Postanowiłam napisać prawdę - nagą, okrutną i wyrażoną w prostych, żołnierskich słowach. Otóż nie mam o czym pisać, ale pisanie o tym, że nie mam o czym pisać, to już jest jakiś temat. Żyję jak pustelnica, nie dzieje się nic przyjemnie ekscytującego, a spraw nieprzyjemnie ekscytujących mamy wokół nadmiar i jaki koń jest, każdy widzi. To o czym tu pisać?
To znaczy nie, w zasadzie nie mam racji. Przyjemnie ekscytujące jest to, że jestem zdrowa, jak również moi najbliżsi i przyjaciele. Przyjemnie ekscytujące jest też to, że jutro dostanę drugą dawkę ośpic (po naszymu ośpice to szczepienie - określenie wzięło się zapewne z czasu obowiązkowych szczepień na ospę. Na wsi, o kimś, kto się nadmiernie wystroił, mówiło się, że "ubroł się jak do ośpic").
Jutro zatem wyczasnę się jak do ośpic i pojadę. Zobaczę się z MM i przy okazji wstąpię ostrożnie do ulubionego sklepu ogrodniczego i to też jest ekscytujące i to bardzo przyjemnie.
Przyjemnie ekscytujące jest to, że wiosna w sumie jest. Zimna i jakby nieśmiała, ale każdego ranka widzę zmiany na gumienku. Prognozy meteo nie są wprawdzie krzepiące, ale w końcu wybuchnie, łaski nie robi. Znaczy się wiosna wybuchnie. I moje jesienią posadzone tulipany i masa innych roślinek, o których nie pamiętam gdzie je poutykałam. Na razie niczego nie ruszam i czekam.
Zdecydowanie mało ekscytujące są zdjęcia moich międzyczasów, co mnie okropnie wkurza. Robię sobie więcej szkody, niż pożytku. Ale pokazuję, bo lepiej nie będzie. I zaręczam bez cienia wątpliwości, że rzeczywistość - przynajmniej w tej kwestii - jest o niebo lepsza i nie skrzeczy.
Wyraziste kolory jakoś jeszcze się bronią, ale bardziej subtelne szarości to rozpacz.
Anioł ma ok. 26 cm wzrostu i samodzielnie stoi. Smoczuś jak smoczuś, ok. 40 cm długości.
PS. W związku z moją niemocą pisarską mam propozycję. Podrzućcie mi tematy, to napiszę co tylko chcecie. Coś jak wypracowanie z polskiego na zadany temat.:)
Pierwsza
OdpowiedzUsuńA ja sie zastanawiam, NA CZYM ten lagun pozuje?
OdpowiedzUsuńI to jest dobre pytanie!
UsuńWyglada jak klapa od maszyny do szycia.
UsuńTa pogoda nie rozpieszcza, no fakt. Nie wiadomo czy nie robi łachy bo ja pamiętam tak bardzo zimną wiosnę, która nie skończyła się wraz z przyjściem kalendarzowego lata a dopiero około 2 lipca. Pamiętam, bo tylko raz zastanawiałam się czy jechać nad morze. A zdjęcia nie są wcale złe. Nad tym lagunem to się nawet zastanawiam, gdzie mógłby pełzać u mnie. Mam jednak zaburzony nieco ośrodek decyzyjny w związku z tą wiosną i nie wiem czy w te czy w tamte. To jutro się nie szwendaj po tej ośpicy tylko leż i wytwarzaj przeciwciała.
OdpowiedzUsuńAMP, lagun pozuje na podrasowanej pokrywie maszyny do szycia.
OdpowiedzUsuńTak też myślałam że to pokrycie do maszyny, w mojej nyży znajduje się podobne ino mój ociec zrobił sobie z niej pojemnik na bógwico ;)
UsuńMyslalam, zes se rure kanalizacyjna podrasowala :)))
UsuńAMP, to jest myśl!
UsuńA mogla to być zagadka, którą bym zgadła, buuuu.
UsuńOoo, rozpoznalam, a teraz przeczytalam tu.
UsuńLilka, tylko słówko piśnij, a lagun jest Twój.
OdpowiedzUsuńNie strasz, dzisiaj na ten przykład jest tak zimno, że normalnie nie wiem. Jak w grudniu. Nie będę się szwendać, tylko ten ogrodniczy, mam go po drodze.
Marija, szkoda go. Różne rzeczy można z nim zrobić. Np. donicę. Albo klosz do lampy nad stół.
OdpowiedzUsuńWiem Hanuś, ja go jakoś zagospodaruje, tylko że musi przyjść kolej na niego ;) Robię inwentaryzację bambetli zalegających w mieszkaniu mym, a właściwie moim i brata, szacuje co zatrzymać a czego się pozbyć. Barachło wywaliłam, dużo rzeczy rozdałam, ale do końca inwentaryzacji jeszcze daleko ;)
UsuńPrzerobiłam, rozumiem.
UsuńU nas też zimno, a mimo to coraz bardziej zielono, drzewa mają coraz większe liście, szykują się do kwitnienia, część roślin kwitnie, część już przekwitła. Wygląda na to że na wysepce na fosie łabędzica wysiaduje na gnieździe.
OdpowiedzUsuńPopaduje cały czas, więc nie powinno być suszy chyba.
Pięknie zagospodarowujesz drewienka!
Marija, u mnie też popaduje, ale to ciągle za mało, patrząc długofalowo. Wystarczy głębiej wrazić w ziemię łopatę i sucho...
OdpowiedzUsuńAnioł bardzo piękny jak zwykle. I ta kolorowa jaszczurka też śliczna. Szczeęściara z Ciebie Hano, że już druga dawkę dostajesz, ja na swoja muszę czekać jeszcze nie wiadomo jak długo, teoretycznie do połowy maja ale w praktyce to różnie może być.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Nietutejsza, dawno Cię nie było.
OdpowiedzUsuńWiem, że mam szczęście albo sama nie wiem co. U nas odbywa się to wszystko dość chaotycznie - jedni zaszczepieni raz, inni dwa razy, jeszcze inni nie mogą się doprosić, mówię o różnych rocznikach. Czas drugiej dawki zależy też od rodzaju szczepionki. Dostałam modernę.
Dzięki za dobre słowo. Zaliczam je do ekscytujących przyjemnie.
Hano jeśli uważasz że nie masz o czym pisać to ja proponuję napisz o swoich zwierzakach. one na to zasługuja a wszyscy na pewno poczytaja z przyjemnościa.
OdpowiedzUsuńJa jutro też do ośpic jadę po dawke pierwszą. Mam nadzieję, że przeżyję.
OdpowiedzUsuńJako tako u mnie. Jedna owca odeszła na iwecznie zielone pastwiska. Parę kiur znów lisy porwały i , niestety, maleńką owieczkę. To te smutki moje.
Z radości zaś, to mam w domu jagniątko na butelce. Rachelkę. I dwa egzemplarze w owczarni też na butli, gdyż albowiem maman powiła troje, ale dwa oddała do karmienia mnie. Tak robi zawsze. Remont się powoli robi. Zimno jest i raczej zimowo, ale kwiaty w donicach jakoś kwitną, pare róż przemarzło.
Anioł piękny i lagun też. Dla mnie zdjęcia są w porządku.
Pozdrawiam Kurnik!
Pamiętaj Izydoru, żebyś się wyczasła. Do ośpic trza przystąpić godnie. Jeśli dadzą Co astrę, możesz odchorować, inne raczej nie dają sensacji. Nie wiem jak po drugiej dawce. Jutro/pojutrze Wam powiem.
OdpowiedzUsuńNatura jest, jaka jest. Jeśli tak to się odbywa, bez okrutnej interwencji człowieka, trudno.
Hej Hana, ja po drugiej dawce moderny „ umieralam”, ale tylko jeden dzien. Dasz rade....
UsuńMagda z Plewisk
Magda, nie jestem w najwyższej formie, ale nie umieram, daleko mi.
UsuńAnioła biorę o ile jest do wzięcia. Z pozytywnych rzeczy moja ostatnia szarlotka była tak pyszna,chwalę się, że zjadłam 1/3 na poczekaniu no i zażyłam coś na trawienie.
OdpowiedzUsuńKusi mnie upieczenie szsrlotki, oj kusi. Jakich jablek uzylas, ja najbardziej lubie z renetami.
UsuńBacho, bardzo ładnie proszę - podziel się przepisem na tę szarlotkę
UsuńDora, nie wiem jakie to jabłka z dwóch jabłoni działkowych, miałam zamrożone w ćwiartkach. Renet tu nie uświadczysz.
UsuńRabarbaro, właściwie to taka zwykła sobie szarlotka, ciasto podpiekłam przez 15 minut, ubiłam pianę z białek, położyłam na jabłkach (z cynamonem) i posypałam startym ciastem. Nie wiem co sprawiło, że mi tak smakuje. Jutro ide w gości to wezmę ocalały kawałek, już tylko 1/4.
Może mąka była dobra, użyłam zakupioną w polskim sklepie krupczatkę.
A ja dzis nalatałam sie po miescie z paczką do wyslania, a nastepnie ratowałam armagiedony, ktore sie przytrafiały J. Obecnie posiadamy jedynie zimną wodę.
OdpowiedzUsuńDora, zimna woda jest zdrowa.
UsuńWazne że jest, no nie?
Usuńno.
UsuńBacha, anioł do wzięcia. Zaklepuję. Szkoda, że daleko, bo mogłabyś (częściowo) zapłacić szarlotką.
OdpowiedzUsuńNo ale i tak odbiorę jak przyjadę, to wyślij cenę mail-em a szarlotkę do degustacji prześlę Ci DPD.
UsuńAcha, ubity sos waniljowy do szarlotki.
UsuńPiękny anioł, a wiosna u nas zupełnie taka sama jak u Ciebie
OdpowiedzUsuńGrazko, gdyby nie to, że szkoda mi każdego dnia, bo np. pada i na zewnątrz nic robić nie mozna, to niechby sobie kaprysiła wiosna ta.
UsuńMnie nawet kropka wystarczy:). To w kwestii tematów.
OdpowiedzUsuńanonimowa72
Hrehre, Aśka, mam pokusę:)))
UsuńNo co:)). Dobry pomysł. Wtedy będę się zastanawiać, co też ta kropka znaczy:)).
UsuńW końcu mogę z poczty korzystać.
Asia, pomysł bardzo dobry. Jeśli gdakanie tak pójdzie, to możliwe, że przelecę wszystkie znaki interpunkcyjne.
UsuńO Jezu... to mi łeb od myślenia rozwali....
Usuńhrehrehre!
UsuńGumienko w końcu ruszy to tematy się znajdo. Może nornice nie szalały i pokażą się u Cię cebulowe w tzw. szale kwitnień. U mła powoli otwierają się najwcześniejsze tulipany, więc i u Ciebie powinny się otwierać za jakiś czas. Z ogrodem to jest tak że on z cicha pęk się rozwija, jednego dnia jeszcze śpiący i w ogóle taki na pół gwizdka a następnego dnia rano rozwija się tak szybko że człowiek nie nadąża oglądać. Za tę suchość na gumienku mogą odpowiadać te cud świerki. To jest cóś za cóś, drzewsko urodne a jakże, wewiórki i ptactwo gości ale jego korzonki wysysają wilgoć na całego. Ma to swoje dobre strony bo dom mchem i grzybnią nie obrasta a ma i te mniej ciekawe, takie że szpadelek cóś suchawy z gleby wyłazi, ziemią wilgną nie jest oblepiony. Najlepiej podejść do tego fylozoficznie i sadzić to co lubi sucho w korzonkach. Tam gdzie cień pada to i tak mech włazi co oznacza można uprawiać rośliny o nieco większych wodnych wymaganiach. Mła tak sobie myśli że u Cię to jest dopiero faza rozpoznania gumienka bojem, znaczy jesteś na etapie orientowania się co w ogrodzie "da radę". Będą niespodziewanki, wylatunki i szaleńcze kwitnienia - będzie o czym pisać. Smok wygląda na jadowitego, coolorki ma ostrzegawcze. Z drugiej strony ślepie łypie przyjaźnie.
OdpowiedzUsuńTaba, moje tulipany otworzą się lada dzień. Co do reszty - tak jak mówisz. Czekam co się okaże, co przetrwało, a co nie. Będę dosadzać, przesadzać, zmieniać koncepcję, ale bez szaleństw. Wiem już, że cudów na kiju nie będzie. I już.
OdpowiedzUsuńNo dzie jadowity!? Wcale.
Idę spać Kureiry, do ośpic muszę wcześnie wstać. Oesssu, jak nie lubię.
OdpowiedzUsuńNo i co? Wystroilas sie? Po ospicu?
UsuńJa dzis ide na puppy party z Dziecmi (ten bez wyrostka tez pojdzie, nie musi biegac, hrehrher), chce zobaczyc ile czasu trzeba psinie, zbey sie zmeczyla, bo nie wiem, hrhrher
Opakowana, wystroiłam się średnio, ale już jestem po ośpicach (te ośpice, l.mn. r.ż.)
UsuńCzy można ujawnić swoje wierne czytelnictwo pytaniem: Zrobisz dla mnie kiedyś ŻABĘ? Nie jest to, co prawda, temat do pisania, a bardziej do malowania, ale i z niczego albo z samej kropki często zacne myśli się tu zapisują.
OdpowiedzUsuńHej Plum - od jednej niewinnej zaby u mnie zrobilo sie zabie szalenstwo. Ktos mi dal raz ozdobna zabe, o tak, od czapy. Potem ludzie od razu uwazali, ze ja kolekcjonuje zaby. Bez zapytania mnie. No i kolekcja jest i nieco mnie meczy. ALE sama w siebie pare dni temu na ebayu kupilam taki ceramiczny sloiczek z korkiem grubym (moze sloiczek bedzie na cukier badz sol), wiec lyzeczka wejdzie. Jest koloru szarego, jak to glina nie pomaranczowa. I na sloiczku jest obrazek dokola zwierzyny roznej - jest jeszcze druga ryba, sa dwa ptaszki i sa galazki z kwiatkami. No i siedzi zaba i patrzy na rybe, ktora wyszla z wody, stoi na sztorc i wyraznie rozmawia z zaba. I ten wyraz twarzy zaby, podobny do haninej zaby, mnie tak zlapal za serce, ze sloiczek sobie stoi w kuchni, na widoku i zerkam na ten duecik czesto. W ogole to bardzo lubie zaby na zywo, ale nie zaloze kolekcji zywych zab!!! W daczy, w stawie w ubieglym roku byl skrzek zabi, ktory pozniej znikl....
UsuńOpakowano, u mnie z żabami byłoby podobnie, ale w porę zamilkłam o moim umiłowaniu dla żab, więc do szaleństwa nie doszło. Lubię je sobie dyskretnie;-)
UsuńPlum, ale przybliż temat. Jako żabę miałabym Ci zrobić?
UsuńTako dyskretno...
UsuńDokładnie:-) Dyskretną i niebieską. Może Ci wyskoczy z jakiegoś drewienka, ale może być też namalowana na papierze:-)
UsuńPlum, była żaba w poprzednim poście chyba, ale mało dyskretna, bo czerwona. Coś mi wkrótce na pewno wyskoczy, mam świeżą dostawę drewienek z drewutni sąsiada. Jeśli nie wyskoczy, to ją przymuszę.
UsuńWspaniale. Nie ma pośpiechu, niech skacze :-)
UsuńHanuś, przecież wiesz, że Kury potrafią nagdakać 300 razy nie na temat hahaha.
OdpowiedzUsuńU mnie żadnej wiosny jeszcze nie widać, chociaż fiołki i zawilce kwitną w zaokiennym parku. Drzewa mają dopiero pączki i gdyby tak z 2-3 dni przyświeciło słoneczko, wszystko by pękło i się zazieleniło.
Lagun z janiołem są piękni, jak wszystko co wyczarowujesz. Dobrze, że będziesz miała już z głowy ośpic. My dopiero 28 czerwca drugi raz, ale my astrowi, bo bardzo lubię kwiaty astry.
Bezowa - masz swieta racje -300 NIE NA TEMAT. Ja to robie w zupelnie naturalny sposob.
UsuńBezowa, jasne że wiem, ale żebyście nagdakały nie na temat, jakiś temat mus zapodać.
UsuńTo są te ośpice, l. mn. r.ż.
E tam, zawsze lepiej jak sie nic nie dzieje, co nie?
OdpowiedzUsuńAniol piekny, jak kazden jeden, a wspanialy. Tez jak zwykle.
Sie zastanawiam nad tematami i pustynia.
A moj zieciu wczoraj czul sie marnie, nie wiadomo bylo czy ranie, bo polizal brudny palec, czy co innego. potem sie czul troche gorzej i srednio konkretnie, to poszedl do przychodni. W przychodni go obwachali, pomiedlili i mowia - jedz do szpitala zrobic badanie krwi, bo tam to wyniki beda w godzine . Przyjechalam, zawiozlam, juz bylo cos ok 4 po poludniu, czy nawet troche pozniej. zostawilysmy go, bo nie wolno wchodzic w dwie czy wrecz trzy osoby. Po poltorej godzinie pisze, ze wynikow jeszcze nie ma, ale go przeniesli do poczekalni nr 2 (taka hierarchia). czekamy z Coreczka dalej, ale nam fajnie, bo mamy o czym rozmawiac. O 7 wieczorem zrezygnowalysmy z czekania, pojechalysmy do nich z ryba i frytkami, zjadlysmy, z psem pobawily, ziec pisze, ze dalej nic, wiec pojechalam do domu. o 9 wieczorem Coreczka pisze, ze zostaje w szpitalu, bo wyrostek. o 10 wieczorem, ze nie, wysylaja go do domu TYLKO PO TO, zeby wrocil do szpitala na 7 rano, bo beda operowac. Pojechal, spakowal sie, pospal, wrocil do szpitala na te 7, cos o 10 zrobili operacje za pomoca malych dziurek. Mial zostac na noc w szpitalu, a tu Coreczka pisze - przyjedz, maja go wypisac. Zawiozlam go do domu 12 h po operacji. Wygladal i ruszla sie lepiej niz wczoraj, przed oepracja. Moj slubny na wyrostek (ale po prawdzie to i dodatkowe 25cm flaka mu wycieli) to lezal w szpitalu chyba tydzien. teraz nikt sie nie patyczkuje. Moje rozne operacje pochodza juz z tych czasow nowozytnych, po biodrze mnie z lozka zrywali na drugi dzien, nie dali odpoczac.
p.s. Pies sie oczywiscie straszliwie ucieszyl z powrotu pancia kochanego, ale jakos sama z siebie podobno lagodnie sie z nim obchodzila.
Opakowana, strasznie skomplikowany ten wyrostek. I jak to dobrze, że jesteś w pobliżu.
UsuńOpakowana, pieski czują, że z człowiekiem coś nie halo i są delikatne same z siebie. A jeszcze zapach szpitala też wyniuchają na kilometr :)
UsuńGarde - pytalam Coreczke, czy to moze zapach weterynarza ja tak uspokoil, ale nie, ona UWIELBIA chodzic do weta!! widzialam film. Ogon malo nie odpadnie i ciagle buzi, nawet jak temperature bierze i zastrzyki robi, a nawet operacje.
UsuńGarde, jak się czujesz? Zdrowaś bez powikłań?
UsuńOpakowana, ja po wycięciu wyrostka i zapaleniu otrzewnej w szpitalu leżałam 10 dni i z drenami wróciłam do domu, bo była Wielkanoc, więc wywalali wszystkich. Przez tydzień latałam do szpitala na opatrunki. Taaakie to byli czasy (1994)
UsuńHanuś, na razie bez, no zmęczenia nie liczę, ale nie mam na co narzekać.
UsuńOpakowana,taki latający ogon to jest cudo, piesy to się jednak potrafią cieszyć:)
Bezowa, to nie czasy, a fakt, że za długo czekałaś.
UsuńPrzeczytałam wszystko. Trochę się uśmiechnęłam. Dziś w nocy robiłam rewolucję, bo nie wiedziałam, że uczulona jestem na lek nasenny i zaczęłam rozrabiać. Zamiast mi pomóc, to jedno kurwisko, nie poprawiać przypieło mnie pasami do łóżka, a dla mnie, to już cholerny stres i zaczynam grubą jazdę ze skargą na nią do dyrekcji. Jest to rzecz zakazana od kilku lat, po śmierci nie pilnowanych pacjejntów. Będzie się działo. Jeszcze trochę i mam nadzieję zwiać do domu.
OdpowiedzUsuńOoo, dobrzejesz, choc w skomplikowany sposob.
UsuńMyslalam, ze te motody to poszly w cholere ze 100 lat temu.
Oesu, Bogusiu, metody sprzed stu lat! Dobrze, że wychodzisz z tego dziadostwa. Zdrowia szybko!
UsuńCo Wy, takie metody są stosowane caly czas.
UsuńPacjent wierzga, i zeby sobie krzywdy nie zrobił, jak po jakis lekach czy cus i zeby sobie rurków nie powyrywal, albo nie spadl z lóżka.
UsuńTaa...pasy, po prostu służba zdrowia w całej krasie. Niestety najgorsze jest to że mogą głowami nad skargą pokiwać a potem pokombinować żeby nic w temacie nie zrobić "bo personelu jest za mało".
UsuńNa ten przyklad św pamieci szwagier, leżac intensywnej terapii, że wstac musi, no i spadł, ledwo go odratowali. Mial takich przypadkow kilka i po bajpasach i później. No i konczylo sie przywiazywaniem rak i nawrt nóg.
UsuńZ pasami nie tak prosto, Boguśka ma rację że to jest nielegalne. Dlatego musi być bardzo dokładnie opisywane w karcie dlaczego cóś takiego zrobiono, przymus może być zgodnie z prawem stosowany tylko w szpitalach psychiatrycznych. Decyzję o krępowaniu pacjenta podejmuje lekarz, nie pielęgniarka i w dodatku musi ją zgłosić dyrekcji szpitala. Praktyka jest taka że pacjentów nadal się wiąże bo albo leki strach podać z powodu interakcji z inszymi a dokumentacja to na potem. O ile Boguśka nie chciała wyskakiwać przez okno, wyrywać kroplówki sobie i innym pacjentkom to tak po prawdzie powodu do krępowania nie było, trza było dać na odczulenie i przeczekać przy pacjencie zejście z haju.
UsuńDrugie bo albo co mi się zjadło to mała liczba personelu w stosunku do ilości pacjentów.
UsuńCześć Kureczki.
OdpowiedzUsuńNowy wpis - jak miło!
U nas słonecznie, ale powietrze ostre i zimne.
Zaraz z piżamy wskoczę w końskie szmaty i pobiegnę do naszych czworonóżków.
Latający wsiadłszy w automobil, udał się na swoje drugie szczepienie.
Mnie dali termin na Dzień Matki. Może jak się zaszczepię, to urodzę? Kto je wie, te szczepionki?
Strasznie rozległe mam plany ogrodowe, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na pewno zamierzam zastosować karbid do-norowy. Mam wrażenie, że krzak przepięknej róży Reine de Violettes został załatwiony przez zimę, podziemnie. Ja teraz pałam zemstą i żądzą kwi i załatwię te szczury gazem. Tak sobie marzę, w duchu pokojowej koegzystencji.
Fajowy lagun. Nie moje kolory, ale to nic. Jest taki radosny.
Przyjemnej soboty!
Agniecha, musiały Ci bardzo dokuczyć.
UsuńCzort ich wie, co dają w tych szczepionkach. Że czipy, to wiadomo, ale może być, że co innego jeszcze.
I możesz czasem urodzić Obcego...
UsuńAlbo karczownika?
UsuńZerwalim sie bladym switem przed 8, pojechalismy po rurki i inne takie, zeby zakonczyc armagiedon kaloryferowo rurowy, no i jaki dlugi dzień, nawet jeszcze nie pora na obiad😃
OdpowiedzUsuńDora, też musiałam się zerwać i efekt jest taki, że spać mi się chce.
UsuńNi mom casu nawet zeby pomyśleć, że chce mi się spać😃 Zaraz moze uda mi sie spokojnie wypić popołudniową kawkę. Jeden kaloryfer już zawisł, pójdzie na to jakies coś i bedzie mozna odpalić cieplą wode, no i zeby nie ciekło! Trzymajcie kciuki!
UsuńO matku bosku, Dora, czymam kciuki!
UsuńUdalo się! W poniedzialek drugi kaloryfer.
UsuńBardzo ładnie brzmi to "ubrał się jak do ośpic",nie słyszalam nigdy,u nas jedynie "wystroił się jak stróż w Boże Ciało",ale to chyba wszystkim znane.
OdpowiedzUsuńFajnie,że jedziesz do ośpic:))szybko..ja dopiero w maju na 2 dawkę Pfizera.
Pozdrawiam i życzę wszystkim słonecznego weekendu.
Ewo, już wróciłam po ośpicach. Na razie nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńHano,super,myślałam,że w poniedziałek;))
UsuńEwa, "wystroił się jak stróż..." też się u nas mówi. Mówi się jeszcze nieco ironicznie "elegant z Mosiny". Mosina to miasteczko niedaleko Poznania, które niegdyś krawiectwem stało. I elegancja z Mosiny to tak elegancja nieco prowincjonalna.
Usuń"elagant z Mosiny" to coś jak "faszyn from Raszyn":))
UsuńMam nadzieję,Hano,że żadnych niepożądanych objawów poszczepiennych nie doświadczyłaś..miłej niedzieli!
Ewo, masz rację, coś w podobie. Chociaż elegant z Mosiny jest chyba bardzie zapyziały niż ten z Raszyna:). Kompletnie inny.
UsuńTrochę jestem przetrącona, ale spoko. Da się żyć.
Ja już też po. Miałam jednak dylemat, czy się dziś szczepić, bo chyba złapałam jakąś infekcję. Raz owcy śmierć pomyślałam i już. Druga dawka 29 maja.
OdpowiedzUsuńZa mundre to to nie jest, przeca ten wywiad przed szczepieniem po cóś robią. Jakby nie daj boszsz cóś się zaczęło dziać to nie wiadomo czy to NOP czy infekcja czy jeszcze cóś inszego. Oj, Owca, Owca.
UsuńPonoć lekka gorączka i przeziębienie nie wyklucza szczepienia Pfizerem. Nic mi nie będzie.
UsuńTaa... ten producent zapewniał że z chorobami naczyń mózgowych też można szczepić ale już cóś nie zapewnia. Mła ma nadzieję że nic nie będzie boś raczej zdrowa ogólnie, znaczy chorób przewlekłych ni masz.
UsuńWracając do unieruchomiania pacjentow, brzmi to strasznie...ale nie wiem czy pamiętacie, że opiekowalismy sie 90 letnim przyjacielem, trzeba było zrobić mu angiografie kończyn dolnych wię c zawieźliśmy go do szpitala,w trakcie tam pobytu i po wykonaniu badania leżał z cewnikiem na dość wysokim łózku, calkowicie stracił poczucie rzeczywistosci, chcial iść do domu. chciał isc do toalety etc...więc w nocy spadł ze tego łóżka i umarł...byc może gdyby go umieruchomiono jeszcze by żył. To bardzo trudne i bolesne sprawy.
OdpowiedzUsuńBoguśka pewnie takiego traktowania nie potrzebowałą.
Bogusiu zdrowiej!
Byłam u ośpic we wtorek, pierwsza dawka Pfizera za mną, poza bólem ręki (jak po uderzeniu) przez dobę po szczepieniu nic innego nie zauważyłam. Następna dawka pod koniec maja, strasznie bym chciała, żeby te szczepienia pozwoliła nam wrócić do jako-takiej normalności. Ośpice- świetne określenie (czyli te, które szczepią przeciw ospie itp., jak się domyślam ?), bardzo lubię takie gwarowe smaczki językowe.
OdpowiedzUsuńJako ozdrowieniec sprawdź czy musisz mieć pik drugi raz. Z tego co nasze mynisterstwo niezdrowia bajdurzy to ozdrowieńcom przysługuje pik na raz.
Usuńmp, moja siostra już po dwóch dawkach i po żadnej nie miała sensacji. Mnie boli ramię, poza tym nawet kulanka mi nie sczerwieniały. Zobaczymy jaka będzie noc i jutro. Jestem gotowa - co ma być, przyjmę z pokorom i godnościom.
UsuńJa ozdrowieniec nieoficjalny, to co sobie będę żałować.
OdpowiedzUsuńmp, jako nieoficjalny nie wszczymuj się, zaszalej.
OdpowiedzUsuńI tak zamierzam :) Na króliczka Playboya już się nie załapię, to chociaż doświadczalnym mogę być...
Usuń"Jedna jaskółka wiosny nie czyni." Mówi przysłowie. A trzy jaskółki? Myślicie, że czynią?
OdpowiedzUsuńAgniecha, ale że już są u Ciebie?
OdpowiedzUsuńAno, są.:-)
UsuńU nas też! Wieczorem przyleciały i z hałasem sie zaczęły wprowadzać do mieszkań.
UsuńJednak im sie nie spodobało. Odleciały.
UsuńW poprzednim życiu miałam na gumnie mnóstwo jaskółek. Uwielbiałam je obserwować. A co się młodych nawkładałam nazad do gniazd, to moje. Tutaj też są, ale tylko widzę jak sobie bujają w obłokach. W lesie nie gniazdują, niestety.
UsuńU nas nad Oławą tyż som jaskółki, co prawda widziałam tylko dwie, no ale dwie to nie jedna ;)
UsuńA nad mom chaupą to chyba jeżyki mignęły mi kilka razy.
U nos się mówiło, że wystroił się, jak diabeł do ośpic. Ja się wystroję po majówce, jak nie zabraknie czipów bo cos tam smęcą. W oczekiwaniu na wiosnę, która nie chce przyjść, bo zimno, jak zaraza, nakupiłam za grosze (7 zł) róż pnących 5 sztuk, 3 wiciokrzewy, każden inny, i dwa clematisy, co to mają rosnąć w lesie. Młodemu nabyłam clematisa o upojnej nazwie Utopia, co może stać stać się faktem, bo nie ma zwyczaju podlewać kwiecia w ogródku. Zobaczymy, jak mam nadzieję, że przeżyje. Musza te nabytki doczekać do Majówki, wiec je kitram w nocy w chałupie,w dzień stoją za oknem, niech się uczą, że zimno. Ręce się rwą do grabi a tu trza czekać. Łupie mnie w boku, ki czort nie wiem, mam nadzieję, że to brak fizycznej roboty i gnuśność miejska. W nowej hucie mi chyba dobrze, biurowe dupoklapnięcie, nowości jakieś, muszę się nauczyć corela, bo nawet trochę grafikiem jestem, he, he. tak to łooo. Buziaki wszystkim przesyłam i idę wieszać ...pranie.
OdpowiedzUsuńPatrz Pani, jaka ja zapóżniona. Nie wiedziałam,żes w nowej hucie.
UsuńNiech juz będzie ciepło!
Też nie wiedziałam.
UsuńJa tez o nowej hucie nie wiedzialam....
Usuńjak rowno z gory na dol z boku boli to sprawdz swoje zolciowe ewentualne kamienie. mnie rowno bolalo, od gory do dolu. Podobniez jeszcze bark moze bolec. Mnie nie bolal.
A dla Utopii wez zmajstruj sposob samopodlewajacu - platikowa butelka z zakretka, zakrecona, kilka dziurek grubsza igla zmajstrowac, odciac dno butelki, wlac wode i zakretka wsadzic w glebe i obserwowac. Mnie sie udalo za ktoryms podejsciem, bo dziury za duze wywalalam i zalewalam doniczke. zaklejalam troche blu-tackiem, ale gie to dalo. trzeba dobrze utrafic. P.S. Najpierw zakupilam takie plastikowe ustrojstwo specjalnie do tego, ale dziure mialo za duza. Na szczescie wyprobowalam na skrzynce kwiatkow przed domem. Po nocy b yla kaluza i zero wody w przyrzadzie. pfffttt. Moja szwagierka cala swoja uprawe pomidorowa w szklarence prowadzi na zasadzie: pomidor, patyczek, szmatka do podwiazania i butelka plastikowa.
Takie butelki utykam podczas suszy w ogrodzie pod co bardziej spragnionymi roślinkami. Sprawdza się.
UsuńDzień dobry Kurom z rana w zimną niedzielę.
OdpowiedzUsuńAż napaliłam w kozie, bo chociaż w domu temperatura właściwa, to kiedy spojrzałam na termometr, aż mnie wstrząsło. +3. Musiałam się dogrzać. I popijam dekadencką kawę z bitą śmietaną, co mi została z wczoraj z robienia Pavlowej. Pochwalę się, że jak na pierwszy raz, to całkiem dobrze mi wyszło. Beza mogła być bardziej chrupka ( Czyżby temperatura w piekarniku była ciut za niska? ), ale dało się zjeść. Macie jakieś rady w kwestii pieczenia bezy?
Dobrej niedzieli!
Agniecha,dobra,chrupka beza to trochę zachodu,najlepszy rezultat daje szwajcarska merenga.
UsuńNa dwa blaty o śr.18-20cm potrzeba 120 g białka (czyli z 3-4 jajek w zależności od wielkości), 230g cukru plus 10g waniliowego, 1/4 łyżeczki kwasku cytrynowego i 12g skrobii kukurydzianej (nie kartoflanej,bo za ciężka).
Białka mieszamy z cukrami i kwaskiem i cały czas mieszając podgrzewamy lekko do 50 st w kąpieli wodnej,uważając by nie zrobić jajecznicy.Zdejmujemy i zaczynamy ubijanie mikserem.Gdy masa zacznie nabierać objętości dodajemy po trochu skrobię i jeszcze ubijamy ok 6-7 minut.Formujemy na papierze blaty i suszymy 3,5 godz w piekarniku w temp 85 st.Po tym czasie wyłączamy piekarnik i zostawiamy bezy jeszcze na 1 godz.
Po wystudzeniu możemy przechowywać w szczelnym pojemniku kilka dni.
Tak że z bezą jest trochę roboty,ja na Pavlową kupowałam zawsze gotowe blaty w cukierni,można też użyć ciasteczka mini bezy, tylko sprawdzonej firmy,żeby nie rozmokły.A właśnie zwykła francuska beza zazwyczaj rozmaka.
No.To życzę smacznego;)
U nas słonecznie atoli nadal rześkowato.
Beze piecze sie dlugo i w niskiej temperaturze, ma się suszyć.
OdpowiedzUsuńPogoda na niedziele nie zachwyca do 8 w dzien, trochę wiatr. Telefon odckolezusi mnie obudzil, atu juz 10. J.ma jakies plany wycieczkowe,ale na razie kawa i sniadanie.
Potwierdzam suszenie bez. Moja Maman rozgrzewala piecyk do ok 120 - 130, wsadzala beze, skrecala do 70-80 na jakies 2h, potem wylaczala piecyk, uchylala ciut ciut (NAPRAWDE ciut ciut) i zostawiala tam beze az wszystko sie schlodzilo. Wychodzila chrupka z lekka ciagutka w srodku - jak powinno byc! ja tez tak robie, jak juz mi sie zachce robic bezy. Moze powinnam jesc wiecej kogla-mogla, bo lubie i k-m i bezy.
UsuńOpakowana, teraz też lubię.Ale nie w dzieciństwie,gdy mnie karmili koglem dla wzmocnienia organizmu,brrrr;)
UsuńDziewczyny, dziękuję Wam za porady w kwestii bezy. Jeżeli kiedyś jeszcze się zdobędę na następną, to skorzystam na pewno. Na razie Latający stwierdził, że truskawki ze śmietaną i z cukrem są równie dobre, a może nawet lepsze. A roboty mniej.
UsuńBezów nie piekłam i raczej piec nie będę, ale mam fajne wspomnienia. Dziecięciem będąc letnie niedziele spędzaliśmy na Niskich Łąkach, wracając do domu przechodziło się koło kiosku ze słodyczami, w którym kupowałam sobie beeeeezę :)
OdpowiedzUsuńDrugie wspomnienie jest humorystyczne z odrobiną horroru ;) Pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku, kilka miesięcy spędziłam u przyjaciółki w Niemczech. Nie pamiętam do czego zużyłyśmy żółtka, jednakoż fakt był taki że miałyśmy dużo białek, właściwie to baaaardzo dużo białek. Koleżanka orzekła, że trzeba upiec bezy. No więc upiekła i...wszędzie były bezy!!! Ileż można zjeść bez i przez ile dni można to robić? Nieopodal na pastwisku pasły się koniki, podkarmiałyśmy więc konisie bezami ;)
U mnie nadal zimno. I mokro. Tyle.
OdpowiedzUsuńA - i nie mam nawet bezy na pociechę.
Rabarbara
Rabarbaro, na pociechę to mam własną Bezę hahaha, nieustająco od ponad 6 lat. Niestety nie da się jej zjeść, ponieważ kudły pchają się w zęby ♥♥♥
UsuńUśmiałaś mnie Bezowa ;))), takie słodkości to ja też mam sztuk trzy ale choroby jedne mimo pogody gonią od świtu do świtu za ptaszkami. Wpadają coś przejeść i tyle je widzę ;)).
UsuńRabarbara
Bezę zjadłabym, i owszem, ale na razie idę się położyć, bo drugi czip jednakowoż trochę mną poniewiera. Ale tylko trochę. Czuję ogólny dyskomfort, jakby brała mnie grypa, temperatury nie mam, alem letko trącona.
OdpowiedzUsuńWy tu o bezie, ślina cieknie, ale nieeeeee. Nic słodkiego, smażonego, tłustego, przetwożonego. Zawziełam się i nie chodzi o wagę (choć przyda się), ale amopoczucie. Od jakiegoś czasu tak mnie bolą flaki, że co zjem to zdycham, czuję się pełna, jak balon. W boku szpilki. Od dwóch tygodni rano owsianka, potem coś lekkiego, kawka słabiutka, ziółek dużo. Chyba sobie wątrobę sfatygowałam, choć nawet winka nie pijałam.Jest lepiej. Huta jest stara, ale nowa. tzn. inny dział. Mam takie dość ciekawe zagadnienia, BHP, covid, dezynfekcja, dezynsekcja i deratyzacja, jakieś aranżacje, ewentualnie remonty jak będzie kasa. Nie ma sprzedaży!!!! Bosssko. U mnie też zimo, głupie 8 stopni. Siedzim w domu.
OdpowiedzUsuńJutro ma być jeszcze zimniej:(
OdpowiedzUsuńBylim w lesie, bylo cudnie, strumyczki , ptaszki , nie wiało!
OdpowiedzUsuńWidoki z trasy powrotnej na gory przepiękne.Pogoda w sam raz, nie za zimno,nie za cieplo.
Wrocilismy po 16, czekamy na kolezusie, napisalam ze po 17 oczekujemy, no i tak, zdazylam ugotowac zismniaki,,usmazyc rybe, zrobic mizerie, zjedlim. Zakrecilim biszkopta z jablkami, juz sie upiekl wlasnie, no to poscieralam kurze w salonie, J ogarnal,odkurzaczem,chociaz rano to zrobilam, jeszcze zdazylam umyc glowe, a kolezusi jak nie ma tak nie ma. Dżises.
Dora, no i po kiego ta krzątanina? Mycie włosów zwłaszcza?
UsuńNo jak po kiego, lep spode czapki to mialam tski że szok, wiec i tak umyc mus , a kolezusie przyszly i to dwie,tak wiec super .
UsuńTo był żarcik taki:)))
Usuń😃 powiem szczerze, ze gdyby nie kolezusie to zaleglibysmy po obiadku na fotelachi ani raczką ani nóżką.
UsuńChcę bezę teraz. Chętnie bym zeżarła taką świeżą
OdpowiedzUsuńOooo, Boguska nam dobrzeje :)
UsuńNoo, znaczy sie ze do żywych wrwcssz jak masz zachcianki.
UsuńBoguśka, to znaczy chyba, że Ci się poprawia?!
OdpowiedzUsuńA ja piekę kolejny olacek, już nie szarlotkę, bo ciasto mi zostalo i muszę coś z nim zrobić. Jutro idę w gości to połowe wezme,
OdpowiedzUsuńOlacek - fajne słowo.:-)
UsuńRobicie tylko smaka... Wrrr
OdpowiedzUsuńBoguska, bym blizek byla to bym ci upiekla cos, ale do Odzi za daleko.
OdpowiedzUsuńDora, może kiedyś będziesz blizek, to mnie też upieczesz jakiś olacek.
OdpowiedzUsuńHehheeh, ok. Fsjne literowki strzelam.
OdpowiedzUsuńOlacek biszkopt z jablkami to szybka robota przy uzyciu robota,😃
OdpowiedzUsuńMaszyna ubija cale jajka w tym czasie kroje obrane jablka na plastry,obsypuje cynamonem i tartą bulką. Do ubitych jaj z cukrem ( js uzywam mielonego erytrolu) dodaje makę, tyle lyżek ile jajek, plus cukier z wanilą .lekko lyzką mieszam lub mieszadlem na najnizszym obrocie.Na tortownicę daję czesc biszkoptu jablka i zalewam reszta biszkoptu. Pieke w 160 st. Sprawdzam patyczkiem, jak suchy , znaczy sie ze upieczone. Koniec.Pożarlismy jeszcze cieple. Pycha.
o matko...bedzie mi sie snilo....
Usuńoesu, Dora...
OdpowiedzUsuńUpieczcie!
OdpowiedzUsuńni mom piekarnika.
Usuńale dlaczego? Piekarnik to niezbednik! jak robisz kartofelki w zakietach???
Usuńfajny przepis na szarlotke dla facetow 😀
OdpowiedzUsuń1. Z lodówki weź 10 jajek, połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
2. Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.
4. Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka.
5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
6. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
8. Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
9. Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
10. Weź szybciutko prysznic!
11. Weź 4 jabłka i ostry nóż.
12. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
13. Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
14. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
15. Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę, bo jak zaschnie to nie domyjesz!
16. Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
17. Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
18. Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Otwórz okno i piekarnik
E tam, moj lepiej piecze ode mnie 😃
UsuńHrehrehrerher, numer 17 czasem odnosi sie do mnie ;)
UsuńPoczytałam, gasić?
OdpowiedzUsuńNikt nie protestuje przeciwko gaszeniu, to chyba ja zgasze za chwile, dobranoc wszystkim 😘
OdpowiedzUsuńAle skoro na termometrze widzę -4, to co to za pora roku?
OdpowiedzUsuńNapaliłam w kozie. Wszystko na dworze oszronione. Mam nadzieję, że zaraz zniknie to biało -srebrne, bo słońce ostro świeci.
Dobrego poniedziałku.
U mnie też niby to białe powoli znika ale nadal zimno jak sss...... no, zimno. :(
OdpowiedzUsuńA od środy ma lać.
To żebyśmy zdrowi byli ;).
Rabarbara
Korekta - ma lać od czwartku. Ale za to ciurkiem do 10 maja.
UsuńRabarbara
A u nasz mowio - oak before ash - it's a splash, ash before oak - it's a soak. Co oznacza - jesli liscie debiny widac PRZED liscmi jesionow = pokapie, dab przed jesionem - bedzie lac. Idz natentychmiast i sprawdz!! Tylko w przyslowiu nie mowio jak dlugo ma lac. Ciekawe, ze u Prezesowej bedzie i tak i tak susza, jak co roku. U nas jest i juz gadaja o nieuzywaniu wenrzuf ogrodowych i zakazie mycia samochodow pode domami.
UsuńA wogle dziedobry Kurom.
Opakowana, u mnie ziąb taki, że nie widać ani jednych, ani drugich. I nie wiadomo czy w ogóle będą, jak tak dalej pójdzie. Susza już jest, choć popaduje co i rusz. Na tyle, że życie zatruwa i nic więcej z tego padania nie wynika.
UsuńWiesz co, KtosiuRabarbaro, niech leje, nie mam nic przeciwko temu, bo w tej chwili tylko ziąb” i gówniane pokapywanie.
UsuńWidzisz, nie ma szczęścia na tym świecie ni sprawiedliwości - też bym zdzierżyła to lanie, gdyby nie to żem na glinach no i nic robić się nie da :(. I człowiek tak siedzi w domu i mu włazi w oczy, że cośby sprzątnąć trzeba... tu i tam.
UsuńKredensik chociaż pomalowany ;).
Rabarbara
Dzien dobry, slonecznie , chociaz 2 st, pora wstawać.
OdpowiedzUsuńUdanego poniedzialku i tygodnia.
U nas też zimnica.
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie zrobiłam sobie racuszki bananowe na obiad. Mniam:)
mam banany, co juz najpiekniejsze nie sa, zrobie racuszki. Koniecznie!! dziekuje za podpowiedz.
UsuńGardenia! jak rodzice? bo Ty już pewnie jestes jak nowa.... to Mniam jest bardzo znaczące...
UsuńOpakowana! przekazalam Twoje pozdrowienia Tadeuszkowi, bardzo sie ucieszył i pytał o Ciebie, czy juz zaszczpiona... kiedy się zjawisz itd...pozdrawia tez serdecznie. Jedzie od koniec maja do Melsyku, tam lubi sobie nurkowac w jakis grotach.
Usuńojacie. A to se facet poplywa. dziekuje za pozdrowienia i wysylam wznowione. Moze dojade w czerwcu. Mam nadzieje, ze dlugoo nie bedzie nurkowal. zakoncze szczepienia za 3 tyg, 12go.
UsuńGrażynko rodzice już też w miarę, tacie kaszel został ale już coraz mniejszy.
UsuńOpakowana,a proszę bardzo:)
Racuszki bananowe odkryłam jakoś niedawno i są super.Na czym robisz, bo ja na jogurcie naturalnym i sody dodaję.
jogurt albo maslanka, troszke proszku i sody. Zazwyczaj mi kapcie wychodza, ale czemu nie ;)
UsuńDobrze, ze juz dobrzejecie rodzinnie!!
Zbierałam się rano do weta, a tu dzwoni gość od remontów, że oni dziś przyjadą nam blaty i zlew zmienić. Musiałam się zgodzić, udało mi się szybko wizytę odbyć i wrócić na czas. Robota już zrobiona, zgrabnie , szybko, czysto, jestem w szoku. Jutro będę nowe blaty zasiedlać o obstawiać. Kot już prawie całkiem zdrów, dziś wyciągnęli szwy, abażurek zostaje do jutra. Miłośniczki zwierząt przepraszam, ale jak dorwę u mnie na działce jakiegoś kocura, to za przeproszeniem ręcznie wykastruję. W Alzacji ciepło i sucho. Hanuś, biję sie w pierś, przecież miałam jakiś tekst o Alzacji popełnić...
OdpowiedzUsuńKasia, to i we Francyi fachowcy nawalajo? Ustawiania to Ci zazdraszczam, ja już muszę chyba coś poremontować albo przemalować. Na ustawki i dostawki nie mam już miejsca:(
UsuńCo do wypracowania, nie turbuj się i nie czuj się zobowiązana, bukbroń. Jeśli coś Cię najdzie, będzie fajnie, jeśli nie, to też.
Dzień piękny, słoneczny, ale zimno, wiatrzysko wiucha.
OdpowiedzUsuńPosiedziałam z Bezą na balkonie w kurtce, bez skarpetkóf, troszkę zmarzłam, zawdziałam skarpetki i zamknęłam balkon. Maupa siedzi na otwartym oknie i ogląda ptaszki. Mam zamiar kurtki zimowe popchać w próżniowe wory, tylko gdzie ja to wepchnę? muszę się zastanowić, by potem znaleźć, a może napiszę sobie karteczkę i magnesikiem na lodówkę?
Miłego, dalszego dzionka życzę Kurkom.
Ja dzisiaj szukalam wyciora do czyszczenia kaloryferow i...nie znalazlam, nie mam pojęcia gdzie odłożyłam, a przecież to nie szpilka.
OdpowiedzUsuńA tam, Bezowa, u mnie też zimno i ciągle coś popaduje, nawet z kijmi wyjść nie można. Na tarasie sokawki wypić nie można, kfiatkuf posadzić nie można. Do bani.
OdpowiedzUsuńAnnette:)
OdpowiedzUsuńNie wychodziłam, ale dzis chłodno, za to jutro i pojutrze ma być cieplej. Teraz 8 st.slonecznie csly dzien.
OdpowiedzUsuńCichutko tutaj,gasze swiatlo,ale na wszelki wypadek lampke nocna zostawiam jakby ktos jednak nie mogl spac.Dobranoc!
OdpowiedzUsuńSzybko, szybko, zaraz pracownik dojedzie i trzeba będzie lecieć na dwór. A tam -5. A niech to. Ale od dziś temperatura będzie sobie pełzać w górę. Co dzień cieplej. Zapowiadają.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo mam wenę, nawet na komentarz. Więc miłego dnia, Kurki!
U nas też-5. Zmarzły mi pelargonie nowe, które nieopatrznie zostawiłam na zewnątrz (nie hartowane) i asparagus domowy.
UsuńDzis mam wizyty urzędowe, ale takie cowidowe, czyli wrzuty dokumentów do skrzynek podawczych, ale jechać trzeba i kopanie dołu pod uziemienie instalacji elektrycznej. Kopię myself, żeby była jasność.
Z owieczką musiałam wczoraj do weta, bo ma zapalenie stawu nadgarstka w lewej przedniej nóżce. Dostała zastrzyki. Bedę ośpicą ze dwa razy też. No i tak to.
Po szczepieniu moim zadnych objawów nie miałam. Nawet nie byłam w stanie zidentyfikować miejsca wkłucia. No ale objawy z gorączką miałam przed szczepieniem. To tak tytułem sprawozdania szybkiego.
Miłego dnia Kurencje!
Izydoru, możesz mieć sensacje po drugiej dawce. Ale nie musisz. Ja miałam. MM nie miała.
UsuńCześć, to u Agniechy bardzo brrrrr, u mnie 3 st, błekit nieba i słońce.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia.
U mnie +11C , pochmurno,ale nie ma wiatru, cichutko, od czasu do czasu troszkę przelotnie deszczyk pada delikatnie.
OdpowiedzUsuńU nasz czynascie, bo slonko wylazlo. Ide posiac maciejke. I fasole. Pewnie dla slimakow....
UsuńOraz dzieńdobry wszystkim!🙂
OdpowiedzUsuń9 st , zimny wiatr,xwlasnie wrocilam z zakupów, to mi leb przewialo, bo na czapke stanowczo za cieplo i trudno sie odpowiednio ubrać.
OdpowiedzUsuńO jesssu, jeszcze czapki w robocie? a tak swoja droga, to chyba ostatni zcas mialam czapke na glowie ze 4 lata temu. przez pol godziny, rhehrehr
UsuńCzapki nie noszę z zasady, ale u mnie dzisiaj było -4. U mojego siostrzeńca 60 km dalej i w lesie -8.
UsuńJa bym nie nosila i tak i tak. choc dawno nie bylam na dworze wystarczajaco dlugo w takich temperaturach. Pamietam w Rosji w styczniu ubrana bylam w polarem podbite leggingsy, na to skarpetki welniane, slodnica, termiczne gacie ciemne. Gora to tshirt, sweter rozpinany co sie stale rospinal i nielubiana ale ciepla kurtka. ORAZ czatka i nauszniki. I nawet rekawiczki mialam. No ale bylo -25.
UsuńWitajcie. Wybyłam z domu, bo miałam mus na pocztę. Miałam jeszcze pojechać do centrum, do sklepu ze szklanymi zwierzątkami, ale już mnie nogi boleli. O 9.00 w słonku miałam 20 stopni, za moment już było 10. Piękny dzionek, odwiedziłam nawet jeden zaprzyjaźniony ciucholand i galerię staroci. Nic mi się nie podobało, więc zaszłam do dziewczyn w hucie, ponieważ wszystko było obok i zmęczona wróciłam dodom.
OdpowiedzUsuńAxjaxnawet co nieco kupilam,czarną bluzę, kolorową bluzkę z rekawem 3/4 i tunikę, tez z takim rekawem w szmateksie , i nowe portkiw chinskim sklepie za 25 zl z białymi lampasami po bokach, do noszenia w Niemczech w sam raz.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór. Jak ja Wam zazdroszczę tego wychodzenia z mieszkania. Czekam tylko, żeby mnie spuścili ze smyczy szpitalnej, ale chyba jeszcze do czwartku mnie będą trzymać.
OdpowiedzUsuńGardenio, jak Ty się czujesz, czy już masz siłę wszystko robić? Ja narazie jestem przerażona swoją słabością do wszystkiego.
Boguska - jednak nie popedzaj szpitalnosci. Po prostu zdrowiej i ciesz sie, ze nic nie musisz!!
UsuńBogusiu,powoli dojdziesz do siebie, wiadomo, ze lozko szpitalne ,,wyciaga", w domu wxswoim tęmpie bedziesz zdrowieć.
OdpowiedzUsuńTk mialas?
OdpowiedzUsuńAgniecha ! Agniechaaaa!!! U Ciebie też tak zimno jak u mnie ;( ? Bo u mnie nadal zimno bardzo :((.
OdpowiedzUsuńAle - słońce świeci, maj za chwilę, chore kury zdrowieją, dobrego dnia Kurniku !!!
Rabarbara
Internet świrnął dokładnie, jak chciałam odpisać i okienko do komentowania wzięło i znikło.
UsuńU nas na plusie od dziś. Rabarbaro, no ja się chyba obrażę na Ciebie, zrobiłam wpisa z koniami, a Ty nic. Ani komenta, komenciątka malutkiego. A tak żem się wysiliła i zwoje mózgowe też.
Dobrej środy i dużo zdrowia!
Mnie też okienko do komentów zniknęło przedwczoraj i wogóle internet czasem sie wyłącza, muszę zapamiętać jakie strony czytam kiedy się wyłącza.
UsuńDalej zimno.
Heloł, 6 st, słonko i trochę białych chmur na błękicie.
OdpowiedzUsuńPora zaczynać dzień.
Ludzie!!! Jest ciepło!!!
OdpowiedzUsuńGdzie????
OdpowiedzUsuńU nas wieje, więc średnio przyjemnie, mimo że temperatury wyższe.
OdpowiedzUsuń