Mam brzyda. Brzyd jest zjawiskiem balansującym na granicy doła. Nie chce mi się i wszystko mnie mierzi. Ani na gumienku robić, ani wyjść do lasu, ani nic. Coś zaczynam i w trakcie robienia odechciewa mi się. W tzw. twórczości też nic mi nie wychodzi albo wychodzi nie tak jakbym chciała.
Patrzę na świat i doświadczam dość skrajnych emocji. Od paniki, po głupkowaty luzik. I to nie jest skutek dezinformacji w tzw. mediach, a raczej reakcja obronna. Mam na myśli całokształt tego g... otaczającego nas ze wszystkich stron. Jedno g... jest efektem działania drugiego i tylko patrzeć, jak się w nim potopimy. Obym się myliła.
Na szczęście brzyd jest zjawiskiem przejściowym - liczę na to. Dla poprawy nastroju kilka zdjęć z gumienka, które wygląda, jakby jesień go nie dotyczyła.
Chyba jeszcze nie pokazywałam skrzynki, którą zrobiłam sobie ze skrzynki do wina. Trochę inspirowałam się skrzynką, którą w poprzednim życiu zrobiła mi Hania z Zielnika:Sąsiad posadził sobie bambusowy żywopłot. Ma jakieś 3 metry wysokości i w tym miejscu wygląda paskudnie:
Ja posadziłam wiąz. Wiosną już mnie zasłoni:
Pierwsza i idę czytać
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty masz taką niechęć do wszystkiego. Ja dziś, od ponad trzech miesięcy miałam lekko wolne, nie licząc zakupów dla dwójki chorych i po wietrzeniu Gutka wracałam do swojego mieszkania. Gumienko przepiękne, takie kojące.
UsuńBoguśka, ciągle kogoś obsługujesz. A co z Tobą?
UsuńMuszę sobie sama radzić...
UsuńTo ja też mam brzyda raz na jakiś czas. Piec, który w zeszłym tygodniu rozebrałam troche tego brzyda przegonił. Ale wróci...
OdpowiedzUsuńGumienko pięknie zarośnięte. Mimo suszy u Ciebie.
Skrzynka boska. Jak rozwiązałaś sprawę wyjmowania przesyłek. Czy tak się wrzuca górą po prostu. A dołem nie wypada?
Też potrzebuję jakiejś fajnej skrzynki pocztowej, ale najpierw muszę nowa bramę wyczarować na bazie starej metalowej, która jest ochydna. Deski juz przygotowałam, ale ciągle coś wypada.
Izydor, no wiesz!!! Ty zrobiłaś błąd ortograficzny??? Mój świat właśnie się zawalił. :-DDD
UsuńTez przyuwazylam i mnie zatchuo, ale dyskretnie nie pokazywalam palcem ;)
UsuńJa też nie pokazuję. :-P
UsuńUbrałam białą rękawiczkę, sprawdziłam, pięknie odkurzyłaś. To teraz będę się napawać widokiem gumienka, bo mi może pomoże na mojego brzyda.
OdpowiedzUsuńEwa2, nie ma śladu na rękawiczce? Niemożliwe!
UsuńNo nie ma, może tylko przesunęłam nad? Ale wygląda elegancko.
UsuńEwa, nie przyłożyłaś się.
UsuńIzydoru, przód skrzynki się podnosi i wyjmuje zawartość dołem. Pokazałam na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńJakos chyba wszystkich dopadlo, bo o ile na wiosne kazdy sie ta pandemia niby przejmowal, ale co najmniej mial nadzieje, ze bedzie lepiej. Teraz zas kazdego ogarnia strach, o bliskich, o siebie. Zewszad slychac o przypadkach smiertelnych, choruja znajomi i juz sceptycy nie zadaja glupich pytan, czy znasz kogos.
OdpowiedzUsuńMama nie chce slyszec o przeniesieniu sie do nas, a ja codziennie umieram z niepokoju o nia, bo jesli zachoruje, nie bedzie dla niej szansy na przezycie. A pandemia niesie ze soba kryzys ekonomiczny, wiec kolejny powod do zmartwienia. Komu by sie cokolwiek chcialo, kazdy jakoc przycupnie w kacie i czeka na dalszy rozwoj sytuacji.
Ruszylam skrzynke, na razie tylko dalam podklad, czym zasmrodzilam cala klatke schodowa, bo pracowalam w piwnicy. Schnie. Moze jutro najdzie mnie ochota na ciag dalszy, ale mam calkiem inny pomysl niz ciezarowka ;)
AMP, ważne, że masz pomysł na skrzynkę. Ciekawa jestem, co to będzie, bo ona ma potencjał.
UsuńBardzo Ci współczuję. Jesteś kompletnie bezradna w tej sytuacji. Mam na myśli Twoją Mamę. Żadnego ruchu. Mogłaby się do Was przenieść przynajmniej na czas, póki to się nie uspokoi. O ile się uspokoi. Ale wiem też, że z mamami to nie przejdzie.
Brawo! Mniej śmierdzącej farby nie miałaś?
UsuńAMP, gdzie dokumentacja z prac, ja się pytam grzecznie
UsuńEwa2, nie mialam, taka znalazlam sobie w piwnicy, bo nawet nie chcialo mi sie do sklepu isc. Chcialam wlasciwie biala, ale znalazlam inna i bardzo sie spieszylam, zeby mnie jaki sasiad nie przyuwazyl przy tej robocie, a tak nikt nic nie wie, kto nasmrodzil.
UsuńBoguska, tak sie spieszylam (powody powyzej), ze nie mialam czasu fotografowac. Pokaze gotowy produkt. O ile oczywiscie nie dopadnie mnie po drodze wielka niechec do skonczenia tej roboty.
Hana, wydaje mi sie, ze mam fajny pomysl.
No, AMP, teraz to dałaś po garach. Umarnę z ciekawości. A Ty nie masz wyjścia, musisz skończyć. Co za farbę miałaś? Te współczesne nie śmierdzą już!
UsuńJakaas taka w sprayu. Teraz sie zastanawiam, czy wlasciwe malunki mogie przeprowadzic akrylowymi, bo innych nie mam.
UsuńMożesz, AMP, ale na to daj jakis lakier, bo akryl lubi odpryskiwać.
UsuńAMP, kup maniunia puszeczkę wodnego lakieru, nie śmierdzi nic a nic i zaraz schnie.
UsuńNo zebym to ja jeszcze wiedziala, JAK tu nazywajo wodny rakier, bo pewnie nie Wasserlakier. :)))
UsuńNa pierwszym zdjęciu krzynka jest otwarta, na drugim zamknięta. To działa jak szuflada, tyle że w pionie.
OdpowiedzUsuńA deszcz, jak zacina, to tam nie wpaduje? Do tej skrzynki.
UsuńNic a nic nie wpaduje.
UsuńCzyli swietnie zadaszona.
UsuńJesień przyszła ale dalej jest kolorowo i cudnie. Ty??? Z twoim ADHD twórczym? To chwilowe. Niedługo minie, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńDziewiata!
OdpowiedzUsuńPięknie na gumnie! A skrzynka cudo! U nas też barwinek kwitnie po raz drugi. Ale, ale! Przyjrzawszy się stwierdziłam, że to jakiś inny barwinek, nie ten zwykły!
OdpowiedzUsuńMnie też się nic nie chce. A już kiedy zaczynam myśleć o tzw. realiach, to już w ogóle... Balkon czeka na uprzątnięcie, a zapaćkany jest strasznie, bo mi mączliki z mszycami strasznie nasyfiły. Oraz preparat do ich zwalczania. Okno i parapet, a nawet podłoga się kleją, ale czekam na ładniejszą, a raczej cieplejszą pogodę, która ma być ponoć pod koniec tygodnia (hrehrehre, każda wymówka jest dobra):D
Ninko, barwinek dostałam od koleżanki, jest dużo większy niż ten powszechnie znany.
UsuńJa też czekam nie wiadomo na co, żeby się zabrać za ogród.
Lilka, przejdzie, chyba. czasem mi się przelewa - jak każdemu. Twórcze ADHD jest męczące.
OdpowiedzUsuńGumienko cudne, jak pełnia lata. Bambus, mam takie wrażenie, to u nas chwast, nie podoba mi się. Na dodatek rozłazi się, a kłącza trzeba siekierą rąbać. Dostałam od znajomej szczepkę nad oczko. Wsadziłam w stary kocioł i to w ziemię, wylazl jeden patyk i mam nadzieję, że więcej nie wylezie. Brzyda mam cyklicznie. Jak nie oszust, który nas okradł z ostatnich groszy, to jakieś inne gówno. Na zewnątrz świat w pandemii jest przerażający. Z tego może się wykluć wszystko, ludzie tracą dochody, agresja wzrasta. Nie da rady czuć się bezpiecznie. Nie ma gdzie się schronić i nie da się odciąć. W ramach ucieczki, robię napary z ziołek, które zebrałam, maceruję pigwę w miodzie, kiszę kapustę i sok buraczany. Taka namiastka zdrowego żywienia w czasie zarazy. Wmuszam te mikstury domownikom i pilnuje odkażania łapek, klamek. O zadowoleniu nie ma mowy. Na Mazury nie ucieknę tu nie czujemy się komfortowo.
OdpowiedzUsuńMasza, zeżarłaś mój komentarz?
UsuńPrzy tej temperaturze na zewnątrz i przy piecu nie dasz rady w Kaczorówce?
Żarłam kanapki z białym serem, komenta nie...
UsuńTo nie chodzi o to, że nie da się rady, jeszcze mrozów nie ma. Tylko, że praca, ja chwilowo zdalna, WU w kratkę. No i nie zostawię tu mamy i młodego. Albo razem, albo siedzimy tu.
UsuńNo tak, już to ćwiczyłaś i wyszło tak sobie...
UsuńJak u Ciebie wszystko PIEKNIE rosnie - jak glupie!! Kfijatki Cie kochaja! a skrzynka jest swietna! nigdy by mii nie przyszlo do glowy zamieniac wino w skrzynki. Niektorzy wode w wino, a Ty wino w skrzynki! Brzyda miewamy chyba wszyscy, mnie wtedy czesto rzuca w kierunku jedzenia - dobra, chce chleba z serem i piklami. Po - zasolilam sie na ament, trzeba cos slodkiego. Po - niesatysfkacjonujace i po co i za slodkie, to kawalek kielbasy, ktora byla zbyt wytrawna, no to jablko. Ktore okazalo sie nie takie. zreszta chleb tez i ta kielbasa.
OdpowiedzUsuńa potem....potem sie strasznie zmuszam do zrobienia czegos. w drodze do tego czego wymyslam sobie inne zajecia, chodze siku co 2 minuty i uwazam, ze nie bede nic robic. Bo to bzdurne etc etc i tak ide to robic, jakbym na szafot szla. az dochodze tam, rozgladam sie. Trzeba usiasc i pomyslec. i poogladac ksiazke. opuszczaja mnie wyrzuty sumienia za brzyda tego typu i zaczynam to cos robic a potem juz pedze niczem lokomotywa ekspresu.
Dzis tak mialam rano i cale rano nic mi nie pasowalo. I jak juz dowloklam sie na to 2. pietro (pieta achillesowa i jeden wielki pieprznik z tymi materialami i wloczkami, co to je MUSZE sprzedac) i zrobilam co wyzej, ruszylam tylkiem i sie zaczelo! 4 wory polecialy po schodach (jeden pekl, hrehrehr), od strychu odwrocilam sie tylem i poszlam na dol zebrac te worki szmat, dolozylam koce i jaski na kanape i wywleklam te worki na rzeczy, z odsysanie powietrza, zeby bylo uplaskane. I ciezkie, hrehrehr. Machnelam 4 worki i nastepne cos na mnie czekalo - garaz. Pojechalam, wywalima gore gratow i pognalam do szmateksu zawiec im inne gory wszystkiego , wracaja zrobilam pierwszy raz zakupy, wrocilam i z rozpedu zadzwonilam do faceta od herbaty, zeby zaplacic i sie wypisac, zamowilam serwis samochodow i do pierwszego handla nieruchomosciami. a potem zrobilam obiaad z trzech dan, hrehrehher teraz siedze pelna samozadowolenia. wszystkie te zajecia (poza sklepem i szmateksem) czekaly 2 tygodnie na zlitowanie. ale i tak uwazam, ze to wszystko robota glupiego i najchetniej bym siedziala calutki dzien i czytala.
Gratuluję! Mój brzyd nie pozwolił mi niczego zrobić. Może jutro. Stróżówkę obejrzałam, tam były bardzo strome schody bez poręczy, nie chciałabym.
UsuńOpakowana, wszystko kumam, poza facetem od herbaty.
Usuńteż tak mam. Snuję się i kręcę jak G... w przeręblu i cały czas mnie ciśnie, że nie robię, co jest do zrobienia. W końcu robię i zajmuje mi to parę minut. Człek to durny jest jak kwit na węgiel.
Hano - bardzo mi sie podoba, ze napisalas gie z duzej litery ;))
UsuńFacet od herbaty, w skrocie herbatnik - raz na miesiac przyjezdza do drzwi, wymienia torbe herbaty (luzem, mamy tu niedaleko manufakture/suszarnie/mieszalnie/costam herbaty, starej daty itepe) na klika monetek, wozi tez kosz z ciastkami i alcesoriami. Przynosi herbate od ok 15 lat. No i tego, nie udalo misie go znalezc internetowo jak bylismy w PL, wiec przywozil co miesiac wiernie. Mimo, iz sasiadka mu tlumaczyla. ale moze wzial ja za wariatke niebezpieczna, czy ja wiem. Jedna torba herbaty wystarcza nam na 2 miesiace, bo mieszamy pol na pol z Earl Greyem. A w przedpokoju na biurku stoi PIEC toreb herbaty. w szafce 2. No i sasiadka podeszla do drzwi pogadac i cos zeszlo na herbate i mnie tknelo i pytam, czy uzywa herbaty luzem, ona ze tak, no pytam czy chce, ona ze tak. No to dalam jej 2, hrehrehre.
Dla mnie pozegnanie herbatnika bylo w sumie emocjonalne, pierwsze takie, wzgledem naszej wyprowadzki. Jak przyjdzie facet od mycia okien (wisimy mu za te 7 miesiecy...), to sie rozplacze, hrehre.
Opakowana, ale przecie jeszcze niczego nie masz w zamian?
UsuńFajnie z tą herbatą, sentymentalnie.
Duże G to przypadek.
nie umiem wytropić gdzie wisi stróżówka
UsuńMasza, tutaj: https://rb.gy/kghb5i
UsuńMatko bosko, taki kurniczek za takie kase? To tu se kupi wille...
UsuńAle są dwa karmniczki ( Masza - kurniczek za duży jest ). Może powinny zostać połączone korytarzem podziemnym? I wtedy mieszkanie byłoby ciut większe. A zamiast tych straszliwych schodów wolałabym sznur do wciągania się i spuszczania - byłoby bezpieczniej.
UsuńHana - ze niby ja nie mam w zamian herbatnika czy domu?
UsuńMasza - ksa za kurniczek nie taka wielka, placisz za kultowa strozowke, a ze kubatura mala, to placisz mniej! Tu willi nie potrzebuje, bo mam dacze, z trzcim domem bym nie dala rady, rhehrehrehrherhehrehrhehrehr
Agniecha - schody wywalic i wstawic taka winde jak na naczynia w wykwintnych posiadlosciach badz wielopietrowych restauracjach, gdzie kuchnia zasadnicza jest w ciurmie a sala jadalna na 7 pietrze. po ang. to dumb waiter, hrehrhr ale nie taka winda, jaka byla w banku na rogu Pl Solnego i Rynku, co trzeba bylo wskakiwac w biegu, bo nie miala drzwi i nie zatrzymywala sie nigdzie poza gora i dolem. nie dla ludzi o slabym sercu i duzej wyobrazni (zawsze sobie wyobrazalam, ze pod winda leza rozne pourywane nogi).
Również głowy, Opakowano ( dumb waiter ).
UsuńOpakowana, dopiero 11.00!!! Jak Ty to zdążyłaś zrobić?
UsuńMnie brzyd, dość ciężki trzymał dwa dni po urlopie. Wczoraj zaczął przechodzić, zaczęłam od umycia okien w pokoju i balkonowych drzwi, no jaśniej się zrobiło.
Hana, dziwię się, że jeszcze nie dostałaś zamówień na takie skrzynki na listy, szyldy itd od sąsiadów. Ludzie by przyjeżdżali oglądać jakie te Skoki kolorowe. Na rogatkach, hihihi, opłaty na potrzeby gminy by się pobierało. A gumienko śliczniusie.
Opakowana, domu nie masz. Herbatnika też nie, póki co.
UsuńTrza bedzie zorganizowac...na razie przychodza oferty takie, ze nawet nie ogladam w detalu :(
UsuńP.S. Czy szanowne Kurki zdazyly w poprzednim wpisie obejrzec strozowke, ktora powiesilam?
OdpowiedzUsuńJa zdążyłam. Skomentowałam.
UsuńNie, lecę.
OdpowiedzUsuńOpakowana, sliczniusia stróżówka, ale chyba maniunia bardzo. I te schody do nieba bez zabezpieczenia!
OdpowiedzUsuńte schody to chyba do lazienki (znowu!) - nie zdazylam sprawdzic. W tytule stoi, ze to jest chyba najmniejszy stary dom w ogole. Bo nowoczesne mikrodomy teraz robia masowo chyba. No i spanie po drabinie - za nic! Nie umiem schodzic po drabinie. znaczy chodzic po drabinie w gore i dol umiem, ale z podlogi zejsc na drabine to juz nie umiem.
UsuńJa tez tak mam z drabiną. A to kłopot dla pasterza, bo siano wysoko czasem. To mam zrobione takie schodki.
UsuńBrzyd - fajne określenie 😉 Ja mam brzyda najczęściej w listopadzie, kiedy szarość, ciemność i zimność grozi popadnięciem w depresję. Jak oglądam te Twoje zdjęcia, to mam wrażenie, że jesień tam jeszcze nie dotarła, piękny ogród. Możesz się tam schować i choć przez chwilę udawać, że nie ma tej całej pandemii i wszystkiego, co się z nią wiąże.
OdpowiedzUsuńMogę, Elaj, ale mam brzyda...
OdpowiedzUsuńNo tak, a zasięg brzyda potrafi być naprawdę spory...
UsuńFaktycznie, jesień ma do Ciebie jeszcze daleką drogę. Co do brzyda, to on i mnie nawiedza, chociaż staram się go pogonić, nie wychodzi mi to za dobrze.
OdpowiedzUsuńŚlicznie jest u Ciebie na gumienku, zrobiłaś z niego cudeńko.
PS. Skrzyneczka świetna, niech zapełnia się listami, a nie rachunkami do zapłaty.
Hano, wciąż mam w pamięci obraz twojego domu i ogrodu z początkowego okresu i to naprawdę niewiarygodne, co ty tam zrobiłaś. Jesteś cudotwórczynią! Czarodziejką na gumnie! Jezu, jak pięknie mieszkasz! I jaka cudna skrzyneczka pocztowa. I w tym zachwycie nad wszystkim zachwycam się również słowem "brzyd", choć oczywiście nie samym brzydem. Brzyd niech idzie sobie won.
OdpowiedzUsuńJulita, dziękuję za Twój zachwyt. No i to nie koniec!
UsuńCześć Kurencje, padłam wczoraj wcześnie na nos, a potem tylko się kulałam w łóżku z jednego boku na drugi, bo nie mogłam zasnąć. Niezidentyfikowane lęki i strachy mnie goniły. W końcu napiłam się herbaty zimnej i jakiś zasnęłam.
OdpowiedzUsuńBrzyd przytrafia się chyba każdemu od czasu do czasu. Znam go dobrze. Ostatnio często się z nim spotykam.
A Twój ogródeczek Hano wygląda przepięknie i dojrzale. Jakby już tam był od ładnych paru lat, a przecież dopiero wszystko sadziłaś. Dobre miejsce, dobra Hana. Pasujecie do siebie, i lubicie się.
U nas jakiś przymrozek był w nocy, a od dziś ma być ciepło i słonecznie przez dni parę. To może uda się nam wykonać zamierzone prace zewnętrzne.
Miłego dnia - nie chce mi się sprawdzać, czy to rzeczywiście wtorek...
Chorera, co to jest z tym spaniem - mam tak samo ale nie wstaje na zimna herbate.
UsuńHerbata stała na stoliku nocnym, inaczej bym nie spała do rana, chyba.
UsuńTeż źle spałam, a dzisiaj jestem jakaś rozbita i zimno mi, chociaż w domu nie jest zimno. Chyba pójdę do łóżka.
UsuńHana Ogród cudny.
OdpowiedzUsuńMnie mój brzyd męczył od dawna. W końcu ta huśtawka nastrojów od euforii po łzy tak mnie zmęczyła, że wybrałam się do lekarza od duszy. Stwierdził silną depresję. Lata życia w stresie i koryzol mną zawładnął. Uczę się żyć od nowa- uczę się uważności. Nie jest to łatwe, ale staram się wyjść na prostą.
Nie pisałam tego u siebie, ale u Ciebie Hana czuję się jak u siebie w domu
Graszko, uważaj na lekarzy od duszy, jakoś łatwo diagnozują depresję, a to może tylko silny brzyd. Mój brzyd ma się dobrze, ale to nie depresja.
Usuńwiem Hana, wybrałam dobrego specjalistę z Gdańska, z wieloletnim stażem i praktyką. Znajomi mi polecili. Pracuje w Szpitalu psychiatrycznym. To nie jest młoda pani doktor po studiach
UsuńHana długo się męczyłam.
Jak ja mojemu panu doktorowi ukochanemu wymienilam pewne rzeczy/objawy, ktorych nie potrafilam uplasowac (zawsze chodzilam z hurtem - tak ze 2, 3 rzeczy zeby doktorowi glowy nie zawracac JEDNA rzecza, hrehrehr), pan doktor zaproponowal, ze moze sprawdzic u psychologa. No to ja, ze jak nie bede dawala sobie rady, to pojde. na co pan doktor - kochane dziecko, Ty juz sobie nie dajesz rady (fizyczne objawy depresji), za tydzien bylam u psychologa. Dobrego.
Usuńi to była słuszna decyzja. Teraz już wiem, że ja za długo czekałam
UsuńNie lubię swojego brzyda. Wpadam znowu w czarnowidztwo.
OdpowiedzUsuńUcieszam się twoimi zdjęciami i pięknem, jakie tworzysz
Ucieszaj się Rybeńko do wypęku.
UsuńTrudno lubić brzyda...
Na odrzut od brzyda opowiem Wam, co mialam wczoraj. Niby w skrocie, bo wspomnialam, ze wsrod wykonanych obowiazkow zamowilam serwis aut. ALE...cala historia, co sobie przypomne, to dostaje glupwaki.
OdpowiedzUsuńwstep - kupilismy autka i serwisujemy (gwarancja i doplata) w jednym salonie. Z kazda rzecza mam do czynienia z jednym gosciem. Kurd z urodzenia, niezwykle dobrze ulozony, elegancki, z przepiekna broda. az slubny sie zachwycil, a ja przekazalam komplementy i zapytalam o srodki pielegnacji. Gadalismy tez wiele razy na temat mieszkania poza krajem urodzenia. U niego to mocno skomplikowane oczywiscie.
Teraz, jak auta staly 7 miesiecy i tylko sasiad przejezdzal je co jakis czas, trzeba jest oporzadzic na jazde do Coreczki, nazad i jeszcze raz.
Koniec wstepu.
Dzwonie do faceta, rozpoznal i tlumacze mu. zrozumial.
Zamawiam serwis rozciagniety, przez te 7 miesiecy pajeczyn i bukwiczego. plus przeglad techn.
Dla mmojego auta wazniejsze, bo jakos skrzypi, pyka i hamulce nieuzywane parcieja nieco. Auto slubnego lepiej sie zachowuje, ale tez rozciagniety, grubszy serwis.
W czasie rozmowy i jego szukania stosownej daty na robote, puk puk do drzwi, widze czlowieka z amazona. Nprma to puka, stawia towar przed progiem, otwieram drzwi, usmiechamy sie do siebie, on cos mowi, ja tez, zabieram i zamykam drzwi. Mysle - tym razem wystarczy pousmiechac sie i pokiwac glowa. wiec nic mojemu Kurdowi nie mowie tylko ide do drzwi. Kurd mruczy do siebie i szuka okienka, bo nie maja dat.
Otwieram drzwi, mlody chlopak z amazona patrzy na mnie i zaczyna sie smiac, niby dyskretnie, ale mu nie wychodzi. Ja sie usmiecham. Na progu stoi wyraznie butelka whisky, ktora kupil slubny na amazonie. Chlopak z trudem wykrztusza z siebie - data urodzenia.Mnie zamurowalo i zaczelam sie podmichiwac, Kurd dalej mruczy a mnie sie wyrwalo glosno, do telefonu - MOJA data urodzenia? Kurda zamurowalo. Chlopak mowi - no MUSZE, bo alkohol. No to ja, prosto do telefony - date ur. Kurd dalej milczy. Ja rechocze, chlopak rechocze, ja do Kurda - to nie do pana!!! Zgarnelam towar, wchodze dodom i mowie - przyszedl pan z alkoholem i mnie zaskoczyl i ze bardzo przepraszam.
Kurd ustalil date i pyta, gdzie bedziemy mieszkac (zeby mi znalezc najblizszy warsztat), na co ja, ze nie wiem, mozliwe, ze pod mostem, wiec prosze zapisac adres - miasto X, pod mostem, trzeci karton z prawej. Teraz Kurd dostal glupawki. Sprawe rozwiklalam podajac adres Coreczki.
Rozstalilsmy sie w pelnej czulosci (zawsze pytam o jego Rodzicow, bo onich czasem opowiada i teskni) i do zobaczenia...nastepny, poza herbatnikiem, ze mi nagle zal, ze sie wynosimy. Bo jak, kurcze, ja dzwonie, nie mowie kim jestem, a ten do mnie hello Mrs Thompson, jak leci, to mile.
Trzeci karton zarejestrowałam, ale to miasto???
UsuńMam pisac, gdzie NIE bede mieszkac? rhehrerher
UsuńTrzeci karton z prawej! Zapisałam.
OdpowiedzUsuńŚwietna sytuacja.
To ja chciałam powiedzieć, że brzydem można się zarazić przez bloggera. Mam go. Jest wielki. Hana - od Ciebie!
OdpowiedzUsuńO nie, Agniecha, nie miałam zamiaru!
UsuńTroszkę się zmniejszył. Jest już brzydkiem.
UsuńKury, modlcie sie za mnie, jade na pol dnia do garazu, w piatek przyjedzie gosciu zabrac zapakowane pudla do owego garazu. a w garazu musi byc na nie miejsce.
OdpowiedzUsuńOessu Opakowana, ale się musiało nagromadzić przez tyle lat, bohaterka jesteś, że to wszystko ogarniasz. A ja zaczęłam szukać szukać mieszkanka w Krakowie lub okolicy do wynajęcia bo pandemia pandemią a zdania nie zmieniłam i na wiosnę się przeprowadzam na stałe do kraju.
OdpowiedzUsuńHmmm, może już zacznę się pakować?
Bacha - a od jak dawna mieszkasz w terazniejszym mieszkaniu oraz w skali 0-10 jakim jestes chomikiem? To Ci powiem czy juz czy jeszcze poczekaj ;)
UsuńOpakowana, 12 lat, chomik jakies 5.
OdpowiedzUsuńEch... Załóżmy stowarzyszenie.
OdpowiedzUsuńJoaśka, ale że chomików? W skali 0-10 mam 9. Własnie zwiozłam ze Starego Domu resztę akcesoriów i wożę je w strzale...
UsuńPotrzebny Ci garaz....
UsuńStowarzyszenie Trzepniętych Brzydem:). Może być?
UsuńAsocjacja Dotknietych Brzydem?
UsuńSzkoda, ze Twoj, anonimowa, skrot nie ma D na koncu, z angielska skrot bylby smieszny ;)
Piękne kotki na skrzynce. Pozdrawiam Czajniczka i ferajnę 🍂🍁❤️
OdpowiedzUsuńDzięki, Kocuru!
UsuńAleż już masz fajnie. Jak sobie przypomnę sam początek, to przepaść. Ogrom pracy, i efekt cudny. Gdybym jechała drogą i zobaczyła Twoją chałupkę z ogrodem, płotem i skrzynką listową, od razu wiedziałabym, że to Twoje. Cudne masz to miejsce :)... a brzyd, ja swego mam gdzieś. Też go mam. I jak go sobie uświadomię w sobie, to ciach, i wymyślam sobie coś, co chcę robić, albo nic nie robić. Piernicze, w końcu nauczyłam się, że NIC nie muszę :)
OdpowiedzUsuńEwa, w Kuriozie masz niezły wkład! To Tobie zawdzięczam bardzo przydatny korytarzyk - wejście w miejscu dawnej kuchni oraz okno w miejscu dawnych drzwi! To był genialny pomysł!
UsuńHej, na brzyda pomogło mi piękne słońce, błękitne niebo i 15 stopni. Przemogłam wstręt do załatwiania i wydzwaniałam po przychodniach żeby załatwić badanie, wprawdzie z żadnym skutkiem (proszę dzwonić pod koniec miesiąca, będziemy rejestrować na luty), ale starczyło jeszcze pary na spacer i pocztę. Wprawdzie w domu już taka ochocza nie byłam, ale może jeszcze to i owo zrobię.
OdpowiedzUsuńEwa2, co też trochę słońca może zdziałać!
UsuńW ramach walki z brzydem musiałam przenieść na mą posesję 2,5 tony cegły tzw. kominowej (klasa wytrzymałosci 20) albowiem wielki samochód ciężarowy nie mógł wjechać do mię na podwórze. Zostawił mi więc pan kurier dwie palety cegły pod płotem (częściowo w pasie drogowym częściowo na drodze powiatowej).
OdpowiedzUsuńOesssu, Izydoru, przeżyłaś?
OdpowiedzUsuńNie wiem, co będzie jutro, ale nie mogę się ruszać, wszystko mnie boli. Udaje sie więc do łóżeczka i chyba nawet nic nie przeczytam.
UsuńNosilas po jednej sztuce, czy taczka? Czy masz juz budowe kulturysty?
UsuńNie. Ładowałam pół palety, czyli 165 cegiel na moją "ciężarówkę" i wwoziłam. Rozładowałam i apiat. Cztery razy.
Usuńo matko...bicepsy by mi sie zrobily jeszcze wieksze, a teraz nie narzekam, hrehr
UsuńA przyznam Ci się, że ja też, miałam coś takiego przez jakiś czas jeszcze kilka dni temu. Takie wewnętrzne "fuj" do wszystkiego co do tej pory było esencją mojego życia i to uwielbiałam. Teraz jest lepiej, fuj znikło, ja wracam do żywych tylko cierpliwość jest na granicy.
OdpowiedzUsuńFajne słowo ten "brzyd".
Dziś brzyda nie miałam, słoneczko go przegoniło.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się.
Brzyd nie jest mi obcy, ale jakoś nie mam siły rozwijać tego tematu...
OdpowiedzUsuńZa to napisze jaka bestyja wyłazi z naszego Myka.
Brat przywiózł dzisiaj do nas swoją córkę i dwóch wnuków. Starszy lat 4 młodszy, malizna 4 miesiące. Myk przed starszym zawsze wieje na moją szafę i tam zostaje do końca wizyty. Dzisiaj nie zwiał tylko wlazła pod krzesło i się tam przyczaił, nie pozwoliliśmy czterolatkowi zaczepiać go bo chłopaczek to mały łobuziak. Potem bawiłam się trochę z łobuziakiem, a po jakimś czasie przysiadłam przy stole. I oto Myk przyszedł do mnie na myzianki!!! Zdarza się to nieczęsto, a teraz rozwalił się na stole obok moich rąk, rozkoszował się myzianiem i ani myślał wystawiać pazurów, co zdarza mu się bardzo często na znak że koniec karesów. Bratanica z maleńkim synkiem siedziała w sporej odległości i nagle mały się odezwał i wtedy odezwał się także Myk, a nie jest gadułą. Wtedy bratanica z maleńtasem podeszła do stołu, a kocur zaczął na małego...syczeć i to tak potężnie. Bratanica się wycofała, ale po chwili przybiegł starszy i zbliżył się do kota i znowu Myczysko zaczęło wpierw miauczeć, a potem syczeć. Łobuziaka niezmiernie to bawiło, ale kazaliśmy mu się wycofać. Nie zdziwiło mnie to że syczał na starszego, jest hałaśliwy, ale dlaczego warczał na maleństwo, które prawie się nie odzywało. Wygląda mi na to że kot jest zazdrosny.
Najwyraźniej, chciał pokazać kto tu jest najważniejszy. Łagodna kicia mojej córki, która nigdy w stosunku do mnie nie wykazywała agresji, w momencie, kiedy była na wsi i przyjechałam z resztą rodziny, rzuciła się na mnie z pazurami. Nie podrapała, ale wyraźnie nie życzyła sobie gości.
UsuńWyraznie zazdrosny! a syczy na malenstwo z automatu, ze niby malenstwo jest jakby trzecia noga starszego malego.
UsuńGumienko śliczne, jednakoż najśliczniejsze wrzosy i ta biało czerwona fasolka.
OdpowiedzUsuńNo i skrzyneczka pomysłowa i superowska!
Marija, bardzo liczę, że wrzosom będzie tu dobrze. Jeśli tak, dosadzę więcej.
UsuńU nas wiatrzysko, wiec mimo słonka malo fajnie.
OdpowiedzUsuńJeden sezon axtak pieknie wyroslo wszystko, bajka, no i posłańcom milo do takiej skrzyneczki wrzucać przesyłki,
OdpowiedzUsuńDora, samej trudno mi uwierzyć, że to tylko jeden sezon!
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńMiało być słońce i nie ma, zachmurzone i 5 stopni. Drzewa za oknem nabrały kolorów.
Koty nakarmione, czas na późne śniadanie, wstać mi się nie chciało.
Dobrego dnia.
Ewa2, to nie wstawaj! Kawka, książka w łóżeczku, najlepsza chwila poranka. Którą mozna przedłużać.
UsuńNie lubię niczego konsumować w łóżeczku. Czytać tak, ale śniadanko kojarzy mi się z chorobą kiedy to w dzieciństwie często mama nie pozwalała wstać i przynosiła jedzenie do łóżka.
UsuńA ja zawsze cos nakrusze, cos wysypie, cos mi spadnie i wyleje. A napoje to ja pije jednym chaustem, nieuleczalne to.... dzieci nam w weekendy robily sniadanie do lozka i choc zamysl w sam raz, to sie troche meczylam.
UsuńU nas miało nie padać a kropi juz i zachmurzone niebo.
OdpowiedzUsuńBałam się, że się nie ruszę po wczorajszej aktywności fizycznej a tu nic. Żanych zakwasów, nothing.
Udanej środy!
No widzisz! Trzeba codziennie 2,5 tony cegieł przerzucić dla zdrowotności. Jak mniej to organizm się buntuje.
UsuńNo, nie wiem; ja zwykle mam zakwasy drugiego dnia po jakiejś aktywności fizycznej.
UsuńHmmm... dawno nie miałam zakwasów. Za mało się ruszam?
UsuńWreszcie pokazal sie jakis dom, co chyba pojedziemy ogladac w grudniu. Podejrzanie tani, ale podoba mi sie wielokrotnosc izb. I juz przerobki planuje.
OdpowiedzUsuńhttps://www.rightmove.co.uk/property-for-sale/property-73140489.html
Fajny, ale kwota w naszych warunkach ogromna, u Was tanio.
UsuńCiekawe dlaczego "podejrzanie tani" bo wygląda przyzwoicie, mini gumienko ma, dużo pomieszczeń. Może sąsiedztwo upierdliwe, albo odpicowany do zdjęcia, a w rzeczywistości ma ukryte mankamenty.
UsuńCzy ten kibelek rzeczywiście tak stoi se na środku łazienki koło szafek? Okulary przetarłam, ale nic się nie zmieniło.
UsuńMoże sąsiedzi niefajni? Może ma wady ukryte? A może po prostu dom za właściwą cenę
Kibelek nie stoi na srodku sralonu. On jest przytwierdzony do swojej tylnej sciany.
UsuńTrzeba bedzie pojechac i obejrzec sasiedztwo. Bo juz byl jeden, zrobiony swietnie, naprawde swietnie. Wiktorianski z roznymi pozostalosciami, ktore sa w cenie. Z Coreczka zerknelysmy na street view i okazalo sie, ze parkuje sie na ulicy oraz w nastepnym budynku bylo jedzenie indyjskie na wynos, po drugiej stronie ulicy , po przekatnej - nastepny z chinskim obok. plakalam!
Opakowana. Domek na zdjęciach wygląda świetnie, ale trzeba zwiedzić okolicę, bo jak twierdzisz, że jest za tani.
UsuńOn nie jest strasznie za tani, moze cena odzwierciedla nietypowy rozklad i lazienke na dole. pokoje na dole sa polaczone, bez drzwi, a to by byly nasze pracownie i mozemy miec drzwi miedzy nami, ale osobne wejscie. Da sie i lazienke przeniesc na gore (przerabialismy to w Walii) i zrobic osobne drzwi dla jednego z pokoikow na dole, bez problemu. I powiekszyc kuchnie o te lazienke, a i komorka na mietly sie tez znajdzie. Na pewno jest przystanek autobusowy tak ze 3 domy od tego, nie wiem, czy to ma znaczenie, bo ulica jest taka bardziej dotyczaca tej dzielnicy a nie przelotowka. jeden dom ogladalam i na szczescie ludzie uczciwie pokazali zdjecia z 1. pietra z sypialni. Lidl po drugiej stronie ulicy. Duzy.
UsuńPewnie trochę potrwa, aż coś odpowiedniego znajdziecie. Życzę, aby było szybko, tanio i ładnie, i bez niespodzianek niechcianych. Będziecie sprzedawać swój obecny i kupować, czy najpierw kupicie "nowy"?
UsuńDziekuje, Izydoru mocarny. Wystawiamy nasz stary na sprzedaz na poczatku grudnia, wszystko bedzie w rekach agientow. My, jak juz pisalam wyzej, bedziemy bezdomni (pod m ostem, czwarty karton, etc etc), czyli przekoczujemy u Coreczki. Gdzie zdeponujemy tzw wartoscsiowe przedmioty typu moja ceramike , slubne kieliszki, pare wazonow, wszystkie obrazy i obrazki (w tym moj protret (!!!)) oraz obrazki naszego Synusia. No i dwa kosze fotografii. Czyli w zasadzie bezwartosciowe jesli chodzi o £££, choc jest jeden maly oibrazeczek, autoportret znanego malarza dolnoslaskiego. No i jeden obraz, akwarele, ktora...uwaga - musialam przyciac zeby sie zmiescila w podwojnym dnie walizy, tzn po kilkoma warstwami papieru na dnie, prezent slubny - obrazek malowany w 1947 r. ale artysta wzion umar zaraz potem i spuscizna byla w 90% przed wojna, wiec tego. Ale wszyscy wiedzieli w tym czasie, ze obraz u mnie bedzie najbezpieczniejszy. No i dalej bedzie. I caly czas szukamy nowego domu. Czyli w zasadzie pospiechu nie ma, nie bedziemy gryzc pazurow, zeby kupce zdazyly kupic nasz i sie nie wycofywac, bo sie lancuch wezmnie i rozpeknie i wszyscy sie na siebie wzajemnie obraza. Szukamy tez nie w pospiechu, bo karton pod mostem jest dobra miejscowka i z psem! Poza tym w styczniu przyjedziemy do daczy, a ew. dzieci beda jezdzic i robic ogledziny ewentualnych domkow.
UsuńCzyli wszystko slow. I dobrze. Macie dzieci na miejscu i daczę, to nie musicie gryźć pazurów. Niech sie zatem szybko i dobrze sprzeda!
UsuńOpakowana, a on zaczeka do grudnia?
Usuńa nie wiadomo. Uwidim.
UsuńKurczę, dom wygląda zachęcająco!
OdpowiedzUsuńno prawda, jak ma byc nasz to zaczeka, rhehrehr
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń7 stopni, chyba będzie ładnie.
Miłego dnia.
Cześć Kuraki,
OdpowiedzUsuńte zdjącia Hana, to jakieś takie nieprzystające do mojej rzeczywistości. Tu jest bardziej jesiennie. I wieje mocno, chociaż miało wiać średnio.
Idę zobaczyć co gdzie zwiało.
Miłego czwartku i "na pohybel skurwysynom".Nie myślcie sobie, miłe Kury, żem taka prymitywna jest, klasyka literatury fantasy tu cytuję, a cytat ten ciśnie mi się na usta dość często, jako komentarz do naszej politycznej rzeczywistości.
Agniecha, dzisiaj było ciepło i słonecznie jak w maju. Siedziałam z kubkiem kawy na pomoście i nie chciało mi się wracać. Nad jeziorem jakby nigdy nic, jakby nic złego nie mogło się wydarzyć.
UsuńPiękne lato masz w ogródku jesienią. A skrzyneczka bardzo pomysłowa, jej wykonanie pewnie dobre na przegonienie brzyda.
OdpowiedzUsuńArte, lato to dzisiaj było i to prawie pełną gębą! Nie wiem jak długo wytrzyma skrzynka, bo drewno lichutkie dosyć, ale zabezpieczyłam lakierem jachtowym. A jakby co, zrobię sobie nową.
UsuńW temacie nieruchomosci...wlasnie mi podeslali domek. w srodku nawet w porzadku, ale cale zewnetrze mnie w brzyda wpycha.
OdpowiedzUsuńhttps://bit.ly/37rcHhL
Zewnętrze z przodu. Z tyłu już lepiej, z tym że ta linia wysokiego napięcia...
UsuńZewnętrze faktycznie nieładne. W środku fajnie, kuchnia mi się podoba, przestronna.
UsuńNieźle w środku, ale na zewnątrz, to już trochę nie tak.
Usuńerror 404 mi pokazuje.
UsuńOpakowana, otworzyło mi się. Dom jest fajny, a zewnętrze ma potencjał. Zewnętrze z tyłu bardziej, oczywiście. Ras ras i zrobione. A przód można oswoić donicami itp. Tu i tam skuć beton czy co tam i posadzić krzaczki.
UsuńChociaż wczorajszy (dom) podobał mi się bardziej.
Slubny sobie zazyczyl dom, co ladnie na zewnatrz tez wyglada.
UsuńPodejrzewam tez, ze okolica jest nackana domami, no i to wysokie napiecie...a kuchnie ma rzeczywiscie fajoska.
Zewnętrze to pikuś. Pamiętasz moje?
UsuńAle Ty choc masz drzewa i wies i spokoj, a tam, ech....ide szukac dalej.
UsuńPo uważnym czytaniu i oglądnięciu usprawiedliwiłabym tego brzyda. Po takiej intensywności w Twych adhadowych działaniach. Po mojemu to reakcja obronna organizmu przed Twoimi oczekiwaniami. Nie wiem czy brzyd nas dopada czy to my go sami wywołujemy swoimi oczekiwaniami. Nie ma tak, że wiatr zawsze wieje w żagle. Po autostradzie też się nie da jeździć non stop najszybszym pasem. Na mojego brzyda, którego nazywam smętem, bądź demobem (od demobilizacji) daję sobie przyzwolenie i staram się obłaskawić coby był mniej dokuczliwy. Ale szklanka jest zawsze u mnie do połowy pełna. 3 majta się Kurencje w zdrowiu wszelakim.
OdpowiedzUsuńWiadomo, SaBała, że nie zawsze w te żagle wieje i nawet nie mam takich oczekiwań. Ale coraz trudniej jest żyć w niepewności.
UsuńCześć, dzis niby najcieplejszy dzień, 20 st ma być, no ale wieje, nie wiadomo jak się ubierać.
OdpowiedzUsuńCovidoza ma sie w najlepsze, i dobija, wykończą nas psychicznie. Ludzie chodzą zdenerwowani, wystraszeni, jeden drugiemu wilkiem coraz bardziej, a może po prostu wyraźniej to widać teraz.
Trzeba bylo wygrać w totka kupić wyspę i uciec od swiata ;)
Chyba już nie ma takich wysp bez świata.
UsuńDora, pozostaje tylko emigracja wewnętrzna:(
UsuńPOdlasie badz glebokie Kaszuby.
UsuńZa blisko, to musiałoby byc gdzieś gdzie nie ma covidozy i porabanych rządów dążących do upadku wlasnego kraju i wyniszczenia jego mieszkanców .
Usuńto jest zamiast wojny. bo albo zaraza albo wojna. no jeszcze meteoryt moze przyleciec i wystrzelac dinozaury znowu.
UsuńDora - na wyspie wlasnosciowej, z daleka, bys pewnie zwariowala dosc szybko. Po przeczytaniu ksiazki o wyspach dalekich, czy jak tam (autor J. Schalansky), wpadlam w przerazenie, ze chcialam na jakas, ktoras wyspe, ktora wymienila w ksiazce... juz chyba wole w srodku lasu na Podlasiu, szanse na covidy minimalne. tylko wyniesc sie tam z zapasem kaszy, ryzu, koserw typu gulasz angielski, cebuli, kapusty kiszonej i suszonych owocow! W tej chwili , poza tym, ze musze ganiac do garazu, i po drodze po chleb do Lidla, to siedzimy w chalupie, jak na wyspie czy w lesie. zapasy zjadamy gladko - dostawa zarcia raz na tydzien i codziennie jemy cos z lodowki i cos ze spizarni. ucze sie dziwnego minimalizmu w kuchni, jest to nieznane mi slowo w tym kontekscie; w szale pakowania, zapakowalam wszystkie obiadowe talerze oprocz...jednego. I bardzo chetnie jem z deserowego ;), slubny niech sie obzera.
UsuńPięknie u Ciebie Hanuś. Kwitnący barwinek jest cudny, bardzo lubię go, chyba za kolor kwiatków właśnie. Chętnie bym u Ciebie , w tym ogródku, posiedziała. Na razie siedzę w domu, nieco podziębiona i uczę zdalnie, bo mi szefowa kazała nie pokazywać się w szkole. Takie teraz czasy.....
OdpowiedzUsuńGarde, szefowa tu akurat ma rację.
UsuńNo i strasznie daleko jesteś...
Piękny dzionek dzisiaj był. Nigdzie nie wychodziłam, bo nie miałam potrzeby, za to umyłam okno w kuchni. Chciałam przetrzeć termometr zaokienny i...poleciał z trzeciego piętra w podokienny ogródek. Poszłam na dół za nim, nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu. Reszty okien już mi się nie chciało myć, może jutro?
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio jak brzyd sie cichcem zjawi to oglądam dawne dobre kabarety i płaczę ze śmiechu, brzydy bardzo nie lubia wesołości.
OdpowiedzUsuńWiecie co Kurki, chyba brzyd mi się zagnieździł na dobre. Dobrze, że chociaż Wy jesteście, bo w ogóle byłoby do luftu.
OdpowiedzUsuńMuszę coś wykombinować, żeby odwrócić naszą uwagę od brzyda. Tylko - kurna - co???
OdpowiedzUsuńMoże napiszemy bajkę o brzydzie? Może sie zacząć tak: " Dawno, dawno temu, za górami, za rzekami, za siedmioma lasami żył sobie pewien Brzyd..."
OdpowiedzUsuńJa to sie do pisania nie nadaje. wiadomo.
UsuńNie mam pomysłu,gonię w piętkę.
OdpowiedzUsuńSprzatałam dziś groby, to i z moimi umarlakami pogadałam,dobrze, że nie widzą co się wyprawia, jak bardzo się świat zmienia na złe.
OdpowiedzUsuńPiątkowe dzień dobry.
OdpowiedzUsuńNiebo się przeciera, 7 stopni, z radia porażające wieści. Gdzie kurna jest to dno, od którego możemy się odbić? Znów mam siedzieć w domu? Dobrze, że wczoraj pojechałam na cmentarz.
Nie chcę biadolić, już nie będę. Trzymajmy się zdrowo i nie dajmy się żadnym brzydom.
Unikam mediow (i tu i tu, bo krew zaleje), ale co sie dzieje? W 2 zdaniach, bo na pewno nie bede szukac po necie, moze chowam leb pode guaz jakis, bijcie, byle nie po oczach.
UsuńWzrasta lawinowo ilość zachorowań, jeśli po obostrzeniach będzie poprawa to dopiero za jakieś trzy tygodnie, przeszła ustawa antyaborcyjna, chyba wystarczy....Pomijam samozadowolenie rządzących, bo co nam zrobicie. Nie szukaj w necie, nie ma sensu.
UsuńSpecjalnie zabrali się za antyaborcyjną, żeby przeszla ustawa o obowiazku noszenia maseczek, bo do tej pory byla bezprawna. Od soboty czerwona strefa dla calej Polski,co oznacza kolejne zostancie w domu, pracs zdalna ,nauka zdalna od 4 kl podstaw. Ograniczenia większe niz byly teraz, znow jedzenie naxwynos itp.
UsuńPoki co na 2 tyg.
A, szkoda gadać, bo kupa w tym oszustwa, klamstwa, wykończą nas i tyle. No a jak obowiazkowe szczepienie wprowadzą to juz zupelnie klapa, a jest taki zamiar,bo chyba jeszcze nie teraz.
od tej ustawy, to chce sie isc i walic po pysku patelnia. Oczywiscie decyzja to sami faceci? albo prawie? albo dewotki? u nas covidow przypadki wynosza juz ok 20 tys dziennie. maja zamiar wprowadzic digital christmas....
OdpowiedzUsuńAle marsz niepodleglosci ma sie odbyc....
OdpowiedzUsuńPostawią wojsko, dla wiekszego zastraszenia.
OdpowiedzUsuńSkasowali film i zagrzili facetowi, ktory nagrał, jak karetki robia puste przebiegi, facet nieszka naprzeciw szpitala i widzial jak panowie jezdzą w kółko co chwile , pusta karetką, zatrzymuja sie pala papierosy, po 15 minutach znow robią okrazenie, wracaja pala paierosy...
Slowakow juz zamkneli i nie wyjdziesz z domu jak nie zrobisz testu, a przypominam że testy to sciema.
OdpowiedzUsuńDobra, ide myc groby rodziny znajomych, bo nie moga przyjechac do Polski...
OdpowiedzUsuńCudna jesien tutaj, duzo kolorowych drzew, z przewagą pomaranczu i żółci.
OdpowiedzUsuńCoś bym napisała, ale ...
OdpowiedzUsuńTrzymcie się w zdrowiu ♥♥♥
I Ty tez, kochana Bezowo!
OdpowiedzUsuńTen dom, z seledynowymi drzwiami, co mi sie naprawde podobal (juz wiedzialam, gdzie moj fotel pojdzie)....sprzedal sie, czyli nie poczekal. :(
OdpowiedzUsuńCzyli to nie był on...
UsuńNo niestety...i niczego na horyzoncie. ech....
UsuńBrzyd zagnieździł się w puszczy i czeka na człowieka. A jak człowiek przechodzi, to on wychodzi i szczeka.
OdpowiedzUsuńAle my się damy, bo są kuramy, a każda kura zagdacze choćby najgorsze szczekacze.
OdpowiedzUsuńMasz rację Marto nie damy się, bo co tam dla kur jakiś nawet i szczekajacy Brzyd.
UsuńJajcami w niego!!!
Jajcamy w Brzyda - hej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzyjszłam powiedzieć Dzień Dobry. W lecie byłoby już jasno, a tak? ciemnica.
OdpowiedzUsuńPamiętajcie o zmianie czasu na zimowy, z 3-ciej na 2-gą z soboty na niedzielę.
Nie pierwsza to moja noc, kiedy nie śpię, tak więc tego.
Miłej soboty życzę i słoneczka.
Dzień dobry, przyzwoicie a nie w środku nocy. Bezowa na spacerku nie była, czy herbatka nie pomogła na spanie? Właściwie to ja też kiepsko spałam.
OdpowiedzUsuńPochmurno i mokro, wiatru trochę, 11 stopni.
Zdrowej soboty.
Cześć Kurki. Smutno mi. Mam swoje miejsce na ziemi, i bardzo mi na nim dobrze, ale ono znajduje się w nie moim kraju.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko przyjemnego weekendu.
Zasnęlam koło 3, mokro za oknem, czyli ciut pomżyło, 12 st, za to wiatru nie ma.Mam nadzieję, że się rozpogodzi i pojedziemy do lasu, a jak nie to moze odwiedzimy koleżusię na wiosce.
OdpowiedzUsuńTrzeba wreszcie z kimś innym pobyć, porozmawiać, bo wariuję.
Kurki, dzień dobry! w nocy, oczywiście, bardzo padało. Teraz przerwa i nawet słońce zza chmur wyziera.
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie muszę się spotykać z nikim, teraz byłoby trudno, gdybym miała takie potrzeby.
Doro, niech ten weekend będzie dla Ciebie bardzo udany!
Żałuję, że nie wyemigrowałam z tego naszego kraju w młodości. A mogłam.
Udanego weekendu!
W innych krajach tez nie jest za dobrze...teraz slucham o...glodnych dzieciach, a jak nie dzieciach, to ich rodzicach. Najczesciej przez zaraze, kiedy rodzice traca prace. ALBO, co jest jeszcze bardziej tragiczne, PRACUJA, ale za taka gowniana kase, ze zwyczajnie nie starcza. Mowila kobita, ktorej glos sie lamal pare razy, a ja plakalam, ze pracuje w sklepie z kanapkami (siec), ma 3 synow, ex maz dal noge do Australii i udaje gluchego, a ona mowi, ze czasem jest tak, ze chlopcy jedza, ale dla niej nie starcza. Jej szef zaczal jej dawac pod koniec dnia to, co sie nie sprzedalo, bo wyladowaloby na smietniku. Dzieki temu ona je. A odzew w radio taki, ze ludzie zasypali ich ofertami pomocy, nawet, ze wysla im pudlo chipso, jablek i herbate. Dlaczego, kurde, w tak niby bogatym kraju sa teraz wsciekle awantury na stopniu rzadowym na temat darmowych posilkow dla biedniejszych dzieci w czasie przerwy miedzysemstralnej i w czasie szkoly w domu...rzad mowi, ze raczej nie, a - moj bohater - pilkarz Marcus Rashford, nawoluje, apeluje, prosi. Poczytajcie o nim, bo chlopina mlody a dusze ma w dobrym miejscu. A w ogole tak mysle, ze jesli kazdy pilkarz z premiership oddalby 2 czy 10 tys funtow tygodniowo ze swoich zarobkow (srednia tych najlepszych jest tak kolo 200 tys TYGODNIOWO), to problem by sie rozwiazal, ale oni nie i z podatkami uciekaja na Kajmany. Nie wiem, czy Rashford swoja kase daje, ale ogolnie jego agitacja ma rece i nogi!
UsuńNo i rzad powiedzial, ze zamiast 17 tysiecy tabletow dla dzieci, ktore w domu komputera nie maja, do szkoly, to dadza...2 tysiace. rece opadaja.
To sa te zagadnienia praktyczne, a polityka to inna rzecz - mamy brexit.........
Wiem, że nie ma raju nigdzie, ale mimo wszystko lepiej mi się żyło poza krajem mym rodzinnym. I moim dzieciom też. I jedno z nich zostało.
UsuńOpakowana u nas wiele rodzin tsk żyje, teraz tym tzw.lepszym, śrrdniej klasie a i bogstszym zrobi się ubogo jak dluzej covidoza potrwa.Ludzie nauczyli się żyć na kredyt, nie potrafią oszczędzać...Już jest wyzszy poziom samobojstw i przemocy domowej,szkoda gadać.
UsuńWiem, że Ronaldo co rusz na coś daje peniądze, ostatnio dla Palestyńczyków, z terenów zablokowanych przez Izrael. Ale przy jego dochodach to była to niewielka kwota.
OdpowiedzUsuńSzczęsny z Juventusem ale to we włoszech. A u nas? Ciekawa jestm czy p. Lewandowski splamił się już jakąś kwota na cele charytatywne
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam, że regularnie przekazują różne kwoty , bez ogłaszania komu ile.
OdpowiedzUsuńP. Lewandowski stwierdził (albo p. Lewandowska), że prawdziwa dobroczynność nie potrzebuje blasku fleszy. To może inni piłkarze też tak robią.
oby! ale to, co robi Rashford dalo mu tytul i order od krolowej, nie jest serem, ale ma MBE.
Usuńale w sumie najgorsze jest to, ze nie pojedyncze osoby sa od pomocy tym, ktorzy tej pomocy potrzebuja, system ma ich gleboko w de :(
a prawdziwa dobroczynnosc rzeczywiscie nie potrzebuje fleszy, ale mozna byc dobrym przykladem. Badz wrecz zawstydzac innych.
Racja Opakowana, w końcu to system odpowiada za obywateli i ma się o nich troszczyć a nie wykańczać. A tych "intelygentów" od kopania ciężko zawstydzić.
OdpowiedzUsuńKiedyś wierzyłam naiwnie, że rządy są po to, aby troszczyć się o ludzi. Dość szybko zrozumiałam, że rządzący idą do polityki po kasę i splendor/władzę i po nic więcej. Jeśli idą tam trochę mądrzejsi, pół biedy, starają się przynajmniej jakieś standardy trzymać. Jeśli dorwą się idioci, mamy, co mamy.
OdpowiedzUsuń