Niełatwo nam jakoś i smutnawo, nawet wiosna zwleka i czeka nie wiadomo na co i tak bez sensu skraca nam się ta najprzyjemniejsza pora roku.
Opakowana, urobiłam się na gumienku, nie powiem, ale nie aż tak i nie dzisiaj. Dzisiaj byłam na pogrzebie, niestety. Odeszła K., którą poznałam tutaj, już w nowym miejscu i w nowym życiu. Polubiłyśmy się bardzo, życie towarzyskie rozkwitało, śmichom-chichom nie było końca. K. zachorowała i odeszła w ciągu tygodnia. M. in. jest podejrzenie powikłań po covidzie, ale tego nie wie nikt i pewnie już się nie dowie.
O czymś innym miałam pisać, ale jakoś tak mi się omsknęło. Pod poprzednim postem nie ma już miejsca, a trzeba pocieszyć chorą na covida Bogusię, zdrowiejącą - mam nadzieję - Gardenię, Ninkę, której życie nie rozpieszcza, Agniechę, która stoi w obliczu najgorszego momentu w życiu kogoś, kto kocha swojego psa (swoje zwierzę kimkolwiek ono jest). Nie mam słów pocieszenia, bo one nie istnieją. Agniecha, płaczę z Tobą, bo rozumiem. Płaczę patrząc na moje bardzo już postarzałe zwierzęta. Będę musiała przejść tę drogę cztery razy, o ile je przeżyję. Innej sytuacji nie biorę pod uwagę. Wypieram.
Bywa, że myślę (wyłącznie w tym kontekście) o byłym wyBitnym, który zostawił je bez mrugnięcia okiem, nawet się nie zająknął, jakby nie istniały. Tym bardziej nie mrugnie teraz, jakby co. Na szczęście są jeszcze inni Ludzie.
Inna sprawa, że i tak nie oddałabym mu żadnego z nich.
Karmię się nadzieją, że wiosna wreszcie przyjdzie, że covida szlag trafi razem z wiadomą opcją polityczną, że nasze zwierzęta pożyją jeszcze że ho-ho, i to w zdrowiu. Inaczej można by zwariować. Pomyślcie sobie, że innego wyjścia nie ma i że taka jest prawidłowość dziejowa, czy jak ją tam nazwać. Historia zna takie przypadki. Jest dups, a potem jest wychodzenie z dupsa. Nie ma innej możliwości i tego się trzymajmy. Już bliżej, niż dalej. A jutro ma być cieplej.
Dla zmiany nastroju może uda mi się Was rozśmieszyć? Kol. D. została zaszczepiona pierwszą dawką i bolała ją głowa, raz z boku, raz z przodu, raz z tyłu. Doszła do wniosku, że to czip szuka sobie miejsca, łapie sygnał i próbuje nawiązać kontakt z szarymi komórkami...
Ja po szczepieniu miałam gorące i czerwone kolana, obydwa. Czy to znaczy, że mam dwa czipy?
Międzyczas: boski Lolo, 37 x 17 cm. Poleciał już...
Pierszaaa i to z czytaniem!
OdpowiedzUsuńNic mądrego nie powiem, radosci nam trzeba, spokoju, wyważenia emocji.
Przyjdo, zawsze przychodzo.
UsuńPrzeczytałam. I sobie stoje na podiumie ale mi niekoniecznie wesoło .....
OdpowiedzUsuńRabarbara
Boski lolo😃
OdpowiedzUsuńI razem z Dorą - Dora, to już jednak weselej !
OdpowiedzUsuńRabarbara
Ktosiu, już wiemy, że to Ty, nie musisz się podpisywać.
OdpowiedzUsuńAle ja uwielbiam to imię co mi Rucianka wymyśliła :)).
UsuńRabarbara
Chyba że tak. To się podpisuj.
UsuńHana, bo już pewnie będziesz tak na kolanach na tym gumienku.....i te sygnały będą leciały ziemią na tą drugą półkulę co to już Tuwim wiedział, że tam ludzie do góry nogami ..
OdpowiedzUsuńRabarbara
No ale Ktosiu, oni, z tej drugiej strony kuli ziemskiej piętami będą odbierać, czy jak?
UsuńLolo jest boski:*
OdpowiedzUsuńA ta reszta... do d..y, łącznie z pogoda i tymi innymi :(
Teraz popatrzyłam, że tak mało komentarzy, pewnie nikomu dzis się nic nie podoba
OdpowiedzUsuńBasiu, będzie pogoda i wszystko inne też, zobaczysz. Komentów mało, bo Kureiry jeszcze się nie zwiedziały.
OdpowiedzUsuńChciałabym jakoś pocieszyć, chuchnąć optymizmem, ale mnie też jakoś smutnawo. Dobrze, że kwiatki wychodzą, drzewka w pączkach. Budzi się ta siła uśpiona dookoła. Niech obudzi się w nas.
OdpowiedzUsuńLolo wspaniały!
UsuńKalipso, obudzi się, na pewno.
UsuńWłaśnie, ja dopiero zobaczyłam na fb.
OdpowiedzUsuńWczoraj i dziś mniej więcej do 14 było ładnie i ciepło. Już jest tak zimno, że musiałam odkręcić kaloryfery w pokoju. Nastrój mam do niczego. Niby wszystko jakoś się toczy, różne sprawy załatwiam, ale jak mnie nagle dopadnie, to się rozlatuję na kawałki.
Do tego jeszcze teraz Flafek.
Moja siostrzenica miała depresję po covidzie i kiedyś (była jeszcze wtedy niezdiagnozowana) byłam u nich i powiedziałam jej o chorobie mojej znajomej, na co ona zakrzyknęła: "O, nie! Dosyć już tych złych wiadomości!" Mogłabym coś podobnego powiedzieć.
Zajmuję się różnymi rzeczami, udekorowałam mieszkanie na święta, zrobiłam kartki, chodzę na spacery (sama lub w towarzystwie), już się robi tak ładnie. Ale nic mnie tak naprawdę, szczerze nie cieszy. Jakbym stała za szybą i nie mogła niczego dotknąć. Jakby zamknęły się przede mną jakieś drzwi.
Ninko, nie chcę się wymądrzać, bo nie przeszłam tego co Ty. Myślę jednak, że to normalny etap żałoby, że czas zrobi swoje. Za szybko ucieka, ale akurat w takim przypadku robi dobrą robotę.
UsuńNo jakoś tak....faktycznie nieciekawie na razie. Te czerwone kolana to po Sputniku! Oszukali cie z tą nazwą szczepionki. Ale i po Sputniku udzie żyją, tylko od momentu zaszczepienia często głowę odwracają na wschód czegóś!
OdpowiedzUsuńLilka, to może raczej kol. D. dostała sputnik?
UsuńKol. D. dali chińską, osocze Ho-Shi-Mina.
UsuńLilka, fuuuuuuuuuuuuuj!!!
Usuń*ludzie
OdpowiedzUsuńSmutno mi się zrobiło...
OdpowiedzUsuńNo cóż, chyba faktycznie jesteśmy w d****, ale obawiam się, że pora się zacząć w niej urządzać. Nie można wciąż czekać na to, co będzie , a trzeba żyć tu i teraz. Tylko jak nie poddać się zgorzknieniu ? Jak nauczyć się cieszyć z małych rzeczy , mikro zdarzeń ? Wciąż się tego uczę, między innymi- od Was, dziewczyny. W kupie raźniej, jakby nie patrzeć ;-)
OdpowiedzUsuńP.S.
Mój M. zaszczepiony w sobotę pierwszą dawką, wybrał Pfizera- jakoś tak dobrze mężczyznom ta marka się kojarzy . Ale faktycznie skutków ubocznych nie odczuł, nie odleciał, jak po Sputniku może się zdarzyć, nie miał czerwonych kolan, a i czip zainstalował się bezboleśnie :) Ja jeszcze czekam, po odchorowanym covidzie ponoć trzeba odczekać z 3 miesiące.
Jajku, mp, jakim cudem Twój M. nie zaraził się od Ciebie?
UsuńCieszę się z małych rzeczy, nigdy nie sięgałam jakoś strasznie daleko i wysoko. Daję radę, czasem tylko przychodzi taki dzień i taka chwila jak właśnie dzisiaj.
Może Twój M. nie nadaje się na szpiega i dlatego ten czip usiadł na laurach?
Chorował najprawdopodobniej wcześniej :) On łagodniej, mnie przeczołgało dłużej, ale wygrzebałam się z choróbska. M. na szpiega niespecjalnie, za bardzo rzucałby się w oczy :)
UsuńEee, wszystkim jest tak jakos niewesolo, jedni umieraja na potege, inni za nic nie uwierza w pandemie, bo to tylko spisek i juz. Wszyscy sie starzejemy, nie tylko zwierzeta i tylko sie modlic, zeby one nas nie przezyly... Ja tez potracilam wielu znajomych, i w Polsce, i tutaj. Boje sie o rodine, o slubnego, choc niedobry sie robi, o matke, o dzieci, w koncu o siebie. A tu nawet klimat robi nam wbrew.
OdpowiedzUsuńAMP, niby wszystko to jest normalne i naturalne. To ta cholerna pandemia sprawia, że zwykłe troski urastają do rangi tragedii. Głęboko wierzę, chcę wierzyć, że szczepionka zażegna kryzys i wrócimy do względnej normalności.
UsuńJak się czujesz?
Aha, ja nie wierzą w pandemie naszą powszechną bo gdyby nie zmiana definicji pandemii dwanaście lat temu to by jej w obecnej sytuacji nie ogłoszono. Powszechna śmiertelność przestała być cechą pandemii. Wiem że jest wirus i wiem że z jego powodu umierają ludzie, większość umiera na choroby zaostrzone przebiegiem infekcji, jak zawsze zresztą w takich sytuacjach. Wścieka mła jednak zwalanie wszystkiego na wirusa złego, wprowadzanie kretyńskich obostrzeń które niczemu tak naprawdę nie zapobiegają kiedy problem leży w tragicznej wręcz rzeczywistości opieki zdrowotnej jaką zapewnia państwo, nie tylko u nas zresztą. I wiecie, szczepionki niczego nie załatwią, odporność stadna załatwi za jakiś czas ale ile ludzi przez fatalne zarządzanie zejdzie z tego łez padołu aż strach liczyć. Nadmiarowe zgony nie biorą się z grozy wirusa a z tego że na pomoc medyczną ciężko coś liczyć. Ostatnio umarł Łojciec Romany, pogotowie przyjeżdżało głównie po to żeby go podnosić i sadzać na łóżku. Mimo tego złego covidu, a także mimo lat osiemdziesięciu i tzw. chorób towarzyszących jakoś się nie kwalifikował żeby go do szpitala zawieźć i choć kroplówki podtrzymujące przez parę dni podać, że o tlenie ledwie napomknę.
UsuńTaba, bez różnicy, czy to nazywa się pandemią, epidemią, czy jeszcze czymś innym. To jest.
UsuńSzczepionki jednak załatwiły sprawę np. w Izraelu.
Mój kuzyn umarł wyłącznie z powodu zarażenia covidem. I nie on jeden, niestety. Był zdrowy jak koń, młody i wysportowany.
Taba, nieistotne w co wierzymy. Prawda jest taka, że całe życie nic mnie tak nie sponiewierało jak to cholerstwo. A nie należę do osób chorowitych. Poszło po całej rodzinie i też się nie cackało. Mogę powiedzieć jedno, po takim doświadczeniu uwierzyłabym nawet w UFO niestety........ Nie życzę go Tobie ani nikomu innemu.
UsuńGarde, wychodzisz już?
UsuńSpotkałam dzisiaj znajomych,blisko domu,bo dalej się boje wypuszczac.:)Ludzie sporo mlodsi ode mnie.Oboje bardzo wychudzeni,zmienieni..Bardzo ale to bardzo się postarzeli,zwłaszcza ona.Nie widzialam ich jakoś od grudnia,a mieszkamy blisko siebie.Okazuje sie,ze od stycznia do polowy marca byli w szpitalu,oboje..Ledwo uszli z życiem,nie czują się jeszcze zdrowi.Nie mieli zadnych chorob,on wysportowany facet,przez caly rok jeździ setki kilometrow na rowerze,bral udzial w roznych zawodach sportowych.Az przykro było na nich patrzeć..
UsuńA mój kuzyn dopiero co odlączony od tlenu.
Dlatego nie mam za grosz tolerancji dla zakochanych w swojej durnocie durni,negujacych nauke,wiedzę,konieczność szczepień.
Tak Hanuś, rodzice jeszcze siedzą.
UsuńPatrzysz z perspektywy rodziny. Dla rodzin śmierć bliskiego to zawsze tragedia ale dla państwa statystyka. W zeszłym roku zgonów było ponad czterysta osiemdziesiąt tysięcy. Z tego z covidem czystym ponad osiem tysięcy. Dla ośmiu tysięcy ludzi straszna tragedia, ba dla rodzin tych trzydziestu tysięcy zmarłych z covidem też. Rok do roku zmarło więcej o ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi, więcej niż na covid i z covidem zmarło na nieleczone choroby. Oni też mieli rodziny, wielu z nich też było młodych i wysportowanych tylko np. nie wiedzieli że nowotwór ich zżera. Sorry ale wkurza mnie do białości traktowanie jednych chorych jako uprzywilejowanych a innych, cóś mało medialnych, jako takich których można spisać na straty. A to robi nasze państwo. Jak myślisz czym Twój kuzyn różnił się kobiety która odbijała się od teleporady aż wypluła płuca? Czy po to by ratować jednych innych trzeba skazywać? Z grubej rury - czy to jest moralne? Jak myślisz czy umierającemu sprawia różnice na co umiera? Dziwne że boicie się covida, z nim macie większe szanse, ja bym się bała w tym kraju zapaść na nowotwór. Jeszcze przyjdzie odgórne zarządzenie wstrzymujące zabiegi albo cóś w tym guście i człowiek musi żebrać po hospicjach o morfinę. Może zacznijcie się bać chorób które zbierają o wiele większe żniwo niż covid, najwięcej kobiet w Polsce umiera na choroby krążenia. Ponad połowa wszystkich zgonów to na to. Zazwyczaj jest to przedział osiemdziesiąt tysięcy do stu tysięcy, znacznie więcej niż wszystkich do tej pory zmarłych na covid. Ekscytujecie się dziewczyny szczepionkami w fazie testów, no to może z tej beczki - Izraelu i w UK to, hym... umieralność zaczęła spadać przed masowymi szczepieniami. Poza tym żadne szczepionki nie dają całkowitej ochrony, nigdy jej nie dawały. Nikt takiej gwarancji nie daje, nawet producenci tejże najnowszych szczepionek, zawsze można być w grupie odpornej na działanie. Dlatego ważne tworzenie leków antywirusowych i umiejętne stosowanie tych starych. Tego u nas nie ma, stawia się wszystko na szczepienia. Jak już tak mamy rodzinne to właśnie pod tlenem, w oczekiwaniu na respirator, który raczej mu już nie pomoże, czeka nasz siedemdziesięciosześcioletni wujek podwójnie zaszczepiony Pfizerem przy końcu marca. Być może będzie jak i Twój kuzyn wybrykiem w statystyce, dla rodziny to będzie tragedia. Wyobraź sobie jak jadą na szczepionki i ni cholery nie dociera że to nie przez szczepienie bo mu wirusa przeca nie wszczepili. Nie przekonasz bo ktoś śmierci musi być winien. Tak jakby człowiek nie mógł umrzeć na katar w każdym wieku, a przeca może.
UsuńRozumiem że chorujecie ciężko albo uważacie że ciężko bo nie pamiętacie gorszego chorowania ale... Dwa lata temu moja macoszka odpłynęła na komplikacje spowodowane grypą, mój własny ojciec nie ma węchu i ma oko w zaledwie dwudziestu procentach sprawne po grypie którą przeszedł w latach osiemdziesiątych kiedy miał ledwie czterdziechę na karku, chorowanie mojej trzydziestoletniej matki na grypę Hong - Kong to były dwie zapaści, jedna w domu, druga po przyjeździe do szpitala. Zwyczajna grypa to była, żaden tam covid. Przepraszam bardzo ale to że chorujecie i przechodzicie to w taki a nie inny sposób nie oznacza że większość ludzi przechodzi ciężko tę chorobę. Sporo ludzi jest zaskoczonych tym że ma antyciała bo nie pamięta faktu złego samopoczucia.
UsuńA co do durnoty - nie mam nic przeciwko szczepieniom a także tym którzy zamiast mnie zdecydowali się robić za króliki doświadczalne. To jest indywidualna decyzja, tak jak usuwanie czy leczenie spróchniałych zębów. Mylisz się jednak Ewo uważając że cały świat nauki jest w sprawie metod zwalczania covid jednego zdania. Nie jest, zapewniam Cię. I nie jest to tak że obecne metody zwalczania krytykuje mała grupka dysydentów. Po pierwsze nie jest mała, poza tym są w niej między innymi laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny. Od pewnego czasu ich głos się przebija bo z realem za długo walczyć się nie da.
Tabazo - zgadzam się z Tobą (nie tylko "bo się zgadzam" ale i doświadczenie osobiste mam i informacje statystyczne czytuję pod nadzorem osoby merytorycznej co mi tłumaczy gdzie 2x2 a gdzie 7:3,18%) po całości i ciut.
UsuńA doświadczenie będące skutkiem ubocznym przeżytych lat oraz wiedza z lektur poważnych dają mi świadomość, że najlepszą metodą na lęki jest ich racjonalizowanie.
Rabarbara
Jest dobrym lekiem jak wynika z lektur poważnych ale zastawia pułapki, ludziom w getcie wydawało się że jak rozdają chleb to nie po to żeby ich zapakować do wagonów. Zracjonalizowali. Mła stara się patrzeć na sprawę covidową z różnych punktów widzenia, niestety uparcie jej wychodzi wynik - choroba jak choroba, ebola to nie jest, za to metody opanowywania zarazy wołają o pomstę do nieba.
UsuńPodzielam zdanie Tabaazy, lepiej bym tego nie napisała.
UsuńTaabazo, nie zgodzę się z Tobą, to nie jest grypa, ja grypę miałam w latach 80 i tamten ból mięśni, to pikuś z tymi bólami, od wielu lat nie miałam wysokiej temperatury, a ta od zeszłej środy przez dwa dni dochodziła do 39,5 nie dawała się zbić żadnym lekiem. Ja wiem swoje i Ty też wiesz swoje, ale nie chciałabym drugi raz przechodzić tego gówna, do tego długotrwała utrata węchu i smaku.
UsuńJa się też nie zgadzam. Demagogię uprawiasz, Tabazo. W najczystszej postaci.;))
UsuńBogusiu właśnie o tym pisałam. To że Ty tak przechodziłaś grypę że z covidem porównania nie ma, nie znaczy że wszyscy tak przechodzą łagodnie grypę a covid to strasznie. To jest subiektywne odczucie. Na takiej samej zasadzie ludzie którzy covid przeszli lekko, niemal że bezobjawowo będą twierdzili że jest niczym przy zapaleniu korzonków, bo oni się z łóżka nie ruszyli jak ich korzonki się zapaliły.
UsuńEwo a tak konkretnie to w którym miejscu?
UsuńNie smutajcie się bo się całkiem zasmutacie. Nie wspominać wyBitnych bo zaszkodzi na zwoje i na żołądek z jelitami pospołu, zwierzęta kochać ile się tylko da a jak się nie da to i tak kochać ( kochanie mojego Felicjana wymagało prawie masochizmu ) i nie martwić się na zapas. Co ma być to i tak będzie - "daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego".
OdpowiedzUsuńPierwsza część tej manty to - "Boże, daj mi pokorę, bym przyjął w pokoju to, czego zmienić nie mogę..."
UsuńTaba, nie wspominamy wyBitnych, ani żadnych innych. Ot tak mi się przypomniało, myśl taka mnie nie rusza.
UsuńWszyscy wiemy, że co ma być i tak będzie, ale w tym akurat przypadku zaprzeczamy ile sił.
Nie zaprzeczaj, po co? Po prostu nie roztrząsaj bo się wyBitnymi odbija i czarnowidzenie masz. Milej się pośmiać z tych nanoczipów i dostrojeń do najbliższego przekaźnika. Idzie ochłodzenie - dobrze - mięśnie odpoczną po robotach ogródkowych i sił człowiek nabierze. Mła się martwi że nasze kurskie, mła przeprasza za wyraz kurskie kojarzący się, szklanki będą do połowy puste kiedy one tak naprawdę to do połowy pełne.
UsuńA nie, Taba, źle zrozumiałaś. Zaprzeczam starzeniu się zwierząt. Wybitny mi powiewa zgniłym kalafiorem od dawna!
UsuńZnowu ochłodzenie? Ja chyba nigdy nie sprzątnę tego bajzlu pozimowego na gumienku.
Wiem że się starzeją ale za to razem z nami. Najważniejsze. Żebyś wiedziała ile ja mam do sprzątania? A najgorsze że nie mam na to czasu.
UsuńA ja dziś Latającemu śpiewałam, przebijając się przez padający gęsty śnieg tę, jakże na czasie, piosenkę:
OdpowiedzUsuństała pod śniegiem panna zielona
nikt prócz zająca nie kochał jej
nadeszły święta, i przyszła do nas
pachnący gościu, prosimy – wejdź!
Choinko piękna jak las
choinko, zostań wśród nas
Choinko piękna jak las
choinko, zostań wśród nas
jak długo zechcesz z nami pozostań
niech pachnie tobą domowy kąt
wieszając jabłka na twych gałązkach
życzymy wszystkim wesołych świąt
Choinko piękna jak las
choinko, zostań wśród nas
Choinko piękna jak las
choinko, zostań wśród nas
Ładną mamy zimę tej wiosny.
Koniowatym to nie przeszkadza, a Kira i tak tylko leży w łożu.
A ponieważ zaległości ogrodowe są spore, to fajnie, że śnieg pada, przynajmniej jest porządny argument na odłożenie prac na później. Jeszcze później? Znowu będę siać bób i sadzić ziemniaki w jednym terminie.
Świat jest pomimo wszystko piękny.
Agniecha, czy Latający padł z zachwytu upojony Twoim słodkim głosem?
UsuńPiękny jest świat, smutek jest jego nieodłącznym elementem.
Chciał tańczyć.
UsuńUległaś?
UsuńA co mi tam, uległam.
UsuńAch! Jak romantycznie. Powiewną suknię z ciulu i z trenem miałaś? I kwiecie we włosach?
UsuńKalosze ozdobione końskim obornikiem, na łbie czapczysko , zamiast diademu z brylanetem czołówka, kurtka do koni rozmiar 46 a może i większy. Cudne, zielone spodnie od dresu z gumkami na dole nogawek. Romantismus rusticalis.
UsuńAgniecha, Ty to potrafisz człeka na ziemię sprowadzić. Coby o brzozę nie zahaczył.
UsuńNo tak. Tylko Piekny Lolo nastraja pozytywnie oraz zielonosc u nas. juz usadowiona porzadnie. pierwsze, co kwilo juz dawno przekwitlo! Nawet magnolie.
OdpowiedzUsuńNo i inna dobra wiadomosc moja, to to, ze dom stary juz zdjety z rynku, teraz tylko sprawy papierkowe. Z nadwyzki sprzedazy pewnie zrobimy ocieplany dach w palmiarni. Gwiazd nie bedzie widac, ale okna dokola i chcialam pomieszczenie z widokiem. pospiechu nie ma.
Czytalam tekst wpisu i staje okoniem wzgledem napisania "wyBitny" i "inni ludzie" w jednym paragrafie. Jakos jedno nie pasuje do drugiego.
Zwierzeta za nim nie lecialy...
swoja droga, jako stara ciekawska, ciekawa jestem jak tam im leci ta egzotyka. Ale nie na tyle mnie to ciekawi, zeby szukac.
A zeby sie troche rozweselic, to Nietutejsza trzeba po prosic o jakis kawal.
Sputniki w czerwonych kolanach, badz inne chipy - toz to okropnie wszechswiat pozasmieca. Chyba.
Opakowana, jakie sputniki??? Moje kulanka są moderne!
OdpowiedzUsuńSzkoda dachu trochę, no ale są priorytety.
Rację masz w sprawie jednego paragrafu - coś mi się dzisiaj wszystko omsyka.
Też nie mam pojęcia o egzotyce, co więcej, nie jestem ciekawa.
Twoje kolana mnie urzekły 😁
OdpowiedzUsuńTeż mam poczucie że wiele wokół osób co potrzebują wsparcia...
Nie wiadomo jak te moce dzielić...
Zdrowia wszystkim.
Rybeńko, miło mi bardzo na myśl, że moje kulanka kogoś jeszcze urzekają:)
OdpowiedzUsuńWszystkich nas to dziadostwo potężnie zesłabiło i wszyscy potrzebujemy wsparcia.
W kupie jakoś łatwiej jest pocierpieć. Pojojczeć. Jsk ktoś jojknie za słabo to inny może głośniej w imieniu
UsuńOtusz to, Rybeńko. To sobie tu pojojczmy do woli. Nie można być permanentnie zachwyconym, to nienormalne.
UsuńTu pojadę tekstem księdza, bo wiadomo,żem moher. Malińskiego
UsuńNie da się żyć w ciągłym zachwycie.
Miałam 18 lat kiedy to przeczytałam i bardzo mną wstrząsnęło.
Święta prawda
Ja tam jestem dzisiaj zachwycona, corcia Mlodsza wyslala zdjęcia domku, jest sliczny, a ja cieszę sie jej/ich radoscią.
OdpowiedzUsuńCorcia Starsza miala z niezięciem mają juz zarejestrowane auto, czyli juz po problemie.
J.dzisiaj zalatwił jedną ważną sprawę papierkową,jak też zdecydowal ( po tym jak wynioslam jeden z pokoju i zostal tylko jeden plus krzesła, i on na tym fotelu co zostal musi siedzieć) , że jednak pora na nowe fotele do sypialnianego,juz są zamówione. Za tydzień bedziemy wygodnie się na nich kokosić.
Pogoda dziś do kitu, ale obłozona kotami oglądam serialiki, a J.plumka sobie w salonie, sielanka😃
Macie fotele w sypialni? Do spania? rhehrehr
UsuńTo nie jest do konca sypialnia, to byl nasz jedyny pokoj, jiedy jeszcze zyli tesciowie, saxw nim wszelakie podlaczenia tv i komputerowe, wiec spedzamy tam najwiecej czasu. Lozko jest typu sofa rozkadana, plus dwa fotele, ale juz starr, wysiedizane, zniszczone, czas na nowe po prostu, bo odzywaja sie bolesci, kiedy sie na nich siedzi.Zatem krzesla palacowe zostaly,bo wygodniejsze dla mnie i jeden fotel, zeby J. siedzac przy serialiku odczuwal dyskomfort i w koncu podjal jedyną sluszną decyzję, bo szukamy foteli juz od paru lst i ciagle niexkupujemy, te ktore sa najwygodniejsze i je zamowil od czasu pierwszego ogladania ze 3 lata temu już o stowe podrożały!
UsuńDocelowo duzy tv powinien byc w salonie, a mniejszy i komputerownia w drugim pokoju, lub nadal w sypialnianym. Kiedy jestem sama śpie w sypialnianym, a tak idę do balkonowego.
Informuję, że dałam wpis ze źrebakami, bo Blogger informować nie chce.
OdpowiedzUsuńOdpowiem tutaj, bo tam pod moim wpisem za duzy balagan. Noc mialam zla, ale przypuszczam, ze to z powodu tych nerf, co mna przez caly dzien targaly, a w nocy zaczely schodzic. Zle spalam, wciaz sie budzilam, mialam jakies durne sny. Dzisiaj nawet reka mnie nie boli, ale troche glowa i znow nie wiem, czy to od szczepionki, czy po zle przespanej nocy, czy moze z powodu skokow cisnienia atmosferyczengo. Wzielam paracetamole i pojde do fabryki, lepiej mi to zrobi niz siedzenie w domu, moze po powrocie sie poloze.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurniku !
OdpowiedzUsuńNiech będzie dobry mimo wszystko, choć śniegi wróciły (ale nie takie straszne jak grozili) i ziąb.
Cóż, kiedyś w końcu posiejemy co trzeba posiać a co ma urosnąć, kiedyś urośnie ;)).
Rabarbara
Ano. Chociaż śniegu dużo.
UsuńNie mozesz pelzac po obejsciu, to moze do mnie jednakowoz napiszesz.....
Usuńp.s. snieg przykrywa pierzynka i trzyma cos tam we wzglednym cieple. mokry mroz jest gorszy - u nasz w daczowym ogrodku stala jesienia woda po prawej, od ulicy, i zamarzla i zalatwila drzewka i krzewki, co im nogi w tej wodzie staly :(
Cześć,no bialawo i zimno,śpiąco, trudno, w niedzielę ma byc ładniej. Moze dziś zabierzemy się za ten spis powszechny.
OdpowiedzUsuńDobrefo dnia.
Ma byc 13 stopni ciepla u nas. Slonko juz jest, dziedobry Kurom.
OdpowiedzUsuńOpakowana, wczoraj odwiedzilam Tadeuszka, dalej robi masakre ale juz mniejsza, dwie godzimy na fotelu w stresie przeleżalam, ale tym razem znieczulenie było lepsze, wiec nie czułam, ze wiertlem mi robi dziure w mozgowiu. Wenezuejlos prosil o konsultacje i byłam pewna, ze Tadeuszek zabierze sie do wyrywania zęba, który byl naruszyl jedzac orzechy, chwieje mu sie ten ząb co nieco, ale o dziwo nie zaproponowal ekstrakcji, zaproponował cos w rodzaju gipsu unieruchomiającego zębusia, moze sąb prxyzrośnie na nowo, Czyli nie tak ochoczo wyrywa on jednak zęby jak mi sie wydało.
UsuńGrażynko, może on, Tadeuszek, tylko nad kobietami lubi się pastwić ;).
UsuńRabarbara
TAk sobie też pomyślałam...
UsuńI ja tak sobie pomyślałam wcześniej. Ale nie napisałam.
UsuńOjacie, G., ale on Cie tarmosi i meczy! Mozliwe z tym traktowaniem inaczej facetow, slubny tez mial ulgowo.... niech P. zab przyrasta, odrasta i niech sie od orzechow odczepi! Choc mi sie ulamal kawalek zeba na miekkim chlebie.....
UsuńDlugo jeszcze bedzie Cie Tadeusz meczyl? No i pozdrow go ode mnie, jak dobrze pojdzie, to pewnie w czerwcu sie z nim spotkam.
Pozdrowię, bo bywam u Tadeuszka juz od pazdziernika wiec sobie juz milo gawędzimy, poznałam jego przesympatyczma żone, ma ciotke, ta żona, ktora wyszła za maż za Kubanczyka wiec opowiadala o niej i mnie też wypytywala o moje wrazenia z Wenezueli.
UsuńW tej chwili nan śruby wszystkie w dziasłach i do września mam czekac na dalsza, koncowa robote. Jeszcze jakies leczenia kanalowe ma robić jednego ząbka, ktore wydaje mu sie podejrzany i potem az do września.
Matku bosku - skad zes jego zone skombinowala?
UsuńCzyli masz jeszcze troszke dreczenia i KONIEC???
Czołgiem Kureiry! Słonko jest, ciepło jest, od razu lepiej!
OdpowiedzUsuńNoo, choć raz masz lepiej niż inni ! Jednak jest jakaś sprawiedliwość dziejowa ;)!
OdpowiedzUsuńRabarbara
Przeżyłam covid. Zmiotło mnie na deski... Nie polecam.
OdpowiedzUsuńanonimowa72
Joasiu, już jest dobrze?
UsuńHana, no dopiero teraz do mnie dotarło z pełną siłą, co napisałaś. Cztery razy! To ja już Ci współczuję. W tym momencie czuję się jak morderca. Oraz równocześnie gotuję rosołek dla pieska, z marchewką, kurzymi skrzydełkami i ryżykiem. Qqqqurwa.
OdpowiedzUsuńAgniecha, staram się o tym nie myśleć, ale kiedy pomyślę, to puaczę i boję się.
UsuńWitam Kurki wszystkie! Hano,jeżeli Tobie czipy wejszły wew kolanka to jestem ciekawa gdzie u mnie się umiejscowią! W sobotę idę siem szczypać,więc zobaczymy!Covid nie bierze wszystkich jeńców jednakowo .Ja miałam obustronne zapalenie płuc 40 stopni i nie miałam wyjścia ,opiekowałam się leżącą mamą z demencją .Byłam sama z nią przez tydzień ,bo nikt nie umiał podjąć jakiejkolwiek decyzji co zrobić.Dopiero po tyg nasz rodzinny wypisał skierowanie dla mamy na geriatrię.Jak ja rozmawiałam z lekarzem covidowym to tylko słyszałam ;proszę natychmiast do szpitala się zgłosić ,więc ja odpowiadałam oczywiście tylko ja wew dwa ,bo razem z mamą!Bo nie mam z kim zostawić.I najlepsze mimo przebywania w jednym mieszkaniu oporządzania ,pieluch ,karmienia ,mycia i wszystkiego tylko przeze mnie mama nie złapała wirusa.Więc jest to niezbadane .A ja miałam można powiedzieć udokumentowane zakażenie.Hano ,ptaszor cudny! Kolory boskie!A co do naszych czwororęcznych to Wicek skończył 18 lat!Więc rozumiem co czujesz,a wcześniejsze rozstania tego nie ułatwiają. Trzymajmy się,wiosna już ma być od soboty!
OdpowiedzUsuńMargaret, przynajmniej masz to dziadostwo już za sobą i te straszne przejścia też.
OdpowiedzUsuńWicek to pies, czy kot?
Kocur,rozpuszczony jak dziadowski bicz!jedynak! Ryszardka już niestety nie ma,a Wicek nie nadaje się do dokocenia,boi się wszystkiego.I jak to stary dziad brak zębów,więc pańcia mieli wołowinkę wybierając taką najlepsiejszą,ma zaćmę ,jak spytałam się veta,czy można zlikwidować jak u człowieka to spojrzał się na mnie jak na wariatkę!Więc będzie dożywał swoich dni tak jak Twoje stadko.
OdpowiedzUsuńMargaret, też im dogadzam. A to rybka, a to wołowinka, a to obleśniczek...
UsuńHana - poczatkowo zle zrozumialam z tom rypkom, bo ja, co zawsze powtarzam, ze cala moja zywine przez lata rozpuszczalam i rozpuszczam, pomyslalam, ze rozpuszczalas rypkie. Bo ja tak. Jak owdowiala, to z nia spedzalam czas, karmilam porzadnie, zeby wiatrow nie miala , bawilam sie i odwiedzalam czesto.
UsuńRybek nie mam, ale gdybym miała, też bym rozpuszczała.
UsuńCoś się porobiło z tym czasem, wiecie, że już 22? Jak to jest, że na wsi mi się wszystko chce a w mieście nic? Leżę odłogiem i toczę smętnym wzrokiem wokół...
OdpowiedzUsuńPogoda chyba specjalnie taka, żeby nie wychodzić, nie roznosić dziadostwa, którego się bojam. Na szczepienie zapis mam 15-tego, chcem i nie chcem się szczepić.
Chcesz, Masza, da Ci to trochę spokoju, więc warto choćby dlatego.
OdpowiedzUsuńMoże przyroda wie co robi? Za chwilę majówka i znów zacznie się rozsiewanie dziadostwa.
U nas ta majowka sie juz zaczela. Ludzie wyposzczeni, lockdown im rozum odebral na ament. W poniedzialek pootwierali DUZO - sklepy, fryzjerow, puby. Niby reguly sa dosc ostre, ale w takim pubie, gdzie w London town tradycyjnie stoi sie w charakterze winogrona na chodniku, w drzwiach, bo w srodku tlum, wlasnie tak stoja - bez maseczek, jak sardynki. Zazwyczaj ludziom w kupie zle nie zycze, ale teraz - tak. Poczlapalam na poczte, bo musialam, mala kolejka, ladnie zdyscyplinowana, poszlam potem do szmateksu obok. w srodku bylo cos 6 osob, nikt nie wypraszal, wiec wyszlam, bo to dla mnie tlum :/. JUZ pisza, ze jak ludzie tak sie beda zachowywac, to za pare miesiecy bedzie nastepny lockdown i ok 50 tys zgonow. no to dziekuje.
UsuńOpakowana, u nas będzie to samo albo i gorzej - vide tłumy w Częstochowie.
UsuńZ jednej strony tak z drugiej, kto to wie na ile skuteczne i na jak długo?
OdpowiedzUsuńNikt nie wie, ale chyba trzeba spróbować. Mamy inne wyjście?
OdpowiedzUsuńO właśnie!
UsuńMasza, nie mamy wyjścia. Trzeba wierzyć, że szczepionka dobrze przechowywana i zadziała.
OdpowiedzUsuńMnie się w ogródku chce, chociaż i w mieście, a przed kompem już nie. Oj, bardzo nie. Żal mi dzieci, które są tak samo zniechęcone jak ja.
No cóż, jutro nowy dzień. Pójdę spać, żeby nie dopuścić do całkowitego niechciejstwa.
Ja o szczepionce mogę zapomnieć (pisałam już?) bo inne roczniki szczepiom i to powoli i powiedziano mi ,że jestem, hrehrehre... za młoda. Jak mnie to podbudowało, ostatni raz chyba w szkole to słyszałam.
OdpowiedzUsuńPojutrze ma być ciepło więc kolejny dzień spędzę na działce.
U nasz juz zaczeli szczepic ludzi w przedziale 40 - 50.
UsuńDzień dobry Kurniku ! mówię w przepiękny, zimowy poranek.... taki wiecie ..”puchowy śniegu tren w krąg roztoczył swe czary.......”
OdpowiedzUsuńRabarbara
!!!!!? Wszystkich zasypało ???????
OdpowiedzUsuńRabarbara
Mnie zasypalo roboto - musze zrobic miejsce na biblioteczki, szafke ze szklem, kanape i szafe do kuchni, te na mietly. Bo jak to bywa, przedmioty, ktore staly po bokach zaczynaja wylazic i inwazyjnie sie pchac tam, gdzie tamte meble maja stac.
UsuńCześć, u mnie pochmurne 2 st, sniegu nie ma.
OdpowiedzUsuńSpoglądam w miejsce pod balkonem na kamienicy, gdzie w zeszłym roku o tej porze siedziały w gnieździe krogulce. Myślalam, że znów będą, ale jednak nie, tylko kawki i gołębie się panoszą. Właścicielka balkonu je dokarmia, wiec zawsze jest ich sporo.
Przeczytaliśmy pytania, do tego spisu powszechnego i szlag nas trafia. Szkoda , że jeszcze o rozmiar gaci nie pytają.
O szkoda, ze krogulce nie powricily do gniazda!
Usuńoro! pod Twoim wplywem zagladnęlam do spisu i siem zdenerwowalam...pytania mi sie zupełnie nie spodobały...no nie wiem...szlag trafia !
Mialo byc Doro!
UsuńNo trafia, i to dziadostwo jest obowiazkowe.
Usuńa jakie te pytania na przyklad? Bo u nas poszlo bezbolesnie.
UsuńOpakowana wejdz sobie na strone spisu powszechnego w Polsce 2021 i , ciekawa jestem jaka jest róznica miedzy angielskim spisem a polskim
UsuńPrawde mowiac to juz nie pamietam, jakie byly u nas pytania, ale za to duzy kawal codziennego programu w radio bylo o spisie powszechnym sprzed stu lat i te rozne informacje daly cudny wglad w zycie zwyklych ludzi wlasnie 100 lat temu - dzwonili ludzie, ktorzy z ciekwosci dotyczacej albo domu, w ktorym mieszkaja albo ich praszczurow, poszukali w archiwach informaje ze spisu. Jaaakie to bylo ciekawe!
UsuńKury wszystkowiedzace, powiedzcie mi, czy jak ja juz 8 lat w Polsce nie mieszkam i nie mam tam zameldowania, ani mieszkania, ani nic, to tez sie mam spisywac?
UsuńPrzeciez te wszystkie dane i tak ktos ukradnie.... albo zmieni.... jakos nie mam zaufania do tej biurokracji!
Pewnie Cie nie znajda i lba nie urwiom. A u siebie sie spisujesz?
UsuńU nasz bylo dziwnie ze spisem, bo byl dnia, kiedy slubny juz opuscil stary dom i na dwa dni byl u Coreczki. Zanim sie wprowadzil do nowego domu w poniedzialek. Choc tam nie spal przez nastepne pare dni, hrehrehrher. Czyli sie wpisalam w spisie jako jedyna mieszkajaca tam (w starym domu) osoba. Jak ktos bedzie to kiedys-kiedys czytac, to pomysli, ze sie rozstalismy a po 10 latach sie nazad zeszlismy, tylko pod innym adresem, hrehrher.
Basiu , tak,jesli masz polskie obywatelstwo.
UsuńPrzeczytaj pytania
Ustalanie miejscs zamieszkania
https://spis.gov.pl/lista-pytan-w-nsp-2021/
Jesli ktoś z polskim obywatelstwem mieszka od lat zagranicą a nie jest w Polsce zameldowany, to nie musi się wcale spisywać przecież.
UsuńAcha, no to się nie spiszę.
UsuńZapomnialam o meldunku.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzeczytałam , że kazdy nawet i wyemigrowany ma się spisać.
UsuńSnieg pada!!!! pada pada!
OdpowiedzUsuńRabarbaro w Warszawie tez pada!
UsuńI stwierdzam to z niejakim entuzjazmem..i tak musze siedzeć w domu bo mam poszarpana gębę. Przynajmniej patrze na platki sniegu...
UsuńPrzytulam Grazyno, noech sie dobrze wszystko goi.
UsuńU mnie popatrz sobie na nepomuki.
Znowu Tadeusz...niedlugo bedziesz mogla zlorzeczyc - a niech Cie Tadeusz w swoje rece wezmie, zarazo jedna!
UsuńTadeuszek na dlugo wszedl w moje zycie...zaczynam go nawet lubic..na ostatniej wizycie byl bardzo troskliwy a to się ceni
UsuńDoro! lecem na Twoj blog!
UsuńOmatko, polubić dentystę, to już perwersja!
UsuńHana - nie da sie inaczej...
UsuńA u mnie słońce dzisiaj i coś ok. +10. Bawię się w nieróbstwo i siadam z sokawką na balkonie, coby kurze piórka złapały trochę ciepełka.
OdpowiedzUsuńWszystkim rekonwalescentkom jak najszybszego zdrowienia.
Bacha, u mnie było dzisiaj +3 i deszcz padał przez cały dzień. Że deszcz - w porządku, niech pada, ale to zimno!
UsuńPogody ducha, mimo wszystko :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Kurencje pracowicie spedzają dzień dzisiejszy.Ja się obijałam ale jutro i pojutrze czekają mnie roboty ziemne.
OdpowiedzUsuńNo to pewnie spalna pełna, wkładam czołówkę i też się wdrapuję na moje miejsce.
U mnie też biało i zimno. W poniedziałek było cieplutko, słonecznie i po szczepieniu, poszliśmy sobie z Bezowym na dłuuugi spacer. Obeszliśmy pół dzielnicy, zaszliśmy na cmentarz,akurat piąta rocznica śmierci teściowej wypadła 13-tego, więc synuś chętnie poszedł.
OdpowiedzUsuńPo drodze zrobiłam porządne zakupy, bo miałam tragarza, to miał kto do domu nieść. Pogoda paskudna, ale jutro (dziś) muszę wyjść z domu.
PS. Też przymierzam się do tego spisu, ale jakoś nie mam jeszcze natchnienia.
Bezowa, spis do końca czerwca czy jakoś tak. Spoko.
UsuńTo jest pezprawie, spis powinien byc anonimowy, a tu podajesz na tscy wszysciusienko łacznie z danymi, nikt nie powinien sie na to zgodzić.
OdpowiedzUsuńBezprawie 😃
OdpowiedzUsuń2 st, brzydko,zimny, mroźny wiatr. Zbieram się, bo jedziemy na zakupy. J.czeka na materiały, bo chce trochę remontowo podziałać w pokoju przylegajacym do salonu.
No i tak to się plecie dzien za dniem. A juz polowa kwietnia!
Dziś mam pierwsze szczepienie astra zenecą bo nie miałam wyboru i boję się, bo tyle złej prasy dookoła... Rocznik 1955, Łódź, pada śnieg na fiołkowe zagonki...
OdpowiedzUsuńHesiu, wszyscy się boimy, ale jaki mamy wybór? Wolę zaryzykować niż pluć sobie w brodę, że się przestraszyłam.
UsuńHesia, a nie dało się pojechać do innej miejscowości, gdzie mieli inne szczepionki?
OdpowiedzUsuńHana, a napisz chociaż OK bo jak się nie odzywasz to niepokój się wkrada.
OdpowiedzUsuńA może wszystkie uciekły na FB?
OdpowiedzUsuńBacha, spokojnie, jestem i mam się dobrze. W realu się obracam i trochu nie zdanżam.
OdpowiedzUsuńOkazało się, że jednak moderna, trochę się uspokoiłam, dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHesiu, ja dostałam modernę i jest ok. Zobaczymy po drugiej dawce.
UsuńWitam Kochane Kurki!Jutro mam pierwsze szczepienie Astrą,w porozumieniu z moim doktorem reumatologiem zeszłam z dawki sterydu i z jednego leku immunosupresyjnego,drugi jem normalnie.Napiszę jak będzie reakcja po.Mam nadzieję,że w porządku będzie,bo sporo osób z otoczenia jest już po drugie dawce astry,więc zobaczymy!
Usuńmargaret, trzymam kciuki.
UsuńMargaret, I jak się czujesz? A może też Ci się trafiła zmiana szczepionki?
UsuńPo śniegu zostały tylko ślady. Drugi dzień leje deszcz, kręgosłup i nogi "rwą", jak wariaty, spanie znowu poszło się bujać, Beza najarała się obwąchując torebkę po vegecie i lata po chałupie, jak żyć? Panie, jak żyć? Do doopy to wszystko.
OdpowiedzUsuńHanuś, gupi Jasio od szczepionki mnie opuścił, a tak było mi z nim dobrze hahaha.
Trzymajcie się Kurki
Znowu wali śniegiem...
UsuńBezowa, i tak długo Cię trzymało! Co to będzie po drugiej dawce?!
UsuńJasno za oknem, a Kury śpiom, cy cuś?
OdpowiedzUsuńBezowa, chyba wszystkie zasypało..... Mnie to się już pisać nie chce o tym śniegu, bo ile można .. :((.
UsuńRabarbara
Mnie nie!
UsuńI deszcz też nie pada ? Szalejesz gumiennie ? Jak zasieki płotkowe ?
UsuńRabarbara
No dzie, Rabarbara, poza tym, że mnie nie zasypało, to mam tak samo - znaczy zimno i mokro, bo od wczoraj pada (i dobrze). Skoro i tak paskudnie, to nich chociaż popada - tego nigdy za wiele w moim rejonie.
UsuńZasieki sprawdzają się i mam nadzieję, że kiedy roślinki urosną, trochę te płotki zakryją. Wszędzie mam płotki i patyki oraz puste doniczki. Nie wygląda to fajnie w takim małym ogrodzie.
U nas przedwczoraj popadalo symbolicznie, wczoraj pelne slonko i dzis tez, ale podgladamy na kamerze dacze - szaro, buro i mokro. Szok w porownaniu z nasza pelna zielenia.
UsuńWysle zdjecie Prezesowej, bo z jednej strony mnie zaskoczylo, jak tu zielono, ale nie wiem dlaczego, bo tak jest co roku i jak podrozujemy miedzy mniej wiecej o tej porze roku, to dopiero jest szok, jak w ojczyznie lyso i szaro. Ta zielenina to z frontu, gdzie sa ptaszki, jelonek oraz, jednak, koty. Juz sie pojawilo chyba 5 roznych, ale jeden odebral mi dech - Bengal. na zywo z bliska nie widzialam takiego, cudne to. i taki niby szaraczek, mregaty, ale mial cos, no COS. Dudley - cockapoo piesek obok z poblazaniem patrzy na te koty, bo i tak uciekna i tak, to ewentualnie zrobi jakas mala awanturke werbalna.
Cześć Kurska,
OdpowiedzUsuńu nas regularna zima. Zimą takiej nie było, omalże. Gruba warstwa śniegu. I smutek. I ulga też.
Agniecho.........
UsuńRabarbara
Agniecho, przytulam.
UsuńPrzytulam Agniecho
UsuńPrzytulam Agniecho
UsuńAgniecho przytulam
UsuńTule, Agniecho. Serce boli.
UsuńAgniecha...
UsuńPrzykro.Wspomnienia.Przytulam.
UsuńU nas sypie,właśnie zaproponowałam szefowej, żeby ferie zimowe zrobiła......
OdpowiedzUsuńJAk tam Twoi rodzice...lepiej?
UsuńTak Grażynko, słabi jeszcze,tatę kaszel męczy ale jest nieźle.Mama do jutra na izolacji ale to już końcówka, zresztą ona przeszła najłagodniej z nas.Mam nadzieję, że teraz jakieś powikłania nas rykoszetem nie trafią.
UsuńDzięki za wszystkie dobre myśli i trzymanie kciuków Kurki kochane:)
no to się cieszę! Trzymajcie się! i oby nie bylo powikłań!
UsuńTak, i smutek i ulga Agniecho. Trzeba przeboleć i wspominać miło wspolny czas.
OdpowiedzUsuńAgniecha...
OdpowiedzUsuńTeraz,znow,zapowiadane są deszcze i ocieplenie do 13 st.kicha.
OdpowiedzUsuńU mnie pada i podobno padać będzie. Niby màż zadowolony, bo na działce deszcz mile widziany. Ja lubię takà pogodę, o lie nie trwa miesiàcami. Po modernie nr 1 tylko trochę boli ramię, poza tym ok.
OdpowiedzUsuńWszystkim kurkom w potrzebie serdeczne myśli ślę, trzymajcie się!!!
OdpowiedzUsuńwywaliło mnie z Kurnika i mogę być tylko anonimowa, dlatego nie piszę. Bo nie chce mi się ciągle udowadniać że nie jestem wielblądem. Ale czytam. Pozdrawiam, przytulam, współczuje. Marta Marta.
OdpowiedzUsuńHurra!!! Udało mi sie odzyskać tożsamość.
OdpowiedzUsuńOooooooooooooooo!!!
OdpowiedzUsuńMartoMarto, cieszymy się bardzo.
OdpowiedzUsuńPada nieustająco. Cieszę się, żu u Was dobrze, że Gardeia z Rodzina juz po chorobie. Oby było coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńU mnie , niestety, same smutki. Dlatego nie piszę. Po co dokładać i moje. Smutki sa "zwierzęce".
Udanego weekendu i mocy tym, kumu potrzeba!
Och, Izydorze, aż tak żle ..? Może napisz... w Kurniku smutki zawsze są trochę nasze....
UsuńSłońce w końcu błyśnie... Dobre myśli Ci ślę, Rogata Owieczko !
Rabarbara
Och, Izydoru - no to smutno i nam tu w Kurniku, jesli Tobie smutno. Dzielenie sie smetkiem pomaga, bo rozdziela jego kawalki na przyjazne dusze i jakos latwiej niesc ten ciezar w kupie.
UsuńRabarbara dobrze pisze - slonce zablysnie, wszystko mija, smutki tez, choc wygryzaja z nas kawalek.
Niech juz wystarczy tych smutkow! Wiosno - zrob cos!
Izydoru, to i Ciebie przytulamy i odganiamy smutki♥️
OdpowiedzUsuń3 st, pochmurno, mokro, ale nie pada.Czas cos zjeść , napić się kawy, dzis chce pozagladac do kilku sklepow w rynku,i kupić kwiatki dla kolezanki, bo ma urodziny.
OdpowiedzUsuńDziewczęta, dziękuję Wam za wirtualne przytulanki. Na pewno pomagają.
OdpowiedzUsuńI pomaga obserwowanie nowego życia w stajni, i tych wszystkich prześmiesznych zachowań związanych z odkrywaniem świata.
Dobrej soboty!
No i co tu tak pusto? Śniega zasypał? Błoto podeszło pod brody?
OdpowiedzUsuńKury, gdzie Wy?
Ja piję kawę po obchodzie. Kalosze z błota udało mi się wyciągnąć. Mam trzy większe oczka wodne (? - no może stawki ) i parę mniejszych. Rozważam połączenie ich jakimś systemem kanałów.
UsuńRabarbara
Może o kaczkach trzeba zacząć myśleć......
UsuńRabarbara
A - i niestety, ślimaki przeżyły w niezłej formie :((.
UsuńRabarbara
Więc te kaczki...
UsuńRabarbara
Kaczki biegusy?
UsuńTeż o nich myślisz ;)?
UsuńRabarbara
Czesio Kurska! Jestem i tkwię w oczekiwaniu na wiosnę. Ślamazarnie, ale idzie. Poznaję po tym, jak ptaki zbierają frodkową sierść.
UsuńBiegusy są fajne, ale co z lisami?
Właśnie..... i znowu sama będę musiała zbierać te ślimaki... fuj!! A niestety, już żreją co tylko zacznie wschodzić , wrrrrr
UsuńRabarbar
Hana odpowiedziała na Twoje pytanie. U nas też są lisy. A ja nie zamierzam być strażniczką kaczek. To już wolę ślimaki zbierać, i uczyć pływać. Po co Ci kanały pomiędzy stawami? Mała Wenecja Małopolski Ci się marzy?
UsuńA ja wlasnie skonczylam podlewac ogroedk i podjazd, gdzie nowa trawka byla posiana przez sumsiadow. i oczywiscie wszystkie nasze dostawczo-robocze legurlanie rozjezdzaja to, wiec z jedna sasiadka na zmiane podlewamy. Ona ma normalna konewke, ja taka do kwiatkow domowych razy 2. Zrobilam z tom robotom, uwaga, prawie 1000 krokow! sa leciutkie chmureczki, wiec moze wszystko od razu nie wyparuje.
UsuńDobreej reszty niedzieli Kurki!
Wlasnie sasiadka mi przyniosla kawal jej toru nietortu urodzinowego, co jej rezydent syn zrobil - cztery warstwy czekuladowego musu na czekuladowym cienkim spodzie. Bez udzialu bialej czekolady - po prostu warstwy sa coraz intensywniej czekuladowe ;)
A w przyrodzie jest niewiarygodnie sielsko, jak w maju w Polsce ;). I strasznie sie ciesze, ze mam rezydentow w zywoplocie - wrobelki ciekawskie nieslychanie. Hana - nie mam siersci do oddania ptaszkom, tylko cienki filc z suszarki, w starym ogrodzie ptaszki tym gardzily. A galebie wszelakie skonczyly zaloty - robota skonczona!
Cześć, a my rozpusta w pelni, o 7 kotkom dalam mokre, i znow pod koldrę, i pospalim do 11!
OdpowiedzUsuńTeraz sie trza szykować na jakiś spacerniak, slonka zero, ale i nie pasa, chociaz jak spojrzec przez okno to mokro. Po poludniu do kolezusi z urodzinowym bukietem i bedzie po niedzieli.
Niedziele sa w ogole przereklamowane. Nawet krzyzowka w gazecie jest okropna. Tzw szybka. jak ona jest szybka to ja jestem chinska cesorzowa.
Usuń