czwartek, 31 grudnia 2020

Przed wielkim balem


Do balu gotowi? Bo ja tak - jak widać na załączonym obrazku. Ust pąkowie wyszykowane , drzemka odbyta, coby siły mieć na balowanie do szóstej rano. Wy też zabalujcie tak, jak lubicie najbardziej!

Do życzeń dołącza się MM z Balusiem - balujemy razem!

środa, 23 grudnia 2020

Krok po kroczku idą święta...

Kureiry Kochane!

I znów przyszły święta, do Kurnika po raz siódmy! I to już jest powód do radości, chociaż wszystko się nieźle pofyrtało. Ale jesteśmy i po raz siódmy mogę Wam złożyć życzenia, co niniejszym czynię.

Bawcie się dobrze, na ile zdołacie, róbcie to, na co macie ochotę, na przepychanki szkoda czasu. Nade wszystko życzę nam zdrowia i wolności. Od wirusa i innych bakterii, od głupoty, bezmyślności, zawiści i złości. Od wszystkiego złego, które nas otacza. Niech już skończy się ten fatalny rok, a nowy niech przyniesie nadzieję i spełnienie.

Załoga fotograficznie nie chciała współpracować, musiałam więc poradzić sobie inaczej:)))




niedziela, 20 grudnia 2020

Gościnnie SaBała!

Jako pierwsza w nowym cyklu post popełniła SaBała! Kto następny?

Osobiście jestem wstrząśnięta urodą, ilością i oryginalnością świątecznych ozdóbek - dziś już takich nie uświadczy, chyba że ktoś - jak SaBała przechowuje je z pietyzmem.

A myślałam, że SaBała to taka bardziej minimalistka:)

Wobec tego oddaję jej głos:

Poczułam się zaproszona do zredagowania wpisu Kurnikowego, z czego skwapliwie postanowiłam skorzystać w tym szczególnym czasie przedświątecznym. Jak zwykle zaczynam od wywleczenia z zakamarków strychowych świątecznych skarbów. I co roku wpadam w zadumę. Pomieszkuję na Górnym Śląsku i szczególnie ta tradycja świąteczna jest mi bliska. Ale od zawsze ciekawi mnie wszystko, co inne a może nawet dziwne. Na Śląsku w wigilijny wieczór prezenty zostawia Dzieciątko, które przychodzi przez uchylone okno do Betlejemki, czyli stajenki. Betlejemka musiała być poza dostępem dzieci, żeby nie przeszkadzały Dzieciątku odpocząć. Moi Rodzice choinkę też najchętniej stawiali obok Betlejemki, bo wtedy była szansa, że zostanie nie nadpalona. Ozdoby z papieru, świeczki, lamety i jadalne, cukierkowe bombeczki powodowały nieraz niemałe straty. Potrawy śląskie na Wigilię to moczka i makówki u nas. Moczka na słodko jako gęsta korzenna zupa z bakaliami, piernikiem i owocami. Makówki to chałka moczona w mleku i miodzie z makiem i bakaliami. Pod wigilijny obrus, wykrochmalony, wyprasowany i obowiązkowo biały, kładło się sianko i gotówkę, co miało skutkować dostatkiem na kolejny rok. Tak było od zawsze, a teraz, kiedy nasz Pierwszy zaczął przygarniać różnych zbłąkanych wędrowców, nieraz z odległych stron świata, dzielimy się naszą tradycją i praktykujemy cudzą. Podoba mi się bardzo tradycja na Islandii obdarowywania się książkami i czytania ich na głos w gronie rodzinnym a potem dyskutowanie o treści, podoba mi się w Niemczech szukanie na choince bombki-ogórka, za co dziecko dostaje ekstra prezent, podobają mi się ozdobne pajęczyny na choince ukraińskiej na pamiątkę złotej pajęczyny dla biednej dziewczyny podarowane przez pająka. Dziwi mnie, czasem jeszcze praktykowane, rzucanie jedzeniem w sufit na Słowacji, Ukrainie i Rosji. Im więcej się przyklei, tym większy dobrobyt na przyszły rok. Dziwne dla mnie jest też ustawianie w Katalonii w szopkach drewnianych postaci znanych ludzi ze ściągniętymi portkami w trakcie wypróżniania, co ma oznaczać "kupę szczęścia" i jest traktowane jako komplement. Co kraj to obyczaj.










Z






Wygląda trochę jak kaczuszka, ale to nie te święta. Bałwanek? Meksykański?


Bardzo podobają mi się te ptaszyny!





 
Z czego zrobione są te ozdóbki? Z kolorowej folii?

niedziela, 13 grudnia 2020

Mam pomysła

Miałam pokusę, aby dobić do czterechsetnego komentarza, ale nieee, sumienie mnie ruszyło, chociaż ono nie wie, że niewiele mam do powiedzenia. W nudnym i zwyczajnym życiu mym fajerwerków brak, na zewnątrz ciemno, zdjęć przepięknych robić się nie da, zresztą czym tu się zachwycać? To chyba najmniej fajny czas w roku. Nie to, bym się skarżyła - nie, nie nie! Ciemność mnie wkurza i ogranicza, ale już za chwileczkę to się zmieni!

W związku z ciemnością i niemocą mentalną wymyśliłam rzecz następującą: gdyby któraś Kura (Kury, bez ograniczeń, palcem wskazywać nie bedę) chciała czasem napisać jakiś post, nie posiadałabym się z zachwytu. Jest nas dużo i jesteśmy różne, każda z nas ma inne zapatrywania, inne życie, inne wszystko. Nie sądzicie, że taka formuła byłaby ciekawa i odświeżająca? Po tych siedmiu latach zaczęłam kręcić się w kółko, ale Kurniczka z łap nie wypuszczę, nie ma mowy, zresztą nie o to chodzi, nawet przez myśl mi nie przeszło. Co sądzicie o mojej propozycji?

Technicznie ogarnę wszystko. Mogę autoryzować dostęp do bloga, mogłybyście też słać co trzeba mailem. Wszystko załatwię, zredaguję i ocenzuruję, hrehre. Trochę władzy mus sobie zostawić.

Zdjęcia dla przyciągnięcia uwagi oraz od czapy.





środa, 2 grudnia 2020

Siedem lat minęło jak jeden dzień

Wiem, wiem, że komentarze trzeba dopychać kolanem, ale to przecież nie pierwszyzna! Wiem, że rysunków do śmichu chciałybyście, ja też, ale trochę nie zdanżam. 

A wiecie, że przegapiłyśmy urodziny Kurnika? Siódme? I że za chwilkę stukną dwa MILIONY wyświetleń? Jakoś w połowie listopada to było, prawda, Mika?

Szmat czasu, a przeleciał jak mgnienie. Sporo się wydarzyło w nas i poza nami. Dobrego i złego, jak to w życiu. Osobiście chwilami nie dowierzam, że jestem, gdzie jestem, że jest, jak jest (dobrze) i gdyby ktoś mi to powiedział trzy (tylko!) lata temu, nie uwierzyłabym nawet w jedną piątą. Ale nie zamierzam przysmucać, tak tylko mnie oświeciło, że to już siedem lat, a my ciągle razem!

Do Gwiazdki już niedaleko, dnia zacznie przybywać, a zaraz potem przylecą bociany.

Na przekór szarości za oknem popełniłam taką oto ramę. Domki są fajne, ale szukam innych tematów:)

Rama już wędruje przez świat do swojej właścicielki, a kolory w rzeczywistości są bardziej wyraziste. Kto policzy ile stworów znajduje się na ramie?

W tym samym duchu powstał stolik. Zaczęło się od tego, że kol. K. znalazł piękne polano i postanowił użyć go do produkcji stolika. Przytargał polano do mnie, ja je pomalowałam, kol. K. zrobił resztę i oto jest:







wtorek, 24 listopada 2020

Liściopad nie jest taki zły

Mam podobnie jak Agniecha, która w sumie lubi listopad za jego melancholię. Może nie tyle go lubię, co mi nie przeszkadza. Czas płynie niespiesznie, pogoda nie zachęca do ekscesów na zewnątrz - i dobrze, przynajmniej mamy mniejsze szanse na spotkanie z covidem. Nie muszę do huty gnać, delektuję się więc moją wolnością do wypęku. Kawka z gazetką i z kotami w łóżku, a potem w zależności od nastroju i co tam się trafi. Nie myślcie jednak, że wyłącznie leżę i ładnie pachnę. Wręcz przeciwnie, czasem się zapocę, a czasu mi nie starcza na realizację wszystkich pomysłów. I wiecie co? Sprzedaję swoje wytwory! Z trudem w to wierzę, ale tak jest. Nie są to jakieś oszałamiające kwoty, bo do kwot trzeba mieć Nazwisko, a ja dopiero je tworzę, hrehrehre! W każdym razie sprzedaję więcej, niż kiedykolwiek sprzedał pewien znany mi wyBITNY artysta.

No więc dlatego nie przeszkadza mi listopad. Nic mnie nie rozprasza, nic nie muszę, ogród śpi, bałagan w domu niespecjalnie mnie dręczy (dzisiaj posprzątałam!), upałów nie lubię. Żyć, nie umierać i tego się trzymam. Omijają mnie większe brzydy i inne smuty - w dużej mierze dzięki pasji i temu, co robię, a co całkowicie mnie pochłania. Zatem - Kureiry - do pędzli, kredek, szydełek, piór i krosien!

Najostatniejsze międzyczasy, wszystkie już niedostępne, poza niebieskim aniołem z poprzedniego postu:

obrazek na drewnie

suchy pastel

suchy pastel

Z obrzynków znalezionych w lesie:



I na koniec zachęta do udziału w Bazarku Za Moimi Drzwiami na facebooku. Jutro, godzina 18.00! Można tam wylicytować m.in. mój obrazek (tym razem akryl) o formacie 50 x 40 cm:

Stolikiem, który zaprojektował mój znajomy, a ja pomalowałam, pochwalę się w następnym odcinku - czekamy na szybę, która będzie blatem.

PS. Zapomniałabym! MARZENĘ upraszam o kontakt na 3babyzwozu@gmail.com w sprawie talerzyka z wilkiem!

PS. 2. IZYDORA uprasza się o uchylenie rąbka w sprawie gumna. Będziemy molestować. Każda Kura jedno molestowanie!


piątek, 13 listopada 2020

To i owo, tu i tam

W pierwszych słowach mego listu dziękuję Wam za wiadomo-co w imieniu Marii, która w podzięce zrobiła dla nas sielską grafikę. Jest ona zapisana w rozdzielczości stosownej do druku. Gdyby ktoś chciał, może się częstować:

Pandemia czy nie, żyć jakoś trzeba. Mam dużo zamówień na moją -  szumnie mówiąc - twórczość i w związku z tym nie mam czasu. Słowo! Sama jestem zadziwiona, cały czas coś robię! Z wiadomych przyczyn nigdzie się nie włóczę, a i tak nie wyrabiam, na co się nie skarżę, wręcz przeciwnie. Frustruje mnie tylko to, że zbyt wiele chciałabym zrobić naraz, ale już tak mam. Najostatniejsze dokonanie, rzeźba (płaskorzeźba?) w starym drewnie:


Anioł ma 62 cm wzrostu. Znaczy się, dość duży jest.

I jeszcze jeden, nie pamiętam, czy pokazywałam. Pokazywałam?

To jest Arka Noemi:


Noemi jest do postawienia, ma 28 cm wzrostu. Powiesić też można, jakby ktoś chciał.

I na koniec Opakowana prawie spakowana! Widać światełko w tunelu:












wtorek, 3 listopada 2020

Opakowana się pakuje!

Jak powszechnie wiadomo, w ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadziłam się dwa razy. Myślałam, że w pakowaniu, segregacji, obdarowywaniu dobrami znajomych bliższych i dalszych nikt mi nie zaimponuje. A jednak...

Co ja będę nawijać, Opakowana opowie:)))


To fragment tzw. salonu. Akurat bardziej widać włóczki i szmaty na handel, ale i widać coraz mniej książek.

To widok na jadalnię i kuchnię. Widok zmienia się codziennie. Dziś zapakowałam 3 wory ciuchów, co stoją jako zawalidroga oraz worek pościeli i kocyków polarowych dla schroniska zwierzęcego niedaleko. Jutro rano robię wywózkę.

W kuchni i puściej i pełniej. W TYM pudle przyszło następne 50m folii bombelkowej i pudła już zwyczajnie nie miałam gdzie postawić. Więc niech sobie stoi tam jak chce. Ładnie się komponuje z kandelabrem, hrehrehre.

Zaczyna brakować miejsca na wszystko...

Tam na dole, pod tym jest pudełko. Z octem, spirtem, rumem i likierem morelowym.

Poszukaj różnicy...

Przedpokój, dziwnie pusty...

Rhehrehr, właśnie zabiłam mola....drżę, bo jednak sprzedaję
włóczki...już trochę wywaliłam, bo gadzina przegryzła - taki duży
kłębek, a ten drań pogryzł w głąb, czyli można robić pomponiki. No
i te umarte mole, co to K. uznała, że umarły z przejedzenia..."


Opakowana, chapeau bas! Ciekawa jestem z jaką ilością dóbr uda Ci się rozstać!