamknięta!

Powtarzając: dobranoc, nie dałbym ci zasnąć.
Adam Mickiewicz

Wyzłocone słońcem szczyty

Już różowo w górze płoną,
I pogodnie lśnią błękity
Nad pogiętych skał koroną.

W dole - lasy skryte w cieniu

Toną jeszcze w mgle perłowej,
Co w porannym oświetleniu
Mknie się z wolna przez parowy.

Lecz już wietrzyk mgłę rozpędza,

I ta rwie się w chmurek stada...
Jak pajęcza, wiotka przędza
Na krawędziach skał osiada.

A spod sinej tej zasłony

Świat przegląda coraz szerzej,
Z nocnych, cichych snów zbudzony,

Taki jasny, wonny, świeży.
Adam Asnyk

"Liść zakładnik"


W pokoiku na Ogrodowej

znalazłem nadczytany
przez myszy tomik poezji
(że nawet one też muszą
zachwycać się Villonem)

Między wierszami

"Wielkiego testamentu"
mieszkał liść
zakładnik
dawno przeszłej
jesieni

Udało mu się


Przecież tyle liści

przechodzi do zielnika
niepamięci
a on swą starość
spędził
między wierszami
i teraz jest mądry

prawie jak drzewo

Adam Ziemianin

4. OPAKOWANA

Noc.

Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?

Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo fala w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?
(K.I. Gałczyński)

Bajka o sześciu Tłumaczkach

Sześć tłumaczek w ramach nieuzgodnienia
tłumaczyło tę samą powieść w oparach natchnienia:
pierwszej wyszedł poemat oktawą,
drugiej coś ze sportu: "Kiszka, brawo!",
trzecia przywiozła powieść historyczną
pt. "Zamierzchłe czasy",
czwarta rewelację w trzech tomach (nieomal klasyk!),
piąta reportaż "Tam, gdzie był dół",
szósta - "O hodowli pszczół".

Pytanie
Skąd ta historia dzika?

Odpowiedź
Żadna nie znała języka.

Morał, czyli pouczenie:

Więc po co sięgać do oryginału?
Zamiast jednego, sześć dzieł powstało.

Konstanty Ildefons Gałczyński
Leśniczówka Pranie, 1951

5. EWA2

"Dłoń
Dwadzieścia siedem kości,
trzydzieści pięć mięśni.
około dwóch tysięcy komórek nerwowych
w każdej opuszce naszych pięciu palców.
To zupełnie wystarczy
żeby napisać "Mein Kampf"
albo "Chatkę Puchatka"."

Wisława Szymborska

"Odjazd"
"Gdym odjeżdżał na zawsze znajomym gościńcem,
Patrzyły na mnie bratków wielkie złote oczy,
Podkute szafirowym dookoła sińcem.
Był klomb i rój motyli, i błękit przeźroczy,
I rdzawienie się w słońcu dojrzałej rezedy.
A gdy byłem już w drodze, sam nie wiedząc kiedy
I czemu - przypomniałem te oczy, przyziemnie

śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie..."

Bolesław Leśmian

"List do matki"
Zaczyna się tak:
"Żyjesz jeszcze, biedna stara matko?
I ja żyję. Pozdrowienia ślę.
Niechaj sączy się nad twoją chatką
To wieczorne światło w sinej mgle.

Mnie pisano, że ukrywasz trwogę, 
Tęsknisz za mną, że cię trapi żal. 
Że wychodzisz często znów na drogę

W swej salopie śmiesznej - patrzeć w dal."
Sergiusz Jesienin

6, WESELNA PIEKARKA

"Uśmiechnij się do swoich myśli.
Uśmiechnij się do szarych,smutnych dni,
Najlepszy sen na jawie ci się wyśni,
bo wielka moc w uśmiechu szczerym tkwi.
Do ludzi-tych co nigdy się nie śmieją,
Co dzień,z nadzieją,pierwsza uśmiechnij się"
Wojciech Młynarski

7. KRETOWATA

Dni
Po co są dni?
W dniach mieści się nasze życie.
Jeden po drugim nastają
I budzą nas ze snu.
To w nich ma nam być dobrze;
Gdzie żyć, jeśli nie w dniach?

Ach, znaleźć na to odpowiedź,
A zaraz zjawia się ksiądz
I lekarz - obaj pędzą
W długich płaszczach przez pola.

Philip Larkin

8. MIKA 

Dusza dobiera sobie Towarzystwo - 
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko - 
a z Reszty sobie drwi -

Nie dba - że tłoczą się Rydwany
U jej pochyłych Bram - 
Że na wytartym jej Dywanie
Przyklęka Cesarz sam - 

Wiem, jak z nią jest - gdy z Rzesz wybiera
Kogoś Jednego - raz -
Zamyka się jak Śluza - zwiera

W sobie - jak Głaz - 

Emily Dickinson

Berlin 1913


O, smętne, śnieżne nevermore!

Dni utracone, ukochane!

Widzę Cię znów w Café du Nord

W mroźny, mglisty poranek.



Strach, słodki strach od stóp do głów,

Dygot błękitnych, czułych nerwów,

I sen był znów, i list był znów:

Mgła legendarnych perfum.



Lecz nie ma nie i nie ma mnie,

I nigdy w życiu mnie nie będzie.

Zostanę w liście, zostanę w śnie,

W tkliwej śnieżnej legendzie.



Nic o tym nie wiesz. Czekasz, drżąc.

Dzień sennie sypie się i szepce.

Ach, serce moje i młodość mą

W srebrnej nosisz torebce.



Wczoraj? A co to było? Tak:

Carmen, kareta, wino, walce…

Mignęło w oczach. Nie — to ptak,

Wyszyty na woalce.



Pusto i ciepło w tym Café.

Zima się w oknie szronem perli.

Nie przyjdę. Idź. Nie spotkasz mnie.


...Wielki, wielki jest Berlin

Julian Tuwim

9. GOSIA Z LUBLINA

Znów wędrujemy ciepłym krajem,
malachitową łąką morza.
(Ptaki powrotne umierają
wśród pomarańczy na rozdrożach.)
Na fioletowoszarych łąkach
niebo rozpina płynność arkad.
.Pejzaż w powieki miękko wsiąka,
zakrzepła sól na nagich wargach.
A wieczorami w prądach zatok
noc liże morze słodką grzywą.
Jak miękkie gruszki brzmieje lato
wiatrem sparzone jak pokrzywą.
Przed fontannami perłowymi
noc winogrona gwiazd rozdaje.
Znów wędrujemy ciepłą ziemią,
znów wędrujemy ciepłym krajem

K.K.Baczyński

10. MARIA NOWICKA

Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną .
Naklombach mych myśli sadzone za młodu,
Pod słońcem co dało mi duszę błekitną 
I które mi świeci bez trosk i zachodu .

Obnoszę po ludziach mój usmiech . i bukiety
Rozdaje i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety .
Co zamiast człowiekiem ,powinien byc wiosną .

I jeszcze fragment :
Jestem jak szampan lekki ,doskonały .
Jak koniak mocny,jak likier soczysty.
Jak miód w szaleństwie słonecznym dostały

I wyskokowy jak spirytus czysty .....

Kazimierz Wierzyński

Jestem kim jestem
Niepojętny przypadek
Jak każdy przypadek.

....Inni przodkowie
mogli być przecież moimi,
a już z innego gniazda 
wyfrunełabym.......

.....W garderobie natury 
jest kostiumów sporo......

...Ja też nie wybierałam, ale nie narzekam,
Mogłam być kimś
O WIELE MNIEJ OSOBNYM .
Kimś z ławicy ,mrowiska ,brzęczącego roju .....

....A co ,gdybym budziła w ludziach strach,
albo tylko odrazę ,
albo tylko litość?....

..Los okazał się dla mnie 
jak dotąd łaskawy. ....

Mogłam być sobą -ale bez zdziwienia,
a to by oznaczało,

że kimś całkiem innym .
Wisława Szymborska

11. KWIATY POLSKIE

 "Trzy słowa najdziwniejsze"
Kiedy wymawiam słowo Przyszłość, 
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.

Kiedy wymawiam słowo Cisza, 
niszczę ją.

Kiedy wymawiam słowo Nic, 
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.
Wisława Szymborska


12.  ANONYMOUS  i  EWA 

Cebula
Co innego cebula. 
Ona nie ma wnętrzności. 
Jest sobą na wskroś cebulą, 
do stopnia cebuliczności. 
Cebulasta na zewnątrz, 
cebulowa do rdzenia, 
mogłaby wejrzeć w siebie 
cebula bez przerażenia. 

W nas obczyzna i dzikość 
ledwie skórą przykryta, 
inferno w nas interny, 
anatomia gwałtowna, 
a w cebuli cebula, 
nie pokrętne jelita. 
Ona wielekroć naga, 
do głębi itympodobna. 

Byt niesprzeczny cebula, 
udany cebula twor. 
W jednej po prostu druga, 
w większej mniejsza zawarta, 
a w następnej kolejna, 
czyli trzecia i czwarta. 
Dośrodkowa fuga. 
Echo złożone w chór. 

Cebula, to ja rozumiem: 
najnadobniejszy brzuch świata. 
Sam sie aureolami 
na własną chwałę oplata. 
W nas - tłuszcze, nerwy, żyły, 
śluzy i sekretności. 
I jest nam odmówiony 

idiotyzm doskonałości.

Wisława Szymborska

13. mp

Pantofelek

Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek

no to co

milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.


Andrzej Bursa

14. ELAJA

pIOSENKA O ROBAKU

To rzecz doprawdy niesłychana, żeby
Na taki pomysł zwykły robak wpadł:
Zapragnął naraz ujrzeć siódme niebo,
Zapragnął oddać komuś cały świat.

Od dawna tak dokoła było pusto,
Powszednie wszystko stało się i mdłe.
I wtedy robak stworzył sobie bóstwo
Na obraz i na podobieństwo swe.

Nie drżała ziemia, w niebie znak nie gorzał,
Tylko się lekko rozstąpiła mgła,
Kiedy ją wreszcie dnia szóstego stworzył
I ujrzał, jak w paletku lichym szła.

Czym prędzej, nie czekając na nic więcej,
Do domu swego zaniósł ją przez próg,
Pocałunkami ogrzał zimne ręce
I pantofelki stare zdjął jej z nóg.

A cienie ich zawisły ponad progiem.
Na dalszą drogę już nie miały sił.
Tak pięknie i tak smutne jakby bogiem,

Jakby człowiekiem każdy z cieni był. 
Bułat Okudżawa

Stulecie — krótkie.
Słowo — znikome.
Co dla człowieka może być domem?
Jak ma i kiedy, i w jakiej głuszy
Rozkwitnąć różą krzew jego duszy?

Jakiż potrzebny zmysł człowiekowi,
By mógł na Ziemi się zadomowić,
Przemilczeć swoje, swoje powiedzieć
I przeistoczyć złość w miłosierdzie?

I jak mu się trafia na targowisku
Zbyt tanich mordobić, zbyt drogich uścisków,
W tym huku ognia i w pochlebstw dymie
Wybrać dla siebie miłość jedynie?...

Drasną go śrutem, krwią spłynie ciało:
A masz! Miłości mu się zachciało!
W raju znienacka zdzielą go pałą:
A masz! Miłości mu się zachciało!

A wciąż mu się trafia na targowisku
Zbyt tanich mordobić, zbyt drogich uścisków,
W tej palbie, w tym tańcu i w pochlebstw dymie
Wybrać dla siebie miłość jedynie!

Bułat Okudżawa

tłum. Józef Waczków 


15. MNEMOSYNE

Dzieciństwo

Tak płynie długi szkolny lęk i czas –
oczekiwanie, ciąg rzeczy ponurych.
O samotności, o czasie przesmutny…
A potem w dal: gwar ulic nieustanny,
na wszystkich placach tryskają fontanny,
w ogrodach tak wielki zdaje się świat –
I przez to wszystko iść z miną pogodną,
inaczej niż inni chodzili i chodzą –
O czasie cudowny, o czasie płynący,
o samotności.

I na to wszystko się patrzeć uważnie:
panowie, panie; panowie i panie
i dzieci, tak inne i tak kolorowe;
i tutaj dom stoi, tam piesek na drodze
i ufność bezkresna i trwoga tajemna –
O smutku bez sensu, o śnie, o grozo,
o głębi bezdenna.

I tak się bawić: piłka, obręcz, pierścień,
w jasnym ogrodzie, co powoli blednie,
i jak się zdarzy, potrącać dorosłych
w ślepym i dzikim pośpiechu gonitwy,
wieczorem cicho, drobnymi, równymi
krokami iść do domu w zamyśleniu:
O pojmowanie coraz ulotniejsze,
o lęku, o brzemię.

I godzinami gdzieś nad wielkim stawem
z małym żaglowym stateczkiem uklęknąć;
zapomnieć o tym, że też inne żagle,
piękniejsze może, po tej fali przemkną,
i myśleć o twarzyczce małej i blednącej,
co z tego stawu wychynęła, tonąc:
O ty dzieciństwo, porównania zwodne.

O dokąd, dokąd?
Rainer Maria Rilke

16. RIANNON 

Mówisz mi, że cisza 
bliższa jest uspokojenia niż wiersze
Ale jeśli w prezencie dam ci ciszę
bo ja znam ciszę
powiesz:
To nie jest cisza, 
to nowy wiersz
i oddasz mi ją z powrotem

Leonard Cohen

17. IKA IWCIA

Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,
Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.

Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.

Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia - 
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.

Jan Lechoń

18. Wiersz na moją (PrezesKury) cześć popełniony przez WieśniakaM.:

kuro!- do ciebie z kłęczek unoszę te słowa
pięknaś ty i piórna taką w pamięci zachowam
a choćby mnie żywot w dalsze wygnał lądy
gdzie barbarzyńskie ludy w mylnych trwając sądy
wychwalać będą strusie papugi rajskie ptaki
przekładać nad drób zacny gady płazy ssaki
ja z politowaniem jeno skinę dziobem
chowając się jak za tarczą tym cudownym słowem
- kura!- kura! - nad wszelkie stworzenie!
to tylko takie gadanie ...
a może i czcze- nie?;)

19. ALUCHA ( na Dzień Kobiet)

Portret kobiecy

Musi być do wyboru. 
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło. 
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby. 
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare, 
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez. 
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. 
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. 
Naiwna, ale najlepiej doradzi. 
Słaba, ale udźwignie. 
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. 
Czyta Jaspersa i pisma kobiece. 
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. 
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda. 
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem, 
własne pieniądze na podróż daleką i długą, 
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej. 
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. 
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. 
Albo go kocha, albo się uparła. 
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

[Wisława Szymborska]

21 komentarzy:

  1. Bar "Pod zdechłym psem"

    Zanim się serce rozełka
    Czemu, a bo ja wiem
    Warto zajrzeć do szkiełka
    W barze "Pod zdechłym psem"

    Hulał po mieście listopad
    Dmuchał w ulice jak w flet
    W drzwiach otwartych mnie dopadł
    Razem do baru wszedł

    - Siadaj poborco liści
    Siewco zgryzot wieczornych
    Czemuś drzew nie oczyścił?
    Kiepski z ciebie komornik

    Lepiej byś z trzecim kompanem...
    Zresztą, można i bez... -
    Ledwiem to rzekł i już stanął
    Trzeci mój kompan - bies

    - Czym to ja się spodziewał
    Pić z takimi jak wy
    Pierwszy będzie mi śpiewał
    Drugi będzie mi wył

    Cyk, kompania na zdrowie
    Pijmy głębokim szkłem
    Ja wam dzisiaj o sobie opowiem
    W barze "Pod zdechłym psem" -

    I poniosło, poniosło, poniosło
    Na całego, na umór, na ostro
    I listopad pijany, i bies
    A mnie gardło się ściska od łez

    I poniosło, poniosło, poniosło
    W sali uda o uda trze fokstrot
    W koło chleją, całują się, wrzeszczą
    Nieprzytomnie, głupawo, złowieszczo

    Przetaczają się falą pijaną
    I tak do białego dnia
    Milcząc pijemy pod ścianą
    Diabeł, listopad i ja

    - Diable, bierz moją duszę
    Jeśli jej jesteś rad
    Ale przeżyć raz jeszcze muszę
    Moje czterdzieści lat

    Daj w nowym życiu, diable
    Miłość i śmierć, jak w tem
    Wiatr burzliwy na żagle
    Myśl poza dobrem i złem

    Znów będę bił się i kochał
    Bujnie, wspaniale żył
    Radość, a nie alkohol
    Wlej mi, diable, do żył -

    Diabeł był w meloniku
    Przekrzywił go - Żyłeś dość
    To dlatego przy twoim stoliku
    Siedzimy: rozpacz i złość

    Głupioś życie roztrwonił
    Życie to jeden haust
    Słyszysz jak kosą dzwoni
    Stara znajoma, Herr Faust?

    Na diabła mi dusza poety -
    Tak diabeł ze mnie drwi
    - Wiersześ wylał niestety
    Resztki człowieczej krwi

    Zniknęli czort z listopadem
    Rozwiali się. Gdzie? Bo ja wiem
    A ja na podłogę padam
    W barze "Pod zdechłym psem"

    Szumi alkohol i wieczność
    Mruczą - Zalał się gość -
    A ja - Zgódźcie na drogę mleczną
    Taksówkę, ja już mam dość


    autor słów utworu: Władysław Broniewski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to byl jeden z ulubionych wierszy. Nie wiem dlaczego "byl"...moze dlatego, ze dawno nie czytalam....

      Usuń
  2. Mając 20 lat zaczytywałam się Broniewskim u góry mój wiersz ulubiony, tu w wykonaniu Michała Bajora : https://www.youtube.com/watch?v=XPFZ-GPG4Xs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, Broniewski czuł temat:) Wszak alkoholikiem był, co w niczym nie umniejsza jego zasług w poezji.

      Usuń
  3. "Odjazd"
    "Gdym odjeżdżał na zawsze znajomym gościńcem,
    Patrzyły na mnie bratków wielkie złote oczy,
    Podkute szafirowym dookoła sińcem.
    Był klomb i rój motyli, i błękit przeźroczy,
    I rdzawienie się w słońcu dojrzałej rezedy.
    A gdy byłem już w drodze, sam nie wiedząc kiedy
    I czemu - przypomniałem te oczy, przyziemnie
    śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie..."
    Wiersz jest długi, dlatego zamieszczam tylko fragment.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam wpisać autora: Bolesław Leśmian

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewność
    Był już taki egzamin z historii
    kiedy naraz wszyscy uczniowie oblali.
    I został po nich uroczysty cmentarz.
    Nie ma pewności że to był egzamin.
    Nie ma pewności że wszyscy oblali.
    Jest pewność że został po nich uroczysty cmentarz.
    Była już taka miłość.
    Ale nie ma pewności że to była nasza.
    Byli już tacy ludzie.
    Ale nie ma pewności że to byliśmy my.
    Były już takie latające pteranodony.
    Ale nie ma pewności że to za naszych czasów.
    Był już taki język.
    Ale nie ma pewności że nim mówiliśmy.
    Było już takie milczenie.
    Ale nie ma pewności że to pomiędzy nami.
    Był już koniec świata.
    Ale nie ma pewności że to naszego świata.
    I został po nim uroczysty cmentarz.
    Jest pewność że został po nim uroczysty cmentarz.

    Poznałam poezję Lipskiej poprzez słuchanie Grechuty;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ulica szarlatanów"


    Szarlatanów nikt nie kocha.
    Zawsze sami.
    Dla nich gwiazdy świecą w górze
    i na dole.
    W tajnych szynkach piją dziwne
    alkohole.
    I wieczory przerażają
    bluźnierstwami.

    Wymyślili swe tablice
    szmaragdowe.
    Krwią dziewicy wypisali
    charaktery.
    Strachy w liczbach: 18,
    3 i 4.
    Przeklinamy Jezu - Chrysta
    i Jehowę.

    Szarlatani piszą księgi
    o papieżach.
    Zawsze w nocy mówią źle o
    Watykanie.
    Zawsze w nocy słychać szklane,
    szklane łaknie:
    płaczą gwiazdy zaplątane
    w szkła na wieżach.

    Kiedy miesiąc umęczony
    wschodzi na nów,
    alkohole z przerażenie
    drżą słodyczą.
    Nie pomogą alkohole:
    W nocy krzyczą
    łzy fałszywe szmaragdowych
    szarlatanów.

    Bardzo cicho i boleśnie,
    jest nad ranem.
    Dzwonią dzwony, świt pochyla
    się w pokorze.
    Odpuść grzechy szarlatanom,
    Panie Boże,
    wszak Ty jesteś takim samym
    szarlatanem.

    Gałczyński oczywista :)

    poczytałam, pozachwycałam się i mi miło się zrobiło ...bo ksiądz Wacław Buryło jest mi znany :) czasy dawnymi wręczał mi pierwszą nagrodę na organizowanym przez siebie konkursie poetyckim O Ludzką Twarz Człowieka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuferku, wygrałaś konkurs poetycki??? A mogłabyś , tego, ten wiersz twój...?

      Usuń
    2. Julka

      - Mamo co to jest wieczność ? – pyta moja córka, na mazurskim pomoście
      bosą stopą tańcząc między łuskami słońca odbitymi w wodzie
      i nagle przez pamięć, ruszają karawany rodzinnych pogrzebów
      szlochają panny młode, wrzeszczą pulchne bety pełne cioć
      świeżo chrzczonych prababć i kuzynów i biały włos na wietrze
      wplątany w liść fiołka tańczy lekki i żywy, choć kogoś już nie ma.

      Moja córka je gruszkę, słodka kropla sierpnia płynie
      z różowej wargi na sukienkę w kotki, co biegają w jej świecie,
      w którym nie ma czasu i granic, bo tak mały w bezmiarze
      fantazji, gdzie od śmierci prawdziwszy jest Święty Mikołaj.
      Złoty promyk loka owija o paluszek, jak zawsze, gdy mocno
      rozmyśla o czymś ważnym mrużąc kocie oczy.

      - Wieczność, to kiedy czekam, aż założysz buty.

      Bardzo Proszę MIka :) konkursy Literackie to był kiedyś mój sposób na zwiedzanie Polski :) W zakopanym na konkursie im Tadeusza Staicha byłam trzy razy....

      Usuń
    3. Jeżu, Małgoś, jaki piękny wiersz!

      Usuń
  7. OBUDŹ SIĘ

    Obudź się, moja duszo.
    Nie wiem gdzie jesteś,
    gdzie się ukryłaś,
    ale proszę cię, obudź się,
    jeszcze jesteśmy razem,
    jeszcze droga przed nami,
    naszą gwiazdą będzie
    jasny rąbek świtu.

    Adam Zagajewski

    OdpowiedzUsuń
  8. Mika, dla Ciebie: "Do młodych" Adama Asnyka

    Szukajcie prawdy jasnego płomienia!
    Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg...
    Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
    Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia
    I większym staje się Bóg!

    Choć otrząśniecie kwiaty barwnych mitów,
    Choć rozproszycie legendowy mrok,
    Choć mgle urojeń zedrzecie z błękitów,
    Ludziom niebiańskich nie zbraknie zachwytów,
    Lecz dalej sięgnie ich wzrok.

    Każda epoka ma swe własne cele
    I zapomina o wczorajszych snach...
    Nieście więc wiedzy pochodnie na czele
    I nowy udział bierzcie w wieków dziele,
    Przyszłości podnoście gmach!

    Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
    Choć macie sami doskonalsze wznieść;
    Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
    I miłość ludzka stoi tam na straży,
    I wy winniście im cześć!

    Ze światem, który w ciemność już zachodzi
    Wraz z cała tęczą idealnych snów,
    Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi,
    I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
    W ciemności pogasną znów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elaja, dziękuję ci bardzo!!! Choć z opóźnieniem:)))

      Usuń
  9. Zajrzałam do tej zakładki z poezją - większość tych wierszy bardzo lubię, baaardzo! Zastanawiam się, jaki jest mój ulubiony - chyba nie mam jednego :) Jak się zdecyduję, to napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne te wiersze. Poezja, w niej wieczność i pamięć pobrzmiewa. Zaglądajcie tu Kurki warto odświeżać pamięć. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham poezję. Mam wiele ulubionych wierszy, oto jeden z mojej młodości, uwielbiałam Broniewskiego, jak Marija.

    ROBOTNIK Z RADOMIA

    Nie wiem, co to poezja,
    nie wiem, bo po co i na co,
    Wiem, że czasami ludzie,
    czytają wiersze i płaczą.
    A potem sami piszą
    mozolnie i nieudolnie.
    By od dławiącej ciszy
    łkające serce uwolnić.
    A kiedy synka stracił
    pewien robociarz z Radomia
    O wierszu pomyślał z płaczem
    i list napisał do mnie.
    "Chłopczyk był śliczny jak róża,
    dobre, kochane dziecko.
    Wierszyk niech będzie nieduży,
    nie religijny - świecki.
    Nie wiem, co to poezja,
    jest w niej, coś z laski Mojżesza;
    Strumień dobędzie ze skały,
    umie zasmucać i wskrzeszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego tak ciurkiem zapisało.
      Bezowa

      Usuń