Koleżanka D. dobyła wczoraj ze swoich zasobów (wraz z zacnym trunkiem) dwie zabytkowe książeczki, a właściwie poradniki. Ubawiłyśmy się usiłując rozkminić niektóre kwestie - bez rezultatu, ale co się pochichrałyśmy, to nasze. Postanowiłam się z Wami podzielić, może też się pochichracie.
A więc kol. D. dobyła taki oryginał z początku XXw. (nigdzie nie ma daty wydania):
I reprint:
Jeden i drugi poradniczek może dziś rozbawić człeka do łez, aczkolwiek porusza się tam także kwestie istotne i aktualne po dziś dzień - i w kuchni i w obyczajności. O tych mówić nie będę, wszak Kury to osoby dobrze wychowane, że o kuchni nie wspomnę.
Znalazłyśmy tam kilka zawiłych zagadnień, których nie dałyśmy rady przeanalizować, a raczej przeanalizowałyśmy, ale bez zadowalających wniosków. I zacny trunek nie pomógł.
"Jarską kuchnię" napisała Janina Breyerowa, wstępem zaś opatrzył jej małżonek dr med. St. Breyer. Małżonek podzielił się też z czytelnikami złotymi myślami, które zawarł w pozycji pt. "Z rozmyślań lekarza".
Cytuję najsmaczniejsze, reszta to przemyślenia w rodzaju: Alkohol odżywia i rozgrzewa, kawa i herbata dodają energii, tytuń dezynfekuje jamę ustną: oto higiena samobójców!
W związku z tym mam prośbę, propozycję, a nawet wyzwanie. Ba, wręcz konkurs!
Osoba, która najbardziej zrozumiale i przekonująco wyjaśni co autor miał na myśli (poniżej), otrzyma w nagrodę tę oto rybę zmajstrowaną przeze mnie:
Otóż i najzłotsza ze złotych myśli doktora Breyera:
Za zdrowie trzeba drogo płacić - codzienną abnegacją.
Proszę, oto dowód, że nie zmyślam:
O zwycięstwie zdecyduje wola ludu w demokratycznym głosowaniu w komentarzach.
I ku uciesze parę zaleceń w sprawie obyczajności:
- bądź grzecznem dla starych panien
- pomyśl o tem, co masz powiedzieć, przez co rzadziej z głupstwem na plac wyjedziesz
- własna pochwała śmierdzi
- nie nudź, mianowicie kobiet, opowiadaniem zdarzeń i wypadków nadzianych kłamstwem na polowaniu
- chodząc unikaj ruchów wymuszonych, konwulsyjnych, pełnych wykwintu i przesady
- do gęby wielkich kawałków nie napychaj, któreby ci guzy w twarzy formowały
- nikt dobrej żony nie dostał w tańcu, na publicznych zabawach i widowiskach (...)najpospoliciej siedzą w domu pod czujnem okiem poczciwych matek
- nie wylegaj się długo; jeżeli się ocknąłeś, tedy wstań: leżenie bowiem, mianowicie długie, szkodzi zdrowiu, odurza głowę i wdraża do próżnowania
- umyj sobie codziennie twarz, szyję, ręce, ba, nawet i nogi, aby dla drugich nie wydawały obrzydliwego smrodu. Nie myj zębów szczoteczką: bo gdy pooddzierasz dziąsła od kości, tedy ci z gęby nieznośnie cuchnąć będzie
- nie noś długich paznogci, jak gdybyś niemi miał odkopywać mogiły przodków
I na koniec:
- Nie ujuczaj siebie: spińkami, zegarkami, lornetkami, dewizkami, łańcużkami, sylwetkami, grzebuszkami, kieskami, ridikiulami, cygarnicami, flakonikami, pejczem itp.
Urzekło mnie określenie ridikiule. Pochodzi zapewne od francuskiego "ridicule", co znaczy niedorzeczny, dziwaczny, dziwny albo też śmieszny, ale w nieco pejoratywnym sensie. Innymi słowy taki dynks. Kiedyś mówiło się pizdryk.
🏆 Ale torebusiami można się ujuczać?!
OdpowiedzUsuńPrzyznałam sobie puchar z 1.miejsce.
UsuńTe handelki śniadankowe można wyguglać, to takie sklepy z wyszynkiem,krakowska specjalność.
UsuńFaktycznie!
UsuńO kurczę, Hanna, takie to łatwe?
UsuńTorebusiami można, a nawet trzeba!
UsuńA "rak" to w gwarze krakowskiej "smarkacz" czyli taki trochę (też po krakowsku) bajtlok, więc tłumaczyłabym wypowiedż szacownego Doktora , że "najwięcej bajtloków (czyli bzdur) rodzi się przy - no cuszsz, nie bójmy się tego słowa - wódeczności" ;)).
Usuńwasza krakowianka
Rabarbara
Aaaa, jednak można to wytłumaczyć!Brawo Rabarbara!!!
UsuńRabarbara, mnie się wydaje, że chodzi raczej o chorobę, nie o bajtloka.
UsuńHana, ale że chorobę od wódeczki śniadaniowej ? Nieeee, niemożliwe ;). A rak to naprawdę po krakowsku smarkacz.
UsuńRabarbara
Rabarbara, a może chodzi o to, że po pijoku można począć smarkacza?
UsuńMyślisz, że określenie "śniadaniowy handelek" ma dodatkowe znaczenie ..?
UsuńRabarbara
Jezeli raki to bzdury, to pasuje. Bo handelki śniadaniowe, to gadanie, plecenie przy śniadaniu (to z niemieckiego).
UsuńCholerra - przestanę więc myć zęby!
OdpowiedzUsuńAgniecha, nieeee, nie rób tego!
UsuńAle jak sobie pooddzieram dziąsła od kości, to cuchnąć strasznie będzie?!
Usuńi zeby Ci wypadna. tak same z siebie.
UsuńNie z siebie, tylko z dziąseł, a potem z paszczy.
UsuńNo i wtedy to będzie cuchnać jeszcze straszniej 😜
UsuńHorrory pleciecie :)))))
UsuńDobra, to zmieniam zagadkę.
OdpowiedzUsuńHana, schudnąć można z obżarstwa - oto jest zagwostka. Temu nagroda kto wytłumaczy.
UsuńHanna, to proste - z obżarstwa wysiada wątroba a wtedy to już tylko ścisła dieta ....... ;(
UsuńRabarbara
Rabarbara, rozszyfrowujesz wszystkie zagadki;)
UsuńRabrbara jest zbyt praktyczna osobka na takie zagadki.
UsuńJak ktoś ma "krolewska chorobe" z obzarstwa, to rzeczywiście musi schudnąć. Przerabiam to aktualnie :))))
UsuńNie no pizdryk albo dynks to jest rzecz, wihajster nawet, cos c czego nazwy sie nie zna lub nie pamieta.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Dora, ridikiul podobnie!
UsuńRidicule to i z angielska, a wihajster to wie heisst er. czyli what's his name czyli jak mu tam.
UsuńAktualną zagadkę to chyba się tłumaczy tak, że za bycie zdrowym płacimy rezygnacją z wygód, bo jak wiadomo, wygody zazwyczaj są niezdrowe ;D (bo jedno ze znaczeń słowa abnegacja to niedbanie o własne wygody, chyba od dawna już tak nie kojarzone).
OdpowiedzUsuńRabarbara
A mnie najbardziej podoba stwierdzenie o dostaniu dobrej żony :D.
OdpowiedzUsuńRabarbara
Mnie też Rabarbaro i jeszcze: bądź dobry dla starych panien ;)
UsuńMarija, to o ruchach konwulsyjnych!
UsuńA stare panny - wiadomo, straszliwe zołzy, więc lepiej być dla nich miłym.
Hehehehehe, to tak apropo mego statusu ;)
UsuńJednakoż mi się wydaje że to inaczej należy tłumaczyć. Kiedyś stare panny były dość powszechnie pośmiewiskiem. Nikt nie brał ich poważnie (więc jakże nie miały być złośliwe) dlatego polecano, bądź dobry dla starych panien, wszak ona też człowiek.
Rabarbara, ryba jest Twoja. Ja tak głosuję.
OdpowiedzUsuńJa też głosuję na Rabarbarę.
UsuńA bardzo dziękuję ! Ryba mnie cieszy ale Twoje uznanie bardziej ! Zawsze lubiłam dociekanie znaczenia słów i różnych zwrotów, używanych i zapomnianych oraz zabawę w nowatorskie ;) tłumaczenia :)). Posiadam gdzieś (może znajdę?) wspaniałą książeczkę z tychże czasów co powyżej a zwie się ona "Listownik dla zakochanych". Hmmm, Walentynki się zbliżają, powinnam poszukać :)
UsuńRabarbara
Poszukaj!
UsuńO tak, poszukaj!
UsuńCytat z : “Najnowszy listownik dla zakochanych płci obojga, po 1911 roku” :
Usuń“...Listy, zawierajace całkowite wnioski ożenku, musza być ułożone z najtroskliwszem uwzględnieniem każdego stosunku. Trzeba będzie wszystko upiększyć, ažeby na otrzymujaca list ten jak najkorzystniej dla nas mógł wpłynać; w razie jeżeli stosunki majatkowe poruszyć trzeba, tak trzeba to będzie uczynić z największa oględnościa i więcej wymijajaco.”
Usuńhttps://tinyurl.com/y463qu2z
wymijajaco...to chyba oczywiste, rhehrehr
UsuńZawiadamiam, że "Listownik....." odnalezion został i coponiektóre fragmenta Hanie posłałam. Jak uzna, że jesteście wystarczająco w zakochaniu żeby plamić się ("nic tak kobiety nie plami, jak atrament") atramentem to Wam podpowie jak ;)).
UsuńRabarbara
Tam jest mnóstwo takich perełek, musiałabym przekopiować wszystko!
OdpowiedzUsuńA jak się ujujcza sylwetkami?
OdpowiedzUsuńCo do zdrowia, to racja, ze trzeba się umęczać codzienną abnegacją, czyli odrzuceniem tego co się lubi, podjadaniem smakolykow itp.
Dora, sylwetki to - jak mniemam - broszki w konkretnych kształtach, a może się mylę? Rabarbara wie na pewno.
UsuńWy to jestescie madre kobiety!
UsuńNo nie wiem na pewno ale jakoś mi się kojarzy od słowa sylweta i coś mi tam dzwoni, że to była taka przypinka - wiecie, nosiły i kobiety przy kapeluszach np. i mężczyżni , chyba w klapie ? czegoś? Teraz to nawet wraca do mody, widziałam w internetach - zapina się inaczej niż broszka i ma właśnie konkretny, często trójwymiarowy kształt.
UsuńRabarbara
Tak, Rabarbara wygywa!
OdpowiedzUsuńRabarbara wygrała!
OdpowiedzUsuńA ridikiule w naszym i we francuskim języku z łaciny się wzięły.
Nagroda dla Rabarbary. Takie perełki są cudowne do czytania i oglądania. Można z niektórych mądrości dawnych się nieźle pośmiać...
OdpowiedzUsuńBrzmi bosko, nieprawdaż Izydoru?
OdpowiedzUsuńPrzebosko!
Usuń"Ridikulus" to zaklecie rozbrajajace bogina, prof Lupin uczyl go w Hogwarcie
UsuńA, widzisz, Eva! Nie bez powodu od razu mi się spodobało!
UsuńPopieram.Dla Rabarbary fanfary!!
OdpowiedzUsuńMiej zwyczaj wytrzeć sobie pot pod pachami i na piersiach, abyś sobą nie wydawał nieznośnego swądu
OdpowiedzUsuńNie zostawaj długo w szlafroku i nie trać czasu u tualety: kto się długo ubbiera i piększy się, wyjdzie na próżniaka.
OdpowiedzUsuńNo i najlepiej uczynisz, jeżeli zrana i wieczorem, a także po każdem jadle czystą wodą gębę wypłuczesz, jeśli palca zamiast szczotki używać będziesz.
OdpowiedzUsuńPaduam!😂😂😂
UsuńO, masz ten sam poradniczek?
OdpowiedzUsuńMam trochę cytatów z tego Legatowicza. Na jakieś zajęcia były mi potrzebne.
Usuń😃😃😃😃
OdpowiedzUsuńTekst jest zdygitalizowany i dostępny w WBC.
OdpowiedzUsuńHrehrehre, zanim zdążyłam zajrzeć, już nagroda zdobyta :D:D:D
OdpowiedzUsuńA wg mnie: Za zdrowie trzeba drogo płacić - codzienną abnegacją = częste mycie skraca życie. :D:D:D
Ninko, ciekawa koncepcja!
UsuńHana - ale stara jak swiat!
UsuńO tej dobrej żonie to ja nikomu z rodziny czy znajomych nie wspomnę - narzeczona syna mego baletnica jest. Prawdziwa batenica, po szkole baletowej. A jaka śliczna!
OdpowiedzUsuńAle z ta codzienna abnegacja w trosce o zdrowie to najprawdziwsza prawda 😃
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, czy za następne 100 lat i z naszych współczesnych poradników ludzie będa się tak chichrać, jest duże prawdopodobieństwo że tak!
OdpowiedzUsuńNietutejsza, duża część porad nadal jest aktualna, pryncypia się nie zmieniają tak bardzo. Bardziej śmieszy nas archaiczny język, niż same porady.
OdpowiedzUsuńBaletnica? Niedobrze... mezalians i sromota.
😂😂😂 Jeszcze się chłopak nie ożenił, może uniknie tego mezaliansu 😂😂😂 “nikt dobrej żony nie dostał w tańcu, na publicznych zabawach i widowiskach “ 😀😂😀
UsuńNietutejsza, wyślij przyszłej synowej!
UsuńJej jak jej, ale synek powinien byc ostrzezon.
UsuńOpakowana, jesteś tam? Zobacz: https://druciarniaartystyczna.pl/produkt/jaszczur-majk/
OdpowiedzUsuńo madonno - oslablam...i te kameleony i jaszczury, o matko...i zuki i kolczyki i wisiory. Patrzac na bizuterie, juz (w duszy) wydalam kilka tysiecy. Ale straszne jest to, ze maja bardzo podobne kolczyki do takich, z ktorych jeden zginal na amen. przedtem mi ginely na zasadzie - zostawialam jeden w uk badz w Polsce, az jeden szlag trafil. nieodzalowane, bo kobieta (w Bulgarii) juz ich nie ma i nie bedzie robic, takie mlotkowane srebro, kolka...na szczescie ciuchy mi mniej leza. fiu...oj, ja to jestem sroka.
UsuńFajne ridikiule: https://druciarniaartystyczna.pl/kategoria-produktu/bizuty/?fbclid=IwAR1_6Z5CRcOaCV3dZ-sh2VWl6ET8YmIAhwUP9rCI5o6D0Y0_HpSPS40yNtE&products-per-page=all
OdpowiedzUsuńi Ty mi to tak na noc robisz, Kura Kurze....
UsuńHrehre, i nawet ceny przystępne...
UsuńApage, ale jusz!
Usuń"nie noś długich paznogci, jak gdybyś niemi miał odkopywać mogiły przodków"
OdpowiedzUsuńTo pozbawia mnie kompleksow, od czasow osiagniecia doroslosci, nigdy nie udalo mi sie wyhodowac dlugich pazureiros, tym samym nie mialam czym rozgrabywac mogil przodkow, jak sie okazuje obyczajnie jestem na wysokim poziomie.
Grażyna, ja parę razy mogłam groby rozdrapać, ale się powstrzymałam.
Usuń"- chodząc unikaj ruchów wymuszonych, konwulsyjnych, pełnych wykwintu i przesady" - dzisiaj brnac po glebokim sniegu i podpierajac sie kijami, wykonawylam wiele ruchow konwulsyjnych, bo bylo tez slisko i byly one pelne przesady, mniej wykwintu. Ale doszlam i sie nie wywalilam, a o to przeciez chodzilo.
OdpowiedzUsuńBrawo, gratulacje dla Ciebie.
UsuńTaki fitnesik srana ;)
UsuńAMP, ja dzisiaj wywinęłam orzeła, na szczęście niegroźnie. Mam pretekst, żeby nie wychodzić i nie odgarniać śniegu.
OdpowiedzUsuńHana - nie odgarniaj! Sam się stopi, we właściwym czasie 🙂
UsuńNietutejsza, ale Walek sie nie przebije przez zaspy, zeby sie wysikac i siurek moze mu przymarznac podczas. Trza odgarnac!
UsuńDzisiaj zamierzam pojsc po zakupy, plecak, kijki, w koncu mam wprawe. Snieg przestal na szczescie padac, solarki wyjechali na ulice, ale autobusow miejskich jeszcze nie widac.
AMP - Frodek mu tunel wykopie. Siurek bezpieczny. Gorzej jakby Hana miala elektrycznego kowboja i na niego przyszloby psu lac....to dopiero niebezpieczenstwo!
UsuńTrzymam kciuki za Twoje przedsiewziecie. Ja nigdzie nie ide.
Juz wrocilam z zakupami, jest bajecznie mimo mrozu, chodzi sie juz troche lepiej, ale kije konieczne, bo slisko.
UsuńJa sie dopiero wybiwram,,kasny dIwn, trochę slonka sie pokazało.
UsuńCo ja napisałam?
UsuńZaraz wychodzę, dzień jasny bo slonko.
Hana - orzeł był całkiem na płask czy w połowie?
OdpowiedzUsuńMM w połowie. Z konwulsyjnymi ruchami.
OdpowiedzUsuńAle czy byly pelne wykwintu i przesady?
UsuńOczywiście. Z naciskiem na wykwint.
UsuńRabarbara wygrywa bez dwoch zdan!
OdpowiedzUsuńTakie ksiazki to perly! czy bylo o porzadnych zonach, co sie przebieraja w wieczorowe stroje na kolacje w domu?
Nie zdążyłam wszystkiego przeczytać, ale zdążę.
UsuńMła uważa ze wyraz ujujczyć jest piąkny. Z tą abnegacją Rabarbara ma rację, "Częste mycie skraca życie" ulubionym powiedzonkiem abnegatów. ;-) Hartujo się na całego. Z tymi starymi pannami co cóś w stylu bądź dobry dla źwierząt i kalek, a z żoną z hodowli tyż sprawa jasna. Osobniki wystawiane na pokazach kosztujo, jujczyć je trza i wogle. Co do szczoteczki zębowej to cóś Ignacy piotr był zapóźniony. Pewnie jak Izydoru nadaje tylko płukankę wodną stosował i paluchowanie kłów. Takie akcje w tym czasie były w modzie na zadupiu Europy, w tzw. centrach cywilizacyjnych kły szorowano jakimiś prochami węglowymi i czy sodowymi i szczoteczków się nie bano. W zamian za to zapóźnienie wtręt demonologiczno - słowiański mamy - paznokcie do rozkopywania mogił przodków, urocze. Postromantyczne. Najbardziej mła jednakże poruszyło ujujczenie pejczem, mój boszsz... jak to się dziś kojarzy.
OdpowiedzUsuńTaba, kiedy tam jest ujuczyć, nie ujujczyć. Wiesz - łuki w juki, a łupy wziąć w troki:)
UsuńMyslalam, ze co innego bierze sie w troki....
UsuńO rany, mła jest ślepa jak krecica a nawet kretynka, wyczytała ujujczyć. Ujuczyć to już nie tak piąknie, juki, troki, to co się w troki bierze ( nie tylko łupy ) - sama proza życia.
UsuńOpakowana - nie CO INNEGO tylko INNE troki miałaś na myśli :)).
UsuńRabarbara
A to tez mozliwe.
UsuńTaba, a kto Ci zabroni używać, a nawet zażywać tego pięknego słowa "ujujczyć"?
UsuńDzień dobry,-9 , nie wieje, nie padało od wczorajszego ranka.
OdpowiedzUsuńhttps://tytus.edu.pl/2019/02/25/lifestyle-naszych-prababek-6-milosc-niewydarzona-czyli-uczucia-z-listownikow/
OdpowiedzUsuńno bo przeciez musialam polatac po internetach i poszukac...
Nauka sztuki manipulacji.
UsuńOj Dora,bądź bardziej romantyczna.Przybierać omglewające pozy w promieniach księżyca to wielka sztuka;)
UsuńWielka sztuka. Na wymarciu chyba.
UsuńAgniecha, manipulacja, czy omglewanie?
UsuńOmglewanie.
UsuńOmglewanie to element manipulacji, spod oka patrzysz jaka jest reakcja; tłuczenie talerzy chyba też:)
UsuńHanna, jak się tak zastanowić wszystko jest manipulacją.
UsuńDzię dobry Kury,
OdpowiedzUsuń-10 na termometrze i wiatr niewielki. Całkiem przyjemnie na dworze, ale czynię tylko to, co konieczne, czyli obrządki i przywiezienie drewna. Kawa wypita w towarzystwie rogalika z konfitura figowosliwkową. Mus przywieźć trochę drewna, by nie zamarznąć. Mam zamiar się wylegiwać z przerwami na dokładanie do pieca i kominka i poczytać cuś, ale jeszcze nie wiem co, bo wybór mam raczej niewielki, same "mądre" książki a wszak w malignie lepsiejsze są lżejsze tematy niźli rozważania uczonych.
Miłego wtorku!
Szczupaczyńską chcesz pożyczyć?
UsuńOooooj, jak ja lubie Szczupaczynska! I chce wiecej ksiazek z nia.
UsuńTak! Uwielbiam.
UsuńMasz ostatnią?
UsuńMam teraz drugą i trzecią. Ostatnią pożyczyłam Mamie.
Usuńmam tylko dwie. musze sie porzadnie rozejrzec!!
UsuńIzydoru, a jakież to choróbsko Cię trapi? Chyba nie to, co myślę?
UsuńTo przeziębienie z zeszłego tygodnia chyba znów się odezwało. Prawda jest taka, że nie mam jak się po prostu wyleżeć. Ale dziś lepiej już.
UsuńBo wiesz, Izydoru, żartów ni ma!
UsuńŁomatko,ile to zachodu było,jakie ozdobniki w tych listach,chyba delikwent dwa dni musiał pisać z pomocą doświadczonej swatki.I odpisywała matrona albo brat:)
OdpowiedzUsuńSłyszałyście definicję starej ciotki? Otóż to osoba,która na przyjęciu siedzi na kanapie w salonie i ma za złe.
Ledwo wyjechałam ze swojego podjazdu,buksowałam w miejscu,aż mnie synuś wypychał.
A wróciłam ujuczona-objuczona wcale nie spińkami i ridikiulami,nawet nie dewizkami, o nie. W jukach konkretne ciężary np.kartofle,jabłka.
Tymczasem nie sypie,ale słońca też niet.
Bawcie się dobrze.
Delikwent pisal ze sciagi przeciez ;)
UsuńJak żyć, jak żyć bez pejcza?! Ech, idę se odurzyć głowę.
OdpowiedzUsuńTęsknota za posiadaniem pejcza i mła nie jest obca. Hym...taki ridikuklny, mały a mocny pejczyk by się przydał. Mła by popędzała nim tramwaj i faceta od robót.
UsuńOjtam, tramwaj, Taba, pejczyka szkoda.
UsuńA ja pejczyk mam, nawet kilka. Milutka zabawka, i fajnie świszczy w powietrzu.
UsuńMi jakos nigdy nie byl potrzebny....
UsuńTo może szpicrutka :).
UsuńRabarbara
Mła mruży rozkosznie rozmarzone oczęta... nahaj. ;-D
UsuńTaba, idź po bandzie: maczeta!
UsuńMaczeta to jest taki dłuuugi nóż, nic ekscytującego. Nożem to chleb można ukroić, papier przeciąć, proza życia. No a pejcz? Pejczyk to zupełnie insza inszość, he, he, he. Mła się przypomniały opowieści jej dziadka o tzw. dyscyplinie vel sarniej nóżce. Był kiedyś taki przyrząd do wychowywania dzieci, dziś w tym zakresie ponoć działają długimi rozmowami na temat. Sarnia nóżka powędruje pewnie do muzeumów razem z autoklawem do strzykawek i igieł, syfonami nabijanymi nabojami z dwutlenkiem węgla i jeszcze paroma innym rzeczami bez których nie wyobrażano sobie życia.
UsuńWiesz co Taba - tak sobie myślę, że kto wie, czy to pokolenie wychowywane długimi rozmowami nie zwróci się w stosownym czasie do sarniej nóżki.........
UsuńRabarbara
Rabarbara jest bezkonkurencyjna!
OdpowiedzUsuńA ryba-nagroda jest piękna.
Obejrzałam biżutki polecane Opakowanej i się zakochałam. Jak tu się nie ujuczać spińkami, zegarkami, lornetkami, dewizkami, łańcużkami, sylwetkami, grzebuszkami, kieskami, ridikiulami, cygarnicami, flakonikami i oczywiście pejczem?
U nas zaspy na podwórku... I gdzie ta wiosna?
To ja - Kalipso
UsuńKalipso - nie da sie, ja sie ujuczam, ale nie w tej chwili...nawet coraz mniejszy kalendarz kupuje oraz coraz mniejsze torebki nosze.
UsuńUu, nie daję rady z małą torebką,musi byc taka, zeby drobne zakupy się zmiesciły, ale tez i nie za,wielka,bo miewałam wielkie też.
UsuńDora, Opakowana, małe torebusie to aby do opery. Do życia muszo być wielgachne.
UsuńKalipso, mogę się nie ujuczać niczym, ale bez ridikiula nie da rady.
OdpowiedzUsuńKompletnie zgłupiałam od tych wyrazów obcych, dobrze, że zwyciężczyni Rabarbara przełożyla ze staropolskiego na współczesny. Jedynie pejcz od razu zrozumiałam
OdpowiedzUsuńMa się te doświadczenia, co nie, Bacha?
UsuńCześć Kurki.
OdpowiedzUsuńZimno. -12. Wczoraj było trochę emocji, bo jeden kuń zachowywał się wieczorem, jakby miał kolkę. A kolka u konia może się źle skończyć. Nastąpiły nerwowe konsultacje telefoniczne, następnie decyzje logistyczne, pojechałam po Inkwi i medykament oraz igły i strzykawki, wróciłyśmy do mnie, poszłyśmy do stajni, a tam kuń siano wciągał jakby nigdy nic, ale wetka stwierdziła, dajcie jej ten zastrzyk zapobiegawczo. Inkwi, jako specjalistka od zastrzyków, z pewnymi przygodami wkłuła się w kunia. Było śmiesznie. Wetka się uśmiała przez telefon. Kuń ani nie uciekł, ani nie ugryzł, ani nie kopnął. Stoicko zniosła ( ta klacz ) zabieg wykonany rękami niedyplomowanymi. Dzisiaj już tam byłam, koń stoi jak wszystkie, w brzuchu mu kruczy, ale nie jest jedyny. Stoi, ma odruchy właściwe dla siebie, czyli gryzie i kopie inne konie. Zobaczymy, jak będzie przy śniadaniu.
Miłej środy.
Agniecha, z literatury i z dzieciństwa pamiętam, że końska kolka to kaplyca.
UsuńCześć, pogoda bez zmian, -10,snieg nie pada, slonca nie ma, chyba,jeszcze poleżę, bo taka przyjemna cisza.
OdpowiedzUsuńAgniexho zdrowia dla konika, dobrej środy.Co to znaczy, że kruczy.
Burczy a kruczy to chyba to samo. O kruczeniu w brzuchu mówi się też, gdy ktoś jest głodny. Wszystko przez Hanę i Rabarbarę, włączyły mi używanie słów staroświeckich.
UsuńZnaczy burczy,Dora.
UsuńElo,
U nas posypuje delikatnie, tempriczer -10.
Agniecha, a można koniom dosypywać do karmy nasiona koperku włoskiego? Może nie dostawałyby kolki?
Miłego.
Przez 10 lat nie dostały.
UsuńAgniecha - starzeja sie....
UsuńZdrowia dla kunia!
Inkwi ma pewnikiem nowy fach w rekach , jakby chciala sie przekwalifikowac .
No tak, to jest klacz z naszej starej gwardii.
UsuńPowiem Ci, że nie wiem, czy to wszystko zniosę. Stary pies, stare konie, niemłody chłop. Wszyscy, qurwa, umrą. Umrzemy. Jest w tym jednak element pociechy. Że wszyscy.
Inkwi owcom zastrzyki robić, to pewnie tak, ale kuniom? Do tego trzeba siły. Konkretnej. Oprócz wiedzy i doświadczenia, rzecz jasna.
A poza tym, każdy wolałby nie robić. Zdrowemu zwierzu zastrzyki niepotrzebne.
Oesu, to miałyście przygody. Dobrze, że Inkwi umie robic zastrzyki. Ja bym padła z nerwów.
UsuńAgniecha wszystkie kiedyś kipną, fuckt, ale dlaczego kolejność jest dodupna? Mła zdecydowanie woli obsługę stada kotostwa napruwającego niż jednego koniczka ( szczwanego, kobyłka z opisu wygląda na lepszą cwaniarę, która o dobrutki umie się wygryźć i wykopać ).
UsuńMoże Inkwi poćwiczy na Agniechy koniach i potem Kury zaszczepi na covida? Bo zdaje się, że marne szanse...
UsuńI się ciesz że marne, rezultaty szczepień nie napawają znów takim optymizmem. Lepiej się uodparniać w inszy sposób, kiszoneczki do obżerania się polecam, odśnieżanie i naleweczkę po tym ruchu, brak łażenia w jakieś dzikie tłumy, muzyczkę miłą dla ucha do zapuszczenia, obłożenie się kto kim tam ma ( może bez kuniów i owieczków nachalnie przykładanych ale przytulaski dla zdrowia polecane jak najbardziej ), lekturę przyjemną i filmidła mile nastrajające. Wszystko, Panie tego, profilaktyka, dla zdrowia znaczy. :-D
UsuńZapomniałaś jeszcze Taba o jednym: oraz papierocha se zapal i golnij kielicha;)Albo pomorsuj Hana w jakim przeręblu.
UsuńJa stawiam na sen,zmęczyłam się, albowiem skończyłam właśnie robienie torcika z bitom śmietanom.Ma wpaść koleżusia na tłusty czwartek,rano po pączki polecę.
Miłego wieczoru.
Papieroch odpada ( mła ma fobię papierosową ), kielich polecam ( hym... cóś na kształ nalewkofilii mła ma po odśnieżaniu ). Morsowanie odpada, chyba że dla masochistów. ;-) Takim to się zaleca, trza dbać o dobry nastrój. Sen tyż zalecany jak najbardziej, jak ja zazdraszczam takim co mogą pokimać! Bita śmietana samo zdrowie! ;-D
UsuńWiesz co Taba, to ty się uodparniaj tak jak tu piszesz, a ja pójdę i się zaszczepię! Nawet nie to że pójdę, ale polecę jak najszybciej , natychmiast kiedy mnie na szczepienie zaprosza.
UsuńPapierochów już nie jaram, morsowanie po moim trupie,od kiszoneczek kruczy mi w brzuchu, nalewki są za słodkie na ogół. Pozostaje mi obkładanie się skarbuńkami oraz szczepienie.
UsuńHanuś - przybij piatkę! 😘😘😘
UsuńMła nikomu szczepić się nie broni, ona nie od tego. Mła tylko zwraca uwagę że nie należy liczyć tylko i wyłącznie na czepionkę bo się można przeliczyć. Mła jest świeżo po lekturce przedruku z "Lancet", wyczytała że wyniki szczepień przy mutacjach wirusa nie napawają optymizmem ( mainstream, żadne teorie spiskowe ). Nie chodzi przeca o to żeby się szczepić dla chwały POZu tylko o to żeby żeby przeciwciała wytresować do walki. Na wszelki wypadek okładajcie się skarbami na całego! Jako i mła to czyni dla zdrowia.
UsuńNietutejsza - dostalam smsa 2 dni temu!!!!!!!!!!! Zebym przyszla sie zaszczepic do Galleries w przychodni u nas, hrehrehreher...zadzwonilam do przychodni TU negocjowac, wynegocjowalam , ALE kazda okolica ma wlasne reguly, co do kolejnosc i jak grupuja staruszkow. No i mozliwe, ze pomimo kilku dolegliwosci (i nastepnej w trakcje diagnozy) i zbyt mlodego wieku, zasczepia mnie ras ras. Slubny dla odmiany teoretycznie zalicza sie do 69latkow (choc je skonczy w listopadzie i zdrowy), to mozliwe, ze go zaszczepia pojutrze!!! ja tez przebieram odnozkami. ale wiadomo, ze druga tura pewnie moznym majem, a trzecia czesc jesienia. I pewnie tak co roku bedzie. Ciekawe tylko ktora szczepionke maja...
UsuńTaba - ja szczepionke traktuje jako nieco glebszy oddech po wstrzymywaniu onego przez rok. Po prostu licze na to, ze jakby ta zaraza unosila sie niedaleko mnie, to mnie zostawi w spokoju. a w maseczce bede chodzic jeszcze nie wiadomo jak dlugo, z ludzmi calowac sie nie bede, rece bede myc i dezynfekowac przy kazdej okazji, dalej. A kiszonki musialabym zorganizowac sobie jakos, bo tu kiszonki niemodne, a kimchi do pyska nie wezmne. Poza tym mnie rozwesela ten ped na kiszonki teraz. ZAWSZE powinien byc!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńTaba, Opakowana napisała za mnie. Wszystko to wiem, jednak liczę na to, że jakby co, to przejdę dziadostwo lżej ze szczepionką, niż bez niej.
UsuńTo że ogórek małosolny i kiszony w każdym rządnym domu dla zdrowia spożywany być winien przodkowie mawiali. Z kapustą kiszoną to u mła jest różnie, muszę mieć na nią melodie. Natomiast ogórki i buraczki to mła kręcą mocno ( ale nie w brzuchu jak Naczelną, na szczęście ). Kimchi u mła tyż odpada, nie jej klimaty że tak rzecz określę, za ostro. Rączków mycie bardzo pozytywne jest, z maseczką bym nie przesadzała, znaczy w skupiskach dużych dla uspokojenia nerwów można ponosić ( szczerze pisząc nie rozumiem nakazu noszenia maseczek na wolnym powietrzu, mła sama z ulicą i do tego maseczka - wygląda na to że przydrożne drzewa zarażajo ). Podobnie jak czepionkę pobrać dla nabrania oddechu. Generalnie wszystko można co człowieku pomaga na samopoczucie. I nie trza się dołować że czepionki zabrakło czy cóś, czepionka nie jest lekiem na całe zuo tylko czepionką. I to taką dopuszczoną warunkowo więc nie ma co łezków wylewać że się jeszcze nie załapalim. Może się załapiem na skuteczniejszą bo przeca trwajo cały czas prace nad modyfikacjami. I tak pewnie będzie doszczepianie coroczne jak to proroczysz Opakowana, no chyba że NOPy zaczną przekraczać pewną liczbę albo cóś groźnego się pojawi. Hym... wtedy to dopiero byłby boom na kiszonki. ;-D
UsuńTaba - we wszelkich wyłuszczonych skrupulatnie kwestiach zgodnam z Tobą !! Plus kiszona kapusta co mogę w dowolnej postaci i na deser ;)). Buraki też w wielu wersjach ;).
UsuńSzczepień nie stosowałam do tych pór (poza oczywiście dziecięctwem ) to i nic zmieniać nie myślę, no chyba pod presją okoliczności, że np. do Bolesławca w tym roku bez szczepienia nie wpuszczą, to się zastanowię. Bo ogólnie przeciwna zawsze byłam eksperymentom na żywym organiżmie, własnym moim szczególnie.
Koty do okładów posiadam a jak się jeszcze jaki pojawi to też się zmieści. Rączki myję bo jak się ogród ma nie do oglądania tylko z nim życia to rączki myć konieczność jest. I paznokcie obcinać :(.
Maseczki szczęśliwie mogę stosować minimalnie bo kogo to na wsi obchodzi .
Zamiast dezynfekcji wolę dobre perfumy ;) - chcesz Taba namiar na dobrą, niszową perfumerię co można u nich próbki zamawiać ? A może znasz - nazwa zaczyna się na literę G. I mają sklep w moim mieście.
Zima piękna i nie muszę odśnieżać, czekam na wiosnę :)).
Czego i Wam życzę.
To idę robić chrust.
Rabarbara
Przyznaję Ci racyję Taba i w ogóle i w szczególe, w kiszonkach i klimacie tzw.hygge w codziennych przyjemnościach.
UsuńSzczepić się nie zamierzam,ale nie mam żadnej teorii dla uzasadnienia takiej decyzji(nawet spiskowej).
Też czekam na wiosnę,Rabarbara;)
Mła dziś przeczytała prognozę na marzec i poczuła że jej słabo bez covida. Mła ma nadzieję że się pogodowe mylą inaczej będzie się musiała zapisać na kurs płanetnictwa, bo bardzo chce w połowie marca przebiśniegi oglądać.
UsuńCo do perfumerii to namiary poproszę, mła tyż dezynfekcję wodami zapachowymi preferuje. Co do covidego to mła się wydawa że my w tej chwili przeżywamy pandemię nie tylko covidu ale też zespołu uogólnionego lęku. Mła na wszelkie zespoły dobrze robią okłady z kotów i słodycze, mła się zamierza dziś terapeutyzować na całego. ;-D A jutro odwali sobie ulubiono sałatkę z ogórków kiszonych, ziemniorów i szczypioru i się jej nachla profilaktycznie.
Dzięki.
OdpowiedzUsuńAcha, koń wciąga siano jak odkurzacz. Znaczy, ku dobremu się odwróciło.
OdpowiedzUsuńNo to dobrze!
OdpowiedzUsuńAgniecho, starość osacza.
Dobrze, że się odwróciło.
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńOjtam, Dora, zaraz osacza! Gorsze rzeczy nas osaczają, a starzenie się pachnie wolnością. Przynajmniej mnie pachnie! O umieraniu pomyślę jutro.
OdpowiedzUsuńJa tam już po pierwszym szczepieniu (czasem warto być starą)i niecierpliwie czekam na drugie. A co do starości właśnie, to jak na razie nie narzekam. Osaczona sie nie czuję, wprost naprzeciwko - całe dotychczasowe życie coś mnie osaczało - praca, rodzice, obowiązki żonine i matczyne....A teraz? Luzik totalny. Robie co chce i jak chcę i nikt i nic mi nie podskoczy. Oczywista - żebyście się nie martwiły - pozostaję na ogół w zgodzie z prawem - ludzkim i boskim.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja....tez robie co chce i jak chce i pozostaje w zgodzie prawem, no powiedzmy ludzkim (moralnosc ogolnie pojeta) i moim i bostw natury (i lesnymi przede wszystkim). Tzw starosc pozwala na to wreszcie noszenie fioletowego kapelusza. Nie mam, oddalam, choc piekny byl, bo juz chyba zaszlam dalej. Tez nie czuje osaczonosci, poza zdrowiem. ale i to biore na szczene i sie dostosowuje. Bo moge.
UsuńJak tak dalej pójdzie, przestanę żyć w zgodzie z prawami wszelakimi i komuś na K własnoręcznie ukręcę kaczy łeb przy samych płetwach.
UsuńNie męcz się, nie warto. Jeszcze troszki a samo się załatwi własną rączką, starannie nad tym samo pracuje. Mła się tylko martwi o to kto koty przejmie. Pomyśl o chruścikach, nalewce mało słodkiej, w żadnym wypadku nie myśl o przeręblu. I oddech... i napowietrzamy ciałko...
UsuńTaba, w ramach napowietrzania ciałka zjadłam ponczka.
UsuńCześć Kuraki.
OdpowiedzUsuń-8. Śnieg pada. Jak co rano, ostatnio. Dzisiaj chyba jednak będziemy musieli wykonać akcję łamania lodów na końskim poidle. Wczoraj jeszcze były kawałki niezamarznięte, jak akurat na kilka par niecierpliwych końskich ust, dzisiaj pewnie i te zamarzły. Łom w garść, łopatograbie w garść i do roboty, brygado.
Gratulacje, MM., Z powodu szczepienia i poczucia wolności też.
Ja miewam poczucie owo , ale czasem zamiast niego poczucie osaczenia i przywalenia tzw. rzeczywistością mnie dopada i dusi.
Tłustego Czwartku! :-DDD
Agniecha, uśmiechłaś mnie dzisiaj za pomocą niecierpliwych końskich ust. Skojarzyło mi się z z Mniszkówną i Rodziewiczówną. Wyobraźnia poszalała.
UsuńOdśnieżam, znowu napadało. :-/
OdpowiedzUsuńHej, -7, śnieg pada, drobny ale widoczny.
OdpowiedzUsuńZaraz kawka, a później zastanowię się co na obiad.
Dora, wchłonęłam ponczusia z ajerkoniakiem i się nie zastanawiam nad obiadem.
UsuńPhi, jeden pączuś wiosny nie czyni, a jeść obiadku się chce😃
UsuńU nas z ajerkoniakiem chyba dzisiaj nie sprzedają, tylko marmelada zwykła i różana, na probę kupilam jednego z pistscjami, ale przypuszczam że niesmaczny, to podzielimy paczka na 3 częsci i bedzie degustacja.
U nas zimniej, -13 rano, teraz -10. Zasypało nas nieźle tym puchem białym, który za jakiś czas zamieni się w wodę. Ponoć dopiero na przełomie lutego i marca.
OdpowiedzUsuńCzytam świetnie napisaną i tak samo świetnie wydaną książkę Anny Marciniak Kajzer z Uniwersytetu Łódzkiego pod tytułem "Rzeczy ludzi średniowiecza. W domu". Tak à propos naszych wcześniejszych pogaduszek o ujuczaniu się ridikiulami.
Udanego dnia!
Izydoru, można gdzieś taką książkę kupić? Bo ja chętnie.
UsuńMożna u nich (ksiegarnia@uni.lodz.pl), ale chyba i w Empiku.
UsuńU nas było rano -15, ale nie odczuwa się,że aż tyle.Cały czas też posypuje.
OdpowiedzUsuńPożarłam już pączusia.
Ja dziś robię kotleciki z indyka z warzywami.
a ja 5 sztuk faworków z wczoraj, gdyż jeszcze symbolicznie kilkanaście usmażyłam. A ja zupę ogórkową gotuję.
UsuńChciałam kluski slaskie z sosem grzybowym, ugniotlam ziembiaki i jeden trafil sie jakis do kitu bo zostsly grudki i mnie to wkurza, bo bedzie je czuć w klusce.
OdpowiedzUsuńDora, pewnie ziembiak był wyziembiony.
UsuńCóż,jakoś przełkniemy😀
UsuńJakiś się trafił z innej bajki,Dora.
OdpowiedzUsuńIzydoru,też chodzi za mną ogórkowa, ale czekam kiedy będę mogła pojechać na bazar po dobre ogórki,czyli po mrozach.
U nas cóś jakby przebłyski słońca.
A u mnie dzień jak z bożonarodzeniowej pocztówki.
UsuńNasypało i jeszcze sypie i sypie. Poczekam jeszcze apotem będę robić autostrade do bramki.
OdpowiedzUsuńUwaga! W jednym pączku jest tyle kalorii, że aby to spalić trzeba 6 godzin leżeć na kanapie....
Alina, po jednym pączku godzina wystarczy? Ale on był z ajerkoniakiem, to chyba z półtorej godziny mus poleżeć?
OdpowiedzUsuńCo chwilę popaduje snieg i swieci slonko, -6 .
OdpowiedzUsuńSos gotowy, a kluski będę gotować jak juz corcia przyjdzie, żeby były swieże.
A ja to bym pączka zjadła. Jabłka pieczone zrobiłam nadziane rodzynkami i posypane cynamonem i kardamonem. To przez ten mróz na słodkie mam nieustającą ochotę a nie chce mi się z domu wychodzić.
OdpowiedzUsuń