niedziela, 20 grudnia 2020

Gościnnie SaBała!

Jako pierwsza w nowym cyklu post popełniła SaBała! Kto następny?

Osobiście jestem wstrząśnięta urodą, ilością i oryginalnością świątecznych ozdóbek - dziś już takich nie uświadczy, chyba że ktoś - jak SaBała przechowuje je z pietyzmem.

A myślałam, że SaBała to taka bardziej minimalistka:)

Wobec tego oddaję jej głos:

Poczułam się zaproszona do zredagowania wpisu Kurnikowego, z czego skwapliwie postanowiłam skorzystać w tym szczególnym czasie przedświątecznym. Jak zwykle zaczynam od wywleczenia z zakamarków strychowych świątecznych skarbów. I co roku wpadam w zadumę. Pomieszkuję na Górnym Śląsku i szczególnie ta tradycja świąteczna jest mi bliska. Ale od zawsze ciekawi mnie wszystko, co inne a może nawet dziwne. Na Śląsku w wigilijny wieczór prezenty zostawia Dzieciątko, które przychodzi przez uchylone okno do Betlejemki, czyli stajenki. Betlejemka musiała być poza dostępem dzieci, żeby nie przeszkadzały Dzieciątku odpocząć. Moi Rodzice choinkę też najchętniej stawiali obok Betlejemki, bo wtedy była szansa, że zostanie nie nadpalona. Ozdoby z papieru, świeczki, lamety i jadalne, cukierkowe bombeczki powodowały nieraz niemałe straty. Potrawy śląskie na Wigilię to moczka i makówki u nas. Moczka na słodko jako gęsta korzenna zupa z bakaliami, piernikiem i owocami. Makówki to chałka moczona w mleku i miodzie z makiem i bakaliami. Pod wigilijny obrus, wykrochmalony, wyprasowany i obowiązkowo biały, kładło się sianko i gotówkę, co miało skutkować dostatkiem na kolejny rok. Tak było od zawsze, a teraz, kiedy nasz Pierwszy zaczął przygarniać różnych zbłąkanych wędrowców, nieraz z odległych stron świata, dzielimy się naszą tradycją i praktykujemy cudzą. Podoba mi się bardzo tradycja na Islandii obdarowywania się książkami i czytania ich na głos w gronie rodzinnym a potem dyskutowanie o treści, podoba mi się w Niemczech szukanie na choince bombki-ogórka, za co dziecko dostaje ekstra prezent, podobają mi się ozdobne pajęczyny na choince ukraińskiej na pamiątkę złotej pajęczyny dla biednej dziewczyny podarowane przez pająka. Dziwi mnie, czasem jeszcze praktykowane, rzucanie jedzeniem w sufit na Słowacji, Ukrainie i Rosji. Im więcej się przyklei, tym większy dobrobyt na przyszły rok. Dziwne dla mnie jest też ustawianie w Katalonii w szopkach drewnianych postaci znanych ludzi ze ściągniętymi portkami w trakcie wypróżniania, co ma oznaczać "kupę szczęścia" i jest traktowane jako komplement. Co kraj to obyczaj.










Z






Wygląda trochę jak kaczuszka, ale to nie te święta. Bałwanek? Meksykański?


Bardzo podobają mi się te ptaszyny!





 
Z czego zrobione są te ozdóbki? Z kolorowej folii?

136 komentarzy:

  1. Pięknie, przepięknie! I zwyczaje i ozdoby.Bravo Sabała, bravo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Och ach jakie śliczne ozdoby! Od razu się jakoś tak światecznie zrobiło w Kurniku. Choinka z patyków przepiękna, i te świece jak pierniki z pomarańcza, och ach!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wszedzie dobrze w domu najleoiej" swietne, bardzo fajne. spinacze na swieczkim choinka z patykow,kalendarz adwentowy i te zwyczaje swiateczne bardzo ciekawe
    W Andach wenezuelskich dzieciatko Jezusek jezt podnoszone ze zlobka i obnoszone po domu i obejsciu, by sie ze swoim domem zapoznalo, obnosze go rodzice chrzestni wybrani przez wlascicieli domu, ja raz bylam matka chrzestna co uzalam za przyjecie mnie do spolecznosci wioskowej, wszystkich uczestnikow "paradury del nino" trzeba ugoscic, napoic i obdarowac ciastem. Muzycy graja na harfie, skrzypcach i marakach. Wzruszajacy zwyczaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Grażyna, bardzo fajny zwyczaj. Południowe narody jakoś pogodniej podchodzą do religii chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duzo pogodniej...oprocz tego ,ze sie wieszaja na krzyzu w czasie Wielkanocy ale to na niby.

      Usuń
  5. Zauważyłam, że występuję. Donoszę, iż ozdoby ze słomy, papieru i grubej kolorowej folii aluminiowej oraz resztki bombek niewytłuczonych mam po Rodzicach i Babci. Komplet zapinek do świeczek i inne zdekompletowane dostałam w prezencie 30 lat temu od Teściowej jak się wyprowadzała do Niemiec i chciała wyrzucić. Bałwanka meksykańskiego mam od kumpeli obieżyświata, pilota wycieczek, znaczy się. Ponoć też go dostała i chciała zutylizować, bo uznała, że brzydactwo. A ja przygarnęłam. Wszystko reszta to też prezenty. Nawet wieszak "wszędzie dobrze ale w domu najlepiej". Poroża i obrazki myśliwskie były własnością mojego Dziadka. A maskotki świąteczne dostali moi synowie. Teraz czekają na wnusię. I jak ja mam być minimalistą?

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezwykle różnorodna dekoracyjność, fajne ozdoby, mnie jednakoż najbardziej urzekła choinka wycięta z kory brzozy zdaje się.

    Na mnie najbardziej świątecznie oddziałują...kolędy. Moi rodzice byli muzykalni, śpiewało się więc kolędy przy świątecznym stole. Poza tym ociec chyba do siedemdziesiątki śpiewał w różnych chórach, takie koncerty kolęd to coś co bardzo lubiłam. I w dalszym ciągu lubię słuchać kolęd i je śpiewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ojciec też śpiewał w chórach. Lubiłam jego głos. Czytał na głos też super. Mama grała na skrzypcach. Bardzo ciepło wspominam te koncerty i czytanie popołudniowe.

      Usuń
  7. Opisałam kiedyś na blogu święta tam mojego dzieciństwa, jakże inne. Potrawy (wiele zostało do dzisiaj), zwyczaje, niektóre pamiętam z czułością, inne mniej.
    Ozdoby na choinka robiło się cały adwent, moja mama tworzyła cudeńka. Choinka musiała być ubrana według określonego porządku, blisko pnia jabłka i orzechy owinięte w sreberko, potem większe bombki, cukierki zawinięte w kolorową bibułkę, potem lżejsze ozdoby, świeczki (światełek nie było) i włosy anielskie. po wigilii było kolędowanie, a potem pasterka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa u mnie bylo podobnie i jeszcze wata na galezich jako snieg a w reku zimne ognie byly najwieksza atrakcja dla nas, dzieci.

      Usuń
    2. podobnie mialam.... z ta wata sniegowa, zimnymi ogniami i swieczkami. A ozdoby to pamietam glownie w formie lancuchow z papieru i bombek - co roku przynajmniej jedna zleciala z choinki i kawaleczki, razem z iglami i anielskim wlosem zmiatalo sie jeszcze dlugo po swietach.

      Usuń
    3. Wata śniegowa, zimne ognie i łańcuchy z kolorowego papieru to też u nas występowały. Łańcuchy to głównie w szkole na zajęciach plastycznych kazali robić.

      Usuń
    4. Moja mama nie cierpiała waty, nie było u nas tylko u babci.

      Usuń
    5. U mnie wata była, ale też nie lubiłam.

      Usuń
    6. To zalezy jak sie ja rozciagalo badz puchacilo w malusich kawalkach....

      Usuń
  8. Ach, ta choinka z patykow! I w ogole tyle dobr ozdobno swiatecznych - tez myslalam, zes minimalistka! Piekne to wszystko i lezka sie w oku kreci w temacie wspomnien zwiazanych z ozdobami i swietami, te typu spaleie polowy podlogi... Kupilam sobie klipsiki do prawdziwych swieczek, ale nie mam jeszcze smialosci, zeby zamontowac i nie spalic domu.

    My mamy wigilie zupelnie nieortodoksyjna, poganska wrecz (no bo czym zes sa swieta Bozego Narodzenia jak zbieranina przedchrzescijanskich obrzedow, tradycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, świeczki w blaszanych klipsach przypinanych do gałązek! Zawsze coś się przyjarało, zawsze!

      Usuń
  9. No i proszę...Sabała nie jest żadną minimalistką. Imponująca kolekcja!

    Uwielbiam bombki na choinkę i mam sporo moich z dzieciństwa i kilka przedwojennych jeszcze. U nas w domu rodzinnym choinki były przewracane przez koty nagminnie, bo kotów było kilka domowych oraz podpalane od świeczek. Taka tradycja. Klipsy do swieczek tez mam stare, mam też i świeczki, ale jednak tej tradycji płonącej choinki unikam. Mając stado kotów choinkę przywiązuję do belki stropowej, ale bombek kolekcja niestety sie zmniejsza z każdym rokiem.

    Menu wigilijne też jest nieortodoksyjne i mało świąteczne w związku z alergiami pokarmowymi członków rodziny.
    A najbardziej i tak lubię Adwent i wszystkie przygotowania, dekorowanie i oczekiwanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Duużo! Różne! Tak też lubię, żeby było dużo, z każdej parafii, błyszcząco i kolorowo. Pięknie.
    Choinka z patyków też bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo za dużo to u mnie ze wszystkim. Ile ja już rzeczy porozdawałam to łeb mały a no stop coś od kogoś dostaję. Jak bym tak wyprzedaże garażowe robiła to w ciągu roku by się uzbierało do skarbonki. Do minimalizmu mi jeszcze daleko.

      Usuń
    2. Bo tak to jest - im więcej rozdajesz, tym więcej otrzymujesz.:-)
      A minimalizm jest jedną z wielu możliwości.

      Usuń
    3. SaBała, przybij piątkę!

      Usuń
    4. Przybijam. Znaczy się, że Ty też masz dużo za dużo?

      Usuń
    5. Czasem staram wyobrazić sobie siebię przeprowadzającą się do kawalerki w bloku. I im dłużej o tym myślę tym bardziej mi się podoba. Moje dziecka nie musiałyby po mnie sprzątać. A ciepłe miesiące i tak spędzamy na Warmii.

      Usuń
    6. A ja ogladam domy i z przerazeniem patrze i mysle - gdzie ja WSZYSTKO zatrynie? Z pelna swiadomoscia, ze pozbylam sie prawie polowy gratow...myslalam o zawiezieniu do Polski i zrobienia wyprzedazy, ale mnie przeroslo. i fizycznie i psychicznie...

      Usuń
  11. Choinka brzozowa w moim guscie. Ciekawe ozdoby na 11 zdjęciu.
    Fajny wpis Basiku, i ciekawy, nie znam zwyczajow w innych panstwach, więc przeczytalam z ciekawością.
    Nie kultywuję zbytnio,z biegiem lat coraz mniej, ale bombki szklane zaczynam zbierać, chętnie przygarnelabym stare. Z wczesnego dziecinstwa pamietam błekitne kartonowe duze pudło i stare ozdoby, szkoda że ich już nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, moje z dzieciństwa gdzieś zniknęły w pomroce dziejów, nie wiem, może się wytłukły? Lubiłam muchomorki i bombki takie z dziurą.

      Usuń
    2. Muchomorów nie mam a o tych z dziurkami zapomniałam. Mam je. Muszę jeszcze raz iść na strych.

      Usuń
    3. Mysmy chyba nie mieli takich z dziura - czubek bywal z dziurami, ale tez nie mielismy. za to muchmoroki - taaaak, do tego stopnia, z e mi Coreczka co roku dokupuje. nawet dostalam sznur swiatelek - muchomorkow! Kocham. ja lubie tez te proste, szklane, jednokolorowe, moze dlatego, ze w domu byly. I sopelki! Koniecznie sopelki. Tez mi Coreczka dokupuje. Dzis widzialam swiatelka sopelki, a wlasciwie sople na froncie domu...

      Usuń
  12. A, i menu zupwlnie mi obce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mła się przypomniały przy czytaniu Sabałowego wpisu te obżerane dyskretnie przez małoletnią mła pierniczki i opłatki wieszane na chujince. Obżerane bo tak gdzie mła szczęką i żuchwą nie sięgała wisiały resztki. Mła oczywiście szła w zaparte że to nie ona i zrzucała podejrzenia na myszy. Sabałowe zacięcie do bombków mła świetnie rozumie, sama jest bombiarą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki nasz Drugi nie nadgryzłbył szklanej bombki to jadalne, czekoladowe też wisiały.

      Usuń
    2. Mła osobiście znał jednego takiego który w wieku 2 lat zeżarł szklaną i była jazda. Przeżył bezproblemowo ( dziś stary koń, ponad 20 wiosen ), za to matka miała atak paniki który skończył się jakąś hiperwentylacją czy cóś. Mła zawsze zastanawiała hym... tego... sprawa brokatu w sedesie.

      Usuń
    3. Widujesz brokat w sedesie???

      Usuń
    4. W ichnim sedesie, tych od tego chłopczątka bombkożernego.:-) U mnie ani lamety ani brokatu nie ma co szukać, ni ma, nawet w sedesie. ;-)

      Usuń
    5. U nasz na koniec swiat wisialy sprytnie skrecone papierki od cukierkow. ja u siebie juz mialam tradycje wieszania koszyczkow slomianych z cukiereczkami typu Smarties czyli lentilki (?), okragle i plaskate, jak pchelki, czekuladowe w srodku. Dzieciaki po kryjomu wyjadaly a po kryjomu dosypywalam ;)

      Usuń
  14. Taki film sobie obejrzałam
    https://www.youtube.com/watch?v=RqkidLVPeAQ
    Przesłanie niby oczywiste, ale we współczesnym świecie nie dla każdego oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  15. O rany, ale nagdakane! U mnie podobnie, łańcuchy z kolorowego papieru się robiło, pamiętam bardzo wyraźnie zapach palących się zimnych ogni (chyba sobie kupię) i cukierko na choince. Byłam mistrzem w zjadaniu i takim zawijaniu papierka, że wyglądał jakby był z cukierkiem w środku. A nie był i to jeszcze przed Wigilią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łańcuch z pudła mojej babci zrobiony był ze słomek i papieru, chyba ciotka będąc małą dziewczynką robiła, muszę zapytać.Jeszczexjskiś wycinanki z kartoników, zdobione jakimiś naklejonymi obrazkami, skromne takie, leżały zawsze na dnie pudła, na nich warstwy roznych bombek, poprzekładane papierem. Część bombek sie zachowała i ciotka ich używa, mimo, że już poprzecierane .

      Usuń
  16. Amerykanie lubują się w przystrajaniu domów w wewnątrz jak i na zewnątrz. Sama tego nie robię aż tak okazale jednak pochwalam i bardzo mj się to podoba. Te ozdóbki, mikolajki, bombeczki, saneczki no po prostu cuda i wianki.
    Sabało, Twój dom wygląda bardzo swiątecznie i odświetnie, piękne ozdoby a co najważniejsze z każdą z nich wiążą się wspomnienia. Cudnie, cudnie a o takich potrawach wigilijnych też nie słyszałam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na naszym górnym balkonie, przed drzwiami stawiamy żywą choinkę w ocynkowanym wiadrze i ozdabiamy lampkami. W związku z tym, że balkon spory to co roku mamy inną choinkę. Raz świerk ozdobny, raz jodełka abo sosenka. I to wszystko. Przed domem nie zdobimy iglaków. Czasem na dolnym balkonie, jak nasz Pierwszy, który zajmuje parter po Rodzicach, ma wenę twórczą, to opłata balustradę żywymi gałązkami z kolorowymi światłami.

      Usuń
  17. Śliczne, a osobiście natychmiast przygarnęłabym świecznik elektryczny z szopką. Lubię komba. Wszytko cudne, rozumiem, że wywijanki z papieru? i metaliczne foliowe mogą robić za złote pajęczynki.
    Ale oszołomiło mnie zupełnie zdjęcie gdzie od góry wiszą kolejno rękawica, lokomotywa, precelek - wszystko nad reniferem pod którym świeczka?/szyszka?. To jakis rebus? Historyjka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świecznik, tzw. Betlejemka po Teściach w spadku. Wywijanki z papieru po Rodzicach. Dzięki za pomysł z pajenczynkami. To zdjęcie, które Cię oszołomiło wiąże się ze wspomnieniami mojego Dziadka,który organizował polowania. Na tej ścianie wiszą poroża, obrazki myśliwskie i właśnie rękawice i drobny poczęstunek (precelek) dla przybywających myśliwych, przeważnie wtedy pociągami. Renifer i choinka (świeczka) i ta, z kory brzozowej to symbol lasu, który był pod dziadkowym nadzorem. Tak to sobie układam na ścianie.

      Usuń
    2. Pajęczyna się pisze oczywiście.

      Usuń
    3. Czyli piękny rebus wspomnieniowy.😀

      Usuń
  18. Przed laty w moim domu na choince wisiały szklane bombki, łańcuchy z papieru, tzw. anielski włos i koniecznie białe gwiazdki z papierowych pasków, które robiło się przed świętami. Były też światełka w kształcie małych kolorowych kulek. Na czubku drzewka mocowało się srebrną gwiazdę. Wiem, że ta gwiazda nie była zbyt popularna, szklany czubek był uważany za bardziej szykowny. Dużo później, u moich teściów, poznałam zwyczaj sadzania na szczycie choinki aniołka. Teraz mam dwa młode koty i jakoś słabo wierzę, że choinka się utrzyma w pionie. Nawet mała w ciężkiej donicy. Zdrowych i wesołych świąt życzę wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  19. Lameta to był chujinkowy hicior z lat 60, pod koniec dekady pojawił się anielski włos czyli wermiszel z celofanu. Mła pamięta absolutny krzyk mody od którego bolały ją już oczka we wczesnym dzieciństwie - kolorowy anielski włos. Hardcor estetyczny nad hardcory!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pudle na strychu lezą opakowania nierozpakowane z lametą wielobarwną z początku wieku. Przestaliśmy używać takich i podobnych ozdób, gdy zaczęliśmy hodować konie i skarmiać choinkę w okolicach trzech króli. Nie chciałam i nie chcę znajdować końskich jabłek przeplatanych lametą. Bo przecież nigdy, ale to nigdy, nie da się jej zdjęć do ostatniego pasemka.

      Usuń
  20. Prawdziwe skarby masz Sabało. Gdyby nie spadające z zawiasów drzwi w piwnicy, to poszła bym poszukać pudła ze starymi bańkami (tak się u nas mówi). Kurcze chyba poślę Bezowego, by odszukał. Pamiętam mikołaje, grzybki i malowane brokatem bańki. Żywe choinki, miałam w dzieciństwie, potem już tylko sztuczną, wysoką, szeroką i musiałam zmienić na mniejszą, bo tamta nie miała już miejsca. Choina poszła na śmietnik, ale ozdoby zostały w czeluściach piwnicznych. Jakem stara, tak lubię nadal oprawę świąteczną, choinkę, stroiki, świecidełka.
    Trzymajcie się zdrowo.
    PS. Przypomniało mi się, że w dzieciństwie Mama na święta BN, robiła nam co roku podpiwek, który otwierałyśmy z sis na podwórku, bo strzelał z butelki, jak szampan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro obudziła się w Tobie chęć przedświątecznych wykopalisk piwnicznych znaczyłoby to, że wróciłaś wyobraźnią w czasy i klimaty z młodych lat. I taki był cel tego wspominkowego wpisu. U nas jeszcze był zwyczaj dawania dzieciom piernikowego mikołaja albo jego buźki z przyklejonym papierowym obrazkiem na wierzchu i owiniętym w celofan. Jak się toto odwinęło i nie zjadło robił się ten piernik tak twardy, że bez namaczania był niejadalny.

      Usuń
    2. O kurcze - tez pamietam te piernikowe Mikolaje z papierowymi twarzami...teraz czekoladowa dowolna figure zapakowuja z sreberko mikolajowe, to, co sie nie sprzeda, zawija w sreberko zajaczkowe i w ten sposob nic w przyrodzie nie ginie....

      Usuń
  21. Cześć Kury z rańca.
    Ocieplenie przyszło. +5 i wiaterek ciepły wieje w ciemności. Na progu zamiast warstwy lodu, warstwa wody. Też można się pośliznąć, ale inaczej.
    Czy to dzisiaj będzie najdłuższa noc? Może dziś, może nie, ale już zaraz będzie dzień przyrastać, światło dłużej świecić a potem raz dwa trzy i przyjdzie wiosna.
    Poniedziałkowe pozdrowienia lekko optymistyczne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cześć, ale się zerwalas Agniecho.U mnie 2 st.jak zwykle ostatnio gwiazd nie widać, buuuu.
    Najdluzsza noc bedzie, moze pospię, bo dzisiaj o znow ktos pierd..ął petardą i po spaniu, bo juz kręcenie. W radiu nuda , więc pozostaje wsluchiwać się w odglosy z ulicy i klatki sch.

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękne ozdoby, aż się buzia sama do nich uśmiecha :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wtedy zauważamy ile w nas zostało dziecka i takiej czysto dziecięcej radości.

      Usuń
  24. Poniedziałkowe dzień dobry. Zanim znów mnie poniesie na drugi koniec miasta sprawozdanie pogodowe. Właściwie mogłabym na zasadzie kopiuj/wklej bo słońca nie ma, -1, szaro-buro.
    Zapomniałam o obowiązkowej kiedyś ozdobie choinkowej jeżykach z bibułki. Nie cierpiałam ich robić.
    Dobrego startu w nowy tydzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubiłam je robić! Może powinnam zacząć.

      Usuń
    2. Też nie lubiła robienia jeżyków. Gwiazdek też nie. Mama i brat byli wytwórcami. Ja ozdabiałam drzewko.

      Zacznij! Ponoć uspokaja.U mnie było natomiast wprost naprzeciwko w kwestii uspokajania.

      Usuń
  25. Super ozdóbki, najbardziej podoba mi się ten rozczochrany , krzyczacy Aniołek, taki inny.

    OdpowiedzUsuń
  26. Przepiękne ozdoby. Moje leżą gdzieś w czeluściach piwnicznych, bo od paru lat nie ubieram choinki w bombki, tylko w światełka, kokardki i koraliki.

    OdpowiedzUsuń
  27. Asortyment bogaty,SaBała;)
    Bardzo lubię te słomkowe ozdobniki,kiedyś w ikei kupiłam, bardzo efektownie się prezentują na choince.Przypominają inkrustrację w zależności kąta patrzenia. I serweta z pięknym ornamentem.

    Opakowana,po co wydawać kasę na domy,teraz popularny,wręcz nagminny jest skłoting.
    Dołączyłabym do Ciebie, poszukaj jakiejś miejscówki pod Akropolem lub w Rimini,fajnie by było;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. squatting jest popularny od dekad - moja przyjaciolka we Wroc. usilowala squatterow wykurzyc z domu jej Mamy (swoja droga ogromny...) cos 2 lata temu i zajelo jej to ponad pol roku...mozna jeszcze sofa surting, przenosic sie co jakis czas od kogos do kogos i zajmowac im sofe na czas nieograniczony. Rimini, Akropol ginie w paskudzie. Ale sa miejsca, gdzie mozna chalupe kupic za 1 dulara czy funta czy cos, zeby tylko sie zasiedlic i czesto daja granta, zeby chalupe wypicowac (troszke). Ide w to, na co mi chalupa. a zeby miec na przemieszczanie sie, kupie mini woz drabiniasty z dyszelkiem, zaprzegne sie i bede co jakis czas dobra z domu w uk sprzedawac. Jak Ci sie widzi taka wersja planu? a moze po prostu pojedziemy Kurnikiem, rozstawnymi Kurami, naszym Bęcem.

      Usuń
    2. Podobuje mię się ten plan,coś jak jadą wozy kolorowe.. może byśmy zajechały gdzieś na koniec świata, wyspę.. po tego granta.. ;)
      Też obrosłam w manele od piwnic po strych,co otworzę jakieś drzwiczki to bambetle na łeb lecą.Wiem,że nie powinnam kupować,ale jak ta sroka zawsze to i owo wypatrzę.I często znajduję coś zapomnianego i skitranego w kąt.Hmm,leczyć się jak nic.

      Usuń
  28. Ja z Wami, Dziewczęta, na tego granta. Tu już mam uładzone, czas na zmiany!

    OdpowiedzUsuń
  29. A czwartą zabierzecie na ten wóz?

    OdpowiedzUsuń
  30. Sabała - jestem pod wrażeniem. Niesamowite zwyczaje wigilijne - spodobał mi się zwłaszcza zwyczaj rzucania potrawami w sufit. Spróbuje upowszechnić w rodzinie. Cudne ozdóbki. Te maleńtasy drewniane różnorodne też mam, nawet w tym roku na choince po raz kolejny bo bardzo je lubię. Nie pamiętam skąd się wzięły, ale nie są bardzo stare.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MM, szykuję się na czwartek. Twój Synuś będzie zachwycony, a Synowa wręcz się zachłyśnie z zachwytu! Albowiem będzie to barszczyk.

      Usuń
  31. Jasne MM,wskakuj,podzielimy się grantem.Może nawet będzie nas stać na latający dywan,odrzutowy..
    Wstałam rano,ciemno jak w środku nocy.
    Kawkę wychłeptałam,siedzę dziś kamieniem,mam w planie pieczenie mięsiwa i nastawię bigos(sama nie przepadam za kapuchą,ale te chłopy..).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanna, ja też siedzę w stuporze i w ciemnicy.

      Usuń
  32. Dzień dobry.
    Wyglądam zapowiadanego wiatru jak kania dżdżu bo znów mordka smogowa na czerwono, -1, szaro i paskudnie. Kotu muszę kupić jedzenie a potem będę piekła makowiec.
    Udanego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wieje - w waszą stronę, oby dowiało szybko.
      Przeczytałam "piekła makowiec" i dobrą chwilę zastanawiałam się co to jest makowiec piekła, i czym się różni od makowca nieba. Ach, te poranki z wyłączonym mózgiem...

      Usuń
    2. :-))) Och, Agniecha!!

      Usuń
    3. Agniecha - dobry pomysl z tym piekielnym makowcem ;)

      Usuń
    4. Z porządnym dodatkiem mielonej papryczki chili, na przykład.

      Usuń
  33. Cześć Kury z rańca.
    Skłotowanie mam już za sobą. Fajnie było, póki trwało, wtedy młodym będąc człowiek nie czuł potrzeby pewności, że dach nad głową będzie stały.
    Teraz doceniam bardzo, że dom jest mój i właściciel mnie nie wypędzi. Zwłaszcza, gdy tak leje i wieje jak dziś.
    Zaprzęgajcie więc konie do wozu Drzymały, nalewajcie paliwa do latającego dywanu, ja Wam macham i życzę szczęśliwej podróży.
    Przyjemnego wtorku!

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiecie Kury, czytam sobie po raz kolejny opisy SaBały zwyczajów świątecznych innych krajów, i podobnie jak MM, cieszę się jak dziecko zwyczajami ukraińskimi itp. rzucania jedzeniem w sufit. U nas można by rzucać barszczem z pierogami. Pierogi może by i spadły, ale barszcz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo kutią czy sledziami 😃

      Usuń
    2. W kolorze barszczu był swego czasu sufit u Teściów, kiedy mój, świeżo poślubiony wtedy Małż na prośbę swojej Mamusi otkorkował rarytasowego czerwonego "szampana". Dobrze, że nie mieli jeszcze wtedy na suficie tak modnych później kasetonów, z resztek których nasz Pierwszy sklecił swój pierwszy kalendarz adwentowy dokładając ramkę ze stłuczonego lustra i drewniane ozdoby Teściów. I tak onci, znaczy kalendarz, ostał do dziś. Moją inwencją, po najmniejszej linii oporu, było doklejenie cyfer, bo gwiazdkowe kartoniki cyferkowe naszego syna się potrąciły.

      Usuń
    3. He Sabała siem zastanawiałam co jest tłem w kalendarzu adwentowym, na kasetony nie wpadłam, zdolny chłopak!

      Usuń
  35. Ja się wykonczę, Robin podrapal mi glowe, bo mnie napadl,uslyszal jak Rysiek zaburxzal kiedy mu chcialam pazura przyciać, puscilam ga a w tym czasie juz mi Robin zdobil sznyt na glowie, krew sie polala,zatamowane, polane woda utlweioną i octeniseptem, troche piecze jak to ranka.Ta zaraza pazury ma grube, wiec dotlkiwie zarysował. Mam nadzieje,ze sie zasuszy, zablizni i juz.Ale sie przestraszylam. Rano zrobil kupę, sznurka nie widzialam, bo J .wybral kupona z kuwety i wrzucil do muszli, tak owszem przegrzebalam, ale czy to bylo wszystko to nie wiem.Dodatkowo jak przysnęłam to śniła mi sie teściowa, ze wrocila jakby ze szpitala i byla wkurzona, że wszystko poprzestawiane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałabym się takiego kota.

      Usuń
    2. o madonno, do kotka trzeba i w hutniczych rekawicach do lokcia i z cedzakiem na glowie....

      Usuń
    3. Będę na przyszłość ostrozniejsza, chociaz i tak zawsze uważam.Rysiek pyszczy , ale mam na niego sposob do obcinania pazurów.Obcinam poki cierpliwy i puszczam, wiec niekoniecznie zawsze wszystkie podciete, i teraz wlasnie ktoryms haczył już.

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o koty mła nic nie dziwi, sen z teściową wydawa się groźniejszy.

      Usuń
    5. Nikt nigdy w naszej rodzinie nie miał żywego kota. Znaczy zwierzątka. Jedyne koty, które znam to te co się przyplątają na Warmii. Dam jedzonko jakie mam i spadają. Nie darzę ich jakimś sentymentem,ale pewnie dlatego, że nigdy nie poznałam ich natury.

      Usuń
  36. Agniecho pierwszy raz tak się agresywnie zachowal, wystraszyl sie i zaatakował. Coś okropnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się zdaje, że jako szlachetny rozbójnik Robinek bronił Rysia. Rzeczywiście, coś okropnego.

      Usuń
    2. Calkiem mozliwe, ale koty takie potrafią być, wystraszą sie i atakują.

      Usuń
  37. Dora, wszak koty nieprzewidywalne są, zasada ograniczonego zaufania obowiązuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano, na Rysia uwazałam,Robina nie bylo w pokoju, ale drzwi niestety byly otwarte i przybiegl gdy usłyszał jak Rysiu zamiałczał zdenerwowany.

      Usuń
  38. A, i teściowa to tylko sen był. Nie powiem, że złoty...

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale świątecznie się tu zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  40. Melduję, że farsz na pierogi i uszka , oraz cwikła juz gotowe. zostało wyfiletować karpie, zagnieść kruche na szarlotkę,a jutro lepienie i pieczenie.
    Na razie odpoczywam popijając kawę.

    OdpowiedzUsuń
  41. I ja powoli odhaczam pozycje zrobione. Ehheem,pierniki som wyborne;)
    Jeszcze mi zostały trzy zupy:migdałowa,barszcz i kutia dla służby,oraz szczupak w szafranie;)
    Zdziwione?Hłe,hłe wyguglujcie sobie co Niemcewicz pisał o Wigilii.
    Niestetyż leje,bo miałam uciąć gałązek,jutro się wybieram na cmentarz.
    Hana,nie skumałam co z tą ciemnicą w środku dnia.Symbol czy nie masz prądu?

    OdpowiedzUsuń
  42. Czy barszcz nędzie z uszkami, grzybami i śledziem? A krążki z chrzanem już masz?

    U mnie bedą pewnie placuszki z makiem i miodem (bez gluty) oraz pstrągi, bo okoni nie dostanę, z posiekanymi jajami i oliwą. I śledzie z konfiturą z czerwonej cebuli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barszcz ze sledziem dla mnie brzmi jak najgorsza kara jakas....a te krazki to co to? chrzan zazwyczaj bywa tarty...
      no i ciasto badenskie..ide szukac.
      Bardzo lubie konfiture cebulowa, jak Coreczka robi, to sie zapluje i lece do kuchni i taka ciepla wciagam w towarzystwie serka jakiegos.
      a wlasnie zanabylam za straszne pieniadze ser pt lancashire bomb - http://www.lancashirebombs.co.uk/cheese.html
      ale kupione tu - https://www.thecheesesociety.co.uk/product/lancashire-bomb/ z tym ogonkiem dokladnie jak bomba wyglada, hrehrehr.
      I moj ukochany ser, ten, co ma napisane - wyprodukowany przy wspolpracy z naszymi holsztynskimi krowami i zjadlabym goudy z kuminem.....
      i jakis czas temu czytlama o tym - tyle, ze on jest nie bardzo serem, jest brazowy i slodki i karmelowy. Pomyslalam, ze brzmi w miare zachecajaco, czytalam dalej ze jest DZIWNy i nie kazdemu smakuje, no to zakupilam najmniejsza mozliwosc. Po jeszcze mniejszym kesie wszystko wywalilam - ja - pozeracz serowy. Myslalam, ze tylko nie rusze korsykanskiego sera z robalami, casu marzu - a wyszlo, ze i tego https://www.thecheesesociety.co.uk/product/gjetost-small-250/.

      U nasz bedzie rypka pieczona - wedzony halibut i osos i kawalek dorsza jakiegos tam. Z sosem grecjanskim na goraco. Bo tak lubieja.

      Usuń
    2. Sery lubię i nowe smaki próbuję, więc obejrzałam z zainteresowaniem. Ten, co go zutylizowałaś wygląda jak dużą kostka drożdży.

      Usuń
    3. ja bym go w ogole serem nie nazwala...

      Usuń
  43. Izydoru, bedzie chrzan bez krążków;)
    Albowiem nie mam pojęcia co to za krążki i jak to się je.
    Karpia zrobiłam w warzywach(jak to brzmi karp po grecku?;),a śledzik w oleju z cebulą.
    Aaa,dobrze,że przypomniałaś,muszę pokroić cebulę.Barszcz krakusa,uszka kupione,pierogi zrobiłam w ilości 31 sztuk.Koniec.
    Małż się szarpnął na baileysa,lubię go posmakować na deser.
    Konfitura z cebuli Twojej roboty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Mojej. A przepis rodzinny z cynamonem, kardamonem i muskatem. Takie bardziej na slodko, bo mię naszło na wspomnienia.
      A pierogi będą z ciasta badeńskiego, ale bezglut z kapustą i grzybami pieczone w piecu.
      No i jeszcze jagielnik zamiast sernika i ryba w warzywach też. Barszczyk dla nas tylko.

      Usuń
    2. Tak mnie nakręciłyście, że zrobiłam śledzie. Z cebulką, kaparami, suszonymi pomidorami i marynowanym imbirem.

      Usuń
    3. Jak kupie dziś sledzie to robię takie jak Twoje. Nakręciłaś Ty!

      Usuń
    4. Melduję, iż śledzie w zalewie korzennej u nas już leżakują. Będą jeszcze w śmietanie i pod pierzynką z buraczkami. Oprócz tego klopsiki rybne naszej produkcji w zalewie słodko-kwaśne, sałatka warzywna, kaczka z jabłkami, roladki z farszem mięsno-paprykowym i ciasta. Sernik na zimno udekorowany wieńcem adwentowy z kiwi i granatów i orzechowiec z masą na miodzie. No i poncz. Ament.

      Usuń
    5. A karpia akurat nie lubimy. Raczej sandacz, halibut i solą.

      Usuń
    6. My lubimy, ale z dobrego stawu. A staw nasz został się w Dolinie a karpie i szczupaki wraz z nim.

      Usuń
  44. No to sprawozdaję, że ubieramy choinkę. Opcja mini wygrała i choinka jest wzrostu mojego a nie do sufitu jak co roku. Ale stoi na stołku. Latający ubierał bo mu zapowiedziałam, że nie mam nastroju, ale przerwał na samym początku, powiedział, że mu się od ubierania choinki w głowie kręci i będzie mdlał. No i co zrobić z takim chłopem? Zaczęłam ubierać to nieszczęsne drzewko, żeby takie gołe nie stało, a tu dzwonek u bramy, listonosz i kurier przebierają nóżkami, który pierwszy ma nas uszczęśliwić przesyłką. Sześciopak wyrafinowanych win dotarł bez potłuczonego szkła, napoczęliśmy jedno, i trzeba było choinkę zostawić w spokoju, boby się bombki mogły potłuc. Przyjemny rausz. Polecam. A choinka w lekkim negliżu będzie musiała poczekać do jutra.

    OdpowiedzUsuń
  45. Na zdrowie Agniecho, choinka nie zając😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt prócz zająąąąąca nie kochał jej!!!....

      Usuń
    2. Czyśbyście opróżnili już nieco więcej niż jedną flaszę?

      Usuń
    3. Biedna zającowa choinka. Bawcie się dobrze. Choinka nigdzie se nie pójdzie.

      Usuń
    4. Jedną, i to niecałą....

      Usuń
    5. Hrehre, słabiuśko...

      Usuń
    6. Do nowego roku im ta skrzyneczka winka wystarczy. Mysmy daaawno temu odkryli leciutkie, dobre wino chyba St Anton. wyprobowalismy jedna butelczynke - dobre, po jakims czasie druga - dalej nam smakuje, to kupilismy 12 sztuk butelek. Potem pdo choinke dostalismy chyba 3 inne wina, ktore porastaly kurzem swiatecznym, bo my w kolko tego Antona. Doszlo do tego, ze slubny juz nie polewal w kieliszki a w kubeczki.
      A na jednym sylwestrze u przyjaciol na Podlasiu najpierw degustowalismy naleweczki pana domu - aale majster od ankoholi, hohoho, najlepsza byla pigwowka, ktora zaczynalam kiele poludnia a konczylam przed spaniem. I NIC, zadnego upicia.

      Agniecha - choinka sie nie obrazi, jak zostanie juz taka rozneglizowana do konca swiat, co sie bedziecie przemeczac.

      Usuń
    7. Hano - mnie już bardzo niewiele potrzeba by się ululać. Brak praktyki.
      Opakowano - w kubeczki??? No wiesz co? Nasze wino by się obraziło i nie chciało wyjść z butelki, jakbyś mu podstawiła kubeczek. Szlachetne szkło z harachowskiej huty, cienkie jak papier, a dźwięczne jak dzwon, tego sobie życzą wina pijane u nas w domu. I będą miały problem, bo te kieliszki się bardzo łatwo tłuką, a huta przestała produkować nasz model. Jedyny słuszny... No to jak się wytłuką, będziemy musieli łoić z gwinta, skoro żadne naczynie nie będzie godne, by przyjąć w siebie wino...

      Usuń
    8. Jestem bardziej ukierunkowana na zioło. Absynt przepuszczany przez cukier mię fascynuje do dziś. A dżin ze swoim jałowcem mogę bez dodatków. Z wermutem jako tekila też może być.I jakieś oliwki. Z tonikiem niechętnie.

      Usuń
  46. No, no, wesoło u Agniechy. Mnie spanie mozy i bez picia, a to dopiero po 19, nie moge spać, bo noc bedzie bezsenna.

    OdpowiedzUsuń
  47. Ja muszę tylko prezenty zapakować jako że zaproszoną jestem na Wigilię i w oba dni Swiąt. Prezenty oczywiście skromne tak umówiliśmy się, wręcz symboliczne, tylko dzieciaki dostaną dużo, żeby miały radochę. Ewentualnie pomogę jutro Sis robić sernik o ile maluchy pozwolą i nie będą się chciały ze mną bawić. No to idę pakować.

    OdpowiedzUsuń
  48. Cześć Kurki, ja już rześka, zwarta i gotowa. Powiedzmy.
    Dzisiaj przeprowadzka chłopaków z pastwiska u nas do miejsca pobytu zimowego u znajomych. Więc będzie ładowanie do przyczepy naszego ogiera i jego odjazd, potem szybka wizyta w Jeleniej ( ja ), a po powrocie załadunek młodzieży końskiej sztuk dwie, ich odjazd, potem ja wyłączam prąd w pastuchu na całą zimę i do domciu - choinkę odziać do końca. Pierogi zrobić.
    Wczoraj miała być ta końska przeprowadzka, ale ze względu na wichurę - odpuściliśmy. A kiedy my odpuściliśmy, to wkrótce potem przestało wiać. Perfidia losu.
    Przyjemnej środy!

    OdpowiedzUsuń
  49. Dzień dobry.
    Kiepsko spałam, 7 stopni, deszcz. Czuję się jakby mnie ktoś zgryzł i wypluł, a jeszcze wizyta w wiadomym miejscu. Może ustalą coś konkretnego.
    Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  50. Ewo,oby, trzymaj się.
    Kolejne etapy pichcenia realizujemy od rana, wreszcie pora na kawę.
    Za oknem wilgoc i ma być do 10 st.

    OdpowiedzUsuń
  51. Ufff, prędzej niż choroba wykończą mnie paskudna pogoda, beznadziejne dojazdy i czekanie aż wezwą do gabinetu. Bo żeby się zakwalifikować na radioterapię, trzeba znów tony papierów, kopiowanej po raz n-ty dokumentacji medycznej, dodatkowych badań. Zbadano mnie, krew pobrano, siedziałam tam 3 godziny i dowiedziałam się tyle co kot napłakał. Będzie 5 naświetlań, mam być we wtorek po świętach, a terapia po nowym roku.
    Dojechałam do domu ledwo żywa, głodna i wściekła, musiałam się zregenerować.
    Będę piekła bułę drożdżową i zjadłam na pociechę czekoladkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to też jest pozytywne. Nie kazali czekać bez końca i bez sensu. Dobrze, że to duże miasto. Masz plan. Wiesz co będzie mniej niż więcej,ale przed świętami to i tak dużo jak na nasz kraj. Do boju w Nowym Roku.

      Usuń
    2. Może pogoda się poprawi? U nas ma byc zima, od 25 grudnia. Regeneruj się Ewuniu, papierologię uprawiają wszędzie, niestety.

      Usuń
  52. U nas trzeba mieć niezłe zdrowie, by chorować.

    OdpowiedzUsuń
  53. Sabało, mam taki sam pojemnik na ciastka(fajansik niebieski) i wspomnienia smakowe ze Świąt na Śląsku:)

    OdpowiedzUsuń
  54. Takiego konca grudnia nie pamietam (no bo juz wlasciwie koniec, c'nie?) - pada/leje codziennie. niekoniecznie caly czas, ale ogolnie jest mokro. I cieplo. Dzis rano poszlam z pieskiem. Doszlam do najdalszego punktu, lunelo. wrocilam - slonko wyszlo. Pojechalam po zakupy (wiadomosc dla Pantery - wszystko bylo poza swieza krojona cebula oraz piankami do czekulady na goraco., braokwalo tez mieonego wolowego - bo az popatrzylam na pusta polke, za to indorow w nadmiarze. Ale w mrozonych owocach doszlo do jakiegos strasznego mordu, bo czerwone kapiace zacieki na tylnej scianie zamrazarek , na wysokosci mojej glowy podpowiadaly mi, zeby szukac tam odpryskow czaski oraz mozgwia. Nie skorzystalam, ale zagadalam pana pracujacego tam - pokiwal glowa i powiedzial - no taaak, zdarzaja sie okropni klienci....
    wracajac do deszczu - zakupy dowiozlam do auta kompletnine przemoczona, do domu dojechalysmy a tu slonko. I tak caly dzien. Teraz wichur, ze ho ho i...leje. ide spac.

    OdpowiedzUsuń
  55. Piękne ozdoby, klamerki/uchwyty do świeczek wzbudzają wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń