czwartek, 14 września 2023

O KSIĄŻKACH

 




Jak napisałam w którymś komentarzu, kompletnie wyprało mnie z pomysłów na posty. Nawet miałam kilka, lecz wyleciały mi z głowy. Próbuję coś pisać, jednak nic mi się nie podoba, więc na razie zachowuję te teksty na później, może się wyklarują.

Ale… w piątek byłam na targu i (jak zwykle) musiałam obejrzeć stoisko z używanymi książkami. Wpadła mi w oko książka Moniki Szwai „Stateczna i postrzelona”, wzięłam ją i zapytałam, czy nie ma więcej książek tej autorki. Okazało się, że jest jeszcze jedna, „Gosposia prawie do wszystkiego”. Kupiłam obie. Powoli zbieram sobie kolekcję, bo bardzo książki Szwai lubię. Monika Szwaja pokazuje w nich takie fajne podejście do życia, optymizm, otwierające się możliwości i sprawia, że człowiek czuje chęć do działania.  Główne bohaterki (i bohaterowie) jej powieści przeżywają trudne chwile, ale zawsze jakoś wychodzą na prostą. Chcą, żeby świat był lepszy, ale nie moralizują. Są  przyzwoitymi ludźmi, mają poczucie humoru, pasje, talenty, ale są różni, jak różni są ludzie wokół nas i spotykają ich różne, nie zawsze dobre rzeczy. Zawsze jednak promieniuje z tych książek podskórny optymizm, pozytywny stosunek do życia i ludzi. Ja osobiście po przeczytaniu jakiejkolwiek książki Szwai czuję się taka… przytulona.
Taki sam  optymistyczny podtekst mają książki naszej Mariolki, Joasi Kupniewskiej (mam dotąd dwie najnowsze). Po lekturze jej książek czuję się podobnie i myślę sobie: będzie dobrze! Niedawno jeszcze z równą ochotą czytałam książki Małgorzaty Musierowicz, ale jakoś mi się przejadły. A może po prostu z nich wyrosłam? W końcu to książki dla młodzieży J
Przez lipiec i sierpień przeczytałam dziewięć książek Moniki Szwai (te na zdjęciu, wszystkie z drugiej ręki lub za grosze kupowane z jakimś czasopismem) i wszystkie Chmielewskie, które mam (34 sztuki). Część z nich kupiłam sama, część dostałam od siostry, która pozbywała się nadmiaru książek podczas przeprowadzki do nowego mieszkania. Swoją drogą większego, niż miała dotąd. Przeczytałam jeszcze kilka innych książek - niektóre to prezenty, jedną kupiłam na Bazylku, kilka to powtórka starych lektur. I dwie książki w czytniku, kiedy byłam u córki (okazało się przy tym, że nie taki diabeł straszny, hrehrehre). A muszę wam powiedzieć, że teraz czytanie nie jest dla mnie łatwe ze względu na kłopoty ze wzrokiem. Czytam przy pomocy dużej lupy, takiej wielkości zeszytu. Albo dwóch par okularów.
Wybieram do czytania książki optymistyczne, podnoszące na duchu, a unikam poważnych, mówiących o trudnych sprawach, brutalnych, pesymistycznych. Wolę lekki, ale nie byle jaki romans, kryminał, no i bardzo szeroko rozumianą fantastykę. Lubię poezję, ale dawno nie zaglądałam do moich książek z wierszami, choć czasem sobie powtarzam w myślach te wiersze, które znam na pamięć.
No i sporo czytam w internecie - na Facebooku, na blogach.
Jestem bardzo ciekawa, co aktualnie czytacie albo co chcecie przeczytać. Ja planów czytelniczych na razie nie snuję, mam nadzieję, że sobie odbiję później.

Edit:
Muszę jeszcze uściślić; wszystkie te książki, o których mówiłam, przeczytałam przynajmniej po raz drugi, większość z nich po raz n-ty. Żeby poprawić sobie nastrój.

130 komentarzy:

  1. Pierwszaa! Zaklepane, ide czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytam, nie kupuję książek, mam tyle różności w domowej bibliotece do przeczytania, ale jakoś nie mogę się zebrać. Lubię czytać,,jesli juz zainteresuje mnie jakaś książka to czytam ciurkiem. Chyba wolalabym słuchać, no i tu pojawia sie problem, bo bolą mnie uszy , żadne sluchawki nie są wygodne, żadne!
    Co do Szwai, przwczytalam chyba jedna lub dwie książki, ale to bylo dawno temu, i nie zapalalam ochotą na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ją lubię od pierwszej przeczytanej książki.

      Usuń
  3. No caly komentarz mi wyrzucil ten blogg paskudny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :(
      Mnie też rzuca kłody pod nogi, trzy razy próbowałam opublikować odpowiedź dla Dory.

      Usuń
    2. Ciekawe dlaczego, u mnie wszystko działa ok.

      Usuń
    3. Już się naprawiło, chyba prędkość siadła, czasem tak się zdarza.

      Usuń
  4. Klepię miejsce, idę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam sobie teraz Unicestwianie Houellebecqa.
    A wczesnej było Nawet jeśli umrę w drodze Moniki Białkowskiej. Polecam serdecznie wszystkim którym bliska jest tematyka migracyjna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie dla mnie, przynajmniej teraz. Nie potrafię zachować wystarczającego dystansu.

      Usuń
    2. Kurczę, Rybeńko, nie mogę przekonać się do Houellebecqa... Nie wchodzi i już.

      Usuń
  6. W pisarstwie Moniki Szwai tylko jedna rzecz mi przeszkadza - że już więcej niczego nie napisze. Bardzo lubię jej książki.
    Co czytam aktualnie? Ellis Peters z serii "Brat Cadfael". Kryminały których akcja dzieje się w XII wiecznej Anglii, a główną postacią jest właśnie brat Cadfael, benedyktyn.
    Też ostatnio jakoś nie jestem w stanie się zmusić do czytania ciężkich pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak. Ja też bardzo żałuję, że Monika Szwaja już nic nie napisze :(
      A co do Ellis Peters, czytałam kiedyś jeden z tych kryminałów. Podobał mi się, ale na więcej nie trafiłam.

      Usuń
    2. Samych "Braciszków Cadfaeli" jest sztuk 20.
      A jeszcze cykl bardziej współczesnych kryminałów z rodziną Felse w roli głównej - też całkiem przyjenych.

      Usuń
    3. Dobrze wiedzieć, dzięki.

      Usuń
  7. Kocham Szwaję. Jej pierwsza książka, która mi wpadła w ręce , to "Stateczna i postrzelona". Potem już poleciało. Do dziś, jak mam doła, wracam do niej. Od razu jest ciut lepiej. I zgadzam się z Agniechą, wielka szkoda, że pani Monika już nic więcej nie napisze:(
    Co do czytania, to dla mnie jest ono jak powietrze. Teraz częściej słucham, bo wzrok już nie ten, ale leży i czeka na rozpoczęcie, jedna drukowana książka, jest to "Najdroższa" Katarzyny Bik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę żyć bez czytania. Jestem nałogowcem. Kiedy nie mam nowych książek, czytam te, które mam w domu, wybierając te, które czytałam już dawno :)

      Usuń
    2. U mnie to samo, albo szukam czegoś w necie do posłuchania. A w tedy druty w dłoń i jest pełnia szczęścia:)

      Usuń
    3. Co do odskoczni to lubię np.Fannie Flagg, Leonie Swann.

      Usuń
    4. Fajną odskocznią i czytadłem są dla mnie powieści Jojo Moyes.

      Usuń
  8. Chętnie przeczytam coś tej autorki. Lubię, kiedy książki 'otulają'. Mnie otuliła książka Dom nad błękitnym morzem, jest naprawdę piękna, może Ci się spodoba. :) Pozdrawiam Cię serdecznie, zdrówka i dużo dobra. <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, wzajemnie ♥
      Książkę chętnie przeczytam, muszę poszukać.

      Usuń
  9. Kocham czytać, to moja największa przyjemność w życiu. Odskocznia. Mnóstwo książek kupuję, uwielbiam zapach nowych książek i dotykać papier, zwłaszcza jak książka jest wydana na lepszym papierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to może nie największa przyjemność, ale jedna z kilku równorzędnych. Książek kupuję niewiele i raczej z drugiej ręki, ale od czego są biblioteki? Jednak nowa, pachnąca jeszcze świeżym drukiem książka to coś pięknego :)

      Usuń
    2. Z biblioteki również korzystam intensywnie:). Kupuję te książki które muszę mieć (wiem, może to głupio brzmi). Najgorzej, że nie mam gdzie je trzymać.

      Usuń
    3. Kureiry, zaglądajcie do Składnicy Księgarskiej. Można tam kupić perełki za 7 zeta.

      Usuń
  10. Ponoć dom bez kota to głupota, ale domu bez książek to już zupełnie bym nie zniosła :) Tak jak Ninka, jestem nałogowcem i najbardziej cieszę się, że zaraziłam tym nałogiem swojego drugiego małżonka . Większość czytanych książek pochodzi z biblioteki, w ZG mamy świetne - i główną, i filie, z których można wypożyczać w ramach odrębnego limitu, więc zazwyczaj spory stosik leży u nas na półkach. Bardzo dobrze działa też zdalna obsługa wypożyczeń i katalog wirtualny, jest mnóstwo nowości, ba, nawet jak nie ma jakiejś książki , to zgłaszam wniosek o jej nabycie i już parę razy moje sugestie zostały przyjęte i zrealizowane. Szwaję lubię, ale dawno nie czytałam, dzięki za przypomnienie. Aktualnie czytam "Żadnych bogów, żadnych panów" Dziedzica, "Kołysankę" Siembiedy", "Jadę sobie. Powrót do Azji" Filipczak (w każdym pokoju coś innego). Analogowo, do czytania w wersji elektronicznej to są blogi, tak jakoś przywykłam i nie mam ochoty tego zmieniać. Na urlop zawsze jedzie z nami jedna duża torba wypakowana książkami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo korzystam z biblioteki, także z katalogu wirtualnego i zdalnego wypożyczania, ale nie wiedziałam, że można złożyć wniosek na zakupienie konkretnej pozycji, muszę to sprawdzić w mojej bibliotece, dzięki za podpowiedź.

      Usuń
    2. mp, witaj w klubie nałogowców. Nie zasnę bez książki.

      Usuń
    3. Korzystam też ostatnio z biblioteki. Trochę mi przeszkadza, że muszę pilnować terminu zwrotu albo przedłużać. Czasem czytam dwie książki naraz i bywa, że z bibliotecznymi nie zdanżam.

      Usuń
  11. Znam Szwaje,córka ma sporo jej książek,więc pożyczam.Podobnie jak Agniecha - żałuję,że już niczego nie napisze.W ostatnich latach nastąpił u nas prawdziwy wysyp świetnych pisarzy młodego czy już dziś średniego pokolenia.Kobiet i mezczyzn.Nie dam rady wymienić tu wszystkich moich fascynacji, zachwycam się np.książkami Jakuba Małeckiego ,najbardziej chyba znane to "Dygot", "Sasiednie kolory".Troche z innej beczki - Mikołaj Marcela - "Patoposluszenstwo".Bardzo polecam
    Bardzo polubiłam audiobooki,może dlatego,że do czytania muszę używać już okularów,a nie lubie.Mamy naprawdę świetnych lektorów,czytają znani aktorzy i nie tylko,większość bardzo dobrze. Szkoda,że w Polsce tak mało ludzie czytają,.Statystyki nie klamia.Zreszta widac to bardzo na codzien - w prymitywnym języku,nieporadności w wysławianiu się i innych ograniczeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja okularów używam od siódmego roku życia, choć prawie do końca podstawówki unikałam ich, kiedy tylko mogłam. Traktuję je prawie jak część ciała - kiedy się budzę, pierwszą rzeczą jaką robię jest założenie okularów.
      Dzięki za książkowe sugestie.

      Usuń
    2. Największe jednak problemy sprawia ortografia, zwłaszcza wyraz: na co dzień.

      Usuń
    3. Nie ma to jak anonimowi inkwizytorzy... Rzeczywiście polska ortografia jest bardzo trudna i nie znam nikogo, kto nie popełnia błędów :)

      Usuń
    4. Mp, ja też nie znam ludzi "bezbłędnych",choć oczywiście wiem,że trzeba się starać.W wielu dyskusjach w internecie w końcu ktoś komuś wypomni ortografię,pouczenia i polajanki to taka "uroda" i wręcz integralna część internetow..ale luzik😊

      Usuń
  12. Czytałam dużo książek, jak mnie pochłonęła lektura to i całą noc spędzałam nad książką.
    Jednak gdy moje życie przerastało literaturę nie byłam w stanie czytać, tak było chociażby w trakcie leczenia onkologicznego.
    Tak jest i teraz!
    Przestałam czytać książki jak moja mama zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością. Zamiast spędzać czas nad książką wolałam wziąć aparat i iść w przed siebie cykać zdjęcia, albo uciec w fantazję i klecić moje cudaki. To mi dawało całkowity relaks.
    Pomimo to że mama nie żyje już od kilku lat, moje życie w dalszym ciągu przerasta literaturę.
    Mam tyle własnych myśli, zaglądam w siebie, zmagam się z sobą, no i jakoś nie mam czytelniczych potrzeb, może mi to przejdzie, kto wie...
    Za to kiedyś nie oglądałam filmów, no a teraz oglądam, na You Tube, bo tam mam możliwość prześledzić wątek na podglądzie i jak mnie zainteresuje to oglądam całość.
    Książki też tak czytałam ;) przerzucałam kartki, czytałam zakończenie i dopiero wtedy zaczynałam dokładną lekturę ;)
    No i dla mnie w literaturze nie temat jest najważniejszy, mogę przeczytać o wszystkim, jeśli jest to tak napisane jak lubię :) A lubię jak autor bawi się językiem, grę słowną, dystans i poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam czytać po śmierci Jacka. Myśli do tego stopnia kłębiły mi się w głowie, że przebiegałam oczami tekst i nic z niego do mnie nie docierało. Wróciłam do intensywnego czytania niedawno, ale z kolei ze wzrokiem mam kłopoty i nie czytam tyle, ile bym chciała.
      Lubię zabawę słowami, językiem i "puszczanie oczka" do czytelnika :)

      Usuń
    2. Marija, mnie do dzisiaj książka potrafi wessać do białego rana. Mam ten luksus, że rano nigdzie nie muszę gnać. W ogóle nic nie muszę.

      Usuń
  13. Szwai nie czytalam, a w tej chwili czytam ksiazke o nomadach. Kawalkami, bo trzeba duzo przezuc. Chmielewska mam kolo lozka - lubie sie posmiac wczesnie rano ;), dzis przyszla mocno zmarnowana, ale przez to tania ksiazka o rybackich swetrach holenderskich, no i ciacham po kawaleczku Marka Aureliusza. nieglupi chlopina byl. Jeszcze nie nauczylam sie sluchac audiobookow. Ksiazki z obrazkami mam papierowe, ale wszystko do czytania zamieniam sukcesywnie na kindlowa wersje i papierowe oddaje - moze dlatego, ze w garazu sa jeszcze ksiazki w pudlach a mnie sie juz skonczylo na nie miejsce. Jak bylam mala, taka calkiem mala, to straszliwie chcialam umiec czytac. I w ten sposob miedzy chyba 4 a 5 rokiem zycia moj brat nauczyl mnie czytac. Na kuszu na pranie, w rogu kuchni, ze stosu Misiow i Swierszczykow. Zaparlam sie okrutnie i jak juz rozwinelam skrzydla, to juz tak zostalo i nabralam rozpedu. Tylko czasu malo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy słyszę o tym, że przy Chmielewskiej można się pośmiać, to od razu przypomina mi się pierwsza jej książka, którą przeczytałam, czyli " Romans wszechczasów" i jeden z dialogów.
      "Za drzwiami stał obcy człowiek, wyglądający dość gburowato. - Są tu kury? - spytał niegrzecznym tonem. Szaleństwo zakotłowało się we mnie. Co za bydlę jakieś, budzi mnie o wpół do szóstej rano, żeby pytać o kury!!! - Nie warknęłam, usiłując zamknąć drzwi. Facet je przytrzymał. - A co? - spytał niecierpliwie. - Krokodyle - odparłam bez namysłu, bliska uduszenia go gołymi rękami. Antypatyczny gbur jakby się zawahał. - Angorskie? - spytał nieufnie. Tego było dla mnie doprawdy za wiele. O wpół do szóstej rano angorskie krokodyle...!!! - Angorskie - przyświadczyłam z furią. - Wyją do księżyca. - Marchew jedzą? - Nie, nie jedzą! Trą na tarce! O co, u diabła, panu chodzi?"

      Usuń
    2. Pamiętam, że niemal się tarzałam ze śmiechu, razem z siostrą :D:D:D
      To było jakoś w okolicach początku studiów chyba.

      Usuń
    3. O tak! I jak przyszedl ktos po smieci w pakuneczku i pan Kacyk ktory przyszedl po te paczuszke tez.

      Usuń
    4. Czuję, że mam zaległości. Znam Chmielewską tylko z serii o Pawełku i Janeczce i psie Chabrze. i też przy nich się chichrałam. Reszta przede mną.

      Usuń
    5. Ja Chmielewską zaczynałam od Lesia.
      A było to tak, karierę zawodową zaczynałam od pracy w biurze planowania przestrzennego. A był wtedy ogłoszony konkurs na zagospodarowanie Ziemi Kłodzkiej. Kilku urbanistów realizowało projekt na ten konkurs, a mnie i jeszcze jedną dziewczynę, rówieśniczkę moją, zaproszono do prac pomocniczych, kreślenie, malowanie plansz i inne podobne. Pracowaliśmy nad tym w jednej z sal na na Akademii Rolniczej, po godzinach etatowej pracy. Ta dziewczyna przyniosła Lesia i w przerwach które się zdarzały czytałyśmy go i ryczałyśmy ze śmiechu, przerzucając się przy tym złośliwostkami. Był tam jeszcze młody facet który onieśmielony naszym żywiołowym zachowaniem, bał się nam powiedzieć jak się nazywa...
      Bo zwał się ADAM MICKIEWICZ!!!
      Następna Chmielewska to było Wszystko czerwone i przy niej także zarykiwałam się od śmiechu, a pamiętam takie zdanko "Bobuś i Biała Glista won!!!"
      Czytałam jeszcze kilka jej pozycji ale te już mnie tak nie śmieszyły ;)

      Usuń
    6. No, "Wszystko czerwone" to też wybuchy śmiechu podczas czytania; np. "Azali to jest wasza mać?"

      Usuń
    7. Czy ta dama to wasza mac. azali byly osoby mrowie a mrowie, pani biala glisda i pan podrapano na glowa - ja takoz prosze won. Przewekslowac sie i takie tam...

      Usuń
    8. A, racja: czy ta dama to wasza mać.

      Usuń
    9. Marija, też zaczynałam od "Lesia" i też mnie bawił do łez. Niedawno wpadł mi w ręce i próbowałam czytać, ale nieee... Pierwsze Chmielewskie czytywałam, ale dość szybko mi się przejadły.

      Usuń
    10. Opakowana, po I roku romanistyki wyjechałam do Francji. Na tym I roku przerabialiśmy literaturę mocno dawną: "Pieśń o Rolandzie", "Tristan i Izolda" itp. Świeżynką wtedy byłam i mówiłam nieco dziwnym językiem (francuskim). Francuscy ludzie umierali ze śmiechu, bo w wolnym przekładzie moje wypowiedzi brzmiały mniej więcej jak u Chmielewskiej: azaliż powiadam Wam... I nie chcieli mnie poprawiać, bo przestawało być śmiesznie.

      Usuń
    11. Lesio, wszystko czwrwone i może jeszcze jakąś, czytałam daaaawno temu, jakos 20 lat mialam. Wtedy polykalam ksiazki tonami, ale czy mi cos w glowie zostalo?😃 Podziwiam Was za cytowanie.

      Usuń
    12. E tam, ten długi cytat po prostu przepisałam :D Te krótsze owszem, z pamięci :)

      Usuń
  14. Przeczytałam kiedyś dwie czy trzy książki Moniki Szwai, ale jakoś mnie nie wessały. Ostatnio "Cudowne lata" Valerie Perrin - z czystym sumieniem polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekam, aż mi się sytuacja z oczami wyklaruje, potem będę czytać. mam tu już niezłą ściągę :D

      Usuń
  15. Dla miłośniczek Moniki Szwai mam ciekawostkę, może o tym nie wiecie :)
    Na tym nagraniu jest śpiewająca Monika
    https://www.youtube.com/watch?v=FdbM3rfsYao&t=4s
    I tu jeszcze o Monice, albowiem, "oprócz powieści zdarzało jej się także pisać teksty piosenek o tematyce żeglarskiej, morskiej.
    https://szanty24.pl/kochala-zagle-i-szanty/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze dla zaineresowanych o Monice Szwai :)
      https://www.youtube.com/watch?v=pq6l34JmiBs
      https://www.youtube.com/watch?v=lvmwuyC-Mw8

      Usuń
    2. A o tym akurat wiedziałam :)

      Usuń
    3. Tzn. o śpiewaniu i o piosenkach żeglarskich.

      Usuń
    4. Opakowana, określenia "mrowie a mrowie" używam do dzisiaj. Za Musierowicz też nie przepadałam.

      Usuń
    5. Ja bardzo lubie zabawy jezykowe, a wlasciwie zabawy jezykiem - jakkolwiek by to nie brzmialo. Lubie mieszac archaizmy z nowoczesnoscia, uwielbiam gadac po cudacznemu czyli tlumaczyc dokladnie z innego jezyka - niejednokrotnie z kolezanka pyta;ysmy sie wzajemnie - Zosiu, czy masz olowek do pisania z? Poza tym jak mi sie trafi dobry archaizm, to go nie puszczam - w zwiazku z czym, jak szykujemy sie do drogi, to pisze o kulbaczeniu wielbladow i takie tam. Moje wyglupy jezykowe zostaly kiedys skrytykowane przez rodaczke zamieszkajaca UK, mieszkajaca tu m/w tak dlugo jak ja, ale do dzieci na przyklad nigdy nie mowila po polsku. Jak sie zaczelam wyglupiac, to powiedziala, ze uuuu, widzi, ze ja jezyka polskiego nie uzywam na codzien i pewnie dawno w Polsce nie bylam. Hhahahahahahahah

      Usuń
  16. Nie cierpie Musierowicz i jej czarnych badz bialych bohaterow. I zasady - jak biedny to na pewno szlachetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jest w Twojej analizie. Ja lubię jej książki, ale rzeczywiście masz rację, są pełne schematów myślowych i stereotypów. I im nowsze, tym bardziej odbiegające od rzeczywistości.

      Usuń
    2. O, właśnie. O ile pierwsze, tak około 10, przeczytałam i chętnie powtarzałam (do czasu!), to te późniejsze już mi nie wchodziły.

      Usuń
    3. Dokładnie osiem, od "Szóstej klepki" do " Córki Robrojka" z pominięciem kilku po drodze. a późniejsze już im dalej, tym gorzej.

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Może kiedyś spróbujesz. I najlepiej zacząć od tych najstarszych, bo nie dość że są najlepsze, to dzieją się w czasach naszej młodości czy dzieciństwa. Dla mnie mają dodatkowy urok, bo akcja dzieje się w Poznaniu, a ja Poznań lubię bardzo, bo tam studiowałam, i był to dobry czas.

      Usuń
    2. Otóż to, Agniecha, Poznań” to moje miasto, a dzielnica, w której dzieją się książki Musierowicz, przynajmniej te starsze, to mój fyrtel. Na Słowackiego 18 mieszkała moja Ciotka M. u której bywałam bardzo często, nawet mieszkałam przez rok w 8 klasie. Nad Ciotką mieszkała Musierowicz z rodziną. Tak że ten... smaczki fajne są.

      Usuń
    3. Na Słowackiego mieszkał też mój Tato, w akademikach polibudy pewien czas temu, rzecz jasna.
      Mamunia też studiowała w Poznaniu, na Akademii Rolniczej.
      Ja znowu na Łaziennej miałam stancję - z najróżniejszymi atrakcjami. O, i na Przybyszewskiego przecież też mieszkałam. A potem to już akademiki Polibudy na Rocha, piętro jedenaste w jednym wieżowcu mieli we władaniu studenci PWSSP. Piękny czas. Pomimo karaluchów.

      Usuń
  18. Nieee, zupelnie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeśli szukacie czegoś do pośmiania się, to nieustająco polecam "Trzech panów w łódce, nie licząc psa". Zawsze rozśmiesza mnie do łez :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mp, hrehre, przeczytałam jakiś miesiąc temu!

      Usuń
    2. Super, prawda ? Ja czytałam wiele razy, a nadal mnie bawią historie o złośliwości lin holowniczych, puszek z konserwami czy mocy rażenia niektórych serów :) A opowieści o zawieszaniu obrazów- chyba każdy spotkał kiedyś takiego wuja... Że nie wspomnę o stawianiu diagnoz lekarskich- wtedy z pomocą encyklopedii zdrowia, dziś raczej wujka google (niestety, wodną puchlinę kolan TEŻ chyba posiadam). A tak w ogóle to muszę znów się podelektować tą książeczką, poprzedni egzemplarz zginął marnie- zaczytany, topiony w wannie, suszony i klejony- w końcu się rozpadł całkowicie, ale znalazłam kolejny w zasobach mojego Mąża, chyba wyruszy ze mną na październikowy surwiwalowy urlop :)

      Usuń
  20. No znowu wyrzucil moj koment. Probuje jeszcze raz. Poprzednio pisalam, ze nie moglam strawic ksiazek Henryka Pajaka. Balam sie ze bede miala koszmary w nocy. Lubie CHmielewska dla rozrywki. Moniki Szwai nie znam ale mam w poblizu tania ksiegarnie, moze beda cos mieli.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bacha, tanio znajdziesz na Allegro. Tam jest wszystko. A jeśli znajdziesz parę książek u jednego sprzedawcy, to już w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana , w Tezeuszu w Lubniu (kolo Rabki) mozna w zasadzie dostac wszystko, tym razem kupilam 3 ksiazki Pajaka i byly to wyrzucone pieniadze,
      Z Rabarbara rozmawialam 2 razy, ma takie klopoty, ze strach, tym razem sie nie spotkamy. A ja dzisiaj zamiast czytania biore sie za kongigurowanie naprawionego telefonu, Cale szczescie ze byl na gwarancji, bo glowna plyta padla. Cieplutko jesiennie dzis bylo.

      Usuń
    2. Pozdrów Rabarbarę ode mnie, i niech się jej zmieni na lepsze.

      Usuń
    3. Rabarbarę ściskaj od nas!

      Usuń
  22. Dzień dobry, Kurniku! Fajnego weekendu życzę. Przeczytałyście coś nowego? Ja właśnie, szukając całkiem innej książki, znalazłam pierwszy tom serii "Kot który..." i oczywiście przeczytałam. I nabrałam ochoty na powtórzenie całej reszty :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja lecę Cadfaelem. Od czasu do czasu , kiedy już wystarczająco zapomnę, wracam do przeczytanych ( wielokrotnie ) książek. I teraz na Cadfaela nadeszła pora. Tom XVIII kończę. Jeszcze dwa i można będzie czytać coś innego.
    U nas dziś zachmurzone niebo i może będzie padać.
    Pies nadal próbuje zaprzyjaźnić się z kotką i mu się nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem czy zauważyłyście, Drobie, że "Biedronce" zdarzy się ponieść kaganek oświaty. Cóż to ostatnio znalazłam na półeczce pomiędzy sałatą a przecenionymi resztkami szkolnych wyprawek? Otóż Nietzsche'go "Tako rzecze Zaratustra". Oprócz innych ciekawych pozycji, które wyleciały mi z głowy. Zadziwiające, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można by to uzasadnić, to znaczy tego Nietzschego, przy pomocy pokrętnych argumentów. Jako że Biedronka jest dla ludu prostego i biednego, z którego wywodzi się większość elektoratu wiadomej partii, to dostarcza się ludowi ideologii - wszak Nietzsche był (niesłusznie) uznawany za ideologa faszystowskiego. Może znów chodzi o wykorzystanie jego filozofii do niegodnych celów?
      Tylko czy lud zrozumie?
      :D:D:D:D:D:D:D:D
      Żartuję oczywiście, hrehrehrehrehre!

      Usuń
  25. Skoro już czytnika spróbowałaś, to przy problemach ze wzrokiem szczerze go polecam ze względu na możliwość dostosowywania wielkości czcionki, dzięki której podwójne okulary i lupa nie będą potrzebne. No i epapier oczu nie męczy, w przeciwieństwie do ekranów smartfonów, tabletów, laptopów itp. Miłego czytania życzę. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Co my tu dziś mamy? Środę?
    W każdym razie miły, słoneczny ciepły dzień się zaczyna.
    Idę dziś do kina, jakem świnia.
    Przyjemnego dzionka, ptaszęta.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaczęlam czytać "Chłopki", no powiem, że i w 60 latach XX cześć tych opisanych w książce zwyczajów jeszcze pokutowałana wsi. Choćby pasionka czy inne rzeczy zwiazane z dziećmi. Opisy tej biedy ląpia za serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Mnemosyne .

      Usuń
    2. Jak miło że się pojawiłaś.
      Moje"Chłopki " jeszcze leżą i czekają aż zacznę czytać.

      Usuń
    3. Miło mi. Nie zagladam zbyt czesto do lapka i mało bywam gdziekolwiek. W sumie wspolczesne ksiązki, powiesci malo mnie porywaja, wolę reportaże, biografie., ksiązki o ziołach itp.Jeszcze czegoś się dowiedzieć czego nie wiem.

      Usuń
    4. Fragmenty czytalam i chyba nie chce calej czytac, bo taksmutna...

      Usuń
  28. A w trakcie biografia Joanny Chmielewskiej, można sìę pośmiać.

    OdpowiedzUsuń
  29. Kurencje najmilsze ja dzisiaj nie o książkach. Wreszcie doleciałam do mojej grzędy, opóźnienia wczoraj były okrutne. Zamiast 5 godzin (z dojazdami) podróżowałam 10. Byłam tak padnięta, że jak dociągnęłam zmęczony dziób do grzędy to zapadłam w głęboki sen. Dzisiaj poszłam na działkę. Tak nieziemsko zaniedbana, że odechciało mi się cokolwiek robić. Zebrałam trochę jabłek i ogórków i wróciłąm na grzędę. Pogoda była ciepła jesienna, słoneczko przygrzewało przez cały dzień. Jutro zajrzę do koleżanki po jakąś książkę, której jeszcze nie czytałam.
    Acha, coby wyrobić sobie własne zdanie obejrzałam Zieloną granicę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też obejrzałam "Zieloną granicę". I napiszę Ci, Bacho, że te wszystkie świniewłącznie ze mną, co siedziały w tym właśnie kinie, płakały i klaskały po zakończeniu seansu.

      Usuń
    2. Agniecho, można mieć różne zdania na temat filmu ale wkurzają mnie wypowiedzi ludzi (idiotów), którzy filmu nie widzieli a bluzgają na całą ekipę filmową no i cały ten cały hejt na Holland. Mam taką znajomą, która powiedziała mi, że wystarczyły jej fragmenty żeby powtarzać za tymi w rządzie, którzy też filmu nie widzieli. Jak dowiedziała się, że idę do kina, to rzuciła słuchawką. Hre, hre, hre.... Jeszcze tego brakowało żeby mi ktoś dyktował co mogę obejrzeć a co (czego?) nie.

      Usuń
  30. Dzień dobry w październiku ( nie do wiary, że już). Przyjemnej niedzieli,,na razie słoneczne 12 st, bo zimnym poranku.
    Kasztany są, wczoraj zbierałam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ojej, już październik, znowu urodziny buuuuu......

    OdpowiedzUsuń
  32. No to ja tu sobie a muzom.
    Ładny dziś dzione, ciepło a wręcz gorąco. Dużo pracy bo oprócz wszystkiego innego dwa kulawe konie trzeba obsługiwać, Korka ćwiczyć, jakieś kawałki czegoś malować farbą, a najpierw niestety czyścić z rdzy, itp,itd. Już od samego myślenia się zmęczyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, dzionek piekny, ale głód przygnal mnie do domu, gdzie czekały rozliczenia i nowe prognozy za prad i gaz:/
      Jak nie patrzeć doopa z tyłu. Po ok stówke wiecej na gazowych oplatach.

      Usuń
    2. Agniecha -ja od czytania tez sie zmeczylam...

      Usuń
    3. Nie wszystko udało się wykonać. Nie wiem, czy to dobrze czy źle,ale i tak padnięta byłam wieczorem bardzo.

      Usuń
  33. Cześć! Raport pogodowy.
    Dziś był b.zimny poranek, jeszcze przed 7 rano było tylko 4 st. Kolejny wietrzny dzień, do 17 st. Więcej chmur niż słońca.

    OdpowiedzUsuń
  34. Kawałek czegoś został odczyszczony z rdzy i pomalowany minią.
    Pan ze Związku przyjechał, opisał i zaczipował źrebaki, które zachowały się godnie.
    Dynie zostały zebrane, jest ich około 60 sztuk, teraz będą dosychać i dojrzewać na tarasie.
    Kolejne działania czekają na wykonanie, ale nie dziś. Zmęczonam czegoś.
    Przyjemności, Kurki.

    OdpowiedzUsuń
  35. Cześć Wam, Kurki. Nie wiem, jak Hana, ale na post ode mnie musicie - niestety - poczekać, nie wiem jeszcze jak długo. Kłopoty ze wzrokiem, a przede wszystkim niemożność dopasowania w tej chwili odpowiednich okularów nie pozwalają mi długo siedzieć przed komputerem. Czytać też nie mogę i dostaję wariacji, bo właściwie nic nie mogę z moich ulubionych zajęć. Mam prawie gotowy post, ale muszę go sprawdzić i znaleźć zdjęcia, jak misie uda, to wrzucę.
    Tymczasem trzymajcie się ciepło, bo zimno idzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, jeszcze misie MI SIĘ tu dostały, masakra. To musiały być bardzo małe misie, bo ich nie zauważyłam ;)

      Usuń
    2. Ale nie całe misie, tylko "misie uda".
      Masz na nie przepis? Gotowane, smażone, z grilla?

      Usuń
    3. Hrehrehre, no masz, nie zauważyłam tych ud :D:D:D:D:D
      Ale nie jadam mięsa. A z przepisów na części niedźwiedzia znam tylko (teoretycznie, z książek o Winnetou) przepis na niedźwiedzie łapy. Piecze się je na ognisku, podobno to przysmak.

      Usuń
    4. Na misie uda może byś się skusiła?

      Usuń
    5. Na misie uda z czekoladowego misia na pewno :D:D:D

      Usuń
  36. U mnie temperatura poniżej 10 stopni, zaczęli grzać, nie za dużo, żeby lokatorów nie rozpuścić ale kaloryfery ciepławe. Ninko , nie mam takich kłopotów ze wzrokiem ale wczoraj byłam u okulisty i optyka, bo okazało się, że wzrok mi sie poprawił, podobno krótkowidzący mają tak z wiekiem, że widzą coraz lepiej.
    Agniecho, te urodziny w październiku ...... nie chce mi się kończyć tyyyyyyylu lat. Buuuuuuu.

    OdpowiedzUsuń
  37. Hej, nalepiłam pierogów, za,okem coraz bardziej ponuro i wietrznie kolejny dzien. Może popada?

    OdpowiedzUsuń
  38. U nas dopiero w nocy ,
    Przyjemnej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  39. Niedziela już na półmetku, odwiedziła mnie dziś Tupaja z całą rodziną. Było miło.
    Nastąpiła wymiana płodów rolnych i ogrodniczych na wyroby kosmetyczne i pszczelarskie. Wszyscy zadowoleni, mam wrażenie. Ja na pewno. Piękne, kolorowe mydełka z naturalnych składników to nie byle co, a i miód z własnej pasieki to samo dobro.
    Oraz Korek został wygłaskany na zapas z każdej strony.
    Teraz muszę do koni bo ta jedna nadal kuleje i w zw. z tym zamknięta jest z Dirką na ujeżdżalni, tam nie ma ani jedzenia ani picia, trzeba dostarczyć. To idę.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja dzisiaj obowiązkowo miałam sprzątanie wspólnych powierzchni na działkach. Okrutnie się zmachałam, a potem J. wyciągnęła mnie na zakupy po taśmy uszczelniające okna z nieśmiałym zaznaczeniem że może je uszczelnię, no to mam robótkę w tym tygodniu. Przy okazji dostałam w prezencie urodzinowym (auuuuuu!) parawan, którym oddzielę kącik roboczy od części jadalniej w kuchni ale najpierw pomaluję go na biało albo w całości okleję jakąś tapetą bo jest w kolorze janego drewna a to mi nie pasuje.
    Zimno się zrobiło paskudnie, tylko +8 i zimny wichur. Miejsce na spalnej grzędzie już ogrzane, dobrej nocy nocnym Kurencjom.

    OdpowiedzUsuń
  41. Poranne Kurencje obudzone.
    Pada i ciemno i zimno. Doprawdy. Czyżby lato się skończyło?
    Przyzwyczaiłam się do letnich temperatur. Trzeba grubsze ciuchy wyciągnąć ze strychu.
    Miłego poniedziałku.

    OdpowiedzUsuń
  42. Zimno na dworze, w domu lodówa. Czasem zazdroszczę tym, którzy sami ogrzewają sobie domy. Nie mogę zająć się niczym ciężkim, w sensie wysiłku fizycznego, więc siedzę pod kocem i marznę mimo to. Chyba koc zbyt cienki, hrehrehre. Może dokądś się wybiorę, przynajmniej się rozruszam trochę. Chciałam sobie kupić bluzę dżinsową, taką klasyczną katanę. Nawet znalazłam przecenioną, ale największa była w rozmiarze 34 i chociaż była owersajzowa, to jednak w biodrach zbyt wąska, nie mogłabym na przykład włożyć pod nią grubego swetra i się zapiąć. Poszukam w ciuchlandach.

    OdpowiedzUsuń
  43. Jeszcze nie myślę o właczeniu ogrzewania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, u was cieplej. U nas dziś w nocy było 2 stopnie.

      Usuń
  44. Tak, bylo 5 nad ranem, jeszcze przymrozku nie było, u Modszej juz tej nocy 0 st.

    OdpowiedzUsuń
  45. Bylam dzis na krio i cwiczeniach ręki. Wszystko co do tej pory sama robilam przyniosło dobre rezultaty, więc ćwiczenia nie sprawialy klopotu, mam je kontynuować dostalam samodzielnie, plus to co juz robilam , i mam pojawić sie za dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  46. dostałam zalecenia co jeszcze robić samodzielnie, mialo być😃
    Po cwiczeniach poszłam na długi spacer, bo wiatr juz dzisiaj nie hulał, dotlenilam się porządnie, zmęczylam i jestem zadowolona. Teraz kotek Robinek wylożyl mi sie na nogi i nie mam jak się ruszyć, za to kilka koltunków mu wycięłam.

    OdpowiedzUsuń