środa, 3 kwietnia 2024

WIOSNA, WIOSNA!

     Kwitną mirabelki, które są dla mnie symbolem wiosny, już trochę późniejszej i ciut cieplejszej niż w czasie kwitnienia przebiśniegów. To dość duże drzewko, które jest na zdjęciu sfotografowałam w świąteczny poniedziałek - brzęczało od pszczół, trzmieli i innych robaczków i pachniało z daleka.




     A dziś się oziębiło i zimny wichur duje. Termometr za oknem pokazuje +8 stopni, choć telefon twierdzi, że jest +4. Pewnie to dlatego, że słońcu udało się na chwilę wyjrzeć zza chmur.
    Przez trzy dni, od soboty do poniedziałku, rośliny na gwałt wypuszczały liście i kwitły, nie biorąc pod uwagę, że to jednak jeszcze wcześnie. Może i miały rację, bo od jutra znów ma się zacząć ocieplać, a na weekend prognozowane są temperatury zbliżone do  tych świątecznych. Nie zdziwiłabym się jednak, gdyby w kwietniu zdarzył się jakiś zimopodobny incydent, bo jak wiadomo kwiecień-plecień 😉
    Jutro są urodziny mojej córki, a pojutrze prawiesynowej. Gdyby patrzeć na nie jako na osoby urodzone pod tym samym znakiem zodiaku, to nie bardzo są do siebie podobne, choć kilka wspólnych cech pewnie by się znalazło. Znawcy zaraz powiedzą, że ascendent, że planety (dziewczyny są z różnych roczników), ale i tak... Zresztą horoskopy sobie czytam i zaraz mi wylatują z głowy, to dla mnie tylko zabawa na zasadzie: A cóż tam znowu wymyślili?
    Ale nie o horoskopach chciałam pisać. Przypomniał mi się wiersz, który napisałam już dawno, dziesięć lat temu, na konkurs u Alutki ( https://nieladmalutki.blogspot.com/2014/03/podsumowanie-akcji-szafa.html ):


APASZKA

Słońce nareszcie naprawdę grzeje
i już zakwitły pierwsze krokusy.
Kiełkują plany, rosną nadzieje
i każdy jakoś lżej się porusza. 

Wróble ćwierkają jak zwariowane,
sikora z brzozy w głos wyśpiewuje,
a ja, by wiosnę pięknie przywitać,
jasną apaszkę z szafy wyjmuję. 

Cienka apaszka lekko trzepocze,
tańczy - i tańczy z nią moja dusza.
W promieniach słońca, z wiatrem na twarzy,
znowu na podbój świata wyruszam.


    Apaszki lubię i dalej chętnie noszę, tylko to wyruszanie na podbój jakoś inaczej wygląda. Tyle się przez tych dziesięć lat zdarzyło i tak bardzo zmienił się świat. I moje życie. I ja sama. Wiosna wciąż wywołuje we mnie przypływ energii, ale nie ma w nim już tego blasku, tego drżenia, bezwarunkowego optymizmu tylko z tego powodu, że jest.
    No i macie, miało być wesoło, a wyszło jak zwykle, czyli melancholijnie 😁

70 komentarzy:

  1. A dzie tam melancholijnie! Piękna wiosna, piękne drzewko, piękny wiersz. Świat jest teraz obezwładniająco piękny. Potem się zobaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może tylko we mnie jest ta melancholia. Wynika z tego, co się teraz wokół mnie dzieje, a dobrze nie jest.

      Usuń
    2. Nie jest, Ninko, ale staram się przeganiać ponure myśli i być tu i teraz.

      Usuń
    3. Ostatnie złe wieści otrzymałam, kiedy ten post był już gotowy do publikacji. Starałam się, żeby nie był dołujący, ale miałam wrażenie, że coś się jednak przebiło.

      Usuń
  2. To chyba moja pierwsza wiosna w zyciu, ktora nie wzbudzila u mnie nadziei. Przeciwnie, dosadnie uswiadomila mi poziom beznadziei, jaka zawladnela moim zyciem i zyciem mojej rodziny. Pech nas przesladuje, zdrowie szwankuje, a mur, przed ktorym stoimy, nie chce ustapic. Pora roku niczego nie zmienila, niczego pozytywnego nie wniosla. Nawet apaszka nie pomoze, nie da sie jej nawet uzyc, zeby sie powiesic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AMP, nieco marna to pociecha, ale każdy mur kiedyś runie.

      Usuń
    2. Moja rodzina cierpi, a ja razem z nią. Trochę to inna sytuacja niż u Ciebie, ale też niestety beznadziejna.

      Usuń
  3. Moje wredne ciało coraz dobitniej mi mówi że lat mam już niemało. Kondycji na długie wędrówki już nie mam, mam za to fajne podwórko bo mnóstwo roślin na nim rośnie, dużych i małych. No i ja na tym moim podwórku cieszę się wiosną! Pierwsze wiosenne rośliny już dawno przekwitły, bo zaczęły już kwitnąć pod koniec lutego. Aktualnie zakwitła wielgachna stara grusza i niedawno nasadzone migdałki, chyba to migdałki, na różowo sobie piknie kwitną. Zaczyna rozwijać się bez i kasztanowce mają już duże liście i kwiatostany. A pod oknem mojego pokoju mam platany, nasadzone kilka lat temu ale szybko rosną i to już duże drzewa. Przez poniedziałek wielkanocny z pączków przeszły w listki, bardzo lubię te moje platany. A plany były takie że przerobią mi ulicę widoczną z tego okna, w szaloną wielopasmówkę, Wrocławianie narzekają na zmianę kuncepcji, a mnie ona cieszy niezwykle, bo pomimo że mieszkam w samym środeczku miasta mam wkoło dużo dużych drzew :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ci się udało z tą zmianą koncepcji, ja bym się też cieszyła.

      Usuń
  4. 10 lat to dużo, jeśli chodzi o życie człowieka ... u nas mirabelki już przekwitają, ale będą inne drzewa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą. Ale są tacy, co już ich nie zobaczą. Nie mieli nawet okazji oglądać mirabelek i cieszyć się niespodziewaną, piękną wiosną.

      Usuń
  5. No tak, wiosna. Mój zaokienny park z dnia na dzień coraz bardziej zielony, ptasia stołówka, czyli wiśnia, jeszcze dwa dni temu nawet listków nie miała, a wczoraj już delikatnie rzuciła kwieciem.
    Wiersz śliczny, też lubię apaszki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Man ich, tzn. apaszek, mnóstwo. Ostatnio częściej noszę szale.

      Usuń
    2. Ja też mam całe pudło szali i apaszek, a noszę rzadko. Ale jeśli spotkam jakieś cudo, nie mogę się oprzeć.

      Usuń
  6. A kiedy już będzie prawdziwą synową? Pytam bo mam za 2 miesiące wesele córki

    Lubię Twoją melancholię. Ale zawsze mi smutno wtedy, zwłaszcza kiedy piszesz, że źle się dzieje wokół Ciebie.
    Przytulam
    A wierszyk bardzo bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie wiadomo, choć dla mnie już jest prawdziwą synową. Ostatnio młodzi ludzie lekceważą papierki ;)
      I dziękuję Ci. Najgorzej że nic nie można zrobić.

      Usuń
    2. Bezradność jest najgorsza.
      Wiem, bo sama teraz przeżywam takie chwile.

      Skoro prawdziwa synowa to musi fajna. Ja też tak myślałam o mojej synowej przed ślubem a teraz o prawiezięciu.

      Usuń
  7. Napisałam w pierwszym wiosennym poście, że bliska osoba z rodziny leczy się w Warszawie i prawdopodobnie nie wróci na święta. No więc już w ogóle nie wróci. Okrutne to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej! Jak smutno Ci musi być. Dobrze, że chociaż mirabelka trochę radości przynosi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nasza wiosna też jest jakaś niejednoznaczna.
    Latający średnio, a nawet mniej. Ja ogarniam te przestrzenie, które we dwójkę były trudne do obrobienia, jednoosobowo. Na szczęście mamy pracownika do tych cięższych prac.
    Bolą mnie różne części człowieka w związku z tym. Nie mam czasu a zwłaszcza sił, by wstąpić w kołomyję zwaną polską służbą zdrowia, i posprawdzać sobie te wszystkie kolana, barki, szyjne odcinki kręgosłupa, itp., itd... Kardiolog też chyba by się przydał.
    Na szczęście jest zakręcony Korek, który rozbawiłby i doprowadziłby do śmiechu nawet trupa w stanie rozkładu. Jest kocica. Są koniowate. Jest ogród. Ładnie wszystko się rozwija i rośnie.
    Ciekawe, kiedy w tym roku wymienię ciuchy zimowe na letnie...Nie mam ochoty na nic. Bleee.
    Ale sobie pomarudziłam. Od razu mam ochotę coś zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Smutno, fakt.
    Dużo siły Ci życzę i poprawy formy. Rozumiem brak siły do walki ze służbą zdrowia. Serce to może sprawa potasu i innych mikroelementów? Z kośćcem też może tak być. Spróbuj jakichś suplementów, mnie na kolana pomogło. Nie jem mięsa, więc od czasu do czasu suplementuję potas inne takie.
    Marudzenie mi nie pomaga na brak ochoty. Fajnie że zwierzaki i ogród poprawiają Ci humor.
    Latającemu życzę zdrowia, powiedzmy tak: możliwie najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, to miała być odpowiedź dla Ciebie. Ciągle się mylę z tymi odpowiedziami ;)

      Usuń
    2. Jak najwięcej kwitnących mirabelek i szalejących Korków, tego Wam życzę dziefczynki. Wszystkie pocieszki na plan proszę.

      Usuń
    3. Dzisiaj jest bardzo optymistycznie.
      Pogoda jak z bajki. Na dworze pachnie szaleńczo kwiatem śliwy, tawuły i czegoś tam jeszcze . Niesamowita mieszanka.
      Po latach zwlekania nabyłam sobie 2 krzoki wiciokrzewu pachnącego czy jak mu tam. Ach jak tu będzie cudownie wonieć wczesną wiosną za rok, dwa...
      Ninko, Tabo, nie jest źle.

      Usuń
  11. Nineczko, bardzo mi przykro, przytulam. Trzymaj się!
    Z wiekiem i mnie melancholia przytłacza i jakos wiosna nawet nie pomaga...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Co tam kurniku, wszystkie dziobią na gumnach? Podobno lato niebawem zamieni się w wiosnę, no ale nie cofnie to kwitnacych bzów i kasztanowców.
    Zimna Zoska w kwietnu, to możliwe!

    OdpowiedzUsuń
  13. Hello kochane Kurencje wróciłam na Kurnika łono i cieplutką grzędę. Mój tablet strajkował.
    Po Wielkanocy spędzonej w ciepłej rodzinnej atmosferze i wizycie w Z. u Miki, nastały ciężkie pracowite dni. Przez tydzień robiłyśmy z Sis porządki w jej piwnicy w której to znajdowały sie przeróżne rzeczy, papiery itd. niektóre ze 100 lat mające. Niewielką ilość dokumentów zostawiłyśmy do archiwum rodzinnego ale ile było wyrzucania. Po licho trzymało się większość? Chyba z sentymentów. Przeglądałyśmy wszystko bardzo dokładnie i ku naszemu zdumieniu ale i radości odkryłyśmy kilka perełek. Wracam za 3 tygodnie, żeby kontynuować.
    Wyjeżdżałam z zielonego, z kwitnącymi bzami miasta a przyleciałam do zimnego, deszczowego, z maleńkimi pączkami na drzewach. No to dopadła mnie melancholia. Po wizycie na działce trochę przeszło bo od jutra muszę zakasać rękawy i zabrać się za porządki pozimowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłodniej jest, ale jeszcze nie zimno. Zimno to u nas dopiero będzie. A tu wszystko kwitnie, kasztany i bzy prawie-prawie, a do matur jeszcze ponad dwa tygodnie!

      Usuń
    2. 21st., dość slonecznie i wietrznie.Od jutra coraz chłodniej i podobno popada.

      Usuń
  14. "Miasta pożary i chmur oceany,
    podwójne słońce w obiektyw schwytane.
    lekkie woale różowe i szare
    i pierwszy promień w szkła jasnym krysztale...
    Oto i spektakl za oknem codzienny,
    i pejzaż tylko na pozór niezmienny,
    bo co dzień inny obraz cieszy oko,
    choć przez to samo oglądany okno."
    Ninko pamiętasz ten wiersz? Przed chwilą grzebałam na moim blogu i go znalazłam, wklejam bo nie wiem czy masz go w swoich archiwach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, nie pamiętałam, zaczynałam się już zastanawiać, jakiego tu nam poetę cytujesz. A to, kurczę, moje, że tak nieskromnie przyznam, hrehrehre :D
      Nie miałam go w archiwach, dzięki ♥

      Usuń
  15. No wlasnie, tez tak na poczatku czytam i mysle w jakim kontekście Marija dodaje wiersz, a tu proszę😃

    OdpowiedzUsuń
  16. Ninko, czy jakiś tomik wierszy już wydałaś? Bo nie jestem zorientowana i może głupio pytam.
    Oessu, pada, pada, pada.....wichur wywraca parasole na drugą stronę. Dzisiaj z działki nici.

    OdpowiedzUsuń
  17. Już zaczęłam nosić moja ulubioną apaszkę a tu zimno takie, że kaloryfery znów grzeją!
    A co do apaszek to mam takie dwie, które kupiłam jeszcze za studenckich czasów w Modzie Polskiej. Są z Milanówka, nie do zdarcia, jak to jedwab. Obliczyłam, że mają 48 lat!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam kilkanaście takich starych, po mamie i po babci. Jedna na pewno jest jedwabna, musiałabym je wyciągnąć i popatrzeć.

      Usuń
    2. Ja mam po Mamie taki malusi jedwabny szaliczek, ale nie bardzo stary, tak moze 40 lat tylko.

      Usuń
  18. Tkaniny im starsze, tym trwalsze(?).
    Mam spódnicę uszytą z babci przedwojenne sukienki i nic jej nie jest. Podobnie bluzeczka z batystu przez drugą babcię ozdobiona kolorowymi haftami. Obie całe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Z przedwojennej! To dopiero rarytas! Ja mam, jak już wspomniałam apaszki i cienkie rękawiczki z tkaniny, ale zdecydowanie powojenne, choć ponad 50 lat mają. Starsze mam dwa obrusy i kilka serwetek haftowanych przez babcię, a trochę młodsze przez mamę i teściową.

      Usuń
    2. Chyba coś w tym jest, że im starsze tym trwalsze nawet te powojenne. Kilka sweterków z czystej bawełny, jeden z z trykotu jedwabnego, jedwabna bluzka, nawet jedwab był jakoś trwalszy niż obecny. Jeżeli są wśród nas Kurencje, które szyją to polecam sklep (mają też internetowy) z resztkami i nie tylko, włoskich jedwabi w Krakowie. Ceny przystępne dla już nie pracujących. A za młodych lat kochałam perkale, cudeńka można było z nich szyć.

      Usuń
  19. oczywiście "niepracujących"

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba wszystkie Kurencje w ogródkach pazureirami ziemię pod siewy przygotowują i tylko u mnie tak zimno, że nie da się na działce pracować. Ca 0 stopni. Wyciągnęłam puchówkę.
    A poza tym, żeby sie nie stresować od kilku tygodni mam TV wyłączony, tzn. ogladam tylko History i National Geografic.
    Pytanie do Hany: czy mogę w jakiś sposób sama odnowić antyczny stolik ? Na blacie mam dwa kółka odbite od naczyń, które ktos nieopatrznie postawił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewentualnie żelazkiem https://www.youtube.com/watch?v=XtZxrMquNHQ

      Usuń
    2. Anonimowy, dzięki za tips!

      Usuń
  21. O, u nas też zimno, dziś zmarzłam w zimowej kurtce, a jutro ma być jeszcze niższa temperatura. Wybierałam się na targi ogrodnicze, ale co to za przyjemność; przecież nie będę biegała między stoiskami, hrehrehre.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ubralismy się stosownie do pogody, ruszylismy, a tu deszcz na całego, no to były zakupy jedzeniowe, zamiast spaceru po lesie.

    OdpowiedzUsuń
  23. A u nas wczoraj jak nie lało, to walił śnieg. A teraz rano -4 na termometrze i wszędzie szron.
    W gminie 2 tura wyborów, to trzeba będzie wyleźć z chaty, a tak mi się nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  24. U nas w miescie sniegu nie widać, ale w górach padał. Teraz 2 st., na razie nic nie pasa, ale caly dzien ma być zimny.

    OdpowiedzUsuń
  25. U nas też druga tura. Umówiłyśmy się z siostrą, że pójdziemy na cmentarz, bo po przymrozkach pewnie trzeba wyrzucić większość wieńców i wiązanek, a kto wie, czy nie wszystkie, bo nie było żadnych sztucznych kwiatów. Siostra z córką przyjadą samochodem, to podrzucą mnie do lokalu wyborczego. Nie wiem w końcu, czy pójdziemy na targi ogrodnicze.

    OdpowiedzUsuń
  26. A tu pode warszawo dzis rano popadal troche snieg - przyjechalam na wiosne, teraz siedzie w polarowych gaciach na na gorze mam wszystko cieple co mam....ppppffftttt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śnieg nie padał i było nawet trochę cieplej niż wczoraj, ale w nocy znów ma być zero.

      Usuń
    2. Zapowiadali 4 stopnie, a było blisko 10, w zależności od tego, czy akurat słońce wyszło zza chmur, czy się za nie schowało.

      Usuń
    3. Jakos tak jutro pojutrze ma byc CIEPLO. Licze na to ;)

      Usuń
  27. Siostra nie chciała jechać na targi, trudno; mnie się samej nie chciało.
    A większość wiązanek jednak przetrwała mimo przymrozków. Najbardziej dostało się dużej wiązance od kolegów z pracy, stała na pionowym stelażu i najwyraźniej ją zimny wichur zmroził, kwiaty całkiem zżółkły.

    OdpowiedzUsuń
  28. Mnie się dzisiaj rano nawet z łóżka nie chciało wstawać, taki ziąb. Ale mus wyjść i odebrać lekarstwo . Na pocieszenie zrobiłam sobie wafle z masą czekoladową. Ale żeby nie był za słodko to przypaliłam rękaw od bluzki bo myślałam, że to bawełna. No to obcięłam 3/4 rękawów i zrobiła się bluzka z krótkim rękawkiem.
    Opakowana, wiosna tu chyba przyjdzie za tydzień, 10 dni. Mam nadzieję, że jak znów przyjadę to już bedzie ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w sobotę ma się zrobić ciepło. To znaczy cieplej, bo nie tak ciepło, jak było.

      Usuń
  29. Idzie ocieplenie, dzisiaj u mnie deszczowo. Nie doczekalam sie na teleporade, jedna wielka kpina co się odpieprza, a poszlam tylko do okulisty, i dostalam krople do oczu, których apteka nie moze mi wydać w takiej formie.Okulista na
    urlopie i pisz pan wiersze, nikt nie moze mi przwpisać recepty .

    OdpowiedzUsuń
  30. Jednak cudem udało się, mam krople.

    OdpowiedzUsuń