Jak powszechnie wiadomo, w ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadziłam się dwa razy. Myślałam, że w pakowaniu, segregacji, obdarowywaniu dobrami znajomych bliższych i dalszych nikt mi nie zaimponuje. A jednak...
Co ja będę nawijać, Opakowana opowie:)))
|
To fragment tzw. salonu. Akurat bardziej widać włóczki i szmaty na handel, ale i widać coraz mniej książek. |
|
To
widok na jadalnię i kuchnię. Widok zmienia się codziennie. Dziś
zapakowałam 3 wory ciuchów, co stoją jako zawalidroga oraz worek pościeli i kocyków polarowych dla schroniska zwierzęcego niedaleko. Jutro rano robię wywózkę. |
|
W kuchni i puściej i pełniej. W TYM pudle przyszło następne 50m folii
bombelkowej i pudła już zwyczajnie nie miałam gdzie postawić. Więc niech
sobie stoi tam jak chce. Ładnie się komponuje z kandelabrem, hrehrehre.
|
|
Zaczyna brakować miejsca na wszystko...
|
|
Tam na dole, pod tym jest pudełko. Z octem, spirtem, rumem i likierem morelowym. |
|
Poszukaj różnicy...
|
|
Przedpokój, dziwnie pusty...
|
|
Rhehrehr, właśnie zabiłam mola....drżę, bo jednak sprzedaję
włóczki...już trochę wywaliłam, bo gadzina przegryzła - taki duży
kłębek, a ten drań pogryzł w głąb, czyli można robić pomponiki. No
i te umarte mole, co to K. uznała, że umarły z przejedzenia..."
|
Opakowana, chapeau bas! Ciekawa jestem z jaką ilością dóbr uda Ci się rozstać!
O jeżu kolczasty!!!! To będzie miało jakiś termin przydatności do użytku?
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Wstrząsnęło mną i ja tak bez przywitania.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Romano, czyżbyś dotąd się nie przeprowadzała?
UsuńRaz w życiu. Teraz byłby problem straszny, ale wtedy, z maluśkiego mieszkanka do znacznie większego. Teraz, podejrzewam byłby armagedon😀😀
UsuńRomano - znaczy nie znasz, ale rozumiesz, moja teorie naukowa, ze im dluzej sie mieszka w jednym domu, tym bardziej on sie kurczy. My tu juz 35ty rok mieszkamy!
UsuńTak, zgadza się, kurczy się jak nie wiem co. Pipciumieje przestrzeń, kolor ścian mniej istotny, bo książkami i obrazami zarasta. Ale w związku z tym, to przeprowadzka robi się przygodą na miarę prac Herkulesa, ekstremalna rzecz. Wyrażam podziw głęboki, podszyty jednak zgrozą.
UsuńRomana, groza to byla 15 lat temu, jak duzy remont nam robil syn sasiadki, co z kolega firme remontowa rozkrecali. Spieprzyli wszystko, rozbabrali wszystko i dali noge. Przez jesien szukalam kogos, kto to wszystko naprawi bez puszczania nas z torbami, bo w zasadzie wszystko trzeba bylo poprawiac....chcialam napisac "poza tynkiem", ale nie...tu groza sie zacznie prawdziwa - 14 grudnia (w moje urodziny) wlasnie zaczynalo mi sie przeziebienie (u mnie spektakularne, wierz mi) i mieli przyjsc panowie poprawiac tynk za kaloryferami. Bo syn sasiadki zdarl tapete dotad, dokad dosiegnal a tynkarz potynkowal dotad dokad dosiegal, a jak wiadomo kaloryfery nie odstaja od sciany za bardzo.... wiec nowi panowie musieli wylaczyc ogrzewanie, schlodzic kaloryfery, odkrecic je, wylac z nich wode przed domem, wyprostowac zadziory tynkowo-tapetowe, zatynkowac, odczekac, przykrecic kaloryfery i wysuszyc sciany. No i tak - u nas wyraznie trend jest - jak kaloryfer, to musza byc ksiazki. oni odstawiali mebel, ale ja musialam przynajmniej polowe ksiazek zdjac z polek i GDZIES polozyc. I tak - ksiazki stosikami lezaly na schodach, na kazdym schodku do 1. pietra. zajely stol kuchenny, krzesla kuchenne i deske do prasowania. Biurko w przedpokoju i stolik kolo fotela. Moj fotel zostal postawiony za srodkiem pokoju. Na fotelu przez 3 godziny siedzialam ja, pozawijana w swetry i koce, z temperatura, glowa jak nocnik, papierem toaletowym u nosa z...ksiazkami na kolanach. Nie mialam juz sily tego gdziekolwiek klasc. w domu, przez te kaloryfery i otwarte drzwi na dwor, bylo 9 stopni. Bylo to tez wtedy, kiedy z tych samych powodow co G. Greene, wyrzucilam komplet caly wszystkich ksiazek A. Christie. cos 90 sztuk.
UsuńRzeczywiście, groza większa, ale jednak ciut innego rodzaju. Dla mnie najstraszniejsza w tym opowiadaniu jest konieczność wyrzucenia książek. Remonty z tego co piszesz, też miałam ulgowe, przeprowadzane na raty i do tej pory jeszcze nie przeprowadzone do końca. Ani się do tych przeżyć nie umywa powód nagłego remontu mojej łazienki, nie umywa się, bo groza była błyskawiczna. Po prostu wtedy zjechała do wanny (z której właśnie wyszłam drugą nogą) calutka ściana kafli na betonowych plackach. Kafelki były położone do sufitu i zjechały do wanny wszystkie, z rumorem jak przy trzęsieniu ziemi. Pocięty na miazgę wąż od prysznicowej "słuchawki" pokazał, jakie miałam szczęście wychodząc z wody sekundę przed. Remont potem wydał mi się pikny co cud, mimo, że właśnie na łazience przetrenowałam zasadę, że fachowcom jednak trzeba patrzeć na ręce. Dwukrotnie kładziona instalacja wodna. Stawiana na nowo ścianka przy futrynie. Po za tym przewinęło się wtedy tyle fachowców, że włos siwieje i ciekawe, że każdy zaczynał słowami : "pani, a kto pani tak spieprzył". Dopiero dorwany kolega ponaprawiał i zrobił jak należy.
Usuńo matko....
Usuńproponuje, zebys sie najmowala z kafelkarzami, nie beda musieli ich odbijac, wystarczy, ze wstapisz na sekunde do wanny.
Opakowana, ale Romana musiałaby - wstępujący - być goła?
Usuńmoglaby sie ubrac w taka ponczoche cielista teatralna i oszukac chyhajace kafelki.
UsuńŚwietny biznes się kroi, tylko kto ma jeszcze kafelki na betonowych plackach?!
UsuńOpakowano, a gdziez to sie wynosisz z obecnego siedliska? Jesu, czlowiek cale zycie chomikuje, zbiera, doluje, a kiedy zejdzie, rodzina ma problem, co robic z tymi gorami dobra(smiecia).
OdpowiedzUsuńAMP, no i niech się martwią, od tego są spadkobiercy. Spadek im zrekompensuje.
UsuńAMP to mi przypomina moja znajoma, ktora, po smierci Mamy, znalazla pod lozkiem malusia walizeczke ze...sciereczkami , takimi kolekcjonerskimi. 250 sztuk. i karteczka, ze jak jej coreczka, czyli moja znajoma, nie podwoi tej kolekcji, to mama wroci i bedzie ja straszyc jako duch.Znajoma po prostu poprosila wszystkie znajome z grupy patchworkowej o sciereczke. I zebrala 500 sciereczek bezbolesnie. I jakis czas pozniej dostala niezwykle trwalej glupawki, bo postanowila zrobic niespodzianke swojemu synowi, hrehrehrehrhr. Syn nie nalezy do zadnej robotkowej czy innej wieoosobowej grupy, a scierek bedzie musial znalezc TYSIAC! celu to ZADNEGO nie mialo, ale smieszne.
UsuńNie no, ja sciereczek na szczescie nie zbieralam, ale juz wspolczuje wnukowi sciereczkowej zbieraczki :)))
UsuńAMP, zbieraczka zabrzmiała jak praczka:)
UsuńA mła ani wcząśnięta ani zmieszana. No jak Wy sobie wyobrażałyście egzystencję Opakowanej? Mynimalizm i korzonki? Uzbierało się bo Opakowana normalna, znaczy zacięcia ascetycznego nie ma. Mła to świetnie rozumi swoim rozumkiem.
OdpowiedzUsuńTaba, ja też:)))
OdpowiedzUsuńjeeeessu, ja bym chyba w Tworkach wylądowała
OdpowiedzUsuńNie wierze ,ze Ty wiesz co jest gdzie! nie wiesz, to jest niemozliwe...Nie wiem jak z tego wybrniesz. Dobrze,ze ja z Wenezueli wyjechalam myslac, ze wroce i wszystkie szpargaly tam zostaly. I tam gdzies sobie poleguja...szkoda mi tylko zdjec...
OdpowiedzUsuńGrażynka, mam prośbę, zrób jakiś wpis, jak się żyje w Portugalii, jakie ceny, jaka możliwość zakupienia domeczka malutkiego dla obcokrajowca. Jak mnie to wszystko wkutwi doszczętnie, to na emeryturze sprzedam wszystko i wyjadę. Tylko czy mi starczy i z emerytury tam nie zdechnę?
UsuńPostaram podac jakies ceny, ja bym tez tam sie wyniosla.
UsuńDomek gdzies pod miastem minimum 50 tysiecy euro. Chyba,ze kupisz jakis malutki do remontu to taniej. Na zycie trzeba miec okolo 1000 euro, chociaz ludzie tam potrafia zyc za mniej, na wsi szczegolnie, maja swoje ogrodki, sieja i sadza, kury znosza jajka etc. Oni jeszcze zyja tak troche jak dawniej. Obcokrajowcy kupuja w Portugalii bez problemow. Mozesz sobie tam zyc,
detali legalnych nie znam, ale przeciez to jest Unia Europejska. Ludzie sa mili i uczynni. Jezyk...na wsiach raczej portugalski, ewentualnie hiszpanski, w miastach mozna dogadac sie po angielsku.
Ceny w markecie wyzsze niz w Polsce ale troche taniej jest niz w Europie Zachodniej. Sluzba zdrowia zdecydowanie lepsza niz w Polsce. Moja corka opowiada mi, ze dali jest 3 tygodnie by zaszczepic wszystkich obywateli , ktorych ona ma pod opieka , na grype i to obowiazkowo. Lapie sie za glowe, bo uwaza ,ze to za malo czasu a bedzie musiala sie tlumaczyc jezeli nie zdazy. Czyli maja szczepionke przeciw grypie dla wszystkich. Lekarz rodzinny ma obowiazek przypominac swoim podopiecznym o badaniach kontrolnych, szczegolnie tym co to choruja na wysokie cisnienie, cukrzyce, serce etc tych co nie moga sie orzemieszczac corka co pewien czas osobiscie musi wizytowc w domach etc..Moze nie jest idealnie ale na pewno lepiej sa zorganizoawni niz Polska.
Moge zapytac corkę ile placi za elektrycznosc, wode etc...Transport miejski drozszy jest, ale pociagi dla ludzi 60+ maja znizke 50% z czego ja korzystalam ochoczo. Portugalia jest dobrym krajem dla emerytow. Anglicy lubia tam pomiezkiwac, szczegolnie na pokudniu kraju, ja tam wole polnoc....
Grazyna - oczywiscie, ze wiem, czasem tylko zaskakuje mnie jakis material czy wloczka. ja mam dosc specyficzna metode pakowania - wyglada jakby wsciekle psy szarpaly, a potem przeleciala traba powietrzna. zaczynam dosc porzadnie, klade rzeczy do pudelek czy tam walizek, potem dokladam, a potem mowie sobie - a w cholere i tak to potem popakuje jak nalezy. i tak sie zawsze dzieje.
UsuńGrażyna, to lecę do Portugalii razem z Kuriozą.
Usuńja tez.
UsuńDziękuję Grażynka. I klimat lepszy.
UsuńRozbawiłaś mnie tym badaniem kontrolnym dla nadciśnieniowców. Ja nie miałam żadnych tylko dostałam tabletki.
UsuńPortugalia jest dobrym krajem dla emerytów ... z reszty Europy, ale nie dla tutejszych, a zwlaszcza tych starszych. Mam sasiadki które musza przezyc za 250 euro, oplacic swiatlo/wode, eventualnie czynsz (nie wszyscy dorobili sie wlasnych domów), czyms sie ogrzac i cos do jedzenia zdobyc (czesto sasiedzi cos podrzuca, albo by z glodu pomarli), a o lekach moga tylko pomarzyc. Lekarza rodzinnego nie maja tysiace ludzi i zeby sie zalapac do któregos bladym switem w kolejkach wystaja. W wiekszych miastach tak tego nie widac, ale na prowincji czesto bieda az piszczy.
UsuńWielki szacunek, że to w ogóle ogarniasz droga Opakowano.
OdpowiedzUsuńGdyby nie moje lenistwo chyba jednak pomyślałabym o potomkach.
Potoczyłam wzrokiem... i westchnęłam. Opakowana martwi się o włóczki, ja bym się martwiła o szkiełka. Takie to kruche...Opakowana, gadaj, gdzie się przenosisz, pokaż swoją Kuriozę. Jak ja lubię takie opowieści:)
OdpowiedzUsuńSzkielka sa popakowane w ponad 50m folii babelkowej, jada do Coreczki na przechowanie z nami, do zadnego przechowalnika. Zwykle talerze i kubeczki spakowane w nastepne 50m folii, w pudelkach , do przechowania, pudla poobwijane tasma "ostroznie!"
UsuńPrzenosimy sie chwilowo pod most, bo domu nie mamy, a nasz wystawiamy na sprzedaz za miesiac. Blizej Coreczki - poludniowy wschod, na prawo od Lodnynu - im dalej tym lepiej.
Pod most? W sumie...czynszu nie trzeba płacić:)
UsuńNo, bedziemy oficjalnie "bez stalego miejsca zamieszkania"!
UsuńOpakowana, a gdzie pudła z papierami, bo jak znam życie i nasze zamiłowanie do trzymania wszystkich rachunków i innych przydatnych papirów, to powinno stać tam ze sześć ogromnych pudeł do niszczarki.
OdpowiedzUsuńJa mogę się pochwalić, że przez dwa dni przekopałam się i unicestwiłam niszczarką rachunki za ostatnie dwadzieścia pięć lat u Mamci. Wyszły dwa ubite, sześćdziesięcio litrowe worki. Zabierałam się za to, jak żaba do jeża...
Ja renament papierniczy zrobilam chyba rok temu - pare dni mi to zabralo, bo kurz i niszczarka sie przegrzewala. Teraz majstrem od papierow i rachunkow jest slubny. 3/4 szafy papiurow to jego robota i dawna robota (dla celow podatkowych trza trzymac rachunki etc przez 10 lat, ale uznalismy, ze jestesmy STARZY, wiec wywalamy wiecej. ale zaplacimy firmie niech niszczy hurtem, bo znalazlam dwie torby papiurow i wycagow bankowych Coreczki....
UsuńŁo kurdę... po mnie będzie więcej, niestety.
OdpowiedzUsuńMam naturę chomika. Gdzi etam. Chomiczora.
Włóczke widzę:)).
Wloczke to widac, jak okiem siegnac. czesc juz jest w sklepie charytatywnym i czuje sie niezwykle szlachetnie ;)
UsuńOpakowano, wyszłabym z siebie i stanęła obok! Chociaż to może i dobrze, byłoby nas dwie do tego pakowania :D
OdpowiedzUsuńWiecie, myśmy się przeprowadzali z Holandii do Polski. I cholera, jakoś nie pamiętam gór rzeczy wszelakich. Zalety złej pamięci.
OdpowiedzUsuńOpakowana ma wprawę w przeprowadzkach. A ja jestem jeszcze nie rozpakowana po ostatniej, niby dwie trzecie maneli wraz z meblami zostawiłam, ale i tak ogrom gratów mam. Najwięcej porcelany, szkła i książek. Pewnie nieprędko sie rozpakuję, bo remont będzie trwał wieki.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie widać, żeś nierozpakowana. Jako, że głównie rzucają się w oczy masy szkła, porcelany i książek grzecznie stojących na półkach.:-D
UsuńBardzo się cieszę, że ktoś ma masy szkła:) Jestem podbudowana, że nie tylko ja mam tego bzika.
UsuńIzydoru, u mnie też cięgiem bambetle zalegają po kątach.
UsuńOpakowana kochana, jaki trudny czas na przeprowadzkę - nie dość że pandemia to jeszcze za moment lockdown. Trzymam kciuki żeby wszystko poszło gładko i bez problemów.
OdpowiedzUsuńDziekuje, dziekuje! Nam lockdown niestraszny, bo i tak siedzimy w chalupie, ja jezdze do garazu i planuje chodzic na spcerki, bo mozna na godzine czy cos.
UsuńMy się mamy jutro dowiedzieć co wydumali z tym lockdownem, strach sie bać, juz po cichutku zamkniecie restauracji i barow zmienili z dwoch tygodni do odwolania.
UsuńBedzie cud jak jakies knajpki w miescie przetrwają ten czas, a akuratnie taka fajna nowa miejscowka powstała...
Hmmmmm nigdy się nie przeprowadzałam, jeden raz w życiu jak miałam 7 lat przeprowadzali mnie rodzice, jak i resztę rodziny. Jednakoż rodzice jedyne czego mieli wtedy dużo to...dzieci, było już nas czworo ;)
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej jednak przeprowadzić będę się musiała, muszę się więc dobrze napatrzeć na powyższe zdjęcia.
Byłam, byłam w Uroczej daczy Opakowanej i widziałam naocznie, że u niej mole umierają z przejedzenia się włóczkami ;)
O przepraszam jednakoż moli to ja wtedy nie widziałam, ale ilość włóczki wskazywała, że jakby byli to by umarli z przeżarcia ;)
UsuńMarija, Ty bylas u mnie juz po inwazji myszy. Polecam na pozbycie sie gratow jadalnych, z ktorymi w normalej sytuacji ciezko jest sie rozstac.
UsuńCo to są graty jadalne?
UsuńMarija, spakowanie Twojego pokoju to już będzie wyczyn!
UsuńLub mole spożywcze, też skłaniają to totalnego przetrzebienia wszelkiego kuchennego dobra.
UsuńJadalne dla moli! Moj znajomy narzekal, ze co tam welna i merynosy, jemu mole zrobily myszelie (haft jak Richelieu, jak okreslila Rucianka) ze stosu t-shirtow na polce w szafie.
UsuńHa,ha,ha, myszelie, dobre.
UsuńDostałam totalnego oczopląsu. Ja przeprowadzałam się 8 razy, nauczyłam się być minimalistką. Jakoś tak układam rzeczy, żeby w razie kolejnego kataklizmu czyli kolejnej przeprowadzki, łatwo było wszystko spakować. I po raz kolejny będę wyrzucać przydasie , których jakoś w zeszłym roku nie miałam serca sie pozbyć, a teraz już mam.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie to sa zalety czestego przeprowadzania sie. Mysmy miescili sie (juz z mikro synkiem) w samochodzie ze wszystkim. Z bagaznikiem.
UsuńPfff... kiedyś też się mieściłam.
UsuńDorobie zdjec, bo sie mienia - patrze na TE zdjecia jako na zdjecia archiwalne. Tzn w kuchni dalej nie ma miejsca na nic, bo mi sie nie chce tego uprzatac. W salonie przeorganizowane graty, czesc juz wywieziona do szmateksu, na polkach mniej ksiazek - pakuje pudelka tak, zeby dopchac choc pare ksiazek, w ten sposob pudelko nie jest lekkie, ale rak nie urywa. A ksiazki i tak trzeba spakowac...z bolem serca wywalilam dwie ksiazki G. Greene'a, pozyczane w mlodosci, wiec podpisalam sie jako wlasciciel - nazwisko panienskie...ale sparcialy z przesuszenia i kurzu - polka nad kaloryferem. W nastepnym domu biblioteczki beda TYLKO ze szklanymi drzwiami. Nienawidze odkurzac ksiazek.
OdpowiedzUsuńUprzejmie zwracam uwage, ze na zdjeciu z przedpokoju widac moje medale. SPORTOWE!
OdpowiedzUsuńMialam pytać własnie, za jakie osiagniecia oneż?
UsuńW sumie to jestem bardzo dumna - kilkakrotnie bralam udzial w tzw Race For Life - bieg/marsz/co tam sie chce . Udzial braly wtedy tylko kobiety, szuka sie sponsorow, badz wystarczy czesne (12 funtow ostatnim razem to czesne, a raz mi sie udalo zebrac po ludziach ponad 100 funtow) i kasa idzie na badania nad rakiem. Teraz biec moga wszyscy, nie tylko kobiety. Pierwszy w ponad polowie przebieglam (2 i pol km), ostatni glownie przeszlam - calosc to 5km. ale w 40 minut ;)!
UsuńHano - pytasz z jaka iloscia dobr udaje mi sie rozstac. No wiec codziennie jezdze do szmateksu. i nie z jedna torba, o nie.a jeszcze sie za ciuchy i buty nie wzielam!
OdpowiedzUsuńNoooo, myślę, że przy lockdownie, to znajdzie się czas na kolejny przeglad i wywalanie tego czego jeszcze sie nie wywaliło.Piwnica czeka na posprzatanie. Opakowana, podziwiam Cię, duzo pracy z tym wszystkim, no ale masz wprawę.
OdpowiedzUsuńOpakowana, przy ostatniej przeprowadzce miałam o połowę gratów mniej, a i tak mam za dużo...
OdpowiedzUsuńJeszcze masz za dużo? Ja mam za duzo nieodpowiednich,no a przydałyby się jakies inne zamiast:)))
OdpowiedzUsuńNo, za dużo, Dora. Jakby mi było mało, kupiłam sobie stół, który dzisiaj szlifowałam. Teraz muszę sprzedać stary, ale póki co - zalega...
UsuńMy pozbylismy sie starego stolu jadalnego, glownie dlatego, ze ...nie uzywamy go - mamy w kuchni taki z klapami i to nam wystarcza. ale zabieramy ze soba mahoniowy wiktorianski stol z garazu, bede go remontowac na nowym...nie wiem po cholere nam stol, ale mamy. zakupiony od ciotki slubnego za 5 funtow, nie mozna go rozsunac, bo czesc srodkowa sluzyla tej ciotce jako drzwi do kurnika i pewnego dnia ten srodek zniknal tajemniczo - podejrzewam kury....
UsuńDo tego dzieci nam daja swoj stary, skladany...cale szczescie, ze skladany! tak sobie mysle, Hana, ze jak Twoje stoly sa normalne, to niedlugo bedzie miec stol pingpongowy - skladak.
Podziwiam Cię Opakowana, szczerze podziwiam. Gdybym miała się przeprowadzać, to albo do wariatkowa, albo zostawiłabym 3/4 tego, co mam zachomikowane, bo mieszkam tu już 48 lat. Nie wyobrażam sobie. Chyba czas zacząć wywalać pomału wszelkie przydasie, bo chałupę mam letko zagraconą.
OdpowiedzUsuńDawaj Opakowana zdjęcia, dawaj, oglądniem z przyjemnością.
Opakowana, ale Ty przecież już jesteś opakowana! Powinno być łatwo!
OdpowiedzUsuńW molowej sprawie porada (bo wiadomo, porada w komentarzach musi być) - ja profilaktycznie mroziłam włóczkę i ubrania w zamrażalniku. Temperatury minus szesnaście żaden mól nie wytrzyma, nawet przejedzony.
A o rzeczach - kiedy nawróciłam się na minimalizm, dwa lata wynosiłam torbami całymi nadmiary na śmietnik, bywało że codziennie, a i tak w malowanie siedziałam jak Ty z książkami na kolanach, włóczkami pod stopami i obrazkami pod bokiem.
co tam wloczki i szkielka ja ogladam i ogladam i nie moge wyjsc z zachwytu patrzac na ten sliczny bukiet alstromerii, Opakowana! Kupilas, by sie poczuc luksusowo w tym nieztejziemirozgardiaszu czy to Slubny tak o Ciebie dba. Bardzo mnie ujął ten bukiet.
OdpowiedzUsuńAlstromerie swietnie rosna w Wenezeli, w gorach, i przypomnial mi ten Twoj bukiet takie zdarzenie, kiedys jadac do domu w Andach po drodze zatrzymalam sie i kupilam sobie wielkie bukiecisko tych kwiatow, a byla z nami wtedy siostra Wenezuejlosa, wielki czyscioszek ona, wiec kiedy dotarlismy do domu a zwykle to bywalo po wielomiesiecznej w nim nieobecnosci, bo kursowalismy miedzy Caracas, Warszawa i Andami..wiec dom zawsze sie przedstawial ak wielkie pobokowisko, z meblami ogrodowymi i tarasowymi wewnatrz, kurzen i pajeczynami, czasem nrowiskiem w szufladach i myszkami polnymi latajacymi miedzy meblami, domy w tropiku sa malo szczelne wiec ja, zanim zabralam sie za porzadki umoscilam bukiety w wazonach i postawilam w kluczowych miejscach..siostra Wenezuejlosa a malo nie padal trupem patrzac jak sobie te bukiety ustawiam niedy pajeczynami, mrowiskami, kurzem.. i powiedziala...kobieto, najpierw posprzataj..a ja...to te bukiety wlasnie zmoblizuja mnie do porzadkow ich widok na tym pobojowisku daje mi przyspieszenia by szybko znalazly sie w godnym dla nich miejscu. Czyzby Ten Twoj bukiet mial tez tak zadzialac? szybko pozbedziesz sie tych pakunkow, pakuneczkow, wloczek itd..i tylko potem bedziesz napawala sie kffiatuszkami
Dzien dobry niech bedzie!
Grazyna - dobrze zrobilas!!
UsuńTen bukiet to bukiet od Coreczki. Ona od 19 lat kupowala, jak w domu jeszcze mieszkala, a od 9 lat przysyla kwiaty, alstromerie to tez nasze ulubione kwiatki. Przysyla na 10 pazdziernika, rocznice smierci mojej Mamy.
I teraz, w centrum dowodzenia chosu (kuchnia), stoja one juz od prawie miesiaca!!!. Przez ten caly armagiedon nie zmieniam im wody codziennie a tylko kiedy pamietam.
A Coreczka przysyla kwiaty na rocznice Babci, a na rocznice...Sally czyli naszej psiny przysyla rozne zdjecia psa.
P.S. Ciagle mysle, ze sie pozbede pakuneczkow szybko, ale co usune, wywioze, zagarazuje, to wyrastaja nastepne... Ksiazki mialy byc zostawione na koniec, ale jak pakuje wloczki i robotkowe akcesoria (sa lekkie), to dopakowuje po kilka ksiazek, paczka dochodzi wtedy do ok 10kg, czyli dla krzepkiego chlopa - lekka. Mamy dwa pudla, ktore sa wieksze i waza tak po 20 kilo. Kasuje te pudla, bo mi szkoda nawet krzepkich chlopow. Wole zeby krzepki chlop polatal 2 razy wiecej razy, ale z lekkim nabojem.
Mokre dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPada, 12 stopni, zakupy muszę zrobić, bo mi się pieczywko skończyło. miałam nadzieję na spacerek, ale taka bohaterka nie jestem, żeby się szwendać po deszczu.
Ciepłego dnia.
JA dzisiaj bede piekla chleb, zdecydowalam, ze w tym wypadku bede samowystarczalna, i bede miala zajecie.
Usuńa jaki pieczesz?
UsuńNajprostszy na swiecie, maka na chleb tzw chlebowa, drozdze, sol, woda ciepla, dwie lyzki oleju rzepakowego i kilka lyzek platkow owsianych i wsio... mam taki przepis podobno zawsze wychpdzi, dzisiaj go wyprobuje i zawiadomie..tylko sie miesza lyzka drewniana nie wyrabia sie ciasta reka.
UsuńMnie się chce murzynka lub piernika, moze nawet piernika bardziej, bardzo dawno nie piekłam takich ciast.
UsuńDo roboty Dora, za oknem deszcz i pandemia, czas na wypieki
UsuńA dooopa rośnie, troche poluzowałam i niestety znów brzuch do przodu, bo ja łakoma jestem.
UsuńTez tak mam, u mnie co innego rosnie..nie wiem dlaczego ale to jest tzw biust i bardzo tego nie lubie.
UsuńA ja, od czasow Tadeusza (maj-czerwiec poczatek chyba) do dzis schudlam 6 kilo., no czasem 6.5
UsuńJa też chudnę, a co! Najpierw rzuciłam - palenie, potem jedzenie. Na koniec rzucę się z mostu, ale rzucę się szczupła:)))
UsuńHanuś tak ponoć żydek oduczał konie jeść, już już by się szkapina oduczyła, ale hmmmm zeszło jej się z tego świata niestety ;)
Usuńjednego konia oduczał.
UsuńOpakowana , brawo.Tadeusza?
UsuńJa schudlam , ale troche ostatnio nadrobilam niestety.
Tadeusz to ksywa naszego (do spolki z Grazyna) dentysty. ostro mnie meczyl - 3 razy. znaczy wizyt bylo wiecej, ale spraw - 3. no i juz tak mi zostalo, teraz nie mam zcasu jesc, dopiero po poludniu _ oooo, wlasnie. Mialam o tym napisac. zachcialo mi sie bigosu, ale w szale pakowania okropnie duzo zapakowalam. kapuste mam ze sloika (dobra!), slaska kielbase, wedzonke, grzybki suszone, slodka kapustke. Sliwek susz nie mam, ale zrobilam wiecej karmelu. I zeby tak doprawic wsypalam majeranku. dodalam oczywiscie listek i ziele i z rozpedu zlapalam jaka torebke przekonana, ze to kminek. okazal sie kmin rzymski czyli kumin....lyzeczka i papierkiem wyjmowala, ale zostala odrobinka i bylo baaaardzo ciekawe. Ja wyczuwalam odrobinenke kuminu, slubny zupelnie nie. nietypowe, jak dodawanie cynamonu do sosu pomidorowego, badz czekolady do duszonej wolowiny.
UsuńDzień dobry, nadal mokro, padalo wczoraj caly dzien i noc, teraz jeszcze nie pada. Nie chce mi się wstawać, ale kawę bym juz wypiła, to trzeba sie zaraz ruszyć:)
OdpowiedzUsuńWczorajsze popołudnie upłynęlo na pogaduchach, bo odwiedzili nas znajomi, miła odmiana.
Ale to jeszcze mi się przypomniał felieton Olgi Lipińskiej, o tym jak to z okazji przeprowadzki miała pozbyć się wszelkich przydasi. No i tuż przed miała armagedon w programach, reżyserowaniach, więc musiała wynająć firmę. Panowie przewieźli jej wszystko łącznie z kubełkiem na śmieci (z zawartością).
OdpowiedzUsuń:D
tego sie boje...ja teoretycznie jade ostatni raz do dzieci sama. Plan byl (I jest - sam wyjdzie z obliczen dalej, rhehrehrhreherhehrehre), ze jedziemy teraz w weekend, zaladowani po kukarde - juz mowilam, co wieziemy. Wracamy na 2. dzien, czyscimy, glansujemy dla handlarzy domami, pakujemy nastepne rzeczy i na poczatku grudnia mialam jechac juz tylko ja, slubny jeszcze zostaje pare dni, zamyka, wyrzuca, nadzoruje pakowaniem przeprowadzkaczy - z domu i z garazu nieopodal. No i tak - jedziemy w dwa samochody (w tym jeden polski, bosmy przyjechali teraz autem z PL). czyli pod domem stoja trzy samochody!. Czyli jedziemy w dwa, wracamy jednym, pakujemy etc i jedziemy POZOSTALYMI dwoma. I sie zastanawiam, czy jak zostawie slubnego na zakniecie i dokonczenie, to mi przywiezie stare koldry, poduszki, widelce, patelnie (jedna, ale wybitnie smietnikowa) i smieci, nadgorliwy bywa. Zaloze sie, ze przywiezie toster, ktory trzeba wywalic i tak. Moze nakleje na kazdym przedmiocie jego przeznaczenie docelowe....
Usuńp.s. Nie mozemy jechac raz, bo mamy za duzo do zawiezienia (jeden kwiatek zabierze miejsce pasazera+) i trzy samochody na stanie....
No ten, nie to że ja coś przeciw ślubnym mam, ale ślubni w starciu z organizacją starych kołder, to ten, może po prostu przygotuj się duchowo, ze jeszcze raz się pożegnasz z patelnią, zanim ją wyrzucisz. :)
UsuńTrzymam kciuki!!
Opakowana, na te do wyrzucenia naklej np. czerwoną folię. A Ślubny i tak sie pomyli i zrobi odwrotnie. Nie, żebym Twego Ślubnego nie uważała.
Usuńhrehrehrerhe. on by zrobil po swojemu (czyli wywalil wszystko - dobre, na wyrzutke - jak leci), ale sie mnie boi i pewnie rzeczywiscie wszystko przywiezie....
UsuńMam wrażenie, że na załączonych obrazkach widzę siedzibę jakiegoś stowarzyszenia dobroczynnego w trakcie zbiórki darów dla potrzebujących. Wprawdzie ciągi komunikacyjne zostały zachowane, ale dla lepszej orientacji jakiś znak "droga jednokierunkowa", tudzież "droga ślepa" by się zdały. Nigdy nie musiałam się przeprowadzić i oby tak zostało. Takie pobojowisko usuwałam z mieszkania mojej Mamy ponad rok temu i dla mnie wystarczy. Osobiście nie mam zapędów zbieraczych i usuwam wszelkie nadmiary natychmiast a i tak uważam, że mamy wszystkiego za dużo. Trza następne czystki przeprowadzić.
OdpowiedzUsuńMasz prawie racje, bo od czasu do czasu robilam DUZE zbiorki dobroczynne. Zaczelam w chyba 89 czy 90 roku zbieralam rzeczy dla sierocincow w Rumunii...i salon wygladal jak wszystko na tych zdjeciach, bo ludzie okazali sie dobrzy.
UsuńDziałam trochę w zbiórkowaniu i dlatego tak mi się skojarzyło.
UsuńHehe Cześć Opakowana. :)))) Przyznam Ci się, że ja się jeszcze tak nie pakowałam, możliwe, że za jakiś czas mnie to czeka i nieco przeraża, ale Ty sobie dobrze radzisz, także może i ja podołam. :D Pozdrawiam Cię serdecznie. :)))
OdpowiedzUsuńOdnowiona - tylko porzadna organizacja Cie uratuje (mnie chwala ludzie), notes z numerami pudelek i ich adresem (salon/kuchnia/sypialnia 1/garaz etc) - jestem przy 57 pudelku i zaraz zabieram sie za nastepne.
OdpowiedzUsuńZrobilam liste rzeczy izba za izba dla przenosicieli (i dla przechowaczy w naszym wypadku - wychodzi na to, ze potrzebny naam jest taki kontener jaki statki woza, wielkosci dwoch pojedynczych garazy- wszystko z mojego opisu - np 6 malych komodek i 5 tys ksiazek), nawet mop, deska do prasowania i odkurzacz sa wyliczone.
Niestety nie stosuje mojej ulubionej metody przenoszenia ksiazek i dopycham je do pudelek dla wyrownania gory, zbey sie tektura nie zapadala ale jednoczesnie ograniczam ilosc pudelek pelnych ksiazek... Metoda moja - zdjac do 12 ksiazek z polki tak, jak stoja (mniej, jak wielgie), zwiazac sznurkiem i moga na razie wrocic na polke, a w dniu przeprowadzki latwo to zgarniac i rak nie urywa. Na nowym miejscu po prostu zdejmujesz sznurek (albo nie, hrehrher, bylam TAK przekonana jak zamieszkalismy tu, ze sie lada chwila przeprowadzimy, ze ksiazki ze sznurkiem staly chyba niektore 10 lat) i stawiasz ksiazki na polkach.
Opakowana, pod koniec lata (prawie rok po przeprowadzce) znalazłam pudło z napisem "ciuchy-lato", których to ciuchów szukałam i klęłam przez całe lato, że nie mam w co się ubrać. Aczkolwiek czarne bryczesy zaginione w poprzedniej przeprowadzce nigdy się nie znalazły.
Usuńa szukalas w pudle ze swiecami badz z kartkami swiatecznymi? Badz mietlami? bo wedlug mnie to pewniaki.
UsuńPudło stało w kanciapie na regale, ale napisem do ściany.
UsuńJa od samego czytania już jestem zmęczona, szacun Opakowana raz jeszcze. No i te podróże! No i czy teraz wolno wam, co z kwarantanną , testami itp.
OdpowiedzUsuńOjtam, w razie kwarantanny (tfutfu) to tylko trzeba uważać, żeby być w tym aucie z książkami. :D
UsuńRobia lapanki na autostradach i zawracaja ludzi nazad, jak chcesz wyjechac poza swoj region. Jakby sie lockdown przedluzyl, to i tak pojedziemy, niech sobie patrza na auta zapchane pod sufit klamotami i kwiatkami, nikt normalny nie jezdzi na wycieczki z kwiatkami i globusem!
UsuńDora - kwarantanne to mielismy, jak wrocilismy z PL miesiac temu, testow im na nas szkoda, odpukac - uwazamy!
No, ok, oby się Wam wszystko udalo i cale przenosiny i te drogi w te i nazad.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńJaka odmiana po wczorajszym, błękit, słońce, 7 stopni. Jednak jak tak słonecznie to zaraz inaczej patrzy się na świat.
Dobrego dnia.
Cześć, 5 st.rozpogadza się po mgle. Dzis wypada dzień pichcenia, chyba że kupimy pierogi na synos, a pichcenie odloże na jutro, szczerze mowiac to i pierogów moglabym nalepić ktoregos popoludnia.
OdpowiedzUsuńZnow mi sie dni mieszają, juz czwartek, a jakos mi środa uciekła.
No to pozytynego czwartku kurki.
jak to czwartek? JUZ???
UsuńNo właśnie, jakieś oszustwo czasowe😃!
UsuńOpakowana, chleb wyszedl znakomocie i bez wyrabiania ciasta reka, wygodnie, miesza sie lyzka. Urosl jak na drozdzach bo na drozdzach byl. niedobrze, bo chce sie go jesc i to co uzyskalam jezeli chodzi o spadek wagi dzieki Tedeuszkowi juz sie ulokowalo znowu w moim ciele..a takich wiekszych masakr u pana dochtora az do stycznia nie bedzie, jeszcze troche normalki dentystycznej w przyszly poniedzialek a potem trzy miesiace leczenia ran!
UsuńDzisiaj golabki, pieke w piecu, golabki pieczarkowei..kuminu nie dodalam. hrehre
Aaa,już załapałam , Tadeuszek zębolog Was odchudzał😃
UsuńTradycyjne gołąbki mam w zamiarze, ale jeszcze kapusty nie kupiłam, najgorsze to to gotowanie kapusty, żeby nie za tearda i nie za miękka była.
Grazyna - czy to ten z garnka zeliwnego? Ten chleb, co nic sie przy nim nie robi? ja to musze pamietac, zbey go nastawic, bo inaczej slubny, na swoim spacerku, zakupuje nowy.
UsuńA w styczniu moze sie skoordynujemy wizyta u dreczyciela, bo musze isc i znowu dac sobie chlastac dziaslo, zbey wkrecil srube gojaca, zanim mi wkreci zeby wlasciwe. znaczy, jakbysmy sie zmowily to PRZED torturami, bo za siebie nie recze po.....
galabki pieczarkowe to z ryzem czy samymi pieczarkami? Czy kasza grycz. Raz jadlam u znajomej i sie kupy nie trzymaly w ogole, choc smaczne byly. Ja dusze wew sosie pomid. w saganie duzym a plaskim i podaje posypane/polane okrasa ze skwareczek wedzonych. Wlasnie skonczylam bigosik z kuminem, hrehrehre.a dzis bede robic scotch eggs, zapomniala, jak bardzo lubie domowo-robione. Jest przepis-namiastka w Polszcze, ale zamiast miesa kielbasianego, kaza dac mielone. To tak jakby ogorkow kiszonych, dac konserowe - moze byc, ale zdecydowanie to nie to. a w Polsce, chyba nawet w brytyjskich sklepach nie ma ani kielbasek ani miesa kielbasianego. a szkoda, szkoda.... kiedys byly w Wwie w bryt sklepie kielbaski, ale rodzaju, ktorego sprobowalam raz dawno dawno temu, wylalam pol patelni tluszczu a i tak tylko pies zjadl (bo wiadomo, co ludzkie, to smakowite ;, dobrze, ze jej brzuszek nie bolal). Rodzajow jest tyle, co kielbasy w Polsce, to musieli importowac te paskudne.
Co to jest mięso kiełbasiane? Gołąbki to ja lubię z ryżem i mięskiem, bez sosu.
UsuńRaz jadłam pyszne z kaszą, jarzynami i ziołami. Jakoś mi podeszły nawet z sosem grzybowym.
Opakowano, mięso kiełbasiane pozyskaj z bialej kielbasy surowej .
UsuńDora - nie bedzie to samo. Teoretycznie mozna zrobic mieso kielbasiane, ale duzo jest w doprawieniu. Nota bene - wyszly mi baaaardzo dobre, rweszcie czego nie przesuszylam ;\)
UsuńGolabki - w UK kielbaski sa w formie bialych kielbasek, ale smak jest inny i jak wyjmiesz wnetrze to ma inna konsystencje chyba.
A ja myślałam, że dziś piątek. Nie pada, ale zepsuł mi się kręgosłupek.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia Kurki!
Kręgosłupek! Jakie pieszczotliwe określenie. Czuć, że go lubisz.
UsuńA my szuflowaliśmy dziś jabłka łopatami do śniegu. Brakowało nam trocha do pełni szczęścia, to kupiliśmy ze skupu. Wyszło 720 kg.
No to konisie będą miały wyżerkę.
UsuńAgniecha - do jakiego sniegu?????
UsuńKonie chyba rzeczywiscie szczesliwe.
Izydorze - o kregoslupek zadbaj, nie wymienia Ci jak mi biedra....
Łopatami od śniegu. Znaczy, że ich się głównie do tego celu używa, czyli odgarniania śniegu, ale wew skupie używali ich do przegarniania jabłek. Przecie nic nie poradzę, że nieortodoksyjnie podchodzą do narzędzi.
UsuńZle zgrupowalam slowa, hrehrehr. Ja wozilam ogromna siekiere w samochodzie, ZANIM mialam prawo jazdy. W Walii. Bylam sama i musialam do miasta pojechac, jechalam jak zdechla krowa, balam sie, ze policja mnie zgarnie. I na ostatnich metrach zlapalam gume, tuz przy warsztacie/stacji benz. zahamowalam, poprosilam grzecznie pana o pomoc i on mnie potraktowal jak blondynke, bo nie wiedzialam, gdzie mam zapasowe kolo etc etc. I poblazliwie mowi - no to popatrzymy w bagazniku. Otwiera, a tu na samym srodku samotnie kelzy TOPOR. Stanal na bacznosc i ras ras zmienil kolo i grosza nie chcial. a ja uznalam, ze skoro jade do miasta, to moge zboczyc do lasu i troche narabac.
UsuńWłaściwe argumenty w dyskusji.:-D
UsuńOpakowana, Ty jesteś niezla agentka😃
UsuńTo przypadkowo, Dora.
UsuńPamiętacie rysunek, na którym Opakowana z toporem oraz Michasiem w wózku raźnym krokiem zmierza ogołacać las? Jest w zakładce PKP.
UsuńCodziennie na spacerek brzegiem naszego miasteczka z wzkiem i pieskiem maszerowalam (z jednej strony sciezki tyly ludzkich ogrodow, z drugiej konskie pastwiska, miedzy nami a centrum miasta - lasek). Nie moglam popuscic laskowi - piesek biegal, M jadl mandarynki, a ja rabalam drwa. Topor swietnie sie miescil za M, za oparciem, a drwa na tacy podwozkowej. Obraz uwzglednia ekshibicjoniste, co jest jakas licencja poetycka ARTYSTY!
UsuńIzydoru, boś się nadwyrezyla kregosłupowo, tymi kaflami i w ogole.Kuruj się teraz!
OdpowiedzUsuńGłodnam...
OdpowiedzUsuńMysmy mieli pierogi z jadlodajni😃😃😃
OdpowiedzUsuńA my mieli:
Usuńkarkówka z pieca, z czosnkiem i majerankiem,
ziemniaczki gotowane z masełkiem i koperkiem,
groszek zielony z szalotką i szynką w drobną kosteczkę podsmażonymi.
Żeśmy się objedli jak bąki.
A jeszcze placek ze śliwkami musi się upiec.
Ten groszek mnie zainteresował,nie slyszalam o takim polaczeniu.
UsuńSpróbuj - bardzo smaczne. Zamiast szynki może być boczek, albo smażone tofu dla bezmięsnych.
UsuńJa robie takie risotto oszukiwane: gotowany ryz z wczoraj (albo swiezo ugotowany, ale z typu niesklejalnego. osobno boczek smazyc, dodac cebule/szalotke, mozna jakas pieczarke, groszek, dodac ryz, osobno zetrzec sera, ale nie takiego , ktory zgluci wszystko w jeden, ciagnacy sie ale utwardzony, kawal, czyli parmazon, dobry cheddar (tzw cheddar/cheddarski zbija sie i ciagnie), na koniec chlupnac smietanka badz smietana, badz wrecz mlekiem, zeby wszystko lekko zmoczyc, posypac duza iloscia zieleniny I JUSZ! czyli jest ala rizotto.
UsuńAgniecha, już się zastanawiałam, czemu wy te jabłka do śniegu i skąd śnieg?! Musiałam dwa razy czytać zanim się, tępak, połapałam. A konie nie będą po tych jabłkach pijane? Bo u mojej znajomej, jak jej łosie oczyściły z jabłek 3 jabłonki to potem rozrabiały jak pijane zające w kapuście. Będzie musiała taką siatkę wysoką jak na boiskach do koszykówki zainstalować po za rok znowy ogryzki zobaczy.
OdpowiedzUsuńBacha, musiały być sfermentowane. Te jabłka.
UsuńAle one były na drzewie, śliczne, dojrzałe, może rodzaj taki albo za dużo zjadły, no w każdym razie lepiej im było z drogi schodzić, paskudy jedne.
OdpowiedzUsuńW nich szybciutko sfermentowaly pewnie.
UsuńInnej opcji nie widze.
UsuńNo, doczytałam do końca.
OdpowiedzUsuńOpakowano, czymiem kciuki za Was.
Dziekuje Bezowej. Cus jakbym zaczela leb wystawiac ponad poziom morza gratow. a ile wywalam, ho ho ho. przyszly domek bedzie zupelnie pusty, hrehrherhehrherhhr.
UsuńHrehrehrehr.
UsuńOpakowana, ciekawe jak długo pusty będzie? U mnie się wypełnił:)))
UsuńJa juz w zyciu nie kupie jednego centymetra materialu i klebka welny, a to juz powoduje, ze dom bedzie pusty...ahem.
UsuńCześć Kurki! Przymrozek chyba był, zgodnie z prognozą. Spokojny poranek, trzeba się spokojem ponapawać teraz, bo zaraz będzie rejwach i pracowity piątek.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Dzień dobry. Znów niebo szare, 5 stopni i wiatr.
OdpowiedzUsuńNie mogłam się pozbierać, kot o 5 rano wymiotował wodą, teraz jeść nie chce. Temperatury nie ma. Zobaczę co dalej.
Udanego piątku.
o jezu, biedny kotek.
UsuńTo był chyba jedzeniowy foch, bo z nowej saszetki zjadł. Czekam co dalej.
UsuńEwa2, one czasem rzygajo ot tak, bez powodu.
UsuńPodejrzewam, że uszczknął kawałek wrzosu na balkonie i połaskotało, bo wszystko w porządku, je i nawet muchę łapał z marnym skutkiem.
UsuńEwo, moje wczoraj miały poranek rzygania, czasem jak zakłaczone, to muszą. Moze i Twoj potrzebuje oczyscic żołądek.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurniku, słoneczne acz zimne rano, 1 st.w cieniu.
OdpowiedzUsuńJ. się zerwał i dokańczał mocowanie uchwytu do tv.,teraz wieszanie i mam nadzieję, że to już koniec. Pracy przy tym było a było. Cały dzień wczoraj zszedł na tą zachciankę,bo w kuchni telewizor ma być i koniec, cóż, jak dla mnie to szpetota, ale nie będę się kopać z koniem.
Co tak tu cicho od rana? pomor?
OdpowiedzUsuńNieee, miałam emocjonujący dzień. Idę spać, bo jutro ciąg dalszy. Ale to dobre emocje, spoko.
UsuńWitajcie piątkowo.
OdpowiedzUsuńOdwaliłam kawałek roboty, bo miałam chęć i zapał. Umyłam część nieużywanej zastawy stołowej, a z codziennych talerzy i talerzyków, połowę wywaliłam. Teraz odpoczywam bardzo zadowolona z siebie. Jeszcze umyłam okno balkonowe, ale tylko od środka i zmieniłam firanę. Na jutro też naszykowałam sobie ambitnych planów haha.
Chyba będę Cię rozumiała. Teraz też się szykuję do emerytury. Muszę przekazać swoje udziały w firmie. Od dawna przekazuję. I chcę mieć święty spokój. Zawsze mówiłam, że nie należy mieć za dużo. A my niestety mamy.
UsuńMam nadzieję,że dalej ze Bezowym fajczycie. Ja też. I mój Małż też. I jak ktoś nie chce wąchać,, to od nas wont.
UsuńI nigdy nie byłabym z kimś, kto chciałbym mnie odzwyczaić. NIGDY
UsuńMnie w paleniu najbardziej przeszkadzają drastyczne obrazki na pudełkach.
UsuńAgniecha, można by mieć kolekcję i wymieniać się ze znajomymi.
Usuńfuuuu. Hano, jak mogłaś! Niedobrze mi!
UsuńBrawo, Bezowa. Tylko po co Ci nieużywana zastawa? Do mycia? Nie lepiej używać?
OdpowiedzUsuńmoze uzywa raz na rok. Bezowo - uzywaj. ja wreszcie do tego doszlam.
Usuńdzien dobry! nie wiem jaki bedzie bo ciemno za oknem.
OdpowiedzUsuńJakos mi zeszlo bez zagladania tutaj a Opakowana zadala pytania... wiec cbleb jest prosty jak drut w robocie...0,5 kg maki, 7 g suchych drozdzy, 1,5 lyzeczki soli, ...z wymieszac
Pol litra cieplej wody, cztery lyzki platkow owsianych, lyzeczke cukru...wymieszac.
Wsypac make , dolac 2 kyzki oleju, jakies ziarenka jak sie chce, lyzka drewniana wymmieszac, Jest to dosc plynne...odstawic jakies pol godziny az podwoi swoja objetosc...wylac do keksowki i od razu wstawic do goracego pieca 190 stopni, gora dol, 50 minut
Goabli z ryzem i pieczarkami i cebulka, mozna podkrecic smak prawdziwymi grzybami...do garnka zalac pomidorami moga byc z puszki, troche wody, troche oleju sol pieprz, ziele angielskie, troche octu jablkowego lub kapusty kiszonej na wierzch...Aaaa do farszu dodaje jedno jajko by sie kleil i nie rozsypywal..pycha
Jeszcze miesiac zamkniecia i nawet Tadeuszek nmie nie odchudzi
OdpowiedzUsuńhrehrehr, moze sama mysl o Tadeuszu i jego dzialaniach zadziala, hrehrehr
Usuńchleb ciekawy. zrobie.
czy Goabli to nazwa wlasna?
Hre hre ..gołąbki mialo byc...ale zabrzmialo ciekawie
UsuńMyslalam, ze Goabli to jakis wenezuelski wynalazek, tylko mi czesc skladnikow nie pasowala, hrehrherhe. chleb sprobuje, bo lubie rzeczy, przy ktorych malo roboty jest.
UsuńCzy maka do chleba ma byc chlebowa czy zwykla?
UsuńJa zrobilam z chlebowej, ale moze byc zwykla podobno. Ciasto wychodzi dosyc rzadkie wiec praktycznie sie przelewa do keksowki, troche tylko trzeba mu pomoc lyzka. Na gore jeszcze posypalam slonecznikiem, ale mozna ziarenka jakie lubisz, Ja juz koncze chclebek i bede robic nastepny, postanowilwm sana piec i nie latac do piekarni.
Usuńmasz racje - znajdz dobre zrodlo maki. Mam znajoma kooperatywe ekologiczna-jedzeniowa. Maja super super rzeczy, choc drogie. ale wtedy czlowiek sie zastanawia czy wydac kase czy nie, a nie kupowac po prostu. Prowadza teraz sklep online. Ja probowalam wielu rzczy od nich (nabial - nieziemski) i co jakis czas sa maki i kasze. Chcesz namiary? Dowoza. Do Ciebie tez. Za oplata, rzecz jasna. Dojezdzaja z okolic Lesznowoli (w lewo od Piaseczna).
UsuńA daj moze sie przyda...ja teraz z tym chlebem nie mam wielkiego problemu, pieke tylko dla mnie, wiec male ilosci, Wenezuejlos ciagle szuka sposobu na przezycie co najmniej 200 lat a moze i wiecej wiec walczy z glutenem w jedzeniu i nie je chleba tylko jakies chrupki z ryzu..brrr...nie ma problemu z trawieniem oslawionego glutenu, ale tak sobie umyslil i je ten ryzowy chrupek JA dla sie pieke chlebek ...wystarczy raz na tydzien
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzaro-buro, wczoraj wyjrzało słońce, jak będzie dzisiaj nie wiadomo to taki zgniły wyż.
Plany mam, ale jak zwykle, pewnie nic z tego będzie.
Pogodnej soboty i niech Was zaraza omija.
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńZ moch planów niestety nic nie wyjdzie, gdyż albowiem tym razem przesadziłam i już nie mogę się za bardzo ruszać. Z zepsutym kręgosłupkiem musiałam biegać za owcami, bo uciekły. A bieganie po górkach i wertepach oraz wojennych okopach nie służy wypadającym krążkom. I tak to. Lekarz we Wro albo we wtorek, albo w piątek.Samochodem nie dam rady. Muszę jechać pociągiem z Hirschbergu. Dzień zapowiada się słoneczny.
Udanego weekendu!
O cholerka!
UsuńBędzie Cię kto miał zawieźć i przywieźć z J.G.?
Tak. Transport załatwiony.
UsuńMy, kobity, jednak jesteśmy pofyrtane. Dlaczego tak szarpiemy?
UsuńNo nie? Czasem się zastanawiam. Ale nic z tym nie robię i wniosków nie wyciągam. No i mam. Co jakis czas powtórke z rozrywki.
UsuńIzydoru - powinno byc wertepki i okopki.
UsuńOraz lekarzyk, wtoreczek, piąteczek i pociążek?
Usuńa dzionek dzie?? i samochodzik. Moj jest samochodzik, choc i tak jest wiekszy niz poprzedni. Jezdzilam pare lat hyundai i10 (mniejszego juz nie ma, pare lat temu przesiadlam sie na luksus i20). Jak go kupowalismy, to znajomi sie pytaja, a co ja kupilam. mowie co. a znajomy dlugo jest cicho a potem mowi - najmniejszy jaki widzialem to i30, hrehrehhrer.
UsuńDzień dobry Kurencje! Melduję się grzecznie.
OdpowiedzUsuńU nas słońce po mroźnej nocy. Szron srebrny aż miło, ale już stopniał i zapowiada się ciepły, słoneczny dzień. My powoli zbieramy się do jabłkowej dniówki.
Pies próbował pogonić kota, ale szybkość już nie ta.
Kot za to rozlizał se ranę na łapce do czystego, czerwonego mięska. I pokazuje mi. Zobacz, tu mam. Ale do śniadania biegnie jak młoda lamparcica.
Przyjemnej soboty, Drobie.
Wczoraj ciągle było coś do kupienia,zrobienia,i tak zszedł cały dzień.
OdpowiedzUsuńIzydoru, to cała eskapada, nie ma jakiegoś kregarza czy innego magika od kręgów w pobliżu?
Agniecho , a skąd rana u kotka, bidula, i kłopot co z tym robić, żeby zaleczyć, bo przeciez bedzie wylizywanie.
Trzymam kciuki żeby zniknęły wszelkie klopoty.
Tu mgła jeszcze, ale słonko przeziera, wczoraj był pogodowo piekny dzien, dzis pewnie też, ale zimno już.
Opakowana, ja na tych zdjęciach tylko jedno widzę:) Pewnie dokładnie wiesz co.
OdpowiedzUsuńGarde - raczej tak, hrehrehrhehr.
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńCześć Kurki, co Wy się tak nie udzielacie?
OdpowiedzUsuńU nasz po horyzont szron na łąkach. Srebrno i biało.
Siedzem se w pidżamie przed komputerem, stopy gołe trzymam na podłodze i kwilę ze szczęścia. Podłogówka to jednak ósmy cud świata, zwłaszcza dla osoby o zimnych stopach, czyli mnie.
Dzisiaj część druga jabłczanych zmagań. Wczoraj przemieliliśmy 400 kg, dzisiaj pójdzie reszta.
Przyjemnej niedzieli i pozostańcie w zdrowiu.
Agniecha, duch w Kurach podupadł, czemu specjalnie się nie dziwię.
UsuńDwie pierwsze linijki hymnu, Hano.
UsuńJeszcze nie umarliśmy. Więc nie jest źle.
Hana - u mnie sily fizyczne nieco podupadly; codzinnie od miesiaca przez jakies 5 godzin ciezko fizycznie pracuje. Dzis zawiozlam do garazu 8 pudel, czesc z ksiazkami. nienawidze ksiazek, bo jeszcze tyleeee zostalo. ALE w zasadzie jeszcze jedno pudelko moich skarbow i moge pakowac ksiazki i ciuchy. I JUZ, tak jakby rzeczywiscie to bylo "i juz", hrehrehrhe. Na podupadanie na duchu nie moge sobie pozwolic.
UsuńAgniecha, do umarnięcia nam daleko! Tak tylko, maniuni brzydek nas dopadł.
UsuńOpakowana, czuję Twój ból. Od pół roku po kawałku opróżniamy Stary Dom. Wczoraj zwiozłam resztki.
UsuńMgliste dzień dobry.
OdpowiedzUsuńWstać mi się nie chciało, za oknem mgła, 5 stopni.
Wczorajsze plany zrealizowałam w 90% na dzisiaj nie mam.
Przyjemnej niedzieli.
Cześć, słonecznie i zimno, trzeba już pomysleć o cieplejszych ciuchach, wczoraj w lesie zmarzłam.
OdpowiedzUsuńBylo zimno ale cudnie, dopoero wróciliśmy do domu i Grażyno, byliśmy w Międzylesiu.
OdpowiedzUsuńi bedzie post na temat Miedzylesia?
UsuńHej, Kurki! A ja dziś byłam na cmentarzu. Zimno i cicho.
OdpowiedzUsuńPlany jak zwykle niezrealizowane, trzeba brać się za zaległości.
Rozpracowuję teraz one drive'a... Ech!
UsuńA co to takiego?
UsuńOne drive to taki magazyn wirtualny, ale czemu służy to już nie bardzo pamiętam.
UsuńNa cmentarzu byłam wczoraj, dzisiaj w parku, bardzo pięknie było i jak na listopad ciepło.
Placka z jabłkami nie upiekłam.
Tak, to taki magazyn, w którym mogę przechowywać swoje dokumenty, a potem przekazywać je dalej. Już prawie czuję się specem od takich rzeczy. Jak będziecie chciały, to zorganizuję Wam spotkanie online.
UsuńBędę pewnie dwusetna.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Kiepsko spałam, za oknem 2 stopnie, mgła i paskuda wylazła. Kot jeść dostał i nudzi nie wiem o co.
Dobrego startu w nowy tydzień.