Dzisiaj będzie nieco kontrowersyjnie. Albo i nie. Wszyscy wiemy, co dzieje się ostatnio wokół ludzi zaszufladkowanych pod hasłem LGBT. Dzieje się strasznie, obrzydliwie i okrutnie, ale nie o tym chciałabym mówić. Ta nagonka - siłą rzeczy - sprawia, że myślimy o naszych "nienormatywnych" znajomych, których przecież ma każdy albo prawie każdy.
Znam parę, która borykała się ze sobą i światem przez całe życie. Ona i on, pokochali się, pobrali, mieli dziecko. Po kilku latach wyszło na jaw, że on zdradza. Schemat, można powiedzieć, tyle tylko, że ta trzecia okazała się mężczyzną. I zaczął się dramat. Jego, jej, dziecka. Nie sprostali temu, szarpali się ponad 30 lat i nie potrafili z tego wyjść, bo dziecko, bo rodzina (w sensie krewnych), znajomi, praca itd. Było to ładnych parę lat temu, kiedy oficjalnie nikt nikogo z tego powodu nie napiętnował tak jak dzisiaj - po prostu zamiatało się pod dywan. I myślę sobie, że paradoksalnie, dzisiaj byłoby im łatwiej.
Każda zdrada boli, wiem coś o tym. Opisana sytuacja jest jednak podwójnie bolesna, tak sądzę. Nie wiem co zrobiłabym i czy umiałabym to udźwignąć. Nie mnie to spotkało, a jednak po dziś dzień zadaję sobie pytanie, czy on ją oszukał na starcie? Czy posłużyła jako kamuflaż? Czy do niego dotarło to z czasem i było za późno?
Bycie innym nigdy nie było łatwe, taka jest chyba ludzka natura. Jakiś czas temu, zanim zaczęło się dziać, co się dzieje, wydawało mi się, że coś się zmienia.
Myliłam się.
pierwsza
OdpowiedzUsuńBezapelacyjnie.
OdpowiedzUsuńDruga.Też znałam takie małżeństwo, on borykał się dlugo, w koncu przyznal sie rodzinie. Wyjechał, wydawalo się, że jest szczęśliwy, jednak popelnil samobojstwo, nie dał rady, byl miedzy mlotem a kowadlem.Trauma dla dwoch synów straszna.
OdpowiedzUsuńZawsze inność budziła i budzi rozne emocje, od ciekawosci, po nawet obrzydzenie, niezrozumienie. Emanowanie jednak i eskalowanie nie jest dobrą drogą.Szczegolnie kiedy zadna ze stron nie zachowuje szacunku do siebie nawzajem, ale przecież komus bardzo na tym zależy żeby skłócić , oglupić ludzi, uczynić uległymi.
Dora, eskalacja nigdy nie jest dobra, a inność zawsze budziła niechęć, niepokój, czasem ostracyzm. Mimo wszystko to się nieco zmieniło, chociaż w mniej ważnych sferach życia. Kiedyś, nie tak dawno, wystarczyło ubrać coś odlotowego, żeby wytykano cie paluchem.
UsuńI nadal tak jest, moze ludziska nieco bardziej kamuflują, ale jednak.
UsuńDora, pewnie tak. Udają, że nie robi coś na nich wrażenia, żeby nie byc posadzonym o brak tolerancji. Przecież nadal zdarza się, wcale nierzadko, że wysmiewa się wegan i wegetarian.
UsuńTak by było, zmieniałoby się, może wolniej niż w innych krajach ale jednak w tym samym kierunku. Teraz to faktycznie przeszłość już, cofnęliśmy się jako społeczeństwo we wszystkich sferach życia, które oparte są na relacjach społecznych...Człowiekowi myślącemu trudno się żyje w takim kraju. I Wystarczyła jedna, paskudna formacja polityczna. Chyba nie zasłużyliśmy na kraj, w którym przestrzeń do życia znajduje każdy człowiek. A ta jednostkowa historia...To wina braku otwartości tamtych, zgrzebnych czasów i zakłamania.Oczywiście, że to małżeństwo miało być przykrywką. Trudne do wyobrażenia, smutne....... Ta tęcza to STAMTĄD jeszcze jak poznaję?
OdpowiedzUsuńTak, Lilka, tęcza stamtąd.
UsuńOdnoszę wrażenie, że kiedy już pozbędziemy się TEJ formacji, ta akurat sfera życia "wyjdzie" na prostą, bo wszystko już zostało powiedziane. Ciągle wierzę, że tych myślących jest więcej.
Oni wcale nie są inni. Zupełnie tacy sami.
OdpowiedzUsuńOczywiście Agniecha, że nie są. Nie znajduję innego (!) słowa. Bo w sumie kto powiedział, że cała reszta to norma? Może jest całkiem na odwrót? I co to jest norma i dla kogo?
OdpowiedzUsuńKiedys znalam faceta, co szyl patchworki. Znalam internetowo, ale duzo korespondowalismy. I z automatu puscilam jakis komentarz o zonie. a on na to, ze ma meza i dlaczego ja odruchowo uznalam, ze nie jest gejem...zastanowilo mnie to, bo z czasem jakos zaczelo sie okazywac, ze bycie gejem to nie jest jakies 1:100000.....czyli w zasadzie nauczylam sie nie szufladkowac tego tak od razu, ale to, co mamy wbijane do glowy od dawna, ciezko z tej glowiny chce wyjsc.
UsuńPamiętam różne sceny, od trącania się łokciami w knajpce, kiedy przychodził tam barwny bywalec o innej orientacji (przystojny był), przez komentarze kolegów ze studiów bo na roku było chłopak innej orientacji, ale nikt go nie szykanował, uczyłam się z nim czasem do egzaminów. W mojej pierwszej pracy spotkałam po raz pierwszy dziewczynę o innych upodobaniach, ale zaopiekowała się mną bez żadnych podtekstów była miła, a mnie tylko śmieszyła, że ze swoją dziewczyną kłócą się jak pra hetero, nic o takich związkach nie wiedziałam. Chyba mnie wyczuła, bo pożyczyła piękną książkę o historii takich związków, sięgającą do mitologii. Jedyny zgrzyt to postać jedne z naszych licealnych nauczycielek, bardzo lubianej, po latach okazało się że bywały uczennice, które szczególnie wyróżniała.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia, bo wydaje mi się, że eskalacja domagania się praw poszła złą drogą. W naszym kołtuńskim społeczeństwie wywołało to skutek przeciwny, bo kołtun nie tylko nie rozumie, ale też nie chce wiedzieć, a kościół dolewa oliwy do ognia.
To prawda Ewo, mam podobne mieszane uczucia a prowokacja rodzi prowokację, tylko do czego to prowadzi,do walki, nienawisci, nic dobrego z tego sie nie urodzi.
OdpowiedzUsuńEwa2, zgadzam się w sprawie eskalacji. Kołtunowi LGBT kojarzy się z wyfiokowanymi facetami w stringach na platformie udekorowanej balonikami, wstążkami i czym tam jeszcze. Kołtun niczego nie kuma, tak było, jest i będzie. Ruchowi LGBT brakuje mądrego lidera.
OdpowiedzUsuńW zamierzchłej młodości też nie miałam pojęcia o co chodzi i że w ogóle istnieje coś takiego, jak odmienna orientacja. Nikt i nigdzie o tym nie mówił.
Margot wydaje się bardzo mądrą liderką, tak jak jej słucham i czytam, co mówi. Ale nie liderką szerokiego ruchu - tylko tego, co jest bardzo potrzebne, czyli awangardy tego ruchu. Bo awangarda jest konieczna (tak, jestem przekonana, że te wszystkie akcje z flagami są konieczne i faceci w stringach na platformach są niezbędni), żeby cały peleton mógł się przesuwać do przodu.
UsuńRosa Parks, która pierwsza usiadła na miejscu dla białych w autobusie, też była nazywana przez wielu zbyt radykalną.
Nie pamiętam, kiedy dowiedziałam się, że w ogóle istnieją ludzie o innej orientacji, mam wrażenie, że wiedziałam o tym od zawsze, ale kiedy i w jaki sposób to do mnie dotarło - nie mam pojęcia. W moim otoczeniu nigdy nie mówiło się o takich osobach źle, choć często się na ten temat żartowało. I mam taką osobę w rodzinie - już od dawna mieszka zagranicą i twierdzi, że to była najlepsza decyzja w życiu. Ma za sobą podobną historię - ślub, który miał być przykrywką, ale wszystko umówione, zaproponowane przez te drugą stronę, tylko potem zaczęły się schody, bo druga strona się... zakochała. W tej pierwszej. I zaczęły się schody: rozpacz, próby "przerobienia" partnera, wymigiwanie się od (wcześniej ustalonego - rozwodu... masakra.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o to, co się teraz w Polsce dzieje, to słów na to wszystko nie mam i czuję się bezsilna, bo głupków racjonalna argumentacja nie przekona, raczej w łeb walnąć zdrowo trzeba.
Ja na szczescie zyje w innej rzeczywistosci, nikogo nie gorsza geje, lesbijki, transy, przebierance, dziwolagi, ekscentrycy, dwie matki dziecka czy dwoch ojcow. Wprawdzie jeszcze pary homoseksualne nie moga oficjalnie adoptowac dzieci, ale sa na to roznorodne sposoby, wiec sobie radza i maja dzieci, jesli takie jest ich marzenie.
OdpowiedzUsuńW Polsce mam dosc bliskiego znajomego, ktory, by miec w dowodzie "rozwiedziony" zamiast "kawaler", bo to bardziej podpadajace, a piastowal on dosc wysokie panstwowe stanowisko, ozenil sie i rozwiodl po kilku miesiacach. Nie wiem tylko, czy za wiedza panny mlodej, ktora wychodzac z USC, rzucila komus w tlumie gosci, chichoczac przy tym: "ale jaja!". Byc moze byla wtajemniczona.
Mnie tez irytuje nachalnosc niektorych elgiebetow, jakies prowokacyjne cipki na patyku, majace sugerowac Maryjke, czy poprzebierani, by nie powiedziec porozbierani geje, ktorzy do tego przedstawienia dorabiaja sobie ideologie, ze walcza i probuja zwrocic uwage na problem. Nie zwroca, a tylko wqrwia nawet tych, ktorzy sa im przychylni.
Acha, i oczywiscie pierwsza! Co najmniej dzisiaj, 4 pazdziernika 2020.
UsuńTeż żyje w innej, normalniejszej rzeczywistości. Tym bardziej irytuje mnie i wkurza to, co się dzieje w Polsce teraz w tej sprawie.
UsuńI pełna zgoda W ostatnim zdaniu o beznadziejnym prowokowaniu
AMP, czasem się zastanawiam, na ile ta tolerancja poza Polską jest prawdziwa. Doświadczenie uczy, że wystarczy jakaś prowokacja i lecą kamienie. Może się mylę, może na tzw. Zachodzie przemiany obyczajowe są głębsze?
UsuńPrzebierańcy w tym przypadku budzą we mnie irytację i niesmak. Na ogół jest to przegięte i kiczowate do bólu.
Hana
UsuńPowiem za Lux
Premierem od lat jest gej. Żyjący w małżeństwie z mężem od lat. W życiu nie słyszałam oburzenia na to.
Moi sąsiedzi mają córkę lesbijke i powiedzieli mi to prostym tekstem bez owijania w bawełnę. Skład nich to normalne a ja też traktuje to zwyczajnie. Poznałam tutaj wielu gejów i nigdy nie słyszałam o żadnym prześladowaniu.
U nas tez wsrod politykow jest mnostwo homoseksualistow i raczej sie z tym nie kryja. Nawet twarz AfD, Alice Weidel jest lesbijka, wiec nie jest to zjawisko wystepujace jedynie w partiach lewicowych. Nie slyszalam tez, by w szkolach dzieciaki zaszczuwaly innych uczniow ze wzgledu na orientacje. Na lekcjach mowi sie o tym otwarcie, uczy tolerancji, w kazdej szkole sa psycholodzy, a Jugendamt czuwa.
UsuńZ racji wieku, doświadczenia życiowego zaryzykuję taki pogląd: mógł nie wiedzieć... Za moich czasów nie było zbytnio tematu homoseksualizmu. Przynajmniej oficjalnie. Mam kolegę, bardzo dobrego kolegę. Patrząc z perspektyw upływu czasu i wiedzy po prostu teraz bym powiedziała, że mój kolega jest homoseksualistą. Był po prostu inny niż moi koledzy ( i piszę to słowo świadomie, bez wnikania o normy, schematy i ramy itp. ). Miły, ciepły, przyjacielski, pomocny, taki bardziej kobiecy. Szybko się ożenił, dziecko jedno i dziecko drugie. Ułożone życie. Chyba ze dwadzieścia lat po ślubie jak się okazało, że do niego dotarło, że jest gejem ( nie wiem co się stało, nie pytałam ). Odszedł od żony, ale do dzisiaj ma OGROMNE wyrzuty sumienia, że tak wyszło, że ukochanej osobie tak zrobił ( pamiętam jak się poznali, jak bardzo kochali, jak razem pokonywali wszystkie przeciwności, to był piękny związek ). Dla żony i dzieci szok. Teraz rozumieją ( podobno ). To kolega zaczął ze mną rozmowę pytając czy wiem co chciałby mi powiedzieć. Dziwne, ale wiedziałam od razu. A niedługo potem się okazało, że bratanek kolegi jest gejem... Ale bratanek ma lepiej niż wujek, bo ma wsparcie w rodzinie, która wie. Nie wie tylko jego rodzony ojciec, bo cyt. nienawidzi pedałów....
OdpowiedzUsuńZnam rodziców, co się syna geja wyrzekli...
UsuńJoaśko, to są straszne wybory i nie wyobrażam sobie życia w takiej dwoistości. Trudno mi uwierzyć, że ktoś funkcjonuje jako mąż/żona, ojciec/matka i nagle po 20 latach odkrywa swoją prawdziwą tożsamość. Wydaje mi się to niemożliwe, aczkolwiek co ja mogę o tym wiedzieć?
UsuńRybeńko, niestety, takich sytuacji jest mnóstwo. Nie wiem co trzeba mieć (lub raczej nie mieć) w głowie, żeby z takiego powodu (z jakiegokolwiek) odrzucić własne dziecko. Gdyby córka wyznała mi, że jest lesbijką, nie zrobiłoby to na mnie wrażenia. Może martwiłabym się, że tutaj nie będzie jej łatwo, i tyle.
UsuńMam blisko 2 rodziny w trwałej sytuacji. Obie bardzo wierzące. Niby. Jedna wyrzekła się syna. Druga miłością ogarnęła i zrobiła wszystko, żeby córka poczuła się kochana i akceptowana...
UsuńTa pierwsza to Radio Maryja...
Jedna mama jednego dawnego kolegi z collegu Coreczki, kocha te moja Coreczke, bo wspierala kolege w najgorszym czasie poznej nastoletnosci, kiedy to kolega byl juz pewien, ze jest gejem. I jak tu Mamie powiedziec. Zeby zrozumiala. Wchodzi: Coreczka. Mama: zrozumiala ;) A ja Coreczke puszczalam do klubow i pubow i na koncerty wlasnie z nim, bo nie dosc, ze sie lubili, to on sie nia opiekowal. :)
UsuńHano, ja uparcie będę mówić, że to jest wybór jednak każdego z nas. Osobisty. Nie ważne co mówią politycy, sąsiedzi, ksiądz, matka i ojciec, przyjaciele, jakie są prawa i zakazy. Na końcu tej drogi jest osobista decyzja. Żyję z prawdą o sobie, albo ją zakłamuję, ze wszystkimi konsekwencjami, jakie życie niesie.
OdpowiedzUsuńZnam parę gejów, w cudnym, kochającym związku od ponad 30 lat. Jeden odbił drugiego jego dziewczynie. Tuż przed ślubem. Ten drugi bał się: co powie rodzina, co z pracą (bo nauczyciel) itp. Więc postanowił, że będzie normalsem. Zaprzeczy własnym uczuciom, ale wcale nie chciał oszukiwać przyszłej żony. On ja kochał i obiecywał sobie, że będzie najlepszym mężem na świecie. Nie jest to dobra droga, ale czy można go winić? W strachu robimy różne rzeczy. Wystarczy popatrzeć co teraz wyprawiamy.
Chłopaki jakoś dali radę. Ale znam też małżeństwo, gdzie mąż, zdecydowany gej, nigdy, nawet sam przed sobą nie przyznał, że tak jest. Ja wiedziałam, to było widać. Ale żona i dwoje dzieci, absolutnie nie. Wielka jest siła wyparcia, u obu stron. Kiedyś nawet (opowiadała mi jego żona śmiejąc się...) córka z ojcem robiła zakupy w galerii. I ojciec wyszedł w mierzonych spodniach, by córka spojrzała jak wygląda. I tak się obracał i pokazywał, aż córka powiedziała: tata przestań, wyglądasz jak gej :)))) I nadal nic. On już nie żyje. Umarł na raka w wieku lat 46, piękny, zadbany, elegancki, "hetero"...
Ach te decyzje...i ich konsekwencje. Najbiedniejsze są dzieci, ale mimo wszystko, teraz jest lżej niż kiedyś. I myślę, że powoli się jednak zmienia myślenie.
Bzikowa, wybór nasz, i owszem. Jednak jeśli uczestniczą w tym osoby niczego nieświadome, to już nie jest fajnie, a często tak właśnie się dzieje. To jest dramat dla odrzuconego partnera, nie mówiąc o dzieciach. Byłam świadkiem dramatu moich znajomych. Ich dziecko niesie tę traumę przez całe życie.
UsuńMam w głowie okropny mętlik i trudno mi cokolwiek sensownego napisać.
OdpowiedzUsuńOprócz tego, że naprawdę nie rozumiem, jak można kogoś nienawidzieć za bycie homo.
Bo na zdrowy rozum, każdy macho, hetero facet cieszyć się powinien z każdego następnego geja, którego spotyka na swojej drodze. A dlaczego, spyta taki hetero buc? Ano dlatego, że dzięki temu ma mniej konkurencji. Jakby nie patrzeć, homo-faceci bardzo często są przystojni, zadbani, wysportowani. Ideały męskości na wygląd. I taki chłop z własnej woli oddaje walkowerem walkę o samiczki. Nic, tylko hołubić i zachęcać, aby broń boże nie zmieniał orientacji.
Tak se tu żartuję, ale oprócz tego mam twarde zdanie, że łóżko jest sprawą prywatną każdego człowieka, i dopóki się drugiej strony nie krzywdzi oraz nie wykorzystuje dzieci, to nikogo z zewnątrz życie seksualne drugiej osoby obchodzić nie powinno. Howgh. Agniecha powiedziała.
Agniecha dobrze powiedziała. Ja też nie rozumiem reakcji facetów hetero na facetów homo, tej niczym nieuzasadnionej agresji. Kobity jakoś łatwiej przechodzą nad tym do porządku dziennego (na ogół). Może faceci się boją, że im też się to przytrafi? Skoro to choroba?
UsuńBo ludzie hetero sie boja, ze homoseksualisci zaczna ich molestowac i podrywac. jak bum cyk cyk!
UsuńGupki. Ktokolwiek by mnie molestował, dostałby odprawę albo w ryło. Albo jedno i drugie. Niezależnie od orientacji.
UsuńNa temat się wypowiedziałam, to teraz tradycyjne dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPoranek mamy ciepły i mokry bo pada. Ze spaceru nici.
Przyjemnej niedzieli Wam życzę.
Nie kontrowersyjnie, dwa przyklady z "rodzinnego"podworka.
OdpowiedzUsuńPierwszy przpadek; Corka, jedynaczka okazalo sie, ze lesbijaka. Reakcja matki, nie poradzila sobie z jej innoscia, szpital psychiatryczny, dlugie leczenie, matka odleciala w inny swiat. I brak oznak na powrot do rzeczywistosci, nie udzwignela innosci corki.
Drugi przypadek; Syn! Inna bajka, też "kocha inaczej" male miasteczko, wyrwał sie, i zyje wedlug swoich zasad i uczuc, jednak zostawil te swoja rodzine ktora "niby" nie wie, ze on jest inny. Jednak matka wie, i co sie dzieje?! Matka, jest z nim calym sercem, ale w pewnym momnencie swojego zycia pada na pysk, bo juz nie ma sily walczyc, poddala sie.
I w drugim przpadku, walczyla o innosc swojego syna do konca, i zaakceptowala jego innosc.
I pewnie takich przykladow jest milion, ale uwazam, ze bez wzgledu na nasz status spoleczny powinnismy pamietac , ze jestesy ludzmi, "ludziami" :)))
Ataner, ta matka już musiała być zaburzona, szok po prostu "odblokował" chorobę.
UsuńTaaa, ludźmi jesteśmy, najbardziej bezwzględnymi i okrutnymi istotami w kosmosie.
Gejem jest kolega mojej córki ze szkolnej ławki w podstawówce - razem w tej ławce siedzieli, konkurowali ze sobą o lepszą średnią ocen, spotykali się po szkole - ich trzy i on, taka paczka przyjaciół. Do dziś się spotykają. Ja nie wnikając ani się nie zastanawiając "co z niego wyrośnie" żartobliwie mówiłam o nim "koleżanka Paweł" :) I absolutnie mnie nie zdziwiło czy zaskoczyło gdy usłyszałam, że on ma partnera. Lubię go i kibicuję, i martwię się o jego bezpieczeństwo w tych czasach.
OdpowiedzUsuńElaja, oby wszyscy tak do tego podchodzili...
UsuńDla mnie było to zupełnie normalne, że np wśród znajomych rodziców są pary jednopłciowe(ale to brzmi!)no przychodziły na imieniny dwie panie, dwóch panów, panie z panami-nie dziwiło.Widziałam,że to ciekawi, fajni ludzie, więc gdy dotarło, że to pary nie tylko przyjacielskie-nie robiło żadnego wrażenia. Szok przeżyłam tylko -gdy w barze Pstrąg w Zakopanem cudny facet zmierzał w moją stronę, ale poprosił do tańca mojego chłopaka! -odmówił,odmówił...-
OdpowiedzUsuńBasiu, miałaś szczęście dorastać w tolerancyjnej rodzinie i społeczności. To rzedkość, niestety.
UsuńTaka konkieta w barze "Pstrąg" to jest coś:)))
Mam w rodzinie geja i jest to cudowny chlopak - dobry, szczery, uczuciowy, inteligentny (mogłabym tak jeszcze długo wymieniac) i rodzina zaakceptowała jego "innosc". Trudno mi wyobrazic sobie inną sytuację, choc przeciez roznie bywa. Niedawno wyjechał z partnerem do UK i jego najblizsi nie rozpaczaja, ze daleko, bo wiedzą, ze tam bedzie bezpieczniejszy.
OdpowiedzUsuńJednak zgadzam sie z kilkoma Waszymi wypowiedziami, ze nachalnosc niektorych przedstawicieli lgbt nie pomaga, a szkodzi...
Pozdrawiam
Irmino, czasem myslę o tym, jak by to było, gdyby moja córka wyznała mi, że jest lesbijką. Wiem na pewno, że byłoby tak jak w Twojej rodzinie. I jestem pewna, że także najbliżsi krewni nie mieliby z tym problemu.
UsuńTaki paradoks, każdy z nas jest inny, a jednak tak trudno dać nam sobie przyzwolenie na tą inność i zaakceptować ją u bliźnich. Właściwie masowo ludziska ociosują się ze wszystkiego co wyłazi z formy jednakowości. Ciekawe skąd to się wzięło? Takie znane powiedzenie: Jeśli wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i one. Kto to wymyślił i jak dawno?
OdpowiedzUsuńWczoraj miałam okazję obserwować przygotowania do Marszu Równości. W naszej przestrzeni podwórkowej przygotowywano samochody biorące udział w marszu, przyozdabiano je balonikami i flagami. Robiłam zdjęcia i dzisiaj dopiero zauważyłam że obok przystrajanych samochodów stał radiowóz policyjny.
Marija, przysłowie o wronach jest równie mądre jak to o pokornym cielęciu, co dwie matki ssie. Przysłowia nie zawsze są mądrością narodu, bywają odzwierciedleniem raczej konformizmu tegoż narodu.
OdpowiedzUsuńPolicja pilnowała, żeby nikt im krzywdy nie zrobił, czy wręcz przeciwnie?
Pilnowała aby im nikt krzywdy nie zrobił. Policja obstawiała cały marsz i jakoś nie doszły do mnie informacje o rozróbie, chociaż zapowiedziana była kontrmanifestacja. Brat widział powrót manifestantów na podwórko, wracali bez uszczerbków jakowych. Wygląda na to że na równoległej ulicy mieszkają jacyś aktywiści, widać było skąd wynoszą dekoracje.
UsuńChyba było spokojnie, inaczej trąbiliby o tym wszędzie.
OdpowiedzUsuńTak se pogdybam. Może Ci wszyscy, którzy po latach stwierdzili, że są homoseksualni od urodzenia są biseksualni. W zależności od tego w kim się zakochali. Może nie zdawali sobie sprawy, że są w stanie zakochać się w przedstawicielu tej samej płci. W moim otoczeniu był przypadek małżeństw, które kupiły dom bliźniak i jak się później okazało, panie mieszkały razem i panowie nie inaczej. Ale sąsiadów jakoś specjalnie to nie obchodziło. W moim przypadku, będąc jeszcze solo, nieraz mówiłam, że jestem innej orientacji kiedy chciałam coby facet się odczepił. Niektórzy uwierzli nawet, że jestem inna patrząc na moje kolorowe pióra na łbie. Nigdy nie miałam problemów po takiej wypowiedzi. Rodzice kiedyś usłyszeli i obiecali mi wsparcie bez względu na wszystko zanim im wytłumaczyłam, że to była gadka na odczepnego. Parady popieram. Prowokacji nie.
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że płeć nigdy nie jest na 100% oraz stała w czasie. W każdym mężczyźnie ukrywa się kobieta, a w każdej kobiecie, mężczyzna.
UsuńAgniecha, racja. Zależy w którą stronę majtną się hormony.
UsuńSaBała, w sumie nieźle się temu komuś ułożyło. Nie wszyscy tak mają, niestety. Ja też czasem mówiłam, żem homo, ale to specjalnie na namolnych nie działało. Chyba byłam taka piękna, że nie byli w stanie w to uwierzyć:)))
UsuńHormony się majtają nieustannie. Ale czy należy dać dziecku wolność w tym temacie i raz go ubierać jako dziewczynkę a raz jako chłopca? Czasem rodzą się obojniaki. I to rodzic decyduje o płci. A jak się pomyli? I co ma ojciec powiedzieć synowi jak go do przedszkola ubiera jako dziewczynkę?
UsuńCześć Kurki. U nas +5. Brrr.
OdpowiedzUsuńWczoraj znowu dnia część dużą spędziłam z rękami w stawie. Też brrr. Cały człowiek się od tych rąk wychładza po paru godzinach. Wlazłam pod prysznic, potem się opatuliłam w swetry i inne ciepłe ciuchy, kubek z gorącą herbatą w łapy, i jakoś mnie dogrzało po następnych paru godzinach. Dzisiaj złota jesień.
Przyjemnego, zdrowego tygodnia.
A dlaczego tak się moczysz w stawie?
UsuńU nas wczoraj lało straszliwie. Powymywało gliniane fugi w kamiennych schodach. Dzis końcówka grodzenia, tzn. wkopywania słupków. Trza na siatkę poczekać.
Pomagam temu stawu utrzymać równowagę biologiczną. Znaczy, usuwam glony.
UsuńU nas wczoraj nie padało wcale!
Agniecha, ciesz się, że nie w nocniku.
UsuńNo to się cieszę. Ale szczyny mają temperaturę około 38 st., a woda w stawie 14.
UsuńTak się w mym życiu złożyło, że lesbijek i gejów była zawsze w okolicach naszej familii spora grupa. Nie pamiętam też, by ktoś miał jakieś z tym problemy a dom mieliśmy otwarty. W liceum miałam koleżankę preferującą dziewczyny a na studiach mą najlepszą przyjaciółką był nieżyjący już Krzyś. Znam pary z długoletnim stażem i te z dramatycznymi rozstaniami. Szczęśliwą mężatkę z dwojgiem małych dzieci, która zakochała się jak grom z jasnego nieba w innej kobiecie i odeszła do niej zostawiając dzieci i męża. Takie zwyczajne życie, homo czy hetero... Czasem myślę sobie, że ta nachalność niektórych "przedstawicieli" tzw. "nienormatywnych" to czysta prowokacja jest.
OdpowiedzUsuńDziecko było wczoraj na marszu równości
Otóż to, Izydoru, trafnie to ujęłaś. Zwyczajne życie, ze wzlotami i upadkami. Szkoda, że homofoby niczego nie kumają.
UsuńCzytam tak i czytam, i potwierdza się po raz kolejny, że Kurnik jest super; skupia osoby otwarte, tolerancyjne i rozumne. O poczuciu humoru, talentach i innych pozytywnych cechach nie wspomnę:)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o orientację, to przypomniało mi się, jak sama, w czasach nastoletnich, zastanawiałam się, czy aby nie jestem lesbijką - podobały mi się moje śliczne koleżanki, uważałam je za istoty ciekawsze i mądrzejsze od kolegów. Byłam zafascynowana np."Klaudynami", "Śmiechem Afrodyty", kobiecość w różnych aspektach zawsze była dla mnie bardzo interesująca i niezwykle ważna, ale jednak nie; moje zainteresowania seksualne kierowały się i nadal w przeciwną stronę:)
"i nadal kierują" miało być.
UsuńBardzo mnie porwał świat Klaudyny, dobrze, że o niej wspomniałaś.
UsuńCzęsto podziwiałam w szczenięcych latach urodę koleżanek, a w jednej poznanej na obozie byłam prawie zakochana. Po wakacjach mi przeszło a potem to już chłopcy byli na tapecie.
E tam, Ninko, chyba każda z nas przechodziła taki etap, ale nie miał on wiele wspólnego z fascynacją seksualną, przynajmniej dla mnie. Podziwiałam ślicznoty, owszem, ale wolałam chłopaków, chociaż nie najlepiej na tym wyjszłam. Dzisiaj żałuję, że nie miałam żony:)
UsuńNo więc dlatego piszę, że "w czasach nastoletnich, zastanawiałam się", szybko zrozumiałam, że to nie o to chodzi.
UsuńPrezesowa - ja od dawna mowie, ze kazda kobieta powinna miec zone. OD DAWNA!!
UsuńHej, Kurki :)
OdpowiedzUsuńDwa tygodnie temu dowiedzieliśmy się ze znajomymi , ż enasz kolega to gej. Dwa związki, dwa rozwody, dorosły syn. On kiedyś policjant, później inny zawód i czuł od zawsze, ale nie miał odwagi, rodzice do dziś nie wiedzą, chociaz przymierzał się od dawna by powiedzieć, ale nawet ostatnio jego ojciec na jakieś info z kurwizjiTV rzucił- te "jebane peadły" wycofał się i nie powiedział. Jest w związku od roku z innym chłopakiem. Powiedział synowi, Gdy nam o tym powiedział i o reakcji syna ( tatuś i tak cię kocham!!!) płakał jak dziecko. W życiu nie widziałąm tak płaczącego faceta. Bardzo go lubię i szanuję. Żyjemy w chorym kraju, chorym na nienawiść
Sonic, to jest koszmar - dorosły facet boi się powiedzieć własnemu ojcu. Strasznie się boimy odrzucenia i potępienia.
UsuńZnam i ja parę osób o innej orientacji. W rodzinie takiego przypadku jeszcze nie było, a nawet gdyby, to, co z tego? Mam też znajomą, która przeplata, raz facet, raz babka. Mam geja kolegę, z którym studiowałam i znam młodego pisarza- rysownika, jeszcze inny znajomy gej, jest fantastyczną kucharką, ogrodnikiem, robi na drutach, taki z niego człowiek renesansu. W hucie też się kilku by znalazło. Na mojej wsi, jest chłopak, który dopiero po śmierci matki, pod -60 tkę wyszedł z szafy i zamieszkał z chłopakiem. Znałam też trans, po hucianej robocie, pracował jako drag queen w klubie. Wszyscy są ciepli, empatyczni, bardzo sympatyczni. Tak samo, jak hetero przeżywają rozstania, zdrady, czują, płaczą...nie różnią niczym od "tradycyjnych " par. Pamiętam, jak pocieszałyśmy naszego informatyka, jak go zostawił chłopak. Nie wiem, skąd ta wyssana z palca nagonka. Parady popieram, a prowokacji nie, jakoś mam zawsze niesmak.
OdpowiedzUsuńMasza, ja tym wszystkim ludziom serdecznie współczuję. Mnóstwo z nich żyje w niezgodzie ze sobą, ze światem, w wiecznej rozterce. A ci, którzy wyszli z szafy muszą się bać.
UsuńPo co i skąd nagonka - wiadomo. Szkoda mleć ozorem po próżnicy. Jest szansa, że covid ich nieco przytemperuje. Amen.
Maszo, fantastyczny młody pisarz - rysownik to nasz wspólny znajomy chyba.
UsuńTak Aniu. Krzyś to supwr chłopak.
UsuńPisze nie na temat, ale wrocilismy dodom, jechalismy mimo Getyngi - machalismy i tabilismy - dlaczego nie odtrabilas ani odmachalas??? Huragan na A potarmosil nami na promie dosc niezle, mamy na zegarze 1800km plus i ledwo dychamy.
OdpowiedzUsuńOjej, niech Wam powrót na domowe łono nie będzie uciążliwy.
UsuńPapierki do zawijania trza rychtowac....
UsuńOpakowana, Wy to zdrowie macie na te podróże z domu do domu. Odpoczywajcie zdrowo!
UsuńOpakowan, dobrze, że dojechaliście bez przygód. Jak tam sytuacja w sprawie wirusa? Gorzej niż tu, lepiej? Sklepy działają?
UsuńWszystko dziala, ino ludzie sie boja. sasiadka nam wymieniala ludzi w swojej rodzinie, co france zlapali i sie pokazywala na wszelakie sposoby. zaczelim kwarantanne, co mi w ogole nie przeszkadza. zeby zazyc swiezego powietrza bede siedziec w ogrodku i szukac lubczyka....
UsuńSklepy dzialaja, znaczy nie wiem, bo jestem na kwarantannie i bawie sie w zakupy przez internet. pierwsze przyszly dzisiaj, robilam to jeszcze z daczy, wiec nie wiedzialam, czy np wprowadzily sie myszki i pogryzly mi make i makaron. Nie wprowadzily sie, ale o czesci rzeczy zapomnialam w ogole...wiec reszta zakupow - z innego sklepu - we czwartek, potem z pierwszego za tydzien we wtorek i za 3 tygodnie z trzeciego, zawsze mam opcje "stara, niedolezna, w izolacji" i wtedy zdaje sie da sie przepchnac w kolejce. Papier toaletowy jest (mam zapas), makaron jest (mam maly zapas, ale mam swieza make jakby co), mam kilka torebek mieszanek chlebowych. Ludzie nie chodza w maseczkach, ale pare osob przyszlo do drzwi w kilku sprawach i byli uzbrojeni. My tez. metr od drzwi, oni jakies poltora - dwa od nas. Dzis byli smieciarze, wiec od rana wywalalam wszystko z zamrazarki...
UsuńO rety, a dlugo w tej kwarantannie musicie?
UsuńDlaczegocwywalasz z zamrazarki, rozmrozilo sie?
Na razie 14 dni, ale maja cos zmieniac, to nie wiem, czy to nas tez bedzie dotyczyc. uwidim! ale i tak jestem zajeta z zawijaniem w papierki... w zamrazarce byly rzeczy, ktore juz tam byly dobrych kilka miesiecy, a nas nie bylo 7 miesiecy, wiec zrobily sie mamuty. duzo rzeczy suszy sie mrozem i potem sa ohydne w smaku.
UsuńW podstawówce lubiłam sie bardzo z Małgosią. Ale czułam też (jako małe, siedmio, ośmioletnie dziecko), że Małgosia jest inna. Widziałam to w jej spojrzeniu, gestach. Potem wszyscy w klasie domyślali się, że Małgosia, jest w nie swojej skórze. Nikt jej nie dokuczał, była przez wszystkich lubiana. Ale chodziła zawszew spodniach, miała krótkie włosy, świetnie malowała(jakieś pokrewieństwo rodzinne z Malczewskim). Często się spotykałaśmy, wiedziałam, że coś do mnie czuje, ale nigdy o tym nie gadałyśmy, ale pamiętam czasem dreszczyk, jaki mnie przelatywał, gdy mnie dotknęła.Potem poszła do innego liceum, spotykałśmy się sporadycznie. Zbliżyłyśmy się znowu , gdy zaczęłyśmy studia. Gdy się przeniosłam do Warszawy, przyjechała do mnie , nocowała w moim mieszkaniu, przegadałyśmy całą noc. Wtedy była zdecydowana już na transformację, niestety rodzice nie zaakceptowali jej decyzji. A ja jej już nigdy potem nie spotkałam.Wiem od innej przyjaciółki, że wszystko się udało i przestała być Małgosią. Żałuję, że nasze kontakty się urwały, ale rozumiem, że chciała zacząć nowe życie. I jak mi ktoś czasem mówi, że to takie widzimisię, to mam ochotę nawrzeszczeć, bo to jest potwornie trudne doświadczenie.
OdpowiedzUsuńKasia, myślę, że jest mnóstwo ludzi, którzy albo nie mają odwagi albo środków, żeby zrobić ten krok i całe życie spędzają w zawieszeniu pomiędzy. Nawet nie próbuję sobie wyobrażać jak to jest.
UsuńTeż mi się przypomniała kolezanka Małgosia, tzw.chłopaczara, z wygladu i zachowania, kopała w piłę. Wyszla za mąż urodzila dziecko i wyjechala za granicę gdzie podobno nie kryła swoich preferencji i rodzina się jej wyrzekła. Wiem to od jej siostry ciotecznej, chodzilysmy wszystkie razem do jednej klasy. Przypomniala mi się też Irena.Była bi, trudno jej się żyło.Zawsze nosila sie po chłopiecemu, niestety alkohol, nieudane zwiazki,od lat juz nie żyje, zostawiła po sobie smutne wspomnienia i córkę.
OdpowiedzUsuńDora, w tym naszym kołtuńskim kraju takie związki i postawy rzadko kończą się dobrze. A teraz - szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńI ja mam doświadczenia z "nieheteronormatywnymi". Bardzo pozytywne. Dwie moje młodsze koleżanki z pracy. Obie mądre, empatyczne, wspaniałe dziewczyny. Jedna z nich jest bardzo aktywna w ruchu na rzecz... w taki wspaniały, wyważony sposób, udzielając się też w mediach. Podziwiam je bo nie mają łatwego życia, choć na szczęście nie dotyczy to środowiska pracy.
OdpowiedzUsuńA wiecie, ze za Krolowej Wiktorii homoseksualizm byl przestepstwem wedle ustawy zatwierdzonej w parlamencie przez Krolowa. ALE lesbianizm nie, bo jak jej podsunieto propozycje ustawy, to popatrzyla, poczytala i lekka rasia powiedziala - eee, tam, nie wierze, ze kobiety takie rzeczy robia....no i tego. Nigdy nie bylo nielegalne wiec.
OdpowiedzUsuńCześć Kuraki! Wieje straszliwie. Ale słońce wygląda przez chmury. Chyba pójdę zobaczyć co gdzie zwiało, bo przez okno widzę jakieś obiekty leżące tam gdzie nie powinny. I kot siedzi na wycieraczce, domagając się śniadania. Kawy człowiekowi nie dadzą wypić w spokoju.
OdpowiedzUsuńA wracając do tematu posta, znam takiego jednego, co tak się obawiał, czy może nie jest homo, że jak się nawalił, to zaczął się całować z kolegą ( kolega też chciał sprawdzić ) i stwierdzili obaj, że jednak ich to nie kręci. Przyjaciółmi są do tej pory, ale do swych łóżek dziewczyny tylko przyjmują. :-)))
Miłego wtorku!
Temat chwycił i się rozwija. Przypomniała mi się rozmowa w pewnym zdawało by się tolerancyjnym i niegłupim gronie. Znajomej córka okazała się być lesbijką. Matka zaakceptowała, przyjmowała w domu parę, opowiedziała właśnie jak to dziewczyny adoptowały pięknego psa, a tu jedna z pań wyskakuje z informacją że przecież to się leczy. Widziałam jak kobiecie było przykro. Z kolei znajomy, sympatyczny, niegłupi, oświadczył kiedyś że geje go brzydzą.
OdpowiedzUsuńTo tyle, a pogoda ładna, trochę chmurek, słonko i 10 stopni.
Dobrego dnia.
Geje to nie faceci. Normalsi się brzydzą. Ale z kobitką taki normals by chciał, A gej, taki prawdziwy, nie jest w stanie być z kobietami. Woli być solo. Żaden prawdziwy homo nie zakłada rodziny. To są wszyscy bi, nieświadomi.
UsuńSaBała, chyba masz rację.
UsuńU nas padało wczoraj i w nocy. Teraz przerwa, ale chyba niedługo znów zacznie. Jadę zaraz rozbierać piec kaflowy. Uzbrojona w wiedzę z "literatury" i youtuba oraz narzędzia. O kciuków trzymanie proszę.
OdpowiedzUsuńPiec taki sobie, ale może jakoś będzie u mnie dobrze wyglądał w przyszłości.
Udanego dnia Kurencjom!
Powodzenia Izydoru!
OdpowiedzUsuńTu zgodnie z prognozą deszczowo, ale juz nie tak wietrznie.
Co do intymnych relacji w zwiazkaxh jednoplciowych, to mogą sie osobom hetero nie podobac czy wydawać fuj, czemu nie, alw co komu do domu jak dom nie jego😃
Wróciłam z kaflami. Ani jeden nie pękł. Poszło gładko z rozbiórką i sprzątaniem. Gruz też musiałam zabrać. Teraz muszę odetchnać i schować gdzies te kafle. Niech czekaja na swój czas.
OdpowiedzUsuńSzybko Ci poszlo, Izydoru.
OdpowiedzUsuńBył doskonale zrobiony, to i rozebranie poszło świetnie.
UsuńIzydoru, płonę z ciekawości jak teraz wygląda Twój dom. Wiesz o tym, prawdaż? W końcu spłonę i tak to się skończy.
UsuńNiewiele się w domu działo, bo wszystkie budynki ratunku wymagały. Masztalka się waliła. I ścianym i dach, stodoła też i lamus zwany Toskanią. A portfel cieniutki. Bede miała niebawem czym zdjęcia zrobić wiec zobaczysz.
UsuńIzydoru, czekam i nuszkami drobię.
UsuńCzekających jest więcej!
UsuńOni tam straszny kawał dobrej roboty tam odwalili, Prezesowo, doro. Jest się czym chwalić, a Pacjan się kryguje, bo naprawdę jest co pokazywać.
UsuńJakoś nie miałam okazji poznać nikogo, kto zdradzałby inną orientację. Są tacy na pewno, ale wiadomo, boją się...Jedynie chłopak z ul. Kolejowej, czyli R. Biedroń głośno o tym oznajmił, ale on, to inna bajka.
OdpowiedzUsuńPisałyście o dzieciach uwięzionych w nieswojej skórze. Obserwuję czasem, małego chłopca w bloku naprzeciw ok 9-10 lat. Niby bawi się z chłopcami, ale częściej widzę go z dziewczynkami. Jego sposób poruszania się, jest inny od wszystkich chłopców na osiedlu. Jest grzeczny, cichy i lubiany. Często się nad nim zastanawiam, kto z niego wyroście?
Cześć Kurencje,
OdpowiedzUsuńranek piękny, kolory, światło i zapachy... Jesień się zaczyna, to już widać.
Przyjemniej środy!
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzaro, chłodno i jesiennie.
Dobrego dnia.
Nie pada na razie, chyba pójdę cos porobić na podworku. U sasiadów dwie sunie,nie wiem czy to goscinnie , czy na stale, wydaje mi sie ze goscinnie, byly juz na malym spacerku i trochę wyją teraz,a moje koty ciezko zdziwione nasluchują .
OdpowiedzUsuńCzesio Kureiry. We Włocławku dzisiaj byłam, na pogrzebie niestety. Z MM byłam, tam i nazad. Taki to smutny dzień. I zmęczyło nas, droga stąd do tamtąd jest fatalna, wąska i pełna tirów. A w Kruszwicy cuchnie nie do wytrzymania.
OdpowiedzUsuńUtulam w smutku...
UsuńCukrownia pewnie cuchnie w tej Kruszwicy. Sezon sie zaczął. Tam zreszta tych śmierdzieli więcej jest. Te zakłady tłuszczowe tez nie pachną.
Izydoru, to raczej olej tak capi, czy inna margaryna. Znam kilka cukrowni, nigdy nic tam nie cuchnęło. Współczuję ludziom, którzy tam mieszkają, bo mieszkają i to w bezpośrednim sąsiedztwie.
UsuńPrzytulasy dla Ciebie i MM, pozegnania są zawsze smutne.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Ciebie i MM, bywają takie dni.
OdpowiedzUsuńDobre jeszcze że Wam się nie napatoczyła rolnicza blokada.
Ewa2, napatoczyły się 3 blokady, na szczęście zmierzały w odwrotnym kierunku. Ciągnący się za nimi korek sięgał kilkunastu kilometrów, jeśli nie więcej. Bałyśmy się jadąc, ale jakoś się udało. Gdybyśmy w czymś takim utknęły, równie dobrze mogłybyśmy wracać do domu.
OdpowiedzUsuńU mnie też przejechało 22 ciągniki obwodnica, którą mam za parkiem 100 metrów, na wprost. Nic nie słyszałam, bo siedziałyśmy z Bezą na balkonie z drugiej strony bloku. Oglądałam w necie, jak obwodnica była zakorkowana.
OdpowiedzUsuńTeraz zaczęło padać, a w dzień było cieplutko i słonecznie.
U nas do 13 bylo jako tako, potem padalo, a ma być ladniej w piatek i by się przydalo, bo mamy robotę do wykonania i tylko ten termin .
OdpowiedzUsuńDobrej nocy kurki.
Cześć Kuraski,
OdpowiedzUsuńu nas jesienny, cichy poranek.
Pies leży pod kocykiem, koza cicho mruczy ogniem. Kot na tarasie śpi na poduszce, jednym uchem zwrócony w stronę drzwi, bo przecież śniadanie jeszcze nie podane.
Konie przylazł z góry i skubią sobie poranną trawkę. Wczoraj wyciągałam jednej kleszcza spomiędzy rzęs powieki górnej. Co za perwersyjny kleszcz. Nie było łatwo, ale się udało.
Dzisiaj chyba będzie plewienie w porzeczkach, może sadzenie co niektórych cebulowych, coby wiosną pięknie było.
Przyjemnego dnia!
Hehehehe Agniecha, "koza cicho mruczy ogniem" to nie jest jednoznaczne ;)
UsuńŻe niby mam oswojonego smoka w domu? Ekologiczne ogrzewanie, smokiem z bajki.
UsuńNo ja zobaczyłam oczami wyobraźni mej kozę taką na 4 nogach z bródką i różkami, a zamiast głośnego meeeeeeeeeee usłyszałam jej ciche mruczenie ogniem :)
UsuńWszak piszesz o psie, o kocie i o...kozie :)
No i rozśmieszyło mnie to bo fajnie ci to wyszło, a za to rozśmieszenie dziękuję, to świetne lekarstwo, którego mi bardzo potrzeba!
UsuńGdzież to czytałam ostatnio, nie pamiętam, że 20 minut śmiechu na dzień wzmacnia odpornośc jak... i tu też już nie pamiętam. Pękajmy więc ze śmiechu, dziewczęta.
UsuńA jak Ty napisałaś o tej kozie na 4 nogach z bródką i różkami, to ja ją zobaczyłam, jak lekko zionie ogniem.I też poweselałam.
:)
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńZaczął się posiedzeniem w przychodni, krwi mi utoczyli deczko, powoli szło bo personel okrojony.
Przymierzam się do interwencji w spółdzielni bo nadal nie grzeją, póki co nie jest źle, ale w łazience by się przydało cieplej. Jeszcze kotom trzeba saszetki kupić, pogoda taka sobie, już nie pada, ale chmury szare, 12 stopni. Dyżur mnie ominął bo druga babcia wyszła przed szereg.
Udanego dnia.
Ewa2, brawa dla Drugiej Babci!
UsuńA u nas wyjatkowo w tej chwili nie pada, w nocy lało. Mam już dość tego deszczu. Pada tak od zeszłej jesieni z krótkimi przerwami. Wszedzie liszaje i zgnilizna. Roboty tyle zewnętrznej się skumulowało i raczej nic się robic nie da w deszczu. Do licha z taką "suszą" Kurki... Wiem, wiem, ale ciężko myśleć inaczej brodząc od roku po kostki w błocie.
OdpowiedzUsuńW sieni też mam mokro, bo stare płyty piaskowcowe leżą sobie na gołej ziemi. I leżeć będą, bo gdybyśmy chcieli je podnieść, to się rozpadną na kawałeczki.
Udanego dnia!
Izydoru, czytam co piszesz i trudno mi w coś takiego uwierzyć! U nas od roku co najmniej, całkiem odwrotnie. Sucho, sucho, sucho:(
UsuńIzydoru zamieszkalas wyraźnie w mokrej strefie,bo np.Hana mieszka w suchej.
OdpowiedzUsuńO to, to, Dora, z ust mi wyjęłaś! Nie wiem, co lepsze.
UsuńWitajcie w mokry, deszczowy czwartek. Padze od nocy, ale nie leje. Trochę dziś spałam. Kochani sąsiedzi umilają mi czas, wiercąc jakimś chyba młotem, bo strasznie słychać. Beza się trochę boi, co chwilę ją dotykam i tulę, bo oczy ma, jak latarnie, dobrze, że jestem z nią w domu. Nadal nie grzeją, wieczory są już naprawdę chłodne.
OdpowiedzUsuńEwa2, niech chociaż Tobie interwencja w spółdzielni się powiedzie, bo u mnie, to nie wiadomo kiedy dogadają się ze sobą wspólnoty, a człowiek płaci i marznie, życie...
A u nas slicznie cale rano bylo i cieplo. Niby 13 stopni, ale w slonku wiecej, ogrzewanie sie nie wlacza.
UsuńIzydoru - wyraznie masz pod gorke, niczem ten kun.
Okazało się, że to jakaś awaria, mieli dzisiaj naprawić i chyba coś robili bo kaloryfery letnie. Kotom zimno.
UsuńNo to bedziesz miala już ciepelko .
UsuńU mnie chłodnawo, ale z wyboru, a raczej z oszczędności.
UsuńPoza tym ciepło mi. Poszłam do sasiada po sliczne drewienko, które znalazł w swojej drewutni i on napoił mnie łyskom. Nie broniłam się.
UsuńU mnie leje.Ogladam konferncję, i szlag mnie trafia.
OdpowiedzUsuńTo nie ogladaj, zdrowie psychiczne wazniejsze.
UsuńTrzeba wiedzieć czego sie spodziewać.
UsuńDora, jaką konferencję oglądasz?
UsuńPinokia z drugim sciemniaczem, o 13,30.
UsuńJa już nie mogę.
UsuńJak zapowiadaja cos nowego to ogladam jak mam mozliwość, trzeba miec reke na pulsie, szczegolnie kiedy mam zamiar wracać do domu.
UsuńPowiem szczerze, że ja tak ich nie mogę słuchać, że wolę poczytać letko później, niźli ich słyszeć albo widzieć.
UsuńHalo Kury nadobne! Robie czystke. I to taka fest... bede handlowac materialami (glownie bawelna na patchworki plus jerseye) i wloczka (przerozna), mam tez na wydanie (na wydaniu?) torebusie. Nie wiem czy jakies kury jeszcze wychodza poza dom i zmieniaja torebki, jak to ja mialam w zwyczaju, ale teraz to nawet wywale takie jedne spodnie do roboty, bo do roboty CHODZIC nie bede. moze telefonicznie/skype/zoom, ale pchac sie miedzy zakazone towarzystow to ja dziekuje (widzialyscie statystyki w UK??)
OdpowiedzUsuńw styczniu, mam nadzieje, bedziemy jechac nazad do PL wehikulem z calym tym nabojem. Z czasem przybedzie towaru przeroznego - bedziemy sie przenosic jednak do mniejszego domu niz teraz, a ten jest zagracony po kukarde. Na razie oddzielilam materialy, co na wydaniu od tego, co chce zatrzymac i troche za duzo chce zatrzymac, choc planuje podszyc pierdylion szmat na obrusy. najchetniej to bym takie materialy, badz juz obszyte przedmioty zamienila na haftowany obrus, ale ie sprecyzowalam jeszcze tego. No i powycieralam na polmokro ksiazki kucharskie i ani jednej nie wywalam, hrehrehr, 3 worki sie tego uzbieralo. Torebusiom porobie zdjecia, ale najpierw musze wiedziec, czy jest zainteresowanie. I moze najjasniejsza panujaca nam Prezesowa by te zdjecia tu wrzucila. Torebus na oko jest z 10 (na razie) i sa rozne - troche skory, troche nie. kolory rozne, nawet brazowe torebusie sa, bo brazowy to ja toleruje w butach i w torebusiach a nie w tekstyliach. Ament. Ide grzebac w zimowych butach, bo jak wrocilismy to zobaczylam jedne, ktore baaardzo lubie i sie ucieszylam, ze mam zimowe butki, poszlam na gore a tu na mnie zerkaja dwie wielkie torby innych zimowych. Parszywe buty....
Opakowano (my też mamy swoją deklinację, i miałyśmy wcześniej, niż fejsbuczek, hrehrehre), torebusie zawsze są interesujące, materiały też.
UsuńTorebusie mnie interesują, bo mi się moje znudziły i też zacznę wywalać, bo szmaciane są i trochę znoszone.
UsuńTeż bym chętnie rzuciła okiem na torebusie, Opakowano!
UsuńJa bym z chęcią przygarnęła cuś kulorowego wielkości takiej coby się zmieścił spory aparat i letkie żeby było.
UsuńKrysia skocz no do mnie znajdziesz tam fajno kałuże :)
Opakowana, dawaj torebusie!
UsuńI tkaniny!
UsuńJutro sie postaram. Marija - lece.
UsuńIzydoru. Tkaniny mam trojako ustawione: patchworkowe , wzorzyste bawelny, najczesciej wielkosci 1/4 yarda, wychodzi cos 54 na 48 cm czy jakos tak, i tak do metra albo odrobine mniej niz taka cwiartka. Druga kategoria to duze kawaly - ponad metr, do chyba 3 m.Nie bede kroic, tego jest BARDZO duzo, kolory rozne. Trzecia kategoria to ubraniowe, najczesciej jerseye badz bawelna z odrobina lycry. Plus kilka sztuk kawalkow obiciowo-zaslonowych. male kawalki. Wszystkiego jest potwornie duzo, wiec zdjec nie bede robic, ale pytania dot. szmat mozna mi zadac i moge porobic zdjecia pogladowe krajobrazowe, ze sie tak wyraze. Ogolnie moje zapasy mnie przygnebily. Staram utrzymac to, co chce zatrzymac do kubatury walizki i 2 pudel.ale nie bylam jeszcze w garazu i sie boje, hrehrehrher. P.S. Te wielkie kawaly materialow byly zakupione a zadnia strone kolderek patchworkowych. Nie mam poliestrow, albo czysta bawelna, albo - jak wspomnialam - z lycra plus kilka ubraniowych z wiskozy. Ament.
UsuńByłam dzisiaj w galerii handlowej, popatrzyłam tak po tych zamaskowanych ludziach i przyszła mi do głowy taka myśl, wisielczy humor taki, że teraz szczerbaci mężczyźni nie myszą zapuszczać sumiastych wąsów, bo przecież są te maseczki.
OdpowiedzUsuńDla wyjaśnienia, to kiedyś siostra mojej koleżanki miała taką teorię, że mężczyźni mający braki w uzębieniu zapuszczają wąsy aby to ukryć. Sprawdzała swą teorię podchodząc do wąsaczy i zadając pytanie, co zmuszało ich do otwarcia ust przy odpowiedzi. W rodzinie także miałam takiego wąsacza, któremu brakowało zębów.
A mnie się nasuwają takie różne myśli o równouprawnieniu w kontekście krajów islamskich, że w końcu dziady tam też muszą zakrywać twarz.👍
UsuńTo im się należało Agniecha ;)
UsuńDokładnie tak!!!
UsuńMaseczka w ogóle mi nie przeszkadza! Toż to prawie jak wualka! Do tego okulary i do wiedzenia ślepa Gienia!
OdpowiedzUsuńOstatnio musiałam częściej używać maseczki, pewnie, że to dyskomfort, ale idzie się przyzwyczaić.
UsuńA ja się duszę w maseczce, ledwie ją założę. Nie moge nosić niczego z golfem, ani szala przylegającego, ani mieć zasłoniętych ust i nosa. Z powodu pewnej przypadłości, ale też skazy jakiejs psychicznej. Teraz dla mnie funkcjonowanie w przestrzeni publicznej to katorga.
UsuńA ja mam problem ze śluzówką jamy ustnej, z krtanią i strunami głosowymi, jak założę prawidłowo maseczkę to zaczyna mnie łaskotać w gardle i muszę odkasływać, a potem dostaję chrypy.
UsuńUnikam zakładania maseczek,jak przymuscto oslaniam kominem,ktory i tak zawsze noszę na szyji.Teraz juz nie jest goraco , wiec tym bardziej szaliczki na topie.
UsuńIzydoru, w golfie się duszę, w maseczce nie. Globus histericus?
UsuńJa tak samo, choc ze dwa razy mi sie zdarzylo, ze musialam uciekac i zdzierac maseczke, ale ja czasem zapominam oddychac.
UsuńKazda maseczka jest do kitu, uzywam w ostatecznosci, do przylbicy czy pólprzylbicy sie nie przymierzałam i nie zamierzam.
UsuńA ja maseczkę w zamkniętej przestrzeni zakładam. Nie mam ochoty, by mi ktoś chuchał, gorzej będzie od jutra, ale przeżyję. Nie muszę codziennie wychodzić między ludzi i juszsz. W ostateczności, mogę dostać od rodzinnego zaświadczenie, ale na razie dam radę. W przyszłym tygodniu będę miała krótką przyłbicę, zobaczę, może akurat mi się nada.
UsuńJEDYNA wada malej/pl przylbicy jest to, ze przygniata nos Dobrze miec taka z regulowana gumka dokola glowy, badz taka z gumka na brodzie, choc takiej nie probowalam..
Usuńa co od jutra?
Dora - dlaczego NIE dla przylbic?
UsuńOpakowana moje ogolne nie na to wszystko, a co do przyłbic to po cholere mi one, nie mam takiego musu uzywania , a w PL bede oslaniac sie tak jak zawsze, szaliczkami i w oststecznosci maską.
Usuńja wole przylbice, bo przynajmniej widac cala twarz.
UsuńCześć Kuręęęęęcje.
OdpowiedzUsuńU nas standart poranny.
Maseczka, podobnie jak Hanie, mi nie przeszkadza. Są takie, od których okulary mi parują, to jest raczej wkurzające, ale da się przeżyć. Rozważam kamuflaż za pomocą woalki, ale ostatnio nic mi się nie chce, więc i szycie woalki się nie dzieje.
Dlaczego nic mi się nie chce? Czy to piąty objaw wirusa? Czy mogię sobie zrobić test?;-D
dużo zdrowia w piątek, drogie Kurki!
Agniecha, maseczkę trza podciągnąć tak, żeby okulary na niej "siedziały". Wtedy nie parują. W każdym razie dużo mniej.
UsuńI trzeba inaczej oddychac.... w moich szytych maseczkach drucik jest za lekki i to nie pomaga obkrywaniu bokow nosa, zeby powietrze wydychane nie szlo prosto pod okulary. Polprzylbica pomaga!
UsuńHaaana! Ja to wiem, ale mam też maseczkę bez drucika i w niej powietrze wychodzi górą niezależnie od sposobu zakładania okularów, i je zaparowuje. W masce z drutem problem znika.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń7 stopni i szare chmury, awarię usunęli bo kaloryfery ciepłe. Dyżur mam dzisiaj, ale później.
"Nic mi się nie chce" to chyba dodatkowa epidemia, bo co rusz ktoś to ma, nie mówiąc o mnie bo to już zaawansowany przypadek.
Udanego piątku.
Hej, niechcemiś jest mi dobrze znany, ale dzisiaj akurat mam werwę, wiec niechcemiś schowal się w kąt. Slonecznie ale mokro.po 10 jedziemy do orki,wiec dzien minie mi głownie na grzebaniu w ziemi na kolanach.
OdpowiedzUsuńOj, zdarzają mi się niechcemisie, ale im nie przeszkadzam i poddaję się ich woli.
UsuńA ja nosze pol przzylbice. i widac jak sie usmiecham :)
OdpowiedzUsuńPrezesowo - torebusie dosli?
Czesio Kureiry! Torebusie doszli, przeglądam moje zasoby i może ktoś też ma coś, czym można się wymienić lub sprzedać za symboliczną złotówkie. Zrobiłabym second hand post.
OdpowiedzUsuńJeszcze w ciuchach nie jestem, przeglad butow zimowych okazal sie fiaskiem, do tego Coreczka znalazla fajne do kupienia...no masz!
OdpowiedzUsuńHano , rób, moze akuratnie cos komus przypasi.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńJa już torebusie odpuściłam i nawet zrobiłam ostrą selekcję, jakieś dwa miesiące temu. Bezowy wyniósł koło śmietnika i mówił, że na drugi dzień już ich nie było, chociaż nie było śmieciary. Butów też się wyzbyłam, jeszcze czekają kurtki, ale mi trochę szkoda hahaha.
OdpowiedzUsuńNigdzie już teraz nie chodzę z torebusiami, więc tego.
To jak nosisz to co trzeba nosić przy sobie, jak nie w rorebusi.
Usuńw kieszeniach! Dawniej do roboty nosilam wielki notes-kalendarz-zlecenionotes-takie tam, plus podreczne biuro. z czasem wszystko sie pokurczylo...teraz mam malusi kalendarzyk, portmonetke (tez z roku na rok pomniejszana), telefon, klucze, papierek i dlugopis. I blyszczyk dla niemowlat.
UsuńTelefony to coraz wiekksze teraz.
UsuńNo i nie zawsze sie ma kieszenie, ja nie mam i to jest klopot.
UsuńTekstylia bez kieszeni GLEBOKICH w ogole nie powinny istniec. Moj telefon sie miesci w wiekszosci kieszeni ktore mam .
UsuńDora, nigdzie nie wyjeżdżam, tylko na zakupy idę. Wszystko muszę mieć z kieszeniami, jak Opakowana. Biorę okulary, piniondze, maseczkę i klucze, a to mieści się w kieszeniach. O telefonie nagminnie zapominam hahaha, ale jak pamiętam, to też się zmieści, lub ciepnę go do torby zakupowej.
UsuńNie do końca wiem co z tymi torebusiami, ale co by nie było, to się dołoże.
OdpowiedzUsuńHana, dawaj te torebusie i szmaty Opakowanej i swoje! Nawet jak się nic nie nabędzie, to pooglądać zawsze przyjemnie.
OdpowiedzUsuńU nas zimnawo. Siedzę se w domku i hipochondrycznie zastanawiam się, czy jak mam katar to już wirus i do grobu... A testament nie spisany i co teraz?
Upiekłam pierwszą w tym roku tartę jabłkową wczoraj, ze spadłych jabłek z pastwiska, one jednak są najlepsze. Od paru lat się zastanawiam, coby wziąć i przeszczepić parę gałęzi na moje jabłonki w sadzie przydomowym. Może tej wiosny?
Przyjemnej soboty!
Dam, Agniecha, dam! Może jutro?
UsuńTo już dzisiaj.;-)
UsuńDzień mgliście się zaczął, kot mi rano chodził po głowie, sny głupie miałam.
OdpowiedzUsuń10 stopni, jeszcze mgła, co się wykluje zobaczymy.
Dobrej soboty życzę.
Oooo, Ewa - dziekuje za poinformowanie, ze to sobota :) To dzis wreszcie przyjdzie pierwszy zapas pudel do pakowania...
UsuńHej, o znow popadalo, alecjuz slonko wyglada, moze nie bedziectak ponuro, 7 st, ma wzrosnąc do 11. Robimy objazd po klamociarniach,ta najlepsza ma byc juz otwarta.Ale najpierw kawa , pol nocy nie moglam zasnąć , wiec średnio jmi po wstsniu. No i taki sobotni plan. Dobrej soboty.
OdpowiedzUsuńZła sobota,jestem wkurzona, bo ...nie kupiłam tego klosza Hano. Mieli urlop , teraz w koncu otwarte, a tylko w soboty mają czynne, no i kur..nie ma klosza, wielkie porzadki tam zrobili,przemeblowanie, poprzekladane rzeczy w inne miejsca, szczegolniexwlasnie przy wejsciu, chodziłam, szukałam, i nie znalazłam. Jasna dupa. Tak więc nie wiem czy ktos, kupil, bylismy dzis
OdpowiedzUsuńok 14, moze pewne rzeczy gdzies przniesli, wyrzucili czy co, nie mam pojęcia.
Czemu nie spytałaś?
UsuńSpoko, Dora, nie turbuj się, przynajmniej kasy nie wydam! W to miejsce włączę sobie ogrzewanie, bo już nie teges. Lampa nie jest do życia niezbędna. Goła żarówka nie wisi!
UsuńAle mi źle z tym.
UsuńJ.spytal, ale bie ma to bie ma i koniec.Myslisz, ze oni kontrolują jak to masa rzeczy i rozne osoby za kasą.
OdpowiedzUsuńDzis w ogole sporo ludzi bylo, kolejka do kasy jak nigdy, kazdy chyba sidxrzucil do oglaadania , bo to jedeno z najwiekszych takich miejsc, i sie pewnie stesknili.Pewniectez mysleli , ze nowy towar bedzie rzucony , no i troxhe bylo, porcelana poustawiwma w zestawy, i w ogole.
OdpowiedzUsuńDora, kupiłaś coś?
OdpowiedzUsuńNie.
OdpowiedzUsuńPrzyjszłam powiedzieć dobranoc.
OdpowiedzUsuń