czwartek, 14 kwietnia 2016

KRYMINAŁ WIOSENNY

Wiosna się rozszalała , w głowach pusto i tematów do pisania brak, bo rzeczywistość nieciekawa. Jakoś tak nie najlepsze wydarzenia się spiętrzają wokół i bliżej i dalej, pora więc trochę się od tej rzeczywistości oderwać. A że głowa pusta, więc trzeba zaprząc do roboty wszystkie kurze móżdżki i coś stworzyć wspólnymi siłami. Większość z nas lubi kryminały , więc postanowiłam rozwinąć opowieść kryminalną , dziejącą się z wiosną... Może w czasach dawniejszych, latach 60-tych... Może to nieznana powieść Chmielewskiej... Albo słynnej Heleny Sekuły...


zdjęcie stąd: http://www.franciszkanska3.pl/Wiosna-w-Krakowie,m,19879

Wiosna to najpiękniejsza pora roku w Krakowie. Kwitną forsycje, drzewa owocowe, trawniki upstrzone żółtymi mleczami... Starsi panowie wylegli na Planty z szachownicami, nic tak dobrze nie robi na głowę jak partyjka szachów wśród drzew. Dziewczyny wyciągnęły z szaf kolorowe sukienki, wyglądają jak barwne papużki wśród zieleni. W radio było słychać "Pod papugami, jest szeroko niklowany bar..."

Alicja szła szybko Plantami. W pięknej, kolorowej , rozkloszowanej spódnicy i czarnych balerinkach wyglądała jak hiszpańska tancerka. Praktycznie każdy facet, niezależnie od wieku, patrzył na nią z podziwem. Czuła te spojrzenia i sprawiały jej przyjemność. Uśmiechała się do siebie leciutko, wchodząc do legendarnego baru kawowego "Rio" przy ulicy Św. Jana. Umówiła się tu ze swoją przyjaciółką Anką. Rozglądała się po zadymionym wnętrzu, szukając Anki wzrokiem. Ale koleżanki jeszcze nie było. Zamówiła dużą kawę i zapaliła Marlboro, otrzymanego w paczce ze Stanów. Minęło dobre pół godziny, a Anki dalej nie było.
"Co jest?" zdenerwowała się Alicja. "Przecież ona nigdy się nie spóźnia, najwyżej 10 minut... Może coś się stało?" zaniepokoiła się. Postanowiła się przejść i zajrzeć do Anki. Przyjaciółka mieszkała w starej kamienicy niedaleko Rynku. Gdy Alicja weszła do bramy, ogarnął ją lekki półmrok i chłód. Nie wiadomo dlaczego poczuła nieokreślony niepokój. Weszła na pierwsze piętro i zadzwoniła do drzwi. Nikt nie otwierał. Zobaczyła, że drzwi były lekko uchylone. "Ania??" zapytała niepewnie. Popchnęła drzwi i weszła do ciemnego korytarza. "Aniu, jesteś???" Z pokoju na prawo dochodziło światło. Alicja otwarła drzwi i w blasku zapalonej lampy zobaczyła leżącą na podłodze postać. "O Boże, Ania!!!!!!!!!!!! Żyjesz???" krzyknęła przerażona.  Postać jęknęła, ale to nie była Ania. Alicja rozpoznała panią Agatę, kobietę, która przychodziła czasem z cielęciną do sprzedania. "On, on... ją zabrał..." wyszeptała pani Agata. Alicja dostrzegła krwawiącą ranę na jej głowie. "Niech pani nic nie mówi, już dzwonię po pogotowie!!!" krzyknęła . Na szczęście w mieszkaniu Ani był telefon. Drżącymi rękami wykręciła 999, a potem 997. Pogotowie i milicja przyjechały prawie równocześnie.

Major Adam Andrzejewski rozejrzał się po mieszkaniu. Pogotowie zabrało już panią Agatę, nie pozwalając na żadne rozmowy. Na fotelu siedziała roztrzęsiona Alicja. "Jak pani tu weszła?" zapytał major. "Jjjja, umówiłam się z koleżanką, ona nie przyszła, więc pomyślałam, że zajrzę do niej, czy coś się nie stało... Drzwi były uchylone , to weszłam i znalazłam panią Agatę, to wszystko."
"Taaak... Czy ta pani była przytomna, jak pani weszła? " zapytał. "Tak... I powiedziała coś dziwnego, że on ją zabrał..."   Major spojrzał uważnie. "Kogo?" "Nnnie wiem, chyba Anię..." Tu Alicja nie wytrzymała i rozpłakała się żałośnie.


No i bardzo proszę koleżanki Kury o rozwinięcie opowieści:)))

210 komentarzy:

  1. Major skrzywił się z powątpiewaniem. "Zabrał? To dziwne. Zabrać można walizkę" myślał głośno. "Człowieka się porywa, albo uprowadza. Zabiera się dziewczynę do kina, ot co" dywagował w myślach. "Musi tu chodzić o coś innego" myślał skrycie.
    Torebka i siatki pani Agaty leżały na podłodze w przedpokoju. Major teraz dopiero zwrócił uwagę na fakt, że wszystko było zakrwawione, chociaż nie przypominał sobie, aby pani Agata była ranna. "Czyżby chodziło o mafijne porachunki?" pomyślał. "Kto, kogo i dokąd zabrał?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to nie była ranna, jak miała krwawiącą ranę na głowie????

      Usuń
    2. No tak, Mika, jak zwykle dałam ciała. Skleroza+roztrzepanie=gupoty. Aaaale tam, się to zakamufluje.

      Usuń
  2. "I skąd ta krew?" W tym momencie mózg majora przeszyła iskra zrozumienia. "O kurde" pomyślał. "Przecież w ubiegły wtorek dochodzeniówka ze śródmieścia rozbiła gang handlarzy cielęciną! On zabrał cielecinę! Ale co ma do tego dziewczyna o imieniu Ania i co to za on?" major bił się z wątpliwościami, które nachodziły go ze wszystkich stron.

    OdpowiedzUsuń
  3. Major zostawił płaczącą Aicję, i zaczął rozglądać się po mieszkaniu. Szukał, czy jest w nim telefon. Jego krótkofalówka przestała działać, a chciał wezwać speców od odcisków palców. Znalazł aparat telefoniczny, i zdziwiony go obejrzał. Zamiast okrągłej tarczy była na nim klawiaturka z numerami do wyciskania. No, takiego cudu techniki to jeszcze nie widział. No, no, no, ktoś tu ma kogoś za granicą, bo taki aparat, to tylko mógł być od zagranicznych gości. Nawet w Pewexie takich nie widziałem - mruczał pod nosem. Podejrzana cała ta sprawa. ... W pokoju obok Alicja nadal płakała, i to jeszcze bardziej żałośnie, gdyż panią Agatę, która traciła przytomność, pogotowie zabrało do szpitala. Alicji udało się tylko usłyszeć cichy szept pani Agaty : dziecko, zanim poczułam uderzenie w głowę, to stałam przy oknie, i widziałam odjeżdżający z piskiem opon długi, czarny samochód. Jakby Wołga to była. Pierwsza litera rejestracji, to było K, a ostatnia cyfra, to 7. Pani Agata zemdlała, a sanitariusze wynieśli ją na noszach do karetki .

    OdpowiedzUsuń
  4. "Chłopaki zabezpieczyły wtedy takie same siatki, tak samo zakrwawione!" Andrzejewski napawał się swoją przenikliwością oraz zdolnością kojarzenia faktów. "I wszystkie miały ten sam zielony nadruk! Ojacie, to były siatki z..."

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, wymiękam - pomyślała Kura...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurna, tyle si€ tam€czylam i zjadlo!!!!!, Hana nie mog€ sprawdzic w komentach moze ty znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzień dobry!
    Niespodzianka, krakowski kryminał. Z wrażenia wymiękłam i wszelka myśl twórcza z głowy uciekła.
    Życzę dobrego dnia i inwencji.
    Pochmurno, 13 stopni, nie pada jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mika, zaznacz warunki graniczne czasowe, bo inaczej nie będą pasowały realia historyczne. :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! I powiedz, czy ma to byc opowiadanie czy powieść w jednym tomie, a może w trzech, bo wiesz, że może być to kryminał wielowatkowy z nawiazaniem nawet do średniowiecza, i z przedstawicielami wielu nacji i języków, jak ostatnim razem u Kreta.
      Trzymam kciuki za autorki i idę naprawiac płoty, niestety, a mam już intrygę z czasów powstawania Uniwersytetu Jagiellońskiego, stylus znaleziony u Pęcherza, trupa sprzed II wojny zabitego tym stylusem, który był szwagrem brata babci Anny, etc....Pozdrowienia dla Kur

      Usuń
  9. Rzecz dzieje się w PRL-u, jak chciała Mika, ale przecież wątki i tropy mogą prowadzić ho, ho!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. "No nie, co ja gadam?" cichutko pomyślał Andrzejewski. "Jakie siatki? Jaki nadruk? Wszystko przez te skandynawskie kryminały. Za dużo się tego naczytałem i mieszam realia" major otrząsnął się jakby chciał zrzucić z barków niewidzialny ciężar, zatarł ręce, wyjął z kieszeni notes, poogryzany ołówek. "No dobrze" mruknął do siebie. "Zreasumujmy".

    OdpowiedzUsuń
  11. Póki co, nie wiedział za wiele- krew na siatkach z zielonym nadrukiem, ranna gosposia w szpitalu, mamrocząca coś o "zabraniu jej" i brak właścicielki mieszkania.
    No tak- mieszkanie! - muszę przyjrzeć mu się bliżej, może tu znajdę jakiś trop.
    Rozglądanie się po eleganckim M-4 zaczął od salonu. Pokój wskazywał, ze jego młoda mieszkanka raczej jest majętna, mało tego, musi być raczej szlachetnie urodzona, bo niemal każda ściana, każdy kąt udekorowane były stylowymi bibelotami, starymi pamiątkami, pięknymi obrazami, które na pierwszy rzut oka wydawały się dość kosztownymi. Stylowe meble, w tym przepiękna biblioteka zwróciły jego szczególną uwagę. Na półkach znajdowały się grube wolumeny, z których większość miała łacińskie tytuły. Księgi stały równiutko, jedna obok drugiej, ale na trzeciej półce od góry widac było jakby brak jednej księgi, a sąsiadujące z nią były wychylone tak, jakby zraz miały wypaść na podłogę, tak jakby ktoś tę brakującą pozycję wyrwał w pośpiechu. Zaczął się rozglądać, ale nigdzie nie widział żadnego brakującego tomu. Zauważył jednak coś innego- nad biurkiem pod oknem ledwo, ale jednak odznaczał się jaśniejszy punkt, ewidentnie po usuniętym dopiero co obrazie.
    Zaczyna być ciekawie- pomyślał major- brak księgi i brak obrazu. Tylko dlaczego inne, widać że kosztowne dzieła wiszą?
    Jego wzrok padł na malutką sofę pod oknem, znajdującą się tuż obok biurka, spod której jakby coś wyzierało. Pochylił się i zobaczył starą księgę. Była ciężka i ewidentnie bardzo stara. Podszedł z nią do biblioteczki. Tak, to jej brakowało w rządku innych pozycji.
    Dlaczego leżała pod sofą? Na pewno nie z niechlujstwa p. Anny. Czyżby umieściła ją tam celowo, w pośpiechu przed kimś ją schowała? - zastanawiał się prawie już głośno Andrzejewski.
    Księga zawierała jakieś mapy, dziwne ryciny i dość przerażające ryciny przedstawiajace ewidentnie nieznane mu rytuały

    OdpowiedzUsuń
  12. Na jednej z nich zobaczył przerażające, zniekształcone, dwugłowe cielę o dzikim wejrzeniu. Tajemnicza księga sama otwierała się na tej właśnie stronie. Jakby ktoś często do niej wracał... "Ki czort?" zadumał się major.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzień dobry:)
    O jacie,kryminał Miki!dobrze Wam idzie,a że w tej dziedzinie talentów brak czekam na dalsze wątki zdolnych Kurencji:)
    W pogodzie bez niespodzianek,od trzech godzin ciurkiem leje i jakkolwiek wiosenne deszcze bardzo pożądane mogłyby przenieść się na porę nocną!
    Dobrego dnia Kurnikowi:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ciekawe, figurka tego samego przerażającego cielca stała na biurku. Był to przycisk do papieru, ale jego wiek mógł być liczony w setkach lat. Był ciężki, wykonany z drewna hebanowego, a pod spodem miał jakiś ciąg liczb, pomiędzy którymi były lekko starte litery.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaraz, zaraz- niemal krzyknął major- środkowe litery tworzyły ciąg słowa- ANNA !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ostatnie cyfry układały się w datę- 13.06.1966
      To dzisiaj! Teraz naprawdę major poczuł rosnace w nim zaciekawienie!

      Usuń
    2. Po chwili jego oczy zrobiły się jeszcze bardziej okrągłe, niż miał, bo jego oczy rzeczywiście dość mocno się rzucały w oczy innych . Były same w sobie okrągłe i dość wyłupiaste. Tego wytrzeszczu dostał kiedyś, gdy zastał w domu żonę z inspektorem Maliniakiem, też Andrzejem, w dość nie dającej wątpliwości scence. Po tej historii wytrzeszcz już mu pozostał, żona nie. Ale tym razem powodem jeszcze większego wytrzeszczu były literki obok daty- one ewidentnie ułożyły się w napis PEWEX

      Usuń
    3. Tak w celu uporządkowania realiów historycznych. Miały być lata 60. Pewex powstał dopiero w latach siedemdziesiatych. Co Wy z tym Pewexem?

      Usuń
    4. Ojtam, Rogata, o 10 lat nie chodzi:)))

      Usuń
    5. Rogata, czepiaj się, czepiaj. To w dobrej sprawie.

      Usuń
  16. Słowo PEWEX pojawiło się w jego życiu tuż po akcji z Maliniakiem.Usłyszał jej od starej Kupichy, Cyganki mieszkającej w przybudówce obok jego kamienicy, kiedy to w pijanym zwidzie, udręczony zdradą żony poszedł do niej, by postawiła mu kabałę, naiwnie wierząc, że zobaczy w kartach, że niewierna z podkulonym ogonem wróci do niego błagając na kolanach o wybaczenie. Niestety, zamiast tego staruch przepowiedziała mu, że kiedyś w przyszłości, gdy przejdzie na milicyjną emeryturę, będzie dyrektorem firmy, w której ludzie będą płacić zakazaną walutą. Co będą kupować i co to za waluta wróżka powiedzieć nie umiała, ale wróżyła mu bogactwo. Powiedziała jeszcze, że drogę do tej kariery otworzy mu jakiś cielec..

    OdpowiedzUsuń
  17. Aż mnie zatchnęło z podziwu dla Waszych talentów. Wyjdzie z tego ekstra czytadło kryminalne. Lubię takie.

    OdpowiedzUsuń
  18. A Wy, Andrzejewski, co się tak guzdrzecie? Na komisariacie juz czeka siedmiu świadków i cieć. Macie ich osobiście przesłuchać. Polecenie z centrali, od samego Pietrzaka. Jakaś smierdzaca sprawa.
    Major Andrzejewski nie lubił tego typka z Zarzadu Polityczno Wychowawczego Nazarewicza, ale niewiele miał do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak, z tego Nazarewicza była szczególna menda, tym bardziej, że razem z Maliniakiem i kapitanem Żebro tworzyli klikę i tylko czyhali, by złapać go na jakimś proceduralnym błędzie i zdegradować wysyłając na jakieś zadupie. Trzymał w dłoni cielca i doszedł do wniosku, że go nie pokaże nikomu, bo czuł, że w pewien sposób może być wplątany w to tajemnicze zniknięcie pani Anny. Intuicja mu mówiła, że to wyryte słowo PEWEX i dzisiejsza data to działanie przeznaczenia, że to właśnie on miał się tu dzisiaj pojawić. To nie mógł być przypadek.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapomniał z tego pomieszania, że ekipa nie pobrała jeszcze odcisków palców. Wyjął więc z kieszeni przybrudzoną chusteczkę i starannie wytarł figurkę. Gdzieś z tyłu głowy zabrzęczało mu: "Błąd, Andrzejewski, błąd!", jednak było już za późno. Ekipa techniczna właśnie rozkładała sprzęt.

    OdpowiedzUsuń
  21. W Komendzie Wojewódkiej, w gabinecie szefa czekali na niego juz obaj zastepcy, ds. bezpieczeństwa i ds. milicji.Zanosiło sie na niezły pasztet. I to na krótko przed emeryturą. Niech to szlag trafi!

    OdpowiedzUsuń
  22. Cholera, muszę coś wykombinować! Nie dam satysfakcji temu, temu, temu Żebrze, ćwokowi spod ciemnej gwiazdy! Chwilowo jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Zostawił techników w wytwornym mieszkaniu Anny i - jak na ścięcie - udał sie do komendy.

    OdpowiedzUsuń
  23. No nareszcie jestescie! Stary już trzy razy dzwonił w sprawie tej smarkatej z Waryńskiego 23, co to niby porwana została i wywieziona czarna wołgą.
    Czarną wołgą? Zdziwił się Andrzejewski, nic nie wiem o czarnej wołdze.
    Wy w ogóle niewiele wiecie. Ale już się przyzwyczailiśmy. Myślicie, że dali Wam te sprawę, boście jaki Sherlok Holmes? Stary chce, byście sie tym zajęli po cichu, jakaś grubsza sprawa, chodzi o jakies dokumenty Abwehry z czasów wojny.
    Abwehry? Zdziwił sie major.
    A to nie wiecie, że w tej kamienicy znajdowała sie siedziba Abwehry i gdzieś mają być ukryte jakieś tajne akta?

    OdpowiedzUsuń
  24. Ustaliliście coś na miejscu? Kim jest ta ranna? Co za jedna ta Alicja?

    OdpowiedzUsuń
  25. Na czole pojawiły mu się kropelki potu, a twarz była cała czerwona, uszy go paliły, bał się, że cielec wypych mu kieszeń na tyle widocznie, że zaliczy wpadkę.
    Jednak milicjanci nie przyglądali mu się zbytnio, wyglądali na bardzo poruszonych. Okazało się, że zaginiona Anna, to córka znanego archeologa, brata teścia I Sekretarza Biura Centralnego Partii ! Co prawda , archeolog był czarną owcą w rodzinie, bo sympatyzował z wrogami klasy robotniczej, ale dzięki bratu wyjeżdzał często za granicę i kto wie, jakie miał kontakty.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hohohohohoho elyta PRL w to zamieszana!
    Świetnie Wam idzie dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Abwehra, I sekretarz, teść, jego brat, archeologia, cielec, czarna wołga...Majorowi zakręciło sie w głowie, poczuł ból za mostkiem i padł jak długi na podłogę. Po godzinie leżał już w szpitalu, ale bez świadomości.

    OdpowiedzUsuń
  28. Majora Andrzejewskiego nie ma i nie bedzie piskliwym głosikiem oznajmiła przez telefon sekretarka momendanta Sabina Brzakała. Miał zawał.

    OdpowiedzUsuń
  29. Alicja tymczasem została zawieziona na komendę i przesłuchana, co niewiele wniosło do sprawy, ale mogła wreszcie udać sie do domu. Była zdruzgotana.

    OdpowiedzUsuń
  30. Bolała ją głowa i poza tym, że była zdruzgotana, niewiele ją to wszystko obchodziło. Zniknęła cielęcina i to był prawdziwy problem.

    OdpowiedzUsuń
  31. Anna miała jej odstapić kawałek, jak zwykle przed szabasem. A teraz ani Anny, ani jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicję na samą myśl, że będzie musiała przyrządzic okonia, przeszedł
      dreszcz. "Okoń trudny jest do obłuskania, trzeba go jedna reką trzymać za
      głowę, a drugą skrobać nożem łuskę, zaczynając od ogona, wnetrzności
      wyciaga się przez uszy, przez co ikra lub mleczko i tłuszcz zostaja
      wewnatątrz".

      Usuń
    2. Z drugiej strony zależało jej na tym mleczku, które było naturalnym środkiem na ujędrnienie i porost (?) piersi. Nie ważne, że śmierdziała później jak jasna cholera, ale jej kolega ze studiów uwielbiał laski z dużym biustem , a ona uwielbiała tego Bazyla i skrycie o nim marzyła.

      Usuń
  32. Kurczę, Owieczko, chyba znów muszę wykasować dla ciagłości fabuły!

    OdpowiedzUsuń
  33. Alicja usiadła w fotelu i zasnęła. Dzwiek dzwonka i pukanie w rytm Eine kleine Nachtmusik wyrwały ją z drzemki. Tak zawsze pukała Anna. Podeszła do drzwi ostrożnie i spojrzała przez judasza. Po drugiej stronie drzwi stała Anna.

    OdpowiedzUsuń
  34. Anna? Co ty tu robisz? Nie zabrali Cię? pytała Alicja wciagając anne do środka i szybko zamykajac drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  35. Kto? Dokad miał mnie zabierać? Co się tu wyprawia? Dlaczego masz zapuchniete oczy?
    Byłas w domu? zapytała Alicja.
    Jeszcze nie.
    To nie wiesz, że szuka cie cała krakowska milicja, że Agate ktos u was w domu napadł i cos zabrał, no cielęcina tez zniknęła.

    OdpowiedzUsuń
  36. Agata, zaraz po opatrzeniu ran postanowiła pobiec do domu Anny, ale w hallu pogotowia natknęła się na nosze z majorem. Andrzejewski był przytomny, ale wyglądał dość kiepsko. Gosposia przywarła do noszy całym swoim cielskiem i na cały głos zakrzyknęła:
    -Majorze, czy w domu była krowa ?!!!
    Major poczuł, że zaraz zaliczy zejście, krew odpłynęła mu ponownie aż do czubków palców i chyba by upadł, gdyby nie leżał. Skad ta baba się domyśliła???
    - Nie, nie widziałem, żadnej krowy! A skąd w mieście krowa?- udawał durnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, majorze, taka figurka na biurku czy była ? Takie bydle o dwóch łbach. Qrfa, jak mnie boli łeb- niemal jednym tchem wyrzuciła z siebie Agata

      Usuń
  37. "Ich steh mit einem Fuß im Grabe|" przebiegło mu przez myśl zanim film mu sie znów urwał.

    OdpowiedzUsuń
  38. I szlus! dodała Agata i pogalopowała do domu Anny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadła jak burza i dużo nie brakowało, by znów wylądowała na pogotowiu, bo potknęła się o próg i jak długa przeleciała przez cały długi salon zatrzymując się głową na nodze biurka. Zamroczona skierowała swój wzrok na blat, ale z podłogi nie widziała nic. Wstała i tak jak przypuszczała- cielca nie było !

      Usuń
  39. Po jakiego grzyba wyciagałam tego cielca ze skrytki? myślała Agata. Może i dobrze, że zniknął, bo by wiedzieli, że myszkuje po mieszkaniu pod ich nieobecność.

    OdpowiedzUsuń
  40. Agata weszła do kuchni i podniosła swój żakiet leżacy na podłodze. W kieszeni miała parę groszy. Postanowiła pójść na jednego głębszego idąc po jaja na Józefa 13.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaszła daleko. Na klatce schodowej dostała ktoś zepchnął ją ze schodów.
      Lekarz stwierdził zgon. Pęknięcie podstawy czaszki stało potem w post
      mortem

      Usuń
  41. Dwie godziny później do szpitalnego pokoju majora wszedł lekarz.
    -Co za pieprzony dzień- mruknął do siebie pod nosem, wczytując się w kartę pacjenta.
    -A co pan, doktorze, tak narzeka? Ja to mam dziś popieprzony dzień- zagaił zmiętolonym głosem major.
    -Tak? A to ciekawe, bo ja po dyżurze w pogotowiu mam dzisiaj tutaj nockę, a jestem ledwo żywy, bo własnie wróciłem ze zgłoszenia do wypadku, ale moja pomoc polegała tylko na tym, że zrobiłem wstępne oględziny zwłok z Waryńskiego. Jakaś starsza baba postanowiła rozwalić potylicą kamienną posadzkę.
    - Na Warńskiego??? A pod którym numerem? - zapytał Adam, przeczuwając, że adres będzie mu znany
    - Pod 6- tką, a co ? Mieszka tam pan?
    Andrzejewiczowi zawirował sufit przed oczami. To nie może być zbieg okoliczności, to nie może być zbieg okoliczności- ta myśl powodowała, żr zrobiło mu się znów duszno. Jeszcze jedna taka wiadomość i zejdę, ku uciesze kliki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Zaraz, zaraz, nie pod 6-tką! Pod 23 numerem- poprawił się lekarz.
      -Major nabrał powietrza i zaczął po cichu liczyć- 1, 2, 3 , 4... Do czego to wszystko ma mnie doprowadzić ? Zaginięcie pani Anny, zniknięcie obrazu, a może jakiejść mapy ze ściany i cielec, którego ukradł z domu, a który miał skierowaną do niego jakąś tajemniczą wiadomość- Anna, PEWEX i dzisiejszą datę. Teraz śmierć gosposi, jedynego swiadka.
      Muszę się stąd wydostać, ale jak to zrobić- intensywnie myślał ten niby w sile wieku mężczyzna, któremu dzisiejszy splot zdarzeń niemal zniszczył serce.

      Usuń
    2. Był pewien, że to gosposia, bo widział z jaką miną wybiegła hallu Izby Przyjęć.
      Co teraz, co teraz? Jak stąd wyjść?Przecież mam na sobie szpitalną koszulę z rozcięciem z tyłu i całą dupą na wierzchu. Te koszule to jakiś dziwny wymysł, rozumiem, ze w psychiatryku, ale tutaj? - major zmiął przekleństwo w myślach. Postanowił przywołać salową i za drobną łapóweczkę odzyskać swoje ciuchy. Nie martwił się stanem zdrowia. Trudno, najwyżej szlag mnie trafi, i tak nie mam po co żyć, odkąd była żona z tym bydlakiem Maliniakiem obnosi się pod rękę, ba, nawet przychodzi na komendę, co powoduje złośliwe szepty kolegów. Sam przed sobą nie chciał się przyznać, że jego myśli zawładneła przepowiednia Cyganki i tego bogactwa.

      Usuń
  42. Dwugłowy cielec z hebanowego drewna spoczywał natomiast niewidoczny dla nikogo pod szafą z aktami w gabinecie komendanta komendy wojewódzkiej.

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie było wielkich szans na jego rychłe odnalezienie, bowiem sprzatająca gabinety Felicja Zapotoczna nie była pedantką, a i komendant nie przejmował się kurzem ani brudną podłogą. Miał ważniejsze sprawy na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  44. U zastępcy Komendanta Wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej ds. Służby Milicji, w biurze Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego na tajnej naradzie podjeto decyzję o odesłaniu Andrzejewskiego w stan spoczynku z powodów zdrowotnych.

    OdpowiedzUsuń
  45. Tymczasem major Andrzejewski biegł przez Planty w stroju nieco niekompletnym. Salowa okazała się nieprzekupna, znalazł więc w dyżurce jakieś białe, lekarskie spodnie. Biegł przez Planty, a za nim powieiwała szpitalna koszula w niebieskie ciapki. Gdyby mógł go teraz zobaczyć komendant, mógłby zwątpić w swoje zdrowe zmysły.

    OdpowiedzUsuń
  46. Zdyszany, przysiadł na moment na jakiejś ławce. Starszy pan na spacerze z psem, zaniepokojony jego wyglądem zapytał z troską, czy nie potrzebuje pomocy?
    Odejdź pan - wydyszał major. To nic, mam zawał.

    OdpowiedzUsuń
  47. Jego emocjom dodawałą świadomość, że cielec jest na komendzie, Dopóki nie znajdzie się ktoś , kto o niego się upomni jest bezpieczny. Musi natychmiast zabrac dowód własnego przestępstwa w domu

    OdpowiedzUsuń
  48. Hana, co się dzieje. Znikają całe frazy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no dzie? Wyrzuciłam tylko to, co Sonic sama usunęła, bo splątały sie wątki. Żeby puste komenty nie blokowały miejsca. Teraz jest ok.

      Usuń
    2. Musiałam dodać od nowa, to co zniknęło jako odpowiedzi moje do moich.

      Usuń
  49. Odsapnął chwilę i pognał dalej.
    - Boszszsz, oby nie było za późno - przemknęło mu przez głowę. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi i pogna na Waryńskiego bez niego.
    - Przecież tam musi coś być, jakiś ślad, punkt zaczepienia, cokolwiek! - kołatało mu się po udręczonej głowie. Wypadł za krzaków na Plantach na wysokości numeru 23 i stanął jak wryty. Pod bramą stała milicyjna warszawa z kogutem na dachu. Niedbale oparci o drzwi stali komendant i jego zastępca.
    - No to już po mnie - zatrwożył się major.

    OdpowiedzUsuń
  50. Tym czasem Anna zaczęła przedstawiać swoją relację wydarzeń Alicji, która z otwartymi ustami słuchała przyjaciółki. Anna otrzepywała swoją elegancką bluzkę z resztek liści i trawy, skutków wylądowania w jakimś rowie nad Wisłą.
    -Wiesz, szkoda mi dywanu, lubiłam go bardzo. Ponoć właśnie na nim zostałam poczęta w Wigilię 1945 roku, gdy ojciec z dziadkiem i jego bratem wrócili z Niemiec do domu.
    -Anka! Co ty mi tu o dywanie gadasz?!!! Mów co się stało!
    - Dobrze, dobrze, moja kochana, ale ten dywan był taki piękny i obiecałam sobie, że kiedyś, gdy umrę, zostanie razem ze mną złożony w trumnie- Anna rozpłakała się rzewnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Alicji? Przecież Anna nic nie wie.
      Wiem, czepiam się, ale konsekwencja musi być w fabule.

      Usuń
    2. No mówi ile wie, a ze ją wynieśli w dywanie to przeca wie :)))

      Usuń
  51. Dziewczyny, jesteście genialne!!! Ja miałam intensywny dzień w realu, więc dopiero mogę się włączyć, tylko muszę wszystko przeczytać, bo się nieco straciłam:))

    OdpowiedzUsuń
  52. Przecież o mało w nim nie umarłaś, więc o co ci chodzi, zeźliła się Alicja! Do rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  53. Anna z Alicja siedziały po ciemku. Nie wiedziały co wydarzyło sie w kamienicy przy Waryńskiego, że Agata leży w prosektorium, major Andrzejewski po zawale uciekł ze szpitala i biega po Plantach w szpitalnym odzieniu, cielęcinę duszoną z warzywami pałaszują Lichoccy spod dwójki, a komendant główny Milicji Obywatelskiej uczestniczy w naradzie w gabinecie I sekretarza KC PZPR, a przedmiotem narady jest odzyskanie tajnych dokumentów na temat akcji o kryptonimie Anna, prowadzonej przez agenta o pseudonimie PEwex, ktore zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach z sejfu w piwnicach Komendy Głównej.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Wiesz, Alicjo, muszę natychmiast znaleźć się w domu, ale boję się tam iść sama. Obawiam się, że nie tylko dywan utraciłam. Zresztą po dywan mogę jeszcze wrócić nad Wisłe, chociaż obawiam się, czy siedzący tam żule go nie zabiorą, bo patrzyli na niego głodnym wzrokiem.
    -Anka! Czy powiesz mi wreszcie co się stało ?
    -Alicjo, nie wiem, serio. Byłam w domu, kąpałam się w wannie, gdy nagle jakiś zamaskowany facet otworzył drzwi łazienki i psiknąl mi w twarz jakimś gazem. Niemal się nie udusiłam! Wyskoczyłam naga z wody, wyobrażasz sobie co za wstyd? Ja naga i jakiś zbir!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, naga czy ubrana, przecież nie masz się czego wstydzić! - powiedziała z lekką zazdrością Alicja, chociaż i jej niczego nie brakowało.
      - No tak, ale, on był całkiem obcy!- zawołała Anka - I nie miał żadnego prawa taką mnie oglądać!
      - Ty to głupia ze szczętem jesteś, czy jak?? Myślisz, że zbiry to się jakimiś prawami kierują?? Miał cię porwać to i porwał, a że saute, to już trudno, tak wyszło! - podsumowala Alicja

      Usuń
    2. I nic ci nie zrobił?? Nie zgwałcił cię? -niby zaniepokojona, ale z lekkim rozmarzeniem demaskującym jej perwersyjną naturę głosem zapytała Alicja

      Usuń
    3. Sonic, dobrze, że zapytała głosem! Matko, bo gdyby tak zapytała czym innym?

      Usuń
    4. kurde, no! z lekkim rozmarzeniem w głosie, demaskującym jej perwersyjną naturę, zapytała Alicja
      nie czepiaj się, Prezesko, bo ja na wyścigi piszę, by mi się tu kto nie wciął w logiczny ciąg, albo ja komu :P

      Usuń
  55. Ojtam, zaraz tam wstyd! Myslisz, że zbir gołej baby nie widział? Chociaż po prawdzie, to Czartoryskiej może i nie - zamyśliła się Alicja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo? - co oznacza ten ton twojego pytania???
      Och nic, nic- przyjaciółka poczerwieniała

      Usuń
  56. - A tak właściwie, to dlaczego ty tak cuchniesz, Alicjo? I czemu masz taki tłuste plamy na bluzce, coś ci się wylało na biust??- Anna z odrazą odsunęła się od przyjaciółki
    ( narrator poleca cofnąć się kilka wersów w górę, by dowiedzie się co Alicja zrobiła :P )

    OdpowiedzUsuń
  57. To tylko slady po sprawianiu okonia według zaleceń Rebekki Wolf z domu heinemann.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Anno, ty jesteś nim wysmarowana!
      -Daj spokój, nie pytaj mnie co zrobiłam- Alicja nie chciała zdradzić koleżance przepisu na duże cycki, zresztą Anna miała swój naturalnie duży, więc nie miała skrupułów nie dzieląc się ta wiedzą.- ochlapałam się z nerwów!

      Usuń
  58. Dziewczyny udały się w kierunku domu Anny, jednak niedaleko bramy wejściowej zobaczyły coś zadziwiajacego. Przystojny, około 40 letni mężczyzna, ubrany w białe, jakby szpitalne spodnie i koszulę z rozcięciem na plecach, ewidentnie ukrywał się przed kimś - kucał raz za jednym raz za drugim samochodem wyzierając co chwilę zza nich. Gdy podeszły bliżej ich oczom ukazał się milicyjny samochód i kilku funkcjonariuszy stojących obok.

    OdpowiedzUsuń
  59. Mężczyzna w dziwacznym odzieniu dawał im jakieś rozpaczliwe znaki. Alicja nie rozpoznała w nim majora - wszak w mundurze wyglądał całkiem inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  60. Ani chybi jakiś czubek - Annę ten widok nieco przestraszył po ostatnich przejściach.
    - Ty, o co mu chodzi? Ruchem kieruje, czy jak? - zapytała retorycznie.

    OdpowiedzUsuń
  61. Być może nie rozpoznała go natychmiast, bo jej wzrok zaczęly przyciągać jędrne pośladki co rusz wyłaniające się spod białych spodni. W końcu były na tyle blisko, że usłyszały jego ciche syknięcie.
    -Pani Alicjo, kim jest pani towarzyszka= zapytał z nutą zaniepokojenia w głosie
    - To Anna, panie majorze- odpowiedziała oczarowana widokiem Alicja
    -Anna??!- Andrzejewicz nie ukrywał absolutnego zaskoczenia

    OdpowiedzUsuń
  62. Chciałam Wam tylko przypomnieć, że to miał być KRYMINAŁ, nie KOMEDIA! ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolka, nie opindalaj się ino pomóż ! To komedia kryminalna :)

      Usuń
    2. No właśnie, Mariolka!!!

      Usuń
  63. Życie nie szczędziło mu dzisiaj mocnych wrażeń, nie wiedział jeszcze, że klika już go usunęła z pracy i kto wie, jak potoczyłyby się kolejne wypadki , gdyby tę wiedzę posiadał w tym momencie.
    Pani Anno, skąd pani się tu wzięła? Dlaczego pani gosposia, która nie żyje, powiedziała, że ktoś panią zabrał? - spytał cicho major
    - O Jezu! Jak to nie żyje? Zamordowali ją ? - dziewczyna ledwo to wypowiedziała i osunęła się zemdlona na ziemię. Dobrze, ze upadając głową upadła na kolana majora, ale i tak hałas wzbudził zaniepokojenie pilnujących wejścia do domu milicjantów.
    Alicja zaczęła lekko poklepywać po policzkach koleżankę- Anka, Anka, na miłość boską, ocuć się!- szeptała cicho przerażona.
    Anna otworzyła powieki, ale wolałaby ich nie otwierać i uważać, że ta cała dzisiejsza historia to tylko sen.
    Andrzejewicz obmyślał w myślach plan , jak pozbyć się milicji.
    -Pani Anno, co pani wie? Kto panią porwał i gdzie ? Jak się pani uwolniła.
    - Nie wiem kto, ale wiem, że niesiono mnie gdzieś nad Wisłę, z rozmów zrozumiałam, że do jakieś meliny, ale nagle grupa młodych ludzi chcących spędzić wagary nad wodą spłoszyła porywaczy i ci mnie porzucili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Ale co z Agatą? Dlaczego nie żyje ?
      - Nie wiem dlaczego, wiem jedynie od lekarza, który potwierdził zgon, że rozwaliła głowę o posadzkę na klatce schodowej. Czy to był wypadek, czy ktoś jej w tym pomógł, tego nie wiem.
      Ponoć miała dość zmasakrowaną tę głowę, jakby uderzona była różnymi narzędziami. Więcj dowiem się z Zakładu Medycyny Sądowej, ale nie teraz i nie w tych ciuchach.

      Usuń
    2. Gwoli ścisłości: Andrzejewski, nie Andrzejewicz!

      Usuń
  64. Zaiste, pomyslała Anna. W takim przyodziewku sam mógłbyś trafić do prosektorium.

    OdpowiedzUsuń
  65. Major Andrzejewski snuł w głowie gorączkowe śledztwo. Dlaczego Agata? Dlaczego zginęła? Za pięć kilo cielęciny? Wprawdzie historia zna takie przypadki, ale jednak... nieee... to niemożliwe. Musiała coś wiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
  66. Kurencje, aleście płodne:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehre, Ksan, pomysły sie kończą! Świeżej krwi nam trzeba!

      Usuń
    2. Ksanthippe wiosna to jaja znoszo ;)

      Usuń
    3. Nie pomogę, dysponuję kurzym móżdżkiem :)))

      Usuń
    4. Marija, z tych jajec to na pewno ucieszy się Gardenia :)

      Usuń
    5. Te jajca to ku uciesze wszystkich kur, ale Gardenia może z nich zrobić pisanki ;)

      Usuń
    6. Marija, prawdę gdaczesz:)

      Usuń
    7. Dziewczynki tylko pamiętajcie , jak będziecie nieść, że BIAŁE majo być.
      Wielkość dowolna, nie musicie się ograniczać:)))

      Usuń
  67. I po cholerę wynieśli w dywanie Annę? To wszystko mi wygląda na działania jakichś amatorów, którym akcja wymknęła się z rąk, albo to jakaś grubsza sprawa - kombinował major.
    Nie potrafił mysleć dwutorowo, toteż nadal nie miał pojęcia jak pozbyć się gliniarzy spod bramy numer 23. Mógłby zadzwonić i powiedzieć, że w komendzie jest bomba, ale budka telefoniczna znajdowała sie po drugiej stronie ulicy. Musiałby przedefilować pod nosem komendanta i jego zastępcy. A takiej satysfakcji nie miał zamiaru im dać. Na półgołym tyłku poczuł, że jest mu zimno.

    OdpowiedzUsuń
  68. Andrzejewski siedząc w kucki i trzymając na kolanach głowę ledwo przytomnej Anny poczuł nagle, w miejscu, gdzie skradzione ze szpitalnego magazynu spodnie niezupełnie zdołały okryć jędrne pośladki, zimny, wilgotny dotyk. Zamarł początkowo, po czym powoli odwrócił głowę. Za nim stał pies. Średniej wielkości, czarny, kędzierzawy kundelek przymilnie patrzył w oczy i merdał ogonem. Major już miał syknąć: a pójdziesz stąd, gdy nagle coś zauważył. Piesek miał włożoną za obrożę zwiniętą kartkę papieru. Major Andrzejewski sięgnął po nią ostrożnie, rozwinął a jego oczom ukazał się napis "Cielec, cielęcina, poprowadzi cię ta psina". Major westchnął głęboko i byłby upadł, gdyby nie to, że już siedział.
    Jestem za tym, by była to komedia kryminalna. Margolcia.

    OdpowiedzUsuń
  69. Od kucania ścierpły mu nogi. Próbował podnieść się nieco. W tym celu złapał klamkę syrenki w kolorze jellow bahama, za którą się ukrywał. Dzrwi samochodu ustąpiły i major z ulgą osunął sie na siedzenie. Już miał się przeciągnąć i rozprostować trochę kości, gdy czyjaś ręka złapała go od tyłu za głowę i zatkała mu usta.
    - Cicho bądź - wysyczała, a nic ci się nie stanie. To ja, Sabina Brząkała.

    OdpowiedzUsuń
  70. Kędzierzawy kundelek grzecznie czekał przy samochodzie.

    OdpowiedzUsuń
  71. Zlapal opadajce gatki w garsc i pobiegl za kundlem. Choc slowo pobiegl, bylo nieco na wyrost. Potykajac sie o wlasne nogi, i wystajace plyty chodnikowe, probowal kundla nie stracic z oczu.

    OdpowiedzUsuń
  72. Czyj to pies, zapytała szeptem Alicja. Anna podnosząc głowę z kolan majora Andrzejewskiego spojrzała za jego plecy. Aaa, to pies baby, która przynosiła cielęcinę. Nagle cała trójka usłyszała przeciągły gwizd i wołanie: Murzyn, Murzyn do nogi! Pies poderwał się ochoczo. Wszyscy spojrzeli w kierunku, w którym pogalopował. Po przeciwległej stronie trawnika nad psem pochylała się ...Agata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tośta teraz, Anonimowa, namieszaliśta :P
      Hana, wypraszam sobie brak pomysłów, ino sama nie chcę zawładnąć tę powieść :P
      oraz wykasuj część zbędnych komentarzy, bo się zapchnie :)

      Usuń
    2. Strach się bać! ;)
      Jak tu teraz iść spać? :/

      Usuń
    3. Dobra, kasuję. Czy ja mówie o braku pomysłów? Zwłaszcza Twoich, Sonic? O sobie mówię, Ty jesteś dzisiaj wulkanem w erupcji!

      Usuń
    4. Aaaa, to już się nie wcinam.

      Usuń
    5. Ksan!!! Zwariowałaś??? Toż to zabawa!

      Usuń
    6. ksan, pomóż! bo ja jakoś tak w kierunku perwersji tylko umim :P

      Usuń
    7. Sonic, nie dla mnie te numery, nie dla mnie... Ociężała jestem :( Do teraz myślę , co łączy Pewex, cielca i cycki, że o okoniu nie wspomnę...

      Usuń
    8. Ksan, jak to co ? KASA! i tajemnicze mapy, sekta masonów i przepowiednia Ezuuu tak wiele je łączy, że aż mi łeb pęka z natłoku myśli hehehhehe

      Usuń
  73. Alicja nie wiedziała, co bardziej wyprowadziło ją z równowagi - pośladki majora mrugające do niej podczas biegu, czy widok Agaty. Wzięła się w garść i skupiła się na tym drugim widoku. Głowa handlarki cielęciną nie wyglądała na rozłupaną na posadzce. Wprost przeciwnie. Na głowie tej pyszniła się całkiem świeża ondulacja. Agata miała na sobie kolorowe dzwony, zupełnie nie w jej stylu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Agata nie ma przypadkiem siostry bliźniaczki? To wyjaśniałoby wiele, albo to jakaś zjawa!
      Tym czasem major wrócił, bo psa dogonić nie sposób w tych spodniach. Ewidentnie ten pies był na usługach kontrabandy szmuglującej cielęcinę z Czechosłowackiej Republiki Ludowej, słowo cielec to po czechosłowacku "tajna sprzedaż" Domyslił się, że przy okazji napadu w domu Anny trafił na ślad przemytników mięsa, a to go nie obchodziło zbytnio.

      Usuń
    2. Kalipso, mrugające pośladki majora mnie osłabiły...:)))))))))

      Usuń
  74. Omatkożtymoja! - zakrzyknął major i drugi raz tego dnia pad bez ducha na chodnik.

    OdpowiedzUsuń
  75. No trochę się akcja komplikuje ciekawam jak wybrniecie z ożytej nagle Agaty hehehehe.
    To komedia, naprawdę świetna komedia :)))

    OdpowiedzUsuń
  76. Bo to pewnie bliźniaczka Agaty, taka bardziej wyzwolona.

    OdpowiedzUsuń
  77. Alicja i Anna zostawiły zemdlonego majora i w ślad za psem pognały na drugą stronę ulicy, do domniemanej Agaty.
    - Agata!!! Ty żyjesz??? Kobieta w dziwnych spodniach podniosła głowę. Spojrzała zdziwione na dwie rozchełstane do granic możliwości dziewczyny i z godnościom odrzekła. Żyć, żyję, ale Jacek jestem. Czy ja wyglądam na Agatę? - zapytał(-a) oburzona (-y).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to nie była bliźniaczka, a brat bliźniak Agaty, znany krakowski transwestyta, dorabiający na tajnych alkoholowych libacjach rozpasanych przedstawicieli Komitetu Centralnego Partii.
      Pożyczał od Agaty ciuchy, bo gabaryty mieli takie same.

      Usuń
  78. ALicja i Anna zbaraniały, a major, który odzyskał nagle odzyskał przytomność, chciał znowu omdleć na te słowa. Nagle jednak coś mu w głowie zaświtało i nie omdlał. Wstał czym prędzej i zaczął targać Jacka za ondulację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, na szczęście to jednak on, Jacek Transik, znany Andrzejewskiemu doskonale, ponoć umilał czas temu znienawidzonemu Żebro. To była doskonała okazja, by wykorzystać tego zboka, by unieszkodliwić jakimś szantażem tego Żebro! Kontra banda wyjdzie na jaw, albo Jacek skompromituje Żebro, a życie majora trochę będzie lżejsze, w każdym razie na komendzie

      Usuń
  79. No,nono wybrnęłyście hehehehe wspaniałe zwroty akcji, a właściwie zawroty akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nasze będą zawroty głowy i wysokie ciśnienie. Od czytania, rzecz jasna :))

      Usuń
  80. No tak, kręcimy się w kółko, a w mieszkaniu cholera co się dzieje.
    Odczekali aż milicjanci odjadą spod domu Anny i razem z Jackiem wkroczyli do mieszkania.
    - Gęba na kłódkę, zboku, nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś, pamiętaj, albo będziesz miał odtąd darmowe orgietki w więźniu! Teraz nie mam czasu, ale pogadamy sobie o Żebrze, oj pogadamy. Teraz mów nam tu, co wiesz o swojej siostrze, miała wrogów, ktoś mógł ją zabić dla cielęciny, czy z jakiegoś innego powodu ?
    Jacek zzieleniał ze strachu, co w sumie wyglądało całkiem nieźle, zielony kolor skóry komponował się seksownie z rudymi lokami peruki.
    Nie wiem, chyba nie miała wrogów, ale kto wie, może ci sąsiedzi spod 2 ją ukatrupili, oni strasznie lubią cielęcinę, a groszem nie śmierdzą- wybełkotał pokichany ze strachu Transik

    OdpowiedzUsuń
  81. Trzeba majora ubrać w jakieś ciuchy bo mu tyłek zmarznie.

    OdpowiedzUsuń
  82. Przez to całe zamieszanie okazało się, ze wszyscy nie zauważyli gdzie jest Sabina i kiedy się ulotniła ta żmija, wredna donosicielka Nazarewicza. Majorowi zrobiło się słabo.A co będzie, gdy odnajdą cielca? - pomyślał biedaczysko.
    No tak, trzeba zapytać o to Annę, ale nim zdążył otworzyć usta, usłyszał jej krzyk
    - Gdzie El Mariaczi ??? Gdzie mój przycisk do papieru? Co ja zrobię, co ja teraz zrobię?- dziewczyna darła się jak opętana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tego krzyku majorowi aż gatki opadły, co Alicja skwitowała promiennym uśmiechem. Jacek też lubieżnie oblizał spierzchnięte ze strachu usta.
      Jedną ręką przytrzymywał spodnie, drugą machał w kierunku dziewczyny gestem uciszając ją.
      - Anno, mam twojego cielca, cicho proszę, bo się tu zaraz sąsiedzi zlecą. Powiedz mi dlaczego jest taki dla ciebie ważny?

      Usuń
  83. Major sięgnął do szafy Anny, jakby był u siebie. Na podłogę wysypała się streta ubrań. Wybrał jakieś lśniące, zielone spodnie i fioletowy golf z cekinami.
    _ Aaaa... zacharczał z zadowoleniem. Nareszcie ciepło w tyłek. Jacek, Anna i Alicja stały jak zamurowane. Major wyglądał bowiem jak starszy brat bliźniak Jacka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matulu... Aleście dały do wiwatu...

      Usuń
    2. Tylko do momentu, gdy Jacek zrzucil z siebie rude loki i zajasnial lysa potylica.

      Usuń
  84. A tymczasem na Plantach, dwaj szachisci, pochyleni ku sobie szeptali.
    -Ty, a pamietaz te dziewoje w kolorowej spodnicy i wielkimi oczami?
    -Masz, sie takich nie zapomina.
    -Sluchaj, ona znalazla trupa...
    -Co???
    -trupa Agaty, wiesz tej flamy wielkiego S.
    -rany boskie!
    -wiesz, ze ona handlowala cielecina, a jej gach, przemycla ruble w Polish Ham.
    -Ty, ale co ma cielecina do ham??
    -baaaaa
    Zamyslili sie obaj nad szachownica.

    OdpowiedzUsuń
  85. Ranyboskie, kto to teraz wyprostuje? Mika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już się nie dam rady wciąć, wypadłam z rytmu, może Owca jakoś przytomnie rano wątki rozwiąże?? Branoc:)))

      Usuń
  86. Wyprztykałam się na dzisiaj. Się zobaczy, co przyniesie jutro. Dobranoc Kureiry!

    OdpowiedzUsuń
  87. Zaduma szachistów nie trwała długo, bo gnająca przez Planty Sabina Brząkała, zahaczyła swoimi wydatnymi biodrami o jednego z mężczyzn tak mocno, że ten potrącony padł twarzą w szachownicę i cały misternie prowadzony plan pokonania przeciwnika słynną partią "Rotlevi-Rubinsteina" legł w gruzach, a konkretnie na alejkę i trawnik.
    Sabina wbiegła do Komendy Wojewódzkiej, ostatkiem sił pokonując schody na 4 piętro i rozmachem otworzyła drzwi do gabinetu Nazarewicza.
    -Szefie- wydyszała- szefie, Andrzejewski oszalał! Spotkałam go siedzącego w kucki za nową wypasioną Syrenką 105, wie pan, tą bryką badylarza Zenona Kaczorowskiego, co to ją kupił ledwie w 1o lat pracy, a uczciwy człowiek, taki jak ja całe życie haruje i se nie kupi. No więc kucał za nią i wychylał łeb jak jaki gryzoń z norki i ja go chciałam do szpitala zabrać, bo przecież człowiek po zawale, jeszcze w ciuchach szpitalnych, widać, ze uciekł, a ten jak szalony zerwał się i mrugając pośladkami pognał za jakimś psem!
    - Sabina! Co ty wygadujesz, jakie mrugające pośladki, jaki pies, jaka syrenka ?- oniemiały Nazarewicz nie mógł nic zrozumieć z tego potoku słów.
    -Szefie, no, niech szef się skupi, bo ja ledwo tech mogę złapać i nie będę powtarzać dwa razy.
    - A gdzie to miało miejsce?
    - To jest, szefie, też bardzo dziwne, bo on tak z tą gołą dupą czaił się w okolicy domu tej porwanej Anny i zamordowanej Agaty.
    Nazarewicz aż podskoczył na starym taborecie, który służył nie tylko jako siedzisko do biurka, ale również jako narzędzie tortur podczas przesłuchań
    -No tak, w sumie mnie to nie dziwi, ten Andrzejewski nigdy nie wzbudzał mojego zaufania, zresztą jak można mieć zaufanie do rogacza- milicjant zachichotał złośliwie- Ciekawe co on tam robił, musiał mieć poważny powód, skoro zaraz po zawale zwiał ze szpitala. Dzwonił do mnie ordynator, nasz lojalny obywatel, który zawsze ma oczy i uszy otwarte. Kieszenie też, ale lojalny jest jak pies.

    OdpowiedzUsuń
  88. Dzień dobry Kurki. Dobrze, że Wam weny zabrakło wczoraj, bo nie muszę nadrabiać zaległości.
    Chmury, nie pada, 10 stopni.
    Miłego dnia i przypływu inwencji twórczej.

    OdpowiedzUsuń
  89. W Warszawie tajna narada zakonczyła sie tęgą popijawą. Wszysstkich prócz podpułkownika Samborskiego trzeba bylo odwozic do domu. Akcji o kryptonimie Anna nadano najwyzszy priorytet. Chodziło o sprawy bezpieczeństwa panstwa, o walkę ze zdrajcami. Samborski dostał zadanie udania sie do Krakowa. Sprawa bowiem wymkneła się spod kontroli, ze szpitala psychiatrycznego uciekł major Andrzejewski, który zupełnie stracił głowę i przytomność podczas rutynowego sledztwa w sprawie napadu na dochodzaca pomoc domową Agatę Maciejewską, dorabiającą sobie drobnym handlem jajami i cieleciną. Agata, po nakryciu ja z kochanką w sytuacji jednoznacznej, została tajną współpracownicą SB i była pod opieką Ernesta Abramka z Wydziału "B" Komendy Wojewodzkiej. Sprawa się jeszcze bardziej skomplikowała, gdy Agata odkryła zaginięcie hebanowego przycisku do papieru, ktory był prawdopodobnie kluczem do zdobycia kodu skrytki. Agata nie zdażyła spisac ciagu cyfr i liter, ugodzona tepym narzedziem w głowę straciła na chwilę świadomość, gdy ja odyzskała zarejestrowała najpierw brak kiełbasy podwawelskiej i cieleciny, Przysięgała Nazarewiczowi, że figurka jeszcze była w mieszkaniu. Cała sprawa pewnie by sie szybko zakonczyła, w koncu Agata wreszcie znalazła tęgo cielca, ale....wtedy pojawiła się ta siksa Alicja i zrobiła afere o porwaniu. A żadnego porwania nie było. Anny w domu tez nie było, bo zajmował sie nią nasz delegowany Bodo z Zakopanego. Wyladowali w Niepołomicach, wróciłi dopiero pod wieczór. W miedzyczasie Andrzejewski zdazył uciec ze szpitala, a Agate ktoś spuscił ze schodów. Figurka znikneła. Anna postanowiła wykorzystać cała sytuację, licząc na artykuły w gazetach i zaczęła rozpowiadać o porwaniu w dywanie. Tak dalej nie mogło być! Qrwa mać! ryczał komendant Pietrzak podczas narady, zanim wypił pare głębszych.
    Samborski siedział w pociagu z Warszawy do Krakowa. Był przystojny, młody i miał udawac doktoranta archeologii, ktory przyjechał po jakis nieopublikowany artykuł ojca Anny, znanego Profesora Rafała Estereicha. Miał się zajkrecic koło Anny i Alicji i wyeliminowac obie. Teraz potrzebny był spokój.

    OdpowiedzUsuń
  90. W Krakowie natomiast, w psychiatryku, do ktorego zdazono na szczeście juz dostarczyć Andrzejewskiego, wykrzykującego cos o cekinach, sobowtorach, psach, Sabinie, sekretarce szefa miejscowej policji. Nie było go tylko pare godzin, ale cały Kraków juz huczał od plotek i domysłów. Przypieto Andrzejewskiego pasami do łózka i czekano na decyzje ordynatora w sprawie elektrowstrzasów. Ordynator czekał na telefon od szefa Wydziału.

    OdpowiedzUsuń
  91. Poranna odprawa nie była takim horrorem, jakiego sie spodziewał Nazarewicz. Obyczajówka zgarnęła nad ranem z ulicy spiewajace i tańczące dziewczyny. Była to Anna Estereich i Alicja Somerduft. Obie odpoczywają na komisariacie Krowodrza. Po spisaniu i ytrzeźwieniu maja zostac odesłane do domów.
    Samborski wysiadł z pociagu na Dworcu Głównym i wciągnął w płuca wilgotne krakowskie powietrze, jak sadził, ale była to tylko para z parowozu. Spacerem udał się na umówione spotkanie z kimś z wydziału B, ktory miał go poinstruowac, co dalej i zaprowadzic na kwaterę przy ul. Miodowej, róg Halickiej.

    OdpowiedzUsuń
  92. Tak czytam i trochę widzę niekonsekwencji. Kurki Kochane, na zawał nie ląduje się w psychiatryku, nie tam się znalazł na początku major.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczwiście, że nie, ale to nie był zawał. On stracił głowę, ale dla dobra śledztwa trzymano się zawału. Wszystko, co potem "widział" to majaki.

      Usuń
    2. no własnie, Łowieczko, trochę namieszałaś, bo Annę w dywanie widziała Agata, a pogotowie zabrało Andrzejewskiego do szpitala , miał zawał, i tam dorwała go Agata po opatrzeniu swoich ran
      zaraz coś wyprostuję :P

      Usuń
    3. Zauwaz Ewo, że napisałam, że jak zasłabł, znalazł się w szpitalu. O zawale informowała sekretarka Sabina, a Andrzejewski miał byc odesłany w stan spoczynku ze wzgledu na zdrowie. Troche namieszano ta Agata, co go tam widziała i z nim rozmawiała, no ale w koncu mogli go najpierw zawieźć na izbę przujec, a potem odtransportować dalej.

      Usuń
    4. Anny w dywanie Agata nie widziała, tylko czarny długi samochód, potem była w szpitalu, potem znów w domu i zmarła spadając ze schodów. Kiedy i komu za zycia mówiła o dywanie?

      Usuń
    5. Oesssu, Kureiry, jest bosko, turlam się! Drobne niekonsekwencje tylko dodaja pazura. Owieczko, wymiatasz!!!

      Usuń
  93. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  94. Andrzejewski jeszcze nigdy nie był w tak chusteczkowej sytuacji jak teraz.
    Związany pasami w sali Akademickiego Szpitala Psychiatrycznego im. Stalina zastanawiał się jak uwolnić się przed czekającymi go elektrowstrząsami. Przypomniał sobie, że powinien tu pracować jego tajny współpracownik W sumie współpracownik to dużo powiedziane, to zwykły oblech i dewiant, który lubił obnażać się na krakowskich Plantach i przyłapany kiedyś przez niego w " akcji" w zamian za bezkarność donosił majorowi kto się pojawiał w psychiatryku, a ten zbierał kwity na wszelki wypadek, zawsze ta wiedza mogła być użyteczna.
    Andrzejewskiego do psychiatryka wysłał Nazarewicz, raz na zawsze chciał się pozbyć rywala, który mógłby kiedyś stracić go z ciepłej posadki, tym bardziej, że obawiał się iż Andrzejewski wie o jego orgiach z Transikiem

    OdpowiedzUsuń
  95. Nie wiedział gdzie jest Anna i Alicja. Tej pierwszej przyznał się do kradzieży cielca.
    Dziewczyna twierdziła, że cielca kazał jej pilnowac jak oka w głowie jej ojciec, ale mimo, że brunetka, to mentalną blondi była ( pardonisk od narratora w stronę wszystkich BlondiKur ;P ) i nie wiedziała o co chodzi z tą w sumie obrzydliwą figurką. Postanowił przywołać sanitariusza, udajac, ze natychmiast potrzebuje kaczki.

    OdpowiedzUsuń
  96. Tak naprawde nie wiedział już zupełnie nic. Leki zaczeły działac. Stracił poczucie rzeczywistości. Nie wiedział czy w ogole był w tej kamienicy na Gertrudy, która dzis miesci sie przy Warynskiego, czy cielec tam był, czon go zabrał. Zabrać dowoód byc może w sprawie z miejsca przestepstwa? Dla śledczego porażka i koniec kariery.

    OdpowiedzUsuń
  97. "Ich steh mit einem Fuß im Grabe". Symfonia z tej kantaty Bacha grała mu w głowie juz od wielu tygodni. Czy to poczatek choroby? Poczatek końca?

    OdpowiedzUsuń
  98. Tym czasem Anna siedząca w Izbie Wytrzeżwień gorzko żałowała sfingowanego napadu. Zastanawiała się czy kolega, który zawinął ją w dywan i zdzielił w łeb Agatę, nie z zrobił tego zbyt solidnie. Czy to on zabił Agatę? Obosześfinty, mam Agatę na sumieniu i to tylko za kilka chwil sławy ??- dziewczyna zaczęła szlochać.
    Tak, zawsze chciałam być sławna, tak jak ojciec, ale czy to moja wina, że jestem piękna i ta uroda od zawsze mi przeszkadzała?Czy to moja wina, że zamiast nauki wolałam imprezki z kolegami. Inne dziewczyny poszły na studia aktorskie, na dziennikarstwo, a ja biedna chodziłam na dancingi, szukajac jakiego sławnego reżysera, ale ci głównie spędzali ze mną jedną noc i uciekali nad ranem. Co za niesprawiedliwość- szloch coraz bardziej wstrząsał wydatnymi DD skacowanej Anny.
    W tym momencie do sali wszedł milicjant.

    OdpowiedzUsuń
  99. W towarzystwie Bodo z Zakopanego. Bodo wcale nie nazywał się Bodo, tylko Staszek Jakimowicz, ale przystojny był jak Eugeniusz. Staszek był oczywiście tajniakiem, pracownikiem Wydziału III Komendy Wojewódzkiej.

    OdpowiedzUsuń
  100. To z nim spędziła upojne popołudnie w dzien smierci Agaty. W dywanie, czy bez dywanu. A co za różnica. Agata nie żyje, mama nie zyje, tata na wyprawie badawczej nad Morzem Czarnym, ona ma kaca i siedzi w komisariacie. Dobrze, że chociaz Staszek ja znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  101. Dziewczyny, dziekuję za zabawę i spadam do innych zajęć. Bawcie się dobrze.
    Sonic, ta kantata to ukłon w Twoja strone w zwiazku z postem Twym wczorajszym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owieczko, domyśliłam się od razu :) Mam nadzieję, że lubisz ją, tak jak ja ♥
      Swoją drogą, ja też muszę zebrać siły, bo dużo się tu dzieje :))) Te tajne akcje i kryptonimy.. dziewczyny muszą się włączyć :)

      Usuń
  102. To ja się oczywiście zapomniałam podpisać pod pomysłem z "ożywioną" Agatą. Myślałam o siostrze bliźniaczce ale brat transwestyta lepszy :))) Margolcia.
    Do wysiadającego z pociągu Samborskiego podeszła nieznana mu kobieta z czarnym pieskiem i znienacka wcisnęła mu coś do ręki i szybko się oddaliła. "Coś" okazało się karteczką z napisem "Kryptonim cielęcina". Do zdziwionego Samborskiego dotarło właśnie, że kobieta miała coś jakby zarost na twarzy. Tymczasem w mieszkaniu Agaty...

    OdpowiedzUsuń
  103. Na poddaszu narożnej kamienicy nr 8 przy Estery i Miodowej ktoś w pospiechu przeszukiwał szuflady komody w sypialni. Poza bluzkami i majtkami w sporym rozmiarze nie znalazł nic, a przeciez gdzies musiała te weksle i zdjęcia schować. Nazarewiczowi robiło sie na przemian zimno i gorąco. Jak to wszystko znajdą, jest skończony. Nawet Sabina nie pomoże. Ona pierwsza go załatwi, jak zobaczy co wyprawiali z Jackiem. Nazarewicz uwodził Sabine, aby trzymać ręke na pulsie i zawczasu unieszkodliwić Andrzejewskiego. Andrzejewski póki co jest nieszkodliwy, ale jak przyjedzie ten goguś z Warszawy i zacznie węszyć do spółki z Abramkiem, kto wie, co sie wydarzy. Gdzie ta pinda to schowała? Postanowił zajrzeć do pawlacza. Gdy byl na drabinie, ktoś z impetem otworzył drzwi. Nazarewicz nie zdążył nawet krzyknąć.

    OdpowiedzUsuń
  104. Oessu, wlacze sie w ten kreminal poznym popoludniem, chyba schowam w jakims sejfie wszystkie pastele od Hany, (juz 7 szt) bo mi jeszcze jakis napad zrobia i ukradnom. A i w glowe moge dostac.

    OdpowiedzUsuń
  105. Niedawno administrator sie im przygladal z zaciekawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  106. Odpowiedzi
    1. Bacha, powiedz administratoru, że ja płodna jestem.

      Usuń
  107. Mam antrakt, potem do nocy mnie nie bedzie, więc jeszcze musicie znosic moje pomysły fabularne, ktore wierze rozwiniecie doskonale.

    Zadowolony z siebie Jacek postanowił dłużej, niż zwykle pospacerowac z psem. Z Nazarewiczem miał sie spotkać dopiero za dwie godziny. To na jego polecenie czatował na tego wymuskanego elegancika ze stolicy. Karteczka z kryptonimem „cielęcina” miała skierowac jego uwagę w stronę nielegalnego handlu mięsem i inne tego typu geszefty. Nazarewicz nie wiedział, po co przysyłają tego dupka z Warszawy, chciał zyskać na czasie. Jacek nie wiedział, że czas dla Nazarewicza nie ma juz w tej chwili żadnego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  108. Nie wiedział tez, że i jemu bije dzwon. Gdy przechodził przez ulicę uderzyła w niego rozpedzona warszawa. Pies wraz ze smyczą zdażył uciec. Karetka przyjechała i odjechała. Nie była potrzebna. a Jacek w trupiarce udał się w ostatnią swa podróż. Do prosektorium.

    OdpowiedzUsuń
  109. Omamuniu, kompletnie się pogubiłam! Teraz nie mogie, ale włączę się pod wieczór!

    OdpowiedzUsuń
  110. Sprzątłaś Jacuuuuuuuuuuusiaaaaaaaaaaaa!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze ostatni akapit z tym cielcem i mozecie szaleć wieczorem.

      „.Największą grupę stanowią zabytki pochodzące z rozległego obszaru kultury antycznej (Grecja, Italia, Cypr, Azja Mniejsza, Afryka Północna, wybrzeża Morza Czarnego) od epoki brązu po późny antyk”_ czytał bez większego zainteresowaania Samborski tekst pióra Estereicha. „Cywilizacje starożytnego Wschodu reprezentują głównie pochodzący z Egiptu sarkofag wraz z mumią, figurki uszebti, drobna plastyka, naczynia kamienne, amulety i skarabeusze, fragmenty tkanin koptyjskich. Cywilizację Mezopotamii zaś akadyjska pieczęć cylindryczna. Znajduje się też w naszym zbiorze niezwykły obiekt nieznanego pochodzenia z zielonego hebanu, przedstawiający dwugłowego cielca. Figurkę przekazał w moje ręce nieznany darczyńca wraz z "kamieniem z muru Serwiusza Tulliusza w Rzymie, kawałkami lawy z Wezuwiusza, "stoąa marmurowego posągu", "palec figury bronzowej" i "kostkami mozaikowymi z Pompei". Samborski próbował zapamietac te wszystkie informacje, pijąc podłą kawę w oczekiwaniu na spotkanie. Jest tu w końcu w charakterze mlodego naukowca.
      Był zmęczony, chciał sie troche odswiezyć i poznać szczegóły operacji. Jego kontakt jednak się spóźniał. Dziwna kobieta z pieskiem nie dawała mu spokoju. I ta karteczka z kryptonimem... Czy to część planu? Co ma jednak do tego wszystkiego „cielecina” zachodził w głowe. Chociaz, może jednak to nie takie głupie. Cielec, cielecina...Ech, ci madrale z Krakowa...Jak już oni coś wymyślą...

      Usuń
  111. Pchnięte z impetem drzwi, podcieły drabinę na której balansował Nazarewicz. Spadając , łapał się czego popadnie, rypnął na parkiet z jakąś skórzaną teczką w ręku.

    OdpowiedzUsuń
  112. W prosektorium Szpitala Wojewódzkiego od rana kręciła grupa studentów pierwszego roku Akademii Medycznej im. Armii Czerwonej. Wśród nich stała śliczna blondynka o szafirowych oczach. Dziewczę wyglądało na zabiedzoną i niezwykle wychudzoną, przez co jej oczy na tle szczupłej twarzy wydawały się jeszcze większe. Lukrecja, bo tak miała na imię, rano nie była wstanie przełknąć śniadania, bo świadomość tego, jakie zajęcia ją dzisiaj czekają, w dodatku pierwszy raz, powodowały, że żołądek wywracał się jej do góry nogami. W tej hałaśliwej grupce prym prowadził Jędrzej, młodzian o kwadratowej, chłopskiej twarzy i dość silnej posturze, który zasypywał kolegów opowieściami jak to on u ojca na wsi od dziecka łby świniom i krowom siekierką rozłupywał bez żadnych skrupułów i sekcja jakiegoś umarlaka to dla niego pestka, ba! on się jej od miesiąca juz nie mógł doczekać.
    Pośrodku sali na metalowym łóżku z okalającą je rynienką na spływające płyny ustrojowe leżał mężczyzna o pięknych rudych lokach. Jego twarz wyrażała błogi spokój, ale to co trochę zdziwiło studentów to wydepilowane brwi denata i długie rzęsy oraz zawadiacki czarny pieprzyk tuż nad umalowanymi ustami. Widok był co najmniej zaskakujący i gdyby nie wydatne męskie atrybuty, można by się pomylić co do płci.
    W sali było zimno, ale Lukrecji robiło się coraz duszniej. W końcu do prosektorium wszedł, a raczej wtoczył się gruby patomorfolog.
    - Co tu dzisiaj mamy, cielaczki? - wesoło powitał młodzież
    - Witamy pana psora. Mamy dzisiaj z panem psorem zajęcia z jakimś kosmitą - zarechotał Jędrek
    Profesor spojrzał groźnie na studenta, nie lubił żartów ze zmarłych, szacunek im się należy, w końcu każdy z nas na tej tacy się znajdzie prędzej czy później i profesor ścierpł na myśl o tym, że jakiś taki Jędrek będzie kiedyś nad nim drwił. Postanowił przycisnąć wesołka.
    -O widzę, ze kolega ma dobry humor, dobrze, dobrze, to się koledze przyda- rzekł tajemniczo- to co kolega zacznie ?
    -Chętnie, panie profesorze- tym razem Jędrek wypowiedział tytuł naukowy patomorfologa dokładnie, czuł, że chyba ma lekko przechlapane, a smród łaskoczący jego nozdrza, pochodzący od denata zaczynał go mdlić. Czym ten zbok śmierdzi- zastanawiał się chłopak- normalnie jak wysypisko śmieci z gnojówką!
    - To zapraszam, kolego. Bierzemy skalpelek i do roboty. Zaczynamy od ściągnięcia skalpu.
    Jędrzej podszedł do Transika na lekko już miękkich nogach, a Lukrecja zbladła tak, że szafirowe oczy wydawały się niemal granatowe na tle twarzy. Student dokładnie ułożył w dłoniach skalpel i złapał denata za włosy u ich nasady. Zachwiał się i omal nie upadł, bo użył zbyt wiele siły na jak się okazało perukę, która została mu w dłoni.
    -Och!- po sali przeszedł szmer zaskoczenia, gdy oczom studentów ukazała się łysa glaca Jacka.
    - No kolego, takie sytuacje się zdarzają, proszę zaczynać.
    Jędrzej jeszcze raz ułożył skalpel w trzęsącej się w tym momencie dłoni i zatopił skalpel na czole trupa i jednym ruchem przeciągnął go od lewej do prawej strony. Trysnęła krew. To była fonntanna krwi, która opryskała nie tylko Jędrka, ale i Lukrecję i kilka innych osób
    OJezuuuuuuuuuuuu! - ryknął na cały głos oszalały z bólu Jacek, który wyskoczył z zimnego łoża prosto w objęcia Lukrecji
    OJezuuuuuuuu - ryczał jak lew denat, który denatem nie był- ałaaaaaaaaa, o kuuuuuurwaaaaa, co jest, o kuuurrrwaaaaaaaa, ałłłaaaaa
    Lukrecja stała nieruchomo jak manekin, Jędrek tak pieprznął ze strachu na betonową posadzkę, że polała się krew, a profesor zemdlał .
    Ratunku, pomocy- darli się wszyscy zgoromadzeni w sali studenci, i kto miał siły ten na oślep uciekał w stronę drzwi. Tylko Lukrecja nie mogła się poruszyć, tylko puściła pawia prosto w twarz Transika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otępiony bólem Jacek z zakrwawioną i obrzyganą twarzą również zaczął uciekać na oślep w kierunku drzwi. Na oślep podwójnie, bo krew zalewała mu oczy. Nie zauważył nawet tego, że jest nagi, nie wiedział gdzie jest i dlaczego ktoś próbował go zabic, odcinając czoło. Gonił przed siebie, ale przerażenie studenci byli przekonani, że goni własnie ich, więc darli się wniebogłosy. Widok był makabryczny- grupa zakrwawionych drących się studentów, a za nimi nagi, gruby, łysy facet bez czoła,za to z umalowanymi ustami i lejącą się po twarz krwią, jakby chciał w swym bólu dorwać ich i zakatrupić.

      Usuń
  113. Witajcie, Kurencje ! Właśnie zjadłam pyszny obiadek i zasiadłam na grzędzie, coby poczytać...:)))

    OdpowiedzUsuń
  114. matku bosku...zgubilam sie w watkach - szepnela opakowana, rherhehrr
    takie dzielo to na me dusze niedospana dzisiaj - piszcie kochane Kurki, piszcie, tylko kto to pozbiera do kupy w jakas m/w logiczno calosc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonic, jesteś niesamowita!!! :)))

      Usuń
    2. Ksan, no musiałam uratować Transika, bo Hanuś płakali ;P

      Usuń
    3. A opis jaki barwny! :))

      Usuń
  115. Patomorfolog najpierw ogarnął sytuację- przywołał pielęgniarkę z Oddziału Neurologii, by zajęła się Lukrecją, która była w ewidentnym szoku, potem osobiście zszył ranę na głowie Jędrzeja. Nie starał się zbytnio, by chłopaka nie bolało, niech popamięta na przyszłość- pomyślał mściwie.
    Ktoś za to beknie, ktoś za to nieźle beknie. Jak mogło do tego dojść? -zastanawiał się profesor.
    Ci na pogotowiu to jednak konowały są, to nie pierwszy raz, taka pomyłka, kurwa mać. Ciekawe ile osób żywcem pogrzebano przez nich? Jezu, a co, jak mnie tak załatwią ? - profesor oblał się potem.
    Wszedłszy do swojego gabinetu załapał za telefon i połączył się z Komendą Wojewódzką.
    Witam, panie Żebro. Muszę panu donieść, że doszło u mnie na oddziale do wyjątkowo nieprzyjemnego zdarzenia. Te konowały z pogotowia stwierdziły zgon u mężczyzny z wypadku, ten wylądował u mnie w prosektorium i o mało naprawdę byśmy go nie ukatrupili. Studenci są w szoku, ten, który przeprowadzał wstępne nacięcie ma rozwaloną potylicę, a jedna ze studentek popadła w takie odrętwienie, że nie możemy jej z tego stanu wyciągnąć- jednym tchem recytował lekarz
    -Witam, profesorze, witam, straszne rzeczy pan opowiada. A jak się denat nazywa, o kurcze, nie denat, a ofiara?
    - To jakiś trans i nie pamiętam z tych nerwów jak się nazywa, ale chwilkę, chwileczkę chyba Jacek, zaraz sprawdzę nazwisko. Tak Jacek Maciejewski.
    Po drugiej stronie zaległa cisza, no może gdyby profesor miał lepszy słuch, to usłyszałby przyspieszony oddech Żebra
    _Hallo, jest tam pan ?
    - Tak jestem- odpowiedział blado trupi Żebro- zaraz tam do pana kogoś wyślę. Albo nie, sam zaraz przyjadę. A gdzie denat, tfu, gdzie ten Maciejewski ?
    - No własnie, tu jest problem, nie ma go! uciekł nagi ze szpitala, ale wyglądał tak przerażająco, ze nikt nie odważył się go zatrzymać.
    Żebro odłożył słuchawkę. Teraz miał tylko jeden cel- dorwać Transika, nim puści parę z ust, bo kto wie, czy nie poznał kierowcę warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  116. Sonic, Ty się bierz za pisanie książki!!!!
    Taki talent nie może się marnować!!
    Super się czyta, nie tylko Ciebie ale i resztę tworzących Kurencji:))
    Mikuś chyba się nie spodziewałaś takich zwrotów akcji:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garde, no coś Ty:)) Mika wyda, to może się podzieli z nami tantiemami :P
      Zresztą pisze tu szybko, by wciąć się w Watki Rogatej, a potem jak to czytam to wychodzą takie kwiatki : "szeptała cicho przerażona" i "jej wzrok zaczęly przyciągać jędrne pośladki co rusz wyłaniające się spod białych spodni. W końcu były na tyle blisko, że usłyszały jego ciche syknięcie" jakby to pośladki było blisko, a to chodziło o dziewczyny :)))))))))))
      ale mam nadzieję, ze rozumiecie, co autor miał na myśli :P

      Usuń
    2. Sonic bez problemu rozumiem co autor na myli miał, o to się nie martw.Żeby wszyscy autorzy pisali tak jak Ty, to by dobrze było:))
      Więc nie kombinuj tylko pisz!!!
      I Owieczka też oczywiście!!!

      Usuń
  117. Tym razem Jacek juz sie nie wywinął smierci. Gdy przerażon, nagi z krwawiacą glowa wybiegł ze szpitala wpadł pod koła jadącej na sygnale karetki. Tej samej, której załoga stwiedziła jego zgon pod BagatelA" parę godzin wczesniej.
    Do prosektorium w Zakładzie Medycyny Sądowej na stół połozono ciało Nazarewicza, obok leżał już Jacek. Zebro mógł odetcgnac z ulgą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rogata, no normalnie ja Ciebie zabiję! Tyle się natrudziłam, a Ty zabijasz ludzi jak mrówki.
      Hana, na pomoc ! :))))

      Usuń
    2. To wywal! Ale im więcej trupów, tym lepiej.

      Usuń
    3. Sonic Ty się przyznaj, Tobie wcale o te truposze nie chodzi, ino Żebro chcesz załatwić:)))

      Usuń
    4. rozgryzłaś mnie, Garde, ale jakoś go załatwię :P
      Rogata, nic nie wywalamy, trza z tym żyć i pisać :) zresztą masz rację, to kryminał, a nie jakaś komedia :PPP

      Usuń
    5. Rogata się wyżywa. Wirtualnie. I dobrze, bo gdyby w realu tyle krwi rozlała, to byłoby co wycierać....
      Dobrze wam idzie, pisarki.

      Usuń
  118. Samborskiego powiadomiono, ze ma się ulokować na Miodowej 51 pod 4. Miał czas do jutra, aby odpocząć i przygotowac się do pracy. Szefostwo ustaliło, że Anne bałamucic będzie dalej Bodo, czyli Staszek, a Samborski zajmie się Alicją, przed Anną udając młodego adepta archeologii, piszacego doktorat i pragnącego skorzystac z zasobów bibliotecznych jej ojca.

    OdpowiedzUsuń
  119. Dwugłowy cielec z hebanowego drewna spoczywał nadal pod szafą z aktami w gabinecie komendanta komendy wojewódzkiej. Jednakże niezbyt dokładnie sprzatająca gabinety Felicja Zapotoczna własnie dostała skierowanie do sanatorium w Lądku Zdroju i poszukiwano zastępstwa, bowiem druga sprzatająca komendę Maria Nawałka miała już swoje lata.

    OdpowiedzUsuń
  120. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  121. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń