Mam podobnie jak Agniecha, która w sumie lubi listopad za jego melancholię. Może nie tyle go lubię, co mi nie przeszkadza. Czas płynie niespiesznie, pogoda nie zachęca do ekscesów na zewnątrz - i dobrze, przynajmniej mamy mniejsze szanse na spotkanie z covidem. Nie muszę do huty gnać, delektuję się więc moją wolnością do wypęku. Kawka z gazetką i z kotami w łóżku, a potem w zależności od nastroju i co tam się trafi. Nie myślcie jednak, że wyłącznie leżę i ładnie pachnę. Wręcz przeciwnie, czasem się zapocę, a czasu mi nie starcza na realizację wszystkich pomysłów. I wiecie co? Sprzedaję swoje wytwory! Z trudem w to wierzę, ale tak jest. Nie są to jakieś oszałamiające kwoty, bo do kwot trzeba mieć Nazwisko, a ja dopiero je tworzę, hrehrehre! W każdym razie sprzedaję więcej, niż kiedykolwiek sprzedał pewien znany mi wyBITNY artysta.
No więc dlatego nie przeszkadza mi listopad. Nic mnie nie rozprasza, nic nie muszę, ogród śpi, bałagan w domu niespecjalnie mnie dręczy (dzisiaj posprzątałam!), upałów nie lubię. Żyć, nie umierać i tego się trzymam. Omijają mnie większe brzydy i inne smuty - w dużej mierze dzięki pasji i temu, co robię, a co całkowicie mnie pochłania. Zatem - Kureiry - do pędzli, kredek, szydełek, piór i krosien!
Najostatniejsze międzyczasy, wszystkie już niedostępne, poza niebieskim aniołem z poprzedniego postu:
obrazek na drewnie |
suchy pastel |
suchy pastel |
Z obrzynków znalezionych w lesie:
I na koniec zachęta do udziału w Bazarku Za Moimi Drzwiami na facebooku. Jutro, godzina 18.00! Można tam wylicytować m.in. mój obrazek (tym razem akryl) o formacie 50 x 40 cm:
Stolikiem, który zaprojektował mój znajomy, a ja pomalowałam, pochwalę się w następnym odcinku - czekamy na szybę, która będzie blatem.
PS. Zapomniałabym! MARZENĘ upraszam o kontakt na 3babyzwozu@gmail.com w sprawie talerzyka z wilkiem!
PS. 2. IZYDORA uprasza się o uchylenie rąbka w sprawie gumna. Będziemy molestować. Każda Kura jedno molestowanie!
Cudne. Te obrzynki nadają się na choinkę.
OdpowiedzUsuńTaką roznącą w ogrodzie, tylko nie wiem czy by im aura nie zaszkodziła.
Kurcze, błędy robię, czas się kontrolować.
UsuńAch, ach, nie Ty jedna. A wieczne samo-sprawdzanie jest takie męczące.
UsuńZdarza mi się jedno zdanie 3, 4 razy poprawiać, bo usuwam jedną literówkę, jednocześnie wprowadzając następną. I tak bez końca.
Ale trzeba przyznać że czytanie poprawnego tekstu jest o wiele przyjemniejsze, niż gdy się człowiek potyka o literówki.
Mnie nie trzeba namawiać. W takiej porze (roku i dnia) drutów z rąk nie wypuszczam, o których to zapomniałaś w swojej odezwie:)
OdpowiedzUsuńPs. Domek jest uroczy, przydałby się do ozdoby choinki mojej szefowej, która przygarnęła (z ulicy!!)małego kociaka ( a drugiemu zapewniła leczenie i zabrała go nasza uczennica), a teraz on razem ze starszym "bratem" roznosi dom. Debatujemy jaka choinka będzie najlepsza przy takich wariatach. Ja optuję za żywym, wściekle kłującym świerkiem w doniczce:))
Garde, żadne kłujące drzewko kotom nie przeszkodzi. Proponuję choinkę podwieszoną u sufitu. Mnie się nie chce, z choinki dawno zrezygnowałam na rzecz kotów.
UsuńNie zapomniałam o drutach! Użyłam szydełka jako nazwy zbiorczej.
Też podłaźniczka nam chodzi po głowie. Te dwa kocie tornada chyba niczego innego w spokoju nie zostawią, a latać ( jeszcze) nie umieją:)
UsuńMoze po prostu kawal betonu z namalowana choinka, podlana olejkiem jodlowym?
UsuńOpakowana, tego nie ruszą na pewno:)
UsuńCo do olejku nie byłabym taka pewna.
UsuńEwa2, są zabezpieczone solidnym lakierem, myślę, że dałyby radę.
OdpowiedzUsuńNic sie nie chwalilas na fejsbuczku i myslalam, ze poprzestajesz na okazjonalnej tfurczosci bazarkowej, a tu prosze, tyle fajnych wytforuf Twoich zdolnych raczek. Strasznie jestes pracowita, mnie zas ogarnal taki marazm, ze nie moge zabrac sie za glupia skrzynke po winie. Glownie przesypiam dni i noce, wszystko mnie tak doluje, ze nie wystarcza sil na nic innego.
OdpowiedzUsuńAMP, ostatnio większość rzeczy robiłam na konkretne zamówienie, poszły w świat, więc się nie chwaliłam. O Twoim pudełku zdążyłam zapomnieć. Łap się za pędzel, zaraz lepiej Ci się zrobi.
UsuńSuper! Te domki na drewnie podobają mi się najbardziej. Myślę o następnym obrazku od Ciebie, tylko nie mogę się zdecydować na tematykę. Bo kolory to właśnie coś jak te domki.
OdpowiedzUsuńJa też trochę dłubię w różnych drobiazgach - szydełko, szycie, papierki - tak raczej manualnie, bo wena poetycka słabiutka...
Ninko, cokolwiek, co zajmie rozum i ręce i pozwoli się zresetować. Może po prostu chcesz domki, tylko o tym nie wiesz?
UsuńKolorowe domki, te na drewnie - coś cudownego, urzekajace! Uwielbiam Twoje malunki Hano!❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńNietutejsza, zawstydzasz mnie...
UsuńPięknie tworzysz zdolna Kobieto z wizją.
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba bardzo. I te kolory takie gorące. W sam raz na zimny i deszczowy listopad, który tez lubię, bom listopadowa jest.
Mróz za oknem. Zabrałam dziś z dworu laury, mandarynkę i rozmaryn, ale dalii znów nie wykopałam. I pelargonie zostały. Pewnie padną.
Z prac manualnych to na razie tylko młotki, gwoździe, wkręty, piły. No i koncepcyjnie muszę też co i jak i gdzie.
Izydoru, młotkowa robota też fajna, a jeśli do tego koncepcyjna to już wogle!
UsuńNie śmiem chcieć, ale chcę zobaczyć te Izydorowe działania. I jak gumno pięknieje.
UsuńTeż chcę zobaczyć, Izydor to ma dopiero kopa bez względu na porę roku. Bardzo pracowita kobieta, aż zazdraszczam:)
UsuńIzydoru, pokaż troszkę!
UsuńPokaż, pokaż!
UsuńNO POKAZ!! zameczymy Cie ;)
UsuńJa do krosien!
OdpowiedzUsuńLilka, do krosien??? Serio???
UsuńA ja do Krosna hahaha.
UsuńHano, Twoje prace są fantastyczne. Podziwiam Cię, bo mnie już nic nie chce się po powrocie z pracy. Listopad mnie dołuje, bo dnie są coraz krótsze. Dobrze, że jest Gutek...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Boguśka, trza robić coś, co wciąga, cokolwiek!
UsuńTo zdolne takie, że nie wiadomo skąd, co i jak!!! :)))) Bardzo, bardzo lubię oglądać to, co z nicości staje się kolorową opowieścią Hany. Listopad był od zawsze najdłuższym i najgorszym miesiącem ale teraz... w tej sytyyyyyacji... utracił swoje znaczenie najgorszego miesiąca...
OdpowiedzUsuńJakież te wytworki radosne, pozytywne, bardzo mi się podobają. Trochu mi przypominają tfurczośc Paula Klee, którego bardzo lubię, a on wielkim artystą był. I Ty też będziesz! Trzeba by się zarazić tą pozytywną weną, bo moja gdzieś zawisła smętnie i wrócić nie chce.
OdpowiedzUsuńLilka, ostatnie 12 miesięcy było najgorsze, co tam liściopad!
OdpowiedzUsuńczytasz w moich.....
Usuńno czytam, czytam, nie od dziś...
UsuńCzy moge rybke zarezerwowac, nie wiem, czy juz ktos cos, bo nie czytalam jeszcze niczego!
OdpowiedzUsuńJeżu kolczasty i borze szumiący zielony! Masza, Paul Klee??? Nawet jeśli tylko trochę...
OdpowiedzUsuńNo nie takie same, bo to by plagiat był, ale w klimacie ale stylu Twoim. I kolorystyce. A mi one, znaczy klimaty i kolorystyka pasują. Ten oliwkowy inny, ale choć na prerii nigdy nie byłam, to mi ją przypomina, takie domki w trawach preriowych. I na wzgórku.
UsuńMasza, ten preriowy na zamówienie, miał być w kolorach ziemi. To jest. A mnie aż ręka świerzbiła, żeby jakiego turkusu albo czerwieni gdzieś dodać:)))
UsuńA mnie się kojarzy z jakąś wydmuchaną północną Szkocją. Tak sobie wyobrażam, bo do Szkocji muszę się jeszcze wybrać.
UsuńAgniecha - bylam przekonana, ze to Szkocja, albo co najmniej Irlandia! Szkocja jest piekna. Pod kazdym wzgledem. Oprocz kleszczy. I whisky.
UsuńOpakowana, czego chcesz od whisky???
UsuńZa mało procentów. Opakowana preferuje łącką śliwowicę. 70%.
UsuńWhisky mi smierdzi tym torfem i mchem i czym tam jeszcze. nic nie doceniam... a bylim pare razy objazdowo po destylarniach szkockich. I NIC. Nie ruszylo mnie.
UsuńMnie też mogłoby nie ruszyć po takim objeździe. Z nadmiaru.
UsuńOpakowana, czerwoną?
OdpowiedzUsuńTak, te w grochy. Mam na stanie Ryby (Rybe?) dam mu na urodzinki.
UsuńOpakowana, da się zakombinować. Musisz wszak wiedzieć, że ryba jest do wiszenia. Do stania za cienka. Cienki obrzyn się trafił. Za to kształtny.
UsuńSwietnie! Moze wisiec. Rybie pewnie wszystko jedno, male raczki cztery moze nie dosiegna i nie rozwala jak bedzie wisiec....
UsuńOpakowana, wobec tego muszo być dwie ryby?!
UsuńNo Opakowana taka rypka pięknym naszyjnikiem będzie!
UsuńNo to sie zapisuje na te czerwono- w grochy i jeszcze dwie. Ament.
UsuńNie, przepraszam - trzy.... jedna do pary do tamtej i jeszcze dwie, te kolo psa.
UsuńOpakowana. poza czerwoną, reszta już zajęta, ale wykombinuję Ci cosik w podobie.
UsuńOKi doki, dzieki.
UsuńHa! Muszę się przestawić na domowe hobby (na kartki chyba czas), bo sobie pofolgowałam i poszłam polować na murale. Zainspirowała mnie grupa miłośników Street Artu, jak zobaczyłam ile nie widziałam i nie mam w swoich zbiorach to mnie poniosło zwłaszcza, że ładnie było. Wiatr wiał i teraz mam gorączkę (niewielką). Chyba muszę poczekać do wiosny. Muszę poszukać kartkowej inspiracji żeby nie robić ciągle na jedno kopyto. Jeszcze nieco upiększyłam u kosmetyczki, a jutro do fryzjera.
OdpowiedzUsuńMozna chodzic do kosmetyczki i fryzjera?? U nas pozamykane....
UsuńEwa2, ale coś masz? Tych murali?
UsuńOpakowana, można, ale sie boją i nie chodzą.
UsuńOpakowana,można chodzić, trzeba się umówić na godzinę i jest się z fryzjerką sam na sam. Nie ma czekania tylko wchodzisz i zaraz obsługują.
UsuńHana coś mam, ale mało, do Huty wolałam nie jechać, jednak wolę jak najmniej tramwajem. Z powrotem pół drogi przeszłam na piechotę.
Czy te wszystkie piekne domki to na znane nam zamowienie? A kun?
OdpowiedzUsuńRybki rzeczywiscie na choinke. Dowolna. Cudnie alternatywna choinka by byla. NIE, nie alternatywna, tylko cudna po prostu. I do rybek lancuch jak za dawnych czasow, ze sklejanych paseczkow papieru kolorowego. I odrobinka anielskiego wlosa i kilka sopelkow...rozszalam sie , nie wiem jak to pasuje do rybek, ale...czy musi pasowac w tradycyjny sposob?
Jak wena sie rozszaleje, to nie da sie zatrzymac - maluj dalej!!!!!!!!!!!!!
ja koncze maly kocyk dla niemowlaka w rodzinie. na razie tyle tfurczosci :)
I ten kocyk pod tym mostem dziergasz?
UsuńJESZCZE nie jestem pod mostem (czwarty karton po prawej). Jeszcze wew fotelu. Ale pod mostem tez sie da.
UsuńOpakowana, tak, to jest to zamówienie, z tym, że nie kuń, a słuń. Nie mam dobrego zdjęcia, nie nadaje się. Zamówienie poszło wczoraj.
OdpowiedzUsuńa rzeczywiscie slun...ale ma 4 nogi, ogonek, uszy, oczy....co mu wiecej trzeba. Aaaa, trombe.
UsuńPoplułam przez Was komputer, hrehre a teraz podwójnie trzeba wszystko dezynfekować, Ło matko. Słuń czy kuń rozawlił mnie na kolana. Hanuś, pięknści tworzysz a wyBITNY, no cóż! Zostawię bez komentarza, pewnie pławi się w swojej wyniosłości i doskonałości hihihihi.
UsuńDobrze, że masz zapał i chętnych na Twoje śliczności - super!
A który to kuń/słuń? Ten czarny w żółte łatki?
UsuńChyba tak😀
UsuńAgniecha - slun nie zostal nam przedstawiony!
UsuńI gdzie Ty masz zolte latki? jedyne czarne w latki to ...rypka. i one bialo na moim ekranie wygladaja. zupelnie jak u slunia....hrehrehrhr
Opakowana, w żółte łatki jest pies na fotografii zbiorczej.
UsuńAgniecha, słuń jest - uwaga - czerwony, bo takie było życzenie. Zdjęcie mam fatalne i nie będę nim epatować. Poza tym słuń jak słuń, tyle że czerwony.
Ataner, co tu dezynfekować? Twoje plucie, Twoje bakterie!
UsuńA my juz tu z Agniecho na wyżyny wyobraźni weszły
UsuńTak coś mi się widzi, Dora.
UsuńJejuuuu! Jakie to wszystko cudne!!!
OdpowiedzUsuńJulita, fanko moja wierna!
UsuńZzzziiimne dzień dobry.
OdpowiedzUsuń-3, słońce, błękit i paskudna paskuda. Robię sobie wolne od chodzenia, nie będę świństwa wdychać. Wnuczka wpadnie wieczorkiem, coś dobrego do jedzenia zrobię.
Trzymcie się ciepło i zdrowo.
Ewa - daj pomysl na cos dobrego do jedzenia, bo ja ostatnio w kolko macieju to samo - ze 3 potrawy.
Usuńkiedy ja mam to samo, a dla wnuczki się poświęciłam i zrobiłam jej wegańskie pierogi.Zupkę pomidorową z ryżem i marchewkę z jabłkiem utarłam.
UsuńSobie kupiłam gotowe zapiekane ziemniaczki i surówkę z kiszonej kapusty. Nie mam ostatnio apetytu, jem byle co jak jestem głodna. Ryż zapiekany z jabłkami za mną chodzi, może sobie zrobię.
Dziewczęta wygłodniałe, zróbcie sobie makaron ze szpinakiem. Jejku, jakie to dobre! Szpinak mrożony do garnka, ugotować normalnie, dodać czosnek, kapkę 30% śmietanki dla rozgęszczenia i smaku + serek pleśniowy aż się roztopi. Dla mnie pycha, ale na odwyku jestem.
UsuńKa wrzucam na patelnie chwile podduszam z maslem ,czosnkiem i cebulą , sol, pieprz i gotowe.Moze być trochę smietany, ale niekoniecznie, zadnych serków topionych. Na jakim jesteś odwyku, szpinak to samo zielsko, z serka zrezygnuj to juz bedziesz zdrowsza z makaron ryżowy np.
UsuńJa mam faze na kasze, wiec jeczmienna poszła na początek, póżniej bedzie biała gryczana.
UsuńPrzepis na coś do jedzenia dobrego? Proszę bardzo: przez jeden dzień nie jeść nic, a drugiego dnia WSZYSTKO będzie super dobre! 😀
UsuńNietutejsza - swietny pomysl.
Usuńod makaronu wole kartofelki. jest takie danie kartoflano szpinakowe.... ale nie mam szpinaku.
Mrożonego u Wasz nie ma?
UsuńDora, nie topiony, tylko pleśniowy, typu rocfort!
UsuńMrozony jest jak najbardziej, ale JA nie mam, zezarlismy swiezy, ostatnie listki w zupce.
UsuńCześć Kuraki, mroźno na zewnątrz, aż mi się nie chce sprawdzać. Napaliłam w kozie, pogłaskałam psinkę, mentalnie pogłaskałam kota przez okno ( siedzi na wycieraczce i nas również mentalnie oblega ), bo te pchły muszą najpierw zdechnąć. Obroża już na kocie od wczoraj, ale podczas zakładania znowu coś na mnie skoczyło. Także tego, kochamy się, ale zachowujemy dystans.;-)
OdpowiedzUsuńHana, fajowe te produkcje twórcze. Zwłaszcza drewienka przerobione na cudeńka. I te kocie mordy, chociaż kolory tła zdecydowanie nie moje.
Podziwiam Cię za to, że Ci się chce. Mam dużo pomysłów, ale bywa, że zanim dojdzie do realizacji, to zapomnę, co chciałam.
Listopad ma urok. Melancholia, mgła, sarenki na polach. Dom robi się przytulny i zachęcający.
Miłej środy!
Agniecha, drewienka przerabiam od dawna, a ostatnio jakoś bardziej. One są w zasadzie gotowe, tylko tu coś przyciąć, tam uskubnąć, pomalować i już!
UsuńPięknie tworzysz :-)
OdpowiedzUsuńTak. listopad potrafi dać odpoczynek - i to jest w nim takie piękne.
Graszko, a jak się pomyśli, że już właściwie po listopadzie i zaraz Gwiazdka, to normalnie wiosną powiało!
Usuńzaraz dni sie zaczna robic dluzsze. Jeszcze miesiac I JUZ!!!
Usuńi mam już plan na ogród :-)
UsuńCześć w mroźną, ale słoneczną środę.
OdpowiedzUsuńHano, kolorowe rybcie śliczne, toż to mogą być breloczki, oraz zawieszki , a jak płaskie to i przykleić można.
Jakby rypki byly nie pazdzierzate, to bym nosila na szyi z jakim lancuchem skorzanym.
UsuńOpakowana, rtpki mozna wymiziać do gładkości. Może coś Ci wymiziam.
UsuńDora, właśnie tak, rybki mogą pełnić wiele funkcji. Mozna np. dać im magnesik.
UsuńWymiziaj, prosze te dwie z lewej obok i przed piesem w latki. Znalazlam psa. Ale potrzebna mi rypka zeby dobrze pasowala do tej czerwonej z czarnym w grochy dla Ryba. Dasz rade? P.S. Paw na zamowienie - niesamowity!!
UsuńOpakowana, pacz, zapomniałam o pawiu!
UsuńRypki na zdjęciach są zajęte, ale zrobię Ci, spoko!
I tak czymać! Covida złego się nie bać, coolorowe obabrazki malować, z kotami w pieleszach zalegać. I jeszcze kaskę czepać. Paczcie jak pięknie można żyć! Jak się człowiek zaweźmie i chce. ;-D
OdpowiedzUsuńTaba, robię co mogę i przeważnie mi wychodzi.
UsuńMentalnie to ja jestem tak na przełomie września i października. Jak sobie uświadomię, że to koniec listopada, to się nie mogę nadziwić, tym bardziej, że pogoda w miarę, tylko raz było naprawdę zimno.
OdpowiedzUsuńNo więc, zorientowawszy się, że to koniec listopada, postanowiłam zrealizować - w naszej największej księgarni z działem plastycznym - mój bon na 70 złotych. Dostałam go jakoś na początku roku za zakup książek i szykowałam się na zakupy właśnie w dziale dla plastyków. Dobrze, że postanowiłam sprawdzić, gdzie on w ogóle jest, bo okazało się, że go zgubiłam. Zua jestem, wrrrr...
Ninka - moja Mama, nawet w najwiekszej biedzie, kupowala co miesiac cwierc losu na loterii (lata wczesne 50te). Zatryniala gdziekolwiek i zapominala, bo jak to? Trafic na loterii? I raz do drzwi zapukal pan, zadal pytania a potem podobne reszte dnia spedzil z Mama na szukaniu losu we wszystkich zakamarkach apartamentu (jeden pokoj w suterenie). Przegrzebali podobno wszystko, lacznie z garnkami i brudami do prania. labor omnia vincit, drogie Drobie. Znalezli. Mama kupila troche ciuchow, troche garnkow i dala do zrobienia wypasiony pierscionek jako lokate. Cos kilka lat pozniej okazalo sie, ze moga sie wprowadzic kwaterunkowo na Biskupin, do mieszkania w willi, dolozono im dwoch lokatorow (mieszkanie 125 metrow kward, a to za duzo na rodzine przecie), ale w latach 60tych sie lokatory wykruszyly a Rodzice mogli kupic mieszkanie. Za pierscionek. Tak, ze tego, szukaj, szukaj.....moze mieszkania za bon nie kupisz, ale warto szukac.
Usuń:DDDDD taki mam zamiar :D
UsuńNinko, szukaj, opowieść Opakowanej daje kopa!
UsuńNinko, szukaj, może jednak znajdziesz.
OdpowiedzUsuńOgladam dla relaksu Ucztę Babette, zwracając większą uwagę na szczegóły.
Tak listopad jest na wyciszenie, jak się ma warunki aby się wyciszyć, ja w ten listopad absolutnie warunków na wyciszenie nie mam!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA wczoraj to już myślałam że mi musk ekspoduje.
Lekarze acz delikatnie ale naciskają, żeby mamę zabrać ze szpitala, oczywiście bez zabiegu i nie do końca zrośniętym biodrem.
Dzwoniło już w tej sprawie 3 lekarzy za każdym razem inny, a żaden z nich nie jest lekarzem prowadzącym. Dzisiaj jak mi brat opowiadał jak te rozmowy wyglądają, oświeciło mnie i wysnuł mi się taki wniosek, że ani chybi, każdy z nich ma swego prywatnego pacjenta, który czeka na zabieg i dlatego oni jak najprędzej starają się mamy pozbyć. Wczoraj mój brat zasugerował temu który dzwonił aby dał jakiś namiar na realny kontakt, to mu powiedział, że jak będziemy mieli już miejsce w domu opieki, to żeby zadzwonić do...pielęgniarek to one przekażą gdzie trzeba!!!!!!!!!!!!!
To jest k...a cyrk!!!!!!!!!!
Będzie ciąg dalszy
Oczywiście szukamy domu intensywnie i grupowo, bo jakbym została z tym sama to mogłybyście zdrowaśki już za mnie odmawiać.
OdpowiedzUsuńW związku z tym wczoraj miałam niezwykle pouczającą lekcję życia!!!
Nawiązałam kontakt z domem w Nysie Dwór Biskupi się on nazywa. Rozmawiałam wpierw z kobietą, kilka razy w trakcie tej rozmowy zadzwoniło mi w czerepie, ale byłam zdeterminowana aby coś w końcu znaleźć, a ich oferta była nęcąca. Wczoraj weszłam na ich stronę i wysłałam do nich maila z prośbą o przesłanie umowy, aby ją przestudiować, bo baba mi powiedziała, że taka możliwość jest, acz nie ma potrzeby podpisywania wcześniej umowy bo miejsca są.
Zamiast maila z umową zadzwonił telefon! Dzwoni facet odnośnie tej umowy. Robi wywiad odnośnie mamy stanu, bardzo dokładny, wczuwa się w sytuację, przedstawia ośrodek w złotym blasku, warunki przyjęcia mamy bez problemów, nawet sami mogą po nią przyjechać swoim transportem. Ja gadam, no bo on taki troskliwy, pika mi cuś w łepetynie od czasu do czasu i także od czasu do czasu wtrącam, że chce dostać tą umowę jak ją do nich dostarczyć. Facet pomimo, że ponoć mieszka we Wrocławiu nie ma ochoty się ze mną spotkać aby tą umowę przy nim podpisać, mam ją podpisaną i skserowaną przesłać mailem.
Czas mija a facet nawija, więc ja kończę rozmowę stwierdzenie:że ja teraz czekam na maila z umową. Facet mówi ależ tak, tak tak umowę prześlemy za godzinę.
Wyłączyłam telefon i wtedy włączyło mi się myślenie i poczułam śmierdzący zapach!!!!!!!!!
To był prawdopodobnie naganiacz i miał za zadanie całkiem mnie zbajerować, jednakoż że może ja jestem naiwna jednak nie aż tak abym była bezkonfliktowym frajerem którego można oskubać, bo mail z umową nie przyszedł!!!
Szukaliśmy opinii na temat tego domu, ale nic nie mogliśmy znaleźć dopiero potem udało nam się dokopać do negatywnych opinii.
No to teraz trochę pozytywnych wieści.
OdpowiedzUsuńPielęgniarz dzisiaj powiedział mi że mama jest pełna energii, sadzają ją i je samodzielnie, trochę jej przy tym pomagają. Nie ma odleżyn!!!
Pracownica socjalna szpitala dała mi namiar na dom Geramus w Głuszycach, zlekceważyłam ten namiar, bo ona powiedziała że jest to ośrodek rehabilitacyjny. Dzisiaj poleciła mi go jeszcze raz, wpierw zadzwonił do nich brat, dostał informację, że od 2 grudnia zwolni się miejsce. Poszukaliśmy informacji na ich temat w internecie, z tym skąpo, ale mają stronę na fejsie, wygląda, to tam dobrze dom nowy, pensjonariuszy nie tak dużo. Dlatego zadzwoniłam i zarezerwowałam to miejsce.
Wolne są także miejsca w Świdnicy w domu Marconi.
Jakbyście przypadkiem znały jakieś opinie na temat tych domów, to napiszcie będę stukrotnie wdzięczna!
Dora może ty coś słyszałaś o tym w Głuszycach?
Ulało się ze mnie, przepraszam ale musiałam się wygadać
OdpowiedzUsuńTo tera Hanuś zachwycę się twymi pracami, na pierwszym miejscu zachwytu mego są pierwsze domki na desce, a potem cała reszta mnie jednako zachwyca!!!
Pozytywne jest także to, że jak powiedziała pracownica socjalna, szpital we własnym zakresie przewiezie mamę do domu opieki z testem na covid.
OdpowiedzUsuńMaria, dopiero przeczytałam. Cały czas trzeba być czujnym, niestety.
UsuńWiem, że będzie dobrze, ale ile się jeszcze trzeba nadenerwować.
My też staramy się wierzyć, że będzie dobrze, czujni jesteśmy, ale zbyt wiele to się w obecnym czasie sprawdzić nie da.
UsuńMarija, toż to masakra jakaś, nikomu ufać nie można :(
OdpowiedzUsuńTak hieny żerują, czas niezwykle sprzyjający dla nich...
UsuńAle jednak jakieś światełko w tunelu się pokazało :)
OdpowiedzUsuńA na szczęście światełko miga :)
UsuńJeżu, Marija, brak mi słów. Chociaż nie. Kurewstwo pierwszej wody i nie przepraszam. Właśnie przed chwilą MM mi opowiadała, jaki widziała reportaż o polskich lekarzach pracujących w Niemczech. Dziwię się, że jeszcze jacyś u nas zostali.
UsuńPamiętaj o materacu, jakby co.
Maria , niewiarygodne. Chyab podobne sprawy irytują mnie najbardziej. Oby się udało z którymś domem. Sił i zdrowia życzę!
UsuńZginął mój wczorajszy komentarz:(
OdpowiedzUsuńPowtórzę jeszcze raz: te obrzynki tak mnie zachwycają, że nie wytrzymam.
Przepiękne!
Aż mam ochotę malować takie drewienka. I wszystko inne piękne! Domki jak z bajki!
I chcę zobaczyć włości Izydora!
Kalipso, leć do lasu, gdzieś, gdzie jest wycinka, a o to nietrudno, niestety. Tam są najlepsze obrzynki. Następnie bierzesz pędzel i nim machasz.
UsuńJa też bardzo chcę zobaczyć co i jak u Izydora!
U nas tną wierzby przy wale nad Nysą, ale nie ma takich obrzynków, wióry i gałezie.
UsuńWycinki już zdobyłam:)
UsuńMarijo, nie nic nie wiem, niektore domy odpadaly w przedbiegach, bo nie przyjmowaly mężczyzn, a ja szukalam dla leżącego chorego na serce, cukrzycę i po amputacji nogi.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę umierał, tylko nikt tego mi wprost nie powiedział:/
Marija - powiem raz a krotko (pamietajcie! Ze moge krotko) - nie daj sie!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOch Marija, niech to wreszcie będzie koniec tunelu. Współczuję serdecznie i podziwiam, że jednak błyski ostrzegawcze dojrzałaś, nie daj się jesteś dzielna i wytrzymała. Trzymam kciuki, dobrze by było gdyby ktoś tam pojechał i zobaczyła na miejscu, zanim Mamę przewieziecie. Bardzo to wszystko trudne, oby się udało.
OdpowiedzUsuńMarija, masz święte prawo zrobić inspekcję.
UsuńZe względu na covid nie wpuszczają do ŻADNEGO ośrodka, jedynie co można, to pojechać i popatrzeć na mury. I dlatego żerują takie osobniki jak ten od tego domu w Nysie.
UsuńTa dyrektorka z Głuszycy powiedziała,że wpuści mnie na teren abym mogła podpisać umowę, ale przedtem szczelnie mnie zapakuje. Maseczka, przyłbica i rękawiczki.
Nie mamy innego wyjścia musimy komuś zaufać. Staramy się zweryfikować na ile się da.
Pojedziemy do szpitala jak będą wypisywać i na odległość popatrzeć jak mama wygląda, będzie miała test na covid, więc nie pozwolą się do niej zbliżyć. No i właściwie nie powinniśmy się do niej całkiem zbliżać.
To jest fatalny czas na taką historię jak ta nasza, jak na razie mama jednak daje radę.
Najwazniejsze, że daje radę i nie ma odleżyn!
UsuńWujek, którym się opiekowała Sis, został przez swoją siostrę odwieziony do DOS o szumnej nazwie Wersal. Ośrodek piękny, ale wuj był po udarze, leżący, nie mówił. Wystarczyły 3 m-ce...nie był golony, nikt mu nie mył zębów, jedzenie postawione i picie na stoliku obok łózka, a sam nie mógł tego ruszy,leżał obok okna, którym wietrzono pokój. Dostał zapalenia płuc i koniec. Opieka nie była dobra, niestety. Trzeba sprawdzić koniecznie wcześniej opnie.
OdpowiedzUsuńSprawdzamy na ile się da w takim czasie jak teraz
UsuńOby ta Głuszyca okazała sie dobrym domem. Czas teraz straszny, szczegolnie w takich sytuacjach. A i jak tu sprawdzić tak naprawdę. Współczuję i wspieram myślami.
UsuńIzydoru, to widać, słychać i czuć od razu, wierz mi.
UsuńKochane Kurki Molestujące mnie o dokumentację gumienną. Chciałabym coś Wam pokazać, ale nie jest to proste. Nie bardzo się zmieniło, gdyż albowiem wszystko co robimy (osobiście i z pomocą czasem jednego, czasem dwóch pomocników) to takie leczenie budynków, aby się nie rozleciały. Naprawione zostały trzy dachy, dwa całkowicie przełożone, ale pokrycie to samo (zabytek), jeden, ten największy, naprawiany in situ. Sklepienia ledwo dychajace żaglaste w drugiej stajni ratowaliśmy i w masztalce. W domu nie robiliśmy w tym roku zupełnie nic a w zeszłym priorytetem była masztalka, bo już jej odpadła ściana północna, reszta zsuwała się ze skarpy, dach się rozjechał. Krokwie zewnętrzne ze zwornikami po prostu zgniły i spadły już jakiś czas temu. Nie mamy żadnej ekipy fachowców, wszystko idzie więc jak po grudzie.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia!
o madonno...Izydoru - to wyglada jak taka robota, ze tu pociagniesz, tam przyklepiesz, to tu wystaje i sie zapada, to lecisz tam, pociagniesz, a bok tego odpada, podciagniesz bok, przyklepiesz, to drzwi sie osuna. i tak w kolko. Zycze Ci, zeby poszlo prosciej. Czyli zeby i pogoda dopisala, i zebys pod Choinke dostala stalego porzadnego a niedrogiego pomocnika. Co do kahelkow to sie zgadzam z Dorom.
UsuńDzielne z Was ludzie! Już sobie wyobrażąm mojego męża, w podobnej sytuacji...
UsuńCześć, Izydoru huk pracy,dla mnie to niepojete, masz stalowe nerwy, ale chociaz kahelki, ktore z narazeniem stanu swego kregoslupa targałas, mogłabys pokazać.
OdpowiedzUsuńDzis kole zera, mały mroźny wiatr, słonka ni ma. Czwartek, J.zakonczył kwarantannę i robi oglad jaka to robota go czeka.
Dopije kawe i ...umyję może okna w salonie.
Dziedobry, u nasz kolo 7 stopni, szaro, ale nie ciemno, ale na kamerze widac, ze tam mrozek siedzi w cieniu na trawie, bleeeeeeee. a ja dzis bebesze lazienke (mamy spora szafe tam), ale to sama przyjemnosc. I poprawiam spodnice, ktora choc jakby letnia, to na podpince ino wszyli zamek jakos krzywo do boku i zahaczyl o kieszen z podpinka.Nie rozumiem logistyki tego zahaczenia i sie zastanawiam, czy jak prujka rusze ten klopot, to mi sie spodnica rozleci. Ale maszyny do szycia jeszcze nie zapakowane, wiec MOZE sie uda. Zacnego dnia zycze Kurkom.
OdpowiedzUsuńOpakowana, może za daleko chwycone i jest jakaś fałdka, którą trzeba zlikwidować, ja zawsze mam kłopot z poprawianiem albo wszywaniem zamków.
UsuńBacha - caluskie rano siedzialam nad tym, musialam wywlec zelazko z pudla, tu falowalo, tam sie marszczylo, kilka bledow wystapilo, wyraznie maszynist(k)a usilowal(a) naprawic i zrobili gorszy bubel, bylam bliska pociecia wszystkiego. Herbata pomogla, zajela rece czajnikiem a nie ostrymi nozyczkami. wyprulam zamek, poprawilam wszystko, szylam recznie, bo male kawaleczki i trzeba bylo uwazac co pol centymetra sprawdzac jak lezy (brzeg kieszeni w szwie bocznym byl uciety z zakretem, tego nie ruszalam, ale u gory musialam wdac troche tego w pasek spodnicy). zrobilam, lezy fajnie. Baaardzo lubie material tzw madras, czyli indyjskie kraty...no mam straszna slabosc do madrasu, krat karaibskich (niech mi ktos przypomni jak to sie nazywa, bo mnie teraz meczy, ale sa takie same tylko inne, bo karaibskie, hreherehr) oraz recznie drukowanych bawelen indyjskich indygo...sa niedrogie i wlasciwie cala bym mogla chodzic ubrana w powyzsze materialy. plus zamotac w nie dom.... tak samo tzw indienne wzory na materialach prowansalskich...ach!!!
UsuńNie no Opakowana pokazuj spodnice, bo mi wyobraźni nie staje.
UsuńNie no, spodnica jak spodnica, hrehrehrh https://www.seasaltcornwall.co.uk/clothing/skirts/sandbank-midi-cotton-linen-crepe-striped-skirt-field-atlas-heath.htm
Usuńjedna z niewielu spodnic z kontrafaldami, ktora ze mnie purchawki nie robi!! i kolory sa fajniejsze na zywo. Jest tam w tych kratkach pipetka, jak mawiala jedna pani, ktora znala moja Mama. I za nic nie dalo sie jej sie przetlumaczyc, ze to pepitka. Spodnica mi bardzo pasuje NA TERAZ. z grubymi rajstopami. niebieskimi.
O, dzieki, no i wszystko jasne.Rety ja w takich spodnicach chodzilam ze 30 lat temu.
Usuń30 lat temu to one byly szersze na dole, kontrafaldy glebokie - w takich TERAZ wyglada jak purchawka, a ta jest bardziej A.
UsuńBardzo fajna spódnica, piękne kolory, nosiłabym! Z jakimś jednolitym sweterkiem, czarnym albo ciemnogranarowym.
UsuńNo wiec mam taki kremowy sweterek i multum roznych rzeczy na gore w granatach. Plus niebieskie te rajstopy. I oczywiscie zaczelam sie blakac na ebayu wsrod materialow pt madras...trzymajcie mnie, bo w drugim domu mam madrasowa spodnice i kawal materialu na cos...
UsuńCześć Kurencje,
OdpowiedzUsuńzaliczyłam zmianę opon na zimowe. Howgh. Zima może więc przyjść. Osobiście mam wrażenie, że ludzie od korony posympatycznieli.
Izydora kafle są przepiękne. Izydora piec w sieni jest imponujący. Izydora masztalka przepięknie odczyszczona od zewnątrz wygląda jak nowa ( w XVIII wieku ), A front stodoły z nowym wypełnieniem fachwerku też chwyta za oko. Także jest co pokazywać, drogie Kury. Ona w tym siedzi, to nie widzi tych zmian, ale ich jest sporo.
Izydoru pokazuj i się nie migaj, toz to tez uczusz nas historii w ten sposob.
UsuńEeee...., pożarło mi wpis
OdpowiedzUsuńNo i co ja Wam drogie Kury napiszę?
OdpowiedzUsuńPoranek był mocno nerwowy, złaziło ze mnie napięcie przez cały dzień. Najlepiej więc prosto z mostu, skorupiak mnie dopadł, czeka leczenie i operacja. Na szczęście trafiłam do dobrego szpitala.
Póki co powtarzam badania robione jakiś czas temu. No cóż, będzie co ma być, mam szansę
zobaczyć wiosnę.
Zrobiło się zimno ale pogoda słoneczna.
Ewo dasz radę, ja dałam radę to ty też!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńTulę mocno, trzymaj się Ewuś♥♥♥♥♥♥
To dobrze, że od razu po badaniu do szpitala i podejmą działania odpowiednie.
UsuńDobrze, że już jesteś w szpitalu. My możemy tylko trzymać kciuki. Dobrze, że trafiłaś na dobry szpital. Dasz radę!!!!
UsuńEwa - dobrze, ze sie z nami podzielilas - wiesz, ze w kupie, czyli w Kurniku jest SILA. I ta SILA juz wielokrotnie wspierala i uzywala magii nieznanej nigdzie wiecej we wrzechswiecie, wiec stawiamy czola razem z Toba. Z glowa podniesiona i w dobrym szpitalu. Buziki i sciski. Xxxx
UsuńTulę mocno i trzymam za Ciebie kciuki kochana! Zdrowiej dziewczyno, musi być dobrze! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️
UsuńJuż ślę te fluidy zdrowia w kierunku dla mnie wschodnim.
UsuńTrzymaj się Ewuś! Zdrowiej szybko! Przytulam mocno.
UsuńTrzymaj się Ewo, ściskam mocno i zdrowia dużo życzę.
UsuńEwo, przytulam moooocno:* Cały czas będę ciepło dmuchać w Twoją stronę♥
UsuńEwo,kochana, sercem jestem z Tobą,a niech szlag tego gnoja szybko trafi ! Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie, duzo sił, dużo wiary w wyzdrowienie, musi i bedzie dobrze, najważniejsze, że od razu działanie .
OdpowiedzUsuńDziękuję Kurki
OdpowiedzUsuńWyraziłam się niejasno, nie jestem w szpitalu, tylko szpital prowadzi badania, radioterapia i chemia będą ambulatoryjnie. Dopiero na operację mnie capną, a to na razie jeszcze nie teraz.
Z Wami na pewno będzie lżej.
Kiedy zaczynaja?
UsuńEwa, pisz, zwierzaj się, a gdy będziesz czegoś potrzebować daj znać.
UsuńEwa2, kurczę coś czułam i czytałam między wierszami. Jesteśmy z Tobą w każdym momencie - mentalnie znaczy, a jeśli będzie trzeba, to i namacalnie. Damy temu radę. Tylko nie znikaj.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńOdespałam wczorajszy dzień.
Pogoda jakaś niewyraźna, -1 i paskuda. Opakowana pyta kiedy zaczynają. W poniedziałek mam tomografię, w czwartek wizytę u lekarza i wtedy ruszy chyba początek leczenia, jeszcze czekam na wynik badania pobranych wycinków.
Ale nie będę Wam opowiadała co będzie, jak będzie napiszę od czego zaczynam. Najgorsze jest to, że szpital jest bardzo daleko, tramwajem jadę prawie godzinę.
Ciepłego piąteczku życzę.
Podziwiaj więc widoki, czytaj książkę, bo spać to chyba bym się bała w tramwaju.
UsuńBędzie lepiej.
Ewo,sprawdź jak to wygląda u Ciebie bo po moją koleżankę,która miała radioterapię na płuca przyjeżdżało pogotowie-transport musisz sobie załatwić przez lekarza pierwszego kontaktu.Zawiezienie na zabieg i przywóz do domu po zabiegu.Zresztą,zadzwonię do Cię:)
UsuńCześć Kurki.
OdpowiedzUsuńDzień bardzo szary. Zapach powietrza, jak u Ewy2 albo i gorzej - podejrzewam, że ktoś coś pali, i to się tli cały czas od wczoraj. Na szczęście nie jest to zapach czysto plastikowy, tylko taki, jakby stary olej spożywczy się palił. Trochę lepiej ale nie jest to tzw. świeże powietrze. Migrena mnie chwyciła wczoraj, być może od tego powietrza, może od ciśnienia. Ale chyba na razie odeszła.
Pies znowu nie podołał. Obudziło mnie rano jakieś stukanie, poleciałam na dół, a tam ona leżała, na dywanie niby, ale podnieść się nie mogła, z zaworami puszczonymi. Pomogłam wstać, wyczyściłam podłogę i teraz sobie śpi za moimi plecami.
A poza tym, czekamy na sąsiada , co nam obornik ma rozrzucić po użytkach. Ciekawe, czy się pojawi, znany jest z tego, że zazwyczaj przychodzi jutro. Ale czasem dziś.
Miłego piątku!
Dzien dobry, pochmurno, w sam raz żeby śmignąć okna.
OdpowiedzUsuńEwo, długa jazda, moze sluchawki na uszy i cos ciekawego do sluchania , powiesc, sluchowisko, muzyka?
Na razie weekend, odpoczywaj na ile sie da przyjemnie przed nowym tygodniem.
Agniecho do sercs przytul psa, weź na kolana kota... Mam nadzieję, ze pomocnik się pojawił.
Niestety nie, ale miał powód. W poniedziałek umówiliśmy się.
UsuńAle cudeńka i co za kolory :-)
OdpowiedzUsuńDzięki Annette!
UsuńWiem, ze lubicie ogladac domki. przypadkowo znalazlam ten. zakochalam sie na smierc w pelni swiadoma, ze to jest dom niemozliwy. Ale ceny wynajmu to juz zupelnie inna sprawa....
OdpowiedzUsuńhttps://www.orannamara.com/
https://www.lhhscotland.com/property/oran-na-mara-isle-harris-outer-hebrides tu widac ile kosztuje wynajem na tydzien.
W tym cudnym miejscu, to wogole bym nie wchpodzila w butach , nawet za prog dosionki. no i nie robila okruszkow. i nie smazyla niczego. tylko bym patrzyla - na wnetrze i za okno.
Za bardzo wydumany dla mnie.
UsuńAle popatrz Agniecha jakie domy sa tradycyjne na Harris...
UsuńNo całkiem niczego sobie. Ale przecież to nie jest dom na sprzedaż tylko taki hotel na wynajem short term. No co ty Opakowana - w hotelu się zakochiwać nie warto 😀. Zawsze możesz tam wyskoczyć na kilka dni, po co zaraz kupować😃.
UsuńMam takie podejscie, ale tam by sie dalo mieszkac. Zostalabym minimalistka ;)
UsuńOesu, Opakowana, nie dziwię Ci się. Jest piękny i pięknie wtopiony w krajobraz. Obły jak te wzgórza.
OdpowiedzUsuńnooo, zaniemowilam, jak zobaczylam, a pozniej poogladalam tradycyjne domy stamtad - Hebrydy. Obly jak wzgorza dokladnie! a jaki jasny w srodku. czyli nawet jak jest szaro buro i leje (zachodnia Szkocja jest znana z deszczowosci. I meszek....). Harris to zrodlo tez najdrozszego i chyba najtrwalszego tweedu na swiecie. Jakby mnie bylo stac na kurteczke od nich, to byloby mnie stac byc na popas z tym widokiem. Podobno zapisy sa na rok 2022, hrehrherh. MAM jedna maryniurke z harris tweed. Kupilam w szmateksie chyba 15 lat temu za 7 funtow (czyli teraz ze 30...w szmateksie!). Wisiala w szafie w Polsce podczas inwazji myszy. No i myszy sie dobraly...szlachetna welna im nie odpowiadala, bo maryniurke zostawily zupelnie w spokoju, za to pogryzly podszewke...i nadgryzly skorzane guziki.
UsuńMyszkom wełna pachniała zwierzątkiem dużym, a guziki zbyt przetworzone i nie poczuły z czego zrobione.
UsuńZnasz sie na myszach??
UsuńDom faktycznie piękny - patrząc od strony czysto estetycznej. I ten krajobraz! Ale ja wolę wnętrza bardziej intymne, przytulne. Za duża przestrzeń dla mnie.
UsuńNinko, zagraciłoby się, co za problem!
UsuńNie znam się na myszach, ale miałam z nimi do czynienia. Napisało mi się o zapaszku tak sobie.
Usuńzapaszek, hrehrhrheh, jak mielismy inwazje, to przyszla pani sprzatajaca do wstepnego wywalenia zadomowien mysich (nas nie bylo w domu od konca wrzesnia do polowy grudnia, wiec myszy mialy dom dla siebie). Jak dojechalismy cos 21 grudnia, to smrod dusil. Drzwi na przestrzal otwarte, ja wynosilam smierdzace/nadgryzione rzeczy i palilam za garazem, a slubny myl sciany, podlogi listwy. Dwa razy. W tz miedzyczasie lecial i dodawal drewna do kominka rozhajcowanego do czerwonosci, no bo te drzwi otwarte...taaaaaa.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzaro-buro, ponuro i wilgotno, 2 stopnie. Paskuda umiarkowana. Ruszyć z domu się trzeba bo kicia córki na wieś nie pojechała, nakarmić muszę.
Potem się okaże co dalej.
Miłej soboty Kurki.
Poczytała ja o skorupiaku. Niefajnie,że się objawił w takich czasach, ale trza dać mu odpór skoro rzucił wyzwanie. Dobrze, że masz plan na leczenie i zaufanie do lekarza, bo leczenie zaczyna się tak naprawdę w głowie. A my, jako Kurnik będziemy Cię wspierać i przesyłać pozytywną energię. Pisz, proszę do nas. Dziel się z nami Twoimi emocjami. Trzymajmy się w kupie, bo kupy nikt nie ruszy i do boju.
UsuńTak właśnie będzie, SaBała!
UsuńCześć Kurki,
OdpowiedzUsuńu nas pogodowo jak u Ewy2. W kozie rozpalone, kawa się pije, plany ogrodowe w głowie gotowe. Pies przeżył noc bezstresowo.
Latający w końcu się zaktywizował jako domowy piekarczyk, i od ponad tygodnia jemy własny chleb na zakwasie. Testuje sobie różne składy, ja go namawiam na czysto żytni, a on ma opory, bo się nie ciągnie tak ładnie, jak z dodatkiem pszennej mąki. Ostatnio zrobił se eksperyment i chleb był tylko pszenny, z białej chlebowej eko + razowej, no i stwierdził, że jednak woli, żeby żyto było w chlebie. Ufff. Idziemy w dobrą stronę.
Przyjemnej soboty.
Żytni jest ciężki, mi nie wychodził jak eksperymentowalam z pieczeniem pieczywa.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurniku!
Szaroburo jak wczoraj, dziś dokończę mycie okien, długo schodzi, jak takie zabrudzone, partacze zostawili ślady po taśmie, niektore miejsca zapaprane farbą ,a te wąziutkie brzegi ramy nawet tynkiem, czego juz się nie da wyczyscić.
Od jutra ma być zimniej i deszczowo sniegowo.
Dora, jesteś moim wyrzutem sumienia, albowiem mam bardzo brudne okna.
Usuńja tez, ale tylko z jednej strony. Ale od brudnych okien nikt jeszcze nie byl wrzucony do ciurmy, wiec sobie bimbam.
UsuńZostaly mi jeszcze dwa okna w pokoju remontowym.
UsuńOpakowana, dlatego w poczuciu bezkarności bimbam sobie.
UsuńO ja Cię. Jak ja lubieję te Twoje tworzenie. A domek w kolorze jabłuszkowym z czerwoną dachówką pokochałam miłością dozgonną. Chcę jeszcze. Jako osobnik pozbawiony talentów ręcznych postanowiłam zrobić se rodzinny kalendarz urodzinowy. Być może, że nawet na rok 2021.
OdpowiedzUsuńI jeszcze dodam, że życzyłabym Tobie, żebyś w sprzedaży swojej twórczej działalności przebiła Tamarę De. Łempicka jest w cenie, ale nie w moim guście.
UsuńHrehre, SaBała, Łempicką będzie trudno przebić. Spróbuję z Fangorem.
UsuńPowodzenia Basiku:)
OdpowiedzUsuńCałkiem się przyjemnie zrobiło, paskudy nie ma, to i spacerek krótki odbyłam. Chmury straszą mokrym, spadło nawet 6 białych krup i kilka kropel deszczu.
OdpowiedzUsuńNa razie głodna jestem, bo przed poniedziałkową tomografią dietę muszę mieć, a jak nie można to się różnych zabronionych rzeczy chce.
Cóż robić, dietetyczną kaszką zatkam żołądek.
jak to jest, z eim bardziej czegos nie mozna tym bardziej sie to czuje, widzi, sni....
UsuńZakaz budzi sprzeciw i to jest normalne!,,😃
UsuńE tam, Do mnie wyzej wspomniani artysci nie przemawiajo, a od niektorych dzieł Fangora oczy bolo.
OdpowiedzUsuńDora, boleć, bolo, ale cenowo mogie spróbować, co nie?
OdpowiedzUsuń