U mnie dzisiaj nie było mgły, smogu też nie. Dzień był przepiękny, słoneczny i ciepły, no i znów są grzyby! Nie poszłam, miałam bardziej gumienne plany, ale kol. D. przytargała cały koszyk. Dzięki pięknej pogodzie robota na gumienku nie była specjalnie upierdliwa, (jesiennych porządków nie lubię).
W pewnej chwili usłyszałam niesamowity jazgot i rwetes ptasi nad wodą. Ćpnęłam grabki, złapałam aparat i poooszłam! Czego tam nie było! Mnóstwo gęsi, kaczek, łabędzi i czapli. Co ciekawe, w większości były to czaple białe, siwych widziałam tylko kilka. Jeszcze 10-15 lat temu wcale nie było u nas czapli białych. Najpierw podobno pojawiły się tu i tam na Mazurach, a potem już poszło. Nie wiem jak jest w innych rejonach Polski, ale u nas są. Otóż i dowód:
Zdjęcia są byle jakie, ale nie chciałam podchodzić zbyt blisko, aby ich nie spłoszyć. Wyglądały tak spokojnie i rzekłabym wręcz - błogo, że nie darowałabym sobie. Gęsi kiwały się na wodzie w ciszy, w większości z łebkami pod skrzydłem, wyglądały jakby spały. W tym miejscu jest płytko i woda pewnie nagrzana słońcem. Chociaż coś mi się zdaje, że gęsiom specjalnie nie zależy na ciepłej wodzie. W każdym razie wyraźnie się relaksowały.
Reasumując, zdjęcia przyciągnięte zoomem są, jakie są.
Te gęsi potem przelatywały nisko nad Kuriozą. Wałek na nie szczekał, a Frodo tylko się gapił. Jak ja.
Przedwczoraj taki był zachód słońca. Z kawą w kubkach, poszłyśmy z kol. D. posiedzieć na pomoście i pokontemplować okoliczności przyrody. But należy do kol. D.:
Świat ostatnio pokazuje swoje piękne oblicze wbrew temu, co dzieje się wokół. Myślicie, że to znak?
Jak na wiosnę...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znak. Przegięli i to ostro. Koniec dyktatury moherów, mam nadzieję, że młodzież w końcu się obudziła.
OdpowiedzUsuńMasza, tylko kolory na drzewach inne.
UsuńZaczynam czepiać się znaków jak brzytwy.
Obyś miała rację, że to wytrąciło młodych z błogiego dobrostanu. Wszak dzieci to ich sprawa.
Oni, nie znają innego życia, niż demokracja, swoboda, pełne sklepy, wyjazdy zagraniczne, internet, zabawa. Kaczystan pokazał im, że tego wszystkiego można nie mieć, że powolutku im zabiorą wszytsko. Tylko obudzenie młodych ( no i kilka nas starych ciotek) może zatrzymać to szaleństwo.
UsuńOch jak pięknie. Chciałabym kiedyś zobaczyć na żywo tyle czapli i kaczek, daleki horyzont i zachód słońca nie nad blokami.
OdpowiedzUsuńMoże jednak świat wie co robi, pokazując nam swoją urodę.
Ewa2, świat wie, to my nie wiemy.
UsuńAby to wszystko zobaczyć, należy przyjechać do mnie jesienią lub wiosną. Wtedy jest tu najwięcej ptaków.
Signum temporis...Fajnie i pięknie tam macie z tą woda i ptactwem. Miałam tak, ale zapragnęłam szumiących strumieni i górek.
OdpowiedzUsuńIzydoru, szkoda, że o szyby głównie deszcz dzwoni, niekoniecznie jesienny.
UsuńNie żałujesz zmiany?
Nie!!!!
UsuńTak myślałam. Zapytałam dla porządku.
UsuńO matko, jak masz tam przepięknie.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, cudne ptactwo i wszystko!
Ojtam, Bezowa, Ty masz do podziwiania Bieszczady o rzut beretem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie wszyscy coś mamy do podziwiania, może jedni mniej, a drudzy trochę więcej. Podziwiajmy to!
UsuńBiałych czapli we Wrocławiu nie widziałam, za to widziałam jedną jak jechałam pociągiem do...ciebie te kilka lat temu na sabacik :) Może one wolą jeziora a nie rzeki?
Fajowskie czapelki i inne ptactwo, teleobiektyw by się przydał, ja nie mam, mój aparat ma spory zoom ale do ptaków to jednak za mało. Chyba że jakisik kroczy kole mnie ;)
Marija, one chyba lubią płytką wodę, bo przecież nie pływają, a brodzą. Tylu czapli białych na raz też jeszcze nie widziałam. Teleobiektyw przydałby się, i owszem.
UsuńWidziałam że widziałaś (hrehrehre) zdjęcia z mojego dzisiejszego spaceru - pięknie było! Ale ja zobaczyłam na wodzie tylko kaczki krzyżówki i łabędzie. Czaplę białą widziałam tylko raz, jedną, parę lat temu. A najwięcej wodnego ptactwa widziałam... w Londynie, kiedy odwiedzałam syna. Tam blisko jest park ze sporym zbiornikiem wodnym i było tam tego tałatajstwa zatrzęsienie - różne kaczki, różne gęsi, łabędzie, łyski, kokoszki wodne - mnóstwo! I wcale nie bały się ludzi.
OdpowiedzUsuńCo do znaku - może i tak, oby, bo najwyższy czas na coś pozytywnego. I wiecie, Kurki, poczułam dziś po tym spacerze takie odprężenie i jakąś nadzieję(?), no, coś w tym stylu:)
Ninko, dobrze czasem przewietrzyć głowę. Inna sprawa, że od 5 lat nic się nie działo. We mnie też zapaliła się iskierka nadziei.
UsuńDwa razy do roku zatrzymują się u nas (dolnośląskie) czaple białe w czasie przelotów. Czasami jedna, czasami dwie zostają na dwa-trzy dni i lecą dalej w przeciwieństwie do czapli siwych i żurawi, które tu gniazdują. A jesień potrafi być piękna, gdyby jeszcze tylko, tak szybko ciemno się nie robiło.
OdpowiedzUsuńElaj, ciemność mnie dzisiaj zaskoczyła mimo świadomości, że przyjdzie wcześniej. Ale żeby aż tak?
OdpowiedzUsuńCzyżby jakaś wspólna potrzeba przewietrzenia głowy nas ogarnęła? Też się szwendałam po dworzu i pstrykałam średnie zdjęcia pięknych widoczków.
OdpowiedzUsuńPięknie masz tam, ale nie chwaląc się, pięknie jest i u nas.
A mohery sprujemy i wydziergamy z nich eleganckie miękkie podpaski.
Zjazd i konferencja jakas tych ptaszkow? I sliczny zachod slonca. Macie tam lekarstwa na pokaleczone dusze.
OdpowiedzUsuńKosz grzybow omine milczeniem, bo mnie, tradycyjnie, zzera zazdrosc.
Na temat grzybów się nie wypowiem, bo... Zazdraszczam, a jeszcze okoliczności przyrody...
OdpowiedzUsuńJa też się nie wypowiem, bo jeszcze się nie wybrałam.
UsuńOpakowaną zzera zazdrosc bo grzyby a mnie zzera bo ptactwo. Hana!! jak pieknie, ile ptakow, czaple biale w tej ilosci to tylko w Wenezueli widzialam. Ja tam bym sie nie ruszala z okolic tego zieziora. Cuda cuda!
OdpowiedzUsuńJa porannie i mgliscie wyruszylam do lasu kabackiego, wyrwalo mnie z lozka o 7 rano, bylo pieknie i nie chcialam, zeby pandemia zabrala mi przyjemnosc jesiennych kolorow. Zaden policjant mnie nie wylegitymowal zeby sprawdzic czy jestem 70+. A jestem! Trzeba wczesnie rano wyruszac!
Grazynko - wstalas o 7 nowego czasu czy starego?
UsuńWstalam o szostej nowego czasu a z domu wyszlam o 7 . A teraz jest piata nowego i juz oczka otwarte ze hej!
UsuńA ja wczoraj zglupialam od tej zmiany czasu i rano w ogole nie wiedzialam, jaka jest prawdziwa godzina. Dzis lepiej, ale jestem jak nasz pies, ktory sie nie stosowal do zmiany czasu tylko ciagnal na spacerek wtedy, kiedy ona zawsze chodzila. a czy to byla na zegarze 9, 10 czy 11 to pal to licho.
UsuńGrażyna, one, te czaple, nadal tu są. Od czasu do czasu wzbijają się w powietrze, robią kółko i lądują. A jeśli ma się odrobinę szczęścia, można namierzyć bobry, jak uwijają się przy żeremiu. Raz mi się udało, ale nie śmiałam sięgnąć po telefon. Aparatu nie miałam.
UsuńHana, a ne pływa tam coś większego (hrehrehre) w tym pięknym jeziorze? No wiesz jak u Janka Kaczmarka w piosence, tak błogo na powierzchni a w głębi... aż strach?
OdpowiedzUsuńBacha, otóż pływa. Pływają dwa ponad 2-metrowe sumy, które zostały przez przypadek wyłowione przez jakichś wędkarzy i (na szczęście) wpuszczone nazad do wody. No ja nie wiem, czy nie zeszłabym na zawał oraz dno, gdyby podczas kąpieli miźnął mnie taki sum.
UsuńCzy to przypadkiem nie pode Wawelem robia konkursy na lapanie sumow gigantow?
UsuńHana, ja bym zeszła, strachliwa jestem okropnie.
UsuńOpakowana, nie wiedzialam, że w Wiśle jeszcze jakieś żywe organizmy pływają, chyba, że zmutowane.
Jak dobrze mieć koleżankę D :-)
OdpowiedzUsuńJesień z taką pogodą zachwyca
Graszko, byłaby jesień wprost cudowna, gdyby nie to, co wokół.
UsuńKoleżanka D. to sprawa bezcenna.
Dziś rano i u nas można się pozachwycać pięknym obliczem świata. Jest taka jesień, jak z jakiejś książki. Albo wiersza. Którego jeszcze nikt nie napisał.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się zdrowo, Kury.
Agniecha, Ty napisz.
UsuńMgła, 7 stopni, ale w tej mgle paskuda siedzi, to jak iść podziwiać urodę jesieni?
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się Kurki, niech ten nowy tydzień przyniesie coś dobrego.
Ewa2, bardzo Ci współczuję. Jakby mało syfu było, to jeszcze i to.
UsuńZdrowe bądźcie Kury! Będzie chyba piękny dzień. Jadę szukać otwartego urzędu pocztowego, a to może być długa wycieczka.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, Izydoru. Wszak czynna poczta to okno na świat:)
UsuńKocham zachody słońca:)
OdpowiedzUsuńJa też Rybeńko. Są równie spektakularne jak wschody, a zrywać się nie trzeba po nocy!
UsuńO.tototototo!
UsuńDzien dobry Kurniku, w wietrzny i pochmurny coraz bardziej wtorek.12 st. Poszlabym na zakupy, akurat godziny emeryckie to moj czasm naxwychodzenie z domu , a teraz znow blokada.
OdpowiedzUsuńTrwa dyskusja czy nasz szpital miejski ma sie stać covidowym, dyrektotka i starosta są przeciw, ale czy to coś da nie wiadomo.
Wczoraj trochecwclesie, grzybow brak, poźniej odwiedzilam kol.R.i dzien zleciał.
Hmmmm Dora jednakoż to poniedziałek, czas przesunęli tylko o jedną godzinę :)
UsuńDobry dzień i tydzień Kurencjom!
A Dorze się spieszy pewnie. Wolałaby już wtorek.
UsuńW zasadzie wszystko mi jedno, nigdzie się nie spieszę.
UsuńJa tez dzis troche wtorkowalam, bo rano wyszlam z domu i zaczelam sie ze smieciami mocowac, ale przezornie lypnelam na przeddomy i nio, ni jednego. czyli albo poniedzialek albo sroda ;)
UsuńHre,hre. U nas też w poniedzialki wywożą.
UsuńHrehre, przez chwilę zwątpiłam w kalendarz.
UsuńMarijo, rety,racja, nie wiem czemu mi wtorek przyszedl do glowy.
OdpowiedzUsuńHano, fajne zdjęcia!
W drodze do PL widziałam duzo pól, gdzie siedzialy czaple na popasie, tak samo gęsi,ależ to byl widok , sporo też ptasich kluczy przemieszczajacych się.
a my widzimy duzo drapieznych ptakow siedzacych na slupkach plotow przy autostradzie.
UsuńRaz, jak wracalismy z Berlina, zaczelam liczyc, doliczylam sie trzydziestu ilus. No ale cusz - pora obiadowa i pogoda niezla (zima byla). Czapli duzo tez bylo w tym roku, oraz sarenek. Tyle tych myszolowow i innych kondorow to nigdy jednego dnia nie widzialam.
O, tsk ja tez te cudne duże ptaki widuję, sarenki rownież.
UsuńOpakowana, kondory siedzo na słupkach, bo przy autostradzie łatwo o prowiant wszelkiej maści.
UsuńKondory siedzialy wpatrzone w poszycie lesne badz pola uprawne przy plocie. na samej autostradzie to one by sie zamienily w prowiant. Ale moze lup podchodzi pode plot i sie zastanawia czy warto szukac w nim dziury, zeby pochodzic po autostradzie
UsuńZazdroszczę pięknej okolicy z dużą ilością wody. To przyciąga ptaki. Nad staw mam trochę daleko na piechotę ale nad rzeką widzę przelatujące czaple. Szkoda że tak wysoko. Na Twoich zdjęciach cudna przyroda i zdjęcia ładne. Też łapię za aparat gdy słyszę ptaki. I takie nasze radości. Wcale nie małe.
OdpowiedzUsuńIsmar, patrzyłam na te spokojne, odpoczywające ptaki i aż mnie żałość zdjęła. Chociaż obraz był niesamowicie kojący, nie mogłam odpędzić myśli, że zaraz zza trzcin wynurzy się jakiś macho z giwerą i zacznie strzelać. Na szczęście tak się nie stało i tego się trzymam. Strzałów nie słyszałam.
UsuńNo właśnie, do lasu sama nie chodzę, bo trochę mam stracha. A o towarzystwo nie zawsze łatwo. Wiem jednocześnie że tylko idąc sama mam szanse iść gdzie chcę i kiedy chcę.
UsuńOd razu mi się pan Skrzetuski ze słomką skojarzył, bo gdybyś miała taką słomkę... :D
OdpowiedzUsuńEch, świat jest piękny sam w sobie i sam sobą się zachwyca, obojętny na nasze niedole.
Czajko, numeru ze słomką kiedyś próbowałam, ale nie zadziałało:)))
OdpowiedzUsuńDziwne, Skrzetuskiemu się udało :D On co prawda nie robił zdjęć, może o to chodzi.
UsuńNo wiesz, musiałby mieć wodoszczelny aparat z peryskopem. Wtedy nie było.
UsuńNikt mnie tak nie rozweseli, jak Coreczka...pisze z nia o pakowaniu i jak do nich zjedziemy, to gdzie poupychamy wazne graty. No i pisze, ze wilgos=c w komorce mi nie przeszkadza, bo wszystko posypiemy ryzem, niektore rzeczy w drewnianym domku zostawie jako przynete dla myszy i ze znalazlam w kilku pudlach roznych rzeczy umarle mole. A ta mi pisze - pewnie umarly z przejedzenia! hrehrehrehrher mam wieczor na wesolo :)
OdpowiedzUsuńOna Cię dobrze zna, ta córeczka.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń11 stopni, chmury i nie wiadomo jak będzie.
Dobrego dnia.
Jak będzie? Dzaro buro, i być może wigotno.
OdpowiedzUsuńBoli mnie szyja, odcinek lędźwiowy kręgosłupa oraz oba kolana, ale jedno mniej. Uroki jesieni.
Zaraz idę na drugie pastwisko, przeprowadziliśmy tam konie, jak wiecie, a że tam nie ma naturalnych zbiorników wodnych, że się wyrażę poprawnie a zawile, tylko studnia z poidłem, więc trzeba im nalać codziennie tę wodę do poidła.
Dużo zdrowia, Kurencje!
Dzaro to szaro, wigotno to wilgotno, oczywiście.
UsuńIle lat te kunie juz tam na tym pastwisku mieszkaja? I JESZCZE sie nie nauczyly ciagnac wody ze studni? No wiesz?!
UsuńProblem stanowi otwieranie kluczykiem kłódki.
UsuńMoze trzeba popracowac nad przyspieszeniem ewolucji...mowia, ze gdyby koty mialy kciuki, to by dawno zawladnely swiatem....
UsuńPada. O wczorajszego popołudnia. Czyli hihil novi.
OdpowiedzUsuńTrzymcie się!
nihil nie hihil. Już nie mam siły z tym laptopem i jego rozklekotaną niemiecką klawiaturą. A nowy mam, ale nie lubię jakoś.
UsuńHihil świetnie brzmi :)))
Usuńwole hihil.
UsuńU nas, jak otworzylam zaslony, to wszystko bylo na rozowo i czerwono. Niebo tez plonace nieco. w paski. A to nie wrozy niczego dobrego, oczekuje pogody a la Izydor.
OdpowiedzUsuńOpakowana! czemu Ty nie robisz zdjecia...?
UsuńA nie wiem....
UsuńPrzelam sie i rob, pokazesz nam troche Twego swiata, tym bardziej ,ze zaczyna sie u Ciebie dziac! chodzi mi o poszukiwanie jakiegos milego domiszcza
UsuńPopieram Grażynki prośbę, fajnie by było zobaczyć Twoje niebo kolorowe.
UsuńTak, Opakowana! Ja pokazywałam Kuriozę krok po kroku! Ni ma to tamto!
UsuńWyslalam Prezesowej 3 zdjecia ze stanu na dzis wieczor. Ja mam metode pakowania, ktorej nikt nie rozumie, bo na pierwsze oko wyglada jak potworny chaos i balagan. ale to sie codziennie zmienia, bo ja z tego chaosu wylawiam co nalezy i rozparcelowuje - np jutro pojda do garazu kolejne pudelka schowane pod czyms tam w jadalni , do psiego schroniska wor kocykow i poscieli i poduszek, oraz kilka worow ciuchow do szmateksu. W tym samym czasie handluje wloczkami i zaczne handlowac szmatami. Kaska bedzie. A jak jutro rano niebo znowu bedzie czerwone to zrobie zdjecie. niech bedzie. O ile bede pamietac.
Usuńp.s. nie pierwszy dom pakuje, wiec tego...
Padało, albo pada, bo mokro,8 st, tym bardziej nie chce sie z łóżka wstać, ale mam gotować ogórkową.
OdpowiedzUsuńJeśli widzisz w tym znak i to dobry to dla ciebie będzie to powiewem nadziei i taka też będzie twoja rzeczywistość. I tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńAmen, Marysiu.
UsuńCudnie tam, raj. Chyba w takich okolicznościach przyrody człowiek może żyć ze sto lat, czego Ci Hanuś życzę.
OdpowiedzUsuńO innych sprawach nie mam siły gadać. ech
Ale wpadłaś, mignęłaś jak kometa. Dobre i to.
UsuńSonic, wszystkim nam chęć do życia lekko nadszarpnęło, ale jesteśmy!
UsuńHAna, ciagle ogladam to ziezioro i czaple..sa jeszcze?
OdpowiedzUsuńdzien dobry, za oknem jakby jasniej sie robi, pewnie swit. Poszloby sie do lasu ale jakos trudno zwlec sie z loża.
Opalpwana! wstawaj i rob zdjecie czerwieni! jest?
Opakowana mialo byc! ale Ty wiesz, ze to do Ciebie
UsuńSą, Grażyna, tylko gęsi zniknęły. Odpoczęły i w drogę.
UsuńCzerwonosci dzis nie ma, za to wyslalam Ci zdjecia naszego wnetrza stan na wczorajszy wieczor.
UsuńOpalpwana bardzo mi sie podoba. Czuje sie jak afrykanski kacyk, w okraglej czapeczce i z takim bacikiem do omiatania much. Wprawdzie takiemu zazwyczaj jest alhaji (wiem, ze chodzi o Mekke, ale tacy panowie chodza, a wlasciwie krocza z pewna duma i podniesiona glowa. czasem za wysoko). Ewentualnie moge byc takim soltysem wsi badz plemienia - z takim imieniem/nazwiskiem kto mi podskoczy....
Opalpwana rzeczywiscie swietnie dla szamana albo kacyka, ale piszac do Cie juz mi sie zdarzyla taka literowka..Opalowana..chyba z tego nie bylabys za bardzo zadowolona. Na cale szczescie na czas sie zorientowalam.
Usuńhrehrehrer, dobrze, ze "o" a nie "na"
UsuńCześć Kuraski. Jesień. Żółto, czerwono, brązowo. Cichutko. Jak przed burzą.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, a tym co strajkują, owocnego strajku!
Hej Kurki.
OdpowiedzUsuńZamglone niebo i 11 stopni.
Oby dzień spokojny był.
To mogą byc ostatnie chwile swobodnego poruszania się, aż nie chcę myśleć co dalej, więc póki się da korzystajmy. Dzis u nas sloneczny, ale zimny poranek, trzeba się gdzieś ruszyć,,moze odwiedzimy kolmW póki mozna.
OdpowiedzUsuńograniczaja ostro swobode? Bo my sie odrobinke boimy, ze mozemy autentycznie byc bezdomni po jakims 8 grudnia, jak u nas ograniczenia BARDZO ostre wprowadza.. bo stad wyjedziemy, bo bedzie pusto, a tam nas nie wpuszcza, hreherhher, nic tylko spac w samochodach gdzies w lesie, pod liscmi kwiatkow w doniczkach i przykryci fotografiami...
UsuńZapakuj do auta parę worków włóczki, na wszelki wypadek. Zawsze można się nią okryć.
Usuńtak planuje.
UsuńOd piątku moze być zakaz wychodzenia z domu , procz spraw koniecznych, czyli zakupy, praca, lekarz.Jako, że popchneli odpowiednią ustawę, mogą wspomagać wiele, by zaprowadzić tzw.ład i porządek.
OdpowiedzUsuńW Niemczech też planują od 4 listopada maly lockdown, tak więc bądźcie czujni z tymi sprzedażami,przeprowadzką i w ogóle.
My jesteśmy w dupie aktualnie, na ile w czarnej to się okaże. Czułam, że przyjazd do kraju nie będzie zbyt fortunny.
Acha, czyli tak, jak bylo w marcu. Musialam dzis odebrac zakupy (nie chce wlazic do sklepow, zamawiam jedzenie przez internet, ale udalo mi sie isc do Lidla o tak glupiej porze, ze byly chyba 3 osoby. No i wyszlo na to, ze nie zlozylam zamowienia, co by przyszlo dzis, wiec wczoraj na 5 minut przed zakonczeniem dnia zakupow online, zlozylam zamowienie na odbior - na parkingu buda, przy budzie 3 panow, z miejsca parkingowego wrzeszcze jak sie nazywam, oni wywlekaja skrzyneczki, odchodza, ja podjezdzam, przepakowuje do auta i wio. No bo okazalo sie, ze wyszlo maslo, chleb i mleko, hrehrehr ale zeby miec za ramoche te zabawe trza wydac 40 funtow (co nie jest ani malo ani duzo dla dwoch osob na tydzien) i z tym mialam problem, bo jednak wchodzenie do prawdziwego sklepu grozi kupieniem wiecej niz trzeba. i w lidlu kupilam w sobote, ale nie chleb, mleko czy maslo!
UsuńZ angielska flegma nadal sprzedajemy, przenosimy sie pod most i siedzimy cicho ;) dzieci maja opanowane zakupy przez internet do ostatniego guziczka, bo tak robia zakupy chyba od 5 lat.
Ciekawa rzecz sie wykroila w Walii, ktora jest dosc autonomiczna, no i nastapil zakaz sprzedazy przez supermarkety artykulow NIE pierwszej potrzeby, zbey ratowac malych handlarzy. Nie mozna w supermarkecie kupic papieru - do pakowania, pisania, drukowania czy kopert, nie mozna kupic czajnika, nie mozna kupic garnka, jak rowniez - nie mozna kupic podpasek. A jeden pan przyszedl do supermarketu w samych gaciach, bo mu nie pozwolili kupic odziezy zadnej. Wywazenie subtelnosci na razie nie dziala. Pani rzadowo-walijska powiedziala - czajnik to nie przedmiot najpeirwszej potrzeby, bo wode mozna zagotowac w garnku badz w kubnu w mikrofali. Ja osobiscie sie z tym zgadzam, ale te podpaski? I ubranie? Ja, za dawnych czasow, chodzilam do chyba 3 czy 4 sklepow robic zakupy ciuchowe, a z czasem przerzucilam sie na TU z Sainsburego (co jakies 6 tyg. robia obnizke 25% na wszystko ciuchowo-butowo-torebkowe, kobiety, dzieci i starcy, czyli meskie. Dobra jakosc, cena mniam mniam, a teraz co??? Wiem, ze jak kupie pewien rozmiar od nich to pasuje, z innych sklepow - loteria. No wiec - co jest artykulem pierwszej potrzeby?
p.s. Ten lockdown i niemoznosc kupowania ma byc tylko na 2 tyg, a narod sie rzucil.
Przyszłość niepewna, czy z 2 tyg. nie zrobi się więcej itp.Taka reakcja człowiecza, żeby poczuć namiastkę spokoju chyba, że zrobie zakupy, na wszelki wypadek, to czy tamto moze sie przydać, dam sobie radę. Chyba tak to działa troszkę. U nas te zakupy online nie są takie proste, w malych miastach, na wsi, nie wiem czy tak latwo o dostawe do domu.No i jednak nie kazdy potrafi, ma internet itp. Nie cierpię takich zakupów a juz ciuchow czy jedzenia, to calkiem.Dla mnie kupowanie w marketaxh to już nieszczęście, chociaż korzystam, ale tak bardzo cenie sobie i lubię małe prywatne sklepiki czy stragany.
UsuńU nas o zakupach przez internet (spożywczych) zapomnieć można. Ciuchów i butów mam w zasadzie dosyć. Bez paniki Kureiry, zachowajmy spokój.
UsuńZnsmy już to z wiosny, z tym, że teraz może być gorzej.
UsuńHana - dlaczego zapomniec? Czy wsiowe sklepy beda staruszkom dowozic zakupy? - wiosna tak bylo.
UsuńHano, szczegolnie, że ciuchy malo potrzebne, jsk sie siedzi w domu , Ty mssz gumno, to mozesz zadawać szyku, a ja jak bede z worami w smietniku😃
UsuńTeraz sie chyba najlepiej sprzedaja kapcie!
UsuńI dresy😃
UsuńPada i wieje. Wichur ogołaca drzewa z liści w kilka minut. Brrrr...Wczoraj pojechałam z J. na zakupy i jakoś tak większe zrobiłam, wystarczy na 2 tygodnie oczywiście gdyby tak lało jak dzisiaj i nie chciałoby się z kijkami zasuwać, bo lockdownu to na szczęcie tu nie będzie.
OdpowiedzUsuńDora, ja mam już wykupiony bilet i jeżeli nie zamkną granic to wybieram się do kraju ale to dopiero na początku grudnia.
Bacho, nie wiadomo jak będzie do grudnia jeszcze daleko.
UsuńObawiam się, że w grudniu będzie tylko gorzej. Wirus podemonstracyjny się rozpełznie.
UsuńNie chciałam siać defetyzmu Hano, ale też tak myślę i sie martwię i boję.Owszem nie lubię swiąt ale miała przyjechać Młodsza, bo rok temu na krótko i wlasnie w swieta się widzieliśmy, a tu kto wie...
UsuńWiem, że może być gorzej, bilet zakupiłam bo był bardzo tani, wszystkie późniejsze drogie, więc nawet jak mi zamkną granicę to strata bedzie akceptowalna.
UsuńCudne foty, cudne miejsce, ech....
OdpowiedzUsuńLilka, cudne. Dobrze, że zdążyłaś zobaczyć, bo teraz nie wiadomo kiedy co i jak...
OdpowiedzUsuńCześć Kurencje.
OdpowiedzUsuńZnowu jesień.
Trocha szaro.
Wybieram się dziś do MIASTA. Wczoraj otworzyłam szafę, zwlekłam z wieszaka cudną spódnicę, co ją kupiłam chyba rok temu, przymierzyłam i zawiesiłam na wieszaku. Niech czeka na lepsze czasy.
Pies znowu ma biegunkę, teraz to już chyba w związku z kiepsko pracującą wątrobą lub/oraz trzustką. Stary patrzy z obrzydzeniem, kiedy znowu coś z niej wypłynie ( delikatny taki ), i najchętniej przeprowadziłby ją na dwór, a ja mam ochotę dać mu w dziób za brak empatii.
Przyjemnego czwartku!
Agniecha - z ta spodnica to zle robisz!!! Mole Ci zjedza, albo schudniesz tak, ze spodnica zleci. Po to ja masz, zeby nosic!!! Nos dla siebie i dla ladnosci. I co, ze do niej zalozysz gumofilce (dalej moje marzenie....) i perly!! NOS! a w lepszych czasach sprawisz sobie nastepna.
UsuńOna po ziemi się ciągnie. A mnie się dziś nie chce butów na obcasach zakładać.
UsuńTo ja podciagnij pod pachy ;)
UsuńAgniecha, ja zrobilam to samo, przy zerowych prawie okazjach wyjscia popatrzylam jednak na spodnice, ktora czekala na jesien i miala byc do botkow...popatrzylam jednak na nia z niechecia i zalozylam spodnie, ktore uzywam w kolko i caly czas bo wygodne. I juz! ale Opakowana ma racje, tylko te racje jakos trudno zrealizowac..
Usuńja sie pakuje wielotorowo. Pakowanie na przechowanie, pakowanie do Polski, pakowanie do Coreczki na zcas nieograniczony i jeszcze pare. ale to chodzi o ciuchy. I do Coreczki pakuje wlasnie te odkladanie rzeczy, bo dlaczego nie! Teraz chodze wkolko tym samym i juz wywalilam super dziur, jedna zgrabnie centralnie na biuscie. 3 pary portek dresowych OCZYWISCIE, 3jakies t-shirty, z dziurami, nawet szafy nie otwieram rano tylko rotacja idzie w ruch i zakladam dowolne palketki, co sie jeszcze szwedaja w szufladzie. ale u Coreczki bede aligancka - odlozylam spodnice i rajstopy nawet (nie zalozylam rajstop od okolo 3 lat).
UsuńRajstopy? Nie pamiętam nawet kiedy miałam na sobie.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń8 stopni, słonecznie, błękitnie i złociście.
Też się obawiam rozprzestrzenienia zarazy i jak się to wszystko skończy. Wnuczki imieninki przełożone, nie będzie rodzinnego spotkania, a szkoda.
Udanego dnia.
Ewa2, bardzo szkoda, ale trudno. Lepij przeczekać.
Usuń:-)
OdpowiedzUsuń8 st.deszcz, czekam nax¹ zeby wysc do sklepu.
OdpowiedzUsuńNa 12
OdpowiedzUsuńNie bawię się tak! Po pięknym poranku wyszłam na krótki spacer, zrobiłam zakupy, wróciłam z zamiarem dalszej wędrówki i nacieszenia się ostatnimi blaskami jesieni. Ledwie rozpakowałam siatę przy ścisłej kontroli kotów, a tu niebo zasnuło się szarymi chmurami, zaczęło wiać i jak tu iść skoro chyba zaraz będzie lało?
OdpowiedzUsuńEwa2, u mnie podobnie, z tym, że zabrałam sie wreszcie na serio do gumiennej roboty i kicha. Zaczęło padać i po ptokach. Nie powiem, żebym była jakoś głęboko zmartwiona.
UsuńU nas teraz leje.
OdpowiedzUsuńA u nas ostre słońce, po deszczu.
UsuńU mnie złota, przezłota jesień.
OdpowiedzUsuńNo i pinokio przeciagnął do jutra. Chcialam zafarbowac wlosy a tu patrzę farby niet, no i tak to. Jak ja nie lubię , że juz tak szybko ciemnica, normalnie to polecialabym do sklepu, a teraz , eeeee, pójdę jutro.
OdpowiedzUsuńNo pacz Dora, właśnie wczoraj zrobiłam sobie odrost i sprawdziłam przy okazji na ile razy wystarczy mi farb, wyszło, że do wiosny. Zrobiłam zapas w sierpniu jak byłam w kraju,\
OdpowiedzUsuńakurat trafiłam na tydzień przecen.
A dzisiaj pojechałam ostatni raz na działkę posprzątać conieco, wyrzucić śmieci, schować narzędzia
itd. Smutna i goła ta działka teraz, wszystko prawie bezlistne, dwa drzewa ścięte, tylko jeszcze trochę czerwonawych liści na jeżynach i malinach "robi" kolor. Eeeeee..... ponurawo
Nie masz jesiennych roslinek? Zmien to, kup sobie teraz, już są ciemierniki, one kwitna zimową porą.
UsuńDora, ale co Pinokio przeciągnął?
UsuńBacha, jestem wniebowzięta, że nie farbuję włosów.
UsuńA u nas pada od poniedziałkowego południa i końca nie widać. chyba zamienię się w żabę. A kolory wkoło mimo deszczu piękne.
OdpowiedzUsuńI będziesz mówić: Kum, kum, rech, rech?
UsuńBrekekekex koax koax (βρεκεκεκέξ κοάξ). Jak u Arystofanesa w "Żabach", wers 225.
UsuńA u mnie sucho...
Usuń...jak zwykle....
UsuńWe wtorek byłam sobie u fryzjera, będę miała spokój do wiosny. Kazałam się obciąć krócej, niż zawsze, niech sobie rosną. Kolorek zrobiony, też do wiosny wytrzyma, bo ja nie farbuję farbą, potem zmiesza mi się z moimi i nie wygląda to wcale źle.
OdpowiedzUsuńJutro jedziemy po cmentarzach, w niedzielę nie mam zamiaru przebywać w tłumie.
Trzymajcie się zdrowo.
Po pierwszym zamknięciu zauważyłam, że fryzjer mi niepotrzebny. Obciachałam kłaki nożyczkami, używając lusterka jednego lub dwóch. Po paru dniach wykonałam poprawki. I da się. Więc dwa tygodnie temu znowu dokonałam samostrzyży. Poszło lepiej.
UsuńPrzed wyjazdem do Polski na marzec (haha) poszlam do fryzjera i dosc krotko sieto mi klaki, w lecie juz nie moglam wytrzymac z nalesnikiem na glowie, ciachnelam sama boki front i gore, ale poprosilam slubengo, zbey mi ciachnal tyl. Rece mu drzaly straszliwie i zrobil mi z wlosow swinskie ucho, wiec poszlam w lipcu, kiedy byl luz, do fryzjerki, obciela wszystko ROWNO i tak jak chcialam, no i pare dni temu znowu zlapalam sie za wlosy, ale widze, ze to do kitu. Poczekam do grudnia w charakterze rudej malpy rozkosudlanej, moze Coreczka cos z tym zrobi...dlugo, ale nie pojde do fryzjera. Chcialabym miec kedziorki, latwiej z samostrzyzeniem. albo na jeza (kochalam to, rodzina mniej).
UsuńPrawie przez całe życie strzygła mnie mama. Wychodziło jej to świetnie, potrafiła na całkiem krótko i trochę dłużej, nawet z grzybkiem sobie radziła. Jak już nie dawała rady to przez kilka lat chodziłam do fryzjera, bo nosiłam całkiem krótką fryzurę. Niestety włosów z przodu mam coraz mniej przeszłam więc na fryzurę trochu dłuższą. Z cięcia fryzjerki nie byłam zadowolona więc od 2 lat wzięłam przykład z Hany i strzygę się sama. Przy pomocy lusterek jak Agniecha. Włosy mam takie co to chciały by być lokami ale tak do końca to nie mają na to siły ;) Więc nierówności na nich nie widać :)
UsuńZwyczajowo nie chadzam, czasem mi odbije i się skuszę, chcac wesprzeć np.kolezankę corki.Jednak zadna nie zrobi z moich wlosow cud fryzury, wiec szkoda kasy.Kupie znow kilka pudelek z farbą, nozyce mam, i spokoj.
UsuńOtóż to. Fryzjerzy są przereklamowani. Albo są do kitu albo kosztują majątek, a i tak nigdy nie zrobią na głowie fryzu, jaki by się chciało. Coś ze trzy razy w życiu byłam w fryzjera - w tym raz po to, aby zrobić sobie trwałą, co to drzewiej była modna (takie prawie afro). I koniec. Rżnę sama, nawet tył sobie ścieniuję.
UsuńA mnie mojej Pani od salonowych upiększeń zdecydowanie byłoby brak. Wstawiam japę zawodowo w kamerkę i czułabym się jak nie do końca odziana. Tyle, że to ona u nas bywa spełniwszy nakazy sanitarne. Cenna ona może i jest, ale posiada sporo talentów. Strzyże i damsko i męsko, zabiegi kosmetyczne, pazureiry, fullwypas i doopy z chałupy nie musimy ruszać.
UsuńNapiszmy więc, że jeszcze nie pada.
OdpowiedzUsuńKoniowate zadowolone na nowym pastwisku. Mają urozmaicenie. Drzewka są, krzaczki są, trawa jest, jabłka spadające z drzew są, dzika róża jest. W ramach rozrywki różne formy gimnastyki, a zamiast telewizora droga, po której przejdzie, czy przejedzie czasem jakiś ludź.
A na deser, wytłoczyny z jabłek. Niestety, taczka z wytłoczynami jest cholernie ciężka. Ale czego się nie zrobi dla ulubionych zwierzątek.
Zdrowego piątku!
Agniecha, jak robi się wytłoczyny? Sokowirówką?
UsuńLatający ma profesjonalny sprzęt. Najpierw takie coś, co szatkuje jabłka na miazgę.
UsuńA miazgę umieszcza w prasie i ona wyciska sok. Elektrycznie.
Zostają wytłoczyny. Mniam, mniam.
Moja szwagierka ma taka prase jablczana na korbe na gorze, jak prasa jakas. ale juz nie ma sily sie mocowac z tym. ale odkladala wszystkie plastikowe butelki po mleku i robila sok japczany dla nich i wszystkich krewnych i znajomych Krolika na cala zime. m.in. dlatego, ze miala duuuuza zamrazarke. oj, mniam, zgadzam sie.
UsuńNooo, tylko te plastikowe butelki , to nie bardzo..
Usuńno niestety..
UsuńTak czy siak zaxhcialo mi się soku, jutro kupuję skladniki i wyciskam.
UsuńPiękny początek dnia, słońce bez chmur,8 stopni, pewnie się koło południa zaciągnie jak wczoraj. Liści coraz mniej, szkoda.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
U nas wczoraj liście opadały jak te głupie,śpieszyły się wyraźnie, ale jeszcze sporo ich na drzewach.
UsuńDobrego dnia kurencjom!
Tez dzisiaj poszlam do lasku kabackiego i rzeczywiscie lisci coraz mniej wiec jest mniej pieknie. Zaczyna sie listopad, taki jaki to listopad bywa. Aby do wiosny!
UsuńMokro,7st.Czy w ciuchlandach obowiązują godziny dla seniorów? Dowiem sie idac docdrogerii, jesli nie uda mi sie nic zalatwić to przynajmniej bedzie spacer. Wczoraj wybralismy sie po 18 , trzeba chodzić dopóki można.
OdpowiedzUsuńZjadło mi odpowiedź do Dory i Hany. Terudno. Szaro, smutnawo, właczam kabarety.
OdpowiedzUsuńOtworzyłam dzikokurskiego bloga i co ja paczę. Cud, mniód, ultramaryna. Wróciliśmy z warmińskiego gumienka naćpani widokami jesiennego lasu i jeziora. I do wiosny zimujemy na Śląsku. Tu też rzut beretem mamy las i Zalew Rybnicki, ale to zupełnie inna sceneria. Dobre i to. Zapasów grzybno-rybnych przytargaliśmy pół auta. Będzie dla rodziny, znajomych i znajomych Królika jak tu napisano. Dobrze, że cmentarze Pinokio zawarł od jutra, bo rzutem na taśmę zdążylim. I teraz już czas zacząć przyjemnie spędzać świąteczny łikeend. Na wewnętrznokarciochowej emigracji w podziemiu towarzyskim. 3 majta się Kureiry w zdrowiu.
OdpowiedzUsuńEch, SaBała, zamknął cmentarze, a mnie zrobiło się przykro. Nie z powodu mojej tam nieobecności, bo pamięć nie na cmentarzu mieszka. Zrobiło mi się przykro ze względu na tych wszystkich, którzy przez rok hodowali chryzantemy, produkowali znicze itd. i za pięć dwunasta dowiedzieli się, gdzie mają sobie to wszystko wsadzić. Kurewstwo na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńI tak też po imieniu mnóstwo ludzi komentuje rzeczywistość. Mnie się spodobało określenie naszego znajomego pt. Chujnia z grzybnią, co miało znaczyć gorzej niż beznadziejnie.
UsuńI z patatajnią.
UsuńTak, dokladnie Hano, znow maly biznes dostanie po kieszeni.
OdpowiedzUsuńGlupota to zamykanie, bo teraz niepotrzebny tlok i nerwy, a twk spokojnie wszystko odbyloby sie swoim torem.
OdpowiedzUsuńDziewczyny jest bardzo źle, mama się przewróciła, skarżyła się na ból biodra, zadzwoniłam na pogotowie, przyjechali po 2 godzinach. Wstępne rozpoznanie złamane biodro, a że miała podwyższoną temperaturę to dorzucili do rozpoznania covid. Zabrali ją, ale ponoć karetka stoi jeszcze pod kamienicą. W pobliżu karetki w samochodzie siedzi mój brat ma jechać za nimi. Kazali za 3 godziny dzwonić na 999, po informację dokąd ją zawieźli.
OdpowiedzUsuńOby wszystko poszło jak najlepiej. Marija, my z Wami!
UsuńO matko, Marija - trzymam kciuki mocno, mocno. Dawaj znac co i jak, dobra?
UsuńBoszszsz, Marija... wiem, co teraz przechodzisz. Mogę tylko być z Wami myślami. Ściskam.
UsuńNo to się porobiło. Tylko spokój może Cię uratować. Przykre to, że nie można tak bliskiej osobie towarzyszyć. Może Brat wyśledzi gdzie będzie Mama przyjęta. Przytulam mocno i trzymam kciuki za pozytywne wieści.
OdpowiedzUsuńMarijo kochana, trzymaj się,trzymajcie się, biedna Mama i biedni Wy.chce mi sie bardzo mocno przekląć. Szlag.
OdpowiedzUsuńNo i tak wlasnie wxwiekszosci powstaja zachorowania na covid....
OdpowiedzUsuńWiesz, Dora, ja chłopaków nawet rozumiem. Nie maja testów, pacjent ma gorączkę, to co mogą zrobić? Wpiszą covid, to jest szansa, że mamę Marii przyjmą do jakiegoś szpitala. Oni naprawdę są w wyjątkowo parszywej sytuacji w tym polskim bagnie.
UsuńStrach mieć goraczke w obecnych czasach, a powodow do goraczki jest mnostwo.
UsuńOch Marija, trzymam kciuki i mocno przytulam. Oby się to dobrze skończyło.
OdpowiedzUsuńTeściowa córki z kolei złamała rękę, na szczęście jest w domu.
Kuźwa, sypie się ten pofyrtany świat. trzymajmy się jakoś. To kiedyś minie...
OdpowiedzUsuńSypie się. Po wszystkim już nikt i nic nie będzie takie samo. Minie wszystko. Ale trza mieć plan Mam plan, zrealizuję go sam
UsuńMarija, trzymajcie się. Tulam Cię mocno, bo cóż innego?
OdpowiedzUsuńMarija, dawaj znaki. Jeśli nie inaczej, to dobrym słowem wesprzemy, a może i nie tylko słowem, kto to wiedzieć może?
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki dziewczyny♥
OdpowiedzUsuńMamę przyjeli do szpitala po 1,5 godzinie oczekiwania w karetce, brat obserwował sytuację z bezpiecznej odległości, widział że do karetki podchodził kilka razy personel szpitala. Nawiazał kontakt z ratownikami, powiedzieli mu że szukają separatki. Znaleźli separatkę i zostawili mamę w szpitalu. Przed chwilą udało mi się dodzwonić na 999 potwierdzili że mama jest właśnie w tym szpitalu, to jest na Borowskiej, mój brat ma tam jakiegoś znajomego.
Ja idę spać bo jestem padnięta. Brat jeźdxi na taksówce, będzie się później próbował skontaktować ze szpitalem.
Jeszcze raz dzięki♥♥♥
Tak se myślę, że jestem szczęślarą. Mogłam mojej Mamci towarzyszyć.
UsuńWiem jak to jest nic nie móc. Moja Mama była nie kontaktowa w szpitalu. W domu, jak najbardziej. Zrobiliście co można było. I nawet więcej.
UsuńTrzymaj sie Marija. Cholera, w takim czasie ten wypadek:*,
OdpowiedzUsuńMarijo kochana, to juz jakiś konkret, a jak brat ma znajomego to moze jakos to bedzie latwiejsze do kontrolowania.
OdpowiedzUsuńNajgorzej, że Mama demencyjna, przeciez im nie powie co jej jest:(
OdpowiedzUsuńmarijo, postaraj się wyspać,moze jutro jakis jasny promyk w tej trudnej sytuacji sie objawi.
Nawet pisać się nie chce, czekam na wieści jak tam Mama Marii. Przytulam i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTrzymajmy się i niech to zło wreszcie minie.
Cześć Kury. Dzisiaj sobota, czyż nie? Trudno liczyć dni, wszystko się jakoś plącze.
OdpowiedzUsuńU nas w nocy lało, i wieczorem lało, i dzisiaj chyba też będzie lało. Ciemno jest na dworze.
Trzeba będzie poleźć i zobaczyć, co w piwnicy, kurna, jeszcze nie wyschła od poprzedniego razu, a może znowu mamy basen ( brodzik ) kryty.
I co u koni, to już bardziej dla towarzystwa, bo wody im chyba dolewać nie będę, deszcz z pewnością napełnił poidło.
Kiedy w Warszawie demonstrowali, to ja odkurzałam chałupę, żeby nie zwariować, bo cały czas myślałam, czy już kogoś zabili, czy jeszcze nie.
Wczoraj również prawie udało mi się wieczorem rozdeptać kota, zaczaił się dokładnie za drzwiami wyjściowymi, i jak otworzyłam te drzwi, żeby zmusić psinkę do wieczornego siku, to kot mi prysnął spod stopy. Letko spłaszczony, ale się szybko rozprostował i wył bez chwili przerwy ( wył towarzysko, żeby nie było, że ktoś se pomyśli, że z bólu ). A pies głuchy, już nie słyszy.
No to tyle,
wszystkim Kurom dużo zdrowia,
A Marii oprócz tego, coby się sytuacja wyjaśniła i unormowała.
Agniecha - a kotek rozdeptany nie kulal po aktorsku przy tym? Moja kuzynka miala rottweilera, ktory byl z 5 psow szefem i pieszczoszkiem kuzynki, rozpuszczony jak dziadowski bicz. No i skaleczyl sobie przednia lapke. Do kuzynostwa przyszly goscie na posilek i siedzieli i jedli dokola okraglego duzego stolu, a Smok kustykal od goscia do goscia i pokazywal lapke z bardzo smetna mina (smetna mine doswiadczylam od niego), nikomu nie popuscil.
UsuńNie, kotek jest dość szczery i prawdomówny jak na kota. Dwa razy miał coś z łapą, i widać było, że go boli. Nie chodził, nie robił popisówy, nie jęczał. Natomiast przy oględzinach ( daje się nam oglądać ) gdy dotykaliśny, to popiskiwał. Dzisiaj mokry jak nieboskie stworzenie przyszedł/ła na swoje śniadanie.
UsuńCześć, sobota, poglaszcz Agniecho kota😀 Biedna ta Twoja psina, ile ma juz lat?
OdpowiedzUsuńI u nas mokro, laniem trudno to nazwać, ale popaduje, jutro ma wygladnąć slonce.
Pora upiec sernik.
Kot pogłaskany, pies pogłaskany bardziej.
UsuńPsinka na 13 lat i jest rasy akita inu.
Też bym coś upiekła.
Dziewczyny kochane♥
OdpowiedzUsuńJeden z moich braci dodzwonił się do szpitala, mnie się to nie udawało, jest maleńki plusik, test na covid wyszedł ujemny, przenieśli ją na ortopedię, tam nie dzwoniłam.
Niestety w nocy nie spałam dobrze i jelita odmawiają mi posłuszeństwa, spróbuje się teraz zdrzemnąć.
Jeszcze dodam, że ani ja, ani brat z którym mieszkam, nie mamy oznak covida. Moja rozrabiające jelita to nawracające dolegliwości, zostało mi to po kuracji nowotworowej. A teraz dochodzi jeszcze stres.
Serdecznie Wam dziękuję za ciepłe myśli i wyrazy wsparcia:*
No i szczęście w nieszczęściu, że to nie covid. Odpocznij i wesprzyj jelita jakimś specyfikiem, niech nie dokuczają i prześpij się. Nadal trzymam kciuki.
UsuńMario, bądźcie zdrowi! Odpocznij. Trzymam za mamę kciuki.
UsuńTo tym fragmentem wieści można się cieszyć.
UsuńWitajcie. Pada nieustająco. Dobrego weekendu!
OdpowiedzUsuńU na pochmurno, ale nie pada.
OdpowiedzUsuńMaria:* Zadbaj o siebie.
Odpocznij. Trzymam kciuki za mamę.
UsuńOd poniedzialku pewnie bedziemy mieli calkowity lockdown. Po to, zeby ludzie sie mogli pozarazac w Swieta. trochu nam sie moga plany przenosinowe (pode most) obsunac....w sumie pospiechu okrutnego nie ma, ale ja tam lubie, jak cos zaplanuje i mi dziala. jak dotad - dziala idealnie. czyli za duzo dobrego bylo. czyli obsunie mi sie przeglad samochodu, wizyta u chiropody, badanie krwi - juz odwolane, i jak to bedzie tylko dwa tygodnie to troche grube sprzatanie domu i wizyty handlarzy nieruchomosci. I wyjazd do dzieci z kupa gratow, nie puszcze frachtem tych gratow, zeby tylko do dzieci jechac raz, bo mamy globus, fajne lustro na nogach, kwiatki w doniczkach, dwa kosze zdjec roznego wieku, kieliszki slubne, talerze imienne i rozne sentymentalnosci. Jakbym miala na paczuszce napisac wartosc, to bym nie umiala. Co ma byc - to bedzie i zadne nerwy na to nie pomoga. Oby w Polsce bylo odwrotnie.
OdpowiedzUsuń