Poszły konie po betonie! Aczkolwiek w ograniczonym składzie. Przybył mianowicie tylko jeden fachowiec, albowiem drugi... No właśnie, co drugi? Muszę, bo się uduszę! Nie zachorował ani on sam, ani jego żona, ani dziecina jego. Nie zepsuł mu się samochód, nie zatrzymała go policja, ani nie utknął w korku wracając z majówki.
Nie zgadniecie, choćby miało od tego zależeć Wasze życie, ale próbujcie. Usłyszawszy dlaczego rzeczony nie przybył, o mało nie padłam martwym trupem z osłupienia, a potem ze śmiechu. Podobno w środę już będzie. Za chwilę Wam powiem gdzie był, ale trochę pozgadujcie. Ciekawa jestem czy ktoś na to wpadnie.
Mimo okrojonego składu robota ruszyła na tyle, że uwierzyłam, że może coś jednak z tego będzie. Zaczęłam od rajdu po miejscowych składach budowlanych, tu otworzyłam rachunek, ówdzie kupiłam belki. Fajnie tam się sprawy załatwia. Po pół godzinie 5-metrowe belki były już w Kuriozie.
Połowa składu fachowców pracowała pilnie i bez przestojów od 9.00 do 17.00. Szarpnął chłopina kawał roboty i gdyby tak jak dzisiaj żarło przez cały czas, byłabym zachwycona.
Jedna strona ściany do wyburzenia jest już zabezpieczona, jutro druga strona i młoty w dłoń. Nie można wyburzyć więcej niż widać na zdjęciu, a drewniana konstrukcja nieco podrasowana pozostanie jak widać na załączonym obrazku.
Od strony garażu, który będzie otwartą kuchnią:
Od strony salonu będzie tak samo:
Tyle zostało zrobione dzisiaj, jutro stanie "brama" od strony salonu, wykuwanie dziury w ścianie zacznie się pojutrze.
Okna przyjadą 15 maja.
Jeśli idzie o mnie, poza wizytowaniem hurtowni porządkowałam ogród. Urobiłam się po pachy. Miękki, zielony i sprężysty mech z jesieni zamienił się w suche, szorstkie i brzydkie paskudztwo. Prawie skończyłam porządkowanie skarpy pokrytej 15-centymetrową poduchą z mchu, szyszek, igliwia i trawy, pod którą dusiły się różne roślinki. Uwolniłam je, może dadzą radę. Cudu się nie spodziewam, ale może chociaż jakiś maniuni cudek? Najwyraźniej latami nikt tam nic nie robił. Taka kordełka nie powstała podczas jednego sezonu.
Przed:
Po:
Oczywiście nie wytrzymałam i nawsadzałam:
Jutro pozostaję w telefonicznym kontakcie z fachowcem, będzie stawiał drugą "bramę" i moja obecność nie jest mu do niczego potrzebna. A pojutrze może pojawi się reszta składu?