sobota, 16 czerwca 2018

Już nic nie muszę!?


Uwaga, dziś gościnnie nadaje MM:

Jakiś czas temu wycofałam się z pełnej aktywności zawodowej. Uff, odetchnęłam. Nie macie pojęcia, jak cieszyłam się z tego braku przymusu. Rany – myślałam sobie po przebudzeniu. Jestem wolna. Po raz pierwszy w dorosłym życiu. Nie czeka na mnie stos prac do poprawienia, wykład do przygotowania, a i napisać coś „odkrywczego” by należało, bo publikacji zabraknie i zwolnić mogą. Przez całe zawodowe życie miałam poczucie, że coś wisi niezrobionego (bo wisiało). Nigdy nie było tak, że coś skończyłam i kropka, mogę dać sobie luz. Jak nawet go sobie dawałam, to kosztem poczucia winy, że coś odkładam na później. Taka robota. I nagle – nic nie wisi. Nie wzięłam jednak pod uwagę, że człowiek (czyli konkretnie ja) ma tak, że musi sobie jakiś „nawis” wyprodukować. I co? Zaczęło nade mną wisieć coś, co zidentyfikowałam jako „ambiwalencję w zakresie motywacji”. Inaczej mówiąc – konflikt pragnień. Kiedy jesteśmy w pełni aktywni zawodowo i rodzinnie, to mamy najczęściej konflikt między powinnością, a pragnieniem. A kiedy powinności się kurczą, do głosu dochodzi konflikt między różnymi pragnieniami. I to jest dopiero męczące, bo odpada właśnie poczucie powinności, które z reguły u normalnego człowieka z pragnieniem (jeśli jest ono z powinnością sprzeczne) wygrywa. Tak więc czynnik zewnętrzny (wymagania otoczenia) przestaje pomagać w wyborze. I musisz człowieku sam, zupełnie sam, zdecydować co robisz. I znowu coś MUSISZ. Nie myślcie, że narzekam. W dalszym ciągu w pełni doceniam możliwość takiego życia, jakie mam teraz. Ale pomyślałam sobie, że tak naprawdę nigdy nie uwalniamy się od tego „muszę”. I daję Wam słowo, że czasami tęsknię do tego, żeby ktoś, coś, przymusiło mnie do decyzji.
Mówią i piszą, że problemem emerytów jest niemożność zapełnienia wolnego czasu. Ja bym problem nazwała inaczej. To czasem niemożność podjęcia decyzji jak ten czas zapełnić, czy raczej zdecydowania czego tak naprawdę pragniemy czy chcemy. Czyli dylemat wyboru, a nie braku.
A więc Kury Jeszcze Nieemerytki (KJN) – nie łudźcie się, że potem to już będziecie całkiem wolne, nicniemuszące. Myślę, że dalej będziecie MUSIAŁY – w najlepszym razie – wybierać. To też męczy. A dzisiaj nie mogłam wybrać czy wziąć się za porządek w ogródku, bo chłodniej, czy lepiej oporządzić szafę, posprzątać w łazience, czy poczytać książkę. No więc siadłam i napisałam to co widzicie. I dalej nie wiem co z dalszą częścią dnia. Bo wszystkiego mi się chce i nie chce. Ale przecież NIC NIE MUSZĘ?!
Znam kogoś, kto nic nie musi. Nie ma konfliktu pragnień, ani ambiwalencji:

208 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że nie bede pierwsza, strasznie mi muli lapek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak. Za 8 miesięcy, a jak dobrze pójdzie to krócej, stanę przed lustrem i powiem do odbicia "JUŻ NIC NIE MUSZĘ" i nie będę żałowała tej decyzji.

      Usuń
  2. Ja tylko muszę...zaspakajać potrzeby Pandy a całą resztę mogę kiedy mi się chce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Orka, i nie dręczy Cię poczucie, że to powinnam, tamto trzeba by i owo czeka na zmiłowanie? Ja to mam bez przerwy i nie potrafię się od tego uwolnić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Święte słowa. Tak mam i gdyby nie to, że MUSZĘ do wnuków, to bym się tak długo zastanawiała nad wyborem tego co chcę, że nic by z tego nie wyszło. Bo skoro nie muszę sprzątać, to może zrobię to jutro, muszę wyjść po chleb, ale co to za wyjście itp. Marazm murowany, więc się ZMUSZAM żeby nie spleśnieć, bo samo babciowanie to trochę za mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to, to Ewa2 - czasem tak długo sie zastanawiam czego chce, że wieczór mnie przy tym zastaje.

      Usuń
    2. Marta, normalna rzecz...

      Usuń
  5. Tęsknię do tego momentu, choć, jak mówi moja Sis (emerytka) emerytura to wrota szeroko otwarte do starości. Podobno, jeśli człowiek ma jaką/jakieś pasje to się nie nudzi nigdy. Może u Ciebie Marto to tylko kwestia przestawienia z biegu na krok spacerowy? Wiem jedno, jak chodzę do pracy jestem bardziej zorganizowana. Siedziałam pół roku w domu i w zasadzie niczego nie zrobiłam, a miałam takie plany. Teraz latam od nowa biegiem, ale, jak się sprężę to diabłu łeb bym urwała. Uczę się nie mieć przymusu i nie mieć wyrzutów sumienia, że czegoś tam nie zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masza; jak chodzi o nudę, to nie znam tego uczucia. Wrecz trudno mi zrozumieć jak można sie nudzić. Masz rację, że człowiek najlepiej sie organizuje, jak ma dużo do zrobienia. Znam to i ja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gadałam dzisiaj z koleżanką i też doszłyśmy do wniosku, że jak człowiek miał obowiązki, to umiał nawet wygospodarować czas na przyjemności i dawał radę. Chociaż tak jak pisze MM nie raz i nie dwa marzył o tym żeby nie musieć. Ale nawet codzienne czynności MUSZĄ być zrobione, bo przecież umyć się muszę. Myślę, że prócz pracy trzeba jeszcze coś mieć, wtedy emerytura nie prowadzi do marazmu.
    Miałam koleżankę, która po przejściu na emeryturę usiadła w fotelu i nie mogła się pozbierać do aktywnego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, czy ja wiem, czy trzeba coś mieć? Zawsze jest coś ciekawego do zrobienia. Do kina można pójść, do muzeum, czy choćby książkę poczytać. Coś jest w gupim powiedzeniu, że człowiek inteligentny się nie nudzi. Zawsze znajdzie sobie coś absorbującego. Choćby internet. Chciałam poczytać dzisiaj o kukułce i utonęłam w ptasich obyczajach!

      Usuń
  8. ewa2 - ja tam myć siem nie muszem, ale lubiem i kcem. Choć czasem mi sie nie chce. I tak bywa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to się czasem nie myję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Spokojnie z ta emeryturą, zaraz wróci do starego znaczy do muszenia. Muszenie nie jest związane z pracą tylko z predyspozycjami jednostki, że się tak brzydko wypiszę. Jak ktoś ma ciągoty do muszenia to one mu z nadejściem emerytury nie przejdą, muszenie tylko ewoluuje. Tzw. klasyczne przykłady osobników muszących to w mojej familii Cio Mary i mój własny Tatuś. No musi być mus bo jak tak bez musu?!;-) Osobniki muszące są na ogół osobnikami ogarniającymi real, układającymi porządnie w kostkę czas i w ogóle niezłymi organizatorami. A ja jestem domową opozycją, jak tylko czuję że nie muszę to naprawdę nie muszę wyczynowo!;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taba, muszenie wciskano nam w dzieciństwie wszędy i na każdym kroku. Przecież NAPRAWDĘ nie muszę np. sprzątać i nie sprzątam jak mi się nie chce, ale czuję dyskomfort, cholera mać. I z tym sobie nie mogie poradzić.

      Usuń
    2. Staram się nie czuć dyskomfortu w sprawie sprzątania i zazwyczaj mi się to udaje, chociaż powinnam w końcu gruntowniej odgruzować chaupe ;)

      Usuń
  11. A ja kiedyś nie musiałam, a teraz muszę...gotować obiady ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, mnie też takie coś dopadło po 50-siątce i trwa nadal. To znaczy nie muszę, że muszę, ale muszę, bo chcę.

      Usuń
    2. Mnie gotować chce się bardzo rzadko, ale wskazane jest aby mama jednak zjadła coś innego niż pieczywo z cukrem, to jej ulubione jedzonko, a jak sprawdza abym przypadkiem do zup za dużo warzyw nie wrzuciła ;) A to ona uczyła nas kiedyś jeść warzywa...

      Usuń
    3. Ech, Marija, lekko nie jest...

      Usuń
  12. Marija, a to Cię dojęło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja odwrotnie, kiedyś musiałam, a teraz nie muszę, co skwapliwie wykorzystuję. Jest sezon na truskawki, czereśnie, morele, bób, fasolkę. Zjadam kilo truskawek i pełnam, jak bąk. Tylko sikam jak najęta:)

      Usuń
  13. Masza, Wu też zjada tylko truskawki? Czy radzi sobie chłopina we własnym zakresie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wu zjada truskawki, ale woli bób, albo całego kalafiora. Lubi też surowy, więc czasem zje bez gotowania:)Robię obiad czasem tylko raz w tygodniu, albo i nie. A to kanapki sobie ciachniemy, a to sałatkę z pomidora z mozarellą. Jak go przyciśnie to sobie smaży frytki.A ja mu wyżeram.

      Usuń
  14. Czyli człowiek musi, bo inaczej się udusi 😉

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie chodzi mi o to, że brak przymusów zewnętrznych (praca, rodzina itp)prowadzi do marazmy, nudy i czego tam jeszcze, ale raczej o to, ze tak naprawde nie jesteśmy w stanie od przymusu sie uwolnić, bo on zawsze pozostaje, choćby w formie przymusu wyboru tego czego pragniemy.

    OdpowiedzUsuń
  16. marazma ładnie mi wyszła, ale o marazm chodziło oczywista

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurczę, Marta, ja czasem pragnę kilku rzeczy naraz i to dopiero jest męka! Zaczynam kilka, żadnej nie kończę i umieram z frustracji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też mam! Kilka srok za ogon :)

      Usuń
    2. No właśnie - i gdzie tu ten emerytalny marazm ja siem pytam?????????

      Usuń
    3. Najbardziej lubię obecnie potrzebę polecieć na starocie albo do lumpka na szkiełka:)

      Usuń
    4. Masza, szczęśliwie mieszkam w oddaleniu od centrum miasta, bo też bym latała. Ostatnio prześladuje mnie potrzeba jazdy do Czacza. Pretekstem jest drapak dla kotów.

      Usuń
    5. Hana - co do srok za ogony - zaczynanie i nie konczenie, to wez pomysl z innego kata - i co? swiat sie zakonczyl? Ktos przyleci i urwie leb? najczesciej nie, wiec odpusc poczucie winy. mi odchodzi. powoli. ale odchodzi. za zakonczenie czegos nagradzam sie!!!

      Usuń
  18. Masza, to chyba też rodzaj przymusu. Jeszcze trochę, a zamieni nam się w natręctwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba pomieszanie niezorganizowania, z lenistwem, z potrzebą zrobienia czegoś innego ( a zajrzę sobie na FB, co tam Kury nagdakały). Czasem tak moałam w pracy, już miałam się zabierać, żeby usiąśc i zrobić coś pilnego, ale...najpierw sobie zrobię kawy, zrobiłam i już miałam się zając, ale...ktoś zadzwonił, pogadałam, no to się biorę, ale może by jeszcze fajkę zapalić, poleciałam, ufff no to teraz, ale nie!!! Kawa zaczęła działać, trzeba siku...i tak przez godzinę:)

      Usuń
    2. Masza, ale to ładne, uśmiałam się

      Usuń
    3. Marta, ja mam tak codziennie i codziennie mogę Cię rozśmieszać!

      Usuń
    4. Myślę, że podświadomość w takich momentach kazała mi robić wszystko tylko nie to, co miałam zrobić, dlatego ta seria działań pozornych tak się wydłużała:) W domu robię tak samo. Czasem przez kilka godzin.

      Usuń
    5. Masza, piątkę przybij, znam to od podszewki. To tzw. aktywność pozorowana.

      Usuń
    6. Masza - w 8godzinnym dniu pracy jest sie tak naprawde produktywnym ok 4 i pol godziny (srednio, oczywiscie, z enie dotyczy to kazdego, ale srednia tak wypada), z wiatrem i zgorki to tak do 5 godzin.

      Usuń
  19. Spoko, Hana, jeśli nie nabawiłas sie nerwicy natręctw przed 40 - tką, to raczej nie masz szans

    OdpowiedzUsuń
  20. Coś Ty, Marta? Naprawdę? Nie wiedziałam, że tylko młódki łapią natręctwa! I co, one im zostają do usr... śmierci i się z wiekiem nasilają, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem jak Wy ale się przymusu kurnikowego nabawiłam. Jeśli chodzi o nudę to się ze sobą nie nudzę, chociaż nie uważam abym miała zbyt interesujące wnętrze. Co do chcenia czuję dyskomfort, bo dzisiaj książki nie wzięłam do ręki, tylko prasówka w tramwaju i internet. Wobec powyższego czuję , że muszę się oddalić i jeszcze sobie poczytać w łóżeczku.Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkowego przymusu nie mam za to mam spacerowy, u mnie spacerowa jest niedziela, choćby mi się nie wiem jak nie chciało to muszę wyjść ;)
      Ja też mówię dobranoc :)

      Usuń
    2. Ewa2, czekaj jak zaczną mądrzy ludzie pisać rozprawy na temat nowego uzależnienia ludzkości: od Kurnika! Hrehrehrehre!
      A, przymus czytania w łóżku też posiadam. Bez tego nie zasnę.

      Usuń
    3. Nooo, choc z jedna strone. Dzieci tez takie mam, jak nie bylo co czytac (jak bylismy poza domem i wszystko juz bylo przeczytane), to trzeba bylo im czytac opakowania rozne - a to makaron, a to sklad cukierka jakiego na papierku po nim itepe.

      Usuń
  22. Owszem, Hana, a jak im zostaną (na ogół zostają), to do usr.. I jeszcze lubia sie nasilac.

    OdpowiedzUsuń
  23. I ja mam przymus czytania wew łóżku. Więc też się oddalam. Dobrej nocy - bez przymusu życzę

    OdpowiedzUsuń
  24. Czołgiem Kureiry, to ja też odpadam. Trochę się poprzymuszam do tego i owego, chociaż jużem wykąpana, to jedno natręctwo z głowy. Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za chwilę się przymuszę do powieszenia prania...pralka kończy swoje zadnie.

      Usuń
  25. Masza, jeśli zadnie, to koniecznie powieś. Przednie mogłyby zaczekać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Masza, to jest litrówka anatomiczna.

    OdpowiedzUsuń
  27. Swiadoma emerytura?
    Ja mam taki przedpokoj emerytury, jak jestem w daczy, bo tam nie mam obowiazkow poza tymi codziennymi, srednio wypelnianymi. Strasznie latwo jest zbijac baki ( a moze puszczac?). Czasem sie zastanawiam, jak to bylo, ze jak dzieci byly male i wieksze, to ja siadalam np do maszyny i szylam az furkotalo, a teraz przenosze szmaty z fotela na stol, ze stolu na schody i sobie obiecuje, ze jutro to juz NA PEWNO sie za to zlapie....
    Jak jestem w UK to mam robote (ktorej mam zero, tej zarobkowej, w daczy), ktora mnie zmusza do akcji. Niestety roboty jest o wiele mniej, odpadl jeden kontrakt firmie no i tak. To tez sionka emerytury.
    Nigdy w zyciu sie nie nudzilam i nie wiem jak to jest. Ale od kazdego emeryta slysze, ze planuje duuuzo robic/zrobic a potem sie okazuje, ze jest zajeta/zajety caluski dzien a zrobila malo...moja Mama twierdzila, ze robila wszystko tylko wolniej, bo cialo nie nadazalo za glowa i pomyslami.

    wkracza tez zarzadzanie czasaem wlasnym, ze sie tak wyraze. nie mozna za malo sobie planowac, bo, jak pisze Ewa - splesniejemy. za duzo - zostaje frustracja i wywieszony ozor. ALE dochodzi sie do stanu, ze owszem, zaplanuje sie rozne rzeczy, ale jako, ze nie ma musu zewnetrznego, to prawie cala lista zadan moze sobie isc i sie bujac. Dla mnie ta swiadoma emerytura to bedzie swiadomy wybor...przyjemnosci. Nie musze osiagac bogini wie czego i moze jakbym chciala isc szukac wiewiorek w parku to moze mi sie odwidziec w ostatniej chwili i zostane w domu przejrze wszystkie zdjecia Krasnali. Albo wytre kurze na parapetach i od razu poczuje sie niezwykle szlachetnie. albo zamiote w kuchni i tez sie bede czula szalchetnie. Bo przeciez tak naprawde moglabym posiedziec i poczytac... Z tym czytaniem to mam tak, ze nigdy w zyciu w zasadzie nie siedzialam w ciagu dnia zeby poczytac ksiazke...zawsze to byly kradzione chwile i doczepione do czegos. Niedawno odkrylam (w tym przedpokoju emerytury) jaka wielka przyjemnoscia jest czytanie w ciagu dnia.

    p.s. nagla potrzeba robienia czegos innego niz sie powinno to w ogole od wieku nie zalezy, ani od ilosci wolnego czasu...pamietam, ze jak mialam sie uczyc do egzaminow, to musialam...no musialam robic pierdylion innych nie czekajacych zwloki rzeczy, az mialam noz na gardle i sie uczylam. ale jak tylko skonczylam to musialam odczulic sie i np malowalam plot albo wieklie drzwi frontowe w domu. albo kopalam w ogrodku, rhehrehr.

    a aktywnosc pozorowana bez wyrzutow sumienia to jest to!

    OdpowiedzUsuń
  28. Dzień dobry :) mówię ja, Rabarbara, kura-emerytka ;))).
    Nooo, MartaMarta, temat wrzuciłaś nieletki.....
    Choć ja, mimo iż de iure emerytka od lat trzech to życiowo usadziło mnie w przedsionku ;)) jak to ujęła Opakowana, bo ledwiem zaczęła rozmyślania co to zrobię jak nic hiphiphurra!! nie muszę, okazało się, że właśnie muszę (choć, oczywiście też i chcę !!) . Teraz znowu rozmyślam, bo już za chwileczkę, już za momencik, czyli za 74 dni mus się kończy !
    Chwilka, wychodzę teraz, wrócę ! cdn nastąpi ;).
    Miłego dnia Kurniku! Bez musów ! (chyba że truskawkowych ;)) )
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  29. Przez cale zycie czlowiek jest do czegos przymuszany i nie wyobrazam sobie, ze emerytura cokolwiek zmieni w tej kwestii. Umyc sie musisz, bo zaczniesz smierdziec, zrec musisz, bo umrzesz, a wiec musisz pojsc po zakupy, ugotowac, zmyc naczynia. Musisz placic podatki, bo skad rzad wezmie na utrzymanie hordy przestepcow i nierobow.
    Przez cale zycie musisz robic dobra mine do zlej gry, bo cie ludzie znielubia. Musisz zyc, choc to na szczescie jest odwracalne i albo slepy los przetnie twoja nic zywota, albo jakis kolorowy frustrat przestepca, albo masz jeszcze jeden wybor, pomoc sobie sama. Nielatwe, ale wykonalne.
    Emerytura nie chroni w najmniejszym stopniu przed muszeniem, zawsze i do konca zycia bedziesz cos musiala. Moze tylko nie bedzie juz trzeba wstawac w srodku nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he Panterko, właśnie MUSZĘ wstawać w środku nocy, czasem nie raz...
      Dzień dobry Kurki. Poczytałam wasze komentarze i widzę, że taką pozorną aktywność też mam, zwłaszcza przed wykonaniem czynności, której nie lubię. Lubię sobie zrobić listę rzeczy do zrobienia, miłe jest potem skreślanie tego co się zrobiło.
      Pogoda piękna, słońce i ciepło, szkoda że bez wiatru, bo będzie duszno. Poszłabym gdzieś, ale nie mogę się zdecydować gdzie. Wieczorem idę na występ wnuka.
      Miłej niedzieli.

      Usuń
    2. Widzisz, Ewa, Ty masz duzo musow, ale milych wielce musow - np wystep wnuka.

      a ja sie myje, bo chce!
      i nie zmywam naczyn. ooo, co to to nie!!!

      Usuń
  30. Świenta prawda,MM.
    Wczoraj też tak miałam,siedziałam we fotelu i przywoływałam te powinności,oglądałam je ze wszystkich stron, one już drżały przed moim surowym spojrzeniem,bo wiedziały co mogę...
    I nic..Żadnej nie złapałam za kudły.. ty,mendo!..marsz do pralki, a ty!kopa i bierz się za łazienkę!Całkiem bezwolna była moja wola.
    Jeno psu uwarzyłam.I napawałam się ciszą domu,samotnością,bezruchem,lenistwem i tęsknicą jakowąś.Kocica była wniebowzięta że pańcia taka czasowa.Bo JA mogę!
    Ale ktoś obok mnie drażni takim zachowaniem.Jeden meczyk,drugi.Jedna kawka, druga,czecia.Ludzie,ile można się wałkonić;)

    Pogoda jak marzenie.
    Leżcie se dziś Kury,pępuszkiem do góry.MM nas rozgrzeszyła.
    Pa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja wczoraj tak mialam - pierwszego meczu obejrzalam pol drugie i przysnelam. potem sie zastanowilam, co na obiad. wyliczylam, na ktory mecz nie chce spac, hreherhehre jedlismy i robilismy co nam sie chcialo wokol meczow...ale wybralam najlepszy mecz do ogladania - kocham Islandie!!! w takich sytuacjach, od zawsze - robie na drutach, bo samoo gladanie czegokolwiek to dla mnie za malo. z nerw robi sie szybciej, czyli przez mecz Islandia - Argentyna zrobilam duzy kawal krasnalowego sweterunia. same korzysci i bardzo mi sie podoba, ze byl fajny mecz i fajny sweterunio. zupelnie nieambitnie i mozna mnie uznac za walkonia ;)) p.s. pranie wywloklam z pralki i powiesilam. nie zaplesnieje! hurra! ogolnie robi sie cieplej, bo przez ten tydzien bylo tak sobie - raz popadalo, ale bylo jakos parno i nie za cieplo. powiesilam pranie w domu, bo wygladalo tak sobie i na drugi dzien zalatywalo i bylo zawilgle, bleugh! a co do sprzatania, to dom najlepiej omiesc wzrokiem.

      Usuń
    2. :))))
      Że też nie wpadłam na to,że można omieść zwzrokiem!
      Jak nasi grajo to z nerwów ogryzam wargi i policzki od wewnątrz,paznokcie jakoś mi nie smakują;)

      Usuń
    3. Niech nam żyje Prezeska!
      Hano, życzę Ci zdrowia i pomyślności, a nade wszystko spełnienia marzeń, tego domku czy to białego,czy z cegły czerwonej czy może ze stylowych bali,jaki się trafi, i grontu na gumno rozległego.I miejsca cichego,coby ani jeden samolot nie przeleciał i płotu zwartego,by żaden somsiad nie karmił piesów.I osobistego szczęścia,i byś była zawsze piękna,zdrowa i bogata!!
      A tymczasem byś się cieszyła tym co masz.Buziaki!

      Usuń
  31. Dzień dobry, Kurniku :)
    MM- opisujesz to, co pewnie większości nam doskwiera
    A teraz wszystkie Kury MUSZĄ złożyć naszej Hanie życzenia urodzinowe :)
    Hanuś, 100 lat w zdrowiu i pomyślności!!! oraz domku białego wymarzonego z najpiękniejszym gumnem świata :)

    OdpowiedzUsuń
  32. O to to! Naszej Prezesowej gorace zyczenia krolowania nam dlugo i wesolo!! i zdrowia i kontynuacji nie posiadania siwizny i pociechy z cudusiow! i neirobstwa bez konsekwencji i poczucia winy wtedy, kiedy chcesz!!! i wielu ciekawych projektow malunkowych znajdywanych w krzakach badz na ulicy. I spokoju ducha. na Rzonach juz polecialam ze zestawem zasadniczym o raz wiazanka, teraz dokladam skrzyneczke owocow prosto z krzaka/drzewa/od krowy do korzystania biezacego!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Kureiry nie muszą składać życzeń, one kcom składać bo majo wewnętrzną potrzebę. :-) Myślę że w ogóle tzw. wewnętrzna potrzeba schodząca się z koniecznością wykonania jakiejś czynności to przepis na brak zmęczenia łobowiązkiem, przymusu wykonywania i w ogóle niedogodnościowania. I dlatego teraz z wewnętrznej potrzeby wykonam łobowiązek wypicia porannej kawy z Ciotką Elką. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa... no tego... Dobrego zdrowia, długiego życia z tym zdrowiem, słodkiego gumienka i czego tam jeszcze się zapragnie! :-)

      Usuń
    2. Taba, no nawiązywałam byłam do posta MM
      oczywista oczywistość, że Kury chcom składać życzenia :))))
      to sama przyjemność
      i bardzo podobają mi się poniższe życzenia Rababrbary- niech Hana żyje tyle ile chce ;))))))

      Usuń
    3. To nie wewnetrzna potrzeba chyba a wewnetrzna chec!

      Usuń
    4. Soniku, a ja zrozumialam zyczenie Rabarbary, ze to na teraz, ze teraz moze miec KTORE KCE urodziny, a nie to, co jakis gupi kalendarz pokazuje! czy sie myle?

      Usuń
  34. cholera...o bialym domku zapomnialam. w tych zyczeniach....no.

    OdpowiedzUsuń
  35. Sto lat, albo i więcej!!!!!

    MM - ta pierwsza część to o mnie. Robię w tym samym biznesie i to mnie wykańcza, bo jest w tej chwili gorsze niż praca w korporacji. Tęsknię za rozterkami ambiwalentnymi. Może dożyję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piesie; właśnie dlatego z roboty zrezygnowałam, choc nie musiałam. Bo właśnie porobiło sie gorzej niz w korporacji. Punkty, punkty, punkty, niewazne za co, byle uzbierac odpowiednia ilość, wejście do sal wykładowych z kartą magnetyczną żeby mozna było sprawdzić kiedy wchodzisz i wychodzisz, niekompetentni przełożeni, ale za to wierni tym co trzeba, długo by mówic. Dodam, że nie piszę o uniwersytecie poznańskim. Tam jeszcze nie jest tak źle.
      A dożyć rozterek ambiwalentnych warto - bywaja bardzo przyjemne, a i twórcze czasami.

      Usuń
    2. o matku bosku...to uwazam moja hute wielomiejscowa za raj! i jeszcze jak sie ciesza jak mnie widza!! ho ho!

      Usuń
  36. Hana - lat tyle ile Ci się będzie chciało, w najpiękniejszych okolicznościach gumienka, pod bezpiecznym dachem małego białego, z dala od zgiełku :)). !!!! I oczywiście wśród stada kur z cudownego kurnika :)))!!!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  37. Kureiry Kochane! Dziękuję za Wasze życzenia. Moja bliźniacza natura każe mi się cieszyć, że jeszcze i martwić, że już - to trochę tak jak z tymi wszystkimi motywacjami i obowiązkami:))) Słowem, osiołkowi w żłoby dano...
    Mały biały mam dokładnie zwizualizowany i jak tylko go gdzieś namierzę, będę wiedziała, że to ON! Dziękuję i ściskam Was moimi pojemnymi ramiony!

    OdpowiedzUsuń
  38. Domku nad jeziorem, przybywaj! Dla Naszej Kochanej Prezeski!
    Hano, zdrowia, szczęścia, radości i miłości!♥

    OdpowiedzUsuń
  39. Zgłaszam że komputer mi wariuje. Obawiam sie że musze oddać go do przeglądu i będe bez połączenia z Kurnkiem, nie mówiąc o reszcie świata. Nie wiem jak dam radę. W kazdym razie gdybym sie nie odzywała, to znaczy że nie mogę. Teraz mam tak, że jak go włączam, to za każdym razem mam emocje czy sie uda. Właśnie sie udało i wieczorem też spróbuję. A teraz jadę do Hany czcić TEN DZIEŃ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewiduje drgawki, jak przy cold turkey.... a jak jadziesz do Hany, to ona ma dzialajace internety, to dacie do kupy rade. Zycze Wam libacji dowolnych. i wykwintengo jedzenia-picia. Badz - kontrastowo - moze gzika wykwintnego ;)

      Usuń
  40. Nie mam problemu z nicnierobieniem jak nic nie muszę , oddaję się temu z zupełną swobodąi czcią, bywa , że nawet bez mycia i upycham nogą manele w szafę, lub przykrywam kocem, hrehrehre. W końcu zawsze po niemuszeniu następuje jakies muszenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez perwersyjnie lubie czasem mycie ograniczyc do tzw minimum - tu zeby szastr prast, tam przetrzec szuszuszu, tak przeplukac - plask plask i juz. Dora - noga jest dpbra w upychaniu! az strach potem otworzyc szafe... przypomnialo mi sie, co slubny mi jakis czas temu powiedzial - jego wspomnienie z pierwszej wizyty u mnie w domku. to byl zwal ciuchow na fotelu, tak przerzucone przez oparcie fotela - no co?? za czyste zeby wrzucic do prania a nie wystarczajaco swieze, zeby zatrynic w szafie. sam teraz tak robi. od miszcza sie nauczyl, hrehreehrehr. czyli jednak te zwaly szmat zroobily pieronujace wrazenie, ale nie az tak, bo lada moment bedziemy obchodzic rubinowe wesele....

      Usuń
    2. Opakowana,fotel to dobry patent,mam wieszak w sypialni,ale na fotelu obowiązkowo kładę.
      Zresztą zobacz tu,ponad 100 komentarzy i każdy se chwali.
      https://demotywatory.pl/2091750/Fotel

      Oglądałaś mecz? Miemce przerżnęły z Meksykiem;))
      Dobra jesteś,ja rubinowe za 5 lat;)

      Usuń
    3. No jasne, ze ogladalam....piekne bylo, ale Islandia wymiata w ogole!!

      na tym fotelu na demotywatorach to cos malo tych szmat.....maloo...

      Usuń
    4. Opakowana, bo to meszczyznowe szmaty są, zauważ ;).
      Barbara

      Usuń
    5. a to od razu ma byc malo i porzadnie rozwalone na meblu? po prawdzie to moje byly ladnie powieszone na fotelu - takie warstwy geologiczne...

      Usuń
  41. Dla solenizantki zestaw obowiązkowy, wskazany szampion i truskaweczki, bawta sie i celebrujta.Ciumm, cium.

    OdpowiedzUsuń
  42. Hanuś, Stefanowi Bażantowi, Twemu bliźniakowi już życzyłam, więc i Tobie - samych dobroci i spełnienia marzeń. Sto lat w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ojej wlasnie wrocilam z wojazy i okazuje sie, ze dzis swieto Hany!!! niech Ci sie wiedzie pod kazdym , przez Ciebie upragnionym, wzgledzie...sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  44. Hanuś kochana! Stooooooooooo lat!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie wiem, czy będę kiedyś na emeryturze, na razie częściej byłam na umowę o dzieło, a etat od paru lat, więc póki co wypracowałam sobie podobno 150 zł, tak mi wyliczyli. Wiec nawet nie mam co planować. A zresztą kto wie, co będzie. W ogóle o tym nie myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a pracowalam pare lat dla urzedu miasta, w tlumaczeniach. dostalam list o emeryturze od nich - 7 pensow tygodniowo...

      Usuń
    2. Opakowana, pens do pensa i uzbiera się dyspensa... hrehrehre...

      Usuń
    3. nie sadze, bo mi to pewine opodatkuja, hrehrehhre

      Usuń
  46. Kureiry, raz jeszcze dziękuję za życzenia. Poświętowaliś, pojedliś i popiliś i nawet dostałam prezenty! Dooobra, to już będę obchodzić te urodziny:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moze trzeba nadrobic i mozesz miec urodziny ze dwa razy do roku...

      Usuń
    2. Wszystkiego dobrego Hana:) w pięknym miesiącu się urodziłaś, zazdroszczę 😊

      Usuń
  47. A co będziesz sobie żałować!

    OdpowiedzUsuń
  48. hej Kurki, ale to była dziwna niedziela, przegadana i prześlęczana przy monitorze. Zdołałam się wyrwać na 4 kilometry, ale za to zwieńczenie było super. Wnuk grał w spektaklu, pięknie mu poszło, jestem dumna. Idę zgrywać zdjęcia, pewnie połowa do wyrzucenia, bo po ciemku, z daleka i w ruchu.

    OdpowiedzUsuń
  49. Patrzta, włączył sie pieron za pierwszym razem. Urodziny obejdzione (od obchodzić), grzecznie bardzo, bo z napitków oczywiście nici (samochód). Jubilatka w zwiazku z tym takoż grzeczna, ale za to podjadły sobie dobrze. Teraz trzeba by na hreczkę albo cóś. Ale w końcu musieć nie musim, co nie?
    Kurki, zróbcie cos żeby popadało - klęska u nas!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonały opis tego, co wszystkie (większość) z nas czeka:) Marto, bierz przykład z kotów - wyglądają na szczęśliwe:)

      Usuń
  50. MartaMarta niekce Cię denerwować, ale u mnie przed godziną zaczęło popadywać. Nie są to jakieś ulewy, ale listki i trawkę umyją. W minionym tygodniu popadało dobrze. Dlaczego Was tak omija?

    OdpowiedzUsuń
  51. Hano- wszystkiego dobrego, a najwięcej- dobrych ludzi wokół. Marzenia się spełniają, choć czasami lepiej nie rozśmieszać Najwyższego. A co do emerytury- czasami 4 godziny przekreślą wszystko, więc chyba trzeba żyć tak jakby świat miał trwać wiecznie, ale i tak, jak by każdy dzień miał być tym ostatnim...Trochę się spóźniłam :) BDB

    OdpowiedzUsuń
  52. Hanuś, już po północy, a więc z okazji wczorajszego święta twego dobra wszelakiego! Zdrowia, radosci, kasy, domku białego z gumnem wspaniałym. No i czego tam sobie sama winszujesz w głębi duszy twojej. Ściskam bardzo mocno! Buziaków milion.

    OdpowiedzUsuń
  53. Dzień dobry.
    Szare niebo, ciemno, nie ma wiatru,20 stopni i dalej spać mi się chce.
    Dobrego poniedziałku, a komu potrzebny deszcz, niech pada.

    OdpowiedzUsuń
  54. Jednak muszem wstac a nie chcem...za oknem troche chmurno ale chyba ciepelko panuje. Zaraz brat mnie wyciagnie na kafffke tradycyjnie. juz zostaly tylko dwie takie kaffki, ojej jak szybko przelecialo.

    OdpowiedzUsuń
  55. Helou, niech pada wieczorem, bo chlopaki pojechali kosic na wioske.Niebo zachmurzone, moze i cos sie wykluje, nawet wiatr powiewa, mila odmiana od wczorajszego ciepełka. Udanego tygodnia kurki!

    OdpowiedzUsuń
  56. Czołgiem Kureiry! Jeszcze raz dziękuję za życzenia i niech się spełnią!
    Wyobraźcie sobie, że trochę w nocy popadało. Mało, ot, zrosiło, ale zawsze to coś.
    Od rana ratuję pisklęta kosa na jabłonce. Dwa (były 3) wypadły z gniazda i nie są to jeszcze podloty. Owszem, piórka już mają, ale tylko na ogonie i skrzydłach trochę, poza tym są gołe i ślepe. Jeden z nich nie przeżył, niestety. Drugiego udało mi się włożyć do gniazda (z wysokiej drabiny i z narażeniem) i wtedy zobaczyłam, że na dole gniazda jest dziura. Boszszsz, aż się zapociłam z emocji. Co robić w takiej sytuacji? Wzięłam "nieczynne" gniazdo z bluszczu i wetknęłam je między gałązki, od spodu. Na razie trzyma. Widzę tam ruch, ale nie wiem ile dziobów - jeden, czy dwa? Rodzice są. Nie wiem, czy ten z ziemi przeżyje? Nie wiem jak długo leżał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany Julek,szkoda ptasząt,dobrze,że psy nie wytropiły.Może dorosłe jakoś zaklajstrują tę dziurę.Miałaś akcję ratunkową..
      Deszcz chyba od Ciebie Hana do nas dotarł,teraz ciutek popadało.Wróciłam z miasta,użyłam jak w piekle,gorąc niemożebny;)
      Aaa..i już wiem czego zapomniałam,miałam bup kupić i oczywiście skleroza .. z tego upału chyba.
      Narka Kurki, pa.

      Usuń
    2. Ten deszczyk to byl prezent od Kur!

      az tez wypiekow dostalam. zdawaj sprawe, co i jak, dobra?

      Usuń
  57. Pisklak wypadł drugi raz i to na moich oczach! Zawisł na gałązce! Dobrze że mam długą drabinę, a i tak z ledwością sięgam. Nie wiem jak on to zrobił, dziura załatana, trzyma się moja konstrukcja. Rodzice przylatują, ruch tam jest, ale nie wiem nadal ile dziobów, czy ten z rana przeżył:(((

    OdpowiedzUsuń
  58. Czołem Kurki, chciałam się tylko przywitać. Troszkę popadało, ale duszno strasznie. Wróciłam od lekarza, cała zgrzana, chociaż było tylko 21 stopni.

    OdpowiedzUsuń
  59. Ledwo żyję, tak duszno. Trochę popadało, ale niewiele i wcale nie jest lepiej. Zapowiadają 30 stopni, przyjdzie pomęczyć się jeszcze trochę. Jutro przyjdzie wreszcie pan do komputera.
    Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  60. Dusznawo, nie pada.Może sie uda ptaszynie, a może chora i ją rodzice z gniazda eliminują?

    OdpowiedzUsuń
  61. Pokazał się kolejny ptasi gówniarz - tym razem ewidentnie podlot, więc nie ruszałam. Olesę musiałam prawie trzymać, bo koniecznie chciała ratować. Podlota podejrzewam o inny adres, w TYM gnieździe są niemowlaki. Mam nadzieję, że są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymiem kciuki coby im wszystkim udało się wyrosnąć na porządne...ptaki :)

      Usuń
    2. Hana, nie chcę tu jakichś smętnych wizji roztaczać, ale skoro on wypadł drugi raz z umocnionego gniazda, to może rodzice uznali go za słabszego i go wywalają? Często tak jest u zwierzaków niestety.

      Usuń
  62. Marija, ile mnie to nerwów kosztuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rękawiczkach neutralnych olofaktorycznie ( ale znam mądre a skomplikowane słowo, co?) te ciapciaki przekładasz?

      Usuń
    2. Agniecha, akurat miałam czas o rękawiczkach myśleć! Kosom zapach nie robi, najwyraźniej.

      Usuń
    3. A to dobrze, że nie robi im zapach.
      U mnie upadłymi ptaszętami zajmuje się kot lub pies. Następnie należy usunąć zwłoki lub ich części. Natura się nie patyczkuje.

      Usuń
  63. o jezu, cala w nerwach jestem......

    OdpowiedzUsuń
  64. Ach Kurencje,
    wróciłam z wojaży a tu szefowa wzięła i się urodziła. Wszystkiego najlepszego po czasie. Nie będę się wysilać bo przecież mądre ptactwo wszystko już powyżej napisało. Pożyczę tylko dużych, przyjemnie szeleszczących dżdży nad gumnem.
    W odniesieniu do przemyśleń MM - niby nie muszem, a często czuję że muszem. I gnębi mnie, i gniecie ( chyba jak u Hany) i strasznie dużo energii schodzi na takie nieprzyjemnie doznania. Ale chyba zaczynam wygrywać z tą cząstką zagmatwanej podświadomości i męczy mnie coraz mniej.
    Ach - książeczka już czeka. Lecę czytać! Do jutra!

    OdpowiedzUsuń
  65. Kurki; dziękuje za prezent w postaci deszczu. Wy to macie moc. A z tymi pisklakami to horror jakiś.

    OdpowiedzUsuń
  66. Dzień dobry Kurniku :)))
    Kolejny pięknie słoneczny i tu chyba nadal bez dżdżu.
    Agniecha - budzę ;)!!
    Względem musieć-nie musieć to najbardziej nie lubiłam musieć się spieszyć, teraz oczywiście też ciągle coś robię szybko i z czymś się spieszę ;)) ale ta świadomość, że NIE MUSZĘ .... :)))))
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  67. Dzień dobry.
    Też mi się zdarza wstać ciut wcześniej. Chmurzy się i 20 stopni, bez wiatru. Dyżur mam dzisiaj wcześniej. Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  68. Ahoy Kurry!
    Odwołaliśmy sianokosy, bo niby w czwartek ma być opad mokry. Ciekawe, czy rzeczywiście coś spadnie...Słońce świeci, chmury też są, konie się pochowały.
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  69. U mnie słonecznie,piorę,sprzątam,ochędożam, cała mokra jezdem.I łokieć mię boli,może nadwyrężyłam?
    I cała w nerwach,dziś nasi grajo!Nawet pifko kupiłam.

    Agniecha, zrób sianokosy,wnet zapłaczą niebiosy.Niech Ci popada przed;)

    OdpowiedzUsuń
  70. Nie sprzątam, nie piorę, nie spociłam się jeszcze. Ustaliłyśmy z Martą, że mam ambiwalentny dysonans, hrehre. Brzmi bardzo mądrze, prawdaż? No więc ja go mam.
    Przy gnieździe cisza, nic się nie dzieje. Czarno to widzę. Chyba się nie udało, cholera mać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrecz mozna zadraszczac tego dysonansa.

      ja dzis poczulam sie szlachetnie i zamiotlam podloge na polowie dolu - tam, gdzie duzo swiatla i widac, przedpokoju polowe olalam, przy drzwiach zamiotlam, bo widac. nie pralam i wiecej nie sprzatalam.

      nie napocilam sie, ale zrobilam koleslawa i marynuje kotleciny. ogorek czeka na obrobke. ale to po meczu.

      jakby moze malenstwo ptasie znowu wylecialo to bylyby jakies slady?

      Usuń
  71. 30 stopni w cieniu, nie ma czym oddychać.
    Spociłam się zanim do domu dolazłam. Któryś kot zrobił wielką kupę i nie zagrzebał w żwirku, a okna nie otworzę, bo w domu 24, czyli deczko chłodniej.
    Może jednak ptaszki są? Szkoda by była wielka.

    OdpowiedzUsuń
  72. podejrzewam, ze zycie i ruch zamiera wlasnie na dwie godziny. I pewnie ptaszki i muchi tez przestana latac chwilowo....

    OdpowiedzUsuń
  73. Próbowałam oglądać mecz, nie na moje nerwy. Idę robić naleśniki na jutro dla wnuczek. Osiedle wymarło, pusto wszędzie, meches od komputera jeszcze nie przyszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o matku bosku...az fstyt ogladac....

      Usuń
    2. Może mnie zlinczujecie, ale dobrze im tak - że przegrali. Milionery rukwa ich ćma. Dobrze im tak za ten psi holokaust.

      Usuń
    3. Kto lepszy, ten wygrał. I tyle. Mnie to ani ziębi ani grzeje.
      Nawet nie spojrzałam na ekran. Natomiast napawałam się ciszą - ani jednego dźwięku poza odgłosami natury przez bite 1,5 godziny.

      Usuń
    4. Tez tak mam.... i sie ciesze, choc ogolnie pilke mam gleboko w pompie...
      Magda w Plewisk

      Usuń
    5. Każdy piłkarz, bez względu na narodowość powinien odrobić swoje w schronisku.

      Usuń
    6. ja pilke ogladam i sie denerwuje i podniecam, ale TA polska druzyna to moze grac dobrze, ale mozliwe, ze tylko w reklamach. jaki psi holokaust? ja nic nie wiem, bo siedze pod tym swoim guazem .

      Usuń
  74. Pan był, naprawił i hula, pewnie do czasu.
    Na mecz szkoda było czasu i nerwów.

    OdpowiedzUsuń
  75. Helou Kurniku drogi.Nosi mnie wewnetrzznie, dopada jakis dół,caly ten przyjad tu mnie frustruje i przygnebia, ale wcalw nie, zeby tam bylo lepiej, bo tez odczuam bezsens i chcialabym zniknąć. No ale coż,jestem bo muszem, jakos tak :) Nadrabiam miną. J.mnie denerwuje, wizja wyjazdu wisi nad głową. Co do pogody to cieplo, ale nie upalnie, dzis bylam na wiosce, dzicz , gryzace gzy i inne robactwo, ech..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, zmiana tak na Ciebie działa. Tam byłaś zadaniowa, a tu teściowa, szwagier i inne przyjemności...

      Usuń
    2. I to idzie falami, co nie, Dora? czasem przemieszczanie nie jest takie, a czasem wszystko czlowieka denerwuje i sie zapiera....a na dol, to, wiesz, drabinka w kwiatki poleci. Wprawdzie jest jedna, ale jak to w trojce murarskiej - podaj cegle.

      Usuń
    3. Opakowana, to głębszy dół, trudno będzie wyleźć. Na dzisiaj to chce nic nie musieć własnie,a niestetyż życie woła, przymusza i przydusza.Szlag:( No a jeszcze dobija mnie to ,że cudze oczekwania co do mnie są i nie ma zbytnio mozliwosci ich olać:(

      Usuń
  76. Niestety, ptaszków nie ma. Co gorsza, nie ma też matki. Ojciec przylata z robalami w dziobie i czeka. Nie wiem co się stało, może jakaś kuna? Popłakałyśmy się obie z Olesą, nie mogę spokojnie na to patrzeć. Wiem, że przyroda się nie obcyndala, że selekcja, łańcuch pokarmowy itd. ale to nie na moje nerwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie pocieszające :( tylko tak z mojej wiedzy - nie masz w pobliżu srok? One niestety są bandyty i potrafią niszczyć gniazda małych ptaszków :(..... w przyrodzie okrutna wre walka....
      Barbara

      Usuń
    2. Rabarbara, wiem, ale żal okrutny mnie ściska. Srok nie ma, ale są kuny:(

      Usuń
    3. Nam z gniazda z frontu domu sroka wyleciala przed nosem (Coreczka mnie wola w pewnym momencie, ze sroka na plotku, wiec pognalysmy przegonic ale solidnie, wyszlysmy, sroki nie ma...ale wlazla w tuje...) z pisklakiem w dziobie. splakalysmy sie okrutnie i mowienie, ze to pewnie dla jej dzieci nic nie dalo :/.
      ALE mimo tego, ze w koncu kwietnia w powoju na murku z tylu domu przestalo sie dziac cokolwiek, to jednak na poczatku czerwca co ja pacze? pierwsza rzecz to podlot na ziemi (znaczy wiedzialam, ze cos sie dzieje, bo doniczki zdemolowane, ziemia wysypana etc), opierzony ale belejak, zaraz ktory rodzic z robakiem , a pozniej - pozniej nie bylo podlota, ale za to rodzice dodom niesli garmazerke. W sumie to wszystko wiem, bo jak rodzic ma robaka i niesie dziecku to nie leci prosto do gniazda - siada na plocie albo na takiej duzej doniczce, albo za lisciem na dachu szopki i sie rozglada czy wrog nie czyha, dopiero potem lci do bachorka. czyli MAMY jednak dziecko. i bardzo sie ciesze, bo u nas niestety grasuja sroki, koty i jarzabek.

      Usuń
    4. Hana - tez bym plakala, w koncu to dziecko i Zycie. a co do selekcji, to nie zapomnie na webcamie bocianim dwoje rodzenstwa bocianiego wyrzucilo najmnieje trzecie pikle z gniazda. Juz nie wpsomnie o tym, ze uzurpator przylecial, kiedy tatko - bocian polecial o jedzenie dla zony, bo ona na jajach siedziala , i usilowal wyrzuciec wszystkie jaja z gniazda. na szczescie wrocil bocian wlasciwy i przegonil drania. podobno sie zdarza tak i uzurpatory wtedy bara bara z pania bocianowa i biedny tatko zasadniczy wychowuje ine swoje dzieci! a taka bitwa bocianow okropnie wyglada - same skrzydla i dzioby....

      Usuń
  77. Ja tak mam jak moj kot przynosi mi myszy i inne takie, ale upolowany krecik dal mi nadzieje, ze przestane sie potykac o kopce olbrzymy...ale i zal byl..
    Magda z Plewisk

    OdpowiedzUsuń
  78. Hana, ta kuna to całkiem prawdopodobne. Mogła jej łupem paść i matka, która nie odstąpiła młodych. Żal doo..ę sciska, tez sie przywiązałam do tej rodzinki. No i tak to juz jest na świecie, jak mówiłam mojemu synowi kiedy był mały i nie umiałam mu odpowiedzieć na jakieś bardzo zasadnicze pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  79. Marta, kuna albo jakiś dzikawy kot, to wydaje mi się prawdopodobne, bo gniazdo jest jakieś roztyrpane. Ja go nie naruszyłam z całą pewnością. Utkałam tylko stare gniazdo od spodu nie ruszając tamtego. A ono od góry jest potyrpane. Może już ktoś/coś się do niego wcześniej dobierało i dlatego te pisklaki co i raz wypadały? Mimo wszystko nie mogę pozbyć się poczucia, że zrobiłam więcej szkody niż pożytku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak Hana, roztyrpałas gniazdo od góry? No weź przestań z poczuciem winy - zrobiłaś zdecydowanie więcej niz mogłaś, a nawet powinnaś, wziąwszy pod uwagę łażenie po drabinie.

      Usuń
  80. Dam tylko znak, że byłam. Gaszę i życzę dobrej nocki.
    Szkoda ptaszeczków, ale tak to już jest niesprawiedliwie na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  81. Otóż to, Bezowo.
    Cześć Kury z rana. Odsłaniam zasłony, zaglądam se przez okno, co tam na polu, termometr wskazuje 16 st. Zachmurzone. Sucho jak pieprz. Konie na łące się pasą. Idę załączyć jakoś wodę, a potem do koni albo kawka. A potem coś by poplewić...
    Mogłoby popaaadać.
    Deszczu popadaj!

    OdpowiedzUsuń
  82. Ciepłe dzień dobry. Na niebie błękit i od czasu do czasu białe obłoki. Już ponad 20 stopni, ma być upał. Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  83. Halo Kury,
    no to pokazały nasze gwiazdory co umiejo.Od tygodni dziennikarze nakręcali machinę,robili wielkie halo.Gwiazdory mieli utajnione przed publiką treningi,łolaboga,przerost formy nad treścią.I co?Ciśnienie mnie skakało,chodziłam zkątawkąt,z krzesła na fotel i odwrotnie,rwałam włosy.I ci niekumaci sędziowie skunciś!
    A następny mecz piękny!Rosja-Egipt,faraony walczyły do końca,aż się chciało oglądać.Echhh..
    Pogoda bez zmian czyli słońce i lazurowo.Letę do lidla kupić psu mięcho,mimo upałów nie narzeka psina na brak apetytu;)
    Miłego dzionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinni im premie uciac i zakazac granie w reklamach, rhehrehr.
      a u naaasz jakby czasem slonko i cos 13 stopni. mnie wystarczy jak na rano. za dnia dochodzi do 20. w porywach. tez mi wystarczy.

      Usuń
  84. Dzień dobry,ponoc nadchodzi ochłodzenie, tu juz i wcozraj i dzisiaj jest calkeim ok, bez wielkiego upału. Tymczasowosc mnie rozwala i nie wiem z tego wszystiego co ja mam robic, endokrynologa mam 5 lica,wiec jeszcze chwila, wczesniej musze badania zrobić. Jutro do Wro,znów ekuz uaktualnic. na wiosce pokonczyc ,co sie zaczeło, bedzie sporo agrestu,porzeczek, jednen krzak borówki szlag trafił,zero lisci i owoców,a drzewko nie uschnięte. Na drugim sa owoce. Melisa szaleje,wiec zebrałam sporo. Maliny rosna, owocowac beda pozniej, ale ogólnei,to ogródek za maly, bo sie wszystko rozrosło, trzeba powiekszyc albo co, ale kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  85. Pech od rana, a co będzie dalej? Poszłam na pocztę, wystałam się w kolejce i okazało się, że portfel został w domu. Zapomniałam kupić połowę rzeczy, na termometrze już 29 od północy, czeka mnie przemieszczanie się tam i z powrotem z dwojgiem dzieci, nie udał się farsz do naleśników, to duszne powietrze i piekące słońce mnie wykańcza. Chcę nad morze!!!

    OdpowiedzUsuń
  86. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  87. Ewo, to miejmy nadzieję, że wyczerpałaś limit pecha na dziś i następne dni.

    OdpowiedzUsuń
  88. Witajcie. Wstałam wprawdzie prawą nogą, ale humor mam wisielczy. Coś życie zaczyna mnie kopać z wszystkich stron naraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie daj się, najlepiej mu odkop. Będzie dobrze.

      Usuń
    2. Tak jest! Odkop!
      Poza tym zgłaszam niniejszym, że czuję się jak ugotowana. Nie patrzę na termometr bo po co. Susza aż parzy, a prognoza na 2 tygodnie raczej bezdeszczowa. Od jutra wozimy wodę ogierom, bo na pastwisku wysycha już staw i powoli nie będą miały co pić. U klaczy jeszcze coś w stawach chlupie, ale znowu trawę słońce wypala i choć pić będą miały co, to z jedzeniem może być gorzej. Ale się nie martwcie, Kurki, mamy jeszcze rezerwowe pastwisko. Klęska żywiołowa nam się szykuje w powiecie czy jak?

      Usuń
    3. Agniecha, klęska u nas już jest. Rolnicy wystąpili o odszkodowania. Strasznie się martwię o zwierzaki wszelakie, nie tylko hodowlane. Poję kogo mogę, ale przecież to kropla w morzu. Chociaż ogrodowa ropuszka wyglądała na zadowoloną. Jak bum cyk mam wrażenie, że podstawiała się pod ogrodowy wąż.

      Usuń
  89. O,jak to, zapowiadaja deszcz i ochlodzenie w calym kraju od soboty.

    OdpowiedzUsuń
  90. Ochłodziło się, z 31 spadło na 29, już jestem chora od tych upałów, źle je znoszę.
    Nie chwal dnia przed zachodem, ale udało się jednak dopaść poczty bez kolejki, przywieźć, nakarmić i zaopiekować dziecka, nawet całego obiadu mi nie zjadły, co będzie z pożytkiem bo pochłonę mniej kalorii.
    Teraz będę leniuchować. Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  91. 27 teraz, w miare bylo xhlodno w domu, ale teraz nagrzane mury oddaja cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  92. Oj, Kureiry, coś nisko latamy - czyżby na deszcz? Upał i susza wykańczają wszystkich, to na pewno ma wpływ na nasze funkcjonowanie. Gumienko podlewam i tylko czekam na zakaz, aż dziw, że jeszcze nie ma. Jestem rozlazła ogólnie i bez pałeru.

    OdpowiedzUsuń
  93. Pousychały albo śpiom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sie nie odzywam, bo sie boje...u nasz cos 16 stopni, wichurek i ogolnie przyjemnie. do tego wczoraj w nocy popadalo. na tyle, zbey gumienko podlac... no i okrutnie mi sie spac chce....

      Usuń
  94. Pamietacie o tym?
    http://fajna-baba-nie-rdzewieje.pl/10-przykazan-antykorozyjnych-dekalog/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie uschłam, żebym chociaż od tego uschnięcia schudła...Śpię też, morzy mnie jak tylko usiądę, chyba się poddam. Z 10 przykazań parę jest mi bliskie i kłopotów z przestrzeganiem nie mam, z niektórymi gorzej, a z akceptacją całkiem źle.

      Usuń
  95. Jeszcze nie pousychały, ale im blisko. Na jutro jakies straszne burze zapowiadają - z wichurem i gradem. Jeszcze tego trzeba, żeby na te biedne roslinki jeszcze jakieś gradzisko spadło.

    OdpowiedzUsuń
  96. Dzień dobry :)
    Dziwnie jest, wczoraj zobaczyłam pod jarzębiną opadłe, pomarańczowe owocki. A czerwiec dopiero po połowie !
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  97. Codzienne sprawozdanie meteo.
    Tempertura w cieniu - 22.
    Rosa - brak.
    Wiatr - ciepły - wieje.
    Zaraz wyruszam nawadniać.
    Chlodnego, mokrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  98. Hej z rana (późnego). 20 stopni w cieniu, błękit, słońce, wobec prognoz chyba sobie odpuszczę spacery.
    Deszczu życzę bez dodatkowych efektów.

    OdpowiedzUsuń
  99. Mnie sie wydaje, ze pora na jakis meteoryt, zeby buchnal w Ziemie, wybil rozne dinozaury i zaczelo sie wszystko od nnowa...ta pogoda tak zwiastuje, za duzo dziwnego sie dzieje. Kuniec.

    pees. Kontarstowo moze jakis rozgrzany lodowiec zjechac nam na leb....

    OdpowiedzUsuń
  100. No upał,upał jeszcze, ale zapowiadają ocholdzenie do 13-15 st, wiec zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak u Ciebie, ale u nas zapowiadają ochłodzenie BEZ deszczu.

      Usuń
    2. Właśnie, ma być ochłodzenie bez opadów. Bo że coś burzowo nagle przeleci to nic nie daje. Wyparuje w drodze :(. Agniecha, macie swoją studnię głębinową ? Barbara

      Usuń
    3. Spoko, od zawsze.
      Tylko na różnych pastwiskach nie koło domu bazowaliśmy na naturalnych zbiornikach wodnych a tu proszę, wyschły.

      Usuń
  101. Cześć Kury,
    na razie upalnie,pies ziaje,ale pono mają przyjść burze.To niefajnie,burz nie lubię i boję się,żeby nie uszkodziło sieci elektroenergetycznych aboco! A dziś takie fajne mecze.
    I gotuję obiadek,a kuchnię mam elepstrycznom.Kuleżanka przyjedzie na kominki;)
    Miłego wam, niech pada bez burz.

    OdpowiedzUsuń
  102. Na północy 13 stopni! Pada!!!
    Tego samego Kurkom życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  103. 33 w cieniu, trochę chmur, na szczęście wiatr się lekki ruszył. Powietrze aż parzy, padłam po 3 kilometrach, które musiałam przejść. Idę na malunki, tam mają klimatyzację.

    OdpowiedzUsuń
  104. U mnie, jak u wszystkich - gorąco, 30 w cieniu, ale dosyć powiewa i nie ma takiej strasznej duchoty. Pranie w pół godziny wyschło za balkonem. Czekam z utęsknieniem ochłodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  105. Ewo,ja Cie podziwiam, w tej temperaturze,to wymiekam, niby sie nie nachodziłam ani nic,ale ciagniem nie łózko.Az kawe pije,moze troche sie ocknę.

    OdpowiedzUsuń