No ale co robić, jeśli przy przejeździe kolejowym znajduje się jedno takie miejsce, a przejazd zamknięty na głucho? O wiele milej spędza się czas wśród roślin, niż w chmurze spalin, prawdaż?
Miasto mnie zmęczyło, duchota i wilgotność w powietrzu straszne i tak to wisi bez sensu. Trochę pokapało i przed chwilą solidnie lało, ale tylko przez 10 minut. Tym niemniej rośliny rosną jak opętane, przynajmniej tyle.
Mam nadzieję, że ilość zdjęć Was satysfakcjonuje. W przeciwieństwie do ich jakości...
Trochę się jednak leniliśmy:
Trochę spacerowaliśmy:
Oddawaliśmy się życiu towarzyskiemu. A goście wiedzą najlepiej, jak uszczęśliwić pazernego ogrodnika. Rododendron od MM:
Szare szarotki od kol. D.:
Firletki od Opakowanej (na pierwszym planie):
Gazanie od Felki i Felka:
Lilka, to od Ciebie!
Dziękuję!
Ogród obfotografowałam ze wszystkich stron, do znudzenia. 17 kwietnia trumienki wyglądały tak:
A tu rzodkiewki dawno zjedzone, przyszła pora na rukolę:
Opakowana, widzisz ten urodzaj?
Straszna skarpa powoli zarasta:
Pamiętacie? Wczesna wiosna tego roku:
10 kwietnia:
Parę dni temu:
Ogród z tyłu, od uliczki. Hortensja ma dużo pączków:
Widok z hamaka. Polegiwaliśmy sobie:
Fajny murek oporowy zrobiłam (ten na pierwszym planie)?
Doniczki tak muszą leżeć, obszczymurki nie próżnują:
Świeży urobek, wczorajszy. Mam na myśli wyczyszczony ugór. Dzisiejszy transport czeka:
Przed tojeścią, wczesna wiosna rok temu:
Na skończenie salcesonu zabrakło towaru:
To samo miejsce przed:
Róże, niestety, sąsiadki, ale widzę je i mogę udawać, że są u mnie:
Tyły:
Tutaj jeszcze nie wiem, chociaż mam pewien plan:
Wkurzają mnie zasieki, ale dzwonek piękny:
Niedawno to przytargałam, a spójrzcie, jak już zarosło:
Taki stolik wykombinowałam. To już trzeci w tym miejscu, ale wreszcie mnie zadowolił (chyba):
Rabatkę z lewej będę sukcesywnie poszerzać:
I w ogóle poszerzam. Za każdym razem obiecuję sobie, że to już koniec i co? Wstaję, piję sokawkę, łapię za łopatę i tyle mnie widzieli...
Pierwsza
OdpowiedzUsuńBezdyskusyjnie!
OdpowiedzUsuńTo nie jest ogród tylko stopindziesiont ogrodów w jednym!
OdpowiedzUsuńDżizas!!
UsuńNa tronie zasiadłam!
Jak Krulowa!!
I przeczytałam zanim napisałam. HA!!
UsuńOjacie, Rybeńko, Krulowo wszystkich Krulowych!
UsuńAż se z tej okazji lemoniady szczele
UsuńNa zdrowie, Rybeńko. Ja se szczeliłam parufke.
UsuńAle że w mikrofali jak Antoni?
UsuńA dzie tam! Zimnom połkłam.
UsuńCzarujesz niesamowicie! Pięknieje to wszystko na potęgę! Weż se jeszcze posadź tu i tam borówkę amerykańską - ona ma tam wszystko, co lubi: kwaśną ziemię, lekki półcień. Bo i dekoracyjna jest (zwłaszcza jesienią, pomarańczowo-czerwone liście) i jagody se posmyrkać można, ale to tak po 2 latach. Kwiatuszki też ma dość urocze.
OdpowiedzUsuńDzięki Gorzka za sugestię, o tym nie pomyslałam.
OdpowiedzUsuńPatrzę i patrzę, już dwa razy szczenę z klawiatury zbierałam, oczy musiałam palcem wpychać bo wylazły z podziwu. Jesteś tytan pracy, zrobiłaś tyle, że to nie do poznania miejsce. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Ewa2, a ja ciągle mam mało i ciągle ulepszam, aż w końcu popieprzam. Tak mam i to jest fatygujące. Ale zmieniło się, fakt. Samej trudno mi uwierzyć, że to tylko parę miesięcy w sumie, bo roboty zaczęłam wczesną wiosną.
UsuńPowiem tak: jejku,jejku!!! Wymięka ogród botaniczny w Powsinie, tyle tu roślineczek. Jaaaka różnica! A tylko rok. A tam,(wiesz gdzie) powinno być wiozetorbezkwiatami :) Niech rosną, na zdrowie. Musisz to kochać skoro tak co rano....
OdpowiedzUsuńLilka, tak bardzo rano to nieee, bo poza ogrodem kocham też pijać pierwszą sokawkę w łóżku oraz miziać koty, dla których filiżanka na szafce nocnej jest sygnałem.
OdpowiedzUsuńA bo to mnie kto goni?
Skoro jestem 14-tą Rzoną Sefana, to mogę zamieścić czternasty komentarz. Idem oglądać.
OdpowiedzUsuńBezowa:)
UsuńA rzodkiewki pierwsze witaminy wiosny już wyżarłaś? Nooo, ta borówka amerykańska słaba by nie była, mniaaam, aż mi ślinka poleciała. Zwierzaki po to są aby je miziać i lepiej rano niż potem, brudnymi pazurmi!
OdpowiedzUsuńOj, Lilka, skąd wiesz, że mam brudne pazureiry?
UsuńRzodkiewki i offfszem, wyżarłam.
O rany, jest fantastycznie! Hano, czego się dotkniesz, zmienia się w cudo jakieś. Już jest pięknie, a to początek lata dopiero!
OdpowiedzUsuńNinko, dziękuję. Ale żeby cudo? No weź, bo aż mnie skrępowało...
UsuńWez sie odkrepuj!
UsuńHre, hre, Opakowana, jak w starym dowcipie: ido dwie agrafki i jedna mówi "gorąco mi". Na to druga "weź się rozepnij".
UsuńI się bierze i rozrasta. A potem całkiem niespodziewanie zielone zaczyna Cię zarastać . No i wtedy zostajesz prawdziwym ogrodnikiem, takim który na chwasty narzeka a zimą uprawia pogodę. Mła widzi że jesteś na najlepszej drodze ku temu. A lenistwo? To nie jest żadne lenistwo tylko ten... tego... czas refleksji. ;-)
OdpowiedzUsuńNo wiem, Taba, już to przerabiałam, ale jestem niewyuczalna. No i lubię taki gąszcz.
UsuńZatkało mnie
OdpowiedzUsuńJolu, no dzie, aż tak? Jeszcze nie skończyłam przecie!
UsuńHana - trzeba Joli jakies zrodlo tlenu podsunac, bo jak jeszcze nie skonczylas, to tego, niebezpiecznie sie zrobi...
UsuńMoże się tak zdarzyć:)
UsuńStworzyłaś wspaniały ogród. Nie ustawaj, działaj dalej:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać takie dzieła.
Nie ustaję, Kalipso, nie ma takiej mozliwości. Do wspaniałości to jeszcze ho, ho!
OdpowiedzUsuńDwudziesta zdaje się. Szacuneczek Hano, najfajniwjszy moment jak siecrozrasra, zarasta i kwitnie.
OdpowiedzUsuńOzesz, rozrasta, hahaha.
OdpowiedzUsuńOj tak, Dora. Codziennie patrzę co i ile urosło! Bo rośnie w oczach!
UsuńSzalona...kawał roboty i jak ślicznie. Jednego Ci zazdroszczę, tego nieśpiesznego wstawania, sokawka w łóżku, jaki to luksus. Potem można iść tyrać. Zasieki mamy takie same:) W życiu ich nie musiałam robić, bo Mopek nie kopie, za to Pedritto a i owszem, pod krzakami dziury (pozwalam, bo nie widać) za to tam gdzie nowe nasadzenia i wokół domku to patole poutykane bo też próbuje nory robić. Szuka chłodu? Borówki trzeba zasadzić podobno minimum dwie.
OdpowiedzUsuńPsina naszej Coreczki kopie pod dzrewem/plotem/tarasem jamy na wymiar. Wymiar psa dokladnie...
UsuńTaaa, moje też mają zapędy.
UsuńMasza, takie życie jest piękne, niczego więcej nie chcę. Szkoda, że doszłam tu nieco okrężną drogą, hrehre.
OdpowiedzUsuńMoje pieski poprzesadzały mi hosty jeszcze zimą. Powychodziły w różnych dziwnych miejscach.
Dlaczego akurat dwie borówki? Żeby nie czuły się samotne?
Nie, chyba się zapylają wymiennie czy jakoś tak.
UsuńMasza, a skąd mnie wiedzieć, czy to pan z panią?
UsuńJa w ten sposob mam chyba 4 albo 5 rokitnikow, bo na razie nie wiadomo czy mamy towarzystwo koedukacyjne czy jednego rodzaju...rokitniki nie puszczaja pary.
UsuńI żadnych schadzek?
UsuńJa mam pięć, też nie widać żadnej różnicy między krzaczkami.
UsuńHana - ani pol schadzki, zadnego owocu tego romansu jeszcze nie spozylam w celach zdrowotnosciowych, a tak bym chciala. Tescie mojego synka, to mroza swoje zapasy...
UsuńHana w takiem razie obiecuję Ci borówki hamerykańskie. DWIE!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki MM! Na Ciebie zawsze mozna liczyć! No i boróweczki nie będą osamotnione.
OdpowiedzUsuńI więcej do szamania, borowki dojrzewają nierowno, więc w sam raz sa dwie, żeeby poczuc smak. Mam dwa krzaczki, ale niestett kiepsko owocują, a ktorejs zimy jedna przemarzła, nie calkiem, sle marny krzaczek teraz.
UsuńZazdraszczam i podziwiam. Ogrom pracy włożonej i powstaje cudeńko.
OdpowiedzUsuńMnie po raz pierwszy od wielu lat - ponad trzydziestu zaczął padać winobluszcz. Już jedną ogromną część usunęłam, ale jutro będzie dostawa z ogrodu Synowej z korzeniami. Po jakiejś burzy miałam wodę w skrzynce. trudno...
Boguśka, właśnie miałam Cię zapytać, czy masz świeże fotki, bo na pewno się rozbuchało na Twoim balkonie. Te, które ja mam, pewnie już nieaktualne. No masz ci los...
OdpowiedzUsuńA mnie padła glicynia. Wprawdzie nie zakwitała, ale miała piękne liście zasłaniające mnie od sąsiadów. Wzięła i wyschła. Winobluszcz tez właśnie straciłam, ale to z powodu tego że po ulewie przewrócił sie pień drzewa, na którym był rozpięty. Nie rozpaczam. jest pretekst żeby coś pozmieniać.
OdpowiedzUsuńO, właśnie, MM. Byłam - jak wiesz - w Leroy i mam pomysł na Twój winobluszcz.
OdpowiedzUsuńJeny, masz tak wsciekle pieknie, ze o matku bosku!! Zeby mnie sie tak chcialo! Firletki bym dala na tyly, bo si wscieklizna rozrasta i zaslania wszystko, co po drodze. Te duze drzewa okalajace tajemniczy ogrod robia dobra robote i sie wtopilas w istniejace okolicznosci przyrody. Salceson pewnie bedzie rosl, tylko trza pojezdzic po jakichs rozbiorkach ;) - jazda do miasta to rzeczywiscie musiala byc tortura, a ni pol spaliny tam nie masz a ino lasy i jeziora z lelujami. Najpiekniejsza, dla mnie, roznica przed i po jest drzwi i ,z e tak powiem, ganku, bo nie wiem, czy tak to nazywasz. No i widze tez roznice w Waleckim - szpakowaty sie robi. Byleby nie wygladal jak stary Robert Redford = jak stary kartofel. W sumie REdford przy Walku moze sie schowac. Pienkowate zasieki mi sie bardzo podobaja - czy Ty je mlotem wbijalas czy wkopywalas? No i studnia zrobila sie wielce atrakcyjna oraz estetyczna! Brawa dla tej pani!!
OdpowiedzUsuńOpakowana, ale że wściekle?
UsuńFirletkę wsadziłam tam, gdzie miałam wolny i czysty kawałek gleby, a i hosty tam wtedy nie było! Myślałam, że po hoście, tak długo nie wychodziła, aż tu bęc! I jest wedle firletek. Nic to, będę przesadzać, aczkolwiek nie wiem, czy w tej mojej kwaśnej ziemi aż tak się rozrośnie.
Do salcesonu nie miałam czasu się przyłoży teraz, przyjdzie na niego czas.
Pieski oba, niestety, posunęły się:(
Pieńkowate zasieki trochę wkopałam, a trochę wbijałam.
Od miasta mnie odrzuca.
Wsciekle, bo to bardziej niz bardzo!
UsuńTe firletki sa niezniszczalne, jesli o mnie chodzi, slicznie akurat kwitna, wiec nie wyrywam/przesadzam etc. Posadz je kolo bramy, moze czesc w przyszlosci wybierze wolnosc.
U mnie firletki nie przezyły, ale może przez kury. Powysazrpywały je z korzeniami chyba.
UsuńJest Hanuś przecudnie, ale z ciebie mróweczka-robotnica. Cudeńko stworzyłaś.
OdpowiedzUsuńOj, Bezowa, dzie cudeńko, no weź...
OdpowiedzUsuńHana, mnie tu co nie pasi, no bo jak to w parę miesięcy tak wszystko wycudniało? Mus, jak spałaś, to jakas dobra wróżka pomagała, czytała w twoich myślach i wzdychając "co też ta Hana znowu wymyśla", zawijała rękawy i różdzkom sadzila to i owo.
OdpowiedzUsuńA Ty jak się obudziłas, to byłaś pewna, że zrobiłas to poprzedniego dnia.
Czterołapne jak zwykle słodzizny. Malinka jeszcze sie dogrzewa pod kołderkom? Zmarzluch jeden. Po ciężkiej pracy na działce (na dodatek +30) wlokędziób na spalną.
Pewnie jak sie budzila, to sie zastanawiala, dlaczego ta cholerna wrozka nie doszorowala Prezesowej pazureirow, bo mi po robocie polowej potrzeba dwoch kapieli na pelne oczyszczenie....ale to moze ja wyjde teraz na flondre....rhehrhr
UsuńOpakowana, toć chyba w rękawiczkach zięmię orzesz. Ja uzywam malarskich . Ręce czyściutkie po robocie. Inna sprawa, że nie jest to "bezposredni kontakt z naturą". Dzisiaj znowu +30, ale od poniedziałku deszcz(yk).
UsuńJa musze korzystac z momentu, ze mi sie chce, a szukac rekawiczek nie moge, bo chwila minie...i mialam tez rekawiczki szmaciane, niby ogrodnicze, ale sie tajemniczo podarly wzdluz szwow, hohoho jakie ladne raczki potem mialam...
UsuńBacha, chciałabym mieć taką różdżkę, oj chciała! Przynajmniej do niektórych zadań i poruczeń specjalnych. Na ten przykład do uzdatniania ugoru.
UsuńŻe o pazureirach nie wspomnę.
A zaprzyjaznionego kunia tam gdzie nie ma? Wyprosilabys trochu paczkow i nawiozla ugor. Ja w Walii dostalam wiaderko dobrze przegryzionego konskiego nawozu, czesc rozrzucilam na niedoszlym trawniczku, a reszte SREBRNYM widelcem ukladalam miedzy kwiatkami, ktore juz niezle rosly z frontu domu na takich waskich grzadeczkach. I pnace rozyczki tez dostaly troszke.
UsuńKuń jest, ale świeże roślinki powinny się dobrze ukorzenić i wgryźć, zanim dam im nawóz. trochę podlewam biohumusem tylko. Nie za dużo.
UsuńNawet jak im dasz malusio na srebrnym widelcu??
UsuńHanus, stworzylas istny raj! Przepieknieee! Ilosc zdjec zadawalajaca, jak i jakosc:)
OdpowiedzUsuńDla mnie PRAWIE zadawalajaca ;)
UsuńGdybyście wiedziały ile czasu zajmuje mi zrzucanie zdjęć z chorernego telefonu, nie chciałybyście ich wcale. A potem coś mi się niechcący trąci paluszkiem i wszystko leci w p...rzestrzeń międzyplanetarną i zabawa zaczyna się od nowa.
Usuńwierze...a kabelkiem na komputerek by przeszly? Ale ogolnie, doceniam, ze sie poswiecasz dla Kur, bo zdjec doprawdy jest mrowie.
UsuńOpakowana, przez kabelek nie puszcza i koniec. Komputer go nie widzi. Zrzucam bezpośrednio do bloga, a to trwa sakramencko długo. Czasem nie, ale to loteria.
UsuńMożesz stanąć przed lustrem i powiedzieć - jestem fajna babka :-)
OdpowiedzUsuńOgrom pracy w to włożyłaś. Ogrom
Jak piszesz, że chwytasz za łopatę - to ja wiem co piszesz. dlatego "ogrom"
Biały domek wygląda przeuroczo
Dzięki Graszko, przy Twoim areale mój to chusteczka do nosa.
UsuńLuster unikam.
A dlaczego to unikać? Ostatnio nabyłam 3 szt. Takie cyrkowe, krzywe. My i odwiedzający nas mamy ubaw po pachy.
UsuńW końcu coś nowego, i to jak dużo od razu. Jak patrzę na te zdjęcia, to mi się robi słabo ze wczucia.
OdpowiedzUsuńTutaj etap heroiczny już za mną, teraz tylko ciągła reorganizacja i ulepszanie, oraz zastępowanie trawniczka powoli, powoli, przez byliny najróżniejsze.
A Ty, droga Prezesowo, jeszcze się możesz rozpędzać.
Dżungla w ogródku to podstawa. Zmiana klimatu itp., trzeba mieć zarośla, coby dawały dużo cienia oraz łagodziły gwałtowne zmiany pogodowe.
Salceson salcesonem, ale wolę tojeść. Również na miejscu salcesonu.
Pozdrawienia dla zwierzaków.
Agniecha, u mnie jeszcze heroiczny i obawiam się, że trochę potrwa.
UsuńTeż wolę tojeść, ale salceson pozwala wejść do domu bez tony błota, zwłaszcza jesienią/zimą. Nie mówiąc o tym, co wnoszą pieski!
No tak, no tak. Aspekt praktyczny jest bardzo ważny. Też nie lubię myć podłogi często.
UsuńIstny tajemniczy ogród, cudo. Ogród wciąga, wiem coś o tym:)
OdpowiedzUsuńJak wir wodny wciąga, bez reszty!
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńpięknie tm u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńRaj już jest. Pieknie sobie poczynasz, Pani, w tym lesie. Niech wszystko Ci tam rośnie jak oszalałe. Będzie gąszcz i tajemniczy ogród.
OdpowiedzUsuńWróciłam z wojaży dentystycznych, ledwie żyję. Dziasło pokiereszowane i nie zszyte, gdyz albowiem musiałam wracać, bo owcom krew z urzędu pobrać chciano.
Chwilowo nie pada. z tego deszczu szlag trafił instalacje telefoniczna i internetową. Teraz nadaję z pożyczonego routera.
Udanego dnia i weekendu Kurki!
Izydoru, fajnie byłoby pożyć bez deszczu i awarii, czego Ci życzę. Awarie, wiadoma rzecz, natomiast deszcz przestałam rozumieć. Was podtapia, a u nasz susza...
Usuńa ja lubie deszcz...dawno nie chodzilam po kaluzach, o skakaniu nie wspomne... bedzie pare lat.
UsuńKobiety, jesteśmy Wielkie- parę miesięcy i własnymi rękoma potrafimy zdziałać cuda. I głową też, żeby nie było ;-)
OdpowiedzUsuńI nie ma, że NIEDASIĘ, jak się da !
No dobra, bo przy okazji odezwa wyborcza mi wyszła, hrehre.
Hana, ja również polecam borówkę, ale na wielkie zbiory bym nie liczyła- za to wdzięczne Ci będzie okoliczne ptastwo , a i pies jagódką nie pogardzi zapewne :) No chyba że zrobisz zapory , zasieki i osłonę z góry .
mp, jasna sprawa - wiadomo od zarania dziejów. Przecież i Kopernik był kobietą. I da się, ale czasem chciałoby się, żeby ktoś nas trochu wyręczył i żeby ta wyręka nie rozpadła się po miesiącu. Ech...
UsuńNa żadne zbiory nie liczę, ani mi nie zależy. Jeśli wystarczy dla ptastwa, to wchodzę w to. No i miło jest skubnąć sobie to i owo prosto z krzaczka.
Jakby trafiła się taka wyręka jak ja to by rozpadła się przed miesiącem.
UsuńDzikosc dokola :)
OdpowiedzUsuńPieknie!
A czarna borowke man jedna, zakwitla i ma owoce, wiec nie musza byc dwie.
Pozdrawiam :)
Basiu, widocznie trafiła Ci się kobita w ciąży.
UsuńOBOSZE :) Cudnie. Co było, a JEST...Hana, podziwiam cię szczerze, bom tylko ogródkowa oglądaczka. Nie znam się, u mnie tylko stary sad się sam prowadzi. I nawet pudełka grządkowe żeś malnęła. No ja cię ;)
OdpowiedzUsuńBzikowa, dzień bez pędzla to dzień stracony.
UsuńBorówki mają w kwiatach i słupki i pręciku, czyli nie ma męskich i żeńskich, ale jakoś to tak jest urządzone, że swoim własnym pyłkiem słabo się zapylają. U Basi może ktoś z sąsiadów ma... Dlatego trzeba 2, a najlepiej 3-4 z różnych odmian. Bo z jednej, nie czarujmy się, jest zaledwie tyle, żeby wypełnić dziurę w zębie.
OdpowiedzUsuńGorzka, a jużem pomyślała, że u Basi sąsiad zapyla. Dzięki za radę!
OdpowiedzUsuńMoze zapyla....
UsuńTeraz jest super pogoda, cieplo, ale nie gorąco, jeszcze jasno, możnaby w ogródku porobić, a nie w dzeiń , kiedy gorąc.U nas bylo 28 dzis, a jutro i pojutrze ma byc jeszcze goręcej.
OdpowiedzUsuńI zgsdnijcie co zrobiłam glupiego wczoraj.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba widok z hamaka:) A poza tym - też mi się podoba. Hano, ślicznie się napracowałaś.
OdpowiedzUsuńOj tak, Arte, nie ujęłabym tego lepiej! Takie napracowanie to sama śliczność!
OdpowiedzUsuńDora, wyrżłaś jakąś cenną roślinkę?
OdpowiedzUsuńNic się robić nie da, tak gorąco i duszno. Nie posadziłam nawet tego, com wczoraj zwiozła, nie dało się.
OdpowiedzUsuńA tu wieczory przyjemne.
UsuńNie, nie ten kierunek Hano, głupota z rodzaju domowych, dodam związanych z truskawkami.
Usiadłaś na nich?
UsuńPrzygotowałaś maseczkę na buzię i ktoś zjadł?
UsuńZostawilas w upale i zalegly sie muszki...
UsuńNo dobra, powiem , wczoraj zrobilam troszke dzemu trusskawkowego, ale to J. Wpakowal go do jakiegos sloika i s howal do lodowki.Nie interesowalam sie tym.
OdpowiedzUsuńDzis wieczorem chcial zjesc , i nie mozemy znalezc sloika, no i przypomnialam sobie, ze wyrzucalam wczoraj smieci i z lodowki wyrzucilam sloik z etykieta buraczkow. A owszem mielismy kiedys buraczki niedobre tu kupione, i nawet bylwm zla, ze tyle czasu stoja w lodowce i zajmuja miejsce.
No oczywiscie byl to ten dżemik i lecialam do kosza na smieci wyciagac z worka sloik....
hrehrer, znam to...w roznych wersjach.np dwa sloiki podobne kolo siebie, jednego zawartosc sie np zestarzala, to ja bezmyslnie wezme ten obok i siup do smieci...
UsuńCześć, 20 st, dzien upalny sie szykuje i duszny, czyli podobny do wczorajszego.
OdpowiedzUsuńDobrego piątku.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńChmury, 20 stopni, ma być gorąco.
Dobrego dnia.
Ę bry. W poprzednim wpisie zapowiadane były tortury po całości. Się rozsiadłam wygodnie i obejrzałam i tortury mię powaliły. Też pomieszkuję w lesie, ale mój las jakby trochę inny jest. Dla mnie samo wyobrażenie siebie przy tej harówie leśnej jest torturą. Moja wyobraźnia aż tak daleko nie sięga. Ale skoro Ty z uśmiechem na ustach co dzień łapiesz się za łopatę... Takich ludzi mogę tylko podziwiać, czołem bić pokłony i z nieustającą przyjemnością oglądać efekty. DUŻO zdrowia wszystkim ogrodowym fanatykom.
OdpowiedzUsuńsaBała, fanatyczką nie jestem, a dzie tam! Lubię sobie upiększać otoczenie i mam z tego frajdę. Dla równowagi - dzisiaj trochę mnie podlało. Jeszcze z pół godziny, a miałabym wodę na salonach...
OdpowiedzUsuńDobry wieczór. Ja dziś ganiałam, wjeżdżałam autem do śródmieścia - to jest coś, czego nie lubię jak diabli. Przy okazji jeżdżeń odebrałam nowe okulary od optyka, w liczbie dwóch par i w optyku moja kieszeń - czytaj karta, zrobiła się lżejsza o osiem stów. Po burzy, podjechałam do weta, żeby sprawdzić, kiedy przyjmuje nasz sympatyczny. Akurat był, ludzi i zwierzaków wymiotła burza, więc Gutek zarobił zastrzyk przeciwko wściekliźnie. Dalsze przyjemności za tydzień...
OdpowiedzUsuńCześć Kurki, co wy się tak mało udzielacie ( przyganiał kocioł garnkowi )?
OdpowiedzUsuńU nas słonecznie i przyjemna temperatura, w piżamie wylazłam na ogród i zaczęłam plewić ( wariatka ). Ptaszęta kląskają, pszczółki i inne bzykają, chwaściory biją rekordy najróżniejsze. Roboty tyle, że nie wiadomo, gdzie zacząć. W związku z tym zastanawianie się, gdzie zacząć zajmuje bardzo dużo czasu, który upływa i nie wraca.
Zakończyłam obsadzanie nowej rabatki bylinowej. Uff. Ładnie wyszło, powiem skromnie. Następna rabatka do zrobienia czeka.
Miłej soboty!
Po burzy słońce. Koło piątej zagrzmiało i polało, dospałam troszkę na siłę, a teraz słoneczko, błękit wyglądają zza chmur, 20 stopni.
OdpowiedzUsuńDzień dobry i przyjemnej soboty życzę.
Hej, a tu upalnie. Wczoraj padlam o 19 , obudzilam sie po 2 w nocy i ciezko bylo znow zasnac, ale jak juz ptaszki zaczely swiergotac to zasnelam i dopoero tefaz wstalam.J. oczywiscie pognal do warsztatu naprawiac jednej pani krzeslo, a gak to mamy wolne. W upale to raczej w domu spedzimy czas.
OdpowiedzUsuńTez ms byc burza i od poniedzialku troche deszczu i ochlodzenie.
U mnie poranek zaczął się upojnie. Sąsiad wyrżnął przepiękną brzozę, która rosła na skraju jego działki i nikomu w niczym nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Niczego nie zasłaniała, a o tej porze roku dawała przyjemny cień, nie mówiąc o jej walorach estetycznych - pięknie filtrowała światło, rosła od wschodu. A ptaki? Kogo to obchodzi? Liście, panie, te cholerne liście! Dlaczego tacy nie kumają, że dzięki tym liściom żyją?
OdpowiedzUsuńSasiad - idiota. Mam nadzieje, ze rozne ptaszki beda mu regularnie i gesto obsrywac wszystko.
UsuńI jeszcze wyrżnął przepiękny szpaler rosa rugosa w pełnym rozkwicie. Dodam, że szpaler był poza jego płotem, po zewnętrznej stronie, więc już kompletnie nie kumam. A ja, głupia, miałam skrupuły, żeby wykopać sobie sadzonkę. W końcu mam, ale z innego źródła.
UsuńRety, a to się oszołom trafił, jak szefuńcio.Jak wpadnie w amok to chce wyciachac co sie nawija pod oko.
UsuńZal :(
UsuńAno, te cholerne liście, ale coś za coś.Głupi sąsiad.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że tutaj nie ma szału na wycinanie, drzewa przy ulicach rosną, w ogrodach w ciul krzaczorów i drzew roznej maści, w wielu miwjscsch scieżki to po prostu ściezki, a nie asfalt, beton czy kostka brukowa.Wiadomo w miastach to różnie, ale parki są, skwerki, i jak zauwazyłam szału koszenia nie ma, owszem koszą,ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńDora, widocznie tam już zrozumieli. Nasza inteligencja bezobjawowa ma się dobrze, a nawet jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńMyślę, że po prostu nie ma monopolu , u nas pewnie kolesiostwo , brst, kolega ,szwagier ma firme z kostką brukiwa to dawaj mu narajać klientele, a najlepsza wszak gminna czy miejska , kaska za hektary niepotrzebnych chodniczkow leci.
OdpowiedzUsuńMiłościwie nam panujący dali przyzwolenie na takie działania. Co tam 50-letnia brzoza. Śmich. Spali się w kominku w ciągu góra 2 dni. Bardzo mi żal, zrobiło się goło i niewesoło.
OdpowiedzUsuńJak sąsiad taki skory do wycinki, to niech mu bez cienia wszystko inne uschnie. Kretyn.
OdpowiedzUsuńKurde Hana którą brzozę wyrżnął idiota? W którym miejscu była ona?
OdpowiedzUsuńMM, to brzoza, która rosła przy sąsiedniej działce, przy przejściu w kierunku kol. D. Ta od wschodu, która tak mnie zachwycała przefiltrowanym światłem po podniesieniu rolet w kuchni, zwłaszcza wczesną wiosną. To była piękna chwila poranka... Teraz dawała błogi cień, a bez niej słońce wali w kuchenne okno dosłownie od samego wschodu słońca. A myślałam naiwnie, że brzoza jest bezpieczna, bo nikomu nie zagraża.
OdpowiedzUsuńTo sąsiad(ka) pci żeńskiej, która kiedyś (nie za mojej kadencji) zawiadomiła policję o nielegalnym zgromadzeniu. Pod domem kol. D spontanicznie zebrali się mieszkańcy tutejszych domów, a było to jakoś w czasie parasolkowego protestu kobiet. Ktoś miał jakiś plakat i go powiesił na płocie, czy drzewie, nie wiem dokładnie, bo tu wieszać nie bardzo jest gdzie. Policja przyjechała, rozpędziła towarzystwo i od tamtej pory, na rozstaju stoi tablica pt. "zakaz wieszania napisów, cośtamcośtam". Babsko ma przesrane, tylko co z tego? Brzozę wyrżła.
OdpowiedzUsuńFatum jakis do niej wroci, glupie babsko....
Usuńa ja wlasnie z basenu wylazlam i wrocilam do zycia - ze mna jest coraz gorzej wizawi upaly, termostat mi siadl.
Uuuu, no to niestetyż kiepskie sąsiedztwo. Nie pozostaje Ci nic innego jak zasadzić brzózkę po swojej stronie, a może i modrzew, bo modrzew zdaje się szybko rośnie, a może ine drzewko szybkorosnące .
OdpowiedzUsuńDora - zgadzam sie! Hana - sadz drzewa - smaosiejki podrosniete zeby babsko zaslonic.
UsuńDora, to babsko bywa tu bardzo rzadko, ale za to - jak widać - z przytupem. To jest na szczęście typowo letni dom, nieprzystosowany do mieszkania zimą. Tym bardziej nie kumam, co jej przeszkadzała ta brzoza.
OdpowiedzUsuńCo komu w lesie mogą liście przeszkadzać to jak żyję nie skumam. Przecie las to abo liście abo igły. Barbarzyńcy. Popatrzyłam na zdjęcia jeszcze raz. Czy ona, ta brzoza nie jest aby uwieczniona naprzeciw niebieskiej bramy? Jeżeli tak, to chociaż wspomnienie zostanie. Durne ludziska.
UsuńTak, SaBała, onaż to.
UsuńTeż nie mamy gumna w lesie na cały sezon. W październiku zamykamy aż do wiosny. Naszą główną bazą jest Śląsk. Ale w lesie ma być las. To co rośnie. U nas leszczyny, świerki, sosny, poziomki, jagody a w sezonie grzyby za progiem (dosłownie). Nic nie będę zmieniać. Ma być jak jest. Dziko. Chwasty uwielbiam. Niech se żyją chociaż u mnie.
UsuńPrzyszłam się przywitać, a właściwie powiedzieć dobranoc. Nie mam nic ciekawego do powiedzenia. W moim regionie burze, deszcze, podtopienia, masakra co się dzieje, a dziś to dało prawdziwie do wiwatu, ech... Na dodatek byłam dziś na pogrzebie kolegi, który tak nieoczekiwanie odszedł...
OdpowiedzUsuńDobranoc
Przykro mi Bezowo, sciskam Was.
UsuńMój J. stracil kolegow juz dawno temu, mial tylko kilku, zostal mu jeden tutejszy, ale jakos nie dogadują się zbytnio, mimo, że to taki z czasow liceum, a J jest chrzestnym jego dzieci.
Oooo Bezowo - potwierdza mi ta smutna wiadomosc , ze ten czerwiec i koniec maja byl wyjatkowo parszywy.
UsuńA ja sie zaniepokoilam milczemiem Maryi..
OdpowiedzUsuńGdziez ona?
To ja Grazyna wenezuelska z lasow mazowieckich
UsuńJuż robiłam raban na fb, faktycznie mało aktywna w ostatnich dniach i po rabanie się nie znalazła. Ty znów w terenie?
UsuńNo i co? znalazla sie czy dalej zapodziana?
UsuńUffff przebiłam się przez komentarze ;)
UsuńZnalazłam się!!!
Stukrotne dzięki za troskę i pamięć!!! ♥♥♥
Awarię elekpstryczną miałam!
Ten remont jeszcze trochę to mnie całkiem wykończy ;)
Leje u nas od miesiąca, akurat teraz jak remontują dach partacze, bez pomyślunku.
Zalało kamienicę już kilkakrotnie, do nas woda doszła w środę, akurat nad rozetkę elektryczną. Dobrze, że mam telefon do odpowiedniej osoby, jak zadzwoniłam to kierownik zjawił się natychmiast, a zgłoszenia sąsiadów z poddasza były ignorowane.
Awaria okazała się bardzo poważna, a przy okazji wyszło na jaw zagrożenie pożarowa w naszym mieszkaniu.
Aktualnie jesteśmy podłączeni do nowej instalacji i wymieniono nam częściowo tą w mieszkaniu która sprawiała zagrożenie.
Awaria zabrała także internet, przepalił się zasilacz do modemu.
Przez kilka dni sprawne mieliśmy tylko jedno gniazdko skąd rozprowadzaliśmy prąd przedłużaczami po mieszkaniu. Dobrze, że dzień długi, bo doświetleni to nie byliśmy.
Wczoraj przestało padać, na dachu praca wre, może ten koszmar wreszcie się skończy!!!
Może coś elektrycy namieszali, w czwartek mieli cos robić w kamienicy .
OdpowiedzUsuńDzien dobry po za tym, nie spię od ok 2, 30.Pewnie zaraz mnie odpadnie zmęczenie i jeszcze sie zdrzemnę.
Dzis juz ma byc chlodniej, no i super.
Cześć Kurki,
OdpowiedzUsuńTrzeba sadzić własne drzewa. Ja się tak staram czynić. Teraz mam na przykład cień na łące od sąsiedniego lasu, ale z pewnością przyjdzie taki dzień, że ktoś ten las wyrżnie. Więc zostawiliśmy na łące pas niekoszony od paru lat, i drzewa se tam same wyrastają, jakie chcą i gdzie chcą. Szkoda, że dopiero parę lat temu na to wpadłam, a nie 12 lat temu na samym początku, byłyby już troszkę większe.
Strasznie mi przykro z powodu brzozy i róż, ludzie to jednak często osły bezmyślne ( przepraszam osły ).
Przyjemnej niedzieli.
My mamy ciagle rosnaca ilosc drzew i duzych krzewow w naszym ogrodzie. Stan na teraz jest ok 160 sztuk. Mamy dwa zywoploty - jeden z grabiny, jeden, niestety z tui (tuj?), ktory dostanie nowa koafiure na jesieni - wylysieje i schudnie mocno. Dodam, ze to na 2 i pol tys metrach. Mam do wsadzenia wisterie oraz nastepny bez. To bedzie 162 ;) No i jest pierwszy ro od dobrych kilku , kiedy nie mamy ofiar i wszystko rosnie! Aaaa, zapomnialabym - bedzie jeszcze z 6-7, bo tam gdzie byl dawny kompost jest lyso a bylo niezle zarosniete, ale w ub. roku przy likwidacji tego kompostu okazalo sie, ze kilka krzewo-drzew umarlo i tak zostalo na razie. Slubny uwaza, ze jest to niebezpieczne dla spcerowiczow ulica, bo on, slubny, zaraz obok zmienia gacie na kapielowki i odwrotnie. Dawniej kompost i krzewy go zaslanialy.....
UsuńWiecie, tajemnice ludzkich myśli, pragnień i potrzeb niezgłębione są.......
OdpowiedzUsuńParę dni temu moja sąsiadka, skądinąd sympatyczna osoba a także wykształcona, w ot, takiej tam rozmowie nagle mówi, że dobrze by było żebym wycięła MOJE drzewa, na MOJEJ ziemi, bo zasłaniają jej widok na zachody słońca. Nawet rozumiem te romantyczne drgnienia uczuć, też lubię zachody słońca, bardzo, jako i wschody ale jakoś wystarcza mi ich widok (delikatny) poprzez gałęzie i liście (bo ja mam drzewa naokoło to tylko południe i pełnię widzę dobrze), także te na cudzych działkach rosnące ;)).
Tak, że ten.....nie zawsze idzie o sprzątanie liści ;)). I czasem gorzej, jak niektórzy zaczynają myśleć ;).
Rabarbara
Jaką dałaś odpowiedź swej sąsiadce?
UsuńŻe na Saharze nic nie przeszkadza w podziwianiu wschodów i zachodów słońca? I tam właśnie powinna się udać, by doświadczyć uroków wszelkich bezdrzewnej przestrzeni?
Nie dałam odpowiedzi. Poczułam się bezradna i zrobiło mi się smutno. Bo to porządna kobieta jest, lekarka w szpitalu dziecięcym. Trudnym.
UsuńZrobiłam jedyne co mogłam i uznałam za słuszne - dosadziłam trzy krzewy jaśminu, bo drzewa tam się już nie zmieszczą.
Rabarbara
Bo wiesz, może jej po ciężkim dniu potrzebny jest ten widok zachodzącego słońca ? Uspokaja? Wycisza? To mam nadzieję, że zapach jaśminu jakoś jej to wynagrodzi.
UsuńRabarbara
Szkoda, że jaśmin nie pachnie cały rok, a zimą zachód słońca z bezlistnymi kronami drzew wygląda romantycznie i tajemniczo.
UsuńMoże sąsiadka nie przemyślała propozycji.
Może jestem bez serca, ale zawsze może sobie dobudować piętro, ta lekarka. Na pewno może, spedzić weekend czy wakacje w miejscu gdzie będzie mogła podziwiać zarówno wschody jak i zachody słońca.
UsuńToteż, Ataner,nie zamierzam wyciąć ani gałązki :).
UsuńNapisałam o tej, dość absurdalnej w końcu (MOJE drzewa,MOJE!) rozmowie jako przykład, że nie zawsze ktoś , komu przeszkadza drzewo, jest wredny i głupi. Czasem ma tylko inne potrzeby.
I każdy z nas ma skłonność do myślenia, że "po mnie choćby potop". Co nie znaczy, że należy się z tym godzić :). Ja nie godzę się w sposób taki jak Agniecha - daję rosnąć drzewom, które same się sieją a miejscami jeszcze dosadzam. Cóż, wychowałam się na powieści "Dewajtis" i jak jej bohater gotowam bronić moich drzew.
Ale o dobre lekarki należy dbać :).
Rabarbara
Patrz Ataner, to samo napisałam znim przeczytałam twój komentarz, może pięterko sobie dobuduje, żeby było dużo wyżej niż wierzchołki twoich drzew.
UsuńJa wczoraj i dziś musiałam ścinać gałęzie jabłonki, bo rzucałay cień na działkę sąsiadki. Moja psiapsiółka jest w wieku, wykluczającym takie prace. Niestety są takie przepisy dla działkowiczów, że wysokość drzew nie może przekraczać 3m czy cos w tym rodzaju. No ale to działka a nie własny ogród. A ile było jabłek na tych gałęziach, oessu....
Wracam z prac działkowych ok. 22-giej to już sił nie mam żeby coś skrobnąć pazurem.
Po tygodniu przepięknej słonecznejm pogody , burza okrrrooopna była w nocy, pioruny ogromniaste, deszcz siekł. I dobrze, łatwiej było plewić. Później niż w kraju "własne" truskawki i sałatę zajadam, pietruszkę i szczypiorek mrożę, taki urodzaj.
No i jeszcze jeden plus zmęczenia, nie mam siły ani ochoty jeść. Wyrzucam powoli krasnale z szafy. Oj chyba czas na spalną.
Dzień dobry. Bezchmurne niebo i już 25 stopni.
OdpowiedzUsuńObywatelski obowiązek spełniony, ludzie walą przed mszą, w jednej komisji spora kolejka, w mojej na szczęście nie.
Jedne moje dziecka moje pojechały na tydzień, został mi kot do karmienia.
Trzymajcie się i niech się uda.
Obowiązek spełniony, wieczór wyborczy szykuje się w towarzystwie, może się nie uduszę z emocji. Wino wredne do zgłuszenia się jest.
OdpowiedzUsuńZnów mnie podlało. Właśnie skończyłam wygarniać wodę spod domu.
Ja sie staczam, bo wredne pije od poludnia....
UsuńJak się staczać, to z verde i w dobrym towarzystwie:))) chyba też sie dzisiaj stoczę, a co tam!
UsuńTrochę się postaczałam, w towarzystwie lepiej mi szło, a i wieczór dało się przeżyć.
UsuńOgladam serial, najchetniej bym wieczoru wyborczefo nie ogladala, i moze sie uda.
OdpowiedzUsuńPojachalam zaglosowac do stolycy i jestem nazad w borach mazowieckich...rano byla kolejka ale szybko poruszajaca sie a teraz czekanie...grazyna wenezuelska w upale nie z tej ziemi
OdpowiedzUsuńWitajcie. Był upał, 32 na balkonie, potem znowu lunęło. Teraz fajny chłodek zagląda do domku, przez otwarte okna. Naoglądałam się dziś lokalnych wiadomości i matko kochana, co te burze narobiły na tym moim Podkarpaciu, a to jeszcze nie koniec. Cały przyszły tydzień dalej w deszczu. Z tej wilgoci, jakaś melancholia mnie napada, tak mi jakoś smutno.
OdpowiedzUsuńStraszne, mało, że z tym wirusem jest przesrane, bo jak widać rządom pasuje straszenie ludzi i trzymanie za pysk, najlepiej zeby sie wszyscy przemienili w robociki i żyli online, bez pytań, dążenia do prawdy, sprzeciwiania się, to jeszcze pogoda dowala, jak nie urok to wiadomo co.
OdpowiedzUsuńNie będę oglądała wieczoru wyborczego, to nie na moje nerwy. Jak zobaczyłam wstępny wynik i ten entuzjazm zwolenników AD zrobiło mi się niedobrze.
OdpowiedzUsuńAno niestety, J włączył tv, jednak ludzie są ogłupieni , skoro takie sa wyniki. Nie bede glosować w 2 turze.
OdpowiedzUsuńI do zwycięstwa zabraknie może akurat jednego głosu, tego Twojego. Dora! No co ty. Walczymy do końca i dalej!
UsuńDora, nie rób nam tego! Proooszę!
UsuńDora - musisz!
UsuńAgniecha, do jakiego zwycięstwa, to wybieranie niby mniejszego zła, przecież to nic nie daje. Nie popieram koalicji.Glosowalam kiedys na PO,zawiodłam się, wybieranie mniejszego zla mnie nie interesuje.
UsuńDylematy. Trudne decyzje. Wiem. Ale ja osobiście wolę mniejsze zło niż większe.
UsuńTeż nie oglądałam wieczoru wyborczego, bo musiałabym napocząć KURĘ od Agi R, a szkoda mi na nich. Innego alkoholu w domu nie posiadam, a bez procentów się nie da.
OdpowiedzUsuńBezowa, w końcu ta KURA Ci się zepsuje.
UsuńOglądam wieczór wyborczy dogłębnie. Jak zresztą zawsze. W demokracji większość ma rację. I większość rządzi. Tylko, że jak świat światem, ludzi mądrych jest zawsze mniej niż głupich. Moja Babcia mawiał, że mam być mądrzejsza i ustąpić (moim braciom). Jak mądrzejsi będą zawsze ustępować głupszym nic się nie zmieni. Dawno już przestałam ustępować. Demokracja to nie jest dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńSaBała, ustępowanie głupszym to słabość (no, może nie zawsze), aczkolwiek mądrość to sprawa względna. Są jednak sprawy uniwersalne, gdzie ustępowanie nie może i nie powinno mieć miejsca.
UsuńSpadam, bo od jutra mamy campering i żeglowanie. Mus się szykować. No i karciochy pokładowe. To akurat bardziej mię kręci. Ahoj.
OdpowiedzUsuńJa to nie lubię się wywnętrzać, ale powiem Ci Sabała, że Tobie to ja zazdroszczę. Bardzo zazdroszczę. Bardzo, bardzo nawet. Życie zakotwiczyło mnie tu, gdzie zakotwiczyło. Dobrze mi tu i pięknie nawet wśród drzew ale..... plusk wody...zapach...te zachody i wschody nad jeziorem...
UsuńPływanie....leżenie na brzegu lub na nagrzanej łódce..... ach...!!!!
Więc Ci zazdroszczę. Wszystkiego tego oprócz kart ;)). Zawsze byłam tą piątą ;)))) co nie gra (bo to głównie brydż był).
Mimo zazdrości ;) życzę Ci pięknych dni, łagodnych fal i dobrych wiatrów !
Rabarbara
Ale ci ludkowie od brydża musieli być głęboko wdzięczni! Robiłaś im kawki, herbatki, dolewałaś do kielicha?
UsuńRabarbaro, wyciągnij kotwicę i pożegluj na tydzień dwa gdzieś na wielkie jeziora. A co ci szkodzi?
Głównie to opróżniałam popielniczki ;(. Brydżowy ludek ostro kopci. Herbatke dolewałam sobie.
UsuńNie mogę wyciągnąć kotwicy bo tu robota wciąż i walka o przetrwanie w przyrodzie (te zwierzęta różne, co wiesz) i zresztą co mi z tygodnia czy dwóch, zwłaszcza, że teraz nad jeziorami to już jak na Krupówkach :[. A ja mam usposobienie na samotny biały żagiel. I nie cierpię motorówek. I skuterów wodnych. I hałasu co się niesie po wodzie. To już sobie tu zostanę.
Rabarbara
Wrzesień, październik, jesienne kolory.
UsuńNa Kaszubach niema tlumow....
UsuńBasiku, no to żeglujże żeglarzu, ale wróć i nam opowiedz jak było.
UsuńZgadzam się co do zdania na temat demokracji.
Cześć Kurki, w ciemny i mokry poniedziałek.
OdpowiedzUsuńLeje i wieje, trawa rośnie, chwast też, sianokosy niewiadomokiedy, norniki zeżarły mi jedną hostę/funkię od dołu, z pięć cebul na grządce oraz uszkodziły milin i jedną pęcherznicę. Kot je łowi, ale ile może zjeść jeden kot... Rozważam podjęcie drastycznych kroków. Ktoś ma pomysł?
Przekopać całość ? Podłączyć do jednego kanału węża (z wodą) na miesiąc ?
UsuńRabarbara
Na miesiąc, powiadasz? I myślisz, że starczy? ( wody w kranie, bo czy czasu na załatwienie tych potworów, to nie wiem ).
UsuńWięcej kotów, jakiś inny naturalny wróg,?
UsuńDora, najlepiej kuna.
UsuńKuno, do Agniechy, taś, taś...
UsuńZaskroniec. Taś, taś.
UsuńHej Kurki w słoneczny ranek.
OdpowiedzUsuń20 stopni, trochę chmurek. Dziecka się urwały nad morze, zaraz pędzę nakarmić kota, moż dzisiaj nie będzie takiego obezwładniającego upału.
Dobrego startu w nowy tydzień życzę.
Trzymajmy się Kureiry, jeszcze jest szansa!
OdpowiedzUsuńCześć, składam podanie o nienagabywanie.
OdpowiedzUsuńRaport pogodowy zagraniczny , jest ok, chlodniej, wiucha i slonko swieci, jutro ma padać.
Niestety w Kłodzku i okolicach znów niebezpiecznie, stan przeciwpowodziowy.
Przepięknie Hanuś, jednakoż szarotki podobają mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńMarija, one od tego czasu urosły i się rozbuchały!
UsuńOoo, Marija sie nawrocila! :))) moze brzmi troszku nietypowo dla jakichs goscinnych uszu....
UsuńO, Maria się objawiła.
OdpowiedzUsuńAgniecha, a może po sianokosach przeorać cały areał głeboko i truć, truć, truć. Tylko, żeby na wiosnę trawa nie była zatruta.
Nieee. Trucie jest beee. My tu się staramy ekologicznie żyć.
UsuńBacha, przy okazji wytrujesz wszystko, co się rusza, siebie i konie też.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńŁadnie dzień się zaczyna, słoneczko i ciepło.
Dobrego dnia bez burz i zawirowań.
Czołgiem Kury, u mnie też na razie ładnie. Może zdążę przyciąć żywopłot, zanim znów mnie zaleje.
OdpowiedzUsuń