Okoliczności przyrody, w które rzucił mnie los, niezmiennie mnie zachwycają, zwłaszcza o tej porze roku. Jest biało, czysto i cicho jak makiem zasiał. Niby nic nadzwyczajnego, takich miejsc mamy mnóstwo, ale ja czuję się tak, jakbym mieszkała tu od zawsze.
Nie jestem pewna, czy podzielacie mój zachwyt, ale chyba nie macie wyjścia. Za chwilę zacznie się ogród i w kółko będzie o gumienku:)
Proszę się zachwycać:
O.. matko, ja pierwsza. W takim miejscu mieszkasz, że tylko chodzić i chodzić, oddychać i patrzeć. brakuje mi tu jaszcze tych dwóch z futrami co lubią sie tarzać w sniegu
OdpowiedzUsuńAlina, bo się tarzają, dlatego nie widzisz!
UsuńDruga!😀
OdpowiedzUsuńZachwyciłam się! A najbardziej zachwycił mnie Frodo ❤️🙂
OdpowiedzUsuńBo drzewa to sa wszędzie, ale TAKI pies!
OdpowiedzUsuńTaki pies jest jeden i jedyny! On lubi śnieg, bo wreszcie nie jest mu gorąco. Wałkowi marznie brzuszek, którym szoruje po podłożu. A jakie oba czyste teraz!
Usuńa Walecki jako Rudolf Valentino nie ma eleganckiego paltocika z lodenu???
UsuńTa jest zachwyciłam się!!! :)
OdpowiedzUsuńFrodo jako bałwanek pięknie się prezentuje!
UsuńIle on ma lat?
Marija, 12 i właśnie zaczynają się poważne problemy ze stawami.
UsuńBosko! A Frodulek jak Duch Puszczy!
OdpowiedzUsuńTo ja Ania nr 2
Znaczy podpatrywacz
OdpowiedzUsuńCzołgiem Podpatrywaczu! Jak na ducha Frodo to kawał chłopa!
UsuńŚwiat się wydaje się taki "czysty"pod białym puchem.
OdpowiedzUsuńOrko, tutaj JEST czysty. Jeszcze.
UsuńTeż mam sporo do zachwycania w okolicy, ale jednak kawałek trzeba przejść. A u ciebie na wyciągnięcie ręki, super.
OdpowiedzUsuńNinko, dlatego uwielbiam rano zalegać w wyrku z sokawką i kotami na memłonie i gapię się przez okno na ośnieżone świerki, na których wiewiórki, sójki, sroki i inna żywina.
OdpowiedzUsuńOj, też bym zalegała i lubiała! Cudny Frodo,žal, że dopadaja go stawowe problemy, suplementujesz go i w ogóle, dziewczyny mają doswiadczenia to zawsze podpowiedzą co i jak i czym, ale na pewno wszystko wiesz.
UsuńTak, Dora, wiem, ale wiesz...
OdpowiedzUsuńOpakowanaaaa! Zobacz dom Ci znalazłam! Jest w Nottingham i jest do wzięcia 😉😘 Kurki jak ciekawe to też moga sobie obejrzeć 🙂
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ueIDrAsuBcE
A idz do licha z tym ciemnym bunkrem! Garderobe bym jedynie przygarnela. nic wiecej. 835 metrow to kawal domu, dalby sie pewnie gdzies zatrynic wloczki, ale czy ja bym je potem znalazla??? wystarczy mi moj dom, zeby wloczek nie znalezc. szukaj dalej ;) i nie, nie chce tego najdrozszego na swiecie domu w Kalafonii, co go jakis czas temu pokazywalam. jest na sprzedaz....
UsuńNietutejsza, on wygląda jak luksusowy hotel. Za dużo szkła i metalu. Opakowana chyba nie lubi mieszkać w hotelu. Co zrobiłaby z włóczkami?
OdpowiedzUsuńZnasz mie Prezesowo. za duzo, za duzo wszystkiego.
UsuńKawał chalupy, a ile sprzatania i pucowania! Co do wloczki, to jaki problem jeden pokoik by zajeły, i pokój nazywalby sie robótkowy😀
OdpowiedzUsuńJakaś taka "zimnawa" ta chałupa, nie?
UsuńDora - ja MAM taki pokoik. i kawal strychu. no i kat w garazu...a teraz sa spakowane i ukryte czesciowo w kanapie, wiec tego...potrzebny mi bedzie duzy garaz.
UsuńPięknie sobie masz Hanuś, oj pięknie. U mnie też biało, ale tyle wszędzie pośniegowego błota, przez ulicę ciężko przejść, bo zepchnięty śnieg na chodniki. Ptaszydełka przychodzą do karmnika i to mnie cieszy, chociaż moja maupa je straszy.
OdpowiedzUsuńBezowa, moje dwa zbóje już się nie ekscytują, bo na początku wydawały groźne odgłosy paszczowe. Teraz chwilę popatrzą albo i nie...
UsuńZachwyxonam okolicznościami przyrody! Bo piękne miejsce do mieszkania znalazłaś.
OdpowiedzUsuńU mnie też ładnie. I świerki oblepione szyszkami za oknem. I jeszcze biało, choć już topnieje. Bedzie straszliwe bloto. Po 21 latach na wsi (a raczej dwóch) nie zamieniłabym się już na miasto.
A teraz aport pogodowy. 1 stopień na plusie, wilgotno i zimno, i ciemnawo, słońca nie będzie.
Dobrej środy!
Izydoru, miasto toleruję najwyżej przez 2 godziny. Potem mnie wszystko boli.
Usuńa male, prowincjonalne miasteczko angielskie? Moze byc?
UsuńOpakowana, bardzo może być.
Usuńto zorganizuj, jak juz pootiwieraja kraje, do tedy zorganizujesz towarzystwo dla kotkow-pieskow. Nie mozna odkladac spotkan na kiedys.....
UsuńNo to ja dołączę.
OdpowiedzUsuńTemperatura +4, wiatr wieje umiarkowanie, otoczenie łaciate z coraz większą przewagą szarości.
Napiszę Wam, nie uwierzycie Kury, że po tygodniu odnalazł się mój telefon. W głębokim śniegu leżał dokładnie 7 dni, w mrozie do -20 stopni. Kiedy go znalazłam ( śnieg się nadtopił, warstwa zmalała i telefon wyłonił się częściowo na powierzchnię ), był suchy i czysty, jeno zimny bardzo i oczywiście wyładowany. Za poradą mądrzejszych umieściłam go na parę godzin w ciepłym suchym ryżu, coby on wyciągnął ewentualne resztki wilgoci. Następnie podpięłam do ładowarki - ruszył. Następnie włączyłam - zadziałał. Następnie zadzwoniłam do Latającego - ten odebrał.
No i jak tu się nie cieszyć?
Pięknie tam, Hano, u Ciebie. Chyba w każdej porze roku, jak i u nas, zresztą, ale teraz chyba możesz napawać się ciszą bez mieszkańców bardziej niż w lecie.
Pozdrawiam z okazji środy (czyżby popielcowej?)
Super,Agniecha. A gdzie go zgubiłaś, na podwórku czy poza?
UsuńPoza. Ale około 10 metrów poza.
UsuńAgniecha, telefon uległ hibernacji i tyle. Co się dziwisz?
UsuńOjacie. mial urlop - na nartach wyraznie byl.
UsuńRyż nic nie daje,
OdpowiedzUsuńto mit, ale skoro telefon działa to tylko się cieszyć.
U mnie 1 st.może deszcz pokropić, w kazdym razie posępnie i spać się chce.
Podzielamy!
OdpowiedzUsuńHrehre, Rybeńko,wymusiłam!
UsuńŁadnie bardzo, na drugim zdjęciu ta narośl na drzewie wygląda jakby tam siedział niedźwiadek.
OdpowiedzUsuńU mnie dziś sypie i mię się to nie podobuje,bo będzie chlapa.
Środa jak najbardziej Popielcowa, w moim castello tłumy na porannej Mszy św. Miałam wyruszyć w miasto,ale odechciało mi się bo wali gęsty śnieg.
Kilka dni temu mężowi przypomniałam o rocznicy ślubu (nie to,że zamierzam obchodzić, ot tak bez podtekstów), a mój misiu na to: "Która?!Niemożliwe,ja nie mam nawet tyle lat" 🙄
Miłego dzionka.
HAnna! przeciez pieknie sie zrobilo w Warszawie. JAk w bajce, wszystko biale.
UsuńGrażynko, pięknie to fakt, ale już w weekend odwilż,więc błoto po kostki..Nie mogło to popadać tak nastrojowo na święta? ;)
UsuńHanna, ja też zobaczyłam niedźwiadka. A Twój Miś taki bardziej dowcipny:)))
UsuńTo się nazywa mieszkać w pięknych okolicznościach przyrody! Frodek się dostosował i właściwie wypada na właściwym tle. Najbardziej zazdraszczam ciszy, u nas mimo tego że śnieg wygłusza słychać miasto że ho! Mła podziwia też srajfona Agniechy, nie dał się zamordować mimo tego że wyraźnie starano się go uciszyć.;-) Twojemu Kotostwu składam życzonka. :-)
OdpowiedzUsuńTaba, w imieniu Kotostwa dziękuję i nawzajem!
UsuńCisza jest dla mnie bardzo ważna i potrzebna jak tlen. Przez większość życia mieszkałam w paskudnie głośnym miejscu. To teraz się napawam.
Melduję się po kilku dniach milczenia. Nabranie Teściowej na wnuczka miał niestety ciąg dalszy, bo po tym wszystkim serce Jej nie wytrzymało i w poniedziałek Ją już pochowaliśmy.
OdpowiedzUsuńNie miałam siły za bardzo się odzywać.
Hano, okoliczności przyrody przepiękne, tylko, że ja poproszę o koniec zimy w mieście, bo niestety, ale znów mamy przelotne opady bez przerwy.
O rany! Ale się porobiło, nogi z tyłka wnuczkom fałszywym wyrywać bo mam wrażenie że policyjne śledztwa to jakoś niemrawo idą. Wnuczki się mnożą jak grzyby po deszczu chyba dlatego że teraz staruszki od normalnego życia odcięte i spragnione kontaktów. Wysyp prawdziwy jest takich przestępstw. :-(
UsuńNo...niesamowita historia. Szkoda...jeszcze jeden przypadek wnuczkowy ale z tragicznym finalem.
UsuńBoguśka,przybliż krótko temat, jakiego motywu użyli? Już myślałam,że skończyły się wnuczki, a tu znów.A podobno kradzieże w sklepach wzrosły dwukrotnie.Te lokdałny tak dają.
UsuńBogusiu! Przykro, to straszne.Przyjmij kondolencje.
UsuńTe skurwiele doprowadzają do coraz wiekszych rozbojów, bo policja zamiast zajmowac sie czym trzeba, bie daje ludziom żyć i pracowač, tylko lazi z sanepidem po restsuracjach i klubach, i czepia sie za brak szmaty .
Bogusiu wyrazy współczucia!
UsuńPrzerażająca historia. Wyrazy współczucia.
UsuńStraszna historia! Bogusiu, przyjmij wyrazy współczucia.
UsuńW głowie sie nie mieści.
Bogusiu, współczuję przeżyć, bardzo mi przykro.
UsuńBogusia - strasznie to smuthe - ta historia parszywa i jej final, wyrazy wspolczucia sle.
UsuńBogusia, współczuję, kiepsko się rok zaczął!
UsuńZima latoś piękna, ale u Ciebie, Hano, bardziej. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńHesiu, i tu się zgadzam! Odwilż wszędzie i błocko, a u mnie nic! Połać w bieli!
UsuńU nasz na wsi jakieś męty jeździły kradzioną czy przemalowaną karetką i wyłudzały kasę "na benzynę". Że niby do wypadku jadą, a nie mają kasy na benzynę. Ludzka fantazja nie zna granic. Jak i ludzka naiwność.
UsuńJa pierniczę.
UsuńHana, jak do Ciebie trafią,to poradź im,żeby nasikali do baku.Może ujadą kawałek.
UsuńPozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńHAna, niezmiennie zachwycam sie Twoim nowym miejscem na zycie, a zdjecie nr 11 to jak Twoje pejzaze, ktore malujesz, BArdzo mi sie podoba to zdjecie.
OdpowiedzUsuńGrażyna, poddałaś mi myśl. Aż się prosi o pastel!
UsuńCały dzień wali śniegiem, matko będzie się działo, jak przyjdzie odwilż. Jest -2.
OdpowiedzUsuńU mnie odwilż 3 st.
OdpowiedzUsuńA u nas cały dzień pada...deszcz!
OdpowiedzUsuńU nas też.
UsuńU mnie też chlapa, ale nadal ładnie!
OdpowiedzUsuńNo ale czego tam nie lubiC??? A ja to sie wielce caly czas raduje, ze to miejsce na Ciebie wyraznie czekalo, choc doszlas tam tak kretymi drogami.
OdpowiedzUsuńi podoba mi sie bardzo choinka ze sniegiem w kratke, zdjecie pod ptszkiem i to, ze osoba, z ktora idziesz wziel komputer na spacerek - w koncu mu sie to tez nalezy.
dobrze widziec Frodziulka w szacie zimowej.
No wlasnie, to zdjecie z krstka na choince the best.
OdpowiedzUsuńAle komputerka na spacerze nie wiżu.
OdpowiedzUsuńOpakowana, ale masz na myśli to na plecach, czy to w łapkach? Na plecach plecak, bo śmy szły po ziarenka dla ptaków, a w łapkach to srajfon w celu robienia zdjęć.
Usuńtaki duzy srajfon? Toz to wyglada na mojego kindla wielgosc!!
UsuńE, nie, jakoś tak na zdjęciu wyszedł.
Usuńjezioro, las, piękne okoliczności przyrody :) ale dla mnie na spacery, na życie nie - ze strachu bym umrnęła na takim odludziu ;)
OdpowiedzUsuńJeżu, Elaja, to nie jest odludzie, albo raczej jest w połowie - jesienią i zimą, bo potem trochę się zaludnia, ale tylko trochę.
OdpowiedzUsuńA czy wszystkie kotomamy wiedzą, że dziś Dzień Kota i porozpuszczały i tak rozbestwione czterołapne?
OdpowiedzUsuńFrodulo bardzo poważny.
Bacho, rozpuszczone jak dziadowski bicz😀
UsuńNo to się zachwycam :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj od rana stoję w oknie z kubkiem kawy i się zachwycam ale swoimi okolicznościami przyrody. Tak nam zaszło na zachwyty bo u nas 5 lat będzie w tym roku. Hana wyobrażasz sobie pięć lat. Nie wiem kiedy to minęło. Stojąc tak w oknie myślałam, czy gdyby zabrakło Wojtka, czy bym tu została. I mimo, swoich zachwytów- to nie wiem, bałabym się odludzia. Dlatego tym bardziej Ciebie podziwiam
Graszko, to nie jest odludzie. Jadę może 500 m, przejeżdżam przez tory i jestem na krajowej drodze. Mieścina o 2-3 km stąd. To takie specyficzne miejsce, niewielkie osiedle w lesie, gdzie 2/3 domów zapełnia się dopiero latem. Zimą jest prawie pusto, ale też nie do końca. Na takim odludziu jak Twoje, tez miałabym obawy. Nie strach, ale obawy przed codziennością, chorobą, zimą itd.
UsuńLatem odwiedziłam koleżankę w Ełku właśnie na takim osiedlu. Blisko a zarazem daleko. Nad jeziorem. Latem Ełczanie przeprowadzali się z miasta na wieś. Zimą mieszkają w Ełku. Super sprawa.
UsuńWojtek mi kiedyś powiedział - nie jesteśmy tu za karę, jeśli nie będziemy dawali radę - poszukamy czegoś w mieście. I wiesz ta świadomość, że jest inne wyjście z sytuacji, spowodowało że przestałam o tym myśleć.
Otóż to, Graszko. Dałam radę sama, dacie radę we dwoje tym bardziej.
Usuń2 st.jasno, slonko wygląda, bdudna ciapa z sniegu pod nogami.
OdpowiedzUsuńJuż czwartek!
Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, co oznacza słowo "bdudna". Jakoś tak mi się z naszym pożal się boże prezydentem kojarzyło. Doszło do mnie, że miało być "brudna", ale skojarzenie dobre.
UsuńBdudna ciapa jak ulał pasuje do naszego Adriana.
UsuńFakt😀😀😀
UsuńWypisz wymaluj on.
UsuńSpływający po rozmokłym stoku.;-D
UsuńCienką, tłustą strużką.
Usuń:D:D:D:D:D
UsuńNiestety nie da sie poprawić literówki, i wychodzą glupoty.
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze na minusie,piękne słońce i czysty błękit.To dobrze,może będzie sublimować zamiast się roztapiać.
OdpowiedzUsuńMuszę ogarnąć chaupę, ale od czego zacząć?Chyba od kawy.
Słonecznego dnia🌷
Hanna,,,las kabacki byl dzisiaj tak nieziemsko piekny, ze przebacze potem te roztopy i breje. chodzilam dwie godziny w absolutnej euforii.
UsuńGrażyna, znaczy się, Las Kabacki sublimował?
UsuńJa zaczęłam od otwarcia okna i chwycsnia za odkurzacz, teraz mogę spokojnie wypić posniadaniową kawę.
OdpowiedzUsuńDora, to Ty robotna jesteś!
Usuńczy ja sie tez moge do robotnych zaliczyc? otworzylam okno.
UsuńOpakowana , jasne😀
UsuńHano dzień bez odkurzania się nie liczy,żwirek i futro kocie lata, wiec nie ma przepuść.
Dora, u mnie to co lata, jak myślisz? To, co u Ciebie + to, co psiska wnoszą z zewnątrz. Czasami to jest masakra, ale żeby po kawce zaraz za odkurzacz się łapać, to nieee...
UsuńOczywiście, Opakowana. Ja otwieram okno i wypuszczam psy. Kawka dopiero potem.
UsuńJa zaczynam od nakarmienia kotów i psa, wybrania popiołu, rozpalenia w piecu kuchennym i nastawienia kawy oraz zalania wrzątkiem kaszki kuskus dla kur, potem udaję się z ciepłym napitkiem do owiec, daję im siano, przynoszę trochę drewna, idę karmić i poić kury. W międzyczasie odstawiam parująca kawe na bok. Po wszystkich czynnościach nalewam mleko i kawę do filizanki i odpalam kompa. I zaglądam do Kurnika. Nie zawsze się odzywam od razu.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia Kury!
Dzis u nas słońce, 5 stopni na plusie i roztopy straszliwe.
Izydoru, o której zaczynasz obrządek?
UsuńRóżnie. Od wiosny do jesieni wstaję wcześnie, około piątej rano, czasem troche później. Ja z tych krótko sypiających od zawsze. Zimą około szóstej, pół do siódmej. Ostatnio jednak padałam wcześniej wieczorem, jestem zmęczona. Od wiosny miałam huk roboty. Jagnieta, w tym cztery na butli. Mleko 12 km od mojej wsi. Codziennie koło szóstej w samochód i heja. Karmienie i jazda po pomocnika lub dwóch do remontu następne 24 km w te i z powrotem. Potem robota remontowa, zakupy, karmienie, robota, odwożenie pomocników, karmienie, cos na ząb, słuchanie muzyki, sianie kwiatków, usiłowanie ogarniecia tego, czego ogarnąć się nie da, bo na wszystkich frontach ruina i remont. I tak to. A jak bywali goście (dość często) to jeszcze goszczenie, ale to same przyjemności, choc też robota. Teraz mam trochę oddechu, ale i tak full roboty. To mię chyba utrzymuje w jakim takim zdrowiu psychicznym i fizycznym w sumie też.
UsuńAle naskrobałam...
Izydoru, odnoszę wrażenie, że nie masz czasu ani sił na życie.
UsuńTak źle nie jest. Lubię miec co robić, czasem tylko "wysiadam", bo zapominam, że lat mi przybywa,
UsuńCzyli kawa na pusty żoładek?
OdpowiedzUsuńMoj proces wstawania i zajęć jestctrz bardziej szczegolowy, sprzatanie kuwet, mokre jedzonko do miseczek dla kotow, maja zawsze nasypane suche, więc nie są jakos porazajaco wyglodniale, nie dopuszczam do tego. No ale rytual musi być, czyli trochę mokrego w miseczki w kuchni.
Wychodzi slonko coraz śmielej.
Tak. Kawa zawsze na poczatek, choć mogę i bez kawy Lubię ten rytuał i porcelanę. Rano nie odczuwam ani pragnienia ani głodu. Trochę głodna jestem koło południa.
UsuńMoje koty suchego nie chcą jeść. Też jest nasypane, ale nie je nikt.
Też piję pierwszą kawę na czczo,choć wiem,że mi to nie służy.Mężu wprowadził taki zwyczaj,przeważnie on robi,to wypijam;)
UsuńIzydoru współczuję Ci roztopów,nie znoszę tej brei.
No więc odkurzyłam parter,przeleciałam na mokro szafki kuchenne i podłogi.I klapłam.
Dobrze że mam obiad ruskie pierogi z barszczykiem,w oszałamiającej ilości 33 sztuk huehue.
Moja kocica ma swoje ulubione żarcie i nie tknie innego.Ostatnio kupiłam z promocji shebę, to wszystko pies zjadl, ona powąchała z daleka i odeszła z podniesionym ogonem.Lubi tylko wybrane gourmety,suchą też łaskawie zje.
Pogoda cudo,rzadko taka bywa.Ale nie chce mi się spacerować.
Najsampierw koty a potem to w zależności od pory roku kawa w locie lub przy kompie albo w ogrodzie. Na pusty żołądek rzecz jasna bo dopiero po kawie mła czuje że może cóś by tam przekąsiła ale niekoniecznie( mła żeruje nocą ).
UsuńA ja tu, w gosciach , sie budze kolo 6.30, ogarniam zalegle maile i jakies papiurki, przychodzi pies kolo 8, calujemy sie i miziamy, lozko to skladowisko zabawek - ona jak idzie spac z Coreczka i zieciem, to beirze ze soba jakas zabawke, no i teraz znosi do mnie na lozko. potem wlazi pod koldre i laskocze i kopie, potem wylazi i doprowadza nas do szalu szczekaniem - lozko jest przy drzwiach oszklonych na taki balkon- dach , niedawno scinali drzewa za plotem i widac dalsze ogrody i zcasem ktos tam chodzi sciezka za ogrodami. do porpowadza psa do szalu. Potem biore piguly poranne, ablucje, powoli, na luzie, na dol gotowac owsianke i czekajac na nia - sokawka. A potem to juz co dzien przyniesie. Ale szpaciren gejen z psina obowiazkowo. tyle, ze teraz powoli i nie tak daleko jak , powiedzmy, miesiac temu :(
UsuńO takiej nieludzkiej porze pobudka, ajajaj.
UsuńZdaje się, że wszystkie zaczynamy dzień podobnie. Ja też od sokawki, ale nie na czczo, bo muszę leki pobrać, więc przez rozum zjadam coś symbolicznie, np. pół banana. Wypuszczam pieski, karmię koty, robię kawę, wpuszczam pieski i ląduję z kawą w łóżku. Tam natychmiast oklejają mnie koty, ja sączę kawkę i gapię się przez okno na świerk, czasem dłubię w srajfonie, w necie. Najlepsza chwila poranka. A potem się zobaczy.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to że bez coffy ani rusz.
UsuńAno. To nie Kurnik więc, tylko Kawnik. Kawownik.
UsuńI u mnie dzień zaczyna się prawie że od kawy.
Bo jednak najpierw trzeba wyprowadzić szanowną psinkę na siusiu - sama nie chce, a my znowu nie chcemy zasikanych podług.
Potem, gdy mi się chce, medytacja albo lepiej napisane, medytacji usiłowanie. Trwa około 15 minut. Potem kawa z kompem; Kurnik zawsze, potem trocha pobuszować po innych blogach, a potem to już można zacząć dzień.
Miłego piątku!
Podług??? No ja się pytam tej Agniechy, co to jest ten podług?
UsuńPODŁÓG miało być. Jedna kawa znaczy za mało, mózg tylko udaje, że działa.
Jak to co? Podług Agniechy jedna kawa to za mało.
UsuńCześć,Agniecho podług podłóg uśmiałam się.
OdpowiedzUsuń3 st.bezsłoneczne, ma ciut popadywać.
Minął juz miesiąc od wyjazdu J, i mojego lenistwa.
No i już dokręcają śrubę w sprawie masek:(
Niech oni mnie pocałujo i powiedzą kuku! Właśnie kupiłam w promocji maski dwie paki po 20 sztuk za 3,5zeta od paczki;czarne, więc niebrudzące;) Mam nadzieję,że do końca pandemii wystarczą i nie zamierzam kupować innych.
UsuńHanna, wg mnie o takie się rozchodzi, a nie bawełniane albo szaliki czy cuś.
UsuńTo i ja z kawką, mówię dzień dobry. Odwilż, jest na plusie, śniegu po kostki, aż strach wyjść z domu, ale potem będę zmuszona, niestety.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę.
Ja dopoero sniadanie, później kawka.u nas juz w wiekszosci chodniki czyste,topi sie szybko.
UsuńU mnie błocko po pas i ciepło. Przynajmniej nie jest ślisko.
UsuńNo patrz, ja na błocie się ślizgam. Chociaż nie chcę.
UsuńJakoś to wszystko wsiąka w glebę.
UsuńPrzeczytalam, ze wsiaka w glowe i nieco zaczelam zastanawiac - przenosnia czy nie....
UsuńDzień bardzo dobry wszystkim Kurkom! U mnie bardzo wietrznie, pochmurno, ale nie pada i +10C. Dostałam zaproszenie na szczepienie i cieszę się ogromnie, że to już!
OdpowiedzUsuńNooo, Nietutejsza - doganiasz mnie ;) Ja i slubny - w te niedziele juz. a Coreczka czytala, ze ona i zieciu maja byc szczepieni miedzy 22 lutego a polowa marca. Juz sie zapisalas przez internet? I pewnie od razu bedziesz mogla sie zapisac na drugi rzut.
UsuńPrzez internet to się zapisać nie mogłam bo się jak na dzień dzisiejszy wiekowo nie kwalifikuję. Ale dostałam SMS od lekarza rodzinnego, z linkiem do rezerwacji terminu. Wyboru terminu nie miałam - więc natychmiast brałam co mi zaoferowano a mianowicie czwartek w przyszłym tygodniu 🙂 Na drugi rzut dadza termin dopiero po pierwszym szczepieniu. Wszystkiego dobrego dla Córeczki i Zięciaszka!
UsuńCiekawe...ale rzeczywiscie na stronie NHS jest, ze jak sie ma mniej niz 65, to wynocha na razie, przez internet sie nie zapiszesz. Myslalam, ze po otrzymaniu listu to mozna przez internet. znaczy dwa systemy?
UsuńNietutejsza szczęściara.
OdpowiedzUsuńHanuś - szczęściara to raczej na pewno nie , bo mam bardzo niemiłe tzw. choroby współistniejace, ale niesamowicie się cieszę, aż się nawet poryczałam z tej radości, bo spodziewałam się być szczepiona dużo później a tu taka niespodzianka!
UsuńZ tego co slysze, to w ojczyznie to w ogole nie wiadomo kto i kiedy, loteria Liczyrzepka czy jak?
UsuńOjtam, to tym bardziej szczęściara z Ciebie, Nietutejsza! U mnie nawet na horyzoncie nie majaczy takie szczęście.
UsuńTaaaa, dół mnie dopadł okrutny i dopiero teraz wyłażę z niego.
OdpowiedzUsuńJa się chyba wogóle nie zaszczepię. Tu jest taki bałagan z tymi szczepionkami, że głowa pęka.
Bacha podaj rękę, ja cię zaraz z tego doła postaram się wyciagnać! Masz tu żarcik, może cię uśmiechnie na moment:
UsuńPrzychodzi facet do apteki po prezerwatywy, a tam młoda i ładna aptekarka. Facet stremowany mówi nieśmiało:
- Poproszę palto, ale wie pani nie na mnie całego, ale takie mniejsze...
Aptekarka podaje paczuszkę i mówi:
- Jeśli potrzebuje pan futrzany kołnierzyk to kończę pracę o godz. 20 😉🙂
o madonno, Nietutejsza! hrehrehr
UsuńBacha, u nas jest taki porządek, że można normalnie umarnąć z zachwytu!
UsuńNietutajsza - rozbawiłaś mnie!
UsuńNietutejsza, no bardzo fajowy żart. Muszę sprzedać go dalej.
UsuńZ doła ccięzkawo się wygrzebywać, bo ja do ciągłych wyjazdów przyzwyczajona a tu nic z tego.. Ale już Frodulo nad dołem widoczny (kiedyś juz mnie wyciągał) to jutro bedzie OK.
U mnie dalej dużo śniegu i +1.
hrehrehre...
OdpowiedzUsuńJa bym tutejszego epidemiologa do psychyszki wsadziła.
UsuńMglisto, zimno, brzydko to nie wstaję, śpię dalej.
OdpowiedzUsuńCześć Kurki, -5 i szron na trawie. Musi, że wiosna idzie bo w naszej wiacie koty se wyczyniają śpiewy godowe od nocy do rana. Takie sobie miejsce znalazły, skubane. Jeden czarny, drugi czarny z krawatką białą, trzecie szary pręgowany wielki, czwarty rudy olbrzymi. No i nasza malunia Pi, ale ona raczej z boku. A rańcem po kolei maszerują se w stronę mostu, bo pewnie mieszkają oficjalnie po drugiej stronie rzeczki.
OdpowiedzUsuńTakie to dziwy.
Udanej soboty.
Agniecha, może te kocury mięśnie prężą dla Pi, bo nie wiedzą, że ona ma ich w pompce i nieślubnych rodzić nie będzie? Ani ślubnych.
UsuńChyba tak rzeczywiście jest. A Pi udaje że nie widzi. A oni mi na balotach z sianem zostawiają swoje odchody. Fu, fu.
UsuńCześć! Dzisiaj kawka w łozku dla odmiany.
OdpowiedzUsuń1 st,,w nocy minusy wiec jeszcze przymarzniete ,to co się w dzień topi.Było mgliście, ale się rozpogadza, i w południe ma być ok 7 st., to sie na spacer wybiorę.
U mnie piękny dzień, ciepły i słoneczny. Po śniegu ani śladu. Czuć wiosnę!
OdpowiedzUsuńU mnie w cieniu -1, a ogolnie to slonecznie, niebieskie niebo z bialymi chmurkami. Mam mini katar ktory mnie wkurza, musze dziada jakos zwalczyć, chce wreszcie matkę odwiedzic, mialam do niech chodzic a bylam tylko raz i mam wyrzuty sumienia, ale z tą stopa i po grząskim sniegu to nie bardzo mi pasowało. Od kilku dni ma gosci, bo przyjechala jej diostra z synem,miala tez kolejny incydent z opuchnieta nogą, pogotowie laskawie po nastraszeniu przyjechalo . Pielegniarka miala co tydzien pobierać krew, i sie nie pojawia, okazalo sie, zel ekarka nie wypisala stalego zlecenia, bo uznala, ze corka bedzie matke wozic na pobranie.Jprdl.
OdpowiedzUsuńBurdel na kółkach.
Dora, przerażenie człeka ogarnia, że jakby co, to omatulu...
Usuńa u mnie syberiada. Ładna cholera panienka jego mać , ale dlaczego się tak Gajowiska uczepiła. Wiosna za miedzą ,a generalnie nie mam pojęcia którą , a że ciepieluchy świergotały to chyba niedaleką . pozdrowionka Gryzmolinda vel Dośka
OdpowiedzUsuńGryzmo, za moją miedzą, wiosna ta! Dojdzie i do Ciebie, a śnieg ziemię napoi. Zawszeć to jakaś korzyść, nie?
OdpowiedzUsuńU nasz zadnej tam wiosny, sniegu jeszcze dużo.
OdpowiedzUsuńblogger mnie wyrzucil
OdpowiedzUsuńZa co?? Przeciez jestes grzeczna dziewczynka!
UsuńO! już jestem z powrotem. (spowrotem?)
OdpowiedzUsuńZ powrotem. No to czesio Bacha, witaj z powrotem!
OdpowiedzUsuńDzien dobry, 3 st,ma wzrosnąć do 6 w południe, słonko za chmurką.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnosci w niedzielę!
Cześć Drobie,
OdpowiedzUsuńsłońce świeci, temperatura rośnie, wczoraj zaczęłam malować wapnem drzewa owocowe, oraz troszeczkę pogrzebałam w zimnej ziemi. Koty nadal koncertują. Słowo na literę "w" nie wydaje się już tak odległe.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńu nas slowo na wu jest wdrazane, wczoraj bylo 14 i pelne slonce a dzis nieco chmurek to tylko cos 12 czy 13 stopni, pranie sie suszy a drzwi do ogrodu otwarte.
UsuńTo ja to powiem. WIOSNA idzie!
UsuńEch, Hana, ale mnie zawstydziłaś... Masz rację, WIOSNA. A ja, przez pryzmaty swych nastrojów, o brzydkich słowach myślę... Idę dalej siedzieć w swoim dołku i lepiej się nie odzywać, zanim i mnie te wiosenne promienie nie nastroją bardziej optymistycznie... M z M znad M
UsuńSłoeczny dzień będzie dzis, ale jeszcze minusowo i rześko. Wczoraj było ślicznie, ale byłam w podróży. Wróciłam późnym popołudniem i poszliśmy do znajomych na flamandzką kolację. Było pysznie, ale ledwie miałam siłę dojść do samochodu, tak byłam objedzona. Dziś chyba będzie post.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia!
A co sie je na flamandzka kolacje???? ciekawam wielce.
Usuńprzypomnialo mi sie jedno danie flamandzkie? Belgijskie? Stoemp. No i gofry belgijskie. I czekulatki.
UsuńTeż mię to interesuje jakie bylo menu.
UsuńA ja dzisiaj spożyłam z kol. D. zupkę z soczewicy na tarasie!
UsuńSłonecznie, chłodno, zapowiada sie piekny dzień. no to trzeba ruszać - 10 km na początek na początek.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w tym roku, może być ciężko.
Dzisiaj obleciałam dwa stawy, jakieś 6 km tylko.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie już zaczyna wsiąkać i wysychać.
UsuńSlonko,5 w cieniu, ale wiatrzysko.Zaraz wychodzę,dawka uodpornienia swiezym powietrzem musi być.
OdpowiedzUsuńU nas też pięknie,słoneczko od rana, 8 w cieniu.
OdpowiedzUsuńWczoraj się uśmiałam,jacy kiedyś ludzie byli przezorni i ogarnięci.
Przeczytałam fragment książki A.Pawełczyńskiej o jej ciotecznej prababce żyjącej na kresach.Dama bogata,dwukrotnie owdowiała,bezdzietna, bo dzieci pomarły w niemowlęctwie,zarządzała majątkiem twardą ręką.Gdy poczuła,że zbliża się jej koniec przywołała dwóch młodych kuzynów obrotnych i jak się poźniej okazało krotochwilnych,by uporządkować sprawy spadkowe.
Na koniec nakazała im kupić trumnę,solidną,dębową,ale bez ozdób i fanaberii;)przy czym mieli ją nabyć tanio,czyli stargować z handlarzem do pół ceny (bo dziedziczka słynęła z tego,że lubiła się targować).
Wówczas jeden z braci napomknął,że najtaniej można kupić używaną 😂😂.Trumnę nabyto i ustawiono w dworskich stajniach,by czekała na odpowiedni czas.
Hanna, używana trumna to jak używana żywność, hrehre.
UsuńHrehrehre... o trumnach z drugiej ręki jeszcze nie słyszałam. Ale z urnami to chyba już niemozliwe.
OdpowiedzUsuńPomysł całkiem niegłupi, zaczynam się zastanawiać nad zakupem urny coby rodzina nie miała wydatków.
A poza tym to wszystko topnieje bo plus 6 i jest dość obrzydliwie, bo śnieg zamienia się w szarą bryję, a słońce raz na dwie godziny wygląda. Miłej niedzieli.
Bacha, jak to, niemożliwe? Wysypio Cię nade fiordami, a urna pusta. I już mozna ją puszczać w drugi obieg!
UsuńEeeee, Rodzina w porządku, miejsce na Rakowicach ju sobie zaklepałam.
UsuńBacha, na szczęście to żart sytuacyjny,przytyk do jej pasji targowania.
OdpowiedzUsuńHanna ale chłopak pewnie rozbawił babcię do łez.
OdpowiedzUsuńHana, dopiero sobie na spokojnie pooglądałam Twoje zimowe ecie-pecie. Zachwyciły mnie zdjęcia z tym widocznym w oddali różowopomarańczowym słonecznym ciepełkiem. A na drzewie widzę hipcia, a nie misia. Frodulo- wielka kopa psiej miłości :) Oj, nie dziwię się, że mu ciągle cieplutko. M z M i znad M :)
OdpowiedzUsuńMzM, ja się rozkręcam razem z wiosną. Za chwilę do znudzenia będą wiosenne ecie-pecie, potem letnie itd...
OdpowiedzUsuńMzM, wczoraj było ciepło i widocznie jakiś odpowiedni procent wilgotności czy cuś, bo Frodo PAROWAŁ. Nie, że para z paszczy. Cały parował!
OdpowiedzUsuńDla Grażyny urodzinowe hip,hip hura, plus zestaw obowiazkowy wzbogacony o wiosenne przebisniegi i snieżyczki!
OdpowiedzUsuń🌷🌷🌷🌷♥️😘💝
Dziekuje...i czekam na sniezyczki i przebisniegi, juz chyba nacieszylismy sie zima, byla w tym roku zadawalajaca a nawet bardzo zadawalajaca. Wiec teraz na kfffiatuszki zaczynają wychylac sie z gleby.
UsuńDo zestawu dodalam sobie tort makowy, ktory osobiscie zrobilam i w ciagu tych wirtualnointernetowych urodzin zjadlam polowe...nic tylko zaczac diete.
Dzien dobry!!!
Grażynko wszystkiego naj naj najlepszego - feliz cumpleaños! 🌺🌼🌸🌹
UsuńDziekuje... Agniecha!
UsuńNietutejsza! czyzbys gdzies na polwyspie iberyjskim mieszkala, gracias por las felicitaciones ...
Grażyna - no, no vivo allí, pero hace tiempo estudiaba en España y así hablo Español 🙂
UsuńNietutejsza, robi się coraz bardziej tajemniczo!
UsuńNietutejsza!..algun dia hablaremos en español.
UsuńNietutejsza - ja to sie uczylam hiszpanskiego i nic nie pamietam. do kitu. wiec no hablo Espanol. a szkoda.
UsuńCześć Kurki,
OdpowiedzUsuńsłońce ostro grzeje, chociaż termometr wskazuje skromne +1, po -5 godzinę temu. Wczoraj rozłożyłam leżaki na tarasie, coby przyjąć pierwszą prawdziwie wiosenną dawkę witaminy D we właściwej pozycji, po dwóch minutach Latający zaczął marudzić, że mu za gorąco! Nie dogodzisz chłopu. I że gdzie krem z filtrem, bo on się nie może opalać.
Przebiśniegi wylazły w jednym miejscu pod drzewkiem.
Miłego poniedziałku.
Agniecha, chłopu nie dogodzisz, ale sobie możesz!
UsuńDzień dobry w ostatnim tygodniu lutego. 6 st, odczuwalna 2, bo wiatr, slonka nie widać. Czas na kawę.
OdpowiedzUsuńWitajcie Kurki poniedziałkowo. Tak się dziś nalatałam po mieście, że nogi w kostkach, aż mi pulsują - 4 godziny chodzenia.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się zdrowo ♥
Dzisiaj żurawie tańcowały godowo nas stawami. Poleciałyśmy z kol. D galopem, ale już ich nie było:(((
OdpowiedzUsuńGrażyna, naj...naj...najlepszego!
OdpowiedzUsuńA ja przeżyłam dzisiaj szok. Wyszłam wieczorem na spacer i po jakimś czasie cos mi tą wieczorową porą nie pasowało. Otóz niebo było brunatne i powietrze też, zupełnie jakbym w Krakowie sie znalazła, kiedy smog.Popatrzyłąm na lampy i zdębiałam, ki licho pył, czy dżdży? Jakieś drobinki w kolorze beż fruwały. No to już nie wiem, trują nas czymś czy wiatr od Sahary.
Dziekuje Bacha...to pewnie ta Sahara, bo wiele osob o tym pyle saharyjskim opowiada. Czyzby dotarl az do Szwecji_ niesamowite
Usuń